#tak brie
Explore tagged Tumblr posts
Text
DAY TENth I don't have any fursona so here's Tak Brie, my first ever oc/sona I still love her a lot :3
I know I know I missed day 9 BUT I am still in progress of doing it, alongside day 11 I swear they'll both be real
#i need to actually hurry with these im gonna have like ten drawings to do in one day#anyway she's now become her own character and has a cool story#<- im planning on posting about her and kat someday btw#ok art time#cringetober 2023#furry#furry art#tak brie
4 notes
·
View notes
Text
myślałem, że zerwanie znajomości z nią mnie dobije...
ale nie.
było tak dużo na głowie, że nawet nie zastanawialiśmy się nad tym. nie mieliśmy kiedy cokolwiek poczuć aż do kilku dni po. nie zajęło nam to zbyt wielu czasu by zaakceptować ten fakt - owszem, to czasem będzie wracać jak załamanie Jimmy'ego iż jesteśmy sami czy wspomnienie z nią związane jak z każdą inną osobą, którą w jakiś sposób kochaliśmy czy jako pragnienie.
ale siedzę i chilluję do piosenki, której tekstu nawet nie rozumiem.
jestem szczęśliwy, że mam Brie i Jacka. jestem zadowolony, że host nie musi znosić czegoś co jej nie pasuje a my domyślać się jaka była prawda. cieszę się, że Marco stanął w naszej obronie choć chciał zareagować gorzej. dobrze, że nie musimy wybaczać i narażać się znowu na to samo.
już po wszystkim...
*bylebym się tylko nie rozpadł i Jimmy też to będzie dobrze. zasłużyliśmy na coś lepszego i nawet jeśli tego nie dostaniemy to nie musimy się zgadzać na chujowe traktowanie.
Nat
#skończyła się cierpliwość i siła do walki jednostronnej#kochałem ją bardzo ale teraz widzę że to nie było zdrowe#wciąż będzie overthinking/analiza pewnych sytuacji ale już zero wracania#nie starałaś się to nie masz#ours#love#miłość#Spotify
2 notes
·
View notes
Text
22 luty 2023 (dzień 4)
TW: depresja, leki, wspominanie o samookaleczeniu (sh) i myślach s.
Odkąd zaczęłam brać leki to cierpię na okropny memory loss - zwykle nie pamiętam co się działo przed chwilą albo po całym dniu, często po prostu nie zwracam uwagi na to co robię i po chwili zapominam. Przerabiałam już to wiele razy, a to klucze gdzieś zgubiłam albo kartę, zapomniałam co miałam zrobić przed chwilą, nie umiałam ogarnąć imion lub totalnie zawalałam sprawdziany. Psychiatra powiedziała, że taki efekt uboczny i tyle. Zdecydowanie jest teraz lepiej, jestem bardziej rozgarnięta. Myślę że jest to efekt uboczny po tym jak pani psychiatra na start dała mi tak źle dobrane leki, że zmiotło mnie z planszy na cały miesiąc, miałam okropne nasilenie depresji i stanów lękowych, nie mówiąc o myślach s. I sh, z którymi miałam okropny problem. Jakimś cudem nie wylądowałam na oddziale, a powinnam. Mogę śmiało powiedzieć że jest lepiej, jest jakiś postęp. Mam kilku przyjaciół którzy mnie bardzo wspierają, bez nich nie dałabym rady :))
Dziś okropnie mnie od rana bolały plecy, może trochę wczoraj przegiełam z jogą, dziś się trochę porozciagalam przez 20 minut i byłam na spacerze w lesie, piękna pogoda od rana. Definitywnie poczułam wiosnę, ptaki śpiewają, kwiatki rosną żyć się chce normalnie! Długo na to czekałam, bo zawsze rozkwitam wraz z nadejściem wiosny.
Tak jak obiecałam wstawiam w końcu zdjęcie siebie. Jest naprawdę wiele rzeczy, które nie podobają mi się w moim ciele. Pracuję nad samooceną od dawien dawna i ciężko mi stwierdzić czy jest znacznie lepiej. Są lepsze i gorsze dni po prostu, ale pracuje nad tym!!
Śniadanie (późne): pierś z kurczaka w panierce z panko, mizeria i marchewka zasmażana, ziemniaki gotowane
Lunch: kawka z mlekiem i cukrem
Obiad: grzanki na słodko i wytrawnie: cebulka, brie, szynka parmeńska, miód i gruszka
Kolacja: serek homogenizowany waniliowy, activia truskawka-kiwi
#bede motylkiem#chce byc piekna#motylki any#chce byc idealna#dieta#bilans#jestem motylkiem#chce byc szczupla#ed talk#self care#dieta motylkowa#szybka dieta odchudzająca#diettips#tw ed diet#tw s3lf harm#tw self destructive behavior#tw#self accepectance#self h@rm#self love#sorry for being depressing#food#bulimiczki#bulimia#motylek#chce byc motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#idealne ciało#self growth
11 notes
·
View notes
Text
! INTRO POST !
which I should've done a while ago but let's ignore that
==========
My name's Aubrey (or Aubrie), Polish, 20 years old, asexual and agender, I go by they/she/he
==========
And some minor ones like Saiki Kusuo, KCC, TOH, Amphibia, She-ra and more...
I'm in a lot of fandoms but my main interest as of now are: Undertale/Deltarune (biggest fixation), Omori, DDLC, Dungeon Meshi, Murder Drones, TADC
==========
I do reblog a lot but mostly just like the posts on my dashboard, sometimes I just forget to reblog or don't see posts so sorry about that AND for spamming your notifs heh, I very much appreciate both likes and reblogs, spam these all you want, you are also free to send me art requests and most random asks you can possibly think of :3
And also I do swear/cuss quite frequently so be aware of that
Here's my epic tags cause apparently that's a thing people do:
#ok art time - art I drew
#ok fanart time - fanart I drew
#re of blog - reblog tag
#self re of blog - self reblog tag
#asks slash requests - self explanatory
#aubrey's rambling - random text or images posts
#hetori undertale, #hetori deltarune, #tak brie, #kat brie, #jasper griffin, #ember salvador, #sanrey - most of my oc tags
==========
Additionally, my fav characters from any series to ever exist are Sans Undertale (I don't care if he's too popular or anything, he's my spirit animal), Chara Undertale, Susie Deltarune, Aubrey from Omori (which fun fact I got my name from), Golden Cheese Cookie from Cookie Run (litteraly started playing the game cause of her) and Monika from DDLC (my beloved gf ❤️)
==========
For DNI it's just all the basic things, I can always just block someone if I feel like it
Ok that's it, thanks for listening, byebye <3
#GOD i should've wrote that so long ago#idk i just didn't really feel like doing that but its real now#ALSO I THINK I ACCIDENTALLY POSTED THIS BEFORE I FINISHED oopsie#anyway i dont have much more to say i may edit some stuff if needed
6 notes
·
View notes
Text
for ppl as they don't know what passive agression is
from all this we said "do whatever you want" because we genuinly wanted that person to make her own choice, when she informed us she dislikes it - we stopped
so yeah, we were indirect but in a gentle/tactful/afraid matter
asking someone:
"hey, I noticed that every time Jacob fronts something happens, are you doing it on purpose?"
isn't passive agressive to me - it's an observation (which was right after 4th attempt)
saying:
"you know she was a minor when you did that?"
was a reminder to someone they did a wrong thing and should reflect on their behavior, fix things or at least don't do that next time even if it was an accident
being mad and throwing a snarky comment "and we were supposed to watch movies"
after somebody promised they will and ended up hurting you might be passive agressive but I simply don't give a fuck!
*the only passive agressive thing Brie really did was making our ex listen to the song about a fucking liar - she deserved it :)
I am aware host was so fucking scared after awhile she didn't say she doesn't want something anymore beause she was silenced, shouted at, manipulated so even if she was standing someone's abuse it was still abuse - nobody asked us about a lot of things before harmful actions, just because someone was frozen, didn't react immediately or thought this is normal so they have to accept it even if they felt bad is not ok, nobody wanted our reassurment that what is done to us is ok - it was the opposite - they forced us to believe it is, nobody fucking cared/thought they're crossing our boundaries so we gave up on setting them - I can explain shit but if you don't have commons sense then it's not my problem (nie muszę podawać wszystkiego na tacy bo ktoś balansuje na granicy żeby tylko dostać co chce bez niby naruszania ich by potem powiedzieć "nie wiedziałem" - nie moja wina, że jesteś głupi)
also those accusations coming from someone who was treating us this way often at the end of relationship and later is hypocritical
*we were moody beause due to trauma we became unstable! there was literally one time ages after break up when we made a meme fight about someone and we still deleted and felt awful
Pink
edited
no cóż... jeśli ex uważa nasze posty po zerwaniu jako pasywną agresywność to proszę bardzo, wiem, że były bitter/pełne żalu, ale też radości, mogły być uznane za uwagi co było nie tak, nie żeby ktoś kazał jej czytać jak wiadomo, pamiętnik tego co się stało i co jest lepiej, czym się cieszymy - powtarzam to w kółko, ale faktycznie mogło kogoś zaboleć tylko czy mnie to obchodzi po tym co ktoś zrobił mi? nie bardzo już, może kiedyś, nie miałam głównie na celu wkurwienia kogoś a prędzej w razie czego by ktoś zrozumiał i co najwyżej nie postępował już tak później, ale przede wszystkim było to dla nas - nawet jak ówczesna radość kogoś w oczy kłuła czy nie zgadzał się z naszą perspektywą albo (w co wątpię) czuł się źle ze sobą po tym jak postępował
co do patronizowania czy jak to na polski przełożyć - zdarzało mi się, nie udawajmy, że nie, tyle, że raczej wobec rodziców (i tak się źle z tym czuję, ale nie potrafię się czasami powstrzymać jak na serio się idiotycznie zachowują w kółko choć muszę sobie przypominać, że tata też tak ma przez chorobę) lub kogoś kogo nienawidzę
kiedy nazywam kogoś głuptasem (a sprawdziliśmy wszelkie posty i wiadomości więc nie było nigdzie nazwanie kogoś durniem/debilem/głupolem i jedyne kto mógł tak walić to raczej Jacob żartobliwie, potem tak przezywaliśmy drugą though - fakt, ale no też nie było to naprawdę choć jeśli czuła się z tym źle to jest nam przykro, nie wiem jednak czy potrafimy to zmienić heh...) to zwykle jako pet name choć nie każdemu może się to podobać, moja frustracja, że ktoś sobie z czymś nie radzi gdy palnę "daj mi to bo nie umiesz" nie musi być przez wszystkich lubiana - tak już mamy między sobą nawet, potrafię się irytować, że ktoś wiecznie odwala coś lub nie rozumie prostych słów, ale często wkurza mnie sytuacja a nie człowiek bądź jest to coś w rodzaju czyjegoś quirku bez którego byłoby smutno tak na serio, czasem owszem jest to już poważniejsza sprawa gdy mam kogoś dość, ale takie patronizowanie się nie zdarzało NIGDY przy mojej pierwszej byłej więc nie muszę się tak na serio z tego spowiadać - jedynie raz pamiętam jak siedziałam obrażona bo gdy mieliśmy poważnie porozmawiać to ona stworzyła na szybko problem byleby się z tego wymigać i nie chciało mi się jej pomagać - to nawet nie pasuje w kategorię jednak, przy drugiej już coś się działo przez chaos i krzywdę w nas wymierzoną (mniej lub bardziej świadomą) także zaczynałam tracić cierpliwość i pozostali wręcz zrobili sobie ze mnie tarczę wiedząc, że to ja nie powstrzymam się przed komentarzem a oni zostaną święci, nie podobało mi się to, ale cóż, tym razem ja broniłam ich - bywa
pamiętam każdą sytuację, która wynikła bo mam dużo poczucia winy gdzie nie powinnam np jak to kiedy krzyknęłam na kogoś, że włazi mokrymi buciorami z balkonu i wycierałam to szmatką po "co ty wyrabiasz?!" wobec niego - czy muszę za to przepraszać? nie wiem, w końcu do dziś nie mam pojęcia czy opierdalanie z troski jest dobre czy złe bo ktoś mi zjebał światopogląd - tak czy tak będę to robić, ale to też ma swoje granice/sposób żeby nie było to takie jak np robi moja matka (boję się, że jestem do niej podobna) i też nie zdarzało się często a raczej prawie w ogóle w relacji anyway
zawsze starałam się załagodzić sytuację, nie powiedzieć czegoś agresywnego, sprawdzić wpierw zanim się odezwę, przymykałam oko na to i owo, wybaczałam niepotrzebnie i próbowałam akceptować, wierzyłam w każde "to tylko żart" mimo, że było mi przykro oraz naprawiałam co mogłam więc kurwa mać jak ktoś chce jebanego ideała to powodzenia, ale grunt, że miałam dobre intencje i starałam dopasować choć nie powinnam kiedy inni po prostu byli egoistami wobec mnie i w dupie mieli mój komfort/bezpieczeństwo najwyraźniej wciąż wymagając niestworzone rzeczy i będąc jak pole minowe (bo nigdy im nic nie odpowiadało), nie ja! oni jak się okazuje
nawet jak rozważałam na głos by ktoś miał update moich przemyśleń zanim ustalę coś też nie było uznawane za wprost i nigdy nikt mi nie pomógł dojść do żadnych wniosków tylko było "temat wraca jak bumerang" lub "nie chcę o tym myśleć" więc zamilkłam - it's on you
mnie też o niczym nikt nie informował i musiałam wiecznie się domyślać, łapać aluzje i potem było wielkie halo jak tego nie zrobiłam czy jak zrobiłam przez co gubiłam się co mam brać do siebie a co nie i porównywałam się z chłopakami czując się niewystarczająca a co już mówić by choć raz mieć normalną poważną rozmowę jak powyżej opisałam, nie jestem "borderem" czy potworem a nawet jeśli to tylko kiedy ktoś mnie sprowokował lub zrobił tak dużo złego, że musiałam się w końcu bronić czy po wszystkim już moje anonimowe przemyślenia cierpiąc a to nie jest atakiem, wahałam się bo ktoś mnie rozchwiał swoim idiotycznym postępowaniem i dopiero odkrywałam pewne rzeczy więc przypadkiem mogłam zrobić coś nie tak, nigdy świadomie choćbym czasem chciała być naprawdę chujem - nie potrafię nawet zbytnio kłamać a co już mówić manipulować czy kogoś zniszczyć, za niektóre rzeczy biorę odpowiedzialność, ale kuźwa nie będzie mnie już gaslightował, przede wszystkim moja historia trzyma się kupy i tyle
chodziłam na szkolenia z komunikacji i zdałam najlepiej z klasy - potrafię to robić dopóki ktoś mnie nie dobije do cna bo do tego trzeba też dwóch osób a nie jedna, która prawi monolog, jedyne w czym miałam "minus" (tak na serio nim nie był tylko nauczycielka powiedziała, że będzie mi w życiu z tym ciężko) to w zauważaniu braków logiki jak ktoś próbuje mnie oszukać czy rzuca słowa na wiatr itp więc sorry
mam wyjebane na czyjąś opinię, że robiłam czegoś za mało i nieodpowiednio już jeśli nie zwrócił mi nigdy uwagi, mówił, że tak lubi wpierw lub gdy sam postępował gorzej bądź tak samo czy to co miałabym zrobić wg niego jest po prostu spierdolone, przyjmę tylko to co serio ktoś sensownie nie chce bym robiła wobec niego bo go triggeruje/boli/sprawia iż czuje się niekomfortowo czy potrzebuje a ja jestem w stanie to dać - jeśli nie to żegnam bo nie o to chodzi żeby obie strony wiecznie się raniły i były dla siebie niewystarczające, jestem zmęczona wieczną obserwacją osób co im wygodnie, że dopytam, ale też tym, że wciąż muszę wskazywać palcem na coś co jest jasne jak słońce bo zaczynam wątpić, że to przypadek
ile razy mogę coś powtarzać? czy jak komuś powiesz, że nie lubisz naleśników to musi przy każdym posiłku mówić "tak, też bez sera, tak, również bez mięsa, tak, dzisiaj także" zamiast tego, że ktoś uszanuje go i po prostu ich nie zrobi? to metafora, ale naprawdę tak się zachowujecie...
host
PS zawsze się obwiniam za bycie sarkastycznym, ale czasem lubię tą swoją cechę bo niektórych nie tylko bawi co po prostu przyprowadza do rozsądku w jakiś sposób bez darcia nań mordy, nie zawsze chcę kogoś tym urazić, bywa, że to jedynie stwierdzenie faktu czy przypomnienie o czymś, ważne jest jak ktoś czegoś używa i wobec kogo, to, że kogoś walnę nie oznacza, że jestem wredna bo jeśli zrobię to jak mnie molestuje czy coś to cóż (you had it coming)
0 notes
Text
21 luty 2023
Dzisiejszy dzień był całkiem ruchliwy, wstałam późno, bo "zarwałam nockę" czyli najzwyczajniej w świecie poszłam spać o 2, gdzie u mnie jest to rzadkością. Mam ostatni tydzień ferii, chce go spożytkować jak najlepiej. Robię ostatnio sobie test o której godzinie najlepiej mi się ćwiczy, dziś za to późnym wieczorem - godzina 22 i jogowało mi się super, ciężko było się zmobilizować, ale dzisiejsza półgodzinna praktyka na otwieranie bioder wyzwoliła we mnie dużo endorfin 💗 Jestem sobie wdzięczna za dziś, przypomniałam sobie jak cudowna jest pozycja gołębia.
Łaziłam dziś po lasach z sekatorem jak jakiś kat szukając najładniejszej jeżynki, nawet gdy jest zima to jest koloru zielonego - zdatna do spożycia przez patyczaki, straszyki czy liśćce. Płuczę ją i wysyłam do znajomych z miasta mających te piękne stworzonka. Przy okazji się przewietrzyłam
Lecę w nagrodę zjeść sobie gałkę lodów :))
Śniadanie: pierogi z mięsem i grzybami, jadłam tak że mi się uszy trzęsły, naprawdę zajebiste mi wyszły
Obiad: smoothie ze szpinaku, pomarańczy, banana, kiwi i mandarynek
Kolacja: grzanka z cebulką, serem brie, szynką parmeńską
☀️kcal: 1900/1800kcal
💧Woda: 2300/2200ml
#bede motylkiem#chce byc piekna#motylki any#chce byc idealna#dieta#chce byc szczupla#self care#diettips#journal#journey#bilans#self accepectance#self love#szybka dieta odchudzająca#dieta motylkowa#yogainspiration#yogadaily#workout#diet plan#tw self destructive behavior#mental illness#mental problems#mentalheathawareness#mentally drained#living#food#foodblogger#chce być idealna#chce widzieć kości#chce schudnac
7 notes
·
View notes
Text
There is totally a contest in avengers Tower for who has found the worst possible description of them online. It is through this system that the nicknames are chosen.
#capsicle#tin man#tic tak#microwave#etc#etc etc#etcetera#marvel#avengers endgame#the avengers#endgame#iron man#tony stark#rdj#robert downey jr#captain marvel#brie larson#captain america#steve rodgers#chris evans#thor#chris hemsworth#bucky#sebastian stan#crying
43 notes
·
View notes
Text
Pozytywniej
Ostatnio głowę zaprząta masę ciężkich, trudnych i stresujących rzeczy i spraw, ALE są też przyjemności dla równowagi.
Czuję się zachwycona i poruszona uroczym jestestwem pieska, który ze mną mieszka już 5 dzień i cokolwiek by nie zrobiła wzbudza zachwyt tymi uszkami, rozmerdanym ogonkiem, bursztynowymi uszkami i przytulaśnym jęzorem. Czasem mając głowę skupiną na pracy idę nalać sobie wody i zauważam JĄ kątem oka: rozwaloną na kanapie, wszystkimi łapkami w stronę sufitu, z wywalonym brzuszkiem, ulokowaną między dwoma kocykami, posapującą przez sen to NIE MOGĘ. No po prostu rozpuszczam się nad nią. Jest taka słodka, że uśmiech mi mimo całego stresu rośnie na twarzy. :D Wdzięczność za PJESKI.
Drugi aspekt to mój O. i jedzonko, którym mnie karmi.
Zacznę od tego, że KOCHAM figi. W sezonie na figi nie przepuszczam okazji na wszelkiego rodzaju sałatki i kanapki z figami. Figi rules! Ale kilka dni temu mój facet mnie powalił na kolana, a potem przyprawił o odlot na skrzydłach: przyszedł do domu oświadczając, że obiad dzisiaj robi ON i mam nie wchodzić do kuchni, bo to będzie niespodzianka. Spoko. Miałam tyle na głowie, że nawet nie miałam czasu na odwiedziny w kuchni. A potem zawołał mnie na obiad i przyniósł... świeżo wyciągniętą z piekarnika i przełożoną na deskę strawę. PIECZONY SER BRIE z PIECZONYMI FIGAMI serwowany w towarzystwie szynki schwartzwaldzkiej (moja ulubiona) i prażonych pistacji (jego ulubione). Do tego świerze, chrupiące pieczywo z mąką żytnią... Odciął “pokrywkę” z parującego gorącem sera i jedliśmy: maczaliśmy chleb w gorącym, ciągnącym się serze, zagryzaliśmy soczystymi figami, szynką i orzeszkami. Wszystko palcami - ta bliskość z jedzeniem. WARIOWAŁAM ze szczęścia! I z eksplozji smaków! I z tego, że kuuuurde, to było w jakiś sposób (perwersyjnie zaspokający moje gusta) po prostu sexy, bo niespodzianka żywieniowa była naprawdę-naprawdę skrojona pode mnie. Prosty posiłek, ALE JAK ON TO WYMYŚLIŁ i zaserowował. No palce lizać! Gdyby nie infekcja intymna to z ekscytacji skończyłabym ten obiad w łóżku (albo przy stole), przysięgam xD I tak kończyliśmy namiętnymi pocałunkami, ale naprawdę-naprawdę karmiący mnie facet to najbardziej HOT facet - najlepsza gra wstępna (nie wiem co to o mnie mówi, ale na pewno coś mówi). I on to wie! No jak to wspominam to mam banan na twarzy i dreszcze z ekscytacji! :D :D :D TAKA MIESZANKA RADOŚCI, APETYTU NA ŻYCIE, SMAKÓW I PODNIECENIA. I miłości. Wow!
Udało mi się również nadać paczkę do kuzyna O. - pożyczył od nas książki. Miałam to zrobić w zeszłym miesiącu, ale wciąż cierpiałam na brak czasu i tak to się skończyło. Ech. Dobrze, że słowa udało się dotrzymać (chociaż nadal się źle czuję z tym, że pożyczyłam komuś 27 tomów mojej ukochanej mangi, jedynej jaką chcę mieć w domu... Wiem, że typ dba o książki, ale boje się o moje mangi po prostu).
Powolutku też kompletuje rzeczy na wyjazd i chyba mi to dobrze idzie (chociaż tej sukienki, którą chce mieć nie mam wciąż - wczoraj DOKŁADNIE taka sukienka, jaką sobie wymarzyłam wyświetliła mi się w reklamach google: dostępna niestety w Stanach i kosztująca prawie 1k xD więc podziękuję, wolę iść na lumpy, może mi się trafi coś fajnego).
Teraz
9 notes
·
View notes
Text
chciałam jej i sobie dać czas, wspierać ją, znów nie mówiłam o wszystkim bo nie chciałam zmieniać, wpływać, manipulować, bo chciałam poobserwować, poznać, zrozumieć, bo nie chciałam dowalać z racji, że i tak jestem chujem wobec niej a ma teraz bardzo ciężko, a kiedy zaczęłam pisać to ona wychodzi by ochłonąć, wiecznie to samo, odwróci się i muszę do niej docierać jak wszyscy do Brie, ale on nad tym pracuje, tylko po co? nie chciałam by to stało się dziś, może nigdy, mam za dużo w sobie myśli, a za mało odpowiednich słów, nie chcę wszystkiego niszczyć, ale kurwa nie tylko z mojej strony jest mur, dystans, kiedy jesteśmy przyjaciółmi wszystko jest super, a im się zbliżam tym mocniej obrywam rykoszetem własnych zachowań i nie tylko, ostatnio boję się odzywać bo we wszystkim znów widzę czerwone flagi, w sobie także, żeby nie było, może jestem zjebana na głowę, że tak jest, te minusy Forda kiedy w sumie na wiele się nie przydaje to poza straszeniem, jesteśmy zakochani, uzależnieni, zdesperowani itd więc chcemy akceptować, pomóc, ale nie nadajemy się i oszukujemy siebie i ją, nie jesteśmy gotowi i może nigdy nie będziemy, ale próbujemy bo chcemy dla niej jak najlepiej gdyż ona uparła się, że jesteśmy jej szczęściem, nie widzę tego! ciągle jest źle, coraz gorzej i wiem, że znów głównie z mojej winy, że sabotażuję, że jestem niezdecydowana, niewdzięczna za to jak wiele robi, doceniam to, serio, tak jak i ona udowadniałam to nie raz i nie wiem czy kwestia przejść sprawia, że nie czuję tego jak powinnam czy coś innego jest na rzeczy, nie jestem w stanie rozmawiać, odsuwam się więc, izoluję by trwać w tym a jednocześnie nie ciągnąć jej w dół jak i siebie nie zniszczyć jeszcze mocniej choć powinnam, mówiła, że nie czyta, a potem czyta posty, zresztą, duh! ja nie wiem już nic, niech się dzieje co chce...
1 note
·
View note
Text
jak nasze head space dodaje realizmu:
kiedy walczymy i ktoś nie trafi albo oberwie bo nie jesteśmy supermocarni i nie mamy oczu dookoła głowy
kiedy coś nieprzewidzianego się wydarzy
kiedy ktoś się zaczepi lub w coś uderzy a nawet zdarzało się kogoś walnąć drzwiami wychodząc
kiedy podczas romantycznych i seksualnych sytuacji nie wszystko jest perfekcyjne
bo ciągle ktoś jest w kuchni i coś je (niektórzy nawet lubią zmywać a nie zniknąć tylko talerze) lub po prostu jest w kiblu (nawet niektórzy piorą a nie tylko tworzą iluzją ubrania)
bo zmieniamy stroje jakie nosimy tam a nie jesteśmy jak postaci z kreskówki, można kogoś spotkać w piżamie i kapciach
bo konie żyją swoim życiem i mają swoje humory czy zachowania
bo zwiedzanie opuszczonych miejsc może się skończyć wypadkiem
bo inner world nie jest idealne, są jakieś przypadkowe rzeczy tam, kompletny random i znajdujemy fajne rzeczy tam
bo nadal możemy zginąć czy choćby się zranić przypadkiem
bo wykonujemy normalne czynności jak czytanie, granie w coś, malowanie w ciągu dnia
kiedy ktoś czymś rzuci i to się rozbije
bo musimy sprzątać TW krew z podłogi lub wymiociny (tak, rzygamy czasem) gdyż tego nie da się zniknąć jak ubrudzonej pościeli
bo chłopaki się golą i czasem nawet farbują włosy czy robią tatuaże i przekłuwają ciało a nie tylko mają poprzez wyobraźnię
bo czuć czyjś dotyk, ciężar, ciepło, teksturę ciuchu/sierści/włosów, zapach czasami też
bo są rzuty z różnych kamer (boty) a nie tylko to co widzimy więc perspektywa jest szeroka na to co się dzieje a ci co noszą okulary nie dowidzą
bo czasem komputer nawala i trzeba go naprawiać
bo można się zgubić
bo musimy jeść/pić żeby żyć a nie tylko robimy to dla smaku
bo Brie musi nas leczyć jak coś złego się stanie - wszelkie rany są zszywane o ile ktoś nie zginie i nieraz pojawiają się blizny, oczywiście też ktoś może zemdleć z jakiegoś powodu czy faktycznie umrzeć od obrażeń z racji, że jesteśmy tam tylko ludźmi
by Dave in the name of misty
0 notes
Text
Being Adolescence, Naive, Ignorant, and Fool
“It’s fine to just ‘live in the now’. But the best part about ‘now’ is there’s another one tomorrow. And I’m gonna start making them count - Sutter Keely”
Salah satu hal yang tidak pernah akan saya sesali adalah momen ketika saya mencoba untuk menonton ulang film ini sekali lagi. Setelah 5 tahun berlalu, akhirnya saya berhasil rewatch film ini dengan sudut pandang yang berbeda, sudut yang kian matang adanya.
The Spectacular Now (2013) merupakan salah satu film coming-of-age kedua terbaik yang diproduksi oleh Amerika setelah film The Perks of Being a Wallflower (2012) dalam sudut pandang saya. The Spectacular Now disutradarai oleh James Ponsoldt. Ditayangkan pertama kali pada acara Sundance Film Festival tepatnya di tanggal 18 Januari 2013 dan secara resmi rilis pada tanggal 2 Agustus 2013 di Amerika Serikat.
Diangkat dari sebuah novel dengan judul yang sama, The Spectacular Now buah karya Tim Tharp ini berhasil membuat saya menyadari akan betapa tersiksanya berada di masa-masa penjajakan seorang remaja ke masa dewasa awal. Pertama kali menonton film ini pada tahun 2014, di usia saya yang ke-18 dimana saat itu saya tidak tahu menahu tentang cara kerja dunia yang kejam ini. Being an adolescence, pathetic, naive, and stupid is just make me doesn’t understand what this movie wants to tell to. Setelah selesai menonton, saya hanya bisa berucap bahwa film ini standar banget, tidak ada sisi manapun yang berhasil menarik saya untuk memberi kesan yang fantastis alias “b aja” atau biasa saja, maklum saja waktu itu saya hanya ingin melihat akting dari Shailene Woodley di film ini, tanpa ingin berfokus pada alur ceritanya sendiri. Padahal ketika berhasil menilik kembali film ini dari sisi “usia 24″ dengan pemikiran yang cukup matang, film ini seharusnya menjadi turn point saya ketika 5 tahun silang. Namun naas, menjadi seorang remaja 18 tahun yang sedang berproses ke tahap dewasa awal tidak membuat saya paham lebih awal ketika berhasil menyelesaikan film ini pertama kalinya, yang ada hanya sebatas menonton tanpa mengetahui makna apa yang terkandung di dalamnya.
Dikisahkan seorang remaja usia 18 tahun, Sutter Kelly (Miles Teller) hidup di masa “sekarang”, dimana semua hal di sekelilingnya membuat dia berada di posisi “sangat nyaman”. Menjadi pelajar menengah ke atas, tampang yang menawan, pacar yang cantik, pergaulan yang luas, maniak pesta, pekerjaan yang mengasyikkan, akan tetapi dibalik itu semua, Sutter tidak mempunyai rencana untuk masa depannya. Cassidy (Brie Larson) melihat hal itu sebagai masalah sehingga ia memutuskan untuk mengakhiri hubungannya dengan Sutter. Berakhirlah Sutter di tengah kegalauan masa mudanya, dalam pencarian jati diri, akhirnya Sutter bertemu dengan seorang gadis yang biasa saja, tidak populer apalagi menawan layaknya Cassidy. Aimee Finicky (Shailene Woodley) menemukan Sutter tergeletak di pekarangan rumah orang lain di pagi buta ketika Aimee sedang membantu ibunya untuk melakukan pekerjaan melempar koran ke rumah-rumah tetangga sekitar yang berlangganan koran setiap harinya. Saat itu Sutter sedang teler akibat pesta semalam diakibatkan oleh kegalauan yang memuncak akibat mengetahui Cassidy sedang berkencan dengan orang lain yang lebih popular dari dirinya. Berakhirlah Sutter dengan mabuk-mabukkan serta berkendara dalam posisi sedang teler, sehingga tanpa disadari Sutter tertidur pulas di tengah pekarangan rumah orang lain. Di sanalah Aimee melihat Sutter, mencoba untuk memeriksa apakah orang yang ditemuinya itu masih bernyawa, ataukah tidak. Setelah sadar, Sutter mengajak berkenalan gadis yang ditemuinya itu, lalu disapa hangat oleh Aimee. Pagi itu pun berakhir dengan perbincangan hangat serta bantuan Sutter untuk membantu Aimee melemparkan koran ke rumah-rumah yang berlangganan.
Sutter adalah gambaran dari kita, para remaja yang tidak tahu-menahu tentang “masa depan” dan hanya ingin menghabiskan waktu di “masa sekarang” dengan senang-senang dengan kecenderungan untuk melupakan rasa sedih, bahkan kemungkinan menganggapnya tak pernah ada atau sikap ini sering disebut dengan hedonisme. Sutter merupakan karakter yang mewakili beberapa anak muda yang tidak memiliki arah dan gambaran yang tepat mengenai rancangan masa depan, dimana kebanyakan orang-orang seperti ini akan terus berada dan bertahan di zona nyamannya saja. Sutter adalah representasi dari orang-orang yang tidak menghabiskan masa mudanya untuk mengejar impian, namun hanya untuk kesenangan yang bersifat semu. Pengambaran seorang Sutter menurut saya adalah salah satu contoh krisisnya anak muda jaman sekarang. Seperti yang kita ketahui, Sutter adalah seseorang yang sangat egois terhadap diri sendiri. Dia rela berkorban untuk orang-orang yang ada di sekitarnya. Kehilangan figur ayah di kehidupan Sutter membuat dia bingung akan identitas dirinya sebagai seorang “pria”. Sutter hanya dibesarkan oleh seorang Ibu yang bekerja sebagai perawat. Sosok Ibu merupakan sosok yang krusial sekali dimana Ibu yang bekerja hanya akan menyisakan sedikit waktu untuk anak-anaknya dikarenakan peran ganda yang dijalaninya. Sutter adalah karakter yang mengalami krisis identitas, hilang arah, dan tidak punya tujuan hidup, hal ini tergambar dari cara dia menghabiskan malam dengan pesta dan minuman keras.
Menjadi ignorant tidak membuatmu terlihat keren. Tentunya saya sadar betul saat ini ialah era kemanusiaan yang benar-benar beradab akan selalu tersiar di-timeline twitter kita semua. Manusia adalah manusia, tidak untuk dibiadabkan, hewan pun demikian. Siapa saja yang melayangkan siksaan kepada manusia, maupun hewan —terutama kucing dan anjing akan dihujat habis-habisan oleh netizen yang menyayangkan akan kejadian tersebut. Lalu akankah kita menjadi diam atas hal tersebut? Atau akankah kita melayangkan cacian juga kepada orang biadab tersebut? Tentunya Sutter tidak pernah peduli pada masa depannya, tidak peduli pula pada cewek yang sedang ia kencani, Aimee. Aimee adalah gambaran perempuan naif, lugu, serta polos yang tidak mengerti akan perihal percintaan. Semuanya apabila dikaitkan dengan cinta, ia menjadi buta dan tidak dapat melihat sisi terangnya. Cinta akan membuat orang gampang menjadi naif dan tidak menyadari betul apa yang sebenarnya hendak mereka lakukan. Karakter Aimee sendiri pada film ini digambarkan sebagai karakter yang tidak pernah pacaran atau bahkan berkencan dengan lawan jenis sebelumnya. Aimee tentunya adalah gambaran dari para remaja yang mendambakan kehadiran kekasih hati. Setelah datang Sutter, hidup Aimee berubah 365°, yang tadinya ia digambarkan sebagai remaja yang menuruti perintah orang tua, berubah menjadi pemberontak, dan hal lain-lainnya yang sering kali kita temui di kehidupan masyarakat saat ini. Saya kira kebanyakan dari remaja milenial sekarang tidak suka dikekang, apa lagi diatur perihal masa depan mereka. Aimee adalah representasi dari remaja-remaja tersebut. Sutter berhasil mendobrak keberanian Aimee untuk benar-benar dapat menghadapi dunianya sendiri.
Sebenarnya, banyak hal dari film ini yang membuat saya tertarik sekali. Entah perihal masalah Sutter dengan Cassidy, Sutter dengan keluarganya, Aimee dengan keluarganya, dan pula masalah Sutter dengan Aimee, namun yang menjadi titik fokus saya pada film ini sendiri adalah pencarian jati diri dari seorang remaja akhir. Awal mula kita disibukkan dengan keengganan Sutter untuk memikirkan masa depannya, tapi ditutup dengan ending berkualitas yang membuahkan titik terang bagi Sutter. Ternyata hal yang dicari Sutter adalah motivasi, ya benar motivasi adalah hal yang patut untuk diperhitungkan untuk menemukan jati diri kita. Rasa sakit juga akhirnya membuat Sutter yakin untuk menerima keadaan bahwa segalanya tidak sama seperti waktu ia menjadi anak-anak hingga remaja. Saya sangat puas sekali dengan character development dari seorang Sutter yang melepas segala hal kemudian mencarinya kembali dengan harapan yang berbeda dari segala keputusasaan menjadi sebuah harapan baru. Jati diri nyatanya tidak dicari, namun diciptakan. Jati diri tidak datang dengan hanya berdiam diri di kamar, mendengar musik dan menonton film berjam-jam, baring-baringan, atau doing nothing for nothing. Jati diri akan ditemukan apabila kalian keluar dari kamar (baca: zona nyaman), mencoba hal-hal yang belum pernah dicoba, mencari tahu sebenarnya apakah ada hal lain yang dapat kita explore mengenai diri kita sendiri. Menjadi tidak takut untuk melakukan apapun, itulah tugas dari seorang remaja akhir, explore!
Selepas menonton ini, saya merasa begitu lambat menyadari bahwa film ini benar-benar sangat related sekali di kehidupan anak muda jaman sekarang terutama di kehidupan saya sendiri. Film ini sendiri sangat saya rekomendasikan buat siapa saja yang ingin menontonnya, entah buat kalian yang telah menemukan jati diri maupun yang belum. Bagi yang telah menemukan, mungkin bisa sedikit menilik kembali proses pencarian jati diri sambil sedikit demi sedikit bernostalgia perihal masa-masa remaja. Bagi yang sedang mencari, selamat, film ini bisa menjadi referensi anda dalam proses pencarian “siapa sesungguhnya diri kalian”.
.
.
ranzsalim
Malang, 1 Desember 2020
6 notes
·
View notes
Text
reakcje na facebooku pokazały, że ludzie są źli
Reakcje są z nami już dwa lata! Jaka potrzeba stała za ich wprowadzeniem? Co one oznaczają? I wreszcie: w jaki sposób pokazały, że jesteśmy potworami?
— Są bezsensowne i się nie przyjmą
powtarzali, kiedy obok „lubię to” pojawiły się reakcje. Teraz nie wyobrażają sobie bez nich życia (tj. Facebooka).
Możliwość dodawania reakcji zadebiutowała 24 lutego 2016 roku. W tym wiekopomnym dniu Mark Zuckerberg udostępnił post, w którym tłumaczył, jakie intencje przyświecały wprowadzeniu tej nowości:
(…) Nie każdy moment, którym się dzielimy, jest radosny. Czasem chcecie udostępnić coś, co was smuci lub frustruje. Nasi użytkownicy pytali o przycisk „nie lubię tego” od lat, lecz niekoniecznie dlatego, że chcieli przez to pokazać, że nie lubią swoich znajomych – często powodem była chęć wyrażenia empatii czy innych emocji. Dlatego stworzyliśmy reakcje, które pozwalają na wyrażenie miłości, śmiechu, zaskoczenia, smutku i złości. Przycisk Love jest jak dotychczas najchętniej używany, co mnie bardzo cieszy!
Przyczyną wprowadzenia Reakcji były prośby o przycisk „nie lubię tego”.
Dlaczego użytkownicy tak bardzo chcieli pokazać, że czegoś nie lubią? Odpowiedzi udzielił nam wyżej wymieniony: nie jesteśmy robotami, nie na wszystko reagujemy aprobatą i przecież mamy święte prawo do dezaprobaty. Z drugiej strony, projektanci społecznościowego molocha zdawali sobie sprawę, że wprowadzenie „nie lubię tego” mogłoby zniszczyć portal. To komunikat jednoznacznie negatywny. Pal licho zwyczajnych użytkowników i stłamszone nastolatki… Konta komercyjne, które płacą Facebookowi krocie za reklamy, raczej nie piszczałyby z zachwytu, gdyby nagle dostały w twarz łapkami w dół. Post założyciela portalu, pod którym jest więcej ikonek „nie lubię tego” niż „lubię to”, byłby totalnym blamażem! Pamiętacie film na YouTube, który oberwał największą ilością łapek w dół? Stworzył go sam YouTube…
Trudno się dziwić, dlaczego Facebook wolał nie popełniać tego samego błędu i nie uzbroił swoich użytkowników w tak ostre narzędzie. Reakcje były sprytnym kompromisem. Zuckerberg, niczym roztropny pasterz, pokazał swojej trzodzie, jak powinna rozumieć swoje nowe symbole. Nie przewidział, że w naturze trzody leży przekora i to ona zadecydowała, co dziś oznaczają reakcje.
Miliardy ludzi dostały kilka symboli i razem nadały im znaczenie.
Zakomunikowanie reakcji wymaga od ciebie sporo zachodu. Musisz przycisnąć „lubię to” i dopiero wtedy rozwija się panel z kilkoma reakcjami do wyboru. Jestem pewien, że każdy interpretuje je na swój sposób, ale na podstawie obserwacji własnych i rozmów z użytkownikami, zrobiłem małą charakterystykę każdej reakcji.
Wrr
Jeśli dany post cię bulwersuje, a ty chcesz dać temu wyraz, wstawiasz „Wrr”. Brzmi agresywnie, ale czy serio wyobrażasz sobie sytuację, w której:
> użytkownik wstawia fotkę swojego obiadu,
> dostaje reakcję „Wrr”,
> czuje się jakkolwiek dotknięty?
Powiem więcej, wzbudzenie w kimś złości (choćby takiej pozornej, facebookowej) jest upiornie satysfakcjonujące! Nie umniejsza to twojej wartości i raczej nie zepsuje ci dnia.
— Oho — pomyślisz sobie z diabolicznym uśmieszkiem. — Zezłościłem ich, bo pewnie nic dzisiaj nie jedli i mi zazdroszczą!
Super
Niby posyłamy je w stronę rzeczy rozczulających, ale serce może oznaczać wszystko! Zwróć uwagę, że na Instagramie, na Twitterze i na Tumblrze serce jest jedyną formą twojej wizualnej reakcji. Niezależnie, czy cię coś rozbawi czy zainteresuje, pukasz w serduszko.
Facebookowe serce praktycznie przejęło znaczenie „lubię to”, tyle że ma nieco mocniejszy wydźwięk emocjonalny. Warto zauważyć, że nie jest takie sformalizowane. „Lubię to” zostało tak wyeksploatowane przez tradycyjne media i agencje reklamowe, że brzmi dziś co najmniej tak obciachowo jak słowo „obciach”. Jest jak pięćdziesięciolatek w czapce z daszkiem do tyłu, który wie, co jest trendi i dżezi, kuma czaczę i umie w social media. Za to serce jest już tak wszędobylskim symbolem, że chyba nie da się go wyeksploatować bardziej — nie sądzę, żeby przez najbliższe setki lat straciło na wartości i wyszło z obiegu.
Pod postami o czyjejś śmierci też pozostawiamy serca! To świetnie pokazuje, jak wiele znaczeń ma dziś ta ikonka. Kiedyś natknąłem się na taki komentarz:
— Idioci! Jak możecie zostawiać „super” pod postem o czyjejś śmierci?!
Serce pod nekrologami budzi konsternacje wśród komentujących użytkowników dopiero w kontekście nazwy „Super”, która pojawia się, gdy najedziesz na nie kursorem. A przecież mało kto kieruje się tą oficjalną nazwą! Ludzie chcą w ten sposób dać wyraz jakiejś silnej i pozytywnej emocji czy empatii. Lubię myśleć, że to oczywiste, że dowiadując się o śmierci ulubionego rapera nikt nie podskakuje z radości i nie krzyczy „Super!”.
Przykro mi
Smutna minka wprawdzie trywializuje reakcję na czyjąś krzywdę czy śmierć, ale tak czy siak jest o wiele trafniejszym komunikatem niż ironiczne „lubię to”. W tym sensie, posiada to samo znaczenie co serce, ale osobiście jej unikam, bo wydaje mi się zbyt ostentacyjna.
Wow
Powszechna interpretacja zszokowanej minki nie ma w sobie nic szokującego.
Haha
W zamyśle służyło do wyrażenia śmiechu, ale zastanówmy się — czy faktycznie ludzie używają tego z taką intencją? Niekoniecznie! Roześmiana buzia stała się najbardziej ofensywną reakcją ze wszystkich!
Wyobraź sobie, że wrzuciłeś coś na feja. Nagle zaczynasz dostawać „Haha”. Czy to oznacza, że niezły z ciebie kawalarz i udało ci się rozśmieszyć innych użytkowników? Niezupełnie, prawdopodobnie właśnie zostałeś wyśmiany. Znaczenie „Haha” się wypaczyło i obecnie oznacza drwinę, szyderę albo mówiąc najmocniej — pogardę!
Pamiętasz moją zmyśloną, ale wiarygodną historyjkę z fotką obiadu? W odróżnieniu od reakcji „Wrr”, „Haha” może uderzyć w twoją samoocenę. Zostawiamy „Haha” pod publikacjami polityków, z którymi się nie zgadzamy. Zmobilizowana grupa hejterów dba, żeby pod każdym postem odnoszącym się do Kapitan Marvel, jak też Brie Larson wcielającą się w rolę bohaterki, nie zabrakło odpowiedniej liczby reakcji „Haha”.
Złość, smutek, strach, zadowolenie, miłość, zdziwienie, wstręt i wstyd
to osiem rodzin, na które Daniel Goleman, słynny teoretyk komunikacji i psycholog, podzielił emocje. Zdaniem badacza, wszystkie pozostałe emocje, a jest ich nieskończoność, wynikają z powyższych reakcji bazowych. Podejście Golemana wcale nie jest wiodącą kwalifikacją emocji. Zazwyczaj dzielimy je na sześć emocji podstawowych. Inny ekspert, Paul Ekman, wymienił radość, zaskoczenie, złość, smutek, strach i wstręt.
Znaczenie reakcji „Haha”, które opisywałem, nie przynależy do rodziny emocji wynikających z radości, a ze wstrętu! Daniel Goleman zauważył, że wstręt daje początek takim emocjom jak pogarda, lekceważenie, nieprzychylność, obrzydzenie, odraza, niesmak i awersja.
Spróbuj samemu przyporządkować podstawowe emocje do facebookowych Reakcji.
Zauważysz, że nie wszystkie znajdują swoje odzwierciedlenie. To jasne, że Zuckerberg nie był w stanie zmieścić w tych kilku ikonkach całą gammę ludzkich emocji.
Z drugiej strony, w tym musiała być premedytacja. Projektanci Facebooka świadomie nie pozwolili nam na wyrażanie wszystkich emocji za pomocą reakcji. Możemy się złościć, smucić, cieszyć, empatyzować i się dziwić. Nie możemy się bać. Nie możemy się wstydzić. Nie możemy odczuwać wstrętu!
Użytkownicy musieli sobie zrekompensować brak symboli dopasowanych do brakujących emocji. Umówili się, żeby wykorzystać do tego symbole najbliższe emocji, którą chcieliby wyrazić.
Nic dziwnego, że nikt nie szukał sposobu, żeby za pomocą dostępnych reakcji wyrazić wstyd.
Może się wstydzili?
Nikt się nie głowił, jak za pomocą reakcji pokazać swój strach.
Może się bali?
Dlaczego reakcje pokazały, że ludzie są źli?
Wstyd i strach, czyli emocje, których użytkownicy Facebooka nie próbują sobie kompensować, komunikują poczucie niższości odbiorcy. Boisz się czegoś, czyli coś jest ponad twoje siły. Czujesz się zawstydzony, czyli ci głupio — zachowałeś się poniżej oczekiwań względem samego siebie.
Nic tak nie pieści nam ego, jak poczucie wyższości. Gardzisz kimś, bo przecież sam nie zachowałbyś się tak idiotycznie. Masz przewagę. Jesteś lepszy. Pogarda dostarcza endorfin? Chyba tak. Skoro odnajdujemy taką przyjemność w szyderstwie, koniecznie musieliśmy odnaleźć sposób, żeby to symbolizować. Facebook nie dał nam za wielu możliwości, ale jakoś to obeszliśmy.
Umówiliśmy się, że za symbol pogardy posłuży nam „Haha”. Stworzyliśmy potwora i zrobiliśmy to razem.
#esej#psychologia emocji#emocje#społeczeństwo#ludzie#komunikacja#reakcje#facebook#media społecznosciowe#social media
1 note
·
View note
Text
kiedy wyszedłem za domem ogrodem prowadzącym do ścieżki pomiędzy naszym małym osiedlem. z lewej szła pani w luźnych spodenkach w stronę drzwi, z ktorych wyłaniała się w tym samym inna kobieta. Obie eleganco ubrane, w delikatnych jasnych kapeluszach. Z głową zwróconą w stronę zbliżającej się koleżanki z twarzą umalowaną uśmiechem, pani zamknęła drzwi przekręcając dwa razy klucz w drzwiach. Rozrywałem kartony po żwirku dla kota, które dwie godziny wcześniej wyrzuciłem do ogrodu przez okno na pierwszym piętrze, bo mi się nie chciało nosić. Nagle w tym transie podmiejskich obowiązków porządkowania życia, porcjowanie go w pudełka, poczułem się ważną częścią organizmu, jakim niewątpliwie jest wspólnota mieszkaniowa. Nasze domy są bądź co bądź ścianami połączone ze sobą, więc jest to niejako jeden wielki dom. Wszytskich prawie znam z Livingstone Place. Najwięcej sąsiadów poznałem w ciągu trzech dni, kiedy mieliśmy pod opieką u siebie Lunę. Niesamowite jak połączyć dwoje obcych sobie ludzi mogą sprawunki i rytuały dziejące się dookoła posiadania pupila. Przede wszystkim z psem. Kotu się w jego przechadzkach nie towarzyszy. Jest jak nastolatek, samotnik. Chce być sam. W dzisiejszych czasach nie zdarzają się już praktycznie w ogóle, całe szczęście! psy bezpańsko szwędające się po ulicach, wnękach, czarnych zakamarkach. Zostawione sobie, budują watahy, zbliżając się do swoich przodków. Duchy tych, co mieszkali tu. Pamiętam, że jeszcze kiedy byłem w gimnazjum, jak jechałem rowerem albo szedłem pieszo do Baryczy, to psy strasznie atakował. Albo siedziały w świetle furtki swojego gospodarstwa (furtka oczywiście otwarta na oścież, bramy zresztą zazwyczaj też), albo biegały luzem bez celu bezdomne, gotowe jednak ścignąć cię i pociągnąć za nogawkę.
Już się tego nie widuje.
Koty natomiast puszczone samopas sieją bardzo podobne zagrożenie. Nie atakują ludzi, tak jak robią to bezpańskie psy. Koty atakują środowisko. Jest ono wobec tego inwazyjnego gatunku bezsilne. Zupełnie jak człowiek, którego atakuje wataha wpół zdziczałych psów.
Poza tym nie przynosi on także większych bezpośrednich społecznych korzyści. Kotem można się pochwalić na instagramie, można dostać lajka albo nawet komentarz. Kot jest bardzo efektowny w internecie. Chciałoby się powiedzieć kozak w necie, ale nie powiem. A pies? Przynosi bezpośrednie społecznie intymne korzyści. Rozmawianie z sąsiadem o zdrowiu pieska, o tym jak kocha smakołyki i ile z niego leci sierści. Skarpety trzeba ściągać, bo się poniszczą. Spacerowanie z sąsiadem w tym samym kierunku, w tym samym tempie zbliżą ich niemiłosiernie. Wchodząc w ten rytm, nie boisz się, że padnie jakieś krępujące pytanie dotycz��cego twojego życia osobistego. Wątpię nawte, żeby sąsiada interesowało kim jesteś z zawodu. Nie przeszkadza wam to jednak w omawianiu najgłębszych sekretów waszych psów, które niczego nieświadome (albo świadome — pani, której pudelkiem się od czasu do czasu opiekuję mówiąc coś o ball (pol. piłka), nie używała tego słowa, tylko je przeliterowywała — B-A-L-L , bo Nancy (czarny pudel) reagowała na to słowo w nieprzeliterowanej formie taką samą ekscytacją, jak w momencie, kiedy ktoś naprawdę by ją jej rzucił do złapania) idąc przodem na rozluźnionej smyczy.
Ale ja miałem zupełnie nie o tym, bo poczułem się jak część organizmu, jak sąsiad, jak człowiek, jak gwiazda serialu Gotowe na wszystko. Zastanawiam się kim bym był. Mam w sobie coś z Marty Huber. Tej od której tak komicznie zaczyna się pierwszy odcinek, kiedy to słysząc strzał u sąsiadki biegnie jej oddać pożyczoną pół roku wcześniej sokowirówkę. I jej piękna umiejętność zawsze patrzenia na dobre strony. Ale zbyt mało gadatliwy i bezczelnie wścibski jestem. Ja raczej jestem detektywem, kimś, kto się trzyma na dystans. Konrad to z pewnością Susan. Susan połączona z Brie i Hiacyntą Bukiet — to jest Konrad.
Kathy to McCluskey. To tak tylko, żeby była jasność. Ale ta w drugiej części serialu. Ta dobra Karen, nie ta z początku co ma wonty o skradzioną donicę. Chociaż teraz mi się przypomniało, że akurat mogła tak zareagować, bo była ona prezentem od jej syna, kiedy był młody. On zginął w wypadku albo jako żołnierz. No to jezu jak bym wybuch na jej miejscu. Ja już na naszego współlokatora Cata nie mam cierpliwości i tylko go unikam jak się da.
Pomyślałem czy od wszystkiego, co chciałbym osiągnąć w życiu nie chroni mnie wstyd? Czy on może zbyt mocno nie chroni mnie przed skaleczeniem? Przed wyśmianiem? Przed odmową? Czy to nie dlatego ja tak chronię innych przed wstydem, niezrozumieniem, wyśmianiem?
Zakładam być może, że to jest to, czego potrzebują — ochrony. Chcę dać to, czego sam bardzo potrzebuję. To czego może nie teraz potrzebuję, ale potrzebowałem jako dziecko. A czego nie miałem. Może mi się wydaje, że inni też nie mieli. Bo sam wiem ile siły potrzeba, żeby iść w świat i się nie bać. Sam codziennie nad tym pracuje. Ta garda, którą trzymam niszczy mi mięśnie. Cały czas spala. Cały czas kombinuje. Cały czas się boi. Chciałbym ufać ludziom jak kot, który położy się na środku ruchliwego chodnika, bo tylko tam jest słońce. Kot, który być może był nie raz kopnięty, ale wie, że to słońce warte jest tego chwilowego bólu. Przyjemność cieszenia się życiem i wykorzystywaniem jego potencjału.
Zamiast skupiać się na byciu ochraniarzami czyjegoś poczucia wstydu, skupię się na sobie i na tym, żeby pozwolić mu zrobić sobie przerwę w pracy. Pozwolić odejść mu na wcześniejszą emeryturę — przecież był taki dzielny i dobry — i obiecuję, że dalej będzie tu mile widziany. Chętnie na hucznej imprezie pożegnalnej, na której pojawiły się wszystkie inne emocje zapozował przy tablicy pamiątkowej:
Wstyd — wspaniały ochroniarz, zapalony nauczyciel samouk.
Teraz od czasu do czasu pojawia się w momentach zabawnych, kiedy mógłbym zrobić z siebie głupka, ale śmieje się już tylko, bo pozwalam z siebie zrobić głupka, bo jestem w towarzystwie ludzi, którzy wiedzą ile jestem warty i jedna moja wypowiedź, jedno moje nieudane zdjęcie i zbyt głupi żart nie świadczą o mojej wartości.
Nic nie świadczy o mojej wartości. Ja oznajmiam czym jest moja wartość. Ja tworzę to kim jestem i wiem ile jestem warty.
Wstyd śmieje się w trakcie trwania wszystkich tych niezręcznych sytuacji, kiedy ktoś pomyśli, że jestem walnięty, bo krzyczę przez okno, że fajna kiecka albo że powiem good morning minutę po południu. Wstyd widzi jak świetnie radzi sobie teraz moja samoocena, która cały czas w gotowości nie mogła się wykazać, bo starszy nauczyciel nie dopuszczał jej pomysłów. Według niego samoocena była zbyt młoda; nauczyła się wszystkich tych nowych niepoważnych rzeczy w dziwnych “światłych” miejscach, tyle ma narzędzi, uplastyczniła się, jest spokojna w kryzysowych sytuacjach. To ona jednak nie raz pokazywała, że zachowanie wytrwałości i spokoju w trakcie trwania z pozoru nerwowych sytuacji, to jedyne rozsądne rozwiązanie.
Wstyd z rozsądkiem prowadził szemrane interesy z rozsądkiem, którego oficjalną (ustaloną przeze mnie) domeną było nie przejmowanie się głupotami, rzeczami błahymi i małymi ludźmi. Jednak wstyd zawsze potrafił na obradach przemówić rozsądkowi do nierozsądku i ten zmieniał oficjalne stanowisko w tej sprawie, nie konsultując tego ze mną. Nie jest to jednak ktoś, kogo chciałbym się pozbywać. Poza tym jednym cieniem, nie ma żadnej skazy. Nawet ten cień nie jest ujmą. To po prostu obawa przed tym, że rzeczywiście mógłbym nie przeżyć, kiedy ktoś mógłby sobie ze mnie kręcić wała, bo byłem już niegdyś w stanach bliskich utraty życia. Za moją winą, kiedy potrącił mnie samochód przez zaufanie pani po drugiej stronie ulicy, a także i bez mojej winy (o czym dowiedziałem się dopiero w trakcie trwania terapii), kiedy jako sześciolatek byłem wywieziony jesiennym wieczorem do lasu, bo się wygłupiałem.
Wkroczyło wzruszenie. Wspominamy sobie jaki dzielny i silny jestem, że tylko wytrzymałem, że jestem tu gdzie jestem, że potrafiłem w życiu podejmować decyzje. Nawet kiedy wolałem udawać, że są podejmowane na ślepo, za mnie, przez kogoś innego, przez los, to były one moimi decyzjami, moją pracą, moją drogą. Nikt niczego za mnie nie zdecydował. Ale może tak było wygodniej myśleć, bo wstyd bał się może pytania dlaczego tutaj, dlaczego to, co dalej? Bo to prawda ja nie zawsze wiem, czego chcę, czego mi potrzeba. Nie umiem się wysławiać oralnie pięknie. Pisanie przychodzi mi z łatwością. Teraz czuję, że osiągnąłem przepływ myśli. I co z tego, jeśli Konrad zapyta co teraz piszę, bo niedawno wrócił ze spaceru.
Wstyd cieszy się, że nie pocą mi się już tak dłonie jak do tej pory ze strachu przed ośmieszeniem, że powiem, że, że co? że bloga, że się lansuje w internecie? że chcę być sławny? hahaha no to jest śmieszne, jeśli o tym pomyśleć, ale wszystko o czym marzyłem do tej pory ajko piętnastolatek spełniło się w przeciągu 10 lat. Moim zdaniem i a także według nieprzekupnej domeny Rozsądku — to jest niesamowite osiągnięcie i mogę być z siebie dumny! Poprzez kierowanie swoim życiem tak wytrwale, tak dbale i pomimo, że wydawać by się mogło, że od niechcenia — to wymaga więcej pracy niż kiedykolwiek chciałem sobie przyznać, bo przecież zawsze jako dziecko byłem leniwy i wszystko mi trzeba było mówić dwa razy. (Stąd może teraz też tak szybka (że sprawiająca wrażenie niekontrolowanej, instynktownej) odpowiedź na “ZARZUT” czy coś zrobiłem (normalne pytanie w stylu: "Wyrzuciłeś śmieci?”): TAaAaAaK mi nie trzeba powtarzać dwa razy. Cóż jako dziecko tak miałem mówione, więc może teraz staram się to całym swoim życiem i ripostami udowodnić).
Teraz trzeba mi coś mówić dwa razy, bo jestem myślami ze sobą. Często się zapominam. Gubię się w pięknym wiecznie otwartym ogrodzie lilli i róży, pełnym informacji o nich i o zwierzętach, które kiedy siedzi się cicho można obserwować. Jezu. Właśnie odnalazłem miejsce, o którym rozmawiałem z panią Asią. To jest to miejsce, w którym czuję się bezpiecznie.
Ten zaczarowany ogród jest zawsze otwarty. Wcześniej lubiłem tam chodzić wieczorem i nocą, bo wtedy pięknie pachną kwiaty. Lubię to robić dla siebie. Teraz już nie muszę czekać nocy, wiem, że w ciągu dnia widać tyle samo jeśli nie więcej piękna, no i nie ma się czego bać. Wiem, że nikogo nie obchodzi jak wyglądam i nie zastanawiam się czy nawet sekundy czy na pewno tak jest. Nie ma potrzeby, tam nikogo nie ma. Nie ma nikogo, kto ma jakikolwiek wpływ na to kim jestem. Stoję tam sam i piękno, którego doświadczam upewnia mnie, że sam też jestem piękny. Czuję się tam pełny i wiem, że kiedy stamtąd wychodzę, to nikt tego nie zmieni, bo piękno jest we mnie. Jest jednością z tym ogrodem. Kiedy jestem czymś zajęty, nie muszę już tam tak często wracać, żeby się upewnić. Zapach jest przy mnie, potrafię sobie przypomnieć to wspaniałe uczucie.
Wiem, że jest dużo ważnych osób w moim życiu i wiem, że nie muszę obawiać się odrzucenia, kiedy decyduję się napełnić w ogrodzie swoją buteleczkę słodkimi perfumami kwiatów. Na terapii stworzyłem z moich narzędzi duży flakon, który mieści w sobie dużo więcej perfum niż wcześniej. To znaczy, że mogę się cieszyć radością ogrodu poza nim dużo dłużej. Nuta głowy to radość, nuta serca ufność, a bazą jest pewność siebie.
Umiem asertywnie reagować, kiedy ktoś próbuje wyrywać mnie z mojego ogrodu lub ma zbyt mocne perfumy.
Ważne, żeby nie przyzwyczajać się do zapachu. Cały czas się zmieniać, tworzyć próbować, mieszać nuty, wyśpiewywać sonety, czytać szekspira i pisać go z małej litery. I nie czytać niczego i nie pisać też ważne. I wiedzieć, że to po prostu życie. A ja jestem człowiekiem. Gwiezdnym pyłem, który spełnił swoje nastoletnie marzenia o byciu modelem, studiach artystycznych, mieszkaniu w Londynie i byciu na dwóch koncertach z tej samej trasy Lady Gagi. Lista jest długa, ale nie muszę jej pamiętać, bo teraz skupiam się na tym, żeby dalej robić swoje tylko teraz bez wstydu, który na obrady komisji d.s. emocji. miał taki silny wpływ jak księżyc na oceany. Jestem cierpliwy, bo wiem, że powolny wzrost zapewnia równomierne rozmieszczenie wartości, celów i marzeń. Obserwuję naturę. Moim miejscem jest nieśpieszny ogród, w którym jeśli jest się cierpliwym można zobaczyć nawet bobra z młodymi.
Ufność kota, którego nikt wcześniej nie zranił towarzyszy mi każdego dnia. A jak coś to zawsze ląduję na cztery łapy i przypomnij, ile mam żyć?
0 notes
Text
Podsumowanie Blacka na temat kto miał na kim naprawdę poważnego crusha lub kogo kochał (bez osób w head space) w ostatnich 4 latach:
host - pierwsza ex z początku (w sumie po pół roku dopiero) i dopiero niedawno się po niej pozbierała uczuciowo, S. niezbyt lubiła, l. po długim czasie chyba nawet kochała a nie tylko miała crusha, ale zajęło jej to prawie rok, przez chwilę crush na koleżance bo fajna
Albert - NIKT XD
April - nie było go przy pierwszej ex, poniekąd S. ale nie pamięta prawie nic z tego okresu, wykazywał zainteresowanie wobec altera z systemu l. ze względu na podobne doświadczenia
Arnie - pierwsza ex (nie mógł się do niedawna po tym pozbierać i w sumie nadal przechodzi traumę bardzo drastycznie, ale przynajmniej mu uczucia już minęły czyli w sumie 2 lata go trzymało jakoś, przypominam, że to nie on się pierwszy zakochał), z S. bardzo późno cokolwiek się zaczęło i dość szybko się zepsuło wszystko niestety, poniekąd P. co nas zdziwiło
Benji - nie było go przy pierwszej ex, S. (choć był w stanie crushowania na każdej dziewczynie jaką spotkał praktycznie, ale to było głębsze zdecydowanie i teraz już tak nie ma no)
Brie - pierwsza ex choć też było to skomplikowane wpierw, S. szybko, ale tylko z początku najwyraźniej a potem się zepsuło choć z pozoru było dobrze cały czas niby, P. do tego stopnia, że wylądował w szpitalu i nadal jest w kiepskim stanie
Brandon - pierwsza ex choć to raczej ona była bardziej zainteresowana - bardzo ją lubił i nieraz wspominał przy nowej dziewczynie jeszcze, S. i l.
Dave - l. i mu. - w tym samym czasie przez co się wstydził cholernie, że lubi dwie osoby na raz (nie do końca bo wtedy l. się od nas odsunęła na jakiś czas tylko potem wróciła), bardzo przeżywał stratę l. - płakał nocami i nie wstawał z łóżka w hs odsuwając się od Gru
Gru - nie było go przy pierwszej ex, poniekąd S. choć teraz ucieka przed miłością
Hakan - l. (bo pierwsza ex tylko mu namieszała w głowie), próbował przełamać się wobec S. lecz nigdy tak na serio jej nie pokochał
Jack - pierwsza ex, S. (choć głównie relacja opierała się na fizyczności co mu nie pasowało) i P. chyba? co też nas zdziwiło
Jacob - pierwsza ex, po której nie mógł się pozbierać latami, reszta nie tak naprawdę choć rozważał np J. i l. oraz P. (dwie ostatnie bardziej z nacisku - pierwsza przez wpływ przyjaciółki a druga przez samą P.) a z S. miał mega dziwną relację, którą w sumie zapoczątkował Lio bo chciał by jego ojciec był szczęśliwy (nie był) także Jacob jest podatny na wpływy mocno i dopiero uczy się rozróżniać swoje emocje i z nimi radzić
Jimmy - S. bardzo choć potem zaczął ją omijać i alter z systemu l.
Jerry - niby pierwsza ex i niby S. oraz mu. przez chwilę - w każdej relacji dotyczyły go zupełnie inne emocje i sobie z nimi nie radził
Lio - trochę S. (faza szukania własnego JA) i alter z systemu L. bo to emo
Lu - niby był z S. lecz nikt tak na serio
Marcel - niezbyt S. (podejrzewamy też, że J.)
Monty - co prawda czuł się komfortowo przy P. czym się dziwił, ale chyba tylko S. i l.
Nat - pierwsza ex z początku, S. bardzo (później bo nie potrafił się pozbierać po poprzedniej relacji kilka pierwszych miesięcy) i do dziś nie potrafi się po niej pozbierać, alter z systemu L. bardzo krótko bo zaczął uciekać przed nią, zaczynał rozważać l. po roku czasu niepotrzebnie
Blue - nie było go przy pierwszej ex jak i osób poniżej, P. co sprawiało, że wariował
White - NIKT XD
Black - ... l. choć się wzbraniałem przed tym i słusznie!
Red - NIKT XD
Pink - NIKT XD
*tak więc... wcale szybko nie ruszyliśmy na przód, wielu z nas nawet będąc już z S. (a także po niej) tęskniło za poprzednią relacją lub nie mogło się pozbierać - pozory mylą
Black
jedną osobę mamy wymazaną z pamięci w sumie więc ciężko powiedzieć, ale to było skomplikowane
Osoby, które CHYBA miały na nas crusha przez ostatnie 4 lata (przynajmniej tak mówiły lub okazywały zainteresowanie spore wobec tych alterów, które zostały w systemie) - kolejność przypadkowa poza dwiema partnerkami na początku żeby nie było tak łatwo zgadnąć:
pierwsza ex: host, Arnie, Brie, Brandon, Hakan, Jack, Jacob, Jerry, Nat, Lu?
S. - wszyscy poza Albertem i rainbow system bo ich wtedy nie było
Jacob, Nat, Blue, Hakan, Brie głównie, nie wiem jak Arnie i Jack, ale wątpię, nie pamiętam czy Monty albo Marcel, ale raczej nie i co z Brandonem?…
głównie Nat
chyba tylko Nat
chyba wszyscy choć obstawiam, że głównie Nat
niby wszyscy a tak na serio nikt
ogół chyba, nie mówiła konkretnie kogo lubi
niby wszyscy i to nie głównie Nat wg niej (wątpię bo nie raz próbowała go wywołać na front i wolała go od innych)
wszyscy poza Brie w końcu jak ją próbował zniechęcić
zaczęła flirtować z Jimmy'm, ale wątpię żeby to miało wtedy dla niej znaczenie więc ponoć ogół a tak na serio nikt
dopiero zaczynała nas poznawać więc jeśli nas lubiła to raczej ogół
nie wiedziała kto jest kim więc…
także widać, że wszystkich pojebało na punkcie Nata o ile po prostu go nie lubili (6 osób co najmniej) kontra jak widać on sam nie jest praktycznie nikim zainteresowany
WNIOSEK? zanim zaczniecie oceniać nas spójrzcie wpierw na siebie i nie pierdolcie, że za szybko nam coś mija czy zakochujemy się z buta bo to nieprawda
0 notes