#rozdział z życia
Explore tagged Tumblr posts
Text
09/01/2023
Dziś jest ważny dzień. Dzień, który na stałe zmienił moje życie. Dzień, który miał być końcem, ale tak naprawdę był początkiem wszystkiego. Dokładnie 5 lat temu siedziałam na posterunku policji. Dokładnie tego dnia ojciec na stałe zniknął z mojego domu. Chciałoby się rzec, że również z życia, ale to niestety nadal pozostaje jednym z moich największych marzeń. Mija 5 lat odkąd sądy na stałe zamieszkały w moim życiu i paradoksalnie wniosły ze sobą ogromną niesprawiedliwość, niepewność oraz niezliczoną ilość problemów i zmartwień, nie wspominając o stratach finansowych i psychicznych. Człowiek, który stosował praktycznie każdą formę przemocy nagle przemienił się w ofiarę. Prawdziwe ofiary zostały sprawcami. Prawda okazała się fałszem, a fałsz prawdą. Wszystkie dowody przepadły jak kamień w wodę i zostały tylko słowa, których nikt nie chciał słuchać. Jednak nareszcie, po tych nieszczęsnych 5 latach jest szansa, by prawda rozbrzmiała ponownie. Tym razem nie z ust dziecka, lecz dorosłej osoby, która dobrze pamięta, czego była świadkiem. Która nadal nosi w sobie rany pozostawione przez piekło, jakie kiedyś przeżyła. Być może jutro nareszcie ktoś usłyszy moje słowa. Być może prawda okaże się głośniejsza niż wszystkie kłamstwa i manipulacje. Być może prawda mnie wyzwoli...
Niestety, ze świadomością, iż to wszystko to tylko nędzny teatr i rozrywka dla bogatych, nie mam już nadziei na to, że moje słowa cokolwiek zmienią. Chciałabym po prostu być wysłuchana raz jeszcze i tym razem potraktowana poważnie. Pragnę powtórzyć wszystko nie tylko przed sądem, ale również przed sobą samą. A później niech ta farsa nareszcie się skończy. Bo kiedyś przecież musi być koniec?
#życie#rozdział z życia#pamiętnik#diary#mój pamiętnik#życie to nie bajka#moje życie#moje myśli#moje uczucia
2 notes
·
View notes
Text
2023 pierdol się
#new year#nowy rok#nowy rozdział#cytaty#cytaty o życiu#mam dosyć#kartka z pamiętnika#czarne myśli#samotność#nienawidzę ludzi#nienawidzę życia#życie to gówno#w mojej głowie#moje przemyślenia#nie ma miłości#cytaty o miłości
13 notes
·
View notes
Text
sobota 03/08
☪︎ podsumowanie
zjedzone — 1200 kcal
po wczorajszym napadzie byłam zdruzgotana jak nigdy. zaledwie dzień wcześniej czułam się całkiem okej życiowo, miałam motywację, pozytywne nastawienie, a dobę później czułam niesprawiedliwość wobec mojego życia, nienawiść do siebie za samo funkcjonowanie i bycie człowiekiem, zazdrość wobec wszystkich dookoła że życiem się cieszą, tworzą i utrzymują relacje z innymi i mają warunki do realizowania swoich marzeń, pasji...taki ogromny misz masz emocji. zrobiłam sobie jedno głębsze cięcie na nadgarstku ale byłam tak zdemotywowana że nie chciało mi się nawet zdjąć spodni i się porządnie zranić na biodrach, przestałam ciąć ręce gdy zaczęło robić się ciepło. w ogóle przestałam się ciąć — nawet nie sądzę abym miała z tym realny problem, dwa miesiące temu jakoś uznałam "okej to mi w niczym nie pomaga" usłyszałam też jak bliska mi osoba wręcz wyśmiewa się z samookaleczenia i zrobiło mi się tak przykro, że przestałam. żyletki jednak nie wyrzuciłam, często o niej myślałam, ale dopiero wczoraj uległam myślom.
zostałam także wczoraj ponownie wystawiona ale zamiast poczuć się jeszcze gorzej, doznałam przypływu motywacji, wyciszyłam konwersacje ze wszystkimi osobami które ostatnio mnie w podobny sposób potraktowały. scrollując pinteresta trafił mnie w oczy cytat no one is coming to save you uderzyła mnie świadomość własnej siły sprawczej wobec całego życia. nikt inny za mnie nie zrealizuje żadnych planów celów ani postanowień. chcę skupić się przede wszystkim na moim kompulsywnym objadaniu które mnie wykańcza, na gimnastyce, bo wyznaczyłam sobie nową rzecz/figurę/ćwiczenie jakie chciałabym opanować, na pisaniu, bo ostatni rozdział książki stoi i czeka. dobra odchodząc od tematu słuchajcie co ja kurwa odjebałam dzisiaj XD
moje postanowienie o spędzaniu większej ilości czasu z mamą weszliśmy w życie i dziś pojechałyśmy do ojca na grób rowerami. do mojego koszyka włożyła butelkę z randapem na chwasty, jechałam przed nią i przypadkiem ją wyprzedziłam dosyć mocno. nagle poczułam coś mokrego na nodze — butelka się odkręciła, cały randap się wylał...wyobraziłam sobie darcie mordy w języku kurwicy mojej mamy i pomyślałam nie nie nie nie po to mi ten mózg abym go nie użyła, wykorzystałam to że nie było jej na horyzoncie bo oddzielił nas zakręt i wlałam do butelki po randapie zwykłą wodę którą ze sobą wzięłam XDD pryskała tym potem chwasty obok grobów mówiąc "może to coś pomoże" a ja sobie myślałam chuja pomoże właśnie je podlewasz.
trasa w obie strony wyniosła tylko 10km ale porządnie ogarnęliśmy 3 groby i zaszłyśmy do sklepu po jakieś pierdoły przez co czuję się zmasakrowana. do tego pilates i ćwiczenia, czuję że moje zakwasy jutro będą przepotężne. dużą część nawyków udało mi się wykonać, zjadłam ponad 60g białka (na mnie to przyzwoicie) kalorie się zgadzają, kroków mam wpizdu więc fajnie.
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
33 notes
·
View notes
Text
07.12.2024
Wczorajszy dzień był jednocześnie dniem udanym i nie. Przejechałem pół Anglii na rozmowę o pracę do laboratorium. Tyle rzeczy ile poszło nie tak po drodze to szok. Odwołanie biletu do London Kings Cross. W deszczu szedłem drogą, gdzie nie było nawet chodnika. Ogólnie pasmo niepowodzeń, którym musiałem stawić czoło. Jakby świat był przeciwko mnie. Na rozmowie o pracę facet był pod wrażeniem, że jestem gotów dla takiego poświęcenia, aby zyskać pracę. W przyszłym tygodniu mam dostać konkretną decyzję. Od tego będzie zależeć czy przeprowadzam się z miejscowości, w której aktualnie mieszkam do krainy cydrem płynącej. Somerset. Owce pasące się na zielonych łąkach. Bliski dostęp do morza. Mała miejscowość. 7 tysięcy mieszkańców. To będzie naprawdę ciekawy rozdział życia.
8 notes
·
View notes
Text
Nawet jeśli jakiś epizod kończy się katastrofą i pożogą, to czeka nas kolejny rozdział, a po nim następny. Otwierają się przed nami nowe możliwości naprawienia błędów i stworzenia sobie życia, na jakie zasługujemy. Jeśli poniosło się klęskę, nie warto tracić czasu na nienawiść. Każde niepowodzenie to wielki nauczyciel, lepszy niż sukces. Słuchać, uczyć się, iść dalej. [...] Dowiadujmy się o czyhających na nas destrukcyjnych wzorcach, nabierajmy siły i pewności, bo umiemy wyczuć, gdzie ustawiono pułapki, klatki i przynęty, zanim się w nich znajdziemy.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 294)
#zagubienie#porażka#jestem porażką#w poszukiwaniu szczęścia#lekcja#ból serca#ból#clarissa pinkola estes#biegnąca z wilkami#ważne
3 notes
·
View notes
Text
MASTER POST!
FAV. ARTISTS: ||d4gm4rs||tikhondownichi||kimik0hippie|| ||dedmerath||katyasair||lucdoodle|| ||devilsroost||
FAV. WRITERS: ||deadgirlwalking91||mistystarshine(MUSEFLIGHT)|| ||branded-rose||a-dose-of-comatose(NerveEndings)||hellisharchive|| ded.acc;||hazbinwhoree||callmerainman||
MY ARTWORKS: ||Personal Sketch||April Bullet.J||They'll come for ya!||Hey, babe!|| ||Guitarspear 2024 Week - Celestial||Lingerine Store|| ||Cactus Master Award!|| ||SHE KEEPS ME UP! - low Q storyboard - 1 / 2 /3 /4 /5 /6 / 7|| QUOTES: Profestional||Relationship 50/50||Slushies Bath Lute (Venom.ch.4) "You're so tense, babe" (Venom.ch.7) "Give me a call if you need a hand..." (Venom.ch.16)
FANFIC LIST:
Thank You for the Venom / Hate to love story / pięknie uchwycone charaktery / slow burn / AKTYWNE (ROZDZIAŁ 17)[RE-READ 3]:
Angels Make Mistakes Guitarspear 🎸 / Multi-chapter / from brandedrose / skaczemy między czasoprzestrzenią / expirience ) AKTYWNE (ROZDZIAŁ 18):
Staring at The Sun / Extermination aftermath / Lute and Adam stuck in the hell / maybe lovestory(?) / zgubiłam się i pora się odgubić / AKTYWNE (ROZDZIAŁ 1 (re-read)):
Northern Star (Guitarspear 🎸 / one-shot / tak-zajebiste-że-ląduje-w-sekcji-do-powtarzania / this one sinner Adam that I like the most! / omg, no smex, but still love tension / Museflight robi swoje) [do narysowania: Adam!Sinner]
TO-READ: Bad idea, right? (reader x Adam / human AU / omg, finally found all chapters! / nsfw!) There's No Use In Trying To Fight It (Guitarspear 🎸 / Multi-chapter / OMG so good smex in 3chp. that makes me "woa" / nsfw-duh! ) Stupid, Beautiful Cause (Guitarspear 🎸 / multi-chapter / coś mi świta, ale nie wiem w jakim kościele / Lute chce wyznać uczucia Adamowi / pisze że sfw? ) We Got Time (Guitarspear 🎸 / One-shot / I think readed, but dont remember) From Eden / Breaking a Sweat After Training (same autor / 1st Akcja Edenu po tym jak Adama opuściły żony. Lute podziwiając kreacje człowieka zeszła do niego / 2nd siłownia theme(?) / 1sfw 2nsfw Just Want To Rock (Adam Sinner kolejny upadek i wybór życia na przypale / multi-chapter / czemu tagi zaprzeczają same sobie xD / wygląda na sfw? ) Hellfire (Guitarspear 🎸 (?) / multi-chapter / długie bo ponad 9 rozdziałów na antualizacje) Memories From The West (Guitarspear 🎸 / oneshot / Western AU(?) Talk to me baby (reader!3rdWife x Adam / Oneshot / idk, just found it not even checked) Anything You Can Do, I Can Do Better (brzmi jak love to hate story / multi-chapter XXL / z polecenia!) Hunt You Down (ciekawa abominacja fuzji AdamsApple z Guitarspear? / lets find out! / z polecenia!)
ARCHIWUM - Wszystko przeczytane i poukładane / odrzucone i zawieszone / Private Post!
Re-reading from archive: ⭐ Wine, Whining and Drunken Cuddles (psychologiczny meltdown Adama / Lute przychodzi na ratunek / sfw)
COMIC LIST:
DEDMERATH art / comic - totalnie nie Adamsapple guilty pleasure kontent: AKTYWNE (lepsze aktualki na twitterze)
Like a fallen angel / comic - Adam!Sinner / Adamsapple(?): AKTYWNE (part 12)
Aktualizacja z: 6/11/2024 - notatka - zostało ci jeszcze rozpierdzielić post z lutego na prywacie. Tutaj ... tam jest jeszcze wiecej... - notatka - pora zrobić oddzielne posty i poprowadzić sieć hiperłączy, zapierdole się z tak długim postem, a master musi być krótki!
4 notes
·
View notes
Text
A czy Tobie zależy?
“Prawdę mówiąc, nie mam czegoś takiego, że mi na kimś zależy, tak jak z tamtymi byłymi, każdy coś by czuł, a ja nic.” Przytulił się, i pojechał do domu.
Naprawdę, nie wiem co się stało w mojej głowie, naprawdę go polubiłem. Pierwszy raz się spotkałem z kimś kto ma tyle wspólnego i zarazem równie przystojnego. 12 dni, bo tyle trwała nasza znajomość, trzy naprawdę super randki, gdzie pierwszy raz byłem na ramenie. Ogólnie te randki, to były moje takie prawdziwe, gdzie totalnie czułem nieśmiałość i uczucie romantyzmu. Byłeś wobec mnie naprawdę czuły, zainteresowany mną. Poznaliśmy się przez przypadek, dodałem cię tylko na snapie. W kinie poczułem, że jestem z tobą szczęśliwy. Planowałeś już kolejny film na który mógłbym iść z tobą, mówiłeś, żebym się nie przejmował, bo się zobaczymy jeszcze. Mieliśmy w przyszły poniedziałek. Wczoraj jak i dziś totalnie inaczej się z tobą rozmawiało, nie wysyłałeś tyle selfie co wcześniej, i sam nie zaczynałeś rozmowy. Zapytałem czy wszystko miedzy nami jest okej.
Komfort
Nie czujesz się komfortowo z tym, że ja coś czuje, a ty nic. Pewnie ja za szybko wszystko i to mogło spowodować u Ciebie uczucie odrzucenia, poniekąd czuje się winny. Kto ci się przyzna do tego, że to twoja wina? Mimo wszystko, to boli. Wiem, że trzeba iść na przód, dalej żyć. Naprawdę chciałbym, żebyś mi towarzyszył, jako ten kolega. Ale życie to nie koncert życzeń, Ciebie nie ma, ja zostałem z tym uczuciem sam. Będę teskinść, bo nikt nie wywarł na mnie takiego dobrego wrażenia jak ty. Te 3 nasze spotkania były naprawdę niesamowite i dziękuję za nie.
21 lat
Latka lecą, boje się, że w raz z wiekiem, będzie mi coraz gorzej kogoś znaleźć, boje się tej samotności, że będę sam. Chciałbym się tym wszystkim nie przejmować jak inni, tylko że ja widzę jak ten czas leci, a ja zerowa stabilizacja, głównie to przeze mnie tak było, z Mateuszem czy Oskarem. Poniekąd wierzyłem, że Adam mógłby za pół roku randkowania, zapytać. Teraz tylko wiem, że za pół roku go nie będzie, nie będzie go już nigdy. Nie potrafię myśleć o przeszłości, nie powoduje u mnie już ona żadnych odczuć. Po spotkaniu z Mateuszem, czuje jakbym zamknął 600 stronicowy rozdział mojego życia. Przyszłości żadnej nie widzę, pójdę na to wyższe stanowisko i co dalej? Każdy ma plan, marzenie czy cel, ja po zakończeniu szkoły straciłem cel. Tak naprawdę nie chce nic więcej od życia. Czuje się jakby mnie nie było, jakbym zmarł. Bez znaczenia, bez uczuć.
Mi nie zależy na mnie.
Kraków, 23:59 16.02.2023
Mieszkanie
7 notes
·
View notes
Text
Zbierałam się trochę do tego wpisu
Zdjęcie Charakterów dla uwagi, serio mi pomagają, ta gazeta powinna zacząć mi płacić 🤣
Czemu to piszę? Chyba wewnętrzna potrzeba jakaś.., przemyślenie ostatnich wydarzeń, ułożenia sobie w głowie, danie sobie trochę przestrzeni..
Ten tydzień to był straszny xD. Serio. Ja często stawiam "xD", nawet gdy mówię o poważnych rzeczach. Jakoś oswajam ten lęk i staram się mówić o wszystkim z przymrużeniem oka nawet jak jest tak, jak w tym tygodniu.
Może od początku. Już wcześniej chciałam to opisać. Może nie żeby się z czegoś tłumaczyć, ale to pozwala lepiej mnie poznać i zrozumieć. A poza tym, sama muszę porządkować sobie to w głowie. Czytałam w Charakterach, że to ważne, by porządkować wydarzenia w głowie, uznawać coś za zamknięte i tak dalej.
To, że mam jakieś zaburzenia lękowe w ogóle nie zgadza się co do mojej osobowości. Fakt, który najchętniej wymazałabym z mojego życia. Zresztą, to nie pierwszy taki epizod w moim życiu.
Osoba wysoko wrażliwa. To całkiem nowe pojęce psychologiczne, autentycznie tacy ludzie istnieją i do nich należę. Jako dziecio byłam dojrzalsza niż rówieśnicy. Częściej zamyślałam się, miałam skłonności do wyolbrzymiania i zamartwiania. Nawet w dziecięcym wieku, nie do końca rozumiejąc, co to oznacza, uznawałam się za depresyjną albo że w końcu coś mnie dopadnie. Moi rodzice byli najlepsi jak mogli, ale trochę nie rozumieli, że jestem inna względem nerwowej budowy wobec reszty rodzeństwa. Nie mam im tego za złe. Byłam wyjątkowo nadwrażliwym dzieckiem.
Gdybym sama tego nie przeżyła, pewnie tak jak niektórzy rzucałabym tekstami "jak dziecko może mieć depresję" albo że "co za problemy może mieć dziecko". Wcale się nie dziwię, że są osoby, które temu nie wierzą, ale nie wierzą w coś, bo po prostu nie rozumieją, nie przeżyły tego.
Większe problemy nastały mnie pod koniec podstawówki. Nawet w liceum, zrywając z chłopakiem czy cokolwiek innego smutnego nie spowodowało u mnie takiego cierpienia.
Pod wpływem toxic nauczycieli stałam się małą perfekcjonistką , strasznie ambitną. Każdy konkurs, potem jeszcze szkoła muzyczna, w międzyczasie problemy z rówieśnikami, bo nie byłam akceptowana, wyzywano mnie od kujona. Serio, presja jaką czuję przed maturą to jest pikuś. W wieku 12-13 lat, byłam tak autodestrukcyjna, nienawidziłam siebie, nie widziałam nic dobrego w sobie, nigdy nie było idealnie. W końcu stres zaczął dawać objawy somatyczne. Bóle głowy, duszności, pocenie się, drżenie. Robiłam sobie krzywdę, samookaleczenia, bicie. Teraz jak to piszę tak bardzo nie mogę w to uwierzyć.. i tak jestem wdzięczna że to już moja przeszłość.
Wtedy pierwszy raz dostałam leki, miałam zdiagnozowaną depresję. Rzuciłam szkołę muzyczną, przestałam harować jak wół (też nie wiem jakim cudem mogłam być aż takim pracoholikiem jako DZIECKO), nauczanie indywidualne i dochodzenie do siebie.
Leki pomagały mi wrócić do siebie z przeszłości, znowu odczuwać radość. Wiele osób demonizuje leki psychiatryczne. Niepotrzebnie. Jasne, trzeba do tego podchodzić z rozwagą, ale jak do wszystkiego. Ale to nie zmienia osobowości, nie ma dziwnych faz i nie wiem czego tam jeszcze. Ja odczułam to jak powrót do siebie sprzed lat, sprzed choroby.
I wtedy stało się coś bardzo złego. Jako samotna 14 latka, wymęczona psychicznie, która tak bardzo chciała dostrzec jakieś światelko w życiu, zakochałam się w starszym chłopaku, który od samego początku dobierał się do mnie. Moi rodzice później zakazali mi się z nim zadawać. Uznałam to wtedy za coś strasznego. Strasznie płakałam, miesiącami myślałam, bo oczywiście nie widziałam nic złego w jego zachowaniu.
Luka w czasie, nie chcę w większości tego opisywać. Długo się leczyłam z tej relacji. Nie zostawiłaby we mnie tak głębokiego śladu, gdyby nie życiowy moment, w którym się znajdowałam.
Liceum to było dla mnie jak podmuch świeżego powietrza xD. Uznałam że zacznę nowy rozdział w życiu. I autentycznie się udało. Znalazłam chłopaka, grupkę koleżanek. Pierwszy raz miałam z kim gadać, miałam z kim się spotykać, wychodzić na miasto. Do tej pory mnie tak to wzrusza, że w końcu mam przyjaciół. Chociaż wiem, że początki były trudne- moje zachowanie po takiej izolacji było dziwne, byłam pewnie zbyt ekstrawertyczna i gadatliwa.
Niestety, pandemia. Zdalne. To zniszczyło wszystko to, nad czym pracowałam na terapii. Owszem, dzięki izolacji w domu dużo pouczyłam się niemieckiego. Ale PRZEZ izolację, brak ludzi na co dzień, swoistego lustra społecznego, potem, po powrocie do szkoły, zaczęłam mieć coś na podobieństwo lęków, ataków paniki.
Bałam się ludzi, tłumów, męczyłam się szybko, wstydziłam się odezwać, choć wcześniej nie miałam z tym problemu. Zauważyłam, że coś jest nie tak, gdy to zaczęło mnie przerastać- trzęsłam się przy tablicy, miałam jakieś ataki paniki na schodach (moja szkoła składa się głównie ze schodów..), myślałam że każdy o mnie mówi i mnie analizuje. Zwrócenie się o pomoc do rodziców, do psychiatry, wiele mnie kosztowało. Przyznanie się do pOrAżKi, jak ja to wtedy uważałam. Ale sama bym sobie nie poradziła.
Dopiero wyciszenie przez leki, wyprodukowanie tych jakiś serotonin, daje możliwość w ogóle do racjonalnego myślenia, do konkretnego podejścia do tematu, w ogóle do możliwości pracy nad stresem.
Ten tydzień czułam się wyjątkowo źle. Czułam, że wszystko mnie przerasta, nie mam radości z życia, czuję tylko presję. Czasem mam taki kołowrotek w głowie że brak słów. Za każdym razem, jak mam gorszy dzień, panikuję, że to nawrót depresji (kończę leki). Ale po prostu mój cykl miesiączkowy wariował, teraz już jest okej.
To nie ma być żaden pouczający wpis, ale jakbym miała już coś takiego powiedzieć, to bądźmy dla siebie mili. Nigdy nie wiemy, co przeżywa ta druga osoba. Nigdy. Mam przyjaciółkę, która lubi żartować. W większości mnie to bawi, ale czasem mam zły dzień i mówię jej, że to nie jest dobry moment, a ona niestety czasem nie rozumie.
Każdy toczy jakąś wewnętrzną walkę, taka jest prawda. To, ile razy wyrzucałam sobie że jestem słaba psychicznie, że nie dam rady, że będę całe życie z depresją i na lekach, wiem tylko ja. W sumie dlatego powinnam być wdzięczna- nawet mimo moich potknięć, jest o wiele lepiej, niż kiedykolwiek bym marzyła..
W takim edukacyjnym filmiku po niemiecku widziałam napis: Perfektion kennt keine Grenzen. Perfekcja nie zna granic.
Boże, jak dobrze, że nie trafiłam na ten tekst jako 12-latka.. zabiłabym się, doprowadzając te granice na szczyt.
#aesthetic#życie#problemy#nauka#psychologia#mental health matters#menthalhealth#mentally fucked#mental disorder#depressing life#depresja#tw depressing stuff#self acceptance#self healing#self care#self love#self worth#acceptance#new life begins
11 notes
·
View notes
Text
Cześć mam 18 lat...
I doświadczyłam bolesnego rodzaju miłości..
-Miłość nieodwzajemniona-
Jest to jedna z najbardziej raniących uczuć...
Przeżyłam ją i dalej przeżywam choć okropnie boli .
To właśnie przez nią podjęłam wiele decyzji które prowadzą do zmiany mojego dotychczasowego życia i całej mnie wewnętrznej i zewnętrznej.
Jedną z takich decyzji jest przeprowadzenie się do innego miasta, , mam nadzieje że pomoże mi to zapomnieć o bólu jakiego doświadczyłam podczas relacji z nim i zacząć nowy rozdział w którym nie będzie moje serce ranione.
Trzymajcie kciuki za mnie.😉
#miłość#smutnefakty#szczerość#szczęście#chce być szczęśliwa#chce byc lekka jak motylek#so sad#love sad#smutny cytat#chce byc idealna#pragnę ciebie i twoich uczuć
2 notes
·
View notes
Text
Uwalnianie pragnień i szybsza manifestacja szczęścia
Masz jakiś cel, pragnienie? Łaknienie to zupełnie naturalny stan dla duszy która chce ewoluować i zawsze powinna czegoś łaknąć. Powinniśmy snuć plany, marzyć, wymyślać, imaginować, kreować. Tyle, żeby wiedzieć iż uzależnianie swojego szczęścia, pierwotnego szczęścia duszy od wysnutych planów jest prostą rzecz ujmując - kiepskim pomysłem. Tych rzeczy powinniśmy łaknąć, właśnie z radości duszy, która ma zaufanie i nie może się doczekać jak za chwile kurtyna rzeczywistości przechyli się na kolejny rozdział doświadczonej książki. To zaufanie, ugruntowanie, flow, płynienie w tu i teraz, bezwarunkowa miłość do siebie i do innych pozwala oczarowywać rzeczywistość na nowo i nowo kolejny raz. Niech się więc twoja dusza nie boi, że czegoś nie zrealizuje bo za każdym razem kreujemy rzeczywistość. Nieważne w jakim wymiarze, na jakim świecie, ważne na jakim stanie świadomości. Chcę się cieszyć rzeczami, bo moja dusza potrafi się z czegoś cieszyć. Ale jeśli w danej chwili potrzeba czasu żeby dane pragnienie spełnić - na Ziemi wszystko ma swój właściwy czas, szybszy lub krótszy - akceptuję taką cyklowość i sezonowość życia. Jestem najwyższym przejawem miłości zawsze i wszędzie niezależnie od tego czy te pragnienia są spełniane czy nie są. Zresztą wiem i tak że będą. Puść to przywiązanie. Ciesz się małymi rzeczami. Dużymi również. Ale najbardziej ciesz się sobą. Z tego że żyjesz. Że w ogóle możesz mieć takie pragnienia, ambicje i cele. Że możesz przejawić charyzmaty dary i talenty swojej duszy. Okazuj wdzięczność zawsze i wszędzie za pełnienie takich funkcji, lub dochodzenie doświadczeniem do pełnienia określonych zadań w określonym świecie. Gdyż ty jesteś źródłem swojego Szczęścia - rzeczom nadajemy określone znaczenie.
Naprzód więc! Rozprostuj skrzydła i kreuj z lekkością i wolnością ! Bo to nie tych rzeczy chcesz dla samej rzeczy. Co się przejawia poprzez te rzeczy, poprzez te bogactwo doświadczeń jakie cechy i atrybuty twojej duszy - to już zupełnie inna sprawa! To są stany wewnętrzne do których dążymy cały czas (wysoka wibracja na skali świadomości Hawkinsa), czyli których szukamy w sobie poprzez te doświadczenia. Możemy takie stany osiągać z pragnieniami kreacji lub bez pragnień. Możemy równie dobrze nie robić nic a cieszyć się jak dziecko i czuć się spełnionym. To od ciebie zależy, którą drogę wybierzesz. Ty zawsze jesteś swoim pierwszym i jedynym Źródłem Szczęścia w Wiecznym Życiu.
#cel#marzenia#pragnienia#duchowość a pragnienia#duchowość#rozwój duchowy#świadomość#rozwój świadomości#Źródło#Pramatryca
2 notes
·
View notes
Text
Ostatnio było o filmach, to teraz trochę o grach. Oto lista gier, które planuję przejść w 2025:
- Hogwarts Legacy,
- Dark Souls,
- Red Dead Redemption 2,
- Like a Dragon: Ishin,
- Prey,
- Crysis 2,
- To the Moon.
Nie jestem pewien czy na więcej starczy mi czasu, więc tylko te 7 pozycji. Gry w przeciwieństwie do filmów pochłaniają bardzo dużo czasu, zwłaszcza jeśli człowiek specjalnie się nie spieszy (a dwugodzinny film to zawsze dwugodzinny film). Samo Red Dead Redemption 2 na pewno zabierze mi kilka miesięcy z życia.
A jakby się okazało, że The Coffin of Andy & Leyley wreszcie dostanie kolejny rozdział, to również i to :)
1 note
·
View note
Text
środa 24/07
☪︎ podsumowanie
zjedzone — 1180
miałam maraton tak chorych snów XD w jednym moja była przyjaciółka uzależniła się od operacji plastycznych i spotkałam się z nią po czasie, miała takie dojebane wargi i jakby nigdy nic podeszła do mojej mamy jarając szluga. powiedziałam "ej co ty robisz, schowaj to" a moja mama poczęstowała się od niej papierosem i razem paliły. następnie taka babka z mojego zadupia udostępniła nam swoj dom do zabawy?? w sensie do takiej zabawy w dom jak się bawią dzieci, a my zamiast tego postanowiliśmy że będziemy tam dziko imprezować, wpadła jednak w trakcie, szybko bongo do szafy, ale i tak powiedziała że jest głęboko rozczarowana bałaganem jaki zrobiłyśmy i naszym zachowaniem :( był tam też daemon z rodu smoka ale nikt go nie postrzegał jako fikcyjną postać tylko tak o sobie chodził i nikt tego nie kwestionował.
ostatnio narzekałam że nie mam co czytać, dziś zabrałam się za pewną książkę I PRZEPADŁAM przeczytałam całą na raz, tyłuł to Ja która nie poznała mężczyzn. Jest to o kobietach które od lat żyją uwięzione w klatce w piwnicy, nie wiedzą dlaczego, ani kto ich więzi, nie bardzo pamiętają swoje poprzednie życia i pewnego razu dochodzi do tajemniczego wydarzenia które zmienia ich los. książka genialna, problem tkwi w tym, że teraz znowu nie mam co czytać...
dzisiaj miałam wyczekiwany dzień przerwy od ćwiczeń, jedynym warunkiem było zrobienie większej ilości kroków. cieszę się że wieczorem zamiast nakurwiać chloe ting czy kołakowska mogę pójść się wcześniej umyć, zrobić skin care, kurwa zapalę sobie świeczkę, a co mi tam. w zaoszczędzonym czasie sporo pisałam, został mi jeden rozdział do napisania książki i jest to najcięższa walka w moim życiu, nie mogę się zmusić w ogóle do zakończenia tego xD podliczyłam dzisiaj strony (bo całość jest rozbita na trzy dokumenty) i wyszło 504, więc do 580 całość pewnie dobije. co ja mam zrobić ze sobą jak skończę?? boję się tego.
byłam chwilę u cioci i zostałam zapytana czemu taka smutna jestem i się nie odzywam. często zostaje mi zadane to konkretne pytanie "czemu jesteś smutna" albo padają komentarze "uśmiechnij się" "na jej uśmiech trzeba zasłużyć" (to akurat bardzo ładne, schlebia mi) i powiedzcie mi, ile kurwa mam tłumaczyć że taki mam wyraz twarzy?? niektórzy mają bitch-face ja posiadam constantsuffering-face. poza tym nie przychodzi mi na myśl z czego powinnam się cieszyć w moim życiu.
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
22 notes
·
View notes
Text
Religia i duchowość w USA
Religia i duchowość odgrywają ważną rolę w życiu wielu Amerykanów, choć ich postrzeganie i znaczenie ulegają znacznym zmianom na przestrzeni dekad. W Stanach Zjednoczonych, gdzie rozdział Kościoła od państwa jest fundamentalną zasadą, pluralizm religijny i wolność wyznania są cenionymi wartościami. Jednocześnie społeczeństwo staje się coraz bardziej zróżnicowane pod względem postaw wobec religii i duchowości, co znajduje odzwierciedlenie w rosnącej liczbie osób deklarujących przynależność do kategorii „bez wyznania” (nones).
Religia jako fundament tożsamości narodowej Religia była integralną częścią historii Stanów Zjednoczonych. Od czasów pierwszych kolonistów, którzy przybyli w poszukiwaniu wolności religijnej, po współczesne społeczeństwo, religia kształtowała amerykańską tożsamość. Wielu Amerykanów uważa, że wartości religijne, takie jak miłość bliźniego, wolność czy sprawiedliwość, leżą u podstaw idei amerykańskiego snu.
Jednocześnie specyfika USA sprawia, że religia jest bardziej widoczna w sferze publicznej niż w wielu innych krajach zachodnich. Publiczne odwołania do Boga, takie jak fraza „In God We Trust” na banknotach czy przysięga na Bibli�� podczas inauguracji prezydentów, są elementami codziennego życia. Dla wielu ludzi religia stanowi fundament ich światopoglądu i decyduje o podejmowanych decyzjach, zarówno w życiu osobistym, jak i w kontekście politycznym.
Wzrost liczby osób niezwiązanych z żadnym wyznaniem Choć religia odgrywa ważną rolę, zauważalny jest trend spadku uczestnictwa w tradycyjnych formach religijności. Coraz więcej Amerykanów deklaruje brak przynależności do jakiejkolwiek wspólnoty wyznaniowej. W badaniach Pew Research Center rośnie odsetek osób identyfikujących się jako „nones”, czyli tych, którzy określają swoją tożsamość jako ateistyczną, agnostyczną lub „bez wyznania”.
Ta zmiana może wynikać z różnych czynników, w tym z rosnącej sekularyzacji społeczeństwa, krytyki instytucji religijnych za skandale czy niezgodności między nauczaniem religijnym a współczesnymi wartościami, takimi jak równość płci czy prawa osób LGBTQ+. W młodszych pokoleniach, szczególnie wśród millenialsów i generacji Z, postrzeganie religii jako przestarzałej lub oderwanej od rzeczywistości jest bardziej powszechne.
Duchowość jako alternatywa dla instytucjonalnej religii Mimo spadku liczby osób zaangażowanych w tradycyjne religie, zainteresowanie duchowością w USA pozostaje wysokie. Dla wielu ludzi duchowość stanowi osobistą, nienarzucającą się alternatywę dla instytucji religijnych. Praktyki takie jak medytacja, joga, czy eksploracja filozofii wschodnich zyskują na popularności jako sposób na zrozumienie siebie i świata.
Ruch „spiritual but not religious” (SBNR), czyli „duchowy, ale niereligijny”, jest wyrazem tej zmiany. Osoby identyfikujące się z tym nurtem często poszukują indywidualnych dróg do transcendencji, łącząc różne tradycje i praktyki. Duchowość w tym kontekście jest postrzegana jako bardziej otwarta i dostępna dla każdego, niezależnie od wyznania czy światopoglądu.
Religia a polityka i społeczeństwo Religia w USA nadal odgrywa istotną rolę w polityce i życiu społecznym. Politycy często odwołują się do wartości religijnych, by zdobyć poparcie wyborców, szczególnie w konserwatywnych regionach kraju, takich jak południowe stany. Tematy takie jak aborcja, małżeństwa osób tej samej płci czy edukacja seksualna są często debatowane w kontekście religijnym.
Jednocześnie rośnie znaczenie pluralizmu religijnego. USA są domem dla osób wyznających różnorodne religie, od chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, po buddyzm i hinduizm. Wielokulturowość i tolerancja są kluczowymi elementami współczesnego społeczeństwa amerykańskiego, choć nie brakuje napięć i wyzwań związanych z integracją różnych tradycji religijnych.
Przyszłość religii i duchowości w USA Perspektywy na przyszłość wskazują na dalsze zmiany w podejściu do religii i duchowości. Sekularyzacja społeczeństwa może postępować, zwłaszcza w młodszych pokoleniach. Jednak duchowość, rozumiana jako osobiste poszukiwanie sensu i harmonii, prawdopodobnie pozostanie ważnym elementem życia wielu Amerykanów.
Wyzwaniem dla instytucji religijnych będzie dostosowanie się do zmieniających się potrzeb społeczeństwa oraz odbudowa zaufania po kryzysach wizerunkowych. Równocześnie rozwój technologii i mediów społecznościowych może umożliwić nowe formy wyrazu religijnego i duchowego, które będą bardziej odpowiadać współczesnym realiom.
1 note
·
View note
Text
Moment numer 18. Troszkę się posypało.
Ten wpis jest kontynuacją “Moment numer 17. Irlandzka robota.”
Znasz to uczucie gdy masz już wszystko dograne, wszystko się tak idealnie układa że aż ciężko w to uwierzyć? Ja znam.
Tak właśnie miałem z pracą w Belleek Pottery. Było cudnie, zero chmur na horyzoncie. Jednak nawet do tej małej miejscowości przy granicy Irlandii i Irlandii Północnej dotarł tak zwany kryzys. Samonakręcający się problem.
Ludzie słyszą że jest kiepsko, zaczynają oszczędzać, oszczędzają coraz więcej i więcej, co za tym idzie nie wydają pieniędzy. Nie wydają pieniędzy, padają lokalne biznesy. Gdy ludzie słyszą że padają znane im od lat lokalne biznesy, sklepiki, kawiarnie to odczuwają jeszcze większy strach. Przez co wydają jeszcze mniej, wieszając sobie i gospodarce pętlę na szyję.
Ten nazwany przeze mnie pseudo kryzys, który dotarł do fabryki gdzie pracowałem odbił się nam czkawką. Pewnego ranka zebrano nas na stołówce i przedstawiono jak sytuacja wygląda. Na tamtą chwilę potrzebni byli ochotnicy, którzy sami się zwolnią lub fabryka przejdzie na trzydniowy tydzień pracy. W miarę szybko znalazło się kilka osób, które zapowiedziały że odejdą, żeby ocalić etaty innym. Tak też się stało. Nazwałem to falą pierwszą. Jak się z pewnością domyślasz Czytelniku, nie był to koniec problemów.
Kilka miesięcy później w piątek znów zebrano nas w stołówce. Wiadomości nie były dobre, gorzej, były fatalne. Teraz już groziło nam prawdziwe tsunami. Trzydniowe tygodnie pracy były już pewne, jednak liczba pracowników nadal była zbyt wysoka jak na ówczesne zapotrzebowanie fabryki. Znów szukano ochotników do zwolnienia. W kolejnym tygodniu miało się odbyć następne zebranie i mieliśmy rozmawiać o zaistniałej sytuacji. Jedno było pewne, fala druga nadejdzie i zabierze kolejnych ochotników.
W poniedziałek poszedłem do mojego przełożonego i powiedziałem że się zgłaszam do odejścia. Był zaskoczony i widać było że nie chce mnie wypuścić z fabryki, byłem jednym z kilku pracowników, którzy potrafi pracować praktycznie na każdym stanowisku, sporo we mnie ta fabryka zainwestowała. Jednak przełożony nie miał wyboru, cięcia to cięcia. Poprosiłem tylko żebym mógł dokończyć tydzień pracy, który właśnie się rozpoczął. W tym czasie szkoliłem osoby, które miały mnie zastąpić zarówno na lakierowaniu jak i grawerowaniu.
Odszedłem z ukochanej fabryki z drugą falą i ze łzami w oczach. Jednak wiedziałem że prędzej ja, młody, zdrowy dwudziestokilkulatek znajdę gdzieś inną pracę niż starsi ludzie, którzy przepracowali w tej fabryce całe swoje życie i mieli raptem kilka, kilkanaście lat do emerytury. Na otarcie łez kupiłem sobie tego dnia szampana w lokalnym sklepie monopolowym, zdecydowanie wolałem zakończyć ten rozdział życia na wesoło, choćbym miał się wstawić.
W życiu często jest tak, że po burzy przychodzi słońce. Gdy gospodarka regionu zaczęła podnosić się jak mityczny Feniks z popiołów ruszyłem z CV w poszukiwaniu nowej pracy, jednak telefon milczał, e-mail też nie napawał optymizmem. W międzyczasie zrobiłem sobie kurs prowadzenia firmy a w ramach uzupełnienia dorobiłem sobie kurs z tworzenia stron internetowych. Nie ważne że pierwsze strony w HTML i CSS robiłem mając niecałe 20 lat, chciałem mieć na to papier. Wziąłem się też za robienie prawa jazdy i kupiłem swój pierwszy samochód. Srebrnego Opla Corsę. Czas płynął, dni się dłużyły aż któregoś dnia gdy byłem na spacerze wzdłuż głównej plaży w Bundoranie, nagle zadzwonił telefon z kierunkowym +44. Zdziwiony nie myśląc wiele, odebrałem. Okazało się że dzwoni mój były przełożony z Belleek Pottery.
Rozmowa odbywała się po angielsku, jednak w skrócie brzmiała tak:
Cześć Peter! Co u Ciebie? Jesteś zainteresowany powrotem do fabryki? Potrzebujemy Cię.
W sumie nie pamiętam czy dałem dokończyć wypowiedź przełożonemu zanim się zgodziłem. Poprosiłem o tydzień czasu na ogarnięcie moich spraw i jeszcze ważniejszego w tym przypadku transportu. Pomyślisz że przecież miałem samochód. No tak! Corsę miałem, ale poszła na szrot po złamaniu jej w wypadku jaki miałem gdy jechałem na wspomniany wcześniej kurs tworzenia stron internetowych. Potrzebowałem na gwałt pożyczyć pieniądze, znaleźć i kupić samochód, zorganizować ubezpieczenie. Czas leciał nieubłaganie.
Udało się. Kupiłem Hyundai`a Atosa. Na początek musiał wystarczyć. Wróciłem do ukochanej fabryki, w której miałem plan zostać na dłużej, zwłaszcza że perspektywy były coraz lepsze. Pracy było tyle że cotygodniowe nadgodziny w sezonie były normą. Wreszcie wszystko wracało na właściwe tory.
Po dłuższym czasie zdecydowałem się przeprowadzić do Sligo i zamieszkać z moją dziewczyną, którą poznałem przez internet w czasie jednej z przymusowych przerw w karierze. Znaliśmy się już długo i trzeba było zdecydować w którym kierunku popchnąć ten związek. Fakt że z przeprowadzką do Sligo dodałem sobie kolejne 36 kilometów w jedną stronę na dojazd do pracy, więc teraz do pracy i z pracy robiłem dziennie 100 kilometrów. Kolejne frycowe w moim życiu. Jeździłem łącznie po 3000 kilometrów miesięcznie tylko w celach zawodowych, no ale nie mogłem narzekać, wreszcie mieszkałem z ukochaną Madzią.
Atos to fajny samochód. Jednak ma pewną wadę. Bardzo często lecą w nim przeguby homokinetyczne a wymienianie ich co kilka tysięcy kilometrów stało się normą i to dość upierdliwą. Zmuszeni byliśmy zamienić Atosika. Kupiliśmy Audi A4 żebym miał wreszcie pewny samochód na dojazdy do pracy.
Przez kolejny rok wszystko układało się nad wyraz dobrze. Nasza sielanka trwała w najlepsze, jak to bywa do pewnego momentu. Pewnego dnia przygotowując porcelanę do wypalenia, gdy pod koniec zmiany wtaczałem wózek do pieca, coś strzeliło mi w karku. Tamtego dnia wyłem z bólu.
Po rezonansie magnetycznym w czasie rozmowy z lekarzem okazało się że strzeliło tak iż istniało realne zagrożenie skończenia na wózku inwalidzkim. Lekarz zasugerował że wypisze mi papiery na rentę a tymczasem rozpoczęła się trwająca prawie 3 lata fizjoterapia, która miała sprawić że przynajmniej będę chodził o własnych siłach. Rzekłbym że sprawy się skomplikowały.
Moje Momenty. Moje Medium. Zapraszam.
Kubek pysznej gorącej kawy dla Profesora Leniucha :)
Masz ochotę postawić Profesorowi Leniuchowi kubek pysznej gorącej kawy? Zapraszam: paypal.me/profesorleniuch
0 notes
Text
W tkaninie życia
Umrę Ci kiedyś Oczy mi zamkniesz I wtedy - swoje Smutne, zdziwione Bardzo otworzysz.
Umrę Ci kiedyś, jak noc gaśnie w ramionach poranka. I wtedy, w tej ciszy, zamkniesz moje oczy, by w końcu otworzyć swoje na to, co nieuniknione.
Czy w tej chwili, kiedy nasze dłonie się spotkają, poczujesz ciężar minionych dni? Czy w Twoim spojrzeniu odnajdę smutek, który dotąd skrywałeś przed światem?
Umrę Ci kiedyś, i może wtedy zrozumiesz, że życie to więcej niż chwile, że to tajemnica, którą każdy z nas nosi w sercu. Twoje oczy, smutne i zdziwione, otworzą się szeroko, jakby po raz pierwszy widziały świat bez zasłon.
Czy dostrzeżesz w tej chwili, że miłość nie zna końca, że śmierć to tylko kolejny rozdział w książce, którą piszemy razem?
Umrę Ci kiedyś, ale zanim to nastąpi, zostawię ślad w każdym Twoim oddechu, w każdej myśli, która mnie przywoła.
I wtedy, gdy moje oczy zamkniesz, Twoje otworzą się na nowo, gotowe przyjąć to, co nieznane, gotowe zrozumieć, że nasze istnienia są splecione niczym wątki w tkaninie życia.
Smutne, zdziwione, ale pełne nadziei, Twoje oczy otworzą się szeroko, by zobaczyć, że nawet w cieniu śmierci jest miejsce na światło.
0 notes
Text
Historia hiszpańskiej motoryzacji
Hiszpańska motoryzacja, choć może nie tak znana jak amerykańska czy niemiecka, ma swoją fascynującą historię, której początki sięgają przełomu XIX i XX wieku. Rozwój tej branży w Hiszpanii był silnie uzależniony od uwarunkowań gospodarczych, politycznych i technologicznych. W kraju o bogatej tradycji inżynierskiej, ale ograniczonych zasobach przemysłowych, narodziny motoryzacji były wynikiem pasji, wizji i determinacji lokalnych pionierów.
Pierwsze kroki w motoryzacji w Hiszpanii Początek hiszpańskiej motoryzacji datuje się na lata 90. XIX wieku, kiedy w Barcelonie zaczęto eksperymentować z produkcją pojazdów mechanicznych. Pierwszym udokumentowanym samochodem wyprodukowanym w Hiszpanii był model La Cuadra, skonstruowany przez Emilio de la Cuadra w 1899 roku. Był to pojazd napędzany silnikiem elektrycznym, co w tamtych czasach było wyjątkowe, biorąc pod uwagę dominację silników parowych i spalinowych. Niestety, ograniczone finansowanie i techniczne trudności doprowadziły do upadku tej inicjatywy.
Kolejnym ważnym krokiem było powstanie firmy Hispano-Suiza w 1904 roku, która stała się symbolem hiszpańskiej motoryzacji. Założona przez Damiána Mateu i inżyniera Marka Birkigta, firma ta zasłynęła produkcją luksusowych samochodów i innowacyjnych rozwiązań technicznych, takich jak system hamulców tarczowych stosowany później w przemyśle lotniczym.
Rola Hispano-Suiza w rozwoju motoryzacji Hispano-Suiza była bez wątpienia najważniejszą firmą motoryzacyjną w początkach hiszpańskiego przemysłu samochodowego. Ich pierwsze modele, takie jak Alfonso XIII, zdobyły międzynarodowe uznanie za elegancję, niezawodność i nowoczesne rozwiązania. Marka stała się prestiżowym symbolem, a jej samochody były używane przez europejską arystokrację i rodziny królewskie.
Hispano-Suiza nie ograniczała się jednak tylko do rynku samochodowego. Firma odegrała również kluczową rolę w rozwoju hiszpańskiego przemysłu lotniczego, produkując silniki lotnicze w czasie I wojny światowej. To połączenie innowacji w różnych branżach umocniło pozycję Hiszpanii na mapie technologicznych liderów początku XX wieku.
Rozwój infrastruktury i problemy polityczne Wczesny rozwój motoryzacji w Hiszpanii był utrudniony przez brak odpowiedniej infrastruktury drogowej. Na początku XX wieku większość dróg w kraju była przystosowana do ruchu konnego, a sieć drogowa była słabo rozwinięta, co stanowiło poważną barierę dla przemysłu samochodowego.
Dodatkowym wyzwaniem były niestabilne warunki polityczne. Hiszpania doświadczyła szeregu kryzysów politycznych i gospodarczych, które spowalniały rozwój przemysłu. Dyktatura Primo de Rivery w latach 20. XX wieku oraz wojna domowa w latach 30. miały destrukcyjny wpływ na wiele sektorów gospodarki, w tym motoryzację.
Era SEAT – nowy rozdział w hiszpańskiej motoryzacji Choć początki hiszpańskiej motoryzacji były związane głównie z luksusowymi pojazdami i niewielką produkcją, po II wojnie światowej kraj zaczął zmierzać w kierunku masowej produkcji samochodów. W 1950 roku powstała firma SEAT (Sociedad Española de Automóviles de Turismo), która stała się symbolem hiszpańskiego sukcesu przemysłowego.
SEAT rozpoczął działalność w oparciu o licencję włoskiego Fiata i szybko stał się kluczowym graczem na rynku motoryzacyjnym. Pierwszy model SEAT 1400, wyprodukowany w 1953 roku, był przełomem, a w kolejnych latach marka zdominowała hiszpański rynek. SEAT przyczynił się także do popularyzacji samochodów wśród hiszpańskiej klasy średniej, co znacząco zmieniło styl życia społeczeństwa.
Motoryzacja a kultura hiszpańska Samochody w Hiszpanii od samego początku były czymś więcej niż tylko środkiem transportu. Stały się symbolem statusu, nowoczesności i postępu technologicznego. Początkowo dostępne tylko dla najzamożniejszych, wraz z rozwojem firm takich jak SEAT, zaczęły trafiać do szerszych grup społecznych.
Hiszpańska motoryzacja odegrała także rolę w kształtowaniu kultury narodowej. Samochody Hispano-Suiza były używane w filmach, pojawiały się na wystawach i konkursach piękności, a wyścigi samochodowe przyciągały uwagę międzynarodowej opinii publicznej.
1 note
·
View note