mysofttherapy
42 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Światło w aksamicie
Z Tobą świat rozplątał ostre krawędzie – stał się miękkim oddechem poranka, aksamitną wstęgą dni, które nie ranią już skóry wspomnień. Czas zrezygnował z ciężaru wskazówek, jest teraz falą, która unosi łagodnie, jakby każda chwila była obietnicą powrotu do Twoich ramion. Bez Ciebie – deszcz pachniałby samotnością, a cisza niosłaby echo pustki, która nie pozwala zasnąć. Nie umiałabym wypełnić przestrzeni niczym, co nie zna Twojego imienia, niczym, co nie nosi śladu Twojego ciepła. Twój szept – to mapa prowadząca mnie do jutra, do miejsca, gdzie wszechświaty splatają się w jedno, gdzie Ty i ja, w ciszy i blasku, rysujemy nowy horyzont. Z Tobą zrozumiałam, że miłość nie tylko płonie, ale także świeci, jak latarnia na brzegu najciemniejszej nocy.
0 notes
Text
W cieniu bez cienia
Człowiek oddycha, ale nie żyje, gdy światło już zniknęło. I choć ciało wciąż wypełnia przestrzeń, w nim nie ma nic, poza milczeniem, które zbiera się jak kurz w zapomnianych kątach.
Ciemność nie jest brakiem, ale całością, której nie da się przebić żadnym oddechem. Każdy ruch, choć żywy, jest jak cień na wodzie – nie ma go, a jest.
Pytam, czy kiedyś było światło, czy było coś, co wypełniało miłość, czy wszystko to było tylko snem, a my, bezwiedni, wędrowaliśmy po krawędzi zapomnienia, szukając czegoś, co już dawno odeszło.
I oddech staje się pytaniem, które nie ma odpowiedzi, bo nie ma już powietrza, które mogłoby przejść przez płuca i uczynić życie życiem. Pozostaje tylko ta dziura, która wciąga nas bez szansy na ucieczkę, a my – oddychamy po to, by zapomnieć, że światło już nie wróci.
W tej ciszy, gdzie nie ma miejsca na nic, oddychamy, ale nie żyjemy, jak słowa, które nigdy nie zostały wypowiedziane, jak sny, które nie zdołały obudzić się w martwej przestrzeni.
0 notes
Text
Gdy zgasło światło
Nawet światło może się załamać — A co dopiero człowiek.
Gdy nie ma już nic, tylko cisza, która wgryza się w skórę, jak zimny wiatr przez otwarte okno, wtedy wszystko pęka. Nie słychać kroków, nie widać cieni. Tylko ta pustka, co wypełnia każdy oddech, a w oczach — tylko odbicie tego, czego już nie ma.
Światło staje się odległe, jak wspomnienie o miłości, która nigdy nie była. Złamało się, zgasło, jak znikające gwiazdy, które spadają w niepamięć.
A człowiek? Człowiek stoi w martwym świetle, patrzy, jak jego życie rozmywa się w brudnych odbiciach. Za każdym razem, gdy próbuje podnieść ręce, odczuwa tylko ciężar złamanych marzeń.
0 notes
Text
W plecionce przypadków
Chodziliśmy, nie szukając się, lecz w sercu nosząc nieuchwytną tęsknotę, jak ptaki w locie, co nie wiedzą, że ich drogi splatają się w niebie.
Wędrowaliśmy przez gąszcz myśli, wśród drzew, co szumiały o dawnych marzeniach, a każdy krok stawał się modlitwą, szeptaną w ciszy, co otulała nas jak szal.
Krople deszczu padały na ziemię, jak przypadkowe myśli, lecz w ich tańcu widać było sens, układ gwiazd, co prowadził nas w milczeniu.
I choć każdy z nas wiódł osobną historię, w tym labiryncie dróg i niepewności, wiedzieliśmy, że kroczymy ku sobie, że jesteśmy jak dwa strumienie, co w końcu spotkają się w morzu.
Jakże piękne jest to odkrycie, że w wędrówce, gdzie nie ma planu, ukryta jest magia chwil, a każdy gest, każdy uśmiech to znak, że jesteśmy blisko, że chodziliśmy po to, by się znaleźć w tej prostej, nieuchwytnej prawdzie, której echo wciąż dźwięczy w sercach.
0 notes
Text
Taniec pytań
Kiedy otwieram usta, przemawiają przeze mnie znaki zapytania.
Jak echo w bezmiarze, które szepcze tajemnicze pytania, bez odpowiedzi w gąszczu słów.
Słowa jak ptaki krążą wokół, próbując dotknąć nieuchwytnej prawdy, która ukryta jest w szeptach myśli.
Czasem zamiast odpowiedzi rodzą się kolejne pytania, jak nieskończony taniec myśli w nieustannym poszukiwaniu sensu.
Bo każde zdanie, każdy ton to tylko część nieodgadnionej opowieści, która trwa w milczeniu między słowami.
Kiedy otwieram usta, przemawiają przeze mnie znaki zapytania, które snują się w powietrzu, szukając rozwikłania, świadome, że prawda często ukryta jest w samym pytaniu.
0 notes
Text
Opowieść
Kiedyś opowiem o Tobie gwiazdom. Wtedy, gdy noc będzie najgłębsza, a niebo przejrzyste jak kryształ. Będę snu��a historie pełne blasku i cienia, w których Twoja dusza, pełna nieodgadnionych tajemnic, rozbłyśnie jak najjaśniejsza z gwiazd. Powiem im o Twoich oczach, w których można było utonąć jak w bezkresnym oceanie, o uśmiechu, który koi serce jak najdelikatniejszy dotyk wiatru.
Niechaj gwiazdy dowiedzą się o Twoim ciepłym spojrzeniu, które rozjaśnia nawet najciemniejsze noce, i o Twojej obecności, która przynosi spokój i ukojenie. Może wtedy zrozumieją, dlaczego Twoje imię wymawia się szeptem, z niemym zachwytem, jakby każde słowo mogło przerwać czar, który tworzysz wokół siebie.
Nie wypowiem wszystkiego, bo pewne rzeczy powinny pozostać niedopowiedziane, zamknięte w subtelnych gestach i niewypowiedzianych myślach. Gwiazdy, choć dalekie, będą wiedzieć. Zrozumieją, że w Twojej duszy kryje się coś, co przekracza zrozumienie, coś, co można tylko poczuć w ciszy nocy, pod niebem pełnym rozświetlonych punktów, które szeptem będą opowiadać o Tobie dalej.
Kiedy nadejdzie ta najgłębsza noc, w której będę rozmawiać z gwiazdami, opowiem im o chwilach, które spędziliśmy razem, o śmiechu, który brzmiał jak najpiękniejsza muzyka, i o milczeniach, które mówiły więcej niż tysiące słów. Powiem im o Twojej odwadze, o tym, jak stawiałeś czoła burzom, i o Twojej delikatności, która potrafiła ukoić każdą ranę.
Opowiem o Twoich dłoniach, które zawsze były gotowe do pomocy, i o Twoim sercu, które było pełne miłości i dobroci. Gwiazdy, te odległe świadkowie naszych dni, poznają Twoje historie, a ja będę ich przewodnikiem, prowadząc je przez labirynt wspomnień i emocji.
Może wtedy, kiedy gwiazdy usłyszą o Twojej niezwykłości, zacznie się między nimi szept. Będą przekazywać sobie opowieści o Tobie, rozświetlając noc jeszcze jaśniej, jakby chciały uczcić Twoją obecność w ich świecie. Gwiazdy będą wiedziały, że w każdym spojrzeniu, w każdym uśmiechu, kryje się coś wyjątkowego, coś, co warto zachować na zawsze.
Gdy będę szeptać Twoje imię pod gwiazdami, każda z nich będzie nosić cząstkę tej opowieści, a ja będę czuła, że jesteś blisko, że twoja obecność nigdy mnie nie opuści. Gwiazdy, te odległe światła na niebie, staną się strażnikami naszych wspomnień, będą je pielęgnować i chronić, aż po kres czasu.
0 notes
Text
Pod niebem pełnym obietnic
W Twoich oczach widzę dni, które jeszcze nie przyszły, a jednak ich cień kładzie się na mojej skórze, jakby były tu, tuż obok, jak zapach poranka, który wciąż czeka, by zaświecić w naszym świecie. Widzę je w Twoim spojrzeniu, w tym milczeniu, które mówi więcej niż wszystkie słowa. Dni, które nie mają jeszcze imion, ale ich echa już drżą w ciszy, jak wiatry przed burzą. Moje serce zna je na pamięć, choć nigdy ich nie dotknęło, choć nie przeszły przez nasze ręce. Są, jak pieśń bez słów, jak zapomniana melodia w oddali, ale ja ją słyszę. I w Twoich oczach widzę ich światło, które nie nadeszło, ale już jest, gdzieś pomiędzy nami, gdzie cisza staje się obietnicą, a nasze kroki wkrótce rozbrzmiewają na drogach, które już znamy.
0 notes
Text
Echo rozbitków nieba
Dni przelatują jak ptaki, które zapomniały o kierunku, szukając ciepła w nieznanym, w przestrzeni, gdzie nie ma już domów. Ich skrzydła szumem przypominają, że wszystko kiedyś musi odejść, że w locie nie ma powrotu, a ziemia nie czeka. Zatrzymuję się na chwilę, spoglądam w niebo, gdzie smugi przeszłości rozmazują się w błękicie, a one – ptaki – znikają, zostawiając tylko dźwięk ciszy, której nie potrafię zrozumieć. Mówią, że gdzieś tam czeka świat, gdzie każda chwila ma sens, ale ja wiem, że to nieprawda, bo dni nie mają znaczenia, dopóki nie nauczymy się czekać. A my, jak ptaki, zapomnieliśmy, dokąd zmierzamy.
0 notes
Text
Pulsujące milczenie
Nie śpię, noc we mnie pulsuje jak otwarta rana, miasto oddycha ciężko pod moją skórą, a księżyc, zimny i odległy, szepcze mi w milczeniu swoje tajemnice.
Ściany stają się cieniami dłoni, próbującymi objąć moją duszę, lecz znikają, gdy tylko zamknę oczy. Myśli spadają w przepaść, rozbijając się o dna wspomnień, a ja wciąż liczę godziny, jakby miały sens w tej szarej rzeczywistości.
Czy czujesz? Jestem ciszą po krzyku, drżeniem liści, gdy wiatr zastyga. Bezsenność trzyma mnie za rękę, jak niechciana kochanka, której nie potrafię porzucić.
A ty, czy zatrzymasz się kiedyś na skraju nocy, by posłuchać, jak moje serce bije, nie mogąc znaleźć drogi powrotu?
0 notes
Text
Niewypowiedziane
Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze, ukryte w cieniu myśli, gdzie echo milczenia znika w otchłani serca.
A może były ważniejsze od tych wszystkich wypowiedzianych, niesione na skrzydłach pragnienia, jak delikatne motyle, które w locie gasną, nigdy nie dotykając ziemi.
Te, co skryły się w nas, czekając na chwilę, gdy wreszcie odważymy się na ich wydobycie, by zburzyć mury, które oddzielają nasze dusze.
0 notes
Text
W oczach pustki
Człowiek coraz bardziej odstaje od człowieka, jak blask gwiazdy, co znikąd przynosi ciepło, a w sercu nosi chłód, jak zapomniana melodia w opuszczonym pokoju.
W spojrzeniach tańczą cienie, gdzie słowa stają się kamieniami, a milczenie rozkwita jak dzikie kwiaty na zapomnianych łąkach, nieznane, nieprzyjęte, lecz tak bardzo obecne.
Czy to już granica bliskości, czy tylko dźwięk odległych fal, co szepczą o pragnieniu? W tej chwili zawieszenia jesteśmy jak struny, które drżą, lecz nie wydają dźwięku, jakby echo serca zgubiło się w przestrzeni.
0 notes
Text
W tkaninie życia
Umrę Ci kiedyś Oczy mi zamkniesz I wtedy - swoje Smutne, zdziwione Bardzo otworzysz.
Umrę Ci kiedyś, jak noc gaśnie w ramionach poranka. I wtedy, w tej ciszy, zamkniesz moje oczy, by w końcu otworzyć swoje na to, co nieuniknione.
Czy w tej chwili, kiedy nasze dłonie się spotkają, poczujesz ciężar minionych dni? Czy w Twoim spojrzeniu odnajdę smutek, który dotąd skrywałeś przed światem?
Umrę Ci kiedyś, i może wtedy zrozumiesz, że życie to więcej niż chwile, że to tajemnica, którą każdy z nas nosi w sercu. Twoje oczy, smutne i zdziwione, otworzą się szeroko, jakby po raz pierwszy widziały świat bez zasłon.
Czy dostrzeżesz w tej chwili, że miłość nie zna końca, że śmierć to tylko kolejny rozdział w książce, którą piszemy razem?
Umrę Ci kiedyś, ale zanim to nastąpi, zostawię ślad w każdym Twoim oddechu, w każdej myśli, która mnie przywoła.
I wtedy, gdy moje oczy zamkniesz, Twoje otworzą się na nowo, gotowe przyjąć to, co nieznane, gotowe zrozumieć, że nasze istnienia są splecione niczym wątki w tkaninie życia.
Smutne, zdziwione, ale pełne nadziei, Twoje oczy otworzą się szeroko, by zobaczyć, że nawet w cieniu śmierci jest miejsce na światło.
0 notes
Text
Miłostki
Ciebie Na przykład Poznałam za wcześnie Byłam jeszcze za młoda Na miłość i Na podchody.
Z Tobą Natomiast Rozstałam się za późno Straciłam na próżno całe lata I była to Bolesna strata.
Z tamtym To przypadek Nic z tego nie wyszło Znaliśmy się przeszło chwilę Krótko i niezbyt mile.
Mimo wszystko wiążę Nadzieje spore Z tym, który się zjawi W samą porę.
0 notes
Text
Poza czułością
Potrzeba nam było Bezmiaru ciszy - W powietrzu i w myśli Abyśmy usłyszeli szept
Jaskółek Pszczół Ludzi Serc
I ich gorzki krzyk Pośród żalu Pośród wstydu.
Co nie jest Ani miłością Ani czułością Ani oddechem.
0 notes
Text
Dwa kamienie
Patrzę na ciebie, jak patrzy się w wodę martwą, w spokojną taflę bez drżenia i nie ma ciepła w tym, co rozjaśnia oczy nie ma słowa, które staje się szeptem.
Czy to ja, stoję tu, dotykam ust a może ręce to tylko cień, który milczy, wędruje po twarzy – blisko, lecz niewidoczny?
Gdy dotykasz mnie, nie płynie rzeka nie faluje serce jak tchnienie – leżymy obok siebie jak dwa kamienie, którym wszystko jedno –
Czy słońce, czy noc czy słowa, czy milczenie.
0 notes
Text
Zawieszeni w poranku
W jednym człowieku gubi się wieczność, jak skrzydła ćmy zatrzymane w bursztynie, czas topnieje pod spojrzeniem, rozpływa się w sennym uścisku, a mimo to nie przestaje ciążyć, jakby ktoś zaszył ją wewnątrz serca, zapomnianą, nieruchomą, a jednak żywą.
Między dwojgiem przemyka ta sama chwila, zawieszona na skraju czasu, przycupnięta jak motyl na krawędzi słowa. Jej skrzydła muskają przestrzeń — przez wieki rozpięte nad ich światem, powracają jak echo w wąskich zaułkach myśli, gdy każde spojrzenie budzi zapomniane iskry.
Może nie wiemy, co znaczy trwać, ale gdy nasze ślady stykają się w piasku, coś przeskakuje między nami, jak iskra, która chce spłonąć, choć nie zna jeszcze płomienia. I tak, nieskończoność chowa się w naszych słowach, gdzie jeden szept potrafi ocalić czas, a milczenie staje się trwaniem.
0 notes
Text
Na granicy naszych śladów
Śniły mi się twoje buty obok moich, w wieczornym półmroku, w ciszy, co przenika, jakbyśmy znów stąpali po tej samej ziemi, gdzie każdy krok wypełniony był naszymi krokami.
W snach tkwi magia bliskości, w splocie dni, co uciekały, a buty, te ciche świadectwa, niosły echa wspólnych chwil.
Czułam zapach deszczu na drodze, gdy stawaliśmy razem wśród zgiełku, i w każdym oddechu, w każdym szumie, twoje ślady były częścią mojej wędrówki.
Śniły mi się twoje buty obok moich, jak obietnica, co nie przemija, i w tym śnie, w tej prostocie, odnalazłam znów sens bycia razem.
0 notes