#prezent na komunię
Explore tagged Tumblr posts
Text
Hejcia !! ໒꒰ྀི ^ ^ ꒱ྀིა Wgl to zachciało mi się pisać posty na tumblr ◕⩊◕ nwm czemu tak nagle ale wgl jak mi wczoraj poszło? DOBRZE !! ૮꒰ > ̫ < ꒱ა Zrobiłam 20 064 kroki, fasta ( 33 godz 56 min ), 2100 ml wody wypiłam ( jak na mnie to dużo bo zazwyczaj pije ok. 1000 ml ), biegłam bez przerwy 20 min na wf ( brzuch mn bolał ale 6 dostałam i kalorie spaliłam więc ++ ദ്ദി ˉ͈̀꒳ˉ͈́ )✧ ) ale niestety bez workout ૮ ⸝⸝o̴̶̷᷄ ·̭ o̴̶̷̥᷅⸝⸝ ྀིა
Poszłam na spacer z psem gdzieś o 6:40 a dzisiaj o 9:21 ale lepiej było wczoraj bo było zimniej, trochę ciemniej i o wiele mniej ludzi, myślę że jutro specjalnie wstane wcześniej jakbym szła na 8:00 do szkoły żeby też gdzieś o 6:40 wyjść na dwór. Na dole macie zdj mojego pieska na spacerze z wczoraj ( dzisiaj nie zrobiłam zdjęcia ale może zrobię jak pójdę na drugi ( lub trzeci to zależy czy tata z nim wyjdzie na dwór ) spacer z piesiem ૮ - ﻌ • ა
A co do późniejszej godziny to poszłam z mamą na spacer do sklepu i do galerii odebrać prezent na komunię dla mojej besti ( kuzynki ) i kupić sukienkę. Nie było żadnej blękitnej więc wziełam różową ale pasuję do mnie ૮ ˶ᵔ ᵕ ᵔ˶ ა tylko nie do mojej figury bo mój brzuch wgl strasznie wystawał ૮꒰”. . ꒱ა to przez to że jestem gruba ale teraz mam więcej motywacji ale wgl moja dupa wyglądała jak jakiejś gym girl co trenuje żeby mieć wielką dupe (っ- ‸ - ς) mam nadzieje że też schudnę z dupy. Potem byłam z mamą w polo i kupiłam sobie jeżyny, puszkę pepsi, owsiankę w takim opakowaniu od musów, dwie zupy i razem z mamą ( razem jeść będziemy ) mini ogórki z chili w słoiczku i sushi.. Dzisiaj zjem chb 1 kawałek sushi bo jakbym więcej tego sushi zjadła to wyjdę poza limit kalorii ( dzisiaj mam 100 bo przed komunią ) ale myślę że dam radę.
A dzisiaj to wgl mam zawody " czwartki lekko atletyczne" i są co czwartek chb 3-4 razy więc będe musiała coś zjeść tak godzinę lub pół godziny przed zawodami. ૮꒰˶ - ˕ -꒱ა Jeszcze przez SH nie pójdę na basen bo mam rany czerwone, ale i tak spalę więcej niż zjem więc będzie okej.. No wsm nie bo nie będe z moją przyj na WF i nie spalę tak dużo ale eh, co mam niby zrobić?
tu zdj mojego pieska Benjusia ♡♡
#bede motylkiem#motylek any#lekka jak motyl#bede lekka#motylki any#bede lekka jak motylek#grubasek#jestem gruba#tłusta świnia#gruba szmata#lekka jak motylek#chce byc lekka jak motylek#motylek blog#ana meal#tw ana bløg#odchudzanie#jestem motylkiem#blog motylkowy#chudzinki#chudzinka#chude jest piękne#chude jest piekne#chudej nocy motylki#chudniecie#chudosc#chude nogi#glodowka#głodówka#gruba swinia#gąsieniczka
11 notes
·
View notes
Text
Dwie stówy w Action, Tedi i Pepco wydane. Jestem spełniona i szczęśliwa ;) Trochę dekoracji świątecznych, trochę dodatków do prezentów i jeszcze jeden prezent dorwałam. W lato kupiłam mamie na mega rabatach torebkę Wittchen z myślą o świętach, taką bardziej okazyjną, piękną. Jesienią moja mama kupiła sobie taką właśnie wyjściową torebkę xd A teraz mi podsyła z Wittchen właśnie torebki, ale takie zwykłe listonoszki i że by jej się przydała bo na codzień nie ma takiej torebki. Tak więc chyba jej zamówię a tamtą kupioną zostawię sobie, będę miała na komunię za rok hahhaha
10 notes
·
View notes
Text
Powiem wam hit. W maju na komunię Miki dostał smartwatcha, no drogi prezent to był. Przez jakiś czas leżał nieużywany i czekam u Mika w pokoju aż dokupimy mu kartę SIM. Kartę w końcu dokupiłam na abonament.Tylko że już nie było gdzie ja włożyć, bo zegarek zniknął. Nikt z nas nie wiedział co się z nim stało, nawet nie było wiadomo kiedy to dokładnie się stało, bo jak mówiłam leżał nieużywany. Dzieci przepytałam i nic. Nie wiedzą. My tak samo. Miki twierdzi że nie wynosił z domu, nie było powodu żeby nie wierzyć. Sama zaczęłam myśleć czy sprzątając nie wywaliłam z czymś. Dom oczywiście przeszukany kilka razy. Kamień w wodę. Pięć miesięcy minęło na rozmyślaniu co się z nim stało.
I nadeszła niedziela, ja byłam w kuchni, D wchodzi z dworu, a w korytarzu na komodzie leży zegarek, TEN zegarek. No mindfuck po prostu. Myśleliśmy że mamy halucynacje 😆. Okazało się że zegarek podrzucił Mieszko, który go znalazł w ozdobnym pudełku po świątecznych skarpetach, które miałam zbuntowane w mojej szafie z przydasiami w pracowni. A chłopcy tam wlasnie szperali bo robili urodzinowe konfetti. Do pudełka na bank schował go Mieszko te kilka miesięcy temu a potem pewnie zapomniał, samo pudełko ja przekladalam w tym czasie pewnie kilka razy. Dobrze że nie wywaliłam, bo parę razy chciałam.
Największą zagadką roku w naszym domu została wyjaśniona 😆Pięć miesięcy kuxwa szukaliśmy tylko. 🤯
11 notes
·
View notes
Photo
Słowo z Dnia narodzin jest Słowem, obietnicą na całe życie. Metryczka jest niezwykłą pamiątką z okazji Chrztu Świętego ale to nie tylko pamiątka ale też przewodnik duchowy na całe życie. Warto wracać do tych czytań w ważnych momentach życia, w trudnościach i radościach, przed podjęciem ważnej decyzji i w codzienności.
Pamiątka czasem kojarzy się z czymś co się dostało i darzy się to pewnym sentymentem, ale przeważnie pokrywa ją kurz. W przypadku Metryczki - Pamiątka ma być czymś, co ma wpływ na moje życie, czymś co się pamięta, medytuje, rozważa w różnych momentach życia. Słów “swojego” Psalmu można nauczyć się na pamięć i modlić się nimi.
Spotkanie ze Słowem, to spotkanie z Żywym Bogiem. Po takim spotykaniu się z Nim - Dobrym, Bliskim Bogiem, człowiek nie jest już tą samą osobą. Człowiek dotknięty przez Boga (np poprzez Słowo, Eucharystię, modlitwę, przez modlitwę innej osoby), tek który prawdziwie Go spotkał, będzie przemieniony już na zawsze i posłany by zmieniać Świat dzieląc się tym dobrem i bezgraniczną Miłością której sam doświadczył.
Życzę Nam takich owocnych spotkań, które robią różnicę w życiu.
+++
Wykonanie indywidualnej metryczki obejmuje: odręcznie pisane imię, motyw graficzny, czytania z dnia narodzin, wybrane na modlitwie Słowo z tych czytań.
Cena indywidualnej Metryczki 160 zł z wydrukiem na pięknym ozdobnym papierze, format A4. Wysyłka in post 12,99, cena bez oprawy. Z oprawą w białą ramkę i pakowaniem 45 zł.
Zamówienia składamy na maila [email protected] podając:
imię osoby obdarowanej,
datę urodzin,
datę na kiedy jest potrzebne.
Jak to na jakąś okazję to datę uroczystości.
Projekty są omadlane i przygotowywane indywidualnie. Motyw graficzny wybieramy jest indywidualnie, odnosi się przeważnie do Słowa z Dnia Narodzin. Gotowy projekt przesyłamy najpierw na maila do sprawdzenia, późnej drukujemy, oprawiamy (opcjonalnie), pakujemy i wysyłamy paczkomatem.
Blessy! Ola
#Chrzest Świety#Chrzest#Pamiątka#Pamiątka Chrztu#Metryczka#Bless#Bless code#motyw kwiatowy#Karolina#Imię#Czytania#czytania z dnia narodzin#prezent na Chrzest#Prezent na Komunię#Prezent na Ślub#Prezent na Bierzmowanie#prezent na urodziny#spotkania#Bóg#Bóg jest dobry#Słowo Boże
2 notes
·
View notes
Photo
Dzień pierwszej komunii to wyjątkowy czas dla dzieci, które czują się wtedy wyjątkowo. Dlatego na wszystkie sposoby staramy się podkreślić wagę tej chwili – jednym z nich są upominki. Nie macie pomysłu, jaki prezent wybrać dla dziecka na pierwszą komunię? Skorzystajcie z naszych podpowiedzi! Specjalnie dla Was obniżamy ceny smartfonów, smartwatchy, hulajnóg i innych produktów, które z pewnością będą trafionym podarunkiem!
https://przysucha.maxelektro.pl/promocje/komunijny-prezentownik/2,strona.html?utm_source=facebook&utm_medium=DarkPost&utm_campaign=1_ME_LP_Komunijny_prezentownik&utm_term&fbclid=IwAR384O2snr9UIy-MeB6YunDZWwI6ls6aT-faV-Ad4RNvjdhUja2fKoQKoCc
2 notes
·
View notes
Photo
Sklep jubilerski to doskonałe miejsce na zakup prezentu
Sklep jubilerski to miejsce, w którym możesz nabyć biżuterię na każdą okazję. Niezależnie od tego, czy chcesz wybrać idealny pierścionek zaręczynowy, czy może masz zamiar wręczyć dziecku złoty medalik na zbliżającą się komunię. Warto podkreślić, że dobry sklep jubilerski, to przede wszystkim miejsce pełne życzliwości i wsparcia ze strony sprzedawców. To w głównej mierze od nich zależy, czy będziemy usatysfakcjonowani z zakupu, a ich głos doradczy powinien być równie przydatny, co opinie naszych bliskich.
Podaruj swoim bliskim odpowiedni prezent
Takim miejscem pełnym wsparcia i szerokiego asortymentu jest sklep jubilerski Valore. W tym salonie z biżuterią znajdziesz wiele atrakcyjnych propozycji, które wywołają uśmiech na niejednej twarzy obdarowanej osoby. Jeśli potrzebujesz biżuteri�� ze złota, którą będzie charakteryzować jakość wykonania oraz jakość wykorzystanego kruszcu, to Valore może być odpowiedzią na wszelkie Twoje oczekiwania. Odwiedź stronę internetową sklepu i wybierz interesujący Cię produkt.
1 note
·
View note
Photo
Piękny prezent 🎁 bez opakowania❓ Trochę dziwne, prawda? Dlatego jeśli potrzebujesz ładne opakowanie za nieduże pieniądze, żeby podarować zegarek, to u mnie znajdziesz kilka rozwiązań 😉 W tym również na I Komunię Świętą 🎁 💟 . . . . @atelierdecou #smartwatch #prezentdlasyna #dlacórki #forMom #gift #prezentnakomunięświętą #pretty #zegareknaprezent #smartwatchgift #ElaAtelierDecou #atelierdecou #Girlbosspl #watches #zegarekdamski #prezentdlakobiety https://www.instagram.com/p/B9uHYu9IRu-/?igshid=lhqtzqy5jkn0
#smartwatch#prezentdlasyna#dlacórki#formom#gift#prezentnakomunięświętą#pretty#zegareknaprezent#smartwatchgift#elaatelierdecou#atelierdecou#girlbosspl#watches#zegarekdamski#prezentdlakobiety
1 note
·
View note
Link
kupujesz prezent na komunię, powinieneś rzucić okiem na projekty oferowane przez AnkaBizuteria.pl. Zobaczysz atrakcyjne zestawy projektów, których nie możesz się oprzeć!
0 notes
Text
Rozmowa 5
Rozmawiają Z i S
Z (1/3 zespołu projektowego), rocznik 1998, skończyła podstawówkę publiczną oraz gimnazjum i liceum plastyczne. Obecnie studiuje. Identyfikuje się jako osoba nieheteroseksualna.
S, rocznik 1999, skończyła podstawówkę o profilu sportowym i gimnazjum publiczne. Spędziła 3 miesiące w klasie humanistycznej w elitarnym liceum, a następnie przeniosła się do innego liceum, do klasy biologiczno-chemicznej. Jej mama jest Bułgarką, a tata Polakiem. Ze względu na swoje pochodzenie, w czasie liceum uczęszczała w soboty do szkoły bułgarskiej. Obecnie studiuje.
S: Gdy zapytałaś o doświadczenia szkolne, postanowiłam zacząć od początku - od podstawówki. Pierwsze wspomnienie jest związane z Wychowaniem do Życia w Rodzinie. Uczęszczałam tylko na dwie lekcje. Oczywiście byliśmy podzieleni ze względu na płeć. Pierwsze zajęcia to było wprowadzenie. Stwierdziłam, że zapowiada się ciekawie, może się czegoś dowiem. Na drugiej lekcji dowiedziałam się, jak być odpowiedzialną gospodynią. Że kobieta musi na koniec miesiąca liczyć rachunki za dom, za gaz, za wodę, podliczać wydatki… i tak zaczęłam się zastanawiać, że w sumie moja mama tego nie robi i że żyje nam się dobrze [śmiech]. Powiedziałam moim rodzicom, że nie jestem pewna co do tych zajęć, więc wypisali mi zwolnienie. Byłam wtedy w trzeciej, może w czwartej klasie i już mi zadzwonił dzwonek, że coś jest nie tak. To był taki mój pierwszy zryw feministyczny.
W szóstej klasie znowu mieliśmy podobne zajęcia, z tym, że nie było już podziału na chłopców i dziewczynki. Te lekcje nie miały sensu - nauczycielka mówiła skąd się biorą dzieci i albo wszyscy to olewali, albo śmiali się i zadawali takie pytania, żeby zmieszać nauczycielkę, żeby nie wiedziała co powiedzieć.
Z: A masz pomysł, jak inaczej miałoby to być prowadzone? Bo wydaje mi się, że powinno się uczyć o takich sprawach, jak dojrzewanie, czy seks… Ja o swojej seksualności dowiedziałam się w liceum, ale może wpadłabym na to wcześniej, gdybym usłyszała w szkole, że osoby niehetero istnieją! Że tak się zdarza, tak można żyć.
S: Ja mam wrażenie, że nie powinno to być jakimś tematem tabu. To powinno być powiedziane w czasie biologii, w czasie polskiego.
Mnie zaskoczyło, że z WDŻR są sprawdziany. Na podobnej zasadzie - jak można wystawiać oceny z religii? „Źle wierzysz”!
Z: Z wiedzy o religii teoretycznie…
S: Tak, ale tylko tej jednej.
Tak a propos, z religii też mam kilka wspomnień. Jedno pochodzi sprzed komunii. Moja koleżanka bardzo się stresowała tym, że musi napisać na kartce swoje grzechy. Zastanawiałam się po co to, o co chodzi? Nie mogłam zrozumieć, co ona w ogóle robi. A w drugiej klasie mieli modlitwy na zaliczenie. Mi wtedy szczęka opadła. Miałam 8 lat i byłam w szoku dlatego, że moi koledzy musieli zdawać modlitwy na ocenę.
Ale ze względu na to, że nie podchodziłam do komunii ze wszystkimi, miałam duży problem sama ze sobą. Ja nie dostałam quadów, laptopów, drukarek, skanerów i Bóg wie czego. Nie miałam sukienki, nie było zebrań, którą sukienkę wybrać z katalogu, który wianek, którą chusteczkę, który woreczek, które butki… Ja miałam komunię dwa lata wcześniej. Byłam wtedy w letniej ładnej sukience, poszliśmy z najbliższą rodziną do cerkwi, a potem do cukierni, i dostałam plecak. To tyle. Dla mnie to było najnormalniejsze w świecie. Dopiero potem się okazało, że to jest dziwne, że ja dostałam tylko plecak.
Z: Oczywiście w Polsce, bo w Bułgarii pewnie nie obchodzi się tego tak hucznie?
S: W prawosławiu bułgarskim jest po prostu skromniejsze podejście. Ja przyjmowałam komunię razem z babciami… to nie była odrębna impreza dla dzieci. Nie trzeba było wynajmować kościoła specjalnie na tę okazję.
Z: I kupować takiej same sukienki jak reszta klasy.
S: Nie, bo byłam tylko ja i moja rodzina. Więc okazało się, że omija mnie takie wielkie celebrowanie wszystkiego. Wszystkiego, tylko nie samej komunii. Mam wrażenie, że niektóre osoby z mojej klasy nawet nie wiedziały o co w tym chodzi… Było ważniejsze, gdzie będą potem, w której restauracji, za ile, i jaki prezent dostaną.
To wzbudziło we mnie dyskomfort psychiczny. Zwłaszcza, że nie pojechaliśmy na żadną zieloną szkołę w drugiej klasie, bo rodzice już za dużo wydali na te komunie. Wtedy dowiedziałam się, w jakiej skali to jest.
Z: A ty jako osoba prawosławna w ogóle nie chodziłaś na religię?
S: To było tak, że w pierwszej klasie nie było dla mnie zajęć. Chodziłam wtedy do biblioteki, co bardzo dobrze na mnie wpłynęło, ale jednak jako dziecko czułam się wyodrębniona, że nie jestem pełnoprawną członkinią tej klasy. Spytałam taty, dlaczego ja nie mogę chodzić na religię. On porozmawiał z siostrą - powiedziała, że nie ma problemu, żebym uczęszczała, że przecież to, że nie jestem katoliczką, nie jest jakimś wypaczeniem. I rzeczywiście chodziłam – nie wiedziałam o co chodzi, ale byłam w tej klasie ze wszystkimi… Siostra pozwalała mi robić co chcę, nie musiałam słuchać, uczestniczyć, ani zaliczać. Oczywiście to, że nie pisałam sprawdzianów i kartkówek również się na mnie odbiło, bo wszyscy inni musieli, tylko ja nie.
Z: Czyli zwracali się przeciwko tobie, że jesteś taka szczęśliwa, bo nie masz obowiązku pisania sprawdzianów.
S: Tak, dokładnie. Z religii, sprawdzianów z religii! [śmiech]
Potem, w późniejszych latach, inna siostra powiedziała, że nie mogę uczęszczać na religię, bo nie jestem katoliczką.
W czwartej klasie była już katechetka. Niesamowicie nieprzyjemna kobieta. Weszłam raz do klasy, nie pamiętam, z jakiego powodu, a ona się wydarła na cały głos, że osoby nienależące do społeczności Kościoła Katolickiego, nieuczęszczające na lekcje religii, nie mogą przebywać w tej sali. Po prostu mnie wygoniła. Mnie, dziecko...
Z: Dziecko, które jeszcze nie rozumie…
S: Tak! To był taki kop. Wyrzucenie z klasy zabolało.
Z: A inni uczniowie jakoś reagowali na to, że nie chodzisz na religię, że jesteś prawosławna?
S: Mi się poszczęściło, bo w klasie mieliśmy jeszcze buddystę i świadka Jehowy. We troje nie chodziliśmy na religię. Tak naprawdę zostawaliśmy wtedy bez opieki. Ja chodziłam do biblioteki, ale co ci dwaj chłopcy robili, to nie wiem. Pewnego dnia okazało się, że jednak mamy lekcje etyki i to nie w godzinach, kiedy inni mają religię – musieliśmy obowiązkowo zostawać po naszych zajęciach…
Z: Co?!
S: Tak. A ja byłam w szkole sportowej, więc miałam dziesięć WF-ów tygodniowo plus treningi, musiałam uczyć się w domu i jeszcze zostawać na tę etykę. Spóźniałam się przez to na trening, za co dostawałam nagany od trenerki. Byłam szkalowana dlatego, że nie mogli nam zrobić etyki wtedy, kiedy inni mają religię. I nic się nie zmieniło – w czasie ich zajęć ja nadal przesiadywałam w bibliotece.
S: W gimnazjum to, że jestem prawosławna nie miało za bardzo znaczenia. Byłam wtedy w dość liberalnej szkole i po prostu nie chodziłam na religię, nie było problemu. Zwłaszcza, że było tam dużo osób prawosławnych albo takich, które nie chciały uczęszczać.
A potem poszłam do mojego feralnego liceum… Pojechaliśmy na wyjazd integracyjny do Ustrzyk Dolnych. W tym rejonie jest dużo drewnianych kościołów, które kiedyś były cerkwiami prawosławnymi. I ostała się jedna cerkiew, gdzie wciąż jest ksiądz prawosławny. Zorganizowali nam lekcję o prawosławiu. No i okazało się, że ja mam w swojej klasie narodowców…
Oczywiście olali to, co ten ksiądz mówił. Jak poprosił, żeby wstać, bo dzwony biją, nie wstawali, grali na telefonie… Taki totalny brak szacunku. I wtedy stało się coś strasznego. Myślałam, że w klasie humanistycznej ludzie chcą rozmawiać, mają otwarte umysły... Ale jak wyszliśmy z tej cerkwi, zostałam oszkalowana za to, że jestem prawosławna… Nikt się mnie nie zapytał, czy ja wierzę, czy nie, czy w ogóle chodzę na msze. Po prostu powiedzieli, że moja religia jest głupia, że katolicyzm to jedyna obowiązująca religia, że to jest Polska…
Zatkało mnie… Byłam w elitarnym liceum - to nie jest gimnazjum albo podstawówka, gdzie ludzie nie wiedzą, co mówią. Rozpłakałam się, zadzwoniłam do mojej mamy i powiedziałam, co się stało. Niesamowicie się zdenerwowała, no ale co z tego. To, co powiedzieli już zostało. Nie widzieli żadnego problemu w tym, co zrobili. Ja nawet nie za bardzo chciałam pójść do nauczyciela i powiedzieć o całej sytuacji, bo w liceum przecież nie mówi się już „proszę pana, bo oni mnie obrazili”.
Nic z tym nie można było zrobić, dlatego odeszłam z tej szkoły. Nie wyobrażałam sobie spędzenia kolejnych trzech lat swojego życia z osobami, które potrafiły do mnie podejść i prosto w twarz powiedzieć: „jesteś głupia, bo wierzysz w to, bo jesteś prawosławna”.
Z: To zrozumiałe… A jak długo byłaś w tej szkole?
S: 3 miesiące. Właśnie po tym wyjeździe zaczęłam coraz mocniej skłaniać się ku rezygnacji.
Z: To mi się wydaje w zupełności wystarczające, ale czy miałaś jeszcze jakieś inne powody, dla których odeszłaś z tego liceum?
S: To znaczy… widać było, że niektórzy dostali się do tej szkoły tylko dlatego, że mieli pieniądze. Te osoby nie musiały się za bardzo starać. Ja chciałam pójść do klasy biologiczno-chemicznej, a dostałam się do humanistycznej. Moim konikiem nie jest polski, czy historia, a miałam jedne z najwyższych ocen.
Jeszcze dyrektorka wiedząc, że zabrakło mi pół punkta z egzaminu gimnazjalnego i że jest pięć wolnych miejsc w klasie biologiczno-chemicznej, permanentnie mówiła, że mnie do niej nie przyjmie. Złożyłam chyba z dziesięć podań, moi rodzice też składali. Przez dwa miesiące nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Później okazało się, że te wolne miejsca są zarezerwowane dla osób, które wykruszą się z klasy z maturą międzynarodową.
Potem moi rodzice mieli bardzo nieprzyjemną rozmowę z panią dyrektor. Bardzo jasno dała im do zrozumienia, że albo zapłacą, albo po prostu nie ma dla mnie miejsca. Wtedy zdecydowali, że przeniosą mnie gdzie indziej, bo nie ma co kontynuować tego koszmaru.
Był jeszcze taki problem, że nie mam markowych ubrań. Mnie one po prostu nie obchodzą, ale to według innych był duży mankament.
Z: Straszne! Nie masz znaczka na koszulce! [ironicznie]
S: No nie mam torebki za 7 tysięcy złotych, przykro mi.
Z: To okropne, że takie rzeczy mają znaczenie…
S: Tak. Duże znaczenie. Bo oni mnie traktowali jak głupią albo jakbym była biedna. A ja nie mogę powiedzieć, że jestem biedna - mnie taka moda po prostu nie interesuje. Ale to nie było tak, że to szkoła, jako instytucja mnie dyskryminowała – ona tylko na to pozwalała.
Z: Tak! Uważam, że szkoła to jest miejsce wspólne, gdzie powinniśmy zwyczajnie mieć szacunek do siebie nawzajem… Czasami szokuje mnie to, że nauczyciele roszczą sobie prawo do tego, żeby zwracać uczniom uwagę „masz o pięć centymetrów za krótką spódnicę; ubierz się, bo wyglądasz brzydko, źle, wyzywająco”.
S: To jest inna sprawa. Nauczyciele czasami uważają, że są niesamowicie wysoko postawieni, że mogą absolutnie wszystko powiedzieć. Ogólnie wydaje mi się, że zwrócenie uwagi przez nauczyciela nie jest złe, o ile nie jest to powiedziane takim protekcjonalnym tonem. Lepsza byłaby taka ludzka opinia. Na przykład: „według mnie troszeczkę za dużo odkryłaś, umalowałaś się jak do klubu, a jednak w klubie nie jesteś”.
Z: Ludzka opinia, konstruktywny argument, delikatna sugestia. I nie na forum klasy.
Z: Jesteś dwujęzyczna, chodziłaś do szkoły bułgarskiej. Jak to wspominasz?
S: To jest zabawne, ale bułgarska szkoła umożliwiła mi dostawanie dobrych ocen z języka polskiego. Nauczyłam się tam, jak pisać rozprawki, opowiadania, charakterystyki… a analizę wiersza to już w ogóle! Na czym polegała główna różnica? W bułgarskiej szkole czytaliśmy wiersz i potem każdy mówił, co z niego rozumie. Nauczycielka nas nakierowywała, dawała kontekst historyczny i koniec końców coś z tego wyciągaliśmy. Okazało się wtedy, że poezja nie jest taka zła. Wiedzieliśmy krok po kroku, co się robi, jak się nazywają wszystkie środki stylistyczne. W polskiej szkole się tego nie uczy, bo nie ma czasu, trzeba lecieć z programem i zrobić podręcznik. U nas było mniej materiału do przerobienia, bo ministerstwo wiedziało, że mamy zajęcia tylko raz w tygodniu. Poza tym nasza „klasa” była dwuosobowa. Więc mieliśmy czas na rozmowy, robienie rzeczy nie po kolei… A w polskiej szkole wszystko sprowadza się do tego, że trzeba zrobić podręcznik, zadania ze zbioru zadań, z kart prac albo na platformie wydawnictwa.
Z: Tak, a jak podasz inną interpretację utworu, niż tą, która jest w podręczniku, to dostajesz jedynkę, bo to niezgodne z kluczem. Wiersz musisz czytać tylko na jeden sposób!
S: Tak, a tam po prostu czytaliśmy i rozmawialiśmy. To było super, bo to miało sens, mimo braku planu.
Z: Mieliście jeden dzień w tygodniu, a i tak nie musieliście się śpieszyć. To jest niesamowite, bo mam wrażenie, że w polskiej w szkole mamy cały tydzień, zajęcia od 8 do 16, a i tak nie zdążamy z przerobieniem wszystkiego. Cały czas jest ten pęd, że trzeba zrobić program, z każdego przedmiotu. Ja na przykład na historii nigdy nie zdążyłam omówić XX wieku.
S: Ja nigdy nie dotarłam do drugiej wojny Światowej.
Z: Zawsze zatrzymywaliśmy się na średniowieczu, mimo że każdy chciał omawiać XX wiek, wojnę, PRL i tak dalej… To jest straszne, bo teraz mamy braki z tej najnowszej historii.
I wszystko jest uczone tak „polsko-centrycznie”.
S: Kiedyś zapytałam się mojego historyka o Traków. To było plemię na terenie Bułgarii, które wiele razy podbijało Imperium Rzymskie. Po tej cywilizacji zostało bardzo dużo złota, kopce, grobowce… A historyk powiedział mi: „to jest nieważne”.
Z: Ja w polskiej szkole nigdy nic nie słyszałam o Bułgarii! Jak ty się z tym czułaś? Nie brakowało ci tego, nie czułaś się pomijana?
S: Czułam się pomijana. Miałam wrażenie, że moje drugie państwo (nie drugie, dlatego, że mniej ważne, tylko drugie w kolejności) jakby nie istniało, jakby go nie było. I taka martyrologia narodu polskiego, podkreślanie, że byliśmy 123 lata pod zaborami… a Bułgaria była przez prawie sześć wieków pod zaborem tureckim. I nie chcę porównywać, czy to było gorsze, czy lepsze, bo oba te wydarzenia były tragiczne. Ale mam wrażenie, że przez taką narrację moi koledzy myślą, że tylko Polska miała tak źle.
Z: Ja o tym nie wiedziałam. Mi 123 lata wydają się tak ogromnym kawałem czasu, bo zawsze mi wmawiano, że Polska jest męczennikiem Europy… A tak naprawdę takie rzeczy działy się wszędzie i w ogóle się o tym nie mówi!
S: Oczywiście, że tak. Powinno być podane porównanie - nie z wnioskiem, że ktoś miał gorzej, a ktoś lepiej, tylko że tak po prostu było, że takie rzeczy się dzieją.
Z: Narracja wielostronna.
S: Tak, albo obiektywna, bez opinii!
Z: Można by też mówić bardziej o procesach, a nie pojedynczych wydarzeniach.
S: Pamiętam kartkówki z dat… Zakuć, zdać, zapomnieć – na tym polega szkoła polska.
W szkole bułgarskiej prawie nie mieliśmy sprawdzianów. Było tak, że nauczycielka widziała, co robimy na lekcjach. Czasami zadawali nam jakieś prace pisemne. Sprawdzali je i mówili, co poprawić, ale nie oceniali. Oceny były tylko na samym końcu na świadectwie, nie mieliśmy żadnego dziennika…
Jeżeli chodzi o języki w szkole polskiej, to to jest jakiś żart. Przez 6 lat nauki języka niemieckiego jestem nadal na poziomie A0 - nic się nie nauczyłam, ponieważ nie było rozmów, konwersacji, jakiegoś opamiętania w tempie nauczania… Wszystko było na ocenę. Nigdy nie zapomnę, jak na kartkówkę z języka niemieckiego musiałam nauczyć się słowa „kamieniołom” [śmiech]. Troszeczkę mnie to przerosło.
Z: Ja miałam to samo, też uczyłam się niemieckiego przez 6 lat, ale grupa była tak duża, że w ogóle nie byłam w stanie nic powiedzieć na tych zajęciach. Uczyłam się słówek i gramatyki na kartkówki, miałam piątki, a teraz praktycznie nic nie umiem!
S: Na pewno jest zbyt dużo do zrobienia w polskim systemie edukacji. I nie chodzi o to, czy oni zmienią listę lektur, czy nie. Największym problemem polskiej szkoły są sprawdziany, ilość osób w klasie, ilość zajęć w ciągu dnia, skakanie z tematu na temat - na jednych zajęciach mamy o klonowaniu człowieka, a na drugich „kamieniołom” po niemiecku. I mało praktycznych zajęć. Brakowało lekcji, na których dowiedziałabym się, co mam zrobić gdy mi wywalą korki w domu. Jak zmienić dętkę w rowerze. Jak rozliczyć PIT. Jak coś ugotować. Przydałaby się też nauka ekologii, na przykład wprowadzenie w szkole segregowania śmieci.
Z: Szczególnie teraz. Wiadomo, jaki jest stan środowiska…
S: Denerwowało mnie również to, że było bardzo dużo konkursów, a ja nie mogłam brać w nich udziału, bo traciłam wtedy czas potrzebny na uczenie się. Musiałabym to nadrabiać w kolejnym tygodniu i być karana za to, że chciałam iść na konkurs - mój następny tydzień byłby podwójny. Bo w każdym tygodniu są sprawdziany, kartkówki i mapówki.
Z: Nie mogłaś zrobić czegoś, na co miałaś ochotę, tylko musiałaś uczyć się do kartkówek, z których i tak potem nic nie pamiętasz.
S: Tak! Ilość zajęć i prac domowych zniechęcała mnie bardzo do chodzenia na jakiekolwiek koła, no bo kiedy? Przestałam rozumieć pojęcie „praca domowa” po tym, jak okazało się, że czytam podręcznik i potem mam wypisać z niego zdanie po zdaniu. Siedziałam po 5 godzin każdego dnia, bo ze wszystkich przedmiotów było coś zadane.
Z: I i tak z tych prac domowych nic nie wyciągasz…
S: Nic, tylko odbębniasz! Mam wrażenie, że 80% rzeczy jakie się robi w polskiej edukacji, robi się po to, żeby odbębnić, odhaczyć. „No dobra, zrobiłam. A co zrobiłam, dlaczego, po co, jak?”
Z: I nie ma żadnej głębszej refleksji. Za dużo jest tego „co?”, a za mało „dlaczego?”.
#szkoła#polskaszkoła#bułgarskaszkoła#sprawdzian#klasówka#kartkówki#program#przemoc w szkole#dyskryminacja#przemocwszkole#przemoc werbalna#przeciwdziałanie przemocy#edukacjaseksualna#edukacja#polski system edukacji#nauka#nauka w szkole#rozmowa#dialog#uczniowie#nauczyciele#dwujęzyczność
3 notes
·
View notes
Link
Business name SKMEI POLSKA
Website
https://skmei.pl
Address:
Melomanów 4 Warszawa, Mazowieckie
00-712
Poland Owner name: Magdalena Chodowiec
Phone
+48577817678
keyword watches distributor Description:
Firma skmei zaczęła swoją działalność w 2016 roku. Jeżeli szukasz zegarków na komunię lub na urodziny a nawet jako prezent dla twoich najbliższych. Zapraszamy ciebie serdecznie na naszą stronę internetową Skmei.pl. Nasza firma jest dystrybutorem najlepszych zegarków w najniższych cenach w Polsce. Zadowolenie naszych klientów jest dla nas priorytetem dlatego też dokładamy wszelkich starań aby zegarek który kupisz spełniał wszystkie wymagania na przykład S-Shock.
Business Email: [email protected]
1 note
·
View note
Text
Srebrne obrazki o tematyce religijnej - idealny pomysł na prezent z okazji chrztu, komunii czy ślubu
Srebrne obrazki o tematyce religijnej – idealny pomysł na prezent z okazji chrztu, komunii czy ślubu
W życiu każdego z nas zdarzają się chwile godne upamiętnienia. Do tych wydarzeń m.in. zaliczamy chrzest, pierwszą komunię, bierzmowanie oraz ślub. Wyżej wymienione okoliczności są okazją do wręczenia pięknych i symbolicznych prezentów. Takim upominkiem są srebrne obrazki o tematyce religijnej, które mają wartość zarówno estetyczną, jak i duchową. Co więcej, jest to ponadczasowy i niepowtarzalny…
View On WordPress
0 notes
Text
Kiedy znowu dostajesz na święta kubek...
Zbliża się nieubłaganie ten magiczny czas w roku, czas awantur wiszących w powietrzu oraz większych lub mniejszych zawodów prezentowych. Dla mnie, człowieka-bezbożnika, prezenty są właściwie jednym z ważniejszych elementów świąt, bo poza choinką i prezentami, to święta wyglądają jak zwykła wizyta w domu. Czasami zdarza się oczywiście, że jest jakaś inna okazja prezentowa, ale nigdy taka, że każdy coś dostaje.
Z tego powodu wybór prezentu jest dla mnie zawsze niezwykle ważny. W alternatywnej rzeczywistości, w której mam dzieci i więcej pieniędzy, jestem właśnie taką matką - nie interesuję się cały rok dzieciakiem, ale na święta kupuję najnowsze Play Station, bo takie są właśnie moje priorytety. Prezent, który nie mówi: myślałam o tym przez pół roku i dopasowałam go idealnie pod ciebie, to tak jakby dać komuś brzydki i nieśmieszny kubek (kubek z twarzą Jana Pawła II może nie jest najśmieszniejszy, ale za to wyjątkowo piękny).
Dzisiaj niestety otworzyłam drzwi, aby wziąć pudełka i moim oczom ukazał się brzydki i nieśmieszny kubek, który dostałam w prezencie. Pomyślałam: ja pierdole, po co? (tym bardziej, że jeśli chodzi o kubki, to wyjątkowo jestem estetką i nie uświadczycie u mnie żadnego basic lub brzydkiego kubka). Kubek ten nie nadaje się do niczego, jeszcze rozumiem, gdyby był olbrzymi i bym mogła w nim zrobić sobie herbaty na trzy godziny sączenia, ale nie - brzydki i niepraktyczny.
Zdarzenie z kubkiem oczywiście przywołało na myśl bolesne wspomnienia. Ośmioletnia Agatka ma wyjawić, co dostała na komunię, więc wyjawia, bez cienia zażenowania (bo w dzienniku byłam zawsze jedną z pierwszych i nie zorientowałam się, że to taki nietypowy prezent), że dostała sztućce. Dzieci wtedy przez jakiś czas zapomniały, że jestem pączkiem i z tego należy się śmiać, bo komunijne sztućce okazały się większą beką.
Kilka lat później, trochę ponad dziesięć, mam osiemnaście lat. Dalej w formie pączka, bo bardzo długo broniłam się przed metamorfozą. Odpakowuję prezent od pewnej cioci, a moim oczom ukazują się olbrzymie gacie. Mówię: dziękuję, zawsze o takich marzyłam, a moi rodzice i siostra w tle powstrzymują łzy śmiechu.
Te wszystkie momenty, kiedy prezentem były kolczyki, a ja nie noszę kolczyków.
Te wszystkie chwile, kiedy już trzymając prezent, wiedziałam, że to zjebany kubek ze zjebanym obrazkiem, za mały.
Przypomina mi się też, jak na osiemnastkę dostałam taki gruby szlafrok i głupia wrzuciłam go do tego samego rodzaju prezentów, co olbrzymie gacie, po czym okazało się, że chodzę tylko w tym szlafroku po domu, non stop. Był puchaty, super ciepły, miał kaptur i codziennie o nim myślę, bo został w Korytowie A, a u siebie mam trochę gorszy.
Pewnie ktoś wybrał te prezenty w taki sposób, że wyskoczył mu nagłówek w internecie o super prezentach dla każdego i rzeczywiście uwierzył w to, co czyta. Oprócz babci, która dała mi na komunię sztućce, ją nie wiem co kierowało.
Nie znaleźliście żadnego pomysłu dla waszych bliskich? Te propozycje będą idealne!!!!!!
Jakiś gówniany telefon w pudełku po najnowszym IPhonie, lub cokolwiek, co jest tanie i wiesz, że ta osoba tego nie chce, w pudełku po czymś, o czym marzy. W końcu po to są święta, żeby wszystkich upokorzyć i się pośmiać. Dla mnie sprawdzi się dużo parówek z mięsa w pudełku po teleskopie, ale takim drogim.
Krem przeciwzmarszczkowy, żeby ta bliska osoba wiedziała, że widać zmarszczki i uważasz, że należy ich się pozbyć.
Zestaw młodego wędkarza. W zestawie: wędka.
Kawaler, o którego ciągle zadawane są pytania, w pudełku. Jeśli to prezent dla osoby z wybrankiem, to bobas w pudełku. (pamiętajcie o dziurkach w kartonie!)
Dużo psów (zwierząt, policjanci to jednak przesada na święta). Najlepiej dla kogoś, kto nie lubi zwierząt, mieszka na dwudziestu metrach kwadratowych i będzie musiał zrezygnować z ludzkiego jedzenia na rzecz karmy dla psów.
Nowy sweter, niepotrzebny.
Nowy model działającego telefonu.
Osiemdziesiąt sukienek każda tylko 15 złotych.
Dorosłej osobie pluszaka rozmiaru słonia. Albo taką obrzydliwą wieczną różę, która z jakiegoś powodu wszędzie mi wyskakuje, a ja głupia klikam w te reklamy, bo nie wierzę, że ktoś może chcieć posiadać w domu takie obrzydlistwo.
Ostatnio czytam dużo książek, które nawiązują tematem do ekologii i właśnie skończyłam czytać taką o potencjalnym odkryciu istnienia cywilizacji pozaziemskiej i okazało się, że jest to książka proeokologiczna, w której przywołany jest termin Wielkiego Filtra, który dla nas wydaje się być zbyt szybkim rozwojem technologicznym, połączonym z tym, że nie przejmujemy się zbytnio przyszłością dalej, niż pokolenie do przodu. Przeczytałam tę książkę, a tego samego dnia wyskoczyła mi reklama Wish, a w niej plastikowe rączki, które możesz założyć swojej kurze. Tego samego dnia otworzyłam drzwi i zobaczyłam ten obrzydliwy kubek i utwierdziłam się w tym, że ludzkość zasługuje na samozagładę.
Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię, że należy ukrócić tradycję prezentów, bo prezenty są super, pod warunkiem, że są przemyślane, bo każdy nieprzemyślany prezent najpierw będzie rzucony w kąt, a później wyląduje w śmietniku lub w schronisku. I też nie zapomnijcie o prezencie dla najważniejszej osoby - dla siebie.
W tym roku moje życie zmieniły na lepsze dwie decyzje. Pierwszą z nich jest danie sobie szansy jako rośliniara. Kiedyś sobie tej szansy nie dawałam, bo okazywało się, że mam jakieś sukulenty, które nie dość, że nie rosły, to szybko je przelewałam. Odkąd wybieram rośliny łatwe, to średnio raz na dwa tygodnie przeżywam olbrzymi zachwyt. Na przykład jednej roślince odpadły wszystkie liście, bo coś zrobiłam, do końca nie wiem co. Postanowiłam się nie poddawać i odrosły, a po pół roku roślinka ma dwa razy więcej liści. I to uczucie, kiedy się widzi tego pierwszego liścia po zagładzie jest nie do opisania i jako, że mam talent do zagłady, a roślinki do odżywania, to pojawia się u mnie dosyć często. Szczęście i zachwyt. Nie to co uczucie wywoływane przez dzieci - trauma i rozczarowanie.
Drugą decyzją była działalność dobroczynna, tylko nie taka, że raz na pół roku przeleję stówkę na pomagam. Takie regularne działanie w wolontariacie. I nie jest to dowód na jakieś moje dobre serce, bo serce mam całkiem zwyczajne, dalekie od dobra i równie dalekie od złości; działania dobroczynne mają pozytywny wpływ na człowieka, bo jesteśmy istotami stadnymi (usłyszałam to od kogoś, może to być kłamstwo). Plus bardzo jestem oczarowana ludźmi, którzy w wolnym czasie też zdecydowali się na taką aktywność, tym bardziej, że przez specyfikę moich studiów poznawałam głównie ludzi z innymi priorytetami (albo może nie innymi priorytetami, tylko którzy opowiadają o innych priorytetach). I takie osoby, jak roślinki, wywołują u mnie zachwyt, równy temu, co 10 lat temu jak okazywało się, że ktoś słucha dobrej muzyki.
Myślę, że to uczucie może też mieć człowiek, który widzi Jowisza z wirami po raz pierwszy przez dobry teleskop. Albo jak bierzesz ślub cywilny i wybranek przychodzi w stroju dinozaura.
I Wam wszystkim chciałabym życzyć rzeczy, które zachwycają i żeby znaleźć ich w nadchodzącym roku jak najwięcej. Mam nadzieję, że jutro nie wdacie się w żadne januszowe dyskusje, ani że nikt Wam nie powie, że jesteście grubi i nie możecie zjeść uszek.
0 notes
Photo
Metryczka z czytaniami z dnia narodzin na różne okazje i bez okazji.
Każdy wzór zawiera w sobie wiele symboliki. Niektóre odnoszą się wprost do Słowa. Jeżeli w czytaniu pojawia się przesłanie o podróży, górach, o owocnym życiu czy prowadzeniu przez Ducha Świętego lub jest związany z aniołami, taki motyw prawdopodobnie znajdzie się na Metryczce. Jeżeli Sowo nie wskazuje na konkretny motyw, wybieramy inny pasujący np do imienia wzór.
Na każdej Metryczce znajduje się:
data urodzenia, odręcznie pisane imię, motyw graficzny, sigla Liturgii słowa przypadającej w dniu narodzin, wybrane na modlitwie Słowo z tych czytań w formie wypisanego wersetu.
Cena indywidualnej Metryczki 160 zł z wydrukiem na pięknym ozdobnym papierze, format A4. Wysyłka in post 12,99, cena bez oprawy. Z oprawą w białą ramkę i pakowaniem 45 zł.
Zamówienie składamy na maila [email protected] podając:imię osoby obdarowanej,datę urodzin,datę na kiedy jest potrzebne.Jak to na jakąś okazję to datę uroczystości.
Projekty są omadlane i przygotowywane indywidualnie. Wzory dobierane są indywidualnie, inspirowane czytaniami z dnia narodzin. Gotowy projekt przesyłamy najpierw na maila do sprawdzenia, późnej drukujemy, oprawiamy (opcjonalnie), pakujemy i wysyłamy paczkomatem.
Blessy! Ola
#metryczka#prezent na urodziny#prezent na chrzest#prezent na komunię#prezent na ślub#prezent dla dziecka#prezent na bierzmowanie#prezent na 18#Słowo Boże#bless code#czytania z dnia narodzin#liturgia słowa#imię#handwrite#góry#woda#mapa#silnik#Komunia Święta#Chrzest Świety#prezent#kościół katolicki#bóg jest dobry
0 notes
Link
Dzień pierwszej komunii to wyjątkowy czas dla dzieci, które czują się wtedy wyjątkowo. Dlatego na wszystkie sposoby staramy się podkreślić wagę tej chwili – jednym z nich są upominki. Nie macie pomysłu, jaki prezent wybrać dla dziecka na pierwszą komunię? Skorzystajcie z naszych podpowiedzi! Specjalnie dla Was obniżamy ceny smartfonów, smartwatchy, hulajnóg i innych produktów, które z pewnością będą trafionym podarunkiem!
0 notes