#prawa ręka
Explore tagged Tumblr posts
Text
"Wiesz jak wychowałem się tu i wychował się koleżka A do tego cała moja reszta Uwierz, nie mogę dziś przestać On to przyjaciel, ale żadna prawa ręka..."
~Pikers
#nastolatki#pikers#stare czasy#dawne czasy#koleżka#przyjaciel#ziomek#ziomki#bracia#ekipa#prawa ręka#bsnt#depressing life#stany depresyjne#myśli depresyjne#smutek#beznadzieja#pustka#ból#cierpienie#życiowe#szlugi#alkohol#zioło#polish tumblr#papierosy#marihuana#smutne życie#moje demony#demony
11 notes
·
View notes
Text
Zasady anorektyczki, znalezione w starym, internetowym blogu 🦋🎀
1. Ana jest centrum twojego życia. Myślisz o niej kiedy się budzisz i kiedy zasypiasz.
2. Wypij szklankę wody na pół godziny przed każdym posiłkiem, potem jeszcze jedną tuż przed tym jak zaczniesz jeść – to pomoże szybciej poczuć ci się „pełną”. Pamiętaj, że informacja o tym, że jesteś najedzona dociera do twojego mózgu 20 minut po zakończeniu posiłki.
3. Pij co najmniej jedną szklankę wody co godzinę.
4. Zawsze, ale to zawsze trzymaj w pobliży butelkę z wodą – za każdym razem, gdy zwrócisz na nią uwagę – napij się.Znalezione obrazy dla zapytania thinspiracje anoreksja
5. Jedz śniadanie, które zawiera więcej kalorii niż inne posiłki, które zjesz później.
6. Trzymaj w pobliżu siebie tylko taką ilość jedzenia, którą planujesz zjeść danego dnia – nawet gdy będziesz miała napad – nie będziesz miała czego zjeść ( brzmi okrutnie, ale pozwala utrzymać bilans).Znalezione obrazy dla zapytania thinspiracje tumblr
7. Kiedy gotujesz – żuj gumę – nie będziesz podjadać dopóki nie skończysz.
8. Nie podjadaj podczas gotowania – nawet nie zdasz sobie spawy, kiedy twój bilans podskoczy, a ty stracisz kontrolę nad tym ile zjadłaś.
9. Jeśli czujesz głód – napij się wody, żuj gumę, zjedz kawałek selera ( podczas trawienia selera spalisz więcej kalorii niż on sam ma – tzw. „ujemne kalorie”).
10. Jedz mało kaloryczne jedzenie o wyrazistym zapachu/ smaku – czasami pragniesz nie samego jedzenia, ale doznań jakie daje.
11. Nie jedz niczego dopóki nie dowiesz się ile DOKŁADNIE kalorii ma porcja, która leży przed tobą.
12. Celebruj posiłki – gdy jesz – usiądź. Jedz sztućcami, na talerzu. Gdy jesz na stojąco (najczęściej je się na stojąco kiedy się podjada) lub kiedy siedzisz przed telewizorem/ laptopem z ulubionym serialem – nawet nie zauważysz kiedy zjesz połowę lodówki – myśl zanim coś zjesz. A jak zamierzasz jeść – rób to w spokojnym miejscu, gdzie cała twoja uwaga będzie skupiona na jedzeniu.
13. Na lewej ręce napisz swoją aktualną wagę, zaś na prawej – swoją wymarzoną. Za każdym razem gdy będziesz chciała coś zjeść – twoja prawa ręka będzie ci przypominała jak chuda mogłabyś być, gdyby nie to obrzydliwe JEDZENIE.
14. Wyrób nowy nawyk jedzenia posiłków – przygotowuj małe kawałki, licz ile razy otwierasz buzię, ile razy przeżuwasz. Popijaj wodę miedzy każdym kęsem. Na początku liczenie może sprawiać trudność, możesz zostać przez kogoś rozproszona itp. Po jakimś czasie będziesz jednak robić to automatycznie.
15. Używaj małych talerzy w ciemnych kolorach – porcja na nich wyglądają na większe niż są w rzeczywistości, co sprawi, że szybciej osiągniesz uczucie sytości.
16. 4 posiłki * 100 kcal to lepsze wyjście niż jeden posiłek zawierający 400 kcal.
17. Zrób listę „zakazanego jedzenia” – co tydzień wykreślaj jedną rzecz, której już nigdy więcej nie zjesz – kontynuuj dopóki na liście nie zostanie ani jedna rzecz.
18. By zyskać motywację – jedz naprzeciwko lustra – nago lub w bieliźnie kiedy tylko jest to możliwe. Jeśli nie – patrz na swoje zdjęcie które uwydatnia, np. twoje boczki.
19. Jeśli mieszkasz sama – umieść thinspiracje w każdy widocznym miejscu (szczególnie na lodówce, lustrze itp.), możesz zainwestować w tablicę magnetyczną lub korkową i tam przypinać zdjęcia, cytaty, inne motywacje.
20. Kiedy czujesz, że nadchodzi napad – zrób zdjęcie swojego nagiego brzucha – patrz jak szczupło wygląda kiedy jest pusty i nie ma w nim żadnego zbędnego jedzenia – poczuj jak chudniesz, kiedy nie jesz.
21. Kiedy wychodzisz ze znajomymi zabieraj ze sobą niewielką ilość pieniędzy – to powstrzyma cię przed impulsywnym kupowaniem jedzenia, kiedy tylko poczujesz jego zapach.
22. W przegródce, w portfelu gdzie trzymasz pieniądze umieść małe zdjęcie – thinspiracje, która inspiruje cię najbardziej – za każdym razem, gdy będziesz chciała kupić coś do jedzenia – spójrz na nią i zapytaj się „czy naprawdę zamierzam to zjeść?
23. Unikaj wyjść ze znajomymi, którzy mają w planach jedzenie (np. noc filmowa z przekąskami, wyjście do pizzerii itp.) – dopóki nie będziesz pewna swojej samokontroli i tego, że nie zjesz nic, co mogłoby zaburzyć twój bilans.
24. Nie jedz w sekrecie – to okropny nawyk ( nie mówię żeby na każdy posiłek od razu iść do restauracji, ale staraj się zjeść przynajmniej jedną rzecz dziennie w obecności swoich rodziców/ znajomych). Pozbędziesz się w ten sposób podejrzeń o ED.
25. Oprócz zapisywania co zjadłaś i ile to miało kalorii, możesz również zapisywać na co danego dnia miałaś ochotę, ale się powstrzymałaś, tego jak się czujesz, gdzie i z kim jadłaś. Być może to ułatwi to zauważenie tego co sprawia ci największą trudność – będziesz mogła łatwiej się kontrolować w „kryzysowych” momentach.
26. Odkładaj złotówkę za każdym razem kiedy odmówisz sobie jedzenia – oszczędzonych pieniędzy użyj by kupić sobie mały prezent „od siebie” ( prezent który NIE JEST jedzeniem !).
27. Oddawaj za duże ubrania, np. do fundacji zajmujących się pomocą dla biednych. Nie trzymaj ich „na wszelki wypadek”. Musisz się mieścić w te jeansy, które jeszcze miesiąc temu były co najmniej o rozmiar za małe. Inaczej będziesz chodzić nago.
28. Zielona herbata poprawia metabolizm – poza tym dobrze wpływa na skórę i ogle zdrowie.
29. Pij rano ciepłą ( letnią) wodę z cytryną.
30. Ostre jedzenie przyśpiesza metabolizm – jeśli go nie lubisz możesz je zastąpić kapsułkami z pieprzem cayenne dostępnymi w aptece, w internecie, wszędzie.
31. Rozpocznij swój dzień od rozciągania całego ciała – to „obudzi” twoje mięśnie.
32. Śpij co najmniej przez 6 godzin każdej nocy – podnosi to tempo twojego metabolizmu o 10% i zmniejsza twój apetyt o 15%. Wyglądasz lepiej i czujesz się lepiej kiedy jesteś wyspana. Poza tym – nie czujesz głodu kiedy śpisz.
33. Bądź wyprostowana – pozwoli ci to spali�� 10% więcej kalorii przez dzień. Poza tym – tak wyglądasz lepiej.
34. Witamina B6 i B12 podnosi metabolizm i daje ci energię.
35. Jedzenie białka zwiększa tempo przemiany materii o 14%.
Link do bloga: https://anabutterflyblog.wordpress.com/
#chce byc idealna#chce byc kochana#chce byc lekka jak motylek#chce byc perfekcyjna#chce byc piekna#jestem motylkiem#chce byc chudy#chce byc lekki#chce byc szczupla#jestem gruba#motyle w brzuchu#mam dość#motylki blog#dieta motylkowa#motylki any#lekka jak motyl#będę motylkiem#motylki w brzuchu#nienawidze siebie#nie bede jesc#nie chce jesc#nie chce być gruba#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie jedz#bede idealna#chudy brzuch#za gruba#bede lekka jak motylek#bede motylkiem
606 notes
·
View notes
Text
"Na lewej ręce napisz swoją aktualną wagę, zaś na prawej – swoją wymarzoną. Za każdym razem gdy będziesz chciała coś zjeść – twoja prawa ręka będzie ci przypominała jak chuda mogłabyś być, gdyby nie to obrzydliwe JEDZENIE."
~cytat z starego bloga motylkowego (nie moje)
zdjecie juz moje hihi
#dieta motylkowa#chce byc lekka#bede lekka#chce widziec swoje kosci#chude nogi#chude jest piekne#chude dziewczyny#chudzinka#nie chce jesc#low cal diet#tw ed diet#tw ana diary#lekka jak motyl#chce byc lekka jak motylek
35 notes
·
View notes
Text
Zhongli x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
ᴄᴏ ʙʏś ᴢʀᴏʙɪᴌ, ɢᴅʏʙʏś ᴍᴏ́ɢᴌ ᴄᴏғɴᴀ̨ᴄ́ ᴄᴢᴀs? ᴍᴏʀᴀx ᴘʀᴢᴇᴢ̇ʏᴌ ᴊᴜᴢ̇ ᴄᴀᴌᴀ̨ ᴡɪᴇᴄᴢɴᴏśᴄ́, ᴀʟᴇ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ɴɪᴇ ᴊᴇsᴛ ᴘᴇᴡɴᴀ ᴄᴢʏ ᴍᴇ̨ᴢ̇ᴄᴢʏᴢɴᴀ ɴɪᴇ ᴛᴇɢᴏ ᴡᴌᴀśɴɪᴇ ᴘʀᴀɢɴɪᴇ…
ᴏ ᴛʏᴍ ᴅʟᴀᴄᴢᴇɢᴏ ʟɪʏᴜᴇ ᴊᴇsᴛ ʟᴇᴘsᴢᴇ ɴɪᴢ̇ ᴡᴏʟɴᴏśᴄ́ ᴍᴏɴᴅsᴛᴀᴅᴛ, ɴɪᴇsᴋᴏɴ́ᴄᴢᴏɴᴏśᴄ́ ɪɴᴀᴢᴜᴍʏ, ᴍᴀ̨ᴅʀᴏśᴄ́ sᴜᴍᴇʀᴜ, sᴘʀᴀᴡɪᴇᴅʟɪᴡᴏśᴄ́ ғᴏɴᴛᴀɪɴᴇ, ᴡᴀʟᴇᴄᴢɴᴏśᴄ́ ɴᴀᴛʟᴀɴᴜ ɪ ᴄʜᴌᴏ́ᴅ sɴᴇᴢʜɴᴀʏɪ. ᴏ ʜɪsᴛᴏʀɪɪ ʟɪʏᴜᴇ ɪ ᴏ ᴛʏᴍ ᴊᴀᴋ ᴘᴏᴡsᴛᴀᴌ ᴘʀᴢᴇᴡᴏᴅɴɪᴋ ᴘᴏ ɴᴀᴄᴊɪ ᴋᴏɴᴛʀᴀᴋᴛᴏ́ᴡ ᴀ ᴛᴀᴋᴢ̇ᴇ sᴛᴀʀʏᴄʜ ɪ ɴᴏᴡʏᴄʜ ᴘʀᴢʏᴊᴀᴄɪᴏᴌᴀᴄʜ. ᴏ ʟɪʟɪᴀᴄʜ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ᴌᴀᴘᴄᴢʏᴡɪᴇ ᴄʜᴌᴏɴᴀ̨ sᴌᴏᴡᴀ ɪ ᴢ̇ʏᴄᴢᴀ̨ sᴢᴄᴢᴇ̨śᴄɪᴀ…
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ sᴘᴏɪʟᴇʀʏ ᴅᴏ ᴀʀᴄʜᴏɴ ǫᴜᴇsᴛᴏ́ᴡ ᴢ ʟɪʏᴜᴇ. ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊɪ ᴊᴇsᴛ ᴛʏʟᴋᴏ ᴡʏᴘᴇᴌɴɪᴇɴɪᴇᴍ ʟᴜᴋɪ ᴡ ᴋᴀɴᴏɴɪᴇ ɪ ᴏғɪᴄᴊᴀʟɴɪᴇ ɴɪɢᴅʏ ɴɪᴇ ᴍɪᴀᴌᴀ ᴍɪᴇᴊsᴄᴀ ʟᴜʙ ɴɪᴇᴡɪᴇʟᴇ ᴏ ᴛʏᴍ ᴡɪᴀᴅᴏᴍᴏ.
ᴢᴅᴇᴄʏᴅᴏᴡᴀᴌᴀᴍ sɪᴇ̨ ɴᴀ ᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴇɴɪᴇ ɴɪᴇᴋᴛᴏ́ʀʏᴄʜ ɴᴀᴢᴡ ᴡ ᴄᴀᴌᴏśᴄɪ ʟᴜʙ ᴄᴢᴇ̨śᴄɪᴏᴡᴇ (ɴᴀᴘʀᴀᴡᴅᴇ̨ sᴘᴏʀᴇᴊ ɪʟᴏśᴄɪ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ɴɪᴇ ʙᴇ̨ᴅᴇ̨ ɪᴄʜ ᴡsᴢʏsᴛᴋɪᴄʜ ᴡʏᴍɪᴇɴɪᴀᴄ́).
ᴇᴅɪᴛ: ᴡ ᴍᴏᴍᴇɴᴄɪᴇ ᴘɪsᴀɴɪᴀ ᴛᴇɢᴏ ᴏɴᴇsʜᴏᴛᴀ ɴɪᴇ ʙʏᴌᴏ ᴡɪᴀᴅᴏᴍᴏ ᴊᴀᴋ ᴡʏɢʟᴀ̨ᴅᴀᴌᴀ ᴀɴɪ ᴊᴀᴋ ᴢɢɪɴᴇ̨ᴌᴀ ɢᴜɪᴢʜᴏɴɢ. ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ ᴏ ᴛʏᴍ ᴘᴏᴅᴀɴᴇ ᴡ ��ᴠᴇɴᴄɪᴇ ᴘᴏᴊᴀᴡɪᴌʏ sɪᴇ̨ ᴅᴏᴘɪᴇʀᴏ ʀᴏᴋ ᴘᴏ́ᴢ́ɴɪᴇᴊ.
Morax bezradnie patrzył na kobietę trzymającą jego dłoń. Guizhong uśmiechała się lekko. Jej czarne włosy tańczyły w otaczającej ich, szaleńczej wichurze. Był jej ostatnią deską ratunku. Jego ręka była tym, co utrzymywało ją nad szalejącą rzeką. Woda kotłowała się, zalewając całe Guili Plains. Z każdą sekundą czuł, jak opuszczają go siły. Miał ochotę wyć. Był bogiem, do cholery! Nie miał prawa być słabym. Nie w takim momencie. W całym swoim długim życiu nie pragnął siły bardziej niż w tym momencie. Dlaczego więc ziemia nie chciała go słuchać? Głazy spadające na Osiala wciąż były zbyt małe. Grunt nie mógł pochłonąć morskich wód wylewających się daleko w głąb lądu. Ludzie spoglądali na niego bezradnie. Od katastrofy dzieliło ich tylko kilka wzgórz. Matki tuliły dzieci. Nie mógł usłyszeć ich płaczu. Wiatr zagłuszał wszystko. A jednak wyraźnie słyszał słowa Guizhong:
— Musisz mnie puścić.
— Nie. — Zastanawiał się, czy widziała teraz wyraźnie jego twarz. Tę, po której nie była w stanie spłynąć łza, choć bardzo tego chciał. Pragnął w jakiś sposób dać jej znać, co czuje, ale już żadne słowo nie opuściło jego ust.
Zawsze powtarzała mu, że nie potrafi wyrażać emocji. Żartowała sobie z jego kamiennej twarzy. Nie odczuwał potrzeby uzewnętrzniania tego, co się działo wewnątrz niego. Tego jak lubił dania Marchosiusa. Jak pięknie wyglądała Bogini Pyłu, zbierając swoje ukochane lilie. Jak zależało mu na szczęściu ludzi pod jego opieką. Wszystkim wydawało się, że jest bezuczuciowy. Dopiero ona potrafiła się przedrzeć przez tę skorupę, którą się otoczył. Ich wspólną umową, przypieczętowaną dzwonkiem, który dostał od niej w podarunku. Nie był to kontrakt, których tak wiele do tej pory zawarł. To była relacja oparta na zaufaniu. Czymś tak dla niego obcym przy niestabilnym świecie, w jakim żył. Gdzie większość bogów pragnęła tylko zagarnąć jak najwięcej dla siebie. Ona była jak powiew świeżego powietrza.
— Proszę, zaopiekuj się moimi ludźmi. Żegnaj, Morax. — Słowa były ciche i szare. Wydawało mu się, jakby skurczyła się w sobie.
Desperacko wyciągnął rękę, ale wysunęła się z uścisku. Zmieniła się w pył zanim dotknęła wody. Powtarzał sobie, że tak było lepiej. Jeśli pragnęła wybrać swoją śmierć, to nie zamierzał tego kwestionować. Wiedział, jak bardzo męczyła ją wojna. Przewidywał, że może do tego dojść, nigdy jednak, że w taki sposób. Z niedowierzaniem spojrzał na skraj niegdyś białej szaty, teraz splamionej krwią i ziemią. Skapywały na nią krople. Dotknął twarzy. Płakał. Usta zapiekły, gdy tylko zetknęły się ze słonymi łzami. Wstał z kolan. Wielu ludzi mówiło potem, że Rex Lapis krzyknął. A był to krzyk podobny do burzy. Niebo pociemniało od pyłu. Setki kamiennych włóczni przebiły ciało Osiala. Wielki wąż upadł, pogrążając się na lata w głębinach oceanu. A Morax poprowadził ocalałych w stronę miejsca znanego potem jako Liyue, gdzie zbudowano miasto, które przysiągł chronić.
***
[Reader] wbiła wzrok w stół, zastanawiając się, ile jeszcze powinna czekać. Czy wygląda już wystarczająco żałośnie? Sądząc po tym, jak patrzył na nią kelner po ostatniej dolewce herbaty, zbliżała się pora na to, by zapłacić i odejść. Czuła, że to był głupi pomysł. Poznała tego faceta przez listy. Mieli się tu spotkać i nie pojawił się. Po głowie chodziła jej myśl, że może coś mu się stało. Ale nawet jeśli, to niedługo już jej tu nie będzie. Nie miała pojęcia, kiedy nadejdzie kolejna okazja, by wrócić w te strony. Czuła się zawiedziona i zła na siebie. Przesiedziała tu już kolejną godzinę. Gdyby chociaż wzięła ze sobą książkę, mogłaby udawać zajętą. Zmięła serwetkę i dopiła ostatni łyk napoju.
— Przepraszam, mogę zająć chwilę? — Niski, ciepły głos dobiegł gdzieś z wysoka.
Przez moment myślała, że może wreszcie jej udręka się skończyła. Niestety mężczyzna stojący przed nią nie pasował do tego, którego widziała na fotografii dołączonej do listów. Spojrzała za siebie. Nikt inny za nią nie stał.
— Pani [Reader], prawda? Mogę się dosiąść?
Pokiwała głową.
Przyjrzała się jeszcze raz uważnie. Szczupły i zdecydowanie wysoki. Brązowe włosy związane w długi kucyk opadały swobodnie na długi płaszcz. Dopiero gdy uważnie przyjrzała się oczom, doszła do wniosku, że rozpoznaje niespodziewanego gościa. Z jakiegoś powodu te bursztynowe tęczówki utkwiły w jej pamięci.
— Pan Zhongli? Z Zakładu Pogrzebowego Wangsheng? — Jego delikatny uśmiech dał jej znać, że odgadła poprawnie.
Widzieli się kilka razy w życiu. Żaden z nich jednak nie był związany ze szczęśliwymi wspomnieniami. Jak to zwykle bywa w przypadku pogrzebów. Pamiętała jednak, że zawsze był taktowny i wyrozumiały.
— To ja. Choć przyznam, nie spodziewałem się, że będzie mnie pani pamiętać. Okoliczności zwykle nie sprzyjały zawieraniu znajomości. — To mówiąc przywołał kelnera. — Poproszę tę mieszankę. Ma wyjątkowy smak. — Zwrócił się znów do [Reader]. — Zupełnie jakby ktoś zamknął esencję ziemi w tych liściach. To pierwszej jakości susz zbierany na północy. Trudność w selekcji prowadzi do wysokiej ceny, ale jest to przecież zasadne.
Kobieta była pewna, że jeszcze nigdy nie słyszała, by ktokolwiek wiedział tyle o herbacie. To nie tak, że nie dopuszczał jej do głosu, ale pasja, z jaką Zhongli o tym opowiadał, sprawiała, że nawet nie chciała go zabierać. Zdawał się płynnie przeskakiwać od tematu do tematu, wyciągając coraz to nowsze ciekawostki i anegdotki. Musiała przyznać sama przed sobą, że zupełnie nie spodziewała się po nim tak szerokiej wiedzy. Wydawało jej się, że jako konsultant, będzie raczej nudnym człowiekiem. A już na pewno nic nie wskazywało na to, by podróżował po odległych zakątkach Liyue. Skąd jednak miałby czerpać aż takie ilości praktycznej wiedzy?
[Reader] zajrzała smętnie do filiżanki. Kolejny raz tego dnia ukazało się jej czyste, białe dno. Nawet profesjonalne parzenie herbaty nie stanowiło problemu dla tego mężczyzny. Ona zwykle po prostu wlewała gorącą wodę. Na swoje usprawiedliwienie miała jednak fakt, że jej wyprawy zwykle zmuszały ją do rozkładania noclegów w miejscach, gdzie nawet nie było mowy o porządnej ceremonii parzenia. Musiała przyznać, że smak napoju był wspaniały. Głęboki i mocny, z dodatkiem kwiatowej nuty. Zupełnie jakby zanurzyła się w glebie i poznała wszystkie jej sekrety. A teraz wróciła na powierzchnię, bo został tylko pusty czajniczek i poczucie, że powinna się zbierać. Kapitan Beidou nie będzie wiecznie czekać. Niedługo podniesie kotwicę i odpłynie.
— Właściwie nie powiedziałem jeszcze, z czym tu przyszedłem. — Zhongli wyjął coś ze starej torby. — Chciałem prosić o autograf.
To było kolejne zaskoczenie tego dnia. Szczególnie że czas minął jej tak niespodziewanie, że właściwie przestała się zastanawiać, w jakim celu mężczyzna w ogóle do niej podszedł.
— Czyta pan moje przewodniki? — Ze szczerym zdziwieniem przyjęła książkę. Jej palce przez moment zetknęły się z urękawiczoną dłonią.
Dom Wydawniczy Yae podpisał z nią umowę dawno temu. To właśnie ona pozwoliła jej zwiedzać kolejne miejsca w Teyvacie. Zarobiła wtedy pierwsze prawdziwe pieniądze i zaryzykowała, wybierając się do Sumeru. Niedługo potem poznała Kapitan Beidou, stając się częstym gościem w jej morskich żeglugach. Poza tym pozwoliło jej to taniej podróżować. Od tamtej pory zdążyła już wyrobić sobie renomę. Wciąż jednak nie mogła się równać z czołowymi pozycjami produkowanymi w Inazumie. Jej gatunek trafiał głównie do świeżych kupców, turystów czy ludzi szukających przygód. Przeciętni mieszkańcy zwykle nie wiedzieli, kim jest, o ile nie potrzebowali wyjechać na zagraniczne wakacje.
Tak więc, choć nie pierwszy raz proszono ją o autograf, było to rzadkie zjawisko. Na szczęście wszędzie nosiła ze sobą pióro. W końcu nigdy nie wiedziała, gdzie natchnie ją wena.
— Myślę, że świetnie uchwytują atmosferę miejsc. Ma pani dar opisywania tego, co istotne, by poczuć ich ducha. Gdy je czytam, czuję się, jakbym tam był. Szczerze mówiąc, pchnęły mnie do kilku decyzji, dzięki którym mogłem znów zacząć podróżować. — Jego uśmiech był delikatny i ledwo uchwytny. Jakby z domieszką melancholii.
— Miło mi to słyszeć. — [Reader] zawstydziła się odrobinę i wręczyła mu z powrotem książkę.
— Zawsze zastanawiałem się, dlaczego nigdy nie powstał przewodnik po Liyue. — Wzrok Zhongliego był przenikliwy.
— Chyba bałam się, że nie podołam. To w końcu mój kraj. Zjeździłam tyle miejsc, a wciąż kocham go najbardziej ze wszystkich. Jeśli miałabym to zrobić źle, to wolę nie robić tego wcale. — Zapatrzyła się przed siebie.
Taka była prawda. Wolność Mondstadt, nieskończoność Inazumy, mądrość Sumeru, sprawiedliwość Fontaine, waleczność Natlanu i chłód Snezhnayi. Poznała je wszystkie. A jednak jej serce zawsze wracało do nacji kontraktów. Tu się wychowała. Od najmłodszych lat mieszkała ze swoją rodziną, marząc o wielkim świecie. A kiedy wreszcie go zaznała, uznała, że Liyue jest najpiękniejsze. Ze swoim portem, gdzie można się przechadzać i poczuć na skórze morską bryzę. Gdzie marynarze przywozili ryby na rynek, opowiadając o legendarnych stworach śpiących na dnie morza. W górach, gdzie mieszkali potężni adepti, a stoki pokrywały lilie. Babcie zawsze opowiadały o nich najlepsze historie, sprzedając latawce w czasie Lantern Rite, kiedy na niebie królowały fajerwerki. Piękno tkwiło też w bambusowych lasach niedaleko wiosek pełnych znajomych i przyjaciół, statuach starożytnych bogów zapomnianych przez czas i Jadeitowej Komnacie pani Ningguang zwiastującej nowy czas dla ludzi. Wszystko tak cudowne, że bała się je źle opisać. Wyjawiła te obawy Zhongliemu, a on słuchał przez cały czas.
— Właśnie dlatego byłaby pani idealną osobą, by opisać Liyue. — Wzrok mężczyzny utkwiony był gdzieś daleko.
— Tylko jeśli udzieliłby mi pan konsultacji w kwestii dobrych herbaciarni — roześmiała się [Reader].
Może rzeczywiście powinna to zrobić. To byłoby idealne zwieńczenie serii. Przez jakiś czas mogłaby wreszcie pomieszkać w domu. Stanowiłoby to miłą odmianę po tak długim czasie tułania się na obczyźnie.
— Zawsze do dyspozycji. Mam nadzieję niedługo ujrzeć kolejny tom. — To mówiąc wstał. — Nie będę zabierał pani więcej czasu. — Skłonił się elegancko i zniknął w ulicznym tłumie.
Kobieta chciała podążyć w jego ślady, jednak przypomniała sobie o rachunku. Spędziła tu tyle czasu, czekając na kogoś, kto nigdy się nie pojawił, że wprost czuła, że koszt będzie wysoki. Kiedy jednak kelner oznajmił jej, o jakiej sumie Mory rozmawiają, o mało się nie zakrztusiła.
— Ile? — spytała ponownie.
— Jegomość, który był tu z panią, zamówił najdroższą mieszankę ze wszystkich i to kilkukrotnie. Nie rozumiem, czemu się tak pani dziwi — stwierdził zirytowany kelner.
— To on nie zapłacił za siebie?! Już ja mu dam przewodnik! Przysięgam na zmarłego Rexa Lapisa!
***
— Denerwuję się — wyznała [Reader].
Wspinaczka na górę Aocang była długa i żmudna. Była pewna, że gdyby nie lata podróżowania, poddałaby się w połowie drogi. Nawet piękne widoki nie wynagradzały tego wysiłku.
Żałowała, że nie ma z nią Zhongliego. Hu Tao pilnie potrzebowała jego pomocy, więc został w pracy. Postanowiła mimo wszystko nie rezygnować. Niegrzecznie byłoby teraz odwołać wizytę.
— Naprawdę nie masz czym — zapewniła Ganyu. — Cloud Retainer na pewno cię polubi. Tylko proszę cię, jeśli zacznie mówić o moim dzieciństwie…
— Mam kategorycznie zmienić temat. Pamiętam. — Uśmiechnęła się szeroko.
Sekretarka prosiła ją o to już któryś raz. Musiała przyznać, że zabawnie było wyobrażać sobie, jak ktoś opowiada historie z dziecięcych lat o tak ważnej osobistości. Poza tym Ganyu bardzo łatwo było zawstydzić czymkolwiek i czasem miała ochotę się z nią droczyć tylko po to, by zobaczyć, jak z zażenowaniem łapie się za rogi.
Myśli o spotkaniu z adepti ciągle błądziły jej po głowie. To nie tak, że się ich bała. Jak każdy w Liyue często słyszała o ich sile oraz o należnym im szacunku. Po prostu stanowili trochę mityczne wyobrażenie do momentu, aż okazało się, że Zhongli im przewodzi i widuje ich całkiem często. Problem polegał na tym, jak ona postrzegała swoją wizytę. W jej mniemaniu było to coś w rodzaju odwiedzin u rodziny swojego ukochanego. Prawdziwej nie posiadał. W końcu bogowie nie mają rodziców czy dziadków. Nie żeby znała jakichkolwiek innych dla porównania... Chciała po prostu dobrze wypaść przed jego najbliższymi przyjaciółmi. Był to swego rodzaju kolejny krok w ich relacji.
— Jesteśmy! — oznajmiła radośnie przyjaciółka.
Niewielkie jezioro otoczone było zielonymi pagórkami. Czerwone liście na drzewach miarowo poruszały się za sprawą lekkiego wiatru. Musiała przyznać, że to był piękny dom. Miejsce tchnęło spokojem i ciszą. Wręcz nie miała ochoty go zakłócać. Dziewczyna jednak widocznie była już do tego przyzwyczajona, bo poprowadziła ją po okrągłych kamiennych wysepkach aż na środek jeziorka.
— To jest [Reader]. [Reader], to Cloud Retainer. — Kobieta skłoniła się. Zaraz potem wyjęła z torby zapakowany w ozdobne pudełko prezent.
— To soczewka z ciekawym mechanizmem. Przywiozłam ją z jednej z moich podróży do Mondstadt.
Badanie, które wtedy pomogła prowadzić Lisie, było długie i nudne. Obejmowało bieganie po mieście i oglądanie ludzi przez szkiełko. Do dzisiaj żałowała, że się na nie zgodziła. Bibliotekarka potrafiła jednak być straszna, kiedy bardzo tego chciała, więc jako�� przemęczyła wyzwanie.
Żuraw przyjrzał się przedmiotowi, po czym z zadowoleniem pokiwał łebkiem.
[Reader] odetchnęła z ulgą. Dobrze, że Zhongli powiedział jej, że interesuje się inżynierią. Nikt nie przychodził w takie miejsce z pustymi rękami. Uważano to za coś w rodzaju zniewagi. I choć była tu na innych zasadach niż większość śmiertelników, wolała nie ryzykować.
— Miło mi cię poznać. Dobrze, że dzisiejsza młodzież jest choć trochę wychowana. Ostatnim razem jak byłam w porcie…
— Moon Carver i Mountain Shaper nie przyszli? — Ganyu rozejrzała się dookoła.
— Te stare dziady wolą siedzieć i nie wychylać nosa. A może spotkali się sami beze mnie jak w ostatnie Lantern Rite? — Cloud Retainer gniewnie rozłożyła skrzydła i nastroszyła pióra.
— A to jest… — zaczęła Ganyu.
— Adeptus Xiao. Spotkaliśmy się już kilka razy.
Yaksha skinął jej głową na powitanie. Wielokrotnie mijała gospodę Wangshu, szczególnie ostatnio. Każdy, kto zostawał tam na noc, prędzej czy później go spotykał. Większość ludzi nie miała jednak ochoty ani możliwości zobaczyć go z bliska. Zdecydowanie nie przepadał za towarzystwem śmiertelników. Zdarzyło jej się jednak go odwiedzić. Zhongli poprosił kiedyś, by przyniosła mu specyfik z apteki Bubu. Pojawił się przed nią dopiero, gdy na werandzie postawiła talerz migdałowego tofu. Ponury, ale uprzejmy — takie wtedy wywarł na niej wrażenie.
[Reader] wypakowała wraz z Ganyu potrawy z podróżnego plecaka. Kamienny stół pod drzewem zapełnił się różnymi potrawami. Do wszystkiego pasowała oczywiście mieszanka herbaty wybrana przez jej ukochanego. Z dumą zaparzyła napój, przypominając sobie czas, gdy jeszcze nie wiedziała, jak należy to poprawnie robić.
Czas mijał leniwie. Gospodyni miała tendencję do powolnego przechodzenia od jednego tematu do drugiego. Robiła to mniej ciekawie niż Zhongli, ale wciąż na tyle, by dostarczyć dziewczynie mnóstwo faktów, które z pewnością przydadzą jej się przy przewodnikach. Xiao zniknął, gdy tylko zaczęła lekko przynudzać. Wspomniał coś o tym, że śmiertelnicy nie wytrzymują jego pokładów złej karmy i właściwie to ma dużo do roboty, więc zmył się zaraz po zjedzeniu deseru.
— Koniecznie musisz usłyszeć tę historię! Otóż kiedy Ganyu była jeszcze malutka, była tak pulchna, że turlała się z górki i…
[Reader] stłumiła śmiech, udając, że spowodował go kawałek ciasta. Musiała przyznać, że zapowiadało się na niezłą anegdotkę. Jej przyjaciółka patrzyła w jej stronę błagalnie. Kobietę korciło, by słuchać dalej, ale mimo wszystko złożyła obietnicę.
— Zmień temat — wymówiła bezgłośnie sekretarka, składając ręce jak do modlitwy.
— Niezwykle zajmująca opowieść — odkaszlnęła [Reader]. — Chciałam jednak zapytać o… — Rozejrzała się wokół siebie. — O te krzesła. Nawet gdyby wszyscy się zjawili, to jest ich o jedno za dużo. Czekamy na kogoś jeszcze?
— Jesteś bystra. Trochę mi ją przypominasz. — Cloud Retainer pokiwała głową. — Zazwyczaj stoją tu tylko trzy krzesła. Moje, Moraxa i to dodatkowe, o które pytasz, należące do Guizhong.
— Chodzi o Boginię Pyłu? Tę, która zginęła na Guili Plains, prawda? — upewniła się [Reader].
— Właśnie o nią. — Ptak zapatrzył się na moment ponad szczyty gór. Zaklekotał cicho. — Mówiłam Moraxowi, że nie powinien próbować się z nią spotkać. Martwi mają prawo spać spokojnie. Ten artefakt nie przyniesie mu szczęścia. — Wskazała dziobem na naszyjnik wiszący na szyi dziewczyny.
To był pierwszy raz, kiedy w ogóle o tym słyszała. I nie podobało jej się to. Magia chwili zniknęła, zasypując jej umysł pytaniami.
Klejnot nosiła przy sobie, odkąd kilka miesięcy temu znalazła go podczas zbierania materiałów do książki. Nie zastanawiała się wtedy nad nim zbyt wiele. Któryś z kupców wspominał o jakiejś dziwnej legendzie, ale nie dała mu wtedy wiary. Wyglądał ślicznie, choć z pewnością czasy świetności miał dawno za sobą. Nie udało jej się go w pełni wyczyścić. Zhongli co prawda pytał o niego, ale tylko raz przy zakupie i nigdy potem. Nie chciała jeszcze wyciągać pochopnych wniosków. Będzie musiała dowiedzieć się więcej.
— Czasem myślę, że byli w sobie zakochani — westchnęła Cloud Retainer. — Te rozmowy mnie zmęczyły, dziewczęta. Myślę, że na was już pora. — Z tymi słowami żuraw wzbił się w powietrze.
[Reader] zebrała się do drogi powrotnej, próbując ignorować zmieszane spojrzenia Ganyu. Potrafiła poznać, kiedy czuła się niekomfortowo, i to z pewnością był jeden z tych momentów. Nie odpowiadała za swoją mentorkę, ale z całych sił starała się mówić o czymkolwiek, by przykryć wcześniejszą rozmowę. Nie wychodziło jej, ale kobieta doceniała wysiłek.
***
[Reader] ostatnie dni spędziła na przeszukiwaniu starych zapisków, legend i w Wanwen, przegrzebując stosy książek. Miała ochotę odwiedzić też pierwotnego kupca artefaktu, ale nie było takiej potrzeby. Wszystko stało się jasne; na tyle, na ile takie mity mogły być prawdziwe. Kamień zdobiący jej szyję był częścią większego rytuału. Co do tego, czy pozwalał przywrócić zmarłych do życia, nie było zgody, ale miał rzekomo pozwalać przynajmniej ich zobaczyć. Okazja na wykonanie obrzędu pojawiała się raz na kilka tysięcy lat i według wszelkich przewidywań miała mieć miejsce dzisiaj.
Spojrzała za okno, wzdychając głośno. Miała już dość.
— Nad czym tak rozmyślasz, kochanie? — Zhongli objął ją od tyłu i ucałował w głowę.
Przez moment rozkoszowała się tą chwilą. Widok na Liyue był piękny. Miasto tętniło życiem, choć słońce powoli kończyło swoją dzienną wędrówkę. W Wangsheng było cicho i ciepło. Jej ukochany był tuż przy niej. W głębi serca jednak czuła się, jakby go zdradzała.
— Nad niczym ważnym. — Zamknęła gruby tom. Kurz uleciał w promieniach słońca.
Wiedziała, że powinna z nim porozmawiać, ale jakoś nie mogła się przemóc. Odkąd usłyszała, co sądziła Cloud Retainer, w jej głowie zaczęły kiełkować wątpliwości. Nie wątpiła w to, że mężczyzna ją kocha. To jednak było teraz. A co, gdyby Morax naprawdę mógł w pewnym sensie cofnąć czas? Czy mając do wyboru ją albo Boginię Pyłu, wciąż byłaby na pierwszym miejscu?
— Chciałem cię o coś poprosić. — Zhongli odsunął się delikatnie. — Czy pożyczyłabyś mi dzisiaj swój naszyjnik?
To sprawiło, że coś w niej pękło. Wiedza zdobyta w ciągu ostatnich dni gromadziła w niej ból, który teraz objawił się jednym prostym pytaniem:
— Dlaczego nie powiedziałeś mi o Guizhong?
Jej oczy zaszkliły się łzami, ale zamrugała szybko, by nie pozwolić im się wydostać.
— [Reader]…
— Cloud Retainer powiedziała, że byliście w sobie zakochani i interesuje cię ten cały rytuał… więc szukałam za twoimi plecami, chociaż wiem, że nie powinnam…
Wzięła głęboki wdech. Prawda była w pewnym sensie oczyszczająca. Konfrontacja z sytuacją siedzącą w jej głowie przez kilka ostatnich dni stanowiła nie lada wyzwanie, ale przynajmniej będzie wiedziała, na czym stoi.
— Nie szkodzi. Powinien był ci powiedzieć już na samym początku. — Lekko zmarszczył czoło, jak zawsze, gdy się nad czymś zastanawiał. Jednak bursztynowe tęczówki nie wydawały się nosić żadnych śladów poczucia winy.
— Panie Zhongli, jeśli chcemy zdążyć, to musimy wyruszyć teraz! — Do domu pogrzebowego wpadła Keqing.
— Chwileczkę — zaczął mężczyzna.
Droga do Guili Plains była dosyć daleka. Młoda Yuheng była wiecznie zabiegana. [Reader] dobrze o tym wiedziała. Jeśli się tu zjawiła, to widocznie wszystko było zaplanowane już jakiś czas temu. Kilku Millelith czekało przed budynkiem. A więc tyle osób wiedziało oprócz niej…
Ściągnęła naszyjnik, przyglądając mu się ostatni raz. Wydawał się ważyć więcej niż zazwyczaj. Jakby pod ciężarem jej decyzji.
Wzięła dłoń ukochanego i wcisnęła w nią przedmiot. Błyszczał słabym światłem. Legendy były prawdziwe.
— Musisz iść. — Widząc, że chce jej przerwać, przyłożyła mu palec do ust. — Posłuchaj. Cloud Retainer radziła, że zmarłych powinno się zostawić w spokoju. Ja też tak uważam, ale nigdy nie stanę na drodze do twojego szczęścia. Jeśli potrzebujesz się z nią zobaczyć, to zrób to. To nie jest koniec tej rozmowy. Potrzebuję trochę czasu. Zamierzam iść i skończyć ostatni rozdział przewodnika. Porozmawiamy, kiedy wrócę. — To mówiąc sięgnęła po torbę. Nie czekając na odpowiedź, wyszła z Wangsheng.
***
Rex Lapis mocno ścisnął przedmiot i wyruszył w góry. Nie mógł się skupić. Jego myśli krążyły wokół wszystkiego, co się wydarzyło. Źle się stało, że rozstali się w takiej atmosferze. Szczególnie, że nie zdążył powiedzieć żadnej z rzeczy, które chciał wyjaśnić.
Chłodny wiatr powiewał na Liyue. Słońce chyliło się ku zachodowi. Czas odbycia rytuału zbliżał się nieubłaganie. Zadbał o wszystko, a jednak niepokój nie chciał zniknąć, choć powtarzał kroki w umyśle raz po raz. Lilie kołysały się miarowo w cieniu drzew, przypominając o wszystkim, co kiedyś było. Zatonął w myślach. Może dlatego nie zauważył, jak na horyzoncie pojawiło się trzech wędrowców. Byli bladzi i przerażeni.
— Wszystko w porządku? — Keqing jako pierwsza wystrzeliła w stronę nieznajomych.
— Byliśmy przy Luhua Pool — zaczęła kobieta. Mówienie wyraźnie sprawiało jej dyskomfort.
Jej suknia była podarta. Musiała uciekać w pośpiechu.
— Potwory. I... — zakaszlał mężczyzna obok niej. — I magowie Abyssu.
Trzeci wędrowiec był w o wiele gorszym stanie. Zaniemówił z szoku. Po prostu usiadł na ziemi i zaczął cicho szlochać. Musieli ledwo ujść z życiem.
Kiedy żołnierze pomagali mu dojść do siebie, Zhongli uświadomił sobie jedną rzecz. Tylko tego miejsca brakowało w przewodniku po Liyue. [Reader] mogła wyruszyć gdziekolwiek, ale to było najbardziej prawdopodobne.
— Xiao. — Na dźwięk swojego imienia Yaksha pojawił się tuż przy nim. — Grupa potworów przy Luhua Pool.
Tyle wystarczyło, by demon na powrót zniknął w ciemnym obłoku.
— Ruszamy dalej? Teraz naprawdę nie zostało nam wiele czasu. — Keqing zostawiła ludzi pod opieką kilku Millelith.
Zhongli przez moment stał na środku drogi, nic nie mówiąc. W ręce ściskał klejnot, przyglądając się swojemu odbiciu w nim. Spojrzał jeszcze raz na widoczne w oddali Guili Plains.
— Wracajcie do miasta. Przepraszam, że was tu ściągnąłem — powiedział tylko, przyspieszając kroku.
— Biegniesz do niej, prawda? — Z oddali dobiegł go głos Yuheng.
Nie odezwał się, bo dobrze znała odpowiedź. Zawsze była bystra. Doceniał ją. Nawet jeśli bardzo go nie lubiła i przeczyła wszystkiemu, co do tej pory zrobił przez lata. Nie wątpił jednak, że takich osób potrzebowało to miasto w nowej erze należącej do ludzi.
Nie był już tak szybki jak Xiao. Kiedyś mógłby go prześcignąć. Obecnie, po oddaniu Gnosis, siły stopniowo go opuszczały. Nie był słaby, ale zdecydowanie już nie taki, jak dawniej. Taka jednak była cena, którą musiał zapłacić, jeśli chciał pozostać zwykłym Zhonglim, a nie Moraxem, Wielkim Rex Lapisem.
Pogromca Demonów pewnie poradziłby sobie ze wszystkim sam. Gdyby Zhongli spojrzał na to chłodno, zapewne niepotrzebnie w ogóle teraz biegł. Mógł zostać i odbyć rytuał. Czy będzie miał jeszcze okazję zobaczyć Guizhong? Kto wie. Trudno było ocenić, jak długo jego ciało poradzi sobie bez tego, co przez tyle czasu je zasilało. Może kilkaset lat, a może kolejne tysiąclecia. Wszystko wskazywało na to, że naszyjnik pozostanie już tylko pamiątką, niezdatną do użytku za jego życia.
A jednak, jeśli istniał choć cień szansy, że [Reader] jest tam gdzieś teraz, otoczona przez potwory, to musiał to sprawdzić, bo nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało.
Dlatego widok, który zobaczył, zmroził mu krew w żyłach. Alatus trzymał w rękach płaszcz pokryty jasną czerwienią. Zhongli spojrzał mu w oczy, szukając potwierdzenia. Zanim jednak zdążył o coś zapytać, usłyszał wołanie o pomoc. Głos był znajomy. Nigdy w całym swoim długim życiu nie poczuł większej ulgi, słysząc czyjś krzyk.
Podbiegł do krawędzi klifu, gdzie najpierw ujrzał dłoń, a potem całą resztę ciała. [Reader] trzymała się jedną ręką wystającej skały, szukając podparcia dla nóg. W mgnieniu oka z boku wyrósł pilar. Kobieta ostrożnie postawiła na nim stopy. Zaraz potem złapała ciepłą, znajomą dłoń i została wciągnięta na górę. Upadła wprost na mężczyznę. Już chciała wstać, gdy Zhongli objął ją ciasno. Poddała się więc, wtulając głowę w zagłębienie jego szyi. Przez moment nic nie mówili. Po prostu leżeli na łące lilii. Słońce schowało się za horyzontem, a kwiaty rozłożyły swoje białe płatki, zwracając się w stronę księżyca.
— Dlaczego tu jesteś? — spytała cicho [Reader].
— Usłyszałem o magach Abyssu i musiałem sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku.
— To ty wysłałeś Xiao? — upewniła się.
— Tak — odparł Zhongli, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
— I mimo tego… i tak tu przyszedłeś? — Uśmiech cisnął się na jej usta.
Musiał przyznać, że był piękny. Tak, jak zawsze. Miał szczęście. Nie zamierzał go nigdy stracić.
Pokiwał tylko głową.
— Kiedy zobaczyłem twój płaszcz, myślałem, że coś ci się stało — wyznał.
— Wpadłam po drodze na Jueyun Chili. A potem przykleiło się do mnie kilka slime’ów i zepchnęły mnie do samej krawędzi.
To tłumaczyło, dlaczego jej oczy były czerwone i spuchnięte. Musiały ją mocno piec.
— A co z Guizhong? — spytała [Reader], patrząc na medalion zawieszony na jego szyi.
— Nie jestem pewny, czy jeszcze kiedyś ją zobaczę. Chciałem… chciałem jakoś zamknąć wszystkie sprawy z czasu, kiedy byłem Rexem Lapisem. Sam nie wiem, czy ją kochałem… — Zapatrzył się w dal. — Myślę, że w tamtym momencie nie do końca jeszcze wiedziałem, czym są emocje. Jej śmierć była pierwszym momentem w moim życiu, kiedy płakałem. Naprawdę chciałem się z nią spotkać. Powiedzieć jej, że dotrzymałem obietnicy. Że za nią tęsknię. Że potomkowie jej ludzi są w bezpiecznych rękach, a nasi przyjaciele mają się dobrze. Że jestem wdzięczny za wiele rzeczy, których mnie nauczyła. I że jestem w tobie zakochany…
— Jestem pewna, że ona o tym wie. Słyszy cię teraz i jest szczęśliwa. — [Reader] przytuliła się do jego ramienia. — Ja chciałabym jej powiedzieć, że też cię kocham i zaopiekuję się tobą najlepiej, jak potrafię.
Zawiał lekki wiatr. I przez moment kobieta miała wrażenie, że lilie dookoła niej skłoniły swoje głowy, po czym wróciły do pierwotnej pozycji. A może tylko jej się wydawało...
— Ty płaczesz? — spytał Zhongli, zerkając na nią kątem oka.
— No co ty… to tylko… ekhem , chili. — [Reader] pociągnęła nosem.
— Śmiertelniczka definitywnie płacze — skwitował Xiao. To mówiąc, oddał jej ubrudzony płaszcz.
— Byłeś tu przez cały czas?
Na to pytanie nie dostała jednak odpowiedzi, bo demon uniósł brew, wymamrotał coś pod nosem, po czym zniknął.
Tak więc [Reader] i Zhongli wstali i trzymając się za ręce, ruszyli w drogę powrotną do Liyue. Zamknęli stary rozdział. Przyszła pora na rozpoczęcie nowego.
#zhongli x reader#genshin impact x reader#genshin impact#oneshot x reader#guizhong#xiao#morax x reader#liyue#cloud retainer#ganyu#keqing
11 notes
·
View notes
Text
5.06.2024 środa
1. Jestem tak zmęczona, że chce mi się płakać.
2. Truskawek nadal nie ma.
Może jutro.
3. Mam pecha do vinted ostatnio, same nietrafione zakupy.
Tyle dobrego, że sprzedałam rzeczy za 250 zł.
4. Dziwnie od środka boli mnie cała prawa ręka. Gdyby to była lewa, to pomyślałabym, że mam zawał.
5. Umyśliłam sobie Ikeę w sobotę. Pretekstem jest konieczność nabycia dużego pudełka z pokrywką, gdzie będę mogła względnie szczelnie przechowywać przyprawy.
Nie rozumiem, dlaczego przyszło mi to do głowy dopiero teraz, noale lepiej późno niż później.
6. Byłam dziś o krok od kupienia roślinki w doniczce, niestety jakaś pani mnie ubiegła, a pani sprzedająca miała tylko jeden egzemplarz.
10 notes
·
View notes
Text
Jazu maratończyk
Żeby Was... Kolejny maraton czas zacząć. Posłuchajcie:
Jery, jery... Kto by pomyślał, że od poprzedniej pracującej minął tydzień, i za tydzień kolejna. Dobre w tym zapierdolu jest jedynie to, że szybko Kiero wróci. Patrząc jednak w grafik widzę, że będziemy się rozmijać jak cyganie z pracą.
//
Jeszcze się nie zregenerowałem po wczoraj. Prawa ręka i noga napierdalają bezlitośnie. Przeciążyłem.
//
Zaraz do Latorośli na urodziny. Jako kierowca :/ Los mnie nienawidzi. Już oznajmiłem rodzinie, że 16 spierdalamy i nie podlega to głosowaniu. Pierwsi też zawsze szubko spierdalają. Jeszcze z taką... Takim lekceważeniem. Jebać. Pierwsza zmiana dobrym pretekstem. Z resztą przemęczony jestem.
//
Druga połowa miesiąca lżejsza. I chwała!
//
Obejrzałem "Godzilla i Kong" i "Diunę" drugą część. Nudy. Dużo niepotrzebnych rzeczy, szczególnie jeżeli chodzi o Godzillę. Ot takie filmy na raz. Ciociu @wintereira gdzie jesteś?! Potrzebuję Twojej rady! Dawno nie widziałem dobrego filmu.
15 notes
·
View notes
Text
Asia
Lat 33
Warszawa
✓ tancerka erotyczna
✓ tancerka w klubie go-go
✓ prawa ręka Pani Kamili założycielki Agencji
✓ streepteaserka
✓ zastępca szkoleniowiec
✓ masażystka
✓ tatuażystka
✓ lubi żonatych mężczyzn
✓ lubi sexowne i wysportowane kobiety
✓ lubi jak mężczyzna ma długiego i grubego penisa
✓ modelka i fotomodelka
✓ księgowa i kadrowa
✓ uczy się tańca brzucha
✓ specjalistka od BDSM
2 notes
·
View notes
Text
Na lewej ręce napisz swoją aktualną wagę, zaś na prawej – swoją wymarzoną. Za każdym razem gdy będziesz chciała coś zjeść – twoja prawa ręka będzie ci przypominała jak chuda mogłabyś być, gdyby nie to obrzydliwe JEDZENIE.
(Napisałam na odwrót bo jestem lewuskiem i to lewą ręką zazwyczaj coś wpierdalam)
#ana trigger#bede motylkiem#będę lekka#będę szczupła#bede idealna#bede perfekcyjna#blogi motylkowe#gruba szmata#nie będę jeść#bede lekka#będę idealna#i wana die#i wanna ⭐️ve#chce byc idealna#i need to ⭐️ve#i want to ⭐️ve#i wanna lose weight#i will reach my ugw#i wanna be skinnier#i wanna be tiny#nie chce być gruba#za gruba#gruba świnia#jestem gruba#grubaska#gruba swinia
4 notes
·
View notes
Text
Dlaczego moja prawa ręka jest ulana a lewa jest chuda jakby ja rozumiem że prawej więcej używam i nie wiem mięśnie większe mam czy coś (wiem że to nie do końca tak działa ale nie ważne xdd) ale to mnie tak wkurwia
3 notes
·
View notes
Text
Potrzebuję chirurga-ortopedy na cito, bo ręka prawa boli ojoj. Służba zdrowia: na cito to będzie na marzec
0 notes
Text
0 notes
Text
Zmiana konta
Ten dzień nie należał do najłatwiejszych, albowiem był to pierwszy poniedziałek po urlopie. „Brain fog” ustąpił dopiero około dwudziestej. Siedziałam na łóżku z wyprostowanymi nogami i łapałam przyjemne powiewy wiatru wpadające przez okno. Na udach trzymałam laptopa i planowałam popracować jeszcze godzinę, bo wreszcie udało mi się złapać skupienie na swoje obowiązki. Nagle do moich uszu dotarł dźwięk ledwo działającego dzwonka do drzwi. Moka zerwała się na równe nogi, więc i ja musiałam zmienić dotychczasową pozycję. W drodze do drzwi zdążyłam szybko obstawić, kogo tym razem zobaczę przy wejściu. Nachylam się, mrużę jedno oko i przez wizjer dostrzegam Romana. Z moich obserwacji wynika, że Roman jest definicją Pana Kierownika - aspirujący menel, ale jednocześnie prawa ręka administracji tego budynku, a do tego czasem sprząta. Odsuwam Mokę nogą, pociągam za klamkę, a ten natychmiast podsuwa mi pod nos kartkę i długopis.
- Tu podpisać trzeba. - wypowiada bez większych emocji.
- Dzień dobry, a co to jest? - pytam zaskoczona.
- Bo tu się numer konta zmienił. - odpowiada Roman i teraz już niemal nachalnie wpycha mi do ręki długopis.
- Jasne, rozumiem, ja wszystkie opłaty przelewam właścicielce. - informuję go i robię krok w tył, aby uzyskać odrobinę więcej przestrzeni. Roman jest nieugięty.
- Ale tu się numer konta do opłat zmienił i trzeba podpisać. Niech Pani przeczyta. - nalega. Rzucam okiem na dwie luźne kartki, z których niewiele wynika.
- Tak, ale ja robię opłaty bezpośrednio właścicielce mieszkania, nie płacę czynszu do spółdzielni. Nawet mnie nie ma na tej liście, nie dotyczy mnie zmiana numeru konta. - wyjaśniam stanowczo. To wreszcie przekonuje Romana do odsunięcia ode mnie długopisu, kartki z nowym numerem rachunku, a nawet i swojej sylwetki. Pan Kierownik oddala się bez pożegnania i udaje się w kierunku innych mieszkań, a ja wracam do pracy.
0 notes
Text
Dowódca spał. Był on bowiem aktywny od wczesnego rana, a czekając na rychły powrót wysłanników, położywszy się tylko na chwilę i zmrużywszy oczy uległ samemu sobie. Obudził go dopiero stukot butów wchodzącego Rena. On jako jeden z nielicznych, a w zasadzie jego prawa ręka posiadał immunitet i nie potrzebował meldować strażnikom powodu przerywania mu jego prywatności. Wkrótce i wywiązała się z tego bardzo burzliwa dyskusja, gdzie nierzadko padały wulgarne określenia ale nie wyzwiska. Głównym tego powodem był brak porozumienia z nachodźcami, z którymi nie wynikły żadne wcześniej oczekiwane porozumienia. Do tego dochodziła też informacja dziewczyny, której to przybycie oficjalnie potwierdził jej opiekun.
Dowiedziawszy się tego Ren dopiero wtedy uzmysłowił sobie w jak bardzo poważnej sytuacji się znaleźli, lecz jego obawy zostały lekko przyćmione kolejną szokującą informacją. Okazało się że w czasie kiedy to przebywał jeszcze na pertraktacjach, baza otrzymała kolejną depeszę od Gniazda, a także kilku innych jednostek rozlokowanych na drugiej i trzeciej linii obronnej, które to za rozkazem tego pierwszego jeszcze tego samego dnia wysłały do nich doborowe jednostki, gdzie pierwsze miały dotrzeć już nad ranem, a ostatnie w przeciągu maksymalnie trzech dni. To był moment przełomowy.
0 notes
Text
Oto kolejne postacie z universum Crayzer the Rabbit . Oto jedni władców krain Toylandi
1.królowa kleo
Królowa kleo to władczyni mumy sunset czyli krainy zamieszkanej przez istoty egipskie początkowo była ona wroga do crayzera myśląc że on i jego towarzysze służą kingtoyowi ale ostatecznie traktuje ich jak sojuszników Kleo dzierży amulet słonecznego szczęścia który daje jej królestwu wieczne ciepło potrzebne do życia.
2.Dzindzi
Dzindzi To prawa ręka królowej kleo podczas gdy jej młodsza siostra włada jej krainą ona zajmuje się opserwowaniem pustyń w swojej wierzy pierwotnie walczyła z Crayzerem później jej siostra mu wszystko wyjaśniła .
3.Baron zaemmorus
Tajemniczy acz kolwiek straszny burmistrz spooky Landu jest tajemniczym zabawnym władcą swej krainy nikt nie wie jak wygląda musi się że jest tak przerażający że asz nosi zbroje by Nikogo nie przeraźć na śmierć.
4.blow woman
Madame Eleonora jest burmistrzem technologikal city i jest też jego super bohaterką o pseudonimie Blow woman w formie Blow woman jest cała biała jest troskliwa dla crayzera i jest dla niego jak ciotka co okazuje się jest prawdą .
0 notes
Photo
190) Шульц-88 (Schultz-88) - neonazistowska radykalna grupa działająca w Petersburgu i obwodzie leningradzkim od kwietnia 2001 do marca 2003. Stworzony przez Dmitrija Bobrowa, zwanego Schultz. W 2009 roku Bobrov stworzył petersburską organizację publiczną «Национальная социалистическая инициатива» („Inicjatywa Narodowo-Socjalistyczna”). Ugrupowanie zostało utworzone w dniu urodzin Adolfa Hitlera 20 kwietnia 2001 roku przez Dmitrija Bobrowa, zwanego Schultzem. Uczestnicy „Schulz-88” zaatakowali osoby z krajów WNP, a także Chin, Korei i Afryki, osoby wyznające judaizm oraz przedstawicieli młodzieżowych subkultur wrogich nazistowskiemu ruchowi skinheadów. Grupa wydawała własne czasopismo „Made in St-Petersburg”, które było wydawane i rozprowadzane w podziemiu. W sumie wydano 4 numery podczas istnienia Schultz-88. Grupa była również zaangażowana w publikację magazynu «Гнев Перуна» („Gniew Peruna”). Grupa zorganizowała kilka nielegalnych koncertów neonazistowskich grup muzycznych w Petersburgu. 22 grudnia 2002 roku zorganizowali koncert grup Сварог (Svarog) i Позиция (Position). 24 kwietnia 2003 zorganizowali koncert moskiewskiej grupy «Коловрат» (Kolovrat), grupy kultowej wśród rosyjskich nazistowskich skinheadów. Pod koniec 2007 roku przewodniczący Dumy Państwowej Borys Gryzłow oświadczył, że ugrupowanie zostało „prawie całkowicie pokonane”, jego lider Dmitrij Bobrow został aresztowany 24 października 2003 roku, skazany na 6 lat więzienia w kolonii reżimu ogólnego.
Znani członkowie:
Dmitrij Bobrow (Дмитрий Бобров). Lider organizacji Schultz-88. Aresztowany w 2003 roku. Został oskarżony o stworzenie ekstremistycznej społeczności. W 2005 roku został skazany na 6 lat więzienia. Biorąc pod uwagę okres spędzony w areszcie tymczasowym, został zwolniony w 2009 roku. W 2015 roku postawiono mu nowy zarzut z art.282. Kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej „podżeganie do nienawiści i wrogości”, a w 2016 roku kolejny zarzut z tego samego artykułu. Następnie został wpisany na listę aktywnych terrorystów i ekstremistów Rosfinmonitoring. We wrześniu 2017 roku Bobrow został skazany na dwa lata ciężkiego reżimu; W przeddzień ogłoszenia wyroku uciekł z Petersburga
Dmitrij Borowikow (Kwaśny) (Дмитрий Боровиков - Кислый). Był poszukiwany w sprawie Mad Crowd. 18 maja 2006 roku zginął podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy policji
Aleksiej Wojewodin (SWR) (Алексей Воеводин - СВР). Lider «Боевой террористической организации» („Organizacji Bojowo- Terrorystycznej”) Wojewodina-Borowikowa. Był także jednym z przywódców ekstremistycznej społeczności Mad Crowd, został skazany 14 grudnia 2005 r. za udział w niej. 14 czerwca 2011 przez sąd miejski w Petersburgu skazany na dożywocie. Jest autorem tekstu «Моя война» („Moja wojna”), wpisanego na Federalną Listę Materiałów Ekstremistycznych pod numerem 1159. 13 września 2016 r. przebywając w kolonii «Полярная Сова» zabił współwięźnia z celi
Rusłan Melnik (Руслан Мельник). Prawa ręka Dmitrija Bobrowa, po odejściu z Schulz-88 stał na czele grupy skrajnie prawicowych chuliganów piłkarskich Mad Crowd. W 2006 roku został aresztowany. W chwili aresztowania od kilku lat znajdował się na międzynarodowej liście osób poszukiwanych pod zarzutem tworzenia wspólnoty ekstremistycznej i podżegania do nienawiści na tle etnicznym. W lutym 2013 roku został aresztowany za udział w gangu, który okradał banki na ponad 300 mln rubli. W 2016 roku został skazany na 15 lat więzienia
Aleksiej Wostroknutow (Aleks) (Алексей Вострокнутов - Алекс). Na rozprawie w sprawie Schultz-88 został przez sąd uniewinniony z powodu braku dowodów. Zmarł po upadku z dachu 16 sierpnia 2011 roku w Petersburgu. Pochowano go z zakrytą flag�� ze swastyką
Taras Muzalew (Тарас Музалёв). Aresztowany 29 października 2007 za udział w zorganizowaniu aktu terrorystycznego – usiłowanie wysadzenia petersburskiego „Rocks Club” podczas festiwalu muzycznego «Music of streets» („Muzyka ulic”) 13 października 2007, kiedy podczas podczas koncertu szwedzkiego zespołu rockowego „Blisterhead” na scenę rzucono płócienną torbę z improwizowanym ładunkiem wybuchowym, składającą się z kartonu z 200 gramami trotylu oraz torby z 800 gramami śrub i wkrętów samogwintujących. Skazany na 2,5 roku kolonii karnej
Władimir Razew (Владимир Ражев). Zginął w wypadku 13 września 2012 roku w Petersburgu
Alexandra (pseudonim Dara) (Александра - Дара) — Twórca i moderator strony fanowskiej „Schulz-88” w latach 2004-2006. Zmarła w kwietniu 2013 roku w wieku 29 lat
Andrei Malyugin (Андрей Малюгин ) - dołączył do gangu Borovikova i Voevodina, został uniewinniony przez jury. Następnie skazany na 12 lat za zabójstwo Koreańczyka
Aleksiej Butorin (Алексей Буторин). Skazany na okres próbny. Obecnie zawodnik mieszanych sztuk walki.
Proces w sprawie Schultz-88 rozpoczął się 17 marca 2004 roku. Głównym ekspertem w sprawie Schultz-88 był etnograf z Petersburga Nikołaj Michajłowicz Girenko. Zginął 19 czerwca 2004 roku. Po śmierci Girenki jego wnioski były nadal wykorzystywane w sprawie karnej przeciwko nazistowskiej grupie „Schulz-88”. Jednak obrońcy oskarżonych i sami oskarżeni, powołując się na śmierć Girenki, zażądali nowych opinii biegłych. Sąd był zmuszony uwzględnić ich wniosek. W 2009 roku Bobrov został zwolniony z więzienia i stworzył petersburską organizację publiczną „Inicjatywa Narodowo-Socjalistyczna”. 16 września 2015 r. Sąd Miejski w Petersburgu uznał Ludową (Narodową) Inicjatywę Społeczną (Socjalistyczną), organizację utworzoną przez byłego przywódcę radykalnej grupy Schultz-88, Dmitrija Bobrowa, za ekstremistyczną.
0 notes