#obudziłem się
Explore tagged Tumblr posts
Text
Prawie każdy miał w tym kraju samobójcze myśli.
#patiencee0#cytat#serce#polski cytat#uśmiech#zrozumienie#pomocna dłoń#zbuku#Z.B.U.K.U#obudziłem się#polski rap#rap#mysli samobojcze
14 notes
·
View notes
Text
2 notes
·
View notes
Text
kooooochaaaaam cie. pomimo innych myśli! nie! nie! nie ma czym oddychać. nie! nie! nie ma czym oddychać
#nie słucham pokahontaz często ale obudziłem się dzisiaj z tą piosenką w głowie i. oddaje#w sensie nie do końca rozumiem o czym jest tekst ale jest taka groovy
1 note
·
View note
Text
"I wszystko mi mówi że moglibyśmy dziś mieć wszystko
lecz obudziłem się z myślą że nam znowu coś nie wyszło"
74 notes
·
View notes
Text
I wszystko mi mówi że moglibyśmy dziś mieć wszystko
Lecz obudziłem się z myślą, że nam znowu coś nie wyszło
Pezet - Dom nad wodą
142 notes
·
View notes
Text
Road to Kal
Canon EOS M100, EF-M22mm f/2 STM
[EN] I went to bed at three in the morning. Woke up at five but managed to fall asleep again. Got up around seven. Outside, there were glimpses of sunlight breaking through. The whistling wind crept through the cracks, and it was cold because the furnace, which is malfunctioning, had shut off during the night. I turned it back on and hid under the covers again. The sun painted patterns on the wall. I thought, "Screw it. I’m going outside." Hood up. Scarf on. Second hood. Out the door.
I planned to just walk around the house and come back, but it wasn’t as windy as it seemed from inside. The thought returned—"Screw it"—and I kept going. Down the snow-covered road you see above. I had to seize the moment. If there’s any sunlight in December, it’s usually in the morning, and by noon, it’s gone. I ended up walking a little over 4 kilometers, snapping some photos along the way. My God, what a pleasant change of pace.
Today, the wind is so strong the trees are bending to the ground, and the power keeps going out—probably because of storm-related damage. Screw it. Maybe I’ll manage to take a walk around the house. Do some squats or something. I can’t rely on the wind to stop. I can only rely on myself.
[PL] Poszedłem spać o trzeciej na ranem. Obudziłem się o piątej lecz zasnąłem jeszcze. Wstałem około siódmej. Za oknem pojawiły się przebłyski słońca. Świst wiatru wdzierał się szczelinami do środka. Było zimno bo piec, który ma awarię, w nocy się wyłączył. Włączyłem piec, schowałem się z powrotem pod kołdrę. Słońce malowało wzorki na ścianie. Pomyślałem - "Jebać to. Idę na zewnątrz" Kaptur na głowę. Na to szalik. Drugi kaptur. Wyszedłem.
Miałem pochodzi wokół domu i wrócić ale nie wiało aż tak mocno jak mogłoby się wydawać siedząc wewnątrz. Powróciła myśl - "Jebać to" i poszedłem dalej. Zaśnieżoną drogą którą widzicie powyżej. Musiałem skorzystać z okazji. Jeśli w grudniu widać jakieś promienie słońca to najczęściej rano a do południa jest już po wszystkim. Zrobiłem troszkę ponad 4 kilometry. Zrobiłem trochę zdjęć po drodze. Boże jakie miłe urozmaicenie.
Dziś wieje tak, że drzewa się kładą do ziemi a prąd co chwilę zanika, pewnie w wyniku jakichś awarii powodowanych tym wiatrem. Jebać to. Może uda mi się jakoś pospacerować po domu. Zrobić przysiady czy coś. Nie mogę liczyć na to, że przestanie wiać. Mogę liczyć tylko na siebie.
#photography#fotografia#photographer#photo blog#photographers on tumblr#mazury#road#droga#winter#zima#snow#śnieg
12 notes
·
View notes
Text
☁️Raport☁️
Zobaczę ile godzin wytrzymam bez jedzenia i "poranny" (przed chwilą się obudziłem jest 13:19) Bodych3ck
#@nor3×14#az do kosci#aż do śmierci#b��dę motylkiem#będę szczupła#anor3c1a#bede lekka#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę lekka#@na trigger#anorexcya#@n0r3xia#@na tips#@na vent#@nor3xia#@na motivation#4n0rexic#4n4rexia#4norexla#4nor3xia#chce widziec swoje kosci#aż do kości#chce byc lekka jak motylek#body chex#chude jest piękne#body ch3ck#chudosc#nie bede jesc#nie będę jeść
30 notes
·
View notes
Text
Skończył mi się ketrel ehh tragedia dziś będę w panice przez cały czas Zasnolem jakoś po 2 obudziłem się o 3 Męczyłem się strasznie by znów zasnąć udało mi się o ok 5 rano Nie wiem jakim cudem wstałem o tej 8
W każdym razie dzwonili do mnje z poradni Zwolniło się miejsce do psychiatry u której miałem umówiona oryginalnie wizyte Boje się szczerze xd Nie wiem czy dobrze zrobiłem godząc się na wcześniejszy termin.. Nie mam pewności co do zmiany psychiatry zaproponowane przez psycholog Czy można najwyżej potem przepisać następna wizytę do innego psychiatry? Boje się też co dalej z wizytami u psycholog, może jednak zrezygnować?
Nie jestem wstanie podjąć racjonalne decyzji teraz Czy coś by się stało jakbym miał wizyte później? Wsm nie bo receptę mam
2 autokary już teraz chyba pozabijam te bachory
#blogi motylkowe#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska#motylki blog
31 notes
·
View notes
Text
***Brudna impreza***
Pewnego dnia przeczytałem na pewnym portalu że jest organizowana impreza dla tych co lubią chodzić brudni i śmierdzieć, bez hamulców dobrze się bawiąc jak mogą sikać w spodnie, srać i rzygać. Opłata była tylko za jedzenie, alkohol i inne używki we własnym zakresie. Namówiłem Piotrka że moglibyśmy pojechać tym bardziej że blisko. Impreza była organizowana w piątek rano i miała trwać do niedzieli. Rano dlatego aby każdy miał szansę wysrać się w spodnie na miejscu. W czwartek urządziliśmy grilla z dużą ilością jedzenia i wódki. Piątek rano : obudziliśmy się zasikani jak zwykle, srać nam się jeszcze nie chciało, było za wcześnie. Moje spodnie były zasikane ale prawie suche, fajnie śmierdziały sikami, w sam raz na imprezę, ubrałem glany nogawki spodni podwinąłem, jeszcze tylko śmierdząca koszulka i brudna bluza. Piotrek nie zdejmował spodni zasikanych tylko, ubrał brudną bluzę i buty wojskowe. Pojechaliśmy Piotrka UAZ, po drodze rozmawialiśmy czy wytrzymamy ze sraniem nim dojedziemy na miejsce, okazało się że może być to trudne, decyzja była szybka, zrobiliśmy postój na papierosa na którym każdy z nas zrobił kupę w portki, lekko też zsikaliśmy się. Podczas dalszej podróży kupa fajnie rozeszła mi się po spodniach, całe jaja i kutasa miałem w gównie aż mi stanął. Piotrek tak usiadł w samochodzie że gówno lekko wyszło mu z tyłu brudząc koszulkę i bluzę. Miejscem na imprezę okazało się że jest stara i nieużywana obora, super miejsce na brudne zabawy. W środku był długi stół i ławy, osobny stół na jedzenie. Pod ścianą był rząd materacy koło siebie przykryty brudnymi kocami. Brudne koce nikomu nie przeszkadzały przecież spać tam będą zasikani i obsrani faceci :)
Po przyjeździe na miejsce zastaliśmy już wszystkich w sumie 10 osób. Przywitaliśmy się i wypakowaliśmy nasz alkohol, 12 piw i 2 litry wódki. Wszyscy zauważyli że jesteśmy posrani, zasikani i że fajnie śmierdzimy. Marek i Adam byli podobnie ubrani jak ja, glany czarne, jasne ujebane dżinsy w stylu skinhead, brudna czarna bluza. Widać było na ich dżinsach stare ślady sików i gówna, jebało od nich super. Zapowiadała się fajna zabawa, Marek i Adam zrobili sobie lekką lewatywę, powiedzieli że chcą mieć rzadkie gówno, pili dalej piwo, na efekty nie trzeba było długo czekać, po chwili wstali i poszli zapalić na zewnątrz, ja też, nagle powiedzieli że chyba już czas i śmiejąc się puścili rzadkie gówno w spodnie. Jak fajnie obsrali się, gówno wypełniło spodnie i nawet trochę wyleciało dołem na glany, na tyłku mieli ogromną brązową plamę a przodu nogawki i krocze były brązowe. Jak to zobaczyłem to podnieciłem się, kutas mi staną w spodniach, wyciągnąłem go był cały w gównie i zacząłem go walić, po chwili przyszedł Piotrek i powiedział że czas na ruchanie. Zsuną trochę spodnie i wjechałem swoim kutasem w jego obsraną dupę, moje spodnie fajnie brudziły się gównem Piotrka, na koniec spuściłem w jego dupie a on w spodnie. Potem poszliśmy dalej pić piwo i sikać na siedząco. Po godzinie od rozpoczęcia imprezy wszyscy chodzili zasikani i obsrani, w oborze jebało gównem i sikami, było zajebiście. Piwo szybko się skończyło, to czas na chlanie wódki. Wzięliśmy po 0.5 l butelki wódki i po łyku zarzygaliśmy się na wzajem, Piotrek pobrudził mi spodnie i glany a ja jemu bluzę, spodnie i buty wojskowe. Tacy zarzygani chlaliśmy wódkę dalej. Przypomniałem sobie że zabrałem środek przeczyszczający, namówiłem Piotrka, Marka i Adama żeby łyknąć po dwie tabletki, jedzenia było dużo więc szykowało się duże sranie w spodnie.Nie wiem o której najebani położyliśmy się spać, rano śniło mi się że stoję na wysokiej drabinie i chce mi się sikać i srać. W końcu postanowiłem wszystko puścić w spodnie, w tym momencie obudziłem się, byłem zasikany i posrałem się w spodnie. Popatrzyłem na Piotrka dupę, on chyba szybciej posrał się, ale nie obudził się. Piotrek obudził się po godzinie i mamrotał że musi się wysrać, podałem mu niedopitą butelkę wódki, wziął dwa łyki, po tym opadł na materac i zesrał się tak że gówno miał na plecach i całą z tyłu ujebaną bluzę. Ja też po dwóch trzech łykach odleciałem i obudziłem się jak już wszyscy chlali dalej. Postanowiłem wstać, ale zatoczyłem się i upadłem w jakieś rzygi. Było widać że wszyscy mają mocno wypełnione spodnie gównem i mokre od sików. Jak udało mi się usiąść to gówno wyleciało mi ze spodni tyłem na podłogę a dołem z nogawek na moje glany, zebrałem je i rozsmarowałem po spodniach waląc sobie jednocześnie kutasa. Obok mnie siedział Darek i jak zobaczył że walę sobie kutasa gównem to się podjarał i też wyciągną ze spodni uwalonego gównem kutasa i go walił, fajnie spuściliśmy się na obsrane spodnie. Jak już wszyscy najebali się to się zaczęła dopiero zabawa, wyciągali gówno ze spodni i nawzajem się smarowali, ruchali się w obsrane dupy, sikali na siebie nawzajem. Podłoga w oborze była cała mokra z sików, ujebana gównem i zarzygana. Znowu nie wiem kiedy zasnąłem najebany, obudziłem się na podłodze, leżałem na czyjejś brudnej kurtce którą zmoczyłem swoimi sikami z gównem. Impreza kończyła się i trzeba było takim zasikanym i ujebanym gównem jechać do domu, siedzenia w samochodzie były całe mokre i ujebane, co nam nie przeszkadzało, fajne zapachy zostaną na dłużej :)
9 notes
·
View notes
Text
Siemaneczko :D
Gotowi na update z mojego absurdalnego życia? Bo ja niby zawsze jestem gotowa a później wychodzi jak zawsze. Za każdym razem, gdy uważam, iż gorzej już nie da się upaść to ludzie zaskakują mnie tym, że potrafią pukać od spodu owego dna ;)
Zatem zacznijmy od weekendu w Luksemburgu. Mój spedytor czasem zapomina, że ja w tej firmie pracuje od maja i nie znam wszystkich jego skrótów myślowych. I tak oto w sobotę o 8 rano obudziłam go z informacją, że nie chcą mnie wpuścić na parking firmowy bo się numer awizacji nie zgadza. Zreflektowałam się po 5 minutach i zadzwoniłam ponownie by upewnić się, że jestem nie na tej firmie co potrzeba (trzy magazyny na jednej strefie przemysłowej tej samej firmy). Po przeproszeniu władcy szlabanu za zawracanie dupy wjechałam na właściwy magazyn, zaparkowałam i co? Otworzyłam sobie browarka bo czemu nie? Może i była 8 rano, ale ja pracowałam od północy ;)
Zaczęłam nawet śpiewać w rytm sanah parodie jej piosenki :
Oh, Ale Jazz!
Na weekendzie browarka pije se
Mój Mercedes błyszczy też
Ja łagodnie wychillowana
Na parkingu Rumun się drze
W mojej dłoni palarizator błyszczy też
Nie wkurzy nic dziś mnie
Ja łagodnie wychillowana
Z ciekawszych sytuacji w sobotę wieczorem budzi mnie pukanie do drzwi. Z reguły nie reaguje, ale wiadomo jak jest, gdy stoi się na parkingu firmowym a wokół biegają przedstawiciele Europy środkowowschodniopoludniowej - spodziewaj się wszystkiego. Od zaproszenia do degustacji alkoholi świata po nóż wbity w klatkę piersiową poprzez uszkodzenie bomby atomowej ukrytej w paleciarze.
Stoi typ i ewidentnie jest w szoku, że mnie widzi. Też codziennie jestem w szoku, gdy zerkam w lustro.
- Cześć
- … Dzień dobry…. Myślałem, że to kolega…. A tu pani…
No i jak ktoś sam się tak podkłada to się powstrzymać nie mogę…
- To ja! Twój kolega! Przeszedłem operację zmiany płci. Co tam?
Gość jeszcze bardziej w szoku. Ja się uśmiecham leniwie opierając się łokciami o opuszczoną szybę. Cisza się przeciąga. Ja dalej uśmiechnięta.
- Obudziłem cię?
- No tak trochę.
Gość dalej w szoku. Zmieszany życzył mi spokojnego weekendu i poszedł dalej.
Poniedziałek ładuje się i patrzę auto ode mnie z firmy a w środku właśnie ten Ukrainiec co mnie w sobotę budził 🤣 Jeśli mam szczęście to rozpowie wszystkim, że jestem nienormalna i będę miała spokój od wszelkiej firmowej integracji.
Z tą zmianą naczepy też były jaja bo w poniedziałek miałam się teleportować 50 km dalej po naczepę na serwis i być koniecznie u nich o 7 rano.
Jako, że nie mam zamiaru być nadgorliwa i generalnie trzymam się zasady „wal w chuja, gdy tylko się da a jak już musisz coś zrobić zrób minimum by się nie dojebali” nie wspomniałam, że ten serwis to jest otwarty od 8 rano. No i tak oto zjawiłam się o 6:40 pod serwisem i mogłam namiętnie całować klamkę do godziny 7:55, aż się nie zjawił pierwszy jegomość. Tam zaś dramat bo oni po pierwsze nie wiedzą gdzie jest naczepa po którą przyjechałam. Może na ich drugim parkingu. Może na ulicy gdzieś stoi. Może w dupie 🤷🏼♀️ a i tej co przywiozłam to też za bardzo nie ma gdzie postawić.
Serwisant zabrał jedną ciężarówkę robiąc mi miejsce zatem poszłam budzić Ukraińca co stał pod serwisem jak widły w gnoju a ten mówi że się nie ruszy bo ciężarówka zdechła. I tak oto musiałam się wycofać na 4 razy, objechać serwis, wyjechać na główną drogę, cofnąć w wąskie gardło między myjnią a budynkiem serwisu i zostawić dziadostwo. Później 20 minut jeździłam po okolicy szukając naczepy, którą ktoś porzucił na ulicy w zatoczce XD A jak mówię, że cyrk się nie zatrzymuje tylko się rozpędza to ludzie w to nie wierzą 🤣
W ogóle spedytor miał ambitny plan na poniedziałek, aby zamieć naczepy na serwisie, załadować się, zrobić odprawę celną i rozładować jedno z trzech miejsc w Niemczech i owy niecny plan rozbił się o kant…. o niemieckie korki 🙃
Zatem dziś plan był jeszcze ambitniejszy 😉 odprawić się, rozładować trzy miejsca, załadować się i uciec możliwie daleko w kierunku Holandii. Podczas porannej kawki, aż puściłam sobie „Cyrk wita was” Majki Jeżowskiej, aby odpowiednio się nastroić.
Odprawa celna poszła sprawnie. Przybicie Niemcom pieczątki zajęło 20 minut.
W pierwszym miejscu rozładunku okazało się, że nikt ich nie poinformował, iż spóźnię się dzień i potrzebna była nowa awizacja czyli 3 godziny poszły się paść. W drugim i trzecim miejscu gdzie miałam po jednej paletce narkołyków poszło nadwyraz sprawnie. Dłużej zajęło mi cofnięcie, otwarcie i zamknięcie drzwi, niż sam rozładunek i to nie dlatego, że tak sobie nie radzę z cofaniem (#JestemZajebista). Po prostu już na mnie czekali skoro byłam wszędzie spóźniona o kilka godzin.
Zajechałam na załadunek i tu już się zaczęły akrobacje. Żaden numer referencyjny na cieć budzie nie smakował Władcy Szlabanu. Po 15 minutach walki na ochronie stwierdziłam, że mają mnie połączyć z biurem albo wpuścić bo się z nimi kopać nie będę. Wpuścili. Ja przygotowana mentalnie na kolejne pięć rund w biurze wpadłam tam do nich po schodach a oni już wiedzieli z kim mają do czynienia i potulnie stwierdzili, że jest git i proszę sobie tu stanąć, napić się kawki bo towar jest nie gotowy. Czaicie, że spóźniłam się 3 godziny a towar jeszcze nie gotowy? Widać produkcję leków czy innych medycznych badziewi mają tu na poziomie polskiego NFZtu. Jak tak zaczęłam na nich patrzeć to mnie olśniło. Przecież ja tu kiedyś przyjeżdżałam bo pamiętam jak na zakręcie, gdy brałam od nich naczepę Dachera to mi się drzwi otworzyły od agregatu i w spektakularny sposób je połamałam (a później w jeszcze spektakularny sposób połatałam te drzwi na trytytki) milion lat temu, gdy człowiek był jeszcze młody, piękny i głupi (teraz jestem już tylko głupia). Jaki ten świat mały…
Zatem stoję sobie, piję te ich kawę - swoją drogą nie wiem co Niemcy mają z kawą, że jest ona taka kwaśna (?). Totalnie nie smaczna. No i tak stoję, popijam tą kawę, wykręca mnie bardziej, niż jakbym piła ciepłe borygo prosto z chłodnicy i widzę jak idzie do mnie typ z biura. Dał mi inną rampę i powiedział, że będą ładować.
No i tak ładują, ładują i końca nie widać chociaż czuć, że coś tam działają na tej naczepie. A mnie zostały jeszcze z 3 godziny na dziś jazdy, robi się coraz później a jak wiadomo: noc jest ciemna i pełna strachów (albo raczej pełne to są parkingi w nocy zatem autohofa zaczynam szukać po godzinie od wyjazdu z firmy). Piszę do spedytora jak wygląda sytuacja a ten mi zaczyna wciskać, że nie no o 21 na pewno znajdę jakieś miejsce xDD uświadomiłam go, że wczoraj o 16 zajęłam ostatnie wolne miejsce na parkingu i jak chce to mogę jechać, ale niech zgadnie do kogo będę o 21 dzwoniła by mi wyczarował kawałek asfaltu. Zmiękła mu rura i zarządził pierwszy lepszy parking i start o 4 rano by zdążyć na 11 do Belgii :)))
A tak propo nie roboty. Bo samą robotą człowiek nie żyje choć patrząc na mnie można uważać inaczej.
Jak to jest, że za każdym razem. Za każdym, jednym, pieprzonym razem, gdy ktoś przywraca mi wiarę w ludzkość i zaczynam myśleć, że może jednak ludzie to nie są kurwy, które należałoby jebać prądem tak w imię zasad profilaktycznie to nagle się okazuje, że mam rację? No może nie aż tak mocno, ale naprawdę jak zaczynam kogoś lubić - tak po prostu lubić i uznaje za swojego równego człowieka to nagle z dupy spadam z listy priorytetów i ląduje gdzieś pomiędzy świętami Bożego Narodzenia roku 2005 a wynikiem meczu sprzed dwunastu lat ósmej ligi afrykańskiej? I serio rozumiem, że można być zajętym życiem w końcu sama jestem dość zarobionym człowiekiem jednak gdy ktoś odpowiada łaskawie ogólnikami w stylu „tak tak słucham cię ale co mówiłeś?” To ja nie mam siły. Najlepsze, że na koniec jak również masz wyjebongo to idzie jeszcze usłyszeć „a co się nie odzywasz?”.
I wtedy chce wyjść ze mnie mój wewnętrzny łódzki patus tudzież kanibal co ma ochotę przegryźć komuś tętnicę.
Jednak oczywiście tylko się uśmiecham bo jestem za dobrze wychowana i póki ktoś serio mnie nie wkurzy to nie stosuje wszelkich kształtów i kolorów przemocy.
Dobrze jest czasem wyjść do ludzi, aby się przekonać, iż nadal ma się rację, że najlepsze to się nie angażować w relacje głębsze, niż zwykle „cześć! Co tam? Ohh no faktycznie przerąbane” dodając w myślach „dobrze, że JA nie mam takich problemów”.
I tak oto jakieś dwa tygodnie mnie to gryzło a ostatni tydzień to w sumie to mi mentalne wody odeszły i stwierdziłam totalnie, że zero nowych głębszych znajomości do odwołania. Ogólnie to angażowanie się emocjonalnie w coś więcej, niż moje uszaki i ogród warzywny is over party. Ostatni gasi światło a w moim przypadku rozbija żarówki.
Jednak ostatecznie dziś doszłam do wniosku, że jeśli coś mi sprawia radość i przyjemność to nie ważne jak bezsensowne to jest w oczach innych będę tak robić :)
26 notes
·
View notes
Text
TW: su1c1de attempt ☠️| kochani mam przejebane.
mało osób potrafi zrozumieć mój wczorajszy post bo piosenka którą wstawiłem potrafią zrozumieć osoby które słuchają billie. Ta piosenka jest o samobójstwie, Chociaż mi się znowu n udało. Moja dziewczyna jak się o tym dowiedziała a ja poszedłem spać dzwoniła do mn, spamiła itp a na końcu wybierała numer na 112 … Dobrze że się obudziłem i jej znowu odpisałem.
Gdy zaczelismy znowu pisać musiałem ją przekonywać żeby dzwoniła bo bała się że tabletki jednak zaczną działać. Pisała mi że będzie musiała powiedzieć jakiemuś psychologowi od nas ze szkoły. A dla mn to by się skończyło wpierdolem od rodziców i psychiatrykiem. Udało mi się ją wybłagać żeby tego n robiła i że obiecuje komuś o tym powiem sam.
Najgorsze jest to że tyle razy jej coś obiecywałem, że wyjdę z ed, że już sb nic n zrobie nawet w ten sam dzień mówiłem jej że naprawdę n chcę żeby miała martwego chłopaka. Kurwa znowu zawiodłem ona jest typem osoby która bardzo rzadko płaczę a dzisiaj w nocy dusiła się aż płaczem i miała atak paniki, naprawdę n chciałem jej tym krzywdzić.
Jeszcze jest to ze muszę się w końcu postarać, zacząć jeść, wstawać z łóżka, nic sb n robić i naprawdę postarać się z tego wyjść.
Jeśli ktoś chce to kilka tych najbardziej painfull ss z wczoraj ⬇️⬇️⬇️
#bede lekka jak motylek#będę lekka#chcę być lekka#jestem motylkiem#lekkie motylki#motylek any#motylki any#motylki blog#tw sui attempt
10 notes
·
View notes
Text
Tyle dróg które prowadzą do nikąd ale jeśli ich nie przejdę jak mam znaleźć tą właściwą?
#patiencee0#cytat#polski cytat#polski rap#rap#zbuku#właściwa droga#uśmiech#serce#zrozumienie#pomocna dłoń#obudziłem się
7 notes
·
View notes
Text
Czwartek
Żeby Was... Ło matko! Posłuchajcie:
Ku mojemu ogólnemu zdziwieniu przespałem całą kolejną noc bez przerwy. Śniły mi się natomiast kretynizmy jakich mało, i na pewno ich tu nie opiszę. Człowiek młodszy był to mu się chociaż gołe baby śniły, a teraz chuj wie co.
//
Chyba się wypaliłem zawodowo. Wyobraźcie sobie, że zapomniałem, że idę dziś do kołchozu. Autentycznie. Obudziłem się, i sobie myślę - wyjebane. Ale tak po około pół godziny "wyjebania" strzelił mnie piorun. Do kołchozu! Myć się, już! No i teraz siedzę taki smutny.
//
Z trwogą stwierdzam, że na nerwy bardziej pomaga mi sprzątanie niż alkohol. Czyli już ze mną koniec. Wczoraj wyciągałem ozdoby świąteczne, jutro zawieszę iluminację. A przy okazji się coś wyrzuciło, coś naprawiło, coś przełożyło... Odjebało mi. No na bank mi odjebało.
//
Włączyłem wczoraj na darmowym CDA jakiś horror z 1987. To był najmniej straszny horror jaki znam. Natomiast horror była nuda przy patrzeniu na to. Ułożyłem sobie przy tym w szufladach.
//
Pogoda na dworze jest depresyjna. Szaro. Niby ma padać. Nawet deszcze ze śniegiem. Mam tylko nadzieję, że mi jeszcze Szrot nie zamarznie. Wczoraj bym Paskiem lekko zaparkował pod cyrkiem, ale tam nigdy nie ma tak, że cały czas jest miejsce.
//
Dobra. Koniec pierdów. Dobrego dnia!
10 notes
·
View notes
Text
03.12.2024r.
Spalone - 100 kcal Wypite -3 l
Jak ja mam siebie dość. Chce mi się żygać i płakać. W końcu ludzie zaczęli się o mnie martwić, zaczęli zauważać ze chudnę, a ja? Wpierdalam Jak jakaś świnia. Musze się uspokoić, chyba wezmę tabletki na uspokojenie bo nie dam rady. Jak teraz o tym myślę dużo nie zjadłem ale i tak chce mi się wyć. Muszę zrobić sobie pobranie krwi, mam wrażenie że mam jakiś ostry deficyt białka. Znowu rzuciłem się na mięso. Jak już wyjadłem wszytko co w jakimkolwiek stopniu posiadało białko poszedłem spać. I się teraz obudziłem. Nie wiem czemu jestem taki zmęczony i taki głody. No dobra moja zapotrzebowanie to 3 tysiące coś tam a ja jadłem 800-700....odpowiedź nasuwa się sama. Pójdę dalej spać. Trudno ten dzień niech już będzie na zmarnowanie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Chudej nocy !
#ana motylki#bede motylkiem#będę motylkiem#chudej nocy motylki#jestem motylkiem#chude motylki#lekkie motylki#chudego dnia motylki#motylki#motylki any
9 notes
·
View notes
Text
why ADAM MICKIEWICZ is very cool and you should consider becoming a fan/learning more about him
1. he kissed his male friends on their cheeks foreheads and basically all over their faces as a way of saying hello/goodbye/i’m sorry/shut up. he also played with their hair and gave them headpats (especially those younger than him)
„obudziłem się pod pocałowaniami i pierwszy widok, który oczy moje uderzył był to jaskrawoczerwony kolor jego hiszpańskiego płaszcza, w którym on [Adam] stał pochylony nade mną (…) Adam wyglada prześlicznie; wesoły i ożywiony.”
english translation (might be a bit off it’s xix century polish + many polish expressions don’t have their english equivalents)
“i woke up to being kissed all over and what i fixed my gaze on was a bright red spanish-style coat, that he [Adam] was wearing (…) Adam looks very pretty ; happy and agitated”
- Edward Odyniec, “Listy z podróży”
2. he made the most embarrassing dad jokes ever
3. was actually very caring and tender with the people he was close with. Zygmunt Krasiński, a polish romantic poet, who met him in Rome wrote a letter in which he described him as intimidating and scary but in his second letter (they are 13 days apart) he wrote that Adam is very nice and quiet, he doesn’t bother anyone and just kind of sits there but when someone comes up to him wanting to talk he listens well and actively engages in the conversation
4. his father kind of sucked but Adam tried very hard not to make his fathers mistakes and he succeeded in breaking the cycle!!!! hooray!!!!!
5. once he grabbed a SQUIRREL that he saw in a random park while on his way to work and put it in his pocket (he wanted to show it to his daughter) (he thought that it would be a wonderful gift) and the animal obviously got out of his pocket and tried to escape. he was holding it in his hand until the end of his lectures (it bit him horribly)
110 notes
·
View notes