Tumgik
#brak wszystkiego
p-esymistyczni-e · 2 years
Text
"Wierność jest tą cechą, która odróżnia faceta od dupka.
Kobietę od zwykłej dziwki, która niewarta jest szacunku.
Wierność nie powinna być niczym nadzwyczajnym.
Może się psuć. Możesz nie czuć się komfortowo, możesz mieć dosyć, możesz nie widzieć przyszłości, ale nie możesz zdradzać.
Zdrada, to nic innego jak kurestwo."
363 notes · View notes
trwamwtymbezsensie · 2 years
Text
Kulał Bóg, kulał człowiek, a żaden - za mało,
Nikt się nigdy nie dowie, co w nich tak kulało?
2 notes · View notes
hardcore1happiness · 5 months
Text
Czy jako społeczeństwo możemy w końcu przestać tak nisko upadać? Chcę się tu skupić na tym jak ludzie potrafią tu być zaburzeni, nie chodzi mi tu o same ,,przyzwyczajenie żywieniowe", a o czystą logikę - a raczej jej brak. Nie wspierajmy tej chorej fazy na bodyshamingowanie wszystkiego co się rusza. W niektórych przypadkach to czyste skłonności sadystyczne i zwyczajna po prostu ludzka zawiść biorąca się z dupy. Nie uważajmy się za lepszych głodząc się, a potem wytykając to ludziom, który nie mają problemów ze swoją wagą. Po tym co można zobaczyć nie jest to jedynie kontrowersyjne. Takie zachowania są daleko odbiegające od normy - i nie oszukujmy się - po prostu toksyczne. Nie wspierajmy tego jednego wielkiego shitu, nie nakręcajmy karuzeli wzajemnego wsadzania sobie kołków w dupe. Pro ana ≠ pro bodyshaming. Nie normalizujmy robienia sobie contentu z wyzywania ludzi, którzy czują się w swoim ciele dobrze ustawiając ich pod ścianą, aby cisnąć sobie z nich beke. Działajmy, aby osoby, które rozpowszechniają takie zachowania jak najszybciej spadaly z rowerków bo to jest juz co najmniej niezdorowo posrane.
jeśli tak robicie to sonda wam w dupe🦅
nie bądźcie ludzkimi śmieciami
82 notes · View notes
urfavana2 · 6 months
Text
okropne skutki problemow z jedzeniem, ktore zauwazylam u siebie (ib:@patsiastuffik)
chce sie tym podzielic z wami i moze da to do myslenia osoba ktore chca zaczac ta droge. Mozna to odebraf jako taki vent bo mam slaby czas teraz.
•okropna pamiec np. zapomnialam swojego numeru telefonu i podalam totalnie inny, gdzie zawsze go pamietalam
•obsesyjne wyliczanie wszystkiego i planowanie kazdego posilku i dnia, co zajmuje sporo mojego czasu
•brak jakiejkolwiek checi do nauki i chodzenia do szkoly (kiedys nawet lubilam to robic)
•zrezygnowanie z robienia everything shower (kochalam to kiedys) ze wzgledu na to ze nie moge patrzec na swoje cialo bez oversize ubran i nie mam na to pp sily
•marnowanie jedzenia, wiem to jest okropne ale casami czuje ze musze tak zrobic (wyrzucic jakis serek, nie zjesc kupionego obiadu w szkole itd)
•patrzenie na swiat przez pryzmat kalorii i jedzenia. Pojscie na nocke to teraz nie spedzenie fajnie czasu ze znajomymi tylko wyzwanie zeby nic tam nie zjesc
•duze problemy z cera jest bardzo ziemista i pojawiaja sie na niej pryszcze, suche i matowe wosy
•problemy z wyproznianiem sie i ogromne sciski brzucha
•brak wiary w siebie i porownywanie sie do kazdej mozliwej dziewczyny. Patrzenie sie na swoje zdjecia gdzie sie bylo grubszym z obrzydzeniem
•pogorszenie sie kontaktow z rodzicami. Praktycznie nie rozmawiam z moja mama, zeby nie zadawala nie wygodnych pytan na temat jedzenia
•ciagle uczucie glodu i myslenie o jedzeniu
•zimne i sine rece, sine usta i blada twarz
•izolacja od ludzi
•wbijajace sie kosci we wszystko
•patrzenie na przyjaciol/rodzine ktorzy sie o ciebie martwia
•brak sily na proste czynnosci np zejscie po schodach
•mroczki przed oczami
•uwazanie, ze jest sie nie wystarczajaco chorym (btw. nie uwazam ze mam ed)
55 notes · View notes
quaczka · 7 months
Text
Wiecie, czego jaka dorosła kobieta nienawidzę?
Bólu brzucha który wynika ze zjedzenia za dużo. W pewnym momencie przestałam się kontrolować. A to przekąska do serialu, a to kolacja o jakiejś później porze… I tak właśnie się ulałam.
Dlatego odcinam co tylko mogę. Lekkość w brzuchu daje komfort zarówno fizyczny (brak uczucia ciężkości) jak i psychiczny (kontrola nad jedzeniem).
Naprawdę te wszystkie przekąski nie są warte tego wszystkiego. To przez ten brak kontroli stałam się grubą świnią. Nawet nie byłam świadoma tego, jak szybko wpadłam w uzależnienie kupując je i jedząc. I te wymówki - to do serialu, dzisiaj wieczór filmowy, przegryzę tylko kilka kęsów - nie. Nie opanujesz się. Jak zaczniesz jeść to już zjeść całość.
Nie warto.
57 notes · View notes
pvagatka · 1 month
Text
24.08.2024r.
zjedzone : 1550 kcal
spalone : 147 kcal
bilans : 1403 kcal
woda : 2,2 litry
rano mama obudzila mnie o 8:30. bo mialysmy isc na jakis tam festyn z siostra. a jak jest FESTYN, to i jest JEDZENIE. DUZO JEDZENIA. kontynulujac wstalam i zaczelalam sie ogarniac. jak zwykle poszlam napic sie wody. udalo mi sie nie zjesc sniadania. jednakze na festynie okolo 11:00. mama zauwarzyla ze sa pistacjowe paczki keto. co zrobila? KUPILA GO. oczywiscie musialam sprobowac. w taki oto sposob zjadlam 194 kcal w 10 sekund. byly to 2/3 gryzy. od tego wszystko sie ZACZELO. doslownie 30 minut pozniej wpierdolilam 4 sztuki pierogow ruskich cebulka i szczypiorkiem. gdzie wyszlo jebane 296 kcal. potem bylo znacznie GORZEJ. woda mi sie skonczyla i nie mialam z kad jej wytrzasnac i przez brak wody. SPIERDOLILAM WSZYSTKO. o 12:00 zjadlam 1 galke lodow smietankowych. gdzie wszyszlo 81 kcal W TAMTYM MOMENCIE BYLAM PEWNA ZE WSZYSTKO ZAWALILAM. do tego moj brzuch wygladal jakbym byla W CIAZY. potem nic nie jadlam, gdy wracalismy do domu to pojechalismy znow na kolejne lody tym razem byly to 1 galka lodow czekoladowych = 148 kcal. poniewaz tych lodow bylo WIECEJ bo by na wage. w domu o 15:00 zjadlam tortille i wyszla bardzo KALORYCZNA bo 507 kcal. w tym byl jeszcze 1 suchy placek od tortilli. potem doslownie chwile po obiedzie zjadlam 3 sliwki, co dawalo kolejne 88 kcal. potem ulana swinia czyli kto? JA. zjadlam 125 g malin = 54 kcal. pozniej robilam ciasteczka dla mamy na bazie kajmaku czyli masy krowkowej i zjadlam 2 ciastka = 124 kcal. nadal GRUBEJ SWINI bylo malo i zjadlam 1 nektaryne i to bylo 58 kcal.
podsumowujac gorszego dnia to chyba nie bylo kurwa. kurwa jadlam jak swinia. do tego wszystkiego wypilam malo wody kurwa. ZAJEBIE SIE PRZYSIEGAM. za kazdym razem w weekendy tak jest, bo jestem wtedy z rodzicami.
dzisiejszy dzien : -999999/10
25 notes · View notes
fat-butterflys · 3 months
Text
Motylki,gąsieniczki po co my tutaj tak naprawdę jesteśmy ?
Mam wrażenie,że co niektórzy są tu zdecydowanie dla atencji.
Co niektórych tak naprawdę nie wiedzą co to znaczy być motylkiem.
Chyba nie każdy wie z czym to się "je".
Ja tak naprawdę poznałam całe to miejsce gdy byłam już na skraju załamania nerwowego,gdy pewna osoba (moja niby przyjaciółka tak mi się bynajmniej wtedy wydawało ) chciała mnie zrujnować psychicznie i prawie jej się to udało. Doprowadziła mnie do takiego stopnia ,że uwierzyłam jej jak beznadziejna,okropna osoba jestem. Zaczęłam czuć do siebie tylko i wyłącznie nienawiść i tak naprawdę sama nie wiem dlaczego. Myślałam że niezależnie co zrobię to i tak czynię źle.
Kiedyś byłam zwykłą nastolatką. Nie myślałam nad tym jak wyglądam,czy jestem ładna,gruba czy czegoś mi brak.
Niestety czasami w życiu trafiamy na nie odpowiednie osoby i albo potrafimy sobie z tym poradzić albo idziemy na dno.
Ja byłam już w takim stanie,że chciałam odejść.
Czułam ,że nie pasuje do tego świata,że każdy będzie zadowolony gdy mnie po prostu nie będzie.
Ale poznałam to miejsce i wszystko się zmieniło. Czy na lepsze? Czy na gorsze ?
Zdecydowanie na lepsze.
Trumblr jest dla mnie a przynajmniej na początku był dla mnie taka "mała odskocznia" od codzienności. Teraz to zupełnie mnie pochłania w całości. Jednak czy mogę nazwać się motylkiem?
NIE! NIE! NIE!
Pragnę nim być ale wiem ,że przede mną jestem długa,wywoista droga. Wiele wyrzeczeń,napewno też potknięć. Ale wiem dlaczego tu jestem. Jestem tutaj przede wszystkim dla samej siebie,dla tego by w końcu poczuć się piękną dla samej siebie.
Nie potrzebuję atencji innych,czy jakiego kolwiek zainteresowania moja osobą to nic nie zmieni. Chce sama widzieć,że potrafię,że jestem coś warta!!!!
Jeśli myślisz , że nie dasz rady,że się nie nadajesz to wybacz ale będę surowa!
WYNOŚ SIE!
To miejsce nie jest dla mieczaków! Trzeba mieć jaja nie zależnie od wszystkiego! Nikt nie wykona za nas roboty ,to MY musimy się ogarnąć a nie wiecznie szukać wymówek.
Dlatego od dziś biorę się w garść! Skończyło się słuchanie po raz setny innych,dostosowywanie się do innych by im było lepiej. Może to samolubne ale niestety życie nie zawsze jest piękne i kolorowe.
Dlaczego to zawsze ja muszę się na wszystko godzić,być tą potulna,miłą?
Mnie się nikt nie pyta jak ja się czuję tylko jadą po mnie jak po " szm*cie..."
Mam dość chowania głowy w piasek bo wiem,że niezależnie od wszystkiego nikt za mnie nie przeżyje tego zjebanego życia.
Szczerze ???... Nie cierpię go,zwykła codzienność doprowadza mnie do załamania nerwowego. Może mam coś nie po kolei z głową,bo przecież dlaczego jest mi tak źle ? .
Ostatnio tzn wczoraj 🤣🤣 mój partner mówi do mnie że jestem aspołeczna,że nie lubię ludzi,że jestem wredna,podła itd że myślę tylko o sobie. Q ja takie serio? Myślę tylko o sobie ?
Z jednej strony to w CH*j przykre gdy dajemy z siebie wszystko by ta druga osoba miała wszystko a my tak naprawdę mamy swoje dobro w dupie. To tak naprawdę ta druga osoba nie docenia w żaden sposób ciebie.
Skoro i tak każdy uważa że jestem taka czy owaka to to co za różnica czy naprawdę będę egoistką,wredna czy samolubna. Nawet nie zauważa różnicy a może dojdą do wniosku że nie warto cokolwiek robić w moim kierunku...
Moim zdaniem życie jest paskudne. Nie wiem po co się rodziny,po co żyjemy. Dla mnie to nie ma sensu..rodzimy się by później przez większość swojego życia charować a później i tak narzekamy na wszystko. No okej może nie wszyscy ale bądźmy szczerzy sami przed sobą czy podoba się nam swoje życie ? Czy jesteśmy z niego w 100% zadowoleni?
Każdy niby jest kowalem swojego losu ale nie oszukujemy się nie każdy gdy się rodzi ma zajebisty wstęp do czego kolwiek. Niektórzy gdy tylko się urodzą już mają pod górkę.
Mnie np,rodzice nie chcieli,byłam dla nich problemem,którego należało się pozbyć. Zwykłym śmieciem,który trzeba "wynieść" do kosza.
Motylki walczmy,walczmy nie dla innych by coś im udowodnić ale dla siebie samych! Inni jedynie mogą popatrzeć,bo tak naprawdę na każdym kroku będziemy oceniani albo pozytywnie albo negatywnie. Ale to co zrobimy to już nasza sprawa. Nikt nie przeżyje za nas życia. .
Ja już mam dość wiecznego podporządkowywania się innych i udawania że wszystko jest okej! Dlaczego ja ??? .wierzyłam że i nie chcą dla mnie lepiej,chcą mi pomóc ale czy pomogli? Nie! Przez nich przez najbliższych właśnie czuję się jeszcze gorzej!
Moje życie,moja micha. Inni niech się pie*dolą skoro coś im się nie podoba!
A uwierzcie mi ZAWSZE znajdzie się ktoś komu coś będzie nie pasowało!!!
42 notes · View notes
chichotka · 3 months
Text
Tyle się u mnie dzieje…
Od ponad miesiąca jestem asystentką. Wiele osób mówi:
„daj sobie czas”,
„wypracujesz sobie swój schemat”,
„przyzwyczaisz się”,
„przecież tu nie jest tak źle”,
po czym jak tylko wchodzą szefowie automatycznie następuje ewakuacja danego pracownika…
Nie czuje tego zakresu obowiązków i żebyście nie myśleli, że ze mnie księżniczka i uwłacza mi robienie kaw. Nie o to tu chodzi – ja się żadnej pracy nie boję i nie wstydzę.
Nie czuję po prostu tego flow z szefami.
Wkurza mnie, że nie ustalają ze mną swoich kalendarzy i wychodzę na głupią.
Nie lubię być cały czas w centrum uwagi.
Nie mogę się dogadać z pracownikami z nowego działu w kwestii urlopów/zastępstw (nie oszukujmy się weszłam w zgraną ekipę i zostałam im narzucona).
Nie mam czasu zjeść, czy też wyjść do wc.
Czasem nie wiem jak się zachować, ja prosta dziewucha ze wsi jestem, a nie tam ąę…
Co więcej, mega działa mi na nerwy stwierdzenie, że dostałam tą posadę, „bo wyglądam” (co za ironia – kiedyś brzydula, teraz niby miss polonia). Heloł, a może by tak co niektórzy spojrzeli głębiej i by łaskawie zauważyli, że jestem kompetentna, wielozadaniowa, bezstronna, pogodna, trzymam język za zębami  i nie strzelam fochami na lewo i prawo, bo to przeważyło, że zostałam przesunięta!
I tak mogłabym wymieniać i wymieniać.
Ale przede wszystkim nie poradziłam sobie z dwulicowością innych pracowników.
Do tej pory siedziałam w kącie, robiłam swoje i tyle. Żyłam w przekonaniu, że ludzie są szczerzy, życzliwi i pomocni, bo ja taka jestem. O jeżu, jaka ja byłam naiwna, jeśli w grę wchodzą pieniądze i bycie na świeczniku ludzie są w uuuj fałszywi! Cóż, człowiek uczy się całe życie…
Nie mogę patrzeć i współpracować z osobami, które obrabiały mi dupę za plecami, a face to face są tak mili, że by ją najchętniej lizali. Tylko dwie osoby powiedziały mi prosto w oczy co myślą o moim przejściu i ja to szanuję!
Dlatego, gdy o całej sytuacji dowiedziała się moja poprzednia szefowa, postanowiła skorzystać z okazji, że mi źle i zadzwoniła z propozycją powrotu. Nie miałabym do czynienia z poprzednią kuleżanką, przez którą de facto odeszłam. Zaproponowała mi inne stanowisko niż wcześniej obejmowałam – to prawda, pewnych rzeczy musiałabym uczyć się od zera i odpowiedzialność byłaby znacznie większa, ale atmosfera o niebo lepsza plus to tak jakby awans, z urlopami noł problem, no i kasa by się zgadzała. Analizując wszystkie za i przeciw, postanowiłam znów zmienić pracę.
Nie wiem, może pożałuję powrotu, bo niby dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale zasady są po to by je łamać, a nauczyć idzie się wszystkiego – jeśli się chcę (proszę nie wyprowadzać mnie z błędu).
To wszystko spowodowało że zamknęłam się na innych, z chichotki stałam się zestresowaną  marudą, której brak cierpliwości. Co najgorsze, mój #przystojniak chłonie moje emocje i też zaczął zachowywać się podobnie… Nawet IG, malowanie paznokci, czy moda nie sprawiają mi radości – wszystko to porzuciłam. Jedynie wchodzę od czasu do czasu na IG, żeby zobaczyć jak stan małego chłopca, którego mamę obserwuje i dziś przeczytałam, że chłopiec trafił na OIOM. Wsparłam zbiórkę na leczenie, pomodliłam się by nie cierpiał i w końcu doszło do tego mojego zakutego łba, że czas przestać się użalać,  bo jesteśmy zdrowi! Przecież w tamtym roku wyszliśmy z większego gówna – RAZEM ze wszystkim damy radę!
Dziękuje, że pytacie co u mnie, że zawsze jesteście i czytacie te moje wypociny!
Także tego, cyc (choć go brak) do przodu i ciśniemy! Bo sama tęsknie z tym moim świńskim chichotaniem
28 notes · View notes
oreo-cookies-fan · 5 months
Text
Byłam na zakupach w Auchan i wleciała wena, a więc Niebezpieczni Dżentelmeni na zakupach w hipermarkecie:
Stasiu:
- bierze ten giga koszyk na monetę tylko po to, żeby się rozpędzać i na nim jeździć między alejkami
- nigdy nie udaje mu się kupić wszystkiego z listy (którą zazwyczaj ktoś inny mu robi)
- jakimś cudem zawsze kończy w alejce z alkoholem
- promka 12 + 12 w Biedrze i nagle jest pierwszy pod sklepem (pomysł @ostanaart )
Broniu:
- ma listę zbojkotowanych firm, które źle traktują pracowników i nie kupuje ich produktów
- jeśli wcisną mu darmową próbke, to zawsze udaje, że mu smakuje
- jeśli czegoś nie może znaleźć, na spokojnie pyta pracowników sklepu
Tadziu:
- lista, lista, i nic tylko lista
- wkurza się jak mu zmieniają rozklad alejek
- czyta skład KAŻDEGO produktu
- ma milion apek z każdego sklepu i porównuje ceny KAŻDEGO produktu i kupuje tam, gdzie najtaniej (znowu pomysł @ostanaart )
Joseph:
- zawsze nakupuje dziwnego szajsu na działach z produktami zza granicy i nikt tego potem nie chce jeść
- OOOO PROMOCJA
- listy brak, bo wszystko pamięta
28 notes · View notes
niechciaana · 1 year
Text
Czasami dojrzałość emocjonalna wygląda tak:
Nie angażowanie się w rozmowy z osobami, które rozumieją Cię źle
Odcięcie się od dramatów innych ludzi
Nie granie w gry innych osób
Brak konieczności dzielenia się swoja wersją historii
Dostrzeganie roli, jaką możesz odgrywać w sytuacjach
Uczenie się, że każdy ma swoje własne spojrzenie na świat
Uczenie się aby nie brać wszystkiego do siebie
Wiedza o tym, że czyny mówią głośniej niż słowa
Branie odpowiedzialności za swoje życie i wybory
68 notes · View notes
borntodie523 · 6 months
Text
W następnym tygodniu mam 18 i kurde dziwnie. Totalnie nie wiem jakich emocji mogę się po sobie spodziewać. Teraz raz mi to zupełnie obojetne, drugi raz jestem szczęśliwa a trzeci jest mi strasznie przykro. Chyba głównie jest mi przykro z tego powodu, że nie mam z kim tego dnia spędzić. Jeszcze w styczniu byłam pewna, że spędzę ten dzień z chłopakiem a później zamiast imprezki to sobie pojade z nim gdzieś na majówkę lub w inne wolne. Teraz go już nie ma. Pamietam jak jeszcze w wieczór który ze mną zerwał na imprezie gadałam z jego znajomymi o urodzinach, mówili o swoich planach, ja mówiłam ze ja nie robię bo i tak nie mam kogo zaprosić. Chłopak powiedział do mnie ze jak to nie mam, ze zaprosze go i jego znajomi tez mówili ze oni przyjdą i ze mnie lubią i w ogóle. Wtedy pierwszy raz czułam ze może jednak mam jakichś znajomych. No a później okazało się ze mówił mi to prosto w oczy już wiedząc ze on podczas tych urodzin już dawno ze mną nie bedziexd Ale no coz.
Chyba smutno mi dlatego, że jak byłam młodsza nie wyobrażałam sobie ze to ja będę jedna z tych osób, która nie ma znajomych i nic nie robi na 18. Zawsze byłam w tym ,,popularniejszym” gronie dzieciaków. I zawsze jakoś było to dla mnie oczywiste ze będę miała tą impreze. Wiem ze to nie wszystko i to nie jest jakieś wyjątkowe wydarzenie ale czuje taki smutek małego dziecka i niespełnione marzenie z dziecinstwa.
Niby mam przyjaciółkę ale nawet się do mnie nie odzywa ani się mną nie interesuje. Jedyne co ją interesuje to buch i picie wiec wątpię żeby jakkolwiek chciała ze mną spędzić ten dzień bez tego.
Będąc szczera tez się zastanawiam czy mój ex napisze mi te wszystkiego najlepszego, ja mu napisałam ale to był krótki czas po zerwaniu i no. Teraz jednak już ponad 2 miesiące. Nie wiem co bym chciała. Chyba wole żeby nie pisał. Będzie mi pewnie strasznie przykro jeśli nie złoży mi zyczen ale myśle, że to będzie kolejny krok do wykreślenia go z mojej głowy. Tak samo jak nie odpowiedział mi na głupie hej. Dzieki temu mimo ze było to strasznie bolesne, zdystansowałam się od niego i myśle ze moje uczucia szybciej zniknęły. Gdyby mi wtedy odpowiedział i codziennie bym się z nim witała to wątpię ze tak szybko bym się pozbierała jak aktualnie. No wiec mam nadzieje ze nie napisze i efekt będzie taki sam. Jeśli napisze to normalnie podziekuje ale boje się ze zacznę tesknic i idealizować go w swojej glowiexd Oczywiście sama nic więcej nie napisze ale no pewnie trochę poboli. A jeśli napisze, ja podziekuje a on jeszcze coś napisze to ja nie wiem. Chyba umre. Ale może to tez mi da jakieś takie uwolnienie od niego bo obiecuje sobie ze nie będę ciągnąć rozmowy, odpisze ale nie spytam jak u niego, krótkie odpowiedzi bez emocji, brak szukania kontaktu i tyle.
Najgorsze jest dla mnie to ze urodziny mam w dzień wolny, gdyby była wtedy szkoła to łatwiej by mi było spędzić ten dzień. Byłabym zmęczona wiec szybko bym zasnęła i już by było po wszystkim.
Jeszcze mama mówiła ze będę miała gości. Szczerze nie chce mi się ich. To miłe ale nie wiem. Babcia przyjedzie, wujek pewnie zajdzie i mam nadzieje ze nikt więcej się nie pojawi bo tylko ich się spodziewam w sumie.
Dodatkowo mam do przeczytania list, który napisałam do siebie w 2019 jak miałam 13 lat. Pamietam ze wtedy myślałam ze to tyle czasu, 5 lat. A to już niedługo. Planuje napisać kolejny taki do 23 letniej siebie. 2019 był dla mnie najlepszym rokiem wiec mam nadzieje ze 13 letnia ja napisała tak coś co podniesie mnie na duchu.
Napewno nie będę czekać do 00:00 bo wątpię ze ktokolwiek złoży mi życzenia. Może przyjaciółka ale szczerze czuje ze ma już we mnie wywalone wiec na to nawet nie liczę. Ale po prostu przespie ten moment bo nie chce się rozczarować
Totalnie nie wiem co będę czuć. Boje się trochę, że kompletnie się załamie. Mam nadzieje ze nie. Zobaczymy
21 notes · View notes
sandvrs · 7 months
Text
11.03.2024 ’’
Zaspałam... znowu. Ale szybko się ogarnęłam, "zjadłam" śniadanie, choć już było blisko, by tata odkrył że go nawet nie zrobiłam (chociaż się pytał co tak dziwnie szybko zjadłam...), podwiózł mnie na przystanek bo już nie było czasu i pojechałam do szkółki. W niej było spoko, chociaż dostałam pizdę z matmy za brak pracy domowej (ale jak zrobię kilka zadań to mi wymaże więc luz), a z historii nie zrobił kartkówki, czego bardzo się bałam. Okazało się, że nie było schabowych na obiad, a warzywna zupa u babci, więc byłam bardzo zadowolona <3. Jak wróciłam do domu to skusiłam się na Kinder bueno i od 15:40 robię fasta, raczej na 24h. Poćwiczyłam też trochę, choć nie za wiele. Miałam się uczyć, ale wyszło jak wyszło czyli chujowo XDDDD. Więc tylko się modlę o zbawienie
Bilans!
Zjedzone: 383
Spalone: 195
Bilans: 188
Tumblr media
w ogóle wiem, że powinnam tu dawać same zjedzone kalorie, ale zaczęłam po swojemu i już nie mam siły tego wszystkiego zamieniać, więc do końca miesiąca będę uzupełniać bilansami, a później już normalnie XDD
A, i jeszcze dieta!
Tumblr media
To by było na tyle, dobranoc motylki! Chudej nocy!
Tumblr media
23 notes · View notes
dollystarving · 8 months
Text
Rzeczy które ostatnio wypróbowałam i mi pomogły w życiu codziennym/diecie
(poradnik jak nie być przegrywem życiowym♡)
(Lista będzie się powiększać)
1. Nie korzystanie z telefonu więcej niż 30min dziennie, zwykłe marnowanie czasu i życia
2. Założenie pamiętnika, spisywanie wszystkich przemyśleń, smutków i uśmiechów
3. Notes kalorii- wypisane wszystkie kalorie owoców, warzyw czy innego jedzenia które nie ma etykiet (albo tych co w moim domu są wyrzucane)
4. Stworzenie rutyny, typu że z rana wstaje i pierwsze co robię to ćwiczenia, a przed spaniem mam chwilę telefonu
5. Wyznaczone godziny na jedzenie, jeśli jestem głodna pomiędzy to robię niskokaloryczną kawusię lub piję colę zero (+ wcześniejsze planowanie posiłków)
6. Post 2razy w tygodniu, 18-24h
7. Pozbycie się starych, nie potrzebnych rzeczy, ubrań czy wszystkiego co przypomina przeszłość której nie chce się pamiętać
8. Gry ruchowe typu na konsoli z kamerką ( w moim przypadku ps2 eyetoy) czy zwykłe wyzwania typu zbierz wszystkie rzeczy z pokoju jednego koloru w jak najkrótszym czasie
9. Codzienne sprzątanie pokoju przed spaniem, czysto w pokoju, czysto w głowie
10. Zadbanie o higienę, ogólną czystość do maksimum. Nie zwykłe mycie się i sprzątanie, a poprawne, dość długie dbanie o włosy, skórę, sprzątanie w każdym najmniejszym kącie, częste mycie podłóg czy wycieranie kurzy
11. Znalezienie nowych zainteresowań bądź wrócić do starych, które się porzuciło przez np. Depresję, brak siły czy samo wyczerpanie do tego zajęcia
12. Jak w filmie akademii pana kleksa, zamienić "ale" na "więc" :)
(Nie marnuj życia słonko, nie bądź jebanym przegrywem jak ja przez ostatni prawie rok, postaraj się♡)
32 notes · View notes
caluski · 2 months
Note
wydaje mi sie ze mieszkasz w srednim miescie ale poszukaj moze jakichs stowarzyszen charytatywnych zeby zostac wolontariuszem, jakies domy kultury, imprezy plenerowe bo sa wakacje, albo nawet sztampowe schronisko dla zwierzat .. nie wiem czy probowales kiedys takich rzeczy, ale chyba juz nie pracujesz w weekendy to mozna podejsc do rozwiazania twojego problemu z samotnoscia w taki sposob.. :( mam nadzieje ze jeszcze bedzie dobrze u Ciebie, jestes nadal mlody i wiem ze to wszystko wydaje sie beznadziejne ale moze moja sugestia bylaby pomocna .. ehh trzymam kciuki:(
Dziękuję za życzenia i dobre myśli. No przyznam szczerze że myślę o tym często, bo to chyba pierwsza rzecz jaką wszyscy sugerują, ale prawda jest niestety taka że wolontariaty to jednak jest praca, i chyba to mnie od tego odstrasza. Depresję w końcu wciąż mam niestety, i jest ta cała dysfunkcja wykonawcza która nadal mnie paraliżuje - dzięki Bogu już nie tak często, ale jednak. A żeby nawet do takiego schroniska, czy na pomoc przy zajęciach dla dzieci czy osób starszych trzeba jednak się zadeklarować i być regularnie. No i też jest kwestia tego, że weekendowe zajęcia cieszą się większą popularnością, bo wtedy większość ludzi ma czas wolny - i różne organizacje raczej szukają bardziej osób pon-pt.
Domy kultury mamy, nawet parę, ale niestety zajęcia dostępne dla dorosłych (odejmujac te dla osób starszych) są rzadkie. A gdy są, to kosztują. Nawet powiem Ci ze jak przeczytałem twoja wiadomość to poszedłem jeszcze raz sprawdzić, czy coś się zmieniło w ofercie która wcześniej rzeczywiście mnie zaintrygowała - ale, cholercia, to wciąż są pieniądze + koszt materiałów (bo myślę o zajęciach artystycznych). To jest akurat strasznie chujowa sprawa, że nie mamy żadnych darmowych atrakcji tego typu. Nawet na czas wakacji tak fajnie byłoby pouczestniczyć sobie w jakichś zajęciach w plenerze (np. raz na kilka miesięcy jest darmowa yoga w największych parkach w miescie), ale cholera, z tym jest serio ciężko. Juz nawet pomijając moje zachcianki i marzenia - podobno samotność i brak pasji u dorosłych jest tak powszechne, więc czemu jest organizowanych tak niewiele akcji próbujących temu zapobiec?
No ale żeby nie brzmieć jak wieczny beznadziejny malkontent, plus jest taki że moje miasto faktycznie jest nieco większe niż takie typowe Wypizdowo Małe. Od kiedy straciłem ostatnia pracę i znalazło się w końcu trochę siły żeby wstawać rano, bez potrzeby odsypiania tych nieszczęsnych nocek, o wiele uważniej sledze co się dzieje dookoła. Szczerze, nie pamiętam już kiedy ostatnio miałem weekend, w który siedziałbym w domu przed laptopem. Fajnie ze przezwyciezylem strach przed pociągiem, fajnie ze mam blisko sporo małych miejscowości gdzie można nie tylko posiedziec przy jeziorku, ale też i pojechać na wydarzenia typu "festyn sera" czy "weekend skansenow" czy inne typowe lokalne imprezy. Tyle tylko ze no, niestety, to robienie wszystkiego samotnie dobija. Myślę że łatwiej byłoby, gdyby chciała być przy mnie przynajmniej moja rodzina, ale no jest jak jest.
Na ten weekend też mam jakieś tam drobne plany - nic ekscytującego, ale pogoda ma być ładna, więc lepsze i to niz sterczenie w domu jak ten samotny paluszek :-) zwłaszcza że i dni przygnębiające, więc każda pomoc przy odwróceniu uwagi się liczy. No i będzie okazja do zużycia filmu w aparacie.
Dzięki za rady słońce, mam nadzieję że się nie mylisz i w końcu coś się zmieni 💙💙💙 buziaczki i przyjemnego tygodnia ci życzę
9 notes · View notes
presleyowa · 5 months
Text
Sobota part 2.....
Co mnie dzisiaj doslownie zagotowalo i oburzylo oraz utwierdzilo w przekonaniu, ze mezczyzni to jednak fajfuski, to sytuacja, jaka miala miejsce w mojej rodzinie.
Moja babcia nie zyje od wielu lat. Dom jest wlasnoscia mojego "ulubionego" wujaszka, ktory od lat mieszka zagranica i wisi mu, co tam sie dzieje. Moi rodzice przez wiele lat jezdzili i dogladali wszystkiego, az w pewnym momencie przestali-powodu nie znam.
Mama pisze mi wczoraj, ze byli na wsi, i moja pierwsza reakcja byla zlosc, ze nie udalo mi sie tam pojechac na urlopie, nie chcialam nikogo prosic, myslalam ze wujek juz wrocil do siebie. Olalam temat, az do dzisiaj.
Okazalo sie, ze jest problem. Kilka razy byly proby wlamania i same wlamania do budynkow gospodarczych, zniknely jakies smieci, nikt do niczego nie przywiazylal wagi, zglaszalo sprawy na policje i byly umarzane. Az do wczoraj.
Mama z wujkiem zajezdzaja i widzi, ze dywaniki na podlodze sa poprzesuwane. Wchodza dalej, a tam puste sciany. Dom zostal okradziony. Do golych scian. Obrazy, dywany, zastawy, sztucce, szkla, krysztaly, pamiatki, vintage rzeczy i przedmioty, niemal wszystko, co nie bylo przyklejone. Bylo tez tam czesc moich rzeczy z dziecinstwa.
Ojciec tam bywal czesto, wiec wiedzial, gdzie co stalo. Ale nie chcialo mu sie jechac, wiec nie mial nawet jak pomoc policji spisac protokol, co zostalo ukradzione. Pierwszy strike.
Reakcja wujka? Bezcenna. Za ubezpieczenie i wszystko inne zaplacisz karta Mastercard.
Ten jedynie sie ucieszyl, ze nie ukradli kosiarki. Jakiejs starej kosiarki. Facepalm totalny. Nie mam slow.
Rozwiazanie? Jak wujek nastepnym razem przyjedzie-a nie wiadomo, kiedy, jakos tak pod koniec lata, to posprzata wszystko. Cos, co trzeba bylo zrobic kilkanascie lat temu.
Mama zalamana. Nic dziwnego, to jej rodzinny dom. Wielokrotnie chciala czesc rzeczy zabrac, ale "to nie moj dom". I tak to tematem zajal sie ktos inny.
Jedyne, na co mam ochote, to wsiasc do samolotu i leciec samej ogarnac to, co jeszcze tam zostalo.
Moja ciocia zmarla kilka lat temu i zostalo po niej mieszkanie. Corki przyjechaly, podzielily sie rzeczami, reszte wystawily i zaprosily rodzine oraz znajomych, kazdy wzial, co chcial, reszte sprzedaly albo oddaly i temat zamkniety. Tak powinno byc.
Jako, ze po raz kolejny trace swoje rzeczy - dokladnie czwarty raz w zyciu, to zabolalo mnie to osobiscie.
Co za rodzina, slow mi brak.
14 notes · View notes
plonaca · 21 days
Text
Piątek
Rano znowu wydawało mi się, jakby Mu stał, ale w sumie mógł wtedy jeszcze spać. Ja po prostu jestem przeczulona.
Obudził się zdecydowanie za wcześnie. Dopóki nie wstał, a przecież mieliśmy czas, więc mogliśmy go wykorzystać produktywnie, leżałam sobie z zamkniętymi oczami i próbowałam się przytulać.
Jak tylko się zebrał to wstałam szybko przygotować psom jedzenie i chciałam jeszcze wstrzyknąć sobie ten żel. Przez okres i później to badanie, po którym jakoś się bałam, nie stosowałam go ponad tydzień. Powinnam to zrobić wieczorem, ale miałam jakąś obawę, że strzykawka nie jest dobrze umyta.
Ja wiem, że generalnie faceci są trudni, ale wyobraźcie sobie, że jak Mu powiedziałam, że jak jestem zmęczona i potrzebuję iść spać to może sobie włączyć coś innego, co mnie nie interesuje zareagował:
Oooo, wystarczyło to powiedzieć wczoraj.
Ja pierdolę, naprawdę to było takie nieoczywiste i trudne do wymyślenia?
Zjadłam 2 jajka na miękko i to przed 12, także jest progres. Miałam ochotę na jajecznicę, ale Jemu też się zachciało, więc na Jego porę śniadaniową nie zdążyłabym zrobić.
On wyszedł około 11, a wcześniej pracował. Nie porozmawialiśmy, ale było spokojnie. A może właśnie 'dlatego'. Znalazłam w necie informację o tym, że da się kupić specjalny test na HPV i pobrać próbkę w domu, a następnie wysłać do badania - zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn. Uznałam, że to jest dobry pomysł namówić go na takie badanie, bo może uspokoiłoby to Go pod względem, że wirusa też ma, nie wiadomo kto kogo zaraził i Nasza bliskość już Mu w żaden sposób nie zaszkodzi. A ma silny organizm, więc nic Mu nie będzie. Powinniśmy się wspierać w tej sytuacji, a nie oddalać. Zastanawiam się tylko czy czekać, aż sam zacznie tą obiecaną rozmowę i podnosić to dopiero, gdy potwierdzi chęć 'dystansowania się', czy samej znów próbować podjąć temat.
Kiedyś przygotowałam sobie w notatkach dokładny tekst na temat tego, co chcę powiedzieć i to było dobre, bo nie wtrącałam wtedy za dużo niepotrzebnych słów. Dzisiaj więc zrobiłam tak samo, ale żeby poruszyć ten temat musi być jakiś spokojny czas. Na pewno nie dzisiaj. Zobaczymy czy coś zaczepi.
Dzień w dużej mierze minął mi na pisaniu rozmowy i pracy. Udało mi się też wreszcie wyprasować koszulki. On zadzwonił koło 15 i mieli być za jakieś maksymalnie 2h. Oczywiście przedłużało się, więc wyszłam coś załatwić i na szybko do sklepu. Akurat zadzwonił, że „za 5min będą” i żebym wyszła to pojedzie ze mną na zakupy. Stwierdził że zmarnowałam okazję na przejażdżkę nowym autem, ale w sumie dopiero byłam w drodze, więc cofnęłam się do domu i jednak pojechaliśmy razem.
Nie obyło się oczywiście bez spięć, ale udało się. Nie chciał stać w kolejce za mięsem, więc jeździliśmy po mieście za innym sklepem - po kiełbasę. Oczywiście, że zeszło dłużej, niż stalibyśmy w tej kolejce. Whatever.
Poinformował mnie też, że uznał, że jednak nie będzie pił rok. Nie chce Mu się liczyć dni, więc będzie liczył miesiące. Cóż, fajnie, dobrze dla Niego. Dla mnie z resztą też, bo jeśli chcę o siebie dbać to trudno by mi było nie pić jak On by pił. Szkoda tylko, że Nasz seks miał sens tylko jak pijemy i głównie wtedy (po alko) dało się porozmawiać. Więc ciężko to wszystko widzę. Trochę zaczęłam się zastanawiać, o co tu w ogóle chodzi. Bo ostatnio, sama przecież widzę i piszecie mi to Wy, kiepsko to wygląda. Ale wcześniej naprawdę był progres, było całkiem okej. Czy to była zasługa tego, że większość czasu spędzaliśmy w obecności Młodego? Czy temat tej choroby skomplikował sprawy? Może przez to, brak tej ważnej rozmowy i zbliżeń, ja po prostu znów się stresuję, inaczej do wszystkiego podchodzę i się zachowuję, więc odbija się to na Nim? Już oduczyłam się obwiniania za wszystko siebie. Jeśli tak jest to przecież On też jest współwinny, że nie daje mi tej pewności i spokoju. Ale to bardzo prawdopodobny scenariusz.
Wróciliśmy do domu i uświadomiłam sobie, że w sumie nic nie jadłam od tych jajek na śniadanie bo myślałam, że będziemy coś zamawiać, ale oni sobie jedzenie przywieźli. Usmażyłam sobie paluszki rybne.
Przygotowując sobie wcześniej tekst tej rozmowy z Nim uświadomiłam sobie, że teraz muszę przede wszystkim o siebie dbać. Pod każdym możliwym względem. A na pewno nie mogę zaniedbywać jedzenia, jeśli chcę, żeby mój organizm postawił się temu jebanemu wirusowi.
Przez miesiąc do wyników wiadomo, że wiele się nie zmieni, ale jeśli będzie decyzja, że trzeba wycinać, będę chciała jeszcze raz wszystko sprawdzić.
Coś tam się spiął jak zażartowałam, że „jakby tak grał cały mecz”, mimo że miałam na celu pochwałę, no ale rzeczywiście raczej kiepsko ubrałam to w słowa.
Obiecałam sobie, że dzisiaj nie oglądam „do bólu tylko jak coś to idę spać. Na początku drugiego odcinka zauważyłam, że ziewa, a wcześnie dzisiaj wstaliśmy, więc zapytałam, czy nie jest zmęczony. I rzeczywiście, wyłączyliśmy serial, a było jeszcze przed 23. I tak trochę to przeciągnęłam, bo już długo byłam zmęczona.
Poprosiłam Go kolejny raz, żeby potwierdził datę tych Mazury, bo naprawdę muszę zacząć to organizować. I znów powiedział, że najpierw musi dać zielone światło na wyjazd. Co ja mam Go prosić, żeby zabrać Go na urodziny w piękne miejsce w którym nigdy nie był? Znów coś się spiął, jak opisałam mu sytuację już ze 2-3tyg. temu w której prosiłam go o potwierdzenie, bo nie zdążyłabym ogarnąć prezentu. Stwierdził, że „już śpi”.
Długo nie mogliśmy zasnąć i obydwoje się wierciliśmy, więc napomknęłam jeszcze:
- Dzięki za pamięć.
- O czym?
- O obiecywanej od 3 dni rozmowie.
- Miałem dzisiaj wspaniały humor, dzwoniłem. - nieważne, ze mówiłam, ze to nie rozmowa na telefon - A potem wyleciało mi z głowy.
- Dzwoniłeś, żeby pokazać mi auto, więc na pewno byśmy wtedy na ten temat porozmawiali. Poza tym oddzwoniłam po minucie i nie odebrałeś.
Not suprised.
Tumblr media
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ znów przed śniadaniem, 8
Samopoczucie: ↔️ /⬆️ zaczynam powoli odrabiać się ze wszystkim
Dbanie o siebie: ↔️ dziś nawet nie umyłam włosów, mimo że miałam to zrobić, ale wróciłam do stosowania żelu, więc się wyrównuje; uświadomiłam sobie jak ważny jest teraz ten punkt, a to duży krok;
Związek: ↔️/⬆️ szału nie ma, czekam na rozmowę, ale nic złego się nie stało, więc w sumie progres
Choroba: ↔️ czekamy na wyniki
Praca: ↔️/⬆️ nadal zaległości, ale powoli się odrabiam;
Inne obowiązki: ⬆️ nie bez spiny, ale nadrabiam
16 notes · View notes