Tumgik
#błyszcząca
dom-i-ogrod · 2 years
Text
Lampa wisząca Libra 90 IN od firmy IN - wyjątkowy dodatek do Twojej przestrzeni!
Jeśli szukasz pięknych i wyjątkowych mebli do swojego domu, zapoznaj się z linią lamp wiszących Libra od IN. Producent ten koncentruje się na tworzeniu produktów, które łączą nowoczesny design z funkcjonalnością. Lampa wisząca Libra 90 IN jest idealnym przykładem. Wykonany ze szkła i złotej błyszczącej kuli o średnicy 14 cm, model ten wyróżnia się prostymi i geometrycznymi liniami. Dodatkowo, klosz jest umieszczony na podłużnej konstrukcji skrywającej źródło światła i zawieszony na złotej podsufitce, czarnym przewodzie i stalowych linkach. Firma IN to holenderski producent, który produkuje meble i oświetlenie dla domu, a także dla profesjonalnego użytku. Dzięki bogatej ofercie producent oferuje wyjątkowe rozwiązania dla wnętrz, które połączone z pozostałymi produktami tworzą niezapomnianą stylistykę. Firma IN kładzie duży nacisk na jakość produktów. Produkowane meble i lampy są dostępne w różnych kolorach, materiałach i wymiarach, dzięki czemu dopasowanie ich do wnętrza jest niezwykle proste. Wszystkie produkty są wykonywane z materiałów wysokiej jakości, które mogą służyć przez wiele lat. Firma IN przedstawia szeroką gamę lamp wiszących, lamp stołowych i lamp podłogowych, z których wszystkie są idealne do tworzenia spójnego i designerskiego wnętrza. Produkty IN służą jako wyjątkowy dodatek do wnętrz. Firma IN oferuje szeroki wybór mebli i oświetlenia, które są kompatybilne ze sobą i pozwalają na stworzenie ciekawych i indywidualnych konfiguracji. Połączenie designu i technologii oznacza, że produkty te są wyjątkowe, a jednocześnie zapewniają wysoką jakość i trwałość. Wszystkie produkty firmy IN posiadają gwarancję producenta i są starannie pakowane i wysyłane do klientów. Dzięki bogatej ofercie produktów firmy IN, można stworzyć piękne i przytulne wnętrza, które będą służyć przez wiele lat.
0 notes
Text
Gwiezdne blizny
Dziewczyna z blizną...
Jest jak księżyc na niebie świecący
Ma w niej całą swoją historię
Którą nie chce nikomu opowiadać
Jest jak gwiazda na niebie błyszcząca
Ma w niej całą swoją siłę
Którą nie chce nikomu pokazywać
Jest jak kometa na niebie lśniąca
Ma w niej całą swoją tajemnicę
Którą nie chce nikomu zdradzać
@chora-dusza-chore-cialo
@x-chora-dusza-chore-cialo-x
4 notes · View notes
olgilook · 2 months
Text
Plisowana czerwona błyszcząca spódnica midi za kolano H&M na wyjście na imprezę do pracy na gumce L
https://www.vinted.pl/items/4785493647-plisowana-czerwona-blyszczaca-spodnica-midi-za-kolano-hm-na-wyjscie-na-impreze-do-pracy-na-gumce-l
0 notes
Text
21.07.2024
dzisiaj jadłam normalnie, choć dalej sprawdzałam co ile miało kalorii a potem ćwiczenia do bólu. chce mi się głodzić. odrzuca mnie od jedzenia. nie podoba mi się bycie najedzoną.
nie będę mówić co i jak dokładnie bo moim celem nie jest ponowne wjebanie się to wszystko. po prostu muszę się uzewnętrznić.
zostanę przy tych ćwiczeniach bo to fajne nawet. i nie mogę się s4mook4l3czać także jakoś potrzebę bólu mi to nawet załatwia.
powie mi tu ktoś czy muszę cenzurować słowa? bo na zagranicznych blogach o tejże tematyce widziałam, to na wszelki robię.
o, i byłam dziś z koleżanką na mieście, pokazywała mi jakieś filmiki z tańców, gdzie była z jeszcze jedną laską, która była tak chuda, że znienawidziłam ją z zazdrości. chuda, pewna siebie, błyszcząca pizda.
chociaż ja też się prezentuję jako silna niebezpieczna kobieta która jest ponad wszystkim i wszystkimi, to czuję się jakbym była naga w tej jebanej skorupie, pancerzu, wśród jebanych rekinów. wyczują krew? maleńkie zadrapanie? po mnie.
chciałabym mieć takie geny jak te pizdeczki obdarowane przez świat. choć nie mam najgorszych, obiektywnie mówiąc, to prawda jest taka, że z naszym myśleniem, jako osób z ed, waga nigdy nie będzie wystarczająco niska w naszych oczach.
co to jest za jebane gówno.
0 notes
szebla · 2 months
Text
Profesjonalna spinka do włosów klamra francuska czerwona
Elegancka, francuska klamra do włosów, wykonana z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, błyszcząca. Spinka automatyczna, lekko wygięta, bardzo efektowna, doskonale trzyma włosy. Wymiary: Szerokość produktu: 4 cm Długość produktu: 9 cm Długość automatu: 7 cm Produkt trwały, odporny na uszkodzenia. Warianty Profesjonalna spinka do włosów klamra... 32,00 zł Do koszyka Profesjonalna spinka do włosów klamra... 32,00 zł Do koszyka Profesjonalna spinka do włosów klamra... 32,00 zł Do koszyka. Cena 32.00 PLN Nasza firma istnieje na polskim rynku od 1991 roku. Zajmujemy się sprzedażą detaliczną i hurtową najwyższej jakości biżuterii oraz dekoracji do włosów. W odpowiedzi na spore zainteresowanie przenieśliśmy częściowo sprzedaż do Internetu. Spore doświadczenie na rynku pozwala dopasować się nam do indywidualnych potrzeb Klientów. Nasz asortyment to głównie biżuteria firm Colibra i Jablonex oraz francuskie spinki do włosów. Colibra to firma z ponad 40-letnią tradycją, posiadająca największy zakład biżuterii modowej w Polsce. Lider w swojej branży, produkujący biżuterię pozłacaną i srebrzoną z przyjaznych dla skóry, antyalergicznych stopów metali, pokrytych wysokiej klasy materiałami – 24-karatowym złotem, srebrem lub rutenem. Do zdobienia używane są znane w całej Europie kryształy Crystallized–Swarovski. Firma Handlowa Jacek Szebla ul Sokola 10 39-200, Dębica Tel. 601 514 148 https://szebla.pl/spinki-z-tworzywa-sztucznego/5528-klamra-francuska-spinka-do-wlosow-wybor-kolorow.html
0 notes
twilightresearch · 3 months
Text
Tekst: Znam dokładną datę, kiedy zacząłem pisać Zmierzch, bo był to także pierwszy dzień nauki pływania dla moich dzieci. Mogę więc z całą pewnością powiedzieć, że wszystko zaczęło się 2 czerwca 2003 roku. Do tego momentu nie napisałam nic poza kilkoma rozdziałami (innych opowiadań), do których nigdy nie doszłam zbyt daleko, i od urodzenia nic. mojego pierwszego syna, sześć lat wcześniej.
Obudziłam się (tego 2 czerwca) z bardzo żywego snu. W moim śnie dwie osoby prowadziły intensywną rozmowę na łące w lesie. Jedną z tych osób była zwyczajna dziewczyna. Druga osoba była fantastycznie piękna, błyszcząca i była wampirem. Dyskutowali o trudnościach wynikających z faktu, że A) zakochiwali się w sobie, B) wampira szczególnie pociągał zapach jej krwi i z trudem powstrzymywał się od natychmiastowego zabicia jej. Informacje na temat tego, co zasadniczo stanowi zapis mojego snu, można znaleźć w rozdziale 13 („Wyznania”) tej książki.
Choć miałam milion rzeczy do zrobienia (tj. zrobienie śniadania dla głodnych dzieci, ubieranie i przewijanie wspomnianych dzieci, szukanie kostiumów kąpielowych, których nikt nigdy nie odkłada na właściwe miejsce itp.), zostałam w łóżku i rozmyślałam o tym śnie. Byłam tak zaintrygowana historią tej bezimiennej pary, że nienawidziłam myśli, że mogłabym o niej zapomnieć; to był ten rodzaj snu, który sprawia, że ​​chcesz zadzwonić do swojej przyjaciółki i zanudzić ją szczegółowym opisem. (Ponadto wampir był tak cholernie przystojny, że nie chciałam stracić tego wyobrażenia.) Niechętnie w końcu wstałam i załatwiłam najpilniejsze rzeczy, a potem odłożyłam wszystko, co tylko mogłam, na później i usiadłem do komputera, żeby pisać – coś, czego nie robiłem od tak dawna, że ​​zacząłem się zastanawiać, po co się tym przejmuję. Ale nie chciałam stracić tego snu, więc przepisałam na maszynie tyle, ile zapamiętałam, nazywając postacie „on” i „ona”.
Od tego momentu nie było dnia, żebym czegoś nie napisała. W złe dni pisałem tylko stronę lub dwie; w dobre dni kończyłem rozdział, a potem kilka. Pisałam głównie w nocy, kiedy dzieci już spały, abym mogła skoncentrować się na dłużej niż pięć minut i nikt mi nie przeszkadzał. Zacząłem od sceny na łące i dopisałem do końca. Potem wróciłem do początku i pisałem, aż kawałki się połączyły. Wbiłam ostatni gwódź, który ich połączył, pod koniec sierpnia, trzy miesiące później.
Znalezienie imion dla mojego anonimowego duetu zajęło mi trochę czasu. Dla mojego wampira (w którym byłam zakochana od pierwszego dnia) zdecydowałam się użyć imienia, które kiedyś uważano za romantyczne, ale przez dziesięciolecia straciło na popularności. Pan Rochester Charlotte Bronte i Pan Ferrars Jane Austen to postacie, które doprowadziły mnie do imienia Edward. Przymierzyłem go pod kątem rozmiaru i stwierdziłem, że pasuje dobrze. Moja rola żeńska była trudniejsza. Nic, co jej nadałem, nie wydawało się odpowiednie. Spędziwszy z nią tyle czasu, kochałem ją jak córkę i żadne imię nie było wystarczająco dobre. W końcu, zainspirowany tą miłością, nadałem jej imię, które zachowałem dla mojej córki, która nigdy się nie pojawiła i raczej nie pojawiła się w tym momencie: Isabella. Hura! Otrzymali imiona Edwarda i Belli. W przypadku pozostałych bohaterów dużo szukałam w starych spisach ludności, szukając imion popularnych w czasach, w których się urodzili. Kilka ciekawostek: Rosalie pierwotnie nazywała się „Carol”, a Jasper był początkowo „Ronaldem”. Nowe imiona podobają mi się znacznie bardziej, ale od czasu do czasu wpadnę i przez przypadek napiszę Carol lub Ron. To naprawdę dezorientuje ludzi, którzy czytają moje wstępne szkice.
Wiedziałam, że jeśli chodzi o moją scenerię, potrzebuję miejsca absurdalnie deszczowego. Zwróciłam się do Google, tak jak to robię w przypadku wszystkich moich potrzeb badawczych, i szukałam miejsca o największej liczbie opadów w USA. Okazało się, że jest to Półwysep Olimpijski w stanie Waszyngton. Wyciągnęłam mapy okolicy i przestudiowałam je, szukając czegoś małego, na uboczu, otoczonego lasem… I tam, gdzie chciałam, było małe miasteczko zwane „Forks”. Nie mogłoby być bardziej idealne, gdybym sama je nazwała. Przeszukałam okolicę za pomocą grafiki Google i gdyby nazwa mnie nie przekonała, wspaniałe zdjęcia załatwiłyby sprawę. Badając Forks, odkryłam rezerwat La Push, będący domem plemienia Quileute. Historia Quileute jest fascynująca i kilku fikcyjnych członków plemienia szybko stało się nieodłącznym elementem mojej historii.
Przez cały ten czas Bella i Edward byli, całkiem dosłownie, głosami w mojej głowie. Po prostu nie zamknęliby się. Nie spałam tak długo, jak tylko mogłam, próbując zapisać wszystkie myśli na maszynie, a potem czołgałam się wyczerpana do łóżka (moje dziecko nadal nie spało całej nocy) tylko po to, by odbyć kolejną rozmowę zacznij w mojej głowie. Nienawidziłem tracić czegokolwiek, zapominając, więc wstawałem i wracałem do komputera. W końcu dostałem długopis i notatnik, które położyłem obok łóżka, żeby zapisywać notatki, żeby móc się trochę przespać. Próba rozszyfrowania treści, które nabazgrałam w ciemności, zawsze była ekscytującym wyzwaniem o poranku.
W ciągu dnia też nie mogłam oderwać się od komputera. Kiedy utknąłem na lekcjach pływania, w 115 stopniach słońca w Phoenix, snułem plany i wracałem do domu z tak dużą ilością nowych rzeczy, że nie mogłem pisać wystarczająco szybko. To było typowe lato w Arizonie, gorące, słoneczne, gorące i gorące, ale kiedy wracam myślami do tych trzech miesięcy, przypominam sobie deszcz i chłodną zieleń, jakbym naprawdę spędziła to lato w olimpijskim lesie deszczowym.
Kiedy skończyłam główną część powieści, zaczęłam pisać epilogi… mnóstwo epilogów. To ostatecznie uświadomiło mi, że nie jestem jeszcze gotowa, aby rozstać się z moimi bohaterami, i zaczęłam pracować nad kontynuacją. W międzyczasie kontynuowałem redagowanie „Zmierzchu” w bardzo obsesyjno-kompulsywny sposób.
Moja starsza siostra, Emily, była jedyną osobą, która naprawdę wiedziała, co robię. W czerwcu zacząłem wysyłać jej rozdziały po ich ukończeniu i wkrótce stała się moją sekcją cheerleaderek. Zawsze zaglądała i sprawdzała, czy mam dla niej coś nowego. To Emily jako pierwsza zasugerowała, gdy skończyłem, że powinienem spróbować opublikować „Zmierzch”. Byłam tak oszołomiona faktem, że skończyłam już całą, całą książkę, że postanowiłam się temu przyjrzeć.
Publikacja: Delikatnie mówiąc, byłam naiwna, jeśli chodzi o publikowanie. Myślałam, że to działa w ten sposób: drukujesz egzemplarz swojej powieści, owijasz go w brązowy papier i wysyłasz do wydawnictwa. Ho ho ho, to dobre. Zaczęłam googlować (oczywiście) i odkryłam, że nie tak to się robi. (Filmy nas okłamują! Dlaczego?!) Cały set up listy zapytań, agentów literackich, jednoczesne lub ekskluzywne zgłoszenia, streszczenia itp. były niezwykle onieśmielające i prawie się poddałem. Z pewnością to nie wiara w mój fantastyczny talent pchnęła mnie do przodu; Myślę, że po prostu tak bardzo kochałam moich bohaterów i byli dla mnie tak prawdziwi, że chciałam, żeby inni też ich poznali.
Zasubskrybowałem witrynę WritersMarket.com i sporządziłem listę małych wydawców, którzy przyjmowali niechciane zgłoszenia, oraz kilka agencji literackich. Mniej więcej w tym czasie moja młodsza siostra Heidi wspomniała mi o stronie internetowej Janet Evanovich. W sekcji pytań i odpowiedzi dla pisarzy Janet E. wymieniła między innymi Writers House jako „prawdziwą rzecz” w świecie agencji literackich. Writers House znalazło się na mojej liście życzeń jako najbardziej pożądane i najmniej prawdopodobne.
Wysłałem około piętnastu zapytań (i nadal czuję motylki w brzuchu, kiedy przejeżdżam obok skrzynki pocztowej, z której wysłałem listy – wysyłanie ich było przerażające). Dla przypomnienia oświadczę, że moje zapytania były naprawdę do niczego i nie winię nikogo, kto wysłał mi wiadomość odmowną (otrzymałem siedem lub osiem z nich. Nadal też je wszystkie mam). Jedyne odrzucenie, które naprawdę zabolało, nastąpiło ze strony małej agentki, która przeczytała pierwszy rozdział, zanim rzuciła na mnie topór. Najbardziej złośliwa odmowa, jaką dostałam, nastąpiła po Little, Brown zaproponował mi kontrakt na trzy książki, więc wcale mi to nie przeszkadzało. Przyznam, że rozważałem odesłanie kopii tej odmowy zszytej do opisu mojej umowy, który otrzymałam w „Publisher’s Weekly”, ale wybrałem wyższą drogę.
Mój wielki przełom nastąpił w postaci asystentki w Writers House, Genevieve. Dopiero dużo później dowiedziałem się, jakie miałem szczęście; okazuje się, że Gen nie wiedział, że 130 000 słów to mnóstwo słów. Gdyby wiedziała, że ​​130 tys. słów to 500 stron, prawdopodobnie nie prosiłaby o pokazanie tego. Ale ona nie wiedziała (wyobraź sobie, jak ocieram pot z czoła) i poprosiła o pierwsze trzy rozdziały. Byłam podekscytowana pozytywną reakcją, ale trochę się zaniepokoiłam, ponieważ czułam, że początek książki nie jest najmocniejszą stroną. Wysłałem te trzy rozdziały i kilka tygodni później otrzymałem list z powrotem (ledwo mogłem go otworzyć, ręce mi osłabły ze strachu). To był bardzo miły list. Wróciła z długopisem i dwukrotnie podkreśliła fragment, w którym napisała, jak bardzo podobały jej się pierwsze trzy rozdziały (oczywiście nadal mam ten list), po czym poprosiła o cały rękopis. To był dokładnie ten moment, w którym zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście mogę zobaczyć „Zmierzch” w druku i był to naprawdę jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Zrobiłem dużo krzyku.
Około miesiąc po wysłaniu rękopisu zadzwoniła do mnie Jodi Reamer, uczciwa agentka literacka, która chciała reprezentować moją książkę. Bardzo się starałam, żeby podczas tej rozmowy brzmieć jak profesjonalista i dorosły, ale nie jestem pewna, czy ją oszukałam. Znowu miałem ogromne szczęście (a zwykle nie mam szczęścia – nigdy w życiu nic nie wygrałem, a kiedy jestem na łódce, nikt nigdy nie łowi ryb), ponieważ Jodi jest uberagentką. Nie mogłem trafić w lepsze ręce. Jest po części prawniczką, po części ninja (w tej chwili pracuje nad zdobyciem czarnego pasa, nie żartuję), niesamowitą redaktorką i wspaniałą przyjaciółką.
Jodi i ja pracowaliśmy przez dwa tygodnie nad nadaniem kształtu Zmierzchowi, zanim wysłaliśmy go do redakcji. Pierwszą rzeczą, nad którą pracowaliśmy, był tytuł, który zaczynał się od Forks (i nadal mam słabość do tej nazwy). Potem dopracowaliśmy kilka nieścisłości i Jodi wysłała je do dziewięciu różnych wydawnictw. To naprawdę zrujnowało moją zdolność do spania, ale na szczęście nie byłem długo w niepewności.
Megan Tingley z Megan Tingley Books, Little, Brown and Company przeczytała „Zmierzch” podczas lotu przelotowego i wróciła do Jodi dzień po weekendzie z okazji Święta Dziękczynienia z tak dużą ofertą wykupu, że szczerze myślałam, że Jodi ciągnie mnie za nogę… zwłaszcza część, w której odrzuciła ofertę i poprosiła o więcej. Skutek był taki, że do końca dnia próbowałam przetworzyć informację, że moja książka nie tylko zostanie opublikowana przez jednego z największych wydawców dla młodych dorosłych w kraju, ale że mi za to zapłacą . Przez bardzo długi czas byłam przekonany, że to naprawdę okrutny żart, ale nie mogłam sobie wyobrazić, kto posunąłby się do tak szalonych skrajności, żeby zrobić mistyfikację tak nic nieznaczącej małej hausfrau.
I tak w ciągu sześciu miesięcy powstał Zmierzch, napisany i przyjęty do publikacji.
Sprawy stają się coraz bardziej szalone, co wynika z umowy filmowej i uwagi, jaką w dalszym ciągu poświęca się Zmierzchowi przed publikacją. Chociaż od czasu do czasu zaczynam się niecierpliwić, cieszę się, że miałem ostatnie dwa lata na próbę poradzenia sobie z tą sytuacją. Nie mogę się doczekać, aż w końcu „Zmierzch” pojawi się na półkach, ale też trochę się boję. Ogólnie rzecz biorąc, był to prawdziwy wysiłek miłości, miłości do Edwarda, Belli i całej reszty moich wyimaginowanych przyjaciół i jestem podekscytowany, że inni ludzie mogą ich teraz poznać.
0 notes
kosciotrupisaslur · 5 months
Text
Rozdział 13: Kurka Spa & Funeral Services
Kurka Spa and Funeral Services wyglądało jak siedziba religijnego kultu, gdyby religijne kulty uwielbiały nagrobki i uprawianie porannej jogi na trawniku. Przez kutą bramę prowadziła do głównego budynku żwirowa droga, wzdłuż której kwitła maciejka, błękitna jak bezchmurne niebo nad nami.
Renard nalegał, abym pozwoliła mu się tu odwieźć i w rezultacie spędziliśmy w jego samochodzie godzinę, rozmawiając o głupotach, narzekając na zepsutą klimatyzację i martwiąc się, czy leśne drogi prowadzące do tego miejsca nie zamordują do reszty zawieszenia jego samochodu. Było to bardzo miłe i musiałam mocno się pilnować, żeby się nie przyzwyczajać. 
Wyruszyliśmy z samego rana. Odebrał mnie spod domu tuż przed świtem, zanim jeszcze z trawnika zdążyła wyparować rosa, błyszcząca jak diament w pierścionku. Drań nawet dżentelmeńsko zaniósł moje bagaże do auta. Patrzyłam, jak mrużył w porannym słońcu oczy pijąc zaparzoną przeze mnie kawę w podróżnym kubku, i myślałam sobie, że życie jest niesprawiedliwe. Postanowiłam wtedy, że zrobię co w mojej mocy żebyśmy miło spędzili czas. Jeśli nawet Renard wyruszy na wojnę ze szkieletami i poszukiwanie nowej, normalnej narzeczonej, uczyni to pełen wspólnych wspomnień!
Przy bramie Kurka Spa & Funeral Services przywitał nas krótko pan Kurka z łysiną ukrytą pod słomkowym kapeluszem. Wytłumaczył, którędy dostać się do mojego pokoju, zaprosił na warsztaty jogi duchowej po czym oświadczył, że kolację serwują o dwudziestej i zniknął.
Czy mogłam w tym momencie podziękować Renardowi Jabłońskiemu za pomoc,  zniknąć na zawsze z jego życia, przejść trening samoobrony u Kurków i zostać produktywną, acz samotną, obywatelką Nieznania?
No, mogłam.
Jednak Renard popatrzył na mnie spod długaśnych rzęs, mrużąc czy w jaskrawym słońcu i zapytał, którędy ma zanieść moje bagaże a ja nie byłam wystarczająco silną osobą i dobrą kobietą, aby odpowiedzieć w jakikolwiek inny sposób niż rumieniąc się i wskazując mu drogę ruchem ręki.
Ruszyliśmy więc alejką do budynku głównego, wielkiej spiczastej bryły pokrytej beżowym tynkiem typu baranek. Kurka Spa miało nieregularny kształt, przypominający trochę basen miejski a trochę góralską chatę. Dół budynku tonął w przeszkleniach, natomiast góra zrobiona była głównie z drewna i dachówki. Większość trawników zarośnięta była dawno niekoszoną trawą, z której przebijały chabry i rumianki; nad nimi buczały wielkie majowe żuki. Jednak nie było to miejsce niezadbane; żwirową ścieżkę ktoś niedawno zagrabił, wejście do budynku zdobiły skrzynki z kwiatami z liśćmi lśniącymi od wody, którą ktoś je podlał.
Kurka Spa & Funeral Services chciało, żeby ludzie mijali je bez zainteresowania, ot kolejny opuszczony budynek dawnego ośrodka rehabilitacji medycznej. Jednak dla każdego, kto przekroczył jego wrota stawało się jasne, że to miejsce kryło w sobie wiele tajemnic.
Na przykład budynek stojący najbliżej bramy oznaczony był tabliczką Kostnica nr 2.  Renard zauważył, że to dość niepokojące, że wiejskie spa potrzebuje własnej kostnicy. Musiałam się z nim zgodzić, tym bardziej, że tabliczka sugerowała, iż wybudowano tu więcej niż jedną. Nie było jednak kogo o to zapytać, więc po prostu ruszyliśmy na poszukiwania mojego pokoju, gdzie Renard zostawił bagaże. Odprowadziłam go do auta, starając się utrzymać swobodną atmosferę, ale rozmowa nam się nie kleiła. Renard sprawiał wrażenie rozkojarzonego, jakby nie mógł się doczekać aż pojedzie do domu. Tylko, że nie otwierał drzwiczek. Stał na parkingu, kiwając się w przód i w tył jak wtedy na scenie.
– Słuchaj, może chcesz zwiedzić wystawę w muzeum instrumentów? - Wypalił w końcu. – Miałem pójść, ale bratu coś wypadło i zostały mi bilety…
Popatrzyłam na niego z ukosa. Moje zainteresowanie instrumentami muzycznymi ograniczało się do gitary, którą Renard przytulał na scenie podczas Nocy Kupały. On sam jednak nie patrzył na mnie, tylko dłubał przy kluczykach.
– Nie mam samochodu, więc będzie trudno mi dojechać do Poznania. - Odmówiłam dyplomatycznie. Kto by chciał targać się autobusem w lecie do miasta, żeby oglądać w gablocie stary akordeon?
– Jasne, rozumiem.
– Ale dziękuję, że o mnie pomyślałeś. - Powiedziałam z wymuszoną kurtuazją. – Chociaż na pewno znasz kogoś, komu możesz oddać bilety, żeby się nie zmarnowały.
Nie odpowiedział.
Drzewa szumiały, owady bzyczały, w oddali rżał jakiś koń a my nie umieliśmy wydusić z siebie pożegnania. Ktoś powinien mnie był uprzedzić, że randkowanie składa się głównie z niekomfortowej ciszy w malowniczych okolicznościach.
W jurcie za budynkiem rozbrzmiał gong, i w tej samej chwili jak diabeł z pudełka wyskoczyła z krzaków pani Kurka.
– Kaju! Zachęcam do udziału w warsztatach z rozmowy z wewnętrznym głosem. – Powiedziała, a kiedy odwróciłam się, aby pożegnać Renarda pani Kurka położyła na jego ramieniu stanowczą dłoń. – A naszego młodego człowieka wezmę w tym czasie na lemoniadę. No, już leć! Renard spotka się z tobą w lobby za godzinę.
No to poszłam.  
0 notes
sakura0492 · 6 months
Text
Schwarz Prinz 4.8
Zaczęło się. Proces sędzina – kobieta. Usta umazane na czerwono szminką ,idealnie ułożone platynowo blond loki i wąskie prostokątne szkła okularów. Gdy mówiła od razu się czuło ,że to gorliwa feministka. Wierzyła ,że mężczyźni krzywdzą kobiety i patriarchat to przeżytek .To nie była korzystne dla niego ,ale dla Natki. Od razu się do niego uprzedziła i wydawało się to raczej nie odwoływalne. Popatrzył na Natkę siedzącą bardziej z boku. Ubrała się bardziej na wesele niż na proces. Chociaż chyba nie jest weselnym kolorem. Czarna, błyszcząca, gorsetowa sukienka pod kolano, a nią narzucony biały żakiecik -bolerko zapinany na jeden guzik z rękawami na ¾ . Ona wciąż była ładna. Ta jej kreacja dodawał jej tylko uroku i dorosłego wyglądu. I Natashy na chwilę przypominały się resztki pozytywnych uczuć. Marcel kiedy nie zmieniał te swoje niedopasowane bluzy ,a nieco bardziej dopasowane odświętne odzienie to mimo wszystko nieźle wyglądał. I mniejsza o ten zrozpaczony wyraz twarzy. Może w innych okolicznościach coś by z tego wynikło ,ale teraz za dużo się wydarzyło. Nagle sędzina -feministka zaczęła czytać akt oskarżenia. W jej ustach gwałt , stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec Natki oraz dewastacja mienia familii Maciejewskich była jeszcze większą zbrodnią niż naprawdę. Nik już by wiedział jakby sprawę odpowiednio obśmiać . Tylko ,że wciąż był szpitalu i nie znosiło się na rychły powrót. Zamiast tego musiał się ustosunkować do oskarżeń i zgodnie z prawdą przyznał się tylko do ostatniego. Reszcie zaprzeczył. Popatrzył na obecnych. Z rodziny tylko Manny. Dawid uprzedziło ostatnio , że ma lekarza i go nie będzie. Oprócz tego paru kolegów ze szkoły i Werkstatt. Nagle zaczęło się oczernianie. Było tak żle ,że chciał zatkać uszy. Spodziewał się ,że Maciejewscy go oczernią, ale słowa kolegów zabolały. Niby kłamstwa nie padły. Chciał być taki jak wszyscy i to go zgubiło. Złudzenie przeciętności. Musisz być normalny ,musisz mieć kumpli do flaszki , musisz mieć dziewczynę. Musisz wstawiać głupie posty. Twoja wartość to ilość przeżytych doświadczeń seksualnych. W końcu nie możesz być zacofany i co najważniejsze : nie musisz być sobą . Ludzie tego nie zaakceptują . I może nie skończysz na sali rozpraw. Ale kiedyś poczujesz ,ze to wszystko to była marność i tylko wiatr. Marcel to poczuł. Nienawidził swojego życia . Przeklinał swoją głupotę. I marzył o tym by w końcu stamtąd wyjść i znów poczuć się kochany.
0 notes
modamugenipl · 7 months
Text
W jakich sandałkach na szpilce kobieta będzie wyglądać stylowo?
O Camilli Pastorini mówi się w całym świecie mody. Projektanci mody uwielbiają ją zatrudniać, aby prezentowała ich nowe kolekcje, które za jakiś czas mają trafić do sklepów. Ostatnio pojawiło się pięć zapierających dech w piersiach kreacji z których każda była bardziej urzekający niż poprzednia.
Pierwsza kreacja była olśniewająca dopasowana sukienka z dekoltem. Odważna długość i wyrafinowane wykończenie, przyciągająca uwagę wszystkich, gdy z gracją szła po wybiegu. Publiczność była oczarowana, pragnąc zobaczyć, w czym Camilla wyjdzie za chwilę.
A ona nie zawiodła. Drugą kreacją, którą przedstawiła, była rozkloszowana granatowa sukienka tuż nad kolano, kołysząca się przy każdym kroku. Camilla po raz kolejny udowodniła, że wszystko co na sibie założy staje się modne.
Ale to był dopiero początek. Trzecią kreacją był niebieski garnitur, składający się z wąskich spodni i marynarki zapinanej na jeden guzik. Zestaw ten emanował siłą kobiety sukcesu.
Gdy ludzie w skupieniu czekali na kolejna propozycję. Camilla wyszła w czwartej kreacji - czarna błyszcząca mini z cekinami. sukienka emanując zmysłowością i powabem. Widzowie byli oczarowani, patrzyli jak zahipnotyzowani, nie mogli zorientować się co jest takiego w tej kobiecie.
Kiedy wszyscy pomyśleli, że to już koniec emocji Camilla, przedstawiła piątą kreację - różowa mini z ciekawym wykończeniem dwa guziki pod skosem, znajdujące się w dolnej części sukienki na udzie. Publiczność była pod wrażeniem, zastanawiając się, jak jeden projektant może stworzyć kreacje tak ciekawe.
I właśnie w tym momencie, gdy pokaz dobiegał końca, Camilla Pastorini zniknęła z centrum uwagi. Tłum wybuchł aplauzem, pragnąc więcej. Ale Camilla zniknęłą, a w garderobie na lustrze czekała karteczka czekam na Ciebie w samochodzie przed tylnym wejściem.
Plotki rozprzestrzeniły się jak pożar, spekulacje wypełniały ciszę, pozostawioną przez jej zniknięcie. Niektóre uwagi, że pojechała na inny pokaz, inne, że stało się coś czego nikt nie mógł przewidzieć, podobno ktoś ukradł część kolekcji. Ale nikt nie kontrolował domysłów i plotek.
Dni mijały, a Camilla i tajemnicze zniknięcie wykreowało pięć stylowych kreacji, które stały się legendarnymi. Opowieściami szeptanymi z brukowców świat mody, żyje do dziś. Świat tęsknił za za takim pokazem, czekając na dzień, w którym pojawi się po raz kolejny modelka na wybiegu i swoją osobą wykreuje standard mody kobiecej na lat.
Camilli Pastorini żyła dalej, a jej osobowość wyryła się w umysł entuzjastów mody na całym świecie. Ale zagadka jej zniknięcia pozostała, nie rozstrzygnięta, a świat zastanawiał się - gdzie się podziała i czy powróci, przez ponowne podbicie ich serc?
0 notes
pogodanaanison · 11 months
Text
Forestella
to crossoverowy kwartet z Korei Południowej, który powstał w ramach muzycznego talent show JTBC Phantom Singer 2. Zespoł powstał 26 września 2017 roku. Panowie zadebiutowali w marcu 2018 roku z albumem "Evolution". W skład grupy wchodzą:
Bae Doo-hoon (aktor teatru muzycznego, gościnny wokalista w zespole tworzącym w stylu gugak, skala głosu: baryton~tenor),
Kang Hyung-ho (naukowiec z dziedziny chemii, wokalista w zespole biurowym, który wygrał konkurs zespołów w miejscu pracy, skala głosu: tenor~sopran),
Cho Min-kyu (lider zespołu Forestella, tenor leggiero) i Go Woo-rim (basso profundo) - zdobyli wyróżnienia w konkursach wokalnych.
Forestella to połączenie angielskiego słowa Forest, oznaczającego las, i włoskiego słowa Stella, oznaczającego gwiazdę, z ideą tworzenia muzyki, która jest tak relaksująca jak las i tak błyszcząca jak gwiazda. Dlatego fani czule nazywają ich Forest Stars.
You Tube
list to play & translation of songs
youtube
1 note · View note
nelver · 1 year
Text
Tumblr media
3zl = 6zł
0 notes
dombianco · 1 year
Text
Tumblr media
Bezkompromisowa technologia i niespotykany design spotykają się w jednym okapie. W wyniku współpracy z projektantem Carlo Colombo narodził się okap Faber Pyana: błyszcząca obudowa z zaokrąglonymi rogami i szklanym panelem wewnętrznym, które czynią z niego wyjątkowy element wystroju i który zmieni każdą kuchnię w stylową przestrzeń. Dzięki zastosowaniu zaawansowanych technologii okap zapewnia wysoką wydajność przy minimalnym zużyciu i maksymalnym komforcie!
🌐 Firma Dom Bianco jest od lat dystrybutorem okapów Faber w Polsce.
1 note · View note
mysowa · 1 year
Link
0 notes
wojciech-kac · 2 years
Link
Trylogia Książka edycja limitowana
0 notes
magazynkulinarny · 3 years
Text
Jajangmyeon - koreański sos z czarnej fasoli z warzywami i makaronem udon
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Przez ostatni tydzień odcięłam się całkowicie od poszukiwania nowych przepisów w Internecie, rozkminiania receptur i rozkładania ich na części pierwsze. Nawet więcej, musiałam odseparować się od kuchni w ogóle, nie licząc kontaktu z niewielkim gronem sympatycznych kucharzy. 
Potrzebowałam przestrzeni na wyciszenie, oczyszczenie i oddalenie rozpalonej  głowy. Czasem taki dystans jest niezbędny, żeby nie utknąć w jednostronnym myśleniu, a nawet nie zgubić azymutu. 
Konsekwentnie, zaciskając zęby, trzymałam się postanowienia, jak małe dziecko, któremu mama przykazała żeby nie podchodziło do kuchenki, bo można się poparzyć. Nie było łatwo, oj nie było! Ktoś, kto siedzi w kulinariach od lat, karmi się karmieniem.
Nieoczekiwanie okazał się to czas wzrostu, zmieniający optykę i wprowadzający jako taki ład. Na kulinaria - jak i na wszystko inne - warto patrzeć z różnych perspektyw, odrzucając utrwalone od lat schematy, czyli np. niedodawanie parmezanu do makaronu z owocami morza, czy niejedzenie pizzy z szynką i ananasem. Co ciekawe, to chyba nawet nie ja zmieniłam sposób patrzenia na jedzenie, ile ono zaczyna zmieniać mnie. 
Podobnie jest z jajangmyeonem. To dość osobliwie i nieapetycznie wyglądające danie kuchni koreańskiej, pozornie nieciekawe, wręcz odstręczające okazuje się mieć walory, o których nie mamy bladego pojęcia. Rozmaite smaki i tekstury tworzą nową, nieoczywistą jakość.
Warzywa, kawałki wieprzowiny i makaron zatopione są w ciemnym sosie, którego bazą jest gęsta, niemal czarna pasta chunjang, zrobiona ze słonej fermentowanej soi i barwiona karmelem. Ma lekko gorzki i słony smak, dlatego do jej wykonania dodaje się trochę cukru. Przypomina smar lub Marmite. Trzeba ją jeszcze, przed połączeniem z resztą składników, kilka minut podsmażać bezpośrednio na patelni. 
Wszystko przed zjedzeniem należy wymieszać, tworząc błotnistą breję. Zanurzone w sosie elementy jajangmyeonu niemal całkowicie zatracają swój charakter. Brakuje tu wysmakowania i estetyki, jaką lubię w kulinariach. Wycieranie brzegów talerza przed zrobieniem zdjęcia nie ma sensu. Tu jest bałagan czy mi się to podoba, czy nie. Właśnie takie to danie.
Czy można zrozumieć potrawę? Staram się już odpuszczać takie pytania i po prostu gotować. Najlepiej, jak umiem. Z ufnością, że przyjdzie mi uwarzyć jeszcze coś wyjątkowego.
Z nieustającą czułością!
Składniki:
220 g schabu (lub niezbyt tłustej karkówki, boczku) 2 małe cebule cukinia 2 ziemniaki marchew ½ szklanki pasty chunjang 2 szklanki wody (w zależności od pożądanej konsystencji) paczka makaronu udon łyżka mąki ziemniaczanej łyżka oleju sezamowego 1/2 ogórka o gładkiej skórce
Wykonanie:
Obrać ziemniaki, marchew i pokroić w 1,5-cm kostkę. Obrać cebulę i również pokroić w podobnej wielkości kostkę. Cukinie pokroić podobnie. Mięso opłukać, osuszyć papierowymi ręcznikami i również pokroić w kostkę. Ogórek przekroić na pół, a następnie
Rozgrzać na ostrym ogniu chlust oleju w woku lub na dużej patelni. Wrzucić mięso i smażyć, aż stanie się złocistobrązowe i chrupiące. Nie zbijać kawałków razem, lepiej gdy będą smażyły się osobno. Jeśli wytopi się znaczna ilość tłuszczu, trzeba go odsączyć.
Mięso odłożyć na osobny talerz. Wrzucić ziemniaki i ponownie smażyć, aż do uzyskania złotych przysmażeń i chrupkości, następnie dorzucić marchew, cebulę, a na końcu cukinię. Smażyć przez kilka do kilkunastu minut, aż warzywa się usmażą.
Wyczyścić miejsce na środku woka lub patelni i wlać dwie łyżki oleju. Dodać koreańską pastę z czarnej fasoli i smażyć na środku patelni na oleju przez minutę. Następnie dokładnie wymieszać wszystko razem.
Wlać szklankę wody i pozwolić sosowi się zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować pod przykryciem ok. 10 minut. Jeśli sos staje się zbyt gęsty, można stopniowo dolewać do niego dodatkową szklankę wody.
Udon (oryginalnie używa się specjalnego świeżego makaronu koreańskiego) ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Po 10 minutach sprawdzić, czy ziemniaki są miękkie. Po całkowitym ugotowaniu dodać zawiesinę skrobi ziemniaczanej i mieszać, aż będzie gęsta i błyszcząca. Wymieszać z olejem sezamowym.
Dodać pokrojony ogórek. Przed zjedzeniem dokładnie wymieszać.
8 notes · View notes
szebla · 3 months
Text
Długa klamra francuska czarna spinka do włosów matowo błyszcząca
Elegancka, francuska klamra do włosów wykonana z wysokiej jakości tworzywa sztucznego w dwóch kolorach. Spinka automatyczna, podłużna, lekko wygięta, bardzo efektowna, doskonale trzyma włosy. Wymiary Szerokość produktu: 2 cm Długość produktu: 11.5 cm Długość automatu: 10 cm Niebieska spinka do włosów klamra... 32,00 zł Do koszyka Spinka klamra francuska do włosów... 36,00 zł Do koszyka Spinka francuska beżowa klamra do... 30,00 zł Do koszyka Klamra francuska ozdobna do włosów... 29,00 zł Do. Cena 32.00 PLN Nasza firma istnieje na polskim rynku od 1991 roku. Zajmujemy się sprzedażą detaliczną i hurtową najwyższej jakości biżuterii oraz ozdób do włosów. W odpowiedzi na duże zainteresowanie przenieśliśmy częściowo sprzedaż do Internetu. Duże doświadczenie na rynku pozwala dopasować się nam do indywidualnych potrzeb Klientów. Nasz asortyment to głównie biżuteria firm Colibra i Jablonex oraz francuskie spinki do włosów. Colibra to firma z ponad 40-letnią tradycją, posiadająca największy zakład biżuterii modowej w Polsce. Lider w swojej branży, produkujący biżuterię pozłacaną i srebrzoną z przyjaznych dla skóry, antyalergicznych stopów metali, pokrytych wysokiej klasy materiałami – 24-karatowym złotem, srebrem lub rutenem. Do zdobienia używane są znane w całej Europie kryształy Crystallized–Swarovski. Firma Handlowa Jacek Szebla ul Sokola 10 39-200, Dębica Tel. 601 514 148 https://szebla.pl/spinki-z-tworzywa-sztucznego/5581-klamra-spinka-francuska-dluga-elegancka-czarna.html
0 notes