#artystyczne
Explore tagged Tumblr posts
Text
Sztuka Cyfrowa w Świecie Technologii i Wyobraźni.
Malarstwo cyfrowe to most między wyobraźnią a technologią, gdzie artysta kształtuje wizje przyszłości, łącząc tradycyjne techniki z nowoczesnymi narzędziami, tworząc światy, które istnieją na granicy rzeczywistości i fantazji. Continue reading Sztuka Cyfrowa w Świecie Technologii i Wyobraźni.
#Artmajeur#Artsy#artyści współcześni#cyfrowe obrazy#Dariusz Mierzwa#Dariusz Witold Mierzwa#ewolucja sztuki#galerie sztuki online#Graficom ART#inspiracje artystyczne#krajobrazy futurystyczne#kreatywność#manipulacja cyfrowa#nowoczesne media#Singulart#surrealizm#sztuczna inteligencja w sztuce#sztuka cyfrowa#sztuka i technologia#sztuka surrealistyczna#sztuka współczesna#twórczość artystyczna#wizje przyszłości#wystawy sztuki
0 notes
Link
Eva Gonzalès to nie tylko jedna z nielicznych kobiet w środowisku impresjonistycznym XIX wieku, ale także wyjątkowa artystka, której twórczość przeszła długą drogę do uznania. W czasach, gdy często przyćmiewały ją sławy takie jak Monet czy Manet, Gonzalès wykształciła własny, oryginalny styl, łącząc delikatność z intensywnością ekspresji. Warto zwrócić uwagę na jej dzieła takie jak "Narcyz" czy "Portret kobiety", które doskonale oddają jej umiejętność uchwycenia subtelnych emocji i zmiennego światła. Choć zmarła młodo, jej dziedzictwo artystyczne jest niezaprzeczalne i obecnie znajduje coraz szersze grono miłośników.
#kobiety impresjonizmu#francuska sztuka XIX wieku#pionierki artystyczne#sztuka#plastyczny online#artysta
0 notes
Text
Wyjątkowe Wyróżnienie i Nagroda Artystyczna Luksemburga za 2023 rok
Z ogromną radością i dumą informuję, że moja artystyczna twórczość zostały uhonorowana przez prestiżowe Muzeum w Luksemburgu. Continue reading Wyjątkowe Wyróżnienie i Nagroda Artystyczna Luksemburga za 2023 rok
View On WordPress
#2023#artyści#ceramika#certyfikat#Dariusz Witold Mierzwa#drewno#druk#fotografia#Hervé Lancelin#instalacja#kariery artystyczne#malarstwo#media mieszane#metal#Międzynarodowa Komisja Selekcyjna#mozaika#Muzeum w Luksemburgu#nagroda#Nagroda Artystyczna Luksemburga#papier#Pinacothèque#prestiż#rysunek#rzeźba#szkło#sztuka dekoracyjna#sztuka współczesna#talent#tkaniny#uznanie międzynarodowe
0 notes
Text
Moi Drodzy,
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w moich warsztatach z malowania i dekoracji masek karnawałowych 🤩🥰 15 osób uczestniczyło w warsztatach, co mnie ogromnie cieszy, wszyscy dobrze się bawili (pytałam się po zajęciach uczestników o ich wrażenia) i wszyscy wyszli z gotowymi maskami.
Chciałabym bardzo podziękować Gallery of Young Polish Art a zwłaszcza 3 osobom: Kaja Orysiak, Ireneusz Martyniuk oraz Ani za pomoc w przygotowaniu warsztatów 🤩😊👏
#kamaarts#kamilawojciechowicz#kamila wojciechowicz-krauze#warszawa#warsaw#polish artist#maski#Venetian masks#carnival#warsztaty artystyczne#art workshops
0 notes
Text
Berberysy na żywopłot. Krzewy
Krzewy cierniste warto sadzić w roli żywopłotu – nie tylko, by chroniły i pięknie wyglądały, ale również po to, by dawały schronienie i pokarm ptakom. Dobrze, aby ciernisty żywopłot mógł mieć około 2 metrów szerokości. Krzewem, który świetnie nadaje się na żywopłot jest berberys. Berberys nadaje się na żywopłot, gdyż wypuszcza odrosty korzeniowe, przez co szybko się zagęszcza. Zagęszczaniu…
View On WordPress
#berberys#bukszpan#cięcie#cięcie artystyczne#krzewy na żywopłot#krzewy ozdobne#ogród#ptaki#zielone pogotowie
0 notes
Text
MOJA WYSTAWA MALARSTWA AGNIESZKI WOŁKOWICZ
Twarze po zarazie
15.03 - 29.03
Wernisaż 15.03 środa
Godzina 12:15
ALA Autorskie Licea Artystyczne i Akademickie, Wrocław
Galeria Jednego Autora
Kuratorzy: Ewa Mizera-Raczkowska, Artur Raczkowski
#wernisaz#sztuka#malarstwo#kultura#kultura wrocław#wrocław#agnieszka wołkowicz#agnes lumiere#ala autorskie licea akademickie i artystyczne#realism#twarze#portrety#vernisage#art#poland#culture#culture poland#portrait poland#portrait painting
0 notes
Text
A freehand sketch I created during a little get together with friends. Apparently it looks like "a piece that was made on acid".
Not this time. The only thing I was high on was my own brain chemicals baby ����.
Przez ostatnie miesiące, a właściwie przez ostatni rok, mam mega rozłączenie artystyczne (w sensie, że dużo mniej mam ochoty by rysować i nie sprawia mi to takiej przyjemności jak zawsze). Początkowo było mi bardzo trudno, bo miałam uczucie, że tracę część siebie, na której bardzo mi zależało. Jestem ostatnio tak zayebana w akcji, z własnych wyborów, że w wolnych chwilach dosłownie chce tylko czytać. W pewnym momencie nawet rysunek zaczął mnie stresować, co było dla mnie sygnałem, że
ej, może jednak odpuścić na moment.
Ten obrazek narysowałam w momencie powrotu do takiej luźniejszej sztuki, bez przygotowania, bez researchu bez jakiegoś wielkiego planu. I w końcu znowu poczułam się z tym dobrze.
Jak zdam mój egzamin we wrześniu to mam nadzieję wrócić do rysunku regularniej. A może i nie? Może wezmę się za naukę kolejnego języka, to też ciekawe wyzwanie.
Tak czy siak, może nie aż w tak dużym zintensyfikowaniu jakbym chciała, ale sztuka ze mną pozostaje.
#jellyfish#watercolour#watercolour jellyfish#my art#dude with long hair#ofc#im predictable#ephemeral#traditional art#sketchbook#sketchbook pages#ramblings#hot dude with jellyfish#this is a tag now#meduzy#meduzy akwarele#akwarele#rysunek#artists on tumblr#completely self indulgent
12 notes
·
View notes
Text
Pralnia brudów - gorzkie żale
Żeby Was chuj nie strzelił. Jest to wpis który nie powinien widnieć, ale... Posłuchajcie:
Siostrzyczka @aquilanew-blog pisała o "szczodrości" swojego pracodawcy. Ja Wam opowiem o mojego.
//
Jestem aż nadto wyrozumiały. Wręcz głupi i naiwny. Zdaję sobie sprawę, że może SWS nie ma tyle by chciał. Że może faktycznie ma większe zadłużenia niż by sobie tego życzył. Ostatnio rzucił, że nie chce żebyśmy brali z jednej hurtowni, bo nie chce u nich zadłużenia. Środowisko jest małe, więc wszyscy wiedzą, że właściciel owej hurtowni się nie pierdoli. Limit kredytowy jest, ale jak się umawiasz to się trzymaj umowy. Osobiście jeździ i ściąga długi. Jest jak drzazga w penisie, a tego nikt by nie chciał, nie chce i SWS który nade wszystko kocha jak nikt nic od niego nie chce.
//
Wczoraj się dowiedziałem, że nie będzie papieru do cenówek. Takiego, że po wydrukowaniu od razu sobie odrywasz. Będziemy wycinać XD Wspomnę jeszcze tylko, że powiedział dokładnie "cały zapas na rynku się wyczerpał". No za idiotę mnie ma. - Wspomniałem mu jak mnie tyrali dwa tygodnie za "artystyczne" wycinanie cen. No co ja im kurwa poradzę, że ręka nie idzie mi jak po sznurku. - Potem dodałem, że muszą się uśmiechnąć do KM o gilotynę do papieru. Jak SWS to usłyszał to aż zaczkał. "To my już kupimy" powiedział. No tak, oprócz Balbiny, z KM mają kosę. - Wpisałem w necie. 113zł za 500arkuszy. Ehhh... Sknera pierdolony. Do niczego w życiu nie dojdzie. Naprawdę wiele rozumiem, ale żeby stówki żałować na podstawy?
//
Czy chirurg używa noża do masła, bo jest tańszy niż skalpel? Czy można sprzedawać żarcie na wynos nie posiadając pojemników? No ja pierdolę! Zaraz wpadnie kontrola i przypierdolą mu taką karę, że magazyn tego papieru mieć będziemy u siebie. Nie na wszystkim można oszczędzać, i na na wszystkim powinno się. - Nie powiem, utrudni mi to pracę, ale mi krzywo wycięte ceny nie przeszkadzają, a on się będzie wykręcał na drugą stronę i miotał, że chujowo to wygląda. - I chociaż nie powinienem, na koniec dodam, że jeden ze sklepów nie ma ani jednej ceny. Ludzie na razie się z tego śmieją, ale w końcu ktoś go podpierdoli, i będzie tak jak pisałem - wpierdolą mu taką karę, że się obsra.
11 notes
·
View notes
Text
✣ 15.01.2024 ✣
zjedzone: ≈0 spalone: 320 bilans: -320
Cześć. Nie było postów przez dwa dni bo było mi wstyd w ogóle się tu pokazywać. B*Iim14 powróciła, a ja naiwnie myślałem że się jej pozbyłem. Nie ma co o tym dużo rozmyślać. Stało się, dlatego dziś zrobiłem fasta żeby to jakoś odpracować. Nawet gdybym chciał to już nie mam siły iść na siłownie, więc miejmy nadzieje że rzyganie oraz gł*d*wka to naprawią. Nie chcę nic słyszeć o zwiększeniu limitów. A co do tego fasta to i tak pizda ze mnie bo piłem napoje bez cukru, czyli bardziej chyba lq fast. W dupie to mam szczerze mówiąc.
Straciłem kolegę. To już był mój ostatni, nikogo innego nie mam. Odszedłem bo szczerze mówiąc stał się strasznym chujem i wprawiał mnie w dyskomfort. No i co dalej? Nie chce mi się żyć, czuję się fatalnie, yada-yada. Nie będę was dręczyć kolejnymi wypocinami o tym jak mi źle. Zmusiłem się do posprzątania swojej nory bo brudny pokój to też powód do stresu. Ciągle myślę o matmie, o tym że muszę się uczyć a ja skubany nic nie robię. Myślę o tym jakim leniem i nieudacznikiem jestem. Myślę o tym że jestem kanalią i najgorszym ścierwem. Że nie jestem nic wart. Jak mam poczuć się dobrze z sobą samym? Dlaczego szczęście nie może być trwałe, albo chociaż spokój? Jakaś akceptacja? Mówię to jak gdybym nie miał zaburzeń polegających na nienawiści do własnego ciała, żywiących się poczuciem jakiejkolwiek kontroli. Jaja jak berety. Tak w ogóle to wróciłem do rysowania, co jeszcze bardziej mnie dołuje, bo jeśli chodzi o moje umiejętności plastyczno-artystyczne to szkoda gadać. No trudno, muszę coś zrobić z tym że moje ulubione postacie mają mało fanartów i contentu brakuje. Nowe zainteresowanie starym fandomem mi się trafiło, i dobrze, bo w końcu mogę odciągnąć myśli od rzeczywistości. A tak to jak nic cię nie interesuje to nie masz o czym myśleć, tylko o tym jak marna jest sytuacja. Choć i tak mam momenty w których kładę się na podłodze i tak sobie myślę o tym że fajnie byłoby zniknąć. Albo jadę autobusem, patrzę przez okno i rozmyślam nad sensem czegokolwiek.
Mniejsza z tym. Chudej nocy, motylki.
#bede motylkiem#motylki any#az do kosci#bede lekka#będę motylkiem#blogi motylkowe#chce byc lekka#chude jest piękne#chude nogi#chudzinki#gruba szmata#lekka jak motyl#motylki#motyle w brzuchu#nie chce jesc#nie jedz
13 notes
·
View notes
Text
Być artystą
Coraz rzadziej tu coś pisze, bo nagle mam z kim rozmawiać. Znalazłam kogoś kto mnie posłucha.
Dzisiaj jednak siedzę sama. Jedyne ciepło jakie dostaje to te od termoforu, jedyny uścisk na jaki mogę liczyć to ten od pluszowej zabawki. Otula mnie jedynie koc, towarzyszy jedynie cisza.
Dlatego piszę.
Pisze, bo czuję to co wy. Czasem nienawidzę tego, że urodziłam się artystka. Stuprocentową artystka. Moje wszystkie talenty, umiejętności, to co przychodzi mi łatwo jest artystyczne. Potrafię tworzyć piękno, potrafię go dotknąć, opisać, zobrazować i przekazać. Co jest w tym więc takiego złego? Co jest złego w tej wrażliwości?
Świat nie jest stworzony dla takich jak ja. Świat nie jest gotowy na artystów z krwi i kości.
Już od początku swojego istnienia słyszę, że nie nadaje się do życia w społeczeństwie. Słyszę, że to co robię nie ma sensu. Moje plany są nierealne. Powinnam przestać bujam w obłokach, odpuścić.
Słyszę ciągle podcinanie skrzydeł. Słyszę ciągle krytyczne słowa które mówią o tym, z jestem niepoprawna. Jak rosnąć gdy słyszysz, że nie wiesz jak żyć. Poświęcasz czemu życie, a potem słyszysz, że masz ciężko pracować aby osiągnąć sukces. Nikt z tych krzykaczy nie wie czym jest ciężka praca! Powtarzają pewien slang. Czy nie starcza energia i czas, który wkładasz w to co kochasz? Ojj według nich nie! Zawsze za mało, zawsze trzeba więcej! Nigdy nie osiągniesz tego poziomu. Może idźmy wszyscy do kopalni na kilkanaście lat, wtedy dostaniemy prawo aby powiedzieć ciężko pracowałem? Bo te walki, których nikt nie widzi nie mają żadnego znaczenia. Nikogo one nie obchodzą, bo często są one tylko w naszej głowie.
To niesprawiedliwe, bo zasiewają wątpliwości w naszej głowie. Sprawiają, że sami ich zastępujemy. Nasz krytyk staje się gorszy od nich. Paraliżuje nas. Sprawia, że czujemy się jak gówno. Nie potrafimy się dowartościować. Dopóki nie usłyszymy jakichkolwiek miłych slów od kogoś innego. Dopóki nikt nas nie zapewni, że robimy coś dobrego. Dopóki nie udowodni nam, że jest to warte poświęconego czasu bo sami zbyt wiele razy słyszeliśmy, że jesteśmy nikim!
Każą nam wybić się siebie, ukrócić swoją kreatywność. Za każdym razem, gdy tylko odważymy się powiedzieć, że jesteśmy genialni zawsze nam go zabierają. Społeczeństwo umówilo się na regułę, że nie wolno być pewnym swojej wiedzy. Uznała, że bycie jej świadomym sprawia, że się jej wyzbywamy. Nie należy do nas. To jak policzek gdzie krzyczą, abysmy się nie oszukiwali bo oni lepiej wiedzą jacy jesteśmy niż my. Każą ci iść na etat mówiąc że to jedyna słuszna droga, zabraniają iść na ryzykowna ścieżkę. Nie z troski o twoje bezpieczeństwo, ale abyś przypadkiem nie był zbyt niebezpieczny dla nich. Inną drogą jest nieakceptowana.
Skąd brać odwagę aby być swoją kiedy tak wielu nas krytykuję? Jak nie nienawidzić siebie za bycie artysta ?
Nie wiem, chciałabym zrozumieć.
~Wszelkie prawa zastrzeżone ~
Jesteśmy zawsze tacy niezrozumieni i samotni, bez żadnej pewności i wiary w siebie ...
Ally
#cytaty#inspiracja#brak pomocy#milosc#smutny cytat#moja głowa#nie poddam się#poezja#miejsce dla ciebie#mam depresje
7 notes
·
View notes
Text
Augustów – Turystyczne Serce Podlasia
Augustów, malowniczo położony w sercu województwa podlaskiego, to jedno z najpiękniejszych miast w Polsce, które każdego roku przyciąga tłumy turystów. Otoczony przez dziewicze lasy Puszczy Augustowskiej i przepiękne jeziora, Augustów jest miejscem, które zachwyca nie tylko przyrodą, ale także bogatą historią, tradycją oraz licznymi atrakcjami dla odwiedzających w każdym wieku.
Perła natury – kraina jezior i lasów
Augustów to przede wszystkim raj dla miłośników przyrody. Miasto otacza aż dziewięć jezior, w tym Necko, Białe, Sajno, Studzieniczne i Rospuda, które oferują idealne warunki do wypoczynku nad wodą. Czyste, spokojne wody jezior zachęcają do kąpieli, uprawiania sportów wodnych, takich jak kajakarstwo, żeglarstwo, czy paddleboarding. W okolicznych lasach znajdują się liczne ścieżki piesze i rowerowe, które pozwalają na bliski kontakt z naturą. To doskonałe miejsce na spacer, nordic walking czy wycieczkę rowerową, podczas której można podziwiać uroki puszczańskich krajobrazów.
Augustów dla aktywnych
Miłośnicy aktywnego wypoczynku znajdą w Augustowie liczne atrakcje, które pozwolą im w pełni korzystać z uroków tego miejsca. Jednym z najpopularniejszych sposobów na spędzenie czasu w mieście jest spływ kajakowy rzeką Czarną Hańczą, która prowadzi przez malownicze tereny Puszczy Augustowskiej i jest uważana za jeden z najpiękniejszych szlaków wodnych w Europie. Dla tych, którzy wolą pozostać na lądzie, Augustów oferuje szeroką gamę tras rowerowych, z których wiele biegnie przez urokliwe zakątki, gwarantując niezapomniane wrażenia.
Żegluga augustowska – unikalne rejsy
Nieodłącznym elementem krajobrazu Augustowa jest Kanał Augustowski – jedno z najciekawszych dzieł hydrotechnicznych w Europie, wpisane na listę Pomników Historii. Kanał, łączący dorzecza Wisły i Niemna, jest nie tylko technologicznym majstersztykiem, ale także wyjątkową atrakcją turystyczną. Rejsy statkami Żeglugi Augustowskiej pozwalają turystom podziwiać jego urok i dowiedzieć się więcej o historii i funkcjonowaniu tego unikalnego szlaku wodnego.
Augustów – miasto z historią
Augustów ma również wiele do zaoferowania miłośnikom historii. Miasto, założone w XVI wieku przez króla Zygmunta Augusta, zachowało wiele zabytków świadczących o jego bogatej przeszłości. Wśród nich warto wymienić bazylikę Najświętszego Serca Jezusowego, klasycystyczny ratusz, czy liczne drewniane domy o charakterystycznej architekturze. Nie można zapomnieć o Sanktuarium Maryjnym w Studzienicznej, gdzie znajduje się kaplica z cudownym obrazem Matki Boskiej oraz pomnik Jana Pawła II, który odwiedził to miejsce podczas pielgrzymki w 1999 roku.
Smak Podlasia w Augustowie
Augustów to także miejsce, gdzie można poznać smak Podlasia. Lokalna kuchnia, oparta na tradycyjnych recepturach i naturalnych składnikach, zachwyca różnorodnością. Warto spróbować regionalnych specjałów, takich jak babka ziemniaczana, kartacze czy sękacz. W mieście znajdują się liczne restauracje i kawiarnie, które oferują zarówno dania kuchni polskiej, jak i europejskiej, a także oryginalne przysmaki, których nie znajdziemy nigdzie indziej.
Kultura i rozrywka
Augustów to także miejsce tętniące życiem kulturalnym. Latem miasto staje się sceną licznych wydarzeń i festiwali, takich jak Augustowskie Lato Filmowe, koncerty muzyki klasycznej i folkowej, a także regaty żeglarskie. Na turystów czekają też różne formy rozrywki, od koncertów i imprez plenerowych po kameralne występy artystyczne. Dzięki temu każdy znajdzie tu coś dla siebie, niezależnie od wieku i zainteresowań.
Augustów – serce Podlasia
Augustów to miasto, które przyciąga swoją atmosferą, bogactwem przyrody i licznymi atrakcjami. To idealne miejsce na wakacje, weekendowy wypad, czy krótką ucieczkę od codzienności. Bez względu na to, czy szukasz spokoju i bliskości natury, aktywnego wypoczynku, czy odkrywania historii i tradycji regionu, Augustów z pewnością spełni Twoje oczekiwania. Odwiedź to turystyczne serce Podlasia i przekonaj się, jak wiele ma do zaoferowania!
2 notes
·
View notes
Text
Rzeczy, które doceniam w relacji:
Jak ktoś zrobi mi jedzonko
Kwiatki bez okazji
Jak robi ze mną artystyczne rzeczy
Jak troszczy się o moje zwierzaki
Jak komplementuje mój charakter a nie wygląd
2 notes
·
View notes
Text
MF dobre rzeczy piszą, i lewackie, i artystyczne, sypnijcie im groszem, jak możecie
5 notes
·
View notes
Text
Być artystką, czy kobietą? Anna Bilińska-Bohdanowicz i wyjątkowe „Polki na Montparnassie”
#Anna Bilińska-Bohdanowicz#sztuka kobiet#polish art#art#polish women artists#sztuka#Polki na Montparnassie
3 notes
·
View notes
Text
Warsztaty artystyczne - malowanie kamyków i zakładek
2 notes
·
View notes
Text
Podsumowując 2023 + sesja wizerunkowa
31-01-2024
Wczoraj był dziwny dzień. Bardzo dziwny.
Rano wstałam NAGLE na 2 minuty przed rozpoczęciem pracy. Nie wiem kiedy z domu wyszedł mój partner. Nie wiem - zwykle się wtedy przebudzam, a wczoraj spałam snem twardym i czerstwym. Tak, czerstwym, że aż chrupkim - okruszków sennych śpiochów pod powiekami nie mogłam wymyć, ani prysznicem, ani późniejszym przemywaniem twarzy. Z nosa mi leciało.
Dopiero kawa pomogła mi dobudzić, jak sprzed komputera odpowiadałam na pracowe maile - znowu typ jakieś zmiany wprowadził, znowu jakieś nowinki są i znowu się o nich dowiaduję od klientów. To strasznie irytujące. Tyle lat i nic się na polu komunikacji z szefem nie zmienia...
Odpowiedziałam na wszystkie maile o które szef się poprzedniego dnia pluł (nie wiem - z jednej strony słusznie, z drugiej ja nie zostawiam maili bez odpowiedzi tak długo jak on, czasem klienci muszą poczekać 2 dni na moje maile, a na jego 2-3 tygodnie o ile w ogóle odpisuje... Fakt też, że zatrudnia mnie po to bym odpowiadała na te maile, a czasem nie mam przestrzeni na odpowiadanie na maile, bo jestem w urzędach, albo oddzwaniam do klientów, wtedy po prostu "przenoszę" sobie dzień odpowiadania na maile na kolejny dzień by się skupić rzetelnie na problemie... ale czasem szef ma te swoje zrywy monitorowania jak pracuje jego zespół i wtedy NAGLE chce znać sposób organizacji pracy, modeli odpowiedzi, do wszystkiego się przyczepia i to nie wiem nigdy czy przyczepia się z krytyką, czy z chęcią dania pozytywnego feedbacku [nigdy nie daje pozytywnego feedbacku - po prostu chce ode mnie informacji w odpowiedzi na jego często pełne irytacji pytania - nie wyjaśnia o co chodzi, nie ciągnie tematu], czy z czymś innym? Czy po prostu chce wiedzieć jak działa firma, czy jest ciekawy? I zwykle nie pamięta naszych wcześniejszych ustaleń i czepia się tego co ustaliliśmy 1-2 lata temu i próbuje to ustalać na nowo, albo inaczej jakby tej rozmowy z ustaleniami te kilka lat wcześniej nigdy nie było... bardzo mnie to irytuje... Po prostu dzwoni/pisze jak obcy człowiek z fochem żądający wyjaśnienia jak działa firma i wpadający na "genialne" pomysły, które od dawna są wdrożone w pracę...).
Wzięłam prysznic, ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż - lekki, minimalistyczny (obawiam się, że na zdjęciach nie będzie mi zbyt służył, trzeba będzie retuszować) tylko po to by zakryć opuchnięte oczy i ślady po gojących się pryszczach; zjadłam coś lekkostrawnego, spakowałam ciuchy (te, które prasowałam ponad 2 tygodnie temu ubolewając, że nie mam garnituru i nie wiem w co się ubrać) na sesję i poszłam.
Najpierw pojechałam na sesję - bo fotografka miała wcześniej czas, a potem na badanie do lekarza.
U lekarza wyszło, że jestem zestresowana, odporność mam osłabioną, że objawy (ból głowy, gardła, łzawienie z oczu, katar i biegunka) mogą wskazywać na covid lub grypę - zrobiłyśmy testy, niby lekkie kreseczki wyszły przy obydwu, więc mam teraz L4 (chciałam dostać tylko na poniedziałek, by szef się odczepił, ale pani doktor powiedziała, że mój organizm teraz walczy z wirusami, poza tym widać było podczas wizyty moje zmęczenie - poleciła mi leżeć w domu i się zregenerować, nie prądkować, obserwować czy coś się nie rozwija i leczyć przeziębienie - mam leki na płukanie gardła, na katar, na gorączkę, na biegunkę).
A na sesji u fotografki było... osobliwie. To chyba najlepsze słowo na określenie tego. Osobliwie.
Przychodzę, a wita mnie młodziutka dziewczyna - na zdjęciach na profilu wyglądała na starszą. Sesję robiłyśmy u niej w domu, same portrety, więc luz. Na razie nie mam pomysłu na nic więcej. Zobaczę co dalej, może w końcu kupię garnitur xD i wtedy (jak będę też bardziej przy kasie) zrobię sobie inną, szerszą sesję zdjęciową. Anyway - okazało się, że to jej mieszkanie. Fajne. Malutkie, ale śliczne, artystyczne, wszystko w nim wygląda jak studio do zdjęć - estetyczna perełka (a na profilu w portfolio nie ma zdjęć z tej przestrzeni, więc totalnie byłam zaskoczona). I to w zasadzie nie ma znaczenia tak obiektywnie, tak serio. Bardziej o tym myślę w kontekście naszej rozmowy.
Dziewczyna jest bardzo zdolna, artystyczna, opiera kompozycje GŁÓWNIE o kolory - dlatego w ogóle zgłosiłam się do niej z tymi zdjęciami. Chcę mieć coś co zarazem wpisuje się w ramy profesjonalnej sesji wizerunkowej, ale ze szczyptą koloru, artyzmu. To do mnie pasuje. Nie wiem jak wyjdą te zdjęcia po edycji - okaże się, ale... Pozowałam w 3 zestawach - w satynowej turkusowej koszuli z lat '80 i niebieskich spodniach w typie palllazzo: najbardziej formalny i officowy strój jaki mogłam wymyśleć z tego co mam w szafie. Potem miałam założyć czarne spodnie, ale jakoś zapomniałam xD - przebrałam tylko bieliznę i koszulę - ubrałam białą koszulę z jedwabiu do tych obszernych spodni. To jest bardziej CV-strój. No i ostatnia stylizacja to było "Smart casual" - fuksjowo-różowe spodnie lniane i biały bawełniany T-shirt. Planowałam do tego założyć marynarkę, taką oversize w brudnym różu, ale ostatecznie uznałam, że NOPE. Bawełna i len w swojej prostocie wystarczają, nie ma przerostu formy nad treścią. Tyle wystarczy.
Fotografkę zaskakiwało raz po raz masę rzeczy. Najpierw mój widok w drzwiach "OMG, jaka ty jesteś malutka! Myślałam, że będziesz wysoka! Jak rozmawiałyśmy tak sobie ciebie wyobrażałam!", a minutę później "Jaka ty jesteś kolorowa!" xD (miło mi, to akurat cudowny komplement). Potem pytała do jakiej branży te zdjęcia robię - to pytanie miało sens, musi wiedzieć jak zdjęcia wykonać. No i od słowa do słowa i wyszło nam, że szukamy OBYDWIE obecnie pracy w podobnych branżach, że ja teraz robię licencjat z tego, co ona obroniła rok temu (tylko na innej uczelni). Zaczęłyśmy się wymieniać wiedzą i doświadczeniami - podczas robienia zdjęć.
Wyszło tak, że dziewczyna jest gorzko rozczarowana tym, że kończymy - jako ludzie - studia i idziemy do pracy w której WCALE nie czujemy się pewnie. Wcale. Myślała, że studia jej zagwarantują umiejętność obsługi programów, przepisów i innych narzędzi, które od razu, z miejsca będzie mogła użyć w pracy zawodowej. Tym czasem rozpoczęła pracę zawodową i okazało się, że jest na tym stanowisku jak dziecko we mgle: musi się nauczyć obsługi nowego programu, musi zrobić coś inaczej niż się uczyła, musi poznać nowe przepisy i standardy. I w zasadzie jest rozczarowana tym, że studiując dziennie czuje się być mocno do tyłu w stosunku do rówieśników, którzy studiowali zaocznie. Totalnie się z nią zgadzam - kiedyś czułam się podobnie rozczarowana. A teraz, mając już doświadczenia w pracy zawodowej i to różne i zarazem będąc studentką jestem ZACHWYCONA tym czego się uczę na studiach, bo widzę do jakich przedsięwzięć mogę wykorzystać tą wiedzę i gdzie szukać dalej.
Mamy trochę inną perspektywę.
Mówiła też, że podziwia mnie, bo zdecydowałam się pójść na 1 rok studiów 1 stopnia, a co za tym idzie wejść w środowisko bardzo młodych osób - sama nie byłaby na to gotowa.
To też chyba - po namyśle - jest coś na co inaczej patrzę mają ponad 30 lat i mają cały bagaż doświadczeń. Oczywiście kontakt z młodymi ludźmi "pierwszy raz spuszczonymi ze smyczy" jest odczuwalny i nie mam zamiaru kręcić, że nie odczuwam tego - zresztą nie raz o tym piszę. Ale jestem na studiach dla siebie i dla swojej wiedzy, a nie dla grupy rówieśniczej.
Inny moment życia - ot co.
A potem zapytała o to co się wydarzyło, że nie ukończyłam poprzednich studiów. Odpowiedziałam zdawkowo. Ona dopytywała - z ciekawości. Dzieliła się swoimi doświadczeniami i trudnościami. To była miła rozmowa. I przy okazji wymiana info o tym, że rynek pracy jest trudny obecnie... no i wracała do pytań o to co się kiedyś wydarzyło u moich rodziców, co wspomniałam opadając o tym, że mając te 20-parę lat miałam inne priorytety... Pytała z ciekawości, by mnie wciągnąć w rozmowę. A ja w sumie nie widzę powodu by o tym nie mówić, nie czuję, że jest tu cokolwiek do zatajania... odpowiedziałam jej tak, jak mogłam, nie wchodząc w szczegóły. Ona zaczęła z tym, że "dobrze, że byłaś wtedy już taka dorosła i ogarnięta, a nie zagubioną nastolatką", a ja wiem, że było przeciwnie, mając 21-lat nie byłam dorosła, ani ogarnięta - sytuacja mnie do tego zmusiła i to się odbiło traumą na moim życiu. Wyjaśniłam - też zdawkowo - że to mylne wnioski, że ciężko to odchorowałam...
Ech. Poza tym pytała mnie właśnie - skąd wiedziałam jak się ubrać na tę sesję, bo zachwyca ją jak dobrze do swojej urody dobrałam ubrania. To miły komplement. Ale jednocześnie łączy się z kierunkiem studiów - tym, który ja zaczęłam ledwie, a który ona ukończyła. W zasadzie jej kierunek bardziej skupiał się na budowaniu wizerunku niż mój. Ech. Mam wrażenie, że obydwie wymieniałyśmy się wiedzą, ja w poczuciu niepewności, bo takie kwestie jak ubiór są ważne i kłamstwem by było, gdybym twierdziła, że się tego na studiach nauczyłam (bo badałam ten obszar dla siebie, prywatnie), ale też w doborze tych ubrań, które wzięłam na sesję upewnił mnie pan od ćwiczeń w niedzielę, który z nami omawiał branding, dał kierunki do komunikacji wizualnej marki itp. Przeanalizowałam swoje wybory pod tym kątem i dlatego wzięłam na sesję właśnie te ciuchy. Gdy jej o tym powiedziałam była poruszona - że takie zajęcia mam, że jakieś diagramy, inspiracje, testy nam wykładowcy robią, że dają szablony, kierunki itp. I zaczęła wypytywać o to czy uważam, że warto się na moją uczelnię przenieść, bo ona obecnie ma problem z właśnie - poczuciem bezsensowności studiowania.
Mam wrażenie, że przeżywa to, co większość ludzi przeżywa na magisterce na dziennych. Brak celu i oświecenie, że teraz trzeba będzie tą wiedze wykorzystać tylko JAK!?
Chyba ona jeszcze szuka co jest dla niej dobrym kierunkiem... na pewno spełnia się jako fotografka i dorabia jako fotografka, ALE nie ma poczucia, że mogłaby pracować jako fotografka. Dlaczego? Bo nie ma pieniędzy na studio... Hymm... Ma ewidentnie trochę priorytetów do przewartościowania.
W pewnym momencie rzuciła, że fajnie współpracować z kimś w jej wieku, z podobną drogą, zmianami studiów itp - bo niektóre rzeczy zrobiłyśmy podobnie. EEeee.. no i wyszło, że dawała mi 27-29 lat. No miło. Wyznałam jej prawdę xD - zdziwiła się, może nawet speszyła, a potem rzuciła, ze tym bardziej podziwia, że chciało mi się robić w ogóle jeszcze studia... Ale to "podziwia" to bardziej oznaczało "doceniam brawurę samobójczą", yeah, tak to czuję.
I chociaż sesja była miła, z herbateczką, z rozmową o braku pracy, o chęci realizacji artystycznej, to wyszłam z niej zamiast z poczuciem ulgi to z jakimś niepokojem... a jak weszłam do windy to NAGLE zaczęła mi drgać dolna warga, jakby tuż-tuż przed płaczem.
Nie rozumiałam o co chodzi. Nic złego się nie stało. Sesja wyszła, miałam iść do lekarza, szefowi odpisałam... jakby cały dzień szedł dobrze, a nagle pojawiło się to poczucie pustki, zagubienia, braku celu i głębokiego żalu, smutku... i płacz wyskakujący do gardła, łzy zwilżające oczy. Nie rozumiałam...
Próbowałam jeszcze raz prześledzić co się wydarzyło, że takie uczucia czuję... no i doszłam do wniosku, że chodzi o rozmowę na temat najtrudniejszego i najtraumatyczniejszego okresu w moim życiu. I o strach przed przyszłością?
Gdy szłam już do lekarza, chlipiąc i wycierając cieknący cały czas nos ZNOWU uaktywnił się mój szef. Teraz miał przyjebkę o to, że zapytałam go rano o tę procedurę, o której istnieniu dowiedziałam się od klientów o której pisałam do niego rano. Wkurzony/oburzony (albo tylko takiego gra - bo on teraz, od czasu kontroli PIP nie odbiera ode mnie telefonów, tylko wymiana info poprzez smsy i maile xP; możliwe, że gra taką divę co potrzebuje snikersa, bo zbiera na mnie dowody i chuj mu w dupę, ja mam dowody na niego i jego zaniedbania w razie kolejnej dramy, nadużycia czy konieczności kontroli PIPu), że przecież mi coś-tam w mailu napisał. No więc ja facepalma strzelam i powtarzam, że CO-KURWA-ROKU go o to proszę i CO ROKU ustalamy, że to jest okay, i CO ROKU musimy to powtarzać, i CO ROKU jak nawiązuję do ustaleń to okazuje się, że on jednak nie chce tak robić i ma w dupie, że to dla mnie jest ważne - mianowicie napisać maila "Ważne: nowe procedury, obczaj maila ASAP". Naprawdę, tylko to proszę. Potem czytam setki takich samych, monotonnych konwersacji jego z klientami, którymi zasypują mi skrzynkę (bo na wszystkie te jego zrywy nagłych odpowiedzi daje mi DW) i po prostu ucieka mi coś ważnego. Albo odczytanie tego bałaganu od niego zostawiam sobie na później, bo ważne, że załatwił sprawę, a już mniejsza jak, bo przecież i tak mnie nie dopuszcza do decyzyjnych kwestii. A jak jest nowa procedura lub wrzuca na stronę nowy produkt to niech napisze mi tego SMSa - co rok to ustalamy, co rok jest to samo. Co rok się zgadza, potem ma wąty, a potem mu przypominam o ustaleniach, a on się gniewa, że woli maile i nie może pojąć, że mogę woleć inną komunikację ważnych kwestii niż on...
Jak czytałam te wiadomości od niego - w tym stanie z drgającą od wstrzymywanego płaczu szczęką - poczułam znowu mdłości i ból brzucha (taki skurcz, jak przed biegunką). Nie, kurwa, ja nie mam na to siły.
Po powrocie od lekarza, już z L4 i po rozmowie z moim chłopakiem o wrażeniach z całego dnia... O. powiedział tak: jeżeli w tej pracy, tam, gdzie chcą mi dać 3 dni w tygodniu zaproponują mi pracę to chciałby, żebym ją brała i rzuciła tę obecna cholerę. Nie łączyła etatów, tylko rzuciła obecną w cholerę, bo może nasza sytuacja finansowa się nie poprawi, ale moja psychiczna się poprawi, a to wpłynie na to, że poprawi się ostatecznie nasza sytuacja w związku, a razem z tym ostatecznie finansowa.
Ech... jest to myśl. Planowałam łączyć pół etatu tu i pół etatu tam, a tak wychodziłoby inaczej nieco...
Zobaczymy.
Wkurza mnie to, że nie mam kasy!
Ech... strasznie to irytujące. Szefowi napisałam smsa z info, że mam L4 i wrócę z nim do tematu po powrocie z choroby. Naracześć.
Nie dałam rady wczoraj wypłakać tego stresu. Możliwe, że to jest nagromadzony stres, ten sprzed kilku tygodni i to on po prostu osiągnął limit i mi wyszedł płaczem uwięzionym w gardle i przeszklonych oczach? Może tak być.
No ale przez to obawiam się jak wyjdą zdjęcia... bo tyle się mówi o tym, że modelka/osoba fotografowana powinna myśleć o czymś przyjemnym, aby rozprężyć mięśnie twarzy... a ja jednak... Wtedy nie zauważyłam, że trudno mi było mówić, pcyhicznie jestem osłabiona i po prostu przypomnienie sobie tamtych emocji sprzed lat jest trudne...
Ech.
Mam mieszane uczucia.
-------
Podsumowanie roku 2023.
Ech, trudne.
1 Przeczytałam około 30 książek. Mniej-więcej pół na pół zestawienie reportaże + książki popularnonaukowe oraz książki fabularne. Poza jedną książką fabularną, która jest skrajnie niespójna i głupia zwyczajnie (Stefan Darda "Jedna Krew") reszta dała mi frajdę i/albo fajne rozkminki.
Czytanie książek w audiobookach to cudowna rzecz. Polecam.
2 Przesłuchałam setki godzin podcastów. Setki. I ponownie - przy nasileniu objawów ADHD dostęp do książek czytanych jest nieoceniony.
3 Dopięłam, wyszukałam, zdobyłam się na odwagę i przeszłam diagnozę ADHD. Mam dobrane leki. Mam wyjaśnienie i zrozumienie na tyle frustrujących momentów mojego życia, które latami sobie wyrzucałam. Jest mi z tą diagnozą dobrze, lepiej, świadomiej, wiem gdzie szukać i jak szukać rozwiązań zaprojektowanych dla takich jak ja. <3
4 Nie udało mi się przeprowadzić projektu współfinansowanego przez miasto - nie miałam czasu, za bardzo przeżywałam to co w środowisku dorosłych osób diagnozowanych na ADHD jest nazywane "przeżywaniem żałoby" - za życiem, które mogłoby być, a którego nie było, gdybyśmy wiedzieli wcześniej.
5 Zdobyłam nocą górę. Pierwszy raz wdrapałam się o ciemnym świcie na szczyt góry by zjeść śniadanie i wypić kawusie oglądając spektakl wschodu słońca. Cudowne przeżycie.
6 Zostałam ciocią. <3
7 Zgubiłam dokumenty i nie poleciałam na Cypr. Przepadły opłacone bilety...
8 Wyrobiłam nowe dokumenty - zarówno nowe ID i paszport z KOSZMARNYM zdjęciem xD (które też mam na legitymacji xD). To pozytywna rzecz, na dłuższy czas mam sposój.
9 Zostałam psomatką małego, chorego szczeniaczka po którego jechaliśmy pół kraju. W sprawie szczepień którego zostaliśmy oszukani... Młoda połowę swojego życia była baaaardzo chora, a my bezsilni, bez przestrzeni w głowach, w czasie, uwięzieni w domu, wychodzący wciąż po leki dla niej lub z próbkami na badania do weterynarza. :(
10 Byliśmy w Pradze. Było cudownie.
11 Pojechaliśmy na szaloną majówkę do Toskanii - gdzie przeżyłam katharsis jakieś pod rzeźbą Dawida we Florencji. xD Musiałam się zderzyć z faktem, że moja wymarzona Florencja, jako konstrukt, idea, nie istnieje. I to było tym trudniejsze, że do tamtego czasu nie wiedziałam, że w ogóle jakąś wymarzoną Florencję mam. Pogoda była okropna, pochmurno, zimno, deszczowo - nie wybierajcie się do Toskanii na przełomie kwietnia/maja, to najbardziej deszczowy okres w tym rejonie! Podobało mi się w Sienie (a nie spodziewałam się tego) i podobało mi jedzonko, nasze hotele - dobrze je wybraliśmy. Ale Florencja - rozczarowanie w majówkę. Do tego podróż z chorym pieskiem była wyzwaniem... ech...
12 Byliśmy w Dolomitach i bawarskich Alpach - zakochałam się w szlakach i w architekturze, o ile renesansowa kolebka mnie rozczarowała, bo miałam "oczekiwania", o tyle natura Włoska i Niemiecka mnie podbiła. Doskonała, szlaki świetne. :D Chce tam wrócić!
13 Nie wypoczęłam podczas majówki - na przyszłość: zostań przynajmniej 2-3 dni w jednym miejscu zanim ruszysz w kolejne. Przemieszczaliśmy się po wielkich odległościach w tempie 1dzień tu 1 dzień tam itp. Z chorym pieskiem. To było szalone tempo. To nie jest dobra opcja na dłuższą metę.
14 Pojechaliśmy na Rajd, odwiedziliśmy Malbork, Stegnę, pływaliśmy kajakami, było przygodowo. Miło.
15 Okazało się, że szef próbuje mnie zrobić na kasę i spędziłam czerwiec na walce o swoje prawa.
16 Mój partner i ja zaczęliśmy studia. Z ostatnim dniem czerwca, nie będąc pewna czy dobrze robię i co dalej z pracą, bo szef nie chciał mi wypłacić wynagrodzenia za przepracowany maj, a w kwestii czerwca kręcił. Ale złożyłam papiery. Dopięłam to. I to była świetna decyzja.
17 Zorganizowałam urodziny obiad dla rodziny i wyjście na event.
18 W końcu zabrałam mojego chłopaka na zjazd całego kuzynostwa połączony z urodzinami kuzynki. Było suuuuper, chociaż wszyscy o dzieciach gadali xD
19 Okradziono mojego chłopaka.
20 Zaczęłam - sporadycznie, ale jednak - uprawiać Squosha.
21 Rozegraliśmy na żywo sesję RPG i planujemy kolejną (ale brakuje czasu)
22 Przez okres lipiec-październik byłam w stanie osowienia, braku energii, czułam się gorzej, mniej sprawcza, przygnębiona i przybita po tym wydatku energetycznym z pierwszej połowy roku (chory piesek, zgubione dokumenty, blokowanie kont, poszukiwanie pracy, "żałoba" po diagnozie ADHD), a utrata pracy i poczucia względnego bezpieczeństwa to był gwóźdź do trumny biorę do teraz leki na depresję... Zauważyłam w zeszłym miesiącu, że jest znacznie lepiej, ale wciąż czuję się niedoceniona, wykorzystana i robiona w chuja... Na polu zawodowym.
23 Zaczęłam studia - świetna rzecz!
24 Byliśmy kilka razy w górach - meeeega się cieszę!
25 grałam w masę fajnych gier planszowych!
26 Pozowałam w kilku sesjach zdjęciowych, jestem bardzo zadowolona z efektów.
27 Pojechaliśmy drugi raz do Toskanii, tym razem do Pizy i było tym razem fantastycznie! Cudowne miasto! A potem pojechaliśmy do Florencji - tym razem, już bez oczekiwań, już pogodziłam się, że trzeba to miasto i jego artystów ściągnąć z piedestałów na których ich trzymałam i dzięki temu tym razem baaaaaardzo mi się podobało, tym bardziej, że weszliśmy do Uffizi. <3 Botticelli na żywo jest fantastyczny! Caravaggio! Mrrrrr... Mega się cieszę, że wróciliśmy tam i jeszcze raz mogliśmy doświadczyć tego miasta. Jest ono bardzo przyjazne jak akurat nie leje deszcz hehehe
28 Spędziłam święta z bliskimi - z każdej strony.
29 Wysłałam w dzień przed sylwestrem zdjęcia na konkurs fotograficzny pierwszy raz w życiu i udało mi się wygrać dofinansowanie do stypendium. Idą zmiany!
30 Spędziłam masę czasu i wykosztowałam masę komórek na stres związany z sąsiadem z dołu, na zbieranie podpisów w których w zasadzie prosiłam obcych ludzi z klatki by potwierdzili, że jesteśmy dobrymi sąsiadami. Bardzo to było stresujące. Wymagało odwiedzin w wielu miejscach, urzędach i jeszcze użerania się z właścicielami mieszkania, którzy zachowywali się niedojrzale i torturowali nas groźbą wywalenia na bruk...
31 Współpracujemy w końcu ze świetną behawiorystką i z świetną weterynarz - to takie szczęście, że wzruszenie mnie łapie.
32 Moja suczka przed świętami miała sterylizację - to był bigdeal, musieliśmy znowu przemeblować mieszkanie by nie musiała skakać.
33 A! No tak, w styczniu/lutym, przygotowując się na przybycie pieska zrobiliśmy remont wynajmowanego mieszkania. xD
34 Widziałam stanowczo zbyt mało wartych uwagi filmów i seriali - nie ma czasu. Ale widziałam Farmę Clarksona - zaskakujące, jak mocno się wkręciłam w tą serię, kibicowałam bardzo.
35 Dołożyłam swoją cegiełkę do zmian w Polsce w 15.10.2023 - głosowałam i jestem w opór dumna z frekwencji polek i polaków.
36 Wygrałam konkurs literacki - kulinarny, na historię wokół jedzonka. Wygraną była książka kucharska. Fantastyczna sprawa!
37 Wygrałam w loterii Lidla 200zł na zakupy xD, które baaaaaardzo się przydały!
38 Wzięłam kredyt na zakup sprzętu, którego boję się używać xD
39 Zrobiłam uprawnienia na instruktora zajęć plastycznych <3
40 Uczestniczyliśmy z partnerem przez cały okres maj-lipiec w dużej ilości szkoleń odnośnie pracy zdalnej i zdalnego biznesu. Fajne to było, rozwojowe, napędzało mnie do poszukiwania rozwiązań swojej obecnej sytuacji.
41 Zgłosiłam się do programu dotyczącego nauki kobiet w IT - nie wiem kiedy go zrealizuję... MASAKRA.
41 W końcu wystawiłam rzeczy na Vinted.
42 Byliśmy w Krakowie! NA fajnym weekendzie połączonym z wyjściem do teatru.
43 Ułożyliśmy raptem 6 opakowań puzzli (mało jak na nasze możliwości, ale też dość biorąc pod uwagę nasze możliwości czasowe i stresowe).
44 Żałuję, że nie utrzymywałam lepszego kontaktu z przyjaciółmi - brakuje mi ich, ale przez sytuacje z pieskiem, z moim stanem psychicznym i studiami po prostu nie mam przestrzeni na spotkania.
45 Cieszę się, że udało się nam odwiedzić przyjaciół w Opolu.
46 W tym roku odeszli mój wujek i mama mojego przyjaciela. :(
47 Żałuję, że nie mam więcej czasu na zadbanie o moje kwiaty i siły na saunowanie... Ale kilka razy byliśmy.
48 Mam przekonanie, że 2023 to był bardzo trudny rok, w którym wychodziłam wciąż i wciąż poza swoją strefę komfortu i to nie zawsze wtedy, kiedy byłam gotowa na ten krok. Było mi trudno. Ale nasz związek się wzmocnił. Myślę, że jestem w dobrym miejscu w życiu...
14 notes
·
View notes