Tumgik
#Jaki ojciec taki syn
aentrilon · 1 year
Text
Spoiler 122
Tumblr media
Jaki ojciec taki syn
38 notes · View notes
aleksandrasieczka · 2 years
Text
“Dziwny Świat”, bo bez uprzedzeń - recenzja animacji Disneya
Fioletowa, bardzo mocno nasycona paleta barw, neonowe pterodaktyle i niebieski glutek za przewodnika. Może ten świat faktycznie wygląda niezwykle dziwnie, ale brzmi zupełnie inaczej - normalnie. Tu mama może być pilotem, tata uprawiać pomidory, a syn czuć się dobrze ze swoją orientacją i bać się jedynie reakcji wybranka swojego serca. To właśnie ci, którzy myślą, że to dziwne, żyją w prawdziwie dziwnym świecie. 
Tumblr media
Planeta Skarbów 2.0   
Disney odchodzi na chwilę od księżniczkocentrycznych uniwersów, ale nie trzaska drzwiami. Ba, podstawia ociosane drewienko pod skrzydło, żeby przypadkiem nie zamknąć się w środku tego hipnotyzującego uniwersum i musi za to zapłacić bardzo wysoką cenę. Straty w dystrybucji kinowej szacuje się na ponad 100 milionów dolarów, a warto zauważyć, że koszty były około trzy razy większe. 
Przyczyn takiego stanu rzeczy bynajmniej nie należy upatrywać jedynie w samej postaci Floriana, którego homoseksualizm nie jest tematem tabu czy wykluczeniu niektórych rynków przez sytuację globalną. Z jakiegoś powodu Disney podszedł jednak do tematu niezwykle ostrożnie, jakby wstydził się swojej najnowszej produkcji, na którą wyłożył mnóstwo, ale to mnóstwo pieniędzy, i podjął decyzję podobną do tej sprzed ponad 20 lat. 
Zero marketingu, zero rozgłosu, praktycznie zero zwiastunów. Cisza jak makiem zasiał. Zresztą paralele między “Planetą Skarbów” z 2002 roku a “Dziwnym Światem” nie kończą się jedynie na tym, że w obu przypadkach Disney wyrzekł się animacji i chciał ją skazać na prawie-wieczne zapomnienie. I jedna, i druga umieszcza w centrum chłopców w wieku nastoletnim, którzy żyją w steam- i solarpunkowym otoczeniu. Być może dodatkowo w tym przypadku zasznurowane usta Disneya służyły za swoisty wentyl bezpieczeństwa, gdyby jednak produkcja zebrała zbyt wiele negatywnych opinii przez reprezentację LGBT.  
Wydaje się jednak, że nie będa musieli z niego korzystać. “Dziwny Świat” nie tylko zbiera niezłe opinie (wyłączając cały review-bombing), a Florian zdecydowanie nie jest sprowadzony do swojej orientacji seksualnej. Właściwie wręcz przeciwnie, bo temat jest potraktowany delikatnie, taktownie i w sposób niewymuszony - oczami chłopca w wieku nastoletnim, który co i rusz przeżywa małe końce świata. Disney pokazuje, że rodziny nie są i nie muszą być jednorodne, i to jest jak najbardziej w porządku. 
Jaki ojciec, (nie) taki syn 
“Dziwny Świat” może i nie zostanie uznany za najbardziej odkrywczą animacją Disneya, ale już jedną z najładniejszych - dlaczego nie! Choćby przez feerię barw, wysmakowane kadry i niesamowitą dbałość o szczegóły. Sama kanwa tej historii kręci się wokół legendarnego klanu Klanów - dziadka Jaegera, ojca Oskarda i syna Floriana. 
Tumblr media
Pierwszy przepadł ponad dwie dekady temu w wysokich górach i słuch o nim zaginął. Drugi, którego Jaeger nigdy nie mógł w pełni zaakceptować, z tych samych gór wrócił z tajemniczą rośliną, pando, jaka okazała się być zbawieniem dla ludzi - prawdziwą zieloną energią przypominającą uprawy winogron czy chmielu. Ostatni, Florian, mieszka z rodzicami na farmie i wiedzie całkiem spokojne życie do momentu, gdy pando zaczyna umierać, a on ładuje się po kryjomu na statek i wyrusza z ojcem do wnętrza ziemi, żeby znaleźć przyczynę problemu.
Od samego początku mamy zarysowane konflikty pokoleniowe i nie do końca przepracowane traumy. Oskard poprzysiągł sobie, że nigdy przenigdy nie będzie traktował syna w ten sam sposób, w jaki on był traktowany, ale przyrzeczenia lecą jednym torem, a rzeczywistość drugim. Z jednej strony nawet przez myśl nie przemknie mu kwestionowanie orientacji seksualnej syna czy wyrzekanie się go z tego powodu, ale z drugiej - co również nie przemyka mu przez myśl - nie decyduje się porozmawiać z Florianem na temat jego przyszłości. Jest w pełni przekonany, że syn przejmie po nim schedę, co jest w dużym stopniu powiązane z lękiem przed opuszczeniem. Oskard już raz został bez ojca i obawia się, że syn zrobi mu dokładnie to samo i stanie się Jaegerem 2.0. Towarzyszą temu iście upiorne wizje transformacji, które wywołują u niego zimny pot. 
Tumblr media
Wizje nieznajdujące żadnego pokrycia w rzeczywistości. Florian jawi się jako delikatny, ale ciekawy świata nastolatek, który jest wdzięczny za wsparcie, jakim obdarzają go rodzice, choć tego nie przyzna. A jeśli już, to bardzo cicho. To postać niesamowicie niewymuszona, prawdziwa, która z powodzeniem odnalazłaby się w niejednej fabularnej produkcji. Tak samo realne są jego emocje, m.in. strach przed tym, że Diazo nie odwzajemni jego uczuć. Florian zachowuje się niezręcznie, czuje się skrępowany, ma problemy ze złapaniem oddechu czy złożeniem składnego zdania. Co ciekawe, nawet kiedy ten straszny dziadek, który chciał zrobić z Oskarda odkrywcę, dowiaduje się o wybranku serca Floriana, również reaguje sympatycznie. Żadnej dezaprobaty, zawahania, uniesionych brwi. W “Dziwnym świecie” dziwna jest tylko otoczka, relacje są na wskroś normalne. 
Podróż do wnętrza ziemi 
Ale nie tylko relacje międzyludzkie są brane na warsztat w animacji wyreżyserowanej przez Dona Halla (“Raya i ostatni smok” czy “Wielka szóstka”). Twórcy eksplorują więź człowiek-natura w iście solarpunkowym stylu, który jest tutaj dominujący. Człowiek żyje w zgodzie z naturą i korzysta z odnawialnych źródeł energii. No, pando nie mogło być jeszcze bardziej zielone. 
Ale zaprawdę to “Dziwny świat”, w którym ludzie mają swoje własne sterowco-poduszkowce, ale nie korzystają z telefonów i preferują gry w planszówki przypominające “Osadników z Catanu”. W przypadku tej animacji również stwierdzenie “prąd w wiaderku” nabiera nowego znaczenia, bo gdy rozładowuje się ekspres, Oskard idzie na pole po kilka zielonych kulek, które mają zasilić maszynę i sprawić, że żona go nie zamorduje. W myśl idei - najpierw kofeina, później rozmowa. 
Tumblr media
Kiedy jednak schodzimy pod ziemię, przed naszymi oczami jawi się świat jakby żywcem wyjęty z prozy Juliusza Verne’a, czerpiący garściami z “Podróży do wnętrza ziemi”, a może i nawet “20.000 mil podmorskiej żeglugi”. Dominują fioletowe, bardzo mocno nasycone odcienie, a całość jest prawdziwą ucztą dla oka. Kiedy Jaeger wypala ukwiałopodobny twór porastający ziemię, żeby stworzyć sobie jakikolwiek szlak, zaraz z odsieczą przybywają pomarańczowe bloby, z których zaczynają wyrastać nowe czułki.
Tumblr media
Gdziekolwiek postawisz stopę, tam czeka cię niespodzianka. Podłoże może zamienić się w płaszczkę, która zrzuci cię ze swojego grzbietu na pożarcie neonowych pterodaktyli czy innych żarłocznych, mackowatych stworzeń. Na szczęście klan Klanów znajduje przewodnika - kapryśnego “glutka” w ten sposób ochrzczonego przez Floriana, który nawet bez wyraźnej twarzy, przez chwilę z karcianym okiem, jest wystarczająco uroczy (ex aequo z pieskiem bez łapki, Tajfunem). To właśnie on przeprowadza ich przez nieprzyjazne tereny tego nęcącego, ale i śmiercionośnego świata, w którym nic nie jest takie, na jakie wygląda. 
I chociaż “Dziwny świat” nie przeciera żadnych nowych szlaków (a jeśli to robi, to zarastają tak szybko, jak ukwiałopodobna trawa pod Avalonią), to zdecydowanie nie zasługuje na ostracyzm, na który skazał go Disney. To opowieść o życiu w zgodzie ze sobą i w zgodzie z naturą, o czym zapominamy w natłoku stresów codzienności. Przesłanie, że dobro wraca nigdy nie będzie za bardzo cliché, a świat, który odkrywa klan Klanów może i jest dziwny, ale ich uczucia i relacje już tak bardzo normalne, że każdy, kto myśli inaczej, żyje w swoim własnym, dziwnym świecie. 
2 notes · View notes
redhatmeg · 4 months
Text
Meg ogląda Merlina - 4x5 "Jaki ojciec taki syn"
Dawno nie było tutaj Przygód Merlina, tak więc pomyślałam, że skoro pracuję nad innymi tekstami, warto w między czasie powrócić do tej retrospektywy. A dzisiejszy odcinek o bardzo sztampowym tytule, tak po polsku (Jaki ojciec, taki syn), jak i w oryginale (His Father’s Son), jest interesujący ze względu na pojawienie się w nim królowej Annis. Jest to też jeden z odcinków, które opowiadają o…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
Text
Niech będzie pochwalona Trójca Przenajświętsza na wieki wieków!
Witam, drogie dzieci Boże. Czy odczuwacie lęk, jesteście w trakcie walki duchowej czy też macie przed sobą trudne wydarzenia, które odbierają wam siłę tak, że ciężko wam sobie z tym wszystkim poradzić?
Nie obawiajcie się, gdyż Pan Bóg nad wszystkim czuwa. Dzisiaj również mówi do nas to, co powiedział niegdyś do św. siostry Faustyny: „Niech się utrwali i utwierdzi serce twoje w tym, że Ja zawsze Jestem z tobą, choć mnie w chwili walki nie czujesz” (Dz 1499).
On tu Jest i się o was troszczy. W życiu spotykają nas różne trudy i smutki, ale nie załamujmy się. Jest obietnica dana nam przez Boga, która umacnia i pozwala spojrzeć na nasze sytuacje życiowe z innej perspektywy, z perspektywy niebieskiej — będącej światłem mroku naszego życia w każdym trudzie i ucisku, prześladowaniu, chorobie, wypadku, stracie bliskiej osoby, załamania przez nasze grzechy. Otóż przez wiele ucisków i trudów trzeba nam wejść do Królestwa Bożego. Wszystkie trudy, jakie napotykamy na drodze życiowej są po coś. Często nie widzimy w tym Bożego planu, że jakieś możliwości zostają nagle zablokowane. Próbujemy otworzyć drzwi do tych możliwości, ale są zablokowane tak, że nie możemy tego uczynić. Co wtedy robić? Pytać Boga o wskazówki.
Jeśli coś nie jest dla nas zrozumiałe, pytajmy Go o pomoc w zrozumieniu tego, do czego nas prowadzi. Jeśli Bóg zamyka jakieś możliwości to dlatego, że jest to dla nas dobre, bo np. nasze plany doprowadziłyby do zranienia naszych dusz albo nawet do zniewolenia, chociaż tak może się nie wydawać. Pan Bóg Jest Wszechmogący i Wszechmocny. On pragnie naszego dobra, a więc blokuje nam to, co może nas zranić, choć to także boli. W takich sytuacjach trzeba pamiętać Jego słowa;
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28)
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą” (Mt 7:7-11)
W tym fragmencie zwłaszcza widać to, że Pan Bóg troszczy się o nas i pragnie tego, abyśmy powierzali Mu nasze troski i problemy, bo On chce nam pomagać. On nie męczy się naszymi prośbami, ale ich właśnie pragnie. „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu, a On sam będzie działał” (Ps 37,5)
Powierzmy Mu wszystko, co jest dla nas ważne i ufajmy Mu. W trudnych chwilach stańmy wraz z Maryją, św. Janem, św. Magdaleną i wpatrujmy się na Jezusa, Który zwyciężył już wtedy nad naszym grzechem oraz wszystkim, co nas od Niego oddziela. W Jezusie Chrystusie wszyscy mamy przystęp do Boga.
Nie obawiajmy się pytać Boga o to co dla nas niejasne, nie uciekajmy od Niego, ale do Niego. Wchodźmy z Nim w dialog. On tego pragnie. On nie chce oziębłej pobożności, ale nawiązywania z Nim relacji, poznawania Go i kochania w taki sposób w jaki kochamy naszych najbliższych i o wiele doskonalszy. Błagajmy Ducha Świętego, aby otworzył nasze serca na Bożą miłość i dał nam łaskę miłowania Go tak, jak On nas umiłował. A Bóg umiłował nas aż do końca. Niech my także kochamy Go aż do końca. Boże, przemieniaj nasze serca na wzór Serca Jezusa oraz wlej w nie miłość ofiarną tak silną, abyśmy pragnęli nawet umierać dla Ciebie tak, jak Ty za nas umarłeś. Uczyń nas prawdziwymi naśladowcami Pana. Naucz nas kroczyć Twoimi wąskimi ścieżkami, wyprowadzaj nas z szerokich dróg, po których kroczymy, a które nie prowadzą do niczego dobrego. Prowadź nas prosto do Królestwa Bożego, chociażby przez trudy i cierpienia, które naucz nas cierpliwie znosić oraz ofiarowywać Tobie tak, aby były one pożyteczne dla nas i całego Kościoła Świętego, który składa się z nas oraz dla wszystkich ludzi z całego świata. Spraw Swoją mocą, abyśmy byli gorliwi w posłudze na rzecz zbawienia dusz i nie wycofywali się z Twoich dróg, twierdząc, że my wiemy lepiej, co jest dla nas dobre, gdyż tak nie jest. Wszechmogący i Wszechwiedzący Panie, ukazuj nam nasze niedoskonałości i grzechy, i prowadź do nawrócenia. Nie daj nam opierać się na naszych siłach i pragnieniach, lecz na Twoich. Nic nie możemy zrobić bez Ciebie, ale wszystko możemy w Tobie, Który nas umacniasz. Dlatego proszę, przyjdź do naszych serc i odnów Je Swoją mocą tak, aby były gotowe do podążania za Tobą, nosząc pokornie nasze krzyże i zapierając się samych siebie tak, aby być Twoimi prawdziwymi uczniami. Przyjmuj nas, marnotrawne dzieci, które się pogubiły, odchodząc od Twoich ścieżek, a wybierając inne drogi i przemień nas tak, abyśmy nie pragnęli niczego innego jak tylko żyć i umierać dla Ciebie, naszego Boga i Zbawcy, Który oddałeś za nas całe Swe życie. Prowadź nas do Królestwa Bożego, a wraz z nami wszystkich innych ludzi. Posługuj się nami tak, jak chcesz, aby Ewangelia niosła się na cały świat i pociągała serca ludzkie do Ciebie. Boże Miłosierny, udziel nam potrzebnych łask tak, abyśmy mogli nie tyle być przy Tobie, ale być z Tobą i wpatrywać się w Twoje Oblicze Miłości w życiu doczesnym, jak i wiecznym. Naucz nas wielbić Cię prosto z naszych serc, w duchu i prawdzie. Duchu Święty, Który przejawiasz w nas Swoją potęgę, kiedy nie potrafimy nic sami z siebie robić, przemieniaj nas i działaj w nas, przez nas. To Ty przemawiaj do wszystkich, których napotkamy na naszej drodze życiowej i spraw, abyśmy nie poprzestawali na czytaniu Ewangelii, ale nią żyli, tym samym przyciągając do Ciebie wiele innych dusz, które niech będą zadziwione tym, jak nas przemieniłeś, zstępując na nas. Boże, nie pozwalaj nam wybiegać naprzeciw Ciebie, ale pokornie iść za Tobą, zapraszając również innych do tej niezwykłej przygody, której koniec jest o wiele piękniejszy niż komukolwiek może się wydawać.
„Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9)
Miłujmy Pana Zastępów i bądźmy Mu wierni, zapierając samych siebie. Kiedy nasze serca nie chcą podążać za Tym, Który Jest Drogą, Prawdą i Życiem, wybierajmy kierowanie się wiarą a nie emocjami. Zachęcam was także do wielbienia Pana Boga w każdej sytuacji oraz opierania się na Nim, w walkach duchowych i ciężkich chwilach, walczyć, używając Słowa Bożego. Zapraszajmy Trójcę Przenajświętszą do naszych żyć w każdym czasie. Z Bogiem, niech Miłosierny Bóg was hojnie błogosławi i prowadzi wąską ścieżką do zbawienia.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
0 notes
ilovemolly97 · 11 months
Text
Upadły anioł Alexandre’a Cabanela to obraz z 1868 roku, który szokuje uważnego obserwatora. Upadły Anioł to nie byle jaki, to piękny Lucyfer, „nosiciel światła”, którego skrzydła wciąż zachowują opalizujące refleksy, kiedy był jeszcze niebiańskim stworzeniem. Punktem oparcia obrazu nie jest anatomicznie doskonałe młode ciało, odpowiadające kanonowi klasycznemu, uchwycone dokładnie w momencie upadku, ale spojrzenie, które wyłania się jak objawienie, z prawego wciąż ugiętego ramienia, ze splecionymi rękami, w ostatniej i niewysłuchanej modlitwie. To spojrzenie, które w swej otulającej odsłonie odsłania kalejdoskop emocji. Patrzy prosto przed siebie, w przeciwieństwie do spojrzenia skierowanego w górę, boskiej obojętności, wiernych aniołów, przedstawionych w drodze do Nieba, do domu teraz dla niego zamkniętego. Wielu widzi w tym spojrzeniu gniew i chęć zemsty. Osobiście w tym spojrzeniu, mętnym jak bagnista sadzawka, w którym blask płowych włosów przypomina opadły jesienny liść, czytam o wiele więcej: gorycz, rozczarowanie brakiem przebaczenia, samotność, żal i frustrację. Cabanel deklarował, że jest daleki od naturalizmu, ale moim zdaniem to pełne emocji oko jest najbliższe naturalizmowi, jakie może być, ponieważ jest spojrzeniem głęboko ludzkim. I szokujący szczegół jest właśnie taki: spojrzenie wygnanego Lucyfera jest zwierciadłem spojrzenia każdego z nas, ponieważ w każdym z nas mieszka męka upadłego anioła, nieokreślona tęsknota za odległym miejscem, za wyspą, która nigdy nie ma, co w naszym odczuciu należy do nas, a jednocześnie nam umyka. Lucyfer, „gwiazda poranna”, napiętnowany jako Lilith, z powodu pragnienia wiedzy i niezależności, z powodu bezprawnego dążenia do zrównania się z Ojcem. Wygląd, który mógłby przypominać Adama wygnanego z Edenu, także zbuntowanej istoty, do której miała się zwrócić. swego Stwórcy i odrzucona przez Niego. Zemsta indywidualności osobistej na władzy rodzicielskiej, która bardzo przypomina dynamikę działania w relacji ojciec-syn w okresie dojrzewania. Łza błyszczy w oczach Lucyfera, w którym krystalizuje się jego przeznaczenie, którego sam był architektem, być może nawet nie myśląc o konsekwencjach. W tej łzie następuje straszliwa ewolucja od Dobra do Zła, od Miłości do Nienawiści, od ulubieńca do wyrzutka. Dużo w nas Lucyfera, sprzeczna mieszanka błota i nieba, zdolna do wielkiego dobra i ogromnych okrucieństw, ogarnięta delirium wszechmocy, która sprawia, że zapominamy, że nie jesteśmy panami, ale prostymi gośćmi świata.
Dziś u znajomego z Włoch znalazłam ten cudowny post i dziele się z wami...
0 notes
wolcichyczas · 1 year
Text
06.09.23
Kolosan 3:18-4:1 
(18) Żony, bądźcie uległe mężom swoim, jak przystoi w Panu. (19) Mężowie, miłujcie żony swoje i nie bądźcie dla nich przykrymi. (20) Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim; albowiem Pan ma w tym upodobanie. (21) Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadały na duchu. (22) Słudzy, bądźcie posłuszni we wszystkim ziemskim panom, służąc nie tylko pozornie, aby się przypodobać ludziom, lecz w szczerości serca, jako ci, którzy się boją Pana. (23) Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi, (24) wiedząc, że od Pana otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie. (25) Kto bowiem wyrządza krzywdę, otrzyma odpłatę za krzywdę bez względu na osobę. (1) Panowie, obchodźcie się ze sługami waszymi sprawiedliwie i rzetelnie, wiedząc, że i wy macie Pana w niebie.
Istnieje niewiele słów, które wywołują równie silną reakcję co słowo “uległość”! Zazwyczaj wiąże się z negatywnymi myślami i emocjami u większości ludzi, którzy instynktownie łączą ten koncept z wartością podporządkowującej się osoby. Autorytet łączy się wtedy z mocą i przywilejami podczas gdy uległość jest postrzegana jako pogardzanie, a nawet wykorzystywanie. Chociaż może to w ten sposób postrzegać jakaś kultura, jeśli chodzi o Biblię, taka percepcja nie może być dalsza od prawdy! Przywództwo i uległość nauczane w Słowie Bożym nie mają nic wspólnego z ceną lub wartością, ale raczej z rolą i odpowiedzialnością. Fakt jest taki, że nikt nie może wyjść spod bycia uległym wobec jakiegoś przywództwa. Nawet Ci, którzy są zwierzchnikami muszą ostatecznie podporządkować się Bogu, przed którym odpowiadają za dobro tych, których według swojego powołania prowadzą. Innym sposobem na określenie tego jest spostrzeżenie, że ma kogoś kto jest “nad” bez jednoczesnego bycia “pod” kimś (zbacza Ew.Mat 8:8-9)! Co więcej, wszyscy mamy podporządkować się potrzebom innych bez względu na to jaką mają role (Ef 5:21).W tych wersetach, Paweł podkreśla kilka typów relacji gdzie ma się okazywać uległe nastawienie. Funkcjonować w uległości mają nie tylko żony, dzieci oraz słudzy, ale również mężowie, ojcowie i panowie kiedy poświęcają się by służyć tym, których prowadzą. Kiedy żyjemy według biblijnych zasad przywództwa i uległości tak jak zamierzył je Bóg (Ew. Mat 20:25-28) to przynosi to błogosławieństwo, uwielbia Boga umieszczając Go na widoku ponieważ Ojciec i Syn również funkcjonują w pięknej relacji przywództwa i uległości (1 Kor 11:3)!  
Krok Życiowy
Czy jesteś zwierzchnikiem? Zidentyfikuj jeden sposób w jaki spełnisz dziś tę rolę poświęcając się w służbie dla tych, których prowadzisz. Czy zostałeś powołany do tego by podporządkować się komuś innemu?  Zidentyfikuj jak możesz ich błogosławić czyniąc prowadzenie Ciebie łatwiejszym. W końcu, jak możesz okazać swoje poddanie Bogu i innym?
1 note · View note
tojaziemniak · 4 years
Text
Tumblr media Tumblr media
Jaki ojciec - taki syn - a on z kolei wszystko po ojczymie X'D
8 notes · View notes
Text
,,Co musi się wydarzyć, by kobieta zabiła swojego partnera? „Tamtego dnia coś we mnie pękło”
Ciało męża Izabeli znalazł ich syn. Zaczął krzyczeć: „mamo, ojciec leży na ziemi!”. A ona odpowiedziała: „a niech se leży, mam spokój, chociaż mi nie gada” i poszła do kuchni gotować. Dlaczego kobiety zabijają swoich partnerów?''
Dla tych co lubią czytać o ludzkich tragediach,
polecam lekture.. Darii Górki ,,Aż do śmierci''...
Dlaczego? - pytam. - Dlaczego żyłaś z nim mimo tego wszystkiego?
-nie wiem
Dlaczego tak długo? yyy.. nie wiem.
Jakie są konsekwencje długotrwałego znęcanie się nad kimś. Przemoc psychiczna, ekonomiczna, fizycznej o sexualnej nawet nie wspomnę, kosekwecje „prania mózgu”?
pisać chyba nie muszę.
wystarczy spojrzeć na mnie.
Co czuje?
złość, wkurwienie, wsyd, żal, bezsilność...
-nie wiem..
irytuje mnie fakt, że nie mogę zrozumieć dlaczego nie mam siły.
za równo na to, żeby to dalej znosić.
-nie chce już! nie chce.
ale nie mam siły by uciec.
-a muszę i to już! Dzisiaj.
Jestem beznadziejna!
Jestem słaba.
Jestem wrakiem człowieka!
Raz już chciałam się zabić!
Usłyszałam, że nawet tego nie potrafię zrobić!
Pomoc?
jestem sama, zawsze byłam! nic nowego.
,,ja bym sobie nie pozwoliła na takie traktowanie, a ty sobie pozwoliłaś, podobno tak odważna jesteś” ,,tyle w życiu przeszłaś, wiec sama tego widocznie chciałaś'' ,,widocznie nie było Ci, aż tak źle,, ,,przecież nikt cie do tego nie zmuszał''„sama jesteś sobie winna''
tylko:
-przesadzasz.
-wyolbrzymiasz.
-użalasz się.
-jesteś żałosna.
-jęczysz.
-weź się w garść dziewczyno
-tylko kurwaaaa jak, nooo kurwaa jak?
Kobietą ze wsparciem rodziny jest ciężko to zrobić.. nie rozumiem tego i nikt nie rozumnie tak naprawdę mnie.
-na własne życzenie zjebałam sobie tyle lat życia i tak już zjebanego.
Nie usprawiedliwia mnie nawet, że należę do kobiet, które nigdy nie zaznały spokoju i szczęścia. Nie miały prawdziwej rodziny. Nikt nigdy nie okazywał im ciepłych uczuć. Te kobiety są dziećmi porzuconymi. My nie wiemy, jak to jest kiedy jest dobrze. Myślimy o tym jak o locie statkiem kosmicznym:
jeśli ja nigdy tego nie doświadczyłam - nie wiem, że to istnieje. Więc jak mogę tego pragnąć? O co ja w ogóle walczę? przecież ja naprawdę:
-na nic nie zasługuje. bo i na co?
-mnie się nie da kochać. bo i dlaczego?
-wszystko robię źle.
-jestem zepsuta.
-jestem zniszczona.
-jestem wybrakowana emocjonalnie.
-więc na chuj mi to wszystko..?
-po co również ja to pisze?
bezsensu.
-układam myśli, życie heh.
-kolejny pierwszy krok.
obłęd.
paranoja.
-kto nie zmierzył się z tym, nie zrozumie jak to jest, taka prawda.
najłatwiej stać z boku i oceniać.
krytyka, poniżenie, wyzwiska nie ruszają mnie, wiec też bez sensu.
wszysko jest bezsensu.
-jak sama sobie nie poradzę, nikt za mnie tego nie zrobi.
wniosek - jestem nieźle pierdolnięta.
Ale spokojnie jestem rozdarta, zagubiona, niepoprawna, szalona, przez to trochę nieobliczalna i przynajmniej nie boli..
Bo ja nie mam uczuć, dzieciństwo wiedziało doskonale co sobie przymrozić aby przetrwać.. lol. Tylko ciało jak by tego nie przewidziało i odmawia posłuszeństwa. Przetrwałam, ale co z tego jak wszystko co mnie otacza jest nie szczere, puste i bezlitosne. Skąd wziąść tą siłę żeby uwolnić się naprawdę, jak mi trudno jest znów nawet odychać.?!
nic dodać, nic ująć...
5 notes · View notes
aentrilon · 1 year
Text
Spoiler 123
Tumblr media
Jaki ojciec taki syn
20 notes · View notes
klubidzpanstad · 4 years
Text
Piąte urodziny IPP TV
Tumblr media
1 lutego 2021 studio telewizji Idź Pod Prąd wypełniło się balonami. W sielankowej atmosferze odbywała się w nim bowiem piąta rocznica rozpoczęcia codziennego nadawania ich programów. W studiu zebrali się członkowie redakcji, jej główny zarządca, czyli redaktor naczelny Paweł Chojecki będący "ojcem dyrektorem" całego rodzinnego  biznesu, na łączach zaś swoje życzenia składali im współpracownicy ich przedsięwzięcia oraz goście, którzy wystąpili w ich programach.
Wśród anegdot i wspomnień, charakterystycznych dla tego środowiska czerstwych żartów, snucia planów rozwoju, ci, którzy nie bardzo orientują się w ich działalności,  mogliby nie domyślić się, że to co oglądają to wesołe harce wyjątkowo szkodliwej, apokaliptycznej sekty, ziejącej na co dzień wulgarną pogardą i nienawiścią do polskich tradycji,  polskiej kultury i opluwającej każdego dnia miliony Polaków z powodu wyznawanej przez nich religii. Obserwując to wesołe spijanie sobie z dziubków w kolorowej, urodzinowej scenerii, niektórzy mogliby pomyśleć, że mamy do czynienia z jakąś pożyteczną, oddolną inicjatywą, której dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu wielu ludzi udało się rozwinąć skrzydła i w dobry sposób wpisać się w przestrzeń medialną naszego kraju i społeczeństwa, nie zaś z wulgarną, destrukcyjną grupą o niejasnych źródłach finansowania oraz bardzo podejrzanych koneksjach.
Przez cały dzień,  redakcja IPP czyli właściwie trzon sekty religijnej, raczyła swoich widzów programami rocznicowymi. Jak zwykle,  ten główny odbył się o godzinie 13stej.
Prowadząca program Eunika Chojecka wprowadziła widzów w historię IPP, takiej jaką znamy dziś. A zaczęła się ona na dobre 1 lutego 2016 roku od  nadawania programu "Kowalski i Chojecki na żywo". Wszyscy znamy historię werbunku,  a raczej podkupienia Mariana Kowalskiego przez Pawła Chojeckiego, więc nie trzeba opisywać jej znów od początku. W skrócie wyglądało to tak, że płynący jeszcze na fali popularności, za sprawą wypromowania go  przez środowisko narodowców, Marian Kowalski został w pewnym momencie obdarzony przez Chojeckiego zebranymi dla  niego kilkudziesięcioma tysiącami złotych. Bezrobotny Kowalski, widząc taką kwotę prawdopodobnie pierwszy raz w swoim życiu, zgodził się występować w programach sekty a gdy zaczęto miesięcznie wypłacać mu od 12 do nawet 16 tysięcy zł, został etatowym wabikiem w szpony grupy, która z początku polowała na nastawionych patriotycznie ludzi, a Kowalski był na takich dobrą przynętą, gdyż kojarzony był z Marszami Niepodległości i Ruchem Narodowym, który w tym czasie osiągał swojej szczyty popularności i szykował się do wejścia w politykę parlamentarną.
Mimo, że dziś drogi Kowalskiego i Chojeckiego rozeszły się to przywódca sekty i jego rodzina nie zapomniała mu zasług jakie wniósł w promocję ich biznesu i przyciąganie w ich objęcia zdezorientowanych patriotów i wielu zagubionych ludzi,  którzy pragnęli identyfikować się z jakimś środowiskiem patriotycznym, choć sekta Chojeckiego  jest takim wyłącznie z pozoru.
W rocznicowym programie wystawiono więc Kowalskiemu zasłużoną laurkę i przypomniano, że to właśnie on, dzięki swej rozpoznawalności najbardziej spopularyzował działalność IPP i samej sekty zarządzającej tym przedsięwzięciem. Przypomniano w IPP, że to nikt inny a właśnie Kowalski nagonił jej najwięcej wyznawców, a może jak mówią jej byli członkowie, ofiar. Chojecki mówi, że wyznanie takie słyszał jeszcze niedawno od jednego z sympatyków, że to właśnie Kowalski przyciągnął go do tego  grona. „Pastor” mówi, że nie chodzi o kilka, ale kilkaset osób, które zbliżyły się do nich przez Kowalskiego.
Czy Kowalski życzyłby sobie dziś tak  szczegółowego przypominania jemu i wszystkim wkoło, że pomógł wypromować i rozbudować tak odpychającą grupę? Że robił to za pieniądze i kosztem ludzi, którzy często nie wiedzieli, że wciąga ich właśnie toksyczna sekta? Być może nie, choć i tutaj nie ma pewności, gdyż współpracy z tą grupą bynajmniej się nie wstydzi o czym świadczą jego ostatnie komentarze odnośnie ich rocznicy, w których za chwilę także wspomnę. Jakby nie było, na fakty nie ma on żadnego wpływu i choć niedawno, wielokrotnie powtarzał, że IPP nie ogląda bo np. szkoda mu czasu na bzdury, to pierwszego dnia lutego przez cały dzień w IPP wybrzmiewało,  że te właśnie bzdury cynicznie sprzedawał ludziom by ich kosztem wzbogacić się o 450 tysięcy zł w ciągu 2,5 roku jego występów w tym internetowym medium. Przewija się on praktycznie przez całość rocznicowych materiałów, dlatego będzie tu w kilku miejscach wspomniany.
Syn "pastora" Chojeckiego Tymoteusz, podkreśla rozwój IPP od strony technicznej, czemu nie można zaprzeczyć gdyż dziś od tej strony prezentują się przyzwoicie, a może nawet lepiej niż przyzwoicie jak na internetową telewizję (mowa tu oczywiście jedynie o ich odbiorze wizualnym) dzięki czemu także niektórzy mogą stracić czujność i wziąć ich za zwyczajne medium niezależne, co niestety stało się w przypadku wielu polityków, choć są także tacy, których działalność sekty w żaden sposób nie odpycha, mimo,  że dysponują o niej pełnymi informacjami a mowa tu dokładnie o pośle Konfederacji Dobromirze Sośnierzu, wspominanym tutaj wielokrotnie.
Chojecki junior mówiąc o rozwoju od strony technicznej / wizualnej, wysnuł także tezę, jakoby to właśnie IPP było prekursorem tego typu internetowych inicjatyw w Polsce a wszystkie inne podobne inicjatywy po prostu nieudolnie ją kopiowały, dlatego też przez lata nie osiągnęły tego poziomu technicznego. Dodał także, tu już od strony merytorycznej, że we wszystkich innych tego typu inicjatywach "poziom żenady rośnie", podczas gdy u nich pojawiają się nowe programy, goście i cały czas rośnie budżet, czyli inaczej mówiąc stan posiadania rodziny Chojeckich. Wszyscy,  oczywiście, zdają sobie sprawę jak brzmi zarzucanie żenady innym z ust syna lidera sekty promującej najbardziej niedorzeczne teorie spiskowe a nawet angażującej się w tworzenie i fabrykowanie historii na potrzeby własnej propagandy. Hipokryzja to znak rozpoznawczy sekty Chojeckiego i jego tuby propagandowej, najbardziej kłamliwe pomówienia, bzdury i kłamstwa przechodzą temu "bożemu mężowi", jak nazywa siebie Chojecki, bez mrugnięcia powieką, co odczułem także na własnej skórze. Nie powinno nas jednak dziwić, że  najwięksi krętacze i łgarze zawsze najgłośniej krzyczą o "mówieniu prawdy", czego podręcznikowym przykładem jest właśnie IPP. Przysłowie o złodzieju krzyczącym „łapać złodzieja” pasuje w tym miejscu idealnie.
Tymek Chojecki mówi, że nawet ateista musi stwierdzić, widząc ich sprawne funkcjonowanie, że jest w nich coś wyjątkowego. Trudno się nie zgodzić, coś jest na rzeczy. I nie jest to łaska boża, którą tak często, nawet w kwestiach finansowych, wyciera sobie gębę Chojecki. A chodzi właśnie o finanse. KNP / IPP dysponuje kwotami, o których inne tego typu internetowe telewizje mogą jedynie pomarzyć, pracują w niej wyznawcy sekty, prowadzenie tej propagandowej tuby jest ich jedynym zajęciem, dlatego poświęcić mogą jej cały swój czas. . A jeśli chodzi o finanse, to tutaj w ciągu tych pięciu działy się najróżniejsze, choć pewnie mało biblijne, cuda. Sekta cały czas twierdzi, że utrzymuje rodzinę Chojeckich, ich akolitów, oraz cały ich biznes z wpłat około tysiąca swoich sympatyków, które to pozwoliły im nawet zakupić warty ponad dwa miliony złotych kompleks budynków w Panieńszczyźnie. Temat ten był poruszany wiele razy tutaj i w wielu innych miejscach, gdzie omawiano działalność sekty.
Cuda finansowe w Kościele Nowego Przymierza zdarzają się praktycznie "na zawołanie". Wiele razy Chojecki opowiadał o tym jak znalazł akurat potrzebną mu kwotę pieniędzy na ulicy czy o tajemniczych wpłatach w wysokości kilkudziesięciu tysięcy od osób, które zawsze chciały zachować anonimowość.
Od stycznia 2018 roku po Polsce krąży, umieszczana nawet w kiczowatych filmach Patryka Vegi (mowa  o filmie „Polityka”, który w IPP omawiany był z powagą godną recenzji filmu dokumentalnego) historia opowiedziana przez o. Tadeusza Rydzyka o bezdomnym, który podarował redemptorystom dwa samochody. I choć wyjaśniona już (na korzyść o. Rydzyka) przez dziennikarzy Onetu, a więc medium niezbyt przychylnego o. Rydzykowi i środowisku Radia Maryja, nadal żyje jako przykład jawnego kłamstwa ze strony zakonnika. Nie jest to miejsce na omawianie tej historii,  zainteresowani bez problemu znajdą jej wyjaśnienie na stronach Onetu. Nie jest jednak dla nikogo nowością to, że w świecie dzisiejszych mediów, puszczona w obieg, choćby najbardziej absurdalna, na przysłowiowej „pierwszej stronie” historia zaczyna żyć własnym życiem i mało kto później interesuje się, zwłaszcza po dłuższym czasie tym, że gdzieś ukazało się sprostowanie lub wyjaśnienie.
W sekcie Pawła Chojeckiego takie rzeczy to nic szczególnego. Pod koniec grudnia 2020 roku w swoim programie, w którym omawiano finanse sekty, Chojecki powiedział, że obłożnie chory pan Krzysztof, za którego zdrowie oczywiście się modli, a którego nigdy nie poznał, ani nie  miał z nim żadnego kontaktu uznał, że to co robią warte jest jego wsparcia i dlatego, czując, że zbliża się ku końcowi swojego  życia, właśnie przelał im na konto 20 tysięcy zł. Według Chojeckiego świadczy to o tym,  że człowiek ten "rozpoznał w tym co robią coś ważnego" a dokładniej postrzega telewizję IPP jako "komponent polskiego życia,  który może zmienić Polskę". A, jak napisałem wyżej, takie rzeczy zdarzały im się częściej. Często w momencie gdy Chojecki krzywił się na zbyt małe wpłaty danego miesiąca "z nieba" spływał "cudowny przelew". Nie zajmą się tym oczywiście dziennikarze, nikt nie sprawdzi wiarygodności opowiadanych przez niego historii, gdyż nie było by to tak chwytliwe jak w przypadku o. Rydzyka i raczej mało kogo by to obchodziło
"Nawet ateiści powinni rozważyć taką opcję, że coś tu jest dziwnego z telewizją Idź Pod Prąd" - mówi młody Chojecki. Zgadzam się z nim w zupełności.
Jego ojciec, który nazwał siebie samego człowiekiem dość uzdolnionym, z czym także ciężko się nie  zgodzić, choć nie są to w większości zdolności pozytywne, przyznał, że celem ich działalności jest upolitycznienie swoich wyznawców w kierunku wyznawanej przez nich ideologii a jest nią tzw. chrześcijański syjonizm, zaczerpnięty od amerykańskich południowych baptystów, na których wzoruje się sekta Chojeckiego. Kowalski z kolei podkreślał wielokrotnie, że tzw. Kluby IPP były czymś w rodzaju nowicjatu, który miał wciągać ludzi, którzy dali się nabrać na patriotyczną otoczkę i symbolikę, w struktury Kościoła Nowego Przymierza i to tam dalej mieli być urabiani ideologicznie. Przyznał to  oczywiście już po tym, gdy przestał czerpać korzyści finansowe z naganiania tam ludzi, a swoje usługi przekierował w stronę mediów i środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
Podsumowując pięciolecie istnienia IPP to właśnie Kluby IPP, którymi kiedyś się szczycili, zostały przez lidera i członków sekty niemalże pominięte. Powód tego jest prosty, większość z nich przestała istnieć (a wiele z nich było wirtualnymi wydmuszkami, których rzekome strony internetowe i skrzynki obsługiwała Kornelia Chojecka). Wielu ludzi po jakimś czasie zorientowała się, że są wciągani do sekty, część z nich została do niej wcielona za  pomocą tzw. grup biblijnych, które stopniowo przejęły rolę Klubów IPP. Część z nich "wykosił" sam Chojecki, inne znów skłócono ze sobą za pomocą wzajemnych donosów i inwigilacji, jaka ma miejsce w sekcie. Byłych członków i sympatyków bardzo często oczerniano i pomawiano a Chojecki wróżył im "karę boską" racząc historyjkami o odstępcach, którym po opuszczeniu sekty zawaliło się życie. Tym sposobem Kluby IPP poszły w odstawkę, gdy spełniły swoją rolę i przestały być w zasadzie potrzebne. To, że nie są wspominane nie jest więc niczym dziwnym.
Drugim ważnym epizodem ostatnich pięciu lat IPP był okres istnienia, a właściwie pozoracji istnienia ich partii politycznej o nazwie Ruch 11 Listopada, który pokazuje nam nie tylko groteskowość całego przedsięwzięcia, ale także cynizm jego organizatorów. Dziś, w podsumowaniu pięcioletniej działalności, jako niezbyt chlubny epizod, nie został jednak całkowicie pominięty. Dowiedzieliśmy się, że „partię” przekształcono w stowarzyszenie, czyli kolejną fasadową organizację powiązaną z sektą, nie wytłumaczono jednak jakie są jego zadania. Chojecki stwierdził, że w „systemie biskupio-komunistycznym” okazało się niemożliwe stworzenie partii, choć jak to wszystko wyglądało widzieliśmy wszyscy a niedługi żywot tej formacji został w miarę dokładnie opisany. Chojecki twierdzi, że gdy postanowili założyć partię rozpoczęły się przeciwko nim „operacyjne działania”. Pierwszym z nich, była jak wiemy przeszkoda w postaci sformułowania jej statusu, przy którym to zadaniu poległ mecenas AndrzejTurczyn, zaś ostatnim „operacyjnym działaniem” PKW było wezwanie do złożenia oświadczenia finansowego, przy czym także byliśmy świadkami groteskowych tłumaczeń jej ówczesnego prezesa Michała Fałka.
Zamiast pójścia w kierunku samodzielnego bytu politycznego, mówi Chojecki, budują oni „sieć kontaktów” z różnych ugrupowań, także PiS, co jak widać po wizytach w ich programach posłów tej partii może brzmieć wiarygodnie. Pytanie tylko czy występujący u nich politycy zdają sobie sprawę z tego, że ich nazwiska i wizerunek wykorzystywany jest przez sektę a jej lider obiecuje swoim wyznawcom, że za ich pośrednictwem będzie miał wpływ na polską politykę. Chojecki przyznaje także, że jeśli chodzi o sprawę relacji państwa z Kościołem Katolickim, to jego sympatie lokują się raczej na lewicy. To chyba niespecjalnie dziwi kogokolwiek.
Tymoteusz Chojecki twierdzi, że sekta poprzez kontakty z wizytującymi ich posłami uzyskała wpływ na politykę i podkreśla, że są to także kontakty poza okiem kamery. Jeśli jest tak rzeczywiście, to jest to dość interesujący wątek. Zgodził się z nim Michał Fałek, który powiedział, że marzeniem ich środowiska było uzyskanie wpływu na politykę, jednak bez osobistego zaangażowania w nią. Powiedział także wprost, że celem ich jest pozyskanie polityków dla ich sprawy. Mamy więc jasną deklarację, że sekta religijna zamierza poprzez kontakty z politykami oddziaływać na polską scenę polityczną. Jakkolwiek niedorzecznie mogło by to dla kogoś brzmieć, to najpierw zastanowić się nad tymi kontaktami powinni chyba wspominani politycy.
 Innym, pominiętym epizodem jest,  oczywiście, toczące się przeciwko Chojeckiemu postępowanie, które swój finał w sądzie znajdzie już 24 lutego. Nie mogli odtrąbić też sukcesu sądowego odnośnie mojej sprawy z policjantem będącym ich sympatykiem. Wspomniano o tym jedynie w styczniowym newsletterze sekty:
„Jak wielokrotnie informowaliśmy, grupa hejterów zajmuje się notorycznym prześladowaniem członków naszego kościoła a także gości telewizji Idź Pod Prąd. Po raz pierwszy polski sąd doprowadził do tego, że jeden z nich publicznie przeprosił za tego typu działania wymierzone w chrześcijanina policjanta”.
Zasadą stosowaną dziś, nie tylko przez sektę Chojeckiego, w dyskursie publicznym jest określanie każdego rodzaju krytyki „hejtem” a krytyków „hejterami”, co prowadzić ma w założeniu do odbierania im  prawa głosu, bez konieczności podejmowania dyskusji odnośnie krytyki. Członkowie IPP nie wspomnieli o tym jakie były ich oczekiwania względem tej rozprawy. Gdyby osiągnęli to czego się domagali, mielibyśmy z pewnością festiwal zwycięstwa serwowany nam przynajmniej przez kilka dni. Niestety, cenzorskie zapędy Chojeckiego nie znalazły żadnego uzasadnienia na sali sądowej, dlatego rozprawa ta nie była szczegółowo omawiana w ich programach.
Nie możemy jednak pominąć głosu Mariana Kowalskiego, który spytany przez widza jego kanału o opinię biegłej w sprawie przeciwko Chojeckiemu, dał prawdziwy popis swoich zdolności rozumowania oraz orientacji w pracy państwowych instytucji, tym razem orzekając, iż mamy w Polsce kryzys sądownictwa. Wypowiedź ta zasługuje na to, by przytoczyć ją w całości. Pytanie widza brzmiało: „Biegła powołana przez prokuraturę orzekła, że Paweł Chojecki dopuścił się przestępstwa obrazy prezydenta, nawoływania do nienawiści oraz obrazę uczuć religijnych katolików. Jak pan to skomentuje?” W rzeczywistości opinia dotyczyła tylko jednego z zarzutów czyli obrazy uczuć religijnych, gdyż sporządzona była przez biegłą z dziedziny religioznawstwa.
Marian Kowalski ustosunkował się do tego pytania w następujący sposób (pisownia oryginalna):
„No to… to co? To prokuratura sama nie ma poczucia sprawiedliwości tylko biegłych musi po… wyzywać? To po co prokuratura? To niech biegli stanowią, rozsądzają. Nie wiem czego dotyczy sprawa, nie wiem jakiego prezydenta obrażał pan Chojecki, ale to, że akurat w każdej sprawie sąd czy prokuratura powołuje biegłego, świadczy to tym, rzeczywiście mamy duży kryzys wymiaru sprawiedliwości w Polsce. No… a obraza uczuć religijnych no to… to sąd powinien ustalić a nie tam biegły. To ja mam takie zastrzeżenie, ale nie wiem tu z czym… jakie są fakty w tym przypadku, kto o kim co powiedział, nie znam tych wypowiedzi.”
Marian Kowalski nie może pojąć po co sąd powołuje biegłego oraz doradza by to sędzia, a nawet prokurator orzekł, chyba w myśl własnego wyobrażenia w temacie religijnym. Nie można mu się bardzo dziwić, brał udział przeważnie w sprawach sądowych, w których rozstrzygane było danie komuś po gębie na dyskotece. Nie przeszkadzało mu to jednak wyrazić opinii na temat kryzysu wymiaru sprawiedliwości. Prawdziwy ekspert z TVP Info. Inną sprawą jest to, że pytany przez swoich widzów o sprawy związane z Chojeckim bardzo często unika odpowiedzi a robi to jeszcze częściej gdy pytany jest o ludzi związanych z PiS czy mediami publicznymi, zdając sobie sprawę z tego, że zaproszenia do programów red. Rachonia mogłyby nagle się urwać. Najczęstszą jego odpowiedzią jest wówczas: „nie znam sprawy”.
 Pierwszy, jubileuszowy program musiał zawierać życzenia i komentarze ludzi w jakiś sposób związanych z IPP TV. Wybrane omówimy po kolei.
Jako pierwszy głos zabrał Andrzej Turczyn, adwokat, którego dwa tygodnie temu miałem nadzieję spotkać na sali sądowej w Trzciance. Przez wielu obserwatorów „lubelskiego uniwersum” nazywany „Bzdurczynem” lub „mecenasem czteropakiem” z racji dziwnych stanów w jakich zdarzało mu się występować w ich programach. Mecenas Turczyn pozdrowienia swoje przesyła z Gdyni (pisownia oryginalna).
„Dzień dobry. Z okazji piątej rocznicy powstania lubelskiej telewizji Idź Pod Prąd, najserdeczniejsze życzenia dla telewizji i dla widzów wszystkich znad morza, znad polskiego Bałtyku. Ta telewizja musi istnieć! Jest potrzebna w Polsce! Różnimy się czasami, ale dążymy do jednego celu. Nie widać mnie, ale jestem. Mam pełne ręce roboty, zło nie przestaje atakować. Pozdrawiam znad morza”
„Pastor” Chojecki komentując tę wypowiedź wspomniał swoją długoletnią znajomość z Andrzejem Turczynem oraz jego wielkie zasługi dla działalności jego „kościoła”, w tym te od strony prawnej. O jego skuteczności przekonałem się zaledwie dwa tygodnie wcześniej w Trzciance, gdzie spadły wszystkie, absurdalne żądania wysunięte przez niego, mające zapewnić im zamknięcie ust jednemu z ich krytyków. Innymi jego popisami prawnymi żyliśmy już wcześniej, zwłaszcza przy rejestracji ich partii Ruch 11 Listopada, gdzie odrzucony został stworzony przez niego status partii oraz całkowita nieudolność przy próbach jej rejestracji. Ostatecznie na niego „pastor” Chojecki zrzucił także to, że będąc jej wiceprezesem, nie dopilnował sprawozdania finansowego co doprowadziło do jej wykreślenia z rejestru partii politycznych, choć to akurat było jedynie fasadą, mającą w jakiś sposób wytłumaczyć wyznawcom ich wycofanie się z tego  projektu, który stworzony został dla połechtania ego Mariana Kowalskiego. Jednak przy okazji rocznicy takich rzeczy się nie mówi i „pastor” bardzo pochwalił pana mecenasa.
Przejdźmy więc do następnego etapu imprezy.
Marian Kowalski, którego liczne spory i przepychanki z jego byłym pracodawcą Pawłem Chojeckim śledziliśmy z przysłowiowymi wypiekami na twarzy, a tak naprawdę kręcą głowami nad perfidią jednego i drugiego, został zaprezentowany w IPP a fragmenty jego wypowiedzi odnośnie tematu zaczerpnięte zostały z jego, nadawanych z jego pokoju patostreamów. Odniósł się do Chojeckiego w związku z pytaniem widza brzmiącym: „Panie Marianie, czy nie jest panu żal utraty przyjaźni z panem Chojeckim, tak czysto po ludzku?”. Odpowiedź Kowalskiego była taka, jakiej spodziewać się po nim można, a mianowicie (pisownia oryginalna):
„No proszę państwa, oczywiście bardzo żałuję, że tak się stało, zresztą nie tylko żałuję takiej sytuacji z Pawłem Chojeckim. Bardzo żałuję na przykład, że i Ruch Narodowy został zmarnowany. Ja przecież bardzo wysoko ceniłem tych młodych ludzi, z którymi wraz zakładaliśmy i ONR, i prawda i Ruch Narodowy. Tak się stało, jest mi bardzo smutno, że to się po prostu nie powiodło, nie czuję najmniejszej satysfakcji. Także ja nie czuję się tutaj w żaden sposób zadowolony, trudno, co zrobić?”
Kowalski wypowiedział się po swojej ustalonej linii, którą zagrywał już od początku współpracy z Chojeckim. A ta opierała się z jego strony głównie na atakowaniu dawnych kolegów / promotorów jego osoby i odgrywaniu nestora ruchu narodowego, którego częścią nigdy nie był. Możemy domyślać się czego żałuje Marian Kowalski odnośnie zakończenia współpracy z Pawłem Chojeckim.
Jest on bowiem największym przegranym tych przetasowań. Telewizja Idź Pod Prąd, mimo jego odejścia poradziła sobie bez niego i niezaprzeczalnie poszła naprzód, choć niektórzy wróżyli jej upadek po jego odejściu. Kowalski okazał się nikim innym jak narzędziem zdobycia przez nią rozgłosu i przyciągnięcia wyznawców, narzędziem, bez którego jednak w późniejszej fazie można już nadal pchać inicjatywę na przód, mimo, że bez tego, szczęśliwego dla IPP, zbiegu okoliczności i, czujności „pastora” w skorzystaniu z sytuacji, mogłaby okazać się klapą i nadal zamkniętą, wąską grupką dziwaków.
Kowalski, będący prostym chłopkiem, gdy został otoczony takim nimbem ze strony sekty sam wpadł w jej sidła choć, co wiele razy było tutaj podkreślane, nigdy nie był członkiem KNP ze względów  pragmatycznych, po jakimś czasie zagubił się w tym wszystkim, uznał, że właśnie ma szansę „pójść na swoje”, co było tu omawiane już wcześniej. Klapą okazała się jego inicjatywa własnej telewizji internetowej a dziś pozostaje już na jedynie na łasce drobnych układzików zawartych „na potrzeby” z mediami PiSu czy niedoszłą twarzą klap propagandowych firmowanych przez, odsuniętego na boczny tor, Antoniego Macierewicza.
Mimo przytyków w obie strony, Kowalski mógłby, moim zdaniem, wrócić do IPP, ale odbyło by się to już na całkowicie innych niż wówczas, zasadach. Teraz to nie on sprzedawałby im „markę” pt. „Marian Kowalski, lider Ruchu Narodowego, trybun ludowy”, ale musiałby przyjąć rolę posłusznego przytakiwacza (którym i tak w ich programach był) na nowych warunkach. Myślę tak dlatego, że gdy rozmawiałem z różnymi ludźmi a także pisałem o tym, że duet Chojecki – Kowalski w końcu pęknie, wiele osób uważało to za coś nie do pomyślenia. Kowalski i Chojecki są ludźmi dbającymi wyłącznie o własne korzyści, pozbawionymi wszelkiej moralności, zwykłego, ludzkiego wstydu, gotowymi kłamać a nawet niszczyć ludzi, dla osiągnięcia własnych, w przypadku Chojeckiego bardziej długofalowych, a w przypadku Kowalskiego prostych,  materialnych, celów.
Dlatego czasem bawiły nas tzw. wrzutki jednego na drugiego. Chojecki, który promował Kowalskiego jako „drugiego Piłsudskiego” nie omieszkał wyśmiać jego wykształcenia i wypomnieć mu, że dzięki IPP zobaczył prawdziwe pieniądze, Kowalski zaś w prostych słowach mówił o sekcie i chorej atmosferze tej dusznej grupy. A jednak przeplatało się to z ciepłymi słowami w obu kierunkach, wtedy gdy wymagał tego interes ich obu.
W tym momencie możemy przejść do kolejnej, moim zdaniem, znamiennej wypowiedzi Kowalskiego odnośnie jego współpracy z sektą Chojeckiego i jego pracy w IPP. A z racji na jej wagę (czyli zobrazowanie, po raz enty, z jakim człowiekiem mamy do czynienia) musi być ona przytoczona w całości. Z uśmiechem Marian Kowalski wspomina swoje najlepsze, poza finansowymi, doświadczenia z medium Chojeckiego. I znów (pisownia oryginalna):
„No powiem szczerze. W ramach telewizji Idź Pod Prąd niejednemu ćmilowi napsuliśmy krwi i akurat z tego się bardzo cieszę. Uważam, że telewizja Idź Pod Prąd, gdyby może była mniej… mniej zainteresowana kwestiami religijnymi, a miała taki przekaz bardziej neutralny od tej strony, zajmowałaby się bardziej publicystyką, no mogła by mieć szerszy zasięg,  no trudno, co robić? Każdy właściciel telewizji nadaje takie oblicze jakie mu się podoba. Jestem bardzo zadowolony, że niejednemu mędrkowi tam natarliśmy uszu,  z tego były rozmaite kłopoty,  no chodzi się po sądach, trudno co robić, ale tym ćmilom, którym napsuliśmy krwi,  no to powiem szczerze, cieszę się, że tej krwi napsuliśmy, myślę, że jednak trochę za mało”.
Po tej wypowiedzi,  która zaprezentowana została w rocznicowym programie, Chojecki powiedział: „Marian zakończył tę część swojej wypowiedzi ‘ co zrobić?’. No może się jakiś pomysł jeszcze znajdzie.”. Jak widzimy, nie powinniśmy, tak jak w przypadku niedowiarków odnośnie „rozwodu” Kowalskiego  z Chojeckim, być przekonani o tym, że nie dojdzie do ponownego zbliżenia. Nie takie roszady obserwowaliśmy na polskiej scenie medialnej czy politycznej, dlatego też ponowny, braterski pocałunek dwóch, pozbawionych moralnego kręgosłupa, ludzi nie powinien nas w przyszłości zdziwić,  choć jak wspomniałem wyżej z pewnością odbył by się już na mocno zmienionych zasadach. Podejrzewam też, że nowy układ byłby obwarowany konkretnymi warunkami. Żebrzący  o pięciozłotówki na You Tube, skompromitowany opryszek, nie mający już dziś w garści argumentu przyciągania ludzi, musiałby podpisać cyrograf na zasadach, obracającego potężną kasą, lidera sekty. A, skoro godząc się na spełnianie jego warunków za kilkanaście tysięcy zł miesięcznie, jednak posiadając jakąś kartę przetargową robił to z zapałem przekraczającym wiele razy to, czego od niego wymagano, możemy jedynie domyślić się jak wyglądało by to w nowej odsłonie.
Obraz dzisiejszego „eksperta” porannych programów red. Rachonia wyłania nam się w pełni. „Napsuli krwi”? Kowalski w sekciarskich programach Chojeckiego skompromitował się tak, że niewiele osób publicznych chciało w ogóle w jakikolwiek sposób odnosić się do jego tam aktywności, uważając to za zniżanie się do poziomu rynsztoka prezentowanego przez ten duet, działacze Ruchu Narodowego, czy szerzej środowiska narodowego w końcu musieli przyznać, że wstydzą się tego, że wypromowali oni takiego prymitywa, nikt nie traktował jego działalności poważnie (moim zdaniem to błąd, gdyż powinna być napiętnowana, wyjaśniona choćby ludziom, którym wepchnięto tego człowieka jako autorytet i osobę godną zaufania, co później, za pieniądze, wykorzystał by wpychać ich w szpony destrukcyjnej sekty). Krwi, tak naprawdę, nikomu nie napsuł, stał się jedynie pośmiewiskiem i synonimem największego w dzisiejszej debacie politycznej prostaka, gbura, człowieka pozbawionego wszelkich hamulców i przyzwoitości, kimś do kogo porównywało się oponenta, któremu chce się jak najbardziej dowalić. Jego wulgarnych obelg wobec dawnych kolegów nie chciał komentować nikt poza hermetyczną sektą a później, wykorzystującymi go mediami rządowymi,  które sięgając po niego, po prostu sięgnęły dna. Nie wyciągnął on do dziś żadnych wniosków. Fakt, dziś nadal pokazuje się Kowalskiego w rządowych mediach, co opisuje tylko ich poziom, ale ja sam, jestem ciekaw czegoś, czego się pewnie nigdy nie dowiem: na jakich zasadach skonstruowana jest ten układ pomiędzy nim a mediami, które ciągle  wpychają go odbiorcom. Wiemy jak to wygląda z wierzchu… opluwał dawnych kolegów na modłę propagandy TVP i jego redaktora prowadzącego czyli Michała Rachonia, miał być twarzą nieudanej operacji „Konfederacja 2” pod skrzydłami Antoniego Macierewicza.
Kolejnym składającym życzenia dla IPP był Eli Barbur, wieloletni współpracownik Adama Michnika i Gazety Wyborczej, jej korespondent z Izraela, dziś współpracujący z telewizją Chojeckiego, i prowadzący stronę internetową Tel Awiw Online (pisownia oryginalna):
„Proszę państwa piątka na karku w tych wspaniałych czasach to jest nie bagatela, to nie betka (?). Trzeba mieć końskie zdrowie i siłę przebicia, ,pozytywna energia to u was najbardziej widoczne, nadrzędna wartość powiedziałbym, w dobie kryzysu. Po Covidzie też niezły krajobraz po bitwie nas czeka pomijając inne złoki (?), tym większa praca organiczna będzie potrzebna. Trzeźwego oglądu, błyskawicznej orientacji, żelaznej odporności  na to wszystko. Tego wszystkiego wam życzę z Izraela, z Tel Awiwu, ściskam serdecznie spracowane dłonie” – wykrzyczał wyraźnie podniecony Barbur.
Przy tej okazji Paweł Chojecki przyznał, że już w latach 90tych, a więc aktywności Barbura w środowisku Gazety Wyborczej wyczuł w nim „swojego chłopa”. Pokrewieństwo ideowe pozostało im do dziś.
 Szef IPP Paweł Chojecki marzy aby „głos biblijnych chrześcijan” był „równoprawny” w debacie publicznej w Polsce. Wspominał o tym wiele razy, przedstawiając to w ten sposób, że są oni rzekomo „dyskryminowani”, dlatego, że np… nie mówi o nich publiczna telewizja ani nie zaprasza się ich do niej. Jak pamiętamy, jeden taki eksperyment z Euniką Chojecką w programie Michała Rachonia był kompletną porażką, ale od tamtej pory sekta domaga się wręcz aby reklamowały ich duże media, w tym te państwowe.  Jest to także element propagandy dla samych wyznawców, których cały czas utwierdza się w przekonaniu o tym, że świat zewnętrzny jest wobec nich wrogi. Skarży się on na to, że publiczne media czy rządzący „posługują się nimi” gdy jest to dla nich wygodne, a jako przykład podaje to, że pojawili się w filmie „Krzyż” pokazujące wydarzenia posmoleńskie. W rzeczywistości to członkowie sekty usiłują „zakręcić” się w pobliżu takich wydarzeń, środowisk czy np. partii politycznych aby później w taki właśnie sposób to wykorzystywać. Jest to dość słabe, ale jak widać działa na wyznawców Chojeckiego.
Jeśli chodzi o życzenia spełnione, to znów rację ma syn Chojeckiego Tymoteusz, mówiąc, że rok ten był dla IPP przełomowym z kilku względów. Nie chodzi tylko o zakup nowej posiadłości, urządzenia nowego studia nagrań czy podniesienia jakości technicznej ich programów. Chodzi głównie o to, że udało im się przyciągnąć do nich sporo znanych gości, których występy w IPP były następne w różny sposób propagandowo wykorzystywane przez sektę. W 2020 roku w IPP pojawiali się posłowie PiS, senatorowie, minister, księża i zakonnicy, ludzie znani z mediów a nawet rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, a to pokazuje, że sekta próbuje przenikać do mainstreamu i, co gorsza, małymi krokami udaje jej się to. Fakt bywania polityków PiS w tego pokroju towarzystwie nadal umyka uwadze dziennikarzy mediów będących w opozycji do partii rządzącej.
Wśród gości, którzy zaszczycili IPP swoją obecnością (ze względu na pandemię na łączach) to m.in. ks. Emil Parafiniuk, ks. prof. Andrzej Kobyliński, ks. Leszek Gęsiak, siostra zakonna Tymoteusza Gil, posłowie Witold Waszczykowski, Andrzej Sośnierz, Dobromir Sośnierz, Bartłomiej Wróblewski, były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, producent telewizyjny Marek Sekielski, izraelski lobbysta Jonny Daniels, prof. Krzysztof Simon, prof. Włodzimierz Gut, prof. Janusz Heitzman, dr Paweł Grzesiowski, dr Zbigniew Hałat, dr Michał Sutkowski, dr Tomasz Dzieciątkowski, dr. Włodzimierz Bodnar, dr Zbigniew Hałat (który w ich programie stwierdził, że Sars-COV2 może być bronią biologiczną, co sekta natychmiast wplotła w swoją spiskową narrację).
Wielu z wymienionych z pewnością nie zdawało sobie sprawy, że występują w programach apokaliptycznej sekty, która w czasie pandemii żerowała na niej produkując fake-newsy i rozpowszechniając teorie spiskowe. Pokazuje to jednak, że nawet podejrzanym sektom nie jest trudno dotrzeć do polityków z pierwszych stron gazet by następnie wywiady z nimi eksploatować propagandowo i podpierać nimi swoje tezy. Było tak np. w przypadku ks. Leszka Gęsiaka, od którego udało im się podstępem wyciągnąć wypowiedź potępiającą krytyków sekty. Kłamliwie przypisano mu również to, że odnosił się do ich „raportu” na temat rzekomych prześladowań. Sekta, stwierdziła, że wizyta ks. Gęsiaka w ich programie oznacza „zmianę stosunku Kościoła Katolickiego w stosunku do nich”. Następnie idąc za ciosem, sekta chciała przeprowadzić wywiad z kolejnym, nie wymienionym przez nich z nazwiska księdzem, członkiem Konferencji Episkopatu Polski. Ten początkowo miał się zgodzić ale następnie odmówić pojawienia się w ich programie. Być może, po występach ks. Gęsiaka ktoś wreszcie sprawdził czym jest telewizja IPP. Chojecki, który wcześniej wychwalał ks. Gęsiaka po tej sytuacji stwierdził, że jego słowa są nic nie warte, bowiem jego występ w IPP odebrał chyba jako deklarację tego, że ma zapewnione jakieś wejścia, dojścia w KEP.
Innym niepowodzeniem sekty KNP, które także pominęli oni w rocznicowych programach była nieudana  próba dostania się na Ministerialną Konferencję na rzecz wolności religijnej lub przekonań, w której oprócz polskich polityków brali udział przedstawiciele ONZ czy dyrektor wykonawczy Komitetu Żydów Amerykańskich. Konferencja odbywała się wirtualnie, a dostęp do niej chcieli załatwić sobie członkowie sekty, których celem było narobienie tam wstydu nie tylko organizatorom ale i całej Polsce. Zamierzali oni bowiem w tym gronie opowiadać bajeczki, które wciskają swoim widzom, zmyślone historie ich rzekomego prześladowania. W materiałach, które wysłali wraz z prośbą o udostępnienie im możliwości wzięcia udział w konferencji znalazł się m.in. groteskowy raport, który już szczegółowo omawialiśmy oraz reportaż, który nakręcili do, także omawianej już sprawy Grzegorza Doleckiego z Janowa Lubelskiego.
Najwyraźniej sprawy, którymi próbowali zainteresować ks. Gęsiaka oraz, którymi karmią widzów oraz różne instytucje państwowe, zostały zweryfikowane jako pozbawione jakichkolwiek podstaw wymysły i grupie tej odmówiono udziału w tym wydarzeniu. Jak widać jest jeszcze w polskich instytucjach ktoś, kto trzyma rękę na pulsie w sytuacjach prób przenikania tej sekty do instytucji i wydarzeń, z pomocą których próbuje się ona promować przedstawiając nieprawdziwe informacje. Chojecki dostrzegł w tym,  oczywiście, obawę władz polskich przed tym, że „polscy protestanci mogliby powiedzieć prawdę”. Próby takiego zaszkodzenia Polsce oraz próby przenikania sekty do takich spraw powinny zwrócić uwagę odpowiednich służb i zainteresować je ich działalnością. Tak czy owak, nieudana próba zasiania fermentu na konferencji nie została wspomniana w podsumowaniu ostatniego  roku działalności KNP / IPP.
Kolejnym gościem, który zdecydował się nagrać życzenia dla internetowej telewizji, która każdego dnia w wulgarny sposób opluwa katolików i Polaków, dąży do zaostrzania waśni na tle religijnym, był ks. prof. Jarosław Kupczak, dominikanin, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (pisownia oryginalna):
„Dzień dobry, Szczęść Boże. Chcę bardzo serdecznie pogratulować telewizji Idź Pod Prąd kolejnej rocznicy, tym razem pięciolecia działalności. Miałem przyjemność kilkukrotnie być gościem telewizji Idź Pod Prąd i muszę przyznać, że za każdym razem miałem takie poczucie, że jestem przyjęty, moje poglądy są przyjęte z szacunkiem, zrozumieniem, że uczestniczę w dyskusji na wysokim poziomie. To prawda, że w sprawach religijnych i politycznych istnieją głębokie różnice pomiędzy mną a założycielami, twórcami telewizji Idź Pod Prąd, ale w pewien sposób to jest drugorzędne, dlatego, że chodzi o to, żeby w Polsce było jak najwięcej takich miejsc, gdzie ludzie, którzy różnią się ze sobą, którzy mają różne poglądy, mogą ze sobą w odpowiednim klimacie i w odpowiedniej atmosferze rozmawiać, gdzie czują, że są wysłuchani, że są przyjęci z szacunkiem. I mam takie doświadczenie, że takim miejscem jest telewizja Idź Pod Prąd. To są moje życzenia dla was z okazji tych kolejnych urodzin. Życzę wam, żebyście w tej podzielonej i skłóconej Polsce, podzielonej i skłóconej Europie, podzielonym i skłóconym świecie i, niestety, podzielonym i skłóconym chrześcijaństwie byli takim miejscem spotkania, gdzie ludzie o różnych poglądach, także z różnych denominacji chrześcijańskich, z różnych partii politycznych i o bardzo różnych poglądach mogą się ze sobą spotkać i mogą ze sobą rozmawiać właśnie w takim klimacie szacunku, wzajemnego wysłuchania, próby zrozumienia swoich poglądów, nawet jeśli te poglądy na koniec nie zostaną zaakceptowane czy zostaną skrytykowane. Tworzenie takich miejsc, myślę, jest bardzo ważne i życzę, żebyście przez następne lata takim właśnie miejscem byli, takim miejscem pozostali. Ad multos annos telewizjo Idź Pod Prąd”
Po prostu nie do wiary.
Hanna Shen, korespondentka IPP z Tajwanu, która pojawia się także w mediach głównego nurtu życzyła by sobie i im, aby pojawiało się u nich więcej gości z tzw. konserwatywnej strony. Jak na razie jedynym takim jest konserwatywny liberał i poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz. Jest ich więcej jeśli za konserwatystów uznamy posłów PiS. Jeśli Shen miała na myśli jednak środowiska narodowe czy im podobne, to najwidoczniej nie zdaje sobie ona sprawy z tego, że ludzie je tworzący w większości zdają sobie sprawę z tego czym jest sekta Chojeckiego i jaki jest jej przekaz, dlatego wydaje się mało prawdopodobnym by zniżali się do poziomu rynsztoka prezentowanego przez Chojeckiego i jego współpracowników oraz brali udział w czymś takim. Dlatego też łatwiej zaprosić jest polityków PiS czy pana Sekielskiego.
Shen mówi, że zauważyła brak omawiania w IPP tematów, którymi żyją Polacy w Internecie. Nie jest to do końca prawda, IPP stara się na bieżąco komentować wydarzenia, dorabiając do nich oczywiście najdziwaczniejsze i często niczym nie podparte teorie Chojeckiego, jednak dokładnie wybiera tematy, którymi się zajmuje i delikatnie pomija inne a przynajmniej nie ustosunkowuje się do nich jednoznacznie. Takim tematem była ostatnio w wielu mediach współpraca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jej szefa Jerzego Owsiaka z tzw. Strajkiem Kobiet pod przywództwem Marty Lempart. Wielu komentatorów wytykało hipokryzję takiej fuzji, akcję charytatywną na rzecz chorych dzieci z oficjalnym wsparciem dla zwolenników aborcji na życzenie, dodatkowo odzianego w szaty prymitywnych, wulgarnych awantur.
Temat ten nie pojawił się w IPP, choć wydawało by się, że konserwatywna i chrześcijańska telewizja powinna wyrażać w takich sprawach swoje zdanie. Okazuje się jednak, że ma ona inne priorytety. Same awantury pod hasłami Strajku Kobiet były w niej komentowane w ten sposób by wytworzyć wrażenie istnienia jakiejś zorganizowanej przez rząd, celowej zadymy i na tym wyłącznie skupili się „dziennikarze” IPP. Z ust Chojeckiego ani razu nie padło choćby słowo potępienia ludzi atakujących katolickie kościoły. Jeśli zaś chodzi o WOŚP, która jak wiemy od początku jest bardzo mocno ideologizowana i upolityczniona, i jej współpracę  aborcjonistkami przemilczano  być może z powodu kontaktów z panem Sekielskim, którego filmy dotyczące pedofilii w Kościele są ważnym komponentem antykatolickiej krucjaty Chojeckiego. Sekielski otwarcie popiera nie tylko poglądy aborcjonistek, żądania środowisk LGBT ale także działalność Owsiaka, dlatego zdecydowana krytyka ze strony IPP mogła by w jakiś sposób wpłynąć na jego kontakty z sektą, która potrzebuje go jednak bardziej niż tego, by komentować wydarzenia z perspektywy chrześcijan, za jakich się w końcu podają.
Kolejnym politykiem, który zdecydował się złożyć życzenia IPP był poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, który był inicjatorem wniosku zakazującego w Polsce aborcji eugenicznej. Wystąpił on niedawno w programie IPP, gdzie Chojecki, po wstępnym „głaskaniu” pana posła, wezwał go do tablicy i sprawił, że ten tłumaczył się z dziwacznych zarzutów lidera sekty. Chojecki nagadał posłowi, że środowisko KNP / IPP aktywnie angażowało się we wspieranie Prawa i Sprawiedliwości (faktycznie kręcili się koło tej partii robiąc sobie reklamę, co wykorzystują do dziś) a następnie zaczął użalać się na fakt, że publiczna telewizja, opisując sprawę senatora Jacka Burego nazwała ich sektą. Dodatkowo przedstawił mu swoją stałą litanię żalów, którymi bombarduje zapraszanych gości. Poseł Wróblewski usłyszał, że w Polsce dyskryminowani są protestanci, że nie dopuszcza się ich do debaty publicznej a wręcz prześladuje. „Zagroził” także, że protestanci (Chojecki często wypowiada się w imieniu polskich protestantów choć ci w większości odcinają się od działań jego sekty) czując się zmarginalizowanymi mogą przenieść swoje poparcie np. na kolejną polityczną wydmuszkę czyli ruch Szymona Hołowni. Podczas tego wywiadu, Kornelia Chojecka poinformowała posła, że 1 lutego ich telewizja obchodzi piąte urodziny i czy chciałby przekazać coś jej widzom i twórcom. Poseł Wróblewski, który, jak mi się wydaje, nie orientował się do końca w jakim programie wystąpił powiedział:
„Chciałbym podziękować państwu za stanie po stronie tych wartości, które leżą u podstaw naszej cywilizacji, wartości chrześcijańskich, które nas łączą, przekonanie o konieczności obrony życia, obrony rodziny. To są te sprawy, które są takie najważniejsze uważam i cieszę się, ze w wielu miejscach w Polsce jest wiele osób, środowisk, które są przywiązane do tych spraw. Uważam, że dzięki temu świat jest lepszy a jednocześnie jedni drugim powinniśmy dodawać otuchy.”
Tak, zdecydowane poseł Wróblewski nie orientował się z kim rozmawia.
Jako kolejny po pośle z życzeniami wystąpił Marcin Hakamer Fernandez, członek Falun Gong prowadzący fundację „Studium” zajmującą się propagowaniem wschodnich praktyk duchowych. Jej działalność opisywana była tu w artykule „Egzotyczny sojusz sekty Chojeckiego”. Szef IPP komentując jego występ stwierdził, że pokazuje to,  że jego telewizja jest projektem międzykulturowym, że sekta KNP nie zamyka się tylko w kulturze chrześcijańskiej, ale jest otwarta na inne środowiska. Rzeczywiście specyficzny ekumenizm z ich strony. Nie od dziś jednak wiadomo,  że głównym wrogiem sekty Chojeckiego jest katolicyzm, jego wyznawcy i instytucja Kościoła.
Tuż po nim wystąpił John Hahn, dyrektor wykonawczy amerykańskiej organizacji John Birch socjety, z którą już kilkukrotnie mieliśmy okazję spotkać się na tym blogu. Przedstawiana widzom IPP jako „największa antykomunistyczna organizacja na świecie” stanowi dziś właściwie ekscentryczny klub rekonstruktorów czasów zimnej wojny. Hahn, który prawdopodobnie myśli, że KNP / IPP jest w naszym kraju czymś więcej niż jątrzącą sektą, nazwał ich „ruchem wolnościowym” życzył im „wszystkiego najlepszego na drodze wyzwalania Polski” oraz wyraził zrozumienie dla „trudności jakie napotykają z racji mówienia prawdy” i „edukowania oraz informowania Polaków”. To z kolei pokazuje nam jak wzajemnie przyciągają się oderwane od rzeczywistości, ale jednak szkodliwe społecznie organizacje. Mamy tutaj do czynienia z wzajemnym nakręcaniem siebie przez różne, odrealnione grupy i tworzeniem przez nie rzeczywistości alternatywnej, w której tkwią ich członkowie.
Wśród składających życzenia znalazła się także Małgorzata Kubicka – Frączek, związana z sektą lekarka czy człowiek występujący pod pseudonimem „były ksiądz Jerzy”, Ivan Belostenko, będący „żydowskim łącznikiem” sekty z tymi środowiskami, Piotr Setkowicz oraz inni aktywni członkowie sekty, a także ich dzieci.
W trakcie kolejnego programu pt. „Hyde Park z pastorem Chojeckim” padło pytanie o to, czy księża katoliccy w jakiś sposób kontaktują się z liderem sekty. W tym miejscu przywołał on scenę z jednego z ich programów, w którym rzucał o podłogę katechizmem Kościoła Katolickiego, stwierdzając, że chyba od tamtej pory „część księży zniechęciła się i nie mogła tego przełknąć”. Dodaje także, że nie spodziewał się takiej reakcji „bo przecież to jest tylko nauka ludzka” za to miał nadzieję, że księża mają „jakiś taki dystans”. Ale „przyszli następni”, jak powiedział Chojecki, ci, którzy występują w jego telewizji nie dostrzegając w tym niczego niestosownego. Do nich właśnie, jak twierdzi szef IPP „trafiają jego argumenty a oni sami myślą po protestancku”. Tutaj, niestety, może mieć rację. Dlatego pozostaje mieć nadzieję, że będzie ich jak najmniej. Chojecki wyraża nadzieję, że ci właśnie księża, „tak jak on na początku swojej drogi”, chcą zmieniać Kościół od środka, prowadzić do jego protestantyzacji. To także jest prawdopodobne. Chojecki i jego córki liczą bowiem na współpracę takich księży, tych, którzy pozostają wierni swoim ślubom i religii nazywają oni „pośrednikami do piekła”.
Z życzeniami pospieszył także poseł Lech Kołakowski, do niedawna członek PiS, dziś parlamentarzysta niezrzeszony, który wypowiedział następujące słowa (pisownia oryginalna):
„Na telewizję Idź Pod Prąd trafiłem dopiero w zeszłym roku. Kiedy zobaczyłem waszą piękną czołówkę to miałem wrażenie, że to prawdziwi patrioci. Występując w telewizji Idź Pod Prąd nie pomyliłem się. Bardzo się cieszę, że jest w Polsce takie niezależne środowisko, które nie boi się mówić, często trudnej, prawdy. Życzę wam byście nie dali się złamać i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mogli coś raem zrobić dla dobra Polski.”
Jeśli pan poseł, poza czołówką i występem u nich, rzeczywiście śledził ich działalność a dziś, z pełną powaga wypowiada te słowa, to w tym miejscu życzyć należy Polakom, aby on jako polityk nie miał więcej okazji robić czegokolwiek co mogło by mieć wpływ na Polskę.
Życzenia, które wywołały wśród członków sekty największy entuzjazm, pochodziły od niejakiego Man-Yana, szefa europejskiej części chińskiej korporacji medialnej Epoch Times, będącej jedną z największych światowych fabryk fake-newsów, powiązaną z sektą Falun Gong. To właśnie ta korporacja i jej media propagowały nazywanie wirusa Sars-COV2 „wirusem Komunistycznej Partii Chin” (CCP-virus), co przejęła od nich sekta z Lublina. Od początku pandemii media związane z Epoch Media Group forsowały jako pewnik teorię, że wirus ten został stworzony w laboratorium w Wuhan i został celowo rozprzestrzeniony na cały świat. Teorie, które serwuje swoim widzom sekta Chojeckiego są częścią szerszej akcji dezinformacyjnej ze strony tego medium.
„Wszystkiego najlepszego z okazji piątych urodzin telewizji Idź Pod Prąd. To świetna nazwa ponieważ świat cierpki z powodu złych prądów. Prądów tyrani i prądów totalitaryzmu, które rozlewają się po świecie. Za tymi prądami stoi Komunistyczna Partia Chin. Broni, której oni używają najczęściej są kłamstwa i zwodzenie. Potrzebujemy kogoś takiego jak wy, kto będzie obnażał ich kłamstwa, obnażał ich zwodniczość, kto będzie mówił ludziom prawdę. Dziękuję za waszą pracę, oby tak dalej przez kolejne pięćdziesiąt lat albo i więcej. Wszystkiego najlepszego” – powiedział Man-Yan.
Człowiek ten był gościem IPP już w czerwcu, pośród innych gości zaproszonych do dyskusji o komunizmie w IPP. Epoch Times i jego lokalne odnogi w różnych krajach często opowiadają się po stronie środowisk i partii prawicowych, jednocześnie próbując wykorzystać je w celu szerzenia swoich idei a także, nacechowanej teoriami spiskowymi, narracji. W Niemczech media te kręciły się w okolicy partii Alternatywa dla Niemiec czy antyimigranckiego ruchu Pegida. Nieufni wobec tradycyjnych mediów prawicowcy, kierując się w stronę alternatywnych źródeł informacji natrafić mogą więc na konia trojańskiego w postaci Epoch Times (na podobnej zasadzie, choć w skali mikro, wyglądał początek telewizji IPP, która także stroiła się patriotyczne piórka).
Chojecki komentując życzenia Man-Yana podkreślił, że szef Epoch Times dostrzegł w telewizji Idź Pod Prąd i ich środowisku właśnie tych, którzy „prostują komunistyczne kłamstwa”. Przy tej okazji słynący z megalomanii, szef IPP wyraził żal z powodu tego, że media publiczne nie wspomniały o piątej rocznicy ich działalności, co jest jednym z wielu elementów mających dowodzić spisku przeciwko nim, który wbijany jest do głów ich widzów. Nie powiedziały nic media polskie, dlatego „przypomnieć musiały media światowe” bo jako takie Chojecki zareklamował Epoch Times.
Utyskując na małe zainteresowanie jego inicjatywami ze strony dużych mediów (mam nadzieję, że jednak kiedyś faktycznie się nimi zainteresują), Chojecki mówi, że to właśnie Chińczycy z Epoch Times zauważyli jak „narażają się oni walcząc z komunizmem”. Po życzeniach od Man-Yana para Chojeckich, ojciec i syn, coraz bardziej popuszcza wodze fantazji i zanurza się w świecie, który wytworzyli oni sobie w murach ich posiadłości w Panieńszczyźnie, nazywanej przez niektórych „polskim Waco”. Wspominają oni sprawę zamieszek w Hong Kongu, na temat których także usiłowali produkować fałszywe informacje. Chojecki wspomina także to, że w tym temacie nagrał specjalny apel do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym domagał się aby Polska zajęła stanowisko w tej sprawie, ale prezydent „nie raczył nawet odpowiedzieć”. Jemu! „Pastorowi” z Lublina! Jest to, oczywiście, wynikiem działań chińskiej agentury, która „działa mocno” przeciwko ich walce o prawdę.
Ostatnią rzeczą jaką zaprezentowali oni widzom z okazji urodzin był 25-minutowy, żenujący program poświęcony Rafałowi Ziemkiewiczowi, w którym przypomniano idiotyzmy wygadywane przez Mariana Kowalskiego na temat teorii ewolucji, które odbiły się śmiechem w polskim Internecie. Miała to chyba być próba „odgryzienia się”. Rafał Ziemkiewicz jest bowiem chyba jedynym dziennikarzem, który przy różnych okazjach przypomina, że to czym kieruje Chojecki to nic innego jak sekta religijna a naganiaczem do niej był Marian Kowalski co strasznie drażni obu wspominanych. W ostatnim czasie przypomniał o tym przy okazji transferów politycznych do ruchu Szymona Hołowni. Jednym z polityków, który zasili ten twór jest senator Jacek Bury, który wraz z Chojeckim zakładał Kościół Nowego Przymierza. Ziemkiewicz w kilku słowach scharakteryzował sektę KNP będącej niezbyt chwalebnym epizodem w życiorysie senatora. Program, który miał być odpowiedzią sekty jest jednak tak nieciekawe i żenujący, że nie warto poświęcać mu większej uwagi.
2 notes · View notes
plany474-blog · 4 years
Text
Żona Religi: Mogliby tkwić W Rozłące
Wszędzie pan zobaczy tąż jedną utopię… Warsztaty przeprowadzają się w przedszkolach, szkołach, świetlicach, klubach, ośrodkach tradycje także nowych miejscach, a oraz w biurach - wszędzie tam, gdzie Gospodarze są zainteresowani takimi informacjami oraz umiejętnościami. Hiobowi jeszcze nie była wartościowa pełna świadomość istnienia szatana, aby oskarżać Boga za cierpienie. Cóż wtedy? Czy aby ludzie nie zatrzymają się to do przymusu? Wszechświat… Hm… Szkoda, że za tym dowodem nikt nie pójdzie, kto ma rodzinę, dzieci… Oraz ja, wie pan, przypuszczam, że za tym przypadkiem pójdą. Konflikt między różnymi księstw Rusi, pomimo wysiłków Grand Prince Władimira Monomacha , doprowadziły do spadku, zacząwszy od 12 wieku. Grajcie w parach - jedna osoba nakłania inną do zrobienia czegoś, do wydania na spacer itp, inna kobieta musi odmówić podając się nowymi technikami. Były tutaj całe pokłady formularzów, ustaw, wzorów, wreszcie gotowych dokumentów i książek ludzi do uprawiania rachunkowości i korespondencji w kooperatywach. Urzędnik kooperacyjny udzielił objaśnień, dość zresztą wyniośle i opryskliwie, demonstrował górę listów pisanych do muzeum w istocie nowych sklepów opartych na prawdzie współdzielczej, w sprawie piekarni kooperacyjnych, spółek stolarskich, mularskich, młynarskich, w sytuacji związków rzemieślniczo-rolnych, w kwestii rzemieślniczych giełd pracy, taryf zarobnych, klubów małomiejskich, czytelni, sal teatralnych, w kwestii szkół, ochron, szpitalików, domów ludowych itd. Niektóre z ostatnich listów malowały istnienie samorzutnych organizacji, pomysły niejasne związków, jak np. pewien plan urządzenia stolarni wspólnej przez grono zwalczających się dotąd stolarzy miasteczka, drugie były obrazem sporów, zatargów książce z kapitałem…
Tumblr media
Resort edukacji przypomina, że religia (określonego wyznania) i etyka są przedmiotami dodatkowymi, w jakich uczeń przechodzi na podstawie dobrowolnego wyboru. Wam jednak, suwerennym wielkim instruktorom generalnym, rzeczemy to, co jesteście powtarzać braciom 32, 31 i 30 stopnia: Religia wolnomularska, winna stanowić gwoli nas wszystkich, którzy jesteśmy wprowadzonymi najznaczniejszych szczebli, trzymana w wszelkiej czystości swej wiedzy lucyferycznej… Więc pan wszystko oddał, cały majątek? Niestety - odrzekł Bodzanta powoli, ze spuszczonymi oczami - niestety, nie cały majątek oddałem… „Ufaj córko…” - rozmawiał z uśmiechem Bodzanta. Po przedstawieniu okazało się, że istnieje owo oczywiście urzędnik od kooperatyw spożywczych i wytwórczych, mistyk publiczny i marzyciel, który swą słabą i zająkliwą wymową przyczynił się często do tego, że z pewnej strony Bodzanta przestał oddychać powietrzem szlacheckim, a z pozostałej zaludnienie okolicy poczęło z ukosa widzieć na obecne dobrodziejstwa indywidualizmu i zabierać się do mglistych idei spółkowych, czyli „mrzonek”. I ja idę do tego, żeby posiąść wszechświat. Żal, panie! A miałem przyjemność w współczesnym, że kto się wyrzeka własności, zdobywa wszechświat. Czyż nie lud tylko? Technika pedałowania, podjazdy, zjazdy i silne skręty - to tylko niektóre z wyjątków kolarskiego rzemiosła, jakie będzie można poćwiczyć pod okiem doświadczonych zawodników. Dobra technika rzutu dyskiem ? Takie dobra, takie dobra!
Wybrańcy tchną w naród polski ducha. Ten dopiero obawia się ciemnoty ludu, kto widzi możliwości, że lud pewno żyć podszczuty przez inną ciemnotę. Czy mieszczuch zbogacony trudem ludu, plemię fabrykanckie, plemię giełdziarzy, dorobkiewiczów, przebiegłych wałkoniów, znieprawione w szwindlach, czy plemię ich fagasów dziennikarskich? Rzecz ciekawa. Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem, a syn, ażeby z niego grosza nie wziąć, bieduje po sklepach jako subiekt. Ja się uśmiecham, gdy słyszę, jak stary pani pokłada nadzieja w polskiej szlachcie… Dookoła biegł jak gdyby fryz, złożony z zasuszonych roślin i kwiatów. Ewa ujrzała tam Martę jak gdyby po raz pierwszy. Ważna tym otrzymać też metodę nauki różnych przedmiotów, ale same zyskać umiejętność multitaskingu, lepszego radzenia sobie z kilku treściami na raz. Choć raz taką książkę trzeba napisać. Chętnie sam zrobił taką Lieserl, to potrzebuje być ciekawe! Taką sekwencję powtarzamy tyle razy w serii ile założyliśmy. Blast the resources rain and be on the top of the mountain.
Lindström’s rental textile service was created and is being developed in accordance with the principles of circular economy - textiles are procured only when there is actual need, and they are used up by recycling them from one company to another. I will be a pupil soon, and you? Źle mu, gdy stoi na magazynie w galerii, dostępnej dla niewielu. Łumski. - A mu teraz te kaprysy wywietrzały z osoby, gdyby mu gmina zaproponowała, żeby szedł, gdzie go buty nadadzą… Nie zawiera, oddaje się, obawy, aby te obrazy miały być zniszczone. Daj Boże, żeby potrzeba było wyglądać zbyt długo! Jak natomiast zbyt długo wyglądać na walenie się wieży, więc natomiast uwaga potrafi się wyczerpać. Wymaga toż ale być stała sensacja: widzieć na osobiste oczy utopię. Przy stole, wpośród papierów, siedział pewien pan z mglistoniebieskimi oczami, z bardzo przerzedzoną czuprynką i ryżawą bródką. Pracowity ręce sobie pourabia, a próżniak będzie pracowałeś i oszukiwał.
1 note · View note
brak-radosci · 4 years
Quote
Choć wciąż na ciebie jestem zły To chciałbym, żebyś obok był
White 2115 - Jaki ojciec taki syn
1 note · View note
wolcichyczas · 2 years
Text
26.12.2022
Ew. Mateusza 11:20-30 
(20) Wtedy zaczął grozić miastom, w których dokonało się najwięcej jego cudów, że nie pokutowały. (21) Biada tobie, Chorazynie, biada tobie, Betsaido; bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda, które u was się stały, dawno by w worze i popiele pokutowały. (22) Ale powiadam wam: Lżej będzie Tyrowi i Sydonowi w dniu sądu aniżeli wam. (23) A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. (24) Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie. (25) W tym czasie odezwał się Jezus i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. (26) Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. (27) Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. (28) Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. (29) Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (30) Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.
Temat poruszany w piątym rozdziale się już zmienił. Podczas gdy duchowe i polityczne przywództwo żydowskie umocniło swoją opozycję, Jezus zaczął publicznie przeciwstawiać się tym grupom. W wersecie 20 i 24 dzisiejszego fragmentu widzimy pierwsze publiczne potępienie miast wokół Morza Galilejskiego. Mimo potępienia samych miast, Jezus wciąż wyciąga dłoń do ich mieszkańców. Fizyczne królestwo, które Jezus oferuje narodowi Izraelskiemu różni się od daru zbawienia; są to dwie różne rzeczy. Królestwo jest jednym z wielu systemów uwielbienia, którym posłużył się Bóg aby umożliwić ludziom uwielbianie Jego oraz umożliwić społeczność z innymi. Takie systemy nie miały nigdy być drogą do zbawienia ale sposobem aby ogłosić ewangelię zgubionemu światu. Jezus wyraźnie rozróżnia te dwie rzeczy w wersetach 25-30. To, że naród izraelski odrzucał Jezusa jako swojego Mesjasza nie oznaczało, że poszczególne osoby z tych miast lub z okręgów religijnych nie mogły mieć relacji z Bogiem. Główny temat tego fragmentu jest zmiana skupienia: z GRUPY ludzi (z Izraela) na JEDNOSTKI, których Jezus określił słowami "ci, komu Syn zechce objawić" (w. 27). Następnie, Jezus zaprasza każdego kto chce do Niego przyjść aby to zrobił i podkreśla, że nie jest to trudne zadanie. Jedyne wymaganie jakie stawia osobie, która przychodzi to aby chciała przyjść. Jeśli ten zechce przyjść, nie zostanie na jego ramiona nałożony ciężar utrzymywania tej relacji. A więc, pomimo tego, że okno możliwości przyjścia do Boga zamyka się dla Izraela, to jednak Jezus podkreśla, że okno dla jednostek jest wciąż szeroko otwarte.
Krok życiowy
Zbawienie jest darem dla indywidualnej jednostki. Zbiorowe uwielbienie jest czynnością grupową. Nie myl tych dwóch rzeczy. Każdy kto chce być zbawiony ma do tego możliwość. Bóg nie dołączył żadnych haczyków.
0 notes
bajdeusz · 4 years
Text
Sen o Januszu Korczaku - A. Kamieńska
              Ja też. I nawet nie wtedy najbardziej, kiedy byłem  młody. Chłopakowi niewiele potrzeba. Zdaje mu się, że świat złapał w garść, kiedy dotknął kobiety. To łatwe. To przyroda działa w nas. Ale potem, kiedy już zobaczyłem, że zaczynam się starzeć, wtedy się zdziwiłem. Kiedy pierwszy raz naprawdę zobaczyłem siebie w lustrze. Więc to tak? Więc i ja także? Czemuż by nie? I żal. Że może coś ważnego się w życiu pominęło. Jakąś przyjaźń, jakiegoś człowieka. I że tak już będzie zawsze.                            Ta samotność. Jak noc w oczach. I w takich chwilach człowiek zapomina, że i tak przecież nie można mieć na własność drugiego człowieka. Zatrzymać sobie. Dla siebie. Na zawsze, jak mówią dzieci. Masz to szkiełko, tę muszelkę, ten korek. Daję ci na zawsze. Prawie wszystkie ludzkie nieszczęścia biorą się stąd, że człowiek chce mieć drugiego na własność i na zawsze. Zapomina, że sam też nie może do nikogo należeć. Czyj ty jesteś? Pytają małego. Swój. Każdy jest swój, a jak swój, to Boży, jak powietrze i woda. Więc ani powietrza, ani wody. Ani żony, ani dziecka. Ale może, gdyby się miało dzieci, własne dzieci, synów, córki. Tylko, że rodzice nigdy nie umieją wychowywać własnych dzieci. Nie umieją z nimi nawet mówić. Jest jakaś ściana. Z obcymi łatwiej. Ma się jakieś sposoby. I widzi się przed sobą człowieka. Nie syna. Nie córkę. Ale człowieka - który ma problemy, coś chce, jak każdy, coś zrobić, coś znaczyć. I nie wie. Nie umie. Wstydzi się. Zacina. Nie rozumie. A ojciec zaraz trzaska drzwiami. A matka płacze. Bo oni chcą, żeby dzieci - to, co im się nie  udało, to, co im przeszło koło nosa. A to człowiek. Osobny człowiek. I musi zaczynać od początku, sam. Więc może lepiej, że nie miałem własnych. A te cudze były jeszcze bliższe. I nie bały się. Że zleję, że skrzyczę. Na- warzyłeś piwa. Poczekaj. Pocierpisz i przestaniesz. Nie trzeba wymagać, żeby był wielki czy wybitny, czy boga- ty. Niech będzie, jaki chce.
                      A ja sam?...Co z tego cierpienia...Z tej samotności... z tych pustych wieczorów? Z tych nocy czasem za długich...Sobie mówiłem to samo: pocierpisz i przestaniesz. Przejdzie. Do wesela się zgoi. Wszystko przechodzi. I dobrze. My, lekarze, wiemy, że zmysł nie używany wysycha, obumiera. I już tak nie boli. A potem - z oddalenia, z perspektywy - wszyscy tak samo. Każdy swoje przecierpi. Tak, albo inaczej.
                       A miłość?...Nie trzeba używać wielkich słów. Drugie przykazanie Boże: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno." Miłość to imię Pana Boga. Nie trzeba nadaremno. Jeśli Icek zleje się w nocy, a pani śpieszy i obmyje, i osuszy, i uspokoi, bo on wstydzi się już i płacze. I zmieni prześcieradło. I wypierze. A tu noc i wszyscy już śpią. Czy to jest miłość, czy jej nie ma? Czy kiedy ktoś, kto nie jest niczyim ojcem, idzie od drzwi do drzwi prosić chleba dla swoich dzieci? Czasem mu dadzą, a cza- sem zatrzasną drzwi przed nosem, a czasem obrażą i wyśmieją. To czy to jest miłość, czy jej nie ma? Ja nie wiem. Ja się, proszę pani, nie znam na miłości. Może jestem stary. A może lekarze widzą te rzeczy całkiem inaczej. Jakoś zwyczajnie. Prosto. A może to dlatego, że jestem Żydem. Żydzi też patrzą na to prościej. Mają swojego Pana Boga. Mają przykazania. Tak i tak - dobrze. A tak - źle. To stary naród. Doświadczony. Rozmawiał z Bogiem. Czy ja wierzę w Boga? Ja jestem Żyd. Czy Żyd może nie wierzyć w Boga? To już nie jest Żyd. To jakby ktoś wyrzekł się własnego ojca. Wstydził się, że stary i powolny. I chyba niemodny. I cuchnie cebulą. A syn stał się wielkim panem. Bogaty. Ale bogaty to nie znaczy, że z Bogiem. Ubogi to dlatego, że - u Boga. A czy ja się modlę? Zawsze. Zawsze, kiedy piszę. Taka jest modlitwa pisarza. Może i każda uważna praca. I kiedy nie mogę spać. Zanadto zmęczony. I myśl chodzi od
ściany do ściany, kołacze się i nagle: dom, ojciec, matka, babka. Wszystko, co było i co już nie wróci. Ale było. Nie każdego bogacza stać na to, żeby mieć co wspominać. I jak to bogacz myśli: sam zdobyłem. Sam. Jestem waż- ny. A ja nieważny jestem, całkiem nieważny, ale byłem dzieckiem. Jakby bogacz powiedział - zainwestowano we mnie. Włożono tyle, że starczy na życie. I dziękuję Bogu. Nie mówię: Dziękuję Ci, Panie, Boże nasz, Królu wszechświata. Czasem i mówię. Ale czasem po prostu jest we mnie sama wdzięczność po dziurki od nosa. Że tyle dobrych ludzi i dobrych dzieci, z których będą ludzie.                               Źli też są, ale oni nie są winni. Robią zło jak ślepi. Ślepymi rękami. Ocalić ich może tylko nasze przebaczenie. Są źli, bo ich skrzywdzono albo oszukano. A ci, co ich oszukali? Człowiek, kiedy musi siać zło i niesprawiedliwość, i krzywdę - wymyśla sobie poglądy, aby to czyniły za niego. Ale człowiek jest dobry. Jest tylu dobrych, tylko o nich łatwiej nie pamiętać. Więc wdzięczność. I że ja w tym wszystkim. Że mogę z nimi być. I jeszcze się nawet trochę liczyć. Choć taki owaki, ani ładny, ani wielki. Wielkość zawsze była z daleka ode mnie. I za to też Panu Bogu dziękuję. Że jestem taki szary, że mnie czasem nawet nie dostrzegają. Stoję sobie, nie zauważą, nie ukłonią się. Nie widzą. Bo są tacy, których się nie widzi. Jakby mieli czapkę-niewidkę. Bajki są mądre. Dlatego i ja czasem opowiadam bajki. Dzieciom. Albo kiedy piszę. To wszystko bajki. A ludzie mówią: to bajka. To znaczy, że nieprawda. A ja taką bajkę opowiem, żeby była w niej prawda, ale nie na wierzchu, nie taka wyłupiasta prawda łypiąca wielkim okiem.
Schowana. Jak dobry orzech w twardej łupinie. Że trzeba położyć na kamieniu i dobrze kamieniem przytłuc, to wyskoczy.
                        Więc już o wszystkim chyba było. I o samotności, i o tej tam miłości, i nawet o Panu Bogu, i o bajce - prawdzie. No to chyba już wszystko. Nie? Jeszcze nie? A tak, racja... Jest jeszcze to. Śmierć. Dlaczego pani koniecznie chce, żebym mówił o śmierci? Przecież pani dobrze wie, że ja już umarłem. Więc co tu jest do gadania? Że umarłem inaczej, niż myślałem, nie w łóżku, nie otoczony lekarstwami, plastrami, przykryty kołdrami, z basenem pod łóżkiem. To też cuchnie. Nikt sobie śmierci nie wybiera. Ta śmierć to jest milion. A milion to już się nie liczy. To jest nic. Jedna śmierć boli. A milion - to już zimna cyfra. Ja tylko tak sobie, pani wie, że to nieprawda. Jedna czy milion. Milion to milion jedynek, a każda miała matkę, ojca i imię. I ma serce, nerki, mózg, wątrobę i wszystko inne. Palec jak skaleczy - płacze. A tu od razu śmierć. Nie, tego nikt nie zrozumie. I że nie tylko starzy, że dzieci. Lekarz wie, jak umierają dzieci. One są mądre, może mądrzejsze od starych, którym już się miesza w głowie. Dzieci, kiedy umierają, robią się od razu stare. Wiedzą więcej od nas.                              I wie pani co, one są ubogie. One są u Boga, wiedzą, że przyjdzie, co ma przyjść, i że ojciec ich nie opuści. A nawet jakby musiał opuścić, to jeszcze coś wymyśli, coś takiego, żeby warto było i żyć, i umrzeć. Bo jeśli nie warto umrzeć, to i żyć nie warto. Po tej stronie widać to zupełnie wyraźnie. Czy to mądre? Ja nie wiem. Czy coś mądrego mógłby pani powiedzieć taki cień, który przychodzi i odchodzi? Całkiem jak człowiek na ziemi...
1 note · View note
tojaziemniak · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Oczywiście, że po głowie chodziła mu zabawa w jaccuzi! Jaki ojciec, i matka, taki syn!
Kurde na tym ostatnim zdjęciu to Brajan wygląda naprawdę hot 😐
4 notes · View notes
chore-emocje · 6 years
Quote
Choć wciąż na ciebie jestem zły, to chciałbym żebyś obok był
White 2115- Jaki ojciec taki syn
432 notes · View notes