#żydowski
Explore tagged Tumblr posts
Text
Festiwal kultury Żydowskiej Kraków
Festiwal kultury Żydowskiej Krakow Kazimierz
Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie na Krakowskim kazimierzu. Rok 2018. Co do fotografii i występujących nie mam żadnej pewności. https://www.facebook.com/adam.buonarotti Ta fotografia jest odrobinę obrobiona w komputerze, ale właśnie pochodzi z koncertu na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Jeszcze raz zapraszam do oglądania: https://www.facebook.com/adam.buonarotti
View On WordPress
0 notes
Video
youtube
Sikorski o żonie: jest Polką i nikt jej tego nie zabierze #polityka #pol...
#youtube#radosław sikorski#fragment o milczeniu był niezły#ale zastanawiam się czy powinien się skupiać nad sprawą żony#bo też nikt przed aferą z olejnik pochodzenia jego żony nie atakował#pis może zaatakować to że jest z usa ale wątpię czy będą atakować jej żydowskie korzenie bo#pewnie nie wszyscy wyborcy dudy wiedzą jakie korzenie ma jego żona
2 notes
·
View notes
Text
Zainteresowała mnie historyczna populacja żydów w jednym małym mieście w Polsce. Więc wpisuję sobie w wikipedii historię tego miasta i wita mnie ściana tekstu szczegółowej historii miasta, średniowiecze, renesans itd. myślę sobie no nieee, nie będę się przez to przekopywać, nawet po skorzystaniu z opcji "wyszukaj w tekście" jest to trudne. Spryt to moje drugie imię, więc zaglądam do anglojęzycznej strony tego miasta i tam oprócz kilku ogólnych informacji główny wątek o tym mieście to Jewish community xddddd
Pamiętacie moje narzekanie, że po angielsku wszystko nasze istnieje tylko w żydowskim (lub komunistycznym) kontekście? To wreszcie to się do czegoś przydało xdd
#to już kolejne randomowe miasto które w ang wiki jest przedstawione pod żydów lolll#przemyślenia#tak jakby wielowiekowa polska obecność się nie wydarzyła. tylko lub głównie kontekst żydowski...#potem się dziwić że amerykańskie pajace wmawiają mi że przed wojną Polska była krajem głównie żydowskim..... 🤡
2 notes
·
View notes
Text
Piernik żydowski - mój ulubiony



Uwielbiam ten piernik! Przepis przejęłam od mojej Mamy, która dostała go od swojej Teściowej.
Tereska piecze go od lat w święta Bożego Narodzenia. Zrezygnowała z eksperymentowania z różnymi recepturami, bo ma przepis na coś, co wszystkim smakuje i nigdy nie zawodzi. Przygotowuje dwa lub trzy bochenki, a gdy wracam do Warszawy pakuje mi część do wałówki.
Piernik żydowski jest wilgotny, ciężki, wielowymiarowy w smaku i bogaty w bakalie. Jedząc go nie wpadlibyście na myśl, że zawiera aż szklankę mocnego naparu z kawy (wraz z fusami)! Ani na to, że są w nim jabłka!
Nie musi dojrzewać, robi się szybko i - z tego, co mnie pamięć nie myli - zawsze się udaje. Same zalety.
Składniki:
500 g mąki pszennej 250 g miodu 250 g cukru szklanka naparu z 3-4 łyżek kawy mielonej jajko 1-2 jabłka 60 g masła 2 łyżeczki sody oczyszczonej paczka przyprawy do piernika 2-3 łyżki skórki pomarańczowej 20 g rodzynków 50 g orzechów włoskich 1/2 łyżeczki soli
Wykonanie:
Piekarnik nastawić na 180°C.
Do dużej miski wsypać cukier, dodać miód i wlać jeszcze gorący napar z kawy (wraz z fusami). Mieszać do momentu rozpuszczenia się cukru. Dodać przyprawy.
Gdy płyn wystygnie wsypać mąkę, sodę i sól. Wymieszać. Wbić jajko, dodać miękkie masło i zmiksować mikserem.
Obrać i pozbawić gniazd nasiennych jabłka. Zetrzeć na grubej tarce. Dodać do ciasta wraz ze skórką pomarańczową, rodzynkami, uprażonymi i grubo krojonymi orzechami, a następnie całość wymieszać.
Klasyczną keksówkę wysmarować masłem i obsypać tartą bułką. Wlać ciasto i piec ok. godzinę (do tzw. suchego patyczka).
#piernik żydowski#jewish gingerbread#piernik#gingerbread#boże narodzenie#wigilia#święta bożego narodzenia#potrawy świąteczne#christmas#polish christmas#christmas eve#kuchnia polska#polish cuisine#desery#desserts#ciasta#cakes#bakalie#delicacies
4 notes
·
View notes
Photo







Wrocław.
#jewish food#dwarves#contemporary art#krasnale#sztuka współczesna#żydowskie jedzenie#wrocław#stanislaw dróżdż
0 notes
Text

Maurycy Gottlieb's Wesele Żydowskie ("Jewish Wedding"), 1876
223 notes
·
View notes
Text

Anna Binkuńska (1908–1997) "Żydowskie wesele”
Autorka przykleiła kartkę z opisem jego treści:
"Żydowskie wesele. Państwo młodzi siedzą z rodziną ze starszymi. Młodzież bawi się w innym mieszkaniu. Wódka nie stoi na stole ani wino. Nalewa się gościom trochę do szklanek lub kieliszków. Żydzi tańczą oddzielnie starsi. Pochylają się, przysiadają, nie udało mi się tego odtworzyć. Żydówki tańczą starsze taniec z chałkami, podrzuca jedna z nich te chałki w górę, inna łapie i później ona podrzuca. Wreszcie kroi się na kromki i zjada z faszerowaną rybą lub z galaretką z nóg wołowych. Czasem bywa też rosół na weselu."
Źródło: Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu/Ethnographic Museum in Wrocław
✍️ Joanna Kurbiel, Dział Sztuki ME @folkmania
17 notes
·
View notes
Text

Grobowiec Augusty Landau. Nowy Cmentarz Żydowski przy ulicy Brackiej
7 notes
·
View notes
Text
„Dobrze ułożony młodzieniec”
Teatr: Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
Reżyseria: Wiktor Rubin
Zawsze kiedy widzę na afiszu obok siebie dwa nazwiska: Janiczak i Rubin, moja teatralna ekscytacja się intensyfikuje. Nie ma chyba innych teatralnych twórców, za spektaklami których przejeździłbym tyle kilometrów. Widziałem prawie wszystko, co udało się im pokazać na scenie przez te lata i nadal jak na szpilkach czekam na ich nowe projekty, bo ich teatr – tak żywy i wręcz zaborczo chwytający widza jako zakładnika – bardzo mocno mi odpowiada. Lubię być przyciśnięty do ściany przez problem spektaklu i w takiej sytuacji granicznej mogę w pełni poczuć, zrozumieć i zastanowić się, jak bardzo głęboko dany temat się we mnie wwierca, i jak bardzo może zakrzywić moją soczewkę postrzegania. Niestety, tego typu teatr przez swoją agresywność doznań często może okazać się też ślepakiem i sporym rozczarowaniem (na zawsze w moim sercu koszmarnie zła „Obywatelka Kane”). Ale, uwaga, nie tym razem, bo „Dobrze ułożony młodzieniec” trafia mocno, momentami bardzo celnie, ale wyszedłem z teatru również odrobinkę rozczarowany albo nawet rozjuszony.
Ale to na spokojnie, standardowo po kolei.
Swój najnowszy tekst Jolanta Janiczak oparła na historii łodzianina Eugeniusza Steinbarta, o którym zrobiło się głośno w okolicach 1938 roku dzięki nagłówkom gazet, które ogłaszały w ramach sensacji proces młodej kobiety Eugenii, która wyglądała jak mężczyzna i podawała się za niego. Janiczak na kanwie biografii Steinbarta daje przestrzeń do opowiedzenia historii wykluczenia i próby niewpisywania się w binarny świat jasno określonych opcji. I co istotne w moim odczuciu, nie mówimy tutaj tylko o kwestii transseksualności, ale wydaje mi się, że także w szerszym kontekście o niepoczuwaniu się do tego, jakie ma się obywatelstwo, czy też jakiej jest się narodowości. Dzieje się to dzięki podkreśleniu w czasie spektaklu informacji, że przecież Steinbart to żydowskie nazwisko, tylko po to, żeby za kilka scen powiedzieć, że Steinbart to nazwisko niemieckie. Wiele razy przewija się ten kontekst braku przynależności historycznej, narodowościowej i płciowej, dając szerokie pole do głośnego mówienia o tym, kim się naprawdę jest, a nie kim się zostało mianowanym przez urodzenie.
Na poziomie fabularnym obserwujemy nie tylko całe życie Steinbarta oraz to z jakimi trudnościami musiał się mierzyć, ale też jak wiele miał szczęścia, znajdując kochającą żonę i zakładając z nią rodzinę. Istotnym momentem jest także jego próba samobójcza, kiedy skacze z okna i mówi, że to była chwila, gdy Eugenia umarła. Ta kwestia bierze nas z zaskoczenia i ściska w najgłębszym miejscu trzewi wręcz żelaznym chwytem.
Bardzo ciekawie napisaną postacią jest matka Czesławy Zaleśnej, czyli teściowa Eugeniusza. Jest postacią niesamowicie skomplikowaną, rozerwaną między miłością do swojej córki i do jej szczęścia, a miłością do ojczyzny i języka, a Eugeniusz poniekąd stanowi odwrotność wszelkich wyznawanych przez kobietę wartości. Jak pisze sama Janiczak w swoim dramacie: „zdrajca płci, kolaborant, zdrajca roli, zdrajca przeznaczenia, margines historii”.
Janiczak i Rubin jak zwykle kreują przestrzeń spektaklu w sposób poszarpany- przechodzimy płynnie między istotnymi wydarzeniami biograficznymi, ale też zderzamy się z pewnymi wyłomami czasoprzestrzennymi, które niejako dają nam wskazówki na temat tego, jak problematyka poruszana w spektaklu będzie postrzegana w przeciągu następnego wieku lub dwóch. Taki wgląd w przyszłość możemy mieć dzięki zmarłemu bratu Eugeniusza (którego brawurowo gra Maciej Kobiela). Brat przemyka przez sceny, naświetlając to, że niby jest nadzieja, ale tak naprawdę niewiele może się zmienić i najwięcej zależy od nas samych.
W moim odczuciu na ogromną uwagę i brawa zasługuje część tekstu, która opisuje okres życia głównego bohatera w okupowanym przez Niemców Litzmannstadt. Bardzo wstrząsająca i bolesna, dotykająca w sam środek serduszka. Możemy obserwować, jak Steinbart dla dobra swojej rodziny zaczyna kolaborować z Niemcami, ale jednocześnie zdradza swoją teściową, co powoduje, że traci ona życie. Tutaj właśnie możemy odczuć podbite do granic wytrzymałości rozerwanie między byciem sobą a byciem tym, kim musimy być, aby jakoś przeżyć kolejny dzień.
Poza tym całym ładunkiem emocjonalnym, niesamowicie ucieszył mnie fakt, że mogłem znów zobaczyć Paulinę Walendziak na scenie. Bardzo lubię podziwiać, jak wielki talent w niej drzemie i jak kolejny raz dowozi pełną wywrotkę emocji w roli żony Eugeniusza. Jest delikatna, ale też zdecydowana, widać w niej miłość i determinację, żeby żyć tak, jak chce i z kim chce. Wspaniale jest obserwować, jak Walendziak się rozwija i jakie poziomy wirtuozerii osiąga. Pamiętam jej pierwszy występ, jaki widziałem w „Monumencie” Jagody Szelc, gdzie chwyciła mnie za gardło i zapisała się na długo w pamięci; pamiętam równie doskonale, kiedy pierwszy raz zobaczyłem ją na scenie, na żywo, we „Wszyscy jesteśmy dziwni”, gdzie brylowała i błyszczała, cały czas grając pierwsze skrzypce (nawet jeśli w danej scenie była tylko tłem). Tak samo w „Dobrze ułożonym młodzieńcu” chwyta nas za gardło i nie puszcza przez cały spektakl.
Może więc teraz zaświtać Wam w głowie myśl, skąd wzięło się we mnie wcześniej wspomniane rozczarowanie, skoro piszę o „Dobrze ułożonym młodzieńcu” w samych superlatywach. Niestety, czułem się odrobinę oszukany, bo liczyłem na jakiś rozwój postaci- na przedstawienie procesu uświadamiania sobie przez Eugenię, że jednak jest Eugeniuszem. Tego w tym spektaklu nie dostałem, zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Potem, wracając do domu tramwajem, spacyfikowałem się w trakcie przemyśliwania sobie tego wątku, że może to jest celowy zabieg Joli Janiczak i może celowo nie widzimy tu tego momentu przełomowego, bo tak naprawdę Eugenia nigdy nie istniała, bo przecież tak naprawdę zawsze była Eugeniuszem. Mam nadzieję, że o to dokładnie chodziło, bo jako wieloletni fan tekstów Janiczak nie mógłbym jej wybaczyć zwyczajnego lenistwa w pisaniu. Drugą kwestią, z której to rozczarowanie wynikało, był fakt, że w dużej mierze widziałem już to wszystko w innych spektaklach Wiktora Rubina. W trakcie „Dobrze ułożonego młodzieńca” miałem mocne flashbacki ze „Sprawy Gorgonowej” tegoż duetu (miss you, Gorgonowa gurl, bo to był tak dobry spektakl, że o rety). Oglądając z kolei w 2021 roku „Obywatelkę Kane”, miałem odrobinę poczucie, że formuła teatru mojego ulubionego duetu powoli może się wyczerpywać, ale na etapie „Dobrze ułożonego młodzieńca” czuję już dobitnie, że przydałby się jakiś powiew świeżości, bo wszystko to jest już takie troszkę zleżane i wielokrotnie wykorzystywane (szanuję za konsekwencję w działaniu, ale czasem warto jest przewietrzyć sobie głowę i popatrzeć na swój teatr z odrobinę innej perspektywy). Czy te mankamenty ujmują czegoś „Dobrze ułożonemu młodzieńcowi”? W żadnym wypadku, bo to tylko moje prywatne narzekania i osoby, które nie miały przyjemności obejrzeć całego Rubin Cinematic Universe, nie odczują zapewne tego tak mocno.
Dochodząc więc do konkluzji, warto też zadać sobie pytanie: czy młodzieniec jest dobrze ułożony? Odpowiedź nie jest na tyle prosta, jak by się mogło wydawać. Młodzieniec jest ułożony tak, jak chce i jak czuje, że chce być ułożony. I nie ma to znaczenia, czy nam się to podoba, czy nie. Jemu ma się to podobać. A najwyraźniej się podoba.
3 notes
·
View notes
Text
Aktualizacja demograficzna Izraela 2025 przeczy konwencjonalnej mądrości
Y.Ettinger *Liczba rocznych urodzeń żydowskich w Izraelu wzrosła o 73% od 1995 r. (80 400) do 2024 r. (138 698), w porównaniu z 18% wzrostem rocznych urodzeń arabskich w Izraelu w tym samym okresie (z 36 500 do 42 911), jak podano w Biuletynie Miesięcznym Centralnego Biura Statystycznego Izraela (ICBS) z lutego 2025 roku . *Urodzenia żydowskie w 2024 r. (138 698) stanowiły 76% wszystkich…
0 notes
Text


Fantasy banknote marked as The Jewish Bank of Odessa (translated from russian).
#jewish#żydowski#Odessa#banknote#banknot#fantasy#fantazyjny#fancy#not circulated#nieobiegowy#for collectors#kolekcjonerski#note
1 note
·
View note
Text

48) Jewish World Review - politycznie konserwatywny, internetowy magazyn aktualizowany od poniedziałku do piątku (oprócz świąt i dni świątecznych), który ma na celu przyciągnięcie „ludzi wiary i tych zainteresowanych dowiedzeniem się więcej o współczesnym judaizmie od Żydów, którzy traktują swoją religię poważnie”. Zawiera artykuły informacyjne dotyczące judaizmu, dziesiątki felietonów syndykowanych, pisanych głównie przez politycznie konserwatywnych pisarzy, zarówno żydowskich, jak i nieżydowskich, felietony z poradami na różne tematy oraz karykatury. Założyciel i redaktor naczelny, Binyamin L. Jolkovsky, jest absolwentem szkoły rabinackiej i byłym korespondentem Yated Ne'eman, izraelskiego dziennika. W 2023 roku Jolkovsky twierdził, że strona jest teraz „jedną z najstarszych zachowanych stron niekorporacyjnych w sieci”. Chociaż magazyn jest pisany z myślą o Żydach ortodoksyjnych, Jolkovsky powiedział, że szuka szerszego grona czytelników, ponieważ „jest wielu chrześcijan, którzy żyją wartościami żydowskimi lepiej niż niektórzy Żydzi”. Odnosząc się do orientacji politycznej swojego magazynu, powiedział: „Trudno zrozumieć osobę religijną, która głosuje na Demokratów... Majmonides, wielki żydowski filozof, powiedział, że istnieje dziesięć poziomów dobroczynności, tzedakah. najwyższym poziomem jest uczynienie człowieka samowystarczalnym, co brzmi jak to, co chce zrobić Partia Republikańska”.
W pierwszym wydaniu czasopisma napisano, że nie będzie ono „kaznodziejskie ani stronnicze”. Centrum Mediów i Demokracji opisuje je jako „politycznie konserwatywne i religijnie nastawione”.
0 notes
Photo




Jan Henryk Rosen – mistrz sakralnej polichromii
Dziś przypada rocznica urodzin Jana Henryka Rosena (1891–1982), wybitnego polskiego malarza, którego wyjątkowy talent ujawnił się przede wszystkim w monumentalnych malowidłach ściennych. Jego dzieła, zdobiące liczne świątynie w Europie i Stanach Zjednoczonych, zachwycają głębią duchową i niezwykłą dbałością o detal. W niniejszym artykule przybliżymy życie i twórczość tego niezwykłego artysty.
Początki życia i edukacja
Jan Henryk Rosen urodził się 25 lutego 1891 roku w Warszawie jako syn malarza batalisty Jana Bogumiła Rosena i Wandy z domu Hantke. Wczesne dzieciństwo spędził w Paryżu, gdzie uczęszczał do Lycée Carnot. Jego rodzina miała żydowskie korzenie, jednak Jan Henryk w 1903 roku przeszedł na katolicyzm, co miało znaczący wpływ na jego późniejszą twórczość sakralną. Po ukończeniu szkół średnich w Montreux i Lozannie rozpoczął studia humanistyczne na Uniwersytecie w Lozannie, a następnie na Sorbonie. Początkowo interesował się literaturą, publikując artykuły i prowadząc własne pismo „La Vasque”, ale ostatecznie jego pasja skierowała się ku malarstwu.
Wojna, dyplomacja i początki kariery artystycznej
Wybuch I wojny światowej zastał Rosena w Paryżu. Wstąpił jako ochotnik do armii francuskiej, a po kilku latach dołączył do armii polskiej formowanej przez generała Hallera. Po zakończeniu wojny pracował jako doradca wojskowy przy Lidze Narodów, lecz jego powiązania z Narodową Demokracją sprawiły, że stracił stanowisko. W latach 20. powrócił do Polski, gdzie podjął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Równocześnie uczęszczał do Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarstwa w Warszawie, rozwijając swój talent pod kierunkiem Jana Kauzika.
Przełom – dekoracja katedry ormiańskiej we Lwowie
Przełomem w jego karierze było zamówienie na dekorację wnętrza katedry ormiańskiej we Lwowie. Dzięki rekomendacji arcybiskupa Józefa Teodorowicza Rosen otrzymał możliwość wykonania serii monumentalnych fresków o tematyce religijnej. Pierwszy etap prac (1925–1927) objął malowidła w nawie głównej, w tym „Ścięcie św. Jana Chrzciciela” i „Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny”. W drugim etapie (1927–1929) powstały dzieła w prezbiterium, m.in. „Ustanowienie Najświętszego Sakramentu” i „Ukrzyżowanie”. Oryginalne stylizacje postaci, harmonia kolorów oraz inspiracje bizantyjskie i secesyjne sprawiły, że freski Rosena uznano za arcydzieła malarstwa sakralnego.
Rozwój kariery i wyjazd do Stanów Zjednoczonych
Sukces lwowskiej dekoracji otworzył Rosenowi drogę do kolejnych zamówień. W latach 30. wykonał malowidła m.in. w kaplicy Jana III Sobieskiego na Kahlenbergu pod Wiedniem, w kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo, a także w kościele św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej. W 1937 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie stworzył imponujące dekoracje w kościołach różnych wyznań oraz budynkach publicznych. Najważniejszymi realizacjami były freski w ambasadzie RP w Waszyngtonie oraz w katedrze Łaski Bożej w San Francisco.
Twórczość w Ameryce i dorobek akademicki
Rosen nie tylko tworzył monumentalne dzieła, ale także wykładał sztukę sakralną w Catholic University of America w Waszyngtonie. Przez dziesięciolecia pracował nad dekoracjami kościołów, m.in. w Chicago, Pittsburghu i Nowym Jorku. Jego twórczość łączyła elementy średniowiecznej ikonografii z nowoczesnym wyczuciem formy i kompozycji. Krytycy sztuki często porównywali jego styl do malarstwa mistrzów flamandzkich oraz prerafaelitów.
Śmierć i spuścizna
Jan Henryk Rosen zmarł w 1982 roku w Arlington, gdzie został pochowany na Columbia Gardens Cemetery. Jego dorobek pozostaje jednym z najważniejszych osiągnięć polskiego malarstwa sakralnego XX wieku. W Alei Zasłużonych cmentarza w Doylestown wzniesiono pomnik ku jego czci. Choć w Polsce jego twórczość nie jest powszechnie znana, jego freski i mozaiki wciąż zdobią świątynie i budynki na całym świecie, świadcząc o niezwykłym kunszcie i duchowej głębi tego malarza.
Dzieła Jana Henryka Rosena są doskonałym przykładem sztuki sakralnej w nowoczesnym wydaniu, łączącej wpływy bizantyńskie, prerafaelickie i secesyjne. Jego monumentalne freski przyciągają uwagę wiernych i miłośników sztuki, pozostawiając po sobie trwałe dziedzictwo w kulturze religijnej i artystycznej Europy i Ameryki.
#Jan Henryk Rosen#malarstwo#malarstwo polskie#sztuka#art#painting#PlastycznyOnline#katedra ormiańska we Lwowie#fresk
0 notes
Text
— ɢᴀʟᴀᴄᴊᴀɴ 𝟧:𝟣𝟦 ᴜʙɢ —
[14] Całe bowiem prawo wypełnia się w tym jednym słowie, mianowicie: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie.
— ᴘʀᴀᴡᴅᴢɪᴡʏ ʙʟɪᴢ́ɴɪ —
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się na tym, czego Bóg chce, abyś zrobił?
Jeśli szukasz wersetu, który podsumowuje polecenia zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie, oto co napisał Paweł do wierzących w Galacji:
„Gdyż całe Prawo streszcza się w tym jednym zdaniu: Masz kochać bliźniego tak, jak samego siebie”.
Galacjan 5:14 SNP
Słowa Pawła są echem polecenia, jakie wydał Jezus, gdy zapytano go, jakie jest najważniejsze przykazanie (Mateusza 22:37-40). Obaj w zasadzie mówią to samo: poza miłowaniem Boga wszystkim, co jest w tobie, powinieneś kochać bliźniego jak siebie samego.
Kto jest twoim bliźnim? Żydowski ekspert od prawa religijnego zapytał kiedyś Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?” (Łukasza 10:29). Jezus opowiedział mu więc historię o człowieku, który został pobity i pozostawiony na poboczu drogi. Zarówno kapłan jak i lewita przechodzili obok i ignorowali go – ale to Samarytanin poświęcił swój czas i pieniądze, aby pomóc mu wrócić do zdrowia.
Z wielu powodów Samarytanie byli pogardzani przez Żydów. Ale to nie powstrzymało Samarytanina z tej historii od okazania współczucia. Jezus chciał, aby żydowski ekspert (i my) usłyszał, że każdy, wszędzie, jest naszym bliźnim i każdy potrzebujący jest wart naszej ofiarnej miłości.
Jak kochasz siebie? Kiedy odczuwasz jakąś potrzebę, ciężko pracujesz, aby ją zaspokoić. Nie musisz myśleć o tym, jak traktować siebie; to po prostu coś, co robisz. Troska, którą nieświadomie okazujemy sobie, jest również tym, jak powinniśmy dbać o innych.
Jak można kochać bliźniego jak siebie samego? Jeśli ktoś potrzebuje pomocy w domu, w pracy lub przy dzieciach, możesz mu służyć z radością. Jeśli rodzina ma problemy finansowe, możesz ją hojnie wspomóc. Jeśli w twoim życiu jest ktoś, kto nie ma bożego przykładu, na którym mógłby się wzorować, możesz wypełnić tę lukę.
Bycie prawdziwym bliźnim nie zawsze jest wygodne i prawdopodobnie będzie cię sporo kosztować, ale nadal możesz wybrać, by kochać innych tak, jak kochasz siebie. A kiedy służysz innym w ten sposób, służysz również Jezusowi.
Poświęć dziś chwilę, by zastanowić się nad ludźmi wokół ciebie, którzy mogliby skorzystać z twojej pomocy. Następnie poproś Boga, aby objawił ci, jak możesz ich kochać i służyć im w tym tygodniu.

#bible reading#bible study#bible verse#biblia#christian bible#holy bible#holy spirit#jesus christ#jesusislord#god
0 notes
Text

Książka „Sudetenland” to podróż w okolice czeskiego Bruntala, gdzie doszło do morderstwa byłego inspektora Gestapo. Ta śmierć odsłania wiele tajemnic, staje się okazją do powrotu do przeszłości, dawnych zdarzeń i niewyjaśnionych spraw sięgających czasów II wojny światowej. Niby wszystko jasne, jednak to nie będzie taka przeszłość, jaką znamy z kart historii. To bowiem przeszłość, w której Sudetenlandu nie opuścili wszyscy zamieszkujący ten obszar Niemcy. I pozostają tam nadal, choć mamy początek lat 90. XX wieku, właśnie upadł komunizm i zbliżają się pierwsze wolne wybory, w tle których głos niemieckich mieszkańców Sudetenlandu jest coraz głośniejszy. Chociaż to kryminał z akcją osadzoną w alternatywnej przeszłości, ważną rolę odgrywa wielokulturowe tło. Bruntal leży niedaleko granicy z Polską, więc mamy poza Czechami i Niemcami także Polaków, do tego Romów, a jest i wątek żydowski. „Sudetenland” to powieść bardzo dobrze napisana. Tempo akcji i dynamika zdarzeń, główni bohaterowie, dialogi, intryga, wielokulturowy klimat i alternatywna rzeczywistość, która wydaje się tak realistyczna – wszystko świetnie wyważone, dopracowane. Autorem jest Leoš Kyša, były dziennikarz, pisarz science-fiction i fantastyki znany w Polsce pod pseudonimem František Kotleta, pod którym wydał m.in. znakomity „Underground”. Urodzony w Bruntalu, wychował się na skraju Niskiego Jeseniku; rozumie język polski i śląski i specyficzną atmosferę pogranicza, co przebija z każdej strony książki. Będzie to idealna lektura dla fanów starannie dopracowanych kryminałów, miłośników regionu, dawnych klimatów i historii alternatywnych lub po prostu dobrze napisanych powieści. Gorąco polecamy!
Leoš Kyša Sudetenland Wydawnictwo Silesia Progress 2024 ISBN: 978-83-655-5875-6 348 stron, 140x200 mm oprawa miękka
#dolnośląska biblioteczka#przystanekd#beletrystyka#sudety#czechy#kryminał#silesia progress#leos kysa
0 notes
Text
Pluli na Niego i szydzili!
Tedy żołnierze starosty wzięli Jezusa do ratusza i zgromadzili nań wszystkę rotę. A zewlekłszy Go, oblekli Go w płaszcz szarłatny. I uplótłszy koronę z ciernia, włożyli na głowę Jego, i trzcinę w prawą rękę Jego. A klękając przed Nim, naśmiewali się z Niego, mówiąc: Witaj, królu Żydowski! I plwali nań, a wziąwszy trzcinę, bili po głowie Jego. A gdy się naśmiali z Niego, zewlekli z Niego płaszcz,…
0 notes