#żydowski
Explore tagged Tumblr posts
witekspicsbanknotes · 2 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
10 PFENNIG notes used in LITZMANNSTADT (Nazi getto for Jewish people in occupied Poland in city Łódź).
Tumblr media
0 notes
zeewjop · 4 months ago
Text
Festiwal kultury Żydowskiej Kraków
Festiwal kultury Żydowskiej Krakow Kazimierz
Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie na Krakowskim kazimierzu. Rok 2018. Co do fotografii i występujących nie mam żadnej pewności. https://www.facebook.com/adam.buonarotti Ta fotografia jest odrobinę obrobiona w komputerze, ale właśnie pochodzi z koncertu na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Jeszcze raz zapraszam do oglądania: https://www.facebook.com/adam.buonarotti
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
lady-nightmare · 10 days ago
Video
youtube
Sikorski o żonie: jest Polką i nikt jej tego nie zabierze #polityka #pol...
2 notes · View notes
lichozestudni · 1 month ago
Text
Zainteresowała mnie historyczna populacja żydów w jednym małym mieście w Polsce. Więc wpisuję sobie w wikipedii historię tego miasta i wita mnie ściana tekstu szczegółowej historii miasta, średniowiecze, renesans itd. myślę sobie no nieee, nie będę się przez to przekopywać, nawet po skorzystaniu z opcji "wyszukaj w tekście" jest to trudne. Spryt to moje drugie imię, więc zaglądam do anglojęzycznej strony tego miasta i tam oprócz kilku ogólnych informacji główny wątek o tym mieście to Jewish community xddddd
Pamiętacie moje narzekanie, że po angielsku wszystko nasze istnieje tylko w żydowskim (lub komunistycznym) kontekście? To wreszcie to się do czegoś przydało xdd
2 notes · View notes
magazynkulinarny · 1 year ago
Text
Piernik żydowski - mój ulubiony
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Uwielbiam ten piernik! Przepis przejęłam od mojej Mamy, która dostała go od swojej Teściowej.
Tereska piecze go od lat w święta Bożego Narodzenia. Zrezygnowała z eksperymentowania z różnymi recepturami, bo ma przepis na coś, co wszystkim smakuje i nigdy nie zawodzi. Przygotowuje dwa lub trzy bochenki, a gdy wracam do Warszawy pakuje mi część do wałówki.
Piernik żydowski jest wilgotny, ciężki, wielowymiarowy w smaku i bogaty w bakalie. Jedząc go nie wpadlibyście na myśl, że zawiera aż szklankę mocnego naparu z kawy (wraz z fusami)! Ani na to, że są w nim jabłka!
Nie musi dojrzewać, robi się szybko i - z tego, co mnie pamięć nie myli - zawsze się udaje. Same zalety.
Składniki:
500 g mąki pszennej 250 g miodu 250 g cukru szklanka naparu z 3-4 łyżek kawy mielonej jajko 1-2 jabłka 60 g masła 2 łyżeczki sody oczyszczonej paczka przyprawy do piernika 2-3 łyżki skórki pomarańczowej 20 g rodzynków 50 g orzechów włoskich 1/2 łyżeczki soli
Wykonanie:
Piekarnik nastawić na 180°C.
Do dużej miski wsypać cukier, dodać miód i wlać jeszcze gorący napar z kawy (wraz z fusami). Mieszać do momentu rozpuszczenia się cukru. Dodać przyprawy.
Gdy płyn wystygnie wsypać mąkę, sodę i sól. Wymieszać. Wbić jajko, dodać miękkie masło i zmiksować mikserem.
Obrać i pozbawić gniazd nasiennych jabłka. Zetrzeć na grubej tarce. Dodać do ciasta wraz ze skórką pomarańczową, rodzynkami, uprażonymi i grubo krojonymi orzechami, a następnie całość wymieszać.
Klasyczną keksówkę wysmarować masłem i obsypać tartą bułką. Wlać ciasto i piec ok. godzinę (do tzw. suchego patyczka).
4 notes · View notes
anglik-w-warszawie · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wrocław.
0 notes
adria-art · 2 years ago
Link
Gołda Tencer promuje swoją twórczością kulturę żydowską już od dziesięcioleci!
0 notes
Text
Tumblr media
Anna Binkuńska (1908–1997) "Żydowskie wesele”
Autorka przykleiła kartkę z opisem jego treści:
"Żydowskie wesele. Państwo młodzi siedzą z rodziną ze starszymi. Młodzież bawi się w innym mieszkaniu. Wódka nie stoi na stole ani wino. Nalewa się gościom trochę do szklanek lub kieliszków. Żydzi tańczą oddzielnie starsi. Pochylają się, przysiadają, nie udało mi się tego odtworzyć. Żydówki tańczą starsze taniec z chałkami, podrzuca jedna z nich te chałki w górę, inna łapie i później ona podrzuca. Wreszcie kroi się na kromki i zjada z faszerowaną rybą lub z galaretką z nóg wołowych. Czasem bywa też rosół na weselu."
Źródło: Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu/Ethnographic Museum in Wrocław
✍️ Joanna Kurbiel, Dział Sztuki ME @folkmania
17 notes · View notes
dieletztepanzerhexe · 10 months ago
Text
Tumblr media
Grobowiec Augusty Landau. Nowy Cmentarz Żydowski przy ulicy Brackiej
6 notes · View notes
teatralna-kicia · 1 year ago
Text
Tumblr media
„Dobrze ułożony młodzieniec”
Teatr: Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
Reżyseria: Wiktor Rubin
Zawsze kiedy widzę na afiszu obok siebie dwa nazwiska: Janiczak i Rubin, moja teatralna ekscytacja się intensyfikuje. Nie ma chyba innych teatralnych twórców, za spektaklami których przejeździłbym tyle kilometrów. Widziałem prawie wszystko, co udało się im pokazać na scenie przez te lata i nadal jak na szpilkach czekam na ich nowe projekty, bo ich teatr – tak żywy i wręcz zaborczo chwytający widza jako zakładnika – bardzo mocno mi odpowiada. Lubię być przyciśnięty do ściany przez problem spektaklu i w takiej sytuacji granicznej mogę w pełni poczuć, zrozumieć i zastanowić się, jak bardzo głęboko dany temat się we mnie wwierca, i jak bardzo może zakrzywić moją soczewkę postrzegania. Niestety, tego typu teatr przez swoją agresywność doznań często może okazać się też ślepakiem i sporym rozczarowaniem (na zawsze w moim sercu koszmarnie zła „Obywatelka Kane”). Ale, uwaga, nie tym razem, bo „Dobrze ułożony młodzieniec” trafia mocno, momentami bardzo celnie, ale wyszedłem z teatru również odrobinkę rozczarowany albo nawet rozjuszony.
Ale to na spokojnie, standardowo po kolei.
Swój najnowszy tekst Jolanta Janiczak oparła na historii łodzianina Eugeniusza Steinbarta, o którym zrobiło się głośno w okolicach 1938 roku dzięki nagłówkom gazet, które ogłaszały w ramach sensacji proces młodej kobiety Eugenii, która wyglądała jak mężczyzna i podawała się za niego. Janiczak na kanwie biografii Steinbarta daje przestrzeń do opowiedzenia historii wykluczenia i próby niewpisywania się w binarny świat jasno określonych opcji. I co istotne w moim odczuciu, nie mówimy tutaj tylko o kwestii transseksualności, ale wydaje mi się, że także w szerszym kontekście o niepoczuwaniu się do tego, jakie ma się obywatelstwo, czy też jakiej jest się narodowości. Dzieje się to dzięki podkreśleniu w czasie spektaklu informacji, że przecież Steinbart to żydowskie nazwisko, tylko po to, żeby za kilka scen powiedzieć, że Steinbart to nazwisko niemieckie. Wiele razy przewija się ten kontekst braku przynależności historycznej, narodowościowej i płciowej, dając szerokie pole do głośnego mówienia o tym, kim się naprawdę jest, a nie kim się zostało mianowanym przez urodzenie.
Na poziomie fabularnym obserwujemy nie tylko całe życie Steinbarta oraz to z jakimi trudnościami musiał się mierzyć, ale też jak wiele miał szczęścia, znajdując kochającą żonę i zakładając z nią rodzinę. Istotnym momentem jest także jego próba samobójcza, kiedy skacze z okna i mówi, że to była chwila, gdy Eugenia umarła. Ta kwestia bierze nas z zaskoczenia i ściska w najgłębszym miejscu trzewi wręcz żelaznym chwytem.
Bardzo ciekawie napisaną postacią jest matka Czesławy Zaleśnej, czyli teściowa Eugeniusza. Jest postacią niesamowicie skomplikowaną, rozerwaną między miłością do swojej córki i do jej szczęścia, a miłością do ojczyzny i języka, a Eugeniusz poniekąd stanowi odwrotność wszelkich wyznawanych przez kobietę wartości. Jak pisze sama Janiczak w swoim dramacie: „zdrajca płci, kolaborant, zdrajca roli, zdrajca przeznaczenia, margines historii”.
Janiczak i Rubin jak zwykle kreują przestrzeń spektaklu w sposób poszarpany- przechodzimy płynnie między istotnymi wydarzeniami biograficznymi, ale też zderzamy się z pewnymi wyłomami czasoprzestrzennymi, które niejako dają nam wskazówki na temat tego, jak problematyka poruszana w spektaklu będzie postrzegana w przeciągu następnego wieku lub dwóch. Taki wgląd w przyszłość możemy mieć dzięki zmarłemu bratu Eugeniusza (którego brawurowo gra Maciej Kobiela). Brat przemyka przez sceny, naświetlając to, że niby jest nadzieja, ale tak naprawdę niewiele może się zmienić i najwięcej zależy od nas samych.
W moim odczuciu na ogromną uwagę i brawa zasługuje część tekstu, która opisuje okres życia głównego bohatera w okupowanym przez Niemców Litzmannstadt. Bardzo wstrząsająca i bolesna, dotykająca w sam środek serduszka. Możemy obserwować, jak Steinbart dla dobra swojej rodziny zaczyna kolaborować z Niemcami, ale jednocześnie zdradza swoją teściową, co powoduje, że traci ona życie. Tutaj właśnie możemy odczuć podbite do granic wytrzymałości rozerwanie między byciem sobą a byciem tym, kim musimy być, aby jakoś przeżyć kolejny dzień.
Poza tym całym ładunkiem emocjonalnym, niesamowicie ucieszył mnie fakt, że mogłem znów zobaczyć Paulinę Walendziak na scenie. Bardzo lubię podziwiać, jak wielki talent w niej drzemie i jak kolejny raz dowozi pełną wywrotkę emocji w roli żony Eugeniusza. Jest delikatna, ale też zdecydowana, widać w niej miłość i determinację, żeby żyć tak, jak chce i z kim chce. Wspaniale jest obserwować, jak Walendziak się rozwija i jakie poziomy wirtuozerii osiąga. Pamiętam jej pierwszy występ, jaki widziałem w „Monumencie” Jagody Szelc, gdzie chwyciła mnie za gardło i zapisała się na długo w pamięci; pamiętam równie doskonale, kiedy pierwszy raz zobaczyłem ją na scenie, na żywo, we „Wszyscy jesteśmy dziwni”, gdzie brylowała i błyszczała, cały czas grając pierwsze skrzypce (nawet jeśli w danej scenie była tylko tłem). Tak samo w „Dobrze ułożonym młodzieńcu” chwyta nas za gardło i nie puszcza przez cały spektakl.
Może więc teraz zaświtać Wam w głowie myśl, skąd wzięło się we mnie wcześniej wspomniane rozczarowanie, skoro piszę o „Dobrze ułożonym młodzieńcu” w samych superlatywach. Niestety, czułem się odrobinę oszukany, bo liczyłem na jakiś rozwój postaci- na przedstawienie procesu uświadamiania sobie przez Eugenię, że jednak jest Eugeniuszem. Tego w tym spektaklu nie dostałem, zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Potem, wracając do domu tramwajem, spacyfikowałem się w trakcie przemyśliwania sobie tego wątku, że może to jest celowy zabieg Joli Janiczak i może celowo nie widzimy tu tego momentu przełomowego, bo tak naprawdę Eugenia nigdy nie istniała, bo przecież tak naprawdę zawsze była Eugeniuszem. Mam nadzieję, że o to dokładnie chodziło, bo jako wieloletni fan tekstów Janiczak nie mógłbym jej wybaczyć zwyczajnego lenistwa w pisaniu. Drugą kwestią, z której to rozczarowanie wynikało, był fakt, że w dużej mierze widziałem już to wszystko w innych spektaklach Wiktora Rubina. W trakcie „Dobrze ułożonego młodzieńca” miałem mocne flashbacki ze „Sprawy Gorgonowej” tegoż duetu (miss you, Gorgonowa gurl, bo to był tak dobry spektakl, że o rety). Oglądając z kolei w 2021 roku „Obywatelkę Kane”, miałem odrobinę poczucie, że formuła teatru mojego ulubionego duetu powoli może się wyczerpywać, ale na etapie „Dobrze ułożonego młodzieńca” czuję już dobitnie, że przydałby się jakiś powiew świeżości, bo wszystko to jest już takie troszkę zleżane i wielokrotnie wykorzystywane (szanuję za konsekwencję w działaniu, ale czasem warto jest przewietrzyć sobie głowę i popatrzeć na swój teatr z odrobinę innej perspektywy). Czy te mankamenty ujmują czegoś „Dobrze ułożonemu młodzieńcowi”?  W żadnym wypadku, bo to tylko moje prywatne narzekania i osoby, które nie miały przyjemności obejrzeć całego Rubin Cinematic Universe, nie odczują zapewne tego tak mocno.
Dochodząc więc do konkluzji, warto też zadać sobie pytanie: czy młodzieniec jest dobrze ułożony? Odpowiedź nie jest na tyle prosta, jak by się mogło wydawać. Młodzieniec jest ułożony tak, jak chce i jak czuje, że chce być ułożony. I nie ma to znaczenia, czy nam się to podoba, czy nie. Jemu ma się to podobać. A najwyraźniej się podoba.
3 notes · View notes
chicago-geniza · 2 years ago
Text
Just a note to self--the review where he says Stefania turns away from Jewishness, walks away from it, but can never quite manage to leave, since she returns over and over again in the guises of so many characters who embody so many facets of Polish Jewish society in a family saga that spans three generations. Want to discuss it re: the function of flanerie in Korzenie, the idea of corporeality and dis/embodiment, the both/and of Cartesian dualism and assimilation discourse/literary descriptions of assimilation vis-a-vis interiority, polyphony, etc. at the turn of the 20th century in Poland. Some of it is strikingly familiar--there is of course the "right to choose one's nationality" angle, but there is another angle better afforded by the modernist novel and its multiple narrative perspectives. (The Yiddish review of Korzenie notes this as well.) We have Anna's mind & subjectivity held in a kind of dialectical tension with her body; when she gets the balance "right," when they are in accord, so to speak, Jan does not perceive her Jewishness, even as Anna remains self-conscious of the details that "give her away," her gestures, etc. Mens polski in corpore żydowskie, but her mind can influence how others perceive her body. It's only when her mind slips, in Jan's estimation--when she is too logical and dismissive of his Romanticism, too attentive to Słowacki's poetics rather than the events he describes, too stubborn to stop arguing with Zusia, and too oblivious of szlachta social norms to realize she's being mocked--that her features distort in his imagination, replaced by an old fat Jewish woman he'd seen in Kazimierz, who disgusted him, yet at the time served as antithesis to Anna in his internal monologue. The Jewishness of her "soul," once revealed, seeks in the eye of the beholder a correspondingly Jewish body. She is both herself and another, the image of the old woman superimposed over her as she speaks. The second half of this fragment is from Anna's PoV; Stefania "enters into" them both with keen insight. These moments occur almost exclusively while walking around Kraków, a medieval city whose streets spiral outward in concentric circles. The paths that Jan and Anna take retread those circular streets in a kind of frustrated pedestrian ouroboros. Idk she's so fucking good
Tumblr media
5 notes · View notes
witekspicsbanknotes · 9 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media
Fantasy banknote marked as The Jewish Bank of Odessa (translated from russian).
1 note · View note
mazurekalan · 2 days ago
Text
Tumblr media
Co zachwyca zagranicznych turystów w Lublinie?
Lublin, położony na wschodnich krańcach Polski, zyskuje coraz większą popularność wśród zagranicznych turystów. Zauroczeni są oni bogactwem historycznym, wyjątkową atmosferą Starego Miasta oraz różnorodnością kulturalnych wydarzeń. Miasto, będące ważnym punktem na mapie dziedzictwa Polski, oferuje coś dla każdego – od miłośników historii, przez smakoszy, po osoby poszukujące unikalnych doznań artystycznych. Co najbardziej podoba się zagranicznym gościom odwiedzającym Lublin?
Stare Miasto – perła architektury i historii Największe wrażenie na turystach robi klimatyczne Stare Miasto, uznawane za jedno z najpiękniejszych w Polsce. Zabytkowe kamienice, kręte uliczki i autentyczny średniowieczny układ urbanistyczny zachwycają zarówno turystów z Europy, jak i spoza niej. Szczególnie popularne są miejsca takie jak Brama Krakowska, będąca symbolem miasta, czy Trybunał Koronny, dawny budynek sądu. Spacerując ulicami Starego Miasta, odwiedzający często doceniają brak tłumów charakterystycznych dla bardziej turystycznych miejsc, takich jak Kraków czy Warszawa, co pozwala na spokojne chłonięcie atmosfery.
Żydowskie dziedzictwo Lublina Lublin, nazywany kiedyś „Jerozolimą Królestwa Polskiego”, był ważnym ośrodkiem kultury żydowskiej. Zagraniczni turyści, zwłaszcza z Izraela i USA, odwiedzają miasto, aby odkrywać jego bogate dziedzictwo żydowskie. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się Państwowe Muzeum na Majdanku, które przypomina o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej. Oprócz tego turyści chętnie zwiedzają dawną dzielnicę żydowską, gdzie mieszczą się synagoga Jeszywas Chachmej Lublin oraz liczne miejsca pamięci. Wiele osób docenia również edukacyjne wydarzenia związane z kulturą żydowską, takie jak Festiwal Kultury Żydowskiej „Śladami Singera”.
Bogata oferta kulturalna i wydarzenia Zagraniczni turyści podkreślają, że Lublin tętni życiem kulturalnym. Do najważniejszych wydarzeń przyciągających odwiedzających należy Carnaval Sztukmistrzów, który łączy pokazy akrobatyczne z unikalnym klimatem ulicznej sztuki. Duże wrażenie robi również Noc Kultury – nocne zwiedzanie miasta w połączeniu z występami artystycznymi i iluminacjami świetlnymi. Wielu turystów z Europy Zachodniej oraz Azji chwali także organizację Jarmarku Jagiellońskiego, gdzie można poczuć atmosferę dawnego Lublina.
Lublin w oczach smakoszy Zagraniczni goście są także pod wrażeniem lokalnej kuchni. Restauracje na Starym Mieście oferują dania inspirowane kuchnią Lubelszczyzny, takie jak pierogi, cebularze czy potrawy z dziczyzny, które przyciągają smakoszy z różnych zakątków świata. Europejski Festiwal Smaku, odbywający się co roku, dodatkowo umacnia kulinarną reputację miasta.
Cisza, spokój i otoczenie przyrody Dla turystów zmęczonych zgiełkiem wielkich miast Lublin jest oazą spokoju. Zagraniczni goście cenią bliskość natury – Ogrody Saskie czy Zalew Zemborzycki stanowią idealne miejsca na relaks. Wielu turystów chwali także doskonałą równowagę między miejskim stylem życia a dostępem do terenów zielonych, co czyni Lublin atrakcyjnym celem podróży na kilka dni.
Gościnność mieszkańców Jednym z aspektów, które najbardziej zapadają w pamięć zagranicznym turystom, jest gościnność mieszkańców. Przyjazna atmosfera oraz chęć dzielenia się historiami i lokalnymi tradycjami to cechy, które wyróżniają Lublin na tle innych miast w Polsce. Dla wielu osób interakcje z lokalną społecznością stają się najcenniejszym wspomnieniem z wizyty w tym mieście.
Lublin to miasto, które oferuje bogactwo doświadczeń, zarówno historycznych, jak i kulturalnych, a także kulinarnych. Zagraniczni turyści doceniają jego autentyczność, różnorodność oraz kameralny charakter, co sprawia, że chętnie wracają, by odkrywać kolejne zakątki i wydarzenia.
1 note · View note
dzismis · 4 days ago
Text
Premier Benjamin Netanjahu
“Antysemicka decyzja międzynarodowego trybunału w Hadze jest współczesnym procesem Dreyfusa i zakończy się tak samo. Sto trzydzieści lat temu francuski żydowski oficer Alfred Dreyfus został fałszywie oskarżony o zdradę przez stronniczy francuski sąd.W odpowiedzi na te fałszywe oskarżenia wielki francuski pisarz Émile Zola napisał swój monumentalny esej J’Accuse.Oskarżył w nim francuski sąd o…
0 notes
lichozestudni · 2 years ago
Text
Kiedy mówię ludziom, że Polacy mieszkając w krajach anglosaskich itd. zmieniają nazwiska na tamtejsze to często otrzymuję uśmiech w stylu "oho, odlatujesz".
Skoro Polacy to jedna z większych białych grup etnicznych w Ameryce (z tego co pamiętam to ok. 5 miejsce) to gdzie są te wszystkie polskie nazwiska? Skoro Słowianie zajmują większość Europy i ochoczo emigrują to gdzie są te wszystkie nazwiska słowiańskie w Ameryce itd.? Odpowiedzią jest zmiana nazwisk na germańskie (tak, język angielski jest językiem germańskim). Ciekawe czy jest zbadane prowadzenie jakichś kampanii w Ameryce (w poprzednich wiekach) zachęcających do zmiany nazwisk, czy ludzie robili to (tylko) sami z siebie dla ułatwienia sobie życia.
Niedawno w wieczornych wiadomościach pokazywali materiał o Polaku, który po Powstaniu Warszawskim wyjechał do Ameryki. Miał angielskie nazwisko. Jakim cudem? A pewnie takim, że przyjął nazwisko swojej amerykańskiej żony lub przekształcił własne.
Lub historie amerykańskich aktorek polskiego pochodzenia z dawnego Hollywood gdy opowiadają, że kazano im przybierać pseudonim, bo ich oryginalne imię i nazwisko brzmi "zbyt żydowsko". A to też ciekawe, że dla Amerykanów polskie nazwiska brzmią żydowsko. W pewnej bajce postać miała polskie nazwisko, a w komentarzach Amerykanie pytali czy ta postać jest żydem, bo ma typowo żydowskie nazwisko xd (nam żydzi kojarzą się z niemieckimi nazwiskami, im jak widać z polskimi...)
Kolejne przykłady:
Tumblr media Tumblr media
Mieczysław Frąckiewicz stał się Johnem Franklinem. Jego dzieci typu jakaś Kate Franklin już skutecznie mają zakamuflowaną polskość. Pierwsze pokolenie zdradza się akcentem ale drugie pokolenie już wtopione.
Henryk Wojciechowski to Earl Hymie Weiss. Małe Weissy otrzymały germańskie nazwisko i przyszłe pokolenia jednego i drugiego wkrótce mogą myśleć że są pochodzenia germańskiego.
Ok, mam nadzieję, że z czasem coraz mniej Polaków będzie niedowierzać gdy im się powie o tej praktyce. Jednak wątpię. Dalej będą myśleć że tam po prostu nie ma Polaków (a biali amerykanie to tylko i wyłącznie anglosasi lub germanie ogólnie) zamiast zdawać sobie sprawę, że jest pełno, jednak wtopili się skutecznie w germańskie społeczeństwa.
9 notes · View notes
reallylovingmagazine · 9 days ago
Video
youtube
Cmentarz żydowski w Przemyślu Jewish cemetery in Przemyśl
0 notes