#zgrabna sylwetka
Explore tagged Tumblr posts
perwersyjnymotylek · 2 months ago
Text
Już niedługo zbliża się jesień 🍂
W moim życiu nastały pewne zmiany i dlatego chce wrócić do zdrowych, dobrych dla mnie nawyków.
W przyszłym tygodniu wracam do domu i mam zamiar wrócić na siłownię oraz do kontrolowanej diety wegańskiej (bo w wakacje bywało różnie, bo za granicą w restauracjach nie zawsze były takie opcje, tylko były wegetariańskie 🌱)
Wyrwałam stare karki z kalendarza, bo chce mieć czystą kartę na nowo. Nowe postanowienia, zmiany nawyków i dalsze poznawanie siebie ♥️
Przez te kilka miesięcy działo się bardzo dużo, było dużo emocji i doświadczeń. Wakacje rządzą się swoimi prawami i przytyłam przez te 3/4 miesiące 4-5kg.
Trudno, w życiu bywa różnie, ale mam postanowienie wrócić na dobre tory i osiągnąć swój wymarzony cel.
Nie jest to 🦴 cel, tylko ładna, zgrabna, szczupła i z zarysem mięśni sylwetka ♥️
Bo to jest sexy i to mnie jara jak pomyślę, że mogłabym tak wyglądać 🤤
2 notes · View notes
infozneta · 9 months ago
Link
Na początku warto zaznaczyć, że atrakcyjność jest subiektywna i różni się w zależności od kultury, społeczeństwa, a nawet od jednostki do jednostki. Dla jednej osoby atrakcyjna kobieta to ta, która jest pewna siebie i niezależna, dla innej to ta, która jest troskliwa i opiekuńcza. Dla jednej osoby atrakcyjność to piękno fizyczne, dla innej to inteligencja i poczucie humoru.
Jednak mimo tych różnic, istnieją pewne uniwersalne cechy, które są powszechnie uważane za atrakcyjne. Przede wszystkim, atrakcyjna kobieta to taka, która jest pewna siebie. Pewność siebie jest magnesem, który przyciąga innych. Kobieta, która jest pewna siebie, emanuje pewnym rodzajem energii, która jest niezwykle atrakcyjna.
Kolejną cechą, która jest często uważana za atrakcyjną, jest inteligencja. Kobieta, która jest inteligentna, zna swoją wartość i potrafi wyrazić swoje myśli i uczucia, jest niezwykle atrakcyjna. Inteligencja nie oznacza tylko zdolności akademickich, ale także zdolności do radzenia sobie z trudnościami, do podejmowania decyzji i do myślenia krytycznego.
0 notes
diablica-sarkazmu · 3 years ago
Text
Wyobrażenie Any
Każdy inaczej wyobraża sobie Ane to zrozumiałe, inne standardy piękna. Moimi oczami wygładała tak...
Na początku widziałam ją jako piękną dziewczynę wyglądającą niczym z jakiegoś magazynu dla modelek. Piękne długie nogi, zadbane włosy, paznokcie. Jej figura wręcz idealna. Talia osy, chuda tak bardzo że można było złapać ją dwoma rękami, okrągłe i pełne piersi, zgrabna pupa, wystające obojczyki, szpara między udami, płaski brzuch i piękna zadbana twarz z widocznymi kościami policzkowymi oraz dużymi oczami i pełnymi ustami... Z czasem i ja zaczęłam chudnąć by być perfekcyjną jak ona. By być dokładnie taka sama. Po wielu miesiącach które były ciężkie i trudne dla mnie ponieważ nie umiałam opanować wiecznego głodu. Kiedy już udało mi się dojść do odpowiedniej wagi i wyglądu ,który tak bardzo chciałam. Ana zmieniała się ... Na gorsze. Na początku nie zwróciłam na to uwagi chciałam dalej chudnąć osiągać kolejne wybrane przez siebie cele do upragnionej wagi ... Patrząc w lustro widziałam jej ciało coraz bardziej szczupłe. . Nogi niczym patyki coraz większa szpara między nimi, brzuch powoli stawał się wklęsły, brak jakich kolwiek niemile widzianych boczków, obojczyki bardziej wyraziste jak i kości policzkowe. Cały jej wygląd zmienił się. Wydawała się jeszcze bardziej szczupła. Znowu kolejne cele i pragnienia by być taka jak ona... Kolejne wyobrażenie po paru miesiącach i sukcesów jej wygladałą jeszcze bardziej się zmienił. Kiedy znowu stanęłam przed lustrem zamarłam. To już nie była ta sama Ana. Była jeszcze bardziej chudsza. Jej sylwetka całkowicie zmalała. Ręce i nogi tak chude, że wystarczyło by je tylko zgiąć a były by już połamane. Jej piękne długie włosy zamieniły się w krótkie bez oznak życia. Stały się kruche i łamliwe. Wyglądały jakby połowa z nich wypadła. Na jej ciele były bardziej widoczne włoski. Jej talia już nie potrzebowała dwóch rąk aby ją złapać wystarczyła jedna ,która mogłaby zgnieść jej kruche ciałko. Widać było każdą kosteczkę a zwłaszcza kości kręgosłupa. Zniknęły każde kobiece krągłości które miała. Wyglądało jakby nagle wszystko znikło, zmniejszyło się nie o jeden rozmiar ale o kilka. Jakby cały jej rozwój ciała się cofał. Najgorzej było spojrzeć na twarz. Blada jak u trupa, usta już nie miały różowego koloru były sine.. W oczach widziałam tylko pustkę i ból. Dopiero z czasem przejrzałam na oczy że to już nie była Ana tylko ja zniszczona doszczętnie...
13 notes · View notes
giseleandviolet · 3 years ago
Text
My sweet Violet...
Violet poprawiła wstążkę na końcu swoich włosów z dużym skupieniem, starając się aby jej włosy i długi warkocz wyglądały dobrze. Kiedy upewniła się, że jej włosy wyglądają znośnie spojrzała na siebie w lustrze, aby następnie zacisnąć swoje dłonie na talii z cichym westchnieniem.
Odkąd zaczęła okres dojrzewania jej ciało w krótkim czasie zaczęło się zmieniać. Nigdy nie lubiła swoich szerokich bioder, wąskiej talii czy dużych ud. W szkole dla dziewcząt widziała wiele piękniejszych od samej siebie, które po okresie dojrzewania wyglądały pięknej niż wcześniej. Zazdrościła im dużych piersi, zgrabnej sylwetki czy gładkiej cery, której ona nie miała.
– Violet, słońce? – usłyszała głos matki. – Jesteś gotowa? Obiad jest już na stole. – jej głos był stłumiony przez drzwi sypialni.
Blondynka spojrzała na siebie po raz ostatni i odpowiedziała: – Już wychodzę, mamo.
Violet skierowała się w stronę drzwi, które następnie otworzyła. Na jej widok matka uśmiechnęła się szeroko. – Wyglądasz najpiękniej, córeczko. – mówiąc to chwyciła ją za policzki i złożyła pocałunek na czole.
Odkąd dziewczyna była mała, jej mama zawsze komplementowała jej wygląd i zawsze starała się uświadamiać córkę o jej pięknie.
– Dziękuję. – podziękowała z lekkim uśmiechem.
Obie skierowały się do jadalni, w której czekał na nich Claudio - tata Violet i mąż Ophelii.
– Już myślałem, że będę musiał zacząć jeść bez Was, piękne Panie. – zaśmiał się całując je w policzek. – Wyglądacie przepięknie.
Blondynka usiadła po lewej stronie ojca, naprzeciw swojej matki. Jedli obiad w miłej atmosferze, z muzyką grającą z gramofonu. Dziewczyna uwielbiała muzykę odkąd pamięta, ponieważ na każdym kroku jej towarzyszyła. Nigdy w ich domu nie było cicho, a muzyka i gust muzyczny rodziców skradł jej serce już w pierwszej chwili.
– Słyszałaś? – odezwał się Claudio. Violet spojrzała na niego zdezorientowana. – Wnuczka Państwa Lawrence przyjechała wczoraj.
– Victoria? – zapytała z nadzieją.
Kochała Victorię jak siostrę, której nigdy nie miała. Dziewczyny poznały się siedem lat temu kiedy odwiedziła swoich dziadków i przyszła razem z nimi na kolację przyrządzoną przez Claudio i Ophelię. Od razu bardzo się polubiły; spędziły ze sobą cały miesiąc bawiąc się, jeżdżąc na rowerze czy budując domki na drzewie, które nigdy nie przetrwały dwóch dni.
– Oh, nie, nie, nie. – odezwała się matka. – Tym razem przyjechała Gisele.
– Gisele? – zapytała.
Kojarzyła ją tylko i wyłącznie z opowieści Victorii. Była starsza od nich o sześć lat i jedyne co pamięta, to to, że dla swojej młodszej siostry była bardzo wredna.
– Możesz jej nie znać, bo przyjechała tutaj po raz pierwszy. – wyjaśnił ojciec dokładając sobie sałatki. – Państwo Lawrence poprosili także pozdrowić Cię od Victorii i przekazać, że zobaczycie się w przyszłe wakacje.
Po obiedzie Violet zdecydowała, że wyjdzie na krótki spacer aby skorzystać z pięknej pogody. Kochała słońce tak bardzo jak lato, ponieważ Dwór zamieniał się wtedy w coś pięknego. Wszędzie rosły kolorowe kwiaty, o które dbała Pani Margaret - ogrodniczka, a ogród był pełen motyli i śpiewu ptaków. Violet bardzo lubiła pomagać Margaret w ogrodzie czy szklarni, to ją relaksowało tak jak natura i świeże powietrze.
Przechodz��c przez duży ogród zerknęła w stronę domu Państwa Lawrence. Uśmiechnęła się na widok balkonu w pokoju Victorii przypominając sobie ich noce przepełnione rozmowami, marzeniami i celami na przyszłe życie.
Nagle zobaczyła ruch w dolnej części posesji i zamarła.
Na kocu leżała naga szatynka, której ciało błyszczało od promieni słonecznych. Jej zgrabna sylwetka pokryta była małą warstwą potu przez wysoką temperaturę dzisiejszego popołudnia. Violet starała się odwrócić wzrok, ale nie potrafiła tego zrobić, kiedy przed nią leżała taka piękność, Blondynka skanowała jej całe ciało - nogi nieznajomej były lekko rozchylone przez co mogła ujrzeć gęste, czarne włosy na wzgórku łonowym; jej duże uda i łydki błyszczały się nie tylko przez pot i promienie, ale i olejek jaki na siebie nałożyła; małe fałdki i lekko odstające żebra były całowane przez promienie idealnie padające na jej ciało. Violet nieświadomie nawilżyła swoje wyschnięte usta gdy ujrzała jej wcięcie w talii i duże piersi z ciemnymi, sterczącymi sutkami.
Po chwili ciało szatynki poruszyło się, a speszona Violet odwróciła szybko wzrok i odbiegła w stronę własnego domu. Z szybko bijącym sercem wbiegła po schodach i zamknęła się w swojej sypialni. Blondynka ukryła twarz w swoje dłonie ciężko oddychając.
Nigdy nie widziała tak przepięknej dziewczyny, która chociażby w małym stopniu dorównywałaby swoją urodą i ciałem dziewczynie, którą dziś widziała.
Kolacja dla Violet jest więcej niż stresująca, ponieważ kiedy wieczorem weszła do kuchni, ujrzała obok swojego miejsca dziewczynę, którą obserwowała dzisiejszego popołudnia.
– Violet kochanie! – zawołała ją Ophelia. – Państwo Lawrence przyszli z Gisele dziś na kolację. – uśmiechnęła się szeroko wskazując na stół.
Spojrzała w stronę sąsiadów i przywitała się serdecznie. – Dobry wieczór, Państwu. – posłała im uśmiech i niepewnie podeszła do swojego miejsca.
– Cześć. – usłyszała a po sekundzie na jej ramieniu znalazła się dłoń szatynki. – Miło mi Cię poznać.
Violet spojrzała w jej stronę i po raz kolejny dzisiejszego dnia została oczarowana przez jej piękno.
Twarz Gisele była definicją piękna. Pełne usta, które kolorem przypominały róże rosnące w ogrodzie; zielone oczy koloru zielonej trawy, w której kochała leżeć godzinami; zgrabny, prosty nos; policzki muśnięte różem. Violet przyłapała się na tym, że sama chciałaby musnąć jej policzki swoimi ustami lub opuszkami palców.
– Cześć, mnie również jest miło Cię poznać. – blondynka uśmiechnęła się do niej nieśmiało a policzki zostały pokryte rumieńcem, gdyż przypomniała sobie jej piękne, nagie ciało w świetle słońca.
– Usiądź, kochanie. – odezwał się Claudio patrząc na dziewczyny z uśmiechem.
Violet zajęła miejsce obok Gisele a jej myśli ciągle uciekały do szatynki siedzącej obok. Spojrzała kontem oka na jej piękną, czerwoną suknię z dekoltem. Zauważyła pieprzyk na jej obojczyku i kolejny na prawej piersi. Nastolatka poprawiła się na swoim krześle i sięgnęła po kieliszek wina stojącego obok talerza. Zrobiło się jej dziwnie gorąco i nie wiedziała dokładnie dlaczego.
– Gisele, na długo przyjechałaś? – zapytał Claudio.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego szeroko ukazując tym swoje proste, białe zęby. – Jestem u dziadków do końca lipca.
– Oh, to prawie cały miesiąc! – zauważyła uradowana Ophelia. – Jestem pewna, że Ty i Violet się dogadacie i miło spędzicie razem czas.
Blondynka zacisnęła dłoń na widelcu kiedy poczuła na swojej kostce muśnięcie. – Oczywiście, że spędzimy miło czas. – odpowiedziała pozytywnie starsza. – Prawda, Violet? – zapytała.
Violet odchrząknęła i ponownie chwyciła kieliszek z winem gdy muśnięcie na jej kostce i łydce stało się mocniejsze.
– Zgadza się. – kiwnęła głową zerkając na zadowoloną Gisele.
Podczas kolacji Violet nie mogła się skupić na jedzeniu i rozmowach przez dotykającą ją stopę Gisele. Naga kostka i łydka blondynki mrowiła od dotyku i materiału pończochy szatynki.
Nie wie co się z nią działo, ale nowy dotyk na jej ciele bardzo jej się spodobał. Za każdym razem kiedy czuła ruch na swojej kostce czy łydce, przechodził ją przyjemny dreszcz i czuła się jakby pływała w gorącej wodzie. Violet nie wiedziała co się z nią dzieje, ale podobało jej się to bardziej niż sądziła.
– Violet, słonko – zaczęła Ophelia. – Może pójdziesz z Gisele do swojej sypialni i pokażesz jej swoje nowe vinyle?
Violet rozejrzała się zdezorientowana za bardzo skupiona na swoich myślach. Zerknęła na Gisele, która upiła łyk wina zostawiając na szkle ślad swoich ust przez szminkę. Gardło Gisele poruszyło się gdy przełknęła a szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy widząc gdzie wylądował wzrok młodszej.
– Z ogromną chęcią zobaczę Twoje nowe vinyle, Violet. – wyznała patrząc dziewczynie prosto w jej błękitne oczy.
Blondynka zarumieniła się i poprawiła swojego warkocza patrząc na rodziców i gości. – Dziękuję za kolację. – mówiąc to wstała i odsunęła krzesło na, którym siedziała.
– Kolacja była niesamowita, Pani Ophelio, – pochwaliła Gisele. – A teraz wybaczcie, pójdę wraz z Violet obejrzeć jej vinyle.
Nastolatka uśmiechnęła się do szatynki i gestem ręki poinformowała ją, że ma pójść za nią. Szły do sypialni w ciszy, a ich kroki i ciche oddechy były jedynym odgłosem w korytarzu.
Gdy dotarły do drzwi, Violet odwróciła się w stronę szatynki, która już na nią patrzyła. – Przepraszam za bałagan, który tam zobaczysz.
Gisele zaśmiała się łagodnie i położyła swoją dłoń na łokciu młodszej. Violet poczuła ciepło w tamtym miejscu, ale próbowała to ignorować,
– Spokojnie, słodka. – zachichotała a blondynka poczuła łaskotanie w brzuchu przez to jak ją nazwała. – Moja sypialnia to istne tornado. Babcia ciągle mówi abym tam posprzątała, ale cóż, mam lepsze rzeczy do robienia.
Violet spojrzała na nią ciekawa otwierając drzwi do swojej sypialni. Zamknęła drzwi i ruszyła w stronę komody po zapałki aby rozświetlić ciemny pokój.
– Co masz do robienia w takim razie? – zapytała zapalając świeczki na szafkach. Gisele usiadła na jej łóżku a jej suknia uniosła się wysoko ukazując koronkę pończoch.
Blondynka odwróciła szybko wzrok lecz Gisele uśmiechnęła się przyłapując młodszą na patrzeniu.
– Cóż.. odkąd tutaj jestem to opalam się lub podziwiam różne rzeczy. – wyznała bawiąc się kokardą na swojej talii.
– Co podziwiasz? – odezwała się Violet zaciekawiona.
Gisele przygryzła wargę nie odwracając wzroku od blondynki, która z gracją poruszała się po pokoju z zapałkami i zapalała świeczki.
– Naturę – podniosła jeden palec. – Ogród. – uniosła środkowy. Violet spojrzała na nią i czekała aż zacznie kontynuować. Była ciekawa czy Gisele podziwia to samo co ona. – Ciebie.
Blondynka upuściła zużytą zapałkę kiedy usłyszała co powiedziała Gisele. – Słucham?
Szatynka uśmiechnęła się do niej dumnie. – Ciebie.
Violet nie wiedziała co powiedzieć, bo co? Ktoś taki jak Gisele podziwia kogoś takiego jak ona?
– Nie żartuj sobie ze mnie, to nie jest miłe. – powiedziała podnosząc zapałkę z dywanu aby następnie położyć ją do pudełka z resztą zużytych świeczek.
Gisele spojrzała na nią zaskoczona. – Dlaczego miałabym żartować?
Violet westchnęła i usiadła na parapecie. – Nie jestem jakąś pięknością, a po drugie jesteś dziewczyną.
Gisele wstała z łóżka i udała się w kierunku blondynki. Uniosła jej podbródek aby spojrzała jej w oczy, co uczyniła.
– Jesteś jedną z piękniejszych dziewczyn jakie widziałam na swoje oczy, słodka. – mówiąc to położyła jej dłoń na policzku. – A to, że jestem dziewczyną powinno utwierdzić Cię w przekonaniu, że mówię prawdę.
– Dlaczego? – zapytała nieśmiało nadal patrząc w oczy Gisele.
– Ponieważ dziewczyna potrafi docenić piękno drugiej dziewczyny jak nikt inny.
Blondynka uśmiechnęła się lekko do Gisele i cicho podziękowała. – To miłe z Twojej strony.
Szatynka pochyliła się i musnęła ustami jej policzek. – Mogę pokazać Ci coś miłego.
Zdezorientowana nastolatka spojrzała na nią. – Co masz na myśli?
Starsza uśmiechnęła się do niej i odsunęła się. – Chodź. – mrugnęła okiem i ruszyła w stronę łóżka.
– Gisele? – Violet nie wiedziała o co chodzi starszej dziewczynie. – Po co?
Gisele zaśmiała się cicho i poklepała lewą stronę łóżka patrząc wyczekująco na blondynkę. – Zamknij drzwi na klucz i chodź.
Zdezorientowana blondynka podeszła do drzwi i przekręciła kucz. Niepewnie skierowała się w stronę łóżka kładąc się obok Gisele.
– Co robisz? – zapytała gdy Gisele schowała kosmyk jasnych włosów za jej ucho.
– Całowałaś się kiedyś? – zapytała głaszcząc zarumieniony policzek dziewczyny. Violet rozszerzyła oczy szeroko i kiwnęła głową twierdząco. – Z kim? – zapytała starsza.
Violet zawstydzona odezwała się po chwili. – Kiedyś z kolegą.
– Podobało Ci się? – dłoń z policzka przeniosła na jej talię i lekko ją ścisnęła. Podbrzusze Violet załaskotało a oddech przyśpieszył.
– Nie. – odpowiedziała szczerze.
Violet miała dwanaście lat kiedy po raz pierwszy złączyła z kimś swoje wargi w pocałunku. Pocałunek był obleśny, ponieważ chłopiec, z którym to zrobiła wpychał jej na siłę język przez co jej usta i broda były lepkie i mokre. Od tamtej pory już z nikim się nie całowała.
– Mogę Cię pocałować?
– Słucham? – zapytała Violet myśląc, że się przesłyszała.
Gisele spojrzała na nią łagodnym wzrokiem i lekkim uśmiechem. – Zapytałam się czy mogę Cię pocałować.
Violet kiwnęła twierdząco głową i ostatnie co widziała przed zamknięciem swoich oczu to powiększający się uśmiech szatynki.
Ręka Gisele, która leżała na jej tali przysunęła ją bliżej i wtedy poczuła miękkie wargi na swoich. Jej ciało przeszedł dreszcz a w podbrzuszu łaskotanie zwiększyło się dwukrotnie.
Usta Gisele były przyjemne, miłe i miękkie. Po chwili szatynka poruszyła ustami dając znak aby młodsza zrobiła to samo. Usta dziewczyn pasowały do siebie idealnie, tak jak przysunięte do siebie ich ciała. Z każdym ruchem warg, Violet czuła jak traci kontrolę nad swoim ciałem a przyjemność osiedla się na każdym calu jej ciała. Nagle poczuła muśnięcie języka na swoich ustach, przez co zaskoczona rozchyliła wargi. Język Gisele natychmiast odnalazł język Violet. Blondynka przeniosła swoją dłoń na kark starszej i przyciągnęła ją do siebie bliżej. Prawa noga blondynki odnalazła miejsce na biodrze Gisele. Ich pocałunek pogłębił się gdy ciepła dłoń szatynki przeniosła się z talii na odkrytą nogę młodszej. Gładka dłoń Gisele zaciskała się na jej łydce, następnie na udzie aż skończyła zaciskając na jej jędrnym pośladku. Violet jęknęła głośno przytłoczona przez przyjemność, którą czuła. Jej całe ciało drżało pod ustami i dłonią Gisele.
– Gisele.. – jęknęła, gdy palec starszej chwycił koronkę paska bielizny.
Szatynka odsunęła się od młodszej i spojrzała na nią, Jęknęła na widok zarumienionej twarzy, zaszklonych oczu i napuchniętych od pocałunku ust. – Czego potrzebujesz, słodka?
– Dotknij mnie, proszę. – poprosiła łamiącym się głosem.
Gisele pocałowała ją w skroń, policzek a na koniec złożyła na jej ustach mocny pocałunek.
– Mogę Cię rozebrać?
Violet zadrżała na jej zachrypnięty głos. – Proszę. – zgodziła się.
Gisele rozwiązała kokardę na przodzie jej sukienki rozluźniając tym gorset. Szybko rozluźniła materiał i już po chwili mogła w pełnej okazałości oglądać jej piersi. Szatynka chwyciła za przód sukienki i ściągnęła ją przez dół ciała zdejmując ją a następnie mokrą bieliznę dziewczyny.
– Widzisz siebie? – zapytała z jękiem lustrując ciało młodszej. – Jesteś taka piękna.
Gisele pochyliła się nad jej szyją aby pocałować ją delikatnie. Całowała, lizała i czasami nawet lekko przygryzała szyję niebieskookiej. Prawą dłonią chwyciła jej prawą pierś a lewą ściskała jej pełne udo.
Violet jęknęła czując jak palce Gisele zaciskają się na jej sterczącym i twardym sutku. Czuła Gisele na całym swoim ciele; czuła ją na swojej szyi, nogach, udach, piersiach i brzuchu. Usta Gisele badały całe jej ciało, najdłużej zatrzymując się na sutkach co sprawiało, że nogi młodszej drżały tak mocno, że szatynka zarzuciła je sobie na biodra i skrzyżowała jej kostki nad jej czerwonej sukni.
Kiedy pocałunki Gisele przeniosły się z sutków na brzuch i biodra czuła się tak dobrze, że spod jej zamkniętych powiek uciekło kilka łez. – Wszystko w porządku? – usłyszała.
Otworzyła oczy i zamrugała. Pokój był pogrążony w ciemności i dzięki świeczkom mogła ujrzeć szczęśliwą i zarumienioną twarz Gisele.
– Czuję się tak dobrze. – wyznała szczerze. Dłonie Violet odnalazły drogę do policzków starszej i już po chwili usta dziewczyn były złączone w pocałunku.
– Cieszę się. – powiedziała Gisele odsuwając się od niej. – Teraz poczujesz się lepiej.
Violet zapłakała z przyjemności gdy poczuła język Gisele na swojej łechtaczce. Ścisnęła ramę łóżka a nogami przycisnęła do siebie starszą dziewczynę. Poczuła jak język Gisele rozprowadza jej soki po całym kroczu. Po chwili dreszcz uderzył w jej ciało gdy Gisele zassała się na jej łechtaczce i trzymając ją w ustach włożyła w nią palec.
Nastolatka zacisnęła się na nim, gdyż nigdy nie wkładała w siebie niczego i było to dla niej nowością. Aby uspokoić młodszą, dziewczyna pogłaskała czule jej biodro.
Chwilę później była przyzwyczajona do czegoś w sobie, że sama poruszyła biodrami. Szatynka spojrzała w jej oczy a Violet uśmiechnęła się zarumieniona. – Możesz się ruszyć.
Gisele poruszyła palcem i jednocześnie językiem na co Violet zareagowała jękiem. – Oh kurwa.
Violet czując przyśpieszoną pracę koleżanki westchnęła a swoje dłonie przeniosła na włosy starszej, które pociągnęła. Gisele zajęczała między jej nogami. – Jesteś taka mokra dla mnie, słodka. Smakujesz tak dobrze.
Blondynka zadrżała kiedy Gisele włożyła swój palec głębiej niż wcześniej a jej język dołączył do palca. Czuła, że długo nie wytrzyma. Ciepło i przyjemność, która zwiększyła się w pewnej chwili była tak przytłaczająca i dobra, że odchyliła swoją głowę, plecy wygięła w łuk a mięsnie napięła. – Oh Gisele. – jęknęła kiedy przyjemność ją obezwładniła. Czuła się tak bardzo wrażliwa po tej chwili, że małe ssanie jej łechtaczki przez Gisele stało się przyjemnie boleśnie.
– Gisele.. – wyjęczała nadal przyćmiona nieznanym uczuciem.
– Jest dobrze, słodka. – szatynka podniosła się i złożyła mokry pocałunek na jej policzku. – Spisałaś się tak dobrze, jestem z Ciebie dumna.
Starsza położyła się obok młodszej i przytuliła ją do siebie. Violet czuła koronkę i wstążkę od gorsetu na swoim czole gdy wtuliła się w koleżankę. – Nie wiem co to było, ale dziękuję.
Gisele zaśmiała się miło. – To była czysta przyjemność.
Kiedy Violet zasnęła zmęczona po zbliżeniu, Gisele pocałowała ją w policzek i przykryła jej nagie ciało kocem leżącym na łóżku. Przekręciła klucz w drzwiach i z małym uśmiechem na ustach wróciła do jadalni pełnej śmiechów.
– Gisele, kwiatuszku! – zawołał ją dziadek. Szatynka zaśmiała się i pokiwała mu.
– Violet zasnęła, była bardzo zmęczona. – wyjaśniła spoglądając na zarumienionych od alkoholu rodziców Violet. – Jeśli nie będziecie mieli nic przeciwko, to wrócę do domu i przygotuję się do spania.
Gisele napełniła wannę wodą i weszła do ciepłej wody z uśmiechem. Odchyliła głowę i zamknęła oczy relaksując się. Jej prawa ręka dotknęła sterczących sutków, które ścisnęła między palcami. Lewa ręka zacisnęła się na brzegu wanny kiedy drugą wędrowała między swoje uda. – Oh.. – westchnęła kiedy dwa palce wślizgnęły się bez problemu do jej wnętrza. Fale na wodzie zwiększyły się z każdym szybszym ruchem nadgarstka. – Violet. – jęknęła przenosząc swoją prawą dłoń na sutek. Pod zamkniętymi powiekami widziała drżące ciało blondynki; jej napięte mięśnie, głośne jęki i westchnienia, które odbijają się nadal echem w głowie. Kiedy nawilżyła językiem swoje usta, zapłakała głośno. Jej język nadal miał smak Violet. Nadgarstek szatynki wykonał dwa ostatnie ruchy nim ciało dziewczyny wygięło się w łuk a ona zacisnęła się na swoich palcach z imieniem Violet.
1 note · View note
werterziom · 7 years ago
Text
to był sen
Tumblr media
Jasnowłosa sylwetka kobiety kroczy po leśnej ścieżce. Dookoła drzewa. Akompaniuje im szum niesiony przez lekki wiatr. Nad ich koronami niebo coraz bardziej ciemnieje, przez co promienie nikłego światła zanikają, a jeszcze godzinę temu pchały się do lasu niczym ludzie w szale zakupów. Kobieta, choć zgrabna i urodziwa, nie ma pojęcia dokąd idzie. Jej niecodzienny strój tylko podkreśla przypadkową obecność. Wyszła z domu, pod pretekstem kłótni ze swoim ukochanym. Ubrana w czarną suknię, rodem z dawnych lat. Po drodze nakarmiła płuca siwym dymem, zostawiając za sobą szare niedopałki. Dziwnym trafem odbiła z trasy gubiąc się w myślach. Gdy jednak zwróciła uwagę na kierunek podróży, zdała sobie sprawę, że zgubiła się także w lesie. Jednak szła dalej, napotykając na swej drodze starą, porośniętą mchem bramę z ostrymi zakończeniami na samym szczycie. Dziwnym trafem, jak na ironię przystało - była otwarta. Za jej plecami lęk bił się chorą ciekawością. Niestety, albo i stety - ciekawość znokautowała strach z gracją Tyson’a. Ruszyła w głąb nieznanej posesji. Pośród gęstych zarośli ciągnęła się kamienna dróżka, która kończyła się u stóp starej chaty. W tym świetle, a może i jego braku wyglądała niesamowicie mrocznie. Ciemne drewno, okna przez które nie widać nic a nic, jakby ktoś zasłonił je od środka, albo wstawił lustra weneckie. Bliżej niezidentyfikowana roślinność zdobiła podwórze. Budynek wyglądał na opuszczony. W głowie podróżniczki roiły się różne wizje. Począwszy od scen rodem z niskobudżetowych horrorów, aż po kłębiące się myśli o skarbie ukrytym wewnątrz. Dystans spotęgowany doświadczeniami z życia poprowadził ją jednak dalej. Droga była dosyć długa. Samo przejście od bramy do samej chaty mogło potrwać w tym tempie góra pięć minut. Będąc niecałe pięć, może sześć metrów przed gankiem krzaki po jej prawej stronie zaczęły dźwięcznie hałasować. Nieco się wzdrygnęła - stanęła jak wryta wlepiając swe oczy. Nasłuchiwała czując paraliż. Nagle do szelestu doszło szczekanie. Nienaturalne szczekanie, wręcz wycie. Brzmienie przybrało groźny ton. Zrobiła krok do tyłu. Z trzęsącymi się dłońmi spoglądała stale na krzaki cofając się powoli; o dziwo stała plecami do celu, więc jej kroki stawiały ją coraz bliżej domu do którego chciała się dostać. 
Tumblr media
Zza krzaków wyskoczyła postać. Dwumetrowy, potężny i owłosiony typ. Warczał groźnie stojąc na dwóch łapach. Mierzył kobietę pustym spojrzeniem. Miał pysk podobny do wilka, a ślina lecąca z niego kapała mu pod nogi, a raczej łapy. Wtem ona zaczęła biec. On tuż za nią. W czasie pogoni za reprezentantką płci pięknej szczekał. Okropnie szczekał. Jasnowłosa kobieta nie miała nawet czasu krzyczeć. Biegła, bijąc przy tym wszystkie rekordy świata. Wnet dobiegła do drzwi napierając na nie całym ciałem. Niestety były zamknięte. W akcie desperacji zaczęła walić w nie pięściami krzycząc. Waliła jak najęta, choć pięć minut temu była święcie przekonana, że nikogo tam nie zastanie.
- Błagam! Pomocy! Niech mnie ktoś wpuści! - przerażenie zdławiło w niej racjonalne spojrzenie na świat.
Wilkołak, bo nie da się go nazwać stał przed gankiem warcząc. Kobieta bała się na niego spojrzeć. Życie przelatywało jej przed oczami. Aż tu nagle drzwi otworzyły się, a ona upadła na podłogę przekraczając ich próg. Lądowanie było miękkie, o dziwo. Upadła na fioletowy dywan, który samoistnie przeciągnął ją wzdłuż ciemnego jak jej sukienka pokoju, który spełniał rolę korytarza. Drzwi chwilę po tym zatrzasnęły się z hukiem. Dywan zahamował na rozstaju dróg, ukazując tym samym siatkę drzwi. Oddzielały je pochodnie. Ta irracjonalna sytuacja wprawiła ją w osłupienie. Nie wiedziała co zrobić. Otworzyła losowo wybrane drzwi. Jakimś cudem wybrała te na wprost niej. Po przekroczeniu ich progu znalazła się w biurze, przynajmniej tak to wyglądało. Przodem do niej stało biurko, na nim zaś komputer, kilka kieliszków z czerwonymi smugami, a przed ekranem komputera siedział elegancko ubrany mężczyzna. 
- Spokojnie, Rookie nie gryzie. Podczas pełni dostaje zastrzyku energii. Wtedy wywalam go na dwór, bo nie chce mi się z nim bawić. - rzekł mężczyzna nie odrywając wzroku od komputera. 
Zszokowana stała jak słup soli. 
- Rookie to mój lokaj, jest też wilkołakiem, co podnosi mój prestiż. - zaśmiał się stukając dynamicznie w klawiaturę - A Ty? Zabłądziłaś? Jesteś listonoszem? Gdzie twoja czapka, albo torba? Rookie na ogół gania za listonoszami, zwłaszcza w czasie pełni. - ponownie się zaśmiał zerkając na na nią. 
- Ja... - użyła funkcji fatycznej przeciągając swoją kwestię - Wyszłam się przejść, po prostu. 
- Może kawy? Herbaty? Krwi? - zapytał uprzejmie. 
- Krwi? 
- Ach, gdzie moje maniery; Lord Tommy Vespucci! - rzekł z dumą wstając, ukłonił się grzecznie, odszedł od biurka i stanął w mgnieniu oka przed kobietą, łapiąc ją za rękę, musnął jej dłoń z gracją dżentelmena - Hodowca pegazów, potentat na rynku produkcji paszy dla wyimaginowanych stworzeń i od niedawna vice-mistrz świata w jedzeniu czosnku na czas. - zaśmiał się - Z tym czosnkiem, to żart. Może jestem wampirem, ale rzeczywiście nie przepadam za czosnkiem. 
- Wampirem? - zapytała niepewnie.
- Spokojnie! Nigdy nie wierz w magię kina. Wampir nie znaczy krwiopijca, niektórzy ludzie są gorsi. Chociaż to nie definiuje zła. Na moje wampiry to też ludzie. 
- Boże... - burknęła z niedowierzaniem.
- Zależy jak na to spojrzysz, on też jest człowiekiem. - uśmiechnął się - Nawiasem mówiąc, krew jest świetnym spalaczem tłuszczu, w dodatku wpływa na cerę, w tym pozytywnym sensie, rzecz jasna.
- No to... Jestem Matylda, pracuję na kasie w pobliskim markecie i rzadko chodzę do lasu. - przedstawiła się z zażenowaniem.
Policzki kobiety nabrały rumieńców. Niecodzienna sytuacja wprawiła ją w zakłopotanie. Gospodarz wyczuł to na starcie, lecz korzystając z sytuacji zaczął wędrować po pokoju odstawiając sprawy służbowe na bok. Lustruje jej sylwetkę. Światło w pomieszczeniu dają wcześniej spotkane pochodnie, takie same jak na rozstaju dróg. 
- Ach, nie wierzę w przypadki. Na pewno jakaś siła wyższa Cię tu przywiodła! 
- Nie, ja... - zlękła się uciekając wzrokiem. 
- Spokojnie, nie gryzę. - zaśmiał się ponownie ukazując tym samym swoje kły. 
- Pokłóciłam się z kimś i chciałam odetchnąć, tak po prostu. 
- Wiesz co? Mnie zawsze odprężała jazda na pegazie. Uwierz mi, mam ich mnóstwo. Całą stajnię, a nawet fermę, ale to w innej części lasu. 
- Naprawdę? Pegaz? Em... Przepraszam, ale nie jestem na czasie. 
- Nie wiesz co to jest? O boże, to ja jestem “na ty” z waszymi nowinkami technicznymi. 
- Wybacz, nie wiedziałam, że wampiry, wilkołaki... Albo, dobra. - zrezygnowała, bojąc się, że urazi tym gospodarza. 
- Nie wiedziałaś, że istniejemy? - zapytał sarkastycznie, lecz w jego głosie można było usłyszeć miły ton, pozbawiony osądów.
- Trochę... Wybacz, chyba rzadko miewasz gości takich jak ja. 
- Macie to do siebie, że kiepsko u was z wiarą. Najlepiej chyba idzie to dzieciom, do pewnego czasu. Mam przyjaciółkę, ale w innej części globu. Madame Foster.
- Madame Foster? A czym się zajmuje?
- Wiekowa kobieta. Prowadzi przytułek dla niechcianych zmyślonych przyjaciół. Zapewne też takiego miałaś. Mogę się założyć, że teraz tam mogłabyś go znaleźć. - uśmiechnął się podchodząc do drzwi. 
- Gdzie idziesz? 
- Próbuję zwrócić na siebie uwagę. - otworzył drzwi - Chodź!
Tumblr media
Zaprowadził ją do salonu, gdzie na ścianach można było dostrzec mnóstwo obrazów. Większość z nich to portrety Tomm’yego, niektóre przedstawiały też inne osoby. Na jednym z nich była niewysoka staruszka, z siwym kokiem na głowie i olbrzymimi okularami na nosie. Portret ten wisiał nad kominkiem. Salon wystrojony niecodziennie. Minimalizm spierał się z przepychem. Fotele z pozłacanymi bokami. Stolik wyglądający jak z kryształu. Olbrzymia plazma stojąca nieopodal. 
Tumblr media
Mężczyzna podszedł do okna. Były to lustra weneckie, dobrze uszczelnione - w domu było miło i przyjemnie. Wampir przywołał kobietę gestem prawej dłoni, pokazując zaś lewą na kroczącego po podwórzu konia. Konia ze skrzydłami. Rumaka, który był majestatyczny i miał skrzydła, jak jakiś anioł. 
- To jest mój ulubieniec. Pegaz z rodowodem! Nazywa się Richard. 
Matylda bez słowa podziwiała majestatyczne piękno zwierzęcia. Nie mogła się nadziwić, że stworzenie takie jak “pegaz” kroczy po tej ziemi. 
- Patrzysz, jakbyś widziała ducha... - roześmiał się znowu kręcąc głową na boki.
- A masz tu duchy? - oderwała wzrok od skrzydlatego konia. 
- Kiedyś miałem, ale zamówiłem pogromców duchów i jakoś tak od pięciu lat nie widziałem żadnej, lewitującej ektoplazmy w tym domu. 
Tommy spojrzał na niebo widziane z okna, między koronami drzew. Kolejno zerknął na zegarek. Znowu przerzucił wzrok na Richard’a trwając w milczeniu. Do salonu wparował wilkołak. Kobieta odruchowo krzyknęła. Stwór zaczął się kurczyć, przybierając bardziej ludzkie kształty. Wokół niego pojawiła się drobna smuga dymu. Zamiast groźnie wyglądającego monstrum naprzeciw nich stał średniego wzrostu Azjata w szlafroku. Patrzył pod nogi Lorda.
- Panie Tommy, przepraszam, że niepokoję, ale jakaś panienka... - przerwał dostrzegając sylwetkę kobiety - Przepraszam najmocniej, pewnie panią wystraszyłem... Roookie, bardzo mi miło! Może zechce się Panienka czegoś napić? 
Kobieta pokręciła przecząco głową. Na jej ustach pojawił się grzeczny uśmiech.
- Rookie, skocz do spiżarni i przynieś coś dobrego. Nasz gość pewnie zgłodniał, od tych wrażeń... Zafundowałeś jej niezłą przebieżkę po naszej dróżce. 
Lokaj posłusznie przytaknął głową i z szybkością światła pobiegł znikając w ciemnościach korytarza. 
Tumblr media
Powieki leniwie uniosły się. Niechęć do dalszej egzystencji przywitała ją mocnym bólem głowy. Widok wszechobecnej bieli zraził jej oczy - zamknęła je chowając twarz w poduszce. Przewróciła się na drugi bok dając sobie jeszcze chwilę na odpoczynek, lecz głowę miała pustą. Z pamięci uleciał jej sen. Wiedziała, że coś widziała, ale za żadne skarby świata nie była w stanie tego odtworzyć. 
youtube
7 notes · View notes
michaladamski1987 · 5 years ago
Photo
Tumblr media
ECO MEN @ava_laboratorium to seria bogata w naturalne składniki aktywne przebadane specjalnie na skórze męskiej i dobrane tak by odpowiednio dbały o jej kondycję na co dzień. Innowacyjny charakter kosmetyków ECO MEN polega na zastosowaniu silnie działających, naturalnych ekstraktów roślinnych z opuncji i aloesu, które nie tylko gwarantują podstawową pielęgnację, ale również działają przeciwzmarszczkowo - intensywnie nawilżają, wygładzają i uelastyczniają męską skórę. Mężczyźni, podobnie jak kobiety, też marzą o pięknej i zadbanej sylwetce. Co jest ładniejsze: zgrabna sylwetka, czy pulchny brzuch? Z pewnością większość panów wybierze to pierwsze. Żeby zapobiec otyłości brzusznej lub zmniejszyć ją, obok codziennej diety i aktywności fizycznej, warto stosować kosmetyki stworzone z myślą o wyszczuplaniu męskiego brzucha i talii. Zwłaszcza jeśli są to kosmetyki specjalnie przebadane na mężczyznach. ECO MEN to odpowiedź na Twoje problemy związane z pielęgnacją skóry. Tylko kilka kroków dzieli Cię od naturalnego męskiego wyglądu. Dzięki @efekt_pr i @ava_laboratorium mogę przetestować serię kosmetyków dedykowanych mężczyznom. W skład linii ECO MEN wchodzą: ✔️ żel myjący do twarzy, ✔️ balsam wyszczuplający męski brzuch i talię, ✔️ balsam po goleniu, ✔️ krem matujący, ✔️ odżywczy olejek, ✔️ krem pod oczy. #uroda #efektpr @efekt_pr #avalaboratorium #avalaboratoriumkosmetyki #cosmetics #eco #ecocosnetics #formen #cosmeticsformen #avaecomen #skincare #skinbeauty #facewash #slimmingbalm #aftershavebalm #mattifyingcream #nourishingoil #undereyecream #beautyblog #beautyblogger #beautybloggers (w: Michał Adamski) https://www.instagram.com/p/B89ZVE0ANnS/?igshid=1p3xlz93vvpdn
0 notes
rasowe · 5 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
20. Niemiecki Wystawowy (EE 32) (German Beauty Homer)                          Pochodzenie: Wyhodowany na przełomie wieku z pięknych gołębi pocztowych i spokrewnionych ras, poprzez celny dobór i selekcję w Niemczech. Jest najbardziej znaną, szlachetną i rozpoznawaną rasą gołębi wystawowych. Rasa ta zwana jest także garbonosem powstała w 1910 r. w Niemczech. Gołąb niemiecki wystawowy z dobrej lotności stał się gołębiem wolierowym. Rasa ta występuje w wszystkich odmianach barwnych. W hodowli gołąb niemiecki wystawowy sprawia trudności w rozmnażaniu, rodzice po pewnym okresie przestaj�� karmić swoje młode. Mamki zastępcze, nie zawsze radzą sobie z podrzuconymi młodymi. Piskali podczas dorastania posiadają bardzo duży dziób, który jest zakrzywiony w dół, utrudnia to podawanie pokarmu. Większość hodowców dokarmia ptaki ręcznie, po mimo że jest to bardzo pracochłonne zadanie. Wrażenie ogólne: Sylwetka krótka, silna, zgrabna o kształcie klinowym, tułów noszony prawie poziomo, o pięknie opływowej linii, tworzy harmonijną całość, usposobienie żywe, chętny do latania, charakter gołębia pocztowego lecz uszlachetnionego.
0 notes
squat-cobbler-blog · 7 years ago
Text
3 najciekawsze ćwiczenia na brzuch
Zgrabna sylwetka to marzenie zarówno niemal każdej kobiety, jak i wszystkich mężczyzn. Żyjemy w czasach, w których aktywność fizyczna wróciła do łask, a wraz z kultem treningu, zaczęliśmy zwracać większą uwagę na wygląd. Najtrudniejszą częścią ciała do wyćwiczenia jest brzuch. Sprawdźmy, w jaki sposób można zadbać o ładny, płaski i umięśniony brzuch.
Tumblr media
Trening - to nie wszystko
Na wstępie, warto zaznaczyć, że ćwiczenia mięśni brzucha, nie wystarczą żeby wypracować popularny kaloryfer. Najważniejszym aspektem w drodze do płaskiego brzucha jest odpowiednia dieta. Bez niej, nawet codzienne wylewania wiadra potu podczas ćwiczeń, nie sprawi, że na brzuchu pojawi się zarys mięśni. Pierwszy krok powinien zostać postawiony w kuchni. Ograniczenie spożywania tłuszczów i węglowodanów to podstawa.
Ćwiczenia brzucha nie wystarczą
Kolejnym ważnym faktem, jaki musimy zrozumieć zanim rozpoczniemy pracę nad płaskim brzuchem, jest informacja, że same ćwiczenia brzucha, to również za mało, by osiągnąć sukces. Trening mięśni brzucha powoduje ich rozrost, nie przyczynia się jednak do spalania tkanki tłuszczowej, którą są one przykryte. Dlatego, żeby osiągnąć sukces, ćwiczenia mięśni brzucha należy łączyć z treningiem aerobowym, który spali tkankę tłuszczową. Może to być bieganie, jazda rowerem lub pływanie.
3 najciekawsze ćwiczenia na brzuch
Jednym z najskuteczniejszych ćwiczeń, które świetnie stymuluje mięśnie proste oraz skośne jest rowerek w leżeniu na plecach. Należy unieść nieco łopatki, dłonie zapleść z tyłu głowy, a nogi unieść i ustawić pod kątem prostym. Ćwiczenie polega na naprzemiennym prostowaniu nóg w płaszczyźnie poziomej. Wraz z prostowaniem nogi prawej wykonujemy lekki skręt tułowia w lewo. Drugie ćwiczenie to tzw. deska. Ma ona charakter izometryczny, co oznacza, że mięśnie są przez cały czas napięte, bez wykonywania ruchu w stawach. Należy podeprzeć się na przedramionach i palcach u stóp, wyprostować plecy i napiąć mięśnie najmocniej, jak jest to możliwe. Pozycję taką należy utrzymać przez ok. 45 sekund. Trzecie ćwiczenie to spięcia brzucha z wykorzystaniem wyprostu rąk i nóg. Wykonujemy je pozycji leżącej na plecach. Należy bez odrywania pleców, wykonywać przyciąganie rąk i nóg.
2 notes · View notes
lord-wpierdolu · 8 years ago
Note
160 cm (mała wiem), zgrabna. Duże piersi. Sylwetka jak wielu uważa "idealna". Włosy brązowe proste do połowy pleców. Szare oczy. A charakter hm.... wredna dla tych którzy zasługują. Średnia 5,0 ale nie jestem typem kujonki. Często gram w gry i jestem raczej koleżanka do piwa u meczu niż dziewczyna na randkę 😂
Biorę 😈
4 notes · View notes
harrys-my-baby · 8 years ago
Text
ROZDZIAŁ III
ILOŚĆ SŁÓW : 2597 SHIP : Larry Stylinson OPIS : Pożegnania są trudne. Szczególnie te w ostatniej klasie, kiedy wiesz, że twoi przyjaciele wyjeżdżają w różne strony świata i nie zobaczycie się przez następne lata. Zawsze obiecujecie sobie, że się wkrótce spotkacie i będziecie o sobie pamiętać do końca życia. Mijają jednak trzy miesiące, a większość nie pamięta imion osób, których jeszcze przed chwilą nazywali przyjaciółmi. Dla Louisa i Harrego to było o wiele więcej, niż zwykłe “do zobaczenia” i poklepanie po plecach. Wstrzymywanie łez trwało już tygodnie, aż w końcu nadszedł ten moment. Ta chwila, kiedy stali pod bramami liceum, wiedząc że to ostatni raz. Po pięciu latach okazuje się, że jednak nie był ostatni. MASTERPORT —–   Siedzenie w cienkiej koszuli na dachu pod koniec jesieni, kiedy inni ludzie zaczynali chodzić już w grubych kurtkach prawdopodobnie nie był najlepszym pomysłem.
  Harry uświadomił to sobie trzeci dzień leżąc w łóżku i mając ochotę na nic innego niż śmierć i może jakąś ciepłą zupę. Miał gorączkę, katar, kaszel i nie mógł mówić. Zatopiony w pomiętej pościeli i około ośmiu zużytych paczek chusteczek usłyszał stłumiony dźwięk przychodzącej wiadomości.
  Jak poparzony zaczął panicznie szukać telefonu, mając nadzieje, że to Payne. Naprawdę miał ochotę na rosół.
  Zajrzał wszędzie - pod łóżko, na regał, przegrzebał wszystkie śmieci rozłożone na stole i nic.
  Z pomocą przyszło mu kolejne powiadomienie które tym razem słyszał o wiele lepiej. Dźwięk dochodził z łóżka, co przypomniało mu, że poprzedniej nocy zasnął przeglądając instagrama. Od razu rzucił się i zaczął przeszukiwać pościel. Znalazł i odblokował, a na ekranie pojawiło się coś, czego się nie spodziewał.
To nie był Liam, a nieznany numer.
Nieznany o 9:42
Słyszałem że jesteś chory, czuję się trochę winny, mogłem dać ci wtedy kurtkę, przepraszam. Louis
Nieznany o 9:44
Mam twój numer od Chloe, nie stalkuje cię.
  I Harry uznał to za wyjątkowo kochane, ale kiedy zobaczył Chloe na wyświetlaczu jego uśmiech zbladł.
  Miał ochotę uderzyć się bardzo mocno w twarz, za każdym razem kiedy poczuł zazdrość o Louisa. Teraz był dla niego praktycznie obcym człowiekiem. Wspomnieniem.
  Jednak nie ważne jak mocno by się zapierał, nadal czuł to kiedy chociażby przez ułamek sekundy Tomlinson patrzył tylko na niego. Czuł się źle i nie wiedział czy to przez tą jesień, chorobę czy przez ludzi.
  Chloe wydawała się być idealna dla chłopaka. Ładnie razem wyglądali i Louis uśmiechał się przy niej. Błyszczące włosy, zniewalający uśmiech ozdobiony szeregiem białych zębów i zgrabna sylwetka. Rzeczy które niebieskooki prawdopodobnie kochał, a Harry nienawidził. Czuł do niej nieodpartą niechęć i wiedział, że to było złe, ale nie mógł z tym nic zrobić.
  Odpisał Louisowi, a Louis jemu, potem znowu on Louisowi i na każdą kolejną wiadomość czekał jak na dzień dziecka.
  Chłopak dalej był zabawny i ich rozmowa kleiła się tak, że Styles praktycznie zapomniał, że coś takiego jak czteroletnia rozłąka w ogóle istniało. Pomiędzy wiadomościami dopracowywał projekt mieszkania Tomlinsona i jej na laptopie leżącym obok. Wybierał właśnie wzór dywanu, kiedy usłyszał klucz przekręcany w zamku.
  Oczywiście, od razu wiedział kto to, bo taki dostęp do jego mieszkania mają jedynie trzy osoby - on sam, jego mama i Liam.
  Dał mu klucze ozdobione namalowanym kotkiem już półtora roku temu tak na wszelki wypadek. Nick też miał swoją parę, ale je zgubił i od tamtej pory zawsze musi pożyczać od Payne'a, lub używać dzwonka.
-Liam, kochanie, jesteś, już myślałem, że umrę samotnie - powiedział ze sztucznym dramatyzmem Harry widząc sylwetkę chłopaka pojawiającą się w progu pokoju
-Jesteś takim idiotą, Styles. Jak mogłeś pomyśleć, że to dobry pomysł wychodzić na dwór bez kurtki kiedy jest zerowa temperatura?
-Poprawka, nie myślałem. Co mi przyniosłeś?
-Nie jestem twoją kelnerką. - powiedział poirytowany
-Liaaaaaaam! - zaprotestował Harry
-Rosół i dokupiłem ci leki i chusteczki - westchnął
-Jesteś moim ulubionym człowiekiem kochanie - powiedział rzucając mu się na szyję
-Ew, ty moim nie - odsunął ręce bruneta od siebie - i nie przytulaj mnie, bo jeszcze się zarażę, fuj.
  Harry uśmiechnął się pod nosem, bo dobrze znał Liama. Wiedział, że te wszystkie słowa odrzucenia to tylko marne próby ukrycia tego jak miękkim i kochanym człowiekiem jest. Próbował czuć się przez to jak poważny mężczyzna, podczas gdy tak naprawdę był dla Stylesa jak mama. Troszczył się i dbał o niego tak jakby Harry był czterolatkiem, a nie dorosłym facetem. Ale naprawdę to doceniał.
  Payne usiadł na rogu łóżka podając przyjacielowi miskę z podgrzanym daniem. Chłopak podziękował i zaczęli pogawędkę. Zaczęło się niewinnie, od tematu ciąży Tamary z sektoru 4, a skończyli na Louisie Tomlinsonie.
  Uczucie niezręczności zapadło od razu jak tylko imię zostało wspomniane, a im bardziej brnęli w temat tym gorzej czuł się Harry.
-Nawet nie wiem dlaczego tak jest, okej? Sam tego nie rozumiem.
-Ale czujesz coś do niego?
-Nie. Tak. Nie wiem... Nie umiem tego wytłumaczyć. Ja wiem, że to cztery lata, ale przez ten cały czas to uczucie gdzieś tam było, a kiedy go zobaczyłem to uderzyło mnie z całej siły. - Liam westchnął nie wiedząc co powiedzieć.
  Zawsze stał murem za Harrym i chciał zrobić to też teraz, ale to było coś więcej niż mandat za picie w miejscu publicznym czy wylany drink na czyjąś koszule. Tym razem chodziło o uczucia, a Payne wiedział jak bardzo impulsywny chłopak potrafi być.
-Wiem że to zabrzmi typowo ale, jeśli rzeczywiście go kochasz, to może lepiej pozwól mu być szczęśliwy?
-Chce żeby był szczęśliwy - przerwał - ale ze mną.
  Dobrze wiedział, że zachowuje się jak dziecko, ale nie mógł nic na to poradzić. Liam siedział obok niego, patrząc smutnymi oczami w jego stronę. Kiedy już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, przerwał mu dźwięk dochodzący z tylnej kieszeni spodni. Przeprosił i odebrał telefon.
  Osoba po drugiej stronie słuchawki była bardzo zdenerwowana a chłopak próbował się ją uspokoić. Harry nie wiedział kto to, ani o co chodzi, więc czekał w ciszy. Połączenie zostało przerwane.
-To klient, muszę lecieć, przepraszam że cie tak zostawiam.
-Nie ma sprawy, dziękuję za zupę. - i naprawdę nie miał mu za złe, bo po pierwsze, przyniósł mu jedzenie, a po drugie nie musieli kontynuować tej żenującej konwersacji.
-Dokończymy tą rozmowę, Styles - wtrącił ostatni raz chłopak owijając szalik wokół szyi. Minęły dwie sekundy a wraz z trzaśnięciem drzwi w mieszkaniu znowu nastała cisza.
  Nie na długo, bo z echem rozbrzmiał dźwięk kolejnej przychodzącej wiadomości. Nieodczytanych od wciąż nieznanego numeru zbierało się coraz więcej. Harry przez chwile zastanawiał się czy zapisać go jako Louis czy Louis i serduszko. Ostatecznie został Louis.
  Odpisał mu i czekał na nowe powiadomienia. Z każdej kolejnej cieszył się jak dziecko. Wtedy zrozumiał.
  Przez ten czas miał wielu partnerów. Chłopaków i dziewczyny. Kilkumiesięcznych i jednonocnych.
  A nawet orgazmy z nimi nie dawały mu tyle radości co linijka tekstu od Louisa Tomlinsona.
~*~
  Dni choroby dla Harrego były rutyną spania i jedzenia na zmianę. Czasami rozmawiał z Liamem i odpisywał niebieskookiemu. Nawet nie miał ochoty pracować nad niczym, a w szczególności nad projektem mieszkania Chloe.
  Im dalej brnął w ponowną znajomość z Louisem tym częściej jego serce przyśpieszało podczas wymieniania wiadomości i tym dłuższe wykłady prawił Payne.
  Po czasie przebytym w łóżku i kilogramach leków które zażywał w końcu wrócił do pełni sił. Mógł zająć się pracą w swoim biurze i znów codziennie chodzić pieszo mając nadzieję że tym razem nie będzie tak zimno.
Zawsze było.
  Siedział przy biurku znudzony tysiącem zleceń do wykonania. Kochał MS ale czasem po prostu miał dość. Szczególnie jak mógł porównać tydzień leżenia w ciepłej pościeli, do garbienia się przy laptopie.
  Nagle naszła go wielka chęć wspominania i wpadł na pomysł zalogowania się na swojego facebooka. Oczywiście sześć razy wpisał źle hasło, ale za siódmym razem weszło.
  Ukazała mu się biało niebieska witryna. Sam wygląd wzbudzał w nim nostalgie, bo w liceum był od tego prawdziwie uzależniony. Przerzucił się na twittera i wrócił do tradycyjnych smsów. Kliknął na ikonkę swojego profilu i zobaczył swoją twarz trzy lata wstecz. Niby nic, a jednak bardzo się zmienił i sam potrafił to zauważyć.
  Znalazł zakładkę z fotografiami i zaczął przesłać od najnowszych. Kilka zdjęć z imprez, kilka zapozowanych na różnych mostach czy przy morzu. Czuł się zażenowany, ale nie przestawał przesuwać w prawą stronę.
  Praktycznie ciągle natrafiał na zdjęcia z Louisem czy samego chłopaka. Grzywka była wtedy dłuższa i wchodziła mu do oczu, ale nie wyglądał źle. Nawet lepiej niż dobrze. Był tak skupiony na facebooku, że nawet nie usłyszał trzykrotnego pukania w drzwi.
  Zupełnie zapomniał o tym, że jest w pracy i że był umówiony z klientem. A raczej klientką, bo przez drzwi weszła Chloe Jackson ubrana w sukienkę do kolan, zupełnie nieprzystosowaną do pogody. Zmarszczył brwi na ten widok, ale przypomniał sobie o kulturze.
-Przepraszam, zamyśliłem się - mówił pośpiesznie zamykając kartę z otwartymi zdjęciami - usiądź proszę. - wskazał na krzesło, a dziewczyna wykonała prośbę
  Harry pokazał jej projekt mieszkania opowiadając o szczegółach i zmieniając rzeczy które nie podchodziły jej do gustu. Bolało go to, że musiał się stosować jednocześnie unikając jej jak ognia. Starał się jej nawet nie dotykać.
-Nie wierzę, że to już wszystko - uśmiechnęła się, a Styles widział jak w jej oczach budowała się wizja idealnego życia. Piękny ślub, dziecko a później starzenie się z Louisem przy boku. Jedyne co malowało się na jego twarzy to obojętność. Niestety, tym razem mimika była przeciwieństwem walki rozgrywanej w jego głowie.
  Podał jej plany, a ona podziękowała. Kiedy już otwierała drzwi z zamiarem wyjścia odwróciła się z powrotem w stronę biurka.
-Hej, Harry, meble zamawiamy już dziś więc tak pomyślałam... nie chciałbyś przyjść do nas na domówkę? - zapytała
-Słucham?
-Jeśli nie chcesz to rozumiem, ale pomyślałam, że jeżeli ty i Louis się znacie, to zaproszenie ciebie jest dobrym pomysłem. W dodatku całe to mieszkanie jest twoją zasługą.
-Oh, okej, podaj mi informacje smsem, albo dzwoń. -Okej, dziękuję ci jeszcze raz! - ostatecznie drzwi wydały pusty dźwięk.
  Nie był pewien, czy pójście tam jest dobrym pomysłem. Musiał przemyśleć wszystkie za i przeciw.
  Przeciw : Prawdopodobnie będzie znał tam dwie osoby, jest możliwość że zobaczy zbyt wiele interakcji Jackson z Tomlinsonem
  Za : Będzie tam Louis
  I tym oto 1:2 za wygrywa i Harry oczekuje wiadomości.
~*~
  Z niebieskookim cały czas wymieniał się SMSami, więc uważał za zupełnie zbędne teksty od Jackson relacjonujące mu postępy w remoncie. Musiał być jednak miły, więc zawsze odpisywał coś grzecznego, albo wysyłał kilka pasujących emoji. Dowiedział się, że impreza odbywa się w czwartek za dwa tygodnie, aczkolwiek Tomlinson zaproponował mu wcześniejsze spotkanie. Nawet nie śmiał odmówić.
  Przerzucili się na rozmowy przez telefon, więc Harry musiał zachować pełne opanowanie, żeby nie krzyknąć "TAK!!!" do telefonu. Na szczęście chwilę później do jego drzwi zapukał Nick, więc mógł piszczeć do woli.
  Grimmy był mniej opiekuńczy w takich sprawach, więc nie prawił mu morałów o konsekwencjach, tylko zrobił im śniadanie. Do spotkania zostały mu jeszcze cztery godziny więc wszystko robił w spokoju. Obejrzeli razem kilka filmów na youtube i zaczęli wybierać ubrania, które zielonooki powinien ubrać. Czuł się jak nastolatka z filmów romantycznych, ale postanowił to olać.
  Ostatecznie postawił na czarne rurki z rozcięciami na kolanach i musztardową bluzę. Do tego czarna kurtka i skórzane buty. Ostatni raz przed wyjściem spojrzał na zegarek i otworzył drzwi.
-Podwiozę cię - zaoferował Nick, kiedy czekali na windę
-To tylko dwadzieścia minut pieszo.
-I pięć autem
-No nie wiem, jedziesz w innym kierunku... - powiedział Harry nie chcąc się narzucać. Znali się od pięciu lat, ale on nadal czuł się źle prosząc go o jakąkolwiek przysługę.
-W moim samochodzie jest bardzo ciepłoo - przypomniał z głupim uśmiechem w kąciku ust
-Dobra, masz mnie. - i po chwili siedział w aucie chłopaka wyglądając przez okno. Obserwował staruszki niosące torby z zakupami zrobionymi w warzywniaku na rogu, dzieci poubierane w ciepłe kurtki i wełniane czapki bawiące się w parku i zwykłych przechodniów wracających z pracy. Nie minęło dużo czasu, a byli już na miejscu. Wysiadł, pomachał Nickowi i wszedł do kawiarni.
  Rozejrzał się, jednak nigdzie nie było Louisa. Spojrzał na zegarek, który pokazywał, że chłopak miał jeszcze kwadrans na dodarcie do celu. Chciał do niego napisać, ale uznał, że to byłoby natrętne, a Tomlinson pewnie prowadził.
-Co podać? - Harry gwałtownie poderwał głowę do góry, żeby zobaczyć tam uśmiechającego się, młodego kelnera z małym notesem w dłoni.
-Jeszcze się wstrzymam, czekam na kogoś - odpowiedział
-Randka, hmmm? - uśmiechnął się chłopak pisząc coś na kartce
-Nie, nie, nie - zawstydził się Harry - to przyjacielskie spotkanie.
-Taaa - rzucił ostatni raz i nie tracąc uśmiechu przeszedł do następnego stolika gdzie siedziała zaczytana brunetka. Odblokował telefon gdzie zobaczył dwa smsy. Pierwszy był od Liama
Lima 17:34
Powodzenia!!
  A następny od Louisa
Louis 17:57
Będę za 5 minut
  A Styles odczuwał to jakby cała wieczność miała przechodzić koło niego. Kiedy czwarty raz zaczynał liczyć czarne kafelki w suficie, rozbudził go trzask drzwi wejściowych. W progu stał Tomlinson z włosami rozwianymi od wiatru i granatowej kurtce. Uśmiechnął się do chłopaka, kiedy tylko zobaczył jego głowę ponad siedzeniami i podszedł w jego stronę.
-Hej, Harry - przywitał się wyciągając dłoń w jego stronę, a zielonooki ją uścisnął. Nie zdążył nawet odpowiedzieć na przywitanie bo od razu podbiegł do nich ten sam kelner.
-Czy teraz może pan złożyć zamówienie? - zapytał z kącikami ust wyciągniętymi w górę.
-Espresso i ciasto czekoladowe - odpowiedział Harry mrużąc oczy.
-Dwa razy - wtrącił Louis. Chłopak pokiwał głową i poszedł w stronę kuchni.
  Rozmowa zaczęła się niezręcznie, jednak bardzo szybko przeszli do swobodnej pogawędki. Czasem nawet śmiali się trochę za głośno, ale w tym momencie żaden z nich nie widział w tym nic złego.
-Jak tam u Chloe? - zapytał od niechcenia, udając że zależy mu na odpowiedzi.
-Dobrze, chyba
-Chyba?
-W sumie to nie widziałem jej od dwóch dni, nawet nie wiem czy jest w Londynie - odpowiedział oglądając cukierniczkę stojącą na stole pomiędzy nimi - a jak tam twoje życie miłosne? Masz dziewczynę, chłopaka? - speszył się słysząc to pytanie, ale wszelkimi siłami próbował tego nie okazywać.
-Aktualnie nie mam nikogo i chyba nie szukam. Żyje pracą i przyjaciółmi, tak jest łatwiej - wzruszył ramionami.
  Tym razem do ich stolika podeszła wysoka kobieta. Podając zamówienia powiedziała "smacznego" i odeszła. Wzrok Harrego opadł na posiłek. Kiedy zobaczył przesadnie dużo czekoladowych serc powtykanych w każdy centymetr ciasta przewrócił oczami tak mocno, że aż zabolało go czoło. Poczuł się jeszcze gorzej, kiedy zobaczył że na talerzu Louisa jest to samo.
  Poszukał chłopaka wzrokiem i nie zajęło mu to długo. Stał wychylony połową za ścianą ciała i obserwował całe zajście. W momencie w którym zobaczył, że zielonooki mężczyzna go zauważył szybko schował się. Harry widząc, że Tomlinson nie przejął się ozdobami, zaczął jeść.
~*~
  Tak zatracili się w potoku słów, że nie spostrzegli momentu w którym niebo zmieniło barwę na granat, a w kawiarni zostało kilka osób, w tym oni. Harry widział, jak Louis "dyskretnie" ignorował osobę która dzwoniła do niego już szósty raz i nie przeszkadzało mu to.
  Jednak następnego dnia musiał wstać do pracy z samego rana i nie powinien być zmęczony, a siedzenie poza domem po dziesiątej wcale mu w tym nie pomagało.
-Chyba powinienem już wracać
-Masz racje, zawiozę cie - odpowiedział Louis patrząc na zegarek
-Skąd wiesz, że sam nie przyjechałem samochodem?
-Bo boisz się usiąść za kółkiem? - zaśmiał się - chodź i podaj mi adres.
-To chwilę stąd, nie musisz
-Taaa, a ty zamarzniesz podczas drogi - przewrócił oczami - i Styles był miło zaskoczony, że pamiętał takie szczegóły w jego zachowaniu.
  W pełni ubrani i zapięci zaczęli kierować się w stronę auta. Louis stanął przed drzwiami pasażera i dramatycznym ruchem otworzył je. Harry odchylił głowę śmiejąc się.
-To teraz na Charing Street, Janie. - powiedział poważnym głosem
-Oczywiście, jaśnie pani - odpowiedział podłapując dowcip.
  Jechali spokojnie kontynuując rozmowę. Kiedy czerwone światło zagrodziło im drogę Tomlinson oznajmił, że ma ochotę na gumę. Oczywiście, paczka leżała w schowku idealnie przed nogami zielonookiego, więc Louis musiał się po nią schylić całym ciałem co wywołało u Harrego rumieńce i zawstydzenie. Szybko się opamiętał kiedy przypomniał sobie, że przecież nie jest piętnastoletnim prawiczkiem, a chłopak leżący na jego nogach niedługo bierze ślub. Czy powinien być na siebie zły? Chyba nie. Przecież to wszystko rozgrywało się w jego głowie. Jego fantazje nic nie zmienią.   Louis dalej planuje mieszkanie z dziewczyną. Na palcu  Chloe dalej jest pierścionek. I czy myśli mogą coś zmienić. Harry dobrze wiedział, że nie i dlatego dalej myślał.
-Chcesz gumę? - usłyszał
-Poproszę - odpowiedział, uśmiechając się w stronę pięknego chłopaka. —– Jestem najgorsza na świecie, przepraszam. Ten rozdział jest trochę nudny, ale konieczny, więc wybaczcie mi to! Nauka i życie prywatne opóźniły (znów) dodanie go, ale obiecuje że w ferie ukażą się dwa rozdziały! Dziękuję za przeczytanie i opinię!
2 notes · View notes
pruszkow · 4 years ago
Link
Rolkowa mapa Pruszkowa została stworzona z myślą o aktywnych mieszkańcach naszego miasta. Jazda na rolkach jest świetną rozrywką i relaksem dla każdego – niezależnie od wieku. Korzyści płynące z jazdy na rolkach to zgrabna sylwetka, dobra kondycja, wzmocnienie mięśni nóg oraz kręgosłupa. Rolkowa (...) | Informacja ze źródła: Miasto Pruszków
0 notes
studiobodyevolution-blog · 7 years ago
Photo
Tumblr media
Przygotowania do lata ida pełna para 👙👙😎👙😎👙😎 Spalamy kalorie ♨♨ Walczymy z cellulitem 🥊🥊🥊 Tak trzymać dziewczyny ✊✊✊✊ Przyjdź na trening #vacu #BODYSHAPE #rollmasaz #infrashape i ciesz się zgrabna sylwetka na wakacje👙👙😎👙😎👙👙😎 Więcej na www.bodyevolution.pl Lub zadzwoń 507 737 737 (w: Body Evolution Studio Modelowania Sylwetki)
0 notes
butyjana · 7 years ago
Text
Przebojowe New Balance WRL247CA
Pokochacie te buty, nowoczesny design, zgrabna sylwetka, niezrównany komfort i lekkość. Mamy je TUTAJ
Tumblr media
0 notes
sushidowoz607-blog · 7 years ago
Text
Wortal Jedz Dobrze
Nie jest od dziś ma pewność, iż sushi, nie tylko nawet w Północnej Stanach zjednoczonych, ale i w naszym kraju, stało się przebojem w lekkim stylu odżywiania się. Alon jest twórcą, współwłaścicielem , a ponadto szefem kuchni w warszawskich restauracjach Izumi Sushi do Pl. Zbawiciela oraz Izumi Sushi Białość Kamień nawet w mokotowskiej Palmiarni. Dlatego już w restauracjach na ogół jest to osobne podmenu, na przykład.: sushi sashimi Ebi (krewetka), czyli kula ryżowa z surową krewetką na wierzchu. Dlatego mistrzowie sushi nauczają się również kompozycji i zagospodarownia potraw, ponieważ ich zgrabna sylwetka jest tylko dla Japończyków podobnie ważny, oczywiście smak. Nigiri - to o tyle sushi formowane w ręku w owalne paluszki, do które planuje się wybranego rodzaju rybę lub rezultat morza. Na skroś około 800 kolejnych wielu lat sushi ostrożnie ulegało przemianom podobnie oczywiście japońska pokój dziecinny. Ze spożyciem sushi nie może powinny także przesadzać dziewczyny z niedoczynnością tarczycy (choroba Hashimoto). Ciekawostka Nyotaimori - czyli sushi jedzonego w zakresie ciała dziewczyny, najpewniej pochodzi ze starożytnych domów Gejsz. Mam przekonanie, że pory myśląc sushi nie jesteś widział surowej ryby zaś zakwaszony ryż i przyrodniczą, długą przeszłość tej dania. Generalnie przeróżne składniki zarówno do sushi maki kroimy przykład nieduże paski, do sushi na ryżu - ryby kroimy np prostokąty 5×2 cm, maksymalną 0, osiem cm grubość. Jego wspomnienia z wędrówki po W europie, a także inspirowana nimi pesymistyczna pieśń poety Naobumiego Ochiaiego pt. „Wspomnienie Polski” człowiek w polsce, który utracił wolność, robiły w Kraju kwitnącej wiśni absolutną furorę. Rodzaje maki: kappamaki - z ogórkiem, tekkamaki - z tuńczykiem, pittige tonijn - doprawione na szczegółowo, zwykle z tuńczykiem, ura maki sushi - awocado, krewetki, surimi, kawior, sakamaki - składane odwrotnie, zobacz więcej ryż na zewnątrz, shikai maki - kwadratowe Omlet - dostosowuje się jego ze smażonej masy, nawet tym skład jakiej wchodzi: dashi (japoński bulion rybny), węglowodan, słodka sake mirin, sól kuchenna, cukier i jajka. Szczególnie do beczki wkładano na przemian porcję słonego ryżu i porcję surowych ryb i a na koniec przykrywano taką ciężkim głazem; po wielu tygodniach zmieniano nakrycie przykład lżejsze. Spotyka się i (znane w sklepach dzięki zestawom małego zobacz więcej sushi-mistrza) miso (co znaczy pasta). II. NIGIRI SUSHI - jest to dobra, obok maki zushi, rodzaj tej dania. Na szczęście w pojedynkę nauczyłem już się robić sushi i jeżyć się mnie by jeść je pary chłosta w dniu w domu.
0 notes
bodylabfitness-blog · 8 years ago
Photo
Tumblr media
WORK
FOR
IT
TODAY.
Piękna i zgrabna sylwetka? 
Jak najbardziej jest to możliwe!😎
20 minut treningu dzięki którym uzyskasz sylwetke marzeń w krótkim czasie 🕒
Zapraszamy na specjalny program treningowy:
✅ jędrne pośladki
✅ płaski brzuch
✅ szczupłe uda
Szybko przygotujemy Cie 😻
✅ Zapisz się na trening próbny!
📞. 794 469 565
💻 www.bodylab-fitness.pl
🏠 Warszawa, ul.Jana Kazimierza 30 🏠 Warszawa, ul.Bobrowiecka 11 A-E
#bodylab_fitness_pl #ems_trening#ema_trening #fitness #warszawa#elektrofitness #elektrotrening#elektrostymulacja
0 notes
siergieiev · 8 years ago
Text
New Post has been published on Travels with photocamera
New Post has been published on https://fototravel.eu/czy-jeszcze-fotografia.html
Czy to jeszcze fotografia?
Współczesne kanony piękna propagowane w czasopismach modowych są bardzo wymagające. Zgrabna sylwetka, rozmiar XXS, nogi po sufit, wzrost 175 cm, nieskazitelna cera, piękna talia. Można byłby wymienić jeszcze kilka takich cech uważanych za ideał.
Jednak ile prawdy jest w fotografiach przedstawianych w magazynach. Czy to jest zdjęcia czy już grafika? Bardzo często w internecie możemy trafić na tzw. wpadki Photoshopa, nieudany retusz. Zwłaszcza gwiazdy znane są z udoskonalania swoich zdjęć.
Wygładzona cera na zdjęciach, zmieniony koloryt skóry, dodanie objętości włosom, wyszczuplenie nóg, wcięcie w tali, usunięcie rozstępów. To jest już podstawa przy obróbce fotografii. Współcześnie prawie każda nastolatka, która umieszcza zdjęcie w intrenecie potrafi sama robić takie zabiegi, a umieszczenie zdjęcia w magazynie bez “podstawowego retuszu” byłoby wręcz uważane za szaleństwo.
Jakie piękno będziemy kreować? Czy pójdziemy jeszcze bardziej w stronę retuszu czy też powrócimy do naturalnego piękna? Niedługo fotografia nabierze innego znaczenia w słowniku.
Czy to jeszcze fotografia?
Czy to jeszcze fotografia?
Czy to jeszcze fotografia?
Czy to jeszcze fotografia?
0 notes