#zespołem
Explore tagged Tumblr posts
Text
14 kwietnia 2024, Niedziela🌷:
POST-TASIEMIEC ALERT!
Update'u z mojego życia ciąg dalszy!
Dostałam nowe leki na migrenę, na razie działają. W tym miesiącu miałam na razie tylko jeden dwudniowy atak, co jest całkiem niezłym wynikiem, bo bez nich dni migrenowych w miesiącu było średnio od 14 do 21. Wprowadziłam też dietę antymigrenową — w końcu. Wcześniej trochę się przed tym wzbraniałam, ale uznałam że frekwencja nie pozwoli mi na więcej nieobecności. Bałam się tej diety, bo wyklucza baaardzo dużo produktów: wszystkie sery, fermentowany nabiał, wędliny, wywary mięsne, owoce morza, soję, suszone i bardzo dojrzałe owoce, cytrusy, pomidory, czosnek, paprykę, banany, awokado, kapustę, szpinak, truskawki, ananasa, kiwi, cebulę, chilli, imbir, ocet, kakao, drożdże, zakwas chlebowy, glutaminian sodu, aspartam, czerwony barwnik, kofeinę, kiszonki i wszystkie orzechy z wyjątkiem migdałów. Tak��e trochę tego jest. Jak się jest na recovery i to takim które nie idzie zbyt dobrze, taka restrykcyjna dieta mocno triggeruje i potrafi naprawdę siąść na psychikę. Na razie sobie radzę. Dieta polega na tym, że na tydzień odstawia się wszystkie te produkty, a potem wprowadza po jednym raz na trzy dni (wszystkie "przetestuję" do około połowy lipca) — jak dostanie się ataku, to pewnie przyczyną jest to konkretne jedzenie i trzeba go unikać. Na razie wprowadziłam już kofeinę (w rozsądnej ilości 300 mg dziennie nic mi nie było) i dzisiaj zaczęłam z bananami. Na razie jest okej. Bardziej mnie ta dieta irytuje niż wywołuje chęć Edziowego okultyzmu — to chyba dobry znak. Nawet jak czuję, że atak się zbliża, to wystarczy że wezmę kilka Ibupromów albo pójdę spać (bez leków, jak szłam spać z początkiem migreny oznaczało to, że kiedy się obudzę to przechylę się przez łóżko i zwymiotuję na podłogę z bólu — innej opcji nie było), więc leki w połączeniu z tą dietą przynoszą efekty.
Byłam też z Nicolasem u weterynarza, bo miał zapalenie ucha i na badania krwi, bo zaczął więcej pić. Ogólnie kosztowało mnie to 400 zł (a i tak miałam zniżkę po znajomości bo klinikę prowadzi kolega mojego taty z dzieciństwa) + i kilka minut kociego focha po każdym zakropleniu uszu (przynajmniej dopóki nie ogarnął że potem zawsze dostaje jeść). Zauważyłam że coś jest nie tak dość szybko, dzięki temu że po prostu dzielimy poduszkę i miałam niepowtarzalną okazję poczuć smrodek wydobywający się z jego uszu, poza tym zaczął się częściej drapać. Do weta trafiłam z nim na szczęście zanim zaczęło go boleć przynajmniej od środka, bo drapał się tak intensywnie że rozdrapywał sobie skórę przy uszach. Chciałam mu obciąć pazurki z tylnych łapek żeby nie zrobił sobie krzywdy, ale zaczynał mnie kopać xD.
Kolejna kwestia! Dzięki moim wspaniałym, wspierającym rodzicom zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dostanę się na studia, a nawet jeśli, to czy nie wywalą mnie po pierwszym semestrze 🙂. Fajnie, co? Nie że coś, ale mogliby nie dissować mnie tylko dlatego, że chciałabym czegoś innego niż oni; zmęczonej życiem mamy-korposzczura z depresją i zespołem lęku uogólnionego albo taty-alkoholika po technikum mechanicznym, bez matury, bezrobotnego przez pół życia i rzucającego każdą pracę po roku. Chciałabym być szczęśliwa i spokojna, a nie mieć wciąż nawracające myśli, że życie jest bez sensu, skoro harujesz przez 40 lat w "porządnej pracy" której nienawidzisz, za psie pieniądze, a potem umierasz na zawał albo zbyt późno zdiagnozowanego raka bo twoje ciało nie wytrzymało takiej ilości stresu, a nie było cię stać żeby iść do lekarza prywatnie, podczas gdy na NFZ następny termin był za rok. A nawet jeśli żyjesz, to siedzisz całymi dniami w nieogrzewanym mieszkaniu, w którym światło zapalasz tylko do czytania, bo nie stać cię na prąd, i z którego wyściubiasz nos tylko na zakupy, bo szkoda ci wychodzić, skoro tyle płacisz za czynsz. Tak, taka jest moja wizja dorosłości i starości — przynajmniej takiej, jaka myślę że czeka moich rodziców, i jakiej chciałabym uniknąć. Chciałabym pójść na studia, na które będę chodzić z przyjemnością, a nie jak za karę i znaleźć taką pracę, żeby to nie był obowiązek, tylko przyjemność. I chciałabym być samowystarczalna, a nie — jak moi rodzice — polegać na rodzicach/teściowych, mieszkać w ich mieszkaniu i wisieć dziesiątki tysięcy, których nawet się nie ukrywa, że nie zamierza się oddać. I chciałabym nie czuć się samotna — ale ten problem już rozwiązałam adoptując Nicka i jego towarzystwo w pełni rekompensuje mi relacje międzyludzkie, czy raczej ich kompletny brak. Do tej pory nie poznałam nikogo z kim dogadywałabym się wystarczająco dobrze, żeby nawiązać jakąkolwiek relację koleżeńską, nie licząc katechety i historyka z liceum, ale czy da się to zakwalifikować do relacji? No nie wiem, już sama różnica wieku dodaje dziwności kiedy się o tym opowiada (jeden ma z 60 lat, drugiemu niedawno stuknęła 40-stka), ale nie zliczę ile razy spędziłam z którymś przerwę albo zostałam godzinę po lekcjach bo się zagadaliśmy. I wiem że to może dla niektórych brzmieć niezbyt dobrze — bo jak to tak, nastolatka urządza sobie pogaduszki z nauczycielami?! W dodatku z facetami?! — ale naprawdę nie ma w tym nic niewłaściwego. Łatwiej mi się z nimi rozmawia niż z ludźmi w moim wieku. Ci, których znam gadają ciągle o tym ile to ich rodzice nie mają pieniędzy (snoby zasrane), o imprezach, o randkach, związkach, znajomych, o celebrytach i ciągle plotkują (a ja nienawidzę plotek, bo sama wielokrotnie byłam ich ofiarą — i wciąż zdarza mi się być). Nie mam o czym z nimi rozmawiać. Mam nadzieję, że miałam do tej pory pecha do ludzi, bo jeśli nie, to boję się co to dla mnie znaczy. Przynależność do Klubu Seniora, bo gdzie indziej spotkam ludzi, z którymi znajdę wspólny język? Randki z ludźmi z pokolenia moich rodziców? Błagam, LITOŚCI. Oczywiście biorąc pod uwagę, że kiedykolwiek pójdę na jakąś randkę. Na razie się nie zapowiada (ludzie nie są zainteresowani mną, mnie nie obchodzą ani ludzie, ani wymagające relacje z nimi, a tym bardziej jakakolwiek fizyczna zażyłość; od trzymania za ręce, przez całowanie, aż po szeroko pojęte "coś więcej" — wszystko to mnie odrzuca, ale tylko ze względów sensorycznych. Gdybym nie miała czucia, chyba nie miałabym nic przeciwko. Powiedzmy, że jestem osobą do przytulania, ale nie za długo i na moich zasadach). Może jestem niedojrzała, a może boję się czegoś, czego nigdy nie doświadczyłam. A może po prostu coś jest ze mną nie tak.
Chyba trochę zgubiłam wątek. Rozgadałam się. Mówiłam o studiach. Rodzice mnie zniechęcają, sama zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno dobry pomysł, ale to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, bo nie mam innego planu. Koniec, kropka. Jadę. Kij wam w oko, skurczybyki. Ze mną nie ma tak łatwo.
Zastanawiam się nad odkupieniem samochodu od kuzynki — fiat 500 z 2008 roku za 13.000 zł. Na razie nie mam jeszcze nawet prawa jazdy i brakuje mi czterech tysięcy, ale może uda się namówić rodziców żeby sypnęli trochę grosza na kurs. Argumenty są po mojej stronie: "niepowtarzalna okazja", nic od nich nie dostałam ani na 18-stkę, ani na Boże Narodzenie, no i fajniej będzie zwiać z domu pierdząc im tłumikiem na odchodne niż ładować siebie, kota i marny dorobek swojego marnego życia do TLK, próbując nie spierdolić się z peronu na tory. Natomiast ich jedyny kontrargument to że nie mogę prowadzić, skoro mam ADHD (nie dociera do nich, że biorę na nie leki od ponad 11 miesięcy) i że młodzi prowadzą nierozważnie (kiedy przypomniałam im że to oni jeżdżą 80 km/h w terenie zabudowanym, podczas jazdy siedzą z nosem w telefonie: tata ogląda shorty na YouTubie, mama czyta artykuły — "ale tylko nagłówki!", i w dupie mają tak prozaiczne rzeczy jak sygnalizacja świetlna, i to ja jestem osobą, która się na nich drze, że prowadzą jakby prawa jazdy znaleźli w chipsach, zaczęli się burzyć, że jestem bezczelna). W każdym razie jeśli się zgodzą, to pójdę sobie do pracy na miesiąc do Burger Kinga (klientów mają z 10 razy mniej niż McDonald a płacą podobnie) i jak zdam prawko będę miała samochód, yay!
Na koniec wrzucam zdjęcie drzewa za oknem bo wiosna jest super i Nicolasa obczajającego lampę bo wygląda wtedy jak ślimak
To nie koniec update'u, po prostu wiem że zbyt długie posty nie są tak dokładnie czytane xD. Update vol. 3 już wkrótce!
34 notes
·
View notes
Text
Karma to suka, ale wraca. Czasem z satysfakcją.
8.10.2024
Zwrot akcji.
Laski z Marketingu się nie odzywały od tamtego feralnego dnia, gdy u nich osobiście, na uczelni, w ich biurze, byłam. I zarazem od tego dnia, gdy mi zaproponowały, że jeżeli jakiekolwiek zaświadczenie na konkurs miałyby mi wysmarować to tylko takie w którym informują, że działam na szkodę dobrego imienia uczelni kontaktując się z muzeum bez ich wiedzy xD.
Chciałam z nimi omówić swój zwycięski projekt grantowy - poza tamtym zaświadczeniem na konkurs. I żeby nie było, że taka nadgorliwa jestem: przyjęcie tego grantu w umowie zobowiązuje mnie, liderkę projektu, do konsultowania wszelkich działań promocyjnych z marketingowcami uczelni. Eeee. No i po to tam byłam: chciałam się dowiedzieć co mam im wysłać, jakie mają wytyczne co do tego, co mam wysłać.
Tamtego dnia panie pracujące w tym biurze były dla mnie opryskliwe, dawały bardzo znać, że nie mają czasu i że - uwaga, uwaga - nie ma tego dnia w biurze ich szefowej, więc lepiej by było, abym przyszła jutro. Gdy powiedziałam, że jutro przyjść nie mogę, bo pracuję panie z marketingu z wyższością nakazały mi pisać maile, bo takie sprawy załatwiają drogą mailową. Na moje kolejne pytania również dostałam jedną odpowiedź "proszę to opisać w mailu, wtedy dokładnie odpowiemy".
Maila wysłałam wkurwiona, ale byłam na tyle zdeterminowana, że zrobiłam to już kolejnego dnia, czyli 4 września 2024. Opisałam nasz projekt, nasz plan, zadałam pytania dotyczące sposobu współpracy między moim zespołem, a marketingiem uczelni. Biłam się z myślami czy mam dodawać w ogóle to, co pani mi nakazała dodać w treści maila: że prosząc w tym samym mailu o zaświadczenie na konkurs (na który można było nadsyłać zgłoszenia bodajże do 10 września) dodać powinnam, że wcześniej "samowolnie" napisałam do muzeum, które było współorganizatorem wydarzenia w którym brałam udział, a przez to naraziłam uczelnie na stratę dobrego imienia (long story short: bo nie byłam wolontariuszką na tym wydarzeniu, a chociaż nie ma tego w regulaminie konkursu, to okazuje się, że takie zaświadczenie podczas eventów przysługuje tylko wolontariuszom xD - nie wiedziałam o tym, a panie z marketingu poczuły dyskomfort, gdy pani z muzeum zadzwoniła do nich by zweryfikować czy byłam wolontariuszką, a one nie wiedziały nawet kim jestem, nie kojarzyły takiego nazwiska, więc z mojej winy wyszły na osoby nieprofesjonalne - tak to wyjaśniała Pani z którą wtedy, 3 września rozmawiałam. Że postawiłam je w trudnej sytuacji swoim zachowaniem. Oraz wciskała mi, że studentka powinna KAŻDĄ korespondencję do instytucji zewnętrznej podać również w DW panie z marketingu uczelni - wtedy, 3 września, byłam tak poruszona sposobem w jaki panie mnie potraktowały, że bałam się pisać tego maila, ba!, moje myśli krążyły wokół "chcę rzucić te studia" 🫤).
Ostatecznie w ostatnim akapicie zawarłam prośbę o wydanie zaświadczenie na konkurs. Nie dodałam nic o "narażaniu uniwersytetu na utsratę dobrego imienia" (wcześniej skonsultowałam to z Panią z Biura Rektora - uznała, że problem jaki przedstawiono jest... śmieszny i brzmi po prostu jak zwykłe nieporozumienie. I potwierdziła, że w regulaminie nie ma skonkretyzowanego znaczenia "reprezentowania studentów" - każda czynność w ramach której reprezentuję uczelnie jest ok, by zgłosić ją do konkursu). Zaznaczyłam i pogrubiłam, że potrzebuję taki dokument otrzymać do 10 września.
Ba! Wiedząc, że panie z marketingu mnie nie lubią i są na mnie cięte zaproponowałam (po wcześniejszej konsultacji), że moja wspólniczka będzie osobą do kontaktu, a ja będę tylko rozliczać postępy (na umowie to ja jestem do tego zobowiązania, a reszta zespołu może być delegowana przeze mnie).
I... cisza. xD
I szczerze mówiąc - cieszyłam się xD
Serio, nie mam ochoty z tymi babkami współpracować. xD
W tym czasie dział współpracy międzynarodowej odezwał się w sprawie mojego projektu - pani jest przesuper! Zaczęłyśmy już działać wspólnie.
Odezwała się również organizatorka innego eventu, zostaliśmy wciągnięci na listę współorganizatorów. 🫡 Odezwał się też suuuuuper Pan (pracownik uni od organizacji różnych fajnych rzeczy) do którego kontakt dała mi przewodnicząca samorządu studenckiego 🤌. Dzięki współpracy z tym Panem, dziewczyną z Samorządu i dwóm dyrektorkom innych działów w zasadzie mamy najlepszą możliwą reklamę! I wszystko było takie proste! I poszło tak łatwo! Pracujemy nad tym od tygodni. I jesteśmy zajarani! :D Fajna zabawa!
Jednak od działu marketingu nadal brak odpowiedzi, a nawet inne działy ociągające się z odpowiedzią - odpowiedziały (na przykład panie odpowiedzialne za przelanie nam środków na realizację tego projektu grantowego 😒 - 3 tygodnie zwlekały). Został tylko marketing. A jak na ironię: to do kontaktu z nimi jestem zobowiązana umową do cholery! Precyzyjniej: mam maksymalnie na 2 tygodnie przed planowanym wydarzeniem/eventem/spektaklem wysłać im wszystkie info i plan do zatwierdzenia.
A oni mnie spławili i milczą.
I już nawet pal licho z tym zaświadczeniem - jakoś tak czułam, że ze złośliwości chociażby nie odpowiedzą przed 10 września, byleby mi tego zaświadczenia nie wystawić. A choooj im w ucho, bo i bez tego zaświadczenia wygrałam III miejsce w tym konkursie i płacę mniej za studia.
Ale, że po tym 10 września się nie odezwały to już mnie wnerwiło.
Napisałam do nich maila jeszcze raz, w zeszłym tygodniu, miesiąc od poprzedniego maila tj. 5 października 2024 - tym razem już wyjaśniając co robimy, gdzie nas znaleźć, podsyłając jej pdfa z gotowymi tekstami promocyjnymi (wysłanymi już w zeszłym tyg do zatwierdzenia do Pana-od-super-rzeczy 🫶, który dobę później dał mi okejkę i zajarał się tematem proponując kolejne ułatwienia dla nas 🫶), na jakim etapie jesteśmy i jak my widzimy współpracę: jakie posty możemy upubliżcznić w collaboracji, jakie są nasze, czy kolorystyka odpowiada, czy mają uwagi, czy przygotować grafiki pod okładki na jakieś konkretne socjale czy może potrzebują konkretnego formatu na stronę itp. Zapewniłam, że jesteśmy otwarci na dialog. Do tego są rzeczy, których nie przeskoczę: wiadomo, trzeba ustalić czy możemy użyć loga uczelni, potwierdzić jaki mają plan postów na najbliższe miesiące i czy znajdą dla nas miejsce itp itd.
Guess what? 😝🤣🤣🤣
Nie odpowiadali. 🤣
Wkurwiłam się, przekazałam maila do Pani Dyrektor tego działu.
A!
Bo jak 3 września pytałam na jaki adres e-mail wysłać bardzo zirytowana pani poinformowała mnie, że na ten e-mail, który jest podany oficjalnie na stronie.
To jedyny e-mail do ich działu, taki zbiorczy.
A maila do dyrektorki mam z rekrutacji xD, tej podczas której mnie nie wybrali do pracy. xD
No więc zrobiłam forward wiadomości z zeszłego tygodnia do pani dyrektor od marketingu, ale dopisując, że dzień dobry, że pozwalam sobie na bezpośredni kontakt, bo na moje obydwa maile nie dostałam odpowiedzi, a czas na ustalenia się rażąco kurczy; że chcę się wywiązać z umowy jaką zawarłam z uniwersytetem jako liderka projektu dlatego proszę o podanie wytyczny. Dodałam dla kontekstu, że mój e-mail z 4 września zaczyna słowami "zgodnie z wczorajszymi ustaleniami", gdyż 3 września byłam u nich osobiście w siedzibie, aby ustalić warunki współpracy, ale poinformowano mnie, że takie omówienie warunków należy złożyć drogą mailową, co zrobiłam. Od tamtej pory nie dostałam odpowiedzi, co zaczyna nas stresować i martwić, czujemy się z zespołem po prostu lekceważeni.
(Serio mój zespół jak się dowiadywał, że znowu ktoś z Uni spuszcza nas na drzewo, mimo tego, że już semestr w pełni, już październik - WSZYSCY WRZALI WKURWEM! Zaznaczę: w okresie lipiec-wrzesień jeszcze śmialiśmy się przez zły, zagryzaliśmy zęby z frustracji odbijając się od kolejnych pracowników uczelni jak od ściany, jeszcze potrafiliśmy zrozumieć, że ludzie na wakacjach itp. ALE od PAŹDZIERNIKA nie tylko ja byłam na wojennej ścieżce, ale cała pozostała trójka również - nasza frustracja weszła już w fazę bezsilnego krzyku. I to był baaaaardzo wulgarny krzyk i dużo w nim było oddawania tego lekceważenia w lekceważących słowach - na naszym chatcie grupowym, podczas pracy nad projektem na który nie chcieli przez 3mc przelać nam hajsu mimo wygranej w lipcu...)
And guess what!? 😎
Pani dyrektor odpisała turboprofesjonalnie. Krótko przeprosiła za zwłokę w udzielaniu odpowiedzi. Opisała warunki współpracy, wskazała osoby odpowiedzialne za poszczególne wątki pracy marketingu uczelni, porady dała, dała wytyczne. A tego maila do mnie dała w DW do wszystkich pracowników marketingu xD (również do tych wskazanych do kontaktu przy poszczególnych elementach realizacji naszego projektu).
A w ostatnim akapicie tego maila prosiła mnie, abym podała jej nazwisko pracownika jej biura rozmawiałam 3 września 2024.
I nie powiem.
Czuję satysfakcję. xD
Po pierwsze dlatego, że w końcu mam same konkretne informacje. I wiem co robić, gdzie szukać brakujących informacji i po prostu: wywiązałam się z podpisanej umowy. To taka ulga! Mała rzecz, ale ulga duża - nie byłam świadoma, że aż w takim napięciu oczekiwałam tego maila od 4 września (ponad miesiąc - dziś mamy 8 października). Wiedziałam, że to dla mnie trudne, bo czułam, że typiary mnie nie lubią bardzo gorąco (jak na kogoś kogo nie znają...). Ale nie wiedziałam, że tak to się odbiło na moim ciele - jakby ktoś mi ściągnął ciężar z ramion. Uffff....
A po drugie: bo KARMA WRACA!!!! Hahahaha!
Ha 😆 ha 😆 ha 😆
Jeszcze nie odpisałam pani dyr działu na maila, ale póki co napawam się satysfakcją. To znaczy wiem, że to nie musi nic znaczyć. Absolutnie nic. xD Może pani, która była dla mnie opryskliwa i niemiła nie poniesie żadnych konsekwencji. Może to zwykłe pytanie zwierzchniczki, która chce wiedzieć co się dzieje w jej biurze.
Ale tak myślę, że teraz, na spokojnie, mogłabym nawet opisać dokładnie CAŁĄ sytuację z 3 września, włącznie z poruszeniem tematu zaświadczenia w konkursie, weryfikacji mojego nazwiska w ich bazach przez pracowniczkę muzeum (pardon "Partnerkę Biznesową") i poradą pani biura marketingu uczelni bym poprosiła o zaświadczenie, którego treść będzie świadczyć, że "swoim samowolnym działaniem" zszargałam wizerunek uczelni. Ale tym razem oprócz opisania po prostu swojego poczucia krzywdy może powinnam użyć określeń jak "podwójne standardy" (bo zaświadczenia o współpracy wydać nie chcą, ale chętnie wydadzą zaświadczenie o zamachu na wizerunek uczelni) lub "hipokryzja instytucjonalna"?
A może po prostu lepiej to już na ten moment zostawić.
Iść dalej. Po prostu.
W końcu mogę realizować projekt do jasnej cholery! :D
Cieszę się jak nie wiem!
15 notes
·
View notes
Text
Hej hej 🙋🏼♀️✨
Ogólnie to zostaję sama na trzy dni więc chyba wszyscy wiemy jak to się skończy (fast przez cały czas hehe) i w sumie bardzo dobrze :)
Przy okazji oglądam sobie jakieś filmiki z moim ulubionym zespołem i ja przysięgam, mój idol w młodości to moje thinspo i nie powiem motywuje mnie to fest 🫡
Chudego dnia motylki 🦋✨
#blogi motylkowe#lekkie motylki#chce byc lekka jak motylek#będę motylkiem#motylki any#nie chce być gruba#gruba szmata#tw ana bløg#lekka jak piórko#bede motylkiem#motylek blog#lekka jak motyl#za gruba#tw ed ana
10 notes
·
View notes
Text
5/12/2024
Przede wszystkim czuję potrzebę wyjaśnienia nazwy „koncertowy pamiętniczek” – otóż jako wielka fanka muzyki na żywo, a jednocześnie polskiej muzyki mam wiele okazji do chodzenia na różnorakie koncerty. A przeglądając zapisane daty i trasy, zdecydowałam, że to właśnie koncerty byłyby doskonałą ramą wszystkich wpisów, bo miały się idealnie pokrywać z kolejnymi postami. Problem jednak pojawił się w momencie gdy nie wybrałam się na październikowy koncert, co całkowicie rozbiło konwencję (oraz opóźniło publikację, bo nie wiedziałam co z tym faktem zrobić). Więc dzisiaj będzie wpis w nie-koncertowym pamiętniczku, czyli o tym dlaczego nie poszłam na październikowy koncert zespołu Lor.
Lor jest zespołem folkowo alternatywnym, w którego skład wchodzi Jagoda Kudlińska, Julia Skiba, Julia Błachuta oraz Paulina Sumera. Pierwsze dwie płyty są po angielsku, a artystki uważają za bardzo amatorskie, więc pominiemy tę część ich kariery. Lor miały polski debiut w 2023 z premierą albumu „Panny Młode”, do którego pierwszy singiel (jeszcze nie zapowiadający płytę) został wydany w 2021 roku. W 2023 roku byłam na ich koncercie podczas Olsztyn Green Festiwal i byłam bardzo zachwycona. Uważam, że dziewczyny robią naprawdę dobrą robotę na scenie pomimo tego, że są nieśmiałe i chyba jeszcze wtedy nie były aż tak pewne swojej obecności na tak dużych scenach (albo na scenach w ogóle, w końcu trasa promująca album była jeszcze przed nimi). Suknie ślubne, wianki na głowach, cała aranżacja grana na żywo, w tym skrzypce, które rzadko mam okazję usłyszeć, a szkoda, bo patrzenie na grę na skrzypcach jest satysfakcjonujące. I tekst na żywo brzmiał ładniej, głosy były równie ładne. Więc dlaczego nie poszłam na kolejny koncert?
Tutaj (nareszcie) przechodzimy do nowego albumu „Żony Hollywood”, który miał premierę w październiku tego roku. Uważam, że Lor popełnia bardzo duży błąd wydając tyle singli. Może w przypadku „Panien Młodych” miało to sens jako album zbierający ich dotychczasową polską muzykę, tak tutaj było to zupełnie niepotrzebne. Płyta zawiera 11 utworów, w tym intro oraz interludę, których nie będę liczyć, więc zostaje 9. 9 z czego 5 zostało wydane w przeciągu zeszłego roku w formie singli. Cztery nowe kawałki to dosyć mało materiału, a kiedy weźmiemy pod uwagę, że cały album ma niecałe 30 minut to wszystko robi się naprawdę mało ekscytujące i serce wcale nie bije mocniej z podniecenia i ciekawości. A czuję, że gdy jedne z ulubionych polskich artystek mają nową premierę, powinnam być o wiele bardziej podekscytowana. W dodatku 2 z 5 singli są piosenkami z filmu „Drużyna A(A)” i słyszeć, że zostały nagrane specjalnie do soundtracku. A dziewczyny są mało wiarygodne w tych piosenkach, z nieznanych mi powodów nie brzmią aż tak w ich stylu (może jestem tylko uprzedzona?), być może ze względu na konwencję i gatunek filmu, bo chociażby Zdechły Osa w piosence „WROOKLYN ZOO” jest wiarygodny, jest sobą i wierzę, że to mógłby być jego kawałek, a nie tylko soundtrack (do filmu o tym samym tytule). Da się zrobić piosenkę do filmu w 100% własnym stylu, Lor nie zrobiło tego, więc uważam, że niepotrzebne jest dodawanie ich do albumu. Trochę jakby miały być tylko „zapchajdziurą”, więc może nie trzeba było tak szybko wydawać płyty? Moim zdaniem „Żony Hollywood” są napisane, albo raczej sklejone na kolanie.
Z plusów: piosenki „Shrek 2” oraz „fanfiction” – przezabawne, doskonałe tekstowo.
2 notes
·
View notes
Text
•🌃🌟🌑🌟🌃•
Pozwalam sobie być sobą.
Przez parę miesięcy udawałam kogoś kim nie jestem, tylko po to by inni uważali mnie za "fajną". Na poczatku słuchanie muzyki nu metalowej naprawdę sprawiało mi przyjemność, ale potem stało się straszną presją.
Bałam się, że jeśli nie będę znać wielu zespołów, mogę być uważana za pozerkę, przez co zmuszałam się do słuchania rzeczy, których tak naprawdę nie lubiłam. Z natury jestem bardzo delikatną nastolatką i jako osoba z zespołem aspergera jestem bardziej dziecinna od innych. To sprawiło, że próbowałam założyc maskę silnej i niezależnej. Mocna muzyka miala mi w tym pomóc... Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział, że jestem słaba... Moja kobiecość budziła we mnie wstyd i zażenowanie. Wstydziłam się być kobietą. Aby zakryć to, co czyniło mnie młodą dziewczyna, nosiłam staniki sportowe...
Teraz jestem świadoma tego, że to co robiłam było błędem. Uświadomiłam sobię że to normalne, że dorastam wolniej niż moi rówieśnicy, nie lubie hałasu, jestem delikatna i wrażliwa i moje ciało ma kobiece cechy. Jestem dobra jaka jestem i nie muszę nic w sobie zmieniać, żeby przypodobać się przyjaciołom. Lubią mnie kiedy jestem sobą i nie zgrywam kogoś innego...
Miłej nocy, Proziaczki!
~Pani Twinqowa 09IX2024
•🌃🌟🌑🌟🌃•
#polski tumblr#blog#rozmyślanie#thoughts#love yourself#woman#confort#autism spectrum disorder#autyzm
3 notes
·
View notes
Text
Lębork mieszkańcom Lęborkiem
Żeby Was... Byłem wczoraj na apelu. Posłuchajcie:
Lbk w całej swojej klasie. Partactwo. Miał być apel. Pochodnie, Cztery kompanie, orkiestra, przemarsz, apel.
Na sam pierw impreza się opóźniła. Nie wiem, żołnierze chyba wchodzili do każdej Żabki po drodze. No ale zdarza się.
Babka która miała "prowadzić" dostała przerywający mikrofon. W końcu wkurwiła się i zaczęła zapowiadać drąc mordę, bo jak zwykle drugiej gadaczki brak. Żeby chyba bardziej ją upodlić, postawili ją pod sceną i wcale jej widać nie było.
Orkiestra zajebista. Hymn i My, Pierwsza Brygada. Więcej się natargali sprzętów niż pograli. Nie, no wato było ich zaprosić.
Przemarsz też zaplanowany na najwyższym poziomie XD Raczej był wymarsz i wmarsz ponowny. Chociażby kazali im obejść plac wkoło. Wyszli do uliczki bocznej i wrócili z powrotem. Sztandarów sztuk jeden, chorągwie 4.
Sam apel - 5minut. Ludzie widząc, że chuja się dzieje poszli. Na placu zostałem ja, król R., od chuja ciapaków (to w ogóle ciekawe) i żule pod Żabką.
Rozdali awanse, popierdolili, popierdolił burmistrz, bo on i na cudzym pogrzebie musi przemówić i tyle. Jak kompanie opuściły plac to cala mundurówka wraz z ochroną o opieką medyczną też się zwinęła, a tam ponoć jakieś chórzystki z centrum kultury miały wystąpić. Burmistrz ze świtą też spierdolili w tajemniczych okolicznościach, więc nie wiem czy występ doszedł do skutku.
Te żołnierze i żołnierki też fajne takie. Każdy mniejszy ode mnie o głowę, czasami dwie. Zwiadowcy pewnie albo snajperzy, żeby ich trudno zobaczyć było. Kompaktowi. Łatwiej ich przetransportować, bo więcej wejdzie.
//
Tak na poważnie to tylko czas zmarnowałem. Te wszystkie imprezy organizowane przez miasto chujem wieją. To już nawet tak wygląda, że na łatwiznę, żeby szybko zwinąć można było i nara. Ale nie powiedzą, że przecież nic się nie dzieje. Tylko, że to tak wygląda. Naprawdę pijane żuiki często budzą większe zainteresowanie niż to co na scenie. - Nigdy nie zapomnę jak zaprosili Wilki, ale już bez Gawlińskiego. Z naszym nagłośnieniem i tym jakże zajebistym zespołem... Pod sceną pustki. Tylko wodzirej uratował te imprezę.
Lbk.
9 notes
·
View notes
Text
youtube
Reminiscencje z Międzynarodowego Pikniku "Opolskie gościnne III" na Błoniach Politechniki Opolskiej gościnnie jako pianista wraz z Kapsel Band. Jutro drugi film z tym zespołem.
2 notes
·
View notes
Text
okej ale gdyby ich troje było teraz takim zespołem jakim byli w 2001-03 i poszli na eurowizje, tumblr by ich uwielbiał, byłaby masa gifów, fanartów i fanfików wiśniewski x łągwa
12 notes
·
View notes
Text
Hej motylki, to jest poważniejszy post a mianowicie post tłumaczący co się stanie jeśli przestaniesz jeść, i dlaczego motylki nie są dla każdego.
Motylki nie są dla ciebie jeśli chcesz mieć figurę jak modelka, wcięcie w talii, i umiarkowaną figurę. Jeśli będziesz motylkiem, i będziesz pro ana spodziewaj się takiej figury (nie mogłam znaleźć dokładnego więc pare przykładów)
Jeśli chcesz zostać motylkiem, ale chcesz mieć duży tyłek, duże piersi ale wcięty brzuch (ogólnie "idealna" figura) to definitywnie motylki nie są dla ciebie ale za to powinnaś spróbować ćwiczeń, zdrowej diety itp.
Co się stanie, jeśli przestaniesz jeść (Moje doświadczenie)
• będziesz osłabiona/y
• będzie ci zimno
• możesz mieć omdlenia
• częściej chorujesz na wirusy/przeziębienie bo twoje ciało jest mniej odporne
• po chwili pojawi się jadłowstręt
• bóle głowy, łamanie w kościach, dreszcze
• TOTALNA zmiana w postrzeganiu siebie
• komentarze od rodziny
• gorsze zdrowie
Jak wygląda jadłowstręt (moje doświadczenie, doświadczenie innych motylków)
• mimo tego, że bardzo chcesz zjeść to nie możesz się do tego zmusić (czesem jest tak, czasem w ogóle nie chcesz jeść i nie możesz się zmusić do wzięcia jedzenia do ust)
• odruchy wymiotne i obrzydzenie przy zapachu jedzenia/widoku/jedzenia na siłę
Co to jest jadłowstręt
Jadłowstręt psychiczny (anorexia nervosa – AN) jest zespołem chorobowym, polegającym na świadomym ograniczaniu przyjmowania pokarmów w celu osiągnięcia szczupłej sylwetki ciała przy sukcesywnie zwiększającym się ubytku masy ciała. Jadłowstrętowi towarzyszy zaburzona ocena własnego ciała.
Czy można wyjść z any ŚWIADOMIE kiedy się chce, i samemu ją zatrzymać?
Pomoc w leczeniu anoreksji jest niezbędna, by osoba chora mogła wyzdrowieć. Dziecko nie wróci samo z siebie do jedzenia, ponieważ lęk przed przybraniem na wadze jest zbyt silny. Dlatego podstawą leczenia zaburzeń odżywiania jest psychoterapia, która obejmuje często również pozostałych członków rodziny.
Mam nadzieję, że dużo osób to widziało i uświadomiło sobie czym tak naprawdę jest ana, i bycie motylkiem. Bycie motylkiem i chorowanie na anoreksję zagraża życiu, i zdrowiu. Najczęściej prowadzi do śmierci jeśli na czas nie poddamy się recovery. Dlatego też, jeśli inaczej widzisz swą wymarzoną sylwetkę, i oczekujesz czegoś innego/uważasz że ana to tylko chwilowa choroba z której da się wyjść NIE ZOSTAWAJ MOTYLKIEM.
#motylki blog#dieta motylkowa#bede motylkiem#blogi motylkowe#diet blog#chce byc lekka jak motylek#chcę być lekka#lekka jak motyl#motylki any#diet#tw ana relapse
8 notes
·
View notes
Text
11 lipca 2024
Prawie dostaliśmy grant na naszej uczelni - właśnie ogłoszono wyniki, teraz czekamy, aż ktoś z jury się do nas odezwie, ale mogę już otwierać program do zarządzania zespołem i przenosić to, co zaplanowałam w formularzu zgłoszeniowym i przypinać zadania konkretnym osobą.
WOW!
Wczoraj - byłam w pracy, ugotowałam obiad na dwa dni, zrobiłam nam śniadanie na 2 dni, zrobiłam małe zakupy świeżych warzyw i owoców, byłam u lekarza (mam Covid xD czyli w niedzielę pisałam trwający 2,5h egzamin z gorączką covidową i zdałam na 5 xD, dziś wpisano mi ocenę do indeksu), byłam na dworcu by kupić bilet dla mojego pieska na planowane podróże, ściągnęłam, zrobiłam i wywiesiłam kolejną porcję prania, PRZYPADKIEM zgarnęłam DARMOWE wejściówki na koncert na który bardzo chciałam pójść z moimi rodzicami, ale nie było mnie stać, odpryskałam pieska, umyłam kuchnię - przez całą sesję wołała o pomstę do nieba. I wyrobiłam normę kroków na zegarku. I kupiłam leki, wyniosłam 3 worki śmieci - bo zrobiłam porządek z opakowaniami sosów i kosmetyków, trochę się tego zebrało.
Tak wygląda ten jeden dobry dzień w miesiącu osoby z ADHD, kiedy z ŁATWOŚCIĄ robi więcej niż normalnie kiedykolwiek, a do którego porównuje swoje wszystkie pozostałe dni w miesiącu, kiedy nie jest w stanie skupić się na zrobieniu chociaż jednej rzeczy.
To taka ulga wiedzieć to co napisałam powyżej! To taka ulga wiedzieć, że więcej osób tak ma, że tego doświadcza i że to wynik ADHD, a nie tego, że jestem beznadziejna.
Ech.
Cieszę się bardzo.
Po pracy ściągam program do zarządzania i dzielę zadania. :D
13 notes
·
View notes
Text
Long story short, rozumiem myśl, która towarzyszy upowszechnianiu feminatywów, ale gdybym podążyła za swoim oryginalnym pomysłem na życie, tj. spędziła 5 lat na studiach prawniczych + 3 lata na aplikacji + ok. 2-3 lata na stanowisku asesora prokuratorskiego, summa summarum: 10-11 lat zapierdalała w okopach, aby w ogóle móc zacząć pracę jako prokurator, po czym ludzie z zespołem internetowego porażenia mózgowego zaczęli głośno mówić, że nazywając mnie prokuratorką (notabene od długich lat funkcjonuje już żeński odpowiednik prokuratora: jest to zwyczajnie prokurator w formie nieodmiennej) zbawiają mnie i przywracają mi godność Kobiety w ZawodzieTM, a jak mi się nie podoba, to ja jestem problemem, to zaczęłabym zabijać. Jako prokurator.
#post inspirowany eventem gdzie zamiast mówić artystka zawodowa postanowiono mówić#uwaga#artystka-zawodówka
11 notes
·
View notes
Text
12.10.2023
Spałam do 12 i nie miałam wreszcie dziwnych snów
Pojechałam od razu do psychiatry i okazało się że uciekł mi autobus
Mało tego nie zdążyłam kupić biletów ale widzę że za 5 minut mam kolejny.
Zajrzałam do aplikacji gdzie jakiś czas temu kupiłam bilety w aplikacji ale bałam się ich użyć bo bałam się iż okaże się że nie będą działać
Ale pomyślałam sobie że pieprzę to jakby mnie przytłaczało poczucie winy to mogę się zabić w każdej chwili tymbsrdziej jeśli wiem jakbym miała to zrobić
Okazało się że działały i spokojnie sobie dojechałam
O dziwo. Wiedząc że on po takim czymś co zrobiłam może mnie zamknąć z marszu byłam spokojna xD
Miałam jakby tak wywalone że na spokojnie wszystko powiedziałam
I o tej próbie,zmianach osobowości,głosach,myślach,tendencjach,braku kontroli nad ciałem,dysocjacjach i poczucie przejęcia nade mną władzy i wszelkich sytuacjach jakie miały ostatnio miejsce
Ja doświadczam jakiegoś nowego stanu pt "zero lęku i wyjebane we wszystko?"
Wspominałam że to się jakby pogłębiało. I teraz do niedawna była jakby jakaś przerwa w tych dyssocjacjach ale parę lat temu było ostro i teraz tak podobnie jest jak za czasów gdy byłam dzieckiem i nastolatką
Wspomniałam też o tym że teraz nastrój mi trochę się podciągnął przez te izolację i powrót do starej pasji
I dostałam trochę inaczej dawki. Że te leki co też biorę na noc mam brać też na dzień
Może coś się uspokoi nie wiem
Czas pokaże
I psychiatra wiedząc co się dzieje chce też mnie widzieć za tydzień
Poszłam potem na dół do sali i czytałam tą książkę dalej. Jak ktoś przyszedł to rozmawiałam
Po chwili też poszłam po kawę z automatu
Mam ochotę skosztować każdego rodzaju kawy z automatu 😂
I to znów był dzień mojej gadatliwości na grupie
I psycholog jak i grupa chyba coś zauważyli. Bo mówiłam wielokrotnie dziś coś sprzecznego. Lub sprzeczne emocje i była zaskoczona. Np jak patrzyłam na kartę to czułam i spokój i lęk jednocześnie.
Ja wariuje chyba
Były też pytania gdzie byśmy chcieli pojechać,gdzie czujemy gdzie jest nasze miejsce
Bo była mowa że trudno w tym kraju czuć się dobrze jak mentalność Polaków jest no taka... Marudna,agresywna w skrócie mówiąc można ująć że depresyjna
Odpowiedziałam że Finlandia. Marze o Finlandi ✨❤️
Po dłuższych zastanowieniach jednak widzę że nie tylko Finlandia. Chętnie bym sobie podróżowała po różnych częściach świata
Poza Finlandią to jeszcze Japonia,Norwegia,Rosja,Chiny,Brazylia,USA, Hollywood,Londyn,Antarktyda,Rio i wiele innych
Chciałabym kiedyś tak podróżować
Może mi się by kiedyś udało bo jednak podróże to mój konik
Choć wiem że jak za bardzo się wkręcę w podróż mogę się tak zdyssocjowac że nie będę pamiętała skąd pochodzę
Wracając do domu byłam trochę na spacerze i potem pobiegałam
I dowiedziałam się że w sobotę nie ma lekcji a w niedzielę jest zmiana planu i zamiast z nauczycielką za którą nie przepadam mamy nowy przedmiot z jakąś nową nauczycielką
Już się nie mogę doczekać
A w sobotę będzie kąpanie Kiary
Mam nadzieję że mnie nie znienawidzi 😆
Ale naprawdę muszę
Okazało się że w kojcu które znajoma mojej mamy nam dała były pchły
I mała się ciągle drapie od tego czasu.
Przeszło to też na psa i przy okazji na mnie
U mnie załatwię to gorącą kąpielą z lawendą którą ubóstwiam 🥰
Może ze zwierzakami też. Muszę poczytać na temat czy lawenda naprawdę by coś dała na pchły i u zwierząt. Bo niby słyszałam że tak ale muszę się upewnić
Później był też mecz który oglądałam z mamą i Kiarą i były emocje
Czy tylko ja jestem taką optymistką w stosunku do naszych piłkarzy i zawsze myślę że wygrają ?
A reszta czy to znajomych czy rodzinka mówi zawsze :
- a przegramy,oni są o wiele lepszym zespołem od nas
- zobaczysz to że teraz prowadzenie nie znaczy że to się utrzyma
- a dali nam wygrać i tyle. Nasi są słabi
I tak w kółko słyszę. Rozwścieczyło mnie dziś to podejście
Nie cierpię tej mentalności Polaków 🙈
Mecz się skończył wygraną Polaków 2-0. Czekam na kolejny mecz 🥰✨
I tak potem seriale a tak od godziny dwóch mam nasilające się głosy i myśli samobójcze
I te żeby się okaleczyć
Mimo wszystko przez to odizolowanie się jest lepiej bo mimo że więcej myślę to jednak że tak to ujmę mam w głowie kolory a nie samą czerń
I jest jakiś plan na przyszłość a nie same tylko myśli samobójcze
Aczkolwiek też uświadomiłam sobie pewną rzecz
Może ja naprawdę powinnam zostawić w pizdu znajomych i wybrać totalną izolacje ?
Bo ten. Jak mam te myśli to myślę że musiałabym pojechać w jakieś miejsce gdzie by mnie nikt nie znalazł i na spokojnie to zrobić
Ale jak gdziekolwiek jadę sama w nowe miejsca to będąc w tych miejscach te myśli samobójcze mi znikają otwierając miejsce na mnóstwo przemyśleń
Więc całkiem realne że gdybym uznała że to mój czas i to zrobię ale na bank nie u siebie w domu to znikną mi te myśli bo tak kocham nowe miejsca i nie zrobię tego
Kiedyś zresztą tak właśnie było
Miałam skończyć swoje życie skacząc z mostu połykając mnóstwo tabletek ale jak zobaczyłam nowe miejsce jak nowe miejsca są wspaniałe to do teraz ucieczka w samotne wycieczki odizolowana od wszystkich jest często ostatnim sposobem żebym jednak zdecydowała się żyć i dać sobie jeszcze trochę czasu.
Tak samo zresztą robię teraz
Nie wchodzę na messengera chyba że jest coś ważnego np ze szkoły
Tak to nikomu nie odpisuje
I poprawia mi to stan
Jutro może pójdę na zajęcia i wyjaśnię to i owo
Skoro jestem nieziemsko spokojna to może i tam mi pójdzie z łatwością wyjaśnianie tego i owego
Żeby tylko nie załamać tej kobiety jutro 🙈
Aż ciekawe ile dam radę bez tych zajęć
Ale wstępnie na razie robię 2 tygodnie
No i kupiłam parę przyborów szkolnych i rzeczy dla kota przez internet
Mam nadzieję że jej się spodoba ten kojec
I też sobie załatwiłam parę rzeczy w tym szkicownik
Bo ten stary się rozwalił ale myślę że da się go jeszcze naprawić
I później moja głowa i moje ciało walczyło ze mną bo coś w ciele jednocześnie chciało mojej autodestrukcji i samobójstwa i życia
Także ten do zobaczenia i trzymajcie się 💜
2 notes
·
View notes
Text
Treningi Tenisowe w Szczecińskiej Szkole Tenisa: Doskonałość w Serce Szczecina
W samym centrum Szczecina, miasta o bogatej historii i kulturze, znajduje się miejsce, które jest mekką dla pasjonatów tenisa - Szczecińska Szkoła Tenisa. Właśnie tam, pod okiem doświadczonych trenerów, zarówno początkujący, jak i zaawansowani gracze mogą zgłębiać tajniki tenisowej gry.
Lokalna tradycja w połączeniu z nowoczesnością:
Szczecińska Szkoła Tenisa to połączenie tradycji z nowoczesnością. Szkoła korzysta z najnowszych metod treningowych, dbając jednocześnie o lokalny charakter i atmosferę szczecińskiego sportu.
Treningi dostosowane do każdego poziomu:
Nie ważne, czy dopiero zaczynasz swoją przygodę z tenisem, czy jesteś zaawansowanym graczem – w Szczecińskiej Szkole Tenisa każdy znajdzie coś dla siebie. Specjalne programy dla dzieci, kursy dla dorosłych, a także zaawansowane treningi dla profesjonalistów gwarantują wszechstronny rozwój w świecie tenisa.
Doświadczeni trenerzy z pasją:
Szczecińska Szkoła Tenisa szczyci się zespołem doświadczonych trenerów, którzy nie tylko doskonale znają tenis, ale przede wszystkim są jego prawdziwymi pasjonatami. Ich wiedza i zaangażowanie przekładają się na skuteczność treningów i rozwój każdego ucznia.
Lokalizacja w sercu Szczecina:
Położenie Szkoły w centralnej części Szczecina sprawia, że jest łatwo dostępna dla mieszkańców miasta. Bliskość innych atrakcji miejskich czyni ją idealnym miejscem dla tych, którzy chcą połączyć sport z innymi aktywnościami.
Podsumowanie:
Tenis to sport, który rozwija nie tylko ciało, ale również umysł. W Szczecińskiej Szkole Tenisa, dzięki połączeniu profesjonalizmu z pasją, każdy ma szansę stać się prawdziwym mistrzem rakietki. Jeśli jesteś mieszkańcem Szczecina i marzysz o tenisowej karierze, czy po prostu chcesz aktywnie spędzać czas, Szczecińska Szkoła Tenisa czeka właśnie na Ciebie!
#tenis#tenis Szczecin#treningi tenisowe szczecin#trening tenisowy dla dorosłych#treningi dla dzieci szczecin#instruktor tenisa Szczecin#trener tenisa Szczecin#nauka tenisa Szczecin
2 notes
·
View notes
Text
Wygraj spotkanie z depeche MODE przed koncertem w Warszawie
Ruszyła aukcja charytatywna skierowana do fanów depeche MODE, dzięki której możecie spotkać się z zespołem przed koncertem 2 sierpnia w Warszawie.
Ruszyła aukcja charytatywna skierowana do fanów depeche MODE, dzięki której możecie spotkać się z zespołem przed koncertem 2 sierpnia w Warszawie. Continue reading Untitled
View On WordPress
2 notes
·
View notes
Text
Gdyby ktoś się mnie kiedyś zapytał o najgorszy dźwięk jaki istnieje, odpowiedziałabym, że...
Żyjący dom.
Wszystkie rozmowy między domownikami, stukanie garnkami, włączony telewizor, itp.
Szczerze nienawidziłam tego dźwięku, mimo że był zespołem wielu odgłosów, każdy element składał się w tą jedną całość, która towarzyszyła mi praktycznie każdego dnia.
Właśnie ten dźwięk wzbudzał we mnie największy strach. Był powodem kołatającego serca i spowijającego mój umysł stresu. Ciągły stan przetrwania, gotowość do ucieczki lub walki. Oczy dookoła głowy i czułość na każdy najmniejszy szelest świadczący o tym, że ktoś porusza się po domu.
Kiedy miejsce, które miało być ostoją bezpieczeństwa, stało się głównym powodem mojego ciągłego niepokoju?
4 notes
·
View notes
Text
Bioróżnorodność ssaków drapieżnych i ich badania w Chinach - perspektywy
7 marca na gab.com
hipotetyczne pomysły //część druga//: Praktyka z działaczami ochrony przyrody ze Strasburga (Centrum nauki i techniki), Malmo (Instytut zasobów naturalnych) i Budapesztu (Muzeum zoologiczne) na rzecz badań i ochrony dzikiej przyrody centralnych części Chin, z naciskiem na Daba Shan i mięsożerne ssaki to kluczowe aspekty tego małego projektu. Jednym ze stworzeń jest Anurocyon clamitans opisany przez Pierre'a Heude'a. Wydaje się, że jest to kolejny synonim dhole. Poszukujemy wyjątkowych mieszkańców rezerwatu Shennongjia, takich jak borsuki, kuny żółtoszyje, pantery mgliste, czarne niedźwiedzie i tak dalej. Potrzebne są dalsze badania również w dzikich częściach Syczuanu. Z tym zespołem można wykonać nawet krótszy projekt inwentaryzacji gatunków w dzikim, północnym Wietnamie. Najprostsze rozwiązania są najlepsze. zanotował Tomasz Pietrzak i league-scientifique
une autre version - idées hypothétiques //la deuxième partie// : Des stages avec des écologistes de Strasbourg (Centre des sciences et technologies), de Malmö (Institut des ressources naturelles) et de Budapest (Musée zoologique) pour la recherche et la conservation de la faune sauvage de la Chine centrale avec un accent sur Daba Shan et les mammifères carnivores sont les aspects clés de ce petit projet. L'une des créatures est Anurocyon clamitans décrit par Pierre Heude. Il semble être un autre synonyme de dhole. Nous recherchons des habitants uniques de la réserve de Shennongjia, tels que des blaireaux, des martres à cou jaune, des léopards nébuleux, des ours noirs, etc. Des recherches supplémentaires sont également nécessaires dans les parties sauvages du Sichuan. Un projet d'inventaire d'espèces encore plus court dans le nord sauvage du Vietnam peut être réalisé avec cette équipe. Les solutions les plus simples sont les meilleures. noté Tomasz Pietrzak et league-scientifique
zoologia
eksploracja naukowa
wyprawy
2 notes
·
View notes