#zabudowania
Explore tagged Tumblr posts
myslodsiewniav · 4 months ago
Text
19.09.2024
Nie kminię dlaczego w tym kraju jedyną opcją pomocy w obliczu kataklizmu są pożyczki. To jest błędne koło wpadania w długi, i w długi, i w długi jeszcze większe. Kurde.
Za granicą po prostu ma się budżet na pomoc. I tyle. Bez napędzania klientów bankowi jako jedyne dostępne podejście. Co jest z tym krajem!?
Druga sprawa: teorie spiskowe. Kuzyni z Opolskiego przesłali mi screeny z grupek na fejsie (grupki ich miejscowości) i sami są przychylni tym wyjaśnieniom. I ręce mi opadły...
Otóż od zeszłego tygodnia mądre głowy z Wrocławia informują, że po '97 mamy więcej rozwiązań, różne scenariusze działania i generalnie wiemy jak sobie radzić z powodziami jakby co. Ja to słyszę od tygodnia - że chociaż nic nie można obiecać na 100%, to miasto jest przygotowane na wypadek powodzi (dla udowodnienia - jeszcze do poniedziałku mówiono, że nic się nie stanie, tłumaczono jak fala powodziowa zostanie rozciągnięta i rozpłaszczona, wysoka woda będzie płynąć przez miasto dłużej, bo kilka dni, ale w ten sposób nie wedrze się do miasta; podawano po kolei jak to osiągną. Przynajmniej ja to czytałam, do takich artykułów dotarłam z łatwością. A od pon lub wt, nie pamiętam, kiedy było już wiadomo, że wody będzie więcej zaczęto mówić o konieczności działa wg. scenariusz nr 6 w razie powodzi - mnie to uspokaja, mają różne scenariusze, wiedzą co robią na ile wiedzieć mogą). Tym czasem mieszkańcy miast w Opolskim policzyli wysokość wody u nich pon-śr i nie zgadza im się, że u nich poziom wody jest ledwie o 20 cm niższy niż w 1997 roku, a we Wrocławiu o kilka metrów niższy. I nie dociera do nich (do moich kuzynów), że fala do Wrocławia jeszcze nie dotarła, że kulminacja była dziś w nocy i przewidywana jest do piątku/soboty. Teorie spiskowe głoszą, że Wrocław pozamykał jazy, aby potopić opolskie kosztem ratowania miasta Wrocław. Że to co się dzieje w opolskim to jest cofnięcie fali z powrotem do opolskiego. I nawet zamieszczają mapki z poziomem wody godzina po godzinie i ze strzałkami.
No kurcze, woda jako ciecz działa tak jak działa,, a u nich nie wylało na zabudowania mieszkalne (tj. u żadnego z moich kuzynów, tych którzy przesyłają wiadomości). Ludzie są wciąż bezpieczni. Nie wiem jak się wydłuża fale powodziowe, ale za całkiem prawdopodobne uważam przetrzymanie i zwolnienie strumienia - wtedy woda może faktycznie odbić się od progu, zahuśtać w amplitudzie, ale przecież nigdzie nie wylewa... Poza jednym miejscu we Wrocławiu...
Anyway - metodą zdartej płyty powtarzałam, że fali we Wro się spodziewamy dziś w nocy (tj wczoraj w nocy), że nikt nie bagatelizuje sytuacji, że układamy wały przeciwpowodziowe, że Wrocław nie ma wcale pewności, że wyjdzie suchy z tego co nadciąga. Wysłałam im zdjęcia miejsc odległych o kilkadziesiąt metrów od mojego domu. Wejścia do budynków zastawione workami z piaskiem, foliami itp. A! Bo jeszcze ich uruchomiło, że sama nie zabezpieczam się ucieczką na wyższe kondygnacje. Jeszcze poprzedniego dnia ich uspokajało, że jestem daleko od wody i bezpieczna, a teraz uważali to za podejrzane, bo przecież w 97 cały Wrocław pływał, a ja twierdzę, że jestem bezpieczna. Pokazałam im jak wyglądał Wro w 97 (na zdjęciach w sieci, na mapach), gdzie ja mieszkałam i że nie cały Wrocław pływał... Ech.
A kuzyn - i jeden i drugi - uważają, że jeszcze się okaże czy Wrocław nie poświęci opolszczyzny... Podesłałam im te artykuły, które czytałam w pon i które mnie uspokajały. Ale jakoś ich nie przekonało to co wyjaśniali hydrolodzy, dla nich to wciąż podejrzane, bo jednak śledczy z grupek miejskich/wiejskich operują strzałkami i cyferkami...
Ech.
Być może mi jest bezpieczniej, bo Wrocław (władze miasta, specjaliści) jednak dał znać o wiele wcześniej, że na wypadek różnych wydarzeń ma opracowany plan, różne scenariusze. Że były prowadzone konkretne badania, ulepszenia - wiadomo, coś może nie wytrzymać. Wiadomo. Ale byli świadomi jakie spustoszenia miały miejsce w 1997 i w 2010. I wiele mądrych głów latami pracowało jak zabezpieczyć miasto by to się nie powtórzyło. A walka z żywiołem to nierówna walka.
Jestem pod wrażeniem organizacji i sprawności z jaką miasto informuje mieszkańców o dynamicznie zmieniającej się sytuacji.
A z tego co wiem takiego zaopiekowania, takiej przekminy, takiej komunikacji, takich konkretów, również w sferze zarządzania nie było ani w moim rodzinnym mieście, ani w innych gminach. Nie wspominając nawet Nysy - tam było dramatycznie.
Więc z jednej strony rozumiem, że moi krewni na podstawie swoich doświadczeń z kontaktem z władzami miasta (czyli uspokajania lub jak w Nysie - bagatelizowania i wyśmiewania słusznych obaw ludzi o swoje życia) mogą uważać, że Wrocław kłamie. Oni nie śledzą komunikacji mojego miasta przecież. I oczywiście, że politycy kłamią, ale to nie tylko politycy, ale również hydrolodzy i inni specjaliści wypowiadają się w mediach, prosto z wałów, z brzegów rzeczy itp. Oni są tam, gdzie się dzieje akcja.
Ech.
Dziś i jutro fala, jest już na ten moment wysoko. Po pracy skoczę z pieskiem na spacer. Nie nad rzekę. Nie byłam w okolicach rzeki od tygodnia - kazali się nie kręcić, to się nie kręcę. Mój narzeczony jadąc do pracy przejeżdża przez kilka mostów - relacjonuje mi codziennie jak jest. Wczoraj mówił, że miejsce w którym byliśmy niedawno na spacerze jest pod wodą. Zobaczymy...
12 notes · View notes
polish-spirit · 6 months ago
Text
Tumblr media
Zabudowania klasztoru bernardynów w Skępem (1939).
18 notes · View notes
piotrtymcio · 6 months ago
Text
Kal
Tumblr media
Canon EOS 77D, EF24-105mm f/4L IS USM
[EN] Kal, the village where I live. This is my neighbors' house from a slightly different perspective than what an average passerby might see. In fact, it's probably no longer possible to get this view since there are buildings now standing where I took the photo.
[PL] Kal. Wieś w której mieszkam. Dom sąsiadów. Z nieco innej perspektywy niż ma to okazję oglądać przeciętny spacerujący. W zasadzie w tej chwili to chyba w ogóle już nie ma takiej możliwości bo w miejscu z którego robiłem zdjęcia stoją zabudowania.
7 notes · View notes
photo-snap-stories · 5 days ago
Text
Tumblr media
PL:
Zamek Hohenstein, Olsztynek, Polska
Wzniesiony w latach 1350-1366 w pobliżu granicy komturstwa ostródzkiego z Mazowszem na polecenie Günthera von Hohenstein.
W 1410 roku, po bitwie pod Grunwaldem, która została stoczona kilkanaście kilometrów od Olsztynka, zamek został opanowany przez mieszczan i oddany we władanie Władysława II Jagiełły. Po powrocie w ręce krzyżackie, uszkodzono go podczas wojny polsko – krzyżackiej z 1414 roku i podczas wojny trzynastoletniej.
Podczas ostatniej wojny zakonu z Polską, w grudniu 1519 roku Olsztynek zajęły wojska hetmana koronnego Mikołaja Firleja, które po kapitulacji załogi w sile dwustu żołnierzy, rozpoczęły trwającą ponad rok okupację zamku. Po sekularyzacji zakonu krzyżackiego w 1525 roku miasto przyłączono do Prus Książęcych, a zamek przeznaczono na siedzibę administracji książęcego starosty.
1651 i 1685 roku zabudowania zamkowe niszczone były pożarami. W końcu XVIII wieku po przebudowie urządzono w nich biura pruskiej intendentury, a następnie wyburzono część średniowiecznej zabudowy. W latach 1847-1849 pozostałości przekształcono w stylu neogotyckim i zamieniono na gimnazjum. Po zniszczeniach II wojny światowej, odbudowane fragmenty zamku włączone zostały w budynek szkolny.
EN:
Hohenstein Castle, Olsztynek, Poland
Erected between 1350 and 1366 near the border of the Ostróda commandry with Masovia, at the behest of Günther von Hohenstein.
In 1410, after the Battle of Grunwald, fought just a few kilometers from Olsztynek, the castle was seized by the townspeople and handed over to Władysław II Jagiełło. After being reclaimed by the Teutonic Knights, it was damaged during the Polish–Teutonic War of 1414 and the Thirteen Years' War.
During the last war between the Order and Poland, in December 1519, Olsztynek was taken by the troops of Crown Hetman Mikołaj Firlej, who, after the garrison of 200 soldiers surrendered, began an occupation of the castle lasting over a year. After the secularization of the Teutonic Order in 1525, the town was incorporated into Ducal Prussia, and the castle became the administrative seat of the princely starost.
In 1651 and 1685, the castle buildings were damaged by fires. By the late 18th century, after renovations, they were converted into offices for the Prussian commissariat, and part of the medieval structures was demolished. Between 1847 and 1849, the remnants were remodeled in a Neo-Gothic style and converted into a gymnasium. After being damaged during World War II, the rebuilt fragments of the castle were incorporated into a school building.
2 notes · View notes
nasze-zd · 4 months ago
Text
Do Milford Sound!
22 kwietnia 2024 rano. Do Milford Sound wiedzie tylko jedna droga: numer 94. Minąwszy ostatnie zabudowania miasteczka Te Anau mamy przed sobą 110 km szosy bez osad, sklepów, stacji benzynowych ani nawet skrzyżowań z drogami innymi niż gruntowe, a i tych jest tylko kilka. Ta być może najdłuższa ślepa ulica tego kraju to jedyny sposób, by własnym autem dotrzeć w samo serce Parku Narodowego Fiordland i zobaczyć jedno z najpiękniejszych miejsc Nowej Zelandii, a według niektórych plebiscytów także i świata.
Pierwsze 30 km wiedzie wzdłuż Jeziora Te Anau. Jest dość płasko i zwyczajnie, ale tuż obok, na drugim brzegu, oraz nieco przed nami wznosi się mur postrzępionych szczytów, coraz ostrzej odcinający się od nieba wraz ze wstającym dniem. Ten odcinek pokonujemy szybko, droga jest łatwa i jeszcze pusta.
Tumblr media
Gdy mijamy granicę parku narodowego, dziewięćdziesiątkaczwórka zmienia swój charakter. Teraz jedziemy przykryci koronami drzew w gęstym lesie deszczowym a tylko w nielicznych przerwach orientujemy się, że wjechaliśmy w wielką, płaskodenną dolinę polodowcową. Po obu stronach spomiędzy liści prześwitują groźnie piętrzące się szczyty, porośnięte na dole zieloną gęstwiną, a hen wysoko zwieńczone turniami oprószonymi śniegiem.
Tumblr media
Im wyżej w górę tej doliny się pniemy, tym bardziej kręta i niebezpieczna staje się droga. To wgryza się w skałę i zwęża, to wybiega na środek doliny, pozwalając zobaczyć, w jak głębokiej znaleźliśmy się studni. Za oknem nie widać już szczytów, tylko niekończące się urwiska szarego granitu i dopiero przyklejenie oczu do szyby pozwala zobaczyć kawałek nieba wysoko.
Tumblr media
Przy jednym z takich urwisk droga wbija się w masyw tunelem, długim na ponad kilometr, jednopasmowym, bardzo stromym i jakby prowizorycznym. Jest s��abo oświetlony, nawierzchnia nierówna. Nie ma obudowy, z wyjątkiem miejsca, gdzie ze ściany leje się do środka potok wody — przez moment widać, jak ginie w rynnie odwadniającej. Staram się utrzymać obowiązującą prędkość 30 km/h, ale mocny spadek pcha auto dużo szybciej, nawet na najniższym biegu.
Tumblr media
Za tunelem jesteśmy już po zachodniej stronie gór. Przekroczyliśmy The Great Divide, czyli dział wodny Oceanu Spokojnego i Morza Tasmana. Z niemal tysiąca metrów nad poziomem morza musimy teraz zjechać na sam jego brzeg, i to szybko. Zostało jeszcze kilkanaście kilometrów. Po tej stronie jest znacznie więcej chmur i widoki są na razie ograniczone. Poza tym wkrótce i tak przykrywa nas baldachim lasu deszczowego i pod nim osiągamy wkrótce fiord, powoli odkrywający pierzynę porannych mgieł.
Tumblr media
Półtoragodzinna podróż była przygodą sama w sobie, dlatego o samym Milford Sound w następnym odcinku. Albo nawet kilku, bo szkoda byłoby go zbyt powierzchownie potraktować.
3 notes · View notes
my-decade-challenge · 2 months ago
Text
Na Starym Rynku znajdują się typowe hanzeatyckie zabudowania - czytelnia, restauracje, sala balowa i ogrody.
Tumblr media
Tutaj mieszka Euzebiusz Kostka, tajemniczy panicz, którego trudno spotkać na ulicach...
Tumblr media
W pobliżu mieszkają Kruczyńscy, niezbyt dobrze dobrane małżeństwo. Bezdzietni.
Tumblr media
Ostatnia część miasta to Złote Wybrzeże, najbogatsza część miasta. Poza biblioteką, restauracją, promenadą i parkiem mieszka tu tylko jedna rodzina, państwo Krajewscy. To szlachcice pełną gębą.
Tumblr media Tumblr media
0 notes
smakidolnegoslaska · 2 months ago
Text
Tumblr media
Młyn Świętego Łukasza w Szklarskiej Porębie wybudowano w drugiej połowie XIX wieku i od początku działała w nim karczma. W okresie międzywojennym wykorzystywana była na spotkanie artystów, którzy to przekształcili stojące tu stara i walące się zabudowania w piękny zajazd w alpejskim stylu, który zachwyca nas do dzisiaj. Szczególnie taras nad potokiem Bieleń jest ulubionym miejscem turystów. Całkiem dobrze tu karmią, warto też jednak zwrócić uwagę na podawane tu piwa. Są specjalnie ważone dla Młyna Łukasza i jest ich obecnie aż 10 rodzajów. Polecamy Ducha Gór, czyli pięciokrotnie chmielowy lager oraz Czarnego Jelenia w typie portera bałtyckiego.
0 notes
lukaszrygalo · 4 months ago
Text
W Dreszewie nie ma Ochotniczej Straży Pożarnej
2 maja 1963 roku około godziny 14.30 w Dreszewie, powiat Wołomin, wybuchł pożar. Płomienie błyskawicznie ogarnęły wszystkie zabudowania Władysława Augustyniaka i dalej kolejno przerzucały się na sąsiednie budynki. Ogień trawił bezlitośnie wieloletni dorobek Banasiaków, Kryszkiewiczów, Manieckich, Łazickich, Mywilskich i wielu innych, których nie sposób wyliczyć, bo w płomieniach stanęła cała…
0 notes
zbiorkomd · 5 months ago
Text
Tumblr media
Na początku lipca po ponad 20 latach w bezruchu i łącznie 4 latach skrupulatnych prac remontowych, SP42-001 “kociołek” odbył swoją jazdę inauguracyjną ze składem historycznych wagonów po kolejowych szlakach Dolnego Śląska. Nadszedł czas na kolejny przejazd lokomotywy i kolejną atrakcję w ramach turystyki kolejowej.
To trzecia jazda w tym roku, gdzie nasz spalinowóz wraz z historycznymi wagonami wyruszy w podróż poza stolicę regionu. Historyczny skład przejedzie tego dnia odcinkiem linii kolejowej nr 276 Wrocław Główny – Międzylesie. Zbudowano ją w latach 70. XIX wieku. Prace budowlane trwały 5 lat.
Poszczególne odcinki linii otwierano z biegiem czasu. Ten kolejowy szlak miał za zadanie połączyć stolicę Dolnego Śląska z Pragą i Wiedniem. Linia kolejowa nr 276 nie jest pozbawiona regionalnych uroków. Przecina Równinę Wrocławską mijając po drodze Żerniki Wrocławskie, Żurawinę, Węgry czy Boreczek.
To ostatnie miejsce na kolejowej mapie Dolnego Śląska było szczególne. Do Boreczka prowadziła linia kolejki prywatnej z Oławy – po roku 1945 wcielona w strukturę PKP. Tę liczącą ponad 24 km trasę zlikwidowano w 1973 roku, z czasem rozbierając tor.
Pociąg prowadzony SP42-001 pojedzie dalej, w kierunku Kamieńca Ząbkowickiego. Po drodze mijając Wzgórza Strzelińskie, co dostarczy podróżnym ciekawych widoków (ich najwyższy szczyt Gromnik znajduje się blisko Białego Kościoła, jego wysokość wynosi 393 m.n.p.m.).
Na stacji w Strzelinie, która niegdyś była stacją węzłową, podczas 23 minutowego postoju będzie okazja do posłuchania klubowego przewodnika. Kolejnymi przystankami gdzie przewidziano prelekcje i oprowadzania są Henryków (23 min. postoju ) oraz Ząbkowice Śląskie (45 min. postoju ).
W Kamieńcu Ząbkowickim historyczny skład zmieni kierunek i wjedzie na linię kolejową nr 137, zwaną Magistralą Podsudecką. Prowadzi ona wzdłuż Przedgórza Sudeckiego a w całości przecina aż trzy województwa. Na odcinku od Kamieńca Ząbkowickiego w kierunku Świdnicy zapewnia urokliwe widoki z okien wagonów. Ponadto od pewnego momentu okala ciekawie Masyw Ślężański widoczny na horyzoncie. Widać również pasmo Gór Sowich.
Ważnym elementem krajobrazowym na tej trasie są zachowane historyczne dworce, wraz z częścią dawnej infrastruktury kolejowej, dawne zabudowania i drewniane słupy teletechniczne – co jest dziedzictwem, które odchodzi powoli w przeszłość.
Podczas przejazdu tą linią na podróżnych czekają kolejne niespodzianki. Jedną z nich jest wspomniane wcześniej oprowadzanie w rejonie stacji Ząbkowice Śląskie. A najdłuższe zwiedzanie z przewodnikiem czeka na uczestników w Świdnicy (zwiedzanie miasta, czas postoju 1 godzina i 47 min.)
Ponadto w drodze powrotnej do Wrocławia przewidziana jest także prelekcja i oprowadzanie na stacji w Kamieńcu Ząbkowickim (czas postoju 40 min.).
Skład pociągu: SP42-001 + 110Ac + 110Ac + Bautzen84
Tumblr media
Materiał powstał we współpracy z Klubem Sympatyków Kolei we Wrocławiu / fot. Piotr Kowalski
0 notes
realestateglory · 1 year ago
Text
Czy deweloperzy będą budować mieszkania na zabudowanych gruntach
Czy trudności w pozyskiwaniu gruntów skłaniają deweloperów do zakupu zabudowanych parceli? Jakie plusy i minusy mają inwestycje oparte na wyburzeniach albo rewitalizacji budynków? Czy będziemy obserwować tego typu realizacje na szerszą skalę? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.  
Anna Bieńko, dyrektor Sprzedaży w Wawel Service
Biorąc pod uwagę trudności z pozyskaniem nowych gruntów, prognozujemy, że tego typu realizacje, czyli zakup zabudowanych parceli i ich przekształcenie, mogą faktycznie stać się bardziej powszechne na rynku w przyszłym roku. Rozważamy również tego typu rozwiązania. Wyburzenie istniejących budynków i budowanie w ich miejscu nowych nieruchomości może skrócić czas realizacji projektu w porównaniu z budową od zera na niezagospodarowanym terenie. Często też zabudowane parcele są zlokalizowane w atrakcyjnych miejscach, blisko centrum miasta lub w innych ważnych punktach, co może być korzystne z perspektywy popytu na nieruchomości.
W przypadku zakupu zabudowanej działki, możliwe jest wykorzystanie już istniejącej infrastruktury, co potencjalnie może przynieść oszczędności w porównaniu z budową od podstaw. Z drugiej strony proces wyburzania i oczyszczania terenu generuje dodatkowe koszty, które trzeba wziąć pod uwagę w kalkulacjach inwestycyjnych.
Może się to też wiązać z koniecznością uzyskania odpowiednich zgód, co często jest procesem złożonym i czasochłonnym. Istniejące, stare budynki mogą kryć niespodziewane problemy strukturalne, co podnosi koszty inwestycji.
Jesteśmy świadomi, zarówno korzyści, jak i wyzwań związanych z takimi inwestycjami i dokładnie analizujemy każdą propozycję pod kątem opłacalności i zgodności z naszymi strategiami rozwoju.
Angelika Kliś, członkini zarządu Atal
Taki model inwestycyjny może być rozważany jedynie jako niewielka część działalności deweloperów, którzy w przeważającej mierze działają w oparciu o tradycyjny schemat. Nie sądzę też, aby miał zyskiwać na znaczeniu.
Mimo to, zdarzają się atrakcyjne tereny z dużym potencjałem, które warte są zwiększonego nakładu pracy i czasu, z czym między innymi wiąże się wyburzenie i zmiana funkcji.
Dobrym tego przykładem jest nasza inwestycja w Gdyni przy ulicy Kcyńskiej. Nabyliśmy tam teren po jednym z operatorów powierzchni handlowych, który zakończył w Polsce działalność. To obiekt starszej generacji, którego działalność jest stopniowo wygaszana. Rozpoczęliśmy przy nim już prace wyburzeniowe i zrealizujemy w tym miejscu duży projekt mieszkaniowy. Atutem miejsca jest dobra lokalizacja i skomunikowanie, a z uwagi na wcześniejszą działalność także dostępność infrastruktury i mediów. To zarazem plusy, które mogą przekonać deweloperów do tego rodzaju inwestycji.
Andrzej Oślizło, prezes zarządu, Develia S.A.
Jesteśmy zdania, że realizacje typu brownfield będziemy obserwować coraz częściej w nadchodzących latach. W centrach największych, polskich aglomeracji brakuje wolnych gruntów pod zabudowę. Deweloperzy, którzy nie chcą budować w mniej atrakcyjnych lokalizacjach na peryferiach miasta, coraz chętniej sięgają po zabudowane działki i wyburzają istniejące obiekty.
W 2023 roku kupiliśmy grunty z istniejącą zabudową przy ulicy Legnickiej na wrocławskich Popowicach czy przy ulicy Kopernika na Redłowie w Gdyni. Podpisaliśmy także umowę przedwstępną sprzedaży centrum handlowego Arkady Wrocławskie. Nowy właściciel, firma Vastint planuje wyburzenie obiektu i realizację w tym miejscu inwestycji o innych funkcjach.
Cezary Grabowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Bouygues Immoblier Polska
Nasze kryteria wyboru gruntu pod nową inwestycję opierają się przede wszystkim na atrakcyjnej lokalizacji, w którą wliczamy dobre skomunikowanie działki, bliskość terenów zielonych, a także obecność w pobliżu sklepów i punktów usługowych. Pod uwagę bierzemy zarówno tereny zabudowane, jak i niezabudowane.
Najlepszym przykładem gruntu, na którym rewitalizujemy dawne zabudowania, jest działka przy ulicy Sienkiewicza w centrum Wrocławia. To właśnie tam powstaje Sienkiewicza Résidence, budynek mieszkalny w dwóch stylach, z czego jedną tworzy odnawiana przez nas historyczna kamienica. Nie tylko adaptujemy dawne mury do funkcji mieszkaniowej, ale przywracamy całej bryle przedwojenną formę wielospadowego dachu. Inwestycje takie jak ta są bardziej czasochłonne niż realizacja mieszkań na terenie niezabudowanym, ale posiadają swoje dodatkowe atuty. To przede wszystkim „dusza” budynku, która nadaje projektowi jedynego w swoim rodzaju klimatu. Takie projekty, ze względu na formę zabudowy, mają np. grubsze ściany, co docenia wielu klientów.
Małgorzata Ostrowska, dyrektorka Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction
Zdecydowanie, takie realizacje są zasadne w czasach, gdy mamy tak ograniczony dostęp do atrakcyjnych gruntów. Mamy już doświadczenie w przekształcaniu istniejących budynków, zarówno w kontekście hoteli, mam tu na myśli hotel Dana w Szczecinie, jak i budynków wielorodzinnych. W przyszłym roku planujemy kolejną taką realizację. Tym razem w Krakowie, gdzie będziemy rewitalizować gmach dawnego budynku PKO BP na Wielopolu, przekształcając go w ekskluzywny hotel. Wyzwaniem związanym z tego typu inwestycjami jest niewątpliwie współpraca z konserwatorem.
Mariola Żak, dyrektor sprzedaży i marketingu w Aurec Home
Rzeczywiście, brak dobrych gruntów pod zabudowę mieszkalną jest dużym problemem dla całej branży mieszkaniowej. Mamy swoje banki ziemi i obecnie inwestujemy w zaplanowane projekty, które czekają na uruchomienie lub są w trakcie realizacji. O wykupie starych budynków i ich przekształceniom zdecydowaliśmy już kilka lat temu, kiedy to zakupiliśmy tereny pofabryczne pod budowę unikalnego osiedla Fabrica Ursus. Część zabudowy mieszkaniowej utworzą pozostające pod ochroną konserwatora zabytków fragmenty dawnej fabryki Ursus. Na działce o powierzchni 2,5 ha planujemy budowę 800 mieszkań o metrażu od 35 mkw. do 100 mkw., ulokowanych w 6-7 kondygnacyjnych budynkach mieszkalnych.
Obszary poprzemysłowe to miejsca o dużym potencjale w kontekście rozwoju ośrodków miejskich, zabytkowe obiekty stanowią element tożsamości kulturowej regionów. Wiele z nich to budowle historyczne, wpisane trwale w krajobraz miasta. W Polsce prym w industrialnych inwestycjach wiedzie pofabryczna Łódź, natomiast w stolicy osiedle Aurec Home będzie jedną z nielicznych tego typu inwestycją. Doskonale wiemy, że inwestycje realizowane na historycznych czy pofabrycznych terenach nie należą do łatwych. Skomplikowane projekty angażują wiele państwowych i samorządowych instytucji oraz podmiotów, które czuwają nad losem opuszczonych i zaniedbanych budynków. Mimo to atrakcyjność miejsca, jego ciekawa historia i klimat nowo powstałej inwestycji potrafią zrekompensować trudności związane z rewitalizacją.
Rafał Zboch, członek zarządu w Archicom
Jestem przekonany, że ograniczona podaż atrakcyjnych gruntów pozostanie w nadchodzących miesiącach jednym z największych wyzwań dla deweloperów. Z pewnością okoliczności rynkowe będą wymagały poszukiwania przez przedstawicieli sektora deweloperskiego nowego podejścia do zakupu działek i nieszablonowych rozwiązań. W przypadku każdej, potencjalnej nieruchomości analizujemy wielopoziomowo jej aktualny status oraz przyszłościowy potencjał. Fakt, czy pozostaje zabudowana ma dla nas drugorzędne znaczenie, jeśli lokalizacja umożliwia nam wybudowanie mieszkań wpisujących się w naszą filozofię tworzenia unikalnych miejsc do życia. Wobec tego jak najbardziej jesteśmy otwarci na zakup również zabudowanych parceli.
Andrzej Gutowski, wiceprezes i dyrektor Działu Sprzedaży Ronson Development
Konwersje nieruchomości stają się atrakcyjną alternatywą inwestycyjną. Największym atutem takich projektów jest ich lokalizacja. Tereny poprzemysłowe mieszczą się przeważnie w atrakcyjnych komunikacyjnie punktach. Stanowi to wartość dodaną dla przyszłych klientów. Ponadto, działka zabudowana jest zwykle działką uzbrojoną. Eliminuje to potrzebę dodatkowego zagospodarowania, to jest przyłączenia mediów.
Procedury związane z przeznaczaniem terenów postindustrialnych pod nowe cele wymagają jednak czasochłonnego procesu ze względu na liczne regulacje prawne i zatwierdzenia administracyjne. Deweloperzy muszą liczyć się także z ryzykiem związanym z realizacją takich projektów, wynikającym z rozbiórek i przekształcenia terenu.
Pomimo tego, obserwowany trend związany z zastępowaniem starszych budynków nowymi będzie się umacniał, zwłaszcza w obliczu ograniczonej dostępności pustych działek w atrakcyjnych lokalizacjach.
Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment
Od początku istnienia naszej spółki interesowały nas projekty w atrakcyjnych lokalizacjach, które mogą zostać dopasowane do aktualnych potrzeb rynkowych. Jedną z takich inwestycji był zakup w 2016 roku budynku usługowego w Gdyni przy ulicy Wrocławskiej w miejscu, w którym po sprzedaniu nieruchomości lokalnemu deweloperowi powstał nowoczesny budynek wielorodzinny. Kolejną inwestycją, która skusiła nas historią oraz zamiłowaniem do rewitalizacji była kamienica w Gdańsku przy ulicy Trakt św. Wojciecha. Cała dzielnica Orunia w ostatnich latach przeszła proces rewitalizacji, a my spodziewamy się, że w najbliższych dwóch latach uzyskamy pozwolenie na budowę w celu przywrócenia dawnego blasku tej wspaniałej nieruchomości.
Takie projekty są dużo bardziej wymagające i czasochłonne w przygotowaniu dokumentacji projektowej i mogą kryć wiele niespodzianek. Ich realizacja daje jednak niepowtarzalną satysfakcję, ale pozwala też na zdobycie cennego doświadczenia. Dlatego też, mimo, że zakup gruntu co do zasady wydaje się prostszy, to jednak, gdy spojrzymy na to z tej perspektywy, a także uwzględniając fakt, że jest coraz mniej niezabudowanych gruntów w najlepszych lokalizacjach, można zakładać, że trend przekształcania funkcji istniejących budynków będzie się umacniał.
Eyal Keltsh, prezes zarządu Grupy Robyg i Vantage
Tego typu projekty są zawsze bardzo skomplikowane i wymagające. Dlatego raczej nie chcielibyśmy podejmować takich działań. Jednak zawsze decyzja zależy od indywidualnego projektu.
Tumblr media
0 notes
dompress · 1 year ago
Text
Czy deweloperzy będą budować mieszkania na zabudowanych gruntach
Czy trudności w pozyskiwaniu gruntów skłaniają deweloperów do zakupu zabudowanych parceli? Jakie plusy i minusy mają inwestycje oparte na wyburzeniach albo rewitalizacji budynków? Czy będziemy obserwować tego typu realizacje na szerszą skalę? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.  
Anna Bieńko, dyrektor Sprzedaży w Wawel Service
Biorąc pod uwagę trudności z pozyskaniem nowych gruntów, prognozujemy, że tego typu realizacje, czyli zakup zabudowanych parceli i ich przekształcenie, mogą faktycznie stać się bardziej powszechne na rynku w przyszłym roku. Rozważamy również tego typu rozwiązania. Wyburzenie istniejących budynków i budowanie w ich miejscu nowych nieruchomości może skrócić czas realizacji projektu w porównaniu z budową od zera na niezagospodarowanym terenie. Często też zabudowane parcele są zlokalizowane w atrakcyjnych miejscach, blisko centrum miasta lub w innych ważnych punktach, co może być korzystne z perspektywy popytu na nieruchomości.
W przypadku zakupu zabudowanej działki, możliwe jest wykorzystanie już istniejącej infrastruktury, co potencjalnie może przynieść oszczędności w porównaniu z budową od podstaw. Z drugiej strony proces wyburzania i oczyszczania terenu generuje dodatkowe koszty, które trzeba wziąć pod uwagę w kalkulacjach inwestycyjnych.
Może się to też wiązać z koniecznością uzyskania odpowiednich zgód, co często jest procesem złożonym i czasochłonnym. Istniejące, stare budynki mogą kryć niespodziewane problemy strukturalne, co podnosi koszty inwestycji.
Jesteśmy świadomi, zarówno korzyści, jak i wyzwań związanych z takimi inwestycjami i dokładnie analizujemy każdą propozycję pod kątem opłacalności i zgodności z naszymi strategiami rozwoju.
Angelika Kliś, członkini zarządu Atal
Taki model inwestycyjny może być rozważany jedynie jako niewielka część działalności deweloperów, którzy w przeważającej mierze działają w oparciu o tradycyjny schemat. Nie sądzę też, aby miał zyskiwać na znaczeniu.
Mimo to, zdarzają się atrakcyjne tereny z dużym potencjałem, które warte są zwiększonego nakładu pracy i czasu, z czym między innymi wiąże się wyburzenie i zmiana funkcji.
Dobrym tego przykładem jest nasza inwestycja w Gdyni przy ulicy Kcyńskiej. Nabyliśmy tam teren po jednym z operatorów powierzchni handlowych, który zakończył w Polsce działalność. To obiekt starszej generacji, którego działalność jest stopniowo wygaszana. Rozpoczęliśmy przy nim już prace wyburzeniowe i zrealizujemy w tym miejscu duży projekt mieszkaniowy. Atutem miejsca jest dobra lokalizacja i skomunikowanie, a z uwagi na wcześniejszą działalność także dostępność infrastruktury i mediów. To zarazem plusy, które mogą przekonać deweloperów do tego rodzaju inwestycji.
Andrzej Oślizło, prezes zarządu, Develia S.A.
Jesteśmy zdania, że realizacje typu brownfield będziemy obserwować coraz częściej w nadchodzących latach. W centrach największych, polskich aglomeracji brakuje wolnych gruntów pod zabudowę. Deweloperzy, którzy nie chcą budować w mniej atrakcyjnych lokalizacjach na peryferiach miasta, coraz chętniej sięgają po zabudowane działki i wyburzają istniejące obiekty.
W 2023 roku kupiliśmy grunty z istniejącą zabudową przy ulicy Legnickiej na wrocławskich Popowicach czy przy ulicy Kopernika na Redłowie w Gdyni. Podpisaliśmy także umowę przedwstępną sprzedaży centrum handlowego Arkady Wrocławskie. Nowy właściciel, firma Vastint planuje wyburzenie obiektu i realizację w tym miejscu inwestycji o innych funkcjach.
Cezary Grabowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Bouygues Immoblier Polska
Nasze kryteria wyboru gruntu pod nową inwestycję opierają się przede wszystkim na atrakcyjnej lokalizacji, w którą wliczamy dobre skomunikowanie działki, bliskość terenów zielonych, a także obecność w pobliżu sklepów i punktów usługowych. Pod uwagę bierzemy zarówno tereny zabudowane, jak i niezabudowane.
Najlepszym przykładem gruntu, na którym rewitalizujemy dawne zabudowania, jest działka przy ulicy Sienkiewicza w centrum Wrocławia. To właśnie tam powstaje Sienkiewicza Résidence, budynek mieszkalny w dwóch stylach, z czego jedną tworzy odnawiana przez nas historyczna kamienica. Nie tylko adaptujemy dawne mury do funkcji mieszkaniowej, ale przywracamy całej bryle przedwojenną formę wielospadowego dachu. Inwestycje takie jak ta są bardziej czasochłonne niż realizacja mieszkań na terenie niezabudowanym, ale posiadają swoje dodatkowe atuty. To przede wszystkim „dusza” budynku, która nadaje projektowi jedynego w swoim rodzaju klimatu. Takie projekty, ze względu na formę zabudowy, mają np. grubsze ściany, co docenia wielu klientów.
Małgorzata Ostrowska, dyrektorka Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction
Zdecydowanie, takie realizacje są zasadne w czasach, gdy mamy tak ograniczony dostęp do atrakcyjnych gruntów. Mamy już doświadczenie w przekształcaniu istniejących budynków, zarówno w kontekście hoteli, mam tu na myśli hotel Dana w Szczecinie, jak i budynków wielorodzinnych. W przyszłym roku planujemy kolejną taką realizację. Tym razem w Krakowie, gdzie będziemy rewitalizować gmach dawnego budynku PKO BP na Wielopolu, przekształcając go w ekskluzywny hotel. Wyzwaniem związanym z tego typu inwestycjami jest niewątpliwie współpraca z konserwatorem.
Mariola Żak, dyrektor sprzedaży i marketingu w Aurec Home
Rzeczywiście, brak dobrych gruntów pod zabudowę mieszkalną jest dużym problemem dla całej branży mieszkaniowej. Mamy swoje banki ziemi i obecnie inwestujemy w zaplanowane projekty, które czekają na uruchomienie lub są w trakcie realizacji. O wykupie starych budynków i ich przekształceniom zdecydowaliśmy już kilka lat temu, kiedy to zakupiliśmy tereny pofabryczne pod budowę unikalnego osiedla Fabrica Ursus. Część zabudowy mieszkaniowej utworzą pozostające pod ochroną konserwatora zabytków fragmenty dawnej fabryki Ursus. Na działce o powierzchni 2,5 ha planujemy budowę 800 mieszkań o metrażu od 35 mkw. do 100 mkw., ulokowanych w 6-7 kondygnacyjnych budynkach mieszkalnych.
Obszary poprzemysłowe to miejsca o dużym potencjale w kontekście rozwoju ośrodków miejskich, zabytkowe obiekty stanowią element tożsamości kulturowej regionów. Wiele z nich to budowle historyczne, wpisane trwale w krajobraz miasta. W Polsce prym w industrialnych inwestycjach wiedzie pofabryczna Łódź, natomiast w stolicy osiedle Aurec Home będzie jedną z nielicznych tego typu inwestycją. Doskonale wiemy, że inwestycje realizowane na historycznych czy pofabrycznych terenach nie należą do łatwych. Skomplikowane projekty angażują wiele państwowych i samorządowych instytucji oraz podmiotów, które czuwają nad losem opuszczonych i zaniedbanych budynków. Mimo to atrakcyjność miejsca, jego ciekawa historia i klimat nowo powstałej inwestycji potrafią zrekompensować trudności związane z rewitalizacją.
Rafał Zboch, członek zarządu w Archicom
Jestem przekonany, że ograniczona podaż atrakcyjnych gruntów pozostanie w nadchodzących miesiącach jednym z największych wyzwań dla deweloperów. Z pewnością okoliczności rynkowe będą wymagały poszukiwania przez przedstawicieli sektora deweloperskiego nowego podejścia do zakupu działek i nieszablonowych rozwiązań. W przypadku każdej, potencjalnej nieruchomości analizujemy wielopoziomowo jej aktualny status oraz przyszłościowy potencjał. Fakt, czy pozostaje zabudowana ma dla nas drugorzędne znaczenie, jeśli lokalizacja umożliwia nam wybudowanie mieszkań wpisujących się w naszą filozofię tworzenia unikalnych miejsc do życia. Wobec tego jak najbardziej jesteśmy otwarci na zakup również zabudowanych parceli.
Andrzej Gutowski, wiceprezes i dyrektor Działu Sprzedaży Ronson Development
Konwersje nieruchomości stają się atrakcyjną alternatywą inwestycyjną. Największym atutem takich projektów jest ich lokalizacja. Tereny poprzemysłowe mieszczą się przeważnie w atrakcyjnych komunikacyjnie punktach. Stanowi to wartość dodaną dla przyszłych klientów. Ponadto, działka zabudowana jest zwykle działką uzbrojoną. Eliminuje to potrzebę dodatkowego zagospodarowania, to jest przyłączenia mediów.
Procedury związane z przeznaczaniem terenów postindustrialnych pod nowe cele wymagają jednak czasochłonnego procesu ze względu na liczne regulacje prawne i zatwierdzenia administracyjne. Deweloperzy muszą liczyć się także z ryzykiem związanym z realizacją takich projektów, wynikającym z rozbiórek i przekształcenia terenu.
Pomimo tego, obserwowany trend związany z zastępowaniem starszych budynków nowymi będzie się umacniał, zwłaszcza w obliczu ograniczonej dostępności pustych działek w atrakcyjnych lokalizacjach.
Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment
Od początku istnienia naszej spółki interesowały nas projekty w atrakcyjnych lokalizacjach, które mogą zostać dopasowane do aktualnych potrzeb rynkowych. Jedną z takich inwestycji był zakup w 2016 roku budynku usługowego w Gdyni przy ulicy Wrocławskiej w miejscu, w którym po sprzedaniu nieruchomości lokalnemu deweloperowi powstał nowoczesny budynek wielorodzinny. Kolejną inwestycją, która skusiła nas historią oraz zamiłowaniem do rewitalizacji była kamienica w Gdańsku przy ulicy Trakt św. Wojciecha. Cała dzielnica Orunia w ostatnich latach przeszła proces rewitalizacji, a my spodziewamy się, że w najbliższych dwóch latach uzyskamy pozwolenie na budowę w celu przywrócenia dawnego blasku tej wspaniałej nieruchomości.
Takie projekty są dużo bardziej wymagające i czasochłonne w przygotowaniu dokumentacji projektowej i mogą kryć wiele niespodzianek. Ich realizacja daje jednak niepowtarzalną satysfakcję, ale pozwala też na zdobycie cennego doświadczenia. Dlatego też, mimo, że zakup gruntu co do zasady wydaje się prostszy, to jednak, gdy spojrzymy na to z tej perspektywy, a także uwzględniając fakt, że jest coraz mniej niezabudowanych gruntów w najlepszych lokalizacjach, można zakładać, że trend przekształcania funkcji istniejących budynków będzie się umacniał.
Eyal Keltsh, prezes zarządu Grupy Robyg i Vantage
Tego typu projekty są zawsze bardzo skomplikowane i wymagające. Dlatego raczej nie chcielibyśmy podejmować takich działań. Jednak zawsze decyzja zależy od indywidualnego projektu.
Tumblr media
0 notes
koval-nation · 1 year ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
41) Nagajbacy, Nağaybäks (nazwa własna Nağaybäk, w liczbie mnogiej Nağaybäklär; ros. Нагайбаки) – turecka grupa etniczna w Rosji, wyznająca prawosławie. Obecnie większość Nagajbaków żyje w rejonie nagajbackim, a także rejonie czelabińskim, położonych w obwodzie czelabińskim. Według wyników spisu powszechnego z 2002 r., w którym Nagajbacy pierwszy raz od wielu lat zostali uznani za odrębny naród, w Federacji Rosyjskiej żyje 9600 przedstawicieli tej nacji. Oznacza to, iż ich liczba spada, jako że w 1926 r., w ostatnim spisie powszechnym, w którym można było deklarować narodowość nagajbacką, zadeklarowało ją 11 200 osób. Pochodzenie Nagajbaków nie jest jasne. Niesprecyzowana jest też geneza samej nazwy społeczności. Istnieją teorie wiążące ich pochodzenie z Nogajami (koncepcje te opierają się głównie na nazwie tej społeczności), inne znów mówią, iż nazwa ich pochodzi od imienia Nogaj, który miał być wodzem części Baszkirów, która dała początek Nogajom, zaś sami Nagajbacy są Baszkirami. Poza tym istnieją teorie, które mówią, iż naród ten pochodzi od plemion ugrofińskich, podbitych i wynarodowionych przez Tatarów. Najczęściej jednak obecnie wiąże się ich ze zmuszonymi przez Iwana Groźnego do przejścia na prawosławie Baszkirami. Nagajbekowie dość licznie brali udział w wojnach napoleońskich, i pochodzący z tego ludu żołnierze uczestniczyli w walkach w Europie Zachodniej a potem w okupacji Francji. Powróciwszy do ojczyzny weterani wojenni założyli kilka osad nazwanych od miast i osad zachodnioeuropejskich, w których byli, m.in. obecny ośrodek administracyjny okręgu nagajbackiego _ Ferszampenuaz (którego nazwa pochodzi od francuskiej wioski Fère-Champenoise, gdzie 25 marca 1814 r. Nagajbacy brali udział w bitwie), Berlin, Leipcig (od niemieckiej nazwy Lipska). Jedna z powstałych wtedy osad została nazwaną na cześć francuskiej stolicy Pariżem (w końcu XX w. budując nową wieżę telewizyjną w nagajbackim Pariżu, w także w nawiązaniu do francuskiego Paryża nadano jej wygląd pomniejszonej około dwukrotnie wieży Eiffla; budowlę tę uroczyście otwarto w 2005 r.).
Kultura Nagajbaków jest zbliżona do kultury baszkirskiej i tatarskiej, zapożyczyła jednak wiele od Kozaków, dlatego określani są niekiedy mianem „tatarskich kazaków”. Wyrazem tego jest m.in. fakt, iż tradycyjny strój kobiet nagabajskich przypomina ubiór kereszeńskich Tatarów (także wyznających prawosławie), podczas gdy ubiór męski zbliżony jest do kozackiego. Tradycyjna literatura nagajbacka zachowała się w zasadzie tylko w formie ustnej. Do dnia dzisiejszego żywe są stare pieśni i inne utwory ludowe. Inaczej niż innych, pokrewnych grup ludności wyznających islam, wśród chrześcijańskich Nagajbaków, prawdopodobnie pod wpływem cerkiewnym wykształciły się tradycje śpiewów chóralnych. Nagajbacy używają języka z rodziny tureckiej, pośredniego pomiędzy językiem tatarskim a baszkirskim, dlatego różne źródła uznają ich to za grupę etniczną Tatarów, to za grupę Baszkirów, to znów za odrębny naród. Podstawą tradycyjnej gospodarki Nagajbaków jest rolnictwo, duże znaczenie ma także hodowla zwierząt, wypasanych na stepie. Rolnictwo nagajbackie także było typu „stepowego”; siali głównie pszenicę, a ponadto owies i jęczmień. Znane był pszczelarstwo. Nagajbacy znani byli z umiejętności ciesielskich oraz budowy pojazdów konnych.
Osiedla nagajbackie (auł) znajdowały się nad brzegami rzeki i zwykle składały się z jednego gospodarstwa, którego zabudowania zbudowane były na planie kwadratu. Domy mieszkalne i zabudowania gospodarskie stanowiły osobne budynki. Mieszkania, zbudowane z bierwion łączonych zrębowo zwykle składały się z dwóch izb.
Są rdzenną ludnością turecką w Rosji, uznawaną za odrębny naród na mocy rosyjskiego ustawodawstwa. Większość Nağaybäków zamieszkuje obwody Nagajbakski i Czebarkulski obwodu czelabińskiego. Mówią subdialektem środkowego dialektu języka tatarskiego, znanego jako dialekt Nagaibak. Historycy rosyjscy i tatarscy zwykle traktują Nağaybäków jako integralną część Tatarów z Wołgi; mniejszość uważa Nağaybäków za odrębną grupę etniczną. W rosyjskim spisie powszechnym z 1989 r. 11 200 osób określiło się jako Nağaybäks, a w 2002 r. liczba ta spadła do 9600. Pochodzenie Nağaybäków jest niejasne. Jedna z teorii umieszcza Nağaybäków jako odgałęzienie Nogais. Inne relacje podają, że są to Tatarzy z Wołgi, ochrzczeni po upadku chanatu kazańskiego. Najbardziej prawdopodobna teoria, według Wielkiej Encyklopedii Rosyjskiej z 1994 r., głosi, że przodkowie Nağaybäków tradycyjnie zamieszkiwali centralne dzielnice Chanatu, na wschód od Kazania i najprawdopodobniej byli potomkami ludu Nogajów i Kipczaków. W XVIII w. zasymilowali także niewielką grupę chrześcijan z Iranu i Azji Środkowej. Najpopularniejsza teoria w Tatarstanie głosi, że byli to służący Tatarom z chanatu kazańskiego, którzy zostali przymusowo ochrzczeni przez Iwana IV i przesiedleni na granicę pomiędzy nomadami Baszkirami, którzy byli już wcieleni do Rosji, a nomadami Kazachami jako strażnicy granic. Jeszcze inna teoria głosi, że Nağaybäkowie byli tataryzowanymi ludami fińskimi, którzy strzegli granic chanatu kazańskiego. Demonim Nağaybäk pojawił się w źródłach pisanych dopiero w XIX wieku, chociaż marginalna teoria potwierdza jego istnienie aż do XVII wieku. Wieś Nagajbak, od której pochodzi nazwa dzisiejszego rejonu Nagajbakskiego, znana jest od lat trzydziestych XVIII wieku.
Wiarygodne dowody historyczne dotyczące ludu Nağaybäk zaczynają się od zapisu z 1729 r., w którym wyszczególniono 25 wiosek „nowo ochrzczonych [Tatarów]” (ros. новокрещёны) w Ufa uezd, na wschód od rzeki Kama. Najprawdopodobniej osiedlili się wokół Ufy w drugiej połowie XVII wieku, po ukończeniu linii obronnej Kama Abatis (1652–1656). Podczas buntów tatarskich i baszkirskich na przełomie XVII i XVIII wieku Nağaybäkowie pozostali lojalni wobec Imperium Rosyjskiego. Rząd nagrodził ich hurtowym przeniesieniem Nağaybäków do majątku kozackiego i przydzielił Nağaybäków do obrony Fortu Menzelinsk.
Kolejny fort obronny zbudowano w 1736 roku we wsi Nagajbak, 64 wiorsty od Menzelińska (dzisiejszy rejon bakaliński). Nowa twierdza stała się ośrodkiem „nowo ochrzczonych”, a do 1744 r. populacja pobliskiego Nağaybäk wzrosła do 1359 osób w jedenastu wioskach. W 1795 r. odnotowano dwie kolejne wsie Nağaybäk. Pierwotna rasa Nağaybäk została stopniowo rozrzedzona napływem innych schrystianizowanych Tatarów, werbowanych do służby kozackiej (Yasak Tatars i Tiptärs). Rząd nakazał ich przeniesienie na tereny Nağaybäk, w większości chrześcijańskie, aby uniknąć codziennych kontaktów między chrześcijańskimi i muzułmańskimi Tatarami, a nowi osadnicy szybko zawierali małżeństwa mieszane z miejscowymi. W 1773 roku Fort Nagaybak został zatrzymany na drodze buntu Jemelyana Pugaczowa. Lojalni Kozacy i żołnierze pod dowództwem kapitana Rushinsky'ego uciekli do Menzelinska; większość pozostałych żołnierzy przyłączyła się do buntu i wzięła udział w oblężeniu Ufy. Pugaczow mianował „nowo ochrzczonego Persa” imieniem Tornow na atamana Nagajbaka. W styczniu 1774 roku mała kompania rządowa wyparła rebeliantów z Fortu Nagaybak, ale Tornov powrócił w siłach i odzyskał kontrolę nad fortem. Dwa tygodnie później cały korpus wojsk rządowych stłumił rebelię. Fort stał się bazą wypadową karnych wypraw na pozostałości armii Pugaczowa. Kawaleria Nağaybäk brała udział w wojnach napoleońskich i późniejszej okupacji Paryża. W 1842 roku Kozacy z Nağaybäk przenieśli się ze swojego dawnego gospodarza w Forcie Nagaybak na wschód, do dawnej gubernatorstwa Orenburg. Tutaj założyli łańcuch wiosek nazwanych na cześć bitew wojen napoleońskich, w tym dzisiejszy Parizh, nazwany na cześć bitwy pod Paryżem w 1814 r., Fershampenuaz (od bitwy pod Fère-Champenoise), Kassel (po walkach pod Kassel w Hesji), Trebij (po bitwie pod Trebbią) w 1799 r. itd. Fershampenuaz pozostaje do chwili obecnej centrum dystryktu Nagaybaksky. Kolejna grupa Nağaybäków osiedliła się na terenie dzisiejszego obwodu orenburskiego. Ci Nağaybäkowie osiedlili się na terytoriach tradycyjnie muzułmańskich, a na początku XX wieku wrócili na islam i ponownie zasymilowali się z etnosem tatarskim.
Większość Nağaybäk to chrześcijanie, którzy w XVIII wieku zostali w dużej mierze nawróceni. Tradycyjny ubiór kobiecy Nağaybäk jest podobny do stroju Tatarów Keräşen, jednak ubiór męski zawiera wiele elementów munduru kozackiego. Są oni oficjalnie małą ludnością tubylczą.
Nagaybakowie pod imieniem nowo ochrzczonych Ufa byli znani od początku XVIII wieku. Pod koniec XVIII wieku mieszkali w obwodzie werchneuralskim, twierdzy Nagaibak (w pobliżu nowoczesnej wioski Nagaibakovo w obwodzie bakalińskim w Baszkirii), wsi Bakaly i 12 wsiach. Oprócz Kozaków Nagaibak w tych wioskach mieszkali Tatarzy Teptyari, a między nimi a Kozakami istniały intensywne więzi małżeńskie. W 1736 roku dekretem cesarzowej Anny Ioannovny, w celu wzmocnienia pogranicza ze stepami kazachskimi na terytorium południowego Trans-Uralu, na rzece Ik założono twierdzę Nagaibak. Na nabożeństwa gromadzili się tam nowo ochrzczeni ludzie, którzy przenieśli się z Tatarów i Baszkirii wraz z żonami i dziećmi z dystryktu Ufa. Część Nagaibaków mieszkała w osadach kozackich obwodu Orenburg: Podgórny, Giryal, Alabaital, Ilyinsky, Nezhinsky. 26 lutego 1842 roku wydano Najwyższy dekret Mikołaja I w sprawie przesiedlenia Nagaibaków na Ural Południowy. Według informacji z encyklopedii „Narody Rosji” pod redakcją A. V. Tiszkowa, opublikowanej przez wydawnictwo BRE, najbardziej uzasadniona opinia dotyczy pierwotnego zamieszkiwania przodków Nagaibaków w centralnych rejonach chanatu kazańskiego i możliwości ich przynależność etniczną do grup nogajsko-kipczackich.
Według elektronicznej wersji BRE, podstawą etniczną Nagaibaków byli ochrzczeni Tatarzy Kazańscy, którzy przenieśli się na wschodni rejon Transkamy prawdopodobnie w 2. połowie XVII w. – na początku. XVIII wieku. Jednocześnie w ramach tej wersji nie wyklucza się udział potomków ludów Nogais i ugrofińskich Uralu w etnogenezie Nagaibaków. V. N. Witewski nazwał Nagaibaków, potomkami Ar Tatar-Murzas, którzy zostali ochrzczeni wkrótce po zdobyciu Kazania przez Iwana Groźnego. F. M. Starikov argumentował, że Nagaibakowie to ochrzczeni Tatarzy, ludzie z Arska. Wielu autorów popiera pochodzenie Nagaibaków od ochrzczonych Nogais, którzy oderwali się od głównej części Ordy Nogai. Być może Nagaibakowie pochodzą ze świty wojskowej Syuyumbike[13][15], córki Mangyt Yusuf-biy. Według etnografa M. A. Krukowskiego wśród grupy Trójcy-Bakali istnieją legendy o baszkirskich i mongolskich korzeniach tego ludu. Obecność mongolskiej haplogrupy C3-M217 wśród Kryashenów i Nagaibaks, A. M. Tyurin zakłada pochodzenie części Kryashenów, czyli Nagaibaks, od ochrzczonych Nogais i częściowo od ochrzczonych Kałmuków. W dniach 10 września – 5 listopada 2016 r. w Kazaniu, w Narodowej Galerii Sztuki „Khazine” Państwowego Muzeum Sztuk Pięknych Republiki Tatarstanu, prezentowana była wystawa „Tradycyjna kultura Nagaibaków Południowego Uralu”, zorganizowana przez Ministerstwo Kultury Republiki Tatarstanu, Ministerstwo Kultury Obwodu Czelabińskiego, Narodowa Galeria Sztuki „Khazine” Państwowego Muzeum Sztuk Pięknych Republiki Tatarstanu, muzeum obiektów kultury Nagaibak we wsi Popovo, rejon Czebarkul, obwód czelabiński, MKUK „TsMS” we wsi Ferchampenoise, rejon Nagaibak, obwód czelabiński. Podczas uroczystego otwarcia (prezentacji) wystawy, które odbyło się 9 września 2016 roku, wystąpił zespół folklorystyczny Nagaybak. Opublikowano katalog wystawy.
Przodkowie ludu Nagaibak byli nomadami. Ich zadaniem była ochrona granic Imperium Rosyjskiego przed obcymi. Ich kultura i język uległy osłabieniu w czasach ZSRR, ale podjęto wysiłki, aby je ożywić po upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku. Mówią dialektem tatarskim. W przeciwieństwie do większości Tatarów, nie są oni muzułmanami. Dziś ludzie Nagaibak żyją na wsiach. Niektóre z ich wiosek zapraszają turystów i mają cztery muzea kultury. Istnieje co najmniej 12 zespołów folklorystycznych prezentujących swoją muzykę, taniec i kulturę. Większość Nagaibak to rosyjscy prawosławni. Potrzebują szansy na znalezienie lepszych sposobów zarabiania na życie. W idealnym przypadku uzyskają zaawansowane wykształcenie, dzięki czemu będą mogli zostać lekarzami i biznesmenami.
0 notes
wolcichyczas · 1 year ago
Text
21.07.23
Ew. Marka 13:1-13 
(1) I gdy On wychodził ze świątyni, rzekł mu jeden z uczniów jego: Nauczycielu, patrz, co za kamienie i co za budowle. (2) A Jezus mu odrzekł: Czy widzisz te wielkie budowle? Nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie został rozwalony. (3) A gdy siedział na Górze Oliwnej, naprzeciw świątyni, zapytali go na osobności Piotr i Jakub, i Jan, i Andrzej: (4) Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak, gdy to wszystko będzie się spełniać? (5) Wtedy Jezus zaczął do nich mówić: Baczcie, żeby was ktoś nie zwiódł. (6) Wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest, i wielu zwiodą. (7) A gdy usłyszycie o wojnach oraz wieści wojenne, nie trwóżcie się; musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. (8) Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu i będą miejscami trzęsienia ziemi, będzie głód. To jest początek boleści. (9) Ale wy sami miejcie się na baczności: Będą was wydawać sądom, a w synagogach będziecie bici; postawią was też przed namiestnikami i królami z mego powodu, abyście złożyli świadectwo przed nimi. (10) Lecz najpierw musi być zwiastowana ewangelia wszystkim narodom. (11) A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie troszczcie się naprzód o to, co macie mówić, ale mówcie to, co wam będzie dane w owej godzinie, albowiem nie wy jeteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Święty. (12) I wyda na śmierć brat brata, a ojciec syna, i powstaną dzieci przeciwko rodzicom, i przyprawią ich o śmierć. (13) I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego; ale kto wytrwa do końca, będzie zbawiony.
Opuszczając świątynie, uczniowie wskazują na dostojność zabudowań świątyni, place, ganki, i samo sanktuarium i na mistrzostwo wykonania tego wszystkiego. Herod rozpoczął budowę w 20 r.p.n.e., a została zakończona w 64 r.n.e! Jezus odpowiada na to proroctwem, że wszystkie budynki i każdy kamień zostanie zniszczony (w.2). Jego proroctwo spełniło się w 70 r.n.e, kiedy Rzymianie wszystko zniszczyli. Przeszli przez wschodnią częścią Jerozolimy, a potem przez Dolinę Kidron i weszli na Górę Oliwną po drugiej stronie. Tutaj, patrząc na świątynię i jej zabudowania oraz Jerozolimę, czterech uczniów pyta Jezusa o znaki tego co ma nadejść. Zadają trzy pytania: 1) kiedy to nastąpi? (w.4), 2) Jaki będzie znak, gdy to wszystko będzie się spełniać? 3)Co stanie się na koniec wieku? Pan odpowiada tylko na dwa ostatnie (zobacz w.29-31 i w.5-28), wyjaśniając co będzie miało miejsce tutaj na ziemi. Ew. Mk 13:5-13, pozostała część dzisiejszego fragment daje nam początek odpowiedzi Jezusa na ich trzecie pytanie. Opisuje pierwszą połowę Ucisku. Jezus ostrzega ich, że wielu przyjdzie i będzie twierdziło fałszywie, że są Mesjaszami (w.6, włączając w to Antychrysta, 2 Tes 2:1-12); wielu zwiodą. Zauważ też, że będą wojny oraz wieści wojenne (w.7). Będzie głód i katastrofy (w.7). Wszystko to będzie “początkiem boleści”, co jest innym określeniem początku ucisku. Jezus ostrzega ich, żeby się nie martwić (w.11) i żeby się strzec, ponieważ w czasie ucisku Żydzi będą znienawidzeni oraz będą celem ataków, dzięki czemu część zginie. Głoszenie ewangelii musi być ich priorytetem, nawet jeśli będą za to aresztowani i osądzeni (w.10-11).
Krok Życiowy
Chociaż chrześcijanie nie są “przeznaczeni” na czas “gniewu” (1 Tes 5:9), to musimy uczynić głoszenie ewangelii o zbawieniu w Jezusie naszym priorytetem. Oprócz tego to, co wiesz o przyszłości powinno wpływać na to jak żyjesz teraz! Czy nadzieja powrotu Chrystusa wpływa na to jak dzisiaj żyjesz?
1 note · View note
photo-snap-stories · 3 months ago
Text
Tumblr media
PL:
Cerkiew obronna, Supraśl (część 2 z 3)
We wrześniu 1947 r. Naczelna Dyrekcja Muzeów i Ochrony Zbiorów poleciła przystąpienie do pełnej odbudowy całego założenia klasztornego. Po wojnie w obiektach klasztornych działała szkoła rolnicza, od lat 80. XX wieku zabudowania były stopniowo przekazywane Polskiemu Autokefalicznemu Kościołowi Prawosławnemu, który prowadził prace konserwatorskie i remontowe.
W 2021 r. zakończono trwającą 37 lat odbudowę głównej cerkwi monasteru. Jest ona obiektem łączącym funkcje obronne i sakralne. Zawiera cechy stylu bizantyńskiego i gotyckiego.
EN:
Defensive Orthodox church, Supraśl, Poland (part 2 of 3)
In September 1947, the Chief Directorate of Museums and Protection of Collections ordered the full reconstruction of the entire monastic complex.
After the war, an agricultural school operated in the monastery buildings, and from the 1980s, the buildings were gradually handed over to the Polish Autocephalous Orthodox Church, which carried out conservation and renovation work.
In 2021, the 37-year-long reconstruction of the main church of the monastery was completed. It is a structure that combines defensive and sacred functions, featuring elements of Byzantine and Gothic styles.
2 notes · View notes
olostrzyz · 2 years ago
Video
youtube
3D-Trip: Pomnik Poległym w Boju pod Rajskiem '39 [Poland]. 2023-06-08
Bitwa pod Rajskiem – walki w dniu 4 września 1939 roku we wsi Rajsko pod Oświęcimiem, pomiędzy wojskami Wehrmachtu, a wojskami polskimi. Była to jedna z bitew granicznych wojny obronnej Polski w 1939 roku.
Na mapce, prezentującej siły polskie i niemieckie we wrześniu 1939, Rajsko znajduje się w połowie odcinka Pszczyna – Zator, 3 kilometry na północ od tej linii.
Po stronie polskiej, pod dowództwem majora Piotra Ryby (nominalnie dowódcy I batalionu 16 pułku piechoty) walczyli żołnierze I i IV batalionu oraz plutonu przeciwpancernego z 16 pułku piechoty, bateria artylerii z 6 pułku artylerii lekkiej, trzy plutony kompanii ON (Obrony Narodowej) „Kęty” oraz żołnierze z innych oddziałów (12 i 20 pułku piechoty).
Po stronie niemieckiej, pod dowództwem generała Heinricha von Vietinghoffa, w walkach brały udział jednostki 5 Dywizji Pancernej, wchodzącej w skład VIII Korpusu Armijnego, Grupa Armii „Süd” (południe).
Przed bitwą Grupa majora Ryby wycofywała się (zgodnie z rozkazami dowództwa Armii „Kraków”) w kierunku na wschód, do Zatora. Rankiem 3 września zatrzymała się w lasach obok wsi Międzyrzecze. Niemieckie, szybsze w marszu, oddziały 5 Dywizji Pancernej, czekały na przeprawę przez Wisłę. Niemcy zauważyli Polaków i wywiązała się walka. Niemcy atakowali las nawałą ognia artyleryjskiego, jednak do zapadnięcia zmroku nie udało się im go zdobyć. Polacy rozpoczęli marsz około godziny 22. W nocy grupa polska przebyła Wisłę we wsi Wola, następnie przeszła przez Harmęże (później jeden z podobozów KL Auschwitz) i ostrożnie przez nasyp kolejowy trasy Oświęcim – Czechowice. Na ich trasie znalazła się wieś Rajsko.
Bitwa Dowódca stwierdził, że najbezpieczniejszą i najkrótszą drogą jest przejście przez park dworski. W obrębie zabudowań znajdował się pałacyk oraz folwark. Około godziny 4 rano wywiązała się ostra walka z silnymi strażami niemieckimi – w pałacyku znajdowało się miejsce postoju sztabu całej 5 Dywizji Pancernej, z generałem von Viettinghofem na czele. Niemcy bronili się, walcząc o swoje dowództwo i wzywając na pomoc posiłki, również te, które już były dalej na wschód, w kierunku Krakowa. Polakom przy użyciu granatów udało się opanować zabudowania folwarczne. Niemcy stracili 3 oficerów (według niemieckich źródeł 2 kapitanów) i 13 szeregowców. Jednak wezwane posiłki i ich przewaga czyniły sytuację niemożliwą do wygrania dla strony polskiej.
Major Ryba nakazał odwrót w kierunku południowym, aby następnie skręcić na wschód, do rzeki Soły. Śluzy rzeki (w Porąbce) zostały podniesione po wybuchu wojny, celem utrudnienia Niemcom przepraw. Niestety to samo dotknęło grupę majora Ryby. Około godziny 7 zostali przyparci do brzegów rzeki i otoczeni, w pobliżu miejscowości Osiek. Ataki Niemców, otoczenie oraz kończąca się amunicja zmuszały żołnierzy do przeprawy. Żołnierze również w wodzie znajdowali się pod ogniem wroga. Około godziny 10 walki się skończyły.
Po bitwie Wielu Polaków utonęło. Pozostałych przy życiu i rannych przeciwnik wziął do niewoli. Nieliczni przeżyli i uniknęli złapania (w tym dowódca). Według niektórych źródeł w czasie walk poległo 83 żołnierzy polskich, nie licząc tych, którzy utonęli oraz 7 mieszkańców Rajska. Ciała 11 topielców zostały znalezione na wale, na prawym brzegu Soły i tam na miejscu pochowane (wiosną 1948 roku zwłoki ekshumowano do wspólnej mogiły na cmentarzu parafialnym w Oświęcimiu).
Major Piotr Ryba wraz z ocalałymi żołnierzami zameldował się generałowi Bernardowi Mondowi (dowódcy 6 DP) i razem z 6 DP kontynuowali szlak wrześniowy.
Niemiecka 5 Dywizja Pancerna była główną siłą, która spowodowała przerwanie polskich pozycji obronnych w Bitwie pszczyńskiej, i tym samym zagrożenie dla centrum Armii „Kraków”. Bitwa pod Rajskiem jest w Polsce mniej znana, niż w Niemczech. Historycy i żołnierze niemieccy określają ją nazwą „bój pod Oświęcimiem”.
Pomniki ku czci żołnierzy znajdują się w Brzeszczach na cmentarzu komunalnym (pomnik „Żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1939 r. w bitwie pod Rajskiem”) oraz w Rajsku (tablica pamiątkowa).
0 notes
unabashedreviewartisan · 2 years ago
Text
Jaki baterię kuchenną do domu wybrać. Podpowiadamy
Asortyment baterii kuchennych musi być przemyślany. W dziedzinie znajduje się bardzo duży rodzaj baterii jednak to którą wybrać dla dużej liczby osób stanowi duży kłopot. Baterie zmieniły swoje oblicze dzięki przestrzeni lat zatem by wybrać jak najlepsza należy zaznajomić się z ich typami:
Kryterium doboru akumulatorów kuchennej możemy podeprzeć na funkcjach, jakie posiada lub na jej wyglądzie zewnętrznym. Trzeba jednak nie zapominać, że jest to część wyposażenia kuchenna eksploatowana dość usilnie, a do owego poddawana również odrębnym czynnikom powodującym różne tempo zużycia, jak na przykład jakość wody. Kształt, skalę, kolor, sposób sterowania i miejsce montażu - to całość musimy znać dokładnie wybierając baterię do swej kuchni. Zobacz tą stronę
Baterie naścienne i stojące
Tumblr media
Baterie naścienne przykręcone się do złączy gorącej i zimnej nawadniania wychodzących ze ściany. Popularność tego rozwikłania maleje a wytwórczość skierowana jest raczej do odbiorców którzy wymieniają baterie bez remontowania instalacji.
Baterie jedno i dwuuchwytowe
Baterie jednouchwytowe owo takie, w których zbytnio pomocą jednego uchwytu wybieramy temperaturę wody oraz rodzaj jej strumienia. Woda ustawiana jest za wsparciem ceramicznej lub plastikowej głowicy wewnątrz baterii. Dwuuchwytowe (z 2 kurkami) to tego typu gdzie znajdują się dwa pokrętła służące do mieszania wody. Każdym z nich regulujemy intensywność strumienia wody. Baterię jednouchwytową można obsługiwać wybraną ręką przez co wydaje się praktyczniejsza od dwuuchwytowej.
Ważna wylewka
Baterie kuchenne muszą być praktyczne. Służą do mycia naczyć, towarów żywnościowych, potrafią napełnić duży garnek. Powinny mieć więc potężniejszy zasięg i funkcjonalność niż baterie łazienkowe. O funkcjonalnosci akumulatorów decyduje w znacznym stopniu do niej wylewka. Wlewki dzielimy na ruchome, nieruchome, jednouchwytowe lub kilku, wysokie, sprężynowe.
Baterie bezdotykowe
Działają wówczas gdy wykryją obok obiekt. Nie wymagają obsługi dłonią. Automatycznie dozują wodę o odpowiedniej temperaturze i sile strumienia. Są nadzwyczaj oszczędne, dlatego że woda nigdy nie leje się wyjąwszy potrzeby. Mało atrakcyjne w kuchni z racji niskiej ergonomii. Doskonale sprawdzają się w łazience.
Baterie termostatyczne
Bateria termostatyczna ma dwa pokrętła. Jednym ustawiamy temperaturę wody a innym siłę strumienia. W konsekwencji do jej obsługi również wystarczy jedna ręka. Baterie termostatyczne pozwalają oszczędzać wodę, szybko ustawiamy poprawną temperaturę. Automatyczny kształt bardzo pilnuje naszej temperatury, jest niewrażliwy na wahania ciśnienia wody ciepłej oraz zimnej np. tuż przy jednoczesnym korzystaniu wraz z innej baterii w łazience.
Bateria wraz z podgrzewaczem
Ciekawym wyjściem jest również bateria z podgrzewaczem pozwalająca osiągnąć temperaturę wrzątku bez dodatkowych ustrojstw typu czajnik bądź garnek. Sprawdzi się ona w każdej kuchni, gdyż umożliwia zredukować koszty zużycia energii i nawadniania. Podgrzewacz wody oraz bateria są znakomicie do siebie przystosowane, a montaż nieskomplikowany. Dodatkowo izolacja szczędzi użytkowników przed oparzeniami. Bateria typu 2 w 1 posiada podgrzewacz wody do zabudowania pod zlewozmywakiem oraz mieszacze wody ciepłej i lodowatej po jednej stronie a zawór spośród wodą gorącą zlokalizowany z drugiej witryny.
Baterie dwufunkcyjne filtrujące wodę
Układ ogniwo i filtr pozwoli cieszyć się nieskalaną i smaczną wodą prosto z kurka. Innowacyjny system filtrujący, jak na model Vital od Franke składa się wraz z eleganckiej, kompaktowej baterii kuchennej, która wyposażona jest w współczesny kapsułkowy filtr. W niewielkiej kapsułce ukryto kilkuetapowy, zaawansowany filtr zatrzaymujący osady, rdzę, mikrocząsteczki plastiku itp. Nie pozwala się także przedostać przeszło 99, 99% wirusom i bakteriom. Dzięki temu krystalicznie zadbana woda może pozostać wypita prosto ze źródła, bez wcześniejszego zagotowania jej. Należy zapytać o to co najważniejsze, jest zdrowa i ma idealny zapach i smak.
0 notes