#wychowywać
Explore tagged Tumblr posts
Text
:/ i don't like how my sister treats her kid
#but what am i supposed to do about it🚶#wielka pani studentka psychologii sie znalazła i mowi jej jak ma żyć i wychowywać dziecko?......#nie żebym była specjalistką od wychowywania dzieci bo sama nie wiem co teraz zrobic na jej miejscu ale nie moge patrzeć jak płacze....
2 notes
·
View notes
Text
Jeżeli kiedykolwiek będę mieć dzieci, nigdy nie będę ich wychowywać tak, jak moi rodzice mnie i moje rodzeństwo
- dramaatqueen
#chujowy dzień#cytaty o zyciu#smutne ale prawdziwe#chujowe ?ycie#problemy#dramaatqueen#zycie to kurwa#mam dość#mam doła#milczenie#nocne rozmowy#relacje#milosc#myśli#miłość#nocne przemyślenia
75 notes
·
View notes
Text
Krew mnie zalewa kiedy słyszę od ojca że dzisiejsza młodzież jest słaba , że wymyśla sobie problemy . Że za jego czasów to nikt by nie mówił o depresji tylko sobie z nią poradził .
I jak cię ojcze kocham , to w takich momentach nienawidzę .
Wiem że nie miałeś najlepszego dzieciństwa .
Ale to nie nad tobą znęcała się siostra . Nie w twoją nogę wbiła drut kiedy miałeś 4 lata pytając ,, Chcesz zobaczyć krew " . Nie ciebie przyciągała za włosy po mieszkaniu . Nie ty musiałeś sobie radzić z ciągłym biciem i poniżaniem . Mówieniem do ciebie jak bardzo zrujnowałeś komuś życie , jak cię nienawidzi , jak powinieneś się nigdy nie urodzić . Nie ty musiałeś zastanawiać się czy dzisiaj cię zabije . Nie myślałeś o tym czy jeśli nie uda ci się wyrwać się udusisz kiedy dusiła cię poduszką .
Nie ty czułeś że nie zasługujesz na powietrze więc próbowałeś nie oddychać mając 7 lat .
Twoja matka umarła ale nigdy nie czułeś , że żywi wobec ciebie zarówno miłość jak pogardę .
Nie ciebie opuścili absolutnie wszyscy po rozwodzie rodziców . Siostra kazała nie ryczeć i nie być samolubną kieys zacząłeś płakać z tego powodu. Zostałeś pozostawiony jak stara zabawka którą już nikt nie chce się bawić w wieku 12 lat . Jak zbędny i uciążliwy balas który został po waszej nieudanej próbie zabawy w szczęśliwą rodzinkę , taki ciężar którego nikt nie chce wziąć na siebie . Nie czułeś że wszyscy zastąpili cie kimś innym . Nie straciłeś wszystkich przyjaciół bo przez całe wakacje nie wychodziłeś z domu prubując sam ogarnąć gówno jakim obarczyła cię twoja wspaniała rodzina . Nie czułeś się zastąpiony przez każdego kogo kiedyś uważales za rodzinę . Nie czułeś codziennie wielkiego poczucia winy z powodu kurwa czegoś na co nie miałeś wpływu . Nie ciołeś się , głodzileś i spałeś 8 godzin tygodniowo w wieku 13 lat . Nie chciałeś się zajebać bo życie było chujowe . Matka nie powiedziała że jesteś samolubny i ,,ona też ma prawo do szczęścia "kiedy płacząc powiedziałeś że czujesz się samotny . Nie myślałeś o samobójstwie przez całą siódmą klasę. Nie wychowywać się sam siedząc w pustym domu i nawet nie mając gdzie z kim wyjść bo wszyscy uznali cię za smutnego emo dziwaka . Nie karałes się za najmniejszy błąd . Nie bałeś się odzywać bo ktoś mógłby cię źle zrozumieć . Nie brałeś przypadkowych leków bo miałeś nadzieję że następnego dnia się nie obudzisz .
Nie odbudoeałes wszystkiego sam a potem niecałe pół roku potem twoja całą praca runęła kiedy wrzuciła bezsenność . Nie tarzałeś się na dywanie śmiejąc się krzycząc , że nie chcesz żyć a twój ojciec patrzył na to nie przejęty mówiąc ci że przesadzasz . Nie miałeś ataków paniki .
Dlatego jebać cię ojcze kiedy mówisz że przesadzam . Jebać cię za to że zawsze byłeś w pracy .
I jebać cię matko za to , że zawsze mówiłaś mi że nie mogę dopuścić się żeby być gruba kiedy byłam mała . Za to że wchodziłaś na wagę i płakalaś . Że mnie zostawiłaś kiedy najbardziej cię potrzebowałam . Za to że powiedziałaś mi ,, No może ciebie parę razy uderzyłam ale twoją sióstre potrafiłam katować. Że zwalasz mi na głowę swoje miłosne problemy jakbym miała je rozwiązać . Że każesz mi być tą dorosłą w naszym domu . Jebać ciebie i twoją niestabilność emocjonalną .
Jebać cię siostro za to że się na denną znecalas . Jebać cię za to że tego nie pamiętasz kiedy ja nie mogę zapomnieć . Za to że zawsze muszę udawać że jest w porządku kiedy cię widzę . Że czasami boję się kiedy ktoś mnie dotyka .
Jebać cię babciu za słowa ,, no kto będzie musiał pujsc na dietę ten będzie musiał " kiedy dosłownie jadłam po 500 kcal dziennie od wielu miesięcy . A potem taka zmartwiona że zjadłam tylko rosół i wyrzuciłam z niego makaron .
Jebać cię przyjaciółko za to że mnie zastapilas . A porem okazało się że tylko ja cię nigdy nie zdradziłam . I teraz wszystko ma być ok ? Znowu razem przeciw światu .
Jebać was wszystkich bo nie potrafię was nienawidzić.
Więc jeszcze raz ktoś mi powie że wymyślam sobie problemy. Idźcie kurwa sami pobiegać najlepiej na Alaskę .
#4norexla#chude jest piękne#4nor3xia#jestem motylkiem#jestem obrzydliwa#jestem gruba#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie chce mi się żyć#tw ana rant#nienawidze siebie#nienawidze swojego ciała#nie chce żyć#nie jestem idealna#nie chce być gruba#nie bede jesc#nie chce jesc#motylki any#ana is my friend#4n4blr#4namia#ana buddie#depressing shit#jestem zjebana#jestem za gruba#jebać wszystko#jebać życie#jebać ludzi#ana blr#tw a4a
21 notes
·
View notes
Text
Aniele Jazu stróżu mój
Żeby Was... Dziś jest podobno święto Aniołów Stróżów, więc będzie o Aniołach Stróżach. Wpis całkiem na poważnie. Posłuchajcie:
Taki Anioł Stróż to ma przerąbane. Wyrwali go z Nieba i kazali pilnować jakiegoś grzesznika na ziemi, jakby miało mu to jakoś specjalnie pomóc się zbawić. O grzeszniku mówię. I co w końcowym raporcie ma taki stróż powiedzieć? "Panie! Co ja mogłem jak to taki grzesznik i degenerat był? Wolna wola. Rodzice mieli wychowywać w wierze i pomagać wyjść na ludzi. Jestem stróżem, nie wychowawcą!"
Naprawdę jestem wdzięczny mojemu stróżowi. Za to co mi wymodlił jak byłem nieświadomy, za to przed czym mnie uchronił jak już byłem świadomy, i przed czym mnie uchronił jak byłem nieświadomy przez np. piwsko. Jazu, doceniam, że potrafisz wykrzyczeć "DOŚĆ JUŻ WYCHLAŁEŚ!". Za to, że mnie budzisz kiedy tego potrzebuję. Że w odpowiedniej chwili łapiesz za ramię i pytasz gdzie lezę. Z 1000 razy bym już nie żył. Albo, co gorsza, był kaleką. Wdzięczny jestem za przeczucia i poruszanie mojego kamiennego serca. I za to, że kiedy czuję się samotny siada przy moim boku. Jak już będę stał na sądzie, to ja wstawię się za nim, a nie on za mną. Dobry jest z niego stróż.
"Aniele Boży mój stróżu Jak mam Tobie dziękować Bo zamiast siedzieć w Niebiosach Musisz się ze mną mordować Dziękuję za wszystkie razy Gdy mnie za ramię złapałeś Dzięki tej interwencji W kłopoty się nie wpakowałem Dziękuję że zawsze mnie budzisz Bo nie zdarza mi się zaspać Mogę wiec spać spokojnie Czuwasz przy mnie i basta Dziękuję że przed grzechem chronisz Szepczesz wyrzuty sumienia Chociaż grzechów mych masz dość Ty nie masz nic do stracenia
Dziękuję za to że jesteś Po prostu mi do pomocy Że tylko mi podpowiadasz I nie uciekasz się do przemocy" J.K.
12 notes
·
View notes
Text
"Możesz stracić płodność"
I tego się właśnie boję. Ja bardzo chce mieć w przyszłości dziecko albo dzieci i je wychowywać by nie przeżywały okropnych rzeczy, dlatego próbuje cały czas zakończyć z tym ale nie mogę cofam się jeszcze gorzej
13 notes
·
View notes
Text
Koleżanka rozcina recepturki (miała tylko takie grube rozcinać, które trzymały w kupce mniejsze partie, a resztę zostawiać, ale coś jej nie wychodziło) na kwiatach, które musiałam układać na taśmie
Ja - coś gumki Ci ciągle pękają
Ona - to znak
Ja - wybacz, ale serio nie chcę wychowywać z Tobą kwiatka
7 notes
·
View notes
Text
5 rad, które bym dała młodszej sobie:
Nie zadowalaj się byle czym
Nie masz z kimś vibe? Ta osoba nie daje ci spokoju i poczucia bezpieczeństwa - odpuść
Jeśli coś cię denerwuje w kimś na początku - zastanów się czy jesteś w stanie to zaakceptować, bo będzie to w późniejszym czasie przyczyną waszego rozstania.
Zastanów się czy na pewno podoba ci się ta osoba jaka jest czy twoje wyobrażenie o niej
Odpuść sobie każdego niedojrzałego chłopaka. Jeśli chcesz wychowywać dziecko to zrób sobie swoje lub zatrudnij się jako niania.
12 notes
·
View notes
Text
∬⠀⠀vanya⠀⠀ˎˊ˗
Vanya Holloway swoje pierwsze kroki stawiała w norweskim miasteczku Ålesund, dopóki jej matka po latach nie zdała sobie sprawy, iż nie jest to życie, jakiego pragnęła dla siebie i swojej jedynej córki. Cordelia kochała jej ojca, Norwega z krwi i kości, ale nie potrafili porozumieć się w kwestii ich wspólnej przyszłości. Mimo łączących ich uczuć postanowili więc, iż pociechę będą wychowywać osobno. Gdy nie rozumiała jeszcze, co oznaczało cicho wypowiedziane tato zostaje, powróciły do rodzinnego, nowojorskiego mieszkania, które zostało pozbawione obecności jakiegokolwiek mężczyzny. Mimo tego, iż mama starała się jak mogła, by wszystko jej wynagrodzić, było to dla Vanyi niewystarczające, a rodzinna relacja została rychło nadszarpnięta - co też próbowała wytłumaczyć samej sobie brakiem taty i odpowiedniego wzorca.
V, starając się nie sprawiać problemów samotnie wychowującej ją Cordelii, uczyła się dobrze. Głównym przedmiotem jej zainteresowania były nauki humanistyczne, a okołoksiążkowe tematy podejmowane przez rówieśników narzucały nań bezustanny słowotok. W momencie, gdy młodzieńczy bunt związany z wagarowaniem minął, postanowiła zainteresować się psychiatrią, z którą wiązała swoją przyszłość. Przed podjęciem decyzji o aplikowaniu na studia, przez lata pracowała w okolicznym kinie, wynajmując na obrzeżach miasta małą kawalerkę wraz z chłopakiem poznanym w szkole średniej.
Początkowo Kellen był jedynie przyjacielem, gdy zaś poznawali się jeszcze lepiej, postanowili przenieść swoją relację o szczebel wyżej. W ten sposób zostali najpierw kochankami, a znacznie później ich więź przekształciła się w związek. Jak każdy chłopak, który mógłby choćby się nią zainteresować, na próżno doszukiwał się aprobaty u Cordelii, a jej niechęć zwiększyła się wraz z niespodziewanymi nowinami. Wieść o tym, iż zmagał się z uzależnieniem od alkoholu przy jednoczesnym udawaniu jakoby wszystko było w porządku, spadła na nią wraz z kolejną - nieplanowaną, zaskakującą ciążą. Vanya, choć namawiana zarówno przez matkę, jak i partnera do wykonania zabiegu, nie potrafiła się nań zdobyć, choć była horrendalnie przerażona czekającymi za rogiem zmianami. Kellen odszedł z jej życia, gdy nie potrafił pogodzić się z jej decyzją, a alkohol zaczął rządzić jego codziennością i powodować wokół ich trójki zbyt wiele niedopowiedzeń.
Mimo chłodnych stosunków z Cordelią, Holloway zdała klucze od mieszkania właścicielowi i wróciła do rodzinnego domu. Próbowała pogodzić ciężki okres ciąży ze studiami, na które finalnie się dostała, a później z samotnym wychowywaniem dziecka. Po urodzeniu córeczki, która nosi dumne imię Greta, Vanya wzięła dziekankę, by po roku wrócić na uczelnię. Poległa jednak w obu przypadkach, gdyż coraz częściej zaniedbywała Gretę, która kończyła zaledwie kilka miesięcy, gdy Cordelia wystąpiła sądownie o odebranie jej praw rodzicielskich. Od tamtej pory, gdy zmuszona była oddać córeczkę w ręce mamy, a jej życie zdawało się sypać, zabrała papiery z dziekanatu i wprowadziła się do znajomego z dzieciństwa. Bear pomógł jej stanąć na nogi i jako-tako doprowadził tamtejszą rzeczywistość do względnego porządku.
Po latach, gdy Greta rozumiała znacznie więcej niż gdy była malutka, Vanya odnalazła miejsce spotkań samotnych rodziców, którzy mierzyli się z wieloma trudnościami i zaczęła pojawiać się na nich w każdy poniedziałek. To tam poznała dziewczynę, która zainteresowała ją i wprowadziła do tematu tłumaczenia książek. Stało się to jej pobocznym, hobbystycznym zajęciem; czasem pomaga przy mniejszych lub mniej ambitnych produkcjach, by mogły zaistnieć na światowym rynku. Przechodzi kursy i szkolenia z zakresu tłumaczeń i uczy się języków, głównie skupiając się na podstawach francuskiego i szlifuje norweski, który zna dzięki tacie. Prócz tego pracuje w Five Guys jako kelnerka, choć szczerze nienawidzi osiadającego na jej skórze zapachu cheeseburgerów. Udało jej się wynająć klitkę z salonem i niewielkim pokoikiem, który ma nadzieję wkrótce przekształcić w miejsce dla Grety. Stara się pokazać sobie oraz mamie, że ma życie pod kontrolą i jest w stanie opiekować się drugim człowiekiem, by odzyskać siedmioletnią już córkę. Córkę, która nie ma świadomości, kto jest jej prawdziwą mamą; Cordelia, by ją chronić, wpajała jej bowiem, że Vanya jest tak naprawdę jej starszą siostrą.
2 notes
·
View notes
Text
Mara
Jej imię — Mara — oznaczało w Języku-który-już-zapomniano morze. Nic w tym dziwnego, wszakże Mara mieszkała nad Morzem, w starej, zapadłej wiosce rybackiej kompletnie odciętej od świata.
Podobno gdzieś dalej jest jeszcze jakiś inny świat. Świat szeroki i niewyobrażalnie wielki, różniący się szalenie od tego, który znała Mara. Podobno niektórzy rybacy widzieli kiedyś na horyzoncie odległe statki, które z pewnością nie były kutrami i nie należały do nikogo z wioski. Zresztą, nikt by się tak daleko nie zapuszczał. Nikt nie był aż tak szalony.
Ale jej imię — Mara — mogło w dzisiejszym języku oznaczać także coś innego. Na przykład śmierć. Ale nie trzeba o tym myśleć. Przecież intencją tego, kto wymyślał to imię, nie była wcale śmierć, nie. Myślał o czymś innym, o pięknym, bezkresnym morzu...
...morzu, które pochłonęło tyle ludzkich istnień. A może jednak myślał o śmierci?
Mara ma dziwne imię i dziwnie się też zachowuje. Rzadko bawi się z innymi dzieciakami, woli wałęsać się po dzikich skałach i obserwować wzburzone morze. Czasem spogląda nieprzytomnym wzrokiem w chmury wiecznie przesłaniające niebo i zamyka oczy, gdy słona bryza uderzą ją w twarz. Nie interesuje ją oprawa ryb ani budowa kutrów. Gdy inni młodzi ganiają po szerokiej połaci mokrego piasku odsłoniętego przez odpływ, ona idzie na skały, przysiada na wilgotnym głazie chłostanym przez wiatr — a pod nią przewala się morze, pryska, pieni się i grzmoci białymi pięściami w niewzruszony kamień.
Kiedyś Mara powiedziała:
— Chciałabym być syreną.
Wkoło zapadła nieprzyjemna cisza, tak jak gdyby Mara właśnie publicznie przeklęła.
— Dziecko — rzekła wtedy jej matka, a trzeba wiedzieć, że była to mądra kobieta, która umiała wychowywać dzieci; Mara była wszakże jej siódmym dzieckiem. — Nie mów tego więcej i nigdy więcej tego nie chciej.
Mara posłusznie zamilkła, ale w sercu nie przestała ścigać swojego marzenia. Wręcz przeciwnie, pragnęła go coraz bardziej.
Aż zdarzyła się tamta noc, w ciągu której wszystko się zmieniło.
Noc Rybaków, najkrótsza noc w ciągu roku. Nikt tego dnia nie wypłynął na morze, wszyscy rybacy zostali w domach; to była ich noc i chcieli ją spędzić z rodzinami.
Był tam jeden młodzieniec, któremu Mara od dawna się podobała, była bowiem piękną dziewczyną o wielkich oczach, głębokich jak morze, chociaż nigdy jej tego nie powiedział. Wiedząc, że Mara uwielbia przesiadywać na skałach i chcąc się przed nią popisać, zaproponował młodzieży — w tajemnicy przed starszymi — wycieczkę do Jaskini, która odsłaniała się jedynie podczas odpływu. Wszyscy chętnie się zgodzili i tak rozbawione towarzystwo poszło do Jaskini. Ze względu na to, że było w niej bardzo ciemno, rozpalili pochodnie.
Odblaski płomieni pełgały po nierównych ścianach Jaskini. Zdawało się, że w środku jest prócz nich ktoś jeszcze; zdawało się także, że na ścianach jest coś napisane czy wyrysowane, może jakieś pradawne zaklęcia? Nastrój był groźny i tajemniczy, zabawa była zatem pyszna. W Marze zaś wybuchnął jakiś niezwykły płomień, który od dawna jakby czekał, żeby go zapalono.
Młodzież popiła i zaczęła tańczyć coś, co w jej mniemaniu miało być tańcem ich pierwotnych przodków, którzy czcili Morze i mówili w Języku-który-już-zapomniano. Lecz Mara — chyba jako jedyna — dostrzegła wkrótce w tych pozornie bezsensownych harcach pewną niespokojną regularność i rytm i poczuła — mocno — obecność czegoś większego, niesamowitego i nienazwanego, na co nie było nazwy nawet w Języku-który-już-zapomniano.
— Noc zapomnienia! Noc zapamiętania! — zaczął wykrzykiwać ów młodzieniec, któremu podobała się Mara, z początku bełkotliwie, potem coraz wyraźniej i dobitniej. — Noc zapomnienia! Noc zapamiętania!
Aż stało się.
Mara nie pamięta dobrze, jak to było. Krąg — dziki, nieukołysany krąg ludzki — wirował coraz szybciej i szybciej, pochodnie jakby przygasły, świat, z którego nagle zniknęły wszystkie ryby i kutry, oszalał zupełnie i zatracił się w ucieczce i gonitwie za samym sobą, w tym dzikim i niekołysanym kręgu ludzkim...
Nagle — choć niepostrzeżenie — wszystko zgasło.
Gdy Mara otworzyła oczy — gdy obudziła się? czy zasnęła? — nigdzie nie było jej znajomych ani Jaskini i jej dziwnych obrzędów, nie było skał ani plaży utworzonej przez odpływ, ani kutrów, ani drewnianych chałup przeżartych przez sól — tylko morze i jego fale tak łagodne i niewielkie, że aż przerażające. Po chwili Mara spostrzegła także, że nie ma już swoich długich, zgrabnych nóg, które tak dzielnie nosiły ją po wilgotnych skałach, w ich miejsce wyrósł jej teraz rybi ogon pokryty srebrzystą łuską.
— A więc moje marzenie się spełniło — powiedziała sobie. — Mogę teraz płynąć, dokąd chcę.
Lecz wkrótce okazało się, że nie była to prawda. Tak, sama wybierała sobie kierunek swej drogi; ale i tak nie miało to znaczenia, bo wokół było tylko Morze i nic więcej. Niedługo potem Mara zrobiła się głodna i spragniona, i bardzo samotna.
— Wierzyłam, że będąc syreną, będę szczęśliwsza — rzekła. Jej głos był schrypnięty i na dodatek mówiąc to, opiła się trochę paskudnej słonej wody. Nie brzmiało to dobrze. �� Teraz jednakże oddałabym wszystko, żeby być znów na tamtych skałach. Już wiem, co oznacza moje imię i niemal żałuję, że się tego dowiedziałam.
Była coraz słabsza i nie miała już sił utrzymywać się na powierzchni. Tak walczyła... tak walczyła... a wokół tylko morze i morze.
Poszła na dno.
Gdy otworzyła oczy — gdy obudziła się? czy zasnęła? — leżała na wilgotnych skałach, a obok niej klęczał młodzieniec, który ostatnio krzyczał: — Noc zapomnienia! Noc zapamiętania! — a teraz wpatrywał się w jej twarz.
— Straciłaś przytomność, a zaczął się przypływ. Jeszcze chwila, a by cię zalało — powiedział.
— Tylko ja?...
— Wszyscy straciliśmy przytomność, wydaje mi się — rzekł niepewnie i pomógł Marze wstać. Gdy szli w stronę wioski oświadczył jej jeszcze, że gorąco pragnie, aby to ona oprawiała ryby, które on złowi. Nie są to być może najpiękniejsze oświadczyny świata, lecz w światku, który znał tylko Morze, ryby i kutry, uchodziłyby za szczyt poezji.
Mara spojrzała jeszcze raz na Morze i wzdrygnęła się.
— Tak — odparła wreszcie. — Ale tylko wtedy, gdy wyjaśnię ci, co znaczy moje imię.
I opowiedziała mu historię o syrenie i o Morzu.
— Tak — rzekł na koniec młodzieniec. — I ja miałem dziwne sny.
Ale nie opowiedzieli ich innym ludziom z wioski, bo były jak z innego świata; tego nieznanego i szerokiego, w którym nie ma ryb ani kutrów. Nie mogli opowiedzieć; musieliby chyba znać Język-który-już-zapomniano.
1 note
·
View note
Text
2 dzień bez kontaktu
Proszę nie pisz do niego. Wiesz ze to nie jest dla ciebie dobre. Nie wyobrażam sobie żebyś miała z nim wychowywać dziecko. On cię nie kocha. Próbowałaś z nim rozmawiać i dać mu następna szanse. Używał każdego twojego czułego punku przeciwko tobie. Nigdy go nie było kiedy go potrzebowałas. Nie martwił się. Nie pytał jak pomoc kiedy ciężko przechodziłas przed depresje. On cię nie chce
0 notes
Text
Z serii ta "przyjemność się powtarza".
Obsesja na punkcie orlików i niepotrzebnych stadionów, którymi Donald Tusk uszczęśliwiał nas podczas poprzedniej kadencji PO, a które od lat przynoszą głownie straty powraca!
60 proc. Orlików które jeszcze stoją wymaga napraw. Naprawdę szanowny premier nie ma pilniejszych spraw? Zamiast głupiej inwestycji w postaci niepotrzebnych orlików (to że były niepotrzebne pokazuje fakt jak szybko wiele popadło w ruinę), może sensowniejsza byłaby inwestycja w pracownie bio-chemiczne w każdej szkole? Żeby dzieciaki nie uczyły się suchych formułek i wzorów co często zniechęca do nauki, a mogły doświadczyć chemii i biologii w praktyce?
Jak znam życie - miękki populizm Tuska, połączony z prywatną obsesją na punkcie gry w gałe, zaowocuje ponownie idiotyzmem Orlików. Po co wychowywać ludzi chcących się uczyć i myślących? Tacy nie będą chcieli brać jakkolwiek udziału się w wojence duopolu PO/PiS.
0 notes
Text
172) Crypturellus parvirostris; kusacz krótkodzioby, small-billed tinamou (kusacz drobnodzioby) - gatunek tinamou powszechnie występującym w suchej sawannie w amazońskiej Ameryce Południowej.
Kusacz drobnodzioby to gatunek monotypowy. Podobnie jak inne kusacze, zjadają owoce z ziemi lub nisko rosnących krzewów. Zjadają również niewielkie ilości bezkręgowców, pąki kwiatowe, delikatne liście, nasiona i korzenie. Samiec wysiaduje jaja, które mogą pochodzić od nawet 4 różnych samic, a następnie wychowuje je, aż będą gotowe do samodzielnego życia, zwykle 2–3 tygodnie. Gniazdo znajduje się na ziemi w gęstych zaroślach lub między podniesionymi korzeniami.
Kusacze drobnodziobe są uważane za idealnych kandydatów do udomowienia, ponieważ mogą wychowywać 3-4 lęgi rocznie i są odporne na choroby atakujące kury. Kusacze drobnodziobe preferują suchą sawannę, ale będą również zamieszkiwać nizinne zarośla. Jego zasięg obejmuje Amerykę Południową Amazonii; Brazylię z wyjątkiem południowo-wschodniej części, północno-wschodnie Peru, wschodnią Boliwię, Paragwaj i północno-wschodnią Argentynę. IUCN klasyfikuje tego kusacza jako gatunek najmniejszej troski, z zasięgiem występowania wynoszącym 6 700 000 km2 (2 600 000 mil kwadratowych).
0 notes
Text
Wyrażę się dziś dosadnie i brutalnie : cóż z tego, że Polki rzadziej się rozwodzą i 'skrobią', a częściej chodzą do kościoła, niż inne białe kobiety?!
Naród polski jest jednym z najszybciej wymierających narodów na świecie dlatego, że Polki wychodzą za mąż późno (i z każdym rokiem coraz później), oraz że bardzo sprawnie posługują się pigułkami antykoncepcyjnymi i wczesnoporonnymi.
Aborcja chirurgiczna to w Polsce zagadnienie moralnie bulwersujące, ale marginalne, jeśli chodzi o wielkie liczby. Każda populacja, w której kobiety rodzą tylko 1-2 dzieci w życiu - zmniejsza się o połowę z każdą generacją. Wymieramy błyskawicznie, jak Dodo, jak dinozaury. Czy wobec wagi tych faktów cokolwiek innego ma jeszcze znaczenie?!
Napływ Murzynów i Arabów jest tylko konsekwencją wymierania narodu (gdzie zwłoki, tam się robactwo zbiega), oraz otwarcia granic przez posłuszne globalistom "rządy". Nawiasem mówiąc, nieco "lepsze" wyniki państw na zachód od dawnej "żelaznej kurtyny" są jedynie skutkiem płodności zamieszkujących już tam ludzi ras obcych.
I nie gadajmy głupot o biedzie i braku stabilizacji materialnej jako przyczynach tego zjawiska, bo nawet pod okupacją hitlerowską Polki rodziły więcej dzieci niż teraz! Rzucanie pieniędzmi w problem nie rozwiąże go, gdy wiele kobiet oświadcza wyraźnie, że za ŻADNE pieniądze na świecie nie urodziłyby trzeciego dziecka. A jedno, czy dwoje nie wystarczy, by naród przeżył. Nie chodzi tu o żadne pieniążki (bęcikowe), ani o bezpieczeństwo! 🤡
Nie ma innego ratunku, jak tylko przez zmianę PRAWA!
I NIC mnie nie obchodzi to, że nie będzie się tego dało "przegłosować demokratycznie"!
Tym idiotkom, które "nie chcą być inkubatorami" oraz tym, dla których "kariera w świecie" jest ważniejsza od Boga, rodziny, dzieci, ojczyzny i wszystkiego innego - należy otworzyć granice i niech się wynoszą.
To samo dotyczy mężczyzn, którzy nie chcą się żenić, płodzić i wychowywać dzieci i zapewnić im wszystkim utrzymania i bezpieczeństwa - wszyscy wynocha!
A że to wszystko "nierealne w dzisiejszym świecie"? Że się UE, ONZ i kto tam jeszcze "nie zgodzi"? To co z tego!
Dzisiejszy "ład światowy" nie będzie trwał wiecznie. On już się zaczyna walić. Trzeba się od niego odciąć jak najszybciej, niezależnie od ceny, którą by za to trzeba zapłacić. Nawet ubóstwo i bojkotowanie kraju przez "cały świat" to małe nieszczęście w porównaniu z wymarciem, zniknięciem i skundleniem się narodu!
M. D.
0 notes
Text
Jazów wielu
Żeby Was... O życiu, pracy, hobby i może czymś jeszcze. Posłuchajcie:
Zacząłem się bać. Nigdy tego nie miałem. Chodzi o ten lęk "a co gdyby?" Tak było z pracą, tak było ze zmianą pracy, tak jest teraz z tym samochodem. Tyle człowiek słyszy o tych oszustach. To jest, swoją drogą, skandal żeby się na każdym kroku trzeba było pilnować.
//
Zdechł mi jeden mały kurwix w kostce. Dawno to się nie zdarzyło, więc jestem bardzo zdziwiony. Podmiana była kilka dni temu, nic nie ruszałem... Ale to przynajmniej jeden, a nie po trzy, jak miało miejsce jeszcze niedawno.
//
Staram się wychowywać Karinkę na samodzielną dziewczynę. Ona jest jednak beznadziejna w tym temacie -.- Mówię jej, że ma chleb z wózka przepakować w skrzynki. W końcu sam to zrobiłem, bo przejść się nie dało. Chleb się kończył. Nie zadzwoniła. Jak się skończył to chciała żebym zadzwonił ja. Udawałem, że sama ma się złamać, bo nie mogę jej wyręczać. Zadzwoniła, ale ja miałem już to zrobione godzinę wcześniej. I tak suma sumarum sam musiałem iść po ten chleb, bo kurwa 1000 pracowników na piekarni i nie ma komu przynieść. Pomogłem młodej z krojeniem chleba. Był to chyba błąd, bo potem ciągle wołała pomocy. Wziąłem ją w końcu do kibla. Nie, nie po to! Mówię jej, że pokazałem jej, że można, że da się, tylko trzeba dupę spinać a nie bujać w obłokach. Że mam swoje zadania. Przerażonymi oczami powiedziała, że rozumie. To nie będą łatwe dni.
//
Klienci to są chuje najgorsze. Chleba cały regał. Sam nakroiłem chociaż rąk nie myłem. Chuj. Oni Karinie mówią, że na regale nie ma i ma im skroić. A żeby wam ten chleb kołkiem w dupie stanął za kłamstwo!!! Miłośnicy świeżości. Żebyście spocone świnie byli sami tak świeży jak chleb który wam się tak marzy. Ich szczęście, że SWS kazał mi się zamknąć, bo "przesadzałem" i skargi były. Ktoś jednak musi wziąć to brzemię na siebie i powiedzieć tym idiotom, że są spierdolenie głupi i zasługują na śmierć.
//
Z Wejherowa przyjeżdża do Kiero dzisiaj dziewczyna na szkolenie z wprowadzania faktur. Kiero jest niepocieszona. To raz. A dwa, że "ukradła" mój plik szkoleniowy i poszerzyła go o wprowadzanie faktur. Wygląd jej opisu nie trzyma się reszty wzorów. No i nowy plik nosi nazwę jakoby to Kiero robiła. Mam ból dupy. Ale nie będę aktualizował pliku szkoleniowego. Choćbym świętego przy nich postawił to i tak chujaby się nauczyli. Przede wszystkim trzeba chcieć!
//
Księgowa mnie zjebała, że podpisałem fakturę trzeba iksami XD
//
Dobrego dnia. To już niemal weekend ;]
8 notes
·
View notes
Text
to jest niesamowite że ja nadal próbuję siebie samą wychowywać ale w taki sposób jak moi rodzice to robili że wychowanie = tresura, więc np. na sytuację z "B" mogłam wziąć wolne z pracy bo to nie moja wina, ale jak siedziałam do czwartej nad ranem dopinając pracę zdalną i będę jutro giga niewyspana i zdechła to już nie daję sobie takiego pozwolenia żeby powiedzieć że nie dam rady przyjść, i to nawet nie dlatego że byłoby mi głupio, a przynajmniej nie tylko dlatego, ale głównie właśnie z takiego przekonania że to jest moja wina -> zrobiłam coś złego -> muszę ponieść konsekwencje/karę, więc sama ją na siebie nakładam. damn dopiero teraz zobaczyłam na czym to polega że superego jest faktycznie krytykiem i rodzicem jednocześnie. i jakie to jest zjebane żeby traktować dziecko w ten sposób, przecież ono internalizuje takie schematy, to nie buduje tylko obrazu tego jak działa świat zewnętrzny ale też buduje jak to dziecko a potem osoba dorosła działa w środku, przecież na czymś trzeba bazować tego wewnętrznego rodzica, i on potem jest karzący a nie wspierający i rozumiejący. ale to jest straszne damn. muszę być dla siebie lepszym rodzicem niż oni byli bo po prostu nie zasługuję na takie traktowanie jako osoba dorosła, nigdy nie zasługiwałam. miałam dużo wsparcia, owszem, ale tylko jak robiłam wszystko jak należy, więc oczywiście że teraz sama sobie daję wsparcie też tylko jak spełnię swoje oczekiwania = nigdy. i to jest takie trudne wiedzieć samemu co się powinno zrobić, czego się tak naprawdę chce, co się uważa, jakim się jest człowiekiem itd jak się już nie ma tego narzuconego z zewnątrz, oczywiście że jestem pełna tej niepewności i lęku i wyżywam się sama na sobie, krytykując się ciągle i karząc i biczując, nie wiem nawet co robisz źle ale na pewno robisz coś źle, nie mogę się przyznać że nie wiem jaka powinnaś/m być, jestem rodzicem, nie mogę przyznać się do błędu, do niepewności, muszę mieć rozwiązanie, i samokrytyka nim jest, robię to dla twojego dobra, naprawdę chcę dobrze ale nie wiem jak inaczej to okazać niż ciągle wypominając ci nawet najdrobniejsze rzeczy, cały czas myślę że na tym polega wychowanie = dążenie do bycia lepszym człowiekiem, a chcę żebyś była lepszym człowiekiem, chcę być lepszym człowiekiem, zależy mi na (t/s)obie, kocham (c/s)ię i dlatego będę się nad (t/s)obą znęcać, i will hate myself into a version of myself i can love, i will hate myself because it's the only way i've been taught how to love -> generalnie wniosek jest taki że krzywdzę siebie emocjonalnie w taki sam sposób jak pamiętam że cierpiałam emocjonalnie przez działania moich rodziców bo gdzieś w środku cały czas wierzę że to było dla mojego dobra i że tak właśnie powinno być, tak powinnam się czuć, więc próbuję odtwarzać i zewnętrznie sytuacje/relacje które to powodują, i wewnętrznie schematy myślowe. ale to nie było dla mnie dobre, nie było i nie jest, widzę to, mogę już przestać, mogę być dla siebie takim rodzicem jaki on powinien być, a nie jakiego doświadczyłam
0 notes
Text
Schwarz Prinz 3.24e
• Chyba nie chcę wiedzieć na ten moment więcej . -stwierdził. • Słuszne podejście. Pogadajmy o tobie i pannie M. Jak chcesz przetrwać to nie możesz dawać tak dalej sobą rządzić. I nie nazywaj to dobrem rodziny . To jest wyzysk i nic innego . • To co mam robić? • Powiedzieć jej ,że w tym związku są dwie osoby. Potrzebujesz się napić z nami czy zapalić fajkę .To ,że jesteś ojcem to nie znaczy ,że twoje życie się skończyło. • U niej to nie przejdzie. • Szkoda ,ze nie widziałeś swojej miny .Samo wspomnienie o kumplach czy fajkach już cię rozweseliło. • Bo to miłe wspomnienie. • To nie jest wspomnienie . To Natka może być zaraz wspomnieniem . • Ale ja nie chcę być tylko panem od alimentów i schmerzgeld! • Wolisz je wychowywać sam ? Serio? Widzisz to? • Nie wiem . – przyznał- Ale skoro już jestem z nią to chyba bym sobie poradził. • Taa, z dzieckiem na Werkstatt. • Jam bym chciał ,żeby dziecko tak ze mną pracowało. No może nie od razu… Nik go wyśmiał. • Nie jesteś jednak tak głupi na jakiego pozujesz. • Pozuję? • Za bardzo chcesz być normalny i przez to wychodzisz na głupka. Posłuchałbyś więcej tych ludzi z anime ,a nie tylko oglądać dla kumpli . Od razu zmieniłbyś percepcję. • Mam się utożsamiać z anime? • To będzie lepsze niż udawanie normalnego . Najlepiej zacznij to już teraz. Nawet jeśli jej to nie podejdzie znajdą się tacy, którzy cię zrozumieją. Marcel popatrzył zdziwiony. Czasami nie rozumiał swoich przyjaciół. Z drugiej jednak strony sprawa z Natką nie mogła tak długo trwać, Albo on albo ona. Ktoś w tej relacji musiał iść na dno. Czas miał pokazać które z nich ostatecznie.
0 notes