Tumgik
#więzień
zmorem-jest · 8 months
Text
Człowiek rodzi się wolny, a wszędzie jest skuty łańcuchami.
Ballada ptaków i węży
6 notes · View notes
Text
Tumblr media
51 notes · View notes
Text
„Więzień, który stracił całą wiarę w przyszłość – w swoją przyszłość – był skazany na zagładę. Wraz z utratą wiary w przyszłość tracił jednocześnie swoją duchową orientację. Rezygnując z walki o samego siebie, popadał w psychiczną i fizyczną ruinę.”
~Victor Frankl
4 notes · View notes
olaaa-nn · 2 years
Text
Tumblr media
3 notes · View notes
garadinervi · 6 months
Text
Tumblr media
Roman Cieslewicz, Więzień, [Luigi Dallapiccola, 'Il prigioniero' (1944-1948, 1950)], Opera Warszawska, 1962 [MoMA, New York, NY. Centre Pompidou, Paris]
163 notes · View notes
lekkotakworld · 6 months
Text
Podsumowanie marca
Nie byłam pewna czy je pisać. Prawdę mówiąc nie zauważyłam nawet, że zaczął się następny miesiąc. Weszłam wczoraj wieczorem tutaj i zobaczyłam podsumowanie u @pozartaa i dopiero to mnie olsnilo, że mamy już kwiecień! Dlatego nie będę gorsza haha lecimy z tym marcem!
Byłam na wyczekiwanym przeze mnie od ubiegłorocznych wakacji koncercie Darii Zawiałow w Poznaniu ❤️ popłakałam się tam, przeżywałam to później chyba z tydzień jak nie dłużej, najcudowniejsze dla mnie wydarzenie tego miesiąca!
Odwiedziliśmy Pałac w Rogalinie. Piękne miejsce, chcemy tam wrócić jak już będzie cieplej.
Poleciałam już grubo z magisterką, choć dalej mam obawy, że się nie wyrobie. Szczerze mówiąc, temat mam obszerny, jeszcze bardzo się skupiłam na swoim mieście i jego historii, że moja praca robi się bardzo długa 🙈 aż boje się, co powie moja promotor jak będziemy to sprawdzać (ona wie do czego ja jestem zdolna xd). Projekt trochę leży, jakoś ciężko mi się do niego zabierać, trochę przeraża mnie jego wielkość, ale da się radę.
Przeczytałam 2 książki: Harry Potter i Więzień Azkabanu oraz 13 Pięter Filipa Springera (ta druga poruszyła mnie bardzo mocno, o czym był post)
Udało mi się odwiedzić bibliotekę u mnie w mieście, gdzie spędziłam cały dzień nad książkami, potrzebnymi mi do pracy magisterskiej. Cudownie tam było, super miejsce do pracy.
Spędziłam cudowne święta!
Po części uporządkowałam szafę w moim pokoju w domu rodzinnym (co dalej jest moim postanowieniem na ten rok - konkretny porządek w szafie)
Boje się ciemności.. Lęk się trochę nasilił, szczególnie wczoraj, gdy nie mieliśmy prądu przez burze wieczorem. Szłam z latarką i czułam jak robi mi się słabo i gorąco ze strachu..
Marzec zleciał mi szybko. Szybko się zaczął, szybko się skończył. A to oznacza 3 miesiące do oddania magisterki 😬 przerażające.
Postanowienia na kwiecień
Kwiecień będzie trochę zabiegany.
Szykuje mi się jeden wyjazd z uczelni, w dodatku chyba uda się wyskoczyć na dwa dni do Grudziądza (ale to jest jeszcze bardzo niepewne).
Mam do ogarnięcia też rzeczy na ćwiczenia, czego bardzo nie chce mi się robić.
Trzeba ogarnąć się z jedzeniem, bo trochę tęsknie za normalnymi warzywami, owocami itd. poza tym nic sobie nie wciskam, nic nie zakazuje.
Trzeba popchnąć dalej magisterkę, żeby przestać odczuwać ciągły lęk, że nie zdążę!
Korzystać z ostatnich chwil "wolności" i cieszyć się tą wolnością. Czasami za bardzo wybiegam myślami w przyszłość, co też nie pomaga.
Zobaczymy co przyniesie nowy miesiąc. Oby był dobry, ciepły i pogodny. Nic więcej nie potrzebuje. No może kilka godzin więcej w dobie haha
33 notes · View notes
motylekjulaa · 6 months
Text
04.04.2024
Zjedzone : 440 kcal
Spalone : 350 kcal
Waga : ?? Kg
Co zjadłam : jabłko,pół riso vaniliowe,kawałek bułki+kawa z mlekiem
Wstałam o 11 i byłam przekonana ,że jest 7 ale naszczęście była 11,wypiłam dużo wody bo miałam sucho w gardle a później mi się przypomniało,że miałam się zważyć ;-; Wkurzyłam się ale już trudno,jutro się zważe pewnie będzie gdzieś około 57 kg bo ZNOWU przytyłam po świętach,jak można być tak ulanym i nadal żreć💀 Nienawidzę siebie i przysięgam,że już schudnę.Mama było w domu do 14 bo na 14 miała pracę,oczywiście rano już zaczęła gadać czy nie zrobić mi śniadanie,oczywiście ,że odmówiłam.Zjadłam przy niej jabłko żeby nie było,że nic nie jem bo nie chce mi się słuchać jej gatki.Zanim poszła do pracy to jeszcze poszła po wodę i coś do jedzenia do sklepu,milion razy mnie pytała czy chce drożdżówkę i powiedziała,że przecież lubię więc czemu nie chce ,odpowiedź jest prosta - nie chce bo nie dość,że ma dużo kcal to sam cukier i tłuszcz plus jestem ulana.Jak już wróciła z zakupów i poszła do pracy to zrobiłam sobie kawę i oglądałam różne edity na tiktoku filmu "Więzień labiryntu",teraz mam mega dużo w dc i nie narzekam😍 Jakoś o 15 zaczęłam ćwiczyć i pojeździłam na rowerku,zrobiłam sobie herbatę i się uczyłam trochę angielskiego.Zjadłam jeszcze pół riso vaniliowego,miałam te�� w planach jeszcze zjeść owsiankę ale finalnie nie zjadłam bo bym przekroczyła dzisiejszy limit.Mama dzisiaj pracuje do 22 a jutro prawdopodobnie ma wolne,boje się strasznie obiadu,mam nadzieję że będzie nisko kaloryczny albo porostu niestety wyrzucę.Jak coś to zmieniłam tracker.
Chudej nocy motylki 🦋
Tumblr media Tumblr media
26 notes · View notes
ineffablelvrs · 8 months
Text
mam wrażenie ze większość zwolenników pisu nie mam pojęcia czym właściwie jest więzień polityczny
15 notes · View notes
kostucha00 · 11 months
Text
21 Straszdziernika 2023, Sobota 🎃:
🥧: 635 kcal
🔥: 160 kcal
💤: 12 h
📙: 0 h
Wczoraj nie pisałam, ale po ponad 24 h na nogach stwierdziłam, że nie mam siły już pisać i po prostu poszłam spać.
Już się informacja pewnie rozniosła, że u mnie w Gdyni zamordowali tego 6-latka. Nie mam pojęcia co się ostatnio odwala w tym kraju. Jakiś czas temu była afera, że godzinę drogi ode mnie znaleźli ciała trzech noworodków z kazirodczego związku faceta i jego córki chyba z 2 lata starszej ode mnie, przed chwilą przedszkolak z Poznania, a teraz to. PiS tak straszył imigrantami, a tu się okazuje, że Polacy sami sobie są w stanie zapewnić takie atrakcje. Mama powiedziała, że nie puści mnie do szkoły, dopóki go nie złapią, bo gość jest żołnierzem marynarki wojennej i jest uzbrojony. Na angielski pewnie też nie dostanę przepustki, po tym jak w otoczeniu policji nagrywali Fakty przed domem pani, do której chodzę na korki xD. Kurde, a ja wczoraj wracając ze szkoły zastanawiałam się czemu wszędzie stoi policja... Szczerze, minęła ponad doba, więc facet może już równie dobrze być w innym województwie, albo w ogóle w Królewcu albo na Białorusi. Ale i tak na zakupy dzisiaj jechać nie mogłam sama, tylko z tatą, a i tak ledwo nas matka puściła, jakby facet miał grasować w Biedronce na głównej... Zawsze mnie zaskakuje jej katastroficzne myślenie — jak był covid to zaczęła robić zapasy i czytać blogi survivalowe, jak wybuchła wojna na Ukrainie to chciała uciekać z kraju do krewnych w Kanadzie. Wykończy się takim z podejściem (i ludzi w swoim otoczeniu).
* * * * *
Kupiłam sobie te batoniki — rano będzie wpadał jeden bez liczenia. Mam nadzieję, że mi nie odwali 😅. Znalazłam też idealnie dyniowatą dynię do wycięcia, a także nieco bezkształtną Hokkaido — będzie do muffinek, brownie albo czegoś innego, co sobie wymyślę. W planach mam też ciasto marchewkowe i zastanawiam się czy nie zrobić go w pierwszej kolejności, a z dynią poczekać do okolic Halloween. À propos Halloween — zaplanowałam sobie wycinanie dyni, wypad na groby, pierwszy rozdział czwartej części Felixa, Neta i Niki (akcja toczy się w Halloween) i dłuuugi maraton filmowy (w planach Frankenweenie, Gnijąca Panna Młoda, Miasteczko Halloween, Koralina, Harry Potter i Więzień Azkabanu, Dracula, Jeździec bez głowy, co najmniej jedna część Ghost Busters, i tyle odcinków Scooby-Doo, gdzie jesteś?, ile tylko dam radę). Także grafik mam napięty. I tu pojawia się komplikacja w postaci siostry zapraszającej mnie na imprezę do jej znajomych i bardzo nalegającej, żebym się zgodziła. Nie wiem czemu, zawsze odgradzała życie rodzinne od towarzyskiego grubą ścianą, a tu nagle taka furteczka :O. Wiem że będzie dużo ludzi (15-20 zaproszonych, można brać +1), dużo procentów, dużo decybeli, dużo dwutlenku węgla i nikotyny w powietrzu, i zapewne dużo innych substancji. Nie wiem czy iść. Żadnej z tych rzeczy nie lubię, z drugiej strony siostra bardzo nalega. Ale na takich, nazwijmy to, spotkaniach czuję się jak 8-letni jedynak bez kuzynostwa na obiedzie rodzinnym. Dzieciak versus dorośli. Kompletnie nie z tego świata. Może to miała na myśli moja matka, zarzucając mi wczoraj, że "przez ten mój autyzm mam ciasny łeb".
18 notes · View notes
wzruszenia · 1 year
Text
więzień własnego konceptu
16 notes · View notes
spazmatyka · 20 days
Text
1.09.2024
Stwierdziłam, że będę dodawać daty do moich większych podsumowań, bo wygląda to w miarę estetycznie a taki ten blog bym chciała zachować.
Dzisiaj mało się udzielałam na discordzie, telegramie no i tutaj na tumblr. Po prostu nie miałam siły i ochoty, ale zdobywam się na napisanie małego podsumowania dnia.
Wstałam ok. 9:00(?), coś takiego i przez cały dzień nie byłam w stanie zebrać się z łóżka by cokolwiek zrobić. Zdobyłam się na posprzątanie kotu kuwety, jak zawsze, trochę się z nią pobawiłam, posłuchałam muzyki przez chwilę. Pogryzła mnie strasznie, ale nie mam jej za złe. Nie mogę, bo sama ją trochę zdenerwowałam. Niby spędziłam cały dzień z telefonem w ręce, ale nic nie robiłam konkretnego.
Moja figurka Deadpoola, którą sprowadzam ze Stanów idzie już do mnie prawie drugi tydzień. Prawie o tym zapomniałam. Mam tylko nadzieję, że będzie w dobrym stanie i nic się nie zniszczy.
Miałam zamawiać Maka do domu, ale tego nie zrobiłam, więc zaoszczędzone 1000kcal na tym dziadostwie mam w kieszeni.
Te upały mnie wykończą, chciałabym w końcu żeby było zimniej, żebym bez problemu mogła założyć sobie bluzę, serio, mam już dość czucia się jak brudas przez to, że się pocę gorącym potem.
Dziś na obiad mieliśmy barszcz czerwony i ziemniaki z piersiami z kurczaka w panierce. Powiem tak; myślałam, że zwymiotuję i to nie dlatego, że moja mama nie potrafi gotować, bo ona robi to świetnie, po prostu biorąc łyżkę wody z zupy czułam jak jedzenie z poprzedniego dnia cofa mi się do gardła i myślałam, że zaraz wyjdę do łazienki bo nie wytrzymam. Wzięłam może od 3 do 5 łyżek samej wody z barszczu, zjadłam kotleta, który był dosłownie na jeden gryz i czułam jakbym miała to zaraz wypluć, walczyłam ze sobą żeby nie popłakać się przy stole. Nie wiem skąd ten nagły jadłowstręt, ale po prostu na myśl o obiedzie robiło mi się słabo dzisiaj.
Jestem zadowolona, bo waga się utrzymuje i nawet po dwóch dniach w miarę normalnego jedzenia jak cywilizowany człowiek a nie jak więzień w Auschwitz, waga wciąż pokazuje mi 64.2kg.
Zdecydowanie muszę też zacząć pić wodę znowu, bo zapewne o tym zapomnę. Jak zwykle.
Zjedzone kalorie: 1000
Waga: 64.2kg
4 notes · View notes
Text
Tumblr media
32 notes · View notes
nie-zyjesz-suko · 10 months
Text
"Cierpienie nie zabija, zabija rozpacz. Ci, którzy nie stracili nadziei, przeżyją, ci, którzy ją stracili, umrą."
– Poeta strażnik i więzień
9 notes · View notes
zhimaqiu · 8 months
Text
Mam to do siebie, że nie używam swoich szuflad. Jasne coś tam włożę, ale wyjmę raz na rok albo i rzadziej. Bardziej to drugie.
Mama zapodała mi pomysł, abym wyczyściła jedną z szuflad, abym miała pod ręką miejsce na leki. Uspokajające, przeciwbólowe. Takie których najczęściej potrzebuję. Wybrałam więc jedną z szuflad i zaczęłam ją opróżniać. Kabel USB, kabel HDMI, gra Hotwheels z 2012 roku, która była dołączona do moich ukochanych do dzisiaj płatków kukurydzianych, dwie kolejne gry, Harry Potter i Więzień Azkabanh na DUŻEJ KASECIE, zaproszenie moich już nieżyjących babci i dziadka na uroczystość z okazji ich dnia w przedszkolu, rok 2009, bilet z muzeum narodowego z 20.02.2020 - jeszcze przedpandemiczmy!!
Co najbardziej mnie rozczuliło to były sznurowadła. Zwykłe, czarne, niepozorne. Ale wiem, że Beza się nimi nie bawiła. Sznurkami bawiłam się tylko z Ryśką. Więc w momencie, kiedy zobaczyłam parę włosków, charakterystycznych dla niej, zaczęłam płakać. Tak po prostu stałam, Beza siedziała na swojej wieżyczce obok mnie i patrzyła z zainteresowaniem, jak to ma w zwyczaju. Ciekawskie kocie. Zwinęłam i zachowałam. To jedyna pamiątka jaką będę po niej mieć. Nawet jak to piszę to znowu płaczę.
Co jeszcze mnie ogromnie wzruszyło było pudełko z wisiorkami. Po pierwsze, nie widziałam, że tak były, a parę miesięcy temu miałam atak paniki przez to, że nie widziałam, gdzie się podziały. Zawsze dostawałam parę na święta od mamy i siostry, więc okropnie mnie to przybiło, że nie były u mnie w biblioteczce jak reszta biżuterii.
Wśród tych wisiorków był także symbol z serii Assassin's Creed. Całe moje nastoletnie życie było oplecone wokół serii. Moja siostra kupiła Jedynkę i nigdy nie dokończyła. Dopiero ja, mając, nie wiem ze 12 lat przeszłam do końca i tak zaskoczyło mnie zakończenie, że wskoczyłam w wir pozostałych produkcji. Niby od 18 roku życia, ale mnie zawsze krew kręciła, fach medyczny już mam, więc powiedzmy, że nadały mi kurs, którego się nigdy nie bałam. No i miłość do historii, która wtedy się obudziła. Tak wiele zawdzięczam tym grom. Przykro mi czym się teraz stały. Płakałam przez te gry. Szczególnie, gdy pojawiły się wspomnienia Altaïra, bo nadal protagonista z Jedynki jest moim ulubionym. Moja ulubiona gwiazda na nocnym niebie nosi nazwę Altair z gwiazdozbióru Aquila.
Miałam też grupę przyjaciół internetowych, których poznałam przez Asasynów właśnie. Były to pierwsze osoby, które dały mi prawdziwą przyjaźń. Był to rok 2017 o ile się nie mylę. Przez chwilę zapomniałam, że mamy 2024. Najpierw myślałam, że jest 2021, później 2023.
Jak ten czas leci... A wydaje się, że taka bździągwa jak ja z 03 powinna być nadal dzieckiem. Szczerze? Nadal się nim czuję. Może to dlatego, że mało wychodzę z domu. Gdy trzeba zawsze staję na wysokości zadania i zachowuję jakiś profesjonalizm. Poza tym, że jestem zdecydowanie zbyt wesoła, by ludzie uważali mnie za po prostu profesjonalną. Głównie tylko dlatego, że przez lęk społeczny tak właśnie z tym walczę, a przy okazji ludzie się uśmiechają przez moje wygłupy. Eh... jednak, już prawie 21 lat na karku. Już luty, a marzec przyjdzie szybko. Wtedy mam urodziny. Jak dziwnie mi teraz słyszeć deszcz za oknem. Gdy urodziłam się szalała śnieżyca, a mój ojciec z trudem dowiózł moją mamę do szpitala. Musiał jechać wtedy do Warszawy, bo szpital najbliżej nas akurat miał remontowany położniczy.
Brakuje mi tego oglądania wszystkich "Było sobie..." odcinków czy to z historii, czy z medycyny lub wynalazków. Pamiętam jak oglądałam te odcinki z taką fascynacją, a babcia siedziała na kanapie za mną, mówiąc mi bym nie siedziała tak blisko telewizora. Pamiętam też jak przewijałam filmy na kasetach. Jakie to było piękne. Jak mi brakuje tamtych czasów. Brakuje mi cukierków w szkole po 10gr za sztukę! Kupowałam sobie jednego jak ładnie mi szło w szkole. Jejku... Kiedyś wzięłam chyba ze 20 i chwaliłam, że wydałam całe dwa polskie złote. Oczywiście koleżanki i koledzy z klasy zaraz żebrali, a ja myślałam, że jakoś przez to zaczną mnie lubić, ale ZGADNIJCIE! nadal byłam drugą opcją i siedziałam sama z moimi encyklopediami.
Grając ostatnio w Red Dead Online kupiłam sobie kladrubera - takiego konia z garbatym nosem. Bardzo mi się podobają i gdzieś w mojej pamięci, jak za dziecka bardzo chciałam mieć z tymi zwierzętami kontakt, zaświtało, że mam książkę z rasami i znalazłam piękny opis tej dumnej czeskiej rasy. Na okładce nawet było napisane "Książka należy do (moje imię i nazwisko)" moim krzywym dziecinnym pismem.
Wiem, wiem, rozczulam się. Ale jakoś tak, gdy myślę o przeszłości, o tym dzieciństwie, które było okrutnie samotne, ale również wypełnione ekscytacją i podziwem dla świata... Chciałabym mieć to z powrotem. A tak to siedzę i gram całe dnie. Jakbym jeszcze robiła fabułę jak wcześniej, ale teraz to nudny grind w RDO i dlaczego to robię? A za cholerę nie wiem. Mogłabym się uczyć. Nawet już nie jakiś rzeczy na studia typu biologia czy chemia, ale jakbym chociaż posiedziała sobie z durną encyklopedią tak jak za dawnych lat to coś by w tym mózgu zostało. Dobra, super, bawię się i w ogóle, ale ja pierdole w jaką ja się stagnację zapędziłam.
Z jednej strony mam czas na rozmyślania w trakcie tego grania, spędzania czasu w necie, przeszukiwaniu Pinteresta, który zapodał mi wiele filmików, które zaczęły budować moje poczucie własnego ja, poczucia estetyki, stylu, zachęcił do nauki makijażu i tym podobne, ale to są dość... powierzchowne sprawy? Ważne, bo ważne. Trzeba wiedzieć kim się jest. Sfery psychicznej nie zaniedbywałam, bo odkąd jestem na lekach to jestem na tyle spokojna, że wszyscy w mojej rodzinie widzą wielką poprawę. Dzisiaj powiedziałam "Proszę, idź. Popilnuiję. Przepraszam, że to tyle zajęło, ale chciałam dokończyć", po tym jak zasmuciłam mamę, że nie przyszłam na tyle szybko jakby tego chciała. Chciała pójść do łazienki, a żebym ja popilnowala garnków. Zaczęłam misję w RDO i chciałam skończyć. Takie sobie 4 minuty. Ale tak wściekła na siebie o to byłam. Bo przez to czekanie mama w końcu nie poszła do tej łazienki i dopiero za jakiś czas jej się udało jak brzuch ją zaczął boleć. To się tak wydaje, że "Ah skończę sobie". Przy obiedzie prawie w ogóle się nie odzywałam, humor mi zszedł, wzięłam pragabalin, bo już wolę mieć stagnację niż atak paniki. Trochę porozmawiałam z rodzicami na tematy techniczne, co do domu, ale to było takim wypranym z życia głosem, pomimo, że myślałam logicznie, że tata podszedł do mnie i mnie przytulił. Chyba widział, że to ja zawiniłam i mama miała prawo być na mnie zła, ale i tak to zrobił. Nie pamiętam kiedy ostatni raz to on mnie przytulił. Zwykle to ja się do niego kleję i dopiero odpowiada albo się kładę o niego na kolanach jak rozwiązuje sudoku i trochę śpię. Ewentualnie opieram się na jego dużym ramieniu i pomagam mu. Przeprosiłam mamę jeszcze raz, klasyczne przytulając się do jej brzucha. Chociaż to było w skłonie zamiast na kolanach jak to zwykle robię. Zawsze mówi, że tak leżałam jak byłam niemowlakiem, chowałam się jej pod koszulką (to pamiętam! pod jej żółtą koszulką w lato jak byłam jeszcze niemal łysa haha) i teraz jak jestem dorosła to nadal tak robię, bo jej brzuch działa na mnie leczniczo. Boże, by tylko moja mama nie schudła, bo kocham ten jej brzuszek. Ale wracając do mojego tulaka przeprosinowego to powiedziałam coś na zasadzie "Przepraszam. Nie bądź na mnie zła", a odpowiedziała, głaszcząc mnie po głowie "Nie jestem zła. Tylko... przykro mi się zrobiło". Nawet nie pamiętam, co było potem, ale koniec końców wszystko jest okej. Jak ja kocham moich rodziców.
Nie wiem, gdzie ta opowieść zmierza. Siedzę teraz na moim krześle, nogi złożone po turecku, ale oparte na blacie mojego biurka i tak wspominam. Taki moment czystości umysłu. Myślę, że przez to, że zbliża się ta moja trzecia siódemka to charakter zaczyna się lekko zmieniać i potrzebuję takiego momentu, by zastanowić się co jest dla mnie ważne, co chcę bronić i jak chcę to robić. Przede mną ważna decyzja rozpoczęcia studiów, ale jednocześnie myślę o posprzątaniu pokoju. Życie... Moje życie. Coś takiego. Ja żyję.
5 notes · View notes
aw3rs · 11 months
Text
Życie to klatka, świat czterech ścian, tu zwierzę do uboju Duszę się, astma, więzień obrazu ram, smak terroru
6 notes · View notes
lekkotakworld · 7 months
Text
Podsumowanie lutego ✨
Przeczytałam 2 książki (choć już myślałam, że mi się nie uda haha): Konieczny. Na styk i HP i Komnata Tajemnic + zaczęłam HP i Więzień Azkabanu
Jestem zafascynowana Koniecznym i jego projektami, ale też realizacjami
Kupiłam gazetę Architektura i biznes, którą od kilku dni powoli czytam
Zaliczyłam semestr ze średnią 4,97 ✨
Wybrałam temat pracy magisterskiej
Wróciła mi super motywacja do projektowania super rzeczy
Przez ten miesiąc żyłam głównie na walizkach i mam już dosyć pociągów, a dziś znów jadę pociągiem do Poznania 😅 żeby jutro popołudniu znów przyjechać pociągiem do mojego rodzinnego miasta xd
Byłam w Krakowie i nad morzem
Pojechałam pociągiem do Krakowa, co było moją najdłuższą podróżą pociągiem dotychczas
Zwiedziłam ratusz w moim rodzinnym mieście, a w sobotę wybieram się na zwiedzanie poznańskiego ratusza
Zaczęłam myśleć nad minimalizmem i pozbyciem się wielu rzeczy, czuję przytłoczenie przestrzenią, w której żyję na co dzień 
Moje zdrowie psychiczne jest podreperowane, zdecydowanie rzadziej miewam jakieś dołki, najczęściej w sytuacjach przeładowanych stresem i natłokiem obowiązków lub przebodźcowaniem (w tym też zbyt długim przebywaniem wśród ludzi)
Utrzymałam wagę (66-67 kg)
Moja relacja z jedzeniem jest normalna, nie odmawiam sobie niczego, wracam do "zakazanych" przez ostatnie lata produktów, największe osiągnięcie dla mnie to jajecznica na maśle i bułka z masłem 🫶, nie przejadam się, pożegnałam buli raz na zawsze
Zjadłam croissanta i pączki z kremem pistacjowym
Monstery mają nowe listki 
Zawiesiłam konto na tumblrze, a ten post jest tylko krótkim podsumowaniem tych 29 dni, możliwe, że jeszcze tu wrócę w przypływie weny twórczej (być może w innej odsłonie)
22 notes · View notes