#uschnąć
Explore tagged Tumblr posts
doooopaminetyna · 8 months ago
Text
Chciałabym uschnąć z miłości.
2 notes · View notes
ewathings · 10 months ago
Text
Być bez Ciebie
Być bez Ciebie
To jak uschnąć podczas deszczu
Zupełnie jakby zawiesić się w życiu
Żyć ale nie oddychać
Istnieć ale nie przeżywać
Robić ale jak maszyna
A z Tobą być
To jak w beztroskiej bańce
Pewna że nie pęknie
Póki jesteś
Jednak skoro żyć z Tobą mi nie dane
A bez Ciebie nie chce
Pozostaje mi wyjechać
I porzucić gdzieś w tyle
To wszystko co moglibyśmy mieć
Może ktoś inny kogo zechcesz
Da Ci choć połowę
Tego co mam dla Ciebie
Tylko nie zapomnij o mnie
3 notes · View notes
cypr24 · 4 months ago
Text
Woda? Nie dla rolnictwa!
Wciąż słyszymy, że na Cyprze brakuje wody dla rolników, ale tysiące jej litrów bez problemu trafiają na… pola golfowe. Ci, którzy martwią się, że z powodu braku wody trawa na polach golfowych wyschnie i nie będą mogli cieszyć się ulubionym sportem, nie muszą się martwić – może uschnąć inna roślinność, ale 400000 m3 wody z recyklingu trafi prosto na trawę. Według Departamentu Rozwoju Wody (TAW)…
0 notes
somanydesires · 4 years ago
Quote
Okazuje się, że można wybuchać tak cicho, jak usychają kwiaty.
Filip Zawada
13 notes · View notes
magazynkulinarny · 3 years ago
Text
Makaron ryżowy z wołowiną i bok choy
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Bok choy (in. pak choy) to warzywo wykorzystywane u nas głównie w stirfryach i sałatach, choć Chińczycy bardzo chętnie gotują młode egzemplarze na parze lub duszą i podają jako dodatek do rozmaitych potraw. Po szybkiej obróbce termicznej w woku posypują je białym sezamem i podają z sosem na bazie sojowego lub sauté. Popularna jest też zupa z chińską kapustą.
Każda z tych potraw robiona jest i serwowana w jakimś naczyniu. Każde naczynie ma granice. Patelnia, rondel, garnek, półmisek, talerz głęboki czy płaski...
Kilka dni temu rozmawiałam z Córką o granicach właśnie. Próbowałam jej wyjaśnić dlaczego ich potrzebujemy i dlaczego bez nich trudniej jest funkcjonować. To nie pierwsza taka nasza rozmowa i niewątpliwie nie ostatnia (jestem jedną z tych zaangażowanych, intuicyjnie wychowujących matek), ale gdy ona ma fazę na dyskusję, to chwytam ją jak pelikan ryby, bo gdy się ma 14 lat rodzicielskie przemowy to zwykłe ględzenie.
Gdzie są granice wolności? Czy to wyłącznie system narzuconych przez normy społeczne i religie zniewoleń? Czy to przestarzałe, zmurszałe, opresyjne reguły? Czy bez nich bylibyśmy szczęśliwsi, usuwając kompletnie ze swego życia lub przesuwając bardziej i bardziej?
Jestem głęboko przekonana, że to właśnie one dają nam wolność. To one zapewniają jasną i czytelną rzeczywistość. To one ułatwiają omijanie gąszczy i chwastów życia. To one dają poczucie bezpieczeństwa. One są w końcu źródłem wewnętrznej siły, która wybija bezinteresownym dobrem na zewnątrz. Im granice bardziej rozwarte, tym niższe ciśnienie wypychające miłość ku górze. W końcu źródło może w ogóle uschnąć.
Częściej mówimy o swoich niż cudzych granicach, bo mamy ich większą świadomość. Im więcej wiemy o sobie, z tym większym szacunkiem respektujemy granice innych. Świadomość własnej granicy, a więc tego kim jestem, czym dysponuję i za co biorę odpowiedzialność, jest podstawą wolności. Człowiek nie posiadający granic staje się niewrażliwy na granice innych, wykorzystując ich, a nawet dopuszczając agresji.
Nie znaczy to oczywiście, że nasze ramy mają być martwe, sztywne i nieprzepuszczalne. Przeciwnie! Ich elastyczność gwarantuje bowiem przepływ miłości, czułości, troski... czyli tego, co w nas najpiękniejsze.
Gdy słucham jak moja jedynaczka rozmawia z ludźmi, uderza mnie jej emocjonalna dojrzałość i głęboko zakorzeniona potrzeba pilnowania granic. Wiadomo, że jako nastolatka przesuwa je z premedytacją, patrząc na reakcje ludzi. Zwłaszcza z matką można wojować, ona i tak wszystko zrozumie i wybaczy. Gdy jednak przychodzi jej walczyć z większymi od siebie przeciwnościami okazuje się, że to matczyne mantyczenie pozwala przetrwać różne opresje.
Miejcie piękny weekend, w granicach zdrowego rozsądku! 
Składniki:
3 bok choye 200 g wołowiny (np. antrykotu) 150 g makaronu ryżowego (wstążki) czerwona długa papryczka chili 3-4 ząbki czosnku 3-4 cm kawałek imbiru 1/2 szklanki ciemnego sosu sojowego łyżka oleju sezamowego łyżka octu ryżowego 1/2 łyżeczki białego pieprzu płaska łyżeczka skrobi ziemniaczanej szklanka bulionu (lub wody) 3 gałązki szczypioru 1-2 łyżki białego sezamu
Wykonanie:
Czosnek i imbir obrać. Czosnek maksymalnie rozdrobnić, imbir pokroić w cieniutkie płatki. Chili pokroić pod kątem w cienkie plasterki. Szczypior posiekać pod kątem. Sezam uprażyć na suchej patelni.
Kapusty opłukać, odciąć końcówki, odgiąć liście i bardzo dokładnie wypłukać. Jeśli są duże, przeciąć wzdłuż.
Mięso opłukać i osuszyć papierowymi ręcznikami. Pokroić na cienkie plasterki (jak na zdjęciu). Zamarynować przez 15 minut lub dłużej w sosie sojowym, oleju sezamowym, occie, pieprzu, czosnku, imbirze i chili.
Na dużej patelni rozgrzać chlust oleju z orzechów arachidowych. Chwilę później wrzucić plastry mięsa, bez zalewy. Powinny się obsmażyć na rumiano, najpierw z jednej, a potem z drugiej strony. Wyjąć z patelni i odłożyć na talerz obok.
Na tym samym oleju i sokach z mięsa, na zwiększonym ogniu, podsmażyć bok choye. Przez kilka minut powinny chwycić trochę koloru, potem odwrócić i znów krótko smażyć. Zmniejszyć ogień do średniego.
W trakcie ugotować makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu, przepłukać zimną wodą i odcedzić na sicie.
Na patelnię z kapustami wlać zalewę z czosnkiem, chili i imbirem oraz połowę bulionu. Dodać makaron i wymieszać z gęstniejącym sosem. Jeśli sos będzie zbyt gęsty, dolać bulion. Dorzucić mięso.
Obsypać szczypiorem i prażonym sezamem. Podawać.
56 notes · View notes
looking-you-looking-me · 3 years ago
Text
Pożegnanie z jeziorem
Kilka wdechów, tyle powinno mi wystarczyć, aby ukoić ten ciążący na mym sercu ból. Biorę, więc kolejny, jednak nawet i dziesięć następnych nie pomaga, wręcz przeciwnie jest coraz gorzej. Mam wrażenie, że wcale nie oddycham, życie ulatuje wraz z parą, którą tworze w to mroźne popołudnie. Trudno rozróżnić chłód powietrza od tego z mojego serca. Ogólnie wszystko mi się miesza, staje zbyt nierealne. Leże na ziemi, przypominam sobie tamto jezioro. Nasze jezioro, to ciepłe, które zawsze ogrzewa słońce, bynajmniej w moich wspomnieniach. Czuję na skórze jego lekkie promienie, mam wrażenie jakbym pod dłonią miała te stare drewniane deski pomostu, wyczuwam zapach lasu, który mnie otacza. W moich myślach to wszystko nadal jest takie piękne, na mojej twarzy pojawia się mimowolnie uśmiech. Nie umiem ukryć szczęścia, które buzuje z mego serca. Zamykam znów oczy, a następnie widzę motyle. Niebieskie, pomarańczowe, wszystkie. Delikatnie muskają skórę swoimi jedwabistymi skrzydłami, odbijają światło, rozświetlają mrok, który mnie otacza. Wszystkie wydostają się ze mnie, na myśl o pięknym jeziorze, jego niebieskiej tafli. Nie odczuwam nic prócz melancholii. To ona miażdży moje serce i psuje wspomnienie wody, wakacji, upału. Powraca do mnie chłód, dłonie mi skostniały, a motyle zamarzły, leżą teraz na podłodze, nie mogą już odlecieć, zbyt smutne obumierają, czekając na choćby najmniejszy promyk słońca. Kiedy w końcu ocieplenie nastąpi może powrócą do życia, znów zaczną latać. Wracając myślami do jeziora, próbuje je wskrzesić, jednak na marne mylić motyle z feniksem. One nie wstają z popiołu, nawet się w niego nie zmieniają. Odgrywają zgubne danse macabre, wokół miłości, nad jeziorem, które wysycha, a rzeka je zasilająca odcięła się jednej chwili i nie umie wrócić.  Czuję stres opowiadając o jeziorze, bo ono nie umarło do końca, a jednak trzeba je tak przedstawiać. Powoli trzeba pożegnać martwy zbiornik wody, wyprawić mu pogrzeb, bo czuję, że mogę tam nie wrócić. Nie usiądę na pomoście, nie otuli mnie lekka bryza, nie poczuje na ustach ciepła słońca. Ostatni raz chciałabym spojrzeć w niebieską taflę wody, uśmiechnąć się w tą stronę z iskrami w oczach. Mogą minąć miesiące zanim to do mnie dotrze. W sierpniu była moja ostatnia podróż nad ten malowniczy krajobraz. Zostanie wysłać mi te kilka słów w tamte wspomnienia, aby godnie odejść.  O Jezioro kochane, dałeś mi tyle szczęścia, ale i smutku swoim odejściem. Zalałeś moje serce swą falą, pozwalając później na uschnięcie. Wciąż chciałabym cię zobaczyć, lecz to moje pożegnanie. Wysyłam ci kilka tych słów, aby nie odejść milcząc. W końcu zawsze dużo mówiłam, nigdy nie siedziałam cicho. Cisza oznacza u mnie poddanie, a tego nie zrobiłam. Wciąż czekam na powrót do ciebie, nie żartuje, ponieważ zakochałam się w twej niebieskiej tafli wody, w twym lesie, który rzucał przyjemny cień i uprzyjemniał czas swą słodką wonią. O mój ukochany, wakacje przy tobie to był raj, a motyle uwielbiały latać na twym tle. Tak słodko mówiłeś ‘kocham cię’, że aż uwierzyłam, ale teraz zostało mi cicho wypowiadać te dwa słowa dla snu o tobie. Ten ostatni raz chce się pożegnać, nie znajdę nowego, gdyż nasze pożegnanie złamało me serce w pół. Nikt obcy go nie naprawi, tylko ty masz do niego klucz. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, nie sądziłam, że aż tak się w tobie zatopie. Był niespodziewany skok w głąb wody, jakbym tam na dnie znalazła swoje miejsce. Teraz się wynurzyłam, otworzyłam w końcu oczy, pełne słonych łez, tak nie pasujące do twej słodyczy. Próbuje dopłynąć na brzeg, lecz z każdą falą znów tonę. Już tak niedaleko mi zostało, aby postawić znów nogę na suchym lądzie. Daje ci jednak podświadomie czas na pokochanie mnie od nowa. Proszę spróbuj mnie zatrzymać, powróćmy do tych sielankowych czasów, gdzie otulał nas ciepły wiatr. Chcę tego, chociaż nie mogłam słuchać twoich tłumaczeń, dlaczego pozwalasz temu uschnąć.  Kocham cię, nie zapomnę tych widoków. Leżąc teraz na podłodze tym bardziej jestem tego pewna. Jesteś jedyną pocztówką na tablicy mych myśli. Dziękuje za wszystko czego wysłuchałeś w te letnie dni.
Niestety nastała zima i czas by tamten świat stanął. Motyle zachowam dla siebie, nie przejmuj się nimi, one zawsze krótko żyją, tego nie zmienimy. Kiedyś czas je wskrzesi, a teraz Jezioro najdroższe godzę się z twym odejściem. Wysychaj w spokoju, czekaj na słońce, może kiedyś też i mi pozwolisz powrócić w swe strony i znów się zanurzę w cieple tej wody. Kochane niebieskie odbicie szczęścia mego, jesteś wolny. Pamiętaj jedynie, że jestem tobie wierna i zawsze będę czekać na twą pocztówkę z ponownym zaproszeniem. Może już niedługo ogrzejesz te grudniowe dni oraz noce swą miłością. Kto wie jaki los jest tobie pisany. Jaki los pisany jest nam. Dwóm letnim kochankom, którzy jedynie kiedy się widzą są w stanie wyznać ile naprawdę dla siebie znaczą. Tak jest prawda? Tylko wtedy znów twoje serce zalewa moja woda, jedynie w ten sposób jestem w stanie zwrócić twój wzrok na siebie i stać się twym jeziorem.  Ostatnie życzenie jeszcze mam, chociaż pozwól mi powrócić do tych nocy, gdzie unosiliśmy się na wodzie razem. Tylko raz jeszcze chciałabym poczuć znów to wolności uczucie, a potem dać je tobie, byś spełniał kochany marzenia.
7 notes · View notes
placzus01 · 3 years ago
Text
Ile ja bym dał by nie było już tak więcej
Przez jedną decyzję może uschnąć serce
Robię to co zechcę ale trzeba z głową
Codzienność dla jednego dla drugiego nowość
Możesz dawać słowo że coś się nie powtórzy
Obiecywać czasem możesz określić wróżyć
Los kocha nasze zguby każdy ma swoją walkę
Pomyślności życzę patrz gdzie wkładasz palce
Nikt nie jest idealny to taka nasza cecha
Ludzki gatunek ma to wygrywa cały przetarg
3 notes · View notes
myslimy-cytatami · 4 years ago
Text
Nawet jeśli życie boli,
kiedy wszystko idzie źle,
pamiętaj,
że masz mnie.
Będę więdnąć już powoli,
lecz nie pozwól uschnąć mi,
otwórz drzwi
do serca, proszę....
Ja dzięki Tobie się unoszę
do chmur, do gwiazd,
na szczyt...
i nie raz
powiem Ci,
że dla Ciebie
chcę tu być,
dla Ciebie żyć.
Mariola Zadora
27 notes · View notes
archiwalne · 6 years ago
Text
oddycham stale tą pustką która innym daje tlen a mi każe uschnąć
łapię powietrze próbuję złapać przestrzeń i gonię za snem choć mi dzień nie pozwala usnąć
słyszę ciągle gdzieś szept widzę ciągle gdzieś cień mogłam uciec w wolność ale już za późno
archiwalne
442 notes · View notes
codziennosc-nasza · 6 years ago
Text
Słowa
Fałszywie piękne
słowa 
mogą uschnąć
jak te kwiaty
od Ciebie
146 notes · View notes
spookyghostman · 6 years ago
Photo
Tumblr media
“And how does that make you feel?”
-Shadeus Sythe
One of the major NPC’s in the D&D campaign I’m playing. Shadeus is a respected member of the mages guild, where he conducts his supernatural experiments with a scientific curiosity. He’s been nothing but helpful to our party so far, but I suspect he’s secretly a necromancer. 
His double bladed weapon was designed by our DM. Shadeus was apparently a warrior in his younger years, fighting with twin khopesh. After learning magic, he merged them together to form a new weapon that better suited his evolved fighting style. He named it Uschnąć, meaning “wither”.
9 notes · View notes
xnatv · 6 years ago
Text
Wieczna miłość
Róże od Ciebie już dawno zdążyły uschnąć, chociaż pielęgnowałam je najlepiej jak umiałam ale to nic dziwnego skoro obiecywałeś na nie, że nasza miłość będzie żyła wiecznie
1 note · View note
tesknie-mocno · 8 years ago
Note
Jeśli twoje życie zależałoby od rośliny, podlewałabyś ją i pielęgnowała czy dałabyś jej uschnąć?
W sumie zależy, pewnie czasem bym ja nie podlewała ale nie dała uschnąć
5 notes · View notes
osobypostacieludzie · 7 years ago
Photo
Tumblr media
Luisa Casati ( Luisa, Marchesa Casati Stampa di Soncino, Luisa Adele Rosa Maria Amman, Marchesa Luisa Casati ) - była włoską dziedziczką, muzą i patronką sztuki w Europie na początku XX wieku. Urodziła się w Mediolanie, młodsza z dwóch córek Alberta Ammana i jego żony Lucii (z domu Bressi). Jej ojciec był pochodzenia austriackiego , a jej matka była Włoszką i Austriaczką. Jej ojciec został policzony przez króla Umberto I. Jej matka zmarła, gdy Luiza miała trzynaście lat, a jej ojciec zmarł dwa lata później, po czym jego córki, Luisa i jej starsza siostra, Francesca (1880-1919, poślubiła Giulio Padulli ), podobno najbogatsze kobiety we Włoszech. Marchesa, znana z celebrytów, słynęła z ekscentryczności, która zdominowała i zachwyciła społeczeństwo europejskie przez prawie trzy dekady.  Piękna i ekstrawagancka gospodyni Baletów Rosyjskich była czymś w rodzaju legendy wśród jej współczesnych.  Zaskoczyła społeczeństwo paradując z parą smyczy gepardów i nosząc żywe węże jako biżuterię. Urzekała artystów i postaci literackich, takich jak Robert de Montesquiou , Romain de Tirtoff ( Erté ), Jean Cocteau i Cecil Beaton. Miała długotrwały romans z autorem Gabriele d'Annunzio, która podobno oparła na niej postać Isabelli Inghirami w Forse che si forse che no (Może tak, może nie) (1910) ). Postać La Casinelle, która pojawiła się w dwóch powieściach Michela Georgesa-Michela , Dans la fete de Venise (1922) i Nouvelle Riviera (1924), również była inspirowana przez nią. W 1910 r. Casati zamieszkał w Palazzo Venier dei Leoni , na Canale Grande w Wenecji , będąc właścicielem do ok. 1924 r., W 1949 r. Peggy Guggenheim kupiła Palazzo od spadkobierców Viscountes Castlerosse i uczyniła go domem przez następne trzydzieści lat , to kolekcja Peggy Guggenheim , nowoczesne muzeum sztuki na Canal Grande w Dorsoduro sestiere w Wenecji, Włochy. Wieczory Casati'ego stały się legendarne. Casati zebrał menażerię egzotycznych zwierząt i patronował projektantom mody, takim jak Fortuny  i Poiret . W latach 1919-1920 mieszkała w Villa San Michele na Capri , najemcy niechętnego Axela Munthe. Jej czas na włoskiej wyspie, tolerancyjny dom dla szerokiej kolekcji artystów, gejów i lesbijek na wygnaniu, opisał brytyjski pisarz Compton Mackenzie w swoich dziennikach.  Jej liczne portrety były malowane i rzeźbione przez artystów tak różnych jak Giovanni Boldini , Paolo Troubetzkoy , Adolph de Meyer Romaine Brooks (z którą miała romans), Kees van Dongen i Man Ray; wiele z nich płaciła za pragnienie "zlecenia własnej nieśmiertelności". Była muzą włoskich futurystów, takich jak FT Marinetti , Fortunato Depero i Umberto Boccioni. Portret Augusta Johna jest jednym z najbardziej popularnych obrazów w Galerii Sztuki w Ontario  Jack Kerouac napisał wiersze o tym, a Robert Fulford był pod wrażeniem tego jako uczeń. W 1930 r. Casati zgromadził osobisty dług w wysokości 25 milionów dolarów.  Ponieważ nie była w stanie spłacić swoich wierzycieli, jej rzeczy osobiste zostały sprzedane na aukcji.  Projektant Coco Chanel był podobno jednym z oferentów. Casati uciekła do Londynu, gdzie mieszkała w porównywalnym ubóstwie w jednopokojowym mieszkaniu. Chodziło o to, że widziano ją grzebiącą w skrzyniach w poszukiwaniu piór w celu ozdobienia jej włosów. 1 czerwca 1957 r. Marchesa Casati zmarła z powodu udaru w jej ostatniej rezydencji w 32 Beaufort Gardens w Knightsbridge , lat 76. Po mszy żałobnej w Oratorium Brompton Marchesa została pochowana na Cmentarzu Brompton. Została pochowana w stroju z czarnej i lampartowej skóry i pary sztucznych rzęs. Została również pochowana z jednym z ukochanych wypchanych pekińskich psów. Jej nagrobek jest małym grobowym znaczkiem w kształcie urny ułożonej w sukno z łupem kwiatów na przód. Napis na nagrobku, który błędnie określa jej "Louisa", a nie "Luisa", jest wpisany w cytat, "Wiek nie może jej uschnąć, ani zwyczaj zneutralizować jej nieskończoną różnorodność", od Antony'ego i Kleopatry Szekspira. Postacie oparte na Casati były grane przez Vivien Leigh w sztuce La Contessa (1965) i Ingrid Bergman w filmie A Matter of Time (1976). W 1998 roku John Galliano oparł na niej swoją kolekcję Spring / Summer Christian Dior. Suknie z tej kolekcji zostały wystawione w Metropolitan Museum of Art Fashion Institute. Casati był inspiracją dla innych zespołów Galliano stworzonych dla jego kolekcji jesień-zima 2007/2008 Bal des Artistes haute couture dla Diora. Projektantka kolekcji Wiosna / Lato 2007 Alexandra McQueena została zainspirowana przez Casati. Casati jest również imiennikiem domu mody Marchesa, którego założycielami byli brytyjscy projektanci Georgina Chapman i Keren Craig. W maju 2009 roku Karl Lagerfeld zadebiutował kolekcją Cruise-wear 2010 na Lido w Wenecji, dla której Casati znów był główną muzyką. W lutym 2016 r. Londyński projektant Omar Mansoor zamyślił swoją jesienną kolekcję zimową na Casati podczas London Fashion Week i Paris Fashion Week.
1 note · View note
madaboutyoumatt · 4 years ago
Text
Matt
Jak dla niego samego jego własne życie ostatnio było ogromnym chaosem. Nie podobało mu się to, bo dopiero co sobie wszystko ułożył, po największej zmianie jaka była – rozpoczęciu związku z Joshem. Był fanem rutyny i spokoju, tego potrzebował a zanosiło się na to, że na długo z tego będzie musiał zrezygnować.
Poza tym, niedawno był w depresji. Może nie na tyle poważnej aby miał być od razu diagnozowany i dostawać leki, ale obaj o tym z szatynem wiedzieli. Utrata pracy były dla niego poważnym ciosem, jakby nie brał w ogóle opcji, że może zostać zwolniony. W szczególności z powodu, który dla niego samego był idiotyczny. Przemyślał to dokładnie i wiedział już, że nie było w tym żadnej jego czy Branda winy. Uprzedzenia jednak bolały. I pojawił się strach, że może tak samo być w innych szkołach. Zawód nauczyciela był czymś co pojawiło się trochę z braku laku, ale koniec końców zaangażował się w to i całkiem lubił. Dlatego to wszystko dodatkowo go bolało.
Od razu wtulił się w twardą klatkę partnera. W takich chwilach lubił trochę podkradać Josha energii, tej pozytywnej, która parała ciągle do przodu. On taki nie potrafił być, nie uważał tego jednak za coś złego. Mama zawsze mu powtarzała, że gdyby ludzie byli tacy sami to byłoby nudno.
- Daję. – obaj wiedzieli, że dawał, w końcu zgodził się na tą przeprowadzkę. Rozumiał co Brand do niego mówił, rozumiał, że to może dać im bardzo dużo, całej ich trójce. Tylko.. tylko on w tym wszystkim czuł się nie na miejscu. – Czy próbujesz właśnie mnie przekupić?
Kwiatki. Miał ich w mieszkaniu zaledwie dwa, ale każdy kto przychodził zachwycał się nimi.  Chyba dlatego, że jak ktoś myślał o dwóch facetach wspólnie mieszkających to roślinki powinny uschnąć a w mieszkaniu powinien być syf i sterta pudełek po jedzeniu na wynos. Tak bardzo odstawali do tego stereotypu.
Odwrócił się z powrotem wtulając się w klatkę partnera. Czuł do czego on chciał dążyć i nawet mogli to zrobić, bo przecież ostatni raz w starym mieszkaniu itd. Jednak nie chciał się od niego odklejać. Josh musiał to zrozumieć, już swoją szybką i mocna akcję miał, teraz miało być po Małego myśli, blisko siebie, z uczuciem a nie tylko pokaz rządzy.
0 notes
herszko996 · 5 years ago
Text
Złamane serce nie jest największym bólem. Najbardziej boli kiedy musisz patrzeć na osobę którą kochasz z myślą że jest szczęśliwa bez ciebie i dać poprostu uschnąć temu uczuciu. To najbardziej boli powolne usychanie serca.
0 notes