Tumgik
#ten pierwszy ostatni dzień
mo-dhialann · 5 months
Text
Próbowałem zakopać ten komplement o tym, że uwielbiam jego głos, mógłbym go słuchać cały dzień i bedzie mi go brakować, ale chujowo mi to wyszło. Czuje te wszystkie rzeczy i wiem, że nie powinienem, bo to nie ma najmniejszego sensu, jednak one i tak przeciskają się do góry. Powinienem napisać opowiadanie o zakochanym zombie, który wygrzebuje sie z grobu, chcąc potrzymać jakieś serce, a nie je zjeść. Ale chwila, zombie raczej wolą mózgi niż serca, chociaż w sumie to chyba zjedzą każdą część ciała, byle była świeża. Co ja tam wiem, taki ze mnie znawca diety zombie, jak historyk.
0 notes
dawkacynizmu · 30 days
Text
czwartek 29/08
☪︎ podsumowanie
zjedzone — 1030 kcal
zabieram się wyjątkowo wcześnie za pisanie tego posta bo o tej godzinie zwykłam chodzić na spacer z psem ale jest zbyt gorąco i nie wiem co ze sobą począć :<
więc wybaczcie jak się rozpiszę
KILKA POSTÓW TEMU pisałam że pewnie na początku września pierdolnie upałem i co?? miałam rację, sprawdziłam dziś pogodę i zapłakałam, nienawidzę chodzić do szkoły w takich temperaturach, smażyć się na nagrzanym przystanku i wlec się z niego do domu czując jak dopada mnie udar słoneczny. dodatkowo ubiór...ja już miałam jesienne outfity w głowie, byłam skłonna kurtkę wyciągać!!
przespałam dziś budzik i mama mnie obudziła jakoś po 9 nie wiem w zasadzie czemu ale fajnie, jak byłam młodsza to czasem randomowo budziła mnie w wakacje mówiąc "zaspałaś do szkoły! " i patrzyła jak się budzę zdezorientowania&przerażona teraz jej chyba się znudziło. w ogóle to w nocy jakimś cudem kopnęłam samą siebie w dłoń, połamałam paznokcia i boli mnie cały palec 😐
zjadłam serek wiejski z owocami na śniadanie, zrobiłam jogę twarzy i jakieś ćwiczenia na lepszą posturę po wszystkim zabrałam się za pierwszy etap sprzątania. opóźniłam szafki gdzie były wszystkie moje przybory szkolne od czasów przedszkola, jakieś porwane bibuły, połamane kredki, gazetki, książeczki, naklejki. niektóre rzeczy sobie zostawiłam jak np linijki i okładki na zeszyty ale większość poszła do kosza. od razu po tym zrobiłam krótki trening z growwithjo takie tam chodzenie i około 14. nadeszła druga fala sprzątania. moją intencją na ostatni tydzień wakacji było dokładnie posprzątanie pokoju, rozłożyłam to sobie po trochu na każdy dzień... ale dzisiaj mój zryw produktywności był tak duży że ogarnęłam już wszystko xD starłam kurze, rzuciłam do prania szmatki do okularów i kosmetyczkę, wyrzuciłam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, poustawiałam wszystko na nowo na szafkach. zabrałam się też za biżuterię, pozbyłam się zerwanych bransoletek i naszyjników których nie chciało mi się już naprawiać. sprzątając znalazłam takie pudełko, nie wiem po czym, ale przerobiłam je na taką podkładkę na kolczyki? kiedyś miałam wszystkie wrzucone do jednego pudełka i znalezienie pary było niemal niemożliwe, szczególnie rano gdy się spieszyłam, tutaj są wbite w gąbkę jeden obok drugiego. znalazłam też taką zawieszkę z bransoletki którą dostałam od przyjaciółki w 5 klasie podstawówki, jest urocza i chciałabym ją jakoś zachować, próbowałam przeciągnąć to na prosty łańcuszek ale otwór jest za mały i nie dało rady.
Tumblr media Tumblr media
zgłodniałam od sprzątania więc zjadłam wafle na słodko z twarogiem i dżemem, złapał mnie zjazd energii i niewiele już robiłam. jutro jadę kupić rzeczy do szkoły, przede wszystkim zeszyty bo mam ich zero, dosłownie zero. chyba że liczyć te które zamierzam po prostu kontynuować, z geografii na przykład mam ten sam od pierwszej klasy...i jestem na rozszerzeniu. i to nawet nie jest tak że nie robimy notatek podczas, robimy ale polegają na przepisywaniu podręcznika słowo w słowo 😶 czego nienawidzę, więc zazwyczaj po prostu nie notuje i uczę się z książki. jednym z moich sposobów na naukę jest właśnie skracanie materiału źródłowego do absolutnego minimum, jednej najważniejszej informacji i potem dopiero dodawaniu szczegółów. w tym roku planuję uczyć się odrobinę więcej...taki mój priorytet to matematyka, chcę zmusić się do słuchania na tych lekcjach (co jest w chuj trudne kiedy siedzisz z ławce z typem z adhd któremu nie kończą się tematy do rozmów i ciągle rzępoli ci nad uchem) przepisywać z tablicy wszystkie zadania które robimy na lekcji, wcześniej często tego nie robiłam bo nie umiem się rozczytywać po innych osobach za bardzo, nigdy nie wiem czy tam jest 1 czy 7 czy chuj wie co, no i robić mnóstwo zadań w domu. pewnie też sporo będę uczyć się z historii, jak co roku. to jest totalnie bez sensu bo nie piszę jej na maturze, dodatkowo jestem też na tyle kumata że mogłabym zdawać bez choćby otwierania podręcznika ale dostawanie dobrych ocen z tego przedmiotu daje mi taką satysfakcję 😰 pamiętam jak raz odbierałam sprawdzony sprawdzian od nauczyciela i usłyszałam "znowu 6?"i wyjebało mi ego poza skalę.
w każdym razie dalej manifestuję sobie przychylny dojazdom plan lekcji. i chyba pójdę jutro na jakieś lody. ja nie przepuszczę lodów z lodziarni, żaden fancy sklepowy lód nie dorównuje nawet tym najzwyklejszym z lodziarni, jestem ogólnie największą miłośniczką, jeżeli na świecie jest 10000 miłośników lodów to jesyem jednym z nich, jeżeli jest tylko 1 to jestem to ja, jeżeli nie ma ich wcale to znaczy że umarłam.
27 notes · View notes
pozartaa · 3 months
Text
25.06.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 481. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ok na wstępie będzie wywód o MTG ale też o tym dlaczego zawsze mam obawy grać w nowym miejscu ( można to pominąć jeśli Was nie interesuje temat)
Byliśmy wczoraj z kolegami w innym sklepiku z grami pogarać w Commandera. Więc graliśmy z innymi kolesiami i wrażenie było kiepskie. Szczerze... nie było funu... Po dwóch grach stwierdziłam, że nie będę siedzieć przy stole i się nudzić bo się nawet wyłożyć nie mogę...
Już się zabierałam, a tu kolega, którego znam bo przychodzi na nasze sesję AD&D (ma 17 lat) zobaczył to i krzyczy żebym została. Dosłownie złapał mnie za pasek od torby. No i zostałam. Zagrałam w końcu przy stoliku z moimi znajomymi i wtedy był fun.
Skończyliśmy o 21:00 i czas się zbierać. Ten kolega - który ma 17 lat później mnie odprowadził i gadał ze mną, a ja miałam poważny mindfuck czy on na pewno jest tylko licealistą. Miał szybką reakcję i mówi: "Widziałem, że się nie bawiłaś i trzeba było Cię zatrzymać, żebyś nie wyszła z grania z niechecią bo to nie na tym polega. A Ci kolesie to sapacze. Sapią się nad swoimi zajebistymi deckami po 500-600 zł i łaskawie mówią, że zagrają czymś łatwiejszym dla Ciebie - o biedna, głupia kobieto"
Dosłownie odczułam, coś o czym tylko słyszałam, a jeszcze nigdy -do wczoraj- nie doświadczyłam.
Środowisko Magicowców jest bardzo zmaskulinizowane. Babeczki mają ciężko, szczególnie jak trafią do jamy "śmierdzieli" - jak ich określił kolega licealista. A ten ten drugi sklepik to właśnie "jama śmierdzieli"
Myślę, że wszelkie gamerskie środowiska mają ten sam problem z kobietami - albo są one traktowane jak rzadkie ptaki, które trzeba trzymać w klatce i karmić słodkościami, albo dopierdalać bez litości bo przecież ja nie mogę być gorszy od jakiejś baby.
Nie mówię, że tak jest zawsze bo właśnie dopiero pierwszy raz się z tym spotkałam. Do tej pory nikt mi nie dał tak się poczuć. Więc to nie reguła (Mam nadzieję!)
Z drugiej strony rośnie we mnie taka potrzeba by stawać się coraz lepszą i żeby moje umiejętności świadczyły o mnie - ale to wymaga czasu. I nie koniecznie kasy, czego dowodem jest kolega licealista - gra budżetowymi deckami, które po prostu są dobrze założone. Wszyscy mówią, że z rok dostawania w pizde to minimum, kiedy dopiero zaczynasz 😆. Mój "małż" nigdy mi nie daje wygrać z litości ani się nie podkłada w myśl zasady - albo się nauczysz pływać, albo toń. Więc i ja nie potrzebuje specjalnego traktowania.
Można przegrać milion razy i nie poczuć się źle, a można przegrać raz i poczuć się jak ostatnie gówno. Wszystko właśnie zależy od ludzi z którymi się gra.
***
Poza tym dziś mam na noc do pracy. Jutro i po jutrze znowu wolne. Ta końcówka miesiąca jest dość luźna i same nocki, które są dla mnie lepsze.
Szefu zrobił grafik i oczywiście wstawił mnie z najmniej lubianą pracownicą.
Serio nikt nie chce z nią pracować. A ja to mam gdzieś bo mi ona koło dupy lata i nie mam zamiaru się jej podporządkowywać. Wstawił mnie bo wiedział że sobie z nią i jej trudnym charakterem poradzę.
Raczej prędzej ona będzie prosiła o zmianę pary niż ja. Ale już raczej już o niczym ciekawym nie pogadamy. No chyba, że będzie chciała mnie męczyć w temacie diety... bo ona próbuje schudnąć od ponad dwóch lat i słusznie, bo odkąd tu pracuję (około 6 lat) dowaliło jej z 15 kg i nie jest z tego zadowolona.
To będą nudne zmiany 🙄.
***
Przez te wszystkie roszady srogo się wkurwiam bo sporo planów muszę pozmieniać. W środku się trzęsłam, a chciałam drzemkę zaliczyć przed pracą... A tylko się z boku na bok przewracałam. Wzięłam pół hydroxuzunki by trochę mnie wyciszyło ale nie zamuliło. W końcu czeka mnie nocną zmiana. Mam nadzieję, że wszystko jakoś wypali ostatecznie.
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛🌝
20 notes · View notes
mikoo00 · 11 months
Text
Tw
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Generalnie lęk czuje nawet nie wiem z jakiego powodu
Może ed się odezwało może alkoholizm Nie wiem dokonca
Przeraza mnie jak bardzo przytylem nadal jestem szczęściarzem bo wolniej tyje niż chudnę Udało mi się zjeść dziś 641 kcal
W pracy strasznie mi się ręce trzęsły Czulem mrowienie w dłoniach Dawno tak nie miałem w momencie gdy nic się po prostu nie stało
Kupiłem pepsi w butelce (jeden z największych moich wyzwalaczy bo wlewałem wóde i codziennie piłem) nie czulem smaku liczyłem łyki jak dawniej oceniając po jakiej ilości byłbym podpity licząc na ulgę z każdym łykiem prześwitywały mi myśl,, nie chce nic czuć" na chwilę działało (generalnie picie i liczenie pomaga przekierować myśli dlatego) Następnie znowu fala lęku,, Tak też by było po alko a nawet gorzej" Nie wazne co robiłem nie potrafiłem się pozbyć tych emocji
Tego dnia też poszedłem na czyjaś rocznicę Panikowałem bo na nich nie skupiam się na czymś doświadczeniu a na tym jak pogratulować przed duża grupą ludzi by nie wyjść na debila
Po meetingu myslalem czy aby napewno chce organizować swoją rocznicę Tak jak na tej rocznicy gdzie cześć osób mowila o programie,, cuda się dzieją dzięki aa",, jest wspaniale"
Nie dzieją się cuda Ta choroba może zabić każdego Czasami starania nie wystarczają i tu nasunoł mi się cytat z filmu,, mój piękny syn,, to jest jak rak" to dobra metafora Nie przypomina mi to cukrzycy Gowno które wyżera cie od środka Nigdy nie będziesz mieć stu procentowej pewności czy jakie kolwiek działania powstrzyma rozwój alkoholizmu Może być nawrót mogą B ć przeżuty na inne sfery życia oraz obszary psychiki Każdy następny jest gorszy Trudniej bowiem wyjść na prostą Tak mi na terapi mówiono Niedawno też na meetingu usłyszałem,, lepiej zapić wcześniej tuż po terapii niż później będąc dłużej w aa"
Uświadomiłem sobie ile miesięcy mam Pierwszy rok minie ile się zmieniło a raczej co się nie zmieniło co sprawiło, że silniej odczółem słowa terapeutki z przed paru miesięcy,, inni lepiej radzą sobie z wyzwalaczami mając tyle miesięcy co ty",, nie trzeźwiejesz"
Dalej Boje się ludzi, dalej ciężko jest mi się przypomniało godzić z traumatyczny dzieciństwem z tym, że ojciec nigdy nie będzie dla mnie ojcem Za późno
Tez wyobrażałem sobie ten dzień Nie chce żeby to było święto "z martwych stania, Narodzenia, urodziny" przez nakręcenie innych na sprawy duchowe po prostu się boję ich oceny Wiem że jestem wrzodem na dupie jednaj osoby gówniarzem Jestem tam najmłodszy reszta jest po 30 koło 50 ci co byli może 3/5 lat starsi odeszli i wrócili do picia
Ktoś kto by usłyszał że moje picie trwało nie całe 2 lata mógłby pomyśleć że mam łatwiej ale tak naprawdę u większości uzależnienie rozwija się latami ja doszedłem do przed ostatniej fazy alkoholizmu w takimvczasie
Ta choroba może mnje zabić szybciej niż innych
Mam silne tendencje s.. A nasilają się właśnie gdy pije Inni mogą myśleć że gdy zapija wpadną w ciąg i dosięgnąć ich zdrowotne i prawne konsekwencje
Mnie może dosięgnąć natychmiastowa śmierć
Już raz byłem w takim momencie jedyne co mnie uratowało to nadzieja ze moze to ostatni raz i dbając o siebie będę wkoncu wartościową osobą
Gdybym zapił zawiódł bym wszystkich sprawił bym że poczuli y się jak ja będąc dzieckiem patrzący na degradacja mojego ojca Nie wyabzcylbym sobie nigdy Nie potrafiłbym dać sobie kolejnej szansy To ostatnia
Myślę że na moją i znajomej rocznicę mniej przyjdzie ludzi którzy chcieli by mnie wysłuchać ale to dobrze będę w jej cieniu
To nie jest mój dzień i nie jest to chwała wobec aa gdzie doświadczenia innych minią się w oczach nie których jak magiczne zaklęcia Nie działo by to na mnie gdyby nie działania niektórych ludzi To dzień osób które ratując siebie były wstanie uratować na ten czas czyjeś życie
Chce rocznicy chce wyrazić tym osobom wdziecznosc
Chciałbym zaprosić moją mamę jednak nie wiem czy to dobry pomysł Usłyszała by o moich próbach s...
Boje się że zapije
Myslalem o alkoholu myślę że się sam nakręciłem,, jeśli zapije to tego stresu związanego z rocznicą unikne" jednak nie mogę dać sobie na to Przyzwolenia nie mogę nie szanować tego ile nerwów i starań kosztowało innych bym nie pił
Chyba też wywarłem na sobie presje,, Musze wytrwać bez alko do roxznicy" co kłuci się z zaleceniami terapeutyczny i i aowskimi,, 24h tylko tyle",, muszę zmienić jak najwięcej się da w swoim życiu przed rocznicą",, moje życie jest nudne" ale ono ma być normalne a nie spektakularne
Alkoholicy mają tendencje do siania chaosu w swoim życiu Ciągłe wzloty i upadki Bo to znam bo to sprawia że czuje się żywy bo życie niektórych aowców takie jest sielankowe pełne radości euforii To mnie denerwuje
Nie wiem czy jestem na głodzie Może tak być lęk nie uzasadniony, rozdrażnienie, złość bez powodu, płacz, rozpacz, pustka, apatia Koloryzowanie wspomnień, nadmierne myślenie o alkoholu, drżenie dłoni, poczucie winy i samotność w tlumie
Mimo tych objawów nie wiem Może się wstydze? Po tym co usłyszałem od teraputki Nie jestem idealny i nie mogę tego zaakceptować Miałem dziś wielokrotnie derealizacje Gdy sprzątałem sale było źle bo nie muszę myśleć co robię to przychodzi mi automatycznie Będąc na kawach trochę uspokoiłem bo to już wymaga ode mnie skupienia i planowania
Dochodzi do tego wszystkiego kolejny trigger Koleżanka z pracy powiedziała innej ile schudła 16kg w 3 miesiące..
U mnie ed jak i alkoholizm są ze sobą połączone Gdy nie mogę schudnąć i zajadam emocje rodzi się pomysł by wrócić do picia ale zanim to nastąpi próbuje uciec do any
Chciałbym porozmawiać z terapeutką o tym wszystkim Niestety pewnie przez to że nie zadzwoniłem do niej we wtorek mimo że wiedziała że jestem chory i mówiła bym nie przychodził prawdopodobnie będzie na mnie w chuj zła Znów będę menelem, manipulatorem alkoholikiem na dupościsku który,, nic nie wynosi z terapii po ukończeniu zapije" będę musiał to wszystko w sobie tlumic
Jest cień szansy ze jednak tak nie będzie Ale sie wstydze tych wszystkich myśli które opisałem Na meeting idę dopiero w pon Mam wyrzuty do siebie że ciągle tam jończe o problemach Nie jestem m wstanie sobie radzić z życiem
Boje się porozmawiać z kim kolwiek
To jedyne miejsce gdzie mogę wyrzucić to siebie
Wiem, że się nakręcam nie potrzebnie bo do grudnia szmat czasu
58 notes · View notes
happyg-olucky · 3 months
Text
Czerwiec.
Zaczęliśmy od jakiś tam wycieczek na dzień dziecka. Item w międzyczasie był jeszcze u nas w mieście piknik lotniczy. Główna i w zasadzie jedyna atrakcją było to że D. Z chłopakami wykupili sobie lot helikopterem. Krótko i jak za zboże, ale było warto bo chłopcy zachwyceni wrażeniami. Zrodził się też pomysł żeby w trakcie naszych wakacji zafundować siebie już wszyscy razem lot widokowy nad Helem. Na to bym się mogła skusić 😁.
W końcu wystawiliśmy nasze Rodos na sprzedaż, z bólem serca, ale życie pokazało, że jest za daleko ,żeby dbać i korzystać. Jak już wystawiliśmy ogłoszenie pojechaliśmy trochę ogarnąć. Trochę. Tymczasem zastaliśmy dziki busz i masakrę, płakać się normalnie chciało. Przez cały dzień nie daliśmy rady, trzeba będzie znaleźć czas i znów pojechać dalej robić. W takim stanie nikt tego nie kupi.
Potem imprezy szkolno przedszkolne na koniec roku. Miesio po wakacjach zerówka, Miki czwarta klasa. Nowe wyzwania, nowe emocje. Nastawiona jestem pozytywnie.
Wakacje rozpoczęte z przytupem bo od koncertu w Chorzowie Podsiadło. Boski był ten koniec trasy. Te prawie 100 tys ludzi robiło mega wrażenia, a samo widowisko, oprawa, efekty niesamowite. Wytanczylam się i wyspiewalam cały koncert 😁 Dodatkowym bonusem jak się okazało było to, że mieliśmy miejsca obok trybuny VIP, więc widzieliśmy wszystkich gości zanim poszli na scenę lub przed. Chciałam się posiekać z ekscytacji a potem skręcić kark gapiąc się na Vito. Świetny gość też super się bawił, tańczył i śpiewał wszystko, w przeciwieństwie do np zamykających Rojka i Korteza. Potem Vito i Daria poszli na scenę, a przyszli już po swoim występie Kasia Sochacka i Ralf. Obok cały czas był też Owsiak i mama Dawida, która się ściskała ze wszystkimi.
Hotel co prawda rezerwowalam kilka dni przed, ale super trafiliśmy, było kilkanaście minut piechotą od stadionu, więc zero problemów z parkowaniem, powrotem, korkami itp. Nie żałuję żadnej złotówki, żadnego km.
Ostatni tydzień spędziłam z dziećmi u moich rodziców, Jeden miał gorączkę, drugi wisiał na babci, a ja się relaksowalam wycinając krzaki sektorem i palac ogniska. Bardzo odprężające, polecam.
W weekend dojechał D. i korzystając,ze blisko zabraliśmy chłopaków na wycieczkę do Baltowa. Mega gorąco było, ale bardzo fajnie. Miki to niezły harpagan jeżeli chodzi o te wszystkie rollercoaster y, huśtawki łańcuchowe itp. zero strachu i pełna podjarka. Nie ma tego po mnie. Razem wszyscy poszliśmy na taki jeden bujany statek, Mieszko był przerażony, ja się modliłam żeby się skonczylo, plus mnie i D. Zemdlilo. Miki zachwycony poszedł sam po raz kolejny. Potem obowiązkowy przejazd po Zwierzyńcu, n obiedzie byliśmy w Browarze, pierwszy raz byłam, mega miejsce i zajebiste jedzenie. D. Twierdzi że piwo tez. Na koniec dnia jeszcze się w wodzie wymoczyli, bo otworzyli tam w tym roku chyba stracę wodna i jeziorkami i wodnym placem zabaw. Kurde a pamiętam czasy jak tam była sama łąka i jeden dinozaur 😁.
Od niedzieli dopiero jesteśmy w domu.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
9 notes · View notes
jazumst · 3 months
Text
Samodzielny wyrok i kara
Żeby Was... Niezwykły jest ten tydzień. Posłuchajcie:
Zgadnijcie kto od dwóch dni stoi na kasie? Tak, Manekin XD Z własnego nadania. Znaczy z własnego pierwszy dzień, ale potem nie dałem jej już wyboru. Tak też cały dzień słucham jej płaczu jak to jest ciężko i w ogóle. Ale najbardziej czekam na te ostatnie minuty przed zamknięciem, w których to poganiam ją czemu jeszcze nie jest rozliczona, bo ja od dawna czekam gotowy do wyjścia. Uczucie niemal nieporównywalne z żadnym innym.
//
Jak któraś z Was oglądała Blok Ekipę to na pewno kojarzy Solaris. Wypisz wymaluj przyszła taka wczoraj do nas na rozmowę o pracę XD Cosplay odwalony perfekcyjnie. Szkoda tylko, że nie miała kebaba w ręku i nie zaczęła od "elo mordy". - Nie przyjęła się jednak. Cytując żonę SWS - "Pani więcej chciała wolnego niż w pracy, i mogłaby się umyć." - Fakt, trochę bardzo od niej dawało :P
//
Dziś zmiana z Balbina, czyli na siebie jestem zdany. Nie szkodzi. Postoję. Faktury sobie w międzyczasie powklepuję. Może jeszcze tabelek porobię :P
//
Kiero wyjaśniła się taka jedna zdrowotna sprawa, więc zachowuje się słodko XD Tak, to dobre słowo. Z tej słodyczy i dobroci powiedziała, że zamówienie mam wysłać dzisiaj, a nie wczoraj, bo w piątek będą w 3, a dziś po 2 osoby i ta Balbina. Miło.
//
Jutro wolne, ale muszę pojechać zdać klucze. Sobota na rano. Zaraz po pracy wpadają Czwarci na grilla. No i urlop! Pierwszy raz w życiu dwa tygodnie. Mam nadzieję, że będzie fajnie.
7 notes · View notes
lekkotakworld · 5 months
Text
Wtorek.
Czuję się dziwnie. Chyba minął ten najgorszy czas. Minęły już te krytyczne myśli.
Tw: zaburzenia odżywiania, okaleczanie, depresja
Kiedy myślałam, że uporałam się już z czarnymi myślami dotyczącymi mnie, mojego ciała i relacji z jedzeniem, to niedziela okazała się wybuchem wszystkich tłumionych we mnie emocji i myśli. Dopiero w niedzielę zdałam sobie sprawę jak bardzo stłumiłam to wszystko w sobie. Nie dałam sobie myśleć źle, nie dałam sobie odczuwać tej nienawiści, wszystko zamknęłam w szufladce i nie dopuszczałam, żeby choć trochę się uchyliła. Ale wystarczyła jedna niezręczna sytuacja i wszystko się wylało.
Pierwszy raz chyba wprost dowiedziałam się od chłopaka, że martwi się, że nie jem. Widziałam też to zmartwienie w jego oczach. A wszystko przez to, że w niedzielę w nocy miałam zjazd i zbyt dużo napisałam. Napisałam, że pragnę wychudzenia, że pragnę ran na ciele i blizn. Prawdę mówiąc średnio to pamiętam, że w ogóle takie coś pisałam. Już któryś raz w tej furii robię coś i na drugi dzień tego nie pamiętam. I kiedy dziś zapytałam, dlaczego M. tak bardzo uczepił się mojego jedzenia to właśnie przyznał, że to przez te wiadomości.
I dziś myślę już o sobie w miarę dobrze. Ale nie zmienia to faktu, że niedziela i jeszcze wczoraj były dla mnie trudne. Powróciło wszystko to, co męczyło mnie jeszcze z pół roku temu. Znów poczułam tą pustkę, ciemność, samotność i niechęć do samej siebie.
Nie chce teraz słów otuchy, nie chce tego wymuszać. Chce wyrzucić z siebie to wszystko i usprawiedliwić ostatnie wpisy. Już jest dobrze, ale też znowu zaczęłam myśleć o specjaliście. Wiecie, boje się, że taka akcja jak w niedzielę może się powtórzyć i może trwać dłużej. Albo, że następnym razem nie opanuje się w porę i zrobię sobie krzywdę. Obiecuję, samej sobie, ale też wam, że zwrócę się o pomoc. I zrobię to jeszcze w tym roku. Nie wiem kiedy, ale muszę zadbać o swoją głowę. Bo boje się, że za parę lat może być za późno i będę później żałować swojej głupoty.
15 notes · View notes
joracalltrise · 5 months
Text
"Bad Boy" - recenzja
A zatem, przyszedł ten wielki dzień. Po pół roku czekania dostaliśmy wreszcie upragniony rozdział o Levim. I choć od trzydziestego kwietnia do trzeciego maja praktycznie ŻYŁAM tematem, rzucając się na każdą nową opublikowaną stronę jak tytany na ludzkie mięso, to gdy całość nareszcie wyciekła, została przetłumaczona i przyszedł czas na podzielenie się wrażeniami…
Byłam w kropce.
No bo, z jednej strony nie chciałam wyjść na marudę, która tylko narzeka zamiast DOCENIĆ, że dostaliśmy COKOLWIEK, gdy mogliśmy dostać NIC.
Ale z drugiej strony… jednak troszeczkę się zawiodłam.
Ale po kolei. Najpierw seria pochwał, potem żalenie się.
Zaczynając od tego, co widać na pierwszy rzut oka – kreska. Jest fantastyczna! Przyznaję, że tęskniłam za stylem Isayamy. Autor AoT od zawsze miał talent do pokazywania zarówno brutalnych scen, jak i tych bardziej „statycznych”, emocjonalnych – jak chwytające za serduszko parzenie herbaty, pojawiające się w ostatnich stronach „Bad Boya”. Jedno spojrzenie w oczy młodziutkiego Leviego i byłam kupiona! Podobało mi się, że żałoba po mamie z początku była pokazywana w sposób umiarkowany, a przerodziła się w prawdziwą rozpacz dopiero wtedy, gdy osierocony chłopiec niechcący stłukł filiżankę.
Świetnie się też bawiłam w złowieszczo-zabawnym momencie historii, gdy Levi zbliżył się do faceta w okularach z fragmentem czyjejś szczęki, a pierwszy etap szoku został wyrażony poprzez upuszczenie papierosa.  No, cudo! Podobnie jak późniejsza scena, gdzie gościu wyjeżdża do Leviego z tekstem na zasadzie: „widzę, że z ciebie mały zabijaka i jestem absolutnie zesrany ze strachu, ale podejmę jeszcze jedną żałosną próbę przekonania cię, żebyś mnie jednak nie masakrował”. A Levi reaguje na to wszystko zwięzłymi odpowiedziami, aż wreszcie traci cierpliwość i daje dupkowi do zrozumienia: „tak ze mną pogrywasz, frajerze? Walić to, ciebie też zapierd*lę!” Cudo, cudo, jeszcze raz cudo!
Jestem oczarowana tą króciutką historią i już się nie mogę doczekać się adaptacji w formie anime  - mam cichą nadzieję, że możemy na to liczyć. A jednocześnie staram się nie mieć żadnych oczekiwań, bo ostatnio przekonałam się, że to może odbić się czkawką.
No właśnie. Skoro już o tym mowa…
Trzeba w tym momencie wspomnieć, że nietypowy sposób chwytania przez Leviego filiżanki to coś, czym fandom interesuje się już od bardzo, baaaaardzo dawna i zdążył „przemielić” to przez sporą ilość fanartów, fanfików i amatorskich komiksów. Nie szukając daleko, podobny wątek pojawia się zarówno u mnie jak i u bardzo utalentowanej Susumemy – co więcej, u nas obu występują różne podobieństwa z oficjalną wersją Isayamy, co jest jednocześnie cudowne i ciut przerażające. I gdy o tym myślę, nasuwa mi się wniosek, że autor AoT bardzo dużo zyskał, wybierając sobie taki a nie inny temat…
Ale też sporo stracił, no bo umówmy się – gdy coś już było analizowane i przedstawiane, i to przez tak długi czas, to niestety staje się… No właśnie. Nie chcę używać słowa „nudne”, bo to OSTATNI przymiotnik, jakim opisałabym zarąbiste wydarzenia z „Bad Boya”. Ale problem w tym, że gdy zapomnimy o szczegółach i skupimy się na samym temacie, to okaże się, że nie dostaliśmy praktycznie NIC nowego!
„Levi próbował odzyskać filiżanki po mamie, nie chcieli mu oddać po dobroci, no to sprał ich, a potem złamało mu się uszko”.
To tyle. To cała fabuła tych osiemnastu stron. Przy czym, jest to fantastyczna fabuła, osobiście nie miałabym do niej ŻADNYCH zastrzeżeń…
Gdyby nie fakt, że jednak obiecywano mi coś innego.
W tej chwili już sama nie wiem, czy to wina fałszywych przecieków, nieprawdziwych informacji, czy też jakichś internetowych ploteczek… ale mogłabym przysiąc, że gdy te pół roku wcześniej dowiedzieliśmy się o „Bad Boyu”, to oficjalna zapowiedź mówiła o „zagłębieniu się w relacje Leviego z mamą oraz z Kennym”.
To NA TO czekałam przez ten cały czas, na to miałam największą chrapkę, bo nie można tego nigdzie znaleźć! Nawet na angielskim Ao3, gdzie powinno być absolutnie wszystko, naprawdę ciężko jest wyłowić coś dobrego i solidnego, co kręciłoby się wokół Leviego i Kuchel albo Leviego i Kenny’ego, bez shipu z kimkolwiek (wiecie, że uwielbiam Eruri, ale czasem chciałoby się poczytać o czymś innym).  To jest ta luka w fabule, której Isayama nigdy nie zapełnił – nigdy nie powiedział nam, dlaczego mama Leviego wylądowała w Podziemiu i dlaczego zdecydowała się zostać prostytutką. Nie zostało wytłumaczone, dlaczego ona i ojciec Mikasy byli akurat tymi Ackermanami, którzy nie przebudzili swoich mocy i nie wzbudzali szacunku „na dzielni” (można sobie gdybać, że nie mieli Hostów, ale to tylko gdybanie). Nie dowiedzieliśmy się, co porabiali Levi i Kenny, gdy akurat nie utrzymywali „przyjaznych stosunków” z sąsiadami. Który z nich gotował? Jak Levi radził sobie z niechlujstwem Kenny’ego i jak często wybuchały z tego powodu kłótnie?
Właśnie na takie sceny liczyłam w „Bad Boyu”. Albo ogólnie na jakiekolwiek sceny z udziałem Kenny’ego i Kuchel.
Tymczasem Isayama postanowił pójść po najmniejszych linii oporu i po prostu uczynił z headcanonu… kanon.  Choć w sumie już sama nie wiem, czy przypadkiem nie wspomniał o uszku od filiżanki w jakimś wywiadzie i nie uczynił tej sytuacji kanonem znacznie wcześniej. Mam w głowie taki natłok informacji, że nie mam pewności.
W ogóle to, dlaczego ten nowy rozdział został zatytułowany „Bad Boyem”?  W sensie, że Levi był „niegrzecznym chłopcem”, bo wolał zamordować paru kolesi zamiast grzecznie z nimi pójść i zostać dziecięcą prostytutką? Rozmyślam nad tą kwestią do dziś i nie znajduję odpowiedzi.
Podobnie jak nie potrafię zrozumieć czegoś, co uważam za kolejny wielki zarzut do nowego rozdziału – a mianowicie tego, jak został wypuszczony na rynek.
Staram się nie robić z siebie Wielkiej Świętej i nie krzyczeć, że każdy, kto czyta mangę w Internecie, powinien wylądować w żołądku tytana – zdaję sobie sprawę, że niektóre portfele mają „ograniczoną zawartość” i całkowicie rozumiem, że ktoś może chcieć najpierw coś obczaić, a dopiero potem wydać na to pieniądze. Już nie wspominając o tym, że gdyby nie pewne Grupy Internetowych Tłumaczy, to pewne treści z zagranicy byłyby dla nas niedostępne – albo przez długi czas, albo w ogóle. Tak czy siak, staram się nikogo nie oceniać. Przynajmniej nie jakoś bardzo surowo.
A jednocześnie bardzo mocno namawiam – i siebie i ludzi – do tego, by jednak kupować różne rzeczy na legalu, jeśli nas na to stać. Zwłaszcza jeśli uwielbiamy autora i chcemy, by miał motywację do tworzenia dla nas większej ilości treści.
I właśnie dlatego tak cholernie wkurzają mnie okoliczności, w jakich „Bad Boy” zadebiutował na Rynku.
Wierzcie lub nie, ale bardzo chciałam go kupić. Tego typu manga, napisana prostym językiem, wręcz idealnie nadaje się dla mnie jako narzędzie do szlifowania japońskiego, którego intensywnie uczę się od kilku lat. A poza tym, po prostu chciałam ją mieć. Jednak to marzenie rozpadło się jak ideały Erena, gdy okazało się, że manga dostępna jest tylko i wyłącznie w zestawie, który wystawiono za zaporową cenę PIĘCIUSET ZŁOTYCH! (cena w przybliżeniu, bo nie znam aktualnego kursu).
Pięćset. Rozumiecie to? Nie sto, nie dwieście. Pięć-set!
Kiedyś przebolałam sto dwadzieścia złotych za Artbook Yuri on Ice – portfel ucierpiał, ale cena była adekwatna do jakości. Zresztą, po dwóch latach przeszła mi faza na Jurków i odsprzedałam Artbooka, więc wyszłam prawie na zero. I ja zadowolona i nowy właściciel zadowolony.
I ja wiem, że w przypadku „Bad Boya” też za jakiś czas tak będzie. Ludzie będą to odsprzedawać tak jak „Bez żalu” i nie trzeba będzie brać kredytu, by mieć to na półce.
Tylko że wtedy nastroje będą zupełnie inne niż na początku maja, gdy Internet praktycznie tym żył i na każdym tumblerowym fanpejdżu AoT można było wymienić się wrażeniami.
Mimo to, zamiast wypuścić „Bad Boya” jako osobny twór i zapowiedzieć anglojęzyczną premierę (choćby z późniejszą datą, ale oficjalnie), ktoś wpadł na genialny pomysł, by sprzedawać to w zestawie z trzema innymi fantami. I o ile Artbook jeszcze brzmi całkiem kusząco, to na czarnym szaliku Mikasy (dlaczego czarnym?) mogłabym chyba tylko się powiesić, a klucz Erena wsadzić sobie w d*pę!  Właśnie te dwa ostatnie bonusy sprawiają, że cena jest taka a nie inna. Właśnie dlatego legalne zdobycie „Bad Boya” było możliwe tylko dla ultrafanów z bardzo grubymi portfelami, a zwykli śmiertelnicy musieli szukać po internetach.
Co jest diabelnie przykre, bo nie wróży dobrze legalnej sprzedaży. Ani Isayamie.
Naprawdę zależy mi, by zarabiał jak najwięcej, bo to się może przełożyć na jego chęć stworzenia dla nas większej ilości kontentu – tylko jak, u licha, mam dać mu zarobić, jeżeli stawia się dla mnie MUR o wielkości pięciuset k**wa złotych?
Mając to wszystko na uwadze, moja ocena „Bad Boya” jest następująca:
Kreska – 9/10
Fabuła – 8/10
Temat – 7/10
Tytuł – 6/10 (bo nie wiem, z czego on wynika)
Humor – 9/10
Spełnienie moich oczekiwań – 6/10
Ewentualna możliwość zdobycia kopii mangi – 0/10 plus kopniak między jaja od Leviego dla osoby, która postanowiła zrobić to w taki, a nie inny sposób.
Was też zapraszam do podzielenia się wrażeniami, zwłaszcza jeśli są różne od moich, bo wtedy będzie weselej ;)
7 notes · View notes
trudnadusza14 · 7 months
Text
20.02-13.03.2024
Zaniedbałam nieco bloga ale teraz już powracam
I tak. Te ostatnie dni zaczęły się dniem w teatrze
Jak szlam do tego teatru to tak lało że normalnie ze mnie kapało
W teatrze jako że byliśmy na bajce to była większość dzieci
Siedzieliśmy na balkonie. Pierwszy raz w życiu siedziałam na balkonie
Naprawdę mi się podobało
I do tego stopnia mi się podobało że poryczałam się z radości
Wniosek ze spektaklu wyciągnęłam jeden
"Nie liczy się to kim jesteś bo tym się dopiero możesz stać a liczą się chęci motywacja i cechy posiadane"
Bo tam była fabuła że król poszukiwał żony dla swojej córki. To był król i ta córka to królowa. I też ten rycerz miał zabić smoka,ale za to ten który był nie rycerzem a szewcem spodobał się królowej i on był sprytny i odważny. Na początku król nie chciał uwierzyć ale jak ostatecznie pokonał smoka to został rycerzem
Także mi się wniosek nasunął jeden 🤔
Było potem zajęcia biblioterapi
I ogólnie mamy teraz taką sytuację z jednym kolega który dręczy moją przyjaciółkę. I twierdzi że tego nie pamięta. Trzeba to wyjaśnić niezwłącznie
Na zajęciach miałam zadanie skończyć obraz
I skończyłam
I ten obraz będzie wisieć w psychiatryku na korytarzu na klatce schodowej 🥰
Tumblr media
"Z dna po schodach do sukcesu"
Na dole ten potwór to jest to depresja i wszelkie najgorsze stany w załamaniach i chorobach. A jak się wchodzi do tej żarówki to jesteś w wodzie ale jest tu już czystsza woda i kolorowe ryby pływają. Idziesz wyżej to widać pęknięcie żarówki gdzie jest wyjście na wolność. Kosmos to dla mnie taką wolność radość i nieskończoność tej radości
Wszyscy na zajęciach byli zachwyceni choć nie wiem czemu
A w czwartek prowadziłam zajęcia taneczne. Myślałam że się nie uda i wyjdzie to źle a okazało się że wszystkim tak się podobało i wszystkim się tak humor poprawił że się kierowniczce chwalili
I w sumie tak samo było z kolejnymi zajęciami tanecznymi 😏
Doszła też nowa terapeutka na zajęcia i jest ogólnie super !
Dogadałam się z nią już w drugim dniu 🤣
Czemu ja tak bardzo ostatnio dogaduje się z ludźmi ? Nie mam bladego pojęcia
Czy wszystko dlatego że zamiast uciec i kogoś nienawidzić po jakiś niedogodnościach wolę to w pełni wyjaśnić ? Lub ogólnie komunikacja
Kiedyś myślałam że jestem kiepska w komunikacji a teraz ?
Teraz to myślę że jestem w miarę dobra ale mogłabym być lepsza
Kiedy ja nie dążyłam do ideału ? Chyba teraz nie ma takiego czasu
Chce się uczyć i ulepszać ponad wszystko
Co do kontaktów też to coś się zdarzyło na zajęciach i próbowałam z przyjaciółką wytłumaczyć koleżance o co chodzi. Ta się załamała i uciekła
I ja się bałam że coś sobie zrobi
Na szczęście później nic się nie stało
Ogólnie też na zajęciach to ostatnio doszło mnóstwo zajęć nowych i w jeden dzień tygodnia niewiadomo co wybrać 😂
3 zajęcia w tym samym czasie. Ale chyba zrobię tak że będę co tydzień na inne zajęcia
A co do praktyk to w poniedziałek skończyłam i na opinie od kierownik się popłakałam
Ocena wzorowa ! Nie myślałam że poszło aż tak dobrze
Kierownik mi powiedziała że każdy praktykant podczas pierwszych dni płacze a ja nie płakałam tylko od razu złapałam kontakt z pacjentami
Może naprawdę się nadaje
Na tych praktykach ciągle miałam nowe pomysły
Było parę razy malarstwo,rysunek,kabaret,turniej tenisa i taneczne rzecz jasna
I ludzie. Zaczęłam jeść bez lęku nawet wśród ludzi
Udało się
A z tym jedzeniem to ogólnie ostatnio wyszło że ja powinnam jeść niczym sportowiec po 4 tys kalori wzwyż
Bo wyszło że w ciągu dnia ćwiczę wyczynowo prawie codziennie 😅
Bo ogólnie jestem cały czas nadpobudliwa
To ostatnio nawet jedząc więcej o wiele to nie tyje a odwrotnie 🤣
Zobaczymy jak sprawy się potoczą
Ale serio jak ostatnio ktoś zrobił mi zdjęcie bo kogoś o to poprosiłam to wyglądam conajmniej na 10 kg mniej niż ważę
Faktycznie zazwyczaj siebie nieprawidłowo postrzegam 🤔
Tymbardziej jak wchodzę w rozmiary takie jak S 😂
Czyżby faktycznie mięśnie ? Zobaczymy dalej
Ostatnio zrobiłam jak kiedyś czyli że liczę tylko spalone aniżeli zjedzone.
I będę co tydzień analizować czy waga spadła kiedy podaż kalori wzrosła czy stoi czy wzrosła
I to nie będzie tak że będę dokładnie liczyć ile kalorii zjadłam ale tak przypuszczając że np danego dnia zjadłam przykładowo 1700 to co to było i jak się po tym czułam
Bo wiem że jakbym po czymś czuła się przepełniona to muszę tego uniknąć. Bo wtedy chce mi się wymiotować
Aczkolwiek wiem że to jeszcze za mało patrząc na moją aktywność
Z innej beczki to jeszcze rysunki i obrazy
Tumblr media
Obraz dla siostrzenicy która skończyła roczek.
Nie wiem czemu ale mam wrażenie że ten miś ją opisuje. Coś czuję że może być cicha ale bardzo kochana a swoje emocje pokazywać poprzez granie na czymś 🤔
I ten kolor fioletowy to jej lub jej matki ulubiony bo ciągle ma fioletowe ciuchy
Wyszłoby mi lepiej gdybym miała więcej czasu ale niestety nie miałam 😂
Tumblr media
A tu z anime. Ta dziewczyna z anime "Angel of Death" mi nie bardzo wyszła ale chłop z "Blue Period" wyszedł jak najbardziej
Muszę chyba potrenować rysowanie dziewczyn z anime
Tumblr media
Tu chodzi o zmianę negatywnego myślenia na pozytywne
Nie wiem jak wy ale jak zmieniłam myślenie na bardziej pozytywne to jak na rysunku. Jakby taka zabrudzona szara szyba pękła i widziałam wreszcie kolory
Tak postrzegam zmianę myślenia
Tumblr media
A tu są przyjaciele na tratwie. Nie ma tu określonego znaczenia. Po prostu coś o przyjaźni zwierząt wyruszających w podróż
Ktoś mi powiedział że do tego rysunku można by było stworzyć bajkę
Może i tak 🤔
Tumblr media
Tu jest taki trening figur geometrycznych
Tym razem jednak z kolorami
I myślę że to muszę jeszcze przećwiczyć
Tumblr media
Tu także ćwiczenia tyle że krajobrazu
Tumblr media
Jak się czuje aktualnie. Kot przy mnie jest ja idę w górę mimo przeciwności to ona przy mnie czuwa cały czas
Odkąd ona jest jest jakoś ... Lepiej
Może faktycznie ma coś w sobie. Może to jakiś anioł stróż czy coś ?
Kiedyś miałam takiego chomika miała na imię Bella bo sądziłam że była taka piękna że powinna się tak nazywać
Była większa niż większość chomików syryjskich co mnie zawsze zastanawiało
A to była samiczka. Raz była ciężarna
Właściwie to kupiliśmy ją już ciężarną bo się uparłam że ten chomik mnie wybrał 😂
I było z nią tak że była taka przyjazna że dawała się przytulić,zasypiała na mnie a jak miała te dzieci to nawet w pierwszych dniach pozwoliła mi je zobaczyć
A jak wtedy był ten wręcz najgorszy czas to jak płakałam w domu i chciałam coś sobie zrobić to ona jakimś cudem otwierała klatkę i przybiegała do mnie. I zasypiała przy mnie żebym przestała płakać
I serio tak płakałam jak zmarła że do dziś jak mi się od czasu do czasu przyśni to jak się budzę to płacze że jej nie ma
Tak było póki nie pojawiła się Kiara
Nie wiem czy zwierzęta się odradzają w ciele innego zwierzęcia ale mam wrażenie że tu ewidentnie ma coś takiego miejsce
Bo czemu ten kot jest taki sam jak tamta chomiczka ? I czemu nagle od czasów Kiary przestała mi się śnić Bella ?
W inny sposób tego pojąć nie potrafię
A tak odnośnie Kiary
Kochana mnie cały czas pilnuje i wspiera. A czasem ma takie dziwne pozycje że boże 🤣
Tumblr media Tumblr media
Na zajęciach artystycznych zrobiłam jej misia który jej bardzo podpadł i cały czas z nim chodzi oraz śpi
No tak jak zrobione przez matkę to oczywiście że się podoba ❤️
Ogólnie to wracają mi te okropne bóle głowy których nienawidzę. Co prawda trwają max kilka godzin ale są takie okropne że podczas tego bólu zdarzały mi się próby samobójcze
Nawet ta choroba jest nazywaną chorobą samobójców
Czy ja muszę mieć nawet chorobę samobójców ?! No ludzie
Aczkolwiek mam nadzieję że w poniedziałek na wizycie u neurologa dostanę na to jakiś lek
Bo nie chce zaliczyć próby samobójczej z powodu tych bóli
Wiecie co sobie ostatnio uświadomiłam? Że mam tendencje do bycia pracocholikiem
Dalej mam problem z reagowaniem na swoje potrzeby odpoczynku
I muszę o to zadbać zanim faktycznie rozpocznę pracować
Ostatnio 7 dni w tygodniu miałam mus żeby w tygodniu iść na praktyki potem na zajęcia a w weekend do szkoły
I tak w tygodniu po 13 godzin poza domem i ja będąc na zajęciach zawsze gadałam : chce już na praktyki
Teraz też tęsknię już za praktykami
I moja mama nawet mówiła na mnie pracocholik 😂
Tak z innej beczki dowiedziałam się od przyjaciółki że moja była psychiatra chce załatwić bym była asystentem zdrowia psychicznego i zarabiała na towarzyszeniu osobom chorym psychicznie w terapi. Bo to będzie rozrzerzony program
W sumie jestem chętna. Dla waszej wiadomości ja już kiedy byłam nastolatką i byłam w terapi grupowej to zostawałam często proszona przez moją psychoterapeutkę o odprowadzenie koleżanki do domu i towarzyszenie jej dopóki nie przyjdzie ktoś z jej rodziny bo było ryzyko że zrobi sobie krzywdę
Także jestem w szoku trochę jak to usłyszałam ale jest to jakaś perspektywa
I tak odnośnie szkoły. Była ostatnio nauczycielka za którą nie przepadam i ona za mną
A ja postanowiłam że na lekcji będę układać kostkę Rubika by się skupić
I sobie uświadomiłam że faktycznie mogę mieć to ADHD dodatkowo
Nie jestem w stanie usiąść w miejscu nie będąc w mani i trudno mi się skupić na czymkolwiek siedząc w jednym miejscu
Wspomnę więcej w następnym poście o tym co zauważyłam u siebie
I tak. Musiałam jednocześnie układać kostkę,wiercić się i rozglądać na różne strony by udzielać się na lekcji
Przez to nauczycielka była w szoku i powiedziała mi następnego dnia że w domu analizowała moje zachowanie i pomyślała że wow zrobiłam ogromny progres. I zanim przyszłam chwaliła mnie przed klasą
Sama byłam w szoku
I była nawet sugestia że tak dobrze się znam na psychologi i psychiatri że powinnam pomyśleć o byciu psychiatrą
Ciekawe jest to ile ostatnio mam sugesti związanej z zajmowaniem się osobami chorymi lub zaburzonymi psychicznie
Pomyślę nad tym
Ostatnio też byłam u ginekologa i podejrzewa endometrioze
Ale to jeszcze zobaczymy
Na razie leki dostałam i jak się nie polepszy będziemy myśleć dalej
Cóż na razie tyle. Jest w wielu aspektach bardzo pozytywnie i oby jeszcze jeden aspekt się poprawił. Zdrowotny. Dokładniej fizyczne
A i tak odnośnie zdrowia ale psychicznego. Jestem już w 73 dniu remisji 😁
Także mam nadzieję że to się utrzyma jak najdłużej
I jestem ciekawa co wy sądzicie o tym pomyśle z tym jedzeniem. Myślę że powinnam spróbować e co wy sądzicie to nie wiem
Także do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
14 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Siemka
Tumblr media
Mem widoczny powyżej z pewnością dużo mówi o moim dzisiejszym dniu, ale zacznijmy od początku!
Po napisaniu wczoraj posta wjechałam na firmę i oczekiwałam na sms z numerem rampy. Oglądam sobie film, patrzę, branżowy kolega dzwoni.
Gadka szmatka, głównie słuchałam. Czas leciał całkiem przyjemnie, ale hello! Kiedy dadzą mi rampę bym mogła się rozładować i zakończyć dzień? Kumpel zaparkował i już się miałam rozłączyć, patrzę i mówię: O! A ja dostałam smsa z numerem rampy … dostałam go 34 minuty temu…. HAHAHAHA! To jak ja tyle czekałam to sobie te chuje na mnie teraz poczekają!
Mówię Wam. Tak mnie ta sytuacja rozbawiła… Dawno się tak nie uśmiałam. Chyba naprawdę od bardzo dawna tak mi coś nie poprawiło humoru jak to xDD
Tumblr media
Hehehe… Rozładowali, wyjechałam na ulicę i zrobiłam tzw pauzę czyli odpoczynek dobowy. Rano wstałam i już z mniejszym zapałem pojechałam na załadunek. 74 km jechałam półtorej godziny 💀 pierdolone Niemcy i ich korki. Zajeżdżam na firmę i mówię „Oho… Wjebali mnie w jakieś gówno”. Firma bez ramp czyli otwieranie boku tej spierdolinej naczepy.
Tumblr media
W biurze okazało się, że mam dać im nazwę klienta do którego ładunek ma iść bo oni nie wiedzą co załadować. Po telefonie i uzyskaniu informacji udało mi się przekonać typowego Niemca z lat 90 tych (takiego wiecie co stał na dworcach if you know what I mean) by dał mi paleciaka. Załadowałam 4 tony w 7 paletach i pojechałam w uściski kolejnych korków.
Bez kitu. Po ósmym korku musiałam zjechać na parking by wypić kawę na ławce bo dostawałam już nerwicy. Mi naprawdę psycha wysiada jak widzę korki, które dzieją się bez powodu. Nie żeby w tym popierdolonym kraju nie brakowało zwężeń czy robót drogowych - Niemcom mało. Trzeba się jeszcze zatrzymać na środku autostrady od tak bo czemu by nie?
Dzwoni żona do męża.
Kochanie! Kiedy będziesz w domu?
Nie wiem. Stoję w korku
O rany! A długi ten korek?
Nie wiem… Jestem pierwszy.
*Niemcowane*
Jednak to jeszcze nic! Jade już 8:30. Czas zacząć szukać parkingu. Żadnych wolnych miejsc a stawałam na każdym. I tak mija czas 9:30 jazdy wybija i już nie powiem ciepło się robi na sercu. Nadal kurwa ani jednego miejsca parkingowego… wybiła 10h jazdy (max jaki można), wjeżdżam na płatny parking i… Utknęłam 💀💀💀 Tak był zajebany, że się zaklinowałam! Pobudziłam ludzi by się kurwa poprzesuwali bo zaparkowali jak ostatnie łajzy. Dwadzieścia minut cofałam na milimetry by się z niego wydostać. Wyjeżdżam na autostradę. Tachograf pilnujących moich godzin pracy wyje, że czas na przerwę, że czas jazdy przekroczony. Mandat za to będzie piękny jak mnie złapią. I jak trafię na mendę a nie oszukujmy się - u Gebelsa tylko tacy robią w służbach mundurowych to będzie kilka stów euro w plecy.
Moja myśl: dobra. Jadę na najbliższą strefę przemysłową i co ma być to będzie - może znajdzie się jakaś zatoczka na drodze. W międzyczasie korek 💀 rozważam już czy by w sumie nie wjebać się do rowu bo nim przyjedzie holownik to idealnie wymagane 9h zrobię xD
Patrzę a gość wjechał na zamknięty kawałek autostrady ze względu na roboty drogowe i rzeźbi sobie miejsce parkingowe. Wyszedł podziwiać swoje dzieło zatem zapaliłam światło, otworzyłam szybę od strony pasażera i drę się przekrzykując silnik oraz mijające nas pojazdy. „Kolego! Będziesz tu spał?” Odpowiedział twierdząco. „To ja też idę xD!” Ucieszył się i powiedział, że cofnie jeszcze by zrobić dla mnie miejsce. Stanęłam i poszłam zerknąć. Niczym Ricky z Chłopaków z baraków stwierdziłam „Jest w pytę!” Podziękowałam również gościowi za inspirację. Ponarzekaliśmy trochę na chujnie jaka dzisiaj nas spotkała i każdy poszedł do siebie z myślą, że jak dostaniemy mandat za parkowanie to będzie nam raźniej xDDD
Nienawidzę w takich momentach tej roboty. Wolę jeździć po nocy bo chociaż z parkingiem za dnia nie ma problemu. Fakt, że mam 180 km do rozładunku w Czechach a jutro jest piątek nie poprawia mi również nastroju. Zmęczona jestem.
Jedzeniowo dziś: moje menu składało się z nerwów i 3 czarnych kaw bez cukru
Tumblr media
22 notes · View notes
pozartaa · 5 months
Text
17.04.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 412. Limit +/- 2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś dniówka w pracy. Więc teoretycznie nie mam o czym pisać jeśli chodzi o ten dzień. Po prostu był męczący, choć zleciał dość szybko.
***
Oczywiście wczorajsza grę wtopiłam. Tak nedznych rozdań nie miałam chyba nigdy. Za to mój S. był słusznie na pierwszym miejscu! Moja przegrana właściwie się na coś przydaje bo S. losuje za mnie nagrodę - oddaję mu swoją turę losowania, więc kiedy on jest pierwszy, a ja ostatnia to teoretycznie wybiera dwa razy zanim przeleci kolejka. (nagrody to karty z boosterów, które kupuje się do puli jako wpisowe)
***
Powiem tak, wczoraj puściły mi nerwy i jak wracaliśmy to się poryczałam na niesprawiedliwość. Tak fizycznie ze smarkami i łzami. Oczywiście to była kumulacja z paru ostatnich razy. Mogę mieć zarzuty tylko do losu tym razem, ale i tak kopniak w jaja (których nie mam).
Mimo wszystko ludzie są zawsze spoko i nigdy nie czuje jakiegoś wywyższanie się czy kopania leżącego. Dużo doradzają i trochę pomagają. Samo granie jest zajebiste. A mój "małż" na prawdę funduje mi masę wsparcia.
Wieczorem pogadaliśmy sobie właśnie o tym jak się czujemy z porażka, a jak z wygraną.
S. powiedział, że jemu robi się czasami przykro jak gra z kimś, a widzi, że przeciwnik ma jakąś kupę. Miewa wyrzuty sumienia, że wygrana była zbyt łatwa. A zanim zaczą wygrywać przecież zawsze kończył ostatni. Trochę to czasu zajęło. No konkluzja taka - gram dalej. Deck do lekkiej przeróbki i zobaczymy co będzie w następny wtorek.
***
Trochę dużo ostatnio pisze o tych kartach, wiem... Ale to sprawia, że mam masę przemyśleń na temat tego, jak bardzo się zmieniłam odkąd postanowiłam pracować nad sobą w aspekcie fizycznym - odchudzanie i zdrowa zrównoważona dieta (na tyle na ile pozwala mi zryta bania). Odstawienie alko. Oraz w aspekcie psychicznym - ogólna higiena umysłu: Nie słuchanie wrednych głosów w mojej głowie, wyjście z utartych ścieżek zachowań, które mnie zawsze udupialy na koniec. Zmiana nastawienia do siebie.
Karcianka jest niezłym narzędziem sprawdzenia wszystkich tych teorii w praktyce 😉. Uczy cierpliwości, pokory, tego jak sobie radzić z porażką, a nie tylko jej unikać nic nie robiąc i nie próbując. Dodatkowo ćwiczy głowę, co jest zawsze wskazane żeby się mózgo-zwoje nie sprasowały za szybko. No i zawsze to coś, co mogę robić wspólnie z S.
Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
28 notes · View notes
mikoo00 · 10 months
Text
🎄11
❄️Było już puzno kiedy zasnołem Strasznie ciężko było mi wstać na terapie Ten tydzień mnie wykończył hah o 7:30 bylem przed przystankiem i dosłownie przejechały mi na raz 5 busów a następny miałem dopiero o 7:50 🥲 Gdy nim jeździłem to się spóźniałem Także chciało mi się płakać Bo to kolejny raz i by to oznalaczalo dla mnie tyle, że nic się we mnie nie zmieniło Zaczołem sobie wyobrażać moją terapeutke i jej wkurwienie na mnie Naszczescie bus przyjechał 3 mi wcześniej i bylem na miejscu już za 5 min 8 🥰
Terapeutka też powiedziała, że każdemu zdaży się spóźnić i mam prawo być zmęczony Też że nie byłaby zła na mnie bo nie spóźniam się notorycznie jak na początku terapii tylko faktycznie przychodzę punktualnie więc poczułem ulgę Sobie samemu też wybaczyłem Normalnie bym cały dzień miał zrujnowany przez drobny błąd bo jak mówię wręcz się katuje psychicznie
❄️W pracy Mieliśmy ruch Jakieś wycieczki kilka na raz tym razem jakoś się nie przejmowałem Cieszyłem się, że czas minie szybciej Wkoncu nie jest też tak jak na lobby, że musze ja sam wszystko ogarniać jak jest wycieczka tylko wspolpracujemy ze sobą nawzajem Ludzie, którzy mogą dochodzą by pomóc Nie nudziłem się ani się nie wkurwiałem
❄️Ciesze się na myśl o wolnym wtorku Zero gonitwy, organizowania czego kolwiek Co chce to zrobię co nie to nie Muszę przeznaczyć ten dzień na odpoczynek Ten tydzień będzie też ciężki Robię w weekend więc tylko wtorek i piątek mam wolny
❄️Wglllll pisałem tu, że prawdopodobnie dostanę podwyżkę TAAAK SIĘ STAŁOO 😍 z 21 coś brutto na 26.40 ziko brutto na godzinę czyli jakieś 22 zł na rękę 🥰 W styczniu wypłata za grudzień będzie jeszcze taka jak wcześniej ale już w lutym dostanę więcej hihi Mega się ciesze
❄️W środę się dowiem co z pracą w święta czy mi przestawi Chciałbym mieć wolne wtedy z drugiej strony boje się czy nie będę miał za dużo wolnego no bo 22 mam wolne ze względu na terapie Lubie pieniądze i nie pogardzę w zasadzie większa ilością godzin w pracy
❄️Właśnie slysze jak deszcz leje 😐 Jak dobrze, że w moją rocznicę jeszcze ten śnieg był Zrobiłem też zdjęcia jako, że to może być pierwszy i ostatni raz kiedy widzę śnieg w grudniu
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Padam na pysk Nieysle już
31 notes · View notes
tiredpoet7 · 11 months
Text
12.11
600 kcal, 9000 kroków, 40 minut ćwiczeń
pierwszy dłuższy wpis na nowym blogu. nie żebym się cieszyła, to się robi już po prostu nudne.
nie wróciłam z żadną nową energią, przynajmniej nie pozytywną. ostatnie dni były w porządku, tygodniowy bilans mam na minusie, oraz było dosyć aktywnie — trening 6x, średnia kroków 10.000 i w-f 3 razy. w tym niestety będę musiała zwolnić, przyjechała moja siostra która jest tuż za ścianą i lubi składać niezapowiedziane wizyty w moim pokoju.
niedziela to dzień w którym muszę maksymalnie odpocząć, inaczej rano nie będę w stanie wstać i pójść do szkoły. z rana zrobiłam ćwiczenia, zadania domowe, kułam mocno francuski. około 15 wyruszyłam na spacer z intencją, że po powrocie poczytam z godzinkę "Gdzie jesteś piękny świecie" (jak wszystkie książki tej autorki jest to książka bardzo powolna, bohaterowie są złożeni a relacje skomplikowane. niestety jest to chyba też jej najsłabsza...) oraz poleżę, oglądając Five nights at Freedy's. nakręciłam się na ten film. nie jestem fanką gry, mam wyjebane w większość fabuły. powód jest bardziej prozaiczny *ekhem* josh hutcherson *ekhem*.
czy mogę coś jeszcze dodać? w sumie tak. czuję się bardzo obojętnie i zauważyłam, że kiedy tylko skończę wszystko co mam do zrobienia od razu lecę spać, mimo że jest bardzo wcześnie. podobnie rano, zawsze lubiłam wstawać wcześnie w weekendy aby dzień był długi i móc się nim rozkoszować. teraz przez całą dobę patrzę na zegarek i czekam aż dzień się skończy, aby zaczął się kolejny, który również będzie polegał na tej samej zasadzie.
10 notes · View notes
kotekzielony2 · 2 months
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 13 (28.07.2024)
-> A miało być tak fajnie...
Sezon wakacyjny w pełni. Częsta gorąca pogoda sprzyja różnym wypadom, zarówno miejskim, jak i pozamiejskim. W Warszawie kursują wszystkie linie turystyczne, jak i również wyjeżdża najwięcej zabytków, a część z tych antycznych wozów spotykana jest nawet w dni powszednie. O ile na tramwajowych liniach 36 i na linii T regularnie wymieniany jest tabor, dzięki czemu zyskujemy szansę przejechania się niemal każdym unikalnym pojazdem w ciągu sezonu, to w przypadku autobusowej linii 100 sytuacja prezentuje się zdecydowanie gorzej. "Setka", w przeciwieństwie do linii 36, od połowy czerwca do końca sierpnia nie jest spotykana w dni robocze, kursuje tylko w jedną stronę (zatacza ogromne koło) co uniemożliwia szybką przesiadkę z jednego autobusu do drugiego, a co najgorsze - na "setce" panuje bardzo niska różnorodność taboru. Mimo niemałych wad, tego jednego dnia postanowiłem dać kolejną szansę "stówce". Czy było warto?
21 lipca 2024. Jeszcze o poranku widziałem na pewnej stronce, że w ten weekend na linii 100 stawią się trzy następujące autobusy - stali "bracia" Ikarusy o nr taborowych #6905 i #6930 (autobusy od początku sezonu praktycznie niewymienialne), oraz, na jedynej różnorodnej brygadzie (jedyny egzemplarz, który zmienia się co weekend)... Solaris Urbino 15 #6962, czyli wozy, które umiarkowanie mnie interesowały. Ta niedziela była o tyle szczególna, że świętowano 75. rocznicę otwarcia pewnych tras i z tej racji uruchomiono m.in. linię autobusową "Ł" z dodatkowymi zabytkami, aczkolwiek nie czułem się wybitnie tym zachęcony do wyjścia z domu. W dalszej części dnia, przeglądając Facebooka, zobaczyłem, że Solaris Urbino 15 #6962 został jednak zastąpiony... przez... MAN'a NG313 #3322! To dopiero nazywała się zachęta ku wyjściu z domu! Wszakże to jeden z moich ulubionych autobusów i kiedy tylko mogę, poświęcam dla niego czas by nacieszyć swoje uszy jego dźwiękami. Późnym popołudniem wyszedłem więc na miasto i przemieściłem się do niezbyt oddalonego od mojego domu przystanku, z którego zamierzałem wsiąść do ulubieńca. Po drodze popełniłem zaś szereg nienajlepszych decyzji, przez które uciekło mi parę cennych minut i malała szansa, że zdążę. Szczęśliwie wyrobiłem się na przystanek i niemal utwierdziłem się w przekonaniu, że autobus mi nie odjechał. Mijały następne minuty kiedy cierpliwie oczekiwałem na opóźniony osiemnastometrowy wóz, choć nic nie zapowiadało się, żeby cokolwiek podjechało. Momentalnie naszły mnie bardziej pesymistyczne myśli, które mówiły, że autobus musiał się zepsuć na trasie. Pokręciłem się po okolicy. Jakiś czas później moje podejrzenia... niestety sprawdziły się! Dwudziestodwuletni wóz holowało pogotowie autobusowe... z pewnością nie pierwszy i nie ostatni raz. Kolejna przygoda #3322 i moje plany niestety legły w gruzach. Nie ukrywam, że ogarnął mnie co prawda niewielki, ale jednak smutek, bo już się cieszyłem na wieść, że przejadę się wspomnianym pomieszczeniem na kółkach po raz trzeci w tym sezonie turystycznym, że sprawię sobie choć chwilową przyjemność i radość z życia, ale finalnie musiałem o tym zapomnieć. Zaplanowałem sobie w zamian skromną podróż współczesnymi pojazdami i nawet wpadłem na pewien mały pomysł by sprawdzić jeżdżące obecnie najstarsze dwunastometrowe Solarisy z 2007 roku na jednej z linii, aczkolwiek pech ciągnął się i jeden z autobusów odjechał mi... cztery minuty przed czasem?! W tej chwili nie wiedziałem zbytnio co robić, więc pomyślałem, że zwyczajnie przejadę się na drugą stronę miasta jednym pojazdem i z powrotem. Tak też postąpiłem, żeby przynajmniej czymś się przemieszczać i żeby wieczór nie okazał się do końca stracony.
Zdecydowanie nie był to mój dzień biorąc też pod uwagę, że odwołano plan filmowy, na który miałem udać się nazajutrz. Tracę również powoli wiarę, że wyjedzie w tym roku drugi z moich ulubieńców, czyli Jelcz Mastero #4942. Niestety, bądź stety, wśród historycznych autobusów dominują zwykle Ikarusy, którymi mimo, że jeździ się dobrze, to żal jest mi pozostałych egzemplarzy, którym linia 100 nie daje szans i które więc od dawna nie goszczą na ulicach. Linia z fajną liczbą i 100%-wym potencjałem, choć 100% możliwości ona nie zapewnia..
5 notes · View notes
jazumst · 5 months
Text
Jazu na zwykłych bateriach
Żeby Was chuj nie strzelił. Jest środa, a ja już ledwo się na nogach trzymam. Posłuchajcie:
Wczorajszy dzień w robocie mnie przeorał. To się w pale nie mieści po prostu. Nie wiem, nie rozumiem. Może faktycznie lepiej zamknąć to w chuj i mieć z głowy. Niestety fakty są takie, że zaniedbanie jednych jest kłopotem drugich.
//
Dostawa musiała być mała, bo nie przyjechały żadne napoje, wody i piwo. Nie przeszkodziło to jednak w tym żeby na magazynie było dosłownie tak jak zostawiłem to w poniedziałek. - Pod regałami leżał nierozłożony towar i opakowania po rozłożonym. - Ceny na dostawę nie były robione, bo Kuc nie robił. Szkoda, że w poniedziałek złapał mnie na tym SWS, a w pon byłem pierwszy dzień po urlopie.
//
Wpadłem w szał. Ale taki prawdziwy, z darciem mordy i kurwami. Przynosi mi klientka ogórki małosolne z naklejką przysmak sułtański. No chuj, zdarza się. Ogórki jednak wyszły drożej, więc sadzi się o cenę, chociaż dobrze wie, że źle zostały zważone. Nic to jednak, bo cena na małosolne też jest kurwa zła! Bo się komuś po wprowadzeniu faktury nie chciało kasy załadować! Swoją drogą tej piździe co stała na mięsnym sprawdzić też nie! - Patrzę w system. Ostatnie ładowanie wag 20.04. Cztery dni strat, ale kurwa jak kupiłem masło przecenione zgodnie z umową to wieka strata, bo może jeszcze przez dzień ktoś by je wziął w normalnej cenie. - Baba się kłóci, ja wściekły, KM w dupie... Aaaaaaa!!! Demony odżyły. Bym przypierdolił teraz komuś najchętniej.
//
O Kociej Mordzie nawet nie mówię, bo przypierdolę zaraz w coś. Jest bezużyteczna i irytująca.
//
No i się na nowo wkurwiłem.
//
Na koniec dnia zamiast byłem nabiłem babce 4 wina. Jakim kurwa świętym chujem to nie wiem, bo bułka ma kod pierdolone 20, a wino zaczyna się od 400, więc jak ten zajebany w dupę pierdolony chujowy system wygenerował wino nie mam pojęcia. - Napisałem SWS sprostowanie i chuj mnie to obchodzi. Nie będę przepraszał ani ponosił odpowiedzialności za chujnie jaka się tu dzieje. Jestem drugi dzień w pracy a już muszę świecić oczami i nadrabiać za innych. Powinienem być wypoczęty i pełen energii, a zaraz kogoś zapierdolę gołymi rękoma.
9 notes · View notes
ivyxvs · 4 months
Text
5 czerwca 2024
Hejka motylki!! Znalzlam dzis kilka przepisów na jakie słodkie niskokaloryczne słodkości i zjadłam dziś aż 3 razy mug cake który ma 100 kalorii…. pierwszy i ostatni raz jem tyle słodyczy jednego dnia i wgl jednego tygodnia bardzo przesadziłam napewno ana nie jest ze mnie dumna bo mogłam zamiast tego zjeść truskawki lub wisienki bo moja mama je kupiła albo jakieś warzywko;( albo najlepiej wgl nic. Koniec słodkości na ten tydzień ewentualnie tylko batoniki energetyczne
Ale tak ogólnie podsumowując dzisiejszy dzień to spaliłam więcej niż zjadłam i moje nogi umierają… tak mnie ostatnio nogi bolą od jeżdżenia na rowerze że serio coraz bardziej boję się że zrobią mi się mięśnie na udach a tak strasznie tego nie chce. A i dobra wiadomość z każdym dniem czuję się coraz słabiej! To znaczy że to wszystko działa, ale coraz trudniej wsm mi się normalnie funkcjonuje ale to nie ważne bo chudnięcie jest ważniejsze.
A i jescze nareszcie udało mi się dziś zważyć!!! Zgadnijcie co… ważę 44.3 kg!!!!!! Mega się cieszę 😽😽😽😽 I jak już będzie 44 całe to zaczyna się wreszcie niedowaga!!! Tak długo marzyłam o tym momencie już teraz będzie coraz lepiej bo wiem że to co robię działa i możesz nawet w tym roku będę już taka chudziutka i drobna… Oraz może uda mi się osiągnąć 42 albo mniej kg do wakacji. Byłoby wtedy przecudownie.
Motylki pamiętajcie żeby nigdy się nie poddawać. Każdy binge was powinien czegoś nauczyć i pomóc wam uniknąć tego samego błędu i pamiętajcie że najważniejsze to żeby się nie poddawać bo nie chcecie pozostać tłustymi świnkami już do końca życia, prawda?
Zjedzone: 700 kalorii
Spalone: 737 kalorii
700-737= -37 kalorii ;D
Tumblr media Tumblr media
3 notes · View notes