#piosenka a dzieci
Explore tagged Tumblr posts
Text
youtube
Piosenka dla dzieci Pan Hilary Gdzie są moje okulary.
Piosenka dla dzieci "Pan Hilary" inspiracja wierszem Juliana Tuwima "Okulary". Ta skoczna piosenka jazzowa przeniesie Cię w świat przygód i zabawy! Zapraszamy dzieci i dorosłych do wspólnego śpiewania i tańczenia przy rytmach, które rozświetlą każdy dzień!
Tekst Piosenki :
Krzyczy pan Hilary:
„Gdzie są moje okulary?”
Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.
Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.
„Skandal! – krzyczy - nie do wiary!
Ktoś mi ukradł okulary!”
Pod kanapą, na kanapie,
Wszędzie szuka, parska, sapie!
Szpera w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.
Już podłogę chce odrywać,
Już policję zaczął wzywać.
Nagle - zerknął do lusterka…
Nie chce wierzyć… Znowu zerka.
Znalazł! Są! Okazało się,
Że je ma na własnym nosie.
🤓🤓🤓🤓🤓🤓🤓🤓
Piosenki dla dzieci, piosenka o okularach, muzyka jazz, skoczny jazz, Julian Tuwim, jazz dla dzieci, skoczna piosenka dla dzieci, muzyka dla dzieci, Muzyka dla rodziców, piosenka dla rodziców
#piosenkidladzieci #piosenkaokukary #Tuwim #wiersz
#polskie piosenki#piosenka a dzieci#piosenki dla dzieci#polski jazz#julian tuwim#okulary#pan hilary#jazz music#smooth jazz#art#Youtube
1 note
·
View note
Text
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/8c53f4346534db7d6aa0ee7ea87c0de9/22f3ab72ae11daeb-0c/s540x810/5aadaeb55248f43ddf671c5027a2f9b572e4a1ca.jpg)
Otwarty nabór na zajęcia wokalne - studio piosenki, zajęcia wokalne, zespoły wokalne (02.09.2024 /pon/ od 8:00 - 15.09.2024 /nd/ do 18:00)
OTWARTY NABÓR: zajęcia wokalne - indywidualne i zbiorowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych Studio Piosenki, Zespoły Wokalne: Frelki i Synki (dzieci, młodzież) oraz Kupskie Echo (dorośli)
Zapisy i kontakt: 887-725-726 e-mail: [email protected] www.studiopiosenki.slusarczyk.eu
#nabór#rekrutacja#otwartynabór#zapisy#studiopiosenki#zajęciawokalne#śpiew#wokal#vocal#naukaśpiewu#karaoke#zespoływokalne#dzieci#młodzież#dorośli#dobrzeńwielki#gokdobrzeńwielki#casting#frelkiisynki#kupskieecho#piosenka#pop#rock#folk#opolskie
0 notes
Note
3, 5, 13, and 15 for the spyld songs c: <2
Słodcx Snowy!!!!! dzięki piękne za aska!!!!!! C:
3. Piosenka o przyjaźni
ok wiem że to nie jest dokońca o przyjaźni, ale ma to vibe przyjaźni z dzieciństwa więc imo pasuje (i nie mogę nic lepszego sobie przypomnieć chyba że muzyka z Kubusia Puchatka się liczy?)
Lato2002 - Coals
5. Piosenka o smutku
O MATKO!! SNOWY MUSZĘ!!!! zapodam Ci KLASYK polskiej smutnej nuty!! tego by słuchał polski Ryan Gosling z filmu Drive
Długość dźwięku samotności - Myslovitz
13. Najlepsza piosenka do śpiewania
szczerze? Nie dokazuj Marka Grechuty! w tej piosence historia tak fajnie się rozwija, że można raz śpiewać na wesoło raz na smutno a raz z przekąsem!! i to ciągle zmieniające się tempo daje tyle zabawy!! gorąco polecam
15. Piosenka dla dzieci/kołysanka
Na Wojtusia (Bajka Iskierki) - Maryla Rodowicz
#snowychicken#ask game#spyld#dzięki jeszcze raz za aska!! <2#możesz mnie teraz na spokojnie Polska reagować🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱#POLSKA GUROM 🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱🇵🇱
3 notes
·
View notes
Text
Moje największe dzieło
W swoim życiu nie tworzyłam zbyt wiele do tego co było mi narzucane tworzyć. Laurki na dzień matki czy świąteczne łańcuchy zdobiące szkolną świąteczną choinkę. Często bywa jednak tak, że człowiek tworzy najwięcej kiedy targają nim emocje. Zawód miłosny, śmierć bliskiej osoby. Człowiek tworzy coś kiedy nadchodzi potrzeba wyrażenia tego co dzieje się w środku, bo kiedy jest tam tak wiele to się przelewa, wychodzi na powierzchnię i pokazuje się nam jako powieść, jako obraz, jako utwór piosenka i wiele innych rzeczy na które przekładamy nasze własne Ja.
I w pewnym momencie mojego życia i mnie dopadła taka chwila. Taki czas za mgłą, taki w cieniu i taki o którym już nie chciałabym pamiętać. Była to chwila niewyobrażalnego smutku, złości, niezrozumienia oraz w moim odczuciu najgorszej emocji - bezsilności.
Wtedy jako 11-12 letni młody człowiek stałam w obliczu walki. Każdego dnia wstawałam, szłam na wojnę, cierpiałam, przegrywałam i wracałam by kolejnego dnia znowu zatoczyć to koło. Wołałam o pomoc, na początku głośno, potem coraz ciszej, a w ostatniej fazie nie mówiłam już wcale. Nikt nie słyszał lub nie chciał mnie usłyszeć.
I właśnie w tym momencie pojawiła się kartka papieru. Myślę, że to tylko z braku innych opcji. Na niej pojawiły się s��owa. Straszne słowa. Słowa i zdania i rymy. Na pewno nie składne, niedoskonałe, ale moje. Mój był też papier, zawsze mokry od łez. Zaczęłam pisać jak w amoku, jak w szale, bez opamiętania o tym co mnie boli, jaka jestem w tej chwili , czego nie mogę znieść, czego nie rozumiem, zadawałam pytania, ale nigdy nie odważyłam się na nie odpowiedzieć lub szukać odpowiedzi. Pytałam dlaczego moja mama jest taka obojętna, taka bierna wobec krzywdy swojego dziecka, pisałam i prosiłam, w sumie nawet nie wiem kogo, chyba jakiś wymyślonych Bogów. Prosiłam o ochronę dla brata bo ja nie mogłam go obronić. Moimi mieczami były tylko słowa na skrawku kartki wyrwanej ze szkolnego zeszytu.
Przeklinałam i nienawidziłam, tak jak chciałam. Na kartce mogłam wszystko. Chciałam bić, wrzeszczeć, kopać i rozszarpać wszystko co jest dokoła ale nie mogłam bo za to czekała mnie kara. A więc kartki chowałam głęboko w najciemniejszych szczelinach tego zimnego, obrzydliwego domu a słowa były zawsze ze mną na końcu języka, jak agresywny pies którego powstrzymuje silna smycz pana. Miałam wtedy takiego Pana. Jako dziecko pisałam;
"Biała chusta w błocie to ja "
"Nie dociera do mnie promień słońca , usycham"
"Mam wykupione miejsce na cmentarzu"
" Przegrywam suche wargi, ściskam pięści, paznokcie wbite w ciało, dłoń barwi się czerwienią"
"Powietrze którym oddycham smakuje trucizną"
"Czuje pieczenie w gardle , krzyczę z całych sił, ręce mam przygnieciecie do ziemi. Nie boje się już ,znam to dobrze "
Do teraz te słowa mnie przerażają. Nie otwieram już tamtych zeszytów, nie chce pamiętać nie chce sobie przypominać. Dziś robi mi się od nich niedobrze.
Teraz jestem dorosła mam swoją rodzinę i jestem szczęśliwa. Nie tworze już nic. Bo o moim szczęściu mogę mówić każdemu a oni mnie słuchają. O szczęściu łatwo jest mówić. Jakże mam teraz dobrze prawda?
W tych szczęśliwych latach moją twórczością są moje dzieci. Bo to ja tworze to jakie będą. Czy będą wrażliwe na krzywdę drugiego człowieka? Czy będą umieli otaczać się dobrymi ludźmi? Czy będą pewni siebie? Czy poradzą sobie kiedy w ich życiu pojawi się największa trudność? Będą umieli poprosić o pomoc? To wszystko zależy od tego jak je wychowam i jakie dam im podwaliny na to trudne dorosłe życie. A ocenić to dzieło będzie można dopiero na kilka lat. Jest ciągle w trakcie tworzenia. Jedno wiem na pewno, to będzie moje największe dzieło .
#original#historia#biografia#autentyczność#twórczość#bezsilność#samotność#walka#złość#rodzina#miłość#wychowanie#dzieło#życie#pasja#kreatywność#anonim
1 note
·
View note
Text
Lodowisko
Anna spoglądała przez okno na śnieżny pejzaż, otulony delikatną mgiełką zimowego poranka. Mróz osiadł na szybie, rysując misterne wzory, które przypominały jej o dziecięcych zabawach i radości, jaką niosła zima. W tle słychać było cichą muzykę - głos Patryka, jej męża, wybrzmiewał z radia. Jego piosenka, choć dobrze znana, zawsze wywoływała w niej ciepłe emocje.
"Gotowa?" - usłyszała jego głos, kiedy pojawił się w drzwiach. Patryk, zielonooki blondyn o długich włosach, był cały w entuzjazmie. Na sobie miał ciepłą kurtkę i szalik w kolorze swojej ulubionej gitary. W rękach trzymał dwie pary łyżew.
"Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł", powiedziała Anna z uśmiechem, poprawiając szalik. "Nie jeździłam na łyżwach od lat, o ile kiedykolwiek mi to dobrze wychodziło."
"Ja też nie", odparł z lekkim śmiechem. "Ale co z tego? To będzie zabawne."
Na lodowisku panował ożywiony ruch - dzieci śmiały się i ślizgały na lodzie, a pary sunęły z wdziękiem, jakby były stworzone do tej sztuki. Anna i Patryk stali na brzegu, zmagając się z wiązaniem łyżw.
"Patrz na nich", powiedziała Anna, wskazując na młodą dziewczynę, która wykonała elegancki obrót. "To jak oglądanie baletu na lodzie."
"My za to będziemy jak... no, powiedzmy klauni na lodzie", odparł Patryk, chwytając jej dłoń.
Pierwsze kroki były niezgrabne. Patryk chwiał się, desperacko próbując utrzymać równowagę, a Anna nie mogła przestać się śmiać z jego min.
"Nie śmiej się, bo zaraz... o, tak jak mówiłem!" - Patryk wykrzyknął, upadając na lód.
"Nie mogę się powstrzymać", odpowiedziała, pomagając mu wstać, tylko po to, by się poślizgnąć i wylądować obok niego.
Siedząc na lodzie, spoglądali na siebie z rozbawieniem.
"Może powinniśmy zapisać się na lekcje?"- zasugerowała Anna.
"Albo spróbować czegoś innego. Na przykład gorącej kawy w domu", Patryk odparł, wskazując na ich zaczerwienione z zimna nosy.
Wrócili do domu, gdzie czekał ich spokój i ciepło. Anna zaparzyła kawę, a jej aromat wypełnił kuchnię. Patryk usiadł na kanapie, podwijając nogi i okrywając ich kocem.
"Byliśmy dzisiaj komiczni, ale przynajmniej mieliśmy zabawę", powiedział, sięgając po kubek.
Anna uśmiechnęła się, przytulając się do niego. "To najważniejsze. Chwile razem, nawet te na lodzie, są najlepsze."
Za oknem śnieg dalej cicho padał, ale w ich sercach było cieplej niż kiedykolwiek. Lodowisko może nie było sukcesem, ale było pełne śmiechu, który wypełniał ich życie, przypominając, że najpiękniejsze chwile to te dzielone z ukochaną osobą.
#poezja#wiersz#wiersze#poeta#poetka#literatura#artysta#proza poetycka#tomik poezji#poezja nowoczesna#poezja polska#wiersz biały#autor#autorka#pisarz#pisarka#sztuczna inteligencja#ai
1 note
·
View note
Text
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/066082013ea60346be600192ea26ce75/d9a1cb1440a1bfc5-f5/s400x600/2184987274bb8d99a572cf8afef0b33ff74bcbbb.jpg)
Dzisiaj recenzja ,,Mufasy". Kocham ten film!
Rzuciło mi się w oczy, że charakter Kiary nie został zmieniony tak jak w Lwiej straży. Jest bliższy Kiarze z ,,Król lew 2:Czas Simby". Jest to cudowne.
Przede wszystkim jest to film tak epicki, jak oryginał. Muzyka, bohaterowie, akcja...majstersztyk. Ta muzyka! Lin Manuel Miranda się spisał, bo nie tylko odtworzył wielkość oryginału, ale do niego pięknie nawiązał. Ale przejdźmy do szczegółów.
Podoba mi się mimika bohaterów. U zwierząt widać emocje, których rzeczywiście nie było zbytnio widać w remaku z 2019 roku. Poprostu widzimy tu ludzkie emocje u zwierząt tak jak w oryginalnym filmie i to jest piękne. Osobiście nie sądzę, że w filmie z 2019 nie ma emocji wcale, ale tam są raczej zwierzęce. A nasz oryginał miał jednak je uczłowieczone, więc ten ruch ze strony Disneya jest genialny.
Lwy, od których pochodzi Taka, mają nieco inne zwyczaje niż te, które znamy z Lwiej ziemii. Jest to ciekawy smaczek, bo widzimy skąd pochodzi Taka (później Skaza) i czym się później kieruje.
A jeśli już jesteśmy przy Tace. Widać, że od zawsze był tchórzem i nie miał startu do Mufasy. Mufasa był odważny, nie wahał się bronić tego, co kochał. A przy tym był męski i mądry. Jak w porównaniu do niego zachowywał się Taka to już zobaczcie sami ;)
Ciekawe, że dodano wątek pochodzenia Rafikiego. Widzimy także młodego Zazu :)
Co do muzyki...Sarabi i Mufasa mają własną piosenkę, i to miłosną, matko! Właściwie na początku nie widziałam zbytniej chemii między nimi. Zapewne przez tą niechęć Sarabi, kiedy ich spotkała. Ale im dalej w film, tym bardziej Sarabi widziała, jak bardzo Mufasa jest wyjątkowy. Urzekło ją to i się w nim zakochała. Ich relacja w filmie to też majstersztyk.
,,Wiem, że to ty" urzekło mnie już jako piosenka sama w sobie, ale po obejrzeniu filmu...padłam z wrażenia. Znaczenie, jakie dostaje ta piosenka razem z filmem, to jest coś.
A to, że mamy dwie piosenki z rzędu w pewnym momencie, to już w ogóle szał i niedowierzanie.
No i cała ścieżka dźwiękowa filmu, te podkłady i szczegółowość, oddanie emocji to jest coś cudownego. Tu pochwalę także polskie wersje piosenek i dubbing-są świetne.
Dzięki ,,Mufasa" zobaczyłam jeszcze bardziej niż w oryginalnym filmie, jak bardzo Taka-Skaza był toksyczną osobowością. W głównej historii był poprostu czarnym charakterem. A tutaj wyraźnie poznajemy motywy, co nim kierowało. To też świetne-nareszcie wiemy dokładnie, jak książę Taka stał się Skazą.
Zobaczyłam także, jak inteligentną i szlachetną lwicą zawsze była Sarabi. Tak, Sarabi to zdecydowanie była idealna partnerka dla Mufasy i królowa.
Finałowa walka była tak epicka, że przypomniała mi się walka z pierwszego filmu. To jest wizualnie tak idealnie zrobione, matko. Widać, że Mufasa jest w sile wieku, ale i jego przeciwnik nie jest słaby.
Jest tu także taka mała szczypta humoru. Nie rozśmieszali mnie za nic Timon i Pumba, ale te małe żarty w samej akcji sprawiały, że się uśmiechałam.
To jest także bardzo mądry film. Pokazuje, że w życiu raczej nie liczy się nasze pochodzenie, a raczej to, kim się stajemy. Że świadczą o nas czyny, nie słowa. Coś pięknego.
Szczególnie mądre słowa mówi przeważnie Rafiki, więc się przysłuchujcie :)
Nie jest to typowy film dla dzieci, lecz dzieło dla fanów Króla lwa, które rozszerza uniwersum.
Polecam, oglądając bawiłam się cudownie. Ten film to poprostu takie przemyślane fajerwerki. Epicki, mądry, cudny wizualnie i muzycznie. Opowieść o braterstwie, miłości jak i z powodu Taki nienawiści.
0 notes
Text
Brie
interests: - rides a white horse in hs - śmiał się z gołębi z “butami” - rozczulają go niektóre zwierzątka, lubi małe pieski i koniki morskie, niektóre ptaki (szczególnie pawie), ślimaki, motyle nieco - lubi kwiaty/rośliny/naturę? zegary słoneczne lubi oraz brodziki dla ptaków czy fontanny itp - kocha zachody słońca - woli pociągi od statków i kłóci się o to z Natem ile razy usłyszy dźwięk pociągu - interesują go rycerze? - podobał mu się samochód, możliwe, że to był zielony bentley lub 2021 rolls-royce ghost ewentualnie phantom oribe? - jeździ na łyżwach wyczynowo w hs i tańczy tam balet - gotuje i piecze w hs, szczególnie torty ozdobne - maluje w hs a kiedy rysuje w realu to traci focus w oczach (specjalnie?) i nie lubi długopisem - ma drogi styl, omija tanie rzeczy i przytłacza go ogrom wyboru - w hs często widziany czytając książkę - lubi patrzeć na fale - czyta o eksperymentach (szczególnie na dzieciach, ale nic krzywdzącego tylko właśnie pomocne)
food: - loves to look at pictures of food - sporo rzeczy mu chyba szkodzi np kebab i nie lubi brudzącego żarcia poza ciastem, fast-fodu, przekąsek nie umie jeść za bardzo? woli słodycze - parzy idealną herbatę bez starania się, nigdy nie ruszaj jego herbaty! - nie przepada za zimnym jedzeniem, szczególnie zimną wodą do picia, ale zjadł lody bo Brandon się z nim założył o to
music: fav genre - ? fav bands - Eliot Sumner, Susanne Sundfor, Cat Pierce? Winona Oak, Alphaville? Ashbury Heights? Allie X? VNV Nation fav songs - The devil you know - Kovacs, Head on my pillow - WhoMadeWho, 911 - Ellise kocha utwory z wiolonczelą, especially The Family Crest - Beneath the Brine *na piosence Avalanche - Koseen zapoczątkował robienie pozy ze skrzydłami przez co wszyscy rzucają co robią by wykonać ten gest *What is love - Almeeva - ta piosenka to ON (a przynajmniej tak twierdzi) a Delirious - Susanne Sundfor o nim/nas
other info: - ma tak zegarek w dupie, że zjada obiad, sprawdza, że ma 10 minut do autobusu, wychodzi z domu i dociera akurat jak autobus zajeżdża na przystanek, wstaje i idzie do kuchni a jak wchodzi to akurat zaczyna się gotować czajnik i otwiera drzwi w tym samym momencie co ojciec wychodzi z pokoju jak gdyby nigdy nic (żartujemy, że ma zegarek w dupie) - nie znosi zapachu papierosów, kaszla wtedy, jeden z najbardziej wrażliwych ogółem na zapachy (przytyka do nosa palce jak dżentelmen) a jednak zdarza mu się palić w hs - ma specyficzne podejście do zwierząt - nawet pszczoła siadała mu na dłoń - nazywa zimną herbatę al dente - liczy by się uspokoić - ma największe skrzydła w hs jako anioł - nie ma nic przeciwko pluszakom - raz oglądając Kucyki Pony z dzieckiem ex zażartował iż pędzą koniki cydr… naprawdę pędziły choć to bajka dla dzieci (mina - bezcenna) - hates the wind? - throws up blood in hs, prone to chest pains? often fainted in hs and might feel dizzy irl - nie znosi ciszy, czasem czymś stuka przez to - zostałby chirurgiem lub adwokatem - chcąc uniknąć zderzenia - gwiżdże - "I'm fine" type of a guy - ma specyficzne poczucie humoru, nie raz zauważy coś głupiego i skomentuje na głos, szczególnie trzymają się go zboczone teksty niestety choć niektórych nie toleruje
0 notes
Text
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/61aa93e58aeaeccf0118887f861eaebf/ad249ab013ef4492-62/s540x810/b00d5e9ce736b224b45a4f9b9788fbce1bbfcc1c.jpg)
STANISŁAW SOYKA & GROTT ORKIESTRA W projekcie „Dusza”
22 września 2024 r., godz.19.00, sala widowiskowa Domu Kultury SCK w Mielcu koncert biletowany - bilet 60 i 80 zł
„DUSZA" - to projekt koncertowy Stanisława Soyki i Grott Orkiestry. W repertuarze wieczoru znajdą się wybrane kompozycje tego wyjątkowego Artysty, zarówno takie hity jak „Tolerancja" czy „Kiedy jesteś taka bliska", jak i mniej popularne, acz przecudnej urody, utwory Mistrza. A wszystko to w kameralnych aranżacjach, przygotowanych specjalnie na ten wieczór. Artyście towarzyszyć będzie Grott Orkiestra - rodzinny zespół założony przez rodzeństwo: oboistkę Kamę Grott-Tomaszek oraz basistę i kompozytora Michała Grotta.
Projekt „DUSZA" powstał z fascynacji Grott Orkiestry twórczością Stanisława Soyki - jednego z najwybitniejszych współczesnych śpiewaków i kompozytorów. Tu utwory Soyki znane publiczności w wersjach autorskich Michał Grott opracował na Grott Orkiestrę. To nowe, świeże ujęcie stanowiące samo w sobie wartość dodaną.
STANISŁAW SOYKA
Urodzony w 1959 r. w Żorach polski wokalista jazzowy i popowy, pianista, gitarzysta, skrzypek, kompozytor. Swoją muzyczną drogę rozpoczyna jako sopran w chórze katedralnym w Gliwicach. Kończy Liceum Muzyczne w Katowicach oraz wydział aranżacji i kompozycji w Katowickiej Akademii Muzycznej. Debiutuje w listopadzie 1978 roku recitalem w Filharmonii Narodowej w Warszawie w ramach cyklu „Jazz w Filharmonii". Od połowy lat 80. ujawnia się coraz bardziej indywidualny styl artysty. Odchodzi od klasyki amerykańskiej w stronę polskiej tradycji muzycznej.
W jego dorobku znajdziemy ponad 40 albumów, z których kilka osiągnęło multiplatynowe nakłady m.in. „BLUBLULA”, „Matko, która nas znasz”, „RCA Stanisław Sojka”, „Radioaktywny”, „Acoustic”, „Sonety Shakespeare”, „Tryptyk Rzymski”, „Tylko brać… Osiecka znana i nieznana” oraz „Muzyka i Słowa Stanisław Soyka” nominowany do Fryderyka 2020 Album Roku Pop Alternatywny.
Nagrody:
1994 - Fryderyk – najlepszy wokalista 2003 - Fryderyk –album Roku Piosenka Poetycka płyta „Tryptyk Rzymski” 2011 - Grand Prix Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu za całokształt twórczości. 2014 - Bursztynowy Słowik podczas Sopot Festiwal
Odznaczenia:
2005 - Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (srebrny) 2009 - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
GROTT ORKIESTRA
Grott Orkiestra to rodzinny, wielopokoleniowy zespół stworzony przez rodzeństwo: oboistkę i managera kultury Kamę Grott-Tomaszek oraz basistę, kompozytora i aranżera Michała Grotta.
Grott Orkiestra odpowiadała za oprawę muzyczną „Wielkiego Kolędowania z Polsatem” w latach 2019-21 roku, koncertu „Fundacja Polsat 25 lat. Jesteśmy dla dzieci”, Gali BohaterON w latach 2021-23, koncertów na Earth Festival Uniejów 2022-23, Polsat SuperHit Festiwal, Gali 30-lecia Telewizji POLSAT, koncertu „100 lat Disneya” i wielu innych, podczas których zespół towarzyszył takim gwiazdom polskiej estrady jak: Irena Santor, Eleni, Edyta Bartosiewicz, Cleo, Justyna Steczkowska, Sanah, Dawid Kwiatkowski, Paweł Domagała, Igor Herbut, Roksana Węgiel, Zakopower, Golec uOrkiestra, Bednarek czy Krzysztof Cugowski i wielu innych.
Na zaproszenie Muzeum Powstania Warszawskiego stworzyli cykl koncertów online pt. „Muzyczna Pocztówka”, a także oprawę muzyczną projektów #JednymGłosem, upamiętniających 76. i 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Orkiestra współpracuje ze Stowarzyszeniem Program Czysta Polska, dla którego stworzyła oprawę muzyczną programu telewizyjnego „Czysta Polska”, najnowszej kampanii spotów oraz hymn stowarzyszenia pt. „Psalm dla Ziemi” (sł.Jacek Cygan muz. Michał Grott), który wykonują Kasia Mosek, chór Sound’n’Grace z towarzyszeniem Grott Orkiestry.
Od 2022 roku zespół jest gospodarzem autorskiego, kameralnego festiwalu „Rokola – festiwal na trawie”, cyklu widowisk muzycznych promujących kulturę Urzecza – „Śpiewanki nad Świdrem” oraz koncertów dla najmłodszej widowni m.in. „Kram z literami – opowieść muzyczna”.
GROTT ORKIESTRA
Michał Grott - kierownictwo muzyczne, gitara basowa, ukulele basowe Kama Grott-Tomaszek - manager, obój Marta Grott - skrzypce Jakub Grott - skrzypce Mikołaj Grott - waltornia Miłosz Grott - instrumenty perkusyjne Agnieszka Dobrzyńska - altówka Wojciech Bafeltowski - wiolonczela Michał Szlempo - instrumenty klawiszowe Mateusz Krawczyk - perkusja
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/a0f1c33f02296447980460e476304af0/ad249ab013ef4492-47/s540x810/b844e1fcac4500bd8a720b42dba31f5c5c394215.jpg)
0 notes
Text
Dziesięć łyżeczek cukru i kropelka magii
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/89f248654cf8cb593be696e9f61ffe44/909c3310cafee2d0-76/s540x810/2c57c5f3a5d1a75ec7d4300c52f7d36279f57949.jpg)
"Wonka" Warner Bros
Premiera: 14 grudnia 2023
Reżyseria: Paul King
Scenariusz: Paul King, Simon Farnaby
Muzyka: Joby Talbot
Piosenki: Neil Hannon
Zdjęcia: Chung Chung-hoon
Montaż: Mark Everson
Występują: Timothée Chalamet, Calah Lane, Keegan-Michael Key, Paterson Joseph, Matt Lucas, Mathew Baynton, Sally Hawkins, Rowan Atkinson, Jim Carter, Olivia Colman, Hugh Grant i inni
Dialogi polskie i tłumaczenie piosenek: Tomasz Robaczewski
W wersji polskiej udział wzięli: Marcin Franc, Katarzyna Mogielnicka, Ewa Konstancja Bułhak, Artur Dziurman, Jacek Borkowski, Przemysław Bluszcz, Krzysztof Dracz, Jakub Szyperski, Tomasz Borkowski, Zbigniew Konopka, Anna Szymańczyk, Natalia Kujawa, Bartłomiej Nowosielski, Jarosław Boberek i inni.
Szczerze powiedziawszy nie zamierzałam pisać recenzji „Wonki”. Idąc do kina spodziewałam się uroczego filmu, przy którym będę się dobrze bawić, ale który nie wywoła u mnie żadnych większych odczuć. Niestety, myliłam się i z seansu wyszłam bardziej zirytowana niż oczarowana.
„Wonka” opowiada o młodości tytułowego bohatera, którego większość odbiorców zna z książki Roalda Dahla i licznych adaptacji takich jak chociażby „Willy Wonka i fabryka czekolady” z 1971 roku czy „Charlie i fabryka czekolady” z 2005 roku, gdzie wcielali się w niego Gene Wilder i Johnny Depp. Wonka dał się tam poznać jako tajemniczy, nieco niepokojący oryginał, który niespecjalnie przejmuje się losem odwiedzających jego fabrykę dzieci. Nic więc dziwnego, że ciężko mi było sobie wyobrazić jak z antypatycznego samotnika można zrobić głównego bohatera wesołego musicalu.
Może nie byłoby to tak rażące, gdyby “Wonka” nie nawiązywał do swoich poprzedników. Wykorzystano wygląd Umpa Lumpasa z filmu z Gene Wilderem, choć to jak się ubiera i zachowuje bardziej przywodzi na myśl angielskiego dżentelmana, co nie dziwi biorą pod uwagę, że wciela się w niego Hugh Grant. W filmie pojawia się też najsłynniejsza piosenka z kojarzona z Wonką, czyli “Pure Imagination”.
Ale od początku. Poznajemy Willy’ego (Timothée Chalamet), gdy przybywa do miasta słynącego z najlepszej czekolady na świecie, z zamiarem dołączenia do grona słynnych czekoladników i spełnienia marzeń, które dzielił ze swoją kochającą matką. Już to przeczy wizji przeszłości Wonki zaprezentowanej widzom w filmie z 2005 roku, który dla wielu ludzi w moim wieku był pierwszym spotkaniem z tą postacią. W każdym razie, Willy pojawia się w mieście bogaty w doświadczenie zebrane podczas wieloletnich podróży, talent, marzenia, entuzjazm i 12 suwerenów, które natychmiast na różne sposoby traci. Jest też po prostu miłym, czułym człowiekiem, którzy przejmuje się losem innych i potrafi oddać ostatnie pieniądze potrzebującym, choć przez to sam nie ma czym zapłacić za nocleg.
I tu pojawia się pierwszy problem. Willy jest wprost niewyobrażalnie naiwny i to do tego stopnia, że ciężko mu kibicować. Nawet nie przychodzi mu do głowy, że para zakapiorów, która chce mu wynająć kwaterę za śmiesznie niską cenę, może mieć złe zamiary. Mimo ostrzeżenia podpisuje umowę bez czytania i podaje ciężkie narzędzie komuś, kto w oczywisty sposób źle mu życzy. Patrzenie jak raz po raz na własne życzenie pakuje się w kłopoty po jakimś czasie staje się uciążliwe.
Ale szczerze powiedziawszy nie to powoduje mój gniew. Stworzenie postaci, która jest tak chorobliwie dobrotliwa, że nie może uwierzyć, że ktoś może chcieć ją skrzywdzić to całkiem ciekawy zabieg narracyjny. Willy to w końcu świetny fachowiec, genialny wynalazca i charyzmatyczny businessman, musi więc mieć jakieś wady. Tyle tylko, że mówimy o postaci, która w popkulturze dała się już poznać od zupełnie innej strony. I gdyby jeszcze film choć zasugerował wydarzenia, które zrobią z niego samotnika z fabryki, wybaczyłabym mu wszystko.
Tak się jednak nie dzieje. Nie będzie wielkim spoilerem powiedzenie, że Willy kończy film szczęśliwy i spełniony, otoczony rodziną, którą sam sobie wybrał. Bez kolejnej części pokazującej zmianę tego radosnego, miłego chłopaka w wyrachowanego kierownika fabryki, który nie wychodził z niej od lat, „Wonka” po prostu nie ma sensu.
A szkoda, bo to naprawdę uroczy film, stworzony specjalnie dla fanów musicali. Łączy w sobie chwytliwe piosenki, oszałamiającą choreografię prosto z teatru muzycznego, łatwe do polubienia postaci, szalone przygody i czekoladę nie z tego świata. Całkiem nieźle zarysowuje też relacje między bohaterami, szczególnie więź między Wonką, a Nitką. A fabuła bywa naprawdę szalona. Coś co rozpoczyna się jako film familijny, szybko staje się sensacyjną opowieścią o walce z bezdusznymi kartelami z wątkiem przekupnej policji, by po jakimś czasie przerodzić się w kryminał o napadzie. Może odrobinę przesadzono z ogólną słodyczą filmu, ale w lekkim musicalu nie przeszkadza to zbytnio.
To wszystko w gwiazdorskiej obsadzie, bo oprócz Timothée Chalameta i Hugh Granta zobaczymy też Olivię Coleman w roli pani Skrobicz, Jima Cartera jako Abakusa Całkę czy Rowana Atkinsona w roli księdza. Fani musicali rozpoznają też Matta Lucasa w roli Wściubnosa czy Keegana-Miachaela Keya jako szefa policji. Co warto dodać, wszyscy świetnie radzą sobie wokalnie, co wcale nie jest takie pewne w przypadku musicali kręconych przez Hollywood.
A jest co śpiewać, bo oprócz “Pure Imagination” w filmie pojawia się dziewięć innych piosenek, napisanych przez Neila Hannona, które stanowią kolejny atut “Wonki”. Wszystkie wpadają w ucho (choć żadna nie może się równać z utworem Umpa Lumpasa) i bardzo dobrze spełniają się jako piosenki musicalowe, jak i samodzielny soundtrack.
Nie będzie więc zaskoczeniem, że obsada polskiego dubbingu także wywodzi się z teatru i składa się z samych gwiazd branży. Błyszczy Marcin Franc jako Wonka (choć mam wrażenie, że aranżacja trochę go ogranicza i nie może w pełni wykorzystać swoich umiejętności wokalnych), Katarzyna Mogielnicka jest uroczą Nitką, Ewa Konstancja Bułhak świetnie sprawdza się jako okropna pani Skrobicz, a Artur Dziurman perfekcyjnie oddaje opryskliwego, ale głęboko zakochanego Bielarza. A to tylko kilka przykładów, polski dubbing nie ma żadnego słabego punktu. Zarówno teksty mówione, jak i przetłumaczone przez Tomasza Robaczewskiego piosenki świetnie wybrzmiewają po polsku.
Podsumowując, po wielu dobrych recenzjach spodziewałam się, że Wonka mnie zachwyci. I pewnie by tak było, bo to bardzo dobrze zrobiony film, który ratuje honor musicali filmowych... gdyby tylko główny bohater nazywał się inaczej, a historia nie miała nic wspólnego z książką Dahla. A tak będę teraz czekać na thriller psychologiczny ze szpiegostwem przemysłowym w tle, który wytłumaczy mi przemianę Willy’ego Chalameta w Wildera. I słuchać piosenek z filmu, bo brzmią naprawdę wspaniale, szczególnie po polsku.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
0 notes
Text
Czesław Miłosz - Piosenka o końcu świata
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/b9e85386d1f535d2b09f45e683324ad1/f684d862fca5f528-b0/s540x810/befe85f82a5c36de12cd491ff2ac4609e9405721.jpg)
62 notes
·
View notes
Text
"Aktorzy prowincjonalni czyli pociąg do Hollywood"
Teatr: Teatr Ludowy
Reżyseria: Michał Siegoczyński
Nigdy nie sądziłem, że ktoś może stwierdzić, że Nowa Huta, bądź co bądź dzielnica Krakowa, to prowincja. Nie spodziewałem się też, że twórcy tak chętnie będą nazywali Teatr Ludowy teatrem prowincjonalnym – mam nadzieję, że to było celowe, a nie przypadkowe. Czy ja nazwę Ludowy prowincjonalnym? Wydaje mi się, że nie – przynajmniej nie w tej recenzji.
Reżyser obiera film Agnieszki Holland jako punkt wyjściowy, żeby opowiedzieć nam o zawodzie aktora, o jego blaskach i (głównie) cieniach. Konstruuje historię na dwóch płaszczyznach – jak wygląda praca w teatrze prowincjonalnym i jak wygląda aktorstwo w Hollywood. Zestawiając te dwa obrazy, snuje tezy, że z grubsza jest to dokładnie to samo; że nigdzie nie jest dobrze z racji samego bycia w jednym z tych konkretnych miejsc. Trawa jest zawsze zieleńsza tam, gdzie nas nie ma; wszystko zależy od mindsetu. Każdy aktor, nieważne czy prowincjonalny czy z Hollywood, podlega tym samym prawom biologii i natury. Niestety, tezy stawiane przez Siegoczyńskiego są dosyć ewidentne, więc nie wiem do końca do kogo kieruje swoje przemyślenia; chyba do osób w wieku 12+, które mogą nie być świadome takich oczywistości.
Dodatkowo, chciałbym poznać klucz doboru piosenek do tego spektaklu, bo uświadczymy ich sporo w trakcie przebiegu i każda z nich jest tak samo randomowa i niepasująca do sytuacji (może pomijając totalny banger NA RYBY / NA GRZYBY wyśpiewywany przez dyrektora teatru i reżysera Chrisa Bukowskiego). Doskonale wiem jak działa teatr Michała Siegoczyńskiego, bo widziałem kilka jego spektakli i każdy był dla mnie tak samo traumatycznym przeżyciem i wiem, że piosenki są nieodłączną wręcz częścią stylu reżysera, tylko, na boga, niech mają one jakieś osadzenie w tym, co się aktualnie dzieje na scenie.
Dodatkowo nie rozumiem dlaczego spektakl "Aktorzy prowincjonalni czyli pociąg do Hollywood" musiał trwać prawie trzy godziny. Treści i realnych przemyśleń starczyłoby spokojnie na 90-minutowy zgrabny spektaklik i chyba o wiele lepiej wybrzmiewałaby wtedy problematyka i bardziej chwytałaby widza za fraki.
Co niezwykłe, w kontrze do klucza, według którego tworzy Siegoczyński, w tym przedstawieniu najlepiej wybrzmiewają sceny dramatyczne, kiedy reżyser porzuca swój rozpoznawalny błazeński styl i pozwala aktorom wylać siebie i swoje emocje na scenie. Czuję, że będzie jeszcze długo nawiedzać mnie scena pt. " Kto się boi Virginii Woolf", w której Iwona Sitkowska opowiada o tym, jak zaczęła pić przed wchodzeniem na scenę i że częściej po alkoholu grała w spektaklach trzeźwą niż pijaną i że już teraz nic jej nie zostało, tylko chałtury w roli króliczka wielkanocnego w spektaklach dla dzieci.
Albo mocarna scena Małgorzaty Kochan i Katarzyny Tlałki, w której rozmawiają o starzeniu się aktorki i padają mrożące wręcz słowa: jedna z pań deklaruje, że oddałaby cały czas jaki jej został na ziemi w zamian za to, żeby znów przez jeden dzień być młodą. Właśnie w tych momentach dramatycznych ten spektakl wybrzmiewa najlepiej i zaskakująco dotyka. Gdyby obrać go, niczym cebulę, z tych zbędnych scen z piosenkami i nietrafiających do mnie gagów, to moglibyśmy dostać naprawdę kompetentny teatr dramatyczny. Poza tym, jakoś dla mnie nie przystają do siebie wstrząsające sceny, w których aktorka opowiada o tym, jak była molestowana przez bogatego potentata branży filmowej, a potem wjeżdża na pełnej taneczna piosenka niwecząca totalnie nabudowane napięcie. Te dwie płaszczyzny absolutnie się ze sobą nie łączą – zupełnie jak ona i on, niebo i grom (konie galopujące w tle).
Mimo tego, że pojedyncze sceny są perełkami, to nie łączą się w spójny spektakl, nadal były 2-godzinnym zlepkiem scen. Pomimo tego, że wszystkie miały wspólny kręgosłup, czyli zawód aktora, nie były w stanie połączyć się dla mnie w koherentną całość.
Aktorsko „Aktorzy prowincjonalni czyli pociąg do Hollywood” to top of the top, dawno nie było w Ludowym tak doskonale zagranego i zgranego spektaklu; trochę szkoda, że tak dobra robota idzie w gwizdek w tak rozmemłanym przedstawieniu.
Co dla mnie istotne: bardzo jasno na scenie świeci Kajetan Wolniewicz. Naprawdę bardzo mnie to cieszy. Pokazuje tutaj, raz za razem, całe spektrum emocji –od naprawdę chwytającej za serce sceny, w której odgrywa z Małgorzatą Kochan rolę Jasia i Małgosi (postać Wolniewicza chciała jeden ostatni raz zagrać na scenie swoją ulubioną rolę, co wybornie podbija, że nie tylko role w wielkich dramatach mogą być dla aktora prywatnie istotne) – jego oczy w tej scenie oddawały wszystko: lekko wilgotne niczym biszkopt babci i ten delikatnie drżący glos; do scen czysto komediowych, w których udaje świętego Mikołaja i, szczerze mówiąc, jego obecność w tak fenomenalnej formie na scenie, była jedynym prezentem, jakiego chciałem w tym roku. Dodatkowo bardzo mnie to wzruszyło, bo w sumie Pan Wolniewicz to moje dzieciństwo; jako mały gówniak oglądałem go na scenie Ludowego w różnych spektaklach kierowanych do młodszej widowni. Jego głos to realnie powrót do krain dziecięcych i najcieplejsza kołderka jaką mogę dostać.
Warto też wspomnieć o Piotrze Franasowiczu i jego roli Chrisa Bukowskiego. Dobrze wykreowana postać, jestem ogromnym fanem tego co zrobił na scenie i jak zgrabnie poradził sobie z rolą reżysera-performera-narciarza-koksiarza. Był zabawny, momentami przeszarżowany, ale to w sumie pasowało do tej postaci. Spokojne mógłbym wymienić z nazwiska minimum siedmiu żyjących reżyserów, którzy są dokładnie tym Chrisem (pionowo na 12 liter).
Sporym zaskoczeniem pozytywnym była dla mnie w "Aktorach..." Małgorzata Kochan, bo wrzuciłem ją w mojej głowie do szuflady pani od ról dobrych cioć, mam i miłych zwierzątek. Tutaj nie wiem jak to robi, ale swoją postać Pani Stefy wzbogaca o jakąś taką niewypowiedzianą nutę smutku i drżenia, co dodaje tej postaci większej głębi – poza byciem tą miłą starszą panią Stefą czujemy, że tam pod powierzchnią coś się kłębi, niekoniecznie coś dobrego; taki zamrożony od wielu lat krzyk, który nigdy nie dostał szansy na uwolnienie się. Apogeum tego osiąga w scenie, w której przychodzi nam oznajmić osobiście, że umarła i już nie zagra w spektaklu. Ogromne brawa i dziękuję, że tą rolą sama się wyjęła z tej ciociowej szufladki w mojej głowie.
Nie będę ukrywał, że o wiele bardziej niż realnie toczącym się spektaklem byłem zainteresowany "Wyzwoleniem. Katharsis", które reżyserował Chris Bukowski ze swoim aktorami prowincjonalnymi. I, bez ironii, wołałbym chyba mimo wszystko zobaczyć ten wiszący w nawiasie potencjalności istnienia spektakl niż najnowsze przedstawienie Siegoczyńskiego.
Dodatkowo "Aktorzy prowincjonalni czyli pociąg do Hollywood” są na pewno lepszym spektaklem niż poprzednia realizacja Siegoczyńskiego w Ludowym, czyli " Don Kichot rzewne pieśni kobiety popularne seriale i rycerze ". Po wyżej wspomnianym przedstawieniu musiałem zrobić sobie uspokajające okłady z wrzątku, a tutaj przy „Aktorach...” wystarczyła tylko 10 minutowa sesja oddychania holotropowego.
Nie powiem też, że to spektakl zły do szpiku kości. Powiem bardziej, że to nie mój rodzaj teatru i do mnie to nie trafia, bo widownia naokoło reagowała dosyć żywo i brzmiała na odpowiednio zabawioną. Ale hej, te trzy godziny na scenie kameralnej Teatru Ludowego to nadal nie był czas stracony, bo chyba nigdy już nie zobaczę Kajetana Wolniewicza w roli Żyda ze „Skrzypka na dachu”. Dla tej sceny warto było żyć i czuję, że teraz mogę już w spokoju umrzeć, bo nic lepszego w życiu nie zobaczę.
1 note
·
View note
Text
JEDNA Z NAJPIĘKNIEJSZYCH PIOSENEK, JAKIE KIEDYKOLWIEK NAPISANO O HOLOKAUŚCIE
napisana przez Leah RosenbergTa piosenka o Holokauście i o tym, co rodzice musieli zrobić, aby uratować swoje dzieci, rozdziera serce. Ale na końcu jest nadzieja. Shema Yisrael – Ratowanie dzieci podczas HolokaustuPodczas Holokaustu wielu rodziców próbowało ratować swoje dzieci na wszelkie możliwe sposoby. Oddawali je nawet chrześcijańskim sąsiadom i klasztorom w nadziei, że zostaną ocalone.…
View On WordPress
0 notes
Text
Jezu jakie rel... I to mocne... przynajmniej sama piosenka (jako dźwięk) jest mniej ogłupiająca, bo teledysk jest dość nieprzystosowany do dzieci (ruszanie tyłkiem w "bababidumidumi mniam mniam" czy flexowanie się rzeczoma, którymi dzieciaki nie mogą używać/kupić; w tym przypadku samochodu)
tbh z tego co wiem niektóre dzieci bały się tego misia; dla mnie też przez te oczy wygląda jakby miał zjeść moją duszę
Co puścić dzieciom na "Światowy Dzień Misiów"?
Hej!
Dziś omówimy sobie, co puścić żłobkowiczom/przedszkolakom/klasom 1-3 na Światowy Dzień Misiów!
"Światowy Dzień Misiów" - dzień, w którym dzieci przynoszą misie do żłobka/przedszkola/szkoły i obchodzą ten oto dzień.
Drogie panie wychowanki, które mają Tumblra - na imprezę z okazji powyżej wspomnianego dnia NIE puszczajcie Gummi Misia! Jeśli panie będą robiły imprezę z tej okazji, polecam:
* Jadą, Jadą Misie;
* Jedna łapka, druga łapka, a to jest mój zadek! ;
* I różne inne piosenki o misiach.
Jeśli nie widziały panie poprzedniego posta od Naszego bloga, polecamy zobaczyć pierwszy post na tym blogu, ponieważ on opisuje prawdziwą prawdę o Gummi Misiu.
Pozdrawiam!
5 notes
·
View notes
Quote
Nie wiesz jak okazywać miłość Nie wiesz jak udawać Powiedziałaś swoim dzieciom że będą żyły długo Ale dzieciaki znowu nie chcą wracać do domu
Declan McKenna - ,,The Kids Don't Wanna Come Home”
44 notes
·
View notes
Text
"Nie próbuj opowiadać i mówić im o sobie bo zamist ciebie oni widzą twarz"
Piosenka z mojego dzieciństwa
#cytat po polsku#cytaty#polski cytat#cytaty o depresji#dzieci#miłość#wspomnienia#piosenka#cytaty z piosenek#cytaty z piosenki
3 notes
·
View notes
Photo
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/bb7113ae229235e7f4e60ead96ed24d2/tumblr_pozmlpKxmb1y8ljsko1_540.jpg)
Panikotka dyżuruje w szkole.
3 notes
·
View notes