Tumgik
#lęki społeczne
mothylarka · 2 years
Text
Dzisiaj waga pokazała mi 57,6, lubię sobie myśleć, że to trochę kwestia tego, że wczoraj opiłam się słoną zupą, ale w sumie kto wie. Moim oczywistym błędem jest to, że nie do końca znam swój punkt wyjściowy, bo pierwsze pomiary i decyzje o odchudzaniu powzięłam w okolicach okresu, kiedy waga majaczyła okolic 60 kilo, ale któż wie ile z tego było wodą? Więc sądzę iż udało mi się po 3,5 tygodniach zrzucić circa 2 kilo, do czego mogły też przyczynić się przejścia chorobowe. Chciałabym pociągnąć temat zdrowej diety dłużej i zobaczyć ile będę ważyć na początku kolejnego cyklu i mam nadzieję, że to już będzie w bezpiecznym przedziale między 56 i 57. Przede wszystkim nie będąc gigantem silnej woli nadrabiam planowaniem i już wiem jaka formuła śniadania najbardziej mi odpowiada, czyli wersja białkowa; jogurt naturalny albo skyr (może być waniliowy, ale nie musi), najchętniej z garścią borówek (które można długo trzymać w lodówce i wciąż dobrze wyglądają) albo kiwi. Myślę, że skończę z croissantami na śniadanie. Zdarza się, że wymieniam to na wersję słoną czyli rzodkiewki i serek wiejski. I sądzę, że zostanę z tym nawykiem już dużo dłużej, chociaż nie wykluczam weekendowych odstępstw w kierunku jajek. N. rykoszetem też schudł i to oczywiście więcej niż ja :P On w tym czasie dostawał całkiem normalne obiady, pojawiał się i makaron i ziemniaki i prawie niczego sobie nie odmawiał, natomiast ja nie dorzucałam mu już rozpieszczaczy w postaci serniczków czy croissantów. Jest dość aktywny i starał się więcej ruszać, więc pożegnał się z 3kg i wrócił do spodni "sprzedświątecznych". Dobrze się składa, bo spodnie z reserved za 40 zyko szybko zaczęły się rwać. Ja z kolei jestem ostatnio przyklejona do licytacji na allegro i wciąż usiłuję zminimalizować swoją szafę - trudno to połączyć, wiem, ale staram się. Wylicytowałam spódnicę, dostałam następnego dnia moim zdaniem dość impertynenckiego maila, że mam 7 dni na opłacenie zamówienia, w innym przypadku zostanie znów wystawiony na licytację. Nadal mam ochotę zgłosić to allegro, bo na opłacenie licytacji jest 30 dni, ale olałam i opłaciłam. Spódnica jest nie do noszenia, tzn materiał jest miły, ale jest z 6 cm zbyt szeroka? Mogę ją nosić na biodrach, ale chyba przemogę swoje lęki społeczne i oddam do krawcowej.
6 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year
Text
27.03.2023
Szczerze powiem tak. Ostatnio mnie tu nie ma,jakbym zapomniała o wszystkim co mnie kiedykolwiek dręczyło i skupiłam się na relacjach,pasjach też nauce ale uwaga...
Postanowiłam zostawić tą mature w tym roku i pisać w nadchodzącym. To już mój ostateczny wybór.
I od jakiegoś czasu czuję dziwną ulgę. Żadnej presji na siebie że coś muszę,żadnych myśli samobójczych,żadnych lękow,mam wywalone w wagę,nawet lęki społeczne mi zniknęły jak ręką odjął.
Jak to moi przyjaciele mówią jakbym tak nagle magicznie ozdrowiała
Została mi jedna rzecz,mianowicie bezsenność
Ale na powaga. Ja nawet myślałam parę dni temu że to już koniec i chyba skończę terapię
Jedna terapeutka z arteterapi zaproponowała że o tym pogadamy niedługo
Serio mnie to dziwi. Mam ostatnio też dziwaczne sny ale nie są to koszmary.
W tych całych pozytywach mam odczucie że za ten dobry samostan pogarsza mi się fizyczny stan. Bo naprawdę jest coraz gorzej
Łapałam infekcje raz na rok góra 2 razy w roku a od początku marca złapały mnie już 3. I mam teraz odczucie że zbliża się 4.
Lub może to nie infekcja ? Nie mam już pojęcia.
Ale jak się obudziłam miałam takie bóle mięśni nóg jakbym je ostro ćwiczyła a ja tylko poszłam i wróciłam ze szkoły w sobotę
A teraz mi na całe ciało ten ból promieniuje. I gorączka
Coś się dzieje i mam jakis lęk że to coś...
Ale odsuwam te myśli skupiając się na tym jakie mam super plany na kwiecień maj 🌻
Ostatnio mi się słońce nawet podobało to wszyscy znajomi się mnie pytali czy coś brałam xd
Bo ci mnie znają i wiedzą że nienawidzę słońca 😂
A teraz nie wiem. Może coś namaluje może poczytam lub obejrzę
Ostatnio bajki Disneya na tapecie i my little pony
Także może później coś napiszę
A dziś będzie też badanie USG to może będzie coś wiadomo co z tym brzuchem
2 notes · View notes
dumbass-s · 2 years
Text
Znowu moje lęki społeczne nie pozwalają mi ćwiczyć na wf przez co jestem prawie zagrożona... Uh nienawidzę tego
6 notes · View notes
melatoninapl · 7 months
Text
Jakie mogą być skutki braku snu?
Problem braku snu dotyka coraz większą liczbę ludzi. Ciągłe wymagania pracy, napięcie społeczne oraz nadmiar ekranów elektronicznych sprawiają, że wielu z nas nie otrzymuje wystarczającej ilości snu. Skutki tego braku mogą być poważne i dotykać zarówno zdrowia fizycznego, jak i psychicznego.
Tumblr media
Skutki braku snu na zdrowie fizyczne
Brak snu może prowadzić do licznych problemów zdrowotnych. Nie tylko obniża odporność organizmu, ale także zwiększa ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy i otyłości. Ponadto brak snu może wpływać na metabolizm, prowadząc do zaburzeń hormonalnych i niekontrolowanego wzrostu masy ciała. Badania również sugerują, że niedostateczna ilość snu może zwiększać ryzyko wystąpienia chorób neurodegeneracyjnych, takich jak Alzheimer.
Tumblr media
Zdrowie psychiczne
Skutki braku snu mają również znaczący wpływ na zdrowie psychiczne. Osoby doświadczające chronicznego braku snu są bardziej narażone na depresję, lęki i stany napędu emocjonalnego. Poziom stresu związany z codziennym życiem może być dodatkowo nasilony, gdy organizm nie ma wystarczającej szansy na regenerację w trakcie snu. Zmęczenie psychiczne może także wpływać negatywnie na koncentrację, pamięć i ogólną wydajność intelektualną.
W związku z tym brak snu stanowi poważne wyzwanie dla zdrowia ogólnego i jako społeczeństwo powinniśmy dążyć do edukacji na temat znaczenia zdrowego snu oraz promować praktyki sprzyjające lepszemu jego jakości.
0 notes
ekino-tv · 8 months
Text
Tumblr media
Wyczarowanie przerażającej magii horroru
Gatunek horroru zawsze zajmował szczególne miejsce w sercach kinomanów poszukujących mocnych wrażeń, a niewiele marek zdołało tak urzekać widzów jak seria filmowa Obecność. Od samego początku ten mrożący krew w żyłach kinowy wszechświat zabiera widzów w przerażającą podróż przez nawiedzone domy, demoniczne opętania i dochodzenia dotyczące zjawisk nadprzyrodzonych. W tym artykule przyjrzymy się wyjątkowym aspektom, które sprawiają, że serial „Obecność” wyróżnia się w świecie horrorów, i zagłębimy się w szerszą atrakcyjność horroru jako gatunku.
Wszechświat Przywoływania w serii
Tym, co wyróżnia serię „Obecność”, jest jej wzajemnie powiązany wszechświat. Podczas gdy wiele serii horrorów opowiada się za samodzielnymi historiami, „Obecność” splata gobelin paranormalnych doświadczeń, wprowadzając szereg postaci i bytów, które składają się na nadrzędną narrację. Od Warrenów, prawdziwych badaczy zjawisk paranormalnych granych przez Patricka Wilsona i Verę Farmigę, po złowrogie duchy nawiedzające różne rodziny, każda część składa się na ogólną mitologię, tworząc poczucie ciągłości, która sprawia, że widzowie wracają po więcej. Podobnie film Zakonnica 2 online, która zagłębia się w to universum.
Na podstawie prawdziwych wydarzeń
Jednym z najbardziej fascynujących aspektów serii „Obecność” jest jej oparcie na rzeczywistych przypadkach badanych przez Eda i Lorraine Warrenów. To powiązanie z prawdziwymi wydarzeniami dodaje widzom dodatkowej warstwy strachu, dzięki czemu zjawiska nadprzyrodzone ukazane na ekranie są jeszcze bardziej niepokojące. Autentyczność i dbałość o szczegóły w odtwarzaniu tych przypadków przyczyniają się do wciągającego i mrożącego krew w żyłach doświadczenia, które definiuje markę.
Mistrzowskie opowiadanie historii w horrorze
Sercem każdego udanego horroru jest dobrze skonstruowana historia, a serial „Obecność” przoduje pod tym względem. Filmy umiejętnie budują napięcie, wykorzystując połączenie nastrojowych zdjęć, niesamowitego dźwięku i fachowej dynamiki, aby stworzyć intensywną i pełną napięcia atmosferę. Narracje często łączą elementy horroru psychologicznego z jump-scare'ami, zapewniając wielowymiarowy strach, który trafia do zróżnicowanej publiczności.
Rozszerzanie uniwersum horroru
Poza serią „Obecność” gatunek horroru przeżywa w ostatnich latach renesans. Filmy takie jak „Uciekaj”, „Ciche miejsce” i „Dziedzictwo” przesunęły granice tradycyjnego horroru, badając kwestie społeczne, dynamikę rodziny i terror psychologiczny. Ta ewolucja pokazuje zdolność gatunku do dostosowywania się do zmieniających się lęków społecznych, przy jednoczesnym zachowaniu jego podstawowego uroku – dreszczyku emocji przed nieznanym i strachu przed zjawiskami nadprzyrodzonymi.
Urok horroru dla widzów
Dlaczego widzowie chętnie poddają się terrorowi horrorów? Odpowiedź leży w przypływie adrenaliny i oczyszczającym uwolnieniu, które wynika z konfrontacji ze strachem w kontrolowanym środowisku. Horror pozwala nam eksplorować mroczniejsze zakamarki naszej wyobraźni, siedząc bezpiecznie w teatrze lub na kanapach, przypominając nam o kruchości naszego istnienia i nieznanym, które czai się w cieniach.
Czy ta seria to dobre horrory?
Seria „Obecność” stała się kamieniem węgielnym współczesnego horroru, urzekając widzów mrożącymi krew w żyłach opowieściami o zjawiskach nadprzyrodzonych. Łącząc bogate, powiązane ze sobą uniwersum z mistrzowską narracją i oparciem na prawdziwych wydarzeniach, filmy te na nowo zdefiniowały, co to znaczy bać się w kinie. Wraz z ewolucją gatunku horroru, „Obecność” stanowi świadectwo trwałej siły strachu i dreszczyku emocji związanego z nieznanym. Tak więc, gdy następnym razem przyciągnie Cię ciemność nawiedzonego domu na ekranie, pamiętaj, że nie jesteś sam — magia kina grozy jest po to, aby wyczarować Twoje najgłębsze lęki i zapierać dech w piersiach.
0 notes
betulaforte · 9 months
Text
Mentalne wyzwania współczesnego świata: Znaczenie zdrowia psychicznego
W dzisiejszym szybkim tempie życia, bombardowaniu informacjami i presji społecznej, zdrowie psychiczne stało się niezmiernie istotnym aspektem naszego ogólnego dobrostanu. Choć rozmawiamy coraz otwarciej na temat problemów psychicznych, wciąż istnieje wiele wyzwań, z jakimi ludzie muszą się zmierzyć na co dzień. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego zdrowie psychiczne jest kluczowym elementem naszego życia i jak możemy skutecznie zadbać o własną i innych psychikę.
Tumblr media
Wzrost znaczenia zdrowia psychicznego
Zdrowie psychiczne obejmuje nasze emocje, myśli, relacje społeczne i zdolność radzenia sobie z życiowymi wyzwaniami. W społeczeństwie współczesnym, gdzie technologia, praca, i inne czynniki wpływają na nasze codzienne życie, wzrasta znaczenie zdolności radzenia sobie ze stresem i utrzymania równowagi psychicznej.
Wielu ludzi doświadcza presji wynikającej z oczekiwań społecznych, rywalizacji zawodowej, niepewności ekonomicznej, a także zalewu informacji dostępnej przez media społecznościowe. To wszystko może przyczynić się do powstawania problemów zdrowia psychicznego, takich jak depresja, lęki, czy zaburzenia odżywiania.
Stigma wokół zdrowia psychicznego
Mimo postępów w świadomości społecznej, istnieje nadal pewne stigma związane z problemami zdrowia psychicznego. Ludzie często obawiają się otwarcie rozmawiać o swoich problemach z psychiką z obawy przed osądzeniem czy izolacją społeczną. Jednak zrozumienie, empatia i otwartość są kluczowe w łamaniu tego stigma i wspieraniu tych, którzy borykają się z problemami zdrowia psychicznego.
Wpływ pandemii na zdrowie psychiczne
Pandemia COVID-19 znacząco pogłębiła istniejące wyzwania zdrowia psychicznego. Izolacja społeczna, niepewność co do przyszłości, utrata bliskich i ogólny klimat niepokoju wpłynęły negatywnie na samopoczucie wielu ludzi. Jednak kryzys ten także podkreślił konieczność dbania o zdrowie psychiczne i dostarczył impuls do rozmów na ten temat.
Sposoby na zadbanie o zdrowie psychiczne
Rozmowa i świadomość: Kluczowym krokiem w dbaniu o zdrowie psychiczne jest otwarta rozmowa na ten temat. Świadomość swoich emocji i umiejętność dzielenia się nimi z bliskimi czy specjalistami może pomóc w łagodzeniu problemów.
Aktywność fizyczna: Regularna aktywność fizyczna ma pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne. Ćwiczenia fizyczne wspierają produkcję endorfin, poprawiają nastrój i pomagają w radzeniu sobie ze stresem.
Równowaga pracy i życia prywatnego: Unikaj przeciążenia pracą i staraj się zachować równowagę między pracą a życiem osobistym. Odpowiedni odpoczynek ma kluczowe znaczenie dla regeneracji psychicznej.
Świadome życie: Praktyki mindfulness i medytacja mogą pomóc w utrzymaniu równowagi psychicznej poprzez skupienie się na chwili obecnej i redukcję stresu.
Wsparcie społeczne: Bliskie relacje z rodziną i przyjaciółmi są niezmiernie ważne dla zdrowia psychicznego. Wspierajmy się nawzajem i nie bójmy się szukać pomocy, gdy jej potrzebujemy.
Podsumowanie
Zdrowie psychiczne to integralna część naszego ogólnego dobrostanu. Współcześni ludzie stoją przed wieloma wyzwaniami, ale jednocześnie mamy dostęp do wielu narzędzi i zasobów, które mogą wspomóc nas w dbaniu o własne zdrowie psychiczne. Otwarcie rozmawiajmy na ten temat, wspierajmy się nawzajem i szukajmy zdrowych strategii radzenia sobie ze stresem, aby zbudować społeczeństwo, w którym zdrowie psychiczne jest równie ważne jak fizyczne.
0 notes
Text
Tumblr media
Ellen Hendriksen-Jak przestać się bać
Dla introwertyków, nieśmiałych i tych,którzy odczuwają lęki społeczne
Gdy odczuwasz lęk przed zadzwonieniem do przychodni lub skrępowanie w kontakcie bezpośrednim mimo,że kogoś znasz-pawdopodobnie odczuwasz lęk społeczny.
Autorka poradnika w prosty i przystępny sposób omawia poszczególne problemy prezentując nie tylko teorie z zakresu psychologii,ale też przedstawia historie z życia osób, które mają zarówno codzienne dylematy jak zachować się w stresujących sytuacjach jak i ich wysiłki by zawalczyć o marzenia.
1 note · View note
lovepineska · 1 year
Text
To znowu wróciło , znów mam lęki społeczne z którymi tym razem już sobie nie radzę , teraz są dużo silniejsze niż były kiedyś a ja stałam się dużo słabsza , chyba zbyt dużo razy już dawałam sobie radę i już więcej poprostu nie mam sił
1 note · View note
Text
Poradniki dla zdrowia psychicznego
W dzisiejszym szybkim tempie życia, coraz więcej osób doświadcza różnych problemów zdrowia psychicznego, takich jak stres, lęki, depresja czy inne zaburzenia emocjonalne. Ważne jest zrozumienie, że dbanie o zdrowie psychiczne jest tak samo istotne jak dbanie o zdrowie fizyczne. Oto kilka porad, technik relaksacyjnych i sugestii dotyczących terapii, które mogą pomóc w radzeniu sobie z trudnościami emocjonalnymi:
Znajdź wsparcie: Nie bój się szukać wsparcia u bliskich, przyjaciół lub profesjonalistów. Wielu ludzi doświadcza podobnych trudności i rozmowa z innymi może być pomocna. Jeśli czujesz, że potrzebujesz większego wsparcia, rozważ skonsultowanie się z terapeutą lub psychologiem.
Praktykuj techniki relaksacyjne: Regularna praktyka technik relaksacyjnych, takich jak medytacja, głębokie oddychanie czy joga, może pomóc w zmniejszeniu poziomu stresu i lęku. Znajdź technikę, która najlepiej działa dla Ciebie i wprowadź ją do codziennej rutyny.
Zadbaj o zdrowy styl życia: Zdrowe nawyki żywieniowe, regularna aktywność fizyczna i odpowiednia ilość snu mają ogromny wpływ na zdrowie psychiczne. Postaraj się utrzymać zrównoważoną dietę, regularnie uprawiać aktywność fizyczną i dbać o swoje potrzeby snu.
Zarządzaj stresem: Naucz się technik zarządzania stresem, takich jak planowanie, organizacja czasu, priorytetyzacja zadań, delegowanie i nauka odmawiania. Pozwoli to uniknąć przeciążenia i uczucia przytłoczenia.
Pozwól sobie na odpoczynek: Nie zapominaj o znaczeniu odpoczynku i relaksu. Znajdź czas na czynności, które sprawiają Ci przyjemność i pomagają odprężyć się, takie jak czytanie, słuchanie muzyki, spacer w przyrodzie czy hobby.
Unikaj samotnictwa: Stosuj strategie, które pomagają Ci uniknąć uczucia izolacji i samotności. Możesz uczestniczyć w grupach wsparcia, angażować się w działalność społeczną, spotykać się z przyjaciółmi czy angażować się w działania społeczne.
0 notes
Text
Rozmowa 6
Tumblr media
Rozmawiają X i T
X (1/3 zespołu projektowego), rocznik 1996, skończyła podstawówkę publiczną i publiczne gimnazjum dwujęzyczne, po czym poszła do publicznego liceum dwujęzycznego, z którego, na rok przed maturą, przeniosła się do społecznego liceum demokratycznego. Obecnie studiuje.
T, rocznik 1994, uczyła się w publicznej podstawówce, prywatnym katolickim gimnazjum i prywatnym katolickim liceum. Nie wierzy. Skończyła psychologię, zaczęła kolejne studia. Uczy jogi.
X: Jaka była twoja ścieżka edukacji?
T: Nie chodziłam do przedszkola, bo z tego, co pamiętam, byłam na przemian zestresowana i znudzona. Potem trafiłam do podstawówki połączonej z liceum. Było tam ponad 2000 uczniów. Moja mama uczyła w zerówce, ale ja znalazłam się w innej grupie. Płakałam, dostawałam gorączki – miałam psychosomatyczne objawy ewidentnego stresu. Potem przeniosłam się do jej klasy i już wszystko było w porządku.
X: Czy jesteś pewna, że to stres?
T: Tak. Oprócz tego, do siódmego, ósmego roku życia z powodów nerwowych robiłam siku do łóżka. Wydaje mi się, że system edukacji nie bierze pod uwagę pewnych aspektów wrażliwości, które są dla mnie charakterystyczne, a które w procesie nauki były drażnione. 
X: Ja przez pierwszą klasą płakałam. Byłam jedyną osobą w roczniku, która nie mogła się przyzwyczaić do systemu i reagowała w ten sposób. Dodatkowo wieczorami miałam różne ataki – w pierwszej klasie wydawało mi się, że wszyscy moi bliscy zaraz umrą i zostanę sama. Z kolei w drugiej klasie miałam problemy z nocnymi mdłościami. Ktoś musiał ze mną siedzieć i czekać, aż zasnę, bo inaczej miałam poczucie, że zaraz zwymiotuję. To było związane z tym, że poszłam do szkoły.
T: Łał, mnie też wydawało się, że rodzice umrą! Po przeniesieniu do klasy mamy te lęki się uspokoiły. Zaprzyjaźniłam się z paroma osobami, z którymi później poszłam do pierwszej, drugiej i trzeciej klasy. To zapewniło mi poczucie bezpieczeństwa. Poza tym, wychowawczyni w nauczaniu zintegrowanym podchodziła do nas indywidualnie. Mam dysleksję i nadpobudliwość psychoruchową, więc dostawałam od niej ćwiczenia, które miały mi pomóc usprawnić motorykę małą, skupienie i tak dalej. Chodziłam też na zajęcia wyrównawcze. Ale ze względu na to, że ta nadpobudliwość wiązała się tylko z pewnym deficytem uwagi, a nie z niemożnością wykonywania powierzonych mi zadań, po krótkim czasie z tych wyrównawczych zajęć przestałam korzystać, a bardziej skupiłam się na sporcie. Chodziłam na piłkę ręczną, koszykówkę i na siatkówkę. Zaczęłam też uczęszczać do klubu siatkarskiego. Miałam treningi cztery razy w tygodniu, a jak był sezon, to i w weekendy. Uczestniczyliśmy też w zawodach. Widzę, że to bardzo korzystnie wpłynęło na mój rozwój, dlatego, że mogłam realizować naddatki energii. Poza tym - z umiłowania do książek i do poezji dziecięcej – zaczęłam startować w konkursach recytatorskich. To – razem z uczestnictwem w chórze – sprawiło, że przestałam bać się ludzi i nabrałam pewności siebie.
T: Pamiętam, że kiedy poszłam do gimnazjum, to coś mi zaczęło nie pasować. Teraz, z perspektywy skończonych studiów psychologicznych, wiem, że chodziło o to, że mój sposób uczenia się, jest inny niż ten, który dominuje w szkole. Czułam, że mój potencjał jest blokowany, że nie jestem w stanie wejść w ten system. To sprawiło, że w pewnym momencie znowu zaczęłam się bać chodzić do szkoły – już od pierwszej gimnazjum miałam problemy z nieobecnościami. Leciałam na dwójach i trójach, więc podrabiałam świadectwa, przed pokazaniem ich rodzicom, żeby nie byli źli, że płacą za moją szkołę, a ja się nie uczę. Nerwami, łzami, trudem i ogromnym kłamstwem – okropnym kłamstwem – jakoś się prześlizgnęłam. Miałam taki system, że szukałam osoby ze średnią oceną 4,71, czyli jedną pod paskiem. Potem korzystając z wysokiej jakości papieru oraz drukarki laserowej, drukowałam z jednej strony mój przód świadectwa, a z drugiej strony tył świadectwa tej osoby. 
X: A twoi rodzice nie chodzili na zebrania? Tam często są dawane rozpiski z ocenami.
T: Nie, moi rodzice byli pochłonięci pracą. Mama miała jakiś tam wgląd, ale też właśnie coraz bardziej traciła nade mną kontrolę, dlatego że zaczęłam się buntować. Pofarbowałam włosy na platynowy blond, zainteresowałam się piercingiem, w trzeciej gimnazjum kolega zrobił mi w garażu tatuaż. Zafascynowana alkoholem, narkotykami i starszym towarzystwem, totalnie odleciałam. To było straszne. Nie chcieli mnie dopuścić do testów gimnazjalnych, więc z tej salezjańskiej szkoły poszłam na pół roku do publicznego gimnazjum. Na wejściu byłam wykluczona, bo wszyscy się już dobrze znali. Próbowałam trochę swoją osobowością nadrobić to, że nie mam z nikim żadnej realnej więzi, ale w pewnym momencie odpuściłam. Wpadłam w depresyjny stan. W końcu mama dostała telefon ze szkoły, że mnie bardzo często nie ma. Potem przyszła do mnie tamtejsza pani pedagog i powiedziała mi, żebym się ogarnęła, bo jestem strasznie zmanierowana. A ja siedziałam wtedy w depresji, w ogromnym lęku egzystencjalnym… Wiesz, co jest dla mnie nie do pomyślenia? Ile ja miałam lat? 15? I nikt nie zwrócił uwagi na to, że jestem dzieckiem. Pamiętam, że po skończeniu gimnazjum, wychowawczyni powiedziała mi na koniec, że wstyd do ludzi, że nic nie osiągnę w życiu.
X: To niesamowite. Że też nauczycielom się wydaje, że to jest twoja wina, a nie na przykład… Ich. Powiedz mi, przeciwko czemu się buntowałaś?
T: Nie wiem. Wszystko wydawało mi się bez sensu i nie potrafiłam tego zaakceptować. Wiesz, ta szkoła salezjańska była po części fajna. Organizowała konkursy filozoficzne, więc pokochałam filozofię, pokochałam mitologię, chodziłam do koła teatralnego, cały czas grałam w siatkówkę… Ale teraz z perspektywy czasu widzę, że to, że od dziecka byłam wciskana w religię, a nie jestem w stanie w nic uwierzyć, wywoływało we mnie ogromny dysonans. Źle się czułam, odmawiając modlitwy. Nie wierzyłam, uważałam, że to jest totalny bullshit - jednostronna narracja na temat świata.
Potem zapomniałam o aplikowaniu do liceum. Miałam starszych znajomych i część z nich chodziła do liceum jezuickiego. To jest prywatna szkoła, więc przyjęli mnie, pomimo tego że papiery złożyłam po terminie i miałam beznadziejne świadectwo oraz beznadziejnie napisane testy gimnazjalne. Nic dziwnego, skoro uczyłam się tego, co mnie interesowało, a nie tego, czego akurat wymagano. Chciałam zapisać się do klasy humanistycznej, ale nie było miejsc. Przyjęli mnie do klasy biologiczno-chemicznej. Uznałam “no dobra”. Jestem wdzięczna za czas spędzony w tej szkole. W planie miałam łacinę, filozofię. Mimo to rytm, w którym ta szkoła funkcjonowała, wywoływał we mnie dużo lęku. Często nie chodziłam na lekcje, ale zaczęłam bardziej angażować się w życie szkoły. Mam wrażenie, że nauczyciele uwierzyli w pozory. Robiłam wokół siebie otoczkę, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę w środku byłam złamana. Zaczęłam mieć poważniejsze problemy z alkoholem i z narkotykami. Dwa, trzy razy w tygodniu chodziłam na imprezy, uciekałam z domu.
Gdy myślę o źródłach tego wszystkiego, czuję, że chodziło o bycie niezrozumianą. Pamiętam, że mniej więcej wtedy mój nauczyciel filozofii powiedział coś, co zapamiętałam i co stało się moją mantrą na przyszłość. Po którymś spotkaniu koła filozoficznego, na które chodziłam, mieliśmy poustawiać krzesła na stole. Postawiłam swoje i chciałam wyjść, a jakaś dziewczyna zaczęła się śmiać, że źle to zrobiłam, że trzeba inaczej. Nauczyciel spojrzał na mnie i powiedział: ci najmniej zrozumiani mają największy potencjał. Cały czas słyszałam, że jestem beznadziejna i że niczego nie osiągnę, więc zareagowałam miłym zdziwieniem. A potem zaczęłam myśleć, że może faktycznie, może ze względu na jakieś czynniki patrzę inaczej na świat i to jest absolutnie w porządku.
T: W naszym społeczeństwie sporo tematów zostało stabuizowanych, co sprawia, że wiążą się one z ogromnym wstydem. Pamiętam, że na przełomie piątej i szóstej klasy dziewczynki zaczynały miesiączkować i to było bardzo niezręczne. Wstydem było powiedzieć o tym nauczycielce od WF-u… Pamiętam też, że gdy zaczynały rosnąć mi piersi, czułam dyskomfort – nie poznawałam własnego ciała i chciałam je za wszelką cenę ukryć. Zwłaszcza żeby uniknąć zaczepek chłopców.
X: Mnie zawsze zastanawia, jak to się stało, że rzeczy, które są normalne, zostały opakowane taką warstwą mitów i uprzedzeń, że ludzie się ich wstydzą i o nich nie mówią. Pamiętam taką sytuację z wycieczki szkolnej w gimnazjum: moja przyjaciółka musiała kupić sobie podpaski i panicznie się wstydziła, w obawie przed tym, że zauważą to chłopcy z klasy. A ja miałam takie: “Co chłopcy mają do rzeczy?”
T: Nic, ale ja pamiętam, że też się wstydziłam. A potem nagle zaczęłam być dumna.
X: Łał, ciekawe, jak to się przemieniło!
T: Chyba przypadkiem zaczęłam trafiać na wyzwalające treści.
X: Ja pamiętam, że gdy dostałam pierwszego okresu, bardzo źle się ze sobą czułam i byłam niezadowolona. To nie jest miłe, więc nic dziwnego. Wiem za to, że się nie wstydziłam, mimo że dużo osób reagowało właśnie w ten sposób. Naprawdę mnie interesuje, skąd ten wstyd się bierze.
T: Może z tego, że o tym się nie mówi. A poza tym jest to traktowane w kategoriach czegoś obrzydliwego. Uwarunkowanie kulturowe – kobieta staje się nieczysta. Pewnie ma to duży związek z patriarchatem. Pamiętam zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Rozmowa o okresie podział – chłopcy i dziewczynki osobno.
X: To jest takie pogłębianie tego strachu. “Trzymajcie się z daleka od okresu, chłopcy. Niech wam nie przyjdzie do głowy uważać, że to jest normalne! A wy, dziewczynki, najlepiej to ukrywajcie.”
T: Zastanawiam się, czy na tych zajęciach dowiedziałam się czegoś na temat seksu. Wiem za to, że w pewnym momencie – na początku albo w trakcie gimnazjum – zaczęłam oglądać filmy pornograficzne i stamtąd tak naprawdę czerpałam wiedzę na temat tego, jak wygląda stosunek seksualny. Dopiero podczas studiów psychologicznych, naprawdę zdałam sobie sprawę z tego, w jakim stopniu moja seksualność jest ukształtowana przez obrazy pornograficzne. Potem gdy poważniej się z kimś związałam i zaczęłam regularne i częste współżycie, zobaczyłam, że seks jest zupełnie czymś innym. To było dla mnie bardzo otwierające. Wcześniej raczej nikt nic na ten temat nie mówił. W domu zaczęliśmy rozmawiać o seksie dopiero po tym jak oznajmiłam, że mam już za sobą „ten pierwszy raz".
X: Czyli dopiero jak już sama się dowiedziałaś jakichś rzeczy.
T: Tak, to dziwne.
X: U mnie było podobnie. Nie znam chyba nikogo, komu rodzice by coś powiedzieli zawczasu. Ja wolałabym rozmawiać z moimi dziećmi o seksie od początku, ponieważ to jest normalne i należy do życia. Poza tym wiedza chroni przed popełnianiem błędów. Problem w tym, że nie mam w ogóle wzorca, jak to robić.
Pamiętasz coś jeszcze z wychowania do życia w rodzinie?
T: Nie, ale teraz mi się przypomniało, że moja mama zawsze mi kupowała bardzo dużo czasopism. I to tak tygodniowo siedem, osiem różnych. Im byłam starsza, tym więcej tego było. Od deski do deski czytałam „Przekrój”, „Wprost”, „Cosmopolitan”, „Joy”, „Victor Junior”, „Mój Pies”, „Victor Gimnazjalista”, potem „Cogito”… Bardzo dużo wiedzy na temat seksualności wzięłam właśnie z gazet. Zwłaszcza z „Cosmopolitan”. Oni mają krzykliwe tytuły, w rodzaju: “Znajdź swój punkt G”. Siedziałam i z wypiekami na twarzy zastanawiałam się “gdzie jest mój punkt G? Jak odczuwać przyjemność? Jak to się robi, jak to się dzieje?”. To był przełom podstawówki i gimnazjum, więc nie miałam jeszcze własnych doświadczeń seksualnych, ale za to zgromadziłam bardzo dużo teorii na temat tego, jak można seks uprawiać.
X: Niesamowite, człowiek się siłą rzeczy interesuje kwestiami związanymi z seksem, ale zdobywa informacje na ten temat dość przypadkowo. Kiedyś znajomi moich rodziców podczas spotkania śmiali się z artykułu, w którym parę kobiet w różnym wieku opowiadało jakiejś dziennikarce o swoim życiu seksualnym. Potem to ukradkiem przeczytałam i miałam takie “o matko, to tak wygląda!”. W sumie jak teraz na to patrzę, to się cieszę, bo to były zwykłe osoby, które opowiadały o swoim współżyciu. Chyba zawarły w swoich wypowiedziach sporo stereotypów związanych z płcią, ale przynajmniej nie było mówienia, że “to musi wyglądać tak” – pokazano wiele różnych wizji. Ten jeden artykuł, który przypadkiem wpadł mi w ręce, stał się kamieniem milowym w procesie zdobywania wiedzy o seksie. Bo w szkole ani w domu nie było o tym mowy. Dopiero w moim drugim liceum była taka grupa ludzi, którzy założyli na facebooku stronę (https://www.facebook.com/tematyte/), na której udostępniali artykuły, które obiektywnie opisują seks. Było też sporo wpisów o osobach nieheteronormatywnych. Taka rzetelna edukacja seksualna. To mi ustawiło jakoś wizję świata. Dopiero wtedy, dzięki tym ludziom, dowiedziałam się, czym jest bezpieczne fizycznie i psychicznie współżycie.
T: Teraz jest dużo akcji w stylu “sexedpl” (https://www.sexed.pl). Mam wrażenie, że coś się dzieje.
X: Tak, to jest super potrzebne.
T: Totalnie! Zmienienie seksualności społeczeństwa to jest, moim zdaniem, jedna z fundamentalnych rzeczy, które mają szanse ozdrowić ogół. Seks jest tak organiczny, tak potrzebny do tego, żeby życie trwało… Więc dlaczego nie można o nim mówić?
X: Wydaje mi się, że największe błędy, które ludzie popełniają w związku z seksem, wynikają z braku wiedzy. Na przykład, jesteś sobie nastolatkiem, uprawiasz seks przerywany i myślisz, że wszystko jest spoko, bo nie zajdziesz w ciążę. I twoja niewiedza wynika tylko z tego, że nie ma rozmowy na ten temat. Jak się nie rozmawia o rzeczach, to one przybierają dziwne postaci. Słyszysz jakieś półsłówka, dziwne przekazy… Na przykład, że seks jak jesteś młodą osobą, jest zły, a jak jesteś osobą dorosłą, to już jest dobry… Masz kilkanaście lat, to w głowie i czujesz “ojeju, robię coś złego, ale tak strasznie tego chcę…”. Nie mówi się też o kobiecej masturbacji, a potem robisz to i zastanawiasz się, czy tak można. Więc wchodzisz do Internetu, trafiasz przypadkiem na jakąś katolicką stronę i czytasz, że to jest grzech, że szatan przejął nad tobą kontrolę… I myślisz sobie “a co, jeśli to prawda?”
T: Jeżeli chodzi o wychowanie fizyczne, to nad moją podstawówką wisiało widmo lęku przed biegami. Wszyscy byli zmuszani do biegania, mimo że nikt tego nie lubił. A w liceum WF wydawał mi się nudny. Bardzo często graliśmy w siatkówkę. To nie było ogólnorozwojowe!
X: Ja miałam jedną nauczycielkę w swojej karierze, która była maniaczką siatkówki. I to było bardzo kiepskie z jednej strony, bo nie robiliśmy na WF-ie prawie nic innego. Z drugiej strony, rzeczywiście graliśmy nieźle. Problem był taki, że ona bardzo dużo krzyczała, bo była z takiej szkoły trenerskiej, że gnoisz ludzi, krzyczysz na nich i wtedy oni niby coś osiągają. Ale jej zaletą było to, że szybko się zorientowała, że ja płaczę na każdym WF-ie i stwierdziła, “no dobra, nie jesteś w stanie grać w gry zespołowe, to wtedy, jak my gramy, bierzesz materac i robisz ćwiczenia, które ci pokażę”. Genialne! Wreszcie ktoś, kto stwierdził “najważniejsze, żebyś się ruszała, nie ważne jak”. Miałam potem dużo lepszych trenerów różnych sportów – ona nie była dobra, bo się często darła i była bardzo przemocową osobą – ale super było to, że potraktowała mnie indywidualnie… Mimo że w ogóle nie rozumiała, dlaczego nie jestem w stanie grać w gry zespołowe. Takie zjawiska jak wysokowrażliwość czy lęki społeczne były jej kompletnie obce. Ale tak czy inaczej myślę, że to dzięki niej z powrotem nauczyłam się ruszać przy ludziach. Miałam z tym duży problem od końca podstawówki i ona mnie z tym na nowo oswoiła. Potem była terapia i masa innych doświadczeń, które mi pomogły, ale to ona położyła kamień węgielny pod to, żebym wyszła ze swoich kompleksów.
T: A skąd ci się wzięły te lęki przed ruszaniem się przy ludziach?
X: To idzie w parze z fobią społeczną. A poza tym ja miałam problemy z wagą i nie lubiłam swojego ciała, nie chciałam go eksponować.
T: Dobrze, że to przepracowałaś.
X: Tak! Potem zaczęłam trenować w takiej stajni, gdzie główna trenerka, bardzo dużo wiedziała na temat ciała ludzkiego i końskiego. Dzięki niej zyskałam nowe spojrzenie zarówno na jazdę konną, jak i na własne ciało. Masa wiedzy mi tam została przekazana – zaczęłam zwracać uwagę na to, jak chodzę, siedzę, wykonuję ruchy. Zyskałam świadomość ciała. Żałowałam wtedy, że na WF-ie nie było podejścia w stylu “hej, to jest twój organizm. Żeby miał się dobrze, rób to, to i tamto. O, twój jest trochę inny niż organizm tamtej osoby, więc ty powinieneś robić to, tamto i to. A w ogóle spróbuj poczuć, co ci robi dobrze, poczuć się w ciele”. Ty podobne podejście poznałaś na jodze, prawda?
T: Tak! Joga jest fantastyczna, jeżeli chodzi o zaakceptowanie siebie. Świadoma praca z ciałem przyczynia się do głębszego emocjonalnego wglądu, pozwala na rozwój relacji z samym sobą. Tak samo, jak świadoma seksualność, połączenie z własnym ciałem jest uzdrawiające. Pomyśl, jakby się zmieniła mentalność ludzi, jakby już od podstawówki uczyć czegoś takiego. Jak zaczęłaś mówić o WF-ie i o ciele, to zdałam sobie sprawę, że w szkole panowała atmosfera bycia nieprzyjemnym dla osób, które nie są sprawne fizycznie.
X: Było tak. Ja niestety stałam się taką osobą w momencie, kiedy przestałam lubić swoje ciało. Z tego wstydu, że ludzie na mnie patrzą w ogóle nie byłam w stanie ogarnąć, co się dookoła mnie dzieje ani skoordynować swoich ruchów. Zrobiłam się taką mega fajtłapą przez te lęki. I rzeczywiście bardzo źle się czułam na WF-ie. Zawsze mnie wybierano jako ostatnią do drużyny. A poza tym były śmieszki i takie tam.
T: Nikt nie uczy nastawienia się na inteligencję emocjonalną i na kooperatywę. Zamiast tego jest budowanie poczucia, że jedni są lepsi, a drudzy gorsi. Wspieranie rywalizacji.
X: Tej niezdrowej – bo można rywalizować szanując się, a można robić to po chamsku.
T: A słuchaj, czego, według ciebie, miałaby uczyć szkoła?
X: Jest mnóstwo takich rzeczy - mogłaby zwracać uwagę na to, że jesteśmy różni, że każdy ma jakieś swoje predyspozycje, inne ciało, inny mózg… Jedna osoba ma problemy z liczeniem, a druga z pisaniem, ale robią dobrze coś innego i z tego można korzystać… Mogłoby nie być tej dzikiej standaryzacji. Ja się zawsze źle czułam w szkole, bo nic, co było tam cenione, mi nie szło, nie interesowało mnie. Były inne rzeczy, które robiłam świetnie. Tylko poza szkołą, więc to nie podlegało ocenie.
T: Zgadzam się. Mam wrażenie, że szkoła uczy głównie, jak radzić sobie w pracy.
X: Która też jest rozumiana bardzo specyficznie - praca to jest niby takie miejsce, gdzie masz robić to, co ci każą i w ogóle nie myśleć. Mimo, że jest tak dużo różnych prac! Niektórzy ludzie zostają inżynierami i mają coś odkryć. A szkoła w ogóle do tego nie przygotowuje.
Szkole by pomogły już nawet takie maleńkie kroki – że na przykład wybierasz nauczyciela, który cię uczy. Albo jakiś przedmiot. Dawanie wyboru – nawet ograniczonego – to już by było coś. I też może trochę by się to przyczyniło do rozbicia monolitu klasy. Że ten wybiera to, a tamten tamto. Wspieranie tego, że każdy ma coś swojego. I to jest rzecz, którą pewnie dałoby się zrobić w każdej szkole. Na przykład polski mógłby być zawsze na tej samej godzinie. I każdy szedłby wtedy do tego nauczyciela, do którego by chciał. Jak ludzie dostają wybór, to przeważnie mają większe poczucie odpowiedzialności. I bardziej świadomie potem podejmują decyzje. Oglądałam taki program o edukacji demokratycznej (https://www.aljazeera.com/programmes/rebel-education/2016/12/pick-teacher-democratic-schooling-uk-161220141451434.html). W sfilmowanej szkole dokładnie od tego zaczęli. Potem szli z reformami dalej, ale już samo to dużo zmieniło.
T: Tak, to by było super. Fajnie by też było, gdyby uczniowe, którzy lepiej realizują się w danym przedmiocie, uczyli tych, którym idzie gorzej.
X: Tak. Byłam w szkole, w której dyrektorka mówiła “hej, jesteśmy jedną rodziną, pomagajmy sobie”, a potem tego nie było, bo nauczyciele na przykład czytali oceny od najlepszej do najgorszej. I jakoś sami podbudowywali tę atmosferę rywalizacji. Także uczniowie się ze mnie śmiali, bo ja miałam beznadziejne oceny. I nikt – włącznie ze mną – nie wiedział wtedy, że przyczyną było to, że miałam takie lęki społeczne, że nie byłam w stanie do końca zrozumieć, co ktoś do mnie mówi na lekcji, ani tego przetworzyć czy zapamiętać. Nie wracałam też do nauki w domu, bo mi się zbyt źle kojarzyła.
0 notes
Text
Hej, dawno mnie tu nie było, pewnie nikt mnie nie pamięta. Tym lepiej jak można pogadać anonimowo, prawda?
Chciałam zapytać, czy jest tu ktoś kto ma stwierdzoną depresję, lęki społeczne i chciałby pogadać?
30 notes · View notes
ryyks · 4 years
Text
Wróciły do mnie
-bezsenność
-depresja
-myśli samobójcze
-wahania nastroju
-lęki społeczne
-chęć zrobienia kroku w stronę autodestrukcji
Itp
A ja jak co noc siedzę i oblewając łzami policzki. Tak bardzo boje się że Cię kurwa stracę. A bez Ciebie nie miałbym już po co tkwić na tym zniszczonym świecie. Bo w momencie gdybyś odeszła. Straciłbym WSZYSTKO . Dla A. Z
~Zbawiony
40 notes · View notes
8hotoke8 · 4 years
Text
DLATEGO
Ludzie dziwią mi się dlaczego nie ufam? Dlaczego przeżywam ciągi alkoholowe mojego taty skoro to nie raz miało już miejsce? Dlaczego mam lęki społeczne i szczególny dystans do mężczyzn?
Dlatego, że tak wiele osób oszukało, zraniło, że nie potrafię już zaufać. Przychodzili, odchodzili, niszczyli reputacje i życie. Powiedzieli zbyt wiele przykrych słów.
Dlaczego alkoholizm tak przeżywam? Do tego przyzwyczaić się nie da. Nie można patrzeć bez uczucia jak osoba, którą kochasz na swoje własne życzenie się wykańcza. Dzieciństwo przed oczami przelatuje z prędkością światła, nie da się tego wytrzymać, utrzymać w ryzach, po prostu trauma.
Dlaczego dystans do mężczyzn i lęk? Skrzywdziło zbyt wielu, a jeden ten jedyny wykorzystał mnie, kochał tylko ciało. Jednak to nie on skrzywdził najbardziej. Pewnego letniego dnia odebrano mi możliwość obrony, własnego zdania, zabrano mi kobiecość, delikatność i część duszy. Wręczono mi za to bezradność, problemy z odżywianiem, chęć do życia i uczucia. Wykorzystał, zniszczył wszystko co dla mnie ważne. Stałam się kukłą, bez emocji, wrakiem. Boję się, że ktoś jeszcze raz mnie przygniecie i wykorzysta, bo znałam go od piaskownicy i nie miał wahań, po prostu wziął nie myśląc o konsekwencjach, o tym że niszczy kogoś bezpowrotnie.
~ Hotoke 24.02.2021
11 notes · View notes
Text
27.08.20r. 11:13
Popłakałam się dziś bo nie wiedziałam czy biec na autobus czy odpuścić i czekać na kolejny 1h 35min. Bałam się ze jak pobiegnę to on odjedzie i wyjdę na kretynke. Witam lęki społeczne
5 notes · View notes
szukamznajomego · 4 years
Note
Hejka.. szukam kogoś do popisania kto mógłby mi w jakiś sposób pomóc np. osoba która przechodzi/przechodziła przez mniej więcej to samo co ja. I u mnie wygląda to tak że mam lęki społeczne, boje sie do kogoś odezwać, podejrzewam u siebie aspołeczność, miewam paraliże senne, często bez powodu wpadam w ataki płaczu, wiem że potrzebuje pomocy ale sama wstydze sie o tym głośno powiedzieć i, a przez wieczne kłótnie z tatą zaczełam sie ciąć [i jak coś to jestem pan]
499.
6 notes · View notes
weirdoofine-blog · 5 years
Text
Rzeczy, których ludzie nie widzą, bo masz fobię społeczną
Kiedy ludzie myślą o fobii społecznej, wielu z nich wyobraża sobie nieśmiałego introwertyka, który nie mówi zbyt wiele i nie wychodzi zbyt dużo. Podczas gdy taka wersja fobii społecznej też istnieje, życie z nią to zazwyczaj coś znacznie większego niż nieśmiałość. Nie każdy kto ma fobię społeczną jest cichy. Objawia się ona na różne sposoby, które mogą zaskoczyć nawet ciebie.
By dowiedzieć się jak fobia społeczna oddziałowuje na ludzi, poprosiliśmy ich o podzielenie się czymś co robią przez lęki społeczne, a z czego inni ludzie nie zdają sobie sprawy.
1."Większość ludzi myśli, że jestem niegrzeczna, kiedy nie jestem rozmowna w grupie. Tak naprawdę to jestem przerażona, bo mój umysł ciągle mi powtarza, że powiem nieodpowiednią rzecz."
2."Jestem bez przerwy przyklejona do mojego telefonu. To nie jest wymówka, by nie patrzeć na nikogo. W mojej głowie powtarzam 30 razy co chcę powiedzieć, by potem stwierdzić, że to mało istotne."
3."Jestem cicha- chętniej posłucham rozmowy niż w niej zacznę uczestniczyć. Czuję, że cokolwiek wyjdzie z moich ust, może wydawać się głupie."
4."Mówię szybko i żartuję wiele, nawet gdy tak naprawdę nie jestem tu i teraz...Działam automatycznie i potem gdy uda mi się zejść na ziemię, powtarzam sobie co powiedziałam albo zrobiłam...Trochę jak po byciu pijaną! Oczywiście żartuję i mówię szybko, więc nikt nie zauważa różnicy, jak i ja, dopóki nie wyjdę z tej mgły."
5. "Nie sądzę żeby większość ludzi zdawała sobie sprawę, że kiedy wychodzę z przyjaciółmi i nagle ich opuszczam to dzieje się przez lęk. Zawsze jest ten moment, kiedy to staje się zbyt przytłaczające i muszę iść do domu."
6. "Ciągle obserwuję mowę ciała innych, by zobaczyć czy obrażam ich oddychając."
7. "Łapię siebie na tym, że mówię dużo...w myślach mówię sobie: bądź cicho, mówisz za dużo, nikogo to nie obchodzi, każdy cię ocenia. Ale staję się tak lękliwa, że wychodzę z przyjaciółmi i nastaje dziwna cisza, kiedy nikt nic nie mówi. Więc czuję, że muszę mówić więcej, nawet gdy umieram z lęku lub paniki w środku. Czasem po dużych wydarzeniach, muszę zostać kilka dni w domu albo bez interakcji społecznych by się zregenerować."
8."Zebranie się na odwagę, aby porozmawiać przez telefon, trwa wiele dni. Pisanie jest łatwiejsze, ale to nadal ciężko być tę pierwszą, która zainicjuje rozmowę. Nie lubię mówić w grupie. Pojadę gdzieś, będę siedzieć w swoim samochodzie pół godziny i zdecyduję, że jednak nie idę."
9." Jestem głośna i gram żartownisia. Wszystko co odciągnie moją uwagę od tego, że mam problem i jestem zmieszana."
10."Staję się zdenerwowana tuż przed tym jak mam obcować z ludźmi. Zazwyczaj się to dzieje już w domu, adrenalina powoduje, że jestem zirytowana, oschła i nie mogę odpowiedzieć na żadne pytanie dopóki nie muszę jechać i się skupić, co odciąga moje zdenerwowanie."
11."Bawię się moimi włosami, portmonetką i innymi rzeczami, które trzymam w rękach by uwolnić nerwową energię. Nawet nie zauważam tego dopóki nie spojrzę na wygniecioną serwetkę."
12."Zawsze siedzę opierając się plecami ściany, nawet jak mój przyjaciel chce się zamienić ze mną miejscem. Czasem gubię się w tym o czym rozmawiamy, bo jestem zajęta planowaniem ucieczki, obserwowaniem i opisywaniem wszystkich osób w pomieszczeniu."
13."Przy ludziach, którzy myślą, że nie jestem towarzyska, zamykam się i nie rozmawiam z nimi. Albo jeśli zdołam przekonać siebie, że wyglądam normalnie, mówię szybko i chaotycznie. To przegrana sytuacja."
14."Ćwiczenie i ćwiczenie co powiem przez telefon, i pisanie tego na kartce papieru przed zadzwonieniem, więc jeśli mój lęk mnie przerośnie, będę mogła przeczytać to co napisałam na kartce."
15."Odpisywanie na maile, wiadomości, szczególnie grupowe wiadomości zajmuje mi wiele czasu, ponieważ boję się, że powiem coś błędnego albo coś źle i mogę wyjść na niegrzeczną, i nieuprzejmą. Miałam wiele nieporozumień związanych z tą formą kontaktu, dlatego przeraża mnie to. Czuję, że każdy mnie już nienawidzi i jak napiszę coś głupiego to znienawidzi mnie jeszcze bardziej."
16."Nie umiem skupić się na rozmowie, ponieważ myślę o tym czy przegapiłam swój pociąg, czy moje włosy dobrze wyglądają, czy wyglądam na dostatecznie zainteresowaną, czy mogę rozmawiać z drugą osobą i o tym, czy jak teraz wrócę do domu to będę o tej godzinie i będę miała tyle czasu na spanie. To wyczerpujące, bo mój mózg nie przestaje i nie jestem w stanie zapamiętać niczego, co ktoś mi powiedział w trakcie rozmowy."
17."Fobia społeczna jest jednym z powodów czemu zachowuję długie włosy. Czuję się z nimi bezpieczniej, mogę się nimi bawić. Czuję też, że mogę się ukryć za swoimi włosami tak często."
18."Mam poważną minę, nie dlatego, że nie jestem szczęśliwa, czuję się tak niekomfortowo, że nie umiem pokazać emocji. Kiedy rozmyślam, topię się w swoich destrukcyjnych myślach. Ciągle mam wymówkę, by opuścić pomieszczenie, bo nie czuję się komfrotowo patrząc w telefon, by uciec od innych i od siebie samej. Jestem niespokojna."
19."Odwołuję plany, często na ostatnią minutę, nie dlatego że jestem niegrzeczna czy nie chcę iść, ale boję się wyjść, boję się tego co się stanie, kto na mnie spojrzy, czy będę zawstydzona etc. I po tym czuję się źle, że to przegapiłam."
20."Zaczynam się pocić, niezależnie od tego jaka jest temperatura."
21."Zawsze wolę mieć coś zaplanowane na przynajmniej 1 dzień przed. Każdego ranka psychicznie przygotowuję się do dnia. Pomaga mi to uspokoić mój lęk, i komfortowe jest dla mnie wiedzieć czego oczekiwać. Trudno być spontaniczną, ale jak długo jak przyjaciel mówi mi, że zrobimy coś w dany dzień, to mogę być elastyczna co zrobimy, gdzie i kiedy."
22."Jestem postrzegana jako zimna, tępa, spięta osoba- to rezultat mojej paniki i starania się by wyglądać normalnie."
23."Czasem odlatuję kiedy wokół jest zbyt wiele bodźców. Po prostu jestem gdzie indziej w mojej głowie, a fizycznie patrzę się w coś dziwnego jak np. kosz na śmieci."
24."Uśmiecham się i staram się nie wchodzić nikomu w drogę. Wszystko to podczas gdy czuję się irytująca w pewien sposób. Chcę uciec, nawet jak każdy jest miły. To jest do bani."
4 notes · View notes