#jak promować muzykę
Explore tagged Tumblr posts
Text
youtube
Mała porcja newsów :D jest coś o rekinach, gramofonie z klocków Lego i nawet Snoop Dogg wbił na chwilę :)
#ravefm#rave fm#youtube#piraci radiowi#pirackie radio#radio pirackie#kraków#humor#dj#vlogi#polski vlog#rekiny#rekin#snoop dogg#promocja muzyki#jak promować muzykę#gramofon#klocki lego#gramofon z klocków LEGO#blazik#dj blazik#EDM news#EDM#rave#polski rave#Youtube
5 notes
·
View notes
Text
06; wywiad
06; wywiad
Wyjaśnienia słów parę: ponura rzeczywistość ukryta pod warstwą pasteli, kwiatów i uśmiechów.
...
Dla niektórych ludzi życie idola mogłoby równać się życiu na Marsie. Niby wszyscy wiedzieli, że być może da się jakoś normalnie funkcjonować. Ba! Z zapartym tchem wpatrywali się w poczynania ludzi żyjących na Marsie, ale jednak żaden przeciętny obywatel świata nie spieszył się, żeby go posmakować.
Jeżeli decydujesz się na bycie idolem, musisz poddać się pewnym regułom. W końcu, przez ramię wygląda ci cały świat, czekający tylko na jakikolwiek temat do plotek. Żeby utrzymać kontrolę nad tym, w jaki sposób ludzie o tobie mówią, sam musisz podać na tacy materiały nadające się na pierwsze strony gazet. Wywiady. Nie wyobrażaj sobie jednak, że możesz mówić to co ci ślina przyniesie na język. Każda sylaba wydostająca się z twych ust powinna być przynajmniej trzy razy porządnie przemyślana. A jeżeli zignorujesz zasady...
Czasem chciałem poddać się jedynie przyjemnością życia. Produkować muzykę i występować na scenie. Jako pracownik wytwórni musiałem się jednak podporządkowywać i promować swój wyidealizowany wizerunek. Często targały mną sprzeczne, skrajne emocje, dotyczące tego czy byłem, czy też nie byłem, zobowiązany do występów publicznych. Na jednym ramieniu siedział mały, uroczy aniołek tłumaczący cierpliwie cichym, miękkim głosem, że to tylko dzięki fanom byłem w stanie robić to co kocham i być z moimi braćmi. Na drugim jednak siedział głośny, odrażający diabełek rechoczący, że jako człowiek wolny nie byłem zobowiązany do robienia niczego poza moją wolą. Zwykle jako potulny baranek wytwórni pokładałem swoje nadzieje w cherubinie - pracowałem systematycznie, z wytrwałością i bez narzekania. Jeśli jednak to demon przejmował kontrolę nad moim umysłem... Łatwo przywołać było w pamięci zaciśnięte ze złości pięści Hyungów.
Rzadko zdarzało się, aby wywiady były inne niż nudne. W zasadzie po pewnym czasie zauważyłem pewną powtarzalność. Zawsze musieliśmy ze sztucznymi uśmiechami odpowiadać na te same pytania. Zawsze pojawiała się sprawa dylematu sercowego, pewien skandal do omówienia, zawsze był wspomniany całokształt naszej pracy. Zawsze ktoś wytykał jej wady i zalety, zawsze ktoś się zirytował, a w miarę dobry humor wyparowywał jak chipsy podczas złego wieczoru.
Niewygodne, plastikowe oparcie krzesła wbijało mi się w plecy. Niespokojny zacząłem się uporczywie wiercić i kręcić próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Ostrzegawcze spojrzenie Namjoona skutecznie mnie uspokoiło. Przysunąłem się bliżej krawędzi siedzenia mebla. Nadal było mi niewygodnie, ale przynajmniej nie miałem sztucznego tworzywa wbijającego się między moje łopatki. Złączone dłonie położyłem na swych udach, ale już po pięciu żałosnych sekundach zacząłem bawić się własnymi palcami.
Byłem zanudzony na śmierć. Pytania nie różniły się niczym od tych zadanych podczas ostatnich dwóch tygodni promocji. W pokoju było duszno, jaskrawe lampy oślepiały moje oczy i byłem pewien, że te cholerne krzesło przyprawi mnie o bóle pleców.
Czyjaś dłoń jakby niewidzialnie, niepostrzeżenie próbowała przemknąć po moim udzie. Podniosłem wzrok i spojrzałem na kończynę intruza. Nie musiałem się utwierdzać poprzez patrzenie na twarz, po samym wyglądzie dłoni wiedziałem, że to Taehyung. Ścisnął parę razy moją nogę pokrzepiająco i już chciał ją zabrać, skryć w kieszeniach swoich spodni, ale szybkim ruchem zahaczyłem swoim palcem wskazującym o jego mały palec. Niewerbalnie poprosiłem o jeszcze odrobinę wsparcia. TaeTae rozumiejąc mnie bez słów zostawił swoją dużą dłoń na moim udzie, a następnie pogłaskał je delikatnie i ścisnął raz jeszcze.
Wyrwałem się z tego prywatnego, kochanego świata stworzonego ze mnie i Hyunga, kiedy usłyszałem, jak ktoś wymówił moje imię. Podniosłem wzrok przed siebie i szybko próbowałem odnaleźć się w rozmowie.
— To może być trochę dziwne pytanie, ale którą część ciała Yonga lubicie najbardziej? — spytał gospodarz.
Najwidoczniej nie tylko ja zostałem wyrwany z własnej głowy. Nie pozwoliłem sobie jednak na chwilę nieuwagi i wyparłem ze swej twarzy jakiekolwiek ślady zniesmaczenia i dyskomfortu. Miałem nadzieję, że zrobiłem to wystarczająco szybko, aby nie zaniepokoić fanów. Na twarz wmusiłem swój najbardziej przekonujący uśmiech licząc, że to wystarczy.
Nastała chwila niezręcznej ciszy. Namjoon szybko zaczął mówić cokolwiek, żeby ją zapełnić. Skąd wzięło się w ogóle takie pytanie? Stary zboczeniec. Czy on tak bardzo chce się dowiedzieć czy przypadkiem Hyungowie nie obmacują mnie podczas snu?
Coś targnęło moim sercem. Przelała się przez nie fala goryczy. Goryczy do tych mężczyzn, goryczy do naszej kultury, goryczy do społeczeństwa, systemu, samego siebie. Czy media zareagują na tą zniewagę? Może staną w mojej obronie, a może staną się moim katem? Czy ARMY stworzą pokrzepiający hasztag, a pod moimi postami spłyną serduszka niczym deszcz w sierpniowy wieczór? Zastanawiałem się, czy moi Hyungowie wypowiedzą się w jakikolwiek sposób. Naturalnie wiedziałem, że gdybyśmy trwali w sytuacji prywatnej, bez wahania stanęli by w mojej obronie. Ale to nie działo się za kulisami. Teraz byliśmy w pracy, gdzie obowiązywały nas pewne zasady. Musieliśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby nie pogorszyć sytuacji. Bardziej zaniepokoiła mnie własna reakcja. Tyle razy chełpiłem się wyrobionymi ciężką pracą mięśniami, swoją dojrzałością, ciętym językiem i bystrym umysłem. Dlaczego więc, kiedy doszło do sytuacji, w której mogłem wykorzystać te atrybuty do obrony własnej, po prostu zamarłem? Dlaczego się nie odezwałem, nie zacząłem krzyczeć, nie wstałem z krzesła, nie wyszedłem. Dlaczego się nie sprzeciwiłem...
Na wszystkich twarzach zauważyłem czyste zaskoczenie i zniesmaczenie. Yoongi nawet nie próbował powstrzymać grymasu wspinającego się na jego twarz niczym cień rzucony na ścianę. Namjoon wyraźnie zesztywniał na swoim miejscu jakby szykował się do ucieczki, a Seokjin próbując okłamać cały wszechświat, że słucha, przeskakiwał wzrokiem z reportera na któregoś z nas. Z twarzy Hoseoka z każdą milisekundą spływał jak Niagara jego uśmiech, a oczy Jimina przyciemniły się przypominając dwa małe, rozżarzone węgielki. Taehyung swoim gorącym wzrokiem próbował przebić ścianę, od której nie odrywał spojrzenia, jego dłoń zacisnęła się na moim udzie niemal boleśnie. Siedzący przede mną Jungkook wyprostował się i wypchnął swoją pierś do przodu próbując zakryć mnie przed wścibskim wzrokiem gapiów.
— Yong zwraca bardzo dużą uwagę na to jakich kosmetyków używa i jak one pachną. Dlatego właśnie jego włosy zawsze pachną niesamowicie, zwykle jakimiś owocami. Najbardziej to odczuwamy, kiedy wychodzi spod prysznica i zapach roznosi się po całym domu. Osobiście uwielbiam woń maliny — skomentował Namjoon.
Dobrze dobrana odpowiedź, punkt dla ciebie Joonie. Nie było w niej nic kontrowersyjnego, czegoś co ludzie mogliby dwojako odczytać. Chyba, że ktoś by się uparł i wywnioskował z tej wypowiedzi, że moi Hyungowie brali czasem ze mną prysznic. Nie jest to jednak informacja potrzebna dla publiki.
— Dla mnie będą to jego oczy — pośpiesznie dopowiedział Yoongi — każdy ma sekrety, ale Yong w szczególności jest tajemniczym gościem. Znamy się jednak tak długo, że jedno spojrzenie w jego oczy wystarczy, że dowiedzieć się o czym myśli.
I to miał być ten introwertyczny facet, który przed kamerą usilnie wyrywał się z moich czułych uścisków? Nie pozostałem jednak zdziwionym na długo - Suga zawsze za zwyczaj miał odczytywanie ruchu naszych ciał jakby były ciekawą książką, od której nie mógł się oderwać. Dlatego to on był zazwyczaj pierwszym który zauważał rychłe niezadowolenie danego członka. Nie afiszował się jednak swoją wiedzą. Jeżeli sytuacja nie była poważna na tyle by powiadomić kogoś innego, okazywał swoje wsparcie po cichu. Nagle na twojej szafce nocnej pojawiały się tabletki przeciwbólowe, w telefonie samoistnie tworzyła się uspokajająca playlista, a do torby na siłownie przywędrowały małe przekąski.
— Um, ah! Jego ramiona! — Hoseok obrócił się na krześle w moją stronę i ścisnął moje ramie — Są nie tylko dobre do drzemki podczas przerw, ale podczas tańca wyglądają najlepiej, zwłaszcza kiedy nosi za dużą koszulkę. — dokończył dumny ze swojej odpowiedzi i błysnął swoim słonecznym uśmiechem w stronę kamery.
Dodał na zakończenie zalotne mrugnięcie okiem. Jego oczy skierowane na mnie dodały mi otuchy. Znajdowała się w nich taka ilość zamiłowania, że nagle onieśmielony skłoniłem swoją głowę. Hobi ścisnął moje ramię ponownie, ale nawet jeżeli przykleił chichot na swoją twarz, to jego oczy po skierowaniu ich na dziennikarza pozostały zimne niczym lód.
Zaraz potem uwaga widowni przeniosła się na podekscytowanego Jimina. Ten głupiutki Hyung podskoczył na swoim miejscu, a jego dłoń wyskoczyła w powietrze. Zachowywanie się jak siedmiolatek po raz pierwszy siedzący na lekcji matematyki leżało po prostu w jego naturze.
— Jego uśmiech oczywiście! Nawet jeżeli wszyscy jesteśmy wykończeni po pracy, on nadal tkwi na jego twarzy i poprawia nam wszystkim humory.
W między czasie Taehyung cofnął swoją dłoń z mojego uda. Zanim mogłem zacząć się dąsać z braku kontaktu fizycznego, poczułem jak jego palce ostrożnie rozplątały moje ściśnięte dłonie. Zarumieniłem się delikatnie na tę akcję chociaż powinien być przyzwyczajony. Tae jest jednym z członków, który pokazuję swoje uczucia, kiedy tylko ma okazje. Upływ lat nie przyzwyczaił mnie do troski, którą obdarzali mnie starsi. Palce Taehyunga po wykonaniu swojego zadania delikatnie wsunęły się między moje. Jego dłoń była o wiele większa od mojej, prawie całkowicie zamykała moją w troskliwym uścisku, ale to tylko pogłębiło uczucie ciepła rozchodzące się po moim ciele.
Dłoń ścisnęła dłoń, a kciuk potarł czule knykcie. Taehyung nie spojrzał na mnie, ale ja nie nie chciałem, żeby to robił. Miałem niepowstrzymane uczucie, że gdyby na mnie zerknął spod swojej grzywki to rumieniec na policzkach stałby się niemożliwy do ukrycia przed kamerą. Ta wymiana uczuć była naszą małą tajemnicą.
— Jego dłonie — podniósł nasze złączone ręce w górę — bo są takie malutkie i idealnie pasują do moich.
Następnie do odpowiedzi poderwał się Seokjin.
— Dla będzie to jego żołądek! — wszyscy zaśmiali się, a ja zażenowany podniosłem zmarszczone brwi i ułożyłem grymas z warg niczym układankę —No bo zawsze bez narzekań zjada wszystko co ugotuję. Kiedyś specjalnie dosypałem za dużo soli do jajek, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie okłamuje mnie, chwaląc moje dania. Przełknął wszystko i mimo grymasu powiedział, że jajecznica smakuje wyśmienicie! Zlitowałem się nad nim i przyniosłem mu za to porcje świeżego bekonu.
Na koniec pozostał Jungkook. Ten nie odpowiadał jednak mimo swojej kolejki. Jak jeden mąż popatrzyliśmy w jego stronę wyczekująco. Stuknąłem delikatnie butem w środek jego pleców. Ten lekko zawstydzony wyprostował się jak drut i pospieszył z odpowiedzią.
— Eh, chyba jego uda... — powiedział jakby nadal pogrążony we własnym świecie.
Nastała cisza. Cholera, czyli jednak chłopaki mnie obmacują po nocy. Oczyma wyobraźni widziałem już tytuły artykułów mówiące o możliwych pociągach homoseksualnych w naszej grupie. Od razu wiedziałem, że Jungkook dostanie w aucie burę podczas powrotu. Pytanie ewidentnie było podchwytliwe i kiedy wszyscy uważnie zwracali uwagę na swoje słowa, JK jak zwykle wypalił z pierwszą lepszą odpowiedzią jaka przyszła mu do głowy. Trzeba było tylko wymyśleć coś, żeby uratować tą nieszczęsną sytuację.
Kook w końcu zdecydował się upuścić krainę w przestworzach, bo jakby dopiero teraz zauważając co powiedział, wciągnął powietrze do płuc ze świstem, a jego oczy otworzył się komicznie.
— No bo jak się przytulamy to czasem się kładę na jego nogach, a one są zwykle ciepłe i miękkie! — próbował się wyjaśnić.
— Co? W jakim sensie kładziesz na jego nogach? — zapytał zaskoczony gospodarz.
— Po prostu, jak śpimy razem w jednym łóżku to się...
— Ej! Weź, bo przez ciebie wszyscy myślą o czymś innym! — przerwałem mu.
Nachyliłem się do przodu i pięścią uderzyłem w jego ramię. Nie było to mocne uderzenie, ale Hyung rozumiał moją desperacką próbę rozładowania atmosfery, bo podskoczył na mój dotyk, złapał się za obolałe miejsce i krzyknął w moją stronę.
— Może trochę szacunku!
Nasza interakcja wydawała się zadziałać, bo gospodarze roześmiali się wdzięcznie. Seokjin zaczął skrzeczeć o tym, żeby nie bić się przed kamerą, Yoongi mimo dalszego zdenerwowania zmusił się do uśmieszku na twarzy, a Namjoon zaczął wspominać ojcowsko:
— Gdybyście tylko wiedzieli co ta dwójka wyprawia w domu...
Na twarz Hoseoka przypływ przybłąkał jego sercowy uśmiech, Jimin zaczął rechotać do rozpuku i klaskać jakby w rytm piosenki grającej w jego głowie. Taehyung ścisnął moją dłoń.
Do końca wywiadu nie wspomniano o żadnych częściach ciała. Mnie jednak w głowie jak echo dzwonu kościelnego odbijało się pytanie.
— Jaką część ciała Yonga lubicie najbardziej?
...
Celebrując każdą chwilę odpoczynku, wsunąłem zimne stopy pod wzburzoną kołdrę. Oparłem się o poduszkę i ściągnąłem okulary z nosa. Odkładając je na stoliczek umiejscowiony obok mebla, kątem oka spojrzałem na tytuł książki krzyczący do mnie. Wymazałem jednak tą myśl z głowy - była już pora, podczas której powinienem bez snów obracać się z boku na bok. Na suche dłonie nałożyłem krem, z butelki wody pociągnąłem ostatniego łyka. Obniżyłem się na poduszce i przyciągnąłem kołdrę pod samą brodę. W oczekiwaniu na sen moje myśli zaczęły dryfować.
Jak przewidywałem, Jungkook poznał gorzki smak reprymendy po rozpoczęciu podróży do domu. Namjoon przez solidne parę minut upominał go, aby uważał na słowa, ale nikt nigdy nie potrafił pozostać złym na te królicze ząbki. Kiedy JK skrupulatnie przepraszał za swoją bezmyślność, lider tylko cmoknął ustami i poklepał piosenkarza po ramieniu w niewerbalnym znaku przebaczenia. Przez całą tą interakcje w samochodzie panowała cisza, aby zapewnić tej dwójcie spokój na zrobienie tego co konieczne, ale już po chwili wszystko wróciło do normy, kiedy Jimin zaczął głośno śmiać się z pechowego wywiadu, Hoseok podśpiewywał pod nosem jakąś pop-ową piosenkę, a siedzący obok niego Yoongi wymamrotał coś o braku odpoczynku przy nas.
Teraz Jungkook leżał rozłożony jak rozgwiazda na łóżku po drugiej stronie pokoju. W przeciwieństwie do mnie zrezygnował z kąpieli i po zjedzeniu kolacji wpakował się do spania, zdobywając dodatkowe trzydzieści minut snu. Kookie od zawsze miał mocny sen, nie musiałem więc się martwić obudzeniem go kiedy sam pośpiesznie szykowałem się do łóżka. Miałem nadzieję na zbawienie w postaci szybkiego nadejścia snu. I pewnie stałoby się to faktem, gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi do naszego pokoju.
Wyjrzałem zza swojego kołdrowego kokonu. W progu stał Taehyung. Pośpiesznie skierowałem wzrok na śpiącego Jungkooka po czym skinąłem głową w stronę Tae. Podczas kiedy ten dreptał na palach w moją stronę, ja podniosłem kołdrę do góry w geście zaproszenia. Już po chwili poczułem, jak materac opada pod ciężarem innego ciała. V położył się za mną. Jedną dłonią objął mnie w talii ściskając ją na powitanie (na dobranoc), a drugą delikatnie, starając się mnie za bardzo nie poruszyć, wsunął pod moją głowę.
Na mojej szyi złożył motyli pocałunek.
— Pachniesz malinami.
...
2255 słów
#gross#gross mans#inappropriate#interview#bts-x-male-reader#bts#bts8thmember#bts8thmalemember#overprotective#protective#Hyungs#protective Hyungs#kim seokjin#seokjin#ARMY#kim namjoon#namjoon#kim taehyung#taehyung#min yoogni#yoongi#Jung HoSeok#hoseok#park jimin#jimin#jeon jungkook#jungkook#polski#polish
4 notes
·
View notes
Text
Wesja polska Tytuł: Spędzanie wspólnego czasu poprzez naukę o muzyce lekcje instrumentu dzielenie się wrażeniami na temat muzyki świata filozofii wiedzy o leczeniu o życiu zdrowiu różnych naukach i dziedzinach życia. Razem można tworzyć trz muzykę i różne pomysły artystyczne i nie tylko. Treść: Jak w tytule potrzebne osoby z pasją muzyczną artystyczną naukową ogólnie wszyscy chętni wiedzy i świecie i życiu otwarte na drugiego człowieka chcące pokonywać razem trudy życia dyskutować o egzystencji zmieniać siebie ludzi zycie na lepsze tworzyć cos w stylu bloga kanału internetowego profili reklamowych na których to bedziemy zamieszczać promować dzielić ze społecznością nasze odczucia pomysły moze i w przyszłości dzieła artystyczne i nie tylko z tej branży będziemy pokazywać rozne zdolności ludzi nawet ktore sie będą się wydawać absurdalne. Pamiętajmy że żyjemy w czasach kiedy pokazuje się szczerą prawdę rrwlnr życie bo to właśnie jest największa sztuka więc czujesz ze możesz coś napisać wymyśleć podzielić wrażenia odczucia na temat zmieniającego się świata nie wstydź się i napisz nie ma głupich pytań i pomysłów dla kazdego co innego wszystko jest kwestia czasu pracy lub czasem dobrych wiatrów i szczęśliwego losu. Kontakt: e mail [email protected] messenger "kamil konrad wojtun- niedziela" telefon jeśli ktoś lubi rozmawiać a nie pisać podam w wiadomości mozesz mnie też wyszukać w google wpisując "kamil wojtun" lub na innych serwisach w internecie. P. S. Piszę we własnym imieniu i podaje swoje prywatne dane ponieważ ja będę opiekunem i menagerem projektów cała społeczność będzie powiązana ze sobą jakby wspólnota nie na zasadzie portali społecznościowych troche innaczej ale kazdy od potrzeb będzie czy w grupie czy w duecie lub jako samodzielny sobie tu działał jako na początek podaje siebie jako pomysłodawce do waszej dyspozycji i czekam na wasz odzew bedziemy działać w realnym życiu w internecie telepatycznie i jak się tylko da. Pozdrawiam trzymajcie się ciepło!!! World version Title: Spending time together by learning about music instrument lessons sharing impressions about music world philosophy knowledge about healing about life health various sciences and areas of life. Together you can create three music and various artistic ideas and more. Content: As in the title, people with a passion for music, artistic, scientific, in general, all those willing to know and the world and life open to other people who want to overcome the hardships of life together, discuss about existence, change people's life for the better, create something like a blog, an internet channel, advertising profiles We will post, promote, share our feelings with the community, ideas, maybe in the future, artistic works and not only from this industry, we will show people's various abilities, even those who will seem absurd. Let's remember that we live in a time when the honest truth is shown rrwlnr life because this is the greatest art so you feel that you can write something, think up share the impressions of the changing world, do not be shy and write there are no stupid questions and ideas for everyone else everything is a matter of working time or sometimes good winds and a happy fortune. Contact: e-mail [email protected] messenger "kamil konrad wojtun- niedziela" phone if someone likes to talk and not write in the message, you can also search for me on google by typing "kamil wojtun" or on other websites on the internet. PS I am writing on my own behalf and giving my private data because I will be the guardian and manager of projects, the whole community will be connected with each other as if the community will not be a little different on the basis of social networks, but everyone will be either in a group or in a duet or as an independent one, act here as at the beginning, I put myself at your disposal as the originator and I am waiting for your response. We will act telepathically and as much as possible in real life on the Internet. Regards, stay warm !!!
1 note
·
View note
Text
Po pracy przy drzewie. Pada snieg. Rozmowa o kotach. Koty nie sa dla mnie? Przypadkowo kasuje dlugiego posta... Pisze znowu...
Chciałem zakomunikować, ze jestem fajny i daje Ci szansę. Moja pasja to twórczość. Postanowiłem otworzyć wydawnictwo. Mam trochę różnych doświadczeń. Mam już pierwsza klientke. Jest zadowolona. Będę ją dalej promować. Ale mam cel, aby produkować profesjonalne gry komputerowe. Na razie są amatorskie i robię je sam. Chodzi o to, że mam motywację. Chce pomagac ludziom. Wiem, ze nie jest lekko. Ale z Grodzki Studio możesz być kimś wyjątkowym... Może brzmi to pompatycznie, ale to prawda. Chcesz napisać pierwsza albo kolejną książkę. Może kochasz muzykę tak samo jak ja? Spróbuj swoich sił. Pomogę Ci. Może to nowa szansa dla Ciebie? By życie było lepsze?
Zajmę się reklama. Bo mam doświadczenie. Pomogę Ci - doradze. Będziesz tak samo zadowolony jak moja pierwsza klientka na wydawnictwo - Czesława. Zrobie co będę mogl, aby Twoja tworczosc sie pojawila. Mam doświadczenie w reklamie i twórczości. Zmontuje Twoje utwory. Dostaniesz plyty.
Napisałem 4 książki. Nagrałem około 5 albumów muzycznych. Robię dużo więcej. Ale nie chodzi o przechwalanie się. Możesz zweryfikować moje umiejętności. Może zacznij od odsłuchania mojej muzyki? Ostatni album to Bohaterowie na Youtube pod moim nazwiskiem Łukasz Grodzki lub grodzki studio. Jestem z niego dumny.
Cena za wydanie twórczości to 2000 zł. Naprawdę warto, bo mam wiele talentów. Pomagam nie tylko duchowo, ale też reklama i otrzymasz 50% zysków ze sprzedaży. Nic nie obiecuje, bo część pracy musisz wykonać Ty. Ale jest to jakaś konkretna szansa dla Ciebie. Każdy ma tutaj szansę, bo to nowe wydawnictwo. Ale cena nie może być niższa! Ja wykonuje i tak masę pracy... Jeśli mnie rozumiesz to spróbuj. Może zostaniesz popularny?
Moje nazwisko: Łukasz Grodzki
Mieszkam w Chełmie, Lubelskie.
Telefon 668 548 905.
E-mail: [email protected]
www.grodzkistudio.pl
Spróbuj swoich sił jako artysta! A może interesuje Cię sama reklama internetowa? Projektuje strony www i reklamy internetowe. Mamy szeroką ofertę. Może zacznij od zapoznania się z naszą stroną www - www.grodzkistudio.pl? Działaj!
#biznes#wydawnictwo#reklama#reklama internetowa#biznes internetowy#beletrystyka#powiesc akcji#sci-fi#science fiction#bohaterowie#muzyka#trap#raper#rap#hiphop#grodzki studio#lukasz grodzki#mały dewiant
1 note
·
View note
Text
🌱 SOBOTA 27 LIPCA 2019
🕑 10.00-18.00
Miejski Serwis Rowerowy
📍ul. Ząbkowska przy ul. Targowej
Mobilny serwis rowerowy, w którym serwisanci bezpłatnie dokonają przeglądu i regulacji rowerów, a także drobnych napraw. Przyjdź, sprawdź stan łańcucha, hamulców i przerzutek, załątaj dętkę albo napnij szprychy.
🕑 10.00-14.00
Otwarty Warsztat Rowerowy
📍ul.Brzeska 23, wejście od Bazaru Różyckiego
Udostępniamy przestrzeń warsztatu wraz z całym niezbędnym sprzętem dla tych, którzy chcą naprawiać swój rower samodzielnie. Nie naprawimy roweru za Ciebie, ale w warsztacie będzie doświadczony prowadzący, który będzie udzielał wskazówek jak dokonać napraw, jak korzystać z narzędzi, jak dbać o rower. Naprawienie najczęstszych usterek rowerowych jest zazwyczaj proste i w zasięgu każdego. Raz zdobyte umiejętności zostaną na całe życie, obniżą koszty użytkowania, zaoszczędzą czas. Jest to też świetna okazja do poznania ludzi i podzielenia się swoją wiedzą z innymi. Po prostu wpadnij! Warsztat dla osób dorosłych. Osoby poniżej 16-go roku życia muszą być pod w towarzystwie opiekuna. Wydarzenie jest DARMOWE. Otwarty warsztat rowerowy jest jednym z działań programu Aktywny Warszawiak. "Aktywny Warszawiak - Akcja Rewitalizacja" jest realizowany w ramach Zintegrowanego Programu Rewitalizacji m.st. Warszawy Kontakt 790 450 274
🕑 10.00-15.00
ROWEROWY RECYKLING - zbiórka rowerów
📍ul.Brzeska 23, wejście od Bazaru Różyckiego
Otwarty Warsztat Rowerowy na Bazarze Różyckiego na co dzień zajmuje się recyklingiem rowerowym. Prowadzimy zbiórkę rowerów do recyklingu. Trzymasz rower na balkonie na lepsze dni choć kupiłeś już nowy? Dusisz swójego starego Wigry3 w piwnicy i czekasz aż puści pędy? Dzieci wyrosły z rowerów? Uwolnij rower i przekaż go dalej. Naprawiamy rowery, które nadają się jeszcze do jazdy pozostałe rozbieramy na części i recyklingujemy. Części i rowery możesz ponownie kupić, wspierając przy tym utrzymanie warsztatu i projekt "Rower za dobro" - dzieciaki dostają rowery w zamian za dobre uczynki na rzecz innych. Chcesz się przyłączyć do akcji i pomóc przy rowerach? Zapraszamy! To jest OTWARTY warsztat rowerowy :)
🕑 10.00-18.00
Targ Rolny
📍Plac Konesera
Tej wiosny na placu Konesera można będzie kupować warzywa, owoce, przetwory, ryby, sery i wędliny, miody, słodycze oraz produkty garmażeryjne bezpośrednio od ich wytwórców - rolników i producentów żywności regionalnej i tradycyjnej. Nie zabraknie warsztatów rękodzielniczych i atrakcji dla dzieci! 👧👦
🕑 12.00 - 18.00
Piotr Sarmini i Dorota Cieślik "Wypisz, wymaluj - Praga"
📍Galeria Ząbkowska 11
Wypisz, wymaluj – Praga! Zapraszamy na warsztaty z kreatywnego pisania i rysunku „Wypisz, wymaluj – Praga!”. Zajęcia poprowadzą dla Was Piotr Sarmini i Dorota Cieślik. Wydobądź z siebie tkwiące głęboko pokłady kreatywności i opowiedz nam swoją, niepowtarzalną historię o warszawskiej Pradze! Zapraszamy Was na warsztaty interdyscyplinarne – łączące pisanie i rysunek. Najpierw rozgrzejemy swoje mózgi i pióra wydobywając własne lub zasłyszane, praskie historie i przelejemy je na papier w formie krótkich, jednostronicowych opowiadań lub felietonów. Następnie uruchomimy serca i flamastry rysując i malując ilustracje do wybranych tekstów. Tym samym stworzymy bogatą kolekcję anegdot i rysunków prasko-warszawskich, a będzie ona tak różna i wyjątkowa jak ich autorki i autorzy. Chcemy zaskoczyć Was sobą nawzajem i możliwościami jakie tkwią w interpretacji sztuki, pokazać jak różne i zaskakujące bywają punkty widzenia na „ten sam temat” . Zapraszamy zarówno tych, którzy lubią pisać, ale nie czują się dobrze w malowaniu i odwrotnie – szalonych plastyków, słowa składających głównie na fejsbuku. W końcu tych, którzy ani za często nie piszą, ani nie rysują, ale czują, że chcieliby coś stworzyć, poznać ciekawych ludzi i zajmująco spędzić czas! Warsztaty poprowadzą dla Was: Piotr Sarmini – pisarz i filolog, autor powieści hiphopowej „Bez przekazu”. Dorota Cieślik – twórczyni street artu, od lat pracująca z młodzieżą. Wiosną tego roku wspólnie zaprezentowali miastu wystawę zbiorową „Bez przekazu / wizuale wokół literatury” Zapraszamy uczestników w przedziale wiekowym 12-99 lat. Dwie grupy: I 12.00-15:00 II 15:00-18:00 Zapisz się wysyłając na maila swoje – imię, nazwisko, numer grupy – [email protected]
🕑 12.00-18.00
Wielki Antykwariat
📍Płyty Gramofonowe / ulica
Dostojewski za złotówkę? Czemu nie! Hendrix na winylu? Poproszę! Najpopularniejsza impreza antykwaryczna w Warszawie powraca w wakacje na Ząbkowską. Po raz kolejny zamienimy ogródek przy Ząbkowskiej 9A w magiczne miejsce pełne starych książek i płyt winylowych. Czym jest Wielki Antykwariat? To wydarzenie organizowane przez Wojtka Kapełko, właściciela sklepu Płyty Gramofonowe plytygramofonowe.pl, przy wsparciu pomysłodawcy inicjatywy - Bartka Mindewicza. W ramach Wielkiego Antykwariatu jednego dnia w jednym miejscu wystawia się kilkanaście antykwariatów, sklepów winylowych oraz prywatnych wystawców książkowo-płytowych. Jaki jest tego efekt? Można kupić książki już od złotówki oraz uzupełnić swoją kolekcję winyli nie przecinając przy tym miasta wzdłuż i wszerz szukając okazji. Niezależnie od tego w jakim jest się wieku i jakie ma się zainteresowania - podczas Wielkiego Antykwariatu każdy znajdzie coś dla siebie! Zapraszamy!
🕑 12.00-18.00
STREFA KREATYWNYCH - targi rękodzieła i upcyklingu
📍Ząbkowska - strefa targów
W STREFIE KREATYWNYCH znajdziecie zorientowane ekologicznie wzornictwo, biżuterię, zabawki i ubrania. Nie zabraknie wystawców korzystających z ekologicznych surowców i rozwiązań oraz tych dających drugie życie rzeczom. Partnerem wydarzenia jest Przerób-My - inicjatywa, która powstała, aby promować prawdziwe rękodzieło, rzemiosło oraz propagować ideę upcyklingu i przetwarzania. Promująca drobnych twórców oraz przybliżenie odbiorcy procesu twórczego, zaintrygowanie całym rękodzielniczym światem pełnym pomysłów i kreatywności. Więcej na: https://przerobmy.pl/ #recykling #upcykling #handmade #targiekologiczne #reduce #reuse #recycle #polscyprojektanci
🕑 14.00 - 18.00
Chodź do nas, coś Ci zmalujemy!
📍Ulica Ząbkowska
Znudziły Ci się buty, jeansy albo kurtka? A może denerwuje Cię jakaś plamka, której nie da się usunąć? Nie wyrzucaj! Przynieś do nas w sobotę 27 lipca w godzinach od 14:00 do 18:00 na Otwartą Ząbkowską – Luiza i Ania wyczarują coś pięknego specjalnie dla Ciebie: kosmiczne wzory, szalone napisy, bajkowe światy, autorskie wzory do wyboru, w kolorze lub jednobarwne. SOBOTA, 27 lipca 2019 r. godz.: 14.00-18.00 Otwarta Ząbkowska KOSZTY Koszt wykonania wzoru uzależniony jest od jego wielkości. Ceny i niektóre wzory udostępnimy w postach do wydarzenia. KILKA SŁÓW O NAS Luiza Poreda maluje i rysuje od 20 lat. Poza zdobieniem ubrań, butów, mebli, ścian, zajmuje się na co dzień malarstwem sztalugowym, ilustrowaniem, animacją kulturalną i współtworzeniem niszowych festiwali artystycznych. W malarstwie i rysunku najbardziej kocha mocne kolory i drobiazgowe wzornictwo. https://www.facebook.com/LuizaPoreda/ Anka Chudzik-Pawlik to artystka tworzącą analogowe kolaże i upcyklingująca słowa. Jej domeną na ciuchach są plamy w mocnych kolorach, abstrakcyjne chlapnięcia oraz punkowe napisy. Ta kreatywna dusza wyczaruje dla Was coś pięknego! https://www.facebook.com/annachudzikpawlikart/ Będziemy malować, rysować i chlapać farbami akrylowymi i pisakami akrylowymi firmy MOLOTOW��, z dodatkiem specjalnego utrwalacza – dzięki temu pomalowane ubrania, torby czy buty będzie można prać w pralce. Skąd współpraca z firmą Molotow®? To dla nas ważna kwestia: Molotow® jest niedużą, niemiecką firmą działającą w duchu ekologii: markery akrylowe i tusze akrylowe tej firmy produkowane są z Europie, a większość składników tych farb jest na tyle nietoksyczna, że można je... zjeść. Dodatkowym walorem markerów tej firmy jest ich wielorazowość: markery można ponownie napełniać farbą, wymieniać końcówki. Na koniec warto wspomnieć o pięknych, kryjących kolorach, które zadowolą każdego, nawet najbardziej wymagającego! Pracę z tymi farbami potwierdzamy własnym, wieloletnim doświadczeniem! Chodź do nas, coś Ci zmalujemy! Stare nie musi być nudne Odświeżysz garderobę, zyskasz wyjątkowy ciuch, który jeszcze Ci posłuży nim wyląduje w koszu! UWAGA! Jeśli chcesz duży wzór, albo chcesz dobrać jakiś własnego pomysłu, napisz do nas w wiadomości prywatnej, albo przynieś ubranie/buty, a szczegóły i koszty omówimy na miejscu.
🕑 15.00
Spacer: Dawne knajpy Starej Pragi
📍Start: ul. Brzeska 6 róg ul. Wieczorkiewicza
Spacer poprowadzi Praska Ferajna www.PraskaFerajna.WAW.PL Spacery nie są biletowane, ale na zakończenie bardzo mile widziany suty pourboire ;-)
🕑 15.00-17.00
Otwarte spotkanie Feministycznego Klubu Książki
📍Łysy Pingwin (ogródek przed), ul. Ząbkowska 11
Zapraszamy serdecznie na otwarte spotkanie Feministycznego Klubu Książki, które odbędzie się w ramach Otwartej Ząbkowskiej podczas Wielkiego Antykwariatu Winyli i Książek! Spotkamy się na leżaczkach przed Łysym Pingwinem, żeby wspólnie przeczytać (aktorskim głosem!) i porozmawiać o eseju Ursuli K. Le Guin „O Gniewie”, który pochodzi ze zbioru „Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne”. Z okazji Otwartej Ząbkowskiej serdecznie zapraszamy wszystkie i wszystkich! FEMINISTYCZNY KLUB KSIĄŻKI to nieformalna grupa dla kobiet+ działająca w Warszawie od maja 2017, z niezależnymi filiami w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Trójmieście i Szczecinie. Warszawski FKK to o bezpieczna przestrzeń do rozmów o kobiecych doświadczeniach. Czytamy książki autorstwa kobiet, spotykamy się raz w miesiącu. O naszych lekturach piszemy na Instagramie, a spotkania organizujemy przez grupę na FB.
🕑 18.30-20.00
Koncert " hyc06 "
📍Ząbkowska Grolshownia
Adam - Wilk - Adamczyk - wokalista, gitarzysta i autor tekstów określa muzykę hyc06 jako "popowe ujęcie post - punka". Jest w niej romantyczna, dźwiękowa, nieposkromiona energia lat '80, dzika młodzieńcza melodia, nostalgia, tęsknota za czasem ... Organiczne podejście do brzmienia oraz fantazja w sposobie tworzenia pozwala uwydatnić niezwykłe możliwości w sposobie gry i wyrażania emocji poszczególnych postaci zespołu. Formację obok Wilka tworzą: Piotr Leniewicz - bas, Robert Jakubiak - gitara oraz Karol Ludew - bębny. Trzech członków obecnego składu ma za sobą bogate doświadczenia w postaci płyt jeszcze jako Moja Adrenalina oraz Semantik Punk. Ta druga formacja została zaproszona przez znanego na całym świecie producenta Rossa Robinsona do nagrania płyty w jego własnym studio w Los Angeles. Ta wspaniała trzy miesięczna przygoda zaowocowała wydaniem płyty pod szczególną nazwą"abcdefghijklmnoprstuwxyz" w roku 2013. Płyta była recenzowana na całym świecie i pozwoliła zespołowi wystąpić u boku gwiazdy muzyki metalowej zespołu Meshuggah na 25 - lecie istnienia tej jednej z najciekawszych progresywnych kapel. Mamy za sobą koncerty m.in na Off Festival, Open'er Fest, MFF T- Mobile Nowe Horyzonty... Semantik Punk zakończył działalność na początku 2015 roku i urodził się hyc06. W roku 2018 wystąpił na Cieszanów Rock Festiwal. W tej chwili zespół kończy realizować debiutancki album w Quality Studio w Warszawie pod okiem wspaniałego producenta Piotra Szumskiego. wstęp free
🕑 20.00-1.00
Jam Session
📍Fochy i Fanaberie, ul. Ząbkowska 3
Cykliczne jam session w każdą sobotę od godziny 20:00 do 00:00. Każdy styl i rodzaj muzyki cieszy. Weź swój instrument i przyjdź pograć. Tak po prostu, dla radości grania z innymi😊
🕑 20.00-23.00
Ibiza Night Party - Ibizaboy & Mixbass
📍Barbazaar, Bazar Różyckiego, wejście od ul. Ząbkowskiej
LADIES & GENTLEMEN... INTERNATIONALS!! IBIZA NIGHT PARTY > IBIZA BOY - MIXBASS On Saturday 27th July, we invite you to join us during this magical evening. Full of positivity, music and good vibes at the terrace of BarBaazar between the brick walls of Praga, Warsaw. 20.00h - MIXBASS - (Live Bass and Mixes) We start with a session of chill&house music and live bass to start our musical trip to the white island called Ibiza. 21.30h - IBIZABOY - (Nahuel Breaker)- Latin Rap Live Show... Straight from Ibiza and right here in Poland, the polyglot and polyfacetic artist is gonna make you dance with his tropicals and multi-lingual lyrics. After the concert... we will all go together to some of the nicest clubs in the area to continue the party untill the morning......LIKE ON IBIZA!! YEAHHHH
🕑 22.00
Som Brazil - koncert
📍W Oparach Absurdu, ul. Ząbkowska 6
Som Brazil to brazylijsko-wenezuelskim duet muzycznym grający w klimacie Bossa Nova, Samba, Jazz lub Funk. Sięgają głęboko do tradycyjnej muzyki brazylijskiej i pokazują jej główne style. Samba, bossa i brazylijski funk oddają pasję, zmysłowość i pożądanie - całą esencję muzyki brazylijskiej. Muzyka Som Brasil jest ponad podziałami, a brazylijskie rytmy poruszają do tańca.
🕑 1.00-4.00
Retro Potańcówka
📍Fochy i Fanaberie, ul. Ząbkowska 3
Cykliczna retro potańcówka odbywająca się po jamie.
0 notes
Text
Gambian hip hop
22) - gambijska scena hip hopu to stosunkowo nowa scena w afrykańskim hip-hopie, która składa się głównie z młodych raperów inspirowanych głównie amerykańskim i senegalskim hip-hopem. Hip-hop w Gambii rozpoczął się pod koniec lat 90. ubiegłego wieku po tym, jak Gambia otworzyła swoją National Television, Gambia Radio & Television Services (GRTS) w 1995 roku. Zaczęło się od takich grup jak "Pencha B", "Dancehall Masters", "Masla B", "Da Fugitives", "Born Africans", "Black Nature", "Inspecta Chow Panachie" i wiele innych. Grupy te należały do najbardziej popularnych i odnoszących największe sukcesy w tamtym czasie. Byli również znani z mieszania hip-hopu z reggae, mbalax, salsą, dancehallem i innymi gatunkami muzyki, dzięki czemu ich piosenki były charakterystyczne. Mimo że większość tych grup została przejęta przez młodszych nowych artystów, ich praca wciąż odzwierciedla przemysł hip-hopowy w Gambii, a grupy takie jak Da Fugitives są nadal aktywne w branży. W sierpniu 1999 po wydaniu pierwszego albumu zostali zaproszeni na Pop Com Musical Festival w Niemczech. Następnie zdobyli kilka nagród muzycznych zarówno w kraju, jak i za granicą. Od początku tysiąclecia do chwili obecnej scena hip-hopowa Gambii eksplodowała nowymi raperami, takimi jak Freaky Joe; teraz lepiej znany jako Singhateh i VYPA artysta hip-hopowy. We wczesnych etapach scena hip-hopowa składała się głównie z raperów z siedzibą w Gambii, ale teraz na scenie pojawiają się zarówno raperzy, jak i raperzy z Gambii, którzy osiedlili się za granicą. Nancy Nanz a.k.a. Gambian Beyonce, to jedna z kobiet, która zdołała dokonać przełomu w branży i jest teraz dobrze znana w Gambii. Wśród innych młodych artystów, Debbie Romeo, próbuje dotrzeć na szczyt. Nadal pracuje nad własną kompilacją, nagrywa single z G Baby, Nube i innymi artystami z Gambii w branży. Współpracuje również ściśle z nadchodzącymi wokalistami Gambian-American, zwłaszcza Ooz i Amie Dibba. Romeo nagrało "Czarne Piękno" z PSG. Ta piosenka dostała się do hip hopowej piosenki roku. Jabel, logiczny zabójca, jest młodym utalentowanym muzykiem, producentem, projektantem logo i DJ'em z Gambii. Promował muzykę Gambii na świecie w swojej witrynie. Jabel został podpisany przez Da Block Ent i Stoudio. VYPA jest charyzmatycznym raperem, który zarabia dużo na gambijskiej scenie hip-hopowej, ma rosnącą popularność, którą zdobywa dzięki wydaniu mixtape'ów ("Voices of the Ghetto", "Hustlematic") “Pisma" i "Śmierć realizmu", teledysk ("Rock your World" z udziałem Snow) i album, nad którym pracuje z Shy Boy Ent. W 2008 roku zdobył miejsce w kategorii na Gambian Talent Awards. Jedno z pierwszych studiów nagraniowych w Gambii, nazwane Yellowgate Studios, którego właścicielem jest Ellie Nachif, to miejsce, w którym odbywa się wiele nagrań. Między innymi najnowsze Block Studio Studio zostało otwarte w tym roku przez członka jednej z pionierskich grup rapowych, Da Fugitives, o nazwie Mohammed Kah a.k.a. Mo-Hawk. Będąc dyrektorem naczelnym tego studia, Mo Hawk chce zainspirować młodych artystów hip hopowych, takich jak on. Shy Boy Ent to studio, które przyniosło talent innym artystom, takim jak Vypa, Cyco, Badibunka, Prince Makaye i inni. Wydał najwięcej hitów obrotowych w telewizji i radiu, a producentem Hanssinthe jest dyrektor generalny studia. Tha Basement to audycja radiowa skierowana wyłącznie lokalnie do muzyki, emitowana w West Coast Radio 1 (95,3 FM) w każdą sobotę. Tha Basement, trwający cztery i pół roku, jest audycją radiową w lokalnej muzyce rap. Scena hip-hopowa w Gambii wymaga wiele pracy, aby pomóc promować wszystkich artystów, którzy starają się to zrobić. Ceremonie wręczania nagród odbywały się od czasu do czasu, by promować śpiewaków z Gambii na początku. Pierwszą z nich była ceremonia rozdania nagród Rap Award '99, która odbyła się w hotelu Kairaba Beach w dniu 31 lipca 1999 r., Zorganizowaną przez promotora muzyki Gambii, Haronę Drammeh, który był wówczas członkiem personelu GRTS. Teraz odbywają się różne ceremonie wręczenia nagród, aby promować artystów z Gambii w branży muzycznej. W 2007 roku Black Lynx i One Tribe Sound, najbardziej znane ruchy i promotory hip-hopu w kraju, połączyły siły jako Afric Alliance i stworzyli program open mic, w którym zaproszono raperów do wykonania. Media, zwłaszcza Gambia Radio and Television Services, dokładają wszelkich starań, aby wspierać artystów na scenie hip-hopowej. Poza zwykłymi transmisjami, sobotnie wieczory są zwykle poświęcone prezentacji sceny muzycznej w Gambii, a program Extra Touch był pierwszym tego typu na GRTS, który zaprosił raperów do występów na żywo w swoich studiach. Strony internetowe zostały utworzone w celu promowania młodych artystów z Gambii. Sekcja hip hop / RnB jest szczególnie dynamiczna, przedstawiając teraz zainteresowanie i energię hip hopowi Gambians.
0 notes
Video
youtube
Roksana Węgiel wydała nową piosenkę razem z zespołem małe TGD. Utwór ma promować nowy, animowany serial TVP 2 pt.: Nie z tej ziemi. Wielu internautów doszukuje się w nim podobieństw do przeboju brytyjskiej piosenkarki Duy Lipy. Co ciekawe, bliźniaczo podobny jest też teledysk, jaki polska wokalistka nagrała do piosenki. Sprawę skomentował Piotr Nazeruk, który skomponował muzykę i napisał tekst do piosenki. Jak twierdzi, nie widzi pomiędzy utworami podobieństwa. Co na to fani Węgiel? Oceńcie sami. Mamy oba teledyski.
0 notes
Text
Osiągamy cele na 2018 rok. Podsumowanie miesiąca: maj
Dzisiaj przedstawiam post podsumowujący MAJ. Czy udało mi się osiągnąć moje cele na ten miesiąc? Co było trudne, łatwe, sprawiło satysfakcję? Zobaczmy! Jak wiecie postawiłam sobie nowe cele na ten rok. Pisałam więcej na ten temat w poście: "Plany, cele, postanowienia na 2018 rok. Czy można je zrealizować? Dlaczego zmieniłam swoje podejście?" Obiecałam co miesiąc pisać podsumowanie i szczerze dzielić się z Wami moimi doświadczeniami, sukcesami lub ich brakiem. Dziś wrzucam 5ty z serii 12tu tego typu postów. Pierwszy post podsumowujący styczeń możecie przeczytać tutaj, drugi o lutym znajdziecie tutaj, trzeci o marcu tutaj, czwarty o kwietniu tutaj.
Co udało mi się osiągnąć? 28 razy wstawałam wcześniej, by mieć czas na mój Miracle Morning (więcej na ten temat znajdziecie na You Tube i niektórych blogach). Zazwyczaj było to 30 minut, ale wielokrotnie nawet więcej. Codziennie poświęcałam czas na modlitwę. 24 razy znalazłam chwilę na studium osobiste lub czytanie urywka Pisma Świętego. 9 razy brałam udział służbie (wolontariat). Dwa razy w tygodniu uczyłam Dzibusy z Biblii. 19 razy bawiłam się z Dzibusami (chodzi tu o prawdziwą zabawę razem!🤣). Na nowo odkryliśmy Chińczyka i jesteśmy lekko uzależnieni😂. 9 razy czytałam Dzibusom 17 razy ćwiczyłam, z czego od 2giego tygodnia maja 3 razy w tygodniu (minimum 20 minut). 19 razy brałam suplementy diety (tu jest duża poprawa 👍). 3 razy poszłam na czas spać (u mnie to jest koło 21.30 ) - szkoda słów😲 ... Przeciętnie spałam 7,0 godzin (gorzej niż w zeszłym miesiącu...Mój cel to 8 godzin). Napisałam 3 nowe posty na ten blog (miały być 4😐). 17 razy wrzuciłam mini post na FB. 32 razy wrzuciłam mini post na IG. Co było najprzyjemniejsze? Do najprzyjemniejszych należały następujące rzeczy: 1. Największą frajdę sprawił mi decluttering - porządki połączone z pozbywaniem się nadmiaru z naszego domu.
Zgodnie z moim nowym postanowienia o stopniowym przejściu na Minimalizm Dopasowany pozbyłam się ogromu naszych rzeczy, zwłaszcza na strychu. Pozbyłam się roczników z literaturą, którą zbierałam przez 27 lat! Pozbyłam się też starych listów i zostawiłam sobie tylko te miłosne od mojego męża oraz kilkanaście innych do poczytania (napiszę więcej na ten temat w osobnym poście). Przejrzałam filmy, książki i muzykę i oddałam bardzo dużą ich część. 2. Drugą wielką przyjemnością był tygodniowy pobyt w Polsce w pierwszym tygodniu maja. Pojechaliśmy tam poraz 1szy z moją teściową z Kamerunu i bardzo jej się w Polsce podobało👍😁
3. Trzecią ogromną przyjemnością było polskie Zgromadzenie Obwodowe tu w Holandii pt." Nie poddawaj się i spełniaj prawo Chrystusowe". Delektowałam się wspaniałym, budującym programem i świetnymi przemówieniami. Co było trudne? Czego nie udało mi się zrobić? Znowu trudne było chodzenie na czas spać, więc tego nie robiłam😉. Postanowiłam wstawać o 6.45, by mieć jeszcze pół godziny na mój Miracle Morning, ale i tak zazwyczaj budziłam się między 5 a 6 rano. Miałam więc za mało snu, choć cieszę się z miłych, produktowych poranków. Miałam nadzieję, że mój nowy, odświeżony blog będzie gotowy dużo wcześniej. Okazało się jednak, że przeniesienie starego bloga z całą jego zawartością w nowe miejsce jest dużo trudniejsze niż stworzenie nowego bloga od podstaw. I choć cały czas pracowałyśmy z przyjaciółką nad tym projektem, wszystko się przeciągnęło aż do teraz. Co nowego zrobiłam? Co jeszcze się udało?
Przede wszystkim udał się mój Project Miesiąca czyli ogromne porządki połączone z pozbyciem się wielkiej ilości rzeczy. Choć jeszcze nie jestem ze wszystkim gotowa, większość pracy mam już za sobą. Zrobiłam też duże zmiany w pokoju Dzibuski. Jej komplet mebli znieśliśmy do komórki i wystawiłam go do sprzedaży. Do jej pokoju zniosłam 2 małe szafki na książki z Ikei, które stały na strychu. Po wielkich porządkach nie były tam już potrzebne, za to fantastycznie sprawdzają się w pokoju naszej córeczki. Dzibuska ma teraz dużo więcej miejsca do zabawy, a jej pokój jest bardziej minimalistyczny. Zrezygnowałam z What's App i była to zdecydowanie moja najlepsza decyzja ostatnich czasów. Miałam dość tych wszystkich zdjęć, filmików, wiadomości i innych bzdur. Dlatego 20 maja zrezygnowałam z What's App na miesiąc. Po 3 dniach wiedziałam już, że nie będę wracać do tej aplikacji. Czuję teraz wspaniały spokój. Przeczytałam wspaniałą książkę Mel Robbins pt. "5 SECOND RULE". Ta książka, jak i jej autorka są bardzo inspirujące. Mel ma swój własny kanał na You Tube i profil na IG. Jej książka już pomaga mi zmieniać moje życie na lepsze. Gorąco ją wam polecam! Dwa ostatnie piątki maja spędziłam bez telefonu i Internetu!👍 Wypróbowałam 2 nowe przepisy: meksykańskie wrapsy i zupę szparagową. Oba całkiem niezłe 👍 Co planuję na czerwiec?
Poza moimi standardowymi planami na każdy dzień czy tydzień planuję również: Konkretnie zająć się moim blogiem czyli pisać dla Was wartościowe posty (minimum 4), promować je na Social Media i uczyć się blogowania, bo w nim dopiero raczkuję. W większym stopniu okazywać gościnność, więc 5 razy będziemy mieć gości ma obiedzie 🤣. Nadal praktykować Minimalizm Dopasowany i szukać w domu rzeczy do oddania oraz innych sposobów na uproszczenie sobie życie. Kontynuować moje piątki bez telefonu i Internetu. Nadal czytać i studiować książkę Brendon'a Burchard'a "High Performance Habits" i może nawet uda mi się zacząć czytać jakąś dodatkową lekturę. Zrobić sobie 4 tygodniową przerwę od Social Media (od około połowy czerwca). Mam nadzieję, że czerwiec będzie udanym i pełnym pozytywnych momentów miesiącem. Tego również i Wam życzę😁👍 I oczywiście życzę Wam powodzenia w osiąganiu Waszych celów na ten miesiąc. Jeśli chcecie, napiszcie jakie macie plany na ten czerwiec - jestem ciekawa😁👍 Mocno Was pozdrawiam, Linda. Read the full article
#Cele2018#maj#motywacjadodzialania#planujemy#plany2018#podsumowaniemaja#postanowienianoworoczne#ulubieńcymaja
0 notes
Text
Rozdział 2
22 kwietnia, czwartek.
Następnego dnia jest deszczowo. Krople uderzają o szyby i spływają po nich strużkami. Chociaż słońce świeci mocno, wydaje się, że ludzie są w wyjątkowo kiepskich nastrojach, w tym również i Louis. Siedzi na swojej zmianie w kawiarni i bębniąc palcami o ladę, wpatruje się nieobecnym wzrokiem w powiększające się kałuże. Ruch jest dziś dość spory, może z powodu chęci przeczekania gdzieś ulewy.
Niosący się z radia głos Louisa Armstronga zakłóca na moment brzdąknięcie dzwoneczka, oznajmujące przybycie nowego klienta. Louis podnosi głowę i ułamek sekundy później jest już w drodze, by odebrać płaszcz od niskiej kobiety w średnim wieku.
— Dzień dobry, Georgio — wita się z uśmiechem, odwieszając okrycie koloru kremowego na wieszak.
— Och, uwierz mi, nie jest taki dobry — wzdycha kobieta, gdy Louis gestem dłoni zaprasza ją do stolika. Potem odsuwa krzesło, na które ta opada ze zmęczeniem. — Od rana męczy mnie straszna migrena. Pomyślałam, że może najlepsza w całym Chicago herbata Louisa Tomlinsona trochę ukoi ból.
Skończywszy mówić, mruga do niego i uśmiecha się delikatnie. Louis wydobywa z siebie krótki śmiech i znika z powrotem za ladą, by sięgnąć po odpowiednią herbatę — białą o smaku mandarynkowym.
Możliwe, że traktuje Georgie Smith z nieco większą uprzejmością niż pozostałych klientów. Ma dużo szacunku do tej pogodnej i energicznej, jak na swoje lata (Georgia zabiłaby go, gdyby usłyszała od niego te określenie), kobiety.
Poznali się pewnego letniego popołudnia zeszłego roku, gdy Louis siedział trochę roztrzęsiony na ławce w parku. Niedługo przed tym odeszła (Louis nienawidzi słowa "umarła") jego babcia i naprawdę kiepsko to zniósł. Wypłakiwał sobie oczy, siedząc pośród drzew w dość opustoszałym parku, bo wiedział, że tłumienie emocji nie pozwoli mu ruszyć dalej. Louis jest strasznym wrażliwcem, okej? Ale nikt inny poza nim nie musi o tym wiedzieć. Nie chciał, by jego rodzina widziała go w takim stanie, bo to sprawiłoby tylko, że czułby się jeszcze gorzej, niemęsko, obnażony, słaby i wszystkie inne przymiotniki podkreślające jego kruchość. Dlatego też tamtego dnia przechodził przez żałobę samotnie, aż nie przysiadła się do niego pewna starsza kobieta. Nie powiedziała nic, tylko ujęła delikatnie jego dłoń, obserwując kaczki urządzające sobie kąpiel w jeziorku. Louis zdziwił się na ten gest — w końcu obca kobieta trzymała go za rękę, podczas gdy był w rozsypce, zapłakany jak ośmioletni chłopiec. Wtedy przemówiła:
— Nie denerwuj się. Nie wstydź się, że masz uczucia.
Louis zawahał się — przeszło mu przez myśl, by jak najszybciej dać stamtąd nogę — ale w końcu zdecydował się odpowiedzieć.
— Z wielką chęcią bym się ich pozbył.
— Zmienisz zdanie, gdy szczerze się zakochasz, kochanie — powiedziała spokojnie i wreszcie na niego spojrzała, a w jej oczach zobaczył prawdziwe, ludzkie zainteresowanie i otwartość. I jakkolwiek przereklamowanie i niewiarygodnie nie brzmiałyby jej słowa, Louis wziął je sobie do serca. Tak po prostu.
— Trzymam za słowo.
Potem jakoś tak wyszło, że spotykali się częściej, w tym samym miejscu. Rozmawiali. Louis nie mówił zbyt wiele, ponieważ wolał słuchać opowieści Georgii. Kiedy zaczęła się I wojna światowa, miała zaledwie pięć lat. Louis nie dowierzał, jak wiele przeszła ta kobieta. Podziwiał ją — była inteligentna, silna, szczera i nigdy nie oceniała Louisa. Jeszcze nie spotkał kogoś, kto nie patrzyłby na niego w sposób, jakby wiedział o nim dosłownie wszystko. Georgia twierdzi, że ktoś taki stanie kiedyś na jego drodze, ale Louis za każdym razem zbywa to krótkim "akurat", bo, cóż, nie jest aż takim optymistą. Jeśli w ogóle jest?
— Proszę, twoja herbata i ciastko na koszt firmy. — Louis kładzie na stole przed Georgią filiżankę i talerzyk z kusząco wyglądającym czekoladowym przysmakiem.
— Dziękuję, słońce, ale chcesz mnie utuczyć — odpowiada kobieta, kąciki jej oczu marszczą się, gdy chichocze cicho. — Usiądziesz?
Louis oczywiście nie odmawia, bo ich rozmowy są dla niego pewnego rodzaju terapią i odskocznią. Czasami żartuje sobie, że powinien dawać Georgii jakieś wynagrodzenie za jej psychoanalizy. Louis jest trochę bezradny jeśli chodzi o własne emocje, bywa zbyt samokrytyczny, wysokie ambicje czasami przekraczają jego możliwości, z czym radzi sobie naprawdę kiepsko. Georgia uczy go stawiania czoła porażkom, ale Louis i tak stara się unikać ich jak ognia, ponieważ nie wierzy, że "każda kolejna porażka czyni cię silniejszym i zbliża do sukcesu", jak to zwykła mawiać jego starsza (więc również dojrzalsza, ale Louis i tak zawsze stawia na swoim) przyjaciółka. Uważa to za próbę podbudowania ego przegranych. A on nie jest przegranym.
Dzwoneczek ponownie daje o sobie znać. Tym razem pomieszczenie wypełnia "Unchained Melody" Righteous Brothers i Louis krzywi się nieco, że musi wstać, by zająć się kolejnym przybyłym, kiedy wolałby siedzieć z przymkniętymi powiekami i wsłuchiwać się w jeden ze swoich ulubionych utworów. Cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze.
Kiedy się podnosi, dosłownie zamiera. Ostatnią osobą, jakiej spodziewałby się w tym miejscu, jest Harry Jakiśtam. Ma na sobie kwiecistą koszulę i dzwony, a jego bose i mokre od deszczu stopy brudzą świeżo umytą przez Louisa podłogę. Szatyn ma ochotę wrzeszczeć.
Zamiast tego cofa się w kierunku lady i opiera się o nią trochę nonszalancko, gdy brunet wyłapuje jego spojrzenie.
— Dzień dobry, Louis — mówi Harry, gdy podchodzi bliżej, a Louis nie może powstrzymać myśli, że jego imię w ustach Harry'ego brzmi nadzwyczaj słodko i tak miękko, że jest blisko poproszenia go, by wypowiedział je jeszcze raz. Nie robi tego.
— Ty, tutaj? Nie powinieneś być na jakiejś łące w towarzystwie swoich przyjaciół z gitarami? — odpowiada Louis kpiąco, ale Harry'ego wcale to nie rusza. Wzrusza ramionami i również opiera się o ladę, przejeżdżając uważnym wzrokiem po twarzy szatyna. Louis prostuje się, nieznacznie napinając mięśnie.
— Czasami lubię napić się dobrej kawy, wiesz? I pobyć sam — mówi niskim głosem, który wywołuje u Louisa dreszcze. Woli to zignorować.
— Pobyć sam? —powtarza Louis po nim, marszcząc brwi. — Tu jest pełno ludzi.
— Wśród ludzi również można czuć się samotnym. Właściwie, chyba zdarza się to częściej, niż ci się wydaje.
Patrzy na Harry'ego w ciszy kilka długich sekund, trawiąc jego słowa, aż w końcu postanawia nie dodawać nic od siebie, więc po prostu pyta, jaką kawę ma podać. Mimo ogólnej niechęci do tego faceta, Louis wciąż musi pozostać w miarę możliwości grzeczny, ponieważ teraz jest w pracy, a Harry jest jego klientem. Czysta formalność i profesjonalizm.
— A jaka jest twoja ulubiona? — odpowiada pytaniem na pytanie Harry, co powoduje u Louisa kolejne zmarszczenie brwi. Czy on zna coś takiego, jak prosta odpowiedź?
— Morocchino z podwójnym syropem czekoladowym, tak myślę.
— Więc poproszę Morocchino z podwójnym syropem czekoladowym. — Harry uśmiecha się figlarnie, a Louis naprawdę stara się nie przewrócić oczami. Prawie mu się udaje. Bierze się za przygotowanie kawy, podrygując w rytm muzyki. Georgia zdążyła już wyjść, tak samo jak kilka innych osób. Odwraca się, by spojrzeć na Harry'ego, który zajmuje miejsce przy stoliku w rogu kawiarni. Im szybciej poda mu tę cholerną kawę, tym szybciej się go pozbędzie. Roztacza wokół siebie dziwną aurę, która wprowadza Louisa w... zakłopotanie? Sam nie wie, ale zdecydowanie nie podoba mu się ten stan ducha.
Bez słowa kładzie filiżankę na stoliku, tylko na chwilę zawieszając spojrzenie na grubym notesie, w którym Harry zapisuje coś starannym, pochyłym pismem. Teraz Louis wie, że ta śmieszna "ulotka", którą brunet wcisnął mu dzień wcześniej, nie została napisana przez niego. Jego charakter pisma sprawia, że Louisowi robi się miło i to jest tak idiotyczne, że chłopak prawie parska śmiechem. Kiedy odwraca się, by odejść, Harry chwyta go za nadgarstek. Louis natychmiast się wyrywa.
— Co?
Styles przywdziewa swój nienaganny uśmiech, którym bez trudu mógłby promować pokój na świecie. Całkiem możliwe, że takie ma zamiary.
— Nie powiedziałeś wczoraj, czy przyjdziesz na jutrzejsze spotkanie — mówi bardzo powoli, wlepiając zielone tęczówki w te niebieskie, należące do Louisa. — Więc? Będziesz?
— Myślę, że moją wczorajszą postawą wyraziłem się jasno. Ale skoro tak bardzo chcesz odpowiedzi, to nie, nie przyjdę. — Wzdycha. — Jestem z kimś umówiony.
W tym momencie jest wdzięczny samemu sobie, że zgodził się iść na te pieprzone tańce z Lydią.
— To żaden problem — odpowiada natychmiast Harry, a brwi Louisa wystrzeliwują wysoko do góry. — Możesz przyprowadzić tę osobę.
— O co ci chodzi? — Szatyn mruży podejrzliwie oczy. — Dlaczego tak nalegasz, żebym tam był?
Kolejne wzruszenie ramionami. Louis ma dość.
— Nie odpuszczam zbyt łatwo, a tobie może się u nas spodobać.
— Och? Nie sądzę — warczy w odpowiedzi Louis, biorąc ze stołu pieniądze, jakie zostawił dla niego Harry. Cofa się w kierunku lady. Harry idzie za nim.
— Dlaczego?
— Wiesz, Harry, jesteśmy tak jakby z dwóch różnych światów — tłumaczy szatyn z protekcjonalnym uśmiechem. Harry przygląda mu się z trudnymi do opisania emocjami na twarzy. — Chcesz mnie przekabacić? Jestem studentem prawa, wiesz? Nasze poglądy różnią się diametralnie. I ja nie mam zamiaru zmieniać ich dla ciebie. Dla kogokolwiek.
— Tak, wiem. — Harry kiwa głową, uśmiechając się delikatnie. — Ale dyskusja jest o tyle ciekawsza, gdy spotykają się kompletnie odmienne przekonania, nie uważasz?
Louis patrzy na niego bez wyrazu przez kilka chwil, łudząc się, że brak odpowiedzi zniechęci tego upartego gorzej od osła chłopaka, jednak nic bardziej mylnego. Wciąż tam stoi, przechylając głowę delikatnie w lewo i patrząc na Louisa oczami jakiegoś cholernego szczeniaka. W kawiarni jest teraz tylko ich dwójka. Towarzyszy im głos Elvisa Presleya i Louis przez chwilę zastanawia się, jaką muzykę lubi Harry. Odrzuca tę myśl. Guzik go to obchodzi.
— Świetnie znam wasze hippisowskie przekonania. Tłumaczycie swoje nieudacznictwo chęcią niesienia pokoju, a tak naprawdę większość swojego czasu poświęcacie ćpaniu, alkoholizowaniu się i Bóg wie, czemu jeszcze. Jak możesz odnaleźć się, gdy buntujesz się przeciwko wszystkiemu, co liczy się w dzisiejszym świecie? — mówi Louis szybko, czując falę zdenerwowania przepływającą przez jego ciało. Harry zagryza wargę podczas jego wywodu, a kiedy chce odpowiedzieć, Louis mu nie pozwala. — Wybacz, ale muszę już zamykać.
~*~
23 kwietnia, piątek.
— Kochanie, myślałam, że nigdy nie dożyje tej chwili! — Johannah przykłada złączone dłonie do piersi, patrząc na Louisa świecącymi oczami.
— Też nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę mojego braciszka wychodzącego z domu w innym celu, niż na nudne, prawnicze wykłady — komentuje Lottie ze złośliwym uśmiechem.
— Ale się odstawiłeś! — dorzuca Daisy, jedna z bliźniaczek.
— Och, na miłość boską — warczy Louis pod nosem, wychodząc z pokoju, by uciec od tych natrętnych kobiet. Wszystkie oczywiście podążają za nim.
— Jak ma imię ta młoda dama? — pyta jego matka, patrząc na niego z podekscytowanym uśmiechem. Robi mu się słabo.
— Skąd wiesz, że wychodzę z dziewczyną? Może idę do Nialla?
Lottie prycha, krzyżując ręce na piersiach.
— Tak ubrany? — Wskazuje na jego elegancki ubiór i Louis zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie nie przesadził z wyborem ciuchów. Raczej nie bywa na tych wszystkich imprezach, organizowanych przez ludzi z jego uniwersytetu, więc nie wie, co na siebie włożyć ani jak się zachowywać. Prawdopodobnie jest najgorszym i najnudniejszym dziewiętnastolatkiem stąpającym po tej planecie, ale cóż. To mu odpowiada, a wszystkie docinki Lottie, Nialla czy Grace nie mają większego znaczenia. Pogadają i przestaną, a Louis będzie żył w sposób, do jakiego jest przyzwyczajony.
— Biorę samochód — burczy tylko, zgarniając z komody kluczyki i opuszcza dom trochę poddenerwowany. Nie trzaska drzwiami, bo nie jest Lottie. Wsiada do błękitnego Chevroleta i wkłada kluczyki do stacyjki. Ojciec rzadko pozwala mu prowadzić, bo dba o auto bardziej niż o cokolwiek innego, ale Louisowi to nie przeszkadza — i tak najczęściej przemieszcza się na rowerze lub pieszo. Jednak gdy już siedzi za kierownicą, serce bije mu w piersi i czuje przypływ adrenaliny. Za każdym razem boi się, że uszkodzi w jakiś sposób samochód i Daniel dostanie szału, dlatego jeździ bardzo ostrożnie. Tylko czasami lubi mocniej przytrzymać stopę na pedale gazu, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Ma sporo swoich małych sekretów, z którymi nie dzieli się nawet z Georgią. Każdy musi mieć coś swojego, wyłącznie dla siebie.
Słońce schowało się już za horyzontem, wieje przyjemny wiatr, a powietrze wydaje się jakieś świeższe. Louis puka do drzwi Lydii punkt ósma. Dziewczyna otwiera niemal od razu, co powoduje, że chłopak zastanawia się, czy nie stała przy nich jakiś czas, wyglądając przez dziurkę od klucza i oczekując jego przybycia. Tak czy inaczej...
— Um, cześć. Gotowa? — pyta niezręcznie, przejeżdżając dłonią po włosach.
— Jeszcze jak — odpowiada wesoło Lydia, zamykając za sobą drzwi. Louis dziękuje Bogu, że dziewczyna najwyraźniej nie ma tak wścibskiej matki, jak jego i nie będzie musiał się jej przedstawiać czy coś. Im mniej zażyłości, tym lepiej. — Świetnie wyglądasz, Louis.
— Dziękuję. Ty również. — Uśmiecha się delikatnie, otwierając jej drzwi od samochodu.
— Och, nie wiedziałam, że taki z ciebie dżentelmen! — Blondynka chichocze głośniej niż to konieczne, gdy zajmuje miejsce po stronie pasażera, a Louis mruczy tylko pod nosem "tak, ja też" i obchodzi auto. Pyta, gdzie dokładnie mają jechać, a kiedy słyszy bardzo sprecyzowaną odpowiedź, odpala silnik. Naprawdę chciałby nie być nastawiony tak pesymistycznie — w końcu wychodzi w piątkowe wieczory... prawie nigdy? — ale Lydia naprawdę nie jest osobą, którą Louis w normalnych okolicznościach mógłby uznać za godnego rozmówcę. Tak, jest oczytana, miła i ładna, ale jej zachowanie jest zbyt... typowe? Nie jest pewny. Nie nadają na tych samych falach, jakby to powiedziała Lottie. Ale to tylko jeden wieczór, więc Louis chociaż postara się bawić dobrze. Kto wie, może mu się spodoba?
~*~
Trochę mu się podoba. Nie tak w pełni, ale zawsze coś. Może to przez obecność Grace, która w pierwszym momencie jest całkowicie zszokowana jego przybyciem.
— Czyżby padło mi na wzrok? — Wita go właśnie takimi słowami, a Louis tylko przewraca czule oczami i przyciąga ją do delikatnego uścisku, ku niezadowoleniu Lydii. Chłopak uznaje to za kolejną cechę, jaka nie podoba mu się u tej dziewczyny. Nie lubi zazdrości i zaborczości, zwłaszcza, jeśli nie jest dla blondynki nikim więcej, niż znajomym.
Grace chce zostawić ich samych, ale Louis absolutnie się na to nie zgadza, zatrzymując ją. Jego przyjaciółka krzywi się, szepcząc mu na ucho, że nie chce być jego przyzwoitką, ale w końcu zostaje, gdy widzi wymowne spojrzenie szatyna. Louis jest pewny, że Grace wypomni mu tę sytuację, kiedy będzie potrzebowała jakichś notatek na swoje wykłady. Wszyscy wiedzą, że notatki Louisa Tomlinsona są nie do przebicia.
Lydia porywa go na parkiet, kiedy zaczynają grać jakąś skoczną piosenkę i Louis wychwytuje, że jest to "Let's Twist Again", czyli rodzaj muzyki, którego raczej nie zwykł słuchać. Ale musi przyznać, że wprowadza go w całkiem pozytywny nastrój.
— Dalej, Louis! — wykrzykuje wesoło dziewczyna, podrygując biodrami w rytm muzyki. Spogląda na ludzi wokół nich, którzy wykonują dokładnie te same ruchy, więc chwilę później daje porwać się muzyce. To nie jest tak, że Louis nie ma pojęcia o muzyce, brakuje mu poczucia rytmu czy coś w tym stylu — po prostu z reguły słucha spokojnych kawałków i naprawdę nie pamięta, kiedy ostatnio tańczył. Ale jest przyjemnie, musi przyznać.
Come on, twist again, like we did last summer!
Kiedy wraca do stolika, jest trochę zdyszany, ale uśmiech nie schodzi z jego twarzy, co nie uchodzi uwadze Grace, która pokazuje mu kciuki uniesione w górę. Wygląda na to, że Louis nie musi nawet udawać, że dobrze się bawi. Wieczór mija mu na jeszcze wielu tańcach z wieloma kobietami (głównie jednak tańczy z Lydią, bo w końcu to z nią tu przyszedł), teksty skocznych piosenek zaczynają już mu się mieszać i naprawdę nie czuje nóg. Dlatego około dwudziestej trzeciej prowadzi do samochodu swoją towarzyszkę, która jest już trochę nietrzeźwa. Louis nie lubi alkoholu i pijanych ludzi, ale tym razem przymyka oko.
— Dobrze się bawiłem — mówi, kiedy podjeżdża pod dom Lydii, zerkając na nią. — Cóż, więc... Spokojnej nocy, Lydia.
Uśmiecha się do niej w sposób, jakby chciał powiedzieć "było fajnie, ale możesz już iść, dobrze?", ale blondynka nie rusza się z miejsca, tylko wpatruje się w niego, jak w obrazek, pijanym wzrokiem. Powinien pomóc jej dotrzeć do drzwi?
Wtedy dziewczyna gwałtownie zmniejsza odległość dzielącą ich i całuje go natarczywie, przy okazji kładąc dłoń na jego kroku. Louis jest trochę oszołomiony, ale otrząsa się, gdy szczupłe palce blondynki odpinają rozporek spodni.
— C-co ty robisz? — Odpycha od siebie dziewczynę na tyle delikatnie, na ile jest w stanie.
— Jak to? — Dziewczyna nie daje za wygraną i podejmuje kolejną próbę dorwania się do jego majtek, jednak tym razem Louis od razu ją zatrzymuje. — Nie chcesz?
— Idź już, Lydia. Proszę — wzdycha, wbijając wzrok w przednią szybę. Wieczór był tak miły, czy naprawdę musiała zepsuć nastrój? Cóż, mógł to przewidzieć.
Kiedy wraca do domu, w radiu ponownie puszczają "Unchained Melody" i przypomina sobie o Harrym. To żałosne i frustrujące, że jego ulubiona piosenka zaczęła kojarzyć mu się z kimś takim jak on. Ale poświęca chwilę, by zastanowić się, co właśnie robi — pewnie skacze wokół ogniska ze swoją bandą podczas ich śmiesznego "Pokojowego Piątku". Co to w ogóle za nazwa? Że niby uważają się za zbawicieli świata?Też coś. I Louis ani trochę(!) nie uważa, że swoim uśmiechem Harry faktycznie mógłby pojednać najgorszych wrogów.
~*~
24 kwietnia, sobota.
— Żałuj, że cię nie było, Tommo. To miejsce i ci ludzie to jak zupełnie inny wymiar! — wykrzykuje podekscytowany Niall, wgryzając się w kanapkę, którą wcześniej przygotował mu Louis. Teraz zajmuje się czyszczeniem młynka do kawy i nawet nie trudzi się, by udawać zainteresowanie opowieścią jego przyjaciela. No, może jest troszkę ciekawy, ale tylko dlatego, by potwierdzić swoje przypuszczenia, że nie stracił kompletnie nic godnego uwagi.
— Wszyscy tam są tacy wyluzowani i zabawni! Harry powiedział, że mogę przychodzić, kiedy tylko będę chciał — kontynuuje żywo blondyn z pełnymi ustami, a okruszki wydobywające się z jego ust lądują na ciemnobrązowym blacie.
— Tyle razy ci powtarzałem o mówieniu z pełnymi ustami. To obrzydliwe — burczy Louis, przejeżdżając szmatką po powierzchni lady.
— Louis. — Niall przewraca oczami. — Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
— Oczywiście, przyjacielu — odpowiada szatyn z przesłodzonym uśmiechem na ustach.
Do kawiarni wchodzi jeden z jego nauczycieli, więc Tomlinson wita się głośnym "dzień dobry, profesorze", a potem powraca spojrzeniem do Nialla, którego twarz wyraża irytację, znudzenie i zamyślenie. Jak zwykle jest burzą emocji.
— Załóżmy się — mówi nagle, a Louis marszczy brwi, przerywając czyszczenie młynka.
— Słucham?
— Zawrzyjmy umowę. Pójdziesz ze mną na kolejne sześć spotkań, pozostając obiektywny. Jak ci się nie spodoba, zrobię co będziesz chciał — tłumaczy Irlandczyk, uśmiechając się dumnie, jakby właśnie wymyślił wynalazek, który wpłynie na życie ludzkości.
— A jak mi się spodoba? Hipotetycznie.
Niall wzrusza ramionami.
— Wtedy będę mógł z satysfakcją powiedzieć "a nie mówiłem". Hipotetycznie.
Spojrzenie Louisa zawęża się, gdy patrzy na Nialla jak na odrobinę niezrównoważonego. Ogólnie uważa pomysł za dziwny i bezsensowny, tak jakby zgraja hippisów była w stanie odmienić jego życie. Cóż, Horan ma dość komiczne spojrzenie na świat. Ale z drugiej strony, Louisem targa zwykła ludzka ciekawość i chęć udowodnienia Niallowi i Harry'emu (niech go szlag), że od początku nie mylił się, uznając to środowisko za niepasujące do niego i kompletną stratę czasu. A ponieważ lubi mieć rację...
— Zgoda, Horan — mówi wreszcie i wyciąga dłoń, którą Niall ściska. Potem przyciąga za nią blondyna bliżej siebie i spogląda mu chytrze w oczy. — To będzie czysta przyjemność powiedzieć ci, że to ty jesteś tym, którzy mylił się co do tych ludzi. Od początku do końca.
Przyjaciel szczerzy się głupio.
— Oczywiście, Tommo.
0 notes
Link
💘 Amy Lee udowadnia, że miłość silniejsza jest niż śmierć 💘
🎤 Evanescence usłyszymy już 20 czerwca w warszawskiej hali Torwar, jednak charyzmatyczna wokalista postanowiła ponownie zaskoczyć fanów swojego talentu i udostępnia kolejne solowe nagranie - „Speak to Me”. Utwór promuje film Voice From The Stone. Co sama Amy Lee o nim mówi? ➡ Bilety na koncert dostępne tutaj https://goo.gl/vP3HzL
Czytaj cały artykuł ⤵
Po sukcesie wydanego przed Walentynkami singla „Love Exists”, wokalistka Evanescence powraca z nowym utworem solowym. „Speak To Me” promować będzie film Voice From The Stone, w którym w roli głównej występuje znana z filmu Gra o Tron Emilia Clarke. Osadzony w latach 50-tych ubiegłego wieku thriller opowiada historię pielęgniarki pomagającej chłopcu, który zamilkł po śmierci matki. Trailer do filmu w ciągu 24 godzin zanotował ponad milion odtworzeń.
- Jest wiele powodów, dla których podjęłam się pracy nad tą piosenką. Voice From The Stone opowiada bardzo wzruszającą historię chłopca, który przestał mówić po stracie matki. Sama jestem młodą matką, więc było to dla mnie bardzo wzruszające. Miałam zaszczyt pracować blisko z Ericem Howellem, reżyserem filmu, i Michaelem Wandmacherem, który skomponował do niego muzykę. Oglądając wstępną wersję filmu bardzo się wzruszyłam i zaraz zaczęłam pisać „Speak to Me” Rzadko zdarza mi się aż taki przypływ kreatywności. Jestem bardzo zadowolona z rezultatu. Klip do tego utworu nakręciliśmy w Sienie we Włoszech – w tej samej lokacji co film. Tworzymy historię równoległą do niego, pokazujemy uczucie, jakie łączyło Malvinę ze swoim synem i udowadniamy, że miłość jest silniejsza niż śmierć” - komentuje Amy Lee.
Zapowiedź nagrania piosenki Amy zamieściła w internecie jeszcze w kwietniu ubiegłego roku. Zrealizowany w legendarnych studiach Skywalker Ranch materiał pokazuje proces nagrywania wokali, w tle słychać też melodię piosenki graną na klawiszach. - Każdy, kto choć raz usłyszał niezwykle charakterystyczny głos Amy Lee, wokalistki która wraz z grupą Eveanescence w drugiej połowie lat 90. przebojem wdarła się na międzynarodowe listy przebojów, będzie go pamiętać do grobowej deski. Światło dzienne (czy raczej "mrok nocy" powinno się w tym wypadku powiedzieć) ujrzał singiel "Speak to me" amerykańskiej artystki. W singlu znajdziemy to, co sprawiło, że Amy pokochały miliony - trzy oktawy melancholijnego a zarazem romantycznego i nieco mrocznego rocka. Ci, którzy w Evanesence uwielbiali zmiany dynamiki i metalowe riffy, doskonale kontrastujące z operowym głosem wokalistki, mogą trochę marudzić. W singlu nie ma miejsca na gitarową jazdę, główną rolę gra tu talent, głos i osobowość Amy, a instrumenty muszą znać swoje miejsce w szeregu. Tak więc fani "królowej Gotów" na pewno będą wniebowzięci, a inni? Zapewne i niejeden twardziel sięgnie potajemnie po to nagranie, by w domowym zaciszu przeżywać rozstanie z dziewczyną, czy jakikolwiek inny moment, w którym nic tak nie cieszy, jak odrobina smutku czy też melancholii - komentuje Mikołaj „Jaok” Janusz.
Evanescence wystąpi w warszawskim Torwarze 20 czerwca 2017 roku. Organizatorem koncertu jest MJM Prestige.
0 notes
Text
Chrześcijaństwo w Nowej Azji
„1040” jest dokumentem z 2010 roku na temat wzrostu popularności chrześcijaństwa w zmieniającej się Azji. Tytuł filmu „1040” odnosi się do „okna” między 10, a 40 równoleżnikiem, na półkuli północnej. Narratorem całej historii jest Jaeson Ma, amerykański producent, muzyk, ale też misjonarz. W swojej wyprawie wyruszył do krajów Azji Środkowo-Wschodniej, takich jak Chiny, Korea Południowa, Hongkong, Tajwan, Singapur czy Indonezja. Odbył tam liczne rozmowy z przewodniczącymi organizacji oraz kościołów, artystami, celebrytami, wyznawcami różnych religii. Swoim materiałem pokazuje, iż niesienie religii to nie tylko głoszenie wiary, ale także dostarczanie pomocy. Taki dobór rozmówców wydaje się być dobrym sposobem na przyciągniecie większej publiki oraz reklamę dla dokumentu. Istnieje także duża szansa, że fani występujących w nim aktorów czy muzyków sięgną po niego nawet z czystej ciekawości.
Pierwszym miejscem podróży Jaesona Ma były Chiny, które przez tysiące lat istnienia stanowiły podatny grunt dla rozwoju wielu religii. Przywódcy chrześcijańskich kościołów wierzą, że w Chińczycy mają w sobie duży potencjał, aby zrobić ze świata lepsze miejsce. Narrator spotyka się z Chrisem Watkinsem, członkiem Children's Hope International, który prowadzi ośrodek, gdzie pomaga się sierotom, cierpiącym na różne schorzenia i czekającym na operacje. Ośrodek gromadzi wolontariuszy, przysyłanch z chrześcijańskich kościołów.
Zmiany zachodzące na Półwyspie Koreańskim przyczyniły się do powstania prężnie rozwijającego się kraju. Obecnie wypuszczają w świat nie tylko nowoczesne technologie, ale i przemysł rozrywkowy. Wraz ze zmianami w Korei rozprzestrzeniło się chrześcijaństwo, wybudowano też jedne z większych świątyń na Ziemi. Jaeson Ma zjawił się w Korei w czasie obchodów Święta Wielkiej Nocy, wziął też udział we mszy o 5 rano, która zebrała 25-30 tysięcy wiernych. Na kazaniu duchowny wskazuje, że koreańscy chrześcijanie nie powinni być tylko przykładem dla własnego państwa, ale i dla całego świata. Następnie muzyk skupia się na innym aspekcie koreańskiego społeczeństwa, pop kulturze, jako sposobie dotarcia do młodego pokolenia.
Idole odgrywają dużą rolę w życiu tych, przytłoczonych obowiązkami szkolnymi oraz nieznającymi swojego miejsca na świecie, ludzi. Dla przykładu, gdy jedna z aktorek postanowiła odebrać sobie życie, przełożyło się to na falę samobójstw wśród młodzieży, często były to akty grupowe.
W kontraście z negatywnym wpływem, niektórych zjawisk w pop kulturze, na uczniów, narrator zestawia członka hiphopowej grupy Jinusean, Sean'a Ro, który poprzez własną markę ubrań stara się promować pozytywne treści i wartości płynące z wiary w Boga. Tworzoną przez siebie muzykę uważa za dobry sposób, by dotrzeć do młodzieży. Hiphopowiec opowiada też historię, jak z żoną angażują się w pomoc dzieciom z krajów trzeciego świata. Pokazują, jak małym kosztem można zmienić czyjeś życie i zapewnić komuś lepszą przyszłość.
Na Hongkongu wpływy chrześcijaństwa są widoczne w osobliwy sposób – zbudowano park rozrywki z wielką Arką Noego, jako jedną z atrakcji. Jaeson Ma spotkał się z Mc Jinem, który w Ameryce był pierwszym rozpoznawalnym chińskim raperem. Przyjazd na Hongkong był przełomem w jego życiu. Odniósł sukces na scenie, osiągnął szczyt, ale mimo tego, życie wydawało mu się puste. Dopiero będąc w tym specjalnym regionie administracyjnym odnalazł wiarę i dzięki temu poczuł, że życie nabrało sensu i znaczenia. Chociaż stracił wiele w znaczeniu materialnym (występy w telewizji, popularność itp.), uważa, że zyskał o wiele więcej. Sam określa wiarę jako zdolność do odpuszczenia sobie wielu rzeczy i zawierzenie, iż niezależnie od wyniku decyzje zostały podjęte przez Boga. Avery Willis, dyrektor International Orality Network podkreśla, że dużo się zmieniło, od kiedy przyjechał do Azji na misje. Kiedyś było to pole do działania, teraz jest to siła misyjna. Wierzy, że jego generacja nie podołała niesieniu ewangelii światu, ale nadciąga nowe pokolenie, któremu może się to udać ze względu na jego liczebność.
Na Tajwanie narrator spotyka się z amerykańsko-tajwańskim aktorem i piosenkarzem, Vannessem Wu. Daje on świadectwo drogi do świadomego chrześcijaństwa, deklaracji dotyczącej wstrzemięźliwości seksualnej do czasu ślubu, oraz kampanii „Good is better than sex”. Jaeson Ma miał też szansę rozmowy z założycielem tajwańskiej chrześcijańskiej telewizji, Good TV, Elder Tony Tseng'iem. Przedstawił on jej program, jako świadomy ewangelizacyjnej misji oraz kierujący swoją ofertę także do ludzi niewierzących. Chrześcijaństwo reprezentuje inną kulturę obcą Tajwańczykom. Kościoły nie są obecne w życiu ludzi, są otwarte tylko w niedzielę, a wyprawa do nich wiąże się z wyszykowaniem się. Dzięki codziennej telewizji czują się bliżej religii.
Przyjazd do Singapuru stał się okazją do spotkania z Elim Chew, założycielką marki odzieży ulicznej, która zarobione pieniądze przeznacza dla potrzebujących i pomoc ofiarom kataklizmów. Narrator trafia także na grafficiarza, muzułmanina, który wierzy, że jego prace nie muszą być nielegalne i wśród takich tematów się obracać, ale że mogą być też rodzajem artystycznego forum. Jaeson Ma twierdzi, że „Graffiti w Singapurze może z redefiniować sztukę urbanistyczną. Jest legalna, pozytywna, inspirująca, wyzywająca oraz mówi językiem przyszłych generacji.”
Indonezja jest krajem zdominowanym przez muzułmanów, mieszka w nim najwięcej wyznawców tej religii na świecie. W czasie anty-chińskich zamieszek 1998 roku, gdy każdy kto mógł uciekał z kraju, postanowił do niej powrócić pastor Philip Mantofa. Stan, w jakim zastał Indonezję określa mianem „piekła”, ale wierzył, że Bóg się nim zaopiekuje. Swoje pełne ekspresji nauki kierował do wszystkich, niezależnie od wyznania. W czasie spotkań wielokrotnie ludzie doznawali uzdrowień. Narrator wybiera się także na koncert (tego typu zdarzenia nazywane są krucjatami) ruchu o nazwie Army of God . W czasie występów odbywają się chrzciny ochotników, a z przeprowadzonych z nimi rozmów możemy dowiedzieć się, że wcześniej byli muzułmanami. Nagrania pokazują też drugą stronę tych wesołych wydarzeń - sceny z egzorcyzmów ludzi, którzy, jak się wierzy, zostali opętani przez złe moce. Krucjaty oraz kazania pastora gromadzą tysiące wiernych oraz niewierzących.
Niesienie ewangelii nie jest jedynym sposobem, na rozprzestrzenianie nauk Jezusa Chrystusa. Jaeson Ma wskazuje, że takim działaniem jest też niesienie pomocy, zwłaszcza w strefach zmilitaryzowanych, we Wschodniej Azji. Reżyser wykorzystał fragmenty z serwisów informacyjnych z 2007 roku, kiedy to 23 osobowa grupa chrześcijańskich misjonarzy, została porwana w Afganistanie przez Talibów. Historia jest poparta zeznaniami jednego z uczestników wydarzeń, Yoo KyungShik'a. Gdy stało się jasne, że przetrzymują ich jako zakładników, i tylko parę osób zginie, pastor zgłosił się na ochotnika. Po trzech miesiącach negocjacji 21 osób powróciło do domu. To co łączy rozmówców narratora, którzy opowiadali o swoich początkach z wiarą to to, że Bóg wystawiał ich na próby. W przypadku Mc Jina, musiał zostawić swoją karierę, w otoczeniu Vannessa Wu, po złożeniu ślubów czystości, zaczęło pojawiać się wiele atrakcyjnych kobiet, Philip Mantofa swój wyjazd do Indonezji zawierzył otrzymanemu przez Boga znaku – spokoju w sercu, a osoby, które zostały zabite w Afganistanie, chciały stracić życie za wiarę.
Jaeson Ma w swoim dokumencie pokazuje zarówno szczęśliwe, jak i smutne oblicza chrześcijaństwa w różnorodnej i bogatej kulturowo Azji. Chociaż jest to stosunkowo nowa religia w tamtych rejonach, można odnieść wrażenie, że pozytywna energia jej wyznawców będzie pociągać za sobą kolejne grupy ludzi, którzy poszukują wspólnoty, zrozumienia, uleczenia psychicznego i fizycznego. Uważam, iż jest to film wyjątkowy – po wielu latach interesowania się Azją Wschodnią musze przyznać, iż nieczęsto natrafiałam na znaki chrześcijaństwa w tamtych rejonach. Nawet jeśli pojawiały się osoby duchowne, ich rolą było udzielanie sakramentów, a zakony były pokazywane jako miejsce ucieczki ku spokojowi. Tymczasem dokument ukazuje wspólnotę od środka i przez perspektywę ludzkich przeżyć, dzięki czemu jego odbiór jest łatwiejszy.
youtube
-Byeol
0 notes