#dojrzała relacja
Explore tagged Tumblr posts
zakochana-w-cytatach · 7 days ago
Text
"Nietrudno kochać kogoś efektownego, doskonałego, dobrze ubranego; taka miłość jest tylko nic nie znaczącym odruchem, który wywołuje w nas automatycznie przypadkowość piękna; jednakże wielka miłość pragnie stworzyć kochaną istotę właśnie z niedoskonałego stworzenia, które zresztą jest stworzeniem tym bardziej ludzkim, im mniej doskonałym".
- Milan Kundera "Życie jest gdzie indziej"
11 notes · View notes
submergedinmadness · 6 days ago
Text
vento-podobne coś o bpd, attachment disorder i issues, bo potrzebuję porady co do jednej osoby:
od kiedy zorientowałam się, że relacja z tym, o którym wydaje mi się, że kiedyś pisałam przyjacielem się zmieniła (znamy się około półtora roku a od jakoś 4 miesięcy jest inaczej) zaczęłam się zastanawiać dlaczego i jak zaczęłam szukać wyszły mi trzy opcje borderowa fp, attachment issues i attachment disorder (od razu zaznaczę, że się w nim nie zakochałam, więc nie piszcie mi, że to może być to)
zacznę od tych zaburzeń/problemów a potem przejdę do moich zachowań
bpd fp - długo się nad tym zastanawiałam a jako, że w psychiatryku wyszedł mi na testach jest to dość prawdopodobne.
attachment disorder - to zaburzenie diagnozuje się tylko u dzieci, ale jeśli nie jest leczone dorośli nadal mogą je mieć tylko są inne objawy. od około 6 (pewnie mniej, ale nie jestem pewna więc wolę zawyżyć) do 12 lat miałam 10 na 12 objawów, które mają dzieci z tym zaburzeniem, więc nie powiem jest taka opcja. teraz jestem po ponad 6 latach terapii, przez co jestem bardziej stabilna w relacjach, ale na 12 objawów spełniam 9, z czego jestem prawie pewna, że 10, ale wolę tego nie liczyć skoro nie jestem całkowicie pewna
attachment issues - jak o tym czytałam to jako dziecko spełniałam 8 na 11 objawów anxious - avoidant attachment style jeśli chodzi o problemy u dzieci i 6 na 6 jeśli chodzi o avoidant attachment style dla dorosłych (co jest crazy, ale dużo ludzi w tym specjalistów mówiło mi, że jestem bardzo dojrzała jak na swój wiek jak albo wtedy byli albo jeśli opisywałam to ja albo mama) a teraz po ponad 6 latach terapii spełniam 5 na 6 kryteriów do avoidant attachment style a jeśli chodzi o anxious attachment style u dorosłych 5 na 5 kryteriów dla tego stylu przywiązania
no ngl najlepsze jest to, że mogę mieć wszystkie 3 na raz z tego co czytałam
a jeśli chodzi o to jak się zachowuję to jest tak:
po pierwsze ten przyjaciel nie jest pierwszą taką osobą, jest chyba 4 albo 5 nie jestem pewna, więc jako, że te zachowania się powtarzają mogę je poobserwować, na początku wgl się nie kontrolowałam i z czasem nauczyłam się to w sobie tłumić i jakkolwiek było. kiedy zdarza się taka sytuacja czuję się okropnie jestem paranoicznie przerażona, że ta osoba mnie zostawi, więc zamieniam się w ogromną people pleaser, którą nigdy nie jestem, tylko w takich sytuacjach, cały czas najchętniej bym spędzała z tą osobą do tego stopnia, że jak nie ma czasu to jestem pewna, że mnie nienawidzi i jest mi fizycznie niedobrze, jestem chorobliwie zazdrosna i nie jestem w stanie znieść myśli, że ta osoba może wgl spotykać się z kimś poza mną, jestem przerażona do tego stopnia, że czasami jest mi słabo albo zaczynam dysocjować i jest tego niestety więcej, ale już nie będę się tak rozpisywać. jak zorientowałam się, że to znowu się dzieje (jakoś 2 tygodnie temu) pojawiły się myśli ,,s", których aż tak silnych nie miałam od kiedy zaczął działać nowy lek. teraz kiedy w końcu zaczęłam zastanawiać się nad tym bardziej nie jestem w stanie nawet patrzeć na tego przyjaciela bo czuję się tak chujową osobą
będę rozmawiać o tym z tym przyjacielem w czwartek (i do tego czasu nie idę do szkoły bo po prostu nie dam rady) i już mam przygotowane wszystko co chcę powiedzieć, ale jeśli ktoś był w podobnej sytuacji i ma jakieś rady to pls niech się podzieli, bo naprawdę już psychicznie i fizycznie nie wytrzymuję
11 notes · View notes
z-niewolenie · 5 months ago
Note
Jak chciałbyś aby wyglądały relacje w tym domu
Chciałbym aby mój dom w przyszłości był pełen wsparcia, zrozumienia, szczerości, uczuć, żeby dzieci patrzyły na rodziców i miały wzór jak powinna wyglądać prawdziwa, dojrzała, miłosna relacja i aby były szczęśliwe, mówiły o tym co ich trapi, wiedziały, że w rodzicach zawsze znajdą oparcie i żeby widoczna była więź, między rodzicami, a dziećmi. I żeby po prostu było dobrze, a w złych chwilach zawsze damy radę
3 notes · View notes
an0r3xi4 · 1 year ago
Note
Jak wy się poznalyscie? I jak długo razem jesteście ?
Poznalysmy się kupę lat temu. Właśnie tu - na tumblrze. Napisała do mnie (poniżej zdjęcia z naszej pierwszej rozmowy) i tak to się zaczęło. Spotkałyśmy się na dworcu, potem w Częstochowie, potem u mnie w domu i tak się spotykałyśmy co jakiś czas. To, co do niej żywiłam było bardzo silne, ale tez niedojrzałe i ulotne. Taka… nastoletnia miłość. Nasza relacja trwała tak dwa lata: zrywałam z nią, schodzilam się, uciekałam do kogoś innego, wracałam, obiecywałam poprawę - nigdy tej poprawy nie było. To był tez najgorszy czas nie tylko ze względu na moje ED, ale tez borderline. Bardzo dużo się okaleczalam, właściwie jeździłam co chwile na szycia, do szpitala po próbach, znikalam na kilka dni, a ona nie wiedziała co się dzieje. Ona wtedy była w liceum, a ja… No cóż. Dzielą nas 4 lata różnicy.
W końcu zerwalam z Nią jakąkolwiek relacje aż do 2022 roku (około wakacji). Ale wiecie co…? Ona całe te 4 lata na mnie CZEKAŁA. Nie miałyśmy ze sobą praktycznie w ogóle kontaktu a ona nie weszła w żaden związek, z nikim się nie przespała ani nikogo nie pocałowała (!!!) przez ten czas. Czekała. A ja wróciłam. O dużo doroślejsza, bardziej dojrzała emocjonalnie i odrobinkę bardziej stabilna. Właściwie to ona pomogła mi rzucić sh, alkohol, narkotyki. To była długa droga, ale teraz mamy naprawdę dobry związek podczas którego mało się klocimy i jesteśmy siebie pewne.
@nieudany-egzemplarz możesz potwierdzić i się odnieść, idk.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
9 notes · View notes
maksimlustiger · 2 years ago
Text
Przykry dowód przemijania
     Po trzydziestym roku życia mężczyzny , zachodzą w jego ciele nieodwracalne procesy starzenia. Zapach jego skóry ulega zmianie. Konsystencja potu, wydolność mięśni.Każda kolejna dekada przynosi nieubłagane zmiany.
     Najczęściej zaczyna towarzyszyć przykry zapach. Rodzaj egzystencjalnego smrodu, którego podłożem jest męski egoizm.  Zapomina bowiem coraz częściej o swoich dzieciach, żonie. Jakby ścigając się z upływającym czasem udowadnia sobie , że wciąż jest niebywale atrakcyjny dla młodych samic.Liczy tylko zyski. Straty w postaci okaleczonej dziecięcej emocjonalności nie interesują go.
     Fetor egoizmu nie ustaje. Intensyfikuje się w bliskiej relacji z kobietą , dla której wartości rodzinne nie mają żadnego znaczenia. A wręcz konkurowanie z małżonką jest rozkoszną zabawą lub sportem.
     Starzejący się mężczyzna za wszelką cenę usiłuje udowodnić sobie i światu , że wciąż zachowuje cudowną witalność.
     W jego nomenklaturze znaczeń dowodem na wieczną , nieusychającą młodość jest relacja z młoda kobietą w przedziale wiekowym 18-26.
     Mężczyzna jest przekonany , że młoda kobieta wykazuje zainteresowanie z powodu dojrzałej męskości i prawdziwego życiowego doświadczenia.
     Nie burząc mitu, żyje w słodkiej nieświadomości.Przemija, będąc filarem finansowym młodej kobiety. Sprawcą dookolnego luksusu.
     Młoda kobieta najczęściej opanowuje do perfekcji grę zachwytów i atencji.
     W podświadomości zaś pozostaje odległa w marzeniu o młodym ciele równolatka.
     Męska dojrzała świadomość siebie sięga zenitu w momencie , kiedy to kilka młodych kobiet ma w swoim obejściu. Ego wzmocnione do potęgi entej nie umiera. Płomień nadwątlonej wiekiem męskości wspiera się samoułudą oraz wiagrą.
     Model Ten od tysiącleci funkcjonuje jako Mit Nigdy Nie Przemijającej Męskości.
0 notes
bthegreat-pl · 4 years ago
Text
Nie wiem, kiedy to się stało
Nie wiem, kiedy to się stało
Wpis po pół roku – nie wiem, kiedy minęło te sześć miesięcy, a tym bardziej, kiedy minęło te pięć lat z Beethovenem. Ale w tym tygodniu stało się coś, co dobitnie mi pokazuje, że tak – pięć lat minęło i te lata nie były zmarnowane. Jak się zaczęło Wracałam z Beethovenem od weterynarza, musiał być zaszczepiony na wściekliznę – i tak ledwo zdążyłam, poprzednie szczepienie wygasało tego właśnie…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
bridzhbard · 5 years ago
Photo
Tumblr media
Jakiś czas temu – ze dwa tygodnie może – byłem na bardzo interesującym wydarzeniu. Wernisaż wystawy w jednej z państwowych galerii. Zaprosiła mnie tam moja klientka, która pracuje dla firmy ubezpieczeniowej sponsorującej zarówno galerię jak i wystawę. Zaprosiła, a sama nie przyszła, informując mnie o tym zbyt późno, abym mógł skorzystać z sytuacji i darować sobie to przesadnie pompatyczne wyjście. Byłem w rozjaśnionym od światła licznych żyrandoli hallu wspomnianej galerii, ubrany w czarną koszulę i wełniany trzyczęściowy garnitur, kiedy dostałem wiadomość, że moja klientka musi zostać w domu. W ręku trzymałem kieliszek prosecco i cieszyłem się, że marynarkę zostawiłem jednak w szatni na dole w obawie o to, że w pomieszczeniu, gdzie będzie odbywał się event może być za gorąco. Nie spodziewałem się natomiast, że w pewnym momencie temperatura rzeczywiście tak bardzo i gwałtownie wzrośnie.
Po kolei jednak. Postaram się nie wyprzedzać przebiegu wydarzeń i odpowiednio opisać całe otoczenie, żeby wprowadzić was w klimat tamtego wieczoru.
Było kilka minut po dwudziestej, goście powoli leniwie wypełniali salę. Byłem sam, więc nie musiałem nikogo zabawiać rozmową i z ciekawością obserwowałem towarzystwo. Mężczyźni w garniturach, pod krawatami, kobiety w koktajlowych sukienkach i w butach na wysokich obcasach. Częstowali się aperitifem, wymieniali się społeczno-politycznymi poglądami, uśmiechali się, flirtowali. W pomieszczeniu rozlegał się intelektualny szmer, aż nagle wszystko ucichło i na schodach prowadzących do sal wystawienniczych, pojawiła się dojrzała elegancka kobieta. Mówiła bez mikrofonu, ale akustyka pozwalała na to, aby jej przemówienie mimo wszystko zostało usłyszane. Zaczęła od podziękowań sponsorom, później omawiała założenia wystawy i to, ile pracy zostało poświęcone na to, aby wystawa po kilku latach przygotowań ujrzała w końcu światło dzienne.
Właśnie w tym momencie na salę - nieco zdyszana – weszła młoda atrakcyjna brunetka. Szła na czubkach palców, nie stawiając obcasów na marmurowej posadzce, aby przypadkiem nie zakłócić dość subtelnego przemówienia. Zatrzymała się przy stoliku, sięgnęła po kieliszek prosecco i oparła wzrok o kobietę wygłaszającą przemowę. Spóźniona kobieta, a raczej dziewczyna, miała na sobie czarną obcisłą sukienkę, która – jak później odkryłem – miała głębokie wycięcie na plecach. Miała w sobie – jak się mówi – to coś. Wpatrywałem się w nią, próbując zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół jej wyglądu. Sprawiała wrażenie bardzo młodej, jednak pełne czerwone usta nadawały jej powagi. Przez dłuższą chwilę nie mogłem oderwać wzroku od tych zmysłowych ust, które delikatnie dotykały kieliszka, pozostawiając na nim seksowny odcisk szminki. Wydawało się, że była nieumalowana. Rozpuszczone brązowe włosy delikatnie spowijały jej dziecinną niemal twarz i lekko spadały na ramiona.
Cały czas była wpatrzona w kobietę przemawiającą do gości ze schodów. Z twarzy dziewczyny dało się wyczytać zainteresowanie i podziw dla przemawiającej, jak gdyby łączyła ich niewidoczna nić porozumienia, relacja uczeń-mistrz, albo lepiej, matka-córka. Były całkowitym przeciwieństwem siebie, wykluczały się nawzajem, ale jednocześnie były jednością na – wydawało mi się – niedostępnym nikomu innemu metafizycznym poziomie.
Ciąg moich myśli został przerwany głośnym aplauzem – przemowa się skończyła, a goście zostali zaproszeni do obejrzenia wystawy. Tłum spokojnie zaczął się wspinać po schodach, aby wejść do sal i osobiście doświadczyć intelektualnej mocy sztuki. Ja czułem, że nie mogę się ruszyć z miejsca. Stałem wrośnięty w podłogę i śledziłem każdy ruch spóźnionej brunetki. Też się nie śpieszyła dołączyć do towarzystwa. Podeszła do kobiety, otwierającej wydarzenie, uścisnęła jej dłoń i zagaiła rozmowę. Uśmiechała się szeroko do współrozmówczyni, a jej białe zęby kontrastowały z krwistą czerwienią szminki, którą miała na sobie. „Ciekawe, jak pachnie”, - przemknęło mi przez myśl.
W międzyczasie kelnerzy zaczęli przygotowywać koktajle i ustawiać je na stolikach rozrzuconych niedbale po pomieszczeniu. Starsza kobieta podziękowała i również zniknęła na górze, naśladując tłum. Zostaliśmy sami. Ona i ja. To właśnie wtedy poczułem niespodziewane uderzenie gorąca. Rozpiąłem jeden guzik koszuli. Nie pomogło. Wpatrywałem się w tę nieznajomą pociągającą sylwetkę i wiedziałem, że nie mogę się do niej zbliżyć. Byłem pewny, ze przepadnę. I wcale nie chodziło o to, że byłem w związku, bo nigdy nie przeszkadzało mi to w rozmowach z kobietami (wiedziałem przecież, że do niczego poważnego nie doprowadzą), jednak czułem, że w tej sytuacji polegnę, poddam się bez walki.
Sięgnęła po martini z wódką i z oliwkami, napiła się, wzięła do ręki jedną z ulotek rozłożonych na stolikach i skupiła się na czytaniu. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, aby sprawdzić, która godzina, odpisałem na kilka wiadomości i wróciłem do obserwowania. Przy obiekcie mojego zainteresowania nie wiedzieć skąd znalazł się podstarzały mężczyzna – tacy stanowili większość tamtego wysoko intelektualnego tłumu. Był przy kości, ale zadbany, w dobrze skrojonym garniturze, ale bez krawata. Był zdecydowanie za blisko jej młodego ciała i było widać że próbował ją uwieść rozmową. Poczułem nagłą wewnętrzną potrzebę, aby podejść do nich. Chciałem wiedzieć, o czym rozmawiają.
Ruszyłem ku stolikowi, przy którym stali, ale zatrzymałem się w połowie drogi, zdając sobie sprawę, że doskonale słyszę każde wypowiadane zdanie.
- Świetnie na Pani leży ta sukienka.
- Dziękuję, - odpowiedziała grzecznie ale bez zainteresowania.
- Czuję, że Pani średnio ma ochotę rozmawia��, to tym bardziej nie będę przedłużał, - ciągnął dalej. – Widzi Pani, ja jestem poważną osobą i nie mam czasu na zbędne ceregiele. Mam biznes, dzieci, żonę, ale Pani też coś ciekawego mógłbym zaproponować. Kwestie finansowe nie mają znaczenia, na pewno się dogadamy.
Zmierzyła go wzrokiem, po czym uśmiechnęła się szeroko, odsłaniając zęby. Ciarki mnie przeszyły, jak zobaczyłem to spojrzenie wypełnione piekielną pogardą, a jednocześnie roześmiane i pełne dziewczęcego wdzięku. Ostrożnie paluszkami wyciągnęła z koktajlu nasadzoną na wykałaczkę oliwkę i delikatnie obejmując ją ustami wzięła do buzi. Zębami ściągnęła oliwkę z wykałaczki i poruszając dyskretnie ustami i językiem, rozpoczęła konsumpcję. Patrzyłam na to jak zahipnotyzowany, nie mogłem oderwać wzroku. Było w tym drobnym geście tyle zmysłowości i seksapilu, że czułem, jak spodnie robią się za ciasne, a mózg zaczyna produkować obrazki z filmów dla dorosłych. Poruszyła swoimi pełnymi ustami – a w jej zębach dostrzegłem pestkę. Delikatnie wyjęła ją z ust, aby nie pobrudzić paluszków, i teatralnym gestem wrzuciła pestkę do kieliszka mężczyzny.
- Pana na mnie nie stać – uśmiechnęła się. – Ani finansowo, ani mentalnie.
Odwróciła się i spokojnie ruszyła w kierunku wyjścia.
Zmroziło go, stał jakby opluty i nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa, żeby rzucić do jej oddalającej się sylwetki. Uśmiechnąłem się pod nosem, wyraźnie uradowany, i bez zastanowienia wybiegłem za nią. Pchnąłem ciężkie drewniane drzwi i poczułem na twarzy rześkość czerwcowej nocy. Spojrzałem dookoła i zobaczyłem ją, prężnie podążającą ku przejściu dla pieszych.
- Pani poczeka, - krzyknąłem.
Odwróciła się na chwilę, ale się nie zatrzymała i z jeszcze większym zapałem ruszyła przed siebie. Musiałem mocno zwiększyć tempo, aby ją dogonić.
- Poczeka Pani, - powiedziałem, kiedy byłem krok za nią.
-  Na co? - rzuciła, wciąż nie patrząc na mnie. – Żeby Pan też mnie obraził?
Zrównałem się z nią, chwyciłem za przedramię i odwróciłem ją do siebie. W jej ogromnych ciemnych oczach piętrzyły się łzy.
- Poczekaj, - wyszeptałem.
Patrzyła na mnie zlęknionym wzrokiem małej dziewczynki, a ja miałem wrażenie, że zatracam się w jej oczach. Ocknąłem się po chwili i powiedziałem:
- Odprowadzę cię.
Wyswobodziła się z mojego uścisku i ruszyła dalej. Pokornie szedłem za nią. Nie mogłem się zatrzymać, odwrócić i pójść w przeciwnym kierunku, jakby jakaś wewnętrzna siła kazała mi iść za nią,  być obok niej, nie odstępować na krok. Szliśmy pustą ulicą w milczeniu. Od ścian budynków odbijały się dźwięki jej obcasów.
- Nie musisz, - wycedziła.
- Raczej nie powinienem, - palnąłem bez zastanowienia się.
Zatrzymała się nagle, tak że uderzyłem w nią własnym ciałem. Zbliżenie. Gwałtowne, nieplanowane… Pachniała słodkawym dymem wymieszanym z nutą kadzidła.
- Nie powinieneś? – podniosła brew, patrząc mi prosto w oczy.
- Nie powinienem, ale chcę, - odpowiedziałem spokojnie.
Znowu odwróciła się, aby kontynuować nocny spacer. Widziałem jej gołe plecy i miałem ochotę ogrzać je swoim oddechem. Chciałem jej dotknąć, powoli, każdy milimetr ciała, dłońmi, ustami, zarostem, całym sobą. To działo się we mnie, w środku, ale jakby na zewnątrz. Nie potrafiłem tego w żaden sposób wytłumaczyć. Po prostu czułem, że to co robię, jest jedyne właściwe.
- Często wybierasz chcę zamiast powinienem? – znowu się odezwała.
- Tylko jak kobieta potrafi wyrabiać takie rzeczy z pestkami.
Zauważyłem, jak jej oczy delikatnie się zmrużyły, a usta rozciągnęły się w ledwo widocznym uśmiechu. Nie skomentowała tego.
- Po takim performansie nie jestem ogólnie pewien czy Pan kiedykolwiek dojdzie do siebie.
Zaśmiała się i rzuciła do mnie:
- W pełni sobie na to zasłużył!
- Bez dwóch zdań, - potwierdziłem natychmiast.
Szliśmy obok siebie. Blisko. Prawie dotykając się ramionami. Wziąłem ją za rękę. Znowu podniosła brew:
- Wydawało mi się, że nie powinieneś.
Ręki jednak nie zabrała. Ja milczałem. Bo i co miałbym powiedzieć, to wszystko było silniejsze ode mnie.
Podążaliśmy dalej ulicami pół śpiącego miasta. Trzymając się za ręce. Wyglądaliśmy jak para zakochanych. Albo nawet nią byliśmy.
___________
Wsadziłam klucz do zamka, aby otworzyć drzwi na klatkę. Czułam na plecach jego spojrzenie, które rozsypywało dreszcze po moim ciele. Bałam się odwrócić i spojrzeć na niego po raz ostatni. Nie chciałam, aby jakikolwiek raz był ostatni. „Jak to się stało?” – zachodziłam w głowę. Wzięłam głęboki oddech, aby móc zrobić krok do przodu i wymusić na własnym ciele odejście.
- Zaczekaj, - powiedział zachrypniętym głosem.
Serce zdradziecko waliło o ścianki klatki piersiowej, a ja nie mogłam się ruszyć. Podszedł do mnie i wciągnął jak kreskę wymieszany z dymem zapach moich włosów.
- O jezu, - wyszeptałam.
___________
„Jaka jest różnica pomiędzy powinienem, muszę i chcę, – od dwóch tygodni zadaje sobie to pytanie, ponieważ od dwóch tygodni codziennie chcę czuć w nozdrzach aromat jej ciała, wymieszany z kadzidłem i dymem. I przy tym chcę żadne muszę i powinienem nie istnieją. 
6 notes · View notes
naiwna-dziewczyna · 4 years ago
Text
Hejka cieciu
Pisze do ciebie ostatni raz, przynajmniej na jakiś dłuższy czas. To znaczy inaczej teraz skoro to czytasz znaczy ze moj telefon ma moj przyjaciel, a ja jestem zgrzana jak szmata by nic nie czuć jak bedzie to robić.(to jest tka zwany najbardziej prawdopodobny scenariusz który wymyśliłam)
Dobra to może od początku, pamiętam jak cie poznałam nie spodziewałam się tego że nasza znajomość się az tak rozwinie. Na początku myslaam cos w stylu u ale fajna dupa i pamiętam jak laski przyszły mnie na dole przywitać to tez miały takie OMG jaka dupa w Kiekrzu. Wydawałeś się na dosc aspoleczna osobę, z którą ciężko będzie nawiązać kontakt ale wtedy postanowiłam ze chce go nawiązać z tobą. Oczywiście pod przykrywką tańca podbiłam na dyskotece(nie oceniaj okej? Mialam 16naście lat i to nie cale!)
Pamietam nasze pierwsze rozmowy, podbijanie, najczęściej z mojej strony i ogolnie cudny czas.
To jak gadaliśmy, poznawaliśmy się i tematy nam się nie kończyły, pamiętam jak tobie dawałam porady sercowe i wgl to wszystko (tak byłeś wtedy jeszcze w związku)
No i od czwartku zaczęło się, pierwszy raz się przytuliliśmy. Potem zaczęliśmy kręcić i wgl to wszystko ten cały związek ect.
Z biegiem czasu widzę że ja na pewno nie byłam dojrzała by wchodzić w relacje, nie wiem balam się wtedy strasznie tego ze będę się claowac slabo czy cos XSSSS Bo no ty miałeś kogos wcześniej a ja nie
No i potem mieliśmy przerwę od siebie na jakiś czas, no ewentualnie jakieś snapy na dni czy cos Ale nic więcej
Az w końcu ja zaczęłam lo i jakos zaczął nawijać się temat cpania. Pamiętam jak na początku walczyłam o ciebie i o to byś to rzucił w sumie teraz jest to śmieszne Bo bardzo duze prawdopodobieństwo że aktualnie siedze po opio wiec ciekawe jak bardzo się zmieniałam i wgl.
Ale no do sedna,z czasem coraz bardziej zaczęliśmy pisac, okej jako siomki było spoko, do momentu wakacji.
W sierpniu znow cos do ciebie poczułam przez to jak pisaliśmy nie wiem poczułam się ważna i myslalam ze znow będzie dalo się cos z tego zrobić i nie wiem serio myslalam wtedy ze moze znow by nam się udało razem. W sumie ciekawe czy tez tsk czasem myslales.
No i w sumie potem zaczęło się twoje humorki, moje humorki. Wieczne klocenie się i przepraszanie.
Nie wiem rylo mnie to strasznie i w sumie nadal kontakt z tobą ryje mi banie. Ale nie przez ciebie tylko przez to ze nadal mam wrażenie że cos wydarzy się i będziesz mnie chcial, będziesz chcial byc ze mną czy cokolwiek takiego.
Nie wiem no po o prostu mam pojebany sposób przywiązywania się, znam siebie juz na tyle i wiem ze jednocześnie ta relacja mnie by tyle z dnia na dzień bardziej ale z drugiej jak ćpun bym leciała do tego Bo no po prostu tak działam.
Generalnie słuchaj jakby cokolwiek się działo takiego mocnego w chuj i wgl to możesz napisać z innego konta czy cokolwiek takiego.
Ale no po prostu mysle ze dla zdrowia psychicznego i tego byśmy oboje się az tak nie ryli (bo no ja tez ryje często ludzi i bardzo często moja schizo mogła cie zranić lub cokolwiek takiego) byłoby lepiej jakbyśmy po prostu na jakiś czas ograniczyli kontakt.
Dobra kurwa nie ograniczyli ale zakończyli
Do momentu aż po prostu się z ciebie nie wylecze
Bo kurwa serio aktualnie nadal gdzieś z tyłu głowy mam to ze moze jednak by coś wyszło czy cos i no niszcze się tym i mam problem do ciebie czasem o to ze tego nie czujesz czy cos (przepraszam jestem pojebana)
Proszę cie nie odpierdalaj maniany ani nie nic dobrze?
Mam nadzieje ze serio znow się jeszcze uda kiedys spisać a kto wie może i nawet spotkać i pogadać. Ale na ta chwile po prostu potrzebuje przerwy a wiem jak działam i wiem ze nie będę w stanie się ogarnąć jeśli nie odetnę się calkiecie Bo no tak po prostu działam.
Nie wiem no pewnie teraz cos jeszcze napisze moj psiapsi
Ale pamiętaj
Zawsze będziesz w moim serduszku
Uwielbiałam cie pomimo wszystko i no serio jestes gdzieś w głębi dobra osoba
Dlatego jestem w tobie az tak zakochana
Po prostu wykułes naokoło siebie duzo scian i murów, kiedys myslalam (dobra w tym momencie nadal tak mysle) ze będę w stanie to przebić
Ale nie chce robić tak by jednocześnie raniac siebie i robic cos na przekór tobie i tak ze będziesz mial tego dosc
Na pewno znajdziesz kogos kto cie rozkuje w końcu Bo serio masz swetne serduszko i nie pierdół mi tu ze nie
Tylko po prostu to juz twoj mechanizm obronny
Noo także przepraszam ze tak to robie
Pewnie zaraz Miko napisze i wgl Bo no jakby teoche wcześniej to zaplanowaliśmy Bo sama bym w życiu nie dala rady wiec no ten monolog pisałam wcześniej i znając siebie zmieniałam go z tysiac razy Bo no to jednak ja
1 note · View note
Text
Rozprawa sądowa jeszcze nikomu nie zaszkodziła, czyli “Niepowszedni. W potrzasku” Justyny Drzewickiej
Tumblr media
Kiedy ostatnim razem widzieliśmy się z naszymi dzielnymi Niepowszednimi byli na dobrej drodze do szczęścia. Złączeni na powrót z rodziną. Bezpieczni. W niektórych przypadkach - zakochani. A gdy spotykamy ich znów, mają być stałymi gośćmi na dworze kniazia. Co mogłoby pójść źle? Cóż... zacznę może alfabetycznie od końca i podrzucę dwie wskazówki - Z jak zdrada i W jak Weles. A to dopiero początek końca alfabetu.
Pierwszy tom trylogii pozostawił we mnie niedosyt. Niby było dobrze, niby było ciekawie, ale jakoś tak... zabrakło czegoś. Ciężko stwierdzić czego, ale nie byłam zachwycona. Tom drugi zdecydowanie pozwolił mi się odnaleźć. Akcja od razu ruszyła z kopyta, mniej było biegania od punktu do punktu, a więcej strategii, podstępów i zasadzek. Były rozprawy sądowe, próby przekupstwa, nowi przyjaciele i starzy wrogowie, a to wszystko posypane dziecięcą naiwnością i chęcią zrobienia czegoś dobrego, czegoś właściwego.
Jeśli mowa o naiwności to bardzo podobało mi się brutalne zderzenie rzeczywistości świata dorosłych i wciąż niewinnego, dobrodusznego pomimo tylu złych przeżyć, myślenia dziecka. Widzimy zło i dobro starszych ludzi, tych, którzy podejmują właściwe kroki, nawet jeśli nie zawsze tak było i tych, którzy mogą się nauczyć, że czasem warto jest uwierzyć. Jednak widzimy także ludzi zachłannych, podstępnych i nie liczących się z niczym oraz nikim. Prawdopodobnie właśnie ten element był tą iskrą, której zabrakło mi w poprzedniej części - pewne rzeczy są podane subtelniej, mniej przerysowane, bardziej rzeczywiste. Postacie nie kuleją, nabrały charakteru i głębi od poprzedniego tomu. Relacja Sambora oraz Nili stała się dojrzalsza, poruszyła tematy, które rzadko kiedy porusza się w jakiejkolwiek literaturze zawierającej wątek romantyczny, a szkoda. Już za samo to dałabym książce pięć punktów.
Muszę przyznać, że po tym tomie jestem bardzo, bardzo ciekawa tego, jak potoczą się dalsze losy Niepowszednich, zwłaszcza, że zakończenie było mocno kontrowersyjne, gdy wzięło się pod uwagę wiek bohaterów. Pozostawiło mnie w zachwycie i niepewności.
Tumblr media
7/10
Tumblr media Tumblr media
Taki romans to ja mogę - W tej części zdecydowanie zachwyciła mnie relacja Sambora i Nili. Bardzo dojrzała, poruszająca istotne dla każdego związku elementy i - przede wszystkim - realna. Nie jest to maślane wpatrywanie się sobie w oczy, ale też nie jest to darcie kotów i rzucanie talerzami. Takie w sam raz.
Tumblr media
A ci tam z tyłu - Postacie poboczne mocno wychodzą na pierwszy plan w tym tomie. Niektóre z nich - nie będę spoilerować, nie dam się! - chwycą nas za serce swoją odwagą, a inne z kolei zmienią bieg całej historii.
Tumblr media
Lekkie pióro - Albo to ja przyzwyczaiłam się do archaicznego stylu Justyny Drzewickiej, albo coś tutaj się poprawiło. W każdym bądź razie, czyta się przyjemnie, szybko i bez większych przeszkód.
1 note · View note
narwana-games · 6 years ago
Photo
Tumblr media
Komiks Life is Strange: “Dust” część 4 z 4 - recenzja
Ostatnia odsłona pierwszego tomu komiksu Life is Strange ukazała się pod koniec lutego, a dokładniej 27 lutego. Minęło więc sporo czasu, ale miałam mnóstwo innych rzeczy na głowie i powiedziałam sobie, że przeczytam, jak będę mieć na to prawdziwą ochotę. Poprzednia część skończyła się na tym, iż Max wreszcie zrozumiała, co się z nią działo i co powodowało dziwne wizje na jawie. A jak potoczyły się losy przyjaciółek w ostatnim numerze “Dust”? O tym poniżej!
Dodam, że omawiam - jak zawsze - ze spojlerami. Jeżeli więc zamierzacie kupić komiks w przyszłości i absolutnie obawiacie się niechcianych informacji dotyczących fabuły, to zapraszam na zaś. A jeśli boicie się, że po “Dust” komiks nie będzie kontynuowany, to z przyjemnością informuję, że zapowiedziane są już kolejne numery datowane na 29 maja, 26 czerwca oraz 31 lipca tego roku.
Komiks dostępny do kupienia na stronie Comixology, dokładnie pod tym linkiem (trzeba mieć założone konto na Amazonie).
Cena: 3,59 dolarów
Liczba stron: 33
Temat Rachel powraca do dziewczyn jak bumerang. A ponieważ relacja Max i Chloe zaczęła zmierzać ku romansowi, ta pierwsza coraz poważniej zastanawia się, co tak naprawdę łączyło panny Amber i Price. Z gry wiemy tyle, że Chloe uważała Rachel za swojego anioła i wiązała z nią ogromne nadzieje, natomiast Rachel - za plecami przyjaciółki - umawiała się z Frankiem. Chociaż teorie głoszą, że dziewczynie zależało jedynie na jego towarze, to mnie się wydaje, iż łączyło ich szczere uczucie, w każdym razie Frank z pewnością był w niej zakochany i prawdziwie rozpaczał po jej odejściu. Rachel równie dobrze mogła "lecieć na dwa fronty", jako że w Before the Storm istniała opcja, aby związać ją z Chloe. Bądź co bądź, Max dojrzała do zadania Chloe szczerego pytania.
Obie bohaterki spędzają noc na wzgórzach Arcadii Bay, a dokładniej na pace terenowego pojazdu Chloe. Z punktu, w jakim się zatrzymują, mają otwarty widok na latarnię i ocean - jakże istotne lokacje w całym uniwersum. Chociaż już zmierzcha, Chloe wydaje się rozbudzona i proponuje przyjaciółce powrót do Seattle. Do normalnego życia i stęsknionej za nimi grupy przyjaciół. Jednak to, że Chloe czegoś chce, nie znaczy, że może to otrzymać, zwłaszcza iż Max traci kontrolę nad swoją mocą. Ich rozmowa szybko zbacza z tematu multiwersum właśnie na Rachel. Reakcja Chloe na pytanie, czy czuła do niej coś więcej, mówi sama za siebie.
Kliknij, aby powiększyć.
Tumblr media
Co ciekawe, kiedy dziewczęta łapią się za ręce, znów wkraczają do innej wersji znanego im świata. Jak za każdym poprzednim razem, i tutaj musiał pojawić się kontakt fizyczny. Nadal mnie zastanawia, dlaczego Chloe nagle stała się podatna na zdolności Max. Ba, reaguje na nie w podobny sposób - osłabieniem i obfitym krwawieniem z nosa. Po zejściu w dół ścieżki, nieopodal auta, dostrzegają pojedynczy nagrobek, na którym dynda piracki kapelusz. Obok, na trawie, spoczywa stary kompaktowy aparat na polaroidy. Napis na płycie mrozi przyjaciółkom krew w żyłach.
"In memory of Max Caulfield 1995 - 2008"
To oznacza, że w którejś rzeczywistości Max mogła się znajdować w aucie z tatą Chloe podczas wypadku. Może chciał ją podwieźć, a może została potrącona. Jest to wersja świata, w której jednego dnia Chloe straciła ojca i najbliższą koleżankę. I to jest niesamowicie smutne.
Poruszona do głębi Max wybucha płaczem i wyznaje Chloe, że to, czego doznaje, czego obie doznają, to wcale nie wizje, ale "okna" do innych wymiarów. Co więcej, Max coraz bardziej odczuwa wciąganie do pozostałych osi czasu, co jest nie tylko bolesne fizycznie, ale i uzmysławia jej, że do obecnego świata prawdopodobnie nie należy. Jest to kolejna istotna kwestia, która nie daje mi spokoju. Bo skoro Max podjęła decyzję i wybrała Chloe zamiast mieszkańców Arcadii Bay, to czemu miałaby być wypychana z obecnego istnienia? Czyżby dlatego, że postąpiła egoistycznie i ocaliła jedno istnienie, a nie kilkadziesiąt?
Kliknij, aby powiększyć.
Tumblr media
Po chwili wytchnienia Max proponuje Chloe wyprawę pod pomnik czekający na odsłonięcie. Już na miejscu panna Price trochę się rozkleja, dziękuje Max za ostatni rok i za to, że dzięki niej dała radę normalnie funkcjonować. Mówi również, iż jeśli zajdzie taka potrzeba, pozwoli odejść Max z rzeczywistości, w jakiej obecnie się znajdują. Melancholijna scena kończy się pocałunkiem, na który z pewnością czekali wszyscy czytelnicy.
I faktycznie, następnego dnia, podczas uroczystości przy Blackwell Academy, Max, siedząc przy Chloe, po prostu... znika. Ze swoim zdjęciem na kolanach żegna się z ukochaną i pozwala wciągnąć w wir różnych rzeczywistości. Z tego, co mówi przed rozpłynięciem się w powietrzu, wynika, że sama będzie mogła wybrać, dokąd się uda, ale jednocześnie będzie wiedziała, które okno okaże się tym właściwym. A Chloe zostaje sama i podczas końcowej sceny z nią miałam wrażenie, jakby jeszcze przez moment pamiętała o Max, a później wspomnienia wyparowały. Wnioskuję z tego, że na jednym kadrze wzrusza się i wygląda na dość zdezorientowaną, a na kolejnym jej usta goszczą już szeroki uśmiech.
Co w tym czasie dzieje się z Max? Przez chwilę znajduje się w niebycie, w chmurce wypełnionej różniącymi się obrazami. O sobie, o sobie i Warrenie, o Chloe i Rachel. Odpuszcza walkę i pozwala się zaprowadzić tam, gdzie wszechświat uzna to za słuszne.
I przyznam, że akurat tego się nie spodziewałam. Kiedy główna bohaterka otwiera oczy, okazuje się, iż stoi w letnim stroju na plaży, a kilka metrów dalej Chloe i Rachel odbijają do siebie piłkę. Podpis głosi, że obecna lokalizacja to plaża w Santa Monica, a rok 2014. To oznacza, że Chloe i Rachel udało się uciec z Arcadii Bay do Los Angeles, natomiast Max się koło nich zmaterializowała. Po co, dlaczego, jaką rolę będzie musiała odegrać - tego nie wiadomo. Obawiam się jakiejś niezdrowej rywalizacji o wzajemne względy w trójkącie miłosnym, ale i liczę na porządną dawkę fantastyki i ciekawych wyjaśnień. No i, nie ukrywam, martwię się o tę Chloe, którą właśnie zostawiła Max.
Kliknij, aby powiększyć.
Tumblr media
Jak widać, sytuacja staje się coraz bardziej zawiła. Oby tylko autorki komiksu nie pogubiły się w stworzonym przez siebie multiwersum. A pojawieniem się całej i zdrowej Rachel wcale nie jestem zdziwiona, w końcu to postać o ogromnym potencjale, więc z jakiej racji w każdym wcieleniu miałaby kończyć zakopana w worku na wysypisku śmieci?
Czekam z niecierpliwością na kolejne odsłony tego zacnego komiksu.
Do następnego!
0 notes
bthegreat-pl · 5 years ago
Text
Pies nie lubi przytulania - myśli, wnioski i przemyślenia
Pies nie lubi przytulania – myśli, wnioski i przemyślenia
Każdy z nas ma w głowie obrazek, kiedy to siedzi pod kocykiem na kanapie, czyta książkę, a w nogach leży kudłaty psiak. Pewnie części z Was takie sytuacje udało się przeżyć, ale co, gdy przychodzi do naszego domu czworonóg i okazuje się, że pies nie lubi przytulania? Witajcie w mojej bajce o niedotykalskim szczeniaku, relacji z człowiekiem i przestrzeni.
Szczeniak i niewiedza moja
Beetho…
View On WordPress
0 notes
bthegreat-pl · 6 years ago
Text
Dojrzała relacja z psem - wyjazd w pojedynkę
Po powrocie z Niemiec rzuciłam hasło, że nie tęskniłam za Betem tak, jak kiedyś. Wzbudziło to spore zainteresowanie. Wyjeżdżam dużo, nie zawsze mogę i chcę zabrać ze sobą Beethovena. Wyjazd w pojedynkę to czasem dobry pomysł - także dla relacji z psem.
Ludzie lubią się dzielić na grupy, popadać w skrajności. W przypadku właścicieli psów często spotkamy się z podejściem, że gdy wyjeżdżasz gdzieś bez swojego czworonoga, to możesz go już właściwie oddać. Przecież go nie kochasz. Z drugiej strony pojawią się osoby, których psy częściej widują opiekunów i rodzinę, niż własnych właścicieli. Jak możecie się już domyśleć, zdrowe podejście jest gdzieś…
View On WordPress
0 notes