#cofam
Explore tagged Tumblr posts
Text
Blood warning below!⬇️
He wants out..
24 notes
·
View notes
Note
I am an anti "feminist". Fuck you every priviledged girl, who think you are so special because you have a cunt.
Nobody has to treat you differently. Nobody has to hold the door for you. You are expecting us men to treat you equally. Well dont complain if I punch the next slut in the face if they keep bullying me. Parasites
*this post was deleted by facebook*
1 note
·
View note
Text
"Możesz stracić płodność"
I tego się właśnie boję. Ja bardzo chce mieć w przyszłości dziecko albo dzieci i je wychowywać by nie przeżywały okropnych rzeczy, dlatego próbuje cały czas zakończyć z tym ale nie mogę cofam się jeszcze gorzej
13 notes
·
View notes
Text
Cofam się pamięcią do chwil, kiedy to się zaczęło, ponieważ wspomnienia to jedyne, co mi pozostało
~Nicholas Sparks:"I wciąż ją kocham"
#nicholas sparks#przemyślenia#życie#piękno#prawda#cytat o milosci#koniec#cytat o uczuciach#sztuka#cytat o ludziach
127 notes
·
View notes
Text
Ok oficjalnie cofam całą krytykę i obawy które miałam na temat Chłopów. Arcydzieło.
#każda klatka jest sama w sobie dziełem sztuki#do stylu przyzwyczaiłam się w ciągu kilku minut#wizualnie totalnie mnie zauroczył#finalnie dochodzę do wniosku że ta technika zdecydowanie działa na korzyść filmu. cała atmosfera nie była by tak mocno odczuwalna bez niej#muzyka niesamowita#gra aktorska również niczego sobie#to jak barwne dynamiczne i przede wszystkim żywe jest to wszystko...kocham#chłopi#moje
33 notes
·
View notes
Note
Masz może do polecenia jakieś aktywne osóbki z fajnymi blogami? ^^
Obserwuję ponad 100 osób, ciągle cofam followki z blogów nieaktywnych, ciężko byłoby wszystkich wypisać:(( Podam kilka przykładowych: @pancze @anestetyki @i-gustavvv @uciszanie @upupienie @urbanlips @erotyki @teardrops-xxx @bosluga-ait @tanyavianhub @vilczus @szczytowaniee @daddyissuesups
18 notes
·
View notes
Text
Nie chcę taki być. Boże co te lata ze mną zrobiły. Czemu nie zdałem sobie z tego sprawy wcześniej. Czemu się nie zastanawiałem. Ile już przez to straciłem. Ilu ludzi pamięta mnie jako tego najgorszego. Nie mam złych intencji, ale postępuje według intuicji. Nie cofam się dwa kroki w tył w odpowiednim momencie. Gdzie podział się ten niewinny ja, będący dobra dusza, zamykający się w pokoju z książką, uciekając do świata fantastyki. Chodzący po księgarniach, zatracajac się. Jedyne co wartościowe właściwie teraz posiadam to kilka zdjęć z dzieciństwa, które chciałbym komuś pokazać i opowiedzieć historię z tym związane. I setki książek z życiami innych. Już nie obchodzi mnie ile wyciągasz na rękę, czym jeździsz, czy mieszkasz w willi z basenem czy wynajmujesz pokój w piętrowym domu. A i tak jestem uszkodzony.
12 notes
·
View notes
Text
Znowu zjebalam, zjadłam 6 pączków i zjebalam sobie w ten sposob humor. Bylam pewna ze etap wpierdalania co popadnie jest juz za mna, ale nie oszukujmy sie to byly tylko 3 dni samokontroli.
Doslownie siedze wlasnie w pociagu czując się jak szczur bez makijazu i naprawdę zaluje ze zjadlam te pączki, dosłownie tyle osiagnelam i znow się cofam... Nie zaluguje na jedzenie
#chce byc perfekcyjna#motylki#az do kosci#chce byc lekka jak motylek#lekka jak motyl#motylki blog#blogi motylkowe#jestem motylkiem#chce widziec swoje kosci#bede idealna
9 notes
·
View notes
Text
Jazu hobbysta
Żeby Was... Wziąłem się za akwaria. Posłuchajcie:
Wymieniłem w końcu przyssawki od filtra w kostce. Dobrze w końcu widzieć, że wisi jak producent przykazał a nie dynda na kablu, zjeżdża na dół albo wyprawia inne ze znanych sobie czynności. Po prostu jest na ścianie i puszcza bąble. Mam szczerą nadzieję, że wytrzymają trochę. Przyssawki znaczy. Od termometru wymieniałem już dwa razy. Od grzałki, zanim postanowiła ugotować życie w kostce, też ze dwa razy wymieniałem.
//
Natomiast w dużym akwarium ogólny spokój. Mam wrażenie, że od dłuższego czasu Kurwixy raczej pływają po dnie. Kiedyś były rozłożone po całym zbiorniku. No ale ich wybór.
Filtr zeżarł całą rzęsę. Trudno. Liczyłem się z tym poniekąd. I tak wolałem wlać do dużego niż np. w kibel.
Dobra, cofam co mówiłem. Jednak kosiarka odpierdala jakieś piruety, powodując przy tym ruch reszty towarzyszy.
6 notes
·
View notes
Text
O JAPIERFOLR BOZE ALE SIE CIESZE, ZANIM COKOLWIEK WAM POWIEM TO MUSZE NAJPIERW NAPOMKNAC ZE W CZWARTEK PO 12 GODZINNYM FASCIE + DZISIAJ PO 20 GODZINNYM FASCIE MIALAM BINGE, JESTEM PRZED OKRESEM I WYJEBALO MI BRZUCH JAK KOBIECIE W CIAZY, I NAGLE MIALAM TAKIE "A pojde sie zwazyc" I SIE TAK CHOLERNIE BALAM I SIE ROZEBRALAM DO SKARPETEK, STANIKA SPORTOWEGO I MAJTEK I WYSZLO MI KURWA 54.4kg A JAK SIE ROZEBRALAM KOMPLETNIE TO WYSZLO 54.1kg A ZWRACAJAC UWAGE NA TO ZE MIALAM BINGE 2X PLUS JESTEM PRZED OKRESEM TO MOGE WAZYC NAWET MNIEJ, JEZU CHRYSTE MIALAM OCHOTE SIE PODDAC I DAC SOBIE SPOKOJ Z GLOD⭐WKAMI I LICZENIEM KVAL ALE PO ZOBACZENIU PROGRESU TO COFAM SWOJE ZDANIE.
14.02 — (bilans szkolny) 58.5kg
10.03 — 57.9kg
23.03 — 54.1kg
(Miałam więcej zapisek z moją wagą ale w niektórych datach zapominałam i pisałam moją hw albo po prostu nie miałam siły się zważyć, więc uznałam że zapiszę tutaj progresowo, czyli od mojej hw na bilansie do teraz)
LICZAC OD 10.03 W PRAWIE 2 TYG. SCHUDLAM NA WADZE 3.8kg I PODOBNO WIDAC PO MNIE ZE CHUDNE BO WLASNA MAMA MI TO MOWI I KOLEZANKA BOZE SWIETY JAK SIE CIESZE I WYOBRAZCIE SOBIE ZE JA ZADNYCH CWICZEN NI ROBILAM TYLKO NA KROKI CHODZILAM CO PARE DNI JAPOERDOLR OBY TAK DALEJ CHCE DO 49.9kg I KURWA DALEJ
#gąsieniczka#chce byc lekka#chce byc lekka jak motylek#lekka jak motyl#lekka jak piórko#motylki any#bede lekka#będę lekka#będę motylkiem#low cal restriction#polski motylek#blog motylkowy#chce byc szczupla#chce być szczupła#będę szczupła#szczupłość#FINALLY LOSING WEIGHT#work in progress
4 notes
·
View notes
Text
Późno już. Czy aby za późno? Abym zgasł, jak świecy płomień przy podmuchu. Niezrozumienie zawodu. Zawiódł mnie instynkt, zawiodło zaufanie. Trzymaj się, odejdź, idź przed siebie. Idę więc w nieznane, z poczuciem słabości, przepełnionej gniewem. Jestem zły, wściekam się. Zdenerwowanie przeplatane z histerią. Słodycz przeszłości i wczesne oznaki upadku, które lekceważy się na rzecz wiary. Zaangażowanie zabija. Niesamowite doświadczenia, a po nich ból z natężeniem jeszcze większym. Jestem, niczym człowiek stary, który szczęście zna tylko z rolek filmu, zwanego epizodami przeszłości. Przyzwyczajenie do bycia na topie, uczucie bycia najlepszym, tym jedynym w swoim rodzaju i gorzka prawda, straszne zakończenie. Ruiny budowli, która miała być nie do naruszenia. Zabawa chwilowa nie wystarcza. Tonie statek w odmętach wód nieprzeniknionych. Uzależnienie daje o sobie znać dnia każdego. Otwieram się w jednej trzeciej i cofam krok, nim otworzę się do połowy. Spokój nie istnieje dziś. On nadejdzie wtedy, gdy scena będzie pusta. Siedzę na podeście przed widzami, sztuczne manekiny - to chyba matrix. Pragnę szybciej. Nie chcę czekać. Chcę już dziś tego, co może zdarzyć się w przyszłości. Omijając rozdziały, dojść do tego jednego. Lawiruję pomiędzy możliwościami pozytywnych ścieżek. Posmak zrozumienia. Wygrana musi czaić się blisko, gdyż przyzywam ją, imaginuję. Niech to już nadejdzie. Give me more. Rozmawiam sam ze sobą. I want it now.
3 notes
·
View notes
Text
FINAŁ AOT
Odkładałam to długo - bo jak obejrzę ostatni odcinek (film o fabule kończącej materiał źródłowy - który przecież znam, a który już ochlipałam tęsknotą 2 lata temu lub jeszcze dawniej) to tym razem NAPRAWDĘ będzie tu zupełny koniec Ataku Tytanów. Żadnego nowego rozdziału komiksu, żadnej nowej ekranizacji. Koniec po prostu, finisz, zamknięcie historii, która towarzyszyła mi chyba ponad dekadę.
No, ale ten film wyszedł miesiąc temu, spoilerów się nie udało uniknąć (dobrze, że wcześniej znałam mangę, bo gdyby mi te spoiler zasadzono to miałabym ból dupy), maaaaaasę ludzi chce o tym ze mną rozmawiać, a na zajęcia z Socjologii będę miała do zrobienia prezentację i pomyślałam, że Atak Tytanów to jak ulał, po prostu cudownie pasuje.
Więc oglądam.
[Dla kontekstu: "Atak Tytanów" to fabularno-rysunkowy projekt scenarzysty i rysownika, Hajime Isayamy, nad takimi zagadnieniami jak "kto faktycznie ma predyspozycje do stania się masowym mordercą" oraz jego fabularne i luźne przetworzenie historii I i II wojny światowej w Europie ze szczególnym naciskiem na kwestie antysemityzmu. Co charakterystyczne dla "Ataku Tytanów" - mamy tu bohatera zbiorowego, nawet na pierwszym planie nie przewodzi nam tylko protagonista - którego łatwo określić - ale również na równym planie śledzimy historię dwójki jego najlepszych przyjaciół. Polecam. Dobry shit!]
Film otwiera baaaaardzo dynamiczna scena, która aż się prosiła o jakiś podkład muzyczny nawiązujący dynamiką i stylem (patosem i bitem, jakimiś takimi dźwiękami, że myślę o power metalu połączonym z muzą operową) do pierwszych openingów. Moim zdaniem tło muzycznie niedowiozło. Za delikatne jest. Widziałabym tam większe pierdolnięcie (zwarzywszy na to, że w powietrzu latają olbrzymie głazy), ale animacyjnie złoto. Szczególnie scena z transformacją Reinera (ostatnio dużo o postaciach z AoT rozmawiałam - właśnie z fanami w studium żałoby za swoim ulubionym show - i wyszło mi, że moim ulubionym bohaterem jest Reiner).
Co moim zdaniem animacja robi lepiej niż komiks: pokazuje nam faktyczny dramatyzm i "ludzkie", nie-nadprzyrodzone bohaterstwo i skille takich postaci jak Onyankopon (przecież jak on podrywa ten samolot do lotu i scena skacze między tytanami, ekipą głównych bohów i samolotem to można sobie odgryźć paznokcie kibicują chłopakowi by ten samolot poderwał do lotu).
Nie, dobra, jestem na 11 minucie i cofam to o muzyce, która niedowozi. Gdyby była bardziej dramatyczno-patetyczna to by nam, widzom pompy wysiadły. TYLE się tu dzieje, tyle tu walki o życie i zwrotów akcji, że masz efekt przedawkowania tauryny/kofeiny bez picia tauryny/kofeiny. Puls napierdala jak szalony.
Nadal mam z Mikasą problem. Mam wrażenie - i zastanawiam się czy to TYLKO wrażenie? - że w komiksie jest głębszą postacią. Niby w ekranizacji widzimy te sceny, które widzimy w mandze. Niby dziewczyna wymownie milczy tyle samo co w pierwowzorze, niby widzimy jej reakcje i gesty zgodnie z intencją autora... Ale manga poprzez CZAS i ilość klatek, miejsca, układ stron i wielkość rysunków zaznacza nam, odbiorcom, że gesty, grymasy czy inne reakcje (lub akcje) Mikasy są ważne - ze względu na jej introwertyczny charakter, ze wzgledu na to jaką osobą jest za pomocą przestrzeni doastajemy wiadomość, że to co robi Mikasa jest ważne, jest emocjonalne, chociaż nie mówi tego na głos lub chociaż mówi coś innego niż my domyślamy się, że czuje. Po prostu komiks nam zaznacza, że to jak reaguje na różne interakcje Mikasa jest diabelnie ważne, ważniejsze niż reakcje, gesty czy decyzje bohaterów 2-giego czy 3-ciego planu. Tym czasem w anime gdzieś mi się to zaciera. Mikasa z frontu co jakiś czas jest spychana na 3 plan.
Mam wrażenie, że Mikasa jako bohaterka jest ważna w anime, ale nie tak istotna i tak pełna niuansów jak w mandze. Widać, że animatorzy woleli przeznaczyć przestrzeń na animowanie jej w scenach walki - bo jest zajebista i to nie podlega dyskusji, tak jak to, że hajpuję każdej scenie batalistycznej z Mikasą. Jest to zawsze perełka animacyjna. Ale jednak... szkoda, bo to jak bardzo ona faktycznie jest zniuansowana jako bohaterka ma swój pay off właśnie na tym etapie historii - na finishu (a już widziałam spoilery-screeny na których twócy z JEJ momentu epilogu zrobili moment Erena, ech - bo Mikasa w wersji anime właśnie nie stoi na własnych nogach, twórcy nie wierzą, że epilog TYLKO z nią -jak w mandzie- i jej punktem widzenia na jej tragedię jest wystarczającym payoffem dla widza, bo być może zdają sobie sprawę, że nie zbudowali dostatecznie tej postaci by widz współodczuwał z nią, ech, tak mi się wydaje).
OMG właśnie doszłam do sceny w której Mikasa robi to:
OMG.
OMG!
Ta kwestia wygłoszona plus jak ONI TO ZAANIMOWALI (te kolory! i te skrzydła "tajemniczego potwora" w tle! *o* OMG to jest piękne! Od razu pomyślałam o scenie z Deanerys, tej z ostatniego sezonu, gdy została hitlerem, a styłu za jej plecami Drogon rozwiną skrzydła - ten sam vibe - historia opowiadana wizualnie, tyle, że tutaj anioł śmierci).
OMG jeszcze raz O,o szok, te koloery, ta animacja i ta przemowa w desperackiej chwili (i ten głos Anie w tle xD rujnujący epickość sceny xD w tłumaczeniu, które oglądam walnęła "Mikasa, posuń się jeśli łaska" xD):
Mega się cieszę, że przy całej presji i konieczności zwijania scenariusza do minimum dostajemy rozterki dotyczące poczucia lojalności Annie: zainteresowała się brakiem typa na którego ma crusha, ale przypomniało jej się, że typ walczy po innej ideologicznie stronie frontu (bo teraz to nie ma znaczenia xD), więc zaraz się poprawiła pytając o nieobecną koleżankę z jej formacji matki xD. Taka skołowana (i to do cholery buduje postać!).
I tak btw - uwielbiam to, że Isayama pisze tyle fajnych bohaterek.
MEGA podoba mi się sposób zaanimowania walki Pieck. Nie mogę fajnych screenów znaleźć w sieci, ale wyskakuje jak pocisk ze swojego tytana i napierdala od nowa. Naprawdę to robi wrażenie - w mandze robiło, a tu wizualnie też robi.
Mam błąd! Mam błąd! Mikasa i Connie skaczą z latającego Falco ZA PLECAMI Annie, która w powietrzy zmienia się w tytankę (w sumie to właśnie tytanka Anie to przykład braku polotu i utartego seksistwoskiego wzroca, którym podążał Isayama - jej supermocą jest to, że jest dużą kobietą. I tyle... Dobrze, że z upływem lat porzucił te płytkie schematy) - powinni być spaleni na chrupko.
Niezmienie BAWI mnie, że Levi pełnym nienawiści i pasji głosem oznajmia, że poluje na Dzika xD. Niby wiem, jak japończycy czytają sylaby zapisywane z "z" na początku, niby wiem, że to jest "dz" w różnym stopniu zmi��kczenia, ale fizjonomia postaci i świat przedstawiony powodują, że imię bohatera poznanego najpierw w mandze jako "Zake" czytam jako "Zik" i będzie "Zikiem" w mojej głowie już na zawsze (tak jak "Levi" będzie "Liwajem" bez wzgledu na to, że w anime słyszę "Ri-waj"). Dlatego to zabawne dla mnie, że "Zik" jest czytany jako "Dziku", a jeszcze bardziej bawi mnie, że w polskim języku akurat istnieje słowo "dziku" i przez to Levi rządny zemsty na dzikiej świni zawsze mnie bawi. xD
Dobra, jeszcze, tak - w ostatnim akcie historii (w sensie, że od czasu wydarzeń z VI sezonu, po timeskipie) Armin mnie porusza i mocno się identyfikuję z nim, jako z bohaterem. W jednej ze scen mamy alegorię w której Armin mówi będąc w stanie letargu/omdlenia do swojego bezwładnego ciała w innym znaczeniu, ale zasadniczo TO SAMO co ja w chwilach słabości kiedyś do własnego ciała ciskałam. Czuję tą desperację i pogardę. Bardzo ta scena (i w mandze i w animacji) rezonuje ze mną, boli. Mocno ją czuję. :( Zarazem czuję zrozumienie, ale też wstyd, że człowiek sam siebie jest w taki sposób poniżyć...
OMG... scena z ratowaniem niemowlęcia przed Dudnieniem, to niby kilka sekund, ale MASAKRA. Aż miałam ciary z przerażenia... O_O
youtube
Kolejna rzecz: scena rozmowy Armina i Dzika w Ścieżkach, ta bardzo filozoficzna rozmowa o sensie istnienia, w której naprawdę łatwo się złapać na tym, że się wyłączasz, jeżeli trafisz na zbyt toporne tłumaczenie. Pięknie ją zrobili. Pięknie wizualnie przedstawiono symbol szczęścia płynącego z więzi (Armin widzi listek, a Dziku widzi piłkę basebalową, bo każdy ma inne skojarzenia prezentujące tę samą ideę) .
OMG, OMG! Sekwencja oswobadzania Armina to jest taki Marvel, MCU, holiłódy, że JAPIEROLEPROSZĘPAŃSTWA ile tu zwrotów akcji! AAAA! Muszę zrobić pauzę i się czegoś napić. xP Co za emołszyn!
HAHAHA! W komiksie scena w której następuje ostateczna konfrontacja Levia i Zeke jest komiczna i zarazem zaskakująca, dostarczająca i pełna spełnienia (o dziwo - dla obydy bohaterów! Wspominałam, że Isayama DOBRZE to napisał? Bardzo dobrze! Historia o zemście, która zarazem nie jest o zemście, a o pogodzeniu się ze swoim losem i ze swoją misją. Ech to JEST TAK DOBRZE napisane!). Ale w anime ta scena (obejrzana bez kontekstu) to jak wstęp do fanficka o quirowej miłości. xD I jeszcze ten drżący z niedowierzenia głos Levia, gdy wymawia imię faceta na którego punkcie miał obsesję "Dziku...", a tenże facet, goły i wesoły macha do niego z daleka - no i ja prosty człowiek jestem (a w tym przypadku to nawet prostacka jestem), Levi złowił dzika, cieszę się bardzo. xD
Przemiana Armina - jak zawsze piękna i straszna. Animacja grzybów atomowy to konik Japończyków (oczywiście nie bez przyczyny i nie bez zgrozy, nie pozbawione kulturowej, wielopokoleniowej traumy, której w pełni w Europie nie zrozumiemy, ALE możemy podziwiać te piękne w swojej bezwzględnej destrukcji animacje).
Dym. Scena z dymem. Dym... Kurde. Chociaż wiem co będzie dalej to mimo tego oglądając zaanimowaną tę scenę znowu poczułam ukłucie w sercu. :(
Isayama - typ budujący opresję w opresji, opresję w opresji. Po prostu znęca się nad swoimi bohaterami. Ech. No podnosi ciśnienie.
Dotarłam do sceny w której - jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi - Mikase boli od tej strasznej, gorzkiej prawdy głowa i twierdzi, że chce wrócić do domu. I WIEM co zaraz zobaczę, a jeszcze nim zobaczyłam ronię krokodyle łzy. Co ze mną jest, że ostatnio byle co, a ja się wzruszam!!!!???
Tak fajnie było zobaczyć ich przytulonych...
Piękna jest scena w której Mikasa i Levi (oraz pozostała część ekipy) współpracuje nad ostatecznym desantem. Oglądanie tego na rzutniku robi dodatkową robotę. Piękna animacja. I pięknie zaanimowali ostatnie cięcie Mikasy - dodali detal w tle, jedną rzeczy, która dodaje całej scenie delikatności, a która w mandze nie była specjalnie efektowna (włosy *.* piękne).
ANYWAY - ponownie mam myśl taką samą jak po przeczytaniu mangi: jeżeli NAPRAWDĘ kogoś darzymy miłością to nie fundujemy tej osobie świadomie traumy w myśl tego, że nawet zmanipulowanie tej osoby do podjęcia odpowiedzialności za wykonanie podjętej przeze mnie (!) decyzji zapewni mi miłosiernie konsekwencje i złagodzi mój ból (związany z podjętą bez konsultacji decyzją, która rzutuje na obydwoje). To wciąż paskudny egoizm. To wciąż wykorzystywanie wiedzy o wartościach drugiej osoby i cyniczna, wykalkulowana manipulacja. I paskudne, toksyczne zachowanie, zabawa uczuciami drugiej osoby. To nie jest romantyczne. To jest upiorne dlatego, że bohaterowie uważają to za "romantyczne choć kurwsko bolesne". Dlatego to tym bardziej szokuje.
Część II, "sen" Armina zaczęłam. I w mandze ta cześć mi się bardzo podobała. Zobaczymy jak to wygląda w anime...
Hahaha xD Eren wyznaje Arminowi, że zaplanował wsyztsko pod konkretny scenariusz i że ma plan jakie role mają objąć na koniec jego przyjaciele. A Admin to wykoncypował, wyśmiał i asertywnie powiedział "nope, nie mam zamiaru skorzystać z Twojego planu". Kurde, lubię Armina! :D
Kurcze, ta scena jest świetna... Eren sobie tak bardzo nie radzi z własną banią. Armin go z taką empatią słucha - ale potrafi asertywnie postawić granice. Czuć dramat Erena. Czuć.
"Jestem niewolnikiem wolności" - mocne tłumaczenie.
Nie chcę tu wchodzić w analizę tego jak Eren rozumie wolność i dlaczego to jest stan bliższy psychopatii niż ruchowi hipisowskiemu, bo o tym w internecie pisali świetnie psychologie, łatwo znaleźć w sieci, polecam. Ale i tak mocne zdanie.
Pożegnanie Armina z Erenem - to ostateczne - jest bardziej wylewne i emocjonalne niż pożegnanie z Mikasą. Nie kminię tego... Znowu mam tu takie poczucie jak w Naruto - że homoerotyzm w sumie interesuje twórców (bo chłopaki żegnają się trochę jak bracia, a trochę jak pokrewne dusze, partnerzy znajdujący porozumienie na głębokim, emocjalnalnym poziomie, w poczuciu wzajemnej akceptracji pomimo urazów i różnic; obiecują sobie wzajemnie, że już zawsze będą razem - w piekle, i tak się spotkają), ale nie mogą tego napisać wprost. I jedcnocześnie dlatego mam poczucie spłycenia postaci Mikasy - ona nie ma scen tak głębokiego i pełnego wylewnych emocji porozumienia z Erenem. Dlaczego tak się nie pisze kobiet w mangach?
Zamknięcie wątku Reinera - RYYYYYYCZĘ! Mama go kocha! I RYCZĘĘĘĘĘĘĘĘ! Wzrusz.
Końcówka z dawną ekipą - priceless. :D Armin z fryzem jak mój chłopak, Reiner i Jean na odwiecznym banterze (między nimi jest to co bym nazwała męską przyjaźnią: trochę rywalizacji, w ogień za sobą skoczą, złośliwe odzywki rzucane z nawyku i masę sympatii).
Annie i Armin - <3 awwwwww.
Ooooo! Jednak oglądałam jakiś spreparowany fanart, a nie screen z ostatniej sceny Mikasy! Jednak to jest moment Mikasy. I to pięknie zaanimowany moment! Aż się wzruszyłam!
No i końcowa animacja też jest świetna. Bardzo mi się podoba.
Ech.
No i to jest koniec... i smuteczek...
Ech... muszę znowu znaleźć sobie mangę w która się wkręce... Nie lubię jak historie, które przez dekady ukazywały się regularnie, których współistnienie z czasem było oczywiste jak to, że po dniu nastanie noc NAGLE kończą się. Nawet jeżeli kończą się payoffem. Trudno w takich momentach jest. Zostawiają te historie pustkę po sobie.
7 notes
·
View notes
Text
a moze ja przesadzam z tym gostkiem 🤔 chuj wie ale mi niezrecznie jest. cofam powiedzial ze ladnie wygladam w gotyckim ubraniu i makijazu i potem widzialam jak sie gapil na moje zdjecie co mam na scianie i nie pamietam kontekstu ale tez bylo cos ze jestem słodka. kolego ja ciebie traktuje jak brata mlodszego dzieciątko nieszczęsne prosze nie rizzować na granie gitary rytmicznej w zespole jakims
2 notes
·
View notes
Text
Po 2 miesiacach "redukcji' zrzucilam niecale 4kg. Co prawda nie jest to wybitny wynik ale caly czas prę do przodu, po malu ale sie nie cofam. Z moich wyliczen wynika ze za rok o tej porze bede wazyc 54kg. Szczerze ta wizja mnie nie przeraza, bo przez ostatnie 3 lata chudlam w 3 miesiace po 8kg i przez kolejne 9 miesiecy wracalam do starej wagi. skoro zmarnowalam 3 lata na robienie czegos co wracalo to moge pozwolic sobie na jeszcze jeden rok, ktory zapewni przyszlej mnie cialo ktore pokocham. Mysle co moge jeszcze zrobic by jakos przyspieszyc proces chudniecia, bo jednak wolałbym miesiecznie chudnac z 4kg
#dieta motylkowa#blogi motylkowe#chce byc lekka#bede lekka#chce widziec swoje kosci#chude nogi#chude jest piekne#chude dziewczyny
7 notes
·
View notes
Text
18.10.2023
Miałam dziś sen że wróciłam tam na zajęcia w Halloween i nastraszyłam na całego całą grupe xD
I nawet panią. Po tym jak grupa już wiedziała w czym rzecz. Moja koncepcja była taka. Najpierw oczywiście strój gdzie nie był jakiś konkretny ale tą peleryna pomalowana twarz,kościste ręce i całe w sztucznej krwi. No i świecące fioletowe soczewki
I koncepcja taka. Sztuczny dym i do mikrofonu złowrogi śmiech. Po korytarzu rozrzucone są cukierki jakby chciało się kogoś zwabić do sali I przyjaciółka tam jak i cała grupa wybiegli z sali z krzykiem krzycząc ze w sali jest demon xD i uciekli a potem jak jedna weszła do sali to jak mnie dojrzała to ukryłam się za peleryną i jakbym się teleportowała i przez to przestraszyłam drugą. Ale ta jedna dalej się nie boi. To tam niby użyłam jakieś sztuczki żeby wywołać telekineze (wiecie no takie poruszanie przedmiotów siłą woli. I to sprawiło że o mało zawału nie dostały xD
Chciały aż dzwonić po egzorcystę. I sobie myślę że moja misja wykonana. Wołam resztę i się wszyscy śmiejemy a potem ktoś poszedł im dojasnic w czym rzecz i ja stałam przy drzwiach wyjściowych bo bałam się że mnie uduszą a zwłaszcza jedna. I nagle słyszę :
- Ja ja zaraz zabije. Żeby tak nas straszyć? Wika chodź tutaj ale mi to już
I się obudziłam w sumie trochę rozbawiona
Wiecie co. Ja 3 razy w życiu wygrałam konkurs Halloweenowy. 1 przez strój a te pozostałe na scenariusz halloweenowy i odegranie scenki z scenariusza
Jak byłam dzieckiem to według niektórych przez pewien okres miałam oczy psychopaty 🤦😆
Plus dodać brak emocji który też posiadałam i faktyczny psychopata gotowy. Boże a jakie ja scenariusze pisałam to nawet nie chce mówić 😆
Zresztą z tego okresu to mało co nawet pamiętam. Ale może gdzieś znajdę ten scenariusz
W sumie 1 moja osobowość to taka psychopatka ale od paru lat jest cicho (na szczęście)
Była 15 i dalej mi się nie chciało wstawać
Ale sobie pomyślałam że dziś przecież artystyczne na których mieliśmy dziś robić dynie 🎃
To się szybko zebrałam coś zjadłam bo miałam jakieś niemiłe przeczucie że coś się stanie
I poszłam na zajęcia o dziwo Kiara chciala spać niż wskakiwać do plecaka
Doszłam na chwilę po 16
Okazało się że nie ma artystycznych bo pani się pochorowała. To chciałam uciekać xd
Siedziałam,one tam gadały mi się zachciało ryczeć bo miałam coraz silniejsze odczucie że jestem ciężarem,niepotrzebna i że nie powinno mnie tu być
Czułam że wszyscy zrobili jakiś progres tylko ja się znowu cofam
Bo widziałam że osoby które rok temu nic nie gadały gadają teraz normalnie
Tylko ja taka na uboczu
Głosy mi mówiły że mam uciekać
Choć nie czułam żadnego lęku. Tylko to dziwne uczucie że coś mnie wyciąga z tego miejsca. Jednocześnie był jakiś głos że mam zostać
Powiedziałam że idę a pani mnie zatrzymała
Zaczęłam czuć dziwny ból z tyłu głowy który nie był taki słaby. Mam jakieś odczucie że jest coraz silniejszy
A odczuwam to wgl odkąd się walnelam w głowę podczas ataku właśnie w tym miejscu
Dziś to wgl zrobiło mi się niedobrze ale też sobie tłumaczyłam że może to po jedzeniu
No i tak stoję mam wychodzić i mnie pani złapała i pyta czemu wychodzę a ja mówię że czuje się tu niepotrzebna,ciężarem i czuję że zaraz wybuchnę płaczem
I powiedziała o nie,że mam wracać bo na pewno nie jestem niepotrzebna
I takie miałam głosy : idź,zostań,idź w domu porobisz coś lepszego,zostań jeszcze potrzebujesz być z ludźmi.
I kogo tu słuchać. I tu się coś zdarzyło. Tak bardzo mi się w głowie zakręciło że myślałam że padnę. Kręciło mi się w głowie do tego stopnia że miałam mroczki przed oczami
To usiadłam. I zarazem wybuchłam płaczem
I takie pytanko poleciało do mnie co by musiało się stać bym się nie czuła niepotrzebna. Tak po kilku minutach myślę że może praktyki by coś zdziałały. Bo co ja lubię robić ? Pomagać innym. Jak rok temu to się wszystko zaczęło to lubiłam uczyć i pokazywać jak np ukazać swoje uczucia na kartce papieru.
A to było przez to że wielu osobom jak i pani się spodobały te prace i pani której już nie ma postanowiła żebym to ja poprowadziła zajęcia
I szczerze na początku dziwnie się czułam ale potem to wyrobiłam i czułam się super z tym
I to był okres gdzie poza domem nigdzie się nie czułam ciężarem. A teraz wszędzie i dla każdego
I to do tego stopnia że nawet po śmierci nie chce być pochowana. Nie chcę żadnego grobu tylko żeby wszyscy o mnie zapomnieli
Wróciłam później do domu i trochę rozmyślałam nad tym a potem trochę oglądałam i trochę myślałam nad jutrem
Jutro naprawdę w sumie wielki dzień. Czy mam szanse na te praktyki czy bez szans
Trochę się stresuje aczkolwiek nie chce być uznana za nie nadająca się do tej roli przez mój stan
Bo nie jestem w najlepszym ale też nie do końca najgorszym
Bo wiem że chciałabym coś robić i myślę że gdzieś może jednak pasuje a nie uznaje że na bank już nie ma nadziei i że jestem beznadziejna
Jest stan do dupy ale jest choć minimalna wiara w siebie i chęć pokazania niektórym na co mnie stać
Teraz to w sumie dominuje strona która tylko jak usłyszy :nie dasz rady
To ona : nie dam ? To zobaczysz że dam radę
Boże muszę wstać o 8 a ja zamiast spać rozmyślam nad jutrem
Wgl teraz znowu coś mam z tą głową że znów boli mnie ten tył i mi się kreci w głowie jak diabli i mdli mnie strasznie
A dopiero za parę tygodni mam ten rezonans magnetyczny głowy
Choć liczę na to że to tylko migrena
Tylko że nie miewam migreny z tyłu głowy a w skroni
Cholera okaże się
Jak jutro będę skakać z radości to wiedzcie jedno. Przyjęto mnie na praktyki do psychiatryka
Parodia. Pacjent który chodzi na terapię w psychiatrycznym zacząłby praktyki na terapeutę zajęciowego w psychiatrycznym pod okiem swojej terapeutki od malarstwa 🤦😆
Na co ja się pisze boże 🤣
Jutro impreza choć nie wiem czy na nią pójdę.
Także ten. Do zobaczenia wszystkim
Trzymajcie się kochani 💜
7 notes
·
View notes
Text
Miewam noce w które nie śpię. Przewijam wówczas film mojego życia i cofam się do momentów, które były dla mnie najbardziej znaczące. Z zamkniętymi oczami czuję jakbym powoli żegnał się ze światem i widzę jak pięknym darem jest życie.
Chyba już wiem co dzieje się w głowie przed śmiercią.
25 notes
·
View notes