#Sala Ziemi
Explore tagged Tumblr posts
Text
STANISŁAW SOYKA & GROTT ORKIESTRA W projekcie „Dusza”
22 września 2024 r., godz.19.00, sala widowiskowa Domu Kultury SCK w Mielcu koncert biletowany - bilet 60 i 80 zł
„DUSZA" - to projekt koncertowy Stanisława Soyki i Grott Orkiestry. W repertuarze wieczoru znajdą się wybrane kompozycje tego wyjątkowego Artysty, zarówno takie hity jak „Tolerancja" czy „Kiedy jesteś taka bliska", jak i mniej popularne, acz przecudnej urody, utwory Mistrza. A wszystko to w kameralnych aranżacjach, przygotowanych specjalnie na ten wieczór. Artyście towarzyszyć będzie Grott Orkiestra - rodzinny zespół założony przez rodzeństwo: oboistkę Kamę Grott-Tomaszek oraz basistę i kompozytora Michała Grotta.
Projekt „DUSZA" powstał z fascynacji Grott Orkiestry twórczością Stanisława Soyki - jednego z najwybitniejszych współczesnych śpiewaków i kompozytorów. Tu utwory Soyki znane publiczności w wersjach autorskich Michał Grott opracował na Grott Orkiestrę. To nowe, świeże ujęcie stanowiące samo w sobie wartość dodaną.
STANISŁAW SOYKA
Urodzony w 1959 r. w Żorach polski wokalista jazzowy i popowy, pianista, gitarzysta, skrzypek, kompozytor. Swoją muzyczną drogę rozpoczyna jako sopran w chórze katedralnym w Gliwicach. Kończy Liceum Muzyczne w Katowicach oraz wydział aranżacji i kompozycji w Katowickiej Akademii Muzycznej. Debiutuje w listopadzie 1978 roku recitalem w Filharmonii Narodowej w Warszawie w ramach cyklu „Jazz w Filharmonii". Od połowy lat 80. ujawnia się coraz bardziej indywidualny styl artysty. Odchodzi od klasyki amerykańskiej w stronę polskiej tradycji muzycznej.
W jego dorobku znajdziemy ponad 40 albumów, z których kilka osiągnęło multiplatynowe nakłady m.in. „BLUBLULA”, „Matko, która nas znasz”, „RCA Stanisław Sojka”, „Radioaktywny”, „Acoustic”, „Sonety Shakespeare”, „Tryptyk Rzymski”, „Tylko brać… Osiecka znana i nieznana” oraz „Muzyka i Słowa Stanisław Soyka” nominowany do Fryderyka 2020 Album Roku Pop Alternatywny.
Nagrody:
1994 - Fryderyk – najlepszy wokalista 2003 - Fryderyk –album Roku Piosenka Poetycka płyta „Tryptyk Rzymski” 2011 - Grand Prix Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu za całokształt twórczości. 2014 - Bursztynowy Słowik podczas Sopot Festiwal
Odznaczenia:
2005 - Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (srebrny) 2009 - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
GROTT ORKIESTRA
Grott Orkiestra to rodzinny, wielopokoleniowy zespół stworzony przez rodzeństwo: oboistkę i managera kultury Kamę Grott-Tomaszek oraz basistę, kompozytora i aranżera Michała Grotta.
Grott Orkiestra odpowiadała za oprawę muzyczną „Wielkiego Kolędowania z Polsatem” w latach 2019-21 roku, koncertu „Fundacja Polsat 25 lat. Jesteśmy dla dzieci”, Gali BohaterON w latach 2021-23, koncertów na Earth Festival Uniejów 2022-23, Polsat SuperHit Festiwal, Gali 30-lecia Telewizji POLSAT, koncertu „100 lat Disneya” i wielu innych, podczas których zespół towarzyszył takim gwiazdom polskiej estrady jak: Irena Santor, Eleni, Edyta Bartosiewicz, Cleo, Justyna Steczkowska, Sanah, Dawid Kwiatkowski, Paweł Domagała, Igor Herbut, Roksana Węgiel, Zakopower, Golec uOrkiestra, Bednarek czy Krzysztof Cugowski i wielu innych.
Na zaproszenie Muzeum Powstania Warszawskiego stworzyli cykl koncertów online pt. „Muzyczna Pocztówka”, a także oprawę muzyczną projektów #JednymGłosem, upamiętniających 76. i 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Orkiestra współpracuje ze Stowarzyszeniem Program Czysta Polska, dla którego stworzyła oprawę muzyczną programu telewizyjnego „Czysta Polska”, najnowszej kampanii spotów oraz hymn stowarzyszenia pt. „Psalm dla Ziemi” (sł.Jacek Cygan muz. Michał Grott), który wykonują Kasia Mosek, chór Sound’n’Grace z towarzyszeniem Grott Orkiestry.
Od 2022 roku zespół jest gospodarzem autorskiego, kameralnego festiwalu „Rokola – festiwal na trawie”, cyklu widowisk muzycznych promujących kulturę Urzecza – „Śpiewanki nad Świdrem” oraz koncertów dla najmłodszej widowni m.in. „Kram z literami – opowieść muzyczna”.
GROTT ORKIESTRA
Michał Grott - kierownictwo muzyczne, gitara basowa, ukulele basowe Kama Grott-Tomaszek - manager, obój Marta Grott - skrzypce Jakub Grott - skrzypce Mikołaj Grott - waltornia Miłosz Grott - instrumenty perkusyjne Agnieszka Dobrzyńska - altówka Wojciech Bafeltowski - wiolonczela Michał Szlempo - instrumenty klawiszowe Mateusz Krawczyk - perkusja
0 notes
Text
Długopole-Zdrój to perełka ziemi kłodzkiej, która wywołuje zachwyt u wszystkich, którzy poszukują ciszy, spokoju i pięknych krajobrazów. Znajdziemy tu niewielki park zdrojowy oraz kilkanaście dawnych pensjonatów i budynków zdrojowych z przełomu XIX i XX wieku. Życie gastronomiczne zaczyna się tutaj najwcześniej od południa, na śniadanie możemy wybrać się najwyżej do jednego ze sklepów spożywczych. Przed tym koło parku zdrojowego jest nawet stół i ławy. Gdy już minie godzina od południa otwiera się restauracja i pizzeria "Teatralna" zlokalizowana w dawnej kolumnadzie spacerowej. Działa już kilkanaście lat. Wcześniej, w okresie PRL, był tutaj kinoteatr i sala klubowa dla kuracjuszy. Szczególnie warte uwagi są dwa stoliki przed wejściem, z których można obserwować park zdrojowy. My zdecydowaliśmy się tylko na małą przekąskę. Placki były dobre, chociaż na pewno nie powiemy wam, że specjalnie na nie warto przyjechać. Liczy się jednak miejsce. Cisza, spokój i odpoczynek.
0 notes
Text
MUZYKA Z FILMU „CALL ME BY YOUR NAME” NA ŻYWO W POLSKICH MIASTACH
Film “Tamte dni, tamte noce” (ang. “Call Me By Your Name”) wrócił na duży ekran w wyjątkowym projekcie. Cudowną historię o zakochaniu się po raz pierwszy, idylliczne włoskie lato i piękne widoki można było zobaczyć wraz ze ścieżką dźwiękową, wykonaną na żywo przez blisko czterdziestoosobową Orkiestrę Sinfonietta Cracovia.
Film ten był jedną z kinowych rewelacji 2017 roku. Call Me By Your Name, którego reżyserią zajął się Luca Guadagnino, otrzymało cztery nominacje do Oscarów i status jednego z najbardziej klimatycznych filmów ostatnich lat. Widzowie na całym świecie docenili bezpretensjonalność filmu, jego szczerość, wrażliwość, grę aktorską, miejsce akcji, które idealnie spaja całą historię oraz kadry spod rąk tajskiego operatora Sayombhu Mukdeeproma.
Poza tymi wszystkim rzeczami, które zostały przed chwilą wymienione, które to zaskarbiły naszą sympatię. Jest jeszcze jedna ważna rzecz, bez której film ten zapewne utraciłby swoją magię. Jest to oczywiście muzyka. Reżyser Luca Guadagnino zdaje sobie z tego sprawę, ma on świetne wyczucie co do muzyki, udowodnił to niejednokrotnie. Dlatego wpadł na genialny pomysł, aby stworzyć projekt "Call me by your name - Live in Concert".
Reżyser wielokrotnie w wywiadach mówił o bardzo istotnej roli muzyki w swoim filmie:
"Podczas pracy nad udźwiękowieniem filmu przeszliśmy przez proces zrozumienia, w jaki sposób zamknąć w filmową formę, książkową narrację Elio. A przede wszystkim, w jaki sposób użyć figury narratora, nad którą długo pracowaliśmy. W końcu pojawił się pomysł, aby zamknąć narratora w roli muzycznego komentarza. Jeden z najlepszych amerykańskich songwriterów - Sufjan Stevens i jego surowe podejście do emocji, jest czymś, co spina film w całość. Mieliśmy szczęście, że zgodził się z nami pracować".
Sufjan Stevens jest autorem dwóch piosenek do filmu, “Vision of Gideon” oraz nominowanej do Oscara "Mystery of Love”, którą zaskarbił sobie fanów na całym świecie. Muzyka w "Call me by your name" ma na celu spajać historię, być narratorem, towarzyszyć i być tłem dla rozgrywającej się akcji. Dlatego też poza kompozycjami Stevensa, podczas filmowego koncertu można było usłyszeć klasyczne kompozycje Ryuichiego Sakamoto, Johna Adamsa, Erika Satie, Jana Sebastiana Bacha i Maurice'a Ravela, ale także utwory artystów z okresu, w którym trwa akcja filmu: The Psychedelic Furs, Franco Battiato, Giorgio Moroder, Loredana Bertè, Bandolero, Joe Esposito czy F.R. David.
Koncerty odbyły się:
18 września 2021 – Warszawa – COS Torwar
25 września 2021 – Kraków – Dwa koncerty – ICE Kraków
26 września 2021 – Wrocław – Dwa koncerty – Narodowe Forum Muzyki
27 września 2021 – Poznań – Sala Ziemi
#call me by your name#cmbyn#timothee chalamet#aesthetic#cinemetography#scenery#music#sufjan stevens#mystery of love#vision of gideon#80s#80s music#classical music#elio perlman#italy aesthetic
63 notes
·
View notes
Text
2022/04/30 Visitamos una curiosa iglesia excarvada en la roca. Dentro de ella, se siente la paz que transmite la tierra. Es muy luminosa porque tiene muchos ventanales en el techo y está rematada con una cúpula. Además del culto cristiano, también es utilizada como sala de conciertos.
We visit a curious church carved into the rock. Within it, you feel the peace that the earth transmits. It is very bright because it has many windows in the ceiling and is topped with a dome. In addition to Christian worship, it is also used as a concert hall.
Google Translation into Portuguese: Visitamos uma curiosa igreja esculpida na rocha. Dentro dele, você sente a paz que a terra transmite. É muito brilhante porque tem muitas janelas no teto e é encimado por uma cúpula. Além do culto cristão, também é usado como sala de concertos.
Google translation into Italian: Visitiamo una curiosa chiesa scavata nella roccia. Al suo interno senti la pace che trasmette la terra. È molto luminoso perché ha molte finestre nel soffitto ed è sormontato da una cupola. Oltre al culto cristiano, viene utilizzato anche come sala da concerto.
Google Translation into French: Nous visitons une curieuse église creusée dans la roche. En son sein, vous ressentez la paix que la terre transmet. Il est très lumineux car il possède de nombreuses fenêtres au plafond et est surmonté d'un dôme. En plus du culte chrétien, il est également utilisé comme salle de concert.
Google Translation into Arabic: نزور كنيسة غريبة منحوتة في الصخر. بداخلها تشعر بالسلام الذي تنقله الأرض. إنه مشرق للغاية لأن سقفه به العديد من النوافذ وتعلوه قبة. بالإضافة إلى العبادة المسيحية ، تستخدم أيضًا كقاعة للحفلات الموسيقية.
Google Translation into German: Wir besuchen eine kuriose, in den Felsen gehauene Kirche. Darin spürst du den Frieden, den die Erde ausstrahlt. Es ist sehr hell, weil es viele Fenster an der Decke hat und von einer Kuppel überragt wird. Neben dem christlichen Gottesdienst wird es auch als Konzertsaal genutzt.
Google Translation into Albanisch: Vizitojmë një kishë kureshtare të gdhendur në shkëmb. Në të ndjen paqen që rrezaton nga toka. Është shumë i ndritshëm sepse ka shumë dritare në tavan dhe është i mbuluar me kupolë. Përveç shërbimit të krishterë, ai përdoret edhe si sallë koncertesh.
Google Translation into Czech: Navštěvujeme kuriózní kostel vytesaný do skály. Cítíte v něm mír, který vyzařuje ze země. Je velmi světlý, protože má mnoho oken na stropě a je zakončen kupolí. Kromě křesťanské bohoslužby je využíván i jako koncertní síň.
Google Translation into Greek: Επισκεπτόμαστε μια περίεργη εκκλησία λαξευμένη στο βράχο. Σε αυτό νιώθεις τη γαλήνη που ακτινοβολεί από τη γη. Είναι πολύ φωτεινό γιατί έχει πολλά παράθυρα στην οροφή και σκεπάζεται από τρούλο. Εκτός από τη χριστιανική λειτουργία, χρησιμοποιείται και ως αίθουσα συναυλιών.
Google Translation into Suomi: Vierailemme uteliaassa kallioon kaiverretussa kirkossa. Siinä tunnet rauhan, joka säteilee maasta. Se on erittäin valoisa, koska sen katossa on monia ikkunoita ja sen päällä on kupoli. Kristillisen jumalanpalveluksen lisäksi sitä käytetään myös konserttisalina.
Google Translation into Polish: Odwiedzamy ciekawy kościół wykuty w skale. Czujesz w nim spokój promieniujący z ziemi. Jest bardzo jasny, ponieważ ma wiele okien na suficie i jest zwieńczony kopułą. Oprócz nabożeństwa chrześcijańskiego służy również jako sala koncertowa.
Google Translation into Turkish: Kayaya oyulmuş ilginç bir kiliseyi ziyaret ediyoruz. İçinde dünyadan yayılan huzuru hissedersiniz. Tavanda çok sayıda pencere olduğu ve bir kubbe ile örtüldüğü için çok aydınlıktır. Hristiyanlık hizmetinin yanı sıra konser salonu olarak da kullanılmaktadır.
Google Translation into Hebrew: אנו מבקרים בכנסייה סקרנית שנחצבה בסלע. בו מרגישים את השלווה שקורנת מהאדמה. הוא מואר מאוד כי יש לו חלונות רבים על התקרה ועליו כיפה. בנוסף לשירות הנוצרי, הוא משמש גם כאולם קונצרטים.
Google Translation into Hindi: हम चट्टान में उकेरे गए एक जिज्ञासु चर्च की यात्रा करते हैं। इसमें आप उस शांति को महसूस करते हैं जो पृथ्वी से निकलती है। यह बहुत चमकीला है क्योंकि इसकी छत पर कई खिड़कियां हैं और इसके ऊपर एक गुंबद है। ईसाई सेवा के अलावा, यह एक कॉन्सर्ट हॉल के रूप में भी प्रयोग किया जाता है।
Google Translation into Indonesian: Kami mengunjungi gereja penasaran yang diukir di batu. Di dalamnya Anda merasakan kedamaian yang terpancar dari bumi. Sangat terang karena memiliki banyak jendela di langit-langit dan dikelilingi oleh kubah. Selain kebaktian Kristen, itu juga digunakan sebagai gedung konser.
Google Translation into Russian: Мы посещаем любопытную церковь, вырубленную в скале. В нем чувствуешь покой, который исходит от земли. Он очень светлый, потому что имеет много окон на потолке и увенчан куполом. Помимо христианской службы, он также используется как концертный зал.
Google Translation into Japanese: 岩に刻まれた好奇心旺盛な教会を訪ねます。 その中であなたは地球から放射する平和を感じます。 天井にたくさんの窓があり、ドームが上にあるのでとても明るいです。 クリスチャンサービスに加えて、コンサートホールとしても使用されています。
Google Translation into Korean: 우리는 바위에 새겨진 기이한 교회를 방문합니다. 그 안에서 당신은 땅에서 발산하는 평화를 느낍니다. 천장에 많은 창문이 있고 돔으로 덮여있어 매우 밝습니다. 기독교 예배 외에도 콘서트홀로도 사용됩니다.
Google Translation into Chinese: 我们参观了一座刻在岩石上的奇特教堂。 在其中,您会感受到从大地散发出来的和平。 它非常明亮,因为它的天花板上有许多窗户,上面有一个圆顶。 除了基督教服务外,它还用作音乐厅。
Google Translation into Persian: از کلیسای کنجکاوی حک شده در صخره بازدید می کنیم. در آن آرامشی را که از زمین ساطع می شود احساس می کنید. بسیار روشن است زیرا پنجره های زیادی در سقف دارد و گنبدی بر آن پوشیده شده است. علاوه بر خدمات مسیحی، به عنوان سالن کنسرت نیز استفاده می شود.
Google Translation into Thai: เราไปเยี่ยมชมโบสถ์ที่น่าสนใจซึ่งแกะสลักไว้ในหิน ในนั้นคุณรู้สึกถึงความสงบที่แผ่ออกมาจากโลก มันสว่างมากเพราะมีหน้าต่างหลายบานบนเพดานและมีโดมล้อมรอบ นอกจากบริการของคริสเตียนแล้ว ยังใช้เป็นห้องแสดงคอนเสิร์ตอีกด้วย
Google Translation into Ukrainian: Ми відвідуємо цікаву церкву, висічену в скелі. У ньому відчуваєш спокій, що випромінює земля. Він дуже світлий, тому що має багато вікон на стелі та увінчаний куполом. Крім християнської служби, він також використовується як концертний зал.
#Helsinki#Finland#Temppeliaukion#Architecture#Church#Peace#Music#Hall#Good#Acoustics#Travel#Beauty#CoupleGoals#PositiveVibes#PlushiesOfInstagram#Maharashtra#ペンギン
3 notes
·
View notes
Text
Kanbe Daisuke x Reader x Katō Haru
Kambe prosi [Reader] o pomoc w negocjacjach policyjnych. Kobieta nie spodziewa się jak to się może skończyć...
Praca znajduje się również na Wattpadzie (pod tym samym nickiem). Beta: Dusigrosz
Informacje dodatkowe:
1. Dostępne są dwie wersje nazwiska: Kanbe (romanizacja) i Kambe (angielska wersja). Zdecydowałam się na tę pierwszą, bo tego się trzymam przy wszystkich shotach.
— Kanbe-san, masz ochotę? — [Reader] wyciągnęła w jego stronę kolorowe pudełko.
— Co to? — zapytał, zerkając w stronę bento.
— Nic wielkiego. Zrobiłam dodatkową porcję. — Kobieta odwróciła wzrok. — Trochę ryżu i warzywa.
Nie chciała przyznać przed współpracownikiem, że robiła drugie śniadanie przez całą godzinę. Prawie spóźniła się przez nie do pracy. Wiedziała jednak, że Daisuke nie jada byle czego i bała się oferować mu pierwsze lepsze jedzenie.
— Ooo, [Reader]-san, sama zrobiłaś? — Katō zajrzał jej przez ramię.
Miał lekko rozwiane włosy. Nietrudno było się domyślić, że dopiero wszedł do biura, bo nadal nie zdjął kurtki.
— Nie trać na niego czasu — kontynuował. — Plebejskie — nakreślił cudzysłów w powietrzu — jedzenie nie dorasta do jego standardów. Za to ja chętnie skosztuję.
— Tak się składa, że z chęcią spróbowałbym...
— Za późno! — Haru porwał pudełko i tyle go widzieli.
— Przepraszam, może następnym razem uda ci się załapać. — Kobieta uśmiechnęła się lekko.
— Nic nie szkodzi. — Kanbe zerknął w stronę utraconego śniadania. — Musimy porozmawiać. Mam dla ciebie pewną propozycję.
***
Daisuke kolejny raz dyskretnie naciskał kolczyk. Niestety bezskutecznie. HEUSC nie odpowiadał w żaden sposób. Nie było słychać charakterystycznego cichego pikania. Ktoś musiał wyłączyć system w rezydencji. Mężczyzna nie mógł poinformować Suzue o sytuacji, a służby prosił o trzymanie się z daleka. Znajdował się w beznadziejnej sytuacji.
Na wprost niego stał niejaki Ichiban Takata. Zapędzony w kozi róg, na dachu wieżowca, zaczął grozić, że grupa nie wyjdzie stąd żywa, jeśli nie spełni jego żądań. Broń była wymierzona wprost w niego i Haru.
Ręka napastnika lekko drżała, a na czole perliły się krople potu. W jego oczach było widać, że nie do końca wie, co robi. Kanbe przyszło do głowy, że może za tym stoi ktoś inny, a on jest tylko pionkiem. Ta hipoteza musiała jednak zaczekać.
— Chcę tu mieć helikopter! — krzyknął złodziej. — Góra jeden pilot z policji w środku!
Wyraźnie przełknął ślinę, dobierając kolejne słowa.
— Ty — wskazał na [Reader] — podejdź, weź telefon i skontaktuj się z tymi na dole. Daję im dziesięć minut.
— Nie dadzą rady w takim czasie... — wydukała.
Kobieta czuła, jak oblewa ją gorąco. Nigdy nie brała udziału w negocjacjach. Daisuke poprosił ją o wcielenie się w tę nową rolę. Niestety pierwotny plan zawiódł, gdy ktoś odciął komunikację z załogą pod budynkiem.
— Jeśli nie zdążą, zabiję go! — Skierował lufę w stronę Haru. — Za kolejne dziesięć minut następny!
Złodziej upuścił telefon po czym kopnął go lekko w jej stronę.
— Włącz głośnomówiący.
Zbliżyła się powoli. Drżącą ręką podniosła telefon. Znała numer Hoshino na pamięć a mimo to dwukrotnie się pomyliła.
— [Reader], już koniec? — Usłyszała w słuchawce głos znajomego z Pierwszego Oddziału.
— Przyślijcie helikopter w ciągu dziesięciu minut. — Popatrzyła z niepokojem na Ichibana.
— O czym ty mówisz? Nie damy rady w takim czasie. Niech Kanbe-san załatwi wam swój prywatny.
Głos wyraźnie zdradzał jego rozdrażnienie.
— Musi być policyjny. Tylko jeden pilot — dodała, widząc jak lufa zmierza w stronę Daisuke.
— Słuchaj, nie jestem cudotwórcą. Dwadzieścia pięć musi wam wystarczyć...
Dzikość rozgorzała w oczach złodzieja w momencie, gdy to usłyszał.
— Nie bierzecie mnie na poważnie? — Zaśmiał się napastnik, odchylając głowę w tył. — Uszkodzę was trochę, to zaczniecie się starać!
Nacisnął spust.
[Reader] instynktownie rzuciła się jak na ćwiczeniach. Złapała Takatę za nadgarstek, kierując broń w inną stronę. Mężczyzna był tak silny, że ściągnął ją w dół. Upadli na twardy, betonowy dach. Przeturlali się prawie do krawędzi. Szamotaninie towarzyszyły odgłosy wystrzałów.
Z dołu ktoś krzyczał. Najwyraźniej policja już zorientowała się, że plan zawiódł.
Kanbe pierwszy dopadł do bijącej się dwójki i wyszarpnął pistolet. Haru całą swoją siłą ściągnął Ichibana, przygważdżając go do ziemi.
— Nie ruszaj się! — detektyw wycelował.
Odepchnął w dal torbę z pieniędzmi. Podejrzewał, że mogło tam być coś jeszcze. Wolał nie ryzykować.
— [Reader]!
Kobieta leżała w szybko rosnącej kałuży krwi. Uciskała brzuch, ciężko oddychając. Powieki mimowolnie opadały.
— Nie odpowiada!
***
Haru biegł w stronę rezydencji. Żałował, że dał się zatrzymać policji na tak długo.
Światło lamp rozświetlało wszechobecny mrok. Było już po północy, gdy dotarł do długiego, białego korytarza. Zdawało mu się, że cała podróż od miejsca wypadku nie ma końca.
Wszystko wokół wyglądało na sterylnie czyste i ciche.
Każde automatyczne drzwi przepuszczały go bez problemu. Najwidoczniej HEUSC został poinformowany, że tu przyjdzie.
Dopiero przy ogromnej przeszklonej szybie spotkał pierwszą żywą duszę — pielęgniarkę, niosącą zakrwawione prześcieradło. Zaraz za nią stał Kanbe, wpatrując się mętnym wzrokiem w to, co się działo na stole operacyjnym.
[Reader] leżała bezwładnie, podpięta do maszyn utrzymujących ją przy życiu. Katō patrzył, jak lekarze wykonują operację. Czuł się bezsilny. Zawsze był gotów do działania, a teraz nie mógł nic zrobić. Przyłożył rękę do chłodnego szkła, jakby miało mu to pomóc przejść na drugą stronę.
Kątem oka zobaczył stoicką minę detektywa. Dawno nie czuł tak jawnej złości i nienawiści do kogokolwiek. Gdy się głębiej zastanawiał, był pewny, że nigdy mu się to zdarzyło. Ten przypadek stanowił wyjątek.
Wszystko, co robił oraz mówił, stanowiło dokładne zaprzeczenie tego, co mężczyzna wyznawał przez całe życie. Przedstawiał sobą odwrotny obraz prawdziwego policjanta.
Haru powstrzymywał się od wybuchów po ich pierwszym burzliwym spotkaniu. Teraz jednak sytuacja zrobiła swoje.
— To wszystko twoja wina! — Zaślepiony złością, złapał go gwałtownie za kołnierz i pchnął w stronę ściany.
Daisuke nie reagował. Wciąż wpatrywał się intensywnie w salę operacyjną.
Milionerowi trudno było opisać, co teraz czuje. Wierzył w [Reader]. Chciał, żeby stała się częścią jego zespołu i pracowała z nim. Kiedy zgodziła się wziąć udział w akcji, w głębi duszy ucieszył się, że spędzi z nią więcej czasu.
Teraz boleśnie docierała do niego porażka. Jej gorzki smak tańczył w zakamarkach umysłu.
Nie przewidział wszystkiego. Żadna ilość banknotów z rodzinnej fortuny nie pomogłaby mu odgadnąć, jak zachowa się kobieta.
— Uspokój się. W niczym jej to nie pomoże...
— Myślisz, że skoro załatwiłeś transport i najlepszych lekarzy, to wszystko jest w porządku?
Cios nadszedł szybko. Dobrze znał boks. Trenował latami, a jednak mimo swojej wiedzy nie obronił się przed tym atakiem. Kiedy krew pociekła na nieskazitelny dotąd garnitur, uświadomił sobie, że potrzebował fizycznego uderzenia. Chciał je otrzymać, bo było karą za własne niedopatrzenie i chciwość. Ten jeden, jedyny raz, gdy naprawdę mocno czegoś chciał, zepsuł wszystko.
Przyłożył haftowaną chusteczkę do krwawiącego nosa.
Złość w oczach jego przeciwnika zastąpiło przerażenie. Dopiero po chwili dotarło do niego, co się dzieje za szybą.
— Cholera jasna! Tracimy ją. Defibrylator! Odsunąć się! Trzy, dwa, jeden...
Głosy zlewały się w jedno, kiedy stał ramię w ramię ze swoim wrogiem, oglądając, co się dzieje. Z ust wyrwało mu się tylko jej imię. Głosem tak cichym, że nikt go nie dosłyszał.
Chłód mroził go od stóp do głów. Nie pozwalał się poruszyć.
— Stabilizuje się. Tętno w normie.
— Kontynuujemy.
Wypuścił długo wstrzymywany oddech.
***
Haru zapukał delikatnie w białe drzwi.
— Proszę. — Odpowiedział mu lekko zaspany, ale znajomy głos.
Nacisnął klamkę. Za progiem o mało nie wpadł na kosz kwiatów. Ku jego zdziwieniu cała szpitalna sala była ich pełna. Najróżniejsze kolory i gatunki tworzyły razem malowniczą kompozycję.
— Co to tu robi? — spytał.
— Daisuke mi je przysłał. Dołączył nawet list z przeprosinami i ... — nie dokończyła [Reader].
Dopadł ją paskudny kaszel. Katō czuł, jak na ten widok ściska go w sercu.
— Jest trochę staroświecki. Urocze, co nie? — dodała.
Nie podobało mu się, w jaki sposób milioner rozwiązywał wszystkie sprawy. On sam przyszedł spotkać się z kobietą twarzą w twarz. Tymczasem Kanbe nie był w stanie zrobić nawet tego. Czuł się przez to odrobinę lepszy, nawet jeśli zżerało go poczucie winy.
— Powinnaś dużo pić, dlatego przyniosłem ci coś ekstra. — Wyciągnął siatkę zza pleców.
— Moja ulubiona. — Popatrzyła łakomie na herbatę. — Dzięki.
Haru wyciągnął też czekoladowe ciasto.
— Nie wolno mi. Rodzice wyszli chwilę przed tobą. Lekarz mówił im, że wyliżę się z tego, ale kategorycznie zabronił słodyczy — jęknęła.
— Nie martw się. Jak stąd wyjdziesz, to pójdziemy do cukierni. — Mrugnął.
Zapadła niezręczna cisza. Haru próbował zebrać słowa, ale w głowie miał czarną dziurę. Jedynie jego twarz zdradzała, jak bardzo się gryzł.
Kobieta podniosła się do pozycji siedzącej.
— Wiem, co chcesz powiedzieć. — Westchnęła.
— Nie powinnaś wtedy skakać. — Zacisnął stanowczo pięść.
— To była moja decyzja!
— Dalibyśmy sobie radę! Nie trzeba było! — Mężczyzna wstał z krzesła.
— Jesteś policjantem. Jak możesz tak mówić?
— Mogę tak mówić, bo...
— Co to za krzyki? — Do sali wkroczył Kanbe.
— Wszystko w porządku. Właśnie wyjaśniałam Katō-sanowi sytuację. — Dotknęła dłonią głowy, którą przeszył ostry b��l.
Wiedziała, że to z nerwów. Zabroniono jej się denerwować. Tak samo jak mnóstwa innych rzeczy z listy pod tytułem „Jesteś po operacji i nie wolno ci...".
Milioner pokiwał głową, siadając z drugiej strony łóżka.
— Dzwoniłam do Hoshino. Powiedział, że odtworzyli sytuację. Było 87% szans, że któryś z was dostałby śmiertelnie, więc zamierzam się cieszyć, że zaatakowałam. Wszyscy jesteśmy tu w jednym kawałku i to się liczy.
— Prawie umarłaś! — Haru wskazał na nią oskarżycielsko palcem. — A ty — odwrócił głowę w stronę Daisuke — jak możesz być taki spokojny?
— Kanbe-san wyjaśnił mi wszystko, co chciał powiedzieć, w liście. Uwierz, że przejął się tak bardzo jak ty. — Uśmiechnęła się lekko.
— Nadal podtrzymuję to, co napisałem. Masz już odpowiedź? — włączył się dotąd cichy mężczyzna.
Uwadze starszego policjanta nie uszło to, jak zaczerwieniła się [Reader] po zadanym pytaniu.
— Co znowu chcecie zmalować?
Kobieta zerknęła w stronę milionera. Pokiwał głową. Dał do zrozumienia, że może to powiedzieć.
— Zostałam zaproszona na randkę — wyszeptała zakłopotana.
— Przez kogo? — Głos Haru podniósł się o oktawę.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że zadał pytanie z oczywistą odpowiedzią.
— On? — Popatrzył z niedowierzaniem. — Ale jeszcze nie dałaś mu odpowiedzi?
[Reader] pokiwała głową.
— W takim razie proszę, zastanów się. Wiem, że nie mogę ci zapewnić tylu wygód, co on, ale obiecuję, że będę o ciebie dbał, chronił, gotował obiady, zajmę się tobą, gdy będziesz chora, i postaram się uszczęśliwić. Włożę w to wszystkie siły, bo jesteś tego warta. — Ukłonił się.
Wiedział, że nie jest w stanie przelać w to wyznanie wszystkich uczuć, które się za nim kryły. Nie miał jednak czasu, a nie chciał stracić swojej szansy.
Nie posiadał fortuny, ale wiedział, że jej nie potrzebuje. Miał szereg innych zalet i ciężką pracę.
Daisuke popatrzył na niego. Wiedział, że w tej kwestii od zawsze byli rywalami. Po prostu do teraz nigdy się z tym nie ujawniali.
— Pozwól mi powtórzyć to, co napisałem w liście jeszcze raz. [Reader], jesteś wyjątkowa, masz w sobie szereg zalet i jeśli tylko dasz mi czas, wymienię je wszystkie. Sprawiasz, że staję się lepszy, dlatego obiecuję, że będę się starał i uczył każdego dnia. Ten wypadek uświadomił mi jak bardzo mi na tobie zależy, dlatego daj mi szansę. Zrobię co w mojej mocy, żeby być ciebie wartym — zakończył.
Kobieta spojrzała na obu mężczyzn. Wiedziała o nich wiele, ale nadal nie wszystko. Nie zmieniało to jednak jej uczuć. W końcu wiedziała od dawna...
— Nie potrzebuję się zastanawiać — powiedziała pewnie. — Wczoraj poukładałam sobie wszystko w głowie. Obaj jesteście mi bliscy, ale jest ktoś o kim myślałam już od dawna...
#kato haru x reader#kambe daisuke x reader#kato haru#kanbe daisuke#fugou keiji#fugou keiji x reader#fugou keiji balance: unlimited#ryo hoshino#fanfiction
10 notes
·
View notes
Text
/Rublow
Rublow (wg filmu A. Tarkowskiego)
Na ziemi, co zawsze pod wodą lub śniegiem Są drogi, po których nikt prawie nie chodzi. Tam wariat się czasem przesunie po niebie Do ludzi na łodzi Wołając, że leci, A oni chwytają go w sieci.
Wśród pól i rozlewisk tam białe są miasta, Gdzie końmi handlują, jedwabiem i siarką. Nad targiem wyrasta przejasny monastyr, Chorały i charkot, Ikona i koń, Wędzidło i złota dłoń.
Na ścianach gospody łańcuchy i sierpy, Wesołek po udach się klepie i śpiewa. O ludzie, co żyje radością, choć cierpi; I ktoś się zaśmiewa, Ktoś wódką go raczy, Nim inny ktoś wezwie siepaczy.
Z wyrwanym językiem niech skacze do woli, Jak przygłup, co słowa nie może wykrztusić. Bo Książę z krużganków, o wzroku sokolim, Dziedziny strzec musi Od ognia i zła, By poczuł lud, że ktoś oń dba.
A Książę-mecenas za sztuką przepada, Więc ściany pałacu malować mi każe. Czeladnik już farby i pędzle rozkłada, A w drzwiach stają straże I Księcia brzmi głos: – Za pracę twą miecz albo trzos.
Architekt, co dla mnie budował ten pałac Już nic piękniejszego nikomu nie wzniesie. Gdy skończył, przygoda go przykra spotkała: Na zbirów się w lesie Jak raz napatoczył, A oni wykłuli mu oczy.
I zaśmiał się książę, aż sala zagrzmiała I grzmiała, gdy odszedł, podobny do pawia. I stałem przed ścianą, co była tak biała Jak tego, co stawiał ją Twarz oślepiona, Od łez nim się stała czerwona.
Klęczałem przed bielą, nad Pismem schylony, Gdy przyszła ta dziewka niespełna rozumu. Czytała ruchami rąk moje ikony I śmiała się z tłumów, Płakała nad Bogiem I piekieł przerażał ją ogień.
I wstały płomienie ze wszystkich stron naraz, Ku niebu podniosły się dymu kolumny, W drzwiach koński pysk widzę i uśmiech Tatara, Co Księcia łbem dumnym Za włosy potrząsa, A krew Księciu spływa po wąsach.
Dziewczyna w krzyk straszny, więc on w śmiech wesoły I szaty cerkiewne pod nogi jej ciska, A ona je wdziewa, obraca się w koło I łza już jej wyschła, Więc tańczy w podzięce Przy siodle, przy głowie książęcej.
Kto walczył, ten złotym pojony ukropem Blach z kopuł cerkiewnych, z ksiąg ogniem topionych, Zapada pomiędzy kopyta i stopy Ze wzrokiem wlepionym W zasnutą twarz Boga I pyta – jak kochać ma wroga.
Znów ciała spychaliśmy do wspólnych dołów, Znów drogi krzyżowe bez krzyża i chusty – Po burzy, o zmroku, nad rzeką popiołów Pogańskie odpusty; Śmiech krwi i ciał gra. Płomyki się łączą po dwa.
Z tej ziemi, co żywym nie skąpi pogardy Najlepsza jest glina do formy na dzwony. W ich dźwięku z tej ziemi ucieram dziś farby Do mojej ikony. Na suchej deszczułce Jest miejsce na świat i na Stwórcę.
Przemokły, jak drzewo stojące na deszczu Koń schyla się, woda po sierści mu spływa; Zbutwiałe zielenie i złoto na desce, Co płacze jak żywa – To Stwórcy Korona. Czekają nań Koń i Ikona.
Jacek Kaczmarski 16.1.1988
2 notes
·
View notes
Text
'The Cinematic Orchestra' Concerts
‘The Cinematic Orchestra’ Concerts
The Cinematic Orchestra Concerts
Catch The Cinematic Orchestra live at one of the locations listed below. With hits like To Build a Home, Channel 1 Suite and Familiar Ground The Cinematic Orchestra has made a mark since their formation in London in 1999. (more…)
View On WordPress
#CASINO DE PARIS#Centrum Koncertowe A2#concert#Klub Studio#Manchester Academy#music#O2 Institute Birmingham#Palladium#Paradiso Grote Zaal#performance#Roundhouse#Sala Ziemi#Stary Maneż#The Cinematic Orchestra#Vicar Street
0 notes
Text
TRE VOCI - With love
Wystąpią: Soko Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj – tenorzy
W programie: przeboje muzyki popularnej ubogacone symfonicznymi aranżacjami i operowym rozmachem, wielkie przeboje musicalowe oraz popularne arie operetkowe
8 września 2024 r., godz.19.00, sala widowiskowa Domu Kultury SCK w Mielcu koncert biletowany - bilety: 60 i 80 zł
Voytek Soko Sokolnicki, Mikołaj Adamczak, Miłosz Gałaj, którzy tworzą TRE VOCI, to tenorzy nowej generacji. Trzy indywidualności, trzy zróżnicowane głosy i… wielka przyjaźń. Z takiej mieszanki stworzył się charyzmatyczny koktajl, którego największym atutem są występy na żywo. TRE VOCI już od ponad dziewięciu lat wzbudzają zachwyt publiczności na całym świecie od Tajlandii, przez USA i Kanadę, po największe sale koncertowe w Polsce. Koncertowe spotkania z publicznością są dla nich wyzwaniem, nawet jeśli dzieli się scenę na trzech. A kiedy stają obok siebie, dzieje się magia. Przekonała się o tym publiczność m.in. w Chicago (Chicago Symphony Hall, Copernicus CENTER), Arnhem (Bridge to the Liberation), Chiang Mai (Kad Theater - Thailand), Toronto (Chrystian Performing Arts Centre), Vancouver (Centennial Theatre), Warszawie (Filharmonia Narodowa, Mazowiecki Teatr Muzyczny, Stadion Narodowy), Gdańsku (Filharmonia Bałtycka, Opera Bałtycka), Poznaniu (Filharmonia Poznańska, Sala Ziemi MTP) czy Krakowie (Aleja Róż).
W ciągu ostatnich trzech lat wystąpili w 152 salach koncertowych na trzech kontynentach, przemierzyli 107532 km. Uważają, że wprowadzili na polski rynek muzyczny nowy gatunek – Classic Crossover. Wyróżnia ich talent, charyzma, poczucie humoru i świetna prezencja. Wszystko to w połączeniu ze starannie dobranym repertuarem: utwory operowe wykonują na przemian z rozrywkowymi. Uważają, że twórczo rozwijają tradycje zapoczątkowane przez słynnych trzech tenorów, modyfikując ich dzieło tak, aby było przystępne dla każdego widza. Ich koncerty wykraczają poza ramy klasycznego występu. Dzieje się tak dzięki autorskim, imponującym wizualizacjom, znakomitym aranżacjom i ciekawym składom akompaniującym. Podczas ich show nie są tylko wykonawcami muzyki, ale także błyskotliwymi konferansjerami, którzy dzielą się zarówno pasją do muzyki, wiedzą na temat dzieł muzycznych, jak i prywatnymi anegdotami z życia w trasie.
0 notes
Text
Catch Metallica Tribute In Concert
Catch Metallica Tribute In Concert
Enjoy Metallica Tribute Live
Enjoy Metallica Tribute live at one of the peformances listed below.
(more…)
View On WordPress
#Centrum Koncertowe A2#CK Jordanki#concert#Klub Wytwórnia#Metallica Tribute#music#performance#Polska Filharmonia Bałtycka#Progresja#Sala Ziemi
0 notes
Text
4. Agresja - III
Chłopcy trzymający się z boku byli młodzi i niedoświadczeni. Jednakże, mimo że wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, ściśle trzymali się swoich pozycji i chronili dom rodziny Mo, przywiązując talizmany do ścian. Sługa o imieniu A-Tong został przeniesiony do sali. Lan SiZhui mierzył lewą dłonią jego puls, natomiast prawą wspierał plecy Madame Mo. Nie mógł uratować ich obu naraz, był w straszliwej sytuacji. Nagle A-Tong poruszył się, starając przeczołgać się po ziemi.
A-Ding zawołała: "A-Tong, obudziłeś się!"
Zanim jej twarz zdążyła się rozpromienić, A-Tong uniósł lewą rękę i złapał się nią za szyję.
Widząc to, Lan SiZhui trzykrotnie postukał w kilka punktów akupunktury A-Tonga. Wei WuXian wiedział, że chociaż wyglądali łagodnie, ludzie z klanu Lan mieli moc, która była przeciwieństwem delikatności. Z taką siłą trudno byłoby komukolwiek się poruszyć. Jednak A-Tong sprawiał wrażenie, jakby niczego nie czuł, uścisk jego lewej dłoni stawał się silniejszy, a wyraz jego twarzy wydawał się bardziej bolesny i pokręcony. Lan JingYi zaczął ciągnąć za jego rękę, ale było to jak zerwanie kawałka żelaza, bez żadnego efektu. Po chwili jego szyja wydobyła z siebie trzask i głowa A-Tonga bezwładnie opadła. Jego kark został złamany.
Udusił się na oczach wszystkich!
Widząc sytuację, A-Ding zawołała łamiącym się głosem "... Duch! Tu jest niewidzialny* duch. Sam udusił A-Tonga!"
Jej przenikliwy głos zmroził krew w żyłach wszystkich, dlatego każdy uwierzył w to bez większego wysiłku. Jednak opinia Wei WuXian była przeciwna - nie był to dziki duch.
Przeanalizował talizmany wybrane przez chłopców; wszystkie służyły do walki z duchami, a Sala Wschodnia dosłownie była nimi pokryta. Gdyby naprawdę był dziką zjawą, talizmany zaczęłyby żarzyć się zielonymi płomieniami, gdy trafiłaby do Wschodniej Hali. Jednak teraz nic się nie stało.
To nie wina młodzieży, że reagowała zbyt wolno, ale stworzenie było rzeczywiście okrutne. Świat kultywacji miał ścisłą definicję kategorii "dzikich duchów" - musieli zabić co najmniej jedną osobę w miesiącu i kontynuować zachowanie minimalnie przez kwartał. Kryterium zostało ustalone przez samego Wei WuXiana i prawdopodobnie nadal było używane. Był najlepszy w kontaktach z tego rodzaju. Dla niego zabicie jednej osoby w ciągu siedmiu dni byłoby uważane za okrutnego ducha, który po prostu często mordował. To "coś" przyczyniło się do śmierci trzech osób naraz i to w tak krótkim czasie. Trudno byłoby nawet zdolnemu kultywatorowi natychmiast znaleźć rozwiązanie, nie mówiąc już o tych juniorach, którzy dopiero co rozpoczęli swoją karierę.
Gdy tak myślał, blask świecy zamigotał. Zawiał złowrogi wiatr, a wszystkie lampiony i świece na dziedzińcu i Wschodniej Sali zgasły.
Gdy zapadła ciemność, zewsząd zaczęły dochodzić krzyki. Wszyscy przepychali się i szarpali, chcąc uciec tak szybko, jak tylko było to możliwe, potykając się i upadając. Lan JingYi krzyczał: "Zostańcie na swoich miejscach, nie uciekajcie! Złapię każdego, kto będzie nadal się tak zachowywał! "
Nie mówił tego tylko po to, by niepokoić ludzi. W rzeczywistości złe istoty uwielbiały sprawiać kłopoty w ciemności i osiągać przewagę w takich chwilach. Im większy był płacz i chaos, tym bardziej prawdopodobne było to, że nieświadomie przyciąga on niebezpieczeństwo. W takich chwilach izolacja lub stany nerwowe były wyjątkowo niebezpieczne. Jednak wszyscy byli przerażeni na śmierć, więc jak mogli mieć uszy na takie słowa? Po chwili Sala Wschodnia ucichła, a słyszeć było zaledwie kilka lekkich oddechów i ciche szlochanie. Prawdopodobnie zostało niewiele osób.
Pośród ciemności nagle rozjarzył się ogień. Lan SiZhui rozpalił Talizman Płomienia.
Ogień z Talizmanu Płomienia nie zostanie zgaszony przez złowrogie wiatry. Użył karteczki, aby zapalić świecę, a reszta chłopców ruszyła, by dodać otuchy innym. Pod światło Wei WuXian przypadkowo spojrzał na swoje nadgarstki. Kolejne cięcie zostało uzdrowione.
Po dokładnym zlustrowaniu ich wzrokiem, nagle uświadomił sobie, że coś było nie tak z liczbą cięć.
Początkowo miał dwa nacięcia na każdym z jego nadgarstków. Jeden zniknął, gdy umarł Mo ZiYuan, a inny, gdy zginął ojciec Mo ZiYuana. Śmierć sługi, A-Tonga, wyleczyła jeszcze jedno z cięć. Dodając to, tylko trzy cięcia powinny zostać wyleczone. Ostatnie cięcie było najgłębsze i najbardziej wypełnione nienawiścią.
Ale w tej chwili na jego nadgarstkach nie było żadnego śladu po ranach.
Wei WuXian wiedział, że Madame Mo jest zdecydowanie jednym z celów zemsty Mo XuanYu. Najdłuższy i najgłębszy odcinek prawdopodobnie został przydzielony dla niej. A jednak zniknął.
Czy Mo XuanYu nagle osiągnął punkt epifanii i puścił jego nienawiść? To byłoby niemożliwe. Jego dusza została już złożona w ofierze jako cena za wezwanie Wei WuXiana. Tylko śmierć Madame Mo mogła wyleczyć ranę.
Jego wzrok powoli skierował się w stronę bladej Madame Mo, która niedawno się obudziła i została otoczona przez wszystkich.
Chyba, że już nie żyła.
Wei WuXian był pewien, że coś już przejęło ciało Madame Mo. Jeśli ta istota nie była duchem, to w takim razie czym?
Nagle A-Ding krzyknęła: "Ręka... Jego ręka! Ręka A-Tonga!"
Lan SiZhui przesunął Płomienny Talizman ponad ciało A-Tonga. Rzeczywiście, jego lewa ręka również zniknęła.
Lewa ręka!
W błyskawicznym tempie dla Wei WuXiana stało się to jasne, a istota niszcząca spustoszenie i brakujące lewe ramiona ostatecznie rozwiązały zagadkę. Szybko wybuchnął śmiechem. Lan JingYi warknął: "Ty idioto! Jak możesz śmiać się w takiej sytuacji?" Ale po chwili namysłu wiedział, że i tak był szleńcem, więc po co miał się targować?
Wei WuXian szarpnął go za rękaw: "Nie, nie!"
Lan JingYi był rozdrażniony, odciągając materiał, "Co" nie "? Nie jesteś idiotą? Przestań się wygłupiać! Nikt nie ma czasu, aby zwracać na ciebie uwagę."
Wei WuXian wskazał na zwłoki ojca Mo ZiYuana i A-Tonga, które leżały na ziemi i powiedział: "To nie oni".
Lan SiZhui zatrzymał wściekłego Lan JingYi i zapytał: "Co masz na myśli mówiąc" to nie oni "?
Wei WuXian stwierdził uroczyście: "To nie jest tata Mo ZiYuana, a to też nie jest A-Tong".
Mając twarz pokrytą makijażem, gdy zachowywał się poważnie, tym bardziej wydawał się prawdziwym wariatem. A jednak, otoczony słabym blaskiem świec, jego słowa przyprawiały o dreszcze na plecach. Lan SiZhui wlepił w niego wzrok na sekundę i zapytał wbrew sobie: "Dlaczego?"
Wei WuXian zawołał z dumą: "Ich ręce. Żaden z nich nie był leworęczny. Jestem tego pewien, bo zawsze krzywdzili mnie prawymi dłońmi."
Lan JingYi splunął, tracąc cierpliwość: "Z czego niby jesteś dumny? Zobacz, jaki jesteś z siebie zadowolony!"
Jednak Lan SiZhui zaczął się pocić. Cofając się, A-Tong użył lewej dłoni, by się udusić, a mąż Madame Mo również użył lewej ręki, by popchnąć swoją żonę.
Ale w ciągu dnia, kiedy Mo XuanYu sprawiał kłopoty w Wschodniej Sali, obaj śpieszyli się, by go stąd wydostać, używając obu prawych rąk. Niemożliwe było, aby nagle przed śmiercią stali się leworęczni.
Chociaż nie wiedział dlaczego, aby dowiedzieć się, czym było to stworzenie, musieli myśleć w kierunku "lewej ręki". Po tym, jak Lan SiZhui zdał sobie z tego sprawę, poczuł się zaskoczony i spojrzał na Wei WuXiana. Nie mógł przestać o tym myśleć, nagle powiedział: ... To nie jest zbieg okoliczności.
Wei WuXian tylko się uśmiechnął. Wiedział, że wskazówka była zbyt celowa, ale nie mógł nic na to poradzić. Dobrze, że Lan SiZhui również nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, pomyślał: jeśli młody mistrz Mo był skłonny mi o tym przypomnieć, prawdopodobnie nie miał w zamiarach niczego złego. Odsunął od niego wzrok, mijając A-Ding, która zemdlała od płaczu i wylądowałna na Madame Mo.
Jego wzrok wędrował od jej twarzy do rąk. Ręce Madam były w większości ukryte w rękawach, ukazując tylko połowę jej palców. Prawa ręka miała je jasne i szczupłe, niewątpliwie należące do kobiety, która żyła wygodnie i nigdy nie pracowała.
Jednak palce na jej lewej ręki były znacznie dłuższe niż te po prawej. Były również grubsze, a kłykcie wygięte, pełne siły.
Ręka nie pochodziła od kobiety - to była ręka mężczyzny!
Lan SiZhui rozkazał: "Chwycić ją!"
Kilku chłopców złapało Madame Mo. Lan SiZhui szepnął "przepraszam" i był już gotowy rzucić talizman, gdy lewa ręka Madame Mo nagle wykręciła się w absurdalny sposób, celując prosto w jego gardło.
Dopóki nie złamanoby kości, niemożliwe było, aby żywa osoba przekręciła ramię w ten sposób. Szybko zaatakowała i była bardzo blisko chwycenia go za szyję, gdy jednocześnie Lan JingYi krzyknął i rzucił się przed Lan SiZhui, blokując go przed jej ręką.
Rozbłyso się, a kiedy tylko chwyciła ramię JingYi, zielone płomienie rozpaliły się na ramieniu chłopaka, które poluzowały jej uchwyt. Lan SiZhui uniknął śmierci i chciał już za to podziękować Lan Jing Yi, kiedy zobaczył, że połowa jego munduru została spalona na popiół, wyglądając przy tym dość niezręcznie. Lan JingYi zdjął drugą połowę munduru i wściekle go zbeształ: "Dlaczego mnie kopnąłeś, wariacie? Chcesz mnie zabić?!"
Wei WuXian odskoczył jak przerażony szczur: "To nie ja!"
To był on. We wnętrzu munduru z klanu Lan znajdowały się szaty inkantacji, wyszyte za pomocą cienkich nici tego samego koloru, dołączonych jako dodatkowa ochrona. Jednak w przeciwieństwie do silnych istot, takich jak ta, mogła być użyta tylko raz, zanim stała się nieważna. W nagłym wypadku Wei WuXian mógł tylko kopnąć Lan Jing Yi i użyć jego ciała, aby ochronić szyję Lan SiZhuia. Lan JingYi znowu chciał go skarcić, lecz pani Mo upadła na ziemię, a cała krew i ciało na jej twarzy zostały osuszone, aż na czaszce pozostała tylko cienka warstwa skóry. Męska ręka, która nie należała do niej, odczepiła się od jej ciała. Palce istoty zgięły się swobodnie, jakby rozciągały się lub ćwiczyły, a pulsowanie ich żył było wyraźnie widoczne.
To była zła istota, którą przyciągnęła Flaga Upiornego Przyciągania.
Rozczłonkowanie było klasycznym przykładem niepokojącej śmierci. To było tylko trochę bardziej godne niż sposób, w jaki umarł Wei WuXian. W odróżnieniu od sytuacji, w której został starty na proch, w tym przypadku kończyny i części ciała były skażone jakąś niechęcią do osoby, która zmarła i chciały połączyć się z innymi częściami, aby umrzeć wraz z całym ciałem. Dlatego wymyślono strategie znalezienia innych części ciała. Jeśli "to" je znajdzie, może być usatysfakcjonowane i spoczywać w pokoju lub może wywołać więcej problemów. Jeśli nie może ich znaleźć, część ciała będzie musiała znosić drugą najlepszą opcję.
Jaka byłaby druga najlepsza opcja? To "coś" musiałoby załatwić sobie ciała żywych ludzi.
Było to jak ta ręka - zjedz lewą rękę żywej osoby i zastąp ją. Po osuszeniu całej krwi i zabraniu energii osoby, porzuca ciało i znajduje kolejny pojemnik na pasożytnictwo, aż w końcu zebrałby wszystkie inne części swojego ciała.
Gdy tylko ręka opętała osobę, umierała ona natychmiast. Ale zanim całe ciało zostanie pożarte, nadal będzie mogło chodzić, pod jej kontrolą, tak jakby ten człowiek wciąż żył. Po tym, jak "to" zostało przyciągnięte, pierwszym pojemnikiem, którym znalazło, był Mo ZiYuan. Drugim był ojciec Mo ZiYuana. Kiedy Madame Mo kazała mężowi odejść, zachował się niecodziennie i ją pchnął. Wei WuXian początkowo myślał, że to dlatego, iż smuciła go śmierć syna, a także był zmęczony arogancją żony. Teraz, gdy znów o tym pomyślał, nie było to tak, jak powinien wyglądać ojciec, który właśnie stracił syna. To nie obojętność wynikała z poczucia beznadziejności. To był śmiertelny spokój - spokój pochodzący od już zmarłej osoby.
Trzeci pojemnik to A-Tong, a czwarty to Madame Mo. Podczas chaosu, od momentu kiedy nagle zgasły światła, dłoń przeniosła się na jej ciało. Kiedy Madame Mo zmarła, znikły również ostatnie cięcia nadgarstków Wei WuXiana.
Chłopcy z klanu Lan zauważyli, że chociaż talizmany nie działały, ich ubrania już tak, dlatego wszyscy zdjęli płaszcze, aby przykryć nimi lewą rękę. Warstwy ubrań wyglądały jak biały kokon. Po chwili kulka z jasnych strojów rozpaliła się, tworząc zielone, wiręcz paranormalne piekło. Chociaż zajęłoby to chwilę, po pewnym czasie, kiedy mundury zostałyby całkowicie spalone, ręka wynurzy się z popiołów. Podczas gdy nikt nie patrzył, Wei WuXian pobiegł w kierunku Zachodniego Dziedzińca.
Dziesięć lub więcej trupów, które były zapieczętowane* przez chłopców, stało cicho na dziedzińcu, unieruchomione inkantacjami narysowanymi na ziemi. Wei WuXian zniszczył jeden z symboli, zakłucając całą formację. Zaklaskał dwa razy. Nagle, z szarpnięciem, białka wszystkich chodzących zwłok zwróciły się w górę, jakby obudził je grzmot.
Wei WuXian zabrał głos: "Obudźcie się. Czas popracować!"
Zwykle nie potrzebował skomplikowanych inkantacji, by kontrolować te kukiełkowe zwłoki - wystarczyło proste polecenie. Poruszające się przed nim trupy przemieściły się o kilka drżących kroków. Kiedy zbliżyły się do Wei WuXiana, ich nogi osłabły i upadły na ziemię, jakby były prawdziwymi ludźmi.
Wei WuXian uznał to za zabawne, a jednocześnie denerwujące. Ponownie klasnął w dłonie, tym razem lżej. Te umarlaki prawdopodobnie urodziły się w wiosce Mo i też tu umarły, w dodatku nie doświadczywszy w pełni życia. Instynktownie podążyły za przykazaniami przywoływacza, a także przerażone przyzywającym, leżącym na ziemi i obawiającym się wstać.
Im bardziej okrutna była istota, tym lepiej Wei WuXian mógł ją kontrolować. Te chodzące trupy nie zostały przez niego wytresowane i nie radziły sobie w bezpośrednich manipulacjach. Nie miał przy sobie żadnych materiałów, co oznaczało, że nie był w stanie natychmiastowo stworzyć narzędzi ułatwiających poruszanie się trupów. Nie mógł nawet zmontować zwykłych, pomocnych drobiazgów. Rosnące zielone płomienie na Wschodnim Dziedzińcu stopniowo stawały się coraz słabsze. Nagle Wei WuXian znalazł rozwiązanie.
Dlaczego musiałby wychodzić na zewnątrz i szukać martwej osoby z silnym urazem i okrutną osobowością?
W Wschodniej Sali były nie tylko jedne, ale wiele zwłok!
Pobiegł z powrotem na wschodni dziedziniec. Ponieważ pierwsze rozwiązanie Lan SiZhuia nie powiodło się, znalazł on drugie. Uczniowie wyciągnęli miecze i wbili je w ziemię, tworząc z nich ogrodzenie, w które po chwili uderzyła ręka ducha. Zużyli całą swoją energię przekazując ją w rękojeści, tak, aby istota w środku nie uciekła, nie zwracając uwagi na to, kto wchodził lub wychodził ze stworzonego przez nich pola. Wei WuXian wkroczył do Wschodniej Sali i złapał zwłoki Madame Mo i Mo ZiYuana, łapiąc po jednej z ich rąk i przemówił cichym głosem: "Obudźcie się!"
W ułamku sekundy oczy Madame Mo i Mo ZiYuana stały się całkowicie białe. Zw��oki zaczęły wydawać przeraźliwe i potężne wrzaski, które wściekłe duchy wydobywały z siebie, gdy tylko wracały do życia.
Pośród krzyków, kolejny trup zadrżał i poczołgał się do nich, czyniąc najniższy i najsłabszy wrzask. To był mąż Madame Mo.
Wrzaski były wystarczająco głośne, a resentyment wystarczająco silny, by na twarzy Wei WuXiana pojawił się uśmiech. Czuł się całkiem zadowolony: "Rozpoznajecie tą dłoń?"
Rozkazał: "Rozedrzyjcie ją na strzępy".
Trzej członkowie rodziny Mo wyskoczyli jak zbiczowani z trzech świstów czarnego wiatru.
Lewa ręka zniszczyła jeden z mieczy tworzących barierę i już miała się wyrwać, kiedy do środka wtargnęły trzy okrutne postacie bez lewych ramion.
Oprócz tego, że rodzina nie była w stanie przeciwstawić się rozkazom Wei WuXiana, również nienawidziła stworzenia, które ją zabiło, więc wyładowywała swoją złość na przeklętej dłoni. Głównym napastnikiem była niewątpliwie Madame Mo. Zwłoki kobiet były często szczególnie okrutne po modyfikacji, włosy uźne, a oczy przekrwione. Przez paznokcie, które zwiększyły swoją długość, pianę zbierającą się w kącikach ust i wrzaski, które wystarczały, by zawalił się sufit, Madam Mo sprawiała wrażenie wyjątkowo szalonej. Za nią podążał Mo ZiYuan, który współpracował ze swoją matką i używał zarówno zębów, jak i ręki. Jego ojciec był na końcu, pokrywając luki między atakami pozostałych dwóch ciał. Zmęczeni chłopcy zaniemówili ze zdumienia.
Wielkie bitwy między zwłokami znali tylko z książek i opowiadań, a teraz oni wszyscy wpatrywali się w jedną z nich, jakby po raz pierwszy przyglądali się scenie pełnej krwi. Nie mogli odwrócić od niej wzroku. Wszyscy myśleli, że to było... Absolutnie ekscytujące!
Trzy trupy i ręka były w środku trudnej bitwy, kiedy Mo ZiYuan nagle się odsunął. Jego brzuch został zaatakowany przez dłoń, powodując rozlanie się kilku kawałków jego jelit. Madam Mo widząc to, wrzeszczała tym razem bez przerwy, osłaniając syna. Jej ataki były bardziej gwałtowne, a siła jej palcow prawie porównywalna z bronią stalową i żelazną. Jednak Wei WuXian wiedział, że stopniowo przegrywała.
Nawet trzy okrutne ciała które niedawno zmarły, nie mogły pokonać tego pojedynczego ramienia!
Wei WuXian uważnie obserwował bitwę. Jego język był lekko podwinięty, tłumiąc ostry gwizd w jego wargach i przygotowując się do jego wypuszczenia. Gwizd byłby w stanie wzbudzić jeszcze większą wrogość w okrutnych trupach, która mogłaby odwrócić sytuację. Wtedy jednak trudno byłoby się upewnić, iż nikt nie wiedziałby, że to jego robota. W mgnieniu oka ręka poruszyła się jak błyskawica, bezwzględnie i precyzyjnie łamiąc szyję pani Mo.
Patrząc, jak rodzina Mo zbliżała się do klęski, Wei WuXian przygotował się do gwizdu, który przez cały ten czas tłumił pod językiem.
W tym samym czasie echo dwóch dźwięków wydobytych z instrumentu strunowego zabrzmiało z daleka.
Dźwięk wydawał się być grany przez człowieka, a jego barwa była zwiewna i przejrzysta, niosła ponure chłody sosen potarganych wiatrem*. Gdy tylko do uszu walczących stworów dotarł ten dźwięk, ich ciała momentalnie znieruchomiały.
Chłopcy z klanu GusuLan natychmiast się rozpromienili, jakby narodzili się na nowo. Lan SiZhui wytarł krew z twarzy i podniósł głowę, radośnie wykrzykując: "Hanguan-Jun!*"
Gdy tylko usłyszał dźwięk dwóch odległych strun cytry*, Wei WuXian odwrócił się i powoli zaczął się wycofywać.
Znowu dobiegł odgłos tłumienia*. Tym razem był wyżej, przebijając niebo z kilkoma stopniami goryczy. Trzy okrutne zwłoki wycofały się i przykryły jedno ucho prawymi dłońmi. Jednakże niemożliwe było zablokowanie Tonu Eradicji* klanu GusuLan za pomocą takich środków. Ciała cofnęły się o kilka kroków, aż z ich czaszek wydobyły się słabe dźwięki pęknięcia.
Ponieważ ramię musiało toczyć ciężką walkę, po usłyszeniu dźwięku strun ponownie padło na ziemię. Chociaż jego palce wciąż drgały, nie mogło się poruszyć.
Po krótkiej chwili ciszy, chłopcy nawet nie próbowali powstrzymywać się od głośnego oklaskiwania, świętując radość z przeżycia tego incydentu. Zmagali się z tym przez całą noc, a ostatecznie przybyło wsparcie z ich klau. Nawet gdyby zostali ukarani z powodów zasad takich jak: "bycie nieuprzejmym i hałasowanie szkodzi reputacji klanu", w tamtym momencie ich to nie obchodziło.
Po radosnym machaniu dłońmi w stronę księżyca, Lan SiZhui nagle uświadomił sobie, że ktoś zniknął. Szarpnął Lan JingYiego, "Gdzie on jest?"
Lan JingYi był pochłonięty aktem zadowolenia: "Kto?"
Lan SiZhui odpowiedział: "Młody Mistrz Mo."
Lan JingYi zagadnął: "Hmm? Po co szukasz tego wariata? Kto wie, dokąd uciekł. Pewnie wystraszył się moich gróźb."
"..." Lan SiZhui wiedział, że Lan JingYi zawsze był nieostrożny i bezpośredni, nie myśląc o niczym ani nikogo nie podejrzewając. Pomyślał: poczekam, aż HanGuang-Jun przyjdzie, a potem o wszystkim mu opowiem.
Wioska Mo jeszcze spała, ale trudno było stwierdzić, czy to był prawdziwy sen, czy tylko udawany. Chociaż walka trupów była masą krwi i ubóści, wieśniacy nie obudzili się wcześnie rano, aby być świadkami tego zajścia. W końcu nawet osoby postronne musiały umieć wybrać, na których zdarzeniach się pojawić, a to zawierające wiele krzyków było zdecydowanie jednym z tych niebezpieczniejszych.
Wei WuXian najszybciej jak mógł usunął wszystkie dowody formacji ofiarnej w pokoju Mo XuanYu i wybiegł przez drzwi.
Niestety, osoba, która przybyła, pochodziła z klanu Lan, a w dodatku, okazał się nią Lan WangJi!
To była jedna z osób, które w poprzednim życiu walczyły z nim, więc powinien się szybko wycofać. Musiał prędko znaleźć wierzchowca, a przechodząc przez dziedziniec, niespodziewanie zauważył jednego przy wielkim kamieniu młyńskim. Osioł był przywiązany do rękojeści, żując coś w ustach. Kiedy zobaczył, jak chłopak biegł pochopnie, wydawało się, że był zaskoczony, a nawet spojrzał w bok, jakby był prawdziwą osobą. Wei WuXian nawiązał z nim kontakt wzrokowy przez jedną sekundę i natychmiast został dotknięty przez maleńką pogardę w jego oczach.
Próbował chwycić za linę i wyprowadzić osła, jednak ten głośno narzekał, wydając kilka skrzeczących odgłosów. Wei WuXian musiał użyć zarówno swoich słów, jak i siły, aby wprowadzić go w błąd i wyprowadzić na ścieżkę. Wyruszyli główną drogą, gdy tylko nad horyzontem nastał świt.
~•~
Pieczęć: "zastosowanie pewnego rodzaju związania obiektu / osoby, aby nie mógł / nie mogła korzystać z jednej lub kilku swoich zdolności, mocy itp".
Ponure chłody sosen ogorzały: Tutaj autor odwołuje się do wiersza Liu ChangQing.
HanGuang-Jun: HanGuang-Jun to "alternatywne imię" lub "hao". Alternatywna nazwa to zazwyczaj tytuł przyznawany osobie przez siebie lub innych. W tym przypadku sufiks "-Jun" na końcu przekłada się bezpośrednio na "dżentelmen" lub "człowiek o szlachetnym charakterze". Interesujące jest to, że przyrostek "-kun" w języku japońskim wywodzi się z tego, chociaż oba są używane w różny sposób.
Cytra: instrument muzyczny składający się z płaskiego drewnianego pudła dźwiękowego z wieloma naciągniętymi na nim strunami, ułożonymi poziomo i granymi palcami oraz plektronem. Tutaj cytra odnosi się do chińskiej cytry. [cytra (guqin) Lan WangJiego w mediach]
Ton Eradicji / tłumienie: dosłowne znaczenie to "dźwięki, które mogą pokonać przeszkody". Jest często używany podczas ataku.
Niewidzialny duch - przymiotnik ten został użyty, ponieważ niektóre duchy można zobaczyć, w tym wypadku jednak tak nie było
17 notes
·
View notes
Text
Biblijny powstań ludu ziemi... Chojecczanie idą do wyborów!
Partia - wydmuszka, czyli Ruch 11 Listopada, który był jednym z wielu chwytów guru Chojeckiego do naciągania naiwniaków na pieniądze, ogłosił... start w wyborach do europarlamentu! Jak pamiętamy, poprzednie wybory, samorządowe, zostały zbojkotowane przez tę "partię" ponieważ po prostu obawiali się oni kompromitacji wynikającej z tego, że nie są oni w stanie zebrać wystarczającej ilości podpisów. Swoim wyznawcom sprzedali więc historyjkę o tym, że bojkotują bo coś tam, bla bla. Nie ma to jak założyć partię polityczną po to by zbojkotować wybory ale lubelski teatr absurdu rządzi się własnymi prawami.
Jak więc zamierzają zdobyć podpisy potrzebne do startu w tych wyborach? Nie zamierzają. Mamy do czynienia z kolejną tanią zagrywką Chojeckiego i jego podchujaszczego Michasia Fałka, którego guru mianował "prezesem". Być może część naiwniaków, którzy utrzymują tę sektę zaczęła powoli zastanawiać się, po co istnieje partia, która nie bierze udziału w wyborach a głosy te dotarły do centrali sekty czyli bunkra w Lublinie. Postanowiono więc dać im ten "start", choć od razu Chojecki rozpoczął zabezpieczające pogadanki, a że to za dużo podpisów trzeba, a to, że ktoś na pewno będzie im przeszkadzał (agentury wszelakiego typu obawiające się ich siły).
Będzie to zaspokojenie potrzeb narzekających wyznawców a przy okazji znów będą mogli sprzedać im trochę makulatury z logo partii, która nawet w tych wyborach nie weźmie udziału. Przed nami jednak, z pewnością ciekawy teatrzyk czyli "kampania wyborcza" w wykonaniu sekciarskich kabareciarzy czyli pewnie jakaś konferencja na której guru oraz "pan prezes" odpowiadać będą na pytania córek guru, klaskać będzie cała sala wyznawców apokaliptycznej sekty a wydarzenie będzie transmitować jedynie sekciarska telewizja Idź Pod Prąd. I tak się kręci teatrzyk naciągactwa. Przypomnijmy sobie konwencję założycielską owej partii, śpiewanie hymnu, następnie występy łysego przygłupa Mariana Kowalskiego i dwóch wiceprezesów czyli guru Chojeckiego i alkoholika Turczyna. Oczywiście żadnych dziennikarzy tam nie było ponieważ guru stwierdził, że nie są oni godni uczestniczyć w tym wiekopomnym wydarzeniu.
Nachodzi mnie jeszcze jedna myśl w związku z zapowiadanymi planami sekty odnośnie wyborów. Czyżby "porwanie wiernych" znów zostało przełożone? W ostatnich miesiącach guru odczytał przecież wiele znaków zbliżającej się apokalipsy a jego córka Kornelia przestrzegała, że koniec może być już blisko. Nie wykluczajmy jednak nagłych zwrotów akcji. Jak wiemy Chojecki ma gotowe historyjki na każdą okazję, więc jego partia może wycofać się z wyborów dwa dni przed ogłoszeniem list z powodu "ataku hakerów", "komunistycznych represji" czy afrykańskiego pomoru świń. Bajeczki na każdą ewentualność są już pieczołowicie spisywane przez pilnie notującą Kornelię.
Tymczasem z Gdańska dochodzą nas wieści, że znienawidzony przez sektę oraz ich niedawnego podchujaszczego Mariana Kowalskiego Grzegorz Braun zdobył niecałe 12 procent w wyborach na prezydenta tego miasta. Ciekawy jestem komentarza samego Kowalskiego, który w ostatnich wyborach w swoim rodzinnym mieście zdobył, jak zwykle, około 1 procenta. Różnica polega na tym, że Grzegorz Braun prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że jego szansę są niewielkie a udział w wyborach to po porostu szansa na szersze zaprezentowanie publiczności takich a nie innych poglądów. To odróżnia go od Kowalskiego, który w pewnym momencie chyba naprawdę uwierzył w to, że miał szansę być prezydentem Polski a następnie wyżalał się na łamach książki, którą zatytułował "Zwierzenia niedoszłego prezydenta". W każdym razie z szerokim uśmiechem czekamy na kampanię wyborczą syjonistycznej sekty z Lublina i ich (hehe) program wyborczy.
5 notes
·
View notes
Photo
Getting Ready For Concert with UrbanatorDays 20220925 at Poznań MTP in Sala Ziemi! Was Really Great! https://www.instagram.com/p/CjAIDD0D5WD/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
Text
Pomnikowanie
Słyszałem to słowo po raz pierwszy kilka ładnych lat temu w kraju na wschodzie od nas.. Kiedy władze nie mają pomysłu przystępują do „dekomunizacji nazw ulic”, oraz „pomnikowania”. Stare symbole są zdemontowane, metale w nich czasem utylizowane w recyklingu i w ich miejscu nowe obiekty, pomniki powstaną wokół których medialne ceremonie są organizowane.
Niby ten proces zaspakaja nasz społeczny głód, o uznanie że razem jesteśmy zwarci i silni, tylko brakuje nam pomników aby prawidłowo pamiętać naszą historię i miejsce na ziemi.
Nowa sala konferencyjna, i pożytkowania 5 baniek w budowie, też będzie czymś jak pomnik. Można już wyobrazić sobie ceremonię otwarcia ku czci naszego wielkiego króla za to że wpadł na taki pomysł i oczywiście długo będziemy pamiętać jej znaczenie, bez względu czy konferencje będą się odbywać tam czy nie, przecież tyle ważnych rozmów przed nami!. No i będzie generować koszty w utrzymaniu i grzaniu na długie lata. Oby inwestycja nie spotkała losu obiektu niedaleko jeziora, zainicjowana przez poprzedniego cesarza naszego. Nasuwa się pytanie, co myślą błazny dworskie, gdy zatwierdzają te „niesamowite” projekty, 30-minutową ceremonię?
0 notes
Text
ᴍᴀɢɪᴄᴢɴʏ ᴋᴏᴄɪᴏᴌᴇᴋ/ʙᴀᴋᴜɢᴏ̄ ᴋᴀᴛsᴜᴋɪ/ᴢᴀɴɪᴍ ᴄɪᴇ̨ ᴘᴏᴢɴᴀᴌ
Masterlist z resztą scenariuszy z serii
Magiczny Kociołek czyli Baśniowe scenariusze z BNHA
"Katsuki kolejny raz przeżywał w głowie ten sam scenariusz. Znów budził się wśród okrzyków przerażenia służby. Pamiętał przeklęty poranek jakby to było wczoraj. Patrzył, jak wielka budowla pustoszeje. W pałacu został tylko on i przemienieni poddani. Nie odeszli. Mieli nadzieję, że uda mu się odczynić czar. Wiele razy próbował uciec, ale nie mógł. Jakaś niewidzialna siła przyciągała go z powrotem. Im dalej od niebieskiej róży się znajdował, tym gorzej się czuł.Pogładził szklane naczynie, widząc, jak opada kolejny płatek. Czy tak smakował strach?"
Król Katsuki poprawił spadającą z głowy koronę. Strzelił palcem w zapinkę płaszcza, aż wydała z siebie cichy dźwięk. Próbował zrobić cokolwiek, by wytrzymać do końca cotygodniowej męczarni. Miał ogromną ochotę zedrzeć z siebie całe to cholerne ubranie. Zaczynając od gryzącej koszuli, a na niewygodnych butach kończąc. Gruby, czerwony materiał spowijał całe jego plecy. Letni upał dawał mu się we znaki. Nie pomagał fakt, że żaden z interesantów na audiencji nie wzbudził jego zainteresowania. Każdy z nich powtarzał to samo. Brakowało im pieniędzy, ziemi albo jednego i drugiego. Oprócz tego trafiło się kilka sąsiedzkich sporów. Poddani oczekiwali, że je rozsądzi. Tak jakby miał jakikolwiek wgląd w ich życie...
Znudzony oparł nogę na podłokietniku. Odrzucił głowę w tył, ostentacyjnie ziewając. Niech sobie myślą, co chcą. Nikt nie odważy się zwrócić mu uwagi. Chciał wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Może też wyzwać kogoś na pojedynek. Poczuć znów ciężar rękojeści miecza. Zawalczyć z przeciwnikiem w wirującym tańcu ostrzy. Usłyszeć szczęk broni. Niemalże mógł ujrzeć blask stali w jasnym słońcu. Zdążyłby jeszcze porządnie potrenować. Wypróbować nowe ataki. Wróciłby spocony oraz zmęczony, ale szczęśliwy. Walka była jedyną rzeczą, która dawała mu poczucie, że żyje. Po śmierci rodziców przejął tron. Od tamtej pory nie miał ani chwili spokoju. Spadły na niego obowiązki, których wcale nie chciał. Gdyby nie to, że pilnowało go tak wielu dostojników ze strażą, uciekłby z pałacu. Zostałby najemnikiem i mógłby wieść przyjemne życie. Nie obchodziło go, co się dzieje z ludźmi. Nie znał ich osobiście. Jawili się jako nieznośne cyferki na dokumentach albo nudne jednostki na spotkaniach takich jak to.
Dopiero odgłosy szarpaniny wyrwały go z zamyślenia. Nie poruszył się, ale bacznie zwrócił uwagę na wejście do sali tronowej.
— Wasza wysokość, próbowałem ją zatrzymać, ale wypraszanie damy byłoby niemęskie... — zaczął Eijirō.
Bakugō spojrzał w jego stronę. W duchu ucieszył się, że nareszcie coś się działo. Nawet dziwne wtargnięcie było mile widziane tak długo, jak przeganiało nudę. Kirishima powinien jednak zachować się zupełnie inaczej. Niedawno awansował. Szacunek dla kobiet razem z etykietą mógł sobie stosować kiedyś. Teraz miał zadania wymagające brudzenia rąk. Koniec ze słabościami. Król zanotował w pamięci, by przypomnieć mu później, jak wiele zawdzięcza nowej pozycji.
Podniósł rękę na znak, by zostawiono kobietę w spokoju. Potknęła się o rąbek spranej i zniszczonej sukienki. Zalana łzami twarz wraz z zapuchniętymi oczami tworzyła nieciekawy obraz. Nie to jednak zwróciło uwagę chłopaka. Ciemnozielone włosy przywodziły mu kogoś na myśl. Osobę, o której wcale nie miał teraz ochoty myśleć.
— Czego chcesz? — warknął.
— Sprawiedliwości! — krzyknęła kobieta, podnosząc się z klęczek.
W jej wzroku było tyle determinacji, że Katsuki poczuł dreszcz. Nieprzyjemne uczucie wspięło się po rękach i karku. Gdzieś na dnie serca odezwał się strach. Coś, co, jak mu się wydawało, pogrzebał dawno temu.
— Niby za co? — spytał.
Doskonale wiedział, co mu odpowie. Podobnie jak wszyscy zebrani w pomieszczeniu. Nastała cisza. Midoriya Inko przyszła z powodu Izuku.
— Zabiłeś mi syna! — rzuciła gniewnie.
Strażnicy, widząc, jak podchodzi do tronu, złapali ją za ręce.
Król nakazał ją uwolnić po raz kolejny.
— Kobieto, twój syn sam wybrał śmierć!
Każde słowo cięło ciszę niczym nóż. Precyzyjne, przepełnione ignorancją i niosące ból. Tylko tak mógł od tego uciec. To, co się stało, nie było jego winą. Był o tym przekonany. A jednak stojąca przed jego obliczem kobieta uważała inaczej.
— Wasza wysokość nazwał go tchórzem, choć wygrał turniej...
— Prawdziwą wygraną jest zwycięstwo z mieczem w dłoni, a nie żałosne sztuczki. — Dotknął rękojeści miecza.
Uczył się o broni od kołyski. Znał się na niej jak żaden jego poprzednik. Historycy sławili jego umiejętności na wielu dworach. Nie miał sobie równych.
Jego zdaniem tylko słabi chowali się i unikali ciosów przeciwnika. Liczyła się siła.
— Mój syn pokazał spryt...
— Chyba oglądaliśmy dwie różne walki. — Zaśmiał się.
— To ty nazwałeś go tchórzem. To ty wysłałeś go do walki ze smokiem zaraz po nominacji. To przez ciebie nie żyje! — Zimna furia stawała się coraz widoczniejsza w zielonych oczach.
Cała sala wstrzymała oddech. Nikt nie poruszył się nawet o milimetr.
Nie żałowała swoich słów. Widział to.
Inko wpatrzyła się w niego tak intensywnie, że nie odpowiedział nic. Zamilknął. Jak nigdy wcześniej w życiu. Podążył za jej wzrokiem. Zatrzymał się na doczepionej do koszuli niebieskiej róży. W całym królestwie udało się wyhodować tylko jeden, wyjątkowy krzak. Niezwykle delikatny i podatny na choroby. Rósł w pałacowych ogrodach, gdzie dbano o niego starannie. Nikt, poza Bakugō, nie miał prawa zrywać z niego kwiatów. Zabrał dziś jeden z nudów. Pomyślał, że będzie się miał czym bawić na audiencji.
— Niebieska róża oznacza coś nieosiągalnego i niemożliwego do spełnienia... Mój Izuku nie mógł zabić smoka... Ja nie zaznam szczęścia... A ty nigdy nie będziesz dobrym królem...
Podeszła do niego. Nie poruszył się. Jakby jakaś niewidzialna siła trzymała go na tronie. Mógł z łatwością przeszyć jej serce mieczem. Zawołać straże albo kazać komukolwiek ją zatrzymać. A jednak siedział niczym głaz, czekając.
— Jesteś potworem — wyszeptała tak cicho, że tylko on ją słyszał. — Żal mi cię, bo nikogo nie obdarzysz miłością i nikt cię nie pokocha. Wy — krzyknęła w stronę jego służby i członków gwardii pałacowej — wcale nie jesteście lepsi! Patrzycie na cierpienie i nic nie robicie. Nie ma w was człowieczeństwa. Jesteście jak przedmioty. Ślepo służycie swemu panu!
Inko zerwała różę z jego koszuli, raniąc sobie palce. Jeden z kolców wbił się aż do krwi. Nie przejęła się nim jednak.
Kilka niebieskich płatków poleciało w jego stronę. Na moment przesłoniły mu obraz. Zamiast niego ujrzał ciemność i siebie przy dziwnym szklanym naczyniu. Wyglądał, jakby na coś czekał. Potrząsnął lekko głową. Czerwień nadal skapywała na marmurową posadzkę. Zdawała się odliczać czas, choć nie był pewien do czego.
— Zaklinam was wszystkich! Umrzecie wraz z tą różą!
Ludzie popatrzyli po sobie. Zaraz potem na sali rozległ się gromki śmiech. Ktoś nawet wykrzyczał prośbę o zakończenie tej farsy. Wciąż czekał ich całonocny bankiet organizowany przez hrabiego.
Nastolatek dołączył do tłumu, ale jego uśmiech zdawał się wymuszony. Wyglądało to tak, jakby nikt poza nim nic nie poczuł. A przecież jeszcze przed chwilą zawiał chłodny wiatr. Przeszył go na wskroś, pomimo zamkniętych okien. Niósł ze sobą ostry, słodki, różany zapach. A zaraz po nim nadszedł obrzydliwy odór krwi...
Musiało mu się wydawać.
— Nie! Błagam! — Do jej stóp padła Ochako.
Katsuki wiedział, że główna pokojówka była zakochana w byłym Dowódcy Gwardii. Nic dziwnego, że wzruszyło ją to wszystko. Popatrzył na nią z politowaniem. Wyglądała idiotycznie, klęcząc przed kobietą. Bała się. Stwierdził, że jest od niej lepszy. Ponieważ, w przeciwieństwie do niej, pogardzał strachem.
— Ty też stałaś się ofiarą bezczynności... — Kobieta ujęła jej twarz w dłonie. — Ale wysłucham cię przez wzgląd na miłość mojego syna.
— Daję wam czas do prawowitej koronacji. Jeśli do dwudziestych pierwszych urodzin króla znajdzie się ktoś, kto pokocha tego potwora — wskazała na chłopaka — odzyskacie normalną postać.
— Dosyć tego! Wyprowadźcie ją! — Jego własny głos zabrzmiał dziwnie.
Zareagował tak gwałtownie, że aż sam by siebie o to nie podejrzewał. Przecież nie czuł strachu. Więc czym było to uczucie kiełkujące z mocą w środku niego? Wziął głęboki wdech i wstał. Tego od niego teraz oczekiwano. Opanowania. Tak więc udał się na bankiet w towarzystwie rady, dostojników, hrabiów oraz gości. A po ciężkim dniu zamierzał położyć się spać i zapomnieć, że dzisiejsza audiencja miała w ogóle miejsce.
***
Księżycowy blask przeświecał przez grube zasłony, zalewając pokój białym światłem. Bestia podniosła gwałtownie głowę. Czuła, jak gęsta sierść lepi się od potu. Kolejny raz podrapała ramię ostrymi jak brzytwy pazurami. Im bliżej było do ostatnich urodzin, tym częściej śniła ten sam sen. Popatrzyła w skrawki jedynego pozostałego lustra w całym pałacu. W szklanej tafli odbijał się wielki, obmierzły łeb. Z pyska wystawały kły. Nienawidziła tego wyglądu.
Katsuki kolejny raz przeżywał w głowie ten sam scenariusz. Znów budził się wśród okrzyków przerażenia służby. Pamiętał przeklęty poranek jakby to było wczoraj. Patrzył, jak wielka budowla pustoszeje. W pałacu został tylko on i przemienieni poddani. Nie odeszli. Mieli nadzieję, że uda mu się odczynić czar. Wiele razy próbował uciec, ale nie mógł. Jakaś niewidzialna siła przyciągała go z powrotem. Im dalej od niebieskiej róży się znajdował, tym gorzej się czuł.
Pogładził szklane naczynie, widząc, jak opada kolejny płatek. Czy tak smakował strach?
Za oknem powoli wstawał świt. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz w kwietniu padał śnieg. Takiej śnieżycy nie było tu od wieków. Idealna pogoda na jego najmniej ulubione święto. Dwudzieste urodziny. Kolejny rok bliżej do śmierci.
Wytężył słuch. Z zewnątrz dobiegały nieznane mu głosy. Wyjrzał przez okno. Dwie sylwetki opatulone w cienkie płaszcze zmierzały konno w stronę bramy. Spojrzał na niebieski kwiat, warknął cicho i zamknął drzwi.
#bakugo katsuki x reader#bakugo katsuki#boku no hero academia x reader#bnha#midoriya izuku#inko midoriya#ochaco uraraka#kirishima eijirou#fairytale au#beauty and the beast au#beauty and the beast
0 notes
Text
Białostocka 22 - wymarzone miejsce w niezapomnianym klimacie w Warszawie
Ponad 230 metrowe pomieszczenie na parterze i 220 metrowe pomieszczenie na pierwszym piętrze mogą służyć za restauracje, teatr sale weselną albo konferencyjną. Elastyczność sal zwiększa się, gdy weźmie się pod uwagę zaplecze techniczne mieszczące się w piwnicy pod halą. Dwa magazyny, szatnia, garderoba, palarnia i toalety z unikalnym wystrojem czynią sale wielofunkcyjna łatwą w obsłudze przestrzenią eventową, nawet dla najambitniejszych projektów. Sama sala została utrzymana w praskim stylu postindustrialnego loftu. Na suficie ciągną się wielkie rury a przy ścianach stoją stare, żelazne konstrukcje. Sale eventowe Białostockiej 22 łączą w sobie wszystko co kochamy w warszawskiej Pradze. Nowoczesność i tradycje.
Między kamienicą a halą rozciąga się niewielki brukowany dziedziniec z kominkiem i grillem. Oświetlenie z poziomu ziemi, ścian umożliwiające gre światłem, uwypukla niezwykłą urodę elewacji obu budynków, szczególnie jej ceglane i żelazne części. Wyższe piętra budynku zostały przeznaczone pod wynajem na biura, za to hala na parterze oraz sala na pierwszym piętrze będą wykorzystywane jako przestrzeń „eventowa”. Klienci szukający wyjątkowego miejsca na organizowane przez nich wydarzenie, na pewno docenią oryginalny wystrój oraz fakt, że oba pomieszczenia zostały zbudowane na planie kwadratu, co jest szczególnie pomocne przy wszelakich rodzajach prezentacji i wystąpieniach. Organizujemy przyjęcia okolicznościowe takie jak komunie Warszawa czy chrzciny Warszawa.
https://chrzcinyikomunie.pl/sale-bankietowe/bialostocka-22
#komunie#chrzciny#imprezyokolicznosciowe#przyjeciarodzinne#chrzcinywarszawa#komuniewarszawa#chrzcinyikomunie
0 notes
Photo
koncert finałowy 24. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego
POLSKIE PRZEBOJE WIELKIEGO EKRANU
WARSAW IMPRESSIONE ORCHESTRA Krzesimir DĘBSKI – dyrygent Milena LANGE – sopran Michał Romanowski – bas Andrzej KRUSIEWICZ – konferansjer
26 września 2021, godz. 19.00 sala widowiskowa Domu Kultury SCK
bilety: 60 zł (sala), 50 zł (balkon)
Warsaw Impressione Orchestra
Powstała w 2014 roku. Orkiestrę tworzą muzycy na co dzień współpracujący między innymi z: Teatrem Wielkim Operą Narodową, Filharmonią Narodową, Polską Orkiestrą Radiową, Sinfonią Varsovią oraz wyróżniający się studenci i absolwenci Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Muzycy orkiestry oprócz składu symfonicznego występują również w mniejszych składach kameralnych: Kwintet Smyczkowy, Kwartet Smyczkowy, Trio Smyczkowe, Kwintet Dęty Klasyczny, Kwintet Dęty Blaszany, Trio Stroikowe, Trio Instrumentów Dętych Blaszanych, Duety, inne zestawienia instrumentów. Repertuar orkiestry obejmuje muzykę od baroku do współczesności (klasyczną, filmową, rozrywkową). Połączenie młodzieńczej energii z doświadczeniem wybitnych muzyków pozwala dostarczyć słuchaczom podczas koncertów nadzwyczajnych wrażeń. Szeroki repertuar i wysoki poziom artystyczny sprawiają, że orkiestra zapraszana jest na liczne koncerty i festiwale. Warsaw Impressione Orchestra ma na swoim koncie koncerty pod batutą takich mistrzów jak: Krzesimir Dębski, Maciej Niesiołowski, Ruben Silva, Piotr Wijatkowski, Tomasz Labuń, Jakub Zwierz, Bartosz Żurakowski i wielu innych. Warsaw Impressione Orchestra występowała między innymi w takich salach jak: Filharmonia Narodowa w Warszawie, Zamek Królewski w Warszawie, Polska Filharmonia Bałtycka w Gdańsku, Centrum Kongresowe ICE w Krakowie, Sala Ziemi MTP w Poznaniu.
W składzie Warsaw Impressione Orchestra występują tak wybitni wirtuozi jak m.in. Maciej Przestrzelski – skrzypce, koncertmistrz Warsaw Impressione Orchestra. Uczestniczył w realizacjach operowych i koncertowych w kraju i za granicą, między innymi Krzysztofa Pendereckiego, Jacka Kaspszyka, Gabriela Chmury, Jerzego Maksymiuka, Grzegorza Nowaka, Placido Domingo, Jose Cura, Marca Minkowskiego, Mariusza Trelińskiego, Joshua Bella, Valerego Gergieva, Krzysztofa Pastora, Carlo Montanaro, Patricka Fournillier i wielu innych. Marek Karwowski – pierwszy wiolonczelista Warsaw Impressione Orchestra. Grał w Orkiestrze Radiowej Südwestfunk w Baden-Baden (Niemcy), Filharmonii de Jalisco w Meksyku, w Teatro dell'Opera di Roma (Opera w Rzymie – Włochy). Brał udział w słynnym koncercie trzech tenorów: (Plácido Domingo, Luciano Pavarotti, José Carreras) w Terme di Caracalla w Rzymie (Włochy).
Krzesimir Dębski
Kompozytor, skrzypek jazzowy, dyrygent, aranżer i producent muzyczny, urodzony 26 października 1953 r. w Wałbrzychu. Studiował w klasie kompozycji Andrzeja Koszewskiego oraz dyrygenturę pod kierunkiem Witolda Krzemieńskiego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu. Od 1980, jako lider zespołu jazzowego String Connection, koncertował w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Uczestniczył w wielu festiwalach, między innymi w Reno, Paryżu, Berlinie, Norymberdze, Helsinkach, Hadze, Montrealu i Baden-Baden. Jest laureatem I nagrody na Światowym Konkursie Jazzowym w Hoeilaart (1983), Nagrody im. Stanisława Wyspiańskiego (1985), nagród czytelników magazynu Jazz Forum dla Muzyka, Kompozytora i Skrzypka Roku (1983-1986). W 1985 znalazł się w ankiecie amerykańskiego pisma Down Beat wśród dziesięciu najlepszych skrzypków jazzowych świata. W 1986 otrzymał I nagrodę Konkursu Kompozytorskiego z okazji 25-lecia Festiwalu Polskiej Muzyki Współczesnej Poznańska Wiosna Muzyczna. W 1988 r. zdobył nagrodę Kanadyjskiej Akademii Filmowej Genie Award oraz Nagrodę Prezesa Rady Ministrów za twórczość dla dzieci.
W 1998 r. uzyskał w Stanach Zjednoczonych nominację do Emmy Award za muzykę do filmu Andrzeja Maleszki Maszyna Zmian. W 2000 r. otrzymał nagrodę Fryderyk w kategorii Kompozytor Roku oraz nagrodę Międzynarodowej Akademii Filmowej Philip Award za muzykę do filmu Ogniem i Mieczem. W 2001 r. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Pyrgos w Grecji nagrodzono jego muzykę do filmu W Pustyni i w Puszczy. Muzyka do filmu Stara Baśń została wyróżniona Złotą Kaczką 2003 przez czytelników czasopisma Film. W 2005 r. otrzymał zamówienie od hollywoodzkiej wytwórni LimeLight Films na skomponowanie muzyki do 16 filmów Charlie Chaplina z lat 1914-1917. Krzesimir Dębski nagrał ponad 30 płyt ze swoimi kompozycjami dla wielu prestiżowych wytwórni płytowych. Od 1986 r. ograniczył działalność koncertową, poświęcając się twórczości kompozytorskiej. Skomponował ponad 50 utworów symfonicznych i kameralnych.
Jest autorem muzyki do ponad 50 filmów fabularnych i dokumentalnych, tworzy także muzykę teatralną (ponad 40 premier) i eksperymentalną. W 1991 r. podjął również działalność dyrygencką, a jego dyskografia jako dyrygenta obejmuje już kilkanaście tytułów, między innymi z muzyką filmową dla Sony Classical. Prowadził koncerty z udziałem takich międzynarodowych gwiazd jak: José Carreras, José Cura, Ewa Małas-Godlewska, Adam Makowicz, Canadian Brass, Vadim Riepin, Jean-Luc Ponty, Mark O'Connor, John Blake i Nigel Kennedy. W latach 1995-1999 Krzesimir Dębski był członkiem Prezydium Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich. Był również wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej. Wykładał na letnich kursach muzycznych między innymi w Ankarze, Darmstadt i San Diego.
Milena Lange
Absolwentka Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu wybitnej śpiewaczki Anny Radziejewskiej. Artystka o szerokim kręgu zainteresowań muzycznych. Laureatka wielu konkursów wokalnych dla młodych wykonawców. Uczestniczka wielu kursów mistrzowskich prowadzonych przez wybitnych mistrzów śpiewu operowego. Z powodzeniem koncertuje na scenach filharmonicznych i teatralnych (Francja, Włochy, Norwegia Chorwacja, Litwa, Czechy). W Polsce zaśpiewała w prestiżowych salach koncertowych: Filharmonia Narodowa w Warszawie, Centrum Kongresowe ICE Kraków, Zamek Królewski w Warszawie, Filharmonia Bałtycka w Gdańsku czy Sala Ziemi w Poznaniu. Współpracuje z wieloma orkiestrami symfonicznymi oraz kameralnymi w Polsce i za granicą. W trakcie swojej dotychczasowej działalności artystycznej współpracowała z wieloma mistrzami batuty takimi jak m.in.: Andrea de Carlo, Krzesimir Dębski, Maciej Niesiołowski, Sławomir Chrzanowski, Piotr Wijatkowski, Bartosz Żurakowski, Adam Klocek czy Andrzej Knap.
W swoim repertuarze artystka posiada liczne partie operowe m.in. Fiordiligi (Cosi fan tutte), Hrabina (Wesele Figara), Carmen (Carmen), Vitelia (Łaskawość Tytusa), Ninetta (Sroka Złodziejka), Suzel (L'amico Fritz), Semiramide (Semiramide) oraz wiele arii operetkowych, musicalowych, pieśni, utworów oratoryjno-kantatowych. Wciąż doskonali swoje umiejętności i bierze czynny udział w spektaklach operowych oraz musicalowych. Debiutem operowym artystki był udział w światowej prapremierze opery „Il Trespolo Tutore” Allessandra Stradelli, w której zagrała główną rolę – Artemisie z Orkiestrą Instrumentów Historycznych Zakładu Muzyki. Dawnej pod batutą Maestro Andrea De Carlo z Conservatorio Statale di Musica Alessandro Casella w Akwili. W kwietniu 2018 za kreacje roli Artemisii w przedstawieniu Il Trespolo Tutore w Operze Nova w Bydgoszczy otrzymała II nagrodę w konkursie na najciekawsza osobowość 11. Międzynarodowego Operowego Forum Młodych w Bydgoszczy.
Artystka nie tylko śpiewa, ale również wykazuje zdolności managerskie. Założycielka i managerka Warszawskiej Orkiestry Symfonicznej Impressione, która z powodzeniem koncertuje na największych salach koncertowych Polski i za granica. Jest dyrektorem prestiżowego Impresariatu Artystycznego MS Promotion, który promuje gwiazdy muzyki klasycznej jak i młode talenty w Polsce i za granicą. Artystka organizuje różnego rodzaju przedsięwzięcia kulturalne (spektakle operowe, operetkowe, musicalowe, koncerty), promując muzykę klasyczną na najwyższym poziomie artystycznym.
W 2020 roku została beneficjentką programu Funduszu Wsparcia Kultury, dzięki któremu zrealizowała cztery duże wydarzenia artystyczne z udziałem solistów oraz orkiestry symfonicznej. W 2021 roku otrzymała tytuł honorowy Ambasadora Stalowej Woli za wybitne osiągnięcia i promowanie rodzinnego miasta.
Michał Romanowski
Z wykształcenia inżynier po Politechnice Warszawskiej, z zamiłowania trener i instruktor fitness. Edukację muzyczną rozpoczął w szkole musicalowej Macieja Pawłowskiego w Warszawie. Kolejnym etapem był udział w kilku młodzieżowych produkcjach Śródmiejskiego Teatru Muzycznego, m. in. Grease, Miss Saigon, Footloose czy Spamalot.
Pierwsze studia ukończył w 2017 roku na Politechnice Warszawskiej, uzyskując tytuł inżyniera. W 2021 roku został absolwentem wydziału wokalno-aktorskiego w klasie dr. Leszka Świdzińskiego w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych II stopnia im. F. Chopina w Warszawie. Od 2018 r. jest studentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina na wydziale wokalno-aktorskim w klasie prof. dr hab. Artura Stefanowicza. W 2019 r. jako Cold Genius wystąpił w operze barokowej „King Arthur”, realizowanej we współpracy UMFC i Akademii Teatralnej oraz w autorskiej rock operze Macieja Pawłowskiego „Szambalia” na deskach Łódzkiego Teatru V6. Od 3 lat koncertuje z Europejską Fundacją Promocji Sztuki Wokalnej, wykonując repertuar operowy, musicalowy i popularny. Wystąpił w Zaporożu na Ukrainie w adaptacji opery „Krakowiacy i górale” w 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Wydarzenie zorganizował Konsulat RP. W 2021 r. artysta zaśpiewał w „Semiramidzie" G. Rossiniego. W 2020 r. wystąpił w partii Skołuby w „Strasznym Dworze" S. Moniuszki na deskach TWON. Spektakl ten, z którym odbył tournée po Chinach, realizowany był przez Uniwersytet Muzyczny i Teatr Wielki Opery Narodowej. Zdobył I wyróżnienie w konkursie wokalnym im. Zdzisława Skwary, III miejsce w międzynarodowym konkursie wokalnym Bella Voce Busko Zdrój, wyróżnienie i nagrodę specjalną na międzynarodowym konkursie musicalowo-operetkowym im. Iwony Borowickiej w Krakowie. Od 2021r. współpracuje z MS Promotion Impresariat Artystyczny.
Andrzej Krusiewicz
Absolwent filologii rosyjskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W pracy magisterskiej napisanej pod kierunkiem doc. dr hab. Bohdana Galstera poddał analizie teorię i praktykę przekładu literackiego w okresie od romantyzmu po współczesność. W Polskim Radio – od 1977 roku. Zdobył duże doświadczenie spikersko-lektorskie, realizując różne formy: reklamy, teksty informacyjne, felietony, prozę literacką, poezję. Wieloletni współautor cyklu nocnych programów poświęconych zachowaniom emocjonalnym i zjawiskom społecznym, gdzie kanwę do rozmów ze słuchaczami stanowiły sztuki teatralne. Współautor kilkudziesięciu audycji historycznych z cyklu Kronika 1939 roku. Stale współpracuje w charakterze lektora z Polskim Związkiem Niewidomych. Czyta listy dialogowe w filmach przygotowywanych do emisji i na żywo w kinach. Ma bogate doświadczenie w prowadzeniu koncertów estradowych o różnej formule: oficjalnych, okolicznościowych, typu show, poświęconych muzyce rozrywkowej i poważnej, zgodnie z zapotrzebowaniem – także dwujęzycznie (angielski).
0 notes