Polskie tłumaczenie nowelki Mo Dao Zu Shi (魔道祖师) autorstwa 墨香铜臭 (Mo Xiang Tong Xiu)
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
5. Arogancja - I
Minęło zaledwie kilka dni, a Wei WuXian zdał sobie sprawę, że mógł dokonać złego wyboru.
"Wierzchowiec", którego dogodnie dobył, był zbyt trudny do opanowania.
Chociaż był to tylko osioł, jadł wyłącznie świeżą, młodą trawę, wciąż pokrytą kroplami rosy. Jeśli czubek źdźbła miał żułtą smugę, nie zjadłby go. Mijając farmę, Wei WuXian ukradł kilka słomek pszenicznych, aby go nakarmić, jednak po ich przeżuciu splunął nimi, nawet głośniej niż robili to ludzie. Jeśli nie jadł wysokiej jakości żywności, nie ruszał się z miejsca, tracił panowanie nad sobą i strasznie się wierzgał. Wiele razy prawie kopnął Wei Wuxiana. Poza tym dźwięki jakie wydawał, były wyjątkowo nieprzyjemne dla ucha.
Był bezużyteczny, nieważne jako wierzchowiec czy zwierzak!
Wei WuXian nie mógł przestać myśleć o swoim mieczu. Jego broń prawdopodobnie została zabrana przez przywódcę ważnego klanu i powieszona na ścianie jako trofeum, aby mogli oglądać ją inni.
Po ciągłym pchaniu i ciągnięciu osła przez kilka odnicków drogi, dotarli do rozległych pól uprawnych jakiejś wioski. Pod ostrym słońcem znajdowało się duże drzewo pagodowe i gęsta zielona polana. Obok drzewa znajdowała się stara studnia, z beczką i czerpakiem na boku, zamieszczona przez rolników dla przechodniów, by mogli zaspokoić swoje pragnienie. Osioł zaczął biec w tamtą stronę i nic nie mogło go przed tym powstrzymać. Wei WuXian zeskoczył z niego i poklepeł się po swoich pośladkach: "Zdecydowanie nadajesz się tylko dla tych zamążnych. Jeszcze trudniej cię zadowolić niż mnie."
Osioł splunął na niego.
Podczas gdy oni bezmyślnie się wygłupiali, zbliżała się do nich grupa ludzi z pobliskiego pola.
Mieli przy sobie ręcznie robione bambusowe kosze, nosili bawełniane ubrania i słomiane sandały, emitując przy tym rustykalną atmosferą z obszarów wiejskich. W grupie wyróżniała się młoda dziewczyna o okrągłej twarzy, którą można było uznać za delikatną. Prawdopodobnie z powodu zbyt długiego spaceru w słońcu, chcieli też odpocząć w cieniu i napić się wody. Widząc jednak, że do drzewa przywiązany był dziki osioł z szaleniecem pokrytym ciężkim makijażem i rozczochranymi włosami, podeszli do nich ze znaczącą niechęcią.
Wei WuXian zawsze uważał się za kogoś, kto był uprzejmy wobec kobiet, dlatego przeniósł się, robiąc jej trochę miejsca i udał się zmagać z osłem. Uświadomiwszy sobie, że byli nieszkodliwi, ludzie w końcu zdecydowali się podejść. Wszyscy byli mokrzy od potu i mieli rumiane policzki; niektórzy wachlowali się, a jeszcze inni przynosili wodę. Dziewczyna usiadła przy studni i uśmiechnęła się do Wei WuXiana, jakby wiedziała, że celowo się odsunął.
Jedna z osób trzymała w ręku kompas. Spojrzała w dal, po czym spuściła głowę pytająco: "Jesteśmy już u podnóża góry Dafan, dlaczego więc wskaźnik się jeszcze nie ruszył?"
Konstrukcja i ułożenie wskaźników były dość dziwne, co znaczyło, że nie był to normalny kompas. To nie ten, który pomagał nam określić gdzie jest Północ, Południe, Wschód i Zachód, ale taki, który wskazywał kierunki złośliwych stworzeń. Był znany jako "Kompas Zła". Wei WuXian zrozumiał, że był to prawdopodobnie biedny klan kultywacyjny ze wsi. Oprócz wysoko urodzonych, zamożnych klanów, istniały też mniejsze, które zamykały się na innych i kultywowały na własną rękę. Wei WuXian pomyślał, że mogli opuścić swoją wioskę, aby znaleźć klan, dla którego byli dalekimi krewnymi lub polować w nocy.
Mężczyzna w średnim wieku prowadzący grupę wezwał ludzi do zgaszenia pragnienia i rzekł: "Twój kompas pewnie jest zepsuty; Dostarczę ci później nowy. Góra Dafan znajduje się mniej niż dziesięć mil przed nami, co oznacza, że nie możemy odpoczywać zbyt długo. Przebrnęliśmy przez całą tą drogę, a jeśli teraz zbyt długo będziemy odpoczywać i pozostaniemy w tyle, ci którzy chcą nas wyprzedzić w końcu to zrobią. Taka długa przerwa nie byłaby tego warta."
Zgodnie z oczekiwaniami, było to nocne polowanie. Wiele wyrafinowanych klanów kultywujących nazywało podróżowanie do różnych miejsc i egzorcyzmowanie złych istot "polowaniem". Z powodu tego, jak te stworzenia często pojawiały się w nocy, było również nazywane "nocnym polowaniem". Brały w nim udział niezliczone klany kultywacyjne, jednak tylko niektóre zostały w nim wyróżnione. Bez wkładu swoich przodków, gdyby przeciętny klan chciał stać się sławny i otrzymać szacunek w świecie kultywacji, musiałby pokazać poziom swoich umiejętności. Tylko wtedy, gdy klan pochwycił bardzo groźnego potwora lub istotę siejącą strach, mógł zostać potraktowany poważnie.
To był zakres specjalizacji Wei WuXiana. W czasie podróży zniszczył kilka mogił, jednak były to tylko małe duchy. Zdarzyło się, że potrzebował marionetkowego ducha, więc postanowił udać się do Góry Ryżu*, aby spróbować szczęścia. Gdyby znalazł pożytecznego, złapałby go i użył.
Po tym, jak grupa ludzi skończyła odpoczywać, zaczęli przygotowywać się do dalszej podróży. Zanim odeszli, dziewczyna o okrągłej twarzy wyjęła z kosza małe, częściowo dojrzałe jabłko i mu je podała: "Proszę."
Wei WuXian szeroko się uśmiechając, wyciągnął rękę, by je przyjąć. Osioł także otworzył usta, chcąc je ugryźć, jednak Wei WuXian szybko zabrał owoc. Widząc, że zwierz tak bardzo pragnął jabłka, wpadł na genialny pomysł. Wziął długi kij i rybacką nitkę, powiesił owoc na jednym końcu i zawiesił je przed osłem. Zwierzak poczuł zapach świeżego jabłka przed sobą i chcąc je zjeść, zaczął gonić przysmak, który zawsze znajdował się centymetr od niego. Jego tempo było szybsze niż najlepszych koni, jakie Wei WuXian widział w swoim życiu. Pędząc tak, pozostawiał za sobą tylko kurz.
Wei WuXian przybył do Dafan Shan* tuż przed zmrokiem, bez chwili odpoczynku. Po przybyciu do podnóża góry, w końcu zrozumiał, że "Wachlarz"* nie jest tym, za co go uważał. Góra nosiła taką nazwę, ponieważ patrząc z daleka wyglądała jak miły, pulchny budda. Pod nią znajdowało się małe miasteczko o nazwie Stopy Buddy.
Liczba zebranych tam kultywujących była o wiele większa, niż się spodziewał. Wszystko było zbieraniną ludzi z różnych sekt i klanów chodzących po ulicach w różnokolorowych mundurach, barwnych do tego stopnia, że prawie oślepiały swoim wyglądem. Z jakiegoś powodu każdy wydawał się niespokojny. Nikt nie odważł się z niego naśmiewać, chociaż dobrze widzieli to, jak wyglądał.
W centrum długiej ulicy zebrała się grupa kultywujących, wyglądających jakby prowadzili poważną rozmowę. Wydawało się, że ich zdania znacznie się różniły, Wei WuXian słyszał ich rozmowę nawet z daleka. Wszystko było w porządku, gdy nagle wybuchło poruszone.
"... myślę, że w tym rejonie w ogóle nie ma istot pożerających dusze ani innych duchów. To jasne, że żaden z Kompasów Zła niczego nie pokazuje. "
"Jeśli ich nie ma, to jakim cudem siedem osób straciło swoje dusze? Nie mogliby wszyscy zachorować na tą samą chorobę, prawda? Po pierwsze, nawet o takiej nie słyszałem! "
"Nawet jeśli Kompas Zła niczego nie pokazuje, czy to znaczy, że w okolicy nic nie ma? Może jedynie wskazać przybliżony kierunek, bez żadnych szczegółów, więc nie powinniśmy w pełni mu ufać. Może jest tu coś, co zakłuca wskazywanie kierunku?"
"Nie pamiętasz już, kto stworzył kompas zła? Nigdy nie słyszałem o niczym, co mogłoby przeszkadzać we wskazywaniu kierunku."
"Co masz na myśli? Sugerujesz cokolwiek swoim tonem? Oczywiście wiem, że Wei Ying* (Wei WuXian) stworzył Kompas Zła. Ale nie jest tak, że jego dzieła są bezbłędne. Czy nie możemy przynajmniej mieć wątpliwości?"
"Nigdy nie powiedziałem, że nie można w to wątpić, a tym bardziej, że jego kreacje są bezbłędne, więc po co mnie oskarżasz?"
I tak ich argumenty przybrały całkowicie inny kierunek. Wei WuXian przekazał je osiołowi, chichocząc i śmiejąc się przy tym. Nie spodziewał się, że po tylu latach wciąż żył w rozmowach kultywujących. Było to tak zwane "wiele ceregieli o Weiu". Jeśli kiedykolwiek przeprowadzonoby ankietę, aby dowiedzieć się, który temat był najtrwalszy w świecie kultywacji, zwycięzcą byłby nikt inny, jak Wei WuXian.
Szczerze mówiąc, tamtem kultywator się nie mylił. Używany dzisiaj Kompas Zła był pierwotną wersją, którą zrobił, i rzeczywiście nie był wystarczająco konkretny. W trakcie tworzenia ulepszeń, jego "den"* zostało zniszczone, więc musiał zmusić wszystkich do niedogodności związanych z użyciem nieprecyzyjnej pierwszej wersji.
W każdym razie stworzenia, które żywiły się krwią i ciałem, zwykle były na niskim poziomie, na przykład chodzące ciała. Jedynie bardziej wyrafinowane potwory lub duchy z wysokim statusem mogły jeść i trawić dusze. Istota, o której była mowa, od razu pochłonęła je aż z siedmiu osób - nic dziwnego, że zebrało się tu tak wiele klanów. Ponieważ ofiara nie była bynajmniej kwestią trywialną, było nieuniknione, że Kompasy Zła popełniały błędy.
Wei WuXian zaplątał się w linę i zeskoczył z grzbietu osła, trzymając jabłko, które było przed nim przez całą drogę: "Jeden kęs. Tylko jeden... Hm, próbujesz odgryść całą moją dłoń?"
Wziął kilka kęsów z drugiej strony jabłka i wepchnął je z powrotem do ust zwierzęcia, zastanawiając się, jak doszedł do tego, że dzielił się jedzeniem z osłem. Nagle ktoś uderzył go w plecy. Odwrócił się, by po chwili zauważyć dziewczynę. Chociaż wpadła na niego, wcale nie przyznała mu się do winy. Miała tępy wzrok i uśmiech wymalowany na twarzy. Wpatrywała się w dal bez mrugnięcia nawet jednym okiem.
Wei WuXian podążył za jej wzrokiem i zobaczył gęsty szczyt góry Dafan.
Dziewczyna nic nie mówiąc, nagle zaczęła przed nim tańczyć.
Jej ruchy były dzikie, a ramiona rzucały się we wszystkie strony. Wei WuXian oglądał przedstawienie z wielką przyjemnością, gdy nagle inna kobieta podbiegła, lekko podnosząc sukienkę. Objęła dziewczynę i zawołała: "A-Yan, wracajmy, wracajmy!"
A-Yan mocno odepchnęła swoją towarzyszkę. Jej uśmiech wciąż si�� rozjaśniał, wywołując przy tym w Wei Wuxianie przerażające uczucie. Kobieta musiała ścigać ją po ulicy, łkając podczas biegu. Jakiś sprzedawca uliczny zagadnął: "Okropne. A-Yan z rodziny Blacksmitha Zhenga znów uciekła."
"To musi być straszne dla jej mamy. A-Yan... ojciec A-Yan i jej mąż ... Wszyscy byli ..."
Wei WuXian wędrował po okolicy, łącząc dziwne wydarzenia, które miały miejsce tutaj, od rozmowy z innymi ludźmi.
Na górze Dafan znajdował się cmentarz. Większość przodków mieszkańców Stóp Buddy została na nim pochowana, a czasami także niezidentyfikowane zwłoki otrzymywały na nim miejsce wraz z drewnianą tablicą. Kilka miesięcy temu, w ciemną i burzliwą noc, wiatr i deszcz spowodowały, że kawałek ziemi na Górze Dafan osunął się i runął, co stało się na miejscu pochówku. Wiele starszych grobów zostało zniszczonych, a kilka trumien wystawiono na działanie świata na powierzchni. Nawet nektóre pioruny w nie uderzyły, powodując zwęglenie zarówno ciał, jak i trumien.
Mieszkańcy Stóp Buddy byli niezwykle niespokojni. Po kilku odmówionych modlitwach ponownie odbudowali miejsce pochówku, zakładając, że wszystko będzie w porządku. Jednak od tego czasu ludzie w mieście zaczęli tracić swoje dusze.
Pierwszą ofiarą był leniwy, ubogi nieszczęśnik, włóczący się po okolicy i nie wykonujący żadnej pożytecznej pracy. Ponieważ uwielbiał wędrować i łapać ptaki, zabłądził w górach na noc podczas osuwisk. Był przerażony na śmierć, ale na szczęście wrócił bezpieczne do wioski. Dziwne było to, że po kilku dniach nagle się ożenił. Jego ślub był dość wyniosły i powiedział, że od tej chwili chce się ustatkować i być miłosierny.
W noc wesela był kompletnie pijany, a odkąd położył się na łóżku, nidy się już nie wybudził. Panna młoda nie otrzymała odpowiedzi, gdy go zawołała. Dopiero kiedy go pchnęła, uświadomiła sobie, że pan młody miał nieprzytomny wzrok i zimne ciało. Poza tym, że mógł oddychać, nie różnił się niczym od martwej osoby. Po kilku dniach leżenia w łóżku, nie jedzeniu i piciu, w końcu został pochowany. Niestety, panna młoda stała się wdową wkrótce po ślubie.
Drugą poszkodowaną była A-Yan z rodziny Blacksmitha Zhenga. Młoda dziewczyna właśnie się zaręczyła, lecz jej przyszły mąż został zabity przez wilka następnego dnia, podczas gdy polował w górach. Po otrzymaniu wiadomości stała się podobna do zmarłego nieszczęśnika. Na szczęście po pewnym czasie jej "choroba", polegająca na utracie duszy, sama została wyleczona. Jednak później oszalała, za każdym razem wesoło tańcząc przed innymi ludźmi, gdy tylko była na zewnątrz.
Trzecim nieszczęśliwcem był ojciec A-Yan, Blacksmith Zheng. Do tej pory było wiadomo o siedemiu takich przypadkach.
Wei WuXian rozważył sytuację i uznał, że był to najprawdopodobniej duch pochłaniający dusze, a nie pochłaniająca dusze bestia.
Chociaż tylko słowo różniło ich nazwę, były to zupełnie różne istoty. Duch był po prostu duchem, natomiast bestia - potworem. Uważał za prawdopodobne, iż osuwisko zniszczyło starożytny grobowiec, a kiedy piorun rozdzielił trumnę, wydostał ducha ze spoczynku. Gdyby spojrzał na jej rodzaj lub występowanie na niej jakichkolwiek pieczęci, mógłby się dowiedzieć, czy tak rzeczywiście było. Jednak mieszkańcy Stóp Buddy już zakopali zwęglone pozostałości po nich w innym miejscu, co oznaczało, że nie pozostało wiele dowodów.
Aby wejść na górę, trzeba było podążać szlakiem, który zaczynał się w mieście. Wei WuXian usiadł na swojego osiołka i powoli podjechał pod wzgórze. Po jakimś czasie kilka osób zeszło z niego, ze złowieszczymi minami.
Niektórzy mieli blizny na twarzach i przez cały czas rozmawiali. Przy ciemniejącym niebie wszyscy podskoczyli, gdy zobaczyli osobę, wyglądającą jak powieszony duch zbliżający się w ich stronę. Zaklnęli i szybko go wyminęli. Wei WuXian odwrócił głowę i pomyślał: może byli sfrustrowani, ponieważ to było trudne polowanie? Nie myślał o tym zbyt wiele i osła w zad, co przyspieszyło podróż w górę.
Przypadkowo nie zauważył marudzenia grupy, co nastąpiło wkrótce potem.
"Nie widziałem nikogo takiego!"
"Czy przywódca tak wielkiego klanu musi rywalizować z nami o istotę pochłaniającą dusze? W młodości na pewno zniszczył takich mnóstwo."
"Co możemy z tym zrobić? Jest przywódcą sekty. Bez względu na to, który klan obrażasz, nie powinieneś mówić źle o klanie Jiang, i bez względu na to, z której osoby szydzisz, nie powinieneś tego robić w stosunku do Jiang Chenga. Spakujmy się, zostawmy to wszystko i po prostu użalajmy się nad sobą! "
~•~
Kompas zła: dosłowne tłumaczenie to "Kompas z wiatrem i złem".
Góra Ryżu: "Wachlarz" lub "Góra Dafan" oznacza "odnoszące się do buddyzmu", ale brzmi również jak "ryż", więc Wei WuXian błędnie myślał, że oznacza to "dużą górę ryżu".
Wei Ying: To jest imię rodzone Wei WuXiana. W starożytnych Chinach ludzie zwykle nie zwracali się do innych swoimi nazwiskami, chyba że byli w tym samym wieku i mieli bliskie znajomości. Uznano, że brak szacunku dotyczy nawet imienia i nazwiska urodzenia starszego. Nazwa zwyczajowa to inna nazwa nadana osobie przez ich rodziców, którą inni mogą swobodnie wspomnieć. W tym przypadku, odnosząc się do Wei WuXiana po swoim nazwisku, osoba mówiąca upokazuje w stosunku do niego lekceważącą postawę.
Odtąd Klan GusuLan będzie nazywany Sektą GusuLan. Sekta jest organizacją do kultyzowania, która może być powiązana krwią, podczas gdy klan jest rodziną spokrewnioną krwią. Oznacza to, że GusuLan jest sektą, a klan Lan jest przywódcą sekty. O tym właśnie mówił Wei WuXian, gdy wspominał o mundurach uczniów, którzy przyszli - tylko ta część klanu może nosić wzory chmur, wyłączając pospolitych członków sekty.
~•~
Było kilka wątpliości odnośnie słowa: "den", które ma swoje tłumaczenie w języku angielskim i większości przypadków chodzi o "leże", "gniazdo" czy "legowisko". W MDZS mam wrażenie, że nie do końca o to chodzi, dlatego będę używaż formy "den", dopóki nie uda mi się całkowicie zrozumieć tego znaczenia. Przepraszam za wszystkie niedogodności, ale tłumaczę to bardzo amatorsko, aby chociaż umożliwić jakiekolwiek przeczytanie nowelki osobom, którym język angielski sprawia trud lub po prostu nie znają go dobrze.
36 notes
·
View notes
Text
4. Agresja - III
Chłopcy trzymający się z boku byli młodzi i niedoświadczeni. Jednakże, mimo że wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, ściśle trzymali się swoich pozycji i chronili dom rodziny Mo, przywiązując talizmany do ścian. Sługa o imieniu A-Tong został przeniesiony do sali. Lan SiZhui mierzył lewą dłonią jego puls, natomiast prawą wspierał plecy Madame Mo. Nie mógł uratować ich obu naraz, był w straszliwej sytuacji. Nagle A-Tong poruszył się, starając przeczołgać się po ziemi.
A-Ding zawołała: "A-Tong, obudziłeś się!"
Zanim jej twarz zdążyła się rozpromienić, A-Tong uniósł lewą rękę i złapał się nią za szyję.
Widząc to, Lan SiZhui trzykrotnie postukał w kilka punktów akupunktury A-Tonga. Wei WuXian wiedział, że chociaż wyglądali łagodnie, ludzie z klanu Lan mieli moc, która była przeciwieństwem delikatności. Z taką siłą trudno byłoby komukolwiek się poruszyć. Jednak A-Tong sprawiał wrażenie, jakby niczego nie czuł, uścisk jego lewej dłoni stawał się silniejszy, a wyraz jego twarzy wydawał się bardziej bolesny i pokręcony. Lan JingYi zaczął ciągnąć za jego rękę, ale było to jak zerwanie kawałka żelaza, bez żadnego efektu. Po chwili jego szyja wydobyła z siebie trzask i głowa A-Tonga bezwładnie opadła. Jego kark został złamany.
Udusił się na oczach wszystkich!
Widząc sytuację, A-Ding zawołała łamiącym się głosem "... Duch! Tu jest niewidzialny* duch. Sam udusił A-Tonga!"
Jej przenikliwy głos zmroził krew w żyłach wszystkich, dlatego każdy uwierzył w to bez większego wysiłku. Jednak opinia Wei WuXian była przeciwna - nie był to dziki duch.
Przeanalizował talizmany wybrane przez chłopców; wszystkie służyły do walki z duchami, a Sala Wschodnia dosłownie była nimi pokryta. Gdyby naprawdę był dziką zjawą, talizmany zaczęłyby żarzyć się zielonymi płomieniami, gdy trafiłaby do Wschodniej Hali. Jednak teraz nic się nie stało.
To nie wina młodzieży, że reagowała zbyt wolno, ale stworzenie było rzeczywiście okrutne. Świat kultywacji miał ścisłą definicję kategorii "dzikich duchów" - musieli zabić co najmniej jedną osobę w miesiącu i kontynuować zachowanie minimalnie przez kwartał. Kryterium zostało ustalone przez samego Wei WuXiana i prawdopodobnie nadal było używane. Był najlepszy w kontaktach z tego rodzaju. Dla niego zabicie jednej osoby w ciągu siedmiu dni byłoby uważane za okrutnego ducha, który po prostu często mordował. To "coś" przyczyniło się do śmierci trzech osób naraz i to w tak krótkim czasie. Trudno byłoby nawet zdolnemu kultywatorowi natychmiast znaleźć rozwiązanie, nie mówiąc już o tych juniorach, którzy dopiero co rozpoczęli swoją karierę.
Gdy tak myślał, blask świecy zamigotał. Zawiał złowrogi wiatr, a wszystkie lampiony i świece na dziedzińcu i Wschodniej Sali zgasły.
Gdy zapadła ciemność, zewsząd zaczęły dochodzić krzyki. Wszyscy przepychali się i szarpali, chcąc uciec tak szybko, jak tylko było to możliwe, potykając się i upadając. Lan JingYi krzyczał: "Zostańcie na swoich miejscach, nie uciekajcie! Złapię każdego, kto będzie nadal się tak zachowywał! "
Nie mówił tego tylko po to, by niepokoić ludzi. W rzeczywistości złe istoty uwielbiały sprawiać kłopoty w ciemności i osiągać przewagę w takich chwilach. Im większy był płacz i chaos, tym bardziej prawdopodobne było to, że nieświadomie przyciąga on niebezpieczeństwo. W takich chwilach izolacja lub stany nerwowe były wyjątkowo niebezpieczne. Jednak wszyscy byli przerażeni na śmierć, więc jak mogli mieć uszy na takie słowa? Po chwili Sala Wschodnia ucichła, a słyszeć było zaledwie kilka lekkich oddechów i ciche szlochanie. Prawdopodobnie zostało niewiele osób.
Pośród ciemności nagle rozjarzył się ogień. Lan SiZhui rozpalił Talizman Płomienia.
Ogień z Talizmanu Płomienia nie zostanie zgaszony przez złowrogie wiatry. Użył karteczki, aby zapalić świecę, a reszta chłopców ruszyła, by dodać otuchy innym. Pod światło Wei WuXian przypadkowo spojrzał na swoje nadgarstki. Kolejne cięcie zostało uzdrowione.
Po dokładnym zlustrowaniu ich wzrokiem, nagle uświadomił sobie, że coś było nie tak z liczbą cięć.
Początkowo miał dwa nacięcia na każdym z jego nadgarstków. Jeden zniknął, gdy umarł Mo ZiYuan, a inny, gdy zginął ojciec Mo ZiYuana. Śmierć sługi, A-Tonga, wyleczyła jeszcze jedno z cięć. Dodając to, tylko trzy cięcia powinny zostać wyleczone. Ostatnie cięcie było najgłębsze i najbardziej wypełnione nienawiścią.
Ale w tej chwili na jego nadgarstkach nie było żadnego śladu po ranach.
Wei WuXian wiedział, że Madame Mo jest zdecydowanie jednym z celów zemsty Mo XuanYu. Najdłuższy i najgłębszy odcinek prawdopodobnie został przydzielony dla niej. A jednak zniknął.
Czy Mo XuanYu nagle osiągnął punkt epifanii i puścił jego nienawiść? To byłoby niemożliwe. Jego dusza została już złożona w ofierze jako cena za wezwanie Wei WuXiana. Tylko śmierć Madame Mo mogła wyleczyć ranę.
Jego wzrok powoli skierował się w stronę bladej Madame Mo, która niedawno się obudziła i została otoczona przez wszystkich.
Chyba, że już nie żyła.
Wei WuXian był pewien, że coś już przejęło ciało Madame Mo. Jeśli ta istota nie była duchem, to w takim razie czym?
Nagle A-Ding krzyknęła: "Ręka... Jego ręka! Ręka A-Tonga!"
Lan SiZhui przesunął Płomienny Talizman ponad ciało A-Tonga. Rzeczywiście, jego lewa ręka również zniknęła.
Lewa ręka!
W błyskawicznym tempie dla Wei WuXiana stało się to jasne, a istota niszcząca spustoszenie i brakujące lewe ramiona ostatecznie rozwiązały zagadkę. Szybko wybuchnął śmiechem. Lan JingYi warknął: "Ty idioto! Jak możesz śmiać się w takiej sytuacji?" Ale po chwili namysłu wiedział, że i tak był szleńcem, więc po co miał się targować?
Wei WuXian szarpnął go za rękaw: "Nie, nie!"
Lan JingYi był rozdrażniony, odciągając materiał, "Co" nie "? Nie jesteś idiotą? Przestań się wygłupiać! Nikt nie ma czasu, aby zwracać na ciebie uwagę."
Wei WuXian wskazał na zwłoki ojca Mo ZiYuana i A-Tonga, które leżały na ziemi i powiedział: "To nie oni".
Lan SiZhui zatrzymał wściekłego Lan JingYi i zapytał: "Co masz na myśli mówiąc" to nie oni "?
Wei WuXian stwierdził uroczyście: "To nie jest tata Mo ZiYuana, a to też nie jest A-Tong".
Mając twarz pokrytą makijażem, gdy zachowywał się poważnie, tym bardziej wydawał się prawdziwym wariatem. A jednak, otoczony słabym blaskiem świec, jego słowa przyprawiały o dreszcze na plecach. Lan SiZhui wlepił w niego wzrok na sekundę i zapytał wbrew sobie: "Dlaczego?"
Wei WuXian zawołał z dumą: "Ich ręce. Żaden z nich nie był leworęczny. Jestem tego pewien, bo zawsze krzywdzili mnie prawymi dłońmi."
Lan JingYi splunął, tracąc cierpliwość: "Z czego niby jesteś dumny? Zobacz, jaki jesteś z siebie zadowolony!"
Jednak Lan SiZhui zaczął się pocić. Cofając się, A-Tong użył lewej dłoni, by się udusić, a mąż Madame Mo również użył lewej ręki, by popchnąć swoją żonę.
Ale w ciągu dnia, kiedy Mo XuanYu sprawiał kłopoty w Wschodniej Sali, obaj śpieszyli się, by go stąd wydostać, używając obu prawych rąk. Niemożliwe było, aby nagle przed śmiercią stali się leworęczni.
Chociaż nie wiedział dlaczego, aby dowiedzieć się, czym było to stworzenie, musieli myśleć w kierunku "lewej ręki". Po tym, jak Lan SiZhui zdał sobie z tego sprawę, poczuł się zaskoczony i spojrzał na Wei WuXiana. Nie mógł przestać o tym myśleć, nagle powiedział: ... To nie jest zbieg okoliczności.
Wei WuXian tylko się uśmiechnął. Wiedział, że wskazówka była zbyt celowa, ale nie mógł nic na to poradzić. Dobrze, że Lan SiZhui również nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, pomyślał: jeśli młody mistrz Mo był skłonny mi o tym przypomnieć, prawdopodobnie nie miał w zamiarach niczego złego. Odsunął od niego wzrok, mijając A-Ding, która zemdlała od płaczu i wylądowałna na Madame Mo.
Jego wzrok wędrował od jej twarzy do rąk. Ręce Madam były w większości ukryte w rękawach, ukazując tylko połowę jej palców. Prawa ręka miała je jasne i szczupłe, niewątpliwie należące do kobiety, która żyła wygodnie i nigdy nie pracowała.
Jednak palce na jej lewej ręki były znacznie dłuższe niż te po prawej. Były również grubsze, a kłykcie wygięte, pełne siły.
Ręka nie pochodziła od kobiety - to była ręka mężczyzny!
Lan SiZhui rozkazał: "Chwycić ją!"
Kilku chłopców złapało Madame Mo. Lan SiZhui szepnął "przepraszam" i był już gotowy rzucić talizman, gdy lewa ręka Madame Mo nagle wykręciła się w absurdalny sposób, celując prosto w jego gardło.
Dopóki nie złamanoby kości, niemożliwe było, aby żywa osoba przekręciła ramię w ten sposób. Szybko zaatakowała i była bardzo blisko chwycenia go za szyję, gdy jednocześnie Lan JingYi krzyknął i rzucił się przed Lan SiZhui, blokując go przed jej ręką.
Rozbłyso się, a kiedy tylko chwyciła ramię JingYi, zielone płomienie rozpaliły się na ramieniu chłopaka, które poluzowały jej uchwyt. Lan SiZhui uniknął śmierci i chciał już za to podziękować Lan Jing Yi, kiedy zobaczył, że połowa jego munduru została spalona na popiół, wyglądając przy tym dość niezręcznie. Lan JingYi zdjął drugą połowę munduru i wściekle go zbeształ: "Dlaczego mnie kopnąłeś, wariacie? Chcesz mnie zabić?!"
Wei WuXian odskoczył jak przerażony szczur: "To nie ja!"
To był on. We wnętrzu munduru z klanu Lan znajdowały się szaty inkantacji, wyszyte za pomocą cienkich nici tego samego koloru, dołączonych jako dodatkowa ochrona. Jednak w przeciwieństwie do silnych istot, takich jak ta, mogła być użyta tylko raz, zanim stała się nieważna. W nagłym wypadku Wei WuXian mógł tylko kopnąć Lan Jing Yi i użyć jego ciała, aby ochronić szyję Lan SiZhuia. Lan JingYi znowu chciał go skarcić, lecz pani Mo upadła na ziemię, a cała krew i ciało na jej twarzy zostały osuszone, aż na czaszce pozostała tylko cienka warstwa skóry. Męska ręka, która nie należała do niej, odczepiła się od jej ciała. Palce istoty zgięły się swobodnie, jakby rozciągały się lub ćwiczyły, a pulsowanie ich żył było wyraźnie widoczne.
To była zła istota, którą przyciągnęła Flaga Upiornego Przyciągania.
Rozczłonkowanie było klasycznym przykładem niepokojącej śmierci. To było tylko trochę bardziej godne niż sposób, w jaki umarł Wei WuXian. W odróżnieniu od sytuacji, w której został starty na proch, w tym przypadku kończyny i części ciała były skażone jakąś niechęcią do osoby, która zmarła i chciały połączyć się z innymi częściami, aby umrzeć wraz z całym ciałem. Dlatego wymyślono strategie znalezienia innych części ciała. Jeśli "to" je znajdzie, może być usatysfakcjonowane i spoczywać w pokoju lub może wywołać więcej problemów. Jeśli nie może ich znaleźć, część ciała będzie musiała znosić drugą najlepszą opcję.
Jaka byłaby druga najlepsza opcja? To "coś" musiałoby załatwić sobie ciała żywych ludzi.
Było to jak ta ręka - zjedz lewą rękę żywej osoby i zastąp ją. Po osuszeniu całej krwi i zabraniu energii osoby, porzuca ciało i znajduje kolejny pojemnik na pasożytnictwo, aż w końcu zebrałby wszystkie inne części swojego ciała.
Gdy tylko ręka opętała osobę, umierała ona natychmiast. Ale zanim całe ciało zostanie pożarte, nadal będzie mogło chodzić, pod jej kontrolą, tak jakby ten człowiek wciąż żył. Po tym, jak "to" zostało przyciągnięte, pierwszym pojemnikiem, którym znalazło, był Mo ZiYuan. Drugim był ojciec Mo ZiYuana. Kiedy Madame Mo kazała mężowi odejść, zachował się niecodziennie i ją pchnął. Wei WuXian początkowo myślał, że to dlatego, iż smuciła go śmierć syna, a także był zmęczony arogancją żony. Teraz, gdy znów o tym pomyślał, nie było to tak, jak powinien wyglądać ojciec, który właśnie stracił syna. To nie obojętność wynikała z poczucia beznadziejności. To był śmiertelny spokój - spokój pochodzący od już zmarłej osoby.
Trzeci pojemnik to A-Tong, a czwarty to Madame Mo. Podczas chaosu, od momentu kiedy nagle zgasły światła, dłoń przeniosła się na jej ciało. Kiedy Madame Mo zmarła, znikły również ostatnie cięcia nadgarstków Wei WuXiana.
Chłopcy z klanu Lan zauważyli, że chociaż talizmany nie działały, ich ubrania już tak, dlatego wszyscy zdjęli płaszcze, aby przykryć nimi lewą rękę. Warstwy ubrań wyglądały jak biały kokon. Po chwili kulka z jasnych strojów rozpaliła się, tworząc zielone, wiręcz paranormalne piekło. Chociaż zajęłoby to chwilę, po pewnym czasie, kiedy mundury zostałyby całkowicie spalone, ręka wynurzy się z popiołów. Podczas gdy nikt nie patrzył, Wei WuXian pobiegł w kierunku Zachodniego Dziedzińca.
Dziesięć lub więcej trupów, które były zapieczętowane* przez chłopców, stało cicho na dziedzińcu, unieruchomione inkantacjami narysowanymi na ziemi. Wei WuXian zniszczył jeden z symboli, zakłucając całą formację. Zaklaskał dwa razy. Nagle, z szarpnięciem, białka wszystkich chodzących zwłok zwróciły się w górę, jakby obudził je grzmot.
Wei WuXian zabrał głos: "Obudźcie się. Czas popracować!"
Zwykle nie potrzebował skomplikowanych inkantacji, by kontrolować te kukiełkowe zwłoki - wystarczyło proste polecenie. Poruszające się przed nim trupy przemieściły się o kilka drżących kroków. Kiedy zbliżyły się do Wei WuXiana, ich nogi osłabły i upadły na ziemię, jakby były prawdziwymi ludźmi.
Wei WuXian uznał to za zabawne, a jednocześnie denerwujące. Ponownie klasnął w dłonie, tym razem lżej. Te umarlaki prawdopodobnie urodziły się w wiosce Mo i też tu umarły, w dodatku nie doświadczywszy w pełni życia. Instynktownie podążyły za przykazaniami przywoływacza, a także przerażone przyzywającym, leżącym na ziemi i obawiającym się wstać.
Im bardziej okrutna była istota, tym lepiej Wei WuXian mógł ją kontrolować. Te chodzące trupy nie zostały przez niego wytresowane i nie radziły sobie w bezpośrednich manipulacjach. Nie miał przy sobie żadnych materiałów, co oznaczało, że nie był w stanie natychmiastowo stworzyć narzędzi ułatwiających poruszanie się trupów. Nie mógł nawet zmontować zwykłych, pomocnych drobiazgów. Rosnące zielone płomienie na Wschodnim Dziedzińcu stopniowo stawały się coraz słabsze. Nagle Wei WuXian znalazł rozwiązanie.
Dlaczego musiałby wychodzić na zewnątrz i szukać martwej osoby z silnym urazem i okrutną osobowością?
W Wschodniej Sali były nie tylko jedne, ale wiele zwłok!
Pobiegł z powrotem na wschodni dziedziniec. Ponieważ pierwsze rozwiązanie Lan SiZhuia nie powiodło się, znalazł on drugie. Uczniowie wyciągnęli miecze i wbili je w ziemię, tworząc z nich ogrodzenie, w które po chwili uderzyła ręka ducha. Zużyli całą swoją energię przekazując ją w rękojeści, tak, aby istota w środku nie uciekła, nie zwracając uwagi na to, kto wchodził lub wychodził ze stworzonego przez nich pola. Wei WuXian wkroczył do Wschodniej Sali i złapał zwłoki Madame Mo i Mo ZiYuana, łapiąc po jednej z ich rąk i przemówił cichym głosem: "Obudźcie się!"
W ułamku sekundy oczy Madame Mo i Mo ZiYuana stały się całkowicie białe. Zwłoki zaczęły wydawać przeraźliwe i potężne wrzaski, które wściekłe duchy wydobywały z siebie, gdy tylko wracały do życia.
Pośród krzyków, kolejny trup zadrżał i poczołgał się do nich, czyniąc najniższy i najsłabszy wrzask. To był mąż Madame Mo.
Wrzaski były wystarczająco głośne, a resentyment wystarczająco silny, by na twarzy Wei WuXiana pojawił się uśmiech. Czuł się całkiem zadowolony: "Rozpoznajecie tą dłoń?"
Rozkazał: "Rozedrzyjcie ją na strzępy".
Trzej członkowie rodziny Mo wyskoczyli jak zbiczowani z trzech świstów czarnego wiatru.
Lewa ręka zniszczyła jeden z mieczy tworzących barierę i już miała się wyrwać, kiedy do środka wtargnęły trzy okrutne postacie bez lewych ramion.
Oprócz tego, że rodzina nie była w stanie przeciwstawić się rozkazom Wei WuXiana, również nienawidziła stworzenia, które ją zabiło, więc wyładowywała swoją złość na przeklętej dłoni. Głównym napastnikiem była niewątpliwie Madame Mo. Zwłoki kobiet były często szczególnie okrutne po modyfikacji, włosy uźne, a oczy przekrwione. Przez paznokcie, które zwiększyły swoją długość, pianę zbierającą się w kącikach ust i wrzaski, które wystarczały, by zawalił się sufit, Madam Mo sprawiała wrażenie wyjątkowo szalonej. Za nią podążał Mo ZiYuan, który współpracował ze swoją matką i używał zarówno zębów, jak i ręki. Jego ojciec był na końcu, pokrywając luki między atakami pozostałych dwóch ciał. Zmęczeni chłopcy zaniemówili ze zdumienia.
Wielkie bitwy między zwłokami znali tylko z książek i opowiadań, a teraz oni wszyscy wpatrywali się w jedną z nich, jakby po raz pierwszy przyglądali się scenie pełnej krwi. Nie mogli odwrócić od niej wzroku. Wszyscy myśleli, że to było... Absolutnie ekscytujące!
Trzy trupy i ręka były w środku trudnej bitwy, kiedy Mo ZiYuan nagle się odsunął. Jego brzuch został zaatakowany przez dłoń, powodując rozlanie się kilku kawałków jego jelit. Madam Mo widząc to, wrzeszczała tym razem bez przerwy, osłaniając syna. Jej ataki były bardziej gwałtowne, a siła jej palcow prawie porównywalna z bronią stalową i żelazną. Jednak Wei WuXian wiedział, że stopniowo przegrywała.
Nawet trzy okrutne ciała które niedawno zmarły, nie mogły pokonać tego pojedynczego ramienia!
Wei WuXian uważnie obserwował bitwę. Jego język był lekko podwinięty, tłumiąc ostry gwizd w jego wargach i przygotowując się do jego wypuszczenia. Gwizd byłby w stanie wzbudzić jeszcze większą wrogość w okrutnych trupach, która mogłaby odwrócić sytuację. Wtedy jednak trudno byłoby się upewnić, iż nikt nie wiedziałby, że to jego robota. W mgnieniu oka ręka poruszyła się jak błyskawica, bezwzględnie i precyzyjnie łamiąc szyję pani Mo.
Patrząc, jak rodzina Mo zbliżała się do klęski, Wei WuXian przygotował się do gwizdu, który przez cały ten czas tłumił pod językiem.
W tym samym czasie echo dwóch dźwięków wydobytych z instrumentu strunowego zabrzmiało z daleka.
Dźwięk wydawał się być grany przez człowieka, a jego barwa była zwiewna i przejrzysta, niosła ponure chłody sosen potarganych wiatrem*. Gdy tylko do uszu walczących stworów dotarł ten dźwięk, ich ciała momentalnie znieruchomiały.
Chłopcy z klanu GusuLan natychmiast się rozpromienili, jakby narodzili się na nowo. Lan SiZhui wytarł krew z twarzy i podniósł głowę, radośnie wykrzykując: "Hanguan-Jun!*"
Gdy tylko usłyszał dźwięk dwóch odległych strun cytry*, Wei WuXian odwrócił się i powoli zaczął się wycofywać.
Znowu dobiegł odgłos tłumienia*. Tym razem był wyżej, przebijając niebo z kilkoma stopniami goryczy. Trzy okrutne zwłoki wycofały się i przykryły jedno ucho prawymi dłońmi. Jednakże niemożliwe było zablokowanie Tonu Eradicji* klanu GusuLan za pomocą takich środków. Ciała cofnęły się o kilka kroków, aż z ich czaszek wydobyły się słabe dźwięki pęknięcia.
Ponieważ ramię musiało toczyć ciężką walkę, po usłyszeniu dźwięku strun ponownie padło na ziemię. Chociaż jego palce wciąż drgały, nie mogło się poruszyć.
Po krótkiej chwili ciszy, chłopcy nawet nie próbowali powstrzymywać się od głośnego oklaskiwania, świętując radość z przeżycia tego incydentu. Zmagali się z tym przez całą noc, a ostatecznie przybyło wsparcie z ich klau. Nawet gdyby zostali ukarani z powodów zasad takich jak: "bycie nieuprzejmym i hałasowanie szkodzi reputacji klanu", w tamtym momencie ich to nie obchodziło.
Po radosnym machaniu dłońmi w stronę księżyca, Lan SiZhui nagle uświadomił sobie, że ktoś zniknął. Szarpnął Lan JingYiego, "Gdzie on jest?"
Lan JingYi był pochłonięty aktem zadowolenia: "Kto?"
Lan SiZhui odpowiedział: "Młody Mistrz Mo."
Lan JingYi zagadnął: "Hmm? Po co szukasz tego wariata? Kto wie, dokąd uciekł. Pewnie wystraszył się moich gróźb."
"..." Lan SiZhui wiedział, że Lan JingYi zawsze był nieostrożny i bezpośredni, nie myśląc o niczym ani nikogo nie podejrzewając. Pomyślał: poczekam, aż HanGuang-Jun przyjdzie, a potem o wszystkim mu opowiem.
Wioska Mo jeszcze spała, ale trudno było stwierdzić, czy to był prawdziwy sen, czy tylko udawany. Chociaż walka trupów była masą krwi i ubóści, wieśniacy nie obudzili się wcześnie rano, aby być świadkami tego zajścia. W końcu nawet osoby postronne musiały umieć wybrać, na których zdarzeniach się pojawić, a to zawierające wiele krzyków było zdecydowanie jednym z tych niebezpieczniejszych.
Wei WuXian najszybciej jak mógł usunął wszystkie dowody formacji ofiarnej w pokoju Mo XuanYu i wybiegł przez drzwi.
Niestety, osoba, która przybyła, pochodziła z klanu Lan, a w dodatku, okazał się nią Lan WangJi!
To była jedna z osób, które w poprzednim życiu walczyły z nim, więc powinien się szybko wycofać. Musiał prędko znaleźć wierzchowca, a przechodząc przez dziedziniec, niespodziewanie zauważył jednego przy wielkim kamieniu młyńskim. Osioł był przywiązany do rękojeści, żując coś w ustach. Kiedy zobaczył, jak chłopak biegł pochopnie, wydawało się, że był zaskoczony, a nawet spojrzał w bok, jakby był prawdziwą osobą. Wei WuXian nawiązał z nim kontakt wzrokowy przez jedną sekundę i natychmiast został dotknięty przez maleńką pogardę w jego oczach.
Próbował chwycić za linę i wyprowadzić osła, jednak ten głośno narzekał, wydając kilka skrzeczących odgłosów. Wei WuXian musiał użyć zarówno swoich słów, jak i siły, aby wprowadzić go w błąd i wyprowadzić na ścieżkę. Wyruszyli główną drogą, gdy tylko nad horyzontem nastał świt.
~•~
Pieczęć: "zastosowanie pewnego rodzaju związania obiektu / osoby, aby nie mógł / nie mogła korzystać z jednej lub kilku swoich zdolności, mocy itp".
Ponure chłody sosen ogorzały: Tutaj autor odwołuje się do wiersza Liu ChangQing.
HanGuang-Jun: HanGuang-Jun to "alternatywne imię" lub "hao". Alternatywna nazwa to zazwyczaj tytuł przyznawany osobie przez siebie lub innych. W tym przypadku sufiks "-Jun" na końcu przekłada się bezpośrednio na "dżentelmen" lub "człowiek o szlachetnym charakterze". Interesujące jest to, że przyrostek "-kun" w języku japońskim wywodzi się z tego, chociaż oba są używane w różny sposób.
Cytra: instrument muzyczny składający się z płaskiego drewnianego pudła dźwiękowego z wieloma naciągniętymi na nim strunami, ułożonymi poziomo i granymi palcami oraz plektronem. Tutaj cytra odnosi się do chińskiej cytry. [cytra (guqin) Lan WangJiego w mediach]
Ton Eradicji / tłumienie: dosłowne znaczenie to "dźwięki, które mogą pokonać przeszkody". Jest często używany podczas ataku.
Niewidzialny duch - przymiotnik ten został użyty, ponieważ niektóre duchy można zobaczyć, w tym wypadku jednak tak nie było
17 notes
·
View notes
Text
3. Agresja - II
Pierwsza myśl Wei WuXiana polegała na tym, że coś mogło pójść nie tak z formowaniem flag, które założyli chłopcy. Jego wynalazki musiały być używane niezwykle ostrożnie, bo inaczej mogłaby zdarzyć się katastrofa. Właśnie dlatego wtedy poszedł sprawdzić, czy coś było nie tak z motywami, które zostały narysowane na materiale. Kiedy kilka par wielkich rąk przyszło wyciągnąć go na zewnątrz, Wei WuXian wyprostował się i pozwolił zrobić im to z łatwością, tak aby nie musiał chodzić sam. Wschodnia Sala była wypełniona ludźmi, prawie bardziej zatłoczona niż wtedy, gdy gromadzili się tu mieszkańcy wioski Mo. Wszyscy słudzy i krewni byli w niej obecni. Niektórzy wciąż mieli na sobie bieliznę i nie znalezli jeszcze czasu, aby się ubrać. Każdy jednak wyglądał na przerażonego. Madam Mo dotarła na miejsce, jakby właśnie obudziła się z głębokiego snu. Na jej policzkach było widać mokre smugi, a łzy wciąż zbierały się w jej oczach. Kiedy Wei WuXian został wciągnięty do środka, jej pełne bólu spojrzenie natychmiast stało się nienawistne. Obiekt podobny kształtem do człowieka leżał na ziemi, a jego ciało przykryte było białym materiałem. Tylko głowa pozostała odsłonięta. Lan SiZhui i pozostali chłopcy nosili ciężkie wyrazy twarzy, pochylając się, by sprawdzić sytuację i łagodnie ją omówić między sobą. Rozmowa przeniosła się do uszu Wei WuXiana. "...Minęły niecałe trzy minuty od odkrycia ciała?" "Po pozbyciu się chodzącego trupa pospieszyliśmy z Zachodniego Dziedzińca na Dziedziniec Wschodni i znaleźliśmy zwłoki przy korytarzu." Tą martwą osobą podobno był Mo ZiYuan. Wei WuXian rzucił na niego okiem, nie mogąc później powstrzymać się od ponownego spojrzenia na ciało. Zwłoki wyglądały jak Mo ZiYuan pod pewnymi względami, ale w przeciwieństwie do niego, w inny sposób. Chociaż wyraźnie widać było w tym widać człowieka, kości policzkowe były głęboko zapadnięte, oczy wypukłe, a skóra pomarszczona. Wcześniej Mo ZiYuan wyglądał tak, jakby miał dwadzieścia lat. Teraz wydawało się, że jego krew i mięśnie zostały z niego wyssane, zamieniając go w szkielet z cienką warstwą skóry na wierzchu. Jeśli wcześniej Mo ZiYuan był po prostu brzydki, teraz jego ciało było obżydliwe, stare i pomarszczone. Gdy Wei WuXian przyglądał się trupowi, pani Mo nagle rzuciła się w jego stronę z lśniącym sztyletem w dłoni. Zwinny Lan SiZhui szybko odrzucił ostre narzędzie i zanim zdążył przemówić, Madam Mo wrzasnęła: "Mój syn zmarł tragiczną śmiercią! Muszę go pomścić! Po co mnie powstrzymujesz?!" Wei WuXian ponownie ukrył się za plecami Lan SiZhuia i odpowiedział przy kucaniu: "W jaki sposób ta tragiczna śmierć twojego syna dotyczy mnie?" W ciągu dnia Lan SiZhui widział scenę Wei WuXiana w Wschodniej Hali, a potem także usłyszał wiele przesadzonych plotek na jego temat od innych ludzi. Czuł niezwykłe współczucie dla inwalidów i nie mógł się powstrzymać, by stanąć po jego stronie: "Madam Mo, ciało i esencja twojego syna zostały z niego usunięte, co oznacza, że został zabity przez złe istoty, nie przez niego." Pierś Madam Mo uniosła się, "Niczego o nim nie wiesz! Ojciec szaleńca był kultywującym. Musiał nauczyć się od niego jakiś demonicznych zaklęć!" Lan SiZhui odwrócił się, by spojrzeć na pozornie tępego Wei WuXiana i znów powiedział: "Uhm, Madam, nie mamy na to dowodów, więc..." "Mój syn jest na to dowodem!" Pani Mo wskazała na zwłoki leżące na ziemi: "Znajdźcie je sami! Szczątki A-Yuana wyraźnie mówią, kto go zamordował!" Nie potrzebując pomocy innych, Wei WuXian podniósł białą tkaninę, odkrywając martwego od głowy po stopy. Czegoś jednak brakowało w martwym ciele Mo ZiYuana... Jego lewa ręka, odcięta spod ramienia, zniknęła! Pani Mo mówiła dalej: "Widzicie to? Wszyscy, którzy tu byli, usłyszeli, co powiedział lunatyk, prawda? Powiedział, że jeśli A-Yuan ponownie dotknie jego rzeczy, odetnie mu rękę!" Po wybuchu emocji zakryła twarz i ponownie zapłakała: "Mój biedny A-Yuan... Chociaż nic mu nie zrobił, był nie tylko oskarżony o kradzież, ale także zabity... Szaleniec postradał zmysły..." Postradał zmysły! Minęło kilka lat, odkąd ostatni raz usłyszał to określenie, więc było to dla niego całkiem serdecznie. Wei WuXian wskazał na siebie, ale nie przyszło mu do głowy żadne słowo. Nie wiedział, czy to on był chory, czy Madam Mo. Kiedy był młodszy, dużo mówił o eksterminacji całych rodzin i klanów, zabijaniu milionów ludzi, tworzeniu rzek krwi i innych okrutnych działań. Ale przez większość czasu były to puste słowa. Gdyby rzeczywiście mógł robić rzeczy, o których mówił, od dawna dominowałby w świecie kultywacji. Prawdziwym zamiarem Madam Mo nie było pomszczenie go, ale odnalezienie kogoś, kto pozwoliłby jej na złość. Wei WuXian nie chciał jej przeszkadzać. Myślał przez chwilę, a następnie wsadził rękę w okolice ramion Mo ZiYuana. Badał je przez chwilę i wyciągnął coś, rozkładając to przed sobą. Co zaskakujące, była to flaga przyciągania widmowego. Natychmiast uświadomił sobie, co się dzieje, i wypowiedział pod nosem: Musiał wyjść! Gdy Lan SiZhui i inni zobaczyli, co zostało wyjęte z ramienia Mo ZiYuan, zrozumieli także sytuację. Powiązanie tego z farsą, która się dzisiaj wydarzyła, było łatwe do odgadnięcia. W ciągu dnia Mo ZiYuan stracił twarz z powodu szalonego zachowania Mo XuanYu, zienawidził go, wciąż chcąc się z nim spotkać. Jednak Mo XuanYu błąkał się na zewnątrz przez długi czas, dlatego Mo ZiYuan planował podkraść się do niego w nocy, kiedy wróci. Gdy zapadła noc, potajemnie wyszedł na zewnątrz i minął dziedziniec Zachodu, kiedy zobaczył na ścianach Flagi Przyciągania Widma. Chociaż wielokrotnie powtarzano mu, że nie powinien wychodzić nocą w pobliżu Zachodniego Dziedzińca, a zwłaszcza, aby trzymać się z dala od tych czarnych flag, Mo ZiYuan pomyślał, aby to zrobić, ponieważ inni bali się ludzi kradnących cenną broń. Nie miał pojęcia o niebezpiecznym wpływie tych Fantomowych Flag Przyciągania, a gdyby je trzymał, zamieniłby się w żywy cel. Uzależnił się od kradzieży talizmanów i magicznych narzędzi swojego kuzyna. Zawsze brał te dziwne rzeczy, nie poddając się, dopóki ich nie zdobył. Dlatego też, gdy właściciele flag przyciągali chodzące ciała na Zachodnim Dziedzińcu, po cichu wziął skrawek jednej z nich. W skład flag wchodziło ich sześć, z których pięć ustawiono na Zachodnim Dziedzińcu, natomiast chłopców z rodziny Lan jako przynęty. Jednak wszyscy nosili niezliczoną ilość magicznych narzędzi i chociaż Mo ZiYuan wziął tylko jedną flagę, nie miał żadnych narzędzi do ochrony. Zdrowy rozsądek wybiera słabych, więc złe istoty byłyby do niego w naturalny sposób przyciągane. Gdyby były to tylko chodzące ciała, nie miałoby to większego znaczenia. Nawet jeśli zostałby ugryziony, nie umarłby od razu i nadal mógł zostać ocalony. Niestety, Fantomowe Flagi Przyciągania przypadkowo przyciągnęły coś gorszego niż chodzące zwłoki. Jakaś nieznana istota zabiła Mo ZiYuan i zabrała mu ramię! Wei WuXian odsłonił swój nadgarstek. Rzeczywiście, jedno z cięć na jego prawej ręce zniknęło. Wyglądało na to, że szczeście się do niego uśmiechnęło - kontrakt uznał śmierć Mo ZiYuana za jego dzieło. Pani Mo była świadoma słabości syna, ale nie chciała przyznać, że Mo ZiYuan spowodował własną śmierć. Z powodu zniecierpliwienia i wściekłości, złapała filiżankę i rzuciła ją w kierunku głowy Wei WuXiana. "Gdybyś wczoraj nie ośmieszył go przed tak wieloma osobami, czy wyszedłby w środku nocy? To wszystko twoja wina, ty sukinsynu!" Wei WuXian w porę zauważył naczynie i uskoczył na bok. Pani Mo odwróciła się do Lan SiZhui i krzyknęła: "A wy! Wiązka bezużytecznych głupców! Kultywujecie i odpędzacie złe duchy, ale nawet nie mogliście go ochronić! A-Yuan nadal był dzieckiem!" Chłopcy byli jeszcze młodzi. Nie udawali się bardzo daleko i byli zbyt niedoświadczeni, aby odnaleźć coś złego w tym rejonie, dlatego żałowali, że nie wykryli tak złej istoty jak ta. Niemniej jednak, po bezsensownym bełkocie pani Mo, wszyscy wyglądali ponuro na twarzach. W końcu dorastali w wybitnej rodzinie, więc nikt nie odważył się ich traktować w ten sposób. Klan GusuLan był bardzo surowy dla swoich uczniów, zabraniając przemocy wobec bezsilnego człowieka, nie pozwalając nawet na brak szacunku. Dlatego, nawet jeśli czuli się niezadowoleni, musieli trzymać wszystko w sobie, z mrocznym wyrazem wymalowanym na twarzach. Jednak Wei WuXian nie mógł już dłużej wytrzymać i pomyślał: mimo upływu czasu, wartości Klanu Lan są wciąż takie same. Jaki jest pożytek z ich tak zwanego "samoograniczenia"? Zobaczcie, jak ja robię to we właściwy sposób! Splunął głośno i powiedział: "Jak myślisz, na kim wyładowujesz swój gniew? Czy naprawdę widzisz ich jako swoich sługusów? Długo podróżowali, aby tu przybyć i egzorcyzmować złe duchy dla ciebie, nie biorąc ani grosza. Czy oni są ci coś winni? W jakim wieku był twój syn? Powinien mieć co najmniej siedemnaście lat, więc jak nadal mógł być "dzieckiem"? Jak młody musi być, aby nie rozumieć podstawowego ludzkiego języka? Wielokrotnie instruowali go, aby niczego nie dotykał w formacji i nie zbliżał się do Zachodniego Dziedzińca. Twój syn wymknął się nocą na zewnątrz. To moja wina? Czy może jego?" Lan JingYi i pozostali wetchnęli z ulgą, a ich twarze nie były już nie tak szare. Madam Mo była niezwykle pogrążona w żałobie i pełna urazy, a jedyne, o czym mogła myśleć, to słowo "śmierć". Nie była to jej własna śmierć, czy nawet jej syna, ale śmierć wszystkich na świecie, zwłaszcza osób stojących przed nią. Miała zwyczaj zrzucania wszystkiego na swojego męża, więc na niego naskoczyła: "Dzwoń do wszystkich! Dzwoń do wszystkich w środku! " Mimo to, jej mąż był w transie. Prawdopodobnie z powodu traumy przeżycia smierci swojego jedynego dziecka, więc posunął się zbyt daleko i odepchnął ją z powrotem. Zaskoczoma Madam Mo, upadła na ziemię. W przeszłości pani Mo nawet nie musiała na niego naciskać. Gdyby tylko podniosła głos, natychmiast by się zgodził. Jak dzisiaj mógł odważyć się ją uderzyć? Służący byli przerażeni, jednak A-Ding pomógła jej wstać. Pani Mo złapała się za klatkę piersiową i odezwała się drżącym głosem: "Ty... Ty... Wynoś się stąd!" Jej mąż wyglądał, jakby niczego nie słyszał. A-Ding rzuciła kilka spojrzeń A-Tongowi, a A-Tong pośpiesznie pomógł swojemu panu wyjść na zewnątrz. Sala Wschodnia była pogrążona chaosie. Kiedy Wei WuXian zobaczył, że rodzina wreszcie się uciszyła, zamierzał ponownie zbadać zwłoki. Zanim jednak raz jeszcze na nie spojrzał, w powietrzu rozległ się kolejny wysoki krzyk. Dochodził z dziedzińca. Ludzie z korytarza wybiegli na zewnątrz. Na terenie Wschodniego Dziedzińca znajdowały się dwa drgające ciała. Pierwsze z nich, które wciąż żyło, padło na ziemię. Inne ciało było pomarszczone i uschnięte, jakby krew i mięśnie zostały wyssane do sucha. Lewa ręka zniknęła, choć z rany nie wydobyła się krew. Stan zwłok był taki sam jak u Mo ZiYuana. Madame Mo przed chwilą odepchnęła rękę wspierającej ją A-Ding, lecz kiedy zobaczyła zwłoki na ziemi, jej oczy rozszerzyły się, a ona w końcu straciła energię, by wykonać kolejny krok. Kiedy zemdlała, Wei WuXian ustał obok niej i podajął rękę A-Ding, który chwilę temu przybiegła. Spojrzał na prawy nadgarstek, aby zobaczyć, że nie miał jeszcze jednego cięcia. Minęło zaledwie kilka sekund, zanim przeszli przez próg korytarza, nawet jeszcze nie wyszli poza Wschodni Dziedziniec i zobaczyli, że mąż pani Mo umarł ze strachu. Lan SiZhui, Lan JingYi i inni, również zbledli na twarzach. Lan SiZhui jako pierwszy się uspokoił i zapytał A-Tonga, który leżał na ziemi: "Widziałeś, co to było?" A-Tong był przerażony na śmierć, niezdolny aby otworzyć usta. Nawet po kilku chwilach na pytania A-Tong wciąż nie był w stanie odpowiedzieć i tylko pokręcił kilkukrotnie głową. Lan SiZhui płonął z niepokoju. Poprosił innego ucznia, aby zabrał go z powrotem do środka, a później zwrócił się do Lan JingYi: "Wysłałeś sygnał?" Lan JingYi odpowiedział: "Tak, ale jeśli nie ma seniorów w tej okolicy, którzy mogliby nam pomóc, potrzeba co najmniej godziny, aby nasi ludzie tu przybyli. Co powinniśmy teraz zrobić? Nawet nie wiemy, co to było." Oczywiście, nie było możliwe, aby odeszli. Gdyby uczniowie klanu zadbali tylko o własne dobro, gdy napotykali złe duchy, to nie tylko przynosiłoby to hańbę klanowi, ale oni również wstydziliby się spojrzyć w oczy innym. Przestraszeni ludzie z rodziny Mo też nie mogli się ruszyć, ponieważ było prawdopodobne, że wśród nich była zła istota, więc nic nie zyskaliby na odejściu. Lan SiZhui zacisnął zęby: "Zaczekamy tu na posiłki!" Teraz, gdy wysłano sygnał wołający o pomoc, inni kultywujący przybyli w krótkiem czasie, by im pomóc. Aby uniknąć wymknięcia się tego wszystkiego spod kontroli, Wei WuXian powinien wycofać się i trzymać z dala od sytuacji. Gdyby osoby, które przyszły, rozpoznałyby go, a co gorsza okazało się, iż walczyły z nim przed jego smiercią, trudno byłoby powiedzieć, co stałoby się dalej. Jednak z powodu klątwy nie mógł w najbliższym czasie opuścić wioski Mo. Poza tym, istota, która została tu przyciągnięta, pozbyła życia dwóch ludzi w tak krótkim czasie, co oznaczało, że musiała być wyjątkowo silna. Wei WuXian nie mógł wyjechać, kiedy pojawili się pomocnicy. Ulice wioski Mo były teraz prawdopodobnie pełne trupów, sraciłby lewą rękę, w tym kilku uczniów powiązanych krwią z klanem GusuLan. Po chwili zastanowienia Wei WuXian mruknął sam do siebie: zakończcie to szybko...
22 notes
·
View notes
Text
2. Agresja - I
Wei WuXian chciał umyć twarz, by móc w pełni spojrzeć na właściciela jego nowego ciała, ale w pokoju nie było ani kropli wody. Prawdopodobnie jedyny pojemnik podobny do zbiornika z wodą służył do, jak podejrzewał, celów sanitarnych, zamiast oczyszczania. Pchnął drzwi, lecz były zablokowane zatrzaskiem, prawdopodobnie po to, by uniemożliwić mu wyjście na zewnątrz. W ogóle żadna z tych rzeczy nie sprawiła, że poczuł radość z reinkarnacji! Pomyślał, że równie dobrze mógł usiąść w pozycji lotosu * i przyzwyczaić się do nowego domu. Czas płynął i minął dzień. Kiedy otworzył oczy, światło słoneczne przedostawało się przez szczeliny drzwi i okien. Chociaż mógł wstać i chodzić, wciąż czuł się załamany. Wei WuXian był zdziwiony: duchowe moce Mo XuanYu są na tyle niewielkie, że można je zignorować, więc nie powinno być powodu, dla którego nie byłbym w stanie właściwie kontrolować tego ciała. Dlaczego więc to nie działa? Potem z jego brzucha wydobyło się burczenie, a on uświadomił sobie, że nie miało to nic wspólnego z jego duchową mocą. W rzeczywistości było tak dlatego, że ciało to nie praktykowało inedii i odczuwało głód. Gdyby czegość nie zjadł, mógłby zostać pierwszym złym ghulem, który umarł z głodu po przyjeździe. Wei WuXian uniósł stopę i już miał otworzyć drzwi, gdy nagle usłyszał odgłos zbliżających się kroków. Ktoś tupnął w drzwi i mruknął: "Czas na posiłek!" Niemniej jednak nic nie wskazywało na otwarcie drzwi. Wei WuXian opuścił głowę i zobaczył miniaturowe drzwi na spodzie tego jednego otworu, z małą miską ustawioną przed nim. Sługa na zewnątrz krzyknął ponownie: "Na co czekasz? Wyjmij miskę!" Drzwi były nieco mniejsze niż te, przez które mogły się przeczołgać psy - nie pozwalało to przejść ludziom, ale miseczki można było z łatwością wsunąć do środka. Chłopak otrzymał dwa naczynia i jedną porcja ryżu, co wyglądało dość nieprzyjemnie. Wei WuXian bawił się pałeczkami, które utknęły w ryżu, czując się dość gorzko. Patriarcha YiLing właśnie powrócił do świata śmiertelników, ale pierwszą rzeczą, na którą natknął się, było kopnięcie i karcenie, nie wspominając o resztkach, które służyły mu za powitalny posiłek. Gdzie była krew i gore? Bezwzględna rzeź? Absolutne zniszczenie? Kto by mu uwierzył? Był jak tygrys na równinie, smok w płytkiej wodzie, feniks bez piór, tracąc przewagę i poniżany przez słabszych od niego. Wtedy sługa na zewnątrz znów się odezwał, ale tym razem śmiechem: "A-Ding *! Chodź tu!" [* Przed nazwiskami sług często można znaleźć przedrostek "A" (czyt. "ah").] Słodki głos dziewczyny odpowiedział z dystansu: "A-Tong, czy dostarczyłeś posiłek temu, który znowu tam je?" A-Tong kliknął językiem: "Po cóż innego miałbym przyjść na ten złowrogi dziedziniec?" Głos A-Ding brzmiał tak, jakby znajdowała się przed drzwiami: "Po prostu przynoś jeden posiłek codziennie. Nikogo to nie obchodzi, jeśli jesteś leniwy. To takie bezużyteczne zadanie, a wydaje ci się, że jest złowieszcze. Spójrz na mnie. Jestem zajęta do tego stopnia, że nie mogę nawet wyjść na zewnątrz, żeby zagrać. " A-Tong narzekał: "Dostarczenie posiłku to nie jedyna praca, jaką wykonuję! Jak możesz odważyć się wychodzić w te dni? Przy tak wielu chodzących trupach, wszyscy zamykają się w swoich domach." Wei WuXian przykucnął przy drzwiach i nasłuchiwał podczas jedzenia. Wyglądało na to, że od niedawna w wiosce Mo nie było spokoju. Chodzące ciała, były martwymi ludźmi, którzy mogli się poruszać, typem zmienionego trupa o niskim poziomie *. O ile zmarli nie mieli silnej urazy, zwykle byli oni tępi i ospali. Nie były zbyt niebezpieczne, ale wystarczały, by zaalarmować przeciętnego człowieka, a zwłaszcza ich odór wywołujący wymioty. Jednak dla Wei WuXiana byli najbardziej posłusznymi lalkami. Kiedy usłyszał, że ktoś o nich wspomina, czuł nawet poczucie swojskości. A-Tong rzekł: "Jeśli chcesz wyjść na zewnątrz, musisz mnie zabrać, abym mógł cię chronić..." A-Ding odpowiedziała: "Ty? Chronić mnie? Przestań się przechwalać. Jesteś pewien, że możesz pokonać te istoty? " A-Tong opowiedział z goryczą: "Jeśli nie mogę ich pokonać, inni też nie mogą". A-Ding roześmiała się: "Skąd wiesz, że inni ludzie nie mogą ich pokonać? Pozwól, że ci powiem - dzisiaj niektórzy kultywujący przybyli do Wioski Mo. Słyszałam, że pochodzili z bardzo wpływowego klanu! Pani rozmawia z nimi w holu głównym i wszyscy w mieście teraz na to patrzą. Nie słyszysz tego hałasu? Nie mam czasu bawić się z tobą; później mogą jeszcze dać mi więcej pracy. " Wei WuXian słuchał uważnie. Rzeczywiście, od wschodu dochodziły ciche dźwięki ludzi. Zastanowił się przez chwilę, wstał i kopnął drzwi, które pękły z trzaskiem. W tej chwili dwoje służących, A-Ding i A-Tong, flirtując ze sobą, jednocześnie krzyczeli, gdy nagle otworzyły się drzwi. Wei WuXian wyrzucił swoją miskę i wyszedł na dwór, wzdrygając się przed blaskiem słońca. Przyłożył dłoń do czubka brwi i na chwilę zamknął oczy. Właśnie teraz A-Tong krzyczał jeszcze głośniej niż A-Ding, ale kiedy się przyjrzał i uświadomił sobie, że to Mo XuanYu, osoba, którą każdy może upokorzyć, odwróciła się do niego odwaga. Pomyślał, że prawdopodobnie stracił twarz przed A-Ding i chciał to nadrobić, więc przeskoczył i machnął rękami, jakby wyrzucał mu psa: "Shoo! Shoo! Idź stąd! Dlaczego wyszedłeś?" A-Tong traktował go jeszcze gorzej, niż żebraka czy muchę. Przez większość czasu wszyscy słudzy rodziny Mo traktowali Mo XuanYu w ten sposób, ponieważ nigdy się nie opierał. Wei WuXian rzucił A-Tongowi lekkiego kopniaka, przewracając go i roześmiał się: "Jak śmiałeś, zwykły dzieciaku na posyłki, poniżać innych w ten sposób?". Poszedł w kierunku zamieszania na wschodzie. Sporo ludzi zebrało się w Wschodniej Hali i wokół niej. Tak jak Wei WuXian, na dziedziniec wkroczyła kobieta oraz przemówiła głosem o kilka tonów głośniej niż inni: "Członek z młodszych pokoleń naszej rodziny również używa kultywatora..." To musiała być Madam Mo, próbująca ponownie nawiązać kontakt z rodziną uprawną. Wei WuXian nie czekał, aż skończy mówić, i szybko przepchnęł się przez tłum, do hali, uśmiechając się przy tym "Już idę, nadchodzę. Tutaj!" W sali siedziała dama w średnim wieku, z dobrze utrzymanym zdrowiem i ekstrawaganckimi ubraniami. Była to Madam Mo. Mąż siedział obok niej, a po przeciwnej stronie siedziało kilku odzianych w białą szatę chłopców *. Z powodu tego, jak z ludu wyłonił się zaniedbany dziwoląg, wszystkie rozmowy ustały, ale Wei WuXian mówił bezwstydnie, jakby w ogóle nie zauważył nieruchomej atmosfery: "Kto wcześniej mnie wołał? Jestem jedynym, który używa kultywatora! " [* W tym przypadku słowo "chłopcy" odnosi się do starszej młodzieży.] Na twarzy miał zbyt dużo proszku, a gdy się uśmiechał, puder się rozsypywał. Młodszy kultywator był na skraju śmiechu, wydając piskliwy dźwięk. Jego twarz znów stała się poważna, gdy inny, na pozór przywódca grupy, spojrzał na niego z dezaprobatą. Wei WuXian podążył za głosem i prześledził ich wzrokiem. Pomyślał, że służący byli nieświadomi i przesadzili z tą sytuacją, ale był zaskoczony, widząc, że naprawdę byli uczniami "wybitnego klanu". Chłopcy mieli na sobie szaty z odpinanymi rękawami i płynącymi paskami, które wydawały się być ikemenami i niewątpliwie ucztą dla oczu. Patrząc na mundur, było oczywiste, że pochodzili z klanu GusuLan. Musiały to być młodsze pokolenia związków krwi z rodziną Lan, ponieważ wszyscy nosili białe wstążki na czole wokół czoła, szerokości palca, z zaszytymi na nich wzorami chmur. Motto klanu GusuLan było "prawością". Wstążka na czole oznaczała "dobrze się zachowuj", a wzór chmurki był oficjalnym wzorem rodziny Lan, z czego nie mieli prawa nosić kultywujący pochodzący z innych rodzin. Wei WuXian dostawał bólu zęba za każdym razem, gdy widział kogoś z klanu Lan. W swoim poprzednim życiu zawsze myślał o mundurze swojego klanu jako "stroju żałobnym", dlatego nigdy by go nie pomylił. Pani Mo od jakiegoś czasu nie widziała swojego siostrzeńca, a po długiej przerwie przeraziła się z konsternacją, gdy uświadomiła sobie, kim jest ta osoba o silnym makijażu. Była wściekła, ale nie chciała stracić panowania nad sobą, więc spuściła głos na męża: "Kto go wypuścił? Zabierz go stąd! " Jej mąż natychmiast uśmiechnął się, by ją uspokoić i podszedł z przygnębiającym spojrzeniem, gotowym wyprowadzić szaleńca z pomieszczenia. Jednak Wei WuXian nagle spadł na ziemię, a jego kończyny mocno przylgnęły do podłogi. Nikt nie mógł go podnieść, nawet po tym, jak wezwano więcej służących do pomocy. Kiedy twarz Lady Mo pociemniała odrobinę, jej mąż również się spocił. Zganił: "... Ty ... Cholerny szaleńcze! Jeśli teraz nie wrócisz, poczekaj i zobacz, jak cię ukarzę! " Chociaż wszyscy w Wiosce Mo wiedzieli, że rodzina Mo miała młodego mistrza, Mo XuanYu już od kilku lat ukrywał się w tym ciemnym pokoju, bojąc się wyjść na zewnątrz. Po tym, jak ludzie zauważyli, że zarówno jego twarz, jak i zachowanie było podobne do potworów, zaczęli szeptać między sobą, oczekując dobrego przedstawienia. Wei WuXian odezwał się: "Mógłbym wrócić, gdybyś tego chciał", wskazał na Mo ZiYuan, "Ale powiedz mu, żeby zwrócił rzeczy, które mi wcześniej ukradł". Mo ZiYuan nie spodziewał się, że "nic nie warty" szaleniec miał odwagę sprawić więcej kłopotów, nawet po wczorajszym incydencie. Jego twarz stała się blada. "To bzdura! Kiedy niby ukradłem twoje rzeczy? Po co chciałbym ukraść cokolwiek od ciebie?" Wei WuXian powiedział: "Tak, tak. Nie ukradłeś, a okradłeś! " Pani Mo jeszcze nic nie powiedziała, ale Mo ZiYuan był wściekły, podnosząc stopę, by go kopnąć. Jednak chłopiec w białych szatach niosący miecz poruszył lekko palcem, a stopy Mo ZiYuan poślizgnęły się, opadając na ziemię, a jego noga tylko go drasnęła. Mimo to Wei WuXian wciąż przetaczał się po ziemi, jakby naprawdę otrzymał cios. Otworzył przednią część swojej szaty, ukazując ślad, który Mo ZiYuan zrobił wczoraj. Inni myśleli, że oczywiście, Mo XuanYu nie mógł go kopnąć. Poza tym, że Mo ZiYuan zawsze był nieroztropny i arogancki, kto inny mógłby to zrobić? Bez względu na wszystko, rodzina Mo była zbyt bezwzględna wobec swojego krewnego. Było jasne, że kiedy wrócił po raz pierwszy, nie był tym szaleńcem, a więc musiał go pogorszyć lud tej rodziny. Niemniej jednak wszystko było w porządku, o ile istniało dobre show do obejrzenia. To było o wiele bardziej interesujące niż kultywatorzy! Wcześniej Madam ignorowała jego zachowanie, ponieważ nie zawracała sobie głowy kłótniami z chorym. Kazała innym go zabierać. Teraz wiedziała - Mo XuanYu zdecydowanie był przygotowany. Jego głowa była całkowicie czysta, celowo ich ośmieszył. Czuła zarówno wstrząs, jak i nienawiść: "Zrobiłeś tę wielką scenę celowo, prawda?" Wei WuXian odpowiedział pustym tonem: "Ukradł moje rzeczy, a ja jestem tutaj, aby je odzyskać. Czy to też liczy się jako zrobienie wielkiej sceny? " Przy tak wielu parach oczu wpatrzonych w Madame Mo, nie mogła go uderzyć ani wyrzucić. W głębi duszy pojawił się gniew, a ona mogła tylko na siłę złamać obie strony, "Ukradł? Okradł? To trochę bez szacunku, jeśli mnie o to pytasz. Wszyscy jesteśmy częścią jednej rodziny, a on chciał tylko na nie spojrzeć. A-Yuan * jest twoim młodszym bratem, więc co jest złego w wzięciu kilku twoich rzeczy? Jako starszy brat nie powinieneś niechętnie pożyczać jednego lub dwóch przedmiotów, prawda? To nie tak, że on ich nie zwróci." [* Prefiks "A" może być również używany do oznaczenia kogoś, kogo jesteś blisko. A-Yuan odnosi się do Mo ZiYuan.] Chłopcy z klanu Lan bez słowa się w siebie wpatrywali. Ci młodzi ludzie dorastali w klanie kultywacyjnym, wystawieni na blask i tylko to. Prawdopodobnie nigdy nie widzieli takiej farsy, a nawet nie słyszeli o takiej logice. Wei WuXian zaśmiał się histerycznie w swoim umyśle i wyciągnął rękę: "W takim razie zwróć mi je." Oczywiście, Mo ZiYuan nie mógł niczego zwrócić, wyrzucił je lub zdemontował. Nawet gdyby był w stanie je zwrócić, jego duma by na to nie pozwoliła. Twarz skośnookiego stała się purpurowa z gniewu, aż w końcu krzyknął: "... Mamo!" oraz posłał jej wściekłe spojrzenie, mówiące: czy naprawdę pozwalasz mu traktować mnie w ten sposób? Lady Mo spiorunowała go wzrokiem, sygnalizując, żeby nie pogarszał sytuacji. Jednak Wei WuXian odezwał się ponownie: "Nie tylko nie powinien okradać mnie z moich rzeczy, nie powinien ich brać w środku nocy. Wszyscy wiedzą, że wolę mężczyzn. Nawet jeśli się nie wstydził, wiedziałem, że nie wyglądam podejrzanie." Lady Mo westchnęła i krzyknęła: "O czym ty mówisz? W dodatku na oczach wieśniaków? Jaki bezwstydny! A-Yuan jest twoim kuzynem! " Jeśli chodzi o bieganie, Wei WuXian był zdecydowanie mistrzem. W przeszłości, gdyby chciał biec dziko, musiałby zachować swój status, ale teraz i tak był wariatem, co oznaczało, że mógł robić, co tylko chciał, w dowolny sposób. Wyprostował szyję, kłócąc się z wyzywająco: "Chociaż wiedział, że jestem jego kuzynem, postanowił mnie nie unikać, więc kto był bardziej bezwstydny? Nie dbam o twoją reputację, ale nie rujnuj mojej niewinności! Nadal chcę znaleźć dobrego męża!" Mo ZiYuan wydał głośny okrzyk i zaczął kołysać krzesłem. Gdy tylko Wei WuXian zobaczył, że jego gniew w końcu wymknął się spod kontroli, przetoczył się i wspiął, unikając ataku tak, że krzesło tylko rozbiło się na ziemi, rozpadając się w trakcie uderzenia. Masa ludzi w Wschodniej Hali początkowo chciała zhańbić rodzinę Mo, ale po rozpoczęciu walki wszyscy uciekli. Wei WuXian skoczył w stronę grupy chłopców z klanu Lan, którzy gapili się na scenę i krzyczeli: "Czy wszyscy to widzą? Widziałeś...? Włamywacz też chciał kogoś pobić! Jak bez serca! " Mo ZiYuan gonił go, będąc bliski rzucenia się na niego, gdy przywódca chłopców pospiesznie go powstrzymał: "Proszę się uspokoić. Słowa są potężniejsze niż broń." Pani Mo zauważyła, że chłopiec celowo chronił szaleńca, więc ostrożnie się uśmiechnęła: "To jest syn mojej młodszej siostry. Nie jest taki bystry; wszyscy z Wioski Mo wiedzą, że jest szaleńcem i często mówi dziwne słowa, których nie należy traktować poważnie. Kultywatorze, proszę ... " Zanim skończyła zdanie, Wei WuXian wyjrzał zza pleców chłopca i spiorunował ją wzrokiem: "Kto powiedział, że moje słowa nie powinny być traktowane poważnie? Następnym razem, spróbuj ode mnie cokolwiek ukraść. Zrobisz to raz, a odetnę jedną z twoich rąk! " Mo ZiYuan był pierwotnie trzymany przez ojca, ale po usłyszeniu tego, był bliski utraty panowania nad sobą. Wei WuXian chciał szybko wyjść na zewnątrz, jednak chłopak natychmiast zablokował mu przejście, przechodząc do innego tematu z poważnym tonem: "Przejmiemy Zachodni Dziedziniec na całą noc. Proszę, pamiętajcie o tym, co mówiłem - po zmroku, zamknijcie wszystkie okna, nie wychodźcie na zewnątrz ani tym bardziej na dziedziniec." Pani Mo drżała ze złości: "Tak, tak, rozumiem..." Mo ZiYuan uznał to za niewiarygodne: "Mamo! Obłąkany obraził mnie przed tak wieloma ludźmi i to wszystko? Powiedziałaś mi wcześniej; powiedziałaś mi, że był tylko..." Pani Mo rozkazała: "Cisza. Nie możesz poczekać, aż wrócimy?" Mo ZiYuan nigdy nie był w tak niekorzystnej sytuacji, w dodatku nie był tak zhańbiony, kiedy jego matka go skarciła, był pewnien, że sytuacja się pogorszyła. Pełen nienawiści, pomyślał: ten szaleniec zejdzie dziś w nocy! Po tym, jak Wei WuXian się odwrócił, wyszedł przez drzwi domu Mo i pokazał się ludziom z wioski. Chociaż zaskoczył niezliczoną liczbę osób, w rzeczywistości kochał każdą sekundę i wreszcie uświadomił sobie radość z bycia szaleńcem. Zaczął nawet aprobować makijaż, który przypominał powieszonego ducha, że aż prawie nie chciał go zmyć. Poprawił włosy i spojrzał na nadgarstki. Cięcia nie wyglądały tak, jakby w ogóle się leczyły, co oznaczało, że taka zemsta nie zostanie zaakceptowana przez zakazaną technikę. Czy naprawdę musiałby wyeliminować rodzinę Mo? Szczerze mówiąc, nie byłoby to zbyt trudne zadanie. Wei WuXian wrócił na Zachodni Dziedziniec rodziny Mo. Uczniowie klanu Lan stali na dachach, dyskutując z poważnymi spojrzenieniami wymalowanymi na twarzach. Chociaż klan GusuLan wniósł wielki wkład w oblężenie, wówczas ci juniorzy albo jeszcze się nie urodzili, albo jeszcze byli młodymi dziećmi. Nie powinien do nich kierować swojej nienawiści, więc Wei WuXian postanowił zatrzymać się i obserwować, co zamierzali zrobić. Po chwili poczuł, że coś było nie tak. Dlaczego te czarne flagi zawieszone na dachach i ścianach wyglądały tak znajomo? Ten typ flag został nazwany "Flagą Upiornego Przyciągania". Gdyby były ustawione na żywą osobę, przyciągałyby wszystkie duchy, nawet te skrzywdzone, poruszające się martwe ciała lub złe istoty w określonym obszarze, tak aby atakowały tylko tę osobę. Ponieważ osoba nosząca flagę zostanie przekształcona w żywy cel, nazywana jest również "flagą celu". Można ją również ustawić na domu, ale pomieszczenia muszą mieć w sobie żywych ludzi. Następnie zasięg ataku rozszerzy się, aby objąć wszystkich w budynku. Z tego powodu, zawsze na wybranym terenie emanowała złowieszcza energia, która otaczała obszar, na którym ustawiono flagę, a przez wirujący czarny wiatr, były one również nazywane "Flagami Czarnego Wiatru". Ułożenie materiałów na Zachodnim Dziedzińcu, nikomu nie pozwalało zbliżyć się do nich, więc musiało to oznaczać, że chcieli poprowadzić tu Chodzące Zwłoki i schwytać je za jednym zamachem. Co do tego, dlaczego to wyglądało znajomo... Jak mógł nie spotkać się z czymś tak bliskim? Twórcą Flag Upiornego Przyciągania był nikt inny jak sam Patriarcha YiLing! (Wei WuXian) Wydawało się, że chociaż świat kultywacji nienawidził go na Ziemi, wciąż wykorzystywał wynalazki, które stworzył. Zauważył go uczeń stojący na dachu, jak krążył, i powiedział: "Proszę, wróć do domu. To nie jest miejsce, w którym powinna przebywać osoba taka jak ty. " Chociaż został wypędzony, nie był uprzejmy, a ton też różnił się od tych w służbie rodziny Mo. Wei WuXian go zaskoczył i szybko podskoczył, chwytając jedną z flag. Uczeń był zaskoczony i zsunął się z dachu, aby go ścigać: "Nie ruszaj się. To nie jest coś, co powinieneś dotykać. " Wei WuXian krzyczał, uciekając i wyglądając przy tym jak prawdziwy wariat z rozczochranymi włosami oraz kończynami rzucającymi się wokoło, "Nie oddam, nie oddam! Chcę to! Chcę to!" Uczeń podszedł do niego i złapał go za ramię: "Jeśli tego nie oddasz, zrobię ci krzywdę!" Wei WuXian trzymał flagę, nie chcąc jej puścić. Przywódca chłopców lekko zeskoczył z dachu, gdy usłyszał o zgiełku: "JingYi, nie rób zamieszania i po prostu weź tę flagę. " Lan JingYi mówił: "SiZhui, tak naprawdę nie chciałem go uderzyć! Popatrz na niego, popsuł formację flagi! " Podczas tych zrywów wojennych Wei WuXian już sprawdził Flagę Upiornego Przyciągania. Motywy zostały narysowane poprawnie, a inkantacje zakończone. Nie było żadnych błędów, więc nic nie poszłoby nie tak podczas korzystania z nich. Jednak osoba, która narysowała flagę, nie posiadała doświadczenia, więc przyciągałaby tylko istotę zła i poruszała zwłoki z odległości pięciu li (1 li = 500m). To powinno wystarczyć. Raczej nie było żadnych złośliwych stworzeń w miejscu tak małym jak wioska Mo. Lan SiZhui uśmiechnął się do niego: "Młody Mistrzu Mo, niebo robi się coraz ciemniejsze i wkrótce zaczniemy łapać chodzące trupy. W nocy będzie niebezpiecznie, więc najlepiej będzie, jeśli wrócisz do swojego pokoju." Wei WuXian spojrzał na niego. Był uczciwy i wytworny, z godnym wyglądem i słabym uśmiechem. Wei WuXian w milczeniu zaaprobował go. Formacja flagi została zorganizowana w sposób odpowiedni, a jego maniery były również pełne szacunku, czyniąc go uczniem o zadziwiającym potencjale. Nie wiedział tego, że w konserwatywnym klanie, takim jak klan Lan, wychowano takiego młodszego. Lan SiZhui odezwał się ponownie: "Ta flaga..." Zanim skończył, Wei WuXian rzucił na ziemię Flagę Upiornego Przyciągania i stłumił: "To tylko flaga, więc o co chodzi? Mogę narysować coś znacznie lepszego niż to, co na niej jest! " Odrzucając flagę, odbiegł z miejsca. Chłopcy, którzy stali na dachu, obserwując ten zgiełk, prawie spadli ze śmiechu, po usłyszeniu jego śmiesznych słów. Lan JingYi również zachichotał i podniósł flagę Upiornego Przyciągania, "Co za maniak!" Wei WuXian nadal włóczył się po okolicy, nie robiąc nic, aż w końcu wrócił na mały dziedziniec należący do Mo XuanYu. Zignorował złamaną śrubę i bałagan na ziemi, wybrał stosunkowo czyste miejsce i znów usiadł w pozycji lotosu. Zanim jednak nastało światło dzienne, został usunięty z medytacji przez jakiś hałas z zewnątrz. Seria chaotycznych kroków szybko się zbliżała, wraz z okrzykami i wrzaskami. Wei WuXian usłyszał kilka powtarzających się zdań: "... Wejdź i wyciągnij go!" "Powiadom oficerów!" "Co masz na myśli mówiąc o: " powiadomieniu oficerów "? "Poślij go na śmierć! " Otworzył oczy, by zobaczyć, iż kilku służących już weszło. Ktoś krzyknął: "Przeciągnij obłąkanego mordercę do Sali Głównej i każ mu zapłacić za to życiem!" ~•~ *Pozycja lotosu: pozycja ze skrzyżowanymi nogami do celów medytacyjnych * Zmienione zwłoki: zwłoki, które stały się żywe, zwykle z powodu ingerencji człowieka * Prefiks "A" może być również używany do oznaczenia kogoś, kogo jesteś blisko. A-Yuan odnosi się do Mo ZiYuan. * jeden li to 500 metrów (JingYi i SiZhui ukazani w rozdziale: "Przedstawienie Postaci")
18 notes
·
View notes
Text
1. Reinkarnacja
Kiedy tylko Wei WuXian otworzył oczy, otrzymał mocne kopnięcie.
Przy jego uchu zagrzmiał głos: "Przestań udawać martwego!"
Cios odrzucił go do tyłu, a WuXian upadł, uderzając głową o ziemię. Walcząc z pragnieniem zwymiotowania, w jego umyśle pojawiła się myśl - dość dużo odwagi, aby kopnąć mnie, Patriarchę.
Od kilku lat po raz pierwszy usłyszał ludzki głos, nie mówiąc już o tak głośnym, ostrym krzyku. W głowie mu wirowało, a w uszach brzęczał echem głos: "Na kogo ziemi żyjesz? Czyj ryż jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Co jest złego w zabraniu kilku twoich rzeczy? Wszystko, co posiadasz, powinno być moje!"
Poza tym młodzieńczym, przypominającym kaczkę głosem, istniały też kupki skrzyń i stare przedmioty. Wzrok stopniowo stawał się bardziej wyraźny.
W jego oczach pojawił się słabo oświetlony sufit, który w większości zasłaniała osoba o skośnych oczach, oblewająca go śliną: "Jak śmiesz mówić o Ojcu i Matce? Czy naprawdę sądzisz, że ktokolwiek w tym domu będzie cię słuchał? Naprawdę myślałeś, że się ciebie boję!?"
Kilka sługusopodobnych osób zwróciło się do niego: "Młody Mistrzu, wszystko jest zniszczone!"
Młody mistrz zapytał: "Jak to? Tak szybko skończyliście?"
Służący odpowiedział: "I tak w tej chacie niczego nie ma."
Młody mistrz wydawał się być całkiem zadowolony, szturchając Wei WuXiana mocno w nos: "Ośmieliłeś się mówić do mnie, a teraz popatrz na siebie, grającego martego na ziemi! Dla kogo? Jakby ktoś naprawdę chciał te kupki śmieci! Teraz, gdy zniszczyłem wszystko, zobaczmy, jak opowiesz o mnie w przyszłości! Jesteś z siebie dumny, ponieważ studiowałeś kultywację przez kilka lat? Jak się czułeś, kiedy zostałeś wyrzucony z domu jak bezpański pies? "
Wei WuXian pomyślał ze znużeniem:
Wcale nie udaję, że jestem martwy, ponieważ od kilku lat nie żyję.
Kto to jest?
Gdzie ja jestem?
Kiedy zrobiłem coś równie niemoralnego jak kradzież ciała kogoś innego?
Młody pan wyładował wystarczająco dużo gniewu, kopiąc człowieka i rozbijając mu dom, więc wyprostował się i z dwoma służącymi wyszedł, trzaskając drzwiami z głośnym huknięciem. Krzyknął rozkazem: "Obserwuj uważnie. Nie pozwól mu wyjść na zewnątrz w tym miesiącu, bo znowu zrobi z siebie idiotę!"
Gdy grupa odeszła, w pokoju zapadła cisza. Wei WuXian pomyślał o tym, aby wstać.
Jednak jego kończyny nie chciały go słuchac, dlatego położył się ponownie. Odwrócił się na bok i oszołomiony, wpatrywał się w dziwne środowisko i sterty śmieci na ziemi.
Brązowe lustro spoczywało na boku, prawdopodobnie zrzucone na ziemię. Wei WuXian chłwycił je i przejrzał się w nim, tylko po to, by zobaczyć upiorną bladą twarz z dwoma asymetrycznymi stosami czerwieni po obu stronach jego policzków. Do tego dodać tylko krwistoczerwony język, a będzie wyglądał jak powieszony duch. Odrzucił lusterko na bok i wytarł twarz, zauważając dłoń pokrytą białym proszkiem.
Na szczęście jego nowe ciało nie urodziło się w ten sposób - było to tylko jedno z upodobań właściciela. Bez wątpienia był mężczyzną, a mimo to pokryty był makijażem (nie wspominając o źle nałożonym makijażu). Ugh, nie do zniesienia!
Odczekawszy szok, wróciło do niego trochę energii, a on w końcu usiadł, zauważając okrąg tuż pod nim.
Tablica była szkarłatna i miała krzywe kształty, wyglądające na narysowane ręcznie. Wykorzystywała wciąż wilgotną krew jako medium, emitującą silny zapach. Wypełniona była wypaczonymi literami inkantacji, które zostały nieco rozmazane przez jego ciało, a mimo to okazały się makabryczne.
W końcu Wei WuXian był znany jako Najwyższy Przywódca i Wielki Mistrz Uprawy Demonicznej, więc z pewnością był przyzwyczajony do podstępnych tablic takich jak ta.
Okazało się, że w rzeczywistości nie wykorzystał ciała kogoś innego - zaproponowano mu jedno.
Była to starożytna, zakazana technika. W porównaniu z tablicą bardziej przypominała klątwę. Koło układu rani praktykującego, tworząc nacięcia na ciele, a następnie rysuje on planszę i zapisuje inkantacje za pomocą własnej krwi, kończąc siadem w środku szyku. Dzięki temu można przyzwać wyjątkowo okrutnego ghula i poprosić go o wypełnienie życzenia. Ceną było ofiarowanie swojego ciała złemu duchowi, aby jego dusza powróciła na Ziemię.
Była to zabroniona technika przeciwna kradzieży ciała kogoś innego - ofiarowaniu własnego ciała.
Z powodu wielkich poświęceń tylko nieliczni byli na tyle odważni, aby wprowadzić ją w życie. W końcu nie było prawie żadnych pragnień wystarczająco silnych, aby żywa osoba mogła dobrowolnie poświęcić wszystko, co posiada. Przez tysiące lat tylko trzy lub cztery przykłady okazały się prawdziwe i zapisane w historii. Bez wyjątku życzenia tych osób były takie same - aby się zemścić.
Wei WuXian odmówił przyjęcia tego pragnienia.
Dlaczego miałby zostać zaliczony do kategorii "wyjątkowo nikczemnych ghuli?"
Chociaż jego reputacja nie była wielka, a on umarł w przerażający sposób, ani nie prześladuje żywych, ani nie szuka zemsty. Mógłby przysiąc, że nie można znaleźć innego wędrującego ducha równie nieszkodliwego jak on.
Trudne było to, że skoro tylko zły duch przejął ciało rzucającego klątwe, umowa jest domyślnie zaplombowana. Zjawa musi spełnić jego życzenie, inaczej klątwa wywoła reakcję. Duch będący w posiadaniu ciała zostanie całkowicie unicestwiony i nigdy się nie narodzi na nowo!
Wei WuXian podniósł ręce, by odkryć, że, co nie powinno dziwić, oba jego nadgarstki miały na sobie wiele nacięć. Zaczął zdejmować swój pasek. Pod czarnymi ubraniami jego klatka piersiowa i okolice brzucha były pokryte czymś, co wyglądało na rany z ostrego narzędzia. Chociaż krwawienie ustało, Wei WuXian wiedział, że nie były to normalne rany. Gdyby nie spełnił życzenia właściciela ciała, nie byłyby w stanie się goić. Z biegiem czasu to pogorszyłoby się, a jeśli minąłby termin, zarówno jego dusza, jak i to ciało zostałyby rozerwane na strzępy.
Wei WuXian kilkakrotnie potwierdzał swoją sytuację, powtarzając w jego sercu: "Jak to mogło mi się przydarzyć?", aż w końcu mógł wreszcie stanąć prosto, oparty o ścianę.
Mimo że dom był duży, był pusty i brudny, a prześcieradła i koce wyglądały, jakby przez długi czas nie były zmieniane. W kącie stał bambusowy kosz. Miało to służyć do przechowywania śmieci, ale po kopnięciu wcześniej, wszystkie odpadki wylądowały na ziemi. Wei WuXian przejrzał pokój i podniósł zwinięty kawałek papieru. Rozłożył go i zaskoczony, zauważył, że był wypełniony słowami. Pospiesznie zabrał cały świstek.
Słowa na papierze musiały zostać napisane przez właściciela tego ciała, by je wypowiedział, gdyby poczuł się zestresowany. Niektóre zdania były niespójne i nieuporządkowane; lęk wyskazywał na strony ze zniekształconym pismem. Wei WuXian usiadł przy każdym kawałku papieru i zaczął zauważać, że coś było nie tak.
Zrobił kilka domysłów i z grubsza zrozumiał stan rzeczy.
Okazało się, że właściciel tego ciała nazywał się Mo XuanYu, a jego lokalizacja nazywała się Wioska Mo.
Dziadek Mo XuanYu pochodził z bogatej rodziny z tego regionu. Była nieliczna i chociaż próbował, miał tylko dwie córki. Ich nazwiska nie zostały wymienione, ale starsza była córką jego głównej żony, szukającej męża do małżeństwa z rodziną, podczas gdy młodsza była córką służki. Rodzina Mo początkowo chciała pośpiesznie ją komuś podarować, jednak czekało na nią niespodziewane zdarzenie. Gdy miała szesnaście lat, przywódca znanej rodziny uprawnej przechodził przez ten obszar i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
Wszyscy podziwiają kultywujących. Rodziny hodowlane, w oczach zwykłych ludzi, są jak ludzie uprzywilejowani przez Boga, tajemniczy, ale szlachetni. Na początku ludzie z wioski Mo traktowali ten temat z pogardą, ale ponieważ Przywódca Sekt często im pomagał, rodzina Mo otrzymywała wiele korzyści. I tak kierunek dyskusji zmienił się, a rodzina Mo była dumna z tej sprawy, podczas gdy wszyscy inni również zazdrościli tej okazji. Druga dama Mo wydała na świat jednego syna dla lidera - Mo XuanYu.
Ale nie na długo, odkąd Przywódca Sekt zaangażował się tylko w nią, by móc eksperymentować nad czymś nowym, zmęczył się nią w ciągu kilku lat. Po tym, jak Mo XuanYu skończył cztery lata, jego ojciec nigdy nie wrócił.
Stopniowo opinie mieszkańców Wioski Mo zmieniły się ponownie. Początkowa pogarda powróciła, wraz z pogardliwą litością.
Druga dama Mo nie chciała tego zaakceptować; mocno wierzyła, że Przywódca Sekt nie będzie obojętny dla własnego syna. Rzeczywiście, kiedy Mo XuanYu skończył czternaście lat, Przywódca Sekt zabrał go z powrotem.
Druga dama ponownie powiedziała wszystkim, że jej syn z całą pewnością zostanie Nieśmiertelnym tak szybko, jak tylko będzie mógł, i przyniesie chwałę swoim przodkom.
Zanim jednak Mo XuanYu osiągnął sukces w kultywacji i odziedziczył pozycję ojca, został odrzucony.
Co więcej, został zhańbiony.
Mo XuanYu był homoseksualistą i miał dość nerwów, by nękać innych uczniów. Skandal został ujawniony społeczeństwu, a ponieważ miał niewiele osiągnięć w zakresie uprawy, nie było powodów, dla których miałby pozostać w klanie.
Podobnie jak przy dodawaniu mrozu do śniegu, poza samym wydarzeniem, kiedy powrócił Mo XuanYu, często zachowywał się w szalony sposób, prawie tak, jakby jego życie było zagrożone.
Historia była niemal zbyt skomplikowana, by można ją było wyrazić słowami.
Brwi Wei WuXiana drgnęły.
Nie tylko wariat, ale homoseksualny szaleniec.
To wyjaśniało, dlaczego na jego twarzy było wystarczająco dużo różu i pudru, aby wyglądał jak powieszony duch, a także dlaczego nikt nie był zaskoczony dużą krwawą tablicą na ziemi. Nawet gdyby Mo XuanYu pomalował cały pokój krwią, od płytek na ziemi po ściany do sufitu, inni nie byliby zbytnio zaskoczeni. W końcu wszyscy wiedzieli, że miał luźno w głowie!
Po tym, jak przygnębiony wrócił do domu, był bombardowany wyśmiewaniem. Wydawało się, że sytuacja była nie do naprawienia. Druga dama Mo nie będąc w stanie oprzeć się przed tym ciosem, wkrótce zadławiła się śmiercią z powodu traumy.
W tym czasie dziadek Mo XuanYu już zmarł. Pierwsza dama Mo była odpowiedzialna za rodzinę, ale od najmłodszych lat nie była w stanie znieść swojej młodszej siostry. Miała jedyne dziecko, Mo ZiYuana, które wcześniej splądrowało to miejsce. Kiedy Mo XuanYu został zabrany przez ojca, pierwsza dama była zazdrosna i chciała mieć nawet najmniejszy związek z sektą uprawną. Miała nadzieję, że wysłannik, który przybył, zabierze Mo ZiYuana również do kultywowania.
Oczywiście odmówiono jej, a raczej zignorowano ją.
Z pewnością nie był to przypadek sprzedaży kapusty. Po prostu nie można się targować, a tym bardziej kupować i brać za darmo.
Dziwne, że ta rodzina uważała, iż Mo ZiYuan miał potencjał i talent. Wierzyli, że jeśli zostanie wysłany, w zamian zyskałby uznanie w sekcie, w przeciwieństwie do rozczarowującego kuzyna. Chociaż, kiedy Mo XuanYu odszedł, Mo ZiYuan był jeszcze młody, wielokrotnie zaszczepiony takim nonsensem i wierzył w nie całym sercem. Co dwa lub trzy dni znajdował Mo XuanYu i poniżał go, przeklinając, że złapał swoją drogę do kultywacji. Jednocześnie wzbudził wielkie zainteresowanie talizmanami, eliksirami i magicznymi narzędziami, traktując je wszystkie jako swój dobytek i robiąc z nimi, co tylko chciał.
Chociaż Mo XuanYu często zmieniał swoje szaleńcze zachowanie, zrozumiał, że został zdegradowany przez innych. Tolerował to, ale Mo ZiYuan jeszcze bardziej zintensyfikował swoje zachowanie, niemal opróżniając cały pokój Mo XuanYu. Jego cierpliwość wreszcie się wyczerpała, a on poskarżył się swojej cioci i wujkowi, powodując zamieszanie Mo ZiYuan od rana.
Słowa na papierze były małe i zwięzłe, co szkodziło oczom Wei WuXiana. Pomyślał sobie: "Jak popieprzone jest życie tej osoby?"
Nic dziwnego, że Mo XuanYu wolałby użyć tej zakazanej techniki, by poświęcić swoje ciało i poprosić nikczemne ghule o zemstę.
Ból z jego oczu przenosił się na jego głowę. Podobno, by użyć zakazanej techniki, rzucający ją cicho intonuje swoje życzenie. Gdy przywoływano złego ducha, Wei WuXian powinien był usłyszeć jego specyficzne wymagania.
Jednak najprawdopodobniej Mo XuanYu skopiował fragmenty techniki i gdzieś pominął ten krok. Chociaż Wei Wuxian odgadł, że chciał się zemścić na rodzinie Mo, jak powinien to zrobić? Do jakiego stopnia? Odzyskać przedmioty, które zostały mu zabrane? Lub napaść na wszystkich członków rodziny Mo?
Lub... Wymazać całą rodzinę?
Najprawdopodobniej zniszczyć całą rodzinę. Wszakże każdy, kto dotknął świata kultywacji, wiedziałby, jakie zwroty były najczęściej używane do opisania go - niewdzięczny, ekscentryczny, nie uznający własnej rodziny, nie do zniesienia przez Niebo i innych spektakularnych terminów. Czy był ktoś jeszcze bardziej "nikczemny" od niego? Jeśli Mo XuanYu odważył się specjalnie go przywołać, to życzenie najprawdopodobniej nie było łatwe do spełnienia.
Wei WuXian nie mógł pomóc, więc powiedział: "Trafiłeś na niewłaściwą osobę..."
22 notes
·
View notes
Text
Prolog
"Dobre wieści! Wei WuXian nie żyje!"
Mniej niż jeden dzień minął od oblężenia na Wzgórzu LuanZang, a wieści rozchodzą się po świecie kultywacji tak, jakby wyrosły im skrzydła, przewyższając nawet prędkość działań wojennych.
Przez jakiś czas, od najbardziej znanych klanów po nieuczciwych kultywujących, wszyscy omawiali oblężenie prowadzone przez Cztery Wielkie Klany, a następnie setki mniejszych.
"YiLing Patriarcha umarł? Kto mógł go zabić?
"Kto inny niż jego shidi*, Jiang Cheng, który położył kres swojemu krewnemu dla większego dobra. Jiang Cheng poprowadził Cztery Klany YunmengJiang, LanlingJin, GusuLan i QingheNie, by zniszczyć jego "den" na Wzgórzu LuanZang. "
"Muszę powiedzieć, dobre uwolnienie!"
"Naprawdę, naprawdę, pozbyliśmy się go! W końcu wyeliminowaliśmy tę plagę. "
"Gdyby nie przyjęcie i nauczanie klanu YunmengJiang, byłby włóczęgą żyjącym na ulicach, a tym bardziej powodującym chaos równie odważny jak ten ostatni. Głowa klanu Jiang wychowała go jako swoje własne dziecko, jednak on ją odtrącił i stał się wrogiem świata kultywacji, przynosząc wstyd klanowi Jiang, prowadząc nawet do jego niemal całkowitej eksterminacji. On jest najlepszym przykładem gryzienia ręki, która go karmi!"
"Jiang Cheng pozwolił temu człowiekowi żyć zbyt długo. Gdybym był nim, w chwili jego ucieczki nie dźgnąłbym go. W rzeczywistości, dokładnie przebadałbym uczniów klanu ponownie, tak aby nie robił tych szalonych rzeczy, które zrobił później. Kogo obchodzą tak zwane "rozważania", które dał swojemu przyjacielowi z dzieciństwa?"
"To tylko pogłoski. Chociaż Jiang Cheng był jedną z głównych sił, nie zadał Wei WuXianowi ostatecznego ciosu. Ponieważ kultywuje Ścieżkę Demoniczną, moce Wei WuXian'a uległy odwróceniu i został rozerwany na kawałki. "
"Hahahaha...! To jest karma! Duchowi żołnierze, których stworzył, są jak rozpasane psy, gryząc wszystkich, z którymi się spotykają. Służy mu to prawo plucia na śmierć! "
"Ale gdyby nie Jiang Cheng, który planował wycelowanie w słabości Wei WuXiana, oblężenie mogło się nie powieść. Czy powinienem przypominać wam o przedmiotach, które posiadał Wei WuXian? Czy zapomniałeś o dniu, w którym trzy tysiące doświadczonych kultywujących zostało całkowicie unicestwionych? "
"Słyszałem, że było ich ponad trzy tysiące, może pięć tysięcy."
"On na pewno jest poza zasięgiem jego umysłu."
"Dobrze, że zniszczył tę złą broń, zanim umarł. W przeciwnym razie, gdyby zostawił ją na tym świecie, by skrzywdzić ludzkość, jego grzechy byłyby gorsze."
"No cóż... Wiecie, wtedy Wei WuXian był jednym z najbardziej obiecujących kultywujących, wywodzących się z bardzo wybitnego klanu i odnosił sukcesy w młodym wieku. Jak na Ziemi skończył tam, gdzie jest teraz?"
"Dowodzi to, że można kultywować tylko podążając właściwą drogą. Korzystanie z tych nieuczciwych praktyk na pierwszy rzut oka wydaje się korzystne. Zobacz, co się w końcu stało? Nie zostało mu nawet całe ciało."
"Nie wszystko było ze względu na jego ścieżkę kultywacji. Osobowość Wei WuXian była niemoralna. Nasze czyny zostaną spłacone w taki czy inny sposób; co się dzieje, zawsze przychodzi. "
Śmierć Wei WuXian'a stała się najczęstszym tematem do rozmów. Dyskusje ludzi o tym zdarzeniu były w większości takie same, jedynie nieznaczne niekonwencjonalne opinie zostały natychmiast usunięte.
Jednak słoń w pokoju pozostał w głębi umysłu wszystkich.
Nikt nie mógł przywołać duszy Wei WuXian, co oznaczało, że zniknęła.
Mógł zostać rozdarty przez miliony duchów, które go pożerały.
A może uciekł?
Pierwsza opcja oznaczała, że wszystko było w porządku. Z drugiej strony nikt nie wątpił, że Patriarcha YiLing miał moc przenosić góry i morza. Gdyby możliwość ostatnia się spełniła, jego dusza w końcu wróciłaby ożywiona w nowym ciele. Kiedy nadszedłby ten dzień, świat kultywacji, a nawet cała ziemia, stanęłyby w obliczu najbardziej szalonego potępienia i zemsty, pogrążającego się w chaosie i rozpaczy.
Wiele klanów ustawiło sto dwadzieścia kamiennych bestii na szczycie Wzgórza LuanZang i zainicjowały częste rytuały przywoływania dusz, po których nastąpiła zwiększona czujność i poszukiwanie dziwnych wydarzeń z całego świata.
W pierwszym roku nic się nie wydarzyło.
W drugim roku nic się nie wydarzyło.
W trzecim roku nic się nie wydarzyło.
...
W trzynastym roku też nic się nie wydarzyło.
Coraz więcej ludzi zaczynało wierzyć, że być może Patriarcha YiLing naprawdę zginął.
Nawet jeśli był w stanie wywrócić świat do góry nogami, w końcu przyszła kolej na jego klęskę.
Nikt nie pozostanie na szczycie całej wieczności - legendy są tylko legendami...
*shidi - młody uczeń (tego samego mistrza), junior lub młodszy kolega szkolny
29 notes
·
View notes
Text
Przedstawienie Postaci
Wei Ying
Nazwa zwyczajowa: WuXian; czwarte miejsce na liście młodych mistrzów; Tytuł: Patriacha YiLing; Znaczenie: Wei - "duch"; Ying - "niemowlę"; WuXian - "żadnych zazdrości"; YiLing - miejsce Yiling, gdzie znajduje się Wzgórze Luanzang; Wzrost: 186 cm (180 po transmigracji); Miecz: Suibian (znaki "Sui Bian" oznaczające "cokolwiek", wygrawerowane na mieczu); Narzędzia: Styglijska Tygrysia Pieczęć (z której połowa zostałazniszczona przed oblężeniem na Wzgórzu Luanzang), Kompas Zła, flaga przyciągania duchów
Lan Zhan
Nazwa zwyczajowa: WangJi; drugie miejsce na liście młodych mistrzów; Tytuł: HanGuang-Jun ("Dwoje Jadeitowych Lan" z bratem Lan XiChenem); Znaczenie: Lan- "niebieski"; Zhan - przymiotnik często używany do opisania lazurowego odcienia niebieskiego; WangJi - fraza, oznaczająca "nie szukać sławy ani bogactwa, zapomnieć o doczesnych sprawach i być w pokoju ze światem"; HanGuang - "trzymać światło"; Wzrost: 188 cm; Miecz: Bichen (czyli "aby uniknąć kurzu / spraw ziemskich"); Guqin: (tradycyjny chiński instrument muzyczny): Wangji
Sekta YunmengJiang
Motto: próbować niemożliwego; Rezydencja: Przystań Lotosów, Yunmeng; Motyw: dziewięć płatków lotosu; Główni członkowie:
1. Jiang Cheng - Nazwa zwyczajowa: WanYin - piąte miejsce na liście młodych mistrzów; Znaczenie: Jiang- "rzeka"; Cheng - "czysty", "przezroczysty"; WanYin - Wan oznacza "noc", podczas gdy Yin oznacza "intonować"; Wzrost: 185 cm; Miecz: Sandu - buddyjska fraza, która odnosi się do korzenia wszelkiej żądzy chciwości, złości i ignorancji; Pierścień: Zidian ("purpurowa błyskawica"), może przekształcić się w bicz emitujący purpurową błyskawicę, zdolną oddzielić duszę i ciało osoby, która pochwyciła czyjeś ciało
2. Jiang FengMian - Ojciec Jiang Chenga i były przywódca klanu, był starym przyjacielem rodziców Wei WuXiana; Znaczenie: FengMian - Feng oznacza "klon", podczas gdy Mian oznacza "spać"
3. Yu ZiYuan - Matka Jiang Chenga; Znaczenie: Yu- "martwić się"; ZiYuan- "purpurowy latawiec"
4. Jiang YanLi - Starsza siostra Jiang Chenga, Shijie, Wei WuXian
Sekta GusuLan
Motto: bądź prawy; Założyciel: Lan An (urodzony w świątyni, później muzyk); Rezydencja: Zacisze Obłoków, Gusu; Motyw: płynące chmury; Główni członkowie:
1. Lan Huan - Nazwa zwyczajowa: XiChen (pierwszy na liście młodych mistrzów; Tytuł: ZeWu-Jun; Znaczenie: Huan- "rozpraszać"; XiChen- "Kanclerz poranego słońca"; Wzrost: 188 cm; Miecz: Shuoyue; Xiao: Liebing ("złamany lód")
2. Lan SiZhui - dojrzały uczeń z dobrymi manierami; Znaczenie: SiZhui- "do wspominania i pragnienia"; Wzrost: 172 cm
3. Lan JingYi - mniej dojrzały uczeń z mniej dobrymi manierami; Znaczenie: JingYi-Jing oznacza "dekoracje", podczas gdy Yi może oznaczać "wygląd", "etykietę" lub "prezent"; Wzrost: 168 cm
4. Lan QiRen - pedantyczny, uparty, surowy nauczyciel, który wychowuje doskonałych uczniów; Znaczenie: QiRen - Qi "otwierać, zaczynać", a Ren oznacza "życzliwość"
Sekta LanlingJin
Rezydencja: Wieża Koi, Lanling; Motyw: biała piwonia "Iskierki Wśród Śniegu"; (Uczniowie Klanu Jin mają na czole cynobrowe znaki); Główni członkowie:
1. Jin GuangYao - Przywódca Sekty LanlingJin; Tytuł: LianFang-Zun; Znaczenie: Jin- "złoty"; GuangYao - Guang oznacza "światło", podczas gdy Yao oznacza "promienny kawałek jadeitu"; LianFang- "aby ukryć zapach"; Wzrost: 170 cm
2. Jin Ling - syn Jin ZiXuan i Jiang YanLi; Znaczenie: Ling- "wznieść się ponad"; Wzrost: 172 cm
4. Jin GuangShan - starszy przywódca sekty, podobno zmarł "w łóżku"; Znaczenie: GuangShan - Guang oznacza "światło", podczas gdy Shan oznacza "życzliwość"
3. Jin ZiXuan - Trzecie miejsce na liście młodych mistrzów; Znaczenie: Zi - zwykła postać znaleziona w wielu imionach; Xuan- "wysoki pawilon"; Wzrost: 185 cm
5. Mo XuanYu - (nieślubny syn Jin GuangShana, poświęcił swoje ciało Wei WuXianowi); Znaczenie: XuanYu - Xuan oznacza "tajemniczy", podczas gdy Yu oznacza "pierze"
6. Qin Su - (Żona Jin GuangYao); Znaczenie: Su- "szczerość"
Sekta QishanWen
Założyciel: Wen Mao; pierwszy z naciskiem na powiększenie klanu zamiast sekty; Główni członkowie:
1. Wen Ning - Alternatywna nazwa: Duch Generał; Znaczenie: Wen - "ciepły" (w odniesieniu do temperatury); Ning - "pokój"; Wzrost: 183 cm
2. Wen RuoHan - Były przywódca Sekty Wen; Znaczenie: RuoHan - Ruo znaczy "jak gdyby", podczas gdy Han oznacza "chłód"
Sekta QingheNie
Motyw: głowa bestii; Główni członkowie:
1. Nie MingJue - Tytuł: ChiFeng-Zun; najstarszy z przysięgłych braci; Znaczenie: MingJue - "jasny, chanelowy jadeit"; ChiFeng - "szkarłatne ostrze"; Saber: Baxia ("być pod silną siłą"); Wysokość: 191 cm
2. Nie HuaiSang - tchórzliwy drugi młody mistrz; Znaczenie: HuaiSang - Huai oznacza "trzymać", podczas gdy śpiew odnosi się do "liści morwy"; Wzrost: 172 cm; Łuk: Yicheng
Yicheng Arc
1. Xue Yang - Wzrost: 180 cm; Miecz: Jiangzai ("aby zniszczyć katastrofy")
2. Xiao XingChen - Znaczenie: Xiao "świt"; XingChen- "gwiezdny pył"; Wzrost: 185 cm; Miecz: Shuanghua ("kwiatowy mróz" lub "blask mrozu")
3. Song Lan - Nazwa zwyczajowa: ZiChen; Znaczenie: Lan - "mgła"; ZiChen - Zi to pospolita postać występująca w wielu imionach, podczas gdy Chen oznacza "cenny kamień"; Miecz: Fuxue ("aby usunąć śnieg")
4. A-Qing -Znaczenie: Qing - "bambus"
27 notes
·
View notes