#Chce się Ż
Explore tagged Tumblr posts
seriously-mike · 1 year ago
Text
And what about a certain Menzies with a Ż?
From my conversation with @jurian-is-cinnamon-roll.
It's funny how the surname "Menzies" is properly pronounced with a letter only common in Slavic and some Baltic languages (and that would be Ż/Ž/Ж), and kinda sounds Lithuanian.
Menžies.
But it's okay, when a certain MacLeod of Skye arrived in Poland in 1821, his descendants localized their surname to "Machlejd".
2 notes · View notes
alkoholszkodzizdrowiu · 2 months ago
Text
BŁAGAM DAJCIE JAKIEŚ TIPY JAK PRZYSPIESZYĆ METABOLIZM KYSNE SIĘ ZARAZ NIE UMIEM JUŻ TAK Ż¥Ć
Proszę cokolwiek już nie chce mi się ż¥ć jakieś l3ki cokolwiek błagam dajcie jakieś tipy zrobię wszystko
37 notes · View notes
shall-ey · 3 months ago
Text
V3nt
To, że znowu zjebałam jedzenie to chuj. Mam okres, whatever, już mnie to nie obchodzi.
Ale tak bardzo mam ochotę się p0ciąć. Mam trzy miesiące $h free i tak bardzo chce to zrobić. Zaczęłam przeglądać cvtbler i stało się to jakąś moją chorą obsesją. Uwielbiam patrzeć an rany. Jakby na nowo budziły się te stare demony, które były zamknięte na cztery spusty.
Kupiłam sobie nowe ż¥letki i coś do odkażania (a ja wiem po co?). Zrobiłam to bardzo odruchowo, więc jestem potrójnie spłukana (wypłata w piątek).
Nie wiem co zrobić ze sobą. Czuję się strasznie.
Mam wrażenie, że to będzie bezsenna noc.
5 notes · View notes
1skinnybones1 · 1 year ago
Text
Uwaga, wiadomości ż ostatniej chwili 🔥
TW: 🤮
.
.
.
.
.
Właśnie, nie wiem czemu ale zeymiotowałam. Nie wiem czemu. Może z głodu albo ze stresu. Może to być przez fasta?
Ogólnie to było tak, że leżałam dobie w łóźku próbując zasnąć i nagle poczułam, że coś idzie ki gardłem, zawsze to zatrzymuje ale teraz mi sie nie udało i pobiegłam do toalety. Opis tego jak to wyglądało sobie daruje...
Pisze o tym aby się dowiedzieć czy to normalne podczas postu oraz ostrzec, że jak ktoś tego nie chce to najlepiej przerwać post i nie iść dalej bo chyba nikt nie chce zwymiotować, no nie?
Ale teraz ��le sie po tym czuje. Czuje sie gorsza. Nie wiem czemu, tak po prostu. Teraz postaram się iść spać i mam nadzieję, że ty też pójdziesz bo pamiętaj, że rano do pracy/szkoły, a potem musisz ćwiczyć aby zrzucić zbędne kilogramy.
Mam nadzieję, że nikogo nie obrzydziłam bo ofc nie to jest moim celem, chce być z wami w 100% szczera i dzielić sie jakimiś "nowościami".
Dobranocka motylki💗🦋
chudych snów i karaluchy pod poduchy;)
16 notes · View notes
kasja93 · 2 years ago
Text
Hej, dzisiejszy bilans:
Zjedzone 206
Spalone aktywnie 493
Tumblr media
Rano nie mogłam wstać, ale w końcu udało się. Głównie dzięki Uszakom, które domagały się śniadania demolując mieszkanie i biegając po mnie. Później posprzątałam, nieco się ogarnęłam i poszłam na zakupy. Ostatnio ciężko mi cokolwiek kupić. Chodzę po sklepach, ale na nic nie mam ochoty i koniec końców biorę jakieś proteinowe barachło i owoce czy warzywa dla uszaków. Wracając ze spaceru weszłam do apteki. Większość leków będę miała do odbioru dopiero jutro. Gdy wróciłam do domu zaczęłam przepakowywać tabletki nasenne i przez chwile w mojej głowie pojawił się głosik by zjeść te trzy opakowania naraz… Okropieństwo… Przepraszam, że o tym mówię, ale chce byście wiedzieli, że nie jest u mnie tak super jak ostatnio. Zwiększenie dawki leku przeciwlękowego może tak działać. Nic sobie nie zrobię, ale te myśli są tak okropne… Mam nadzieje, że wkrótce miną.
Jutro jadę oglądać bardzo fajny dom. Taki do zamieszkania bez remontu, pod Toruniem :) miejscowość ma tyle ż ę ć w nazwie, że mam ochotę wybrać ten dom tylko po to by Niemców zmusić do powiedzenia na głos nazwy tej miejscówki xDDD
Ugotowałam zupę pomidorową z makaronem konjak zatem dziś i jutro mam obiad zapewniony. Choć pewnie jutro będę jechała na musach owocowych ze względu na te 400 km, które muszę razem zrobić… albo zrobię fasta. Jeszcze nie wiem. Narazie czuje się źle psychicznie. Powinnam o tym powiedzieć rodzicom, ale nie chce ich martwić. Mama ciężko przyjęła jak powiedziałam jej o myślach samobójczych z początku tego roku. Jednak to sprawia, że wracam do tego błędnego koła udawania, że jest dobrze… Powiedziałam tacie jak dziś zadzwonił, ale on się tym nie przejmuje. Skwitował, że może to przez fakt, iż mam za dużo wolnego czasu bo nie pracuje. Ehhh… kończę. Nie będę was zanudzać.
Tumblr media Tumblr media
Menu:
Śniadanie: mus owocowy 124 kalorie
Obiad: zupa pomidorowa z makaronem konjak razem 82 kalorie
Tumblr media
Ćwiczenia:
8613 kroków
Dwie godziny jogi
23 notes · View notes
mathewskyogf · 9 months ago
Text
Pozostawię po sobie ślad.
Nie chce już czuć strachu.
Proszę wyłącznie o szczęście, które mam teraz.
Zbaw mi ludzi, dzięki którym się zrozumiemy.
Wiem, że stoisz za mną.
Spraw bym nie bał się ludzi.
Dziękuje za życiową lekcję. Ona sprawiła mnie silnym i przygotowanym do Ż-Y-C-I-A.
0 notes
emzeciorrr · 2 years ago
Video
Żywiec | Chce się Ż | Cinema 60s from Marcin Kot Bastkowski on Vimeo.
client - Grupa Żywiec agency - Ogilvy&Mather Warszawa director - Michał Sabliński dop - Wojtek Zieliński editor - Marcin Kot Bastkowski producers - Jarek Parzyjagła, Michał Cichomski postproduction - Televisor production - Opus Film
0 notes
mikethehellman · 3 years ago
Text
Dawno mnie nie było. Wpadłem w wir pracy. Pochrzaniły się te czasy. Wybuchł protest, karetki nie wyjeżdżają, a opinia publiczna jak to opinia publiczna... Chce nas zjeść. Ale uwaga! Nie wszyscy!
13:41
"Wypadek samochodowy, NZK-RKO, nie oddycha, klatka piersiowa nie unosi się, nie reaguje na ból"
Wezwanie uderzyło jak grom z jasnego nieba. Właśnie miałem się nacieszyć się chwilą spokoju... Przed sekundą wróciliśmy z innego wypadku z zakleszczonym w pojeździe kierowcą. Trochę krwi, trochę jęków, trzeźwy dziadek zasłabł i tyle. Badania i do szpitala.
Tym razem było inaczej. Wezwanie daleko od bazy, sytuacja podbramkowa w meczu ze śmiercią o życie człowieka.
To co muszę pochwalić to:
1. Mojego kierowcę, brawurowa jazda ale z bezpiecznym finiszem.
2. Świadków, którzy natychmiast podjęli akcję reanimacyjną.
3. Strażaków, którzy sprawnie tą akcję przejęli i użyli AED (automatyczny zewnętrzny defibrylator)
Zaraz wszystkie ogniwa łańcucha przeżycia zagrały jak należy.
Wczesne powiadomienie służb i RKO,
Szybka defibrylacja.
Po kilku minutach obok nas posadzony był już śmigłowiec. Przypadek trudny. Byliśmy we dwa zespoły. Ale ja zająłem się czym innym. Oddelegowałem partnera z Corpuls CPR (automatem samodzielnie uciskającym klatkę piersiową) żeby jako starszy stażem pomógł kolegom po fachu, a ja zabrałem pasażerkę naszego rozbitka (nadal była w szoku, osunęła się na ziemię). Zamknąłem karetkę, przebadałem, porozmawiałem, dałem zalecenia, generalnie, uspokoiłem nasłuchując przy okazji co sie dzieje przez radio. Wypisałem kartę. Mogła jechać do domu z rodziną. Wtem przyszła żona kierowcy. Dotarła na miejsce przed chwilą i została o wszystkim poinformowana.
"Udało się przywrócić krążenie, nawet próbował oddychać. Było na tyle dobrze, że można było umieścić go w śmigłowcu." Przyleciał Docent Darocha, facet z takimi jajami, że muszą brać paliwo na styk, żeby śmigłowiec się wznosił. Robi cuda z pacjentami. Ciężko jest wyznaczyć granicę niemożliwości w jego przypadku.
Po chwili odlecieli ze starszym panem na pokładzie. Gdzieś w tym całym zgiełku usłyszałem "dziękuję" zarówno od kobiety którą badałem, jak i tej, której mąż leciał teraz w kierunku szpitala oferującego chirurgię naczyniową i kardiologiczną. Puls na obwodzie nie był wyczuwalny z jednej strony, stąd mieliśmy podejrzenie, że mogło dojść do poważnego uszkodzenia jednej z ważniejszych arterii. Zamknąłem drzwi karetki. Zgiełk ustąpił. Po chwili przez radio dało się słyszeć głos docenta:
"Otwieram pacjenta na pokładzie, bądźcie gotowi"
Nie wiem co działo się potem, bo spakowaliśmy graty i ruszyliśmy z powrotem na stację. Wiem tylko, że facet miał szansę, dzięki współpracy wielu osób, nie tylko służb, ale w ogromnej mierze świadków, którzy podjęli się resuscytacji.
Powróciliśmy na miejsce wyczekiwana. Ponownie nie nacieszyliśmy się spokojem zbyt długo.
"K2. Pobicie, uraz głowy, wzywa policja"
Podjechaliśmy do meliny znajdującej się około 300m od stacji. Szybka gadka, dokumenty, badanie, do karetki i na SOR. Tam przekazanie na triage (segregacja medyczna) i w drogę. Spotykamy dwóch ratowników wiozących pacjenta
-Co macie?
-Tętnica
-Jak chuj!
Wskoczyliśmy razem z nimi do pokoju zabiegowego. W końcu co 8 rąk to nie 4, a tętnica to bardzo newralgiczna sprawa. Szybka zmiana opatrunku, odpięcie stazy. Wkłucie. Płyny. Wszystko jak należy.
Okazało sie, że pacjent w wypadku z piłą tarczową rozpruł sobie nadgarstek i połowę przedramienia. Postanowił owinąć to szmatą, zacisnąć sznurek wokół ręki i przyjechać na SOR z żoną, żeby nie fatygować nas do niego. Chłopaki wpadli na małżeństwo na parkingu, kiedy żona nie dawała już rady go podprowadzić.
-Dziękuję
Usłyszeliśmy wychodząc z zabiegowego.
Tego dnia kilkukrotnie usłyszeliśmy "dziękuję". Jedno drobne słowo o całkiem dużej sile. Dające mi do zrozumienia, że ktoś jest wdzięczny za to co dla niego lub bliskiego tej osoby robię. Że docenia koczowanie godzinami, zrywanie sie w nocy z wyrka, przerywanie obiadu, srania i całego życia na jego potrzeby. Że nie traktuje mnie jak służącego.
Wiele osób pyta mnie "To nie protestujecie?".
-Mamy od tego reprezentantów, ale ktoś musi jeździć - odpowiadam grzecznie.
I tak w gruncie rzeczy jest. Jedni nazwali by to sprzedawaniem się inni nielojalnością. Ale dla mnie jest to lojalność wobec pacjentów. Poza tym, zrobiłem te studia i tony papierków po to, żeby w tym systemie pracować i nie chcę szukać innej pracy, zwłaszcza. Zgadzam się z postulatami, przynajmniej większością. Chcę podwyżek, chcę przywilejów wynikających z charakteru wykonywanej pracy, ale nie koniecznie chce je zdobywać takim kosztem. Może to zbyt idealistyczne? Z drugiej strony, jak widać kryzys jest nieunikniony. Pieniędzy brakuje, a opinia publiczna prędzej powie "ch... wam w dupę" niż pozwoli na podwyżki kosztem większych podatków. Bo ludzie mają to gdzieś dopóki nie umiera ich dziecko, ich babcia, czy sami nie mają katarku, który uprzykrza życie. Dlatego jeżdżę, zrywam się w nocy z wyrka, żeby pojechać i wytłumaczyć kultowej już starszej pani Leokadii, że to nie jej ciśnienie jest złe, a ciśnieniomierz, z którego korzysta (nieszczelny mankiet).
A tak poza tym, w pracy nie myślę o tym czego mi brakuje, wsiadam do furmany nie wiedząc co czeka mnie za kilka minut na miejscu zdarzenia. Myśli są zajęte tymi, którzy są, a nie tymi, do których mi tęskno.
1 note · View note
smutnexxxdobro · 5 years ago
Text
Zniszczyłam samą siebie i to bardzo
Ukrywałam w sobie to wszystko tak długo, że jestem jebaną bryłą lodu.
Zbudowałam wokół siebie cholerny murz bo boję się tego, ż ektoś mnie skrzywdzi i zostawi
Chciałabym mieć kogoś ale się boję
Boję sięk urwą wszystkie
Boję się samej siebie
Umieram, a nikt tego nie widzi
Umieram, a chce żyć
Chcę?
1 note · View note
malinowydeser-blog · 5 years ago
Text
Morz(ż)e teraz
Może czy Morze oba te słowa znaczą coś szerokiego, głębokiego , tajemniczego i niezdecydowanego. Czyli mnie Maline bo to ja cała ja jestem niczym MOŻE, które wypowiadam za każdym razem kiedy boje sie zdecydować, kiedy boje się podjąć ostateczność , czekam na los który przyjdzie, bo on zawsze przychodzi jak ta nadzieja, której nienawidzę(ale to nie dziś).
Jestem też jak MORZE szerokie umysłem którego nie jestem w stanie objąć, głębokie jak wszystko co się we mnie zakorzenia i nie chce odejść, choć już dawno powinno. Głębokie bo mam w sobie głębie, której czasem się boje, czasem tęsknie do niej i nie wiem czy jest na tyle straszna czy ja sie zbyt wielu rzeczy już boje. Wzburzone często przy nagłych zmianach, i przy stałych zmianach których objąć nie mogę bo się gubię sama w sobie. Ale jestem też jak ogień tylko czy ogień MoŻe żyć w zgodzie z MoRZem? 
1 note · View note
ja87 · 6 years ago
Text
Bohaterowie Sienkiewicza.
Jacek Taczewski ("Na polu chwały") kontra Jurij Bohun ("Ogniem i mieczem").
Jacek: 
"A on przecie poniósłby nie tylko taką ranę jak Cyprianowicz, ale z radością wytoczyłby wszystką krew, żeby choć raz w życiu przemówiła do niego takim głosem i spojrzała na niego takimi oczyma. Więc obok bólu chwycił go zarazem i żal niezmierny, bijący potokiem łez do oczu, które jeśli się z nich nie wydostaną i po policzkach nie spłyną, to zaleją serce i napełnią całe jestestwo człowiecze. Takie wypełnienie piersi łzami czuł teraz Jacek, a na dobitkę nigdy nie wydała mu się panna Sienińska tak bez żadnej miary piękna jak teraz, z pobladłą twarzyczką i z koroną płowych włosów rozpierzchłych nieco ze wzruszenia.,,Anielska ci ona – wołał w nim ten żal —ale nie dla cię! cudna, ale ją inny weźmie!” I chciał jej do nóg padać, i u jej stóp wyznać całą mękę i miłość, a jednocześnie czuł, że zwłaszcza po tym, co zaszło, czynić tego nie należy i że jeśli się sam nie opamięta i nie potłumi w sobie dusznej rozterki, to jej powie co innego, niż chce, i pogrąży się w jej oczach do ostatka." 
Bohun: 
"patrzył na swoją kniaziównę, która już podniosła się z łoża, ale zasunąwszy się w drugi kąt izby odmawiała cicho różaniec nie zwracając żadnej uwagi na watażkę, tak jakby go wcale w świetlicy nie było. On, przeciwnie, śledził spod ściany oczyma każdy jej ruch, łowił uszami każde westchnienie - i sam nie wiedział, co ze sobą zrobić. Co chwila otwierał usta, by rozpocząć rozmowę, i słowa nie chciały mu wychodzić z gardła. Onieśmielała go twarz blada, milcząca; ż wyrazem pewnej surowości w brwiach i ustach.(...) Teraz ani spojrzała.(...) A teraz siedzi przed nim pani dumna, chmurna, milcząca, niemiłosierna. (...) a ona żeby choć spojrzała! Atamanowi i gorzko, i gniewno, i tęskno, i głupio. Chciałby się pożegnać czule, a boi się tego pożegnania, że nie będzie takie, jakiego by z duszy pragnął, boi się, że odejdzie z goryczą, z gniewem, z bólem. Ej, żeby to nie była kniaziówna Helena, kniaziówna Helena nożem pchnięta, śmiercią z własnej ręki grożąca, a miła, a miła! im okrutniejsza i dumniejsza, tym milsza. 
Jacek - część druga: 
"cię zapomniano?... Bogdaj tak!... Byłem w Warszawie, byłem na dworze królewskim, jeździłem z chorągwią po kraju, ale cokolwiek mi czynić wypadło i wszędy, gdzie byłem, ani na chwilę nie schodziłaś mi z pamięci i z serca... Szłaś za mną, jako idzie cień za człowiekiem... I nieraz w strapieniu, w boleści, po prostu z umęczeniem wołałem do cię wśród bezsennych nocy: „Zlituj się! pofolguj! daj o sobie zapomnieć!” Aleś ty nie odstępowała nigdy: ni w dzień, ni w nocy, ni w polu, ni pod dachem... Ażem wreszcie zrozumiał, że tylko wtedy mógłbym cię wyrwać z serca, gdybym i samo serce wyrwał z piersi... Tu przerwał, gdyż głos zdławiło mu wzruszenie, ale po chwili mówił dalej:– ... Więc potem nieraz mówiłem przy pacierzu: „Daj, Boże, polec, bo sam widzisz, że mi i do niej nie lża, i bez niej nie lża...” I już anim się spodziewał tej łaski, że cię jeszcze w życiu zobaczę... ty jedyna w świecie... ty umiłowana! To rzekłszy pochylił się ku niej i oparł skroń o jej ramię.– Tyś – szeptał – jako ta krew, która daje życie, tyś jak to słońce na niebie... Miłosierdzie boże jest nade mną, że cię jeszcze widzę... umiłowana! umiłowana." 
Bohun - część druga: 
"Co ty mnie uczyniła, ne znaju, ale to znaju, że jeśli ja tobie nieszczęście, to i ty mnie nieszczęście. Żeby ja ciebie nie pokochał, byłby ja wolny jak wiatr w polu i na sercu swobodny, i na duszy swobodny, a sławny jak sam Konasewicz Sahajdaczny. Twoje to liczko mnie nieszczęście, twoje to oczy mnie nieszczęście; ni mnie wola miła, ni sława kozacza.(...) Ot, siedzę tu - i rab, o dobre słowo u ciebie żebrzę i wyżebrać nie mogę - i nie słyszał go nigdy, nawet i wtedy, gdy cię bracia i stryjna za mnie swatali. Oj, żeby ty, dziewczyno, była dla mnie inna, żeby ty była inna, nie stałoby się to, co się stało; nie byłby ja twoich krewnych pobił, nie byłby ja się z buntem i chłopami bratał, ale przez ciebie ja rozum stracił. Ty by mnie, gdzie chciała, zawiodła - ja by ci krew oddał, duszę by oddał.(...) Oj, ciężko, oj, ciężko! żal sercu mojemu. Ni z tobą żyć, ni bez ciebie, ni z dala, ni z bliska - ni na górze, ni na dolinie - hołubko ty moja, serdeńko ty moje." 
15 notes · View notes