Tumgik
#zdrowa sałatka
fit-ojciec · 10 months
Text
Tumblr media
🥗Co dodać do sałatki? A Wy co dodajecie do sałatek?
Wybierając takie produkty należy szczególną uwagę zwracać na zawartość SFA ( nasycone kwasy tłuszczowe ), które to powinniśmy, ze względu na negatywny wpływ na zdrowie ograniczać w naszym jadłospisie do minimum.
👍Lepszy wybór:
Mlekovita favita ser sałatkowy-kanapkowy półtłusty ( ubolewam nad tym, że nie ma wersji light, ale zdrowszy będzie półtłusty, aniżeli tłusty, dlatego się tutaj znalazł)
Galbani mozzarella light
Sottile Gusto mozzarella light
Zott Zottarella Mozzarella light 8.5% tłuszczu
Président Ser Camembert lekki
Mleczny Przystanek Ser sałatkowy light
Hochland Sałatkowy Lekki
Les Croises mozarella light
Fine life ser mozzarella light
🤏Słabszy wybór:
Mlekovita ser sałatkowo-kanapkowy tłusty
Galbani mozzarella standardowa wersja
Zott Zottarella mozzarella Classic
Zott Zottarella bazylia
NaTurek Ser pleśniowy camembert naturalny
NaTurek Islos ser sałatkowy
Président Ser Camembert naturalny
Carrefour Ser sałatkowy 45% tłuszczu
Hochland Sałatkowy ser typu greckiego
Les Croises mozarella
Fine life ser mozzarella
Porównania składów Porównania produktów Dobry skład Czysty skład Bez dodatków Produkty z dobrym składem Produkty z czystym składem
#sałatka #zdroweprzepisy #odchudzanie #odchudzamsie #odchudzaniezgłową #motywacja #motywacjadodziałania #pomyslnaprezent #pomyslnakolacje #pomyslnaobiad #obiad
3 notes · View notes
pionia-milly · 1 year
Text
Watch "I can't stop eating this salad! Delicious and very healthy!" on YouTube
0 notes
Text
Watch "I can't stop eating this salad! Delicious and very healthy!" on YouTube
0 notes
darrencrisslover · 2 years
Text
0 notes
pomini3ta · 3 years
Text
Zasady: 1 butelka wody przed śniadaniem, druga około 14.00 i trzecia przed 18.00; 10k kroków to minimum; Nie liczę kalorii z chudego białka (np. drobiu) i warzyw, ale pilnuję owoców; jeśli będę miała problem ze śmieciowym jedzeniem to dla niego wprowadzę limity kcal; nie mam do roboty nic więcej jak uczyć się i przenieść rzeczy. Podam kroki z tych dwudziestu dni. Marzę o 400k, ale niech będzie 200k. Opalić się, zdać, zbudować się, urosnąć, odpocząć, myśleć, uczyć się, opalić się, zdać, zbudować się, urosnąć, odpocząć, myśleć, uczyć się, opalić się, zdać, zbudować się, urosnąć, odpocząć, myśleć, uczyć się.
6 czerwca notki: mycie, nauka, kroki, jedzenie i picie. Wstałam o siódmej, bo zapomniałam budzika wyłączyć. Z automatu pomyślałam o jedzeniu. Byłam do tego wściekła. Nie powinnam tak. Możliwe, że niedługo będę mieć miesiączkę. Na szczęście to zauważyłam. Pozwoliłam sobie mieć śniadanie, zrobiłam sobie kawę i herbatę. Zapomniałam wczoraj wyparzyć butelki, więc wypiłam tylko szklankę wody na czczo - ZALICZAM. Jedzonko: 2 jajca, 3 k chleba żytniego na zakwasie, jabłko 8:00 - ZALICZAM. (Kcal: 235 +jabłko). 12:00, Brita - ZALICZAM, jedzonko: 1/3 paczki mięsa z indyka, trochę fasolki - ZALICZAM. Do tej pory nie robiłam niczego szczególnego. 14:30, Brita - ZALICZAM, jedzonko: pudełko sałatki - ZALICZAM (składniki: feta bez laktozy, awokado, banan, jabłko, cukinia, ogórek długi, papryka, pomidor, dwa pęczki rzodkiewki, kawałek pora, puszka kukurydzy =razem trzy pojemniki). Kułam, marzę. 17:00, Picie: woda, herbaty - ZALICZAM, jedzonko: 1/3 paczki mięsa z indyka, sałatka szwedzka, buraczki, trochę sałatki z pudełka, jabłko - ZALICZAM. Dziwne, ale to robię. Zdążyła ze mnie jeść opuchlizna i już wyglądam lepiej. To może być miesiączka. Zaraz pójdę się przejść. Zjadłam dużo i to jeszcze wcześniej, ale mogło być gorzej, a to dopiero początki. Będę się chwiać zanim się wyprostuję. Uczyłam się, sprzątałam. Nie lubię jeść w panice. Było mi blisko do tego. Ciężko tak w ostatniej chwili... Chciałabym, żeby wcale. Zależy mi. Najpierw będę jadła lekko, a potem zejdę z objętością. Brzuszek będzie się kurczyć po nocach, ale nie powinnam go rozciągać. Sport jest ważny. Da mi kopa. 20:00 - o kurwełę. To było trochę dziwne. Mam chory nawyk. Zjadłam sobie jeszcze mięso i sałatkę. Aż się nie chce pisać. Czuję się już dobrze. Wczoraj miałam ostrą załamkę. Jedzenie warzyw bywa ok. PRZEGIĘŁAM mycie, nauka, kroki, jedzenie i picie.
7 czerwca =ważenie= - Ach, ważenie! Zaskoczę kogo się tylko da. Jestem niska jak cholera, a do tego ważę 56,8kg i mało tego - wbijam się w s i xs. Jestem właśnie na granicy rozmiarów i chciałam lekko zejść z wagą, ale tylko przytyłam, a ciało się szczególnie nie zmieniło. Albo moja waga nie działa, albo buduję mięśnie. Marzę, żeby spacerami i w tym miesiącu spalić 7k kcal, a najlepiej 7,7k kcal. Wczoraj jadłam na objętość... Smutno. W dodatku albo miałam sen, że jadłam więcej, albo to się wydarzyło na prawdę 😖. Teraz się tylko zapijam przed jedzeniem i muszę znowu zacząć jeść wolniej. Poszłabym wydać dzisiaj pieniądze. Wydatki coraz większe, a z pracy sobie poszłam. W tym tygodniu i tak tylko będę się uczyć. Znalezienie pracy wymaga przynajmniej tygodnia. Nie mam co robić. Przenieść rzeczy, wyspać się. Wstałam w południe. Brita - ZALICZONE. Jedzonko: banan, jabłko(!) - ZALICZONE. Popijam kawę. Co jakiś czas marzę o węglowodanych. O 15:00 zjadłam banana, piłam co miałam pić. O 18:00 trochę lipa, ale kalorie na dzień się zgadzają - batonik twarogowy, ryba, awokado, mięso. Przed tym byłam w markecie i zakręciło mi się w głowie - stąd batonik, ale jest bezpieczny już od dawna. Nie mogłam wytrzymać zapachu pieczywa. Może mi przejdzie niedługo. Poprawka: znowu zjadłam na noc iniby low cal i wg zasad, ale mogłabym przestać. mycie, nauka, kroki, jedzenie i picie
8 czerwca (UM) - Nie chcę tu za dzisiaj pisać tak szczegółowych notatek. Nie chcę jeść węglowodanych, ale muszę i dzisiaj jadłam jakieś, ale wiadomo - mało. Wszystko wg planu. Kalorie pewnie niby w normie, ale myślę, że za dużo. Przynajmniej jutro mam dentystę. Uciekłam sobie z mieszkania na nowy pokój. Wolę mieć za drzwiami klatkę schodową niż mieszkać z takimi mądralami, co mi otwarte mieszkanie zostawiają. Nie mam bezpośredniej łazienki, więc też boję się pić. Nie chciałam tak od razu uciekać do nowego pokoju, ale jestem zła dzisiaj i wolę pobyć sama. Kroki zaliczone. Nauka nie. Piłam dużo i tak. Dwa jabłka, dużo białka i tortilla. W dodatku dzisiaj zjadłam dwa małe ciastka. Źle się czuję. Mogłabym przynajmniej tyle nie jeść. Mogłabym chociaż się uczyć, bo mam mało czasu.
9 czerwca (DENTYSTA 14)
10 czerwca (CZYNSZ) - Ach, miesiączka to ciężki okres. Chciałabym o tym nie myśleć. W głowie kręci się myśl, żeby być normalną, ale też przypomina mi się ciągle, że zatrzymałam wzrost w okresie dojrzewania, kiedy próbowałam być zdrowa i wznowiłam go lekko, kiedy łaziłam głodna u ciotki, albo uciekałam z domu i szwędałam się jak najdłużej się dało bez jedzenia. Wtedy rosłam i to nawet szybko. Nerwica mi pomogła. Od tamtego momentu dalej rosnę. Chciałabym tego nie stracić. W ostatnich chyba dwóch dniach nie było najlepiej, ale próbuję zachować umiar we wszystkim. Bardzo mnie uderzyło takie raptowne odejście z pracy. Samo to jak mnie tamta kłamczucha potraktowała. Nie chciałam się przy niej wyciszać i szykować na odejście. Nawet nie dali mi umowy i podobno nie mieli takiego zamiaru. A w najbliższych dniach jeszcze mam egzamin... Tylko się uczę i będę odreagowywać np. na spacerach, na sprzątaniu w nowym pokoju.
11 czerwca
12 czerwca (EGZAMIN) - wczoraj przeżyłam, ale to był smutny dzień. Dzisiaj dobrze zaczęłam
13 czerwca =ważenie= o kurde! albo się pomyliłam albo... zapomniałam. Zważę się jutro. Idę do dermatologa. Raczej znowu zaśpię więc pójdę tam totalnie na czczo. Jem chujowo, ale wydaje mi się, że wyglądam już coraz lepiej. Nogi wyglądają znajomo. W odbiciu jakaś sympatyczna szkarada. Tylko śpię - znowu. Dzisiaj bawiłam się mięśniami na rękach. Tego wszystkiego jest tak wiele. Wydaje mi się, że wyglądam jak parówka, a nie jak osoba. Dzisiaj i wczoraj jadłam cukier. Zachowuję się bardziej znajomo niż mniej. Bez szkoły, bez pracy, bez rodziny. Tak jak to zwykle w sumie - takie sobie samowystarczalne nic do niczego. Plany snuję dalekosiężne. Nic nie jest pewne, bo jak się trafi to będzie, a jak nie to masz problem. Myślę o nowej pracy. Brakuje pieniążków. Gdzie je podziałam? Kupiłam spodnie... buty... telefon... tu kaucja i dużo drogiego jedzenia. Nie czuję się jakoś lepiej. Równie dobrze mogłam jeść jakieś tanie świństwo. Znowu będę. Kiedyś śniłam, że byłam z Bogiem w markecie. Brałam jakieś durne rzeczy - "niby takie ok" i mówiłam pod nosem coś w stylu "byle wydawać mniej, byle wydawać mniej" i on tak krzywo na mnie spojrzał, ale potem się odwrócił, bo to moja sprawa w końcu. Potem raz mnie do siebie wpuścił, a potem się przede mną ukrywał i nie mogłam dostać się do jego mieszkania - znałam adres i widziałam go w oknie. Zmarnowałam jakąś szansę. Ciekawe. Co jest czym?
14 czerwca (DERMATOLOG 12)
15 czerwca - nie byłam u dermatologa. Ważyłam 56,5kg. Szkoda mi kasy na wszystko. Jem mniej, piję też mniej. Ostatnio to ciągle wstaję przed południem, piję czarną, około trzeciej lub czwartej jem batonika, potem jakieś jedzenie i między 18 a 21 coś większego. Piję może jedną butelkę wody. Mogłabym mniej. Chodziłam dzisiaj trochę więcej - wreszcie. Wczoraj rozejrzałam się za pracą - dzisiaj było mi jakoś wstyd podchodzić do ludzi. Mam więcej energii w ciele. Chce mi się coś ciągle robić, a jednocześnie coś mnie odrzuca od samego wstawania z łóżka. Coś mnie odrzuca od zostawania w miejscu. Chce mi się uciekać i tańczyć. Wydaje mi się, że już wszyscy mnie oceniają i myślą, że jestem walnięta, że mogę się jebać.
16 czerwca - i wzięłam jeszcze ciastka. Wydaje mi się, że denerwuję ludzi jedzeniem. Przestałam jeść śniadania i znowu nabijam 10k. Jem mniej, żeby potem zjeść więcej - wtedy czuję, że brzuch mi się zdążył lekko zmniejszyć, ale... paczka nie jest jeszcze pusta - to mój problem. Najlepiej nie kupować dużo. Chyba zawalczę o anemię... Co jakiś czas boli mnie brzuch. Najpewniej jem coś niefajnego... Może zrobimy tak - posiłki osobno i po kolei: banan - bułka - jogurt - banan - bułka - jogurt - płatki - rybne coś - banan - batonik - serek wiejski - jogurt - batonik - serowe - sałatka - mięsne - płatki - banan - czekolada - owocowy mix - bułka - rybne coś - płatki - sok - awokadowe - jogurt - słodycze - jajka - feta - i od nowa. Jeśli będę głodna to do każdego posiłku mogę mieć lekką kawę lub jabłko. Jeść co trzy godziny (minimum!) W każdą niedzielę mogę mieć coś cudacznego w środku dnia. Ze znajomymi też nie będę wymyślać za dużo. Jem codziennie. Jeśli będę miała problem to śniadanie będę zawsze jadła w domu: płatki, kawa, owoc. Chyba mam problem. Zobaczymy. Jeśli wszystko wypełnię to będę szczęśliwsza. Cele: szpara między udami, czysta cera, stare spodnie, przygotowanie na wszystko
17 czerwca - może i na wymuszeniu, ale moje nogi są od siebie jeszcze dalej niż wczoraj. Samo to, że mogę je tak rozsunąć jest ekstra. Wydaje mi się jednak, że teraz to wszystko tylko kwestia wody, której piję za mało. Ale kiedy suszy to burczenie ma mniejsze znaczenie. Moje burczenie i tak jest żałosne, bo kcal na pewno mam w normie przez cały ten cukier. I tak sobie myślę, że jestem daleko w piź... bo dla mnie... to powinnam ważyć w ogóle mniej niż 50kg, albo przynajmniej 50kg i to co robię... jest i tak do bani. Nie mam na nic chęci, a słodycze to już w ogóle jem codziennie, ale już mi się kończą opcje tych nowości dla których robiłam wyjątki. Już chyba wszystko znam. I jeszcze odpalił mi się mode na zero waste, więc aż mi szkoda palić, bo to kolejna paczka do kosza. Upał sam mi mówi, że atmosfera nie ma się najlepiej, a ja jarać znowu zaczęłam. Źle mi z rzeczami jakie mam. Oddam, może sprzedam. Kupowałam, bo te wszystkie laski mnie ciągle komentowały i wytykały palcami, że ja to x ja to y. Nie gadam z nikim poza przyjaciółką. Szkoda mi w ogóle pracować w miejscach gdzie kupuje się rzeczy hurtowo i jest tyle odpadów... Do kwiaciarni też się łatwo nie dostanę. Gdzie iść?
18 czerwca
19 czerwca - dawno nie czułam się aż tak źle. Nietrzeźwej, a nawet skacowanej byłoby lepiej niż mi przed trzecią. O trzeciej zjadłam dwie słodkie bułki i pizzę. Chciałabym sobie pogratulować, że nie wzięłam jakiejś regularnej tylko te małe. Mój brzuszek się teraz cieszy, a w głowie mi się nie kręci. Mogłam nie jeść tych bułek. Mąka z odrobiną cukru wypchana powietrzem. Lubię jeść mniej i codziennie to robię - nie jem nic bardzo długo, a potem jem więcej i wtedy (czyli teraz) nie wiem co zrobić, bo ten stan był taki piękny. Po prostu czułam się trochę gorzej. W sumie mogłam sobie nawet tą pizzę zjeść, nawet bułkę, ale żeby nie dwie. Trochę, a dużo zmienia. Takie trochę mieć codziennie... nie kupiłam słodyczy, rozglądam się za warzywami i owocami. Chcę wymienić słodycze na jogurty i bułki to może będę się lepiej czuła. Jest jeszcze parę słodyczy, które mnie kuszą i najpewniej będę musiała je kupić i zjeść w końcu, żeby mi się odechciało wreszcie, bo po co kupować znowu to samo, skoro niszczy cerę, samopoczucie, gospodarkę hormonalną ogółem. Możliwe, że będę miała pracę (teraz jestem już prawie pewna) i jak na złość muszę władować w siebie dużo pieniędzy, żeby zarobić cokolwiek. Mówię o odzieży, odżywianiu, higienie. Szkoda mi pieniędzy na płyn do podłóg - naprawdę nie jest za fajnie, a mam ważniejsze sprawy do opłacenia. Ach... i wszystko takie niepewne. Nie dociera do mnie, że mam się spotkać z przyjaciółmi już za kilka dni. Szlag mnie trafi zaraz, ale wolę o tym nie myśleć. I co jeśli będą chcieli, żebym była w pracy w tym czasie, a jak powiem, że nie mogę to mnie znowu wypieprzą?... tj. znowu będę bez pracy. Ale jedno jest pewne - lepiej mi bez jedzenia. Zawsze tak było. Im dłużej nie jem tym mniej myślę o jedzeniu i w sumie korzysta na tym moja osobowość. Chyba... Może... Może mogłabym mieć kilka posiłków, ale jakichś typu sok, albo kawa z mlekiem? A może nie teraz.
Coś się jebło. Wieczorem też jadłam. Nie dość, że stres przed niedzielą niehandlową (wydawanie kasy:/) to jeszcze moja specyficzna niechęć do jedzenia sprawiła, że zjadłam wysokokaloryczne. Walić. Poszłam na spacer. Lekko wściekła, trochę podekscytowana męczyłam się, żeby wbić 20k. 18k - wracam do domu, dosyć, pięty mi mrowieją, a ja przecież miewam problemy ze stopami. Późno, wszędzie pełno nawalonych ludzi. Jakaś laska "ja nabiłam dzisiaj aż DWADZIEŚCIA tysięcy kroków!", chłopak obok "tylko tyle??? ja..." Skończyłam z 19-oma. Zbyt późno na takie harce. Po powrocie wzięłam prysznic, poszłam spać. Moja buzia wygląda lepiej po takiej zabawie. Nie łatwo mi zasnąć. Spaceruję po mieście. Na każdym rogu ktoś mógłby mnie rozpoznać - jakby mi na czymś zależało. Nie chcę przyciągać uwagi. Mam tych wszystkich chamów w nosie. Z drugiej strony mam dosyć perfidnego, zboczonego zaczepiania. Będę ćwiczyć nogi do uciekania, ręce do przywalenia, a brzuch, żeby był ładniejszy, bo w nocy najlepiej się odbijam w witrynach i w sumie mało kto się na mnie patrzy i z boku jeszcze ok, ale jak od frontu na siebie spojrzałam to mi cała radość z buzi zeszła. Poczułam się jak ta emerytka kolarka. Och... Mam ogólnie problem z tym, że muszę skończyć jeść - potem nie muszę. Mogę zjeść mniej i potem nie muszę, ale mózgu! Czemu kupuję te TROCHĘ więcej za każdym razem??? Przydałaby mi się dieta pudełkowa, ale u mnie to po prostu wszystko ze stresu o kasę. To tyle. Mam problem z hajsem - jak zawsze
20 czerwca =ważenie= zaraz chyba sobie przywalę. To wszystko znowu jest prostsze. Chodzi o to, żeby widzieć cel i wybierać mądrze. Myślałam, że wybieram mądrze jedząc chujowo. Oj... Tj. nadal mogę jeść chujowo, ale liczy się baza i muszę bazować na czymś zdrowszym. Płatki owsiane mi nie służyły - może za dużo ich jadłam. Przestawiłam się na jęczmienne, bo jaglane mi nie pasowały. Bum. Po problemie. Zamiast owoców bardziej wybieram warzywa. Mięsa wolenie jeść, ale nie boję się ryb. W ogóle wszystko mnie równo brzydzi w tym momencie i jedząc myślę tylko o tym, że właśnie pozwalam sobie żyć dalej. Poważnie? Kawa jest dla rozrywki. Owoce też. Pomarańcze są dla mnie najlepsze, bo ciężko je jeść. Z granatami jest taki problem, że prędzej bym sobie ucięła palce niż jadła jak człowiek. Mi już jest ok. Ja cały czas myślałam, że przetworzone jedzenie sprawi, że składników może być niby i mniej, ale będą bardziej różnorodne i niczego nie pominę wtedy, bo robiąc to co robię teraz myślałam, że o czymś ważnym zapomnę i nie zauważę nawet. Późne popołudnie, a ja mam 600kcal na koncie, całkiem dobre samopoczucie i podoba mi się dyskomfort w brzuchu. Teraz powinnnam polecieć na spacer, wrócić i coś zjeść i lecieć spać, bo jutro mam co robić. UGH! Wszystko dlatego, że bolał mnie brzuch! MYŚLAŁAM, ŻE COŚ MI SIĘ DZIEJE. NA ŻADNYCH BADANIACH MI NIC NIE WYSZŁO. MOGĘ MIEĆ CONAJWYŻEJ ARYTMIĘ I KOMPLIKACJE PO COVIDZIE. JA PIERDOLĘ. 10kg, masa mięśniowa, za małe ciuchy, wydawanie kasy na nowe, ogólny dyskomfort. TAK! O TYM MARZYŁAM. BO NIE MOGŁAM WCZEŚNIEJ SIĘ OGARNĄĆ. MYŚLAŁAM, ŻE TO CO ROBIĘ JEST BARDZO W PORZĄDKU. Dzięki mózgu
21 czerwca
22 czerwca "Zrobię sobie badania, będzie fajnie" - nie mogę już jeść tak dużo, ja pierd...! Codziennie muszę chodzić do toalety, bo badanka, a potem dostanę być może kwitek za to że wydałam 250zł i to wszystko tylko po to, żeby mnie wykupowano za żenującą stawkę na obrzydliwe stanowiska. Nosz kurwa! Robię sobie dietkę na wysokich na innym blogu. Nie wierzę, że już drugiego dnia zjebałam (wczoraj), a dzisiaj nie mogłam odsłonić okna, bo mnie zamroczyło - to kompletnie nie trzyma się... ekhm.
23 czerwca =STOP!= Plan: bułeczki, jogurty, warzywka itp. - wszystko na tip top 1600
24 czerwca =STOP!= Plan: bułeczki, jogurty, warzywka itp. - wszystko na tip top 1600
25 czerwca 😖
26 czerwca relacje:
3 notes · View notes
magazynkulinarny · 5 years
Text
Sałatka na ciepło z pieczonymi burakami, soczewicą, czosnkiem, Fetą i orzechami
Tumblr media Tumblr media
Jest bardzo smaczna, sycąca i zdrowa, choć wygląda skromnie, żeby nie powiedzieć przaśnie. Niech Was to nie zmyli; pod zgrzebną powierzchownością kryje się pełnia przenikających się smaków.
Jest tu nieco trawiasta w smaku zielona soczewica cudnie przełamana słodką smażoną szalotką i czosnkiem, aksamitnie fasolowa brązowa soczewica, miodny pieczony burak, słona feta, włoski orzech, a wszystko przetkane kwaskowatością cytryny i aromatem rozmarynowej oliwy.
To danie w sam raz dla jaroszy, osób na diecie oraz poszczących. Zajadałam się nim w piątkowy wieczór podczas, gdy moja młodzież - siedząc vis-à-vis - pałaszowała pizzę z salami i Mozzarellą, oblizując się z apetytem.
Nie powiem, zazdrościłam jej trochę, ale tylko dlatego, że od ponad trzech tygodni nie miałam w ustach żadnego ciasta - ani wytrawnego, ani słodkiego. Chyba mnie rozumiecie?
Składniki:
1/2 szklanki zielonej soczewicy 1/2 szklanki brązowej soczewicy 2 szalotki 3-4 ząbki czosnku 4 suszone pomidory z oleju 2 buraki ćwikłowe 1/2 szklanki Fety 4 gałązki naci pietruszki garść orzechów włoskich sok z 1/2 cytryny 1/3 szklanki oliwy z oliwek e.v. (u mnie rozmarynowa) sól i czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Zacząć od upieczenia buraków (zawsze piekę więcej niż do jednego dania, bo uwielbiam buraki!). Nastawić piekarnik na 190°C. Buraki opłukać, natłuścić olejem lub oliwą i wstawić do piekarnika. Jeśli nie lubimy tłuścić sobie rąk, możemy blaszkę przykryć szczelnie folią aluminiową. Piec minimum godzinę do półtora godziny.
Gdy buraki się upieką i ostygną, założyć silikonowe rękawiczki i obrać je ze skóry. Następnie pokroić w cienkie cząstki.
Zagotować i osolić wodę, wrzucić zieloną soczewicę i gotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Nieco później dodać brązową soczewicę (potrzebuje mniej czasu niż zielona). Gdy nasiona się ugotują, odcedzić je na sicie.
W czasie, gdy soczewica się gotuje, obrać szalotki i czosnek. Szalotki pokroić w drobną kosteczkę, a czosnek rozgnieść płaską stroną noża i rozdrobnić maksymalnie.
Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek. Wrzucić szalotki i zeszklić je, potem dodać czosnek i chwilę razem smażyć, mieszając drewnianą szpatułką. Dorzucić soczewicę, drobno posiekane suszone pomidory oraz nać pietruszki i doprawić solą i pieprzem.
Dodać pokrojone buraki oraz oliwę w takiej ilości, aby soczewica zyskała połysk.
Nakładać na talerze. Każdą porcję oprószyć szczodrze kruszoną Fetą i uprażonymi orzechami włoskimi.
8 notes · View notes
fit-ojciec · 10 days
Text
Czy włosi są naprawdę szczupli? Raport z 2023 roku
🍏 Indywidualna dieta 👉 opis mojego profilu
0 notes
blogialetorcik · 4 years
Text
Zdrowa i kolorowa sałatka owocowa :)
Zdrowa i kolorowa sałatka owocowa :)
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam sałatki owocowe. A teraz jest super czas na tego typu smakowitości, bo mamy polskie, dojrzałe na słońcu jabłka i gruszki, doskonały jest też rodzimy winogron,  arbuz ma smak arbuza itd. Do sałatki można użyć różnych owoców, ja dziś zrobiłam taki właśnie zestaw. Prościutka w wykonaniu, zdrowa i lekka. Zachęcam 🙂 Składniki: 1 gruszka 1 jabłko 2 kiwi 2 brzoskwinie…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
ziutula-kaszubka · 4 years
Photo
Tumblr media
Gdynia, Poland... zdrowa sałatka: seler, marchew, por, jabłko, sok z cytryny, cukier, sól, pieprz, jogurt / Healthy salad... #wmojejkuchnilubie #radish #healthydiet #salad #fitfood #instabosch #cucina #bonappetit #сладкое #сладости #десерт #фрукты #gateau #cooking #スポンジケーキ #bariatricmeals #foodlove #foodmania #igfood #mackerel #fruitcake #homemadefood #trucooks#deliciousfood #healthysalad #milk #vegetables #gastricbypass#bariatricfood https://www.instagram.com/p/CKLG5-1MFd7/?igshid=1py7z4vg54odn
0 notes
wayoflife-bricolage · 4 years
Text
0 notes
aniav · 5 years
Text
Jak gotować i nie zwariować #1
W ciągu ostatnich 3 lat lwią część mojego życia zajmowało jedzenie. Planowanie, przygotowywanie i spożywanie jedzenia. Można powiedzieć, że jest to niezły przykład metody prób i błędów, które w końcu wyprowadziły mnie na jakąś tam prostą. Teraz zdarza się, że znajomi pytają o jakieś szybkie i proste przepisy na obiady, więc postanowiłam to zebrać w jednym miejscu.
Tumblr media
To jest wpis o tym jak jeść kiedy:
chcemy codziennie mieć swoje jedzenie do pracy
chcemy żeby było smacznie i jednocześnie zdrowo
nie jesteśmy gotowi jeść 3 dni pod rząd tego samego
każdy tydzień jest nieszablonowy i nie możemy sobie pozwolić na pół niedzieli przygotowywania
nie chcemy wyrzucać jedzenia
robimy zakupy w różnych sklepach i chcemy polegać na produktach podstawowych, dostępnych wszędzie
chcemy żeby jedzenie wyglądało nieźle (nie, omlety nie wyglądają dobrze, przestańcie robić im zdjęcia 😂)
Zakupy
Na początku kiedy nie miałam unormowanego systemu zakupów robiłam plany tygodniowe jedzenia i listy zakupów. Przez dłuższy czas przygotowywanie się do przygotowywania (😂) posiłków zajmowało mi więcej czasu i uwagi. Na tym etapie pomocny był planer do wydrukowania. W tygodniach w których moje życie opanowywał chaos wpisywałam sobie dzień zakupów w kalendarz, żeby nagle nie znaleźć się bez jedzenia w domu.
Zakupy można podzielić na dwie części:
produkty długoterminowe / sypkie / zdatne do zamrożenia / awaryjne
produkty bieżące / świeże / sezonowe
W przypadku pierwszej grupy wypracowałam sobie system zapasów uzupełnianych raz na ok. 3 miesiące. Kupuję wtedy kasze, ryż, mąkę, strączki, orzechy. Robię zapasy z badapak.pl.Jest tam niedrogo, znane jest pochodzenie produktów i odpowiada mi sposób pakowania (w szczelne woreczki strunowe). Sklepów tego rodzaju jest więcej, nie chodzi o ten konkretny ale bardziej o to, że suche produkty zawsze dobrze mieć w zapasie, ale lepiej nie kupować na hurra wszystkich rodzajów kasz, jeśli nie wiemy na pewno, że będziemy je jeść. Dodatkowo staram się zawsze mieć zapas pomidorów w puszkach / przecieru pomidorowego, mleko kokosowe, mrożone owoce, mrożone mieszanki warzywne i jakieś gotowe jedzenie do szybkiego przyrządzenia (u mnie mrożone pierożki do przygotowania na parze). W tej grupie poza robieniem zapasów ważne jest przygotowanie się na sytuacje w której wracamy do domu, lodówka pusta, a my chcemy zjeść coś innego niż pizzę czy chińczyka (sorki, ale nie można jeść pizzy 3 razy w tygodniu i mówić, że się je zdrowo 😇).
W przypadku zakupów produktów świeżych nie robię (już) list zakupowych, ale zazwyczaj kupuję podobne zestawy produktów: pieczywo, dużo warzyw, trochę owoców, ryby, trochę nabiału, jajka, czasem jakieś mięso (poza rybami coraz bardziej rezygnuję z jedzenia mięsa z naciskiem na niegotowanie mięsa). Staram się kupować produkty sezonowo i lokalnie – w październiku kupuję raczej jabłka niż arbuzy, bardziej dynię i brukselkę niż pomidory, które już niestety nie smakują i nie kosztują jak latem. Takie zakupy w założeniu mają starczyć na tydzień. Pieczywo kroję na kromki i mrożę, wyjmuję tylko tyle ile jest potrzebne, rozmrażam w kuchence mikrofalowej. Taka opcja jest też wygodna jeśli mieszkasz z osobą, która nie lubi Twojego żytniego pełnoziarnistego brykietu, i woli białą bułę ❤️ Kupujesz dla siebie i dla drugiej osoby, mrozisz osobno, wyjmujesz porcję dla każdego. Nic się nie marnuje. PROFIT.
Z list zakupowych korzystam tylko przy niestandardowych zakupach, kiedy chcę ugotować coś konkretnego i nie chcę o niczym zapomnieć. Do list zakupowych używam Google Keep, gdzie listy można współdzielić z innymi osobami "z domostwa" 😁
Preferencje smakowe i zdrowotne
Przy “opracowywaniu” swojego menu zdrowych posiłków na codzień ważne jest przyjrzenie się temu co się lubi, a czego nie będzie się jadło. Wiele razy kupowałam banany i robiłam różne podejścia do deserów w oparciu o nie, żeby w większości przypadków wyrzucać je do kosza z podwójnymi wyrzutami sumienia. Smak się trochę zmienia przy zmianie nawyków żywieniowych ale jest jakiś zestaw preferencji, które raczej się utrzymają. U mnie jest tak, że w zupełności uszczęśliwia mnie pizza na spodzie z brokuła, burger bez bułki, lazania z płatami cukiniowymi bez beszamelu czy makaron cukiniowy, ale słodkie wypieki mają być z białą mąką, cukrem, czekoladą i podwójnym glutenem, przy czym po prostu pozwalam sobie na nie zdecydowanie rzadziej. I to jest ok. To się nazywa balans 😇
Jeśli jesteś osobą, która może codziennie jeść to samo, jedzenie Ci się nie nudzi albo nie ma dla Ciebie znaczenia jak jedzenie wygląda – gotuj raz na tydzień czy na 3-4 dni większe zapasy jedzenia. Jesteś szczęśliwą jednostką, jest Ci łatwiej, zazdroszczę! ❤️
Dla mnie jest super ważne, żeby jedzenie było smaczne. Jeśli ugotuję sobie coś nieszczególnie dobrego na dwa dni to z bardzo dużym prawdopodobieństwem, drugiego dnia wezmę pudełko z jedzeniem do pracy, a następnie pójdę na falafela czy innego kebaba, i tyle będzie z domowego jedzenia. Dodatkowo część posiłków mi się szybko nudzi, co w połączeniu z niechęcią do spędzania życia w kuchni powoduje, że jestem przypadkiem beznadziejnym. But fear no more! Nawet dla takich jest nadzieja 💪
Przepisy
Skoro powiedziałam już o preferencjach smakowych to teraz czas na przepisy, a o te tak naprawdę znajomi pytają mnie najwięcej. Gotuję sobie naprawdę regularnie od 3 lat, zaglądam do lodówki, patrzę co mam i przygotowuję obiad w 20-30 minut.
Ale przecież nie zawsze umiałam gotować bez użycia makaronu 6 razy w tygodniu 😀, więc mogę poradzić zaczęcie od:
pinteresta – moje główne źródło przepisów jak nie mam pomysłu + mój board z przepisami + drugi board ze sprawdzonymi przepisami na parze
jest trochę stron internetowych jak chociażby Dr Lifestyle, z jadłospisami tygodniowymi
Moje posiłki obiadowe zazwyczaj wyglądają podobnie. Są węglowodany (ryż, kasza, makaron, ziemniaki) + białko (ryby, mięso, strączki, tofu) + dużo warzyw (na parze, pieczonych, surowych, kiszonych. KISZONYCH.).
Przykładowe posiłki na obiad czy kolację:
kasza gryczana + łosoś pieczony + ogórki kiszone / warzywa upieczone razem z łososiem
makaron + sos marinara + tofu przyrumienione na patelni i wrzucone do sosu
pieczone burgery buraczane z kasza jaglaną + pieczona mieszanka warzywna (wszystko upieczone na jednej blaszce, nie ma się co przemęczać!)
ryż + szybki kurczak z warzywami z woka, tu przepis przykładowy, zamiast szparagów można wrzucić świeżą paprykę w paskach, pora (por z woka z sosem sojowym jest pycha!), fasolkę szparagową, groszek cukrowy. Bardzo też polecam stir-frying 101, jako fajną podstawę szybkich dań z patelni. Nie trzeba kupować woka, zwykła patelnia w 100% da radę.
szybka tarta: gotowa tortilla pełnoziarnista podpieczona w okrągłej foremce + mieszanka jajek ze śmietaną, z warzywami (na przykład z porem, startą dynią czy burakiem) i serem feta (przyznaję, że to najmniej zdrowa opcja, but still better than 🍕
sałatka: roszponka/szpinak/zielenina jakaś + kasza jaglana + kilka suszonych pomidorów i odrobina oleju z pomidorów + warzywa + tofu/ser mozarella i na przykład czarnuszka 🖤, albo inna kombinacja w której jest kasza, warzywa i jakieś białko
niby szakszuka: krojone pomidory z puszki podduszone na patelni + wbite 2 jajka + pieczywo (ja doprawiam srirachą i kminem, czasem najpierw podsmażam cebulę i dopiero na to wrzucam pomidory)
We wszystkich posiłkach jakie przygotowuję na codzień ważne jest żeby się dało się je szybko przygotować, łatwo spakować i przewieźć w koszyku na rowerze do pracy.
Podsumowanie
Ten wpis pierwotnie powstał w 2017 i tkwił jako szkic. W założeniu miał być dłuższy o to co np. robić w sytuacjach awaryjnych, jak pić więcej wody itd, ale postanowiłam po prostu obciąć go tu i zobaczyć czy komuś się przyda. Od 2017 u mnie zmieniło się tyle, że jem jeszcze mniej mięsa, a w domu zupełnie przestałam na nim gotować. Pozostałe zasady się nie zmieniły. Tym wpisem wskrzesiłam koncepcję pisania blogaska, poproszę o doping 😜
0 notes
magazynkulinarny · 6 years
Text
Sałatka z melona, mango, gotowanej szynki i brązowego ryżu, skropiona sokiem z limonki
Tumblr media
Propozycja obiadowa na ciepłe, wiosenne dni. Lekka, smaczna, zdrowa i kolorowa sałatka. Bogata w błonnik, witaminy i proteiny. Jeśli lubicie egzotyczne nuty, dorzućcie do niej trochę świeżego siekanego chili lub listków kolendry, a stanie się jeszcze ciekawsza w smaku.
Składniki:
melon Galia mango 100 g brązowego ryżu 3-4 plastry gotowanej szynki łyżka oleju rzepakowego kilka kropli oleju sezamowego (opcjonalnie) łyżka soku z limonki sól i czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Ryż ugotować wg wskazań na opakowaniu. Odcedzić i odstawić do wystygnięcia.
Melona przeciąć wzdłuż na pół, usunąć gniazdo nasienne i wykrawaczem do kulek wyciąć kulki z miąższu. Uważać, by nie przeciąć skóry. Kulki włożyć do ceramicznej miski.
Dojrzałe mango obrać, odciąć miąższ od pestki i pokroić w kostkę. Dołożyć do miski z melonem.
Szynkę pokroić w nieduże kwadraty i dodać do zawartości miski.
Wszystko posolić, popieprzyć, skropić olejem, sokiem z limonki i delikatnie połączyć uważając, by owoce nie straciły kształtu i nie straciły soku.
Sałatkę przełożyć do melonowych miseczek oraz zwykłych miseczek (będzie jej więcej).
2 notes · View notes
jfoodbox · 4 years
Photo
Tumblr media
Healthy spinach salad with Our amazing dressing Zdrowa i smaczna sałatka szpinakowa z Naszym przesmacznym sosem. https://jfood.company.site/ #jfoodfitbox #jfoodhalifax #jfood https://www.instagram.com/p/CBAWhU5HQKd/?igshid=hjkiu35cb7v1
0 notes
Tumblr media
Świeża złowiona dzika ryba i zdrowa organiczna lokalna sałatka grecka ... Φρέσκα αλιεύματα άγριων ψαριών και υγιεινών βιολογικών τοπικών ελληνικών λαχανικών... Uwielbiam specjalną sztukę Jedzenie i gotowanie Przepisy Dieta, Świat kuchni, Śródziemnomorska kuchnia grecka na Samotraki, Jedzenie Gourmet Czyste Zdrowe Organiczne Dzikie Real, Miejsca podróży na wyspy, Miejsca podróży w góry... Αγάπη ειδικής τέχνης Τρόφιμα & Μαγειρική Συνταγές Διατροφή, Κουζίνα Παγκόσμια, Μεσογειακή Ελληνική Φαγητό στη Σαμοθράκη, Τρόφιμα Γκουρμέ Καθαρή Υγιεινή Οργανική Άγρια Πραγματική, Νησί Ταξιδιωτικοί Προορισμοί, Προορισμοί Βουνών. Μαγικό βουνό στη θάλασσα, Ελλάδα... Σαμοθράκη ...Magic Mountain in the Sea, Greece... Samothraki
0 notes
ilovegreece123-blog · 7 years
Text
Kuchnia grecka
1. Mousaka – Μουσακάς
Jednogarnkowe casserole z warzyw i mięsa były obecne w kuchni greckiej od stuleci. Kiedy na początku XX wieku coraz bardziej popularne stały się kremowe sosy, do tradycyjnej casserole dodano wierzchnią warstwę z bechamelu, tworząc tym samym chyba najpopularniejsze dzisiaj greckie danie, czyli mousakę. Plastry bakłażana, plastry ziemniaków, mielone mięso wieprzowe i gruba warstwa bechamelu, wszystko zapieczone w piekarniku, to przepis na jedną z najpyszniejszych potraw kuchni śródziemnomorskiej. Mousaka wydaje się dość prosta do przygotowania, jednak jak bardzo dalekie jest to od prawdy wiedzą tylko ci, którzy sami kiedyś próbowali ją przyrządzić.
Tumblr media
2. Tiropitakia – Τυροπιτάκια
Ulubiona meze, czyli przekąska wszystkich Greków. Do przygotowania tych smacznych trójkącików używa się najczęściej ciasta filo (kupnego lub domowej roboty), a czasem także ciasta francuskiego, zwanego tutaj sfoliatą, jednak wówczas tiropitakia mają kształt półksiężyców. Wypełnione serem feta pierożki piecze się w piekarniku, smakują dobrze zarówno na gorąco jak i na zimno. Greckie gospodynie, zwłaszcza gdy przygotowują tę przekonskę dla licznej rodziny, zamiast wielu małych tiropitakia formują jedną dużą tiropitę w kształcie ślimaka, którą gdy już jest gotowa, kroi się na dowolną ilość kawałków. Do serowego nadzienia często dodaje się także szpinak, wówczas przekąska ta zmienia nazwę na spanakotiropitakia.
Tumblr media
3. Revithia – Ρεβύθια
Jedna z niewielu zup w greckiej kuchni. Bardzo sycąca i rozgrzewająca, dlatego serwuje się ją tylko zimą. Dla wiellbicieli tradycyjnych polskich zup może wydać się niepełnowartościowa, gdyż przygotowuje się ją jedynie z cieciorki gotowanej na wodzie z wcześniej podsmażoną cebulą. Jednak jej prostota jest myląca – jej smak jest wyśmienity, a nieco soku z cytryny i kilka kropel oliwy z oliwek dodanaych już na talerzu nadaje tej potrawie prawdziwie śródziemnomorskiego charakteru. Można ją przygotowywać zarówno na piecu, jak i w tradycyjny sposób, w piekarniku, w zamkniętym naczyniu naczyniu żaroodpornym.
Tumblr media
4. Horiatiki – Χωριάτικη
Zwana przez Greków horiatiki, czyli wiejską, a przez resztę świata po prostu grecką, jest jedną z najpopularniejszych sałatek świata. Tradycyjny ser feta (najczęścniej w jednym plastrze, a nie krojony w kostkę) dodany do tak banalnych składników jak pomidory, ogórki, zielona papryka, czerwona cebula, do tego kilka czarnych oliwek, sowita porcja oliwy z pierwszego tłoczenia i szczypta oregano, to przepis na jedną z najsmaczniejszych sałatek świata, która jest także niezwykle zdrowa i prosta w przygotowaniu. Sałatka ta niepodzielnie króluje na stołach greckich domów i tawern, trudno sobie tam bez niej wyobrazić jakikolwiek posiłek. Zjadana jest zawsze do końca – w soku z warzyw i oliwy pozostającym po sałatce Grecy z lubością maczają kawałki chleba, i co ciekawe, mają nawet w swoim języku słowo papara, które określa właśnie tę czynność. Poza granicami Hellday  do składników horiatki dodaje się również liście sałaty (taka wersja jest bardzo popularna także w Polsce),co przez Greków uważane jest za jedną z największych kulinarnych zbrodni.
Tumblr media
5. Souvlaki – Σουβλάκι
Mięsko, kilka frytek, pomidory, cebula, czasem także sałata oraz sos tzatziki lub musztardowy, wszystko to ciasno zawinięte w pitę – oto typowy grecki fast food. Smacznie, tanio i wcale nie tak kalorycznie  – nic dziwnego, że w tym kraju trudno znaleźć McDonald’sy i inne amerykańskie sieci z niezdrowym jedzeniem. Souvlaki dosłownie znaczy saszłyk, bo w tradycyjnej postaci potrawa ta to po prostu grillowane na patyczkach mięso. Zawijanie saszłyków z dodatkami w pitę przyszło dopiero z czasem, z czasem też zaczęto używać innych mięs – dzisiaj oprócz souvlaki z grillowanym kurczakiem czy wieprzowiną niezwykle popularne są także te z z gyrosem (drobiowym lub wieprzowym), kebabem, nieco rzadziej wybiera się te z bekonem, z kiełbasą, istnieje również wersja dla wegetarian. Tanie, sycące, idealne do zjedzenia zarówno w biegu, w pracy, jak i na domowy obiad. Aż dziw, że souvlaki nie zrobiło jeszcze tak zawrotnej kariery światowej jak np. hamburger czy hot-dog.
Tumblr media
6. Tzatziki – Τζατζίκι
Choć tzatziki klasyfikowane powinno być raczej jako dip niż potrawa, nie mogło go zabraknąć na tej liście. Gdyby zrobić sondaż, co najbardziej kojarzy się z kuchnią grecką, z pewnością odpowiedzi rozłożyłyby się mniej więcej po równo między sałatkę grecką i tzatiki właśnie. Ten prosty dip na bazie jogurtu znany jest chyba na całym świecie, jednak dopiero jedząc go w Grecji można przekonać się, jak naprawdę powinien smakować. Tzatzki trzeba przyrządzać tylko i wyłącznie z użyciem prawdziwego, greckiego jogurtu, bo to właśnie w nim tkwi sekret tego symbolu kuchni greckiej. I nie chodzi tutaj tylko o gęstość samego jogurtu, lecz także o sposób jego pasteryzacji, który został przez Greków opatentowany – dostępne w Polsce jogurty typu greckiego niestety tylko imitują oryginał. Oprócz świeżego ogórka, czosnku, szczypty soli i pieprzu do jogurtu należy dodać również kilka kropel octu winnego. Tzatziki to ulubiony dodatek Greków do pieczonych lub grillowanych mięs i ziemniaków.
Tumblr media
7. Kleftiko – Κλέφτικο
Kleftiko, czyli kradzione, bo potrawa ta pochodzi z czasów, gdy po greckich górach grasowali zbójnicy, którzy żywili się mięsem wykradanej pasterzom trzody. Przywłaszczoną jagnięcinę przygotowywali w wykopanych w ziemi dołach z żarem, tak aby rozchodzące się zapachy nie zdradziły ich kryjówki. Dzisiaj kleftiko przygotowuje się w piekarniku, szczelnie owinięte w papier do pieczenia. Jagnięcina w marynacie z oliwy, czosnku, soku z cytryny i mieszanki górskich ziół po kilku godzinach spędzonych w piekarniku wprost rozpływa się w ustach. razem z mięsem piecze się także ziemniaki, cebulę, paprykę i pomidory, a wszystkie te warzywa cudownie przechodzą aromatycznym sosem, nierzadko z dodatkiem białego wina. Na próżno szukać słów, aby opisać smak tej tradycyjnej greckiej potrawy.
Tumblr media
8.  Gemista – Γεμιστά
Podobnie jak w całej kuchni śródziemnomorskiej, także i w jej greckiej odmianie bardzo ceni się warzywa pod każdą postacią, nie tylko na surowo. Dowodem na to jest niezwykle tutaj popualrna potrawa zwana gemista, czyli faszerowane papryki, pomidory, nierzadko także cukinie i bakłżany. Tak samo lubiane są tutaj dwie wersje farszu, z samego ryżu i z ryżu z mięsem mielonym. Gemista piecze się sowicie skropione oliwą z oliwek, z reguły razem z kawałkami ziemniaków, które powolnie miękną w tworzącym się sosie z warzyw.
Tumblr media
9. Kolokithokeftedes – Κολοκυθοκεφτέδες
Kolejnym dowodem na umiłowanie przez mieszkańców Hellady warzyw są kolokithokeftedes, czyli smażone na głębokim oleju placuszki z cukinii. Każda grecka gospodynii domowa ma na nie swój własny przepis, różniący się nieco proporcjami użytych składników i dodatkami, takimi jak swieża natka pietruszki, kolendra czy koperek. W kolokithokeftedes nigdy jednak nie może zabraknąć ulubionego sera Greków, czyli fety. Istnieje wiele wariacji tej potrawy w zależności od użytych warzyw – z pomidorami jako głównym składnikiem plaacuszki te będą zwały się tomatokeftedes, z ziemniakami to patatokeftedes, istnieje również wersja z żółtym serem, czyli tirokeftedes, a nawet z ośmiornicą, czyli chtapodofektedes.
Tumblr media
10. Pastitsio – Παστίτσιο
Potrawa to najbardziej charakterystyczny przykład wpływów włoskich w kuchni greckiej. Nieco podobna do mousaki, bo tak jak ona składa się z wieprzowego mięsa mielonego, przykryta jest bechamelem i zapiekana w piekarniku, jednak w tej potrawie bakłażan i ziemniaki zastąpione zostają grubym makaronem w kształcie rurek. Danie to jest bardzo sycące, jeden kawałek pastitsio wraz z porcją greckiej sałatki to obiad, po którym głód nie nadejdzie do późnych godzin wieczornych. Potrawę uwielbiają zarówno dorośli jak i dzieci, a po przygotowaniu może być przechowywana w lodówce nawet kilka dni.
Tumblr media
1 note · View note
fit-ojciec · 6 months
Text
👉 Ta jedna osoba, która powącha czekoladę i tyje Też ona: 3 kawy z mlekiem i cukrem - 400 kcal Ciasto do kawy - 400 kcal Jajecznica na maśle z bułką - 650 kcal 1l soku - 420 kcal „Zdrowa” sałatka polana oliwą - 600 kcal Pół paczki „zdrowych” orzechów i jabłko - 760 kcal Razem 3230 kcal
Znacie takie osoby?😎
#odchudzanie #zdrowejedzenie #przepisy #trening
1 note · View note