#udane życie
Explore tagged Tumblr posts
Text
COŚ Z NICZEGO
-Patrzysz na Mnie i co widzisz? -Widzę złotą poświatę. -I co jeszcze? - Przyciągasz mnie do siebie. Masz To w oczach, ognik, który mnie zapala. Tak. Widzę Twoje oczy. -I miejsce , gdzie odsłonięta jest Moja szyja. Mam tam tętnicę - Tak, widzę jak pulsuje Twoja krew. Co chcesz mi powiedzieć? - Ludzie założyli Mi szaty ze złota. Ty widzisz Mnie bardziej prywatnie. -Ha, ha :) Bardzo prywatnie. - To był przydługi wstęp. Jak się czujesz? - Odgradza mnie od Ciebie coś , nie wiem , co to jest, ale czuję, że to bardzo skomplikowane. Kłącza, jakieś krzaki. Coś, co trudno jest rozpleść. Trudno w tym stanie o prostotę, taką , jakbyś sobie życzył Mam kurcz. Tak się czuję. - Dobrze, że Mi o tym powiedziałaś. - Przeciągam linę. -Nie chcę, abyś dokonywała wysiłku. To nie wróży prawdy. -Jeśli zechcemy się spotkać, to coś wepnie nam się w ciała. Ty pójdziesz na Krzyż, ja będę miała nowe rany. -Rany się zagoją. -A Ciebie kiedyś zdejmą z krzyża, tak? - Melancholia? - Koniec z emancypacją. Nie chcę tego. Weź to. Kiedyś powiedziałeś, że inteligencja to Twoja korona cierniowa.... -Nie taka, jak twoja. - Miałam Ci coś odpowiedzieć, ale się zawahałam. -Mam nie zaczynać, tak? -Mów, wszystko przez Mnie przepłynie. -Nie ma przepływać, przynajmniej nie tak jak sądzisz. Brawo, celna riposta. Wszystko musi z Ciebie wypłynąć, to co czerpiesz ode Mnie. Taki jest zamysł. Nic nie możesz w sobie zatrzymywać. Ta książka, którą piszesz, to element całej układanki, Ja mam wszystkie klocki, to cała frajda , cała zabawa. Ta ułuda, jak mówisz, to życie duchowe, które człowiek jednak wiedzie, princessa. -A Ty jesteś ościeniem tej choroby , ja jestem chora z miłości do Ciebie. -Gdybym uczynił ciebie niezniszczalną, kobietę o żelaznej nerwowej konstrukcji , osobę o ciasnej , kierunkowej inteligencji, która jednak sprowadzałaby się się w świecie splendoru i blichtru, czy myślisz, że byłaby to większa zasługa w Moich oczach, czy ty czuła byś się mniej skrępowana niz teraz ? Bardziej zadowolona? Rezolutniejsza? Mniej znużona życiem? Bardziej skoncentrowana? Bardziej zintegrowana? Czy zadowoliłąby cię próżna chwalba? Czy byłby to ekwiwalent Mojej miłości, Mojego zapatrzenia w ciebie? Ostrożnie z tymi myślami, bo Moje Boże serce więcej nie zniesie czekania na choć jedno uderzenie twojego serca dla Mnie. Czy wiesz jaka to radość dla Mnie, patrzeć w twoje serce, słuchać jego bicia dla Mnie? Czuć , jak rozpraszasz Mój śmiertelny smutek. ? Kiedy się do Mnie naprawdę, szeroko uśmiechniesz ? Nikt nie wygląda głupio, kiedy się uśmiecha do Mnie. -Mocne słowa. Czuję jak odcinają mnie od przeszłości..
#przeszłość#udane życie#mądrość#głupota#życie#wolność#przejdzie#monokultura#drobne rady#miłość#bilet do kina#kobieta a satysfakcja#cenić
1 note
·
View note
Text
Nie wiem jak żyć
To moje pierwsze życie
Może następne będzie udane
10/09/23
meelaancholy
#ból#ból emocjonalny#cierpienie#cytat o samotności#ból wewnętrzny#ból serca#ból życia#nienawidze siebie#smuteczki#zycie to kurwa#emocje#samotność#znikam#zycie#ból duszy#cytaty#nienawidzę#nienawidzę ludzi#martwa#moje serce#jestem beznadziejna#prawdziwe uczucie#polski cytat#ból psychiczny#zaburzenia psychiczne#cytaty o bólu#osamotnienie#obawa#bez uczuć#uczucia
192 notes
·
View notes
Text
Mądre życie polega na selekcji. Na odsianiu rzeczy, które można olać od rzeczy, których olać nie można. Co to będzie? Nie wiem. Każdy sam sobie odpowiada na to pytanie. To czy życie jest zmarnowane czy udane jest sprawą subiektywną.
Piotr C. Pokolenie Ikea
#milosc#mężczyzna#kobieta#polskakobieta#cytaty#polskichłopak#polskadziewczyna#cytatyżyciowe#cytatnadziś#inspiracja#miłość#cytatyomiłości#pokolenieikea#piotrc#cytaty z książek
21 notes
·
View notes
Text
🎀 9.12
700 kcal, 10.000 kroków, 40 minut ćwiczeń
wpisuję trening przed jego zrobieniem, mam nadzieję, że podobałam xD
siedziałam wczoraj do późna oglądając smutne rolki na ig po czym szybko zasnęłam. chciałam włączyć sobie ballade ptaków i węży, filmu którego się w chuj boję przez oczekiwania po książce i ogółem jako fanka igrzysk, ale uznałam, że po bingu nie zasługuje. autentycznie moją myślą było, że ten film zasługuje na obejrzenie go z pustką w żołądku.
obudziłam się, ale nie chciałam wstawać, chciałam iść dalej spać ale jednocześnie tego też nie chciałam i przed dwie godziny nie wiedziałam co ze sobą zrobić. marzyłam, żeby dzień się skończył, chociaż ledwo wstałam. trochę się obżarłam, większość moich dzisiejszych kcal z tego wynika.
a potem się poprawiło.
wysprzątałam pokój, czytałam, wyjęłam mini choinkę, poszłam na spacer, pisałam, uczyłam się, tak typowo sobotnio. dopadał mnie smutek średnio co godzinę ale jakoś udawało się go pozbyć za każdym razem.
pytanka! wczoraj odpuściłam, okropnie się czułam i odpowiedź pewnie byłaby krótka.
dzień 8 — the power of music.
po prostu napisze coś o muzyce bo nie wiem jak to interpretować :p kocham. ale nie tak mocno jak niektórzy. są ludzie którzy otwarcie mówią, że nie daliby radę bez niej przeżyć, co wszędzie chodzą ze słuchawkami. ja w takich mocno słabych momentach nie słucham jej wcale. nie podoba mi się, wnerwia. im lepiej psychicznie, tym jej więcej. muzyka wpływa na nastrój, lubię więc czasem posłuchać jakieś weselszej. kocham też jak wpływa na mój proces pisania, do wielu opowiadań robię sobie playlisty, często po obejrzeniu dobrego filmu słucham soundtracku. kocham wspomnienia jakie muzyka niesie — mam piosenkę, podczas której słuchania papieros wpadł mi do szklanki xD i za każdym razem przypominam to sobie, gdy ją słyszę. mam ten moment wtedy przed oczami, siedzimy u mojej byłej przyjaciółki rano, w wakacje. szklanka jest mała i czarna bez ucha o takim dziwnym krztałcie, ona była jeszcze brunetką, miała czapkę z daszkiem. trzyman na kolanach puchatą poduszkę, pamiętam to wszystko przez JEDNĄ PIOSENKĘ.
dzień 9 — write about happiness.
opisałam wyżej wspomnienie — byłam szczęśliwa. większość dobrych chwil z życia kojarzy mi się z tą dziewczyną. dorastałyśmy razem i bardzo siebie rozumiałyśmy, coś w rodzaju bratniej duszy. często mam tak, że nie czuję się szczęśliwa. dopiero po kilku miesiącach patrzę na tę sytuację z perspektywy czasu i myślę, kurwa, było zajebiście. przez to jestem zła na siebie, że nie potrafię odczuć dobrej chwili. trudno jest mi szczęście zdefiniować, bardzo mylę je z radością. często mówi się, że życie jest szczęśliwe, ale trudno mi określić, co to oznacza. potrafię znaleźć masę innych określeń — dostatnie, spełnione, ułożone, udane chociażby. nie potrafię określić życia (jakiegokolwiek) mianem szczęśliwego — to tyle lat. były dobre momenty i te tragiczne, nie umiem zdecydować, które przeważały. wszystko zależy też, w jakim momencie zadam sobie to pytanie. gdybyście zapytali się mnie o to w czwartek wieczorem powiedziałabym że jestem zajebiście szczęśliwa, dzisiaj rano — wręcz przeciwnie. i która ja ma rację?
dobra bo się filozof odpalił nara
12 notes
·
View notes
Text
Te straszne rozwody
Doszłam do momentu, w którym nie ufam już nikomu narzekającemu na to, jak częste są teraz rozwody.
"Ludzie już nie chcą i nie potrafią wiązać się na całe życie! Kiedyś to była poważna rzecz, małżeństwo, a teraz o - rok, półtora, już po rozwodzie. Kto to widział! Jak w Hollywood, nowy partner na każdą filmową premierę! Skandal, upadek obyczajów!"
Zabawne, że często się to słyszy od ludzi nieszczęśliwych we własnym małżeństwie.
Nie wszyscy wiedzą - albo pamiętają - że prawo do rozwodu, zwłaszcza bez orzekania o winie, podpada pod kategorię "prawa kobiet". Że jeszcze niedawno mężatka nie mogła tak po prostu odejść od męża, który w jakiś sposób zatruwał jej życie; że często była traktowana jak jego własność. A samotnej kobiecie trudno było funkcjonować w społeczeństwie: dziedziczyć, być właścicielem nieruchomości, otworzyć konto bankowe - itepe, itede.
Wierzcie lub nie, ale legalność i dostępność rozwodów prawdopodobnie znacznie zmniejszyła śmiertelność żonatych mężczyzn.
Rzecz jasna, nie tylko kobiety cierpiały przez utknięcie w kiepskim związku - mężczyznom było po prostu zwykle łatwiej jakoś sobie z tym radzić. Clou jest takie, że dowolna osoba mogła wpakować się w niefortunny związek, i nie mieć niemalże żadnej szansy na jego opuszczenie. Rozwody musiały brzmieć jak błogosławieństwo dla tak wielu ludzi.
Warto też wspomnieć o tym, że nawet najlepsze, najbardziej udane i zgodne związki mogą z czasem się rozpaść. Nie trzeba tu nawet winy którejkolwiek strony - ludzie po prostu się zmieniają. Zmieniają się warunki, okoliczności. Czasem, kiedy się rozwijamy, zaczynamy się rozmijać. Zwykle są to przykre momenty - ale czy nie bardziej przykre byłoby tkwienie przy sobie na siłę, mimo że żadnemu z zainteresowanych nie jest z tym dobrze? Czy takie sytuacje nie powodują powolnej kumulacji złych emocji, chowania w sobie bólu i urazy? Czy nie lepiej wyjść z założenia, że niektóre relacje mogą zmienić swój charakter i że nic nie trwa wiecznie (niestety; na szczęście)? Czy nie jest uczciwiej powiedzieć - cytując Aleksandra Wiertinskiego, tłum. Jonasz Kofta - Dziękuję Ci za wszystkie dni od innych dni szczęśliwsze, i rozejść się w pokoju, możliwie bez żalu?
Czemu idealizujemy kurczowe trzymanie się nieszczęśliwych związków?
Czy jestem fanem małżeństw sezonowych, pochopnego wiązania się z drugą osobą, skupiania się na perfekcyjnym weselu zamiast na wybranku? Nieszczególnie. Ale, ostatecznie, nie jest to moja sprawa. Ludzie mają prawo żyć po swojemu i dokonywać własnych wyborów, które nie muszą się podobać innym. Błyskawiczne małżeństwa w Vegas w żaden sposób mnie nie krzywdzą. W przeciwieństwie do potencjalnego zakazu rozwodów, który definitywnie skrzywdziłby wiele bliskich mi osób.
Związki to nieskończenie skomplikowany temat, o którym rozprawiać można bardzo długo. Całe rzesze ludzi zrobiło na tym karierę. Ale jeśli chodzi o płacz i zgrzytanie zębów nad dzisiejszym łatwym dostępem do rozwodów, bez orzekania o winie - trudno jest mi dostrzec cokolwiek skomplikowanego w tym temacie. Czytając lub słysząc takie rzeczy zwykle odnoszę wrażenie, że nadawca albo próbuje idealizować stare dobre czasy (które, rzecz jasna, wcale nie były takie dobre, ani nie są tak stare, jak niektórym się wydaje), albo sam utknął w nieudanym związku i desperacko próbuje znaleźć w tym sens.
W moim skromnym doświadczeniu cierpienie nigdy nie miało sensu. Chrześcijańskie wychowanie mnie okłamało: nigdy nie znalazłam w bólu żadnego głębszego znaczenia.
Rozwody pozwoliły wielu ludziom odzyskać swoją wolność. Narzekania na obecną sytuację brzmią dla mnie jak zwykłe próby odbierania innym tej wolności.
3 notes
·
View notes
Photo
“Tę grafikę wrzucam w każde święta, bo jest to czas, kiedy ludzie lubią dopytywać czy ma się jakiegoś kawalera lub panienkę i dlaczego nie. Tak jakby było to jedyną rzeczą, która nadaje życiu sens. W takiej sytuacji pamiętaj, że związek to tylko jedna sfera twojej rzeczywistości. Nie trzeba z kimś być, żeby mieć udane życie, czuć szczęście albo wiedzieć dokąd się zmierza. Czasem potrzebujemy spokoju, zajęcia się sobą i zrobienia osobistych postępów zamiast ciągle przeskakiwać z relacji na relację. Nie mówiąc już o tym, że związki to coś, co powinno się budować we własnym tempie, a nie pod czyjeś dyktando.”
- Volantification
4 notes
·
View notes
Text
Hotel Verte, Warsaw, Autograph Collection - 5-gwiazdkowy hotel na chrzciny, komunie i inne przyjęcia okolicznościowe na Starówce w Warszawie
Obecnie to butikowy hotel, który wychodzi naprzeciw współczesnym trendom i oczekiwaniom. A mimo to wciąż pozostający naturalną tkanką historycznej części miasta. W bezpośrednim sąsiedztwie Starówki, tuż obok Teatru Narodowego i placu Teatralnego stanowi umiejętną kompozycję tego, co współczesne z tym, co już minęło. Udało się zatem zachować duszę budynku bez rezygnacji z tego, co odwiedzających Verte ucieszy dziś najbardziej – swobodne piękno całego naszego obiektu.
Kiedyś miejsce elitarnych spotkań, dziś to przestrzeń dla ciepłej i swobodnej atmosfery. Verte otwiera bowiem każdy swój zakamarek nie tylko dla przyjezdnych, ale również dla lokalnych gości. Nasz ogród jest miejscem na długi, leniwy poranek przy świeżej, aromatycznej kawie, jak i na długie, leniwe wieczory. Tu również, podobnie jak w przeszklonym pawilonie, możesz zjeść z bliskimi wykwintne, zdrowe śniadanie. Z kolei restauracja KUK zaprasza na obiad oraz kolację w stylu bistronomy będącej kompozycją tego, co rodzime z tym, co unikalne. Zaś kameralny, klimatyczny bar to już miejsce spotkań późną, wieczorową porą.
Co więcej, hotel Verte stanowi także miejsce dla uroczystych spotkań rodzinnych, jak i oficjalnych spotkań. Historyczne wnętrza i nowoczesne rozwiązania pozwalają nam organizować nawet te najbardziej niekonwencjonalne imprezy oraz wydarzenia. Tak tworzymy wyjątkowy hotel – nieszablonowy, z fantazją, w klimacie Warszawy.
Życie składa się z momentów. Te najpiękniejsze możesz celebrować w jedynym takim miejscu w Warszawie, które proponuje naprawdę wiele możliwości.
PAWILON
Kameralne wesele, uroczystość rodzinna, chrzciny Warszawa, komunie Warszawa w otoczeniu zieleni, miękkich form z widokiem na historyczną tkankę Warszawy – polecamy nasz Pawilon.
W zależności od liczby gości oferujemy różne ustawienia stołów, co daje nam możliwość wykorzystania danej powierzchni w najbardziej efektywny sposób oraz pozwala zapewnić uczestnikom wydarzenia jak największy komfort.
DZIEDZINIEC
Organizacja przyjęcia na świeżym powietrzu w otoczeniu historycznych murów – zapraszamy gości na nasz główny dziedziniec.
Wierzymy, że wspólnie stworzymy niesamowite wspomnienia.
SALA ”WARSZAWA”
Organizatorom, którzy lubią działać z rozmachem i potrzebują do tego większej przestrzeni, oddajemy do dyspozycji naszą Salę „Warszawa”. Ceglane, XVIII-wieczne sklepienia oraz bezpośrednie wyjście na dziedziniec stworzą wyjątkowy klimat na każde wydarzenie.
Udane przyjęcie to później dobre wspomnienia jeszcze na długi czas. W sali „Warszawa” najnowsze rozwiązania architektoniczne i audiowizualne łączą się z XVIII-wieczną historią. Podziwiaj oryginalną, historyczną cegłę w wiodącym do sali korytarzu. Skorzystaj z przestrzeni, która tworzy oryginalny, niespotykany klimat.
MENU NA TWOJE PRZYJĘCIE
Przyrządzamy z finezją, doprawiamy szczyptą wyobraźni. A wszystko po to, aby Twoi goście mieli jak najwięcej pozytywnych wspomnień. Razem stworzymy na Twoje przyjęcie wyjątkowe i przede wszystkim smaczne menu.
#chrzciny#komunie#przyjeciaokolicznosciowe#przyjeciarodzinne#salanakomunie#salanaprzyjecie#chrzciny Warszawa#komunia Warszawa#chrzcinyikomunie.pl
0 notes
Text
“Serce ze szkła. Musical zen”
Teatr: Teatr w Krakowie - im. Juliusza Słowackiego / Teatr Studio
Reżyseria: Cezary Tomaszewski
Bardzo mocno czekałem na krakowską premierę nowego spektaklu Cezarego Tomaszewskiego „Serce ze szkła. Musical zen” – jest to koprodukcja Teatru Studio i Teatru im. Juliusza Słowackiego. Warszawska premiera odbyła się już w kwietniu tego roku, Kraków musiał poczekać aż do września. Co ciekawe, zdecydowano się na dwie zupełnie osobne obsady i jedynie główne role pozostają bez zmian; doprowadza mnie to jedynie do konkluzji, że muszę kiedyś się wybrać i zobaczyć obsadę warszawską, bo wiele tam nazwisk które cenię, ale dziś skupmy się na tym, co zobaczyłem na scenie Teatru Słowackiego.
Spektakl oparto na książce, rozmowie-rzece między Marią Peszek a Janem Peszkiem, między córką a ojcem– kiedy ona przychodzi do niego w kryzysie, aby porozmawiać i złapać dystans do świata, a on – po zawale – stara się podzielić z nią sobą, ale też zrozumieć siebie. Miałem przyjemność recenzować książkę wydawnictwa Marginesy dla portalu Opętani Czytaniem. Książka jest niczym przysłowiowa cebula ze Shreka: ma warstwy i każda z tych warstw jest tak samo frapująca i ciekawa. Mamy tutaj totalne „obieranie” Jana Peszka, który z mojej perspektywy zawsze był swego rodzaju figurą, a tutaj daje się poznać jako zwyczajny człowiek ze swoimi rytuałami, problemami i niedoskonałościami. Widzimy, że nie był aż tak wspaniałym ojcem, jak mogłoby się wydawać, bazując na jego publicznej personie. Dowiadujemy się, że częściej bywał niż był w domu, że częściej ganiał za swoimi pasjami i pracą niż za własnymi dziećmi, że bywały czasy, gdy miewał problemy z utrzymaniem siebie i rodziny. Ale uleczające jest to, że w tej książce–rozmowie nie ma za grosz pretensji ze strony Marii. Jest to rozmowa prowadzona na całkowicie równych prawach i zasadach. To jest ogromny ocean akceptacji i zrozumienia; rozmowa dwójki dojrzałych artystów, którzy przeżyli swoje i mają świadomość tego, jak działa świat, życie i bycie człowiekiem. Jest to także książka o Polsce – mocno pokazująca jak bardzo ta się zmieniła, a także: jak bardzo się nie zmieniła w pewnych sferach. Dużo tutaj buntu i niezgody na obecną sytuację, na ksenofobię, homofobię i ogólne wykluczenie. Byłem bardzo, bardzo ciekawy ile z tego całego oceanu ciepła, ale też i brudu uda się przenieść na scenę, zwłaszcza w musicalu, który nie jest najprostszą formą teatralną. Jednak panował we mnie spokój, bo wiem, że Cezary Tomaszewski jest ekspertem premium w tym, co robi i jego spektakle od dawna działają na mnie jak lampa na ćmę. Po wybornym „Gracjan Pan. Musical” z wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol łykam wszystko jak pelikan (nawet te mniej udane rzeczy jak koszmarna „Iwona, księżniczka Burgunda” w Teatrze Ludowym).
Cały spektakl oparto głównie na łódzkiej części historii opowiadanej przez Jana Peszka, gdzie skupiono się na niemożności zarobienia pieniędzy; gdy Dejmek nie dawał aktorowi ról i ten musiał chałturzyć w szkolnych spektaklach oraz walczyć z problemem alkoholowym. Mimo całej mroczności tej historii jest tam ogrom ciepła i miłości; nie skupiamy się tylko na złym, ale w tym złym szukamy też pierwiastków dobra, tej małej gwiazdki światła w ciemności. Dodatkowo, na całą opowieść biograficzną nałożono filtr „Królowej śniegu” Andersena – Maria to Kaj, a Jan to Królowa śniegu, która ma zamarznięte serce i nie wie, czy umie jeszcze kochać i czy kiedykolwiek potrafiła. Mam jednak wrażenie, że mimo usilnych prób przekazania całego ciężaru książkowego pierwowzoru, nie do końca udało się dowieźć; wydaje mi się, że spektakl odrobinę wieje pustką i treściowo jest dość prosty – zbyt prosty. Nie poczułem tego ukłucia, które miałem w czasie czytania „Nakurwiam zen”, nie było już tego wrażenia, że biorę udział w czymś intymnym i ważnym, co było mocnym kołem napędowym książki Marii Peszek. Ale spokojnie, nie zniechęcajmy się, bo pomimo, że treści jest niewiele w „Musicalu zen” to bawiłem się fantastycznie i wyszedłem zachwycony. Bo niezobowiązująca zabawa – mimo telenowelowych dramatów – na scenie jest możliwa. Ogromna w tym zasługa całego zespołu aktorskiego, reżysera, muzyki, choreografii, ale też fantastycznej scenografii Aleksandry Wasilkowskiej w której zamknięto wszystkich!
Jak wiadomo, Jan Peszek jest klasą samą w sobie i na scenie daje z siebie milion procent i robi to piorunujące wrażenie; jako jego młode alter ego możemy na scenie podziwiać Daniela Malchara, który jest kulą energii i doskonale tworzy pomost między obecnym Peszkiem a jego wersją z dawnych lat. Świetnie potrafi naśladować zachowania mistrza, ale też nie ogranicza się do samego kopiowania, a dodaje od siebie ten drapieżny pazur i ten swój charakterystyczny, smutny błysk w oku, w którym mogłem jakiś czas temu się utopić we „Własnym pokoju” w Łaźni Nowej, gdzie zrobił na mnie zapierające dech wrażenie.
Fenomenalnie było także oglądać Marię Peszek na scenie, nie tylko w roli piosenkarki, ale też aktorki. Doskonała robota, nie byłem świadomy jakim potrafi być scenicznym zwierzęciem i jak dobrze potrafi wygrywać nawet najdelikatniejsze emocje. Poza aspektem aktorskim bardzo przypadły mi do gustu piosenki zaaranżowane do spektaklu przez nią i Andrzeja Smolika. Wpadające w ucho, porywające, trafiające w czuły punkt, czasami może zbyt podobne do siebie, ale nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się nimi.
Muszę też wspomnieć o dwóch babciach – babci Karoli i babci Janeczce, granych przez Martynę Krzysztofik i Annę Syrbu. Hipnotyzujące role z zupełnie dwóch przeciwnych biegunów, zagrane, wytańczone i wyśpiewane z ogromnym pietyzmem; ciężko było oderwać od nich oczy, ogromne brawa.
Jak już wcześniej sygnalizowałem ważnym elementem jest scenografia Aleksandry Wasilkowskiej – zimna, trochę niepokojąca przestrzeń, ze stalaktytami, grubym Buddą i ogromną lustrzaną chmuro-zaspą na środku sceny. Mega klimatyczna i bardzo dziwna przestrzeń idealnie budująca klimat spektaklu. Poza tym, co wielokrotnie podkreślam w moich tekstach, szanuję scenografię, która nie zawadza aktorom, ale jednocześnie nie jest tylko tłem, a pełnoprawnym uczestnikiem historii – tutaj mamy właśnie ten przypadek. Wasilkowska stworzyła w swojej scenografii zupełnie odrębnego bohatera działającego na tych samych prawach co aktorzy i tancerze.
Cezary Tomaszewski wykonał kawał dobrej roboty, stworzył porywający, dragowy i przeciągnięty do przesady musical (w pozytywnym znaczeniu tego słowa!), który powala od samego startu dystansem do siebie i do historii, który wręcz hipnotyzuje widza i nie pozwala oderwać oczu przez całe 1,5 godziny. Pięknie to był spędzony czas, miałem odrobinę wzruszeń jak i odrobinę uśmiechów. Ubawiłem się jak świnia i szczerze mówiąc przez to jak zostało to wszystko poprowadzone, zatańczone, zaśpiewane, zagrane i opakowane, nie czułem bólu, że trochę to puste, naiwne i zupełnie odmienne od tego, co czytałem w książce – zresztą, mam świadomość, że każde medium rządzi się swoimi prawami i nie dało by się przenieść „Nakurwiam zen” w 100% na scenę. Naprawdę solidny i przyjemny spektakl. Teatr Słowackiego ma ostatnio szczęści do takich produkcji, bo uważam, że podobnie jak „1989”, „Serce ze szkła. Musical zen” ma szansę stać się hitem, bo ma na niego zadatki. Pozostaje mi tylko sprawdzić warszawską obsadę i stwierdzić, który zespół lepiej przechodzi test białej rękawiczki.
0 notes
Text
Jak to jest być ślusarzem? Praca pełna wyzwań i satysfakcji
Praca ślusarza to zawód, który łączy w sobie rzemiosło, technologię i nieustanne rozwiązywanie problemów. Dla wielu osób, ślusarstwo kojarzy się przede wszystkim z dorabianiem kluczy lub awaryjnym otwieraniem drzwi, jednak rzeczywistość tego zawodu jest znacznie bardziej złożona. W tym wpisie przybliżę, jak wygląda życie ślusarza, jakie są codzienne wyzwania oraz dlaczego ta praca może być fascynująca i satysfakcjonująca.
Ślusarz – ekspert od zamków, kluczy i zabezpieczeń
Na pierwszy rzut oka ślusarz to specjalista od wszelkich systemów zamykających – zamków, kluczy, drzwi i zabezpieczeń. Jednak praca w tym zawodzie wymaga znacznie szerszych umiejętności, a zakres obowiązków obejmuje:
Dorabianie kluczy,
Awaryjne otwieranie drzwi (np. w sytuacjach, gdy klucze zostaną zgubione lub zatrzaśnięte),
Naprawa i montaż zamków,
Tworzenie skomplikowanych systemów zabezpieczeń dla domów, firm i pojazdów,
Wykonywanie metalowych elementów na zamówienie, takich jak okucia, zawiasy czy specjalistyczne narzędzia.
Codzienne wyzwania ślusarza
Bycie ślusarzem to praca, w której trzeba mieć do czynienia z różnorodnymi wyzwaniami. Każdy dzień może przynieść nowe sytuacje, które wymagają szybkiego myślenia i elastyczności. Oto kilka najczęstszych wyzwań, z którymi spotykają się ślusarze:
Awaryjne sytuacje Jednym z najczęstszych zadań ślusarza jest pomoc w sytuacjach awaryjnych. Wyobraź sobie, że ktoś zatrzasnął kluczyki w samochodzie lub nie może dostać się do własnego mieszkania. W takich przypadkach ślusarz często musi działać pod presją czasu, nie tylko szybko, ale i delikatnie, aby uniknąć uszkodzenia zamka lub drzwi.
Różnorodność zleceń Każde zlecenie to inne wyzwanie. Czasem jest to dorabianie klucza do zamka, który ma kilkanaście lat, a innym razem montaż nowoczesnego systemu zabezpieczeń w nowo wybudowanym biurowcu. Taka różnorodność sprawia, że praca ślusarza nigdy nie jest monotonna.
Precyzja i technologia Współczesne zamki stają się coraz bardziej skomplikowane, co wymaga od ślusarza ciągłego rozwijania swoich umiejętności. Często trzeba pracować z zaawansowanymi technologiami, takimi jak zamki elektroniczne, immobilizery w samochodach czy inteligentne systemy zabezpieczeń.
Zalety pracy jako ślusarz
Samodzielność i niezależność Praca ślusarza to często praca na własny rachunek. Wiele osób w tym zawodzie decyduje się na otwarcie własnej działalności gospodarczej. Taka niezależność pozwala na elastyczność w zarządzaniu czasem pracy i wyborem zleceń.
Satysfakcja z rozwiązywania problemów Każde udane otwarcie zamka, każde dorobienie klucza to dla ślusarza dowód na jego umiejętności. Pomaganie ludziom w sytuacjach awaryjnych, takich jak zatrzaśnięcie się w mieszkaniu, daje poczucie spełnienia i satysfakcji z dobrze wykonanej pracy.
Rozwój umiejętności technicznych Ślusarz nieustannie uczy się nowych rzeczy. Nowoczesne systemy zamykające oraz narzędzia wymagają opanowania nowych technologii, co sprawia, że ślusarz stale rozwija swoje umiejętności techniczne.
Wyzwania w pracy ślusarza
Praca w trudnych warunkach Często praca ślusarza odbywa się w niekomfortowych warunkach. Ślusarze muszą działać niezależnie od pogody – otwieranie zamków na mrozie, w deszczu czy podczas upałów nie jest niczym wyjątkowym.
Dyspozycyjność Awaryjne sytuacje mogą zdarzyć się o każdej porze dnia i nocy. Wielu ślusarzy pracuje więc na telefoniczne wezwania, co oznacza konieczność gotowości do pracy również w weekendy, święta czy w nocy.
Dokładność i precyzja Praca z zamkami wymaga niezwykłej precyzji i koncentracji. Każdy zamek to inny mechanizm, a uszkodzenie jednego elementu może sprawić, że cały zamek przestanie działać. Dlatego ślusarze muszą być bardzo uważni i precyzyjni w swoich działaniach.
Podsumowanie
Praca ślusarza to zawód pełen wyzwań, ale jednocześnie daje wiele satysfakcji. To profesja dla osób, które lubią pracę techniczną, precyzyjną i chcą pomagać innym. Wymaga nieustannego rozwoju, adaptacji do nowych technologii oraz umiejętności radzenia sobie w stresujących sytuacjach. Jeśli cenisz sobie samodzielność, różnorodność i możliwość rozwiązywania problemów – ślusarstwo może być świetnym wyborem dla Ciebie.
Klucznik Gerwazy Mobilekey
0 notes
Text
Co zrobić aby zmniejszyć strach przed porażką?
Każdy z nas ma swoje lęki każdy z nas boi się czegoś w swoim życiu a strach przed porażką może być paraliżujący i powstrzymywać przed podejmowaniem działań. Aby zmniejszyć ten lęk, warto podjąć konkretne kroki, które pomogą w radzeniu sobie z obawami i zwiększeniu pewności siebie dlatego warto zrobić niektóre z tych sposobów z dołu:
Przekształć myślenie o porażce
Postrzegaj porażkę jako okazję do nauki, a nie jako koniec świata. Każda porażka przynosi cenną lekcję i doświadczenie, które mogą pomóc w przyszłości.
Ustal realistyczne oczekiwania
Nie oczekuj od siebie perfekcji. Zrozum, że błędy są naturalną częścią procesu i nikt nie jest doskonały
Akceptuj niepewność
Zrozum, że nie można kontrolować wszystkiego i nie zawsze można przewidzieć wyniki. Nauczenie się życia z niepewnością może pomóc zredukować lęk przed porażką.
Podziel cele na mniejsze etapy
Skup się na małych, osiągalnych krokach zamiast na całym projekcie naraz. To sprawia, że cele wydają się bardziej osiągalne i mniej przerażające.
Ćwicz umiejętność zarządzania stresem
Regularna medytacja, głębokie oddychanie czy techniki relaksacyjne mogą pomóc zmniejszyć lęk przed porażką.
Ucz się od innych
Zainspiruj się historiami ludzi, którzy pokonali swoje lęki i odnieśli sukces. Zrozum, że nawet najbardziej udane osoby doświadczają porażek.
Skoncentruj się na pozytywnych doświadczeniach
Przypomnij sobie sytuacje, w których odniosłeś sukces mimo obaw. To może pomóc w budowaniu pewności siebie.
Zadbaj o swoje otoczenie
Otaczaj się ludźmi, którzy wspierają cię i motywują do podejmowania ryzyka i prób.
Utrzymuj zdrowy styl życia
Regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta i odpowiednia ilość snu mogą poprawić twoje ogólne samopoczucie i zdolność do radzenia sobie ze stresem.
Skup się na procesie, a nie na wynikach
A przede wszystkim
Doceniaj swoje wysiłki i starania, niezależnie od wyniku.Proces nauki i rozwoju jest równie ważny jak osiąganie celów
Pamiętaj o swojej wartości
Regularnie przypominaj sobie o swoich mocnych stronach i sukcesach, aby budować pozytywne poczucie własnej wartości.(Jesteś wartościowy niezależnie od tego gdzie w tej chwili swojego życia się znajdujesz)
Zaakceptuj porażkę jako część życia
Zrozum, że każdy doświadcza porażek, i że są one naturalną częścią procesu uczenia się i rozwoju.(Nawet ja czasem nic nie robię i ponoszę porażki ale teraz wyciągam z nich wnioski ...choć kiedyś było inaczej)
Ucz się przez całe życie
Traktuj każdą sytuację jako okazję do nauki i rozwoju, co pomoże ci lepiej radzić sobie z przyszłymi wyzwaniami.
Pozdrawiam ✌️
#mysli samobojcze#nie chce mi się żyć#nie chce żyć#samookaleczenia#samotność#bede motylkiem#ból psychiczny#chude dziewczyny#chude jest piękne#chudej nocy motylki#anoreksja#Bulimia#stany depresyjne#depresja#moje zycie#motivation#motywacja#brak motywacji#trening.#mental health
0 notes
Text
Udane związki powstają tylko wtedy, kiedy wspólnie, z równym zaangażowaniem i zacięciem buduje je się cegiełka po cegiełce, na solidnym fundamencie. Dlatego nie zapominaj, że jedną z podstawowych wartości, kluczem do budowania trwałych relacji jest szczerość i zaufanie. Tylko dojrzały i odpowiedzialny człowiek rozumie, że szczera rozmowa bez tajemnic, przeinaczania i niedopowiedzeń to jedyny gwarant, który zbliża do siebie ludzi i spaja ich w uczuciach. Tylko słabi ludzie wybierają kłamstwo, a to najgorsza rzecz jaką można zrobić drugiemu człowiekowi. Niestety, wiele osób niesłusznie uważa, że lepiej jest udawać, że wszystko gra, a gry problem urasta do dużo większej rangi, to okazuje się, że już za późno na rozmowę, bo łatwiej jest się rozstać, niż naprawiać to co się zepsuło. Kłamstwo niszczy wszystko, a prawda daje Ci wybór zdecydowanie lepszych możliwości.
W miłości bywa różnie, ale przecież nie chodzi tylko o to, aby przeżywać piękne chwilę, ale przede wszystkim o to, aby wspierać się i być przy sobie w tych wszystkich trudnych momentach. Zdecydowanie łatwiej iść przez życie z poczuciem, że co by się nie działo i nie zostało powiedziane, zawsze jesteśmy w stanie podać sobie rękę i dalej patrzeć przed siebie w tym samym kierunku. To wspólny cel, bo udany związek to przede wszystkim partnerstwo, w którym nie sztuką jest pchać wózek wzajemnych uczuć i oczekiwań, gdy jest miło i kolorowo, a wtedy kiedy ma się mocno pod górkę brakuje sił. Razem możecie lepiej, mocniej i dalej, pokonywać wszystkie napotkane trudności!
Mam nadzieję, że w waszej wspólnej drodze, nigdy nie zapomnicie o szczerości, która jest kluczem do budowania udanych i trwałych relacji. A jeśli jeszcze tego któreś z Was nie rozumie, to chcę wierzyć, że szybko nauczy się tym kluczem posługiwać, bo to jedyna słuszna droga do otworzenia drzwi stojących na drodze do waszego wspólnego szczęścia.
0 notes
Text
Urzeka mnie ta wiara, że pieniądze załatwią wszystkie nasze deficyty. Że będziemy szczęśliwymi ludźmi, jeśli w dzieciństwie pójdziemy na określoną ilość zajęć dodatkowych. Albo jeśli będziemy mieli markowe buty, czy wyjedziemy x razy za granicę.
Dorosłe dzieci są spieprzone, bo rodzice zamiast dawać im czas, dawali im kompetencje do pracy w korpo i zaciągania kredytu hipotecznego. Nie przekazali, że od sprzedawania burgerów w McDonaldzie, owszem, można się nabawić odcisków i oparzeń na rękach, ale proste prace wykonywane w młodości uczą życia. Nie przekazali, bo uważali że byłby przypał przed znajomymi, gdyby posłali dziecko do takiej roboty. Przecież taka harówa jest dla miernot. A poza tym, lepiej żeby dziecko w tym czasie się uczyło, prawda?
Nie mówili: „Nie wszystkie związki, które cię czekają, będą udane. Być może twoje małżeństwo będzie pomyłką. Będzie nudne.” Nie przekazali zdrowego poczucia własnej wartości, dzięki któremu, można w takich sytuacjach zacząć od początku. I kolejny związek zbudować już lepszy. Chronili je, przez co dzieci te nie nauczyły się jak smakuje porażka. I ile sił kosztuje zwycięstwo. Nie powiedzieli, że niekoniecznie będą milionerami, ale mogą być zadowoleni z życia.
Co powtarzali? „Jeśli będziesz się dobrze uczył, to osiągniesz sukces.” Ale sukces przynosi nie szkoła, nie milion dwieście tysięcy kursów, tylko pasja. Samo jej odkrycie jest życiowym sukcesem.
Sukces bierze się z ambicji.
Z buntu.
Z innego myślenia.
Z drążenia jednej dziedziny.
Z tego wszystkiego, co szkoła tępi.
Z bycia nieszablonowym. Niepokornym wobec autorytetów. A szkoła od czasów Bismarcka, kiedy wsadzono dzieci za ławki ceni pokorę. Ceni grzeczne dzieci, które notują wszystko w zeszytach.
Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką rodzice mogą dać dzieciom, jest akceptacja.
Że praca w sklepie jest ok, pod warunkiem, że czują się szczęśliwi. Bo ktoś musi pracować w sklepie i nie każdy musi mieć gigantyczne ambicje. Że jest to ich życie i nie mogą dać sobie wmówić, jak mają żyć.
Nie popełniajcie błędów swoich rodziców.
Piotr C. pokolenieikea.com
#milosc#mężczyzna#kobieta#polskakobieta#cytatypl#polskiecytaty#cytatyomilosci#cytatyożyciu#cytat#cytaty#polskichłopak#polskadziewczyna#cytatyżyciowe#cytatnadziś#cytatożyciu#kobiety#inspiracja#cytatytumblr#cytatyomiłości#piotrc#pokolenieikea
72 notes
·
View notes
Text
Patrzeć, śledzić, kibicować, towarzyszyć - w tym byłem najlepszy. Byłem i pozostałem fanatykiem. To znaczy tym, kto popiera drugich
0 notes
Text
Nie mogłam się przed nim przyznać, jak rozpaczliwie chciałam wejść z kimś w romantyczną relację. Bo wiedziałam, jakie to żałosne. Serio. W pełni rozumiałam, że kobiety powinne być silne i niezależne oraz że nie muszą za wszelką cenę znaleźć miłości, by mieć udane życie. To, że tak bardzo pragnęłam mieć chłopaka - albo dziewczynę, partnera, kogoś, kogokolwiek - oznaczało, że nie byłam ani silna, ani niezależna, ani samowystarczalna, ani szczęśliwa w pojedynkę. Byłam naprawdę bardzo samotna i chciałam po prostu być kochana
0 notes
Text
środa, 9 sierpnia 2023, 21:28
spotkałem w sklepie koleżankę ze studiów, taką najlepszą z którą mam mnóstwo najlepszych wspomnień z tego okresu tuż przed chorobą... taką koleżankę z którą ostatni raz widziałem się na jej ślubie, a ostatni raz pisałem chwilę po narodzinach jej pierwszego dziecka.. teraz jest on wygadanym młodzieniaszkiem, a ona się rozwodzi....
hm, lubiłem sobie wyobrażać jej udane życie versus moje zupełnie przerwane/zatrzymane w bańce depresji i lęków....
ja cóż /u mnie wszystko po staremu nic się nie zmienia/
u ciebie życie ruszyło, przeżyło i teraz się wykoleja...
a miałem taki zapał przed tym spotkaniem w sklepie... może byłem przerażony perspektywą i zakończeniem dzikich-rozmów.. ale i taki z dziwnym pałerem... i samozaparciem...
teraz ciągle myślę o niej, o wyborach jakie dokonaliśmy i jakie ktoś podjął za nas...
myślałem nawet czyby nie wysłać jej sms na stary numer (niepewny czy nie zmieniła) i umówić się na kawę by choć przez chwilę być znów razem na studiach i cieszyć się chwilą... lecz cóż... to przecież ja... za bardzo martwię się jej na to reakcją....
nie mogę się uwolnić od krytyka, który na mnie żeruje... krytykuje mnie za samo myślenie o podjęciu działania jak i za samą bierność i trwanie...
ale samo trwanie jest prostrze...
w ostatecznym rachunku natura dąży do wygody...
0 notes
Text
Co to znaczy, mieć cel
Jeśli nie wiesz gdzie prowadzi Twoja droga, to na pewno nie dojdziesz tam, gdzie chcesz. Jeśli masz tam dotrzeć - musisz wiedzieć że tam dotrzesz. Nie przypuszczać. Nie mieć nadzieje. Wiedzieć. Wątpliwość jest pierwszą rzeczą, którą trzeba wyeliminować. Nie ma miejsca na gdybanie. Trzeba być tego pewnym. Drugą rzeczą, którą trzeba wyeliminować są inne cele. Cel musi być jeden, a wszystko inne trzeba mu podporządkować.
W moim przypadku to nie sytuacja miała wpływ na wybór, tylko pragnienie.
#sport#cel#motywacja#pozytywne myślenie#wiara#udane życie#cel w życiu#pragnienie#drzwi stoją otworem#klucz do sukcesu#trening#praca#siła#moc#siła woli#głowa najważniejsza#moc myślenia#zmień myślenie
7 notes
·
View notes