#rysunkowy
Explore tagged Tumblr posts
Text
"Dlaczego ciągle za mną chodzisz? Bo szkodzisz mi naprawdę, a przecież jesteś na niby Rozmawiam ze znajomymi I niby o Nim wiedzą, ale nikt go nie widzi Rysunkowy Potwór Pierdolony za mną tupta od początku Anyżowy overdose (za dużo anyżu!) Weź mnie przytul, albo coś (weź mnie kurwa przytul!) On chyba mnie dogania Więc na Niego uważaj (powolutku) Rysunkowy Potwór"
1 note
·
View note
Text
25.08.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 542. Limit +/- 2100 kca1.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalori1 od: 48 dni
Kurde wkurza mnie ten Tmbler czasami. Chciałabym żeby Wasze posty pojawialy mi się na głównej, a one z dupy pojawiają mi się w zakładce "Dla Ciebie" niby błędu nie ma, ale czasami mam zdziwko...
***
Poza tym bardzo ruchliwa nocka.
Wzięłam ze sobą szkicownik. Robię jakiś tam challanege rysunkowy. Taki bardziej dla siebie. Uruchamiam wyobraźnię. Będę rysować to.
Chamski zrzut ekranu z Pinterest'a ale nadal nie wiem jak wrzucać obrazki żeby nie były w linku.
Udało mi się coś nabazgrolić ołówkiem mimo tego, że ciągle coś się działo jak to w weekend.
To nr 1 z listy "Something on The Forest". Zwykle większość moich nocnych zmian to siedzenie na dupie. Zamiast grać na telefonie będę rysować. Chyba fajnie 😉.
***
Poza tym dziś wieczorem spotkanie z kolegami na granie w AD&D. Więc post wcześniej. Próbujemy wszystko ogarnąć z S. zanim wyjedzie do Niemiec - zagrać sesję, we wtorek pójść jeszcze raz do naszego sklepiku z grami na Standard (Magic The Gathering) i randka z kinem (Obcy). Później zostanę słomianą wdowa na miesiąc 😭.
Dobrej nocy wam życzę!
#ed recovery#utrzymanie wagi#pro revovery#ed18+#edadult#chce byc piekna#foodbook#food log#bez liczenia kalorii#bez kalorii
26 notes
·
View notes
Text
FINAŁ AOT
Odkładałam to długo - bo jak obejrzę ostatni odcinek (film o fabule kończącej materiał źródłowy - który przecież znam, a który już ochlipałam tęsknotą 2 lata temu lub jeszcze dawniej) to tym razem NAPRAWDĘ będzie tu zupełny koniec Ataku Tytanów. Żadnego nowego rozdziału komiksu, żadnej nowej ekranizacji. Koniec po prostu, finisz, zamknięcie historii, która towarzyszyła mi chyba ponad dekadę.
No, ale ten film wyszedł miesiąc temu, spoilerów się nie udało uniknąć (dobrze, że wcześniej znałam mangę, bo gdyby mi te spoiler zasadzono to miałabym ból dupy), maaaaaasę ludzi chce o tym ze mną rozmawiać, a na zajęcia z Socjologii będę miała do zrobienia prezentację i pomyślałam, że Atak Tytanów to jak ulał, po prostu cudownie pasuje.
Więc oglądam.
[Dla kontekstu: "Atak Tytanów" to fabularno-rysunkowy projekt scenarzysty i rysownika, Hajime Isayamy, nad takimi zagadnieniami jak "kto faktycznie ma predyspozycje do stania się masowym mordercą" oraz jego fabularne i luźne przetworzenie historii I i II wojny światowej w Europie ze szczególnym naciskiem na kwestie antysemityzmu. Co charakterystyczne dla "Ataku Tytanów" - mamy tu bohatera zbiorowego, nawet na pierwszym planie nie przewodzi nam tylko protagonista - którego łatwo określić - ale również na równym planie śledzimy historię dwójki jego najlepszych przyjaciół. Polecam. Dobry shit!]
Film otwiera baaaaardzo dynamiczna scena, która aż się prosiła o jakiś podkład muzyczny nawiązujący dynamiką i stylem (patosem i bitem, jakimiś takimi dźwiękami, że myślę o power metalu połączonym z muzą operową) do pierwszych openingów. Moim zdaniem tło muzycznie niedowiozło. Za delikatne jest. Widziałabym tam większe pierdolnięcie (zwarzywszy na to, że w powietrzu latają olbrzymie głazy), ale animacyjnie złoto. Szczególnie scena z transformacją Reinera (ostatnio dużo o postaciach z AoT rozmawiałam - właśnie z fanami w studium żałoby za swoim ulubionym show - i wyszło mi, że moim ulubionym bohaterem jest Reiner).
Co moim zdaniem animacja robi lepiej niż komiks: pokazuje nam faktyczny dramatyzm i "ludzkie", nie-nadprzyrodzone bohaterstwo i skille takich postaci jak Onyankopon (przecież jak on podrywa ten samolot do lotu i scena skacze między tytanami, ekipą głównych bohów i samolotem to można sobie odgryźć paznokcie kibicują chłopakowi by ten samolot poderwał do lotu).
Nie, dobra, jestem na 11 minucie i cofam to o muzyce, która niedowozi. Gdyby była bardziej dramatyczno-patetyczna to by nam, widzom pompy wysiadły. TYLE się tu dzieje, tyle tu walki o życie i zwrotów akcji, że masz efekt przedawkowania tauryny/kofeiny bez picia tauryny/kofeiny. Puls napierdala jak szalony.
Nadal mam z Mikasą problem. Mam wrażenie - i zastanawiam się czy to TYLKO wrażenie? - że w komiksie jest głębszą postacią. Niby w ekranizacji widzimy te sceny, które widzimy w mandze. Niby dziewczyna wymownie milczy tyle samo co w pierwowzorze, niby widzimy jej reakcje i gesty zgodnie z intencją autora... Ale manga poprzez CZAS i ilość klatek, miejsca, układ stron i wielkość rysunków zaznacza nam, odbiorcom, że gesty, grymasy czy inne reakcje (lub akcje) Mikasy są ważne - ze względu na jej introwertyczny charakter, ze wzgledu na to jaką osobą jest za pomocą przestrzeni doastajemy wiadomość, że to co robi Mikasa jest ważne, jest emocjonalne, chociaż nie mówi tego na głos lub chociaż mówi coś innego niż my domyślamy się, że czuje. Po prostu komiks nam zaznacza, że to jak reaguje na różne interakcje Mikasa jest diabelnie ważne, ważniejsze niż reakcje, gesty czy decyzje bohaterów 2-giego czy 3-ciego planu. Tym czasem w anime gdzieś mi się to zaciera. Mikasa z frontu co jakiś czas jest spychana na 3 plan.
Mam wrażenie, że Mikasa jako bohaterka jest ważna w anime, ale nie tak istotna i tak pełna niuansów jak w mandze. Widać, że animatorzy woleli przeznaczyć przestrzeń na animowanie jej w scenach walki - bo jest zajebista i to nie podlega dyskusji, tak jak to, że hajpuję każdej scenie batalistycznej z Mikasą. Jest to zawsze perełka animacyjna. Ale jednak... szkoda, bo to jak bardzo ona faktycznie jest zniuansowana jako bohaterka ma swój pay off właśnie na tym etapie historii - na finishu (a już widziałam spoilery-screeny na których twócy z JEJ momentu epilogu zrobili moment Erena, ech - bo Mikasa w wersji anime właśnie nie stoi na własnych nogach, twórcy nie wierzą, że epilog TYLKO z nią -jak w mandzie- i jej punktem widzenia na jej tragedię jest wystarczającym payoffem dla widza, bo być może zdają sobie sprawę, że nie zbudowali dostatecznie tej postaci by widz współodczuwał z nią, ech, tak mi się wydaje).
OMG właśnie doszłam do sceny w której Mikasa robi to:
OMG.
OMG!
Ta kwestia wygłoszona plus jak ONI TO ZAANIMOWALI (te kolory! i te skrzydła "tajemniczego potwora" w tle! *o* OMG to jest piękne! Od razu pomyślałam o scenie z Deanerys, tej z ostatniego sezonu, gdy została hitlerem, a styłu za jej plecami Drogon rozwiną skrzydła - ten sam vibe - historia opowiadana wizualnie, tyle, że tutaj anioł śmierci).
OMG jeszcze raz O,o szok, te koloery, ta animacja i ta przemowa w desperackiej chwili (i ten głos Anie w tle xD rujnujący epickość sceny xD w tłumaczeniu, które oglądam walnęła "Mikasa, posuń się jeśli łaska" xD):
Mega się cieszę, że przy całej presji i konieczności zwijania scenariusza do minimum dostajemy rozterki dotyczące poczucia lojalności Annie: zainteresowała się brakiem typa na którego ma crusha, ale przypomniało jej się, że typ walczy po innej ideologicznie stronie frontu (bo teraz to nie ma znaczenia xD), więc zaraz się poprawiła pytając o nieobecną koleżankę z jej formacji matki xD. Taka skołowana (i to do cholery buduje postać!).
I tak btw - uwielbiam to, że Isayama pisze tyle fajnych bohaterek.
MEGA podoba mi się sposób zaanimowania walki Pieck. Nie mogę fajnych screenów znaleźć w sieci, ale wyskakuje jak pocisk ze swojego tytana i napierdala od nowa. Naprawdę to robi wrażenie - w mandze robiło, a tu wizualnie też robi.
Mam błąd! Mam błąd! Mikasa i Connie skaczą z latającego Falco ZA PLECAMI Annie, która w powietrzy zmienia się w tytankę (w sumie to właśnie tytanka Anie to przykład braku polotu i utartego seksistwoskiego wzroca, którym podążał Isayama - jej supermocą jest to, że jest dużą kobietą. I tyle... Dobrze, że z upływem lat porzucił te płytkie schematy) - powinni być spaleni na chrupko.
Niezmienie BAWI mnie, że Levi pełnym nienawiści i pasji głosem oznajmia, że poluje na Dzika xD. Niby wiem, jak japończycy czytają sylaby zapisywane z "z" na początku, niby wiem, że to jest "dz" w różnym stopniu zmiękczenia, ale fizjonomia postaci i świat przedstawiony powodują, że imię bohatera poznanego najpierw w mandze jako "Zake" czytam jako "Zik" i będzie "Zikiem" w mojej głowie już na zawsze (tak jak "Levi" będzie "Liwajem" bez wzgledu na to, że w anime słyszę "Ri-waj"). Dlatego to zabawne dla mnie, że "Zik" jest czytany jako "Dziku", a jeszcze bardziej bawi mnie, że w polskim języku akurat istnieje słowo "dziku" i przez to Levi rządny zemsty na dzikiej świni zawsze mnie bawi. xD
Dobra, jeszcze, tak - w ostatnim akcie historii (w sensie, że od czasu wydarzeń z VI sezonu, po timeskipie) Armin mnie porusza i mocno się identyfikuję z nim, jako z bohaterem. W jednej ze scen mamy alegorię w której Armin mówi będąc w stanie letargu/omdlenia do swojego bezwładnego ciała w innym znaczeniu, ale zasadniczo TO SAMO co ja w chwilach słabości kiedyś do własnego ciała ciskałam. Czuję tą desperację i pogardę. Bardzo ta scena (i w mandze i w animacji) rezonuje ze mną, boli. Mocno ją czuję. :( Zarazem czuję zrozumienie, ale też wstyd, że człowiek sam siebie jest w taki sposób poniżyć...
OMG... scena z ratowaniem niemowlęcia przed Dudnieniem, to niby kilka sekund, ale MASAKRA. Aż miałam ciary z przerażenia... O_O
youtube
Kolejna rzecz: scena rozmowy Armina i Dzika w Ścieżkach, ta bardzo filozoficzna rozmowa o sensie istnienia, w której naprawdę łatwo się złapać na tym, że się wyłączasz, jeżeli trafisz na zbyt toporne tłumaczenie. Pięknie ją zrobili. Pięknie wizualnie przedstawiono symbol szczęścia płynącego z więzi (Armin widzi listek, a Dziku widzi piłkę basebalową, bo każdy ma inne skojarzenia prezentujące tę samą ideę) .
OMG, OMG! Sekwencja oswobadzania Armina to jest taki Marvel, MCU, holiłódy, że JAPIEROLEPROSZĘPAŃSTWA ile tu zwrotów akcji! AAAA! Muszę zrobić pauzę i się czegoś napić. xP Co za emołszyn!
HAHAHA! W komiksie scena w której następuje ostateczna konfrontacja Levia i Zeke jest komiczna i zarazem zaskakująca, dostarczająca i pełna spełnienia (o dziwo - dla obydy bohaterów! Wspominałam, że Isayama DOBRZE to napisał? Bardzo dobrze! Historia o zemście, która zarazem nie jest o zemście, a o pogodzeniu się ze swoim losem i ze swoją misją. Ech to JEST TAK DOBRZE napisane!). Ale w anime ta scena (obejrzana bez kontekstu) to jak wstęp do fanficka o quirowej miłości. xD I jeszcze ten drżący z niedowierzenia głos Levia, gdy wymawia imię faceta na którego punkcie miał obsesję "Dziku...", a tenże facet, goły i wesoły macha do niego z daleka - no i ja prosty człowiek jestem (a w tym przypadku to nawet prostacka jestem), Levi złowił dzika, cieszę się bardzo. xD
Przemiana Armina - jak zawsze piękna i straszna. Animacja grzybów atomowy to konik Japończyków (oczywiście nie bez przyczyny i nie bez zgrozy, nie pozbawione kulturowej, wielopokoleniowej traumy, której w pełni w Europie nie zrozumiemy, ALE możemy podziwiać te piękne w swojej bezwzględnej destrukcji animacje).
Dym. Scena z dymem. Dym... Kurde. Chociaż wiem co będzie dalej to mimo tego oglądając zaanimowaną tę scenę znowu poczułam ukłucie w sercu. :(
Isayama - typ budujący opresję w opresji, opresję w opresji. Po prostu znęca się nad swoimi bohaterami. Ech. No podnosi ciśnienie.
Dotarłam do sceny w której - jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi - Mikase boli od tej strasznej, gorzkiej prawdy głowa i twierdzi, że chce wrócić do domu. I WIEM co zaraz zobaczę, a jeszcze nim zobaczyłam ronię krokodyle łzy. Co ze mną jest, że ostatnio byle co, a ja się wzruszam!!!!???
Tak fajnie było zobaczyć ich przytulonych...
Piękna jest scena w której Mikasa i Levi (oraz pozostała część ekipy) współpracuje nad ostatecznym desantem. Oglądanie tego na rzutniku robi dodatkową robotę. Piękna animacja. I pięknie zaanimowali ostatnie cięcie Mikasy - dodali detal w tle, jedną rzeczy, która dodaje całej scenie delikatności, a która w mandze nie była specjalnie efektowna (włosy *.* piękne).
ANYWAY - ponownie mam myśl taką samą jak po przeczytaniu mangi: jeżeli NAPRAWDĘ kogoś darzymy miłością to nie fundujemy tej osobie świadomie traumy w myśl tego, że nawet zmanipulowanie tej osoby do podjęcia odpowiedzialności za wykonanie podjętej przeze mnie (!) decyzji zapewni mi miłosiernie konsekwencje i złagodzi mój ból (związany z podjętą bez konsultacji decyzją, która rzutuje na obydwoje). To wciąż paskudny egoizm. To wciąż wykorzystywanie wiedzy o wartościach drugiej osoby i cyniczna, wykalkulowana manipulacja. I paskudne, toksyczne zachowanie, zabawa uczuciami drugiej osoby. To nie jest romantyczne. To jest upiorne dlatego, że bohaterowie uważają to za "romantyczne choć kurwsko bolesne". Dlatego to tym bardziej szokuje.
Część II, "sen" Armina zaczęłam. I w mandze ta cześć mi się bardzo podobała. Zobaczymy jak to wygląda w anime...
Hahaha xD Eren wyznaje Arminowi, że zaplanował wsyztsko pod konkretny scenariusz i że ma plan jakie role mają objąć na koniec jego przyjaciele. A Admin to wykoncypował, wyśmiał i asertywnie powiedział "nope, nie mam zamiaru skorzystać z Twojego planu". Kurde, lubię Armina! :D
Kurcze, ta scena jest świetna... Eren sobie tak bardzo nie radzi z własną banią. Armin go z taką empatią słucha - ale potrafi asertywnie postawić granice. Czuć dramat Erena. Czuć.
"Jestem niewolnikiem wolności" - mocne tłumaczenie.
Nie chcę tu wchodzić w analizę tego jak Eren rozumie wolność i dlaczego to jest stan bliższy psychopatii niż ruchowi hipisowskiemu, bo o tym w internecie pisali świetnie psychologie, łatwo znaleźć w sieci, polecam. Ale i tak mocne zdanie.
Pożegnanie Armina z Erenem - to ostateczne - jest bardziej wylewne i emocjonalne niż pożegnanie z Mikasą. Nie kminię tego... Znowu mam tu takie poczucie jak w Naruto - że homoerotyzm w sumie interesuje twórców (bo chłopaki żegnają się trochę jak bracia, a trochę jak pokrewne dusze, partnerzy znajdujący porozumienie na głębokim, emocjalnalnym poziomie, w poczuciu wzajemnej akceptracji pomimo urazów i różnic; obiecują sobie wzajemnie, że już zawsze będą razem - w piekle, i tak się spotkają), ale nie mogą tego napisać wprost. I jedcnocześnie dlatego mam poczucie spłycenia postaci Mikasy - ona nie ma scen tak głębokiego i pełnego wylewnych emocji porozumienia z Erenem. Dlaczego tak się nie pisze kobiet w mangach?
Zamknięcie wątku Reinera - RYYYYYYCZĘ! Mama go kocha! I RYCZĘĘĘĘĘĘĘĘ! Wzrusz.
Końcówka z dawną ekipą - priceless. :D Armin z fryzem jak mój chłopak, Reiner i Jean na odwiecznym banterze (między nimi jest to co bym nazwała męską przyjaźnią: trochę rywalizacji, w ogień za sobą skoczą, złośliwe odzywki rzucane z nawyku i masę sympatii).
Annie i Armin - <3 awwwwww.
Ooooo! Jednak oglądałam jakiś spreparowany fanart, a nie screen z ostatniej sceny Mikasy! Jednak to jest moment Mikasy. I to pięknie zaanimowany moment! Aż się wzruszyłam!
No i końcowa animacja też jest świetna. Bardzo mi się podoba.
Ech.
No i to jest koniec... i smuteczek...
Ech... muszę znowu znaleźć sobie mangę w która się wkręce... Nie lubię jak historie, które przez dekady ukazywały się regularnie, których współistnienie z czasem było oczywiste jak to, że po dniu nastanie noc NAGLE kończą się. Nawet jeżeli kończą się payoffem. Trudno w takich momentach jest. Zostawiają te historie pustkę po sobie.
7 notes
·
View notes
Text
Rysunkowy potwór Pierdolony za mną tupta od początku
5 notes
·
View notes
Note
chivas - rysunkowy potwór
Send me anonymously a song you think matches my vibe
0 notes
Photo
Techniki mieszane, kolaż cyfrowy, fotografia, portret rysunkowy, grafika cyfrowa
0 notes
Text
#draw#art#artists on tumblr#girl#illlustration#drawing#picure#dessin#dibujo#zeinchung#zeichnen#teken#disegno#desenho#rysunkowy#pencil drawings#sketch#pencil art#instaart
12 notes
·
View notes
Photo
. . #inspiracja #kompozycja #rysunek #rysunkowy #mostszczytnicki #konstrukcja #stalowa #przęsło . #mostywroclawia #architecture #architekturawrocławia #kurs #codzienny #cardriving #morningstar #anichylinskafoto https://www.instagram.com/p/Bxb7JBsl-nG/?igshid=680fpo44naun
#inspiracja#kompozycja#rysunek#rysunkowy#mostszczytnicki#konstrukcja#stalowa#przęsło#mostywroclawia#architecture#architekturawrocławia#kurs#codzienny#cardriving#morningstar#anichylinskafoto
0 notes
Text
#kitku#muszę coś spsocić#wypuścicie mnie z domu#koniec z lockdownem#nie wytrzymię#zabawne#polski#kotek#komiks#kot#rysunkowy kot
4 notes
·
View notes
Photo
Tralala, trąbki~
#poszło sprawniej niż się spodziewałam#gif#own art#trumpets#trąbki#no bo zaczęłam robić ten film rysunkowy i zaczęłam od trąbek bo myślałam że tak będzie najprościej#a potem się zorientowałam że trąbki to jedyny fragment wymagający względnie płynnej animacji#cała sekwencja trąbek trwa dziesięć sekund to co widać w gifie to dwie sekundy#podoba mi się jak to wygląda#więc wrzucam już teraz#zrzęda walentynki 2020
3 notes
·
View notes
Photo
#pies#pieseł#pies Pawłowa#psy#psy Pawłowa#piesek#paw#śmieszne#humor#na wesoło#żart#żart rysunkowy#mem#porównanie#uczeni
1 note
·
View note
Photo
#szczepienia#szczepionki#szczepiony#odporność#satyra#rysuneksatyryczny#humor rysunkowy#humorobrazkowy
0 notes
Text
„Najwidoczniej jestem najgorszy, najwidoczniej nie masz czasu na rozmowy ze mną, nie ma o czym, a od narkotyków nie ma takiej co by nie miał fobii, rozdzielam z folii, nie gonie kropli, bloki jak rysunkowy.”
91 notes
·
View notes
Text
OMG przyszedł! Ale się jaram! Przyszedł tablet rysunkowy!
23 notes
·
View notes
Text
Rysunkowy potwór Pierdolony za mną tupta od początku
0 notes
Photo
"Rysunkowy chłopak" by K.N. Haner
Czytaliście tę powieść? A może macie ją w planach czytelniczych?
Wydawnictwo / Publisher: Editio Red
0 notes