#pracodawca
Explore tagged Tumblr posts
Text
Jeśli masz problem z motywowaniem pracowników zapraszam do przeczytania postu, link znajdziesz poniżej.
Na pewno warto, na sam koniec będzie bonus 😉
0 notes
Text
Firma z Chorzowa wśród najlepszych pracodawców w Polsce
Superauto.pl znalazło się w gronie najlepszych pracodawców, którzy zostali wyróżnieni w Polsce w badaniu Kincentric. Tytuł “Najlepszego Pracodawcy” przyznawany jest wyłącznie na podstawie badań przeprowadzanych wśród pracowników danej organizacji. Continue reading Untitled
View On WordPress
0 notes
Text
to głupie, ale strasznie bawią mnie ogłoszenia o pracę, gdzie pracodawca tytułuje swoją ofertę w stylu: "kelner poszukiwany!!" jezu dokąd on zwiał i co wyście mu zrobili
#jobhunt hell#delete later#a tak ogólnie to okropnie wkurwia mnie jak pracodawca nie pisze nazwy firmy/lokalu . to zdarza się wyłącznie na OLX wi��c no .#nie powinnam się była spodziewać wiele 😐 no ale hej. tak się nie robi. bandyci
1 note
·
View note
Text
Nowy rok, nowa praca
Mimo że pracodawca ten sam i "tylko" inny instytut, trochę mi niekomfortowo. Krótko mówiąc-nieco się cykam.
20 notes
·
View notes
Text
Pracodawca, chcąc sobie stworzyć grupę pokornych niewolników, razem z umową o pracę powinien podstawiać do podpisania umowę kredytu hipotecznego. Takie dwa w jednym, wash & go. Wszyscy dostają to, czego chcą. A jaka oszczędność czasu. Czterdzieści lat pracy, czterdzieści lat spłaty kredytu. Trumna w promocji po spłacie.
Piotr C. z powieści Pokolenie Ikea
#Milosc#polskadziewczyna#polskichlopak#cytaty#cytat#cytatyożyciu#cytatyomiłości#inspiracje#mężczyzna#kobieta#myśli#polska#polskiecytaty#motywacja#miłość#blog#pokolenieikea#piotrc#ona#on#cytaty_i_nie_tylko#cytaty_opisy_teksty
56 notes
·
View notes
Text
Bezmagia świąt
Żeby Was... Pogadam, pogadam i se pójdę. Posłuchajcie:
Wczoraj wieczorem zadzwonił król R. Ustawiliśmy się na browara. Coza pokurwiona pogoda. Owiało, olało, owiało, olało z owianiem jednocześnie... Czuliśmy się jak na morzu w czasie sztormu.
//
Król R. powiedział, że zmarł ojciec króla J. Pogrzeb był wczoraj. Mogłem jechać, ale nie wiedziałem. Byli królowie R., S. i K. Dobre i tyle. Pogrzeb cywilny, bo ojciec króla J. był jehowym.
//
W pracy króla R. jest zupełnie jak w mojej. Jaka czarna komedia! Żeby pracodawca kupił jakąś pierdołę, ale ważną, musisz się wręcz bić. Suma sumarum kończy się tak, że wściekły kupujesz sam. Oczywiście na fakturę, ale czas musisz poświęcić swój. Często jeszcze usłyszysz, że za dużo kupiłeś. Chuj, że rachunek koło 10zł. - Swoje wewnętrzne bitewki też mają. Jakimś cudem koleś z brygadzisty awansował na kierownika. Miał się zajmować właśnie zaopatrzeniem, ale odjebało mu i wpierdala się w każdą sferę życia i firmy. Wszyscy mają go dość, a koleś czuje się panem świata uprzykrzając ludziom życie swoimi pomysłami które zbawią firmę.
//
Dokończyłem wczoraj "Pustego Człowieka" i obejrzałem "Starą Baśń". Super wersja, bo musiałem co chwila zgłaśniać i ściszać. Pijany byłem.
//
Nie mam kaca. Ale jakoś szczerze mówiąc wolę wieczory z herbatą. Mam nadzieję, że nie wrócę do ciągłego dawania w gaz. Z resztą nawet nie mam sposobności.
//
Paczka dalej u nadawcy. Zaczynam czuć frustrację. Nawet nie dlatego, że nie dojdzie na święta, ale że się z nią nic kurwa nie dzieje.
//
Pogadałem, spierdalam do pracy.
Dobry wieczór ;]
12 notes
·
View notes
Text
28.01.2024
Wziąłem 120 mg oksykodonu dożylnie, ale się złamałem i poszedłem kupić dwójkę alfy-PVP którą też oczywiście podałem i.v. nie wiem po prostu pękłem przez 2 tygodnie nie brałem żadnych stymulantów, katynonów i beta-ketonów, i teraz po prostu podaję samą alfę-PVP albo robię speedballa alfa-PVP i oksykodon w jednej pomce o 16:00 skończył mi się temat to poszedłem i dokupiłem drugą dwójkę alfy i też załatwiłem receptę na 2 opakowanie OxyContinu ogólnie wszystko idzie w tym kierunku, że najpewniej teraz na początku lutego wyjeżdżam do Włoch do ojca, więc będę musiał tam przejść odstawienie opioidów zabiorę ze sobą z 4 paczki Thiocodinu 16 tabletek i 150 mg oksykodonu, tak żebym miał na 3-4 dni, a na skręta biorę ze sobą pregabalinę 150 mg, alprazolam 1 mg, klonazepam 2 mg, bromazepam 6 mg, zaleplon 10 mg, klonidynę 0,075 mg, dekstrometorfan 30 mg, trazodon 150 mg, kwetiapinę 150 mg i sertralinę 50 mg wyjazd do Włoch też będzie prowadził do tego że nie skończę szkołę średnią którą ogólnie miałem już skończyć rok temu ale pracodawca nie podpisał mi papieru żebym poszedł na egzamin a jak się pytam o skrócenie praktyk bo powiedział mi że skróci mi praktyki o pół roku to co chwilę mi powtarza że już w tym tygodniu pójdzie to załatwić a kończy się na tym że nie robi nic a teraz znowu od 4 tygodni słyszę że pani z którą jest umówiony o skrócenie praktyk jest chorą i jej nie ma po prostu biorę kupuję bilet na autokar i wyjeżdżam nawet nie daję wypowiedzenie umowy więc trochę leków żeby złagodzić skręta sobie przygotowałem a i jeszcze to tego mam dostęp i cena w przeciwieństwie do Polski jest bardzo tania nie mówiąc też o tym że w Polsce nie ma tego dużo więc będę miał dużo haszyszu który bardzo łagodzi objawy odstawienia opioidów.
#kodeina#lekomania#morfina#narkomania#narkotyki#oksykodon#opiaty#opiowrak#uzależnienie#oxycontin#mefedron#klefedron#alpha pvp#mdpv#stymulanty
7 notes
·
View notes
Text
4.09.2023
Dziś: wystawiłam na sprzedaż PRAWIE wszystkie ciuchy, którym robiłam zdjęcia. Prawie. Anyway - chociaż nadal nic nie sprzedałam to czuję się tak bardzo sprawcza! I do tego poskładałam to co już wystawiłam pięknie w kosteczkę, do pudełka, i przyszykowałam na jutro lub na czwartek 5-6 kolejnych ciuchów do obfotografowania i wystawienia.
Co zrobić by ciuchy się sprzedały na Vinted?
Co decyduje o sprzedaży!?
HELP vintedziary! Wskazówki mile widziane!
Źle mi z tym, że zaginął mój dysk zewnętrzny. Służył TYLE LAT, a teraz przepadł i NIE MA. Strasznie mnie to martwi i frustruje. Na 200% jest gdzieś w domu tylko nie pamiętam gdzie, a chaos mamy taki przez ilość ZMIAN w ostatnich miesiącach, że mój mózg uznał, że zapamiętanie lokalizacji dysku zewnętrznego to pomniejsza i nieistotna informacja, której nie warto pamiętać, bo prędzej czy później na niego trafię. No właśnie. To tego... Od 4 miesięcy szukam i NIE MA. A problem w tym, że nie mam już też wolnej pamięci na komputerze, aby zrzucać zdjęcia (których robię milion WCIĄŻ) przez które nie mam wolnej pamięci na telefonie. No pat. TERAZ MUSZĘ odnaleźć dysk zewnętrzny, bo inaczej utonę we własnym spamie.
[Nie wspominając o tym, że nie mam teraz na co zgrywać zdjęć ciuchów do wystawienia na Vinted :P]
Podlałam dziś i urządziłam kąpiel wszystkim kwiatkom. Wszystkie teraz są zielone, woskowate i lśniące. Muszę jeszcze znaleźć czasoprzestrzeń by posadzić szczepki, które dostałam jakoś... w maju? Stoją smętnie na parapecie w kuchni, bo zwyczajnie mam czasu, siły, motywacji i bardzo mnie to smuci... :(
Zrobiłam i rozwiesiłam pranie. Banał, a baaaaardzo trudny do zrobienia od jakiś 5 dni... A dziś się udało!
Zrobiłam nam śniadania na dwa kolejne dni, które rozwalają system: puree z dyni <3 z przyprawami do hummusu i odrobiną pasty z pieczonej papryki mojego chłopaka (w zeszłym tygodniu kupiliśmy na promce w Biedrze około 6kg papryki i O. odczarował coś w rodzaju pasatty paprykowej z cebulką i odrobiną bakłażana - składniki te same co w ajvarze, ale smak zupełnie inny przez wcześniejsze upieczenie/ugrillowanie papryki). Po prostu PYCHOTKA.
Na puree posypałam mieszankę proteiny lunchowej (sobie 40g, do porcji O. 60g - saszetki liczą po 100g) - ryż, makaron verminceli, troszkę groszku, marchewki. Gotowałam w kurkumie - więc żółte wyszło.
Na to kilka łyżek wcześniej upieczonych w ziołach ćwiartek ziemniaków, połówek młodej marchewki, cebuli i papryki. Pyszne, jędrne warzywa! Ach! Uwielbiam warzywa! :D
Do tego małe kotleciki, po kilka na pudełko lunchowe - mięso mielone połączone z całym opakowaniem szpinaku, przypraw, drobno siekaną cebulką oraz selerem naciowym, otrębami gryczanymi i ostrą srirachą. Pieczone piekarniku (wcześniej, na innej półce, nad warzywami).
I na to wszystko KIEŁKI!!! DUŻO KIELKÓW!! Chrupiące kiełki! HAHAHA! :D Mam niezdrową satysfakcję z chrupania kiełków, to rozładowuje napięcie. KIEŁKI!
No i po kilka pomidorków koktajlowych - tak, aby dopchać na amen opakowanie :D :D :D
Oczywiście również dzisiaj pracowałam i w ramach pracy miałam dzień urzędowy. Co poprawiło chujowość tej części dnia, kiedy muszę być w TEJ JEBANEJ PRACY! Bo fizycznie nie musiałam być i mogłam słuchać sobie książki i wymieniać uprzejmości z ludźmi w urzędach, których 2 mc temu prosiłam o ewentualne składanie zeznań w sądzie w razie, gdyby pracodawca przyciął w chuja. Strasznie to deprymujące. JAK JA NIE CHCĘ TU PRACOWAĆ! CHCĘ NOWEJ PRACY! Arrrgh. Wkurzona jestem. Bo jest impas i jest taka niezgoda na warunki jakie mamy w pracy obecnie.
Rozsyłałam CV. Odzew mam szalony - nadal NIC. :( Poza sympatycznymi ludźmi z rekrutacji chętnymi do rozmów i rozważań o recesji. Lub życzącymi powodzenia w szukaniu "pracy dla pani". Ech..
Wysłałam do moich zdaniem kompetentnych osób zapytanie od kolegi, który to zapytanie skierował do mnie. Czekam na odzew.
Przesłuchałam dziś również spory fragment książki do której mam sentyment i mam z jej powodu małą rozkminę - na razie o dwóch aspektach: jak moja feministyczna świadomość zmieniła się przez ostatnią dekadę (BARDZO! Ogólnopolski Strajk Kobiet zmusił do poszerzenia wiedzy i samoświadomości w tym obszarze - inaczej tę serię książek czytało się w 2013, a inaczej w 2023) oraz jak od czasu powstania tych książek (1998-2000) zmieniły się granice postrzegania feminizmu w popkulturze, społeczna świadomość tego jakie zachowania kobiet wobec mężczyzn to feminizm, a jakie to mizoandria; analogicznie jakie zachowania mężczyzn wobec kobiet to objawy feminizmu, a jakie patriarchalnej pobłażliwości mylonej z troską (a odbierającej kobietom sprawczość), a jakie to mizoginia. TRUDNO i ciekawie się tego słucha. Fajnie, że jednak CZUĆ, że percepcja kulturowa się zmienia. Słucham książki w audiobooku i trochę żałuję, bo chciałabym mieć możliwość robić notatki przy wszelakich fikołkach prezentujących bohaterów charakteryzujących się sprzecznymi zachowaniami (a od czasu nasilenia objawów ADHD nie mogę skupić się na papierowej książce, więc pozostaje robienie notatek jak mam możliwość i przestrzeń, lub nagrywanie głosówek/uwag na dyktafon w telefonie w którym nie mam wolnej pamięci, ech :P). Mam kilka uwag odnośnie autorki - napisała pierwszy tom czegoś, co miało być trylogią i to JEST jako całość dobre. Po prostu w pierwszym tomie (za który autorka otrzymała nagrodę w USA) obiecuje coś, czego fabularnie nie dowozi w trzecim tomie. Wyobrażam sobie, że jako szkic książki to musiało się świetnie spinać w excelu, jako punkty od A do Z, ale mroczny klimat jaki autorka rysuje w pierwszym tomie absolutnie ulatuje w kolejnym - który dla czytelnika jest jak takie pełne odetchnięcie, taki pay off dla bohaterów, których uwielbiamy (to autorka potrafi stworzyć - sympatię wobec swoich postaci), a którzy cierpieli w poprzedniej książce. Tylko, że ta sielanka, zwykłość życia jakie wiodą - i jakie serio wychodzi autorce w opisie fantastycznie, dowcipnie, zwykle z twistem jakiejś uroczej niedogodności czy wręcz melodramatu obyczajowego w tle, a nawet całkiem empatycznym i w miarę uczciwym opisem zachowania osób borykających się z chorobami psychicznymi (schizofrenia? Depresja? Załamanie nerwowe? Trudno to ocenić) - to jednak fantazja rodem z idealnego świata, a napięcie jakie tworzy literacko rysując potencjalne konflikty zawsze opłaca się najlepszym możliwym happy endingiem. I czy to źle? No nie! Szczególnie po tak pełnym uciemiężenia i bólu tomie pierwszym usianym różnymi niepokojącymi (i być może przez to eskcytującymi) wątkami (które dziś myślę, że by tak po prostu nie przeszły jako "opcja fabularna" bo nieletni to nieletni jednak). No i jak po czymś takim, po zmianie w ogóle klimatu, środka ciężkości i stawki dowieźć fabularnie trylogię w tomie trzecim? Szczególnie, że "ci źli" są papierowi i mli, jednowymiarowi i autorka nie interesuje się nimi, nie chce uwydatnić ich cech, nie chcę uczynić ich pełnowymiarowymi przeciwnikami (dla równowagi: często też zapomina, że jej "herosi" robią czasem rzeczy, które opisuje jako szlachetne i dobre, jako zło koniecznie, ofiarę jaką są godni ponieść, a jakoś nie obraca tego pomysłu w głowie uświadamiając sobie, że gdyby coś takiego zrobili "ci źli" to fabularnie ustawiłaby te czyny jako jednoznacznie złe, niegodne, zasługujące na potempienie i usprawiedliwiające konieczność wymierzenia tymże kary... ech). No to był debiut literacki autorki... Ech. Może jeszcze to spiszę.
Dostałam wyniki sesji zdjęciowej i... no piękne są. Właśnie w takim projekcie chciałam brać udział: człowiek jest narzędziem niemal malarskim w obiektywie fotografia. Nie ma w tym seksualności, jest sensualność. Albo może i jest? Jest pyszna, wolna, letnia, soczysta historia. I jest oniryczność, baśniowość, niedostępność. Baaaardzo fajnie przy tych zdjęciach się bawiłam.
I też mam z tej okazji taką refleksję: robiłam je czując się tak bardzo spompowana i przybita, jak nie pamiętam kiedy. To znaczy pamiętam: jak dekadę temu, kiedy leczyłam się na depresję. I chociaż WIEM, że teraz miałam przywilej po pierwsze by rozpoznać objawy, a po drugie by dać sobie czas na regenerację mając oparcie w partnerze, to trudno mi nie myśleć o innej sesji zdjęciowej, też wykonanej w sierpniu, ale dwa lata temu. Gdy przypadkiem zupełnym (nagle zerwała się burza, chociaż według prognozy miał lać deszcz) powstały zdjęcia z których patrząc na własną twarz czułam taką SIŁĘ. Czystą, nieposkromioną SIŁĘ. Aż mnie samą to zaskoczyło... Nie była to rzecz/uczucie jakie w sobie w tamtym okresie zauważałam świadomie, a jaka teraz, z perspektywy czasu wydaje mi się bardzo silną cechą tamtego okresu w moim życiu. Uznałam wtedy, że to dobry portret mojego życia w tamtym momencie, a może nawet w ogóle: zawsze kurwa COŚ, zawsze pod wiatr, zawsze gdzieś jakieś żywioły lub decyzje na które nie mam wpływu psują plany, a ja stoję - nie gnę się pod tą siłą. Stoję na górskiej łące, w białej sukience, płynie po mnie deszcz, wiatr plącze włosy, a ja się nie daję, ba! wyglądam na tamtym zdjęciu tak, jakbym była częścią tego żywiołu, gwałtowności burzy... Tym razem, kiedy psychicznie czułam się tak bezsilna, bezradna, przytłoczona na zdjęciach wyszła lekkość, figlarność, tajemnica, zmysłowość. Jakaś opowieść, ciągota do fantastyki i eskapizmu, jaką noszę w sobie. Ciekawe. Bardzo ciekawe. A zdjęcia przepiękne...
17 notes
·
View notes
Note
Hej, mam kryzys, jeśli chodzi o produktywność. Kiedy widzę twoje szczęście nachodzi mnie tylko jedna myśl: skąd masz na to pieniądze? Mamy kryzys gospodarczy. Szczęście i pracowanie nie idą mi w parze, a poza tym często piszesz, że nie masz co robić w ciągu dnia, więc sprzątasz, albo robisz treningi. Czuję się jakby mi nie było wolno z jakiegoś powodu, bo pieniądze. Miałam czas, kiedy nie byłam w stanie się umyć z powodu zmęczenia po pracy, a co dopiero się głodzić, mieć wszystko ogarnięte i jeszcze myśleć pozytywnie. Nie chciałam by brzmiało to nazbyt intymnie i niestosownie, ale dużo o tym myślę. Sorki jeśli Cię to jakkolwiek uraża.
Pieniądze zawsze stoją mi na drodze do szczęścia.
Hej, przykro mi, że jesteś w takiej a nie innej sytuacji. Doskonale wiem jak to jest walczyć codziennie o przetrwanie, jeśli chodzi o ekonomie. Niejednokrotnie zapożyczałam się by móc zacząć kolejną pracę. Generalnie przez większość pracodawców byłam rąbana niczym drzewo przez drwala. Wielokrotnie, gdy odchodziłam z pracy nie wypłacane mi były pieniądze. Póki co mam trzech pracodawców, którzy rozliczyli się ze mną co do złotówki. Najczęściej o tym nie myśle, lecz czasem w nocy gdy nie mogę spać przypomina mi się to wszystko. I ten kamień przygniata mnie oraz dusi. Bo przecież wiem, że wszystko co robiłam robiłam by było dobrze. Wypruwałam sobie żyły, nie spałam, nie jadłam, łamałam przepisy, dokonywałam napraw, dogadywałam się z różnymi ludźmi w różnych językach a i tak zostałam potraktowana jak śmieć…
Wracając do twojego pytania. Jestem kierowcą zawodowym. Od 8 lat przemierzałam Europę w 40 tonowej ciężarówce. Od czerwca zeszłego roku jestem zatrudniona w niemieckiej firmie transportowej. Przez mobbing jaki tam doświadczyłam coś we mnie pękło pod koniec grudnia. Musiałam zacząć się leczyć i obecnie przebywam na L4. Trochę dziwi mnie to, że uważasz, iż jestem szczęśliwa. Chyba, że mówiąc o szczęściu masz na myśli moje nie pracowanie. Generalnie mam rozjebaną psychikę i próbuje sklejać te fragmenty by jakoś funkcjonować. Jednak uwierz mi jestem mega chujowa w składanie czegokolwiek. Pewnie piekło jakie na mnie czeka po śmierci to pokój pełen mebli do złożenia z ikei a w tle leci disco polo. Zatem siedzę po prostu na L4. Aktualnie przestał mi już płacić pracodawca i ten obowiązek przejęła niemiecka kasa chorych. Kiedy wyślą mi jakieś pieniądze? Jak im dośle wszystkie dokumenty, oni to sprawdzą i się zastanowią. Może to potrwać nawet i 3 miesiące. Generalnie jestem zabezpieczona finansowo. Posiadam poduszkę powietrzną w postaci kilku wypłat. Nie spadło mi to z nieba. Odstawiłam sobie od mordy. Nie chodziłam nigdzie. Na wakacjach nie byłam od kilku lat i nie miało to nic związanego z covidem. Po prostu wegetowałam i połowę wypłaty starałam się zawsze odkładać. Nie mam kredytów. Nie mam wysokiego abonamentu na telefon. Generalnie wynajmuje mieszkanie dość tanio jak na obecne warunki na rynku bo jest to pieprzony garaż przerobiony na mieszkanie. Często kupuje rzeczy na obniżkach z powodu kończących się dat. Nie zliczę ile przeterminowanego żarcia w siebie wrzuciłam. Nie wiem czy mam wszystko ogarnięte. Czy myśle pozytywnie? Tak, w przerwach od myśli, że powinnam się zabić bo jestem beznadziejna we wszystkim. Mam prawie 30 lat i czuje się okropnie ze świadomością, że niczego przez te lata nie osiągnęłam, że jestem nikim i tak już zostanie. Dopada mnie bezsilność bo zmarnowałam 8 lat w ciężarówce i dorobiłam się 6 letniej Toyoty Avensis (teraz ma 9 lat). Nie byłam nigdy na porządnych wakacjach, ostatnie 8 lat siedziałam na walizkach uciekając w prace, którą kochałam a teraz nie mogę na nią patrzeć. Jeździłam czterema markami ciężarówek w tym czasie. Wiem o każdym punkcie w kabinie na którym można się powiesić. Wiem jak to jest być tak zmęczonym by nie móc nic wokół siebie zrobić. Pamiętam czasy, gdy od wstania do umycia włosów mijały 3 godzinny bo po każdym etapie typu: usiąść z pozycji leżącej, wstać, rozebrać się etc musiałam robić przerwę przez zmęczenie i motywować się by to kontynuować. Pamiętam jeszcze ból jak towarzyszył mi w rękach po pierwszej samodzielnej zmianie koła na naczepie. Jak płakałam podczas manewrowania kierownicą. Pamiętam przerażenie jakie mnie ogarniało na najmniejszy szmer koło kabiny po tym jak obudziłam się w nocy a pigmento dodatni typ szarpał się by wyciągnąć mój telefon z uchwytu. I jak po tym jeździłam jeszcze 6 dni bez telefonu prosząc się obcych bym mogła napisać do spedycji, że jestem na danej firmie i co mam robić dalej. Jak prosiłam obcych bym mogła zadzwonić do rodziców ich uspokoić, że nic mi nie jest… Dlatego nie myśl, że ktoś w internecie jest szczęśliwy etc. Nie pokazujemy całej prawdy tutaj czy gdziekolwiek indziej. To zawsze jest wydestylowany obraz. To samo tyczy się osób mijanych czy poznawanych w realu. Nie wiesz jakie mają problemy i z czym walczą na codzień. Tak samo ja nie mam pojęcia z czym się mierzysz. Twoje zapytanie mnie nie uraziło. Mam nadzieje, że nie odbierzesz mojego wywodu jako gnojenia czy umieszczania twoich problemów w myśl „twoje problemy to nic przy moich” bo totalnie nie o to mi chodzi. Pragnęłam jedynie pokazać jak ja to widzę. Moje słowa są całkowicie szczerze, bez ubarwień czy przemilczeń. Żyjemy w parszywych czasach. I rozumiem wykluczenie ekonomiczne, które cię dosięga. Jedyna moja rada dla ciebie to się nie poddawać. Walczyć, szarpać się i wygryzać sobie te odrobiny szczęścia i nie dawać się myślom „Że coś mi się nie należy”. Stawiaj czoła dniu za dniem. Pozwalaj sobie na małe przyjemności choćby to była herbata i pół godziny tylko dla ciebie…
23 notes
·
View notes
Note
w kwietniu zeszłego roku weszła ustawa o pracy zdalnej, w której, jeżeli dobrze pamiętam, było o tym, że pracodawca musi zapewnić odpowiedni sprzęt do pracy zdalnej. więc (wg mnie) dobrze by było dać znać, że Twój laptop jest niezdolny do pracy (i to chyba im szybciej tym lepiej, żeby potem nie było, że "a nie zrobił, to pewnie kłamie, że zepsute"), i w sumie zapytać, czy mają jakiś sprzęt, który możesz pożyczyć chociaż na czas naprawy swojego.
Jestem prawie pewny że to nie ma zastosowania w sytuacji gdy pracodawca i pracownik umawiają się na użycie prywatnego sprzętu
2 notes
·
View notes
Text
🎄26
❄️Głównie siedziałem z mamą i oglądaliśmy sobie filmy świąteczne Z babcią wypiliśmy kawę Mama spieniła mlekiem tym spieniacz em co jej go dałem Balem się, że nie będzie spienił a pianka szybko będzie opadać ale wychodzi idealnie
❄️Ojciec zadzwonił do mnie parę razy ale nie odebrałem za to mój brat już tak Przylazł powiedzieć, że ojciec przyjedzie Mama zdenerwowana bo go nie chciała widzieć zwłaszcza w święta Nie dziwie się kompletnie
Miałem mieszane uczucia,, może jednak sobie o nas przypomniał w święta i chce spędzić choć odrobinę czasu z nami Kiedys tak było Wiele lat temu.. " nie chciałem go widzieć Starałem się nie mieć rządnych oczekiwań
Brat uspokoił mamę, że go nie wpuści do domu tylko pogadają na polu Wyszedłem z nim Przywitałem się Ojciec najpierw pytał sie co u brata Zaczol gadać od razu o swoich problemach
w skrócie: chciał sobie załatwić prace przez własnego syna, bo sam kurwa zmarnował szanse mimo, że pracodawca dał ultimatum albo meetingi/ terapia i praca albo chlanie i wypierdziel-wyjebali go
A teraz nie umie jako dorosły facet wziąć odpowiedzialności za siebie i szukać nowej tylko musi wykorzystywać własnego syna 😊
Spytał się co u mnie tam mowilem ze idę do roboty Widzialem, że nie był totalnie mną zainteresowany Przerwał mi w połowie zdania i zaczoł kolejną gadkę do brata
W skrócie: nie wymeldować się nie mieszka z nami, dokumenty z sądu, czy z urzędu do nas przychodzą a jemu się nie chce iść samemu siebie wymeldować
To ja się pożegnałem,, to ja idę chory jestem Narazie trzymaj się 😁" wkurwiony
Co ja mam wgl z scenami w filmie jak tylko wróciłem do mamy, usiadłem była scena w filmie gdzie babka wkoncu postanawia się spotkać ze swoim ojcem i wygarnąć mu to, że nigdy się nią nie zajmował Zabolał moment, gdy jej stary powiedział, że żałuję oraz że jego druga curka musi chodzić na terapię przez to, że on się nią nie zajmował
Takie rzeczy tylko w filmach Życie przynajmniej jest ciekawsze i nie przewidywalne Niewiadomo czy będzie typowy, odtwarzalny happy ending, czy jednak rozczarowanie, cierpienie prowadzące do rozwoju charakteru postaci albo do końca jej życia Wątki piszą się same, mimo niektórych podobieństw jest ich niezliczoną ilość
Film widziany jest jedynie przez indywidualny pryzmat jednostki
Nie wiele osób może śledzić rozwój wydarzeń a napewno nigdy nie będzie świadkiem wszystkich scen
Od kleiłem się XD
❄️Wgl pamiętam jak terapeutka mi powiedziała, że u mnie rysowanie to nałogowe regulowanie emocji
Może samo to nie
Zastanawiam się ile osób ma tak, że w chujowych chwilach tworzy w głowie różne sceny a raczej ilustracje, gdzie przeżycia są opakowane w liczne metafory wizualne Nie mówię tu o wymyślaniu sobie scen z życia,, co by było gdyby? " albo tworzeniu wymyślonych histori
tylko o tworzeniu w głowie wielu obrazów przedstawiających w symboliczny sposób to co się przeżywa w danym momencie
Mnie to zawsze uspokaja i jakąś ulgę przynosi Mam wtedy przebłysk inspiracji by coś stworzyć, jednak moje umiejętności nie pozwalają mi na to, by przelać to co mam w głowie na papier Jest to coś bardzo intymnego i błędy wzbudzają we mnie poczucie wstydu Wstyd, że ja tak się czułem,, Wyolbrzymiam i po co wgl dalej drąże ten temat",, kolejne emo gówno, głębokie jak odbyt.. Bez sensu" Koniec końców pomysł ginie w zametach mojej mózgownicy a ja idę dalej rozpraszać swoją uwagę od emocji i problemów
❄️Tak więc leżałem bardzo długo w łóżku słuchając muzyki i myśląc 😐
❄️Upadł mi telefon i zrobiła się rysa na ekranie Pęknięcie nie jest na szczęście bardzo widoczne
❄️Co za ulga, że to koniec uczty świątecznej W końcu nie muszę jeść
❄️Dalej jestem chory Rozważam UW... Pewnie i tak pójdę bo co mam robić w domu? środa czwartek przeżyje Wkurwili mnie dziś z pracy bo pisali czy dam radę dziś przyjechać im pomóc na 5h 🥲 odpisałem, że nie Ostatnio też ktoś mi powiedział bym w pracy był elastyczny ale nie gumowaty bo wykorzystają moje zaangażowanie i nie będą się liczyć z moimi potrzebami ja powinienem o to dbac
Moze to dlatego straszną nie chęć i obawy czuje gdy myślę o tym, że mam iść do roboty Często zdarza mi się nie pilnować nawodnienia, robie za innych, gonię jak po pierdzielony Dzień kiedy nie chcieli mnie puścić na przerwę siedzi mi w głowie i myślę przed pracą czy będzie ruch, czy nie Bo jeśli będzie zapierdziel to duże prawdopodobieństwo, że zjeść i odpocząć pójdę dopiero koło 14/15 gdzie już będę padał na pysk a przed będę musiał znosić pretensje klientów bo za wolno dostają zamówienia Jakby nie jedli od rana prawie nic nie pili, bez przerwy coś robili pod presją to nawet by dnia nie wytrzymali w tej robocie
Kocham te prace i nienawidzę Jeśli tak dalej pójdzie to za adrenaliną nie będzie już szła żadna satysfakcja a ja się totalnie wypalę psychicznie i fizycznie
❄️Na oglądałem się editów na tik toku z itadorim (jujutsu kaisen) Pewna scena mnie w chuj zaciekawiła Jednej postaci tak nienawidzę, że widok jego łez rozpaczy sprawił mi niesamowitą radość Musze to zobaczyć na własne oczy
#blogi motylkowe#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
5 notes
·
View notes
Text
Czy dawanie pochwał wpływa pozytywnie na pracownika, czy też nie? Może lepiej jest dawać kary, ponieważ po nich następują poprawa?
Chciałbym się przyjrzeć temu zagadnieniu w dzisiejszym poście, odwołując się do książki autorstwa Daniel'a Kahneman'a "Pułapki Myślenie o myśleniu szybkim i wolnym". Ten Pan dostał nagrodę nobla, a wyżej wymieniona lektura jest światowym bestsellerem, więc wydaje mi się że warto przyjrzeć się temu co chciał przekazać.
Cytuję fragment z wyżej wymienionej książki:
"...prowadząc zajęcia dla instruktorów w izraelskich siłach lotniczych. Mówiliśmy o psychologii skutecznego szkolenia. Właśnie tłumaczyłem ważną zasadę dotyczącą uczenia ludzi nowych umiejętności: nagradzanie za poprawę wyników jest skuteczniejsze od karania za błędy. Potwierdza to wiele badań empirycznych z badań nad gołębiami, szczurami, ludźmi i innymi zwierzętami...".
Jak się domyślacie jeden z uczestników odrzucił stwierdzenie noblisty i stwierdził, że w jego przypadku to się po prostu nie sprawdza. Jeśli kursant przeprowadzi udaną sztuczkę/akrobację i zostanie pochwalany to następny manewr idzie mu dużo gorzej. Natomiast jeśli wykona kiepski manewr i dostanie ochrzan potem następuje poprawa.
Jest to pewna omyłka, ponieważ jeżeli przyjrzymy się temu z innej perspektywy, która wygląda następująco. Spróbujmy efekty pracy pracownika na danym stanowisku uśrednić. Przykładowo weźmy sprzedawanie wycieczek na wakacje. Jeżeli dla tej branży średnia sprzedać w jednym dniu wynosi 2 wycieczki. A sprzedawca sprzedał 10, to jest duże prawdopodobieństwo że w dniu jutrzejszym pójdzie mu dużo gorzej. Umysł ludzki bardzo lubi działać na zasadzie przyczynowo-skutowym, to znaczy szuka źródeł problemów na zasadzie akcja-reakcje ale słabo radzi sobie z analizą statyczną, z liczbami. Jest to mechanizm, który jest skuteczny i pozwolił nam przetrwać jako gatunkowi ludzkiemu ale też nie jest nieomylny.
Wyżej opisany efekt to tak zwany powrót do średniej, który po raz pierwszy został zbadany przez kuzyna Karola Darwina, czyli Francisa Galtona.
Jeżeli jesteś pracodawcą, jeżeli mam taką przyjemność że czytasz ten wpis chciałbym żebyś przyjrzał się temu zjawisku w swojej pracy. To Ty jesteś królem dżungli. Pochwały naprawdę działają, żyjemy w czasach kryzysu samotności, wyczerpania emocjonalnego i psychicznego. Nawet najmniejsza pochwała może być motorem do działania, a to że komuś pójdzie gorzej jest niczym innym jak powrotem do średniej.
Jeżeli jesteś zaciekawiony tym tematem, ma dla Ciebie coś dodatkowego. Na mojej stronie znajdziesz badanie Judgment in Managerial Decision Making [Osądy w podejmowaniu decyzji przez kadrę kierowniczą] autorem jest Max Bazerman. Bedziesz mógł sprawdzić swoją intuicję.
Chciałem też poinformować, że w najbliższym czasie pojawią się posty związane z radzeniem sobie ze złością. Jeśli wybuchasz albo tłumisz w sobie tą emocję będziesz odbiorcą tych treści. Będę też zamieszczał praktyczne ćwiczenia.
0 notes
Text
Pracodawca płaci mi za leżenie w łóżku. Codziennie rano budzę się o 8:20, nastawiam dziesięciominutową drzemkę i o wpół do dziewiątej wyciągam rękę spod pościeli, by włączyć laptopa leżącego przy łóżku. Po zalogowaniu się i podpisaniu listy obecności, idę spać na godzinę lub czasem trochę więcej i jak stwierdzę, że się wyspałem dostatecznie dobrze, idę zrobić sobie kawę. Gdy gotuję wodę, zwykle przeglądam cały internet, szukam natchnienia na Tumblerze, przeglądam snapy znajomych, instastorisy, Jutub i w końcu kawa zrobiona. Niosę ją do biurka, podnoszę lapka z podłogi i udaję, że pracuję. Napiszę fragment jakiegoś kodu w języku programowania, o którym i tak nikt nie ma pojęcia i po paru napisanych linijkach ze zmęczenia znowu idę drzemać. Być może jestem jakimś geniuszem, skoro mam dostać w tym roku drugą podwyżkę, ale w pracy, więcej leżę w łóżku niż pracuję. Czasem mnie to bawi, bo w pościeli zarabiają tylko kurwy, ale może ja też jestem kurwą, tyle że przepierdalam swoją młodość na leżeniu w samotności.
11 notes
·
View notes
Text
moment moment.... to, że zarabiasz LEGALNE pieniądze to ważny element który pracodawca chce podkreślić w swoim ogłoszeniu? Na pewno nie wzbudza podejrzeń
6 notes
·
View notes
Text
Wygląda na to, że pytasz o ujawnienie pewnych informacji. W zależności od kontekstu, odpowiedź może się różnić. Oto kilka przykładów:
Wynagrodzenie pracownika: Zasadniczo, pracodawca nie może ujawniać wysokości wynagrodzenia pracownika, chyba że istnieje ku temu uzasadniony powód, np. w ramach obowiązku informacyjnego.
Dane osobowe dłużnika: Tak, dane osobowe dłużnika mogą być ujawnione, jeśli trafił on do rejestru dłużników, zgodnie z przepisami prawa.
Dane donosiciela: Policja może ujawnić dane donosiciela, jeśli jest to niezbędne do prowadzenia postępowania karnego lub dla ochrony bezpieczeństwa.
Jeśli masz na myśli coś konkretnego, daj mi znać, a chętnie pomogę! 😊
0 notes
Text
Jak szukać pracy, by zostać w niej na długo i być szczęśliwym?
Zdarza się, że w poszukiwaniu nowej pracy gubimy swoje priorytety i podejmujemy decyzje pod wpływem presji lub chwilowego braku perspektyw. Praca „jakakolwiek” często wydaje się lepsza niż żadna, ale w rzeczywistości może okazać się źródłem frustracji i wypalenia. Przymykamy oko na drobne szczegóły, które z czasem zaczynają uwierać: nadgodziny „raz na jakiś czas”, niejasne zasady wynagradzania, brak realnych szans na rozwój czy niekomfortowa atmosfera w zespole.
Jak więc szukać pracy, która naprawdę będzie nam odpowiadać i pozwoli nam być szczęśliwym na długo?
1. Szanuj swoje potrzeby i priorytety
Zanim zaczniesz wysyła�� CV, zastanów się, co jest dla Ciebie ważne w pracy:
Czy zależy Ci na stabilnym wynagrodzeniu i terminowych wypłatach?
Czy liczy się dla Ciebie możliwość rozwoju zawodowego i podnoszenia kwalifikacji?
Czy potrzebujesz elastycznego grafiku, by pogodzić życie zawodowe z prywatnym?
Czy atmosfera i relacje z zespołem są dla Ciebie kluczowe?
Nie bój się zaznaczać swoich potrzeb już na etapie rozmowy rekrutacyjnej. Pracodawca, który docenia uczciwość i transparentność, będzie chciał znaleźć rozwiązania satysfakcjonujące dla obu stron.
2. Dopytuj o szczegóły
Wiele osób wychodzi z założenia, że na rozmowie o pracę nie wypada zbyt dużo pytać. Nic bardziej mylnego! Pytania o szczegóły pokazują, że poważnie traktujesz ofertę i chcesz uniknąć nieporozumień. Warto zapytać m.in. o:
Szczegółowe zakresy obowiązków – unikniesz sytuacji, w której dostaniesz „wszystko i nic”.
Możliwości awansu, podwyżki lub dodatkowych benefitów.
Standardowy czas pracy i kulturę nadgodzin.
Proces wdrożenia – czy możesz liczyć na szkolenia i wsparcie?
To drobiazgi, które na początku wydają się błahe, ale mogą znacząco wpłynąć na Twoje zadowolenie z pracy.
3. Atmosfera – często zapominany fundament
Atmosfera w pracy to jeden z najważniejszych czynników, który decyduje o tym, czy zostaniesz w firmie na dłużej. Nawet najlepsze wynagrodzenie nie zrekompensuje toksycznego środowiska pracy, ciągłych konfliktów czy poczucia, że nie jesteś szanowany.
Dlatego zanim podejmiesz decyzję, warto zebrać informacje o firmie – o tym, jak wygląda codzienna praca, jakie są relacje w zespołach i jak pracodawca traktuje swoich ludzi. Gdzie to sprawdzić?
4. Sprawdzaj opinie o pracodawcy
Jednym z najlepszych źródeł wiedzy o firmach są opinie innych pracowników. Na stronie GoWork.pl znajdziesz rzetelne informacje o faktycznych warunkach pracy:
Czy pracodawca jest terminowy w wypłatach wynagrodzeń?
Jaka jest atmosfera w zespole?
Czy firma dba o rozwój pracowników?
Jak wygląda organizacja pracy, podejście kadry zarządzającej i szanowanie prawa pracowniczego?
Tego typu informacje mogą uchronić Cię przed rozczarowaniem i pomóc znaleźć firmę, która będzie dla Ciebie nie tylko miejscem pracy, ale także miejscem rozwoju i zadowolenia.
5. Nie bój się szukać dalej
Jeśli coś już na początku wzbudza Twoje wątpliwości – słuchaj swojej intuicji. Lepiej poświęcić więcej czasu na znalezienie odpowiedniej firmy, niż skakać z miejsca na miejsce i wciąż zaczynać od nowa.
Szczęście w pracy to nie tylko wynagrodzenie
Podsumowując, warto pamiętać, że szczęście w pracy to coś więcej niż wysokość wypłaty. To satysfakcja z wykonywanych zadań, możliwość rozwoju i poczucie, że pracujesz w środowisku, które Cię szanuje i docenia. Dlatego szukając pracy, patrz szerzej, pytaj, sprawdzaj opinie i wybieraj świadomie.
Praca „na dłużej” jest możliwa – wystarczy, że od samego początku postawisz swoje potrzeby na pierwszym miejscu. 💼✨
A Wy, jakie macie sposoby na znalezienie pracy, która daje satysfakcję? Dzielcie się swoimi doświadczeniami!
1 note
·
View note