Tumgik
#praca fizyczna
yellowmanula · 2 months
Text
Tumblr media
Czytam po raz drugi "Prywatyzując Polskę" Elizabeth Dunn, co osobiście uważam za obowiązek każdego rocznika '89 (dziecka transformacij). Nie znałam świata przed, wzrastałam wraz z implementowanym kapitalizmem, karmiona Cartoon Network, McDonaldem i paczkami z Ameryki. Rodzą się pytania w głowie na ile byłam świadoma, na ile wyprano mi mózg bredniami o rywalizacji, ekonomii zysku i zajęciu prestiżowego miejsca w społeczeństwie. Mimo że wiele lat cierpiałam na kompleks prowincjonalności, to teraz widzę, że to moja ogromna sila.
Na prowincji został jeszcze stary duch, niekoniecznie lepszy model zarządzania, ale wciąż starszy. Większy nacisk na zaspokajanie podstawowych potrzeb mieszkańców (budowa taniego marketu, wyrównane chodniczki, dostęp do lekarza itd., władzę zdobywa się tam zaspokając potrzebny tego typu), relacje społeczne, które kontrolują się oddolnie (praktyka plotki jako kontroli, niemożliwa do stosowania w zatomizowanym miejskim środowisku), słabszy rozdźwięk między pracą fizyczną a umysłową, co przekłada się na mniejszy elitaryzm (czy raczej jego wyrazistość), relacje sąsiedzkie się zachowały, w małym Bornem wpada się do siebie bez zapowiedzi.
Tam nie działa życie tak, że "suma jednostkowych egoizmów" ma kształtować dobro wspólne.
Owszem występuje alkoholizm, bezrobocie, brak dostępu do kultury, ale nie jest tam gorzej niż w mieście. A pod wieloma względami autentyczniej. Nie mówiac już o oszałamiającym kontakcie z naturą.
Jako artystka i pracowniczka sektora opieki wykonuje prace, które nie przynoszą kapitalizmowi absolutnie żadnej korzyści, raczej stan pustego konta niż pełnego to moja norma, ale jeśli taka jest cena zachowania świadomości, to z przyjemnością ją płacę
11 notes · View notes
robert7979 · 1 year
Text
New Post has been published on Budowa i remont
New Post has been published on https://remont.biz.pl/mur/ile-metrow-dziennie-muruje-murarz/
Ile metrów dziennie muruje murarz.
Tumblr media
Ile metrów dziennie muruje murarz?
Zastanawiałeś się kiedykolwiek, ile metrów dziennie muruje murarz i jak te liczby przekładają się na koszty? W tym artykule, zgodnie z normą TZKNBK, przyjrzymy się umiejętnościom, technikom i warunkom pracy murarzy, które determinują, ile metrów ściany są w stanie wymurować w ciągu dnia. Ponadto, dowiesz się, jak te liczby przekładają się na koszt budowy 1 m2 ściany, biorąc pod uwagę stawkę 30 zł na godzinę. Zapraszamy do lektury!
0 notes
pozartaa · 5 months
Text
21.04.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 416. Limit +/- 2100 kc@l
Cheat Day 1/1 w kwietniu.
Wybrane (wszystkie) posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś CD nie mam do tego weny, ale zwykle pomaga mi to trzymać swojego wewnętrznego żarłoka krótko, bo żarłok wie, że będzie miał jeden dzień dla siebie i czeka na niego w miarę grzecznie. Wolę więc jednak zrobić taki dzień raz na miesiąc.
***
Wiecie już od dawna, że w ten dzień liczę wszystko by nigdy nie zapominać jak potrafię jeść, kiedy kieruję się tylko zachciankami i jem to, co lubię. A lubię ser, naleśniki i pieczywo. Dzisiejszy foodbook obejmuje wszystkie posiłki - te grzeczne i te niegrzeczne. Mój lunch - kanapka z bułą i camembertem to ponad 700 kcal 🥴.
***
Wiecie czego mi czasami brakuje - uczucia najedzenia - tego pełnego żołądka.
Od tak długiego czasu jem z pewnym niedosytem - zawsze. Jest to oczywiście zdrowe i wskazane. Po posiłku często bym coś jeszcze zjadła ale tego nie robię i w sumie bardzo dobrze bo mija chwila - te magiczne 20-30 min i pojawia się sytość. Jeśli się nie pojawia to prawdopodobnie jadłam będąc zbyt głodną przed, albo rzeczywiście to był mały posiłek.
***
Nigdy nie powiedziałam, że nienawidzę jedzenia, albo nie mogę jeść, albo nie jestem głodna.
Kocham jeść i zawsze będzie miejsce na co kolwiek dodatkowego - ZAWSZE! Ale od tych 2-3 lat ćwiczę silną wolę i jakoś się trzymam. Nawet w Cheat Day staram się by nie opuszczał mnie zdrowy rozsądek... Mam to zaplanowane. Gdyby mnie opuszczał to zamiast jednorazowej nadwyżki rzędu 400-600 kcal była by to niekontrolowana akcja czyszczenia magazynów.
A tak, jem to, za czym tęsknię na codzień. Mam moje uczucie "nafurania żarciem" i wracam do starych nawyków następnego dnia. Żarłok szczęśliwy - ja z niewielkim wyrzutami sumienia - ale też zadowolona.
***
Poza tym dziś dalej wolne. Ugotowałam chłopski garnek z batatem na następny tydzień.
Tumblr media
Na dziś i na jutro jeszcze mam po cepelinie z mięsa indyka. Jutro do pracy na noc i kurde... znowu dwa dni wolne! Maj już nie będzie taki luzacki. Ale cieszę się, że teraz nie chodzę zmęczona albo zajechana.
***
S. bardzo na poważnie zabrał się za to programowanie.
Tumblr media Tumblr media
Codziennie odrabia lekcje i to dosłownie. W przerwie zagraliśmy parę partii Magica po przeróbkach w mojej talii bo we wtorek znowu idziemy do naszego sklepiku bym mogła dostać wpierdol 🫣.
Byliśmy też na krótkim spacerku i zagłosować bo w naszym mieście jest "dogrywka" na prezydenta. No to była okazja się ruszyć, ale to nie był dzień nabijania krokow ledwie dziś 6K.
***
Nawet miałam dziś w planie jakieś lody ale dla mnie zdecydowanie za zimno. Nawet S. odpuścił przez pogodę.
A mój S. to rasowy lodożerca. Czasami jak go wena najdzie to potrafi kupić sobie loda w każdej budce, która mijamy. Ale potrafi też nie jeść cały dzień i to jest dla niego normalne. Pózniej zjada torbę chipsów i dzięki temu właściwie wiecznie jest w kalorycznej równowadze. Dodatkowo dochodzi praca fizyczna.
Wczoraj narzekał, że po posiłku zawsze chce mu się spać - robi drzemkę i marnuje czas. Więc - według niego - żarcie to marnotrawstwo czasu. Dobry jest, nie? 😂.
Kiedyś byłam wręcz zła i zazdrosna na niego za to obojętne podejście do jedzenia. Wiecie - "czemu ja tak nie umiem?". Cóż moja zazdrość do niczego nie prowadziła poza "smrodem" w naszym związku więc po prostu to olewam. Ty masz tak, a ja mam inaczej... i tak już jest.
***
Powiem wam, że wybyczyłam się srodzie przez ten weekend. Aż czuje lekkie skrępowanie 🫣.
Dobrej nocy wam życzę.
36 notes · View notes
klepsydr4cz4su · 12 days
Text
Co tam u mnie?
14 września 2024 rok, sobota
▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎
Tumblr media
Jak już wiecie albo i nie to 46 dni temu przyjechałam do Cioci do Holandii gdzie też po kliku dniach namysłu przeprowadziłam się. Przez jakiś czas pracowałam w piekarni na nocki w weekendy, ale obecnie pracuje w firmie sprzątającej. Cóż, czasami robota nie jest przyjemna np. Kiedy sprzata się czujeś gówno, ale ogólnie bardzo lubię te prace. Może to i dziwne, ale sprzątanie daje mi jakiegoś rodzaju odczucie, że dzięki temu sprzątam również swoje myśli.
W tym momencie mam troszkę pracy i naprawdę dużo się uczę. Przygotowuje się do kursów z VCA, czyli tak jakby holenderskie BHP. Dzięki dyplomowi, który dostanę po ukończeniu go będę mogła zarabiać trochę więcej. Niestety w tym kraju istnieje wiekówka, czyli, że im masz więcej lat tym możesz więcej zarabiać (w wieku 21 lat stawka już przestaje się zmieniać).
Uczę się również języka aby dopuścili mnie do kursów językowych, które w pracy mogą mi załatwić. Bardzo mi na tym zależy, bo jednak znanie języka naprawdę dużo ułatwi.
Może interesuje was jak żyje. Troszkę wam więc opowiem.
W domu jestem z przyjaciółka mojej matki i z jej czwórka dzieci. Znamy się od urodzenia 🤭 traktujemy się jak rodzeństwo. W domu są również zwierzaki. I to wcale nie jest ich tak mało!!! Trzy psy, trzy koty, gekon i papuga, więc na co dzień jest takie małe Zoo tutaj.
Czy tęsknię za domem? Jeśli chodzi o Warszawę to nienawidzę jej ponad wszystko. Obrzudliwe miasto, Fuj, Fuj, Fuj. Zawsze marzyłam o tym aby się stamtąd wyprowadzić (i proszę bardzo, marzenia się spełniają). Mieszkania też bardzo nie lubiłam i wciąż nie lubię. Mam tam naprawdę okropne wspomnienia, które zalewają mnie jak tylko tam jestem. To trochę dołujące. Może to okrutne, ale za rodzicami również nie tęsknię. Ale za to za siostra i za moim najwspanialszym, najsłodszym psiakiem już tak. Serce mi się kroi na myśl, że nie ma mnie przy nich.
W pod koniec października planuje przyjechać do polski, bo nie odebrałam dokumentów ze szkoły. Planuję przez te 5 dni spotkać się ze znajomą i kupić parę rzeczy oraz pójść do psychiatry i stomatologa. Jadę tam głównie z powodu tego, że jest grobbing i za bardzo boję się swojej prababki jak jej nie odwiedze 🤣
Kocham cię! 🕊
+ też kocham ten klimacik.
Z dieta jest mi tutaj koszmarnie ciężko. Waga pokazuje 59.8 🤡 Nie mogę się tu w pełni wysrać i zrobić fasta. KOOOSZMAR. Staram się za to spalać jak najwięcej. Praca fizyczna oczywiście wiele mi w tym pomaga heh.
Szczerze, nie wiem o czym wam mogę więcej opowiedzieć, więc jeśli macie jakieś pytanka to mój profil ma możliwość abyście owe pytanie mogli zadać nawet jako anonim :))
Całusy, Klaudia ♡
17 notes · View notes
sniffusnif · 3 months
Note
Jak spalasz tak dużo kalorii??
Praca fizyczna + od rana do późnej nocy jestem cały czas na nogach, chodzę zawsze 17k-25k kroków codziennie, jeżdżę przynajmniej godzinę na rowerze, codziennie robię pajacyki jako forma dodatkowych ćwiczeń itd. Czyli po prostu bardzo aktywny tryb życia
9 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Dużo się dzieje, ale nie mam siły na spisywanie tego. Ot.
Fajny weekend mamy za sobą. Miało być spokojnie, miało być na chillu i było. Pierwszego pojechaliśmy do innej części miasta, dość daleko i zrobiliśmy sobie dłuuuuuuuugi spacer by chociaż raz w tym sezonie zaliczyć biczbar. Długi spacer wśród soczystej zieleni, potem wzdłuż Odry, w pełnym słońcu, z pieskiem... Nosiłam te różowe spodnie. Kurcze, wygodne są, zostają :D To 100% len, miekkie, oddychające, fajny kolor. Ale bluzeczkę chyba sprzedam, bo nie potrafię się do niej przekonać - nie podoba mi się ozdoba na froncie.
W rezultacie pochillowaliśmy nad wodą w fantastycznych fotelach-koszykach. Idealne meble do czytania książek w czasie urlopu/popołudniami. Fantazjowaliśmy, że włąśnie takie będziemy mieć w naszym przyszłym domu... czy my w ogóle mamy szansę mieć swój dom? Hymmm...
Sobotni wieczór spędziliśmy dość nietypowo, przynajmniej od czasu, kiedy mamy pieska - moje gruntowne przekopywanie szaf w celu odnalezienia ciuchów na sprzedaż na Vinted skończyły się poruszeniem naszej kolekcji pudełek z puzzlami. Lubię układać puzzle. W piątek ułożyliśmy takie malutkie, podróżne, a w sobotę zabraliśmy się za 1000elementów z twistem. Ostatecznie siedzieliśmy do późna nad puzzlami z zagadką kryminalną do rozwiązania (podpowiedzi znajdowały się na obrazku, do pudełka dołączona książeczka z zarysem historii kryminalnej). Układaliśmy je na macie do puzzli, przekonani, że zejdzie na tego na kilka posiedzeń, ALE jak wszedł nam hiperfokus to czas nie wiadomo kiedy zleciał i rozwikłaliśmy wszystko (ale źle wytypowaliśmy mordercę, więc pomimo ułożonych puzzli w 6h przegraliśmy).
Podczas układania książki, thillera "Strach" Josefa Kariki. To nasza druga książka Kariki (w drodze do Toskanii słuchaliśmy "Szczeliny" po której mój chłopak miał taaaaaaakie rozkminy, że potrzebował to ze mną omówić) i o ile uważam, że autor ma dryg do pisania fascynujących i wciągających narracji, płynie się przez jego powieści o tyle jego bohaterowie są antypatyczni nawet, kiedy próbuje ich kreślić jako sympatycznych. Bardziej mnie ciekawi rozwikładnie zagadki niż osoby, których oczyma śledzimy tą historię. I dziwnie mi z tym, bo autor ewidentnie wzoruje się na książce "TO" Stephena Kinga (nawet kilka razy się uśmiechnęłam słysząc o nawiązaniu - są zgrabnie ujęte, bardziej chodzi o szkic konstrukcji tej książki niż o jakieś zarzuty o plagiat, jeżeli o to chodzi wszystko jest w porządku), który dla kontrastu kreśli sympatycznych bohaterów, o bogatej konstrukcji, o wadach i z zaletami, którym czytelnik kibicuje podczas ich podróży do rozwązania zagadki. W przypadku bohaterów Kariki czuję niechęć do wszystkich. Ale tajemnica jest ciekawa :P
W niedzielę rano... hymmm niedziela to był dobry dzień. Po prostu.
Ale za dużo się działo... przynajmniej jak na niedzielę.
Warto byłoby wspomnieć o tym, że w sobotę z O. przeprowadzilismy moim zdaniem trudną rozmowę o potrzebach zakończoną prośbą, abym udała się do lekarza, abym zadbała o swoje zdrowie. Ech. A w niedzielę rano było miło i intymie, ale libido mi spadło i naprawdę muszę się natrudzić by po 1) odprężyć się, 2) osiągnąć satysfakcję seksualną. Chyba odprężanie się i skupienie na TU i TERAZ jest najtrudniejsze, to jak fizyczna, ciężka praca by pozostać w miejscu. Ostatecznie jest super. Jest mi dobrze w bliskości, ale jestem zbyt czujna by z bliskości i czułości z łatwością wejść w intymność, zmysłowość, wrażliwość, przyjemność. I nie wiem czy to leki? Czy to stan w głowie? Bo jednak jestem na jakimś takim "zakręcie" życiowym, ale mam fantastycznego partnera... w KOŃCU kogoś, kto wybiera mnie. A ja z tym swoim niegdyś nienasyconym apetytem seksualnym i sensualnym jakbym siebie nie poznawała. Co to znaczy? Czy to czas na wizytę u seksuologa? Czy to po prostu pokłosie stanu psychicznego wynikającego z utraty poczucia bezpieczeństwa finansowego i chronicznego zmęczenia? Jestem w tej sferze trochę zagubiona. I zmęczona. Myśląc o energii, której wymaga seks jestem zmęczona... i strasznie mnie to martwi. Bo czuję apetyt... a nie mam siły...
W niedzielę działy się różne rzeczy - od rana w zasadzie. Zaczęło się o tego, że kolega O. przeprowadził ze mną telefonicznie rozmowę o pracę. Ot tak, z zaskoczenia, bo miał akurat czas i kiedyś O. mu wspominał, że szukam pracy. Nie było to dla mnie komfortowe - bardzo się zestresowałam w niedzielę rano, gdy akurat miałam się skupiać na opuszczaniu, relaksie, odpoczywaniu, nabieraniu sił. A z drugiej strony - jest to szansa i perspektywa. Więc odbyłam tę rozmowę, a we wtorek mam przygotować dwa CV pod dwie oferty pracy. Ech... No zobaczymy.
A potem zadzwoniła przyjaciółka chcąca podzielić się odkryciami z warsztatów. Słuchałam jej. Była bardzo rozemocjonowana, odkryła WIELKĄ rzecz, która wyjaśnia tak istotną sprawę rzutującą na jej życie i schemat zachowań. Słuchałam i w połowie odczułam to znajome "i'm done" - nie miałam siły, słuchałam, ale nie przetwarzałam. Wszystkiego było za dużo. Ciało mi mówiło "wyłączam się" i w momencie kiedy zapytała mnie o to co u mnie - szczerze ciekawa, stęskniona robiłam wszystko by możliwie najprędzej zakończyć tą rozmowę.
Za dużo bodźców.
Za dużo własnych problemów by mieścić z uważnością cudze.
Za mało uważności na to by zrozumieć i chcieć przeanalizować własne.
Jestem tak zmęczona...
W poczuciu, że najlepiej będzie wrócić do "starej rutyny", odwiedzić "stare miejsca", oddaliśmy pieska na przechowanie u Programisty, a sama zaprosiłam O. do muzeum. Kiedyś - oczywiście w zależności od wystawy - pobyt w muzeum tak bardzo mnie uspokajał. Estetyczne i eskapistyczne doznania, skupione tematycznie... Odkryłam, że chyba najbardziej lubię po prostu gmach muzeum: ascetycznie białe wnętrza prostej architektury, pełnej łuków i zagięć w ramach różnych osi symetrii, ale bez piany gzymsów czy płaskorzeźb, bez ozdobników i pierdutników: gładkie, białe powierzchnie. Idealne tło dla wystaw. Pełne światła. To było coś co mnie baaaardzo cieszyło.
Wiedziałam, że zabieram partnera na wystawę poświęconą rokoku (bo to pierwszy żartownić z tego styłu - od kiedy go znam nadużywa określenia rokoko i rokokoko względem wszelkiego rodzaju budynków :P), ale jakoś nie przemyślałam tego posunięcia w kontekście własnego stanu - ZA DUŻO bodźców to jest dokładnie to, co funduje rokoko. xD
Niemniej bycie w muzeum było super.
Znalazłam swój eksponat - "męczeństwo św. Urszuli i jedenastu tysiąca dziewic". Ciężki shit. Im dłużej się patrzyło na kompozycję grupową tym wyraźniej się zauważało, że bohaterowie są po prostu zamordowani lub umierający. Totalnie makabryczne.
Drugi ulubiony eksponat to w zasadzie kompozycja wystawowa dwóch rzeźb, tych EVIL CZARNOKSIĘŻKNIKÓW (na zdjęciu poniżej) z magicznymi lagami latających na Wiatrach nad głowami zwiedzających. Totalnie jestem zafascynowana dynamiką tej kompozycji i samych rzeźb xD Od razu myślałam o Niewidocznym Uniwersytecie od Pratchetta xD Typy lecą na Sabat ewidentnie xD (zdjęcie ze źródła z sieci - jak widać na zdjęciu zresztą)
Tumblr media
A potem mój chłopak zaprosił mnie do fascunującego miejsca na chillerę. Zaplanował to tak, abyśmy obydwoje odsapnęli, obydwoje rozpężyli napięcia w plecach, karkach, lędźwiach... najpierw zjedliśmy na mieści szybkie jedzonko (wspominając nasz wypad do Czech), a potem zaszyliśmy się w zacisznym ogrodzie... czułam się jak na wakacjach. Jakbym wyjechała gdzieś daleko i od problemów również dzieliły mnie całe kilometry. Chodziłam na boso po ogrodzie. A O. zamówił nam fajkę wodną - pierwszy raz tak świadomie bulkałam sobie tytoń i OMG! Jak od tego się potrafi kręcić w głowie! OMG! No na mnie to działa mocno... tak mocno, że nie mogłam spać tej nocy...
Jakoś po godzinie absolutnej chillery i lekkiego śmianka z moim partnerem z głupot (no nie wiem w sumie teraz sama... śmialiśmy się w sumie z różnych pomysłów na organizację naszego ślubu-nie-ślubu i wesela-bez-wesela. Mamy kilka pomysłów, niektóre absurdalne. To chyba poważny krok w życiu i fajnie go omówić, ale też nie ma co uciekać przed nazwaniem tego "poważną sprawą" i świadomością, że omawiamy to nie dla beki, a by wiedzieć czego się spodziewać i czy ta druga osoba widzi to podobnie...) i z mojego okazyjnego "kręci mi się w głowie, cuć jakbym zemdlała" - naprawdę jestem płatkiem śniegu w kwestii używek xD. Napisał wujek Programista "jestem zmęczony, nie daję z waszym pieskiem rady, ona ciągne dyszy i na mnie szczeka nawołując do zabawy, już kolejnej godziny nie wytrzymam. Wracajcie po nią!" oj... trochę szkoda, a z drugiej strony dobrze wiedzieć, że wykańcza nie tylko mnie - pomimo całej swojej puchatej słodyczy. Moj chłopak skomentował to "... i cała lekkoś tego wyjścia jakby uleciała..." i dokopiliśmy napary, zwinęliśmy mandżur i pojechaliśmy po nasze psiecko.
Przed klatką mojego przyjaciela akurat spotkały się dwa pieski - papillon o czarnych uszkach i oczkach, białym ogonku oraz duży pomeranian, puszysty jak piłka plażowa. Patrząc na papillona miałam srogi dysosnans poznawczy "o wow, jakoś podobny do mojej psórci". Ale jak wyszliśmy z pieskiem (bardzo szczęśliwym) z klatki Programisty (bardzo nieszczęśliwego i zmęczonego) to kobieta trzymająca smycz papillona po chwili oniemienia wyrzuciła "czy mi się mieni w oczach, czy wy macie takiego samego psa jak mój!?". No były bardzo podobne. Jej papilon miał symetrycznie rozłożone czarne łatki na pyszczku i brązowe nad oczkami, dodatkową łatkę na grzbiecie, a poza tym był bielutki. Nasza ma czarne uszka, połowę pyszczka czarną, symetryczne brązowe kropki nad oczkami i mniej symetryczne kropki poniżej oczek, a poza tym jest maści merle. Ale uszy ma jak papillon. Dłuższą kufę niż papillon, ale ogonek 100% jak on... Nawet była długości papiillona, chociaż rasowiec był niższy i miał dłuższą sierść. Po chwilii rozmowy dowiedzieliśmy się, że papillony są charakterne i nie lubią zostawać same w domu, szczekają jak pojebane, są władcze i nie dają się głaskać obcym. No wypisz wymaluj. Właściciel pomeraniana miał inne doświadczenia z pieskiem na wielu polach i bardzo go dziwiło, że nasz psiak jako kundelek ma tak oczywiste związki z papillonem...
Wracaliśmy do domu w rozkminie... skończyła 10 miesięcy, ma prawie roczek, od lutego usłyszeliśmy, że będzie małym psem, dużym psem, średnim psem. Że urośnie wielka, mała, wcale. Że cechy jej wyglądu wskazują na geny jak boarder collie (od weterynarza), na jamnika (od behawiorystki) lub sheltie (od innego weterynarza). Ech... cholera wie. Jest wielkości papillona. Ma uszy jak papilon, a kufę dłuższą jak jamnik. Cholera wie jaka będzie.
Ale jest słodziutka i bardzo ją kocham.
Wczoraj nie odstępowała mnie na krok po powrocie do domu. Cudowna psinka.
Jest jeszcze kilka rzeczy, które muszę przemyśeć i w obszarze ktorych potrzebuję skupić się na Tu i TERAZ, bo zgubiłam balans.
17 notes · View notes
mikoo00 · 8 months
Text
✨18
Trochę mnie nie było U mnie wszystko git
❄️Mialem wczoraj cheat day (może sobie to racjonalizuje Kij wie)
Miałbym napad taki jak zwykle czyli (paczka jeżyków, snickers, twix, żelki, oreo i nutella) to lista moich bingowych slodyczy Mogę to wszystko opierdolić prawie w jeden dzień Coś zawsze zostaje i triggeruje kolejny napad i kolejny raz dokupowywuje to samo
Tym razem uznalem, że kupię parę batonów żelki i toffie Jakoś tak łatwiej mi zjeść gryza batona i mieć wyjebane potem Często zapominam o tym ze mam jakieś resztki batona
Bałem się tego takiego przymusu wpierdolenia wszystkiego jaki czuje zawsze podczas napadu (zjem jak najwiecej=mało zostanie to nje zjem=chuja prawda) więc poszedłem na kompromis
Dziś trochę se z tego podjadłem po pracy pewnie jakieś 1800 mi wyszło maks 2000 bo oprócz tego 631 w pracy Mimo, że to małe gówienka to mają w chuj k Ważne, że mi się nie chce rzygać i nie chce mi się już jeść Paczka toffiefie nadal nie zerzarta, to jakiś cud XD
Mam nadzieję, że jutro się to nie zmieni i nie będę miał klasycznego napadu bo podoba mi się jedzenie mało wstawanie głodnym, chodzenie spać głodnym To poczucie ulgi i jaki spokój czuje jest czymś za czym tęskniłem od kilku miesiecy
❄️W pracy nie było jakoś ciężko po powrocie Spodziewałem się, że moja forma fizyczna mocno spadnie i ciężko mi się będzie skupić ale nie Zasuwam jak dawniej
Wypuścili mnie wcześniej Cały dzień czulem, że tak będzie mimo, że było parę wycieczek XD pojechałem na meeting uradowany w pon też byłem po pracy Mialem nie iść jednak nie byłem az tak zmęczony Dla mnie to już cześć rutyny pon: terapia, praca, po 20 meeting na te półgodziny chociaż Nd(jak mam wolne to obowiązkowo)
Ostatnio też zauważyłem, że jeśli chodzi o tematy raczej nie skupiam się na swojej chorobie tylko moje doświadczenia są jakimś takim dodatkiem Bardziej zaczynam mówić o takich sprawach życiowych
Lubie tez słuchać innych wypowiedzi, które konkretnie odwołują się do uzależnienia, wtedy sobie przypominam wiele rzeczy
Tematy często zmuszają mnie do przemyśleń i robię to przed wypowiedzeniem się na jakiś temat Niektóre z ich są związane z czymś o czym w ogóle nie myślałem,, czy moje życie jest takie jakie być powinno? ",, czy słucham i rozumiem innych?" itp
A z drugiej strony ee nie wiem wsm bo prawie nie pamiętam nic z tego co powiedziałem Pamiętam tylko co myślałem
❄️Z takich radosnych zdarzeń to Bartek sitek wrócił do streamowania 🥺 Kocham po prostu Będę miał w końcu co oglądać na twitchu XD
Zapomniałem, że wgl mam suba 8 miesięcy XDD przypomniałem sobie jak płaciłem te pieniądze,, przez ten czas chce nie pić" Chce mieć coś co sprawia mi radość i nie jest to wóda Często oglądałem różnych twórców będąc pod wpływem (pilem w samotności) ale bartek sitek jest moim ulubionym i nie potrzebowałem prawie nigdy alko (bezdomnosc=mieszkanie u starego era to wyjątek)
Na terapii dowiedziałem się że wszystko związane z piciem pokój/zajęcia podczas których się piło są wyzwalaczami ja siedziałem sam w swoim upierdolony pokoju i binge wat chowałem lakarnuma po terapii przestałem bo faktycznie myslalem o tym,, jak zajebiście by było gdybym się napierdolił" a z czasem gdy miesiące mijały a ja nie piłem przestałem bo mnie nudził jego content xD
Napisałem w rocznicę suba wiadomość nawiązująca niejako do tego xd,, 8 miesięcy To tylko liczba a ile trzeźwych chwil wraz z GF.. "(gf=generator frajdy czyli Bartek Sitek jakby ktoś nie wiedział XD) Ktoś napisał,, gratulacje trzeźwiaku" Zrobił mi tym dzień Serio to określenie mi się spodobało
Wyobraziłem sobie sytuację w której kogoś poznaje i ta osoba proponuję mi wyjście na piwo a ja mówię,, wiesz coo.. Nie dzięki Jestem trzeźwiakiem XD" jak się zaśmieje to znaczy, że jest dobrze a jak nie to się nie dogadamy XDd
Nikogo nowego w moim wieku, z poza aa nie poznałem i muszę być przygotowany na takie sytuacje na wypadek gdyby Szczerze nie chciałbym na początku znajomości opowiadać o problemach jakie mam, tłumaczyć o co chodzi, trochę niszcząc atmosferę między mną a nowo poznaną osobą,, nie pije bo jestem alkoholikiem"
Wolałbym być postrzegany jako normalna osoba, która po prostu nie lubi pic i tyle Tak było przez całe moje życie do 2021 AA nie jako typ z traumami Nie ufam ludziom that's it nie, że się wstydze no nie XD
❄️Pisałem, że zamówiłem sobie figurkę megumi ego z JJK (chyba nie pamiętam możliwe, że tylko myślałem, o tym by napisać posta) Wkoncu przyszła 🥰
Tumblr media
Zamówiłem jeszcze jedną Te samą co ma mój brat bo mega mi się podoba i to taniej na vinted 🥺 Poluje jeszcze n figurkę Choso z JJK
Nigdy mnie ciągnęło do figurek z anime Te postacie jednak idealnie swoim wyglądem wpasowywują się w mój vibe i generalnie je uwielbiam
Nie będę jednak powiększał znacząco kolekcji tak jak to zrobiłem z Monster high, gdyż przytłacza mnie moment kiedy czegoś mam w chuj dużo w pokoju Mang mam dużo i nie wiem gdzie je dawać Cześć chciałbym sprzedać Serię które lubię mają sporo tomów Nie wiem czy nie będę musiał kupić kolejnego regału
Chciałbym wgl kupić nowe meble bo te co mam są jakieś takie nie funkcjonalne dla mnie XD kolorystycznie mi też nie pasują Problem z meblami jest takie, że nie mam pojęcia co potem zrobić z tymi starymi XD czy jakaś firma oferuje wywóz nie używanych mebli? Nikt z domowników nie ma możliwość rozkręcenia ich a co dopiero przewiezienia gdzieś XD
❄️To tyle ode mnie Wyspanego poranka życzę 🖤
11 notes · View notes
Text
Odchudzanie nie musi być trudne
Odchudzanie jest jednym z najczęstszych celów, które sobie stawiamy. Chcemy poprawić naszą sylwetkę, zwiększyć pewność siebie i poprawić zdrowie. Niestety, wiele osób uważa, że odchudzanie jest trudne i wymaga ogromnego wysiłku. Jednak prawda jest taka, że odchudzanie nie musi być trudne. Wystarczy kilka prostych kroków, aby osiągnąć swoje cele.
Tumblr media
Po pierwsze, ważne jest, aby mieć realistyczne oczekiwania. Nie można spodziewać się, że schudniemy 10 kilogramów w ciągu jednego tygodnia. Zdrowe tempo utraty wagi to około 0,5-1 kilograma na tydzień. Ważne jest również, aby skupić się na zdrowym stylu życia, a nie tylko na liczbie na wadze. Regularna aktywność fizyczna i zdrowa dieta są kluczowe dla utrzymania zdrowej wagi.
Po drugie, nie należy rezygnować z ulubionych potraw. Dieta nie oznacza, że musimy zrezygnować z wszystkiego, co lubimy. Wystarczy wprowadzić kilka zmian i wybierać zdrowsze opcje. Na przykład, zamiast frytek, możemy zjeść pieczone ziemniaki. Zamiast białego chleba, możemy wybrać pełnoziarniste pieczywo. Małe zmiany mogą mieć duże znaczenie.
Po trzecie, ważne jest, aby być świadomym jedzenia. Często jemy bez zastanowienia, co prowadzi do nadmiernego spożycia kalorii. Warto nauczyć się słuchać swojego ciała i jeść tylko wtedy, gdy jesteśmy naprawdę głodni. Może w tym pomóc wizyta u psychodietetyka (https://holistic-masazidietetyka.pl). Warto również zwracać uwagę na porcje i jeśli jesteśmy pełni, nie musimy jeść więcej.
Tumblr media
Po czwarte, regularna aktywność fizyczna jest kluczowa dla utraty wagi. Nie musimy od razu zapisywać się na siłownię. Wystarczy znaleźć aktywność, która nam odpowiada. Może to być jazda na rowerze, pływanie, taniec czy nawet spacery. Ważne jest, aby być aktywnym przez co najmniej 30 minut dziennie.
Po piąte, ważne jest, aby mieć wsparcie. Odchudzanie może być trudne, dlatego warto mieć kogoś, kto nas wspiera i motywuje. Może to być przyjaciel, partner lub nawet grupa wsparcia online. Wspólna praca nad osiągnięciem celów może być o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza.
Podsumowując, odchudzanie nie musi być trudne. Wystarczy kilka prostych kroków, aby osiągnąć swoje cele. Ważne jest, aby mieć realistyczne oczekiwania, nie rezygnować z ulubionych potraw, być świadomym jedzenia, regularnie się ruszać i mieć wsparcie. Pamiętajmy, że zdrowe odchudzanie to proces, który wymaga czasu i cierpliwości.
3 notes · View notes
nakamikanai · 1 year
Text
Jest 9:50 a ja od 8:40 na nogach, nie mam siły już a jeszcze tak naprawdę nie zaczęłam nic robić :|. Dzisiaj ciężki dzień przede mną, mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia więc wieczorem będę padnięta, ale chociaż spalę trochę kalorii bo w głównej mierze to praca fizyczna. Jak na razie zjadłam Riso karmelowe czyli koło 206 kcal i aktualnie piję Dzika brzoskwiniowego z nadzieją że da mi kopa i zmotywuje do zrobienia czegoś.
Życzcie mi powodzenia ;), udanego dnia wam kochani <33
2 notes · View notes
himean · 2 years
Text
im back
Tumblr media
cw:53
gw:45
h:163
Pochłonęła mnie praca – fizyczna. Spalałam bardzo dużo kcal więc jakoś nie przejmowałam się śmieciowym jedzeniem + nie miałam czasu na przygotowywanie posiłków. Wróciłam z Holandii jakoś na początku października i wpadłam w letarg. Niewiele pamiętam ale raczej nie jadłam zbyt dużo.
Teraz jestem u babci co trochę uniemożliwia mi zdrowe jedzenie. Wrzucę bilans z Holandii i z teraz. Postaram się chociaż dużo ćwiczyć i spacerować.
Teraz bilanse będą regularne - co tydzień albo co dwa dni, nie wiem jak będzie mi się chciało XD Z góry sorki za ścianę tekstu ale trochę się tego nagromadziło
Czy ktoś ma ochotę wspierać się w odchudzaniu na jakimś discordzie/dowolnym komunikatorze? Albo czy są jakieś grupki wsparcia. Lmk.
BILANS:
24.09.2022 day 1
Jedzenie:
Lasange 500g  685kcal
Kawałek kanapki z  szynką 20kcal
Napoje:
Energetyk x2,5  320 kcal
Kawa z cukrem x3  60 kcal
Woda ok. 1,5L  0 kcal
1085/900kcal
412/800
25.09.2022 day 2
Jedzenie:
Kanapka z almette    144kcal
Kanapka z alemette i 2 plasterkami szynki 170kcal
Trochę czipsów    60kcal
Zupka chińska      340kcal
Makaron z cukinią    200kcal
Napoje:
Monster    237kcal
Woda     0kcal
Herbata z cytryną ok 700ml     0kcal
1091/800kcal
 26.09.2022 day 3
Jedzenie:
Makaron z serem    400kcal
Czipsy   200kcal
Napoje:
4 kawy z cukrem    100kcal
2 energole       160kcal
860/900kcal
 27.09.2022 day 4
Jedzenie:
Czipsy z dipem:   200kcal
Kanapka z alemette i 2 plasterkami szynki x2 340kcal
Napoje:
Energetyk   0kcal
 PRZERWA
9.11.2022 day 1
Kania w panierce 340kcal
Tost francuski x2 300kcal
Energetyk 90kcal
730/900kcal
10.11.2022 day 2
Pol dużego hot doga: 400kcal
Marchewka z groszkiem 70kcal
Energetyk 90kcal
Ziemniaczki gotowane 200kcal
760/800kcal
8 notes · View notes
indira2004 · 2 years
Text
25.10.2022 wtorek
1. Jestem bez przerwy zmęczona. Dziś się zastanawiałam, skąd to się bierze, no i dotarło do mnie, że mój dzień pracy wygląda jak na kasie w sklepie. Dziesiątki dzieci jedno za drugim, a jak jest chwila spokoju, to trzeba posprzątać i może jeszcze odwalić jakąś zaległą pracę biurową.
Praca fizyczna. Zabawne.
Bardzo bym chciała zostać podwyżkę.
2. Bardzo koniecznie muszę wymienić telefon, już prawie się zdecydowałam na Motorolę 30 pro, ale jakoś impuls do podjęcia ostatecznych kroków nie nadchodzi.
3. Anxiety ma się świetnie. Zamartwiam się wszystkim i bez przerwy.
4. Bardzo się cieszę na Cieszyn.
7 notes · View notes
klucznikgerwant · 1 month
Text
Jak to jest być ślusarzem?
Ślusarstwo to zawód, który wymaga precyzji, umiejętności technicznych i dużej cierpliwości. Bycie ślusarzem to coś więcej niż tylko dorabianie kluczy czy otwieranie zatrzaśniętych drzwi – to sztuka, która łączy rzemiosło z nowoczesną technologią.
Praca ślusarza jest niezwykle zróżnicowana. Codziennie można spotkać się z nowymi wyzwaniami, od naprawy zamków w drzwiach, przez awaryjne otwieranie aut, po montaż systemów zabezpieczeń. Z jednej strony, trzeba mieć solidną wiedzę o mechanizmach i narzędziach, z drugiej – stale się rozwijać, śledząc nowe technologie, które pojawiają się na rynku.
Największym wyzwaniem w tym zawodzie jest praca w nagłych przypadkach. Awaryjne otwieranie drzwi w środku nocy, gdy klient zatrzasnął klucze w domu, czy pomoc kierowcy, który nie może dostać się do swojego samochodu – to sytuacje, które wymagają szybkiego działania, ale też spokoju i opanowania. Czasami jedna, mała usterka może wymagać długiej analizy, by znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
Jednak bycie ślusarzem to nie tylko praca fizyczna. To także praca z ludźmi. Często to od ślusarza zależy bezpieczeństwo klienta, co sprawia, że zaufanie i odpowiedzialność są kluczowe w tym zawodzie. Pomaganie ludziom w trudnych sytuacjach przynosi wiele satysfakcji i poczucia, że wykonuje się coś naprawdę wartościowego.
Ślusarstwo to zawód, który oferuje ciągłe wyzwania, ale też możliwość rozwoju i satysfakcji z pomagania innym. To profesja dla tych, którzy lubią pracować rękami, myśleć logicznie i cenią sobie kontakt z ludźmi.
Sponsorzy Artykułu: Klucznik Gerwazy, Mobilekey
0 notes
cristalcasinopoznan · 6 months
Text
Jakie są szanse na zwycięstwo Joanny Jędrzejczyk w walce przeciwko Weili Zhang?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie są szanse na zwycięstwo Joanny Jędrzejczyk w walce przeciwko Weili Zhang?
Joanna Jędrzejczyk, znana polska zawodniczka MMA, jest doskonałym przykładem sportowca, który kładzie duży nacisk na przygotowanie fizyczne. Bez wątpienia jej wysoka forma związana jest z ciężką pracą i regularnym treningiem.
Przygotowanie fizyczne Joanny Jędrzejczyk opiera się na wielu elementach. Do najważniejszych należą odpowiednio zbilansowana dieta, regularne treningi siłowe, treningi cardio oraz praca nad szybkością i zwinnością. Zawodniczka nieustannie doskonali swoje umiejętności, dążąc do osiągnięcia optymalnej kondycji fizycznej.
Jędrzejczyk podkreśla, że kluczem do sukcesu w sporcie walki jest odpowiednie przygotowanie fizyczne. Dzięki regularnym treningom siłowym wzmacnia ona swoje mięśnie, co pozwala jej utrzymać wysoką wydolność podczas pojedynków. Dodatkowo, dzięki treningom cardio i pracy nad szybkością, Joanna utrzymuje doskonałą kondycję fizyczną nawet podczas najbardziej wymagających walk.
Sportowiec zawsze dba o odpowiednią regenerację po treningach, co ma kluczowe znaczenie dla efektywnego przygotowania fizycznego. Odpoczynek, odpowiednia ilość snu oraz dieta bogata w wartościowe składniki odżywcze są niezbędne, by ciało mogło regenerować się po intensywnych treningach.
Dzięki solidnemu przygotowaniu fizycznemu Joanna Jędrzejczyk osiąga imponujące wyniki w swojej karierze sportowej. Jej determinacja, ciężka praca i zaangażowanie stanowią inspirację dla wielu młodych adeptów sportu, zachęcając ich do dbania o swoje przygotowanie fizyczne, by osiągnąć sukces na arenie sportowej.
Dysponując technikami i umiejętnościami zdobytymi przez lata treningów, Joanna Jędrzejczyk, polska mistrzyni mieszanych sztuk walki, stosuje skuteczną taktykę walki w swoich pojedynkach. Jednym z głównych elementów jej strategii jest agresywne i techniczne zabieranie przeciwniczkom przestrzeni, z wykorzystaniem precyzyjnych ciosów i kopnięć. Jędrzejczyk jest znana z szybkich kombinacji uderzeń, które potrafią zaskoczyć rywalki i zyskać przewagę na punkty.
Kolejnym kluczowym elementem taktyki Joanny Jędrzejczyk jest doskonała kondycja fizyczna, która pozwala jej utrzymać wysokie tempo walki przez cały pojedynek. Dzięki intensywnym treningom cardio i wytrwałościowym, Jędrzejczyk potrafi kontrolować rytm starcia i nie daje przeciwniczkom chwili wytchnienia.
Joanna Jędrzejczyk jest również mistrzynią w defensywie, potrafiąc skutecznie blokować ataki rywalek i unikać pułapek na ziemi. Jej umiejętności parterowe pozwalają Jej zachować dominację w walce i uniknąć niebezpieczeństwa ze strony przeciwniczki.
W walce Joanny Jędrzejczyk zawsze widać determinację, pewność siebie i chęć zwycięstwa. Jej taktyka walki opiera się na precyzji, szybkości i kondycji fizycznej, co czyni ją jedną z najlepszych zawodniczek w historii MMA. Dzięki swojemu profesjonalizmowi i ciężkiej pracy, Joanna Jędrzejczyk stała się wzorem do naśladowania dla wielu adeptów sztuk walki na całym świecie.
Joanna Jędrzejczyk to jedna z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek mieszanych sztuk walki (MMA) w historii. Jest znana z doskonałej techniki i determinacji, co pozwoliło jej wielokrotnie zdobyć tytuł mistrzyni świata wagi słomkowej federacji UFC (Ultimate Fighting Championship).
Jednym z najbardziej imponujących osiągnięć Joanny Jędrzejczyk jest rekord zwycięstw, który ustanowiła podczas swojej kariery. Polka zdołała wygrać aż 16 walk na najwyższym poziomie, co sprawia, że jest jedną z najbardziej dominujących zawodniczek w historii tej dyscypliny sportu. Jej technika stania na nogach oraz umiejętności zapewnienia sobie przewagi podczas walki sprawiły, że stała się prawdziwą legendą w świecie MMA.
Joanna Jędrzejczyk w swojej karierze pokonała wiele renomowanych zawodniczek, zdobywając szacunek fanów i ekspertów. Jej determinacja i ciężka praca zaowocowały imponującym rekordem zwycięstw, który jest jednym z najważniejszych elementów jej sportowej biografii.
W swojej karierze Joannę Jędrzejczyk cechuje nie tylko imponujący rekord zwycięstw, ale także profesjonalizm i zaangażowanie w rozwój sportu. Jej osiągnięcia stanowią inspirację dla wielu młodych adeptów MMA, a jej miejsce w historii tego sportu jest już na zawsze zapewnione. Dla fanów mieszanych sztuk walki Joanna Jędrzejczyk to symbol sukcesu i twardej pracy, który na zawsze pozostanie w pamięci jako jedna z najlepszych zawodniczek wagi słomkowej UFC.
Siła ciosów Weili Zhang to jedno z najbardziej fascynujących zagadnień w świecie MMA. Weili Zhang, chińska zawodniczka walcząca w kategorii słomkowej, znana jest z niezwykłej techniki i potężnych ciosów, które sprawiają trudności dla każdej rywalki.
Jednym z kluczowych elementów sukcesu Weili Zhang jest jej doskonała kontrola dystansu. Potrafi precyzyjnie mierzyć dystans i wykorzystywać go do zadawania celnych i mocnych uderzeń. Jej ciosy są nie tylko szybkie, ale także skuteczne, co sprawia, że trudno jest jej uniknąć trafienia.
Kolejnym atutem Weili Zhang jest siła jej ciosów. Mistrzyni UFC potrafi zadawać tak potężne uderzenia, że nawet najbardziej doświadczone rywalki mają trudności z obroną. Jej technika bokserska jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, co sprawia, że każde jej uderzenie wyprowadzone jest z ogromną precyzją i mocą.
Weili Zhang potrafi także skutecznie wykorzystywać różnorodne techniki bokserskie, takie jak haki, proste czy sierpy, co czyni ją nieprzewidywalną dla rywalek. Jej wszechstronność sprawia, że potrafi dostosować się do każdej sytuacji w walce i efektywnie wykorzystać swoje umiejętności.
Warto zauważyć, że siła ciosów Weili Zhang sprawia, że jest ona jedną z najgroźniejszych zawodniczek w swojej kategorii wagowej. Jej umiejętności techniczne, szybkość i precyzja czynią ją nie do pokonania w stójce. Dlatego też każda jej walka jest niezwykle emocjonująca dla fanów mieszanych sztuk walki.
Historia pojedynków Joanny Jędrzejczyk z zawodniczkami chińskimi jest bogata w emocje i dramatyzm. Joanna Jędrzejczyk, polska zawodniczka MMA, miała okazję stoczyć kilka wartych zapamiętania walk z reprezentantkami Chin.
Pierwsze starcie Joanny z zawodniczką chińską miało miejsce w 2010 roku. Wówczas mierzyła się ze zdolną fighterką z Chin, która była uznawana za jedną z głównych rywalek Joanny. Walka była bardzo zacięta i emocjonująca, ale ostatecznie to polska zawodniczka wyszła zwycięsko, imponując swoim umiejętnościami.
Kolejne pojedynki Joanny Jędrzejczyk z zawodniczkami chińskimi odbywały się w latach następnych, gdzie Joanna udowadniała swoją wielką klasę oraz niezwykłe umiejętności walki. Walki te były bardzo wyrównane i pełne napięcia, co przyciągało uwagę fanów sportów walki z całego świata.
Joanna Jędrzejczyk zyskała ogromną popularność dzięki swoim widowiskowym walkom z zawodniczkami chińskimi oraz innymi fighterkami z różnych stron świata. Jej determinacja, siła oraz perfekcja techniczna sprawiają, że jest uznawana za jedną z najlepszych zawodniczek MMA w historii.
Historia pojedynków Joanny Jędrzejczyk z zawodniczkami chińskimi jest inspirująca i dowodzi, że dzięki ciężkiej pracy i poświęceniu można osiągnąć wielkie sukcesy w sporcie. Joanna stała się ikoną dla wielu fanów sportów walki i inspiracją dla młodych adeptów sztuk walki na całym świecie.
0 notes
casinoplinstalacja · 6 months
Text
Który z zawodników, Kolecki czy Zawada, ma lepsze szanse na zwycięstwo w nadchodzącym meczu bokserskim?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Który z zawodników, Kolecki czy Zawada, ma lepsze szanse na zwycięstwo w nadchodzącym meczu bokserskim?
Przedstawiamy analizę umiejętności bokserskich utalentowanego zawodnika, Michała Koleckiego. Kolecki jest uznawany za jednego z najlepszych bokserów w swojej kategorii wagowej i nie bez powodu - jego technika, siła i strategia walki są imponujące.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów stylu Koleckiego jest jego wszechstronność. Potrafi on skutecznie walczyć zarówno w defensywie, jak i ofensywie, co sprawia, że jest przeciwnikiem trudnym do pokonania. Jego umiejętności bokserskie pozwalają mu szybko adaptować się do różnych stylów walki przeciwników, co daje mu przewagę na ringu.
Michał Kolecki słynie również z doskonałego przygotowania fizycznego. Jego siła uderzeń oraz wytrzymałość sprawiają, że potrafi utrzymać wysokie tempo walki przez całe starcie. Dodatkowo, precyzja i technika jego ciosów sprawiają, że potrafi trafiać w najbardziej newralgiczne punkty ciała przeciwnika, co zwiększa skuteczność jego ataków.
Warto również zwrócić uwagę na inteligencję ringową Michała Koleckiego. Potrafi on szybko analizować zachowanie przeciwnika i dostosowywać swoją strategię w trakcie walki. Jego umiejętność czytania rywala daje mu dodatkową przewagę i sprawia, że potrafi wygrywać nawet najtrudniejsze starcia.
Podsumowując, analiza umiejętności bokserskich Michała Koleckiego wskazuje na jego kompletność jako zawodnika. Doskonała technika, siła, szybkość, inteligencja ringowa - wszystkie te elementy sprawiają, że Kolecki jest jednym z najbardziej utalentowanych bokserów swojego pokolenia.
Ocena strategii treningowej Zawady miała na celu zbadanie skuteczności programu treningowego stosowanego przez sportowców tej dyscypliny. Badanie to było przeprowadzone w celu oceny, czy obecna strategia treningowa prowadzi do osiągnięcia zamierzonych celów oraz poprawy wyników sportowców.
Wyniki oceny strategii treningowej Zawady wykazały, że program treningowy jest skuteczny i przynosi pożądane rezultaty. Obserwowano znaczącą poprawę kondycji fizycznej oraz osiągnięcia lepszych wyników sportowych po zastosowaniu określonych metod treningowych w ramach strategii Zawady. Ponadto, sportowcy wykazali wyższą motywację do treningu oraz zaangażowanie w osiąganie swoich celów sportowych.
Warto zauważyć, że strategia treningowa Zawady jest kompleksowa i opiera się na dokładnym planie treningowym, odpowiedniej diecie oraz monitorowaniu postępów sportowców. Dzięki temu możliwe jest ciągłe doskonalenie umiejętności sportowych oraz osiąganie coraz to lepszych wyników w zawodach.
Ocena strategii treningowej Zawady pokazuje, że prawidłowo dostosowany program treningowy ma kluczowe znaczenie dla osiągnięcia sukcesu sportowego. Praca z doświadczonym trenerem oraz stosowanie sprawdzonych metod treningowych może przynieść znakomite rezultaty i doprowadzić sportowców do osiągnięcia swoich celów sportowych.
Przygotowanie mentalne zawodników jest kluczowym elementem sukcesu w sporcie. Współczesne badania potwierdzają, że kondycja psychiczna ma równie duże znaczenie, jak sprawność fizyczna, jeśli nie większe. Dlatego też coraz więcej trenerów i zawodników kładzie duży nacisk na rozwój umiejętności mentalnych.
Pierwszym krokiem w przygotowaniu mentalnym zawodników jest uświadomienie im znaczenia tego obszaru treningu. Zawodnicy muszą zrozumieć, że silna wola, koncentracja, odporność psychiczna oraz umiejętność radzenia sobie ze stresem mogą przynieść im przewagę nad rywalami. Trenerzy powinni angażować specjalistów ds. psychologii sportu, którzy pomogą zawodnikom rozwijać te umiejętności.
Kolejnym aspektem jest praca nad technikami relaksacyjnymi i koncentracją. Regularne treningi medytacyjne, wizualizacje sukcesu oraz techniki oddychania mogą wpłynąć pozytywnie na umysł zawodników, poprawiając ich wydajność w trakcie treningów i zawodów.
Ostatnim, lecz nie mniej istotnym elementem jest budowanie pozytywnej motywacji i pewności siebie u zawodników. Poprzez wsparcie emocjonalne, pochwały za postępy i cele do osiągnięcia, można zbudować silną postawę psychiczną, która pozwoli zawodnikom osiągać sukcesy nawet w trudnych sytuacjach.
Podsumowując, przygotowanie mentalne zawodników jest niezbędnym elementem treningu sportowego, który może przynieść wiele korzyści. Dbanie o kondycję psychiczną może sprawić, że sportowcy będą osiągać lepsze wyniki, radzić sobie ze stresem i presją oraz utrzymać długotrwałą motywację do treningów i rywalizacji.
Porównanie statystyk walk poprzednich jest niezwykle istotne dla analizy i prognozowania wyników przyszłych starć. Dzięki analizie danych z walk minionych możemy poznać mocne i słabe strony poszczególnych zawodników, co pozwala lepiej przygotować się do przyszłych pojedynków.
Jednym z kluczowych elementów porównania statystyk jest analiza bilansu zwycięstw i porażek. Przeanalizowanie wyników poprzednich walk pozwala ocenić, jak dany zawodnik radził sobie w różnych sytuacjach oraz z różnymi przeciwnikami. Możemy także zauważyć, czy dany fighter ma tendencję do dominacji nad rywalami, czy też częściej angażuje się w wyrównane pojedynki.
Kolejnym istotnym aspektem jest analiza technik używanych przez zawodnika. Porównanie rodzajów ciosów, kopnięć czy chwytów może dać nam wgląd w taktykę i strategię poszczególnych fighterów. Dzięki temu możemy przewidzieć, jakie techniki mogą zostać wykorzystane w przyszłej walce i jakie są szanse na ich skuteczność.
Oprócz tego porównanie statystyk walk poprzednich pozwala nam także ocenić kondycję fizyczną zawodników. Możemy analizować, jak długo utrzymują wysokie tempo walki, jak reagują na zmęczenie czy jak szybko potrafią się podnieść po upadku.
Wnioskując, porównanie statystyk walk poprzednich stanowi nieocenione narzędzie dla wszystkich fanów sportów walki, trenerów oraz samych zawodników. Pozwala ono lepiej zrozumieć dynamikę pojedynków oraz przewidzieć potencjalne wyniki przyszłych starć.
Ekspertyza ekspertów bokserskich jest niezwykle istotna w świecie sportu, zwłaszcza w przypadku boksu. Ci doświadczeni specjaliści posiadają niezrównane umiejętności i wiedzę, które pozwalają im zgłębić różne aspekty tej brutalnej sztuki walki. Ekspertyza ekspertów bokserskich obejmuje analizę technik, taktyki, kondycji fizycznej oraz psychicznej zawodników. Dzięki ich wsparciu zarówno zawodnicy, jak i trenerzy mogą doskonalić swoje umiejętności i strategię walki.
Główne zadania ekspertów bokserskich to ocena i prognozowanie zachowań zawodników w ringu, identyfikacja mocnych i słabych stron oraz przygotowanie rekomendacji dotyczących treningu i taktyki. Ich wiedza jest nieoceniona podczas przygotowań do ważnych pojedynków, ponieważ pozwala minimalizować ryzyko kontuzji i maksymalizować szanse na zwycięstwo.
Ekspertyza ekspertów bokserskich opiera się na wieloletnim doświadczeniu oraz ciągłym śledzeniu najnowszych trendów i technik w świecie boksu. Dzięki ich profesjonalnej opinii zawodnicy mogą udoskonalać swoje umiejętności i adaptować się do zmieniających się warunków na ringu.
Warto podkreślić, że ekspertyza ekspertów bokserskich nie tylko pomaga zawodnikom odnosić sukcesy, ale także przyczynia się do rozwoju samej dyscypliny sportu. Ich praca jest niezastąpiona dla całej społeczności bokserskiej i stanowi istotny element budowania historii tej szlachetnej sztuki walki.
0 notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Wizyta w sprawie ADHD, wrażenia po zażyciu leku i jakiś misz-masz wrażeń, wspomnień i emocji. Podjarana jestem!
Wzięłam lek około pół godziny temu. Mam ciary z ekscytacji, ale ta ekscytacja nie jest taka jak zwykle. Jest tak... spokojniej? Zaczęłam zauważać, że przede wszystkim mięśnie twarzy zaczęły odpuszczać - ostatnio były bardzo napięte, a w dodatku od kilku dni gorzej sypiam (pełnia, ach ta pełnia, jutro o 6 rano będzie, ale księżyc już okrągły, więc spać nie mogę, norma u mnie). Tym czasem teraz siedząc przed kompem, skupiona, zauważyłam takie swoiste rozluźnienie... I zaczęłam to badać z takim "o! Lek zaczyna działać!". Zauważyłam, że zrobiło się ciszej w moich myślach... A ja nie zauważyłam kiedy, bo byłam skupiona na pracy. To mógł być mój typowy hiperfokus (dla osób z ADHD jest typowe, że albo coś porzucają prędko, albo wpadają w hiperfokus na jakimś temacie, zupełnie się wyłączają od innych bodźców drążąc temat - tak generalnie najczęściej pracuję).
Najbardziej czuję zmęczenie od napinania/zaciskania szczęki (chyba robię to nieświadomie by się skupić, coś jak fizyczna reprezentacja "spięcia się w sobie", bolesnego przykucia uwagi mimo rozpraszaczy do wykonywanego zadania). Teraz przyszła ulga. Pulsujący ból, ale też ulga z odpuszczenia...
W pierwszym momencie, gdy zdałam sobie sprawę, że nawet ekscytacja jest jakby mniej odczuwalna (serce nie bije jak szalone ze szczęścia, po prostu trochę szybciej, chociaż w emocjach czuję to co zwykle powodowało galop) i że jest cicho, że nie drażnią mnie dzięki ulicy to aż mi się zakręciło w głowie. Wzruszyłam się. Teraz ryczę.
Różnica jest mała - ale też może dopiero zaczyna działać i być może jeszcze dawka jest malutka (lekarz powiedział, że co miesiąc będziemy zwiększać jeżeli zadziałają te leki). Ale pomimo, że jest mała - to jest też odczuwalna.
WOW.
Będę znowu mogła czytać książki papierowe dla relaksu! WOW! Oczywiście nie zrezygnuję z audiobooków - absolutnie! To jest najlepsza możliwa opcja dla mnie, totalny life changer, jak szybko i jak fajnie można czytać książki dzięki audiobookom.
Jaram się perspektywą pradopdobnych zmian związanych z lekami.
Na przykład porządki!
Bo praca to wiadomo.
Ale lekarz sam mi wczoraj powiedział: że przepisuje mi lek z myślą o poprawie jakości mojego komfortu życia w sferze zawodowej, ale w weekendy czy na urlopie też mogę zażywać leki, nie ma przeciwskazań, wręcz z gabinetu zna historie o tym, jak jego pacjenci są nieprawdopodobnie szczęśliwi, że porządki w szafie do których zabierali się jak pies do jeża, czasem całymi tygodniami, a czasami pochłaniały im cały dzień teraz zamykają się w prędziutkich 3h wydajnej pracy. Gdy to powiedział poczułam takie "typie, czy ty wiesz co ja robiłam w ostatni weekend, że mi z takim czymś wyskakujesz?" i wzrusz totalny.
:D
W ogóle wizytę opiszę, bo była świetna. Programista po mojej radosnej relacji telefonicznej stwierdził "ten lekarz brzmi na bardzo sympatycznego!" - i faktycznie, tak brzmiał! Taki był! Po prostu usłyszałam to określenie zanim miałam okazję przemyśleć i przeanalizować całą wizytę, ot wtedy relacjonowałam w wielkich emocjach zdarzenie przez telefon. A im więcej czasu mija tym bardziej zadowolona jestem. :D
Zacznę od tego, że cały proces diagnozy i leczenia na ADHD jest bardzo drogi. Ale moim zdaniem warty. I wg. doktora całe szczęście niedożywotni, bo objawy ustępują w znaczącym procencie przypadków wraz z wiekiem - po prostu w pewnym momencie nie będę musiała brać leków. To cieszy.
Przyszłam na kilkanaście minut przed czasem. Skierowałam się tam, gdzie chodziłam na recepcję zwykle. I tu chyba mam temat do przekminienia: czułam się bombą radości stojąc w zatłoczonej poczekalni, w kolejce do długiego biurka recepcji przy którym dość ciasno siedziały recepcjonistki, których nie przedzielała żadna ścianka, których żadna ścianka też nie oddzielała od petentów (jedynie zawieszone przy suficie pleksji, abyśmy nie chuchali na siedzące panie). No bo w końcu miałam dostać lek! No bo w końcu okaże się, że jakość mojego życia można poprawić! Ale kiedy przyszła moja kolej na podanie na tej sali nazwiska i celu wizyty to... poczułam się zawstydzona. Skupiłam się w sobie mówiąc "jestem umówiona do pana psychiatry", czułam się jakby naznaczona, jakby co najmniej WSZYSCY na tej sali dowiedzieli się, że jestem "pierdolnięta", że jestem... inna? W taki sposób powodujący wykluczenie, napiętnowanie, ostracyzm. Taki, którym się nie chwali, taki, który powinien budzić wstyd, taki o którym mówi się ściszonym głosem i który powinnam trzymać w tajemnicy, bo jak ktoś się dowie TO EDĘ MIAŁA PRZESRANE. To było tak dziwne, lękowe uczucie za którym natychmiast przyszło kolejne uczucie i wewnętrzna nagana: wstyd za to zawstydzenie, bo przecież NIE MAM POWODÓW DO WSTYDU Z POWODU RADOŚCI JAKĄ CZUJĘ DZIĘKI DIAGNOZIE. Zganiłam siebie jakby rozczarowana własnym spontanicznym zachowaniem: to zajęliście, że dbasz o swoje zdrowie psychiczne! Czego ty się wstydzisz, babeczko!? Wstyd mi za twój wstyd! (tj. zachowałam się wobec siebie jak najgorsza przyjaciółką :P) A jednak w tym zatłoczonym miejscu, pośród ludzi czekających na wizytę w sprawie, nie wiem, woreczka żółciowego i badania prenatalnego poczułam się w pierwszym momencie zawstydzona świadomością, że ktoś mógł usłyszeć, że idę na wizytę u psychiatry O.O Ciekawe, naprawdę. Bo to ewidentnie podświadome przekonania boksują się ze świadomymi faktami. Do obserwacji. Jak wyszłam z szoku i skupiłam się na robieniu to potraktowałam się łagodnie: "to okay czuć lęk, potem to rozbiorę na części pierwsze, V. A teraz kierunek na wyczekiwaną wizytę!"
Zaproszono mnie do części przychodni w której jeszcze dotąd nie byłam - wystrój wnętrza taki sztos, że robiłam zdjęcia. *.* Lampy! Po prostu oświetlenia magiczne, cudowne! Design oszczędny, modernistyczny, ale piękny. Siedziałam sobie w poczekalni prowadzącej do 3 gabinetów, pośród magii architektury światła (lampy, ściany z pleksi, faktury mebli, różne źródła światła zgrywające się w harmonię) i jak chyba dałam już odczuć: bardzo podziwiałam to wnętrze. :D Do tego do mojej dyspozycji była komoda z ekspresem do kawy, wody mineralne i cukierki. Kurcze, pierwszy raz z takim serwisem się spotykam, a leczyłam się prywatnie i to nie w jednym miejscu. Fajnie. Aż mi się przypomniało, że 6 lat temu sama byłam zawodowo odpowiedzialna za przygotowywanie w taki sposób miejsca relaksu dla kursantek z dziedziny medycyny estetycznej. To było na swój sposób fajne, miło to wspominam.
W końcu doktor poprosił mnie do środka. Otworzył mój test i w zasadzie jeszcze raz przeszliśmy przez wszystkie pytania i opis objawów.
Doktora ciekawiło, że w dziedziństwie moje objawy były mniejsze, albo mniej zauważane. Gdy mu opisywałam co sprawiało mi trudność w dzieciństwie wciąż powtarzał, że wysoka inteligencja pozwalała mi na adaptację najwidoczniej - i to było miłe. I znaczy dla mnie bardz dużo.
Chodzi mi o to, że coś dobrego z głową mi robi słuchanie o sobie w pozytywnym świetle - nie tylko w kategoriach "odstajesz, masz dysortografię i dysleksję, ale jakoś sobie radzisz, masz system specjalnego traktowania, który wkurza rówieśników i w który nie wierzy część nauczycieli (bo w trakcie rozmowy z tobą są przekonani, że jesteś inteligentna i zdolna, szybko myślisz i wyciągasz wnioski w odpowiedzi ustnej, ale przy pisaniu i przy czytaniu ociągasz się, bo chcesz specjalnego traktowania, w dodatku pewnie ściągasz od koleżanek/kolegów co oskarżają cię i prewencyjnie przesadzają - podczas, gdy zwykle było odwrotnie, - a czytasz/piszesz wolnej bo w domu na bank nie czytasz książek: byłam zawsze molem książkowym, eskapizm do fantastycznych światów to była moja ucieczka od codzienności :(, nie potrafię oddać jak bardzo bolało małą-mnie oskarżenie o unikanie czytania książek, kiedy we własnej głowie budowałam swoją samoocenę na tym, że tak dużo fajnej literatury czytam :( nauczycielki powtarzały, że byłoby to widać w nawykach ortograficznych i w szybkości czytania), a mama nie może w domu pojąć jak to jest, że chociaż posłała do szkoły dziecko nauczone i przepytane, obryte tak, że samą mamę zaskakuje ile szczegółów pamięta córeczka, zaś na teście/sprawdzianie i tak okazuje się, że ta córeczka zdobywa ocenę przeciętną - więc albo czegoś się nie nauczyła, albo zakuła i zapomniała zanim zdała xD". Ani w kategoriach z terapii "zostaw system szkolny i myślenie o sobie przez pryzmat ocen i porównywania się do grupy rówieśniczej/innej grupy - porównania wszystkim nam szkodzą i są krzywdzące; jesteś jaka jesteś, masz jak masz i to wszystko tworzy ciebie, zasługuje na twoją pełną akceptację i zachwyt nad tym, że masz inaczej, po swojemu, ale tak fajnie i dobrze dla siebie samej, warto siebie lepiej poznać, być dla siebie łagodną i samej siebie ciekawą; czujesz szczęście bo wspierasz swoje mocne strony i konfrontujesz się ze swoimi słabościami - dzięki temu wzrastasz i skupiasz się na budowaniu życia jakie jest tobie potrzebne by być bezpieczną". A tutaj mam taki powrót do tego systemu szkolnego, tych ocen i porównań do grupy rówieśniczej, do zakresu wiedzy i nabywanych umiejętności, tyle, że przez pryzmat osoby, która WIE co mi jest i WIE do jakiej grupy mnie porównywać... a na tle tej grupy okazuję się być absolutną prymuską na 6 z plusem. I to taką, że lekarz tylko kiwa głową nad kolejnymi odpowiedziami na jego pytania (które okazują się być pytaniami o objawy) i zapewnia mnie, że musiałam być niesamowicie zdolnym dzieckiem. By pomimo przeszkody jaka wynika z budowy mózgu nauczyć się tak mocno dostosowywać i w dodatku odnosić sukcesy na różnych polach. To jest miłe to usłyszeć. Na głos. Od osób z autorytetem i tytułami naukowymi. Dziecko we mnie czekało na to tyle lat! :D :D :D I przynosi to ulgę. I radość! Dumę z siebie! I to jest takie akceptujące. I tyle w tym zrozumienia dla mnie od drugiego człowieka - żadnych nagan, żadnych "nie powinno się", albo wykładania mi "jak się powinno" - tylko po prostu ciekawość i zachwyt nad tym JAK JEST. Ta mała ja, która szła do szkoły obryta i naumiana, chwalona przez mamę, być może gdyby trafiła na system przygotowany do oceny dziewczynek z ADHD to nie byłaby wcale "przeciętniakiem" w klasie, może dostawałaby ocenę adekwatną do czasu jaki wkładała w naukę i jaki spędzała na nauce kosztem przyjemności, relaksu? Może mama tej małej-mnie byłaby mniej rozczarowana i zatroskana rozumiejąc, że to nie jest wina jej, ani dziecka, że te oceny nie są adekwatne do wiedzy, jaką dziecko ma? Może wspólne życie byłoby pozbawione niektórych napięć?
No wzrusz. Radość i wzruszenie. Po prostu.
Jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie w moim życiu. Tak to czuję. I jestem DUMNA, że tutaj dotarłam.
Wracając do wizyty - było śmieszkowo też. :P Bo doktor po skonfrontowaniu info z dzieciństwa skupił się na teraźniejszości i na tym w jakich obszarach życia moje zaburzenie neurorozwojowe mi utrudnia funkcjonowanie. W teorii miał wszystko czarno na białym w tekście na komputerze, z uwagami od psycholożki, która ze mną wypełniała test przez 3h. Ale wiadomo, że nie ujęła w tym komentarzu wszystkich objawów (tj. dokładnych przykładów) objawów o których jej mówiłam.
Psychiatra od razu zauważył, że z ekscytacji mu samemu przerywam. Nie celowo. Po prostu rzucił jakąś uwagą o objawach jakie zna z gabinetu, a ja na to wyrwałam się z ekscytacją, z szeroko otwartymi oczami "tak, to też!" i on już ze śmiechem przerwał myśl i pyta czy mam problem ze słuchaniem długich uwag, ale ważnych uwag na spotkaniach służbowych, ewaluacyjnych, okresowych, takich z klientem lub z szefem. Ja na to, że w zasadzie nie, że jestem cierpliwa, taką też rolę miałam od dzieciństwa w grupie. A on na to, że "ale gotuje się Pani w sobie by coś dodać?", na co ja jak katarynka daję refren "tak, to też!" z przesadnie szeroko otwartymi oczami xD. I obydwoje chichramy xD Oczywiście usłyszałam, że ta moja cierpliwość to wynik adaptacji i że prawdopodobnie dużo z tego nie zapamiętuję. Ja mu na to, że w takich sytuacjach robię na bieżąco notatki, a on w śmiech, że to również zachowanie adaptacyjne, które zawdzięczam inteligencji, a które pozwalało mi przetrwać i funkcjonować w neuronormatywnym środowisku. No i oczywiście dodatkowy rozpraszacz, który mi pozwala utrzymać uważność w ogóle. xD No i racja, chociaż czasem do tego muszę coś jeszcze robić, by utrzymać uważność.
Oczywiście porozmawialiśmy o tym co wiem, a co miło, że on podczas rozmowy podjął: że ADHD to zaburzenie, które również jest korzyścią. Mój multitasking i moje pracowanie w pozornym chaosie, moje ogarnianie tysiąca rzeczy jednocześnie - co było nie raz nagradzane w pracy i nie raz punktowane jako wielka zaleta przez wielu moich pracodawców. Bo to jest zajebista supermoc! Ja o tym świetnie wiem! I nie raz byłam tak bardzo usatysfakcjonowana ze swojej pracy, gdy np: potrafiłam zwołać, ustalić, spiąć na odpowiednim sprzęcie i wszystko zrobić absolutnie profesjonalnie, bez fakapów, bez wpadek językowych, ortograficznych, gramatycznych spotkanie mojej szefowej przebywającej na wyjeździe wingsurfingowym w Peru, w górach (siedziała w jakichś krzakach, na urwisku nad morzem :P), z producentami produktów medycyny estetycznej z Włoch, będącymi w drodze na targi w Chinach - zrobiłam to w kilka godzin siedząc za biurkiem w Polsce, uwzględniając wszystkie pierdoły i zapewniając argumenty merytoryczne do negocjacji olbrzymiej umowy; albo gdy w kilka godzin (mniej niż 24h) zapewniłam WSZYSTKO (to znaczy: bardzo dużo) by poprowadzono szkolenie za granicą - od szkoleniowca, ustalenia stawek, przez transport wszystkich urządzeń (w tym wielkogabarytowych - jak fotel kosmetyczny), zapewnienie modelek, cateringu, pomocy naukowych, materiałów szkoleniowych, sterylnego sprzętu chirurgicznego, transportu dla wszystkich, świeżych kwiatów i aromaterapii. Albo ekipę filmową: w dobę zapewniłam mojej firmie taką reklamę, że szefowa chodziła za mną powtarzając "Villka, dziecko, skąd ty to wszystko wytrzasnęłaś? Jak ty to robisz?" - nie mówiąc o wszystkich przebookowywaniach lotów mojej wiecznie spóźnionej szefowej by dolatywała w różne miejsca na świecie o czasie. xD I wszystko zapewniając jednocześnie nadzór nad trzema punktami szkoleniowymi, pracą kilku zespołów, kilkoma obszarami działań firmy. (kurwa, jak ja sobie pomyślę ile ja byłam w stanie zrobić, jak się zaangażować i jakie jej umowy zapewniałam, a ona mi płaciła ledwie 1700zł netto... JPDL, po moim odejściu moje stanowisko rozdzielono na 4 specjalistów, każdy z pensją wyjściową 3k na rękę, pracujący 8h/tydzień... a mi nie chciały dać podwyżki, bo "nie miały na to budżetu", JPDL, co za chujna, dobrze przynajmniej, że większość szkoleniowców odeszła z firmy razem ze mną, bo bali się, że szefowe będą je robić na kasę - szefowe chciały im płacić śmiesznie niskie stawki za pracę i oczekiwały bezpłatnych nadgodzin, ale dzięki mojemu wstawiennictwu i powoływaniu się na kodeks pracy pracownicy dostawali uczciwe wynagrodzenie, w konsekwencji na spotkania ewaluacyjne nie chcieli chodzić jeżeli mnie nie było <3 To było miłe i bardzo czułam się w tamtej pracy doceniana, chociaż nie miałam życia prywatnego poza pracą).
Wracając: bardzo tą cechę w sobie cenię! Ogarnianie rzeczy niemożliwych, multitasking. Po prostu czasami jestem przebodźcowana do tego stopnia, że nie mogę funkcjonować - nie mogę jechać na tej szalonej karuzeli własnego mózgu cały czas, bo po prostu się tym męczę. A zmęczenie mnie wypala. Cierpię. Brakuje w moim organizmie neuroprzekaźnika pozwalającego utrzymać balans: albo jestem niedostymulowana, albo przestymulowana. Tak to jest z ADHD. Ale jak będę brała dobrze dobrane leki, będę mogła znaleźć "ten moment", gdy daję symptomy wyjścia poza granicę zrównoważonego stanu. :D Żeby się już nie spalać... :D
Teraz dwa dialogi, które padły podczas wywiadu lekarskiego, które mnie trak rozbawiły i które tak silnie zapamiętałam, że spisywałam je na kiblu po wyjściu z gabinetu xP (we wiadomości do mojego partnera i siostry).
1
Doktor [D]: Czy pracuje pani przy komputerze? 😶
Ja [J]: Tak? 😯(zaciekawiona skąd to pytanie i jakie ma znaczenie dla diagnozy)
[D]: Ile okien bądź kart ma pani zwykle otwarte podczas pracy? (pyta tak totalnie zwyczajnie)
[J]: ... 😳😳😳
Zatkało mnie, odpaliła się gonitwa myśli - bo SKĄD on WIE!? Z drugiej strony ten temat to temat przez który zwykle dostaję ochrzan lub jestem z jego powodu zawstydzana. Więc zamarłam nie wiedząc od czego zacząć! 😳
A doktor JEDYNIE WIDZAC moją minę uderzył w śmiech. Ale taki serdeczny, sympatyczny śmiech. 😂😂😂 Zrozumiałam, zaczaiłam, odpuściłam, więc uleciało też to spięcie i niepewność (a pochodziło ono od myśli: czy powinnam się teraz bronić? Czy mam tu stawiać lekarzowi granice, że to mój komputer i to moja sprawa ile mam otwartych zakładek 😝i wara od tego, najwidoczniej potrzebuję mieć te zakładki otwarte 😝)
[D]: Rozumiem, że tysiąc? 😝
[J]: No bywa, że nawet kilka tysięcy! 😂
I typ mi zaczął wyjaśniać, że nie pyta by ocenić. Pyta bo to objaw. I to mi przeszkadza w wydajnej pracy i te wszystkie zakładki (w tej chwili, gdy piszę te słowa mam otwartych na tym komputerze 7 okien przeglądarki, a na nich otartych od 11 do 78 kart, wszystkie są mi potrzebne i nie uważam, że któraś jest zbędna - jeżeli którąś bym zamknęła to zapomnę o temacie i do niego nie wrócę, dlatego wolę je mieć pod ręką, nawet jeżeli znajdę czas na zgłębienie któregoś z tematów dopiero w przyszłym tygodniu. Jeżeli coś nie jest mi potrzebne - zamykam) - bo jednocześnie osoba z ADHD ma łatwość do rozpraszania uwagi, a z drugiej pamięta o tym, by wrócić do tematów, które mają w tej chwili większy priortet. Tak działa mój mózg. I docelowo leki mi pomogą tą ilość i łatwość rozpraszaczy zmniejszyć, ale te tysiące kart to jest bardzo prosty i jednoznaczny obraz pokazujący osobom neurotypowym jak działa JENOCZEŚNIE mózg osoby z ADHD - tyle informacji płynie w nim jednocześnie.
Wow!
Teraz mam wyjaśnienie dla każdego szefa/szefowej, który się przypieprzy, że "masz za dużo kart otwartych" - tyle potrzebuję by się koncentrować na pracy. Handluj z tym!
2
Doktor przeszedł do pytania o prawdopodobieństwo dziedziczenia ADHD lub skłonności do uzależnień. Opisałam jak mam z uzależnieniami, a on rozwinął, że bardziej niż o stany lękowe związne z przebywaniem przy osobach uzależnionych (które też zauważył, że często dotykają osób z ADHD ze względu na większą empatię - wiem, było o tym w podcaście "atypowe", który słucham), oraz bardziej niż o takie substancja jak alkohol, TSH czy mefedron, chodziło mu o moje doświadczenie z amfetaminą. Zaskoczył mnie. Okazuje się, że o ile na osoby neutypowe amfetamina działa pobudzająco, o tyle na osoby z konstrukcją mózgu wskazującą na zaburzony przepływ dopaminy (co jak się wierzy na podstawie dostępnych badań powoduje ADHD) ta substancja działa... wyciszająco, wzmaga skupienie, wycisza natłok myśli. Czyli będę zażywać - na razie na próbę - leki z substancją, która jest... hymmm... No nie mogę przestać myśleć o mamie głównego bohatera z "Requiem dla snu". O.O Mam gdzieś z tyłu głowy, że to może być niebezpieczna rzecz. Poważna sprawa. Muszę ja siebie i partner mnie - obserwować (teraz, gdy piszę te słowa minęły 2h od zażycia leku i w zasadzie na razie nie czuję różnicy w stosunku do tego, jak się czułam wczoraj - albo przywykłam, albo równica jest subtelna). Lekarz potem wyjaśnił mi, że dostanę najlżejszą dawkę, a potem, przez następne miesiące będziemy dawkę dostosowywać do moich potrzeb.
Wracając: doktor dlatego zapytał o uzależnienia, a potem o to czy ktoś w rodzinie ma diagnozę ADHD, czy moje rodzeństwo lub rodzice podejrzewają również u siebie symptomy.
[J]: oficjalną diagnozę mam tylko ja, ale po poszerzeniu swojej wiedzy na ten temat z podcastów i audiobooków widzę, że objawy wykazuje większa część rodziny ze strony ojca. Siostra po rozmowach ze mną rozważa możliwość, ale póki co jest zajęta szykowaniem się na przybycie potomka :D, diagnoza w tej chwili nie jest dla niej priorytetem. Natomiast tata i wszyscy jego bracia ewidentnie mają ADHD, po prostu podręcznikowe przykłady.
[D]: Podręcznikowe? Co ma pani na myśli? (z zaciekawieniem)
Wzięłam głęboki oddech, bo musiałam się zastanowić. Naprawdę mam takich historii dużo, jest w czym wybierać :P. Ale zaczęłam od hardcoru:
[J]: Na przykład tata po tym, jak uległ poważnemu wypadkowi w wyniku którego doznał znacznego urazu mózgu i czaszki nie mógł wytrzymać z napięcia przymusu leżenia w łóżku. Niedługo po tym, jak go wybudzono ze śpiączki farmakologicznej wymykał się by zrobić kilka rundek na boisku w parku, z opatrunkiem na głowie, a następnie wracał do łóżka i przesypiał cały dzień. Żadne tłumaczenia nie pomagały, robił to wciąż, bo po prostu nie mógł wytrzymać i nie potrafił nam opisać, jak bardzo duże napięcie wewnątrz go zmusza do biegania.
Doktor zamarł. Po prostu szczęka mu opadła. A potem parsknął tak nieposkromionym śmiechem, że nie mógł się uspokoić. xD Aż ściągnął okulary by przetrzeć łzy z oczu xD Zarażał serdecznym śmiechem - po prostu jakbyśmy się wzajemnie w tą konwersacją gilgotali xD Śmiałam się wraz z nim.
Jak się uspokoił to łapiąc ledwie dech przyznał, że to co opisałam to faktycznie "esencja ADHD!!" i zaraz wyjaśnił, że każda informacja jaką mu podałam w tej historii wskazuje na ADHD u mojego taty.
Otóż według badań przez zachowania impulsywne ponad 80% osób z ADHD ulega przynajmniej raz w życiu poważnemu wypadkowi. Jesteśmy też bardziej narażeni na wspomniane stany lękowe, depresję i w związku ze zwiększoną empatią (a więc też intensywnością odczuwania) w tej grupie jest również bardzo wysoki odsetek zachowań ryzykownych, częściej występują myśli rezygnacyjne i dochodzi do samobójstw częściej niż w innych grupach. Dlatego warto się zdiagnozować i udać po pomoc.
To jest bardzo ciekawe, tych badań nie znałam, chętnie się z nimi zapoznam. :D :D :D
A po drugie: ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder), czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi - to jest właśnie to, co zrywało mojego zdrowiejącego tatę z łóżka pomimo przeciwskazań do biegania. Osoba z nadpobudliwością ruchową czuje napięcie, które ją GNA. Cały tata. To wiedziałam.
O urazach nie wiedziałam. Ale przez to zupełnie inaczej patrzę na wydarzenia w życiu wujków - WSZYSCY bracia taty to ADHD. Jego siostra to moim zdaniem bardziej osoba pozbawiona empatii :P po prostu.
Anyway - spędziłam w gabinęcie może 30 minut.
Dostałam receptę z wymienionymi różnymi objawami ubocznymi, które leki moją wywołać, co w ich obliczu robić i na co zwracać uwagę.
Doktor mówił mi o tym właśnie: że porządki można szybciej zrobić, że do malowania można usiąść (coś co sprawia mi problem, bo jak przysiadam to mnie z radości nosi po ścianach i zamiast malować przeżywam, że mogę! W końcu mogę!... Zwykle chwila mija nim się uspokoję na tyle by wykorzystać czas, jaki sama sobie dałam na malowanie. Ech to kolejna rzecz do zadumania się nad tym jakby to mogło być, gdybym była zdiagnozowana wcześniej: miałam bana na malowanie, bo gdy malowałam to się nie uczyłam do matury/testu gimnazjalnego... Robiłam to naturalnie, bez ciśnienia, bez większego starania się i przychodziło mi to łatwo, a wychodziło mi to nieprzeciętnie dobrze, mam talent plastyczny... W przeciwieństwie do kucia z podręczników, które wymagały ode mnie więcej skupienia i pracy z sobą samą, z utrzymaniem uwagi na temacie niż od neurotypowych rówieśników, a co w rezultacie przez stres związany z narzucaną sobie samą presją i przez wyścig w systemie ocen w rezultacie moja uważność nie pozwalała na testach przekazać tego co wykułam w sposób akceptowalny dla klucza odpowiedzi - tyle rzeczy było dla mnie "to przecież oczywiste, nie trzeba o tym pisać, bo samo przez sie jest rozumiane", a nauczyciele pytali potem, gdy szłam wyjaśnić moim zdaniem niesprawiedliwą ocenę "skoro to jest oczywiste to dlaczego o tym nie napisałaś?" a mnie zatykało i wkurzało, bo przecież dopiero co im wyjaśniłam: było oczywiste!, więc przeskoczyłam do rzeczy, które były dla mnie bardziej zaskakujące lub bardziej istotne dla całości zagadnienia niż te oczywiste! Zresztą zawsze stresowałam się: bo nie wiedziałam ile czasu sprawdzianu już upłynęło [time blindness - objaw ADHD; brak poczucia upływu czasu, który często łapał mnie w podstawówce na kartkówkach i po prostu oddawałam sprawdziany niedkończone w pierwszej klasie i bardzo to przeżywałam, bałam się, że będę złą uczennicą; potem w rezultacie został ze mną stres, że znowu za dużo czasu spędzę na analizie rzeczy łatwych i nie zostanie mi czasu na przeanalizowanie zadań trudnych - a moje patrzenie na zegarek było dla nauczycieli sygnałem, że albo nie wiem, albo ściągam? Nie wiem. Wiem, że wtedy nauczycielka patrzyła na mnie uważnie co mnie w ogóle doprowadzało do stresu: bo nie dość, że czasu jest mało, nie dość, że w głowie gonitwa myśli w tym dobre rozwiązania, to jeszcze czujnie patrząca pani obserwująca moją wiercącą się osobę... teraz wiem, że to ADHD, a wtedy byłam się, że znowu zostanę oceniona niesprawiedliwie]. A stres nie pomagał w koncentracji. Tak jak stres związany z byciem obserwowanym przez nauczyciela. Ale byłam pewna, że potrafię to czego się nauczyłam, więc chodziłam to wyjaśniać do nauczycieli. Słyszałam wtedy, że trzeba było to "oczywiste" napisać... Potem, w liceum, zauważyłam, że sprawdzian na 4 strony A5 i taki na jedną stronę A5 [o ile miał rysunki - a to mi przychodziło łatwo, dobrze zapamiętuje grafiki] i tak daje mi 3 na koniec. Albo 4. A moja koleżanka z ławki po podpowiedziach ode mnie ma i tak 5. Więc tego... szkoła mnie nie nauczyła, że za wytrwałość i pracę przyjdzie adekwatna nagroda, nauczyła mnie, że jeżeli ktoś mnie wciśnie w szufladkę to chociażbym się starała i tak nie mam sprawczości by z niej wyjść. To w sumie gorzkie jest, jak o tym pomyśle - w klasie bujałam się z tymi ambitnymi "kujonami", ale miałam takie oceny jak "łobuzy", przez to nie spotykały mnie przykrości od tych drugich, a ci pierwsi czasem lecieli jak nauczyciele - że jeżeli jakimś cudem mogę z jakiegoś przedmiotu dostać 5 to chyba tylko dlatego, że ściągam jakimś magicznym sposobem [tak, kiedyś pani z bioli zdziwiona, że jako jedyna w klasie udzieliłam odpowiedzi na niezapowiedzianą kartkówkę podzieliła się z moimi koleżankami taką tezą], ale luz jeżeli na sprawdzianie podyktuje im odpowiedź na jakiś temat jakiego nie obryli lub jeżeli napiszę im zadanie z angielskiego i napiszę nad tekstem wymowę czytanki, której nie ogarniają. Ciekawe jak to jest teraz w szkole w kwestii oceniania dzieci, a szczególnie spokojnych, uważnych, cichych dziewczynek z ADHD siadających w pierwszych ławkach? )
Obserwację biorę totally serious - bo jednak wrył mi się jak przestroga i jak horror w głowę wątek mamy głównego bohatera "Requiem dla snu". W ogóle budzą we mnie lęk substancje psychoaktywne.
10 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Ostatnio na terapi grupowej jak koleś czytał swój piciorys to dostałem strasznej deralizacji mialem atak paniki Pierwszy raz mi się to zdazylo podczas słuchania cudzej pracy
Mam nadzieję że nie będę musiał tego omawiac
Mozliwe ze to dlatego że ta praca przypomniała mi o moich traumach z dzieciństwa i na nowo zaczolem przeżywać co się działo w moim domu a jednocześnie jego doświadczenia były gorsze od moich więc zaczolem wypierać jak w dzieciństwie swoje emocje Na zasadzie nie histeryzuj nie było tak źle przestań się tak zachowywać (dosłownie długopisem targałem papier w zeszycie wyobrażając sobie ze sie No więc XD ze to moja skóra a rekach trzymam ostrze) se myslalem ze jestem atencjuszem i wgl ze nic mądrego nie powiem bla bla bla
W moim piciorysie nie zawarłem tak wielu szczegółów z mojego dzieciństwa co on w zasadzie jak po paru miesiącach czytalem swój piciorys zauważyłem że w nim jest dużo wypierania i Minimalizowania
Nie pamiętam swojego dzieciństwa a jeśli już jakieś wspomnienia dobre mam to widzę je z perspektywy obserwatora nie czuje radości ani nostalgi tylko ból cierpienie osamotnienia i lęk z powodu tego ze nawet jak były dobre chwilę zawsze się coś odpierdala krzyki przemoc psychiczną fizyczna karanie zapierdoly brak prywatności wstyd poczucie winy cały czas mi towarzyszyły i nadal tak jest
13 notes · View notes