KÜRTÇE TERCÜMAN | KÜRTÇE TERCÜMANLIK | YEMİNLİ KÜRTÇE TERCÜMANLIK HİZMETİ | KÜRTÇE YEMİNLİ ÇEVİRİ | NOTER YEMİNLİ KÜRTÇE TERCÜMAN | RESMİ TERCÜMAN
Kürtçe tercümanlık nedir? Kimler yeminli Kürtçe tercüman olabilir? Nasıl Kürtçe yeminli tercüman olunur? Kürtçe tercüme nerelerde kullanılır? Noter yeminli Kürtçe tercümanın çalışma alanları nelerdir? Sizin için Kürtçe tercümanlıkla alakalı bilgileri derledim.
Günümüzde Türkiye’deki Kürt illerinde yaşayan ve Türkçe bilmeyen vatandaşlar ile Suriye, Irak Kürdistan Bölgesel Yönetimi (İKBY) ve İran vatandaşlarının resmi işlemlerinde Kürtçeden Türkçeye ya da Türkçeden Kürtçeye çeviri ihtiyacı doğmaktadır. Bu çerçevede yeminli tercümanlık işlemleri, noter huzurunda yemin etmiş ve yemin zaptına sahip uzman kişilerle birlikte yapılmaktadır.
KÜRTÇE TERCÜME NERELERDE KULLANILIR?
Kürtçe tercüme dendiğinde resmi başvurulardan iş görüşmelerine; panel ve konferanslara kadar pek çok alanda çeviriye başvurmak mümkündür. Bu kapsamda genel olarak şu alanlarda Kürtçe tercüman gerekebilir:
*Noter vekaleti sırasında,
*Noter aracılığı ile yapılan araç ve gayri menkul satışlarında,
*Tapu işlemlerinde alıcı-satıcının Kürtçe bilmediği durumlarda,
*Hastanelerde doktor-hasta arasındaki iletişim sırasında,
*Organ nakli için etik kurul toplantılarında,
*Mahkeme salonlarında veya polis sorgulamaları sırasında,
*Uzman fikrinin gerektiği alanlarda Kürtçe tercüme ve Kürtçe yeminli tercüme hizmetine başvurulması oldukça mümkündür.
NASIL KÜRTÇE TERCÜMAN OLUNUR?
18 yaşından gün almış ve T.C vatandaşı olmak. Kürt dili ve edebiyatı alanından mezun olmak ya da ilgili kurumlarda eğitim almış olmak; aldığı Kürtçe eğitimi belge, diploma veya sertifika ile ispatlamak gerekir. Ayrıca bulunduğunuz şehir ve bölgedeki noterliğin Kürtçe tercümanlık konusunda yemin ettirmesi ve adına özel yemin saptı düzenlemesi gerekmektedir. Üniversite Kürtçe ders vermem hasebiyle noterin yeminli tercümanlık yapabileceğime dair kanaat gösterdi ve adıma yemin zaptı düzenlendi ve yeminli tercüman oldum. Yeminli tercümanlık zaptıma ve ilgili evraka istinaden adli tercüman oldum. Özellikle hastane, tapu ve noterlikler gibi yerlerde işlem sırasında sizden yemin zaptının orijinalini talep edebilir.
ÇALIŞMA ALANLARIMIZ:
*Kürtçe sözlü tercüme
*Kürtçe yazılı tercüme
*Kürtçe yeminli tercüme
*Kürtçe ardıl tercüme
*Kürtçe simültane tercüme
*Kürtçe hukuki tercüme
*Kürtçe edebi tercüme
*Kürtçe konferans, fur ve toplantı tercümanı
*Kürtçe internet sitesi (web site) tercüme
*Kürtçe diploma, sertifika, sözleşme, pasaport vb. evrak tercümeleri
*Her türlü Kürtçe çeviri hizmeti
YEMİN ZAPTIMIZIN OLDUĞU YERLER
*Beyoğlu 2. Noteri, İstanbul, 2024
*Gaziosmanpaşa 7. Noteri, İstanbul, 2022
*Adalet Bak, İst Adli Yargı İlk Derece Mahk , Adalet Komisyonu Bşk. İstanbul, 2023
KÜRTÇE TERCÜMAN HAKKINDA YARGITAY KARARI
“Kürtçe konuşmalara ilişkin iletişimin tespiti tutanaklarının emniyet personelince Türkçe'ye çevrilmiş olması karşısında yeminli tercüman tarafından çözümü yapılmayan konuşmalara dayanılarak hüküm kurulması hukuka aykırıdır.” (Yargıtay CGK. , 2016/1-487 E. , 2020/353 K.)
HAKKIMDA
Öğr. Gör., Gazeteci, Adli ve Noter Yeminli Kürtçe Tercüman Mevlüt Oğuz, Fırat Üniversitesi’nde tarih öğrenimi ve formasyon eğitiminden sonra aynı okulda ortaçağ tarihi ana bilim dalında yüksek lisans eğitimine devam etti. Bir süre edebiyat ve sosyoloji okuduktan sonra ulusal ve uluslararası basın yayın kuruluşlarında editör ve muhabir olarak çalıştı. Kürtçe müzik dergisi Ziryab’ın editörlüğünü üstlendi. Derkenar isimli bir kültür-sanat podcast programı hazırlayıp sundu. Temmuz 2020- Eylül 2023 tarihler arasında İstanbul’da bir sivil toplum kuruluşunda iletişim ve medya sorumlusu olarak çalıştı. İHÜ Yabancı Diller okulu bünyesinde Kürtçe dersler vermektedir. Adli ve Yeminli tercüman olan Oğuz, Uluslararası Gazeteciler Federasyonu (IFJ) ve Uluslararası PEN’e bağlı Kürt PEN üyesidir.
Kürtçe Tercüme ihtiyacınız ve Kürtçe Yeminli Tercüman desteği için aşağıdaki iletişim kanallarından benimle iletişime geçebilirsiniz. Deneyimli moter yeminli Kürtçe tercüman olarak sizlere yardımcı olmaktan mutluluk duyarım.
Kürtçe tercüme ücreti tercüme edilecek belgenin zorluk derecesi ve kelime sayısına göre değişiklik gösterdiğinden, net fiyat bilgisi için lütfen çevrilecek belge örneği ile birlikte mail yoluyla bilgi alınız.
yeminli tercüman, sworn interpreter, wergêrê sondxwarî
--------------------------------------------------
KEYWORDS
Kürtçe tercüman, yeminli Kürtçe tercüme, yeminli Kürtçe tercüman. Yeminli Kürtçe tercüme. Yeminli Kürtçe Tercümanlık. Noter Yeminli Kürtçe Tercüme. Noter yeminli kürtçe tercümanlık. Resmi tercüman. resmi çevirmen. resmi tercümanlık. resmi çevirmenlik. resmi çeviri. onaylı çeviri. onaylı tercüme. İstanbul noter ve adli yeminli tercüme. Kürtçe yeminli tercüman var mı? Kimler yeminli tercüman olur? Yeminli tercüme alanları nelerdir? Nasıl Kürtçe tercüman olunur? Yeminli tercüme hakkında Yargıtay kararı Kürtçe tercüman konusunda merak edilenler. Kürtçe tercüme, Kürtçe tercüman, Kürtçe tercümanlık. Kurmanci tercüme, sorani tercüme, kurmancca soranca tercüme, Kürtçe tercüman bul, Kürtçe tercüman ara, Kürtçe tercüman armut, Kürtçe çeviri, Kürtçe çevirmen. Her türlü Kürtçe çeviri. Kürtçe(kurmancî, badinî, soranî, tüm lehçelerde çeviri. öne çıkar. keşfet keşfetteyiz)
---------------------------------------------------
4 notes
·
View notes
Ostatnie cztery dni są dowodem na nadciągającą katastrofę klimatyczną
I wiem, że kto jak kto, ale ja z tą swoją tolerancją na wysokie temperatury to przeżyję. :D BYŁO CUDOWNIE!
Słucham jak ludzie narzekają, że jako ludzkość mamy przejebane, bo w kwietniu nie powinno być lata. I to fakt. To dla wegetacji roślin, życia zwierzaczków niezbyt dobry scenariusz.
Ale dla mnie to fantastyczne wieści!
W sobotę było chyba u nas najcieplej - powyżej 30*C. To był w końcu pierwszy raz, kiedy poczułam, że mogę bezpiecznie ściągnąć z siebie koszule i zostać w samym topie. CUDOWNE. KOCHAM ten stan.
Przez kolejne dni musiałam mieć coś zarzucone na ramiona, a w poniedziałek nawet siedziałam wieczorem pod kocem - niby było ciepło, ale nadal to były zbyt nieprzyjemne warunki do życia.
Mój chłopak coś tam przebąkiwał, że "słońce praży" i że "leje się z niego" - a dla mnie to była ledwo-ledwo temperatura komfortowa do życia.
Dawać mi te zapowiadane lata z gorącem 40*C!
Nie wiem czy będę miała co jeść (bo w teorii zboża i inne uprawy spłoną), ale wreszcie będę się dobrze czuła we własnej skórze.
Przykład tego jak cierpię w okresie jesień-zima-wiosna? W poniedziałek przed pracą obydwoje szykowaliśmy się do wyjścia z mieszkania. Wiadomo: rano niższa temperatura, chłodem wieje. Mój chłopak: skarpety, bielizna, jeansy, sam T-shirt i na niego skórzana kurtka (ale rozpięta). Ja: grube skarpety, bielizna, grube dresowe spodnie, na górę sweter z kaszmiru i wełny merino, na głowę czapka i na wszystko bluza z kapturem. Jak wychodziliśmy sprzeczaliśmy się: ja do niego miałam problem, że nie zabrał chociaż bluzy i się przeziębi, bo przecież jest zimno na dworze, może po pracy będzie pogoda na T-shirt! On do mnie, że przecież mamy od 2 dni lato, więc powinnam sama założyć T-shirt, zamiast przegrzewać się w swetrze z kaszmiru i merino, że skończy się tak, że to ja się rozchoruję. Wyszliśmy na dwór. On odetchnął, ja zadrżałam. Wróciłam do mieszkania zmienić tą bluzę na kurtkę puchową. Dopiero w zestawie kurtka puchowa + sweter merino-kaszmir było mi ciepło. Mój facet czekał na mnie na chodniku, w tym T-shircie i w rozpiętej kurtce, kiwał głową z niedowierzaniem.
Kurtkę puchową ściągnęłam dopiero około godziny 11, jak wracałam z biura do mieszkania. Wtedy dopiero czułam, że jest mi ciepło. Po 13 zmieniłam sweter na T-shirt.
Ja nie znoszę zimna! Nie mam tolerancji na zimno, a zimno to dla mnie WSZYSTKO co jest poniżej 25*C i co zmusza do noszenia WIELU WARSTW ODZIEŻY. Ech. Właśnie to, od kiedy wiem, że mam ADHD stało się jasne - nie lubię marznąć, a najlepiej się czuję im mniej na sobie mam. Dlatego kocham lato, bo mniej bodźców dostarcza mi odzież, którą noszę. Przytłaczające i niekomfortowe dla mnie jest noszenie WARSZTW, noszenie ciuchów z DŁUGIMI rękawami, rzeczy, które muszą przylegać by na nie móc założyć kolejne WARSTWY. Czuję się wtedy w opresji. Przytłacza mnie ilość drażniących bodźców na skórze. Najprzyjemniej jest wtedy, gdy mam na sobie coś zwiewnego, co najwyżej muska moją skórę. I dobrze jest czuć komfortowe ciepło... a komfortowe ciepło dla mnie to przynajmniej 30*C.
Przetrwam katastrofę klimatyczną - mam nadzieję.
----
Byłam wczoraj u mojego dziekana. Spoko człowiek. Wyjaśniłam wszystko i wierzę, że jest spoko. A jak nie będzie spoko, to znowu się do niego wybiorę, bo zapewnił mnie, że w żadnym wypadku nie powinny mnie spotkać jakieś nieprzyjemności z powodu zasadnej skargi. Fajnie było. On też mi wyjaśnił - w słowach bardziej literackich i akademickich - że odpisywali mi tak oficjalnie na skargę, bo zakładali dupochron. Opowiedział jakie sytuacje mieli (jeden student w imieniu całej grupy napisał skargę na nauczyciela akademickiego nie do dziekana, nie do rektora, a od razu do MEN xD - no i musieli się z tego wybronić - tym bardziej, że pozostali studenci w imieniu których napisał tą skargę nie mieli pojęcia, że gość skargę pisze i że w dodatku pisze w ich imieniu, bo oni nie czuli, żeby cokolwiek skarżenia wymagało). Trochę mi lżej. Przy tym wyjaśniłam dlaczego ja pisałam skargę (bo nie mamy starościny/starosty) - na to typ mi wymienił masę powodów dla których należy przeprowadzić wybory na starościnę/starostę oraz zaznaczył, że w obecnych okolicznościach ja nie powinnam podejmować się obowiązków starościny - mam indywidualny tryb nauki, mam dwie uczelnie i semestry do zaliczenia. To DOŚĆ jak na jedna osobę.
Jestem bardzo zadowolona z tego spotkania.
Natomiast martwi mnie, że mam do nadrobienia kilka lekcji na drugiej uczelni - ogarnę. Ale nie mam czasu ostatnio.
Po spotkaniu z panem dziekanem oddzwoniłam so siostry, która - ma timing! - podczas całego spotkania z dziekanem dobijała się do mnie telefonem, sygnał za sygnałem, totalnie ignorując odrzucanie jej z smsem o treści "Nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię później." Ech. Stres dodatkowy. Myślałam, że z rodzicami się coś stało dlatego na alarm bije, ale nie - ona chciała po prostu pogadać podczas spacerku z synkiem po parku.
Ech.
Nie zauważyła smsa ode mnie, bo miała ręce pełne pieluch, rozumiem. Ale stresu się najadłam przez to jej dobijanie się. Że też ona ma taki timing! Od kilku dni dzwoni, jak akurat robię coś ważnego. Ech. Porozmawiałam z nią chodząc po uczelnianym parkingu i strefie rekreacyjnej - miałam zamiar wrócić do domu, ale gdybym wyszła na główną ulicę, to po prostu nie słyszałabym jej i sama bym darła się do słuchawek xD A poza tym, oczywiście byłam u dziekana z moim psiaczkiem, więc przy okazji młodej dałam szansę na odpryskanie się.
Ponownie ta sama konkluzja po rozmowie z siostrą: lekarze swoją ignorancją i brakiem empatii, a czasem po prostu brakiem elementarnej zdolności słuchania ze zrozumieniem (!) robią z ludzi antyszczepionkowców. No to po prostu oburzające! I chociaż jeszcze miałabym poprawkę, że słyszę interpretację ROZMOWY z lekarzem, od strony sporu. Ale nie, siostra czytała mi pismo. W zasadzie wymianę korespondencji między nią i różnymi ciałami regulacji pracy lekarzy.
Moja siostra nim napisała to pismo konsultowała wszystko z prawniczką. Wiele godzin obydwie wertowały regulacje prawne Rzeczypospolitej Polskiej nim napisały to pismo, sprawdziły i poddały weryfikacji jakim regulacjom podlega praca lekarzy i jakim podlegają prawa pacjenta. Siostra zweryfikowała jak w świetle prawa należy traktować informacje na produktach farmakologicznych, w jakich przypadkach mówimy o odczynach niepożądanych, do jakich zaleceń należy się stosować (ha! Banał: tych na ulotce załączonej do opakowania). Wszystko dlatego, że moja siostra chce być odpowiedzialnym rodzicem, który da swojemu dziecku całą najlepszą ochronę i zarazem ochroni je przed cierpieniem, poszuka sposobu na ulżenie w bólu dziecku. A tym czasem jej długaśne pismo z powoływaniem się na konkretną podstawę prawną w każdym aspekcie xD doczekało się odpowiedzi w postaci jednego zdania, którego sens to "No o co pani chodzi? Przecież dziecko nie zostało zaszczepione kolejną dawką. Chyba o to chodziło, nie?". I tyle. To moją siostrę wkuuuuurwiło jak nie wiem. Jakby do lekarzy nie docierało, że siostra zaskarża ich o celowe działanie na niekorzyść małoletniego pacjenta, o łamanie polskiego prawa, o nadużycia i że domaga się wyciągnięcia konsekwencji, bo takie zachowanie zagraża kolejnym pacjentom. Krzyczała mi do słuchawki, że oni chyba myślą, że faktycznie jest jakąs sekciarą co nie lubi szczepioenk i której o antyszepionkstwo chodzi, a ona przecież wskazała, że pani pediatrka dopuściła się rażących niedopatrzeń, nadużyć i zaniedbań wobec małoletniego pacjenta, w dodatku załamała prawo polskie i regulacje na które są stosowne paragrafy, które wskazała moja siostra - ta pani powinna ponieść za to karę, a jej przełożeni ta próbą "zamiatania tematu pod dywan" narażają kolejne dzieci i ich rodziców na podobne cierpienie jakie było udziałem mojego siostrzeńca! Jakby tam komunikacja totalnie nie działa. Lekarze z przychodni i rzecznik do spraw pacjena widzą takie zgłoszenia zerojedynkowo: albo szczepimy jak leci, a jak rodzic zgłasza niepokój to jest AnTYszCzzepiOOOONkowcEM-SzuREM-PokręCONym. No nie. Dawno się skończyły czasy w których słowo lekarza było jak zaklęcie, w które traktowano jak niepodważalną prawdą. Teraz oczekuje się od lekarzy partnerskiego podejścia - to specjalista usługodawca. Przed wszystkim to też człowiek, który popełnia błędy - jak wszyscy i jak wszyscy musi ponosić za błędy konsekwencje. Ot, jak wielu innych specjalistów usługodawców. Jak dajesz feedback fryzjerowi, że twoim życzeniem było zafarbować włosy na blond, ale w trakcie farbowania czujesz, że występuje reakcja alergiczna, dajesz znać, że coś jest nie tak, a fryzjer to ignoruje i nie zmywa farby w wyniku czego ty potem przez tydzień masz krosty i poparzenie skóry głowy, podrażnienie oczu itp - kiedy skarżysz się na takiego specjalistę fyzjerstwa nie oznacza to przecież, że taka skarga równa jest temu, że jesteś przeciwna farbowaniu włosów i tak naprawdę nigdy ich pofarbować nie chciałeś/chciałaś! To absurd!
Chodzi o popełnienie błędu, który był w dodatku na szkodę zdrowia pacjenta za który lekarz musi ponieść karę. A poszkodowany może się domagać przyznania, że jego uwagi są zasadnie, oczekiwać przeprosin.
Dlatego przez ostatnie tygodnie siostra się bujała czy jej się chce odpisywać na te pisma od lekarzy. Ale kilka dni temu była u fizjoterapeutki - tej przepisanej "w ramach zadośćuczynienia" przez tą panią doktor, która chciała szczepić mojego siostrzeńca mimo niepożądanych odczynów poszczepiennych. Pani fizjo zwróciła rodzicom uwagę, że młody zbyt szybko wstaje. Mają go hamować z tym, okay. A poza tym zauważyła, że dziecko powłóczy (użyła innego słowa, którego nie pomnę - chodzi o to, że chłopczyk nie używa prawie jednej rączki, ma problem z jej podnoszeniem, podpieraniem się nią) jedną rączką i rzuciła, że to pewnie po szczepieniu, bo pewnie niedawno był szczepiony. Że póki co jest normalne, ale jeżeli utrzymuje się dużej to trzeba będzie z tym pracować. Fizjoterapeutka pouczyła siostrę, że jeżeli ta sytuacja z rączką się utrzyma dłużej niż tydzień mają dzwonić, bo pamięta, że podczas ostatniej wizyty, ponad miesiąc temu, też tak miał z tą rączką. To zmroziło moją siostrę i jeszcze bardziej wkurwiło. Pani fizjoterapeutka ewidentnie zapomniała jaka jest historia mojej siostry i po prostu założyła, że ma przed sobą dziecko, które podąża regularnie za kalendarzem szczepień. Tym czasem mały nie był szczepiony od czasu tamtej pierwszej fizjoterapii, a nadal mu się utrzymuje efekt tego niepożądanego odczynu poszczepiennego.
Siostra - po prostu smutna, rozgoryczona, zmartwiona - poprosiła fizjoterapeutkę wystawienie pisma w którym zawrze tą uwagę, bo potrzebuje takiej opinii do dokumentacji, którą zamierza złożyć do Sanepidu. Siostra nic więcej nie powiedziała. Po prostu była zmartwiona. A fizjoterapeutka wystrzeliła zdziwiona "a po co pani taki dokument? Jest pani antyszczepionkowcem?". No mnie samą to wkurwiło, jak siostra mi to relacjonowała. Czy naprawdę ludzie nie widzą sedna problemu!? Nie, dziecko nie rozwija się prawidłowo, ma niepożądany odczyn poszczepienny, którego mimo upływu miesięcy nie nadrabia! To martwi! Trzeba się dowiedzieć czy młody nie jest na coś uczulony. No kurwa, skoro to co obserwują nie jest naturalne, nawet na tyle, że "jak nie mienie do tygodnia to proszę dzwonić" to należy szukać pomocy u kompetentnych osób!
Moja sis - już wkurzona - wyjaśniła, że polskie prawo wymaga by zgłaszać NOPy, powinien to zrobić lekarz pierwszego kontaktu, ale doświadczenia ma takie, że lekarze tą procedurę olewają, całe szczęście może to również zrobić rodzic. Na co pani fizjoterapeutka "a co to NOPy?', na to siostra spokojnie "Niepożądane odczyny poszczepienne", na to fizjoterapeutka przyjaźnie "Ale niepożądane odczyny poszczepienne są normalne, zawsze się pojawiają, gorzej jak się utrzymują długo. Raczej nikt tego nie zgłasza, tylko anstyszczepionkowcy. Moja mama jest pediatrą, uważa, że lepiej zaczepić niż nie zaszczepić!", na to siostra już gorzko (bo znowu została antyszczepionkowcem - ot tak, bo dba o zdrowie swojego dziecka) "Jeżeli występują objawy niepożądane, które producent zawarł w ulotce należy je zgłaszać. Nie wolno szkodzić pacjentom, to wynika nie tylko z przysięgi Hipokratesa, ale jest też zapisane w polskim prawie. Również karnym", a na to pani fizjoterapeutka "a jak tak, to spoko! Napiszę!".
xD
Przedwczoraj siostra znowu spotkała się ze specjalistką od prawa. I odpisała na te pisma różnych instytucji. Wrednie odpisała. xD Czytała mi to wczoraj. Najpierw zwróciła uwagę, że chyba zaszła pomyłką, bo w odpowiedzi na jej kilku stronnicowy list w którego treści odnosiła się do kilku aspektów, kilku zaniedbań i do każdego przytaczała postawę prawną z konkretnym paragrafem obowiązującego prawa dostała jedynie dwu-akapitową odpowiedź w której treści nie odniesiono się do wskazanych przez nią zaniedbań pracy lekarki pediatry. Wciąż czeka na odpowiedź na swój ilist w którym również prosiła o przekazanie zgłoszeń NOPów, które pani doktor twierdziła, że na przestrzeni ostatniego roku zgłaszała - nie mogła się doprosić tych dokumentów od samej pani doktor (chociaż ma na piśmie i w postaci nagranych rozmów z recepcji ustne zapewnienia petdiatrki, że takie NOPy zostały zgłoszone), a liście wysłanym wcześniej domagała się od placówki przesłania tych NOPów lub uzasadnienia dlaczego ich nie chcą przesłać, najlepiej by przy tym powołali się na konkretne paragrafy, wówczas zweryfikuje ze swoją prawniczką czy to zasadnie i czy nie skończymy z kolejną skargą do odpowiedniej instytucji - bo akurat utrudnianie jej wglądu w dokumentację medyczną własnego dziecka to jest przestępstwo. ITP ITD.
Tak całe pismo konstruowały. Bardzo rzeczowo, punktując kolejne sprawy, na które się skarżyła siostra, a na które nie dostała odpowiedzi. Dodając do każdego akapitu "Proszę odnieść się do powyższego aspektu, a jeżeli zdecydują się państwo go pominąć proszę o uzasadnienie wraz z adnotacją do podstawy prawnej".
Ech. Początkowo chciała - serio - zostawić to. Olać. Ma nową lekarkę, której ufa, wydaje masę kasy na dotarcie do sedna problemów zdrowotnych jej synka. Ale to zakładanie, że jej zasadne skargi na obsługę pacjenta w NFZ, na działanie na szkodę pacjenta, na zaniedbania ze strony pani lekarki, że to wszystko jest akt antyszczepionkowej złośliwości to ją wkuwało. To brzmi, jak "pacjent, który nie słucha bezwzględnie lekarza jest szurem i idiotą" - nie jest szurem i idiotą, po prostu domaga się sprawiedliwej obsługi i przyznania do błędu!
A - dla równowagi - na tych antyszczepionkowych spotkaniach na które trafiła po pierwszym wkurwie i rozgoryczeniu: traktuje się ją partnersko. Tak, pewnie, czasem weryfikacja faktów tego co mówią prelegenci sprawia, że wszystko kupy się nie trzyma i tak na logikę zaufać temu się nie da w 100%. Ale dostała wgląd w masę badań, masę hipotez, masę teorii. Poznała ludzi, którzy są pomiędzy - jak ona - nie negujących szczepionek, ale widzących, że szczepionki nie służą ich dziecku, szukających sposobów na zapewnienie dziecku odpowiednich szczepień ale bezpiecznymi preparatami, badających dzieci pod kątem uczuleń. Nikt nie podważa troski mojej siostry o swojego synka, nikt nie mówi "lekarze to idioci" (no dobra, tak teraz mówi moja własna siostra jak wspomina to pismo z odpowiedzią, które jej wysłali xD wkurwili ją). Nikt na jej zasadne obawy czy szczegółowe pytania nie wystrzela "jesteś antyszczepionkowcem" jakby to była obelga, która zamyka rozmowę i zapewnia ostracyzm.
----
Po zakończeniu rozmowy z siostrą zdzwonił mój partner. Okazało się, że za godzinę (jak to zleciało!) miał skończyć pracę i chciał, abym pomogła mu wybrać jedną rzecz w sklepie. No to nie opłacało mi się wracać do domu xD, więc wzięłam psa do biblioteki na uniwerku xD. Zaszyłyśmy się między regałami z magazynami o pisarstwie, medioznastwie i podróżach. Dalej próbuję napisać zadanie zaliczeniowe na zajęcia u Dumbledora, ale mam blokadę. Chyba znowu za duże oczekiwania wobec siebie mam. Po prostu mam już pomysł, ale jak do pisania siadam to dopadają mnie wątpliwości - czy ja w ogóle potrafię pisać? Czy ja się nie zbłaźnię. I jak widać - piszę metrowy wpis do pamiętnika, zamiast zadania, które mnie jara i które spędza mi sen z powiek.
Ech. :p
Potem pojechałam do mojego chłopaka. Po drodze się posprzeczaliśmy o pierdołę. Ja zrobiłam literówkę piszę wiadomość ("Są korki kochanie, będę bardziej o 16:40" - a byliśmy umówieni na 15:30. Jestem pewna, że napisałam 15:40, ale ściśnięta w tramwaju, ze spanikowanym pieskiem na rękach mogłam nie zauważyć, że palec mi się omsknął. A potem w tym ścisku nie odpisywałam na wiadomości faceta, który właśnie się dowiedział, że ma na mnie czekać półtorej godziny xD - dzwonił, to na niego nawarczałam, że nie mam jak gadać, bo pies wariuje, tłok, ludzie, hałas, pa! xD Oddzwoniłam te pięć minut później wyjaśniając, że już wysiadłam z tramwaju, że za 2-3 minuty będę w umówionym miejscu, ale zarazem byłam zła na niego, że do mnie dzwonił w ogóle - przecież napisałam, dałam mu znać, wie przecież, że nie znoszę jeździć z małą tramwajem w godzinach szczytu, że to powoduje we mnie stres, a odbieranie telefonów jest wtedy niemożliwe i jeszcze bardziej stresujące by operować jedną ręką psem, a drugą telefonem. Tym czasem on zdążył się już na mnie wkurzyć, że kazałam mu czekać na siebie półtorej godziny. Więc chwilę warczeliśmy do siebie, aż dotarliśmy do sedna problemu - on nie wiedział, że jestem w tramwaju, wiedział tylko, że mam pojawić się o 16:40, dlatego dzwonił, a ja nie wiedziałam, że wpisałam złą godzinę. Głupie nieporozumienie. Ale cieszę się, że te nasze nieporozumienia czy sprzeczki są takie, o błahostki. I że tak sobie z nimi radzimy. Zamiast się nakręcać "daj mi minutę, musi mi minąć złość", uspokajam się i uczciwie mówię "przepraszam, rozumiem jak musiałeś się poczuć". I to działa w obydwie strony. Trzeźwe spojrzenie na sytuacje, wzięcie swojej winy na siebie, a cudzej - oddanie tej osobie, której to był kawałek. Fajne to.)
Było ciepło. Dostałam od mojego chłopaka naszyjnik. Poszliśmy na spacer... a potem spontanicznie zaprosił mnie na obiad. Poszliśmy w trójkę na pizzę. Było cudownie. Ciepło - miałam na sobie letnią sukienkę i katankę. Fajnie.
A potem wróciliśmy do domu.
Zmęczeni okropecznie.
Obydwoje potrzebujemy tego urlopu tak bardzo...
Mój chłopak wyznał mi, że jest tak bardzo ze mnie dumny, że zdecydowałam się na studia i że obecnie, trochę z przypadku, realizuję aż dwa na raz.
I że imponuje mu to jak wybieram miejsca potencjalnej pracy - zawsze patrzę pod kątem tego czy mogę się w tym miejscu rozwinąć, żeby nie było mi tak, jak jest u obecnego szefa. To miłe. Fajne, że to widzi i to ceni.
A propos napisałam do szefa w sprawie urlopu. Ech. Nie odpisał. Strasznie mnie to stresuje - napiszę z miesięcznym wyprzedzeniem: ignorka. Napiszę z dnia na dzień: ignorka.
OMG jak mnie brzydzi praca w firmie tego człowieka.
Ech, całe szczęście studia mam fajne...
Idę pracować. Ciao
12 notes
·
View notes