#droga do piekła
Explore tagged Tumblr posts
Text

Złapałem się natym, że ludzie wiedząo moim życiu więcej niż ja sam!
#bez siły#pomówienie#zniesławienie#nękanie#prześladowanie#kartka z pamiętnika#bede idealna#plotka#wykluczenie#ed18+#falszywi ludzie#brak zrozumienia#gorzka prawda rozczarowań#pojebane#dręczenie#naśmiewanie#najgorzej#zło#droga do piekła#polskie napisy#zawiedziona
2 notes
·
View notes
Text
#Droga do piekła – Stalin 1941-1945 Bogusław Wołoszański Sensacje XX wieku#Droga do piekła#Bogusław Wołoszański#alleopole.pl#ogłoszenia
0 notes
Text
Witam was kochani. To mój pierwszy post na blogu w którym opiszę wam swoją historię o tym, jak poznałam prawdę i jak Różaniec Święty mnie uratował.
Od samego początku byłam bardzo cicha i nieśmiała przez co nie miałam łatwego życia. Często byłam poniżana i wyśmiewana, a nie potrafiłam się bronić.
Po raz pierwszy w swoim życiu zbłądziłam gdy miałam 14 lat. Sięgnęłam wtedy po papierosy i wypadłam w zdemoralizowane towarzystwo. Słyszałam w głowie głosy które namawiały mnie do złego- między innymi kradzieży i wandalizmu. Trafiłam do szpitala psychiatrycznego w którym stwierdzono u mnie schizofrenię. Nie rozumiałam dlaczego. Twierdziłam że Bóg mnie pokarał, że muszę brać leki przez całe życie. Zwątpiłam. Coraz niechętniej chodziłam do kościoła, aż w końcu całkiem przestałam.
Najgorsze zaczęło się dziać w wieku 27 lat. Poznałam Mateusza. Mojego byłego już chłopaka który mnie nie szanował i poniżał. Ale o tym napiszę później.
Zaczęłam silnie wierzyć w zabobony i magiczne rytuały. Paliłam świece i zwracałam się z prośbami do bożków. Nosiłam też kamienie takie jak kwarc, cytryn, kryształ górski i wierzyłam w ich magiczną moc. Nosiłam również talizmany. Wśród nich był ying yang, pierścień atlantów. Ostatnim talizmanem który sobie sprawiłam z nadzieją odnalezienia szczęścia był pentagram, co okazało się OGROMNYM BŁĘDEM.
W moim życiu zaczęło wszystko się sypać. Byłam niekochana i poniżana przez swojego chłopaka, który wykorzystywał mnie finansowo i wogóle nie współczuł mi w cierpieniu.
Wtedy zdecydowałam się pozbyć wszystkich talizmanów, amuletów i kryształów. Poszłam do lasu i wyrzuciłam je. Wtedy MOJE ŻYCIE ZAMIENIŁO SIĘ W KOSZMAR. Nie mogłam spać, miałam koszmary. A mój były chłopak zamiast mi pomóc to wyrzucił mi leki i razem ze swoimi rodzicami śmiał się ze mnie.
Było tragicznie. Czułam że umieram bo nie spałam już 4 dzień. Pojawiły się ostre halucynacje w których widziałam diabła. Strasznie się bałam, a potem strach w dziwaczny sposób zniknął i przestałam być sobą. Śmiałam się w twarz byłemu i jego rodzicom, byłam agresywna i mówiłam rzeczy, których nigdy bym w normalnym stanie nie powiedziała. To było przerażające.
Na pomoc przyjechali mój brat i ojciec którzy zaniepokoili się dziwnymi wiadomościami które pisałam do nich o 3 w nocy i odwieźli mnie do domu.
W domu wezwałam karetkę pogotowia. Zgłosiłam się sama do szpitala psychiatrycznego. Czułam że jeszcze jedna nieprzespana noc i zamknę oczy na zawsze, co gorsza- trafię do piekła.
W szpitalu podano mi leki i znowu zaczęłam spać. Tam poznałam Sebastiana, mojego obecnego chłopaka. On po raz pierwszy podarował mi różaniec i przywrócił wiarę.
Zaczęłam się modlić. Zmieniać swoje życie. Pokonałam w sobie agresję i strach dzięki mocy Bożej i Jego miłosierdziu. Czułam się źle z tym że oddaliłam się tak bardzo od Boga. Zaszłam więc do kapliczki i tam był bardzo wyrozumiały ksiądz który przymknął oko na moje grzeszne serce i pozwolił mi przyjąć komunię świętą. Nadal słyszałam głosy lecz w kaplicy znalazłam krótki egzorcyzm- modlitwę do Archanioła Michała której później się nauczyłam na pamięć i modliłam się nią codziennie.
Cała moja droga do nawrócenia trwała 5 miesięcy. Bałam się pójścia do spowiedzi. W kościele znalazłam modlitwę do Matki Bożej Pompejańskiej. Zaczęłam odmawiać wszystkie części różańca przez 54 dni. Intencją moją była prośba do Maryi by mój chłopak przestał pić.
Do spowiedzi świętej przystąpiłam w ostatniej chwili gdy podczas odmawiania różańca miałam wizję: zobaczyłam po jednej stronie krzyż, po drugiej pentagram i usłyszałam głos: TWÓJ WYBÓR. ZDECYDUJ SIĘ. Wiedziałam już, Kogo wybieram. Pewne było dla mnie że Jezusa Chrystusa.
Teraz stałam się innym człowiekiem. Odstawiłam leki bo głosy odpuściły. Mam spokój głowy i zaczęłam odczuwać radość w pomaganiu innym. A mój chłopak przestał pić i podjął się terapii. Więc TAK, TO DZIAŁA! :) Przez cały czas odczuwam wielką opiekę i miłość Matki Bożej. Dziękuję Bogu że w moim życiu pojawił się człowiek, który naprawił moje życie a co najważniejsze- moją duszę.
Dziękuję Ci czytelniku jeśli dotrwałeś do końca. W następnym poście podam ową nowennę która mi pomogła. Jestem pewna że pomoże i Tobie.
12 notes
·
View notes
Text
Droga do raju
20 kwietnia 2024. Obiecałem napisać, co jest za Glenorchy. Otóż za Glenorchy jest Raj, najprawdziwszy. Tak wygląda droga do niego:

Klasyczna gruntowa trzęsidupka mocno cierpiąca na efekt tarki nadawałaby się raczej na drogę do piekła, niż raju, ale nie można narzekać. Widoki wokół i za Glenorchy są rzeczywiście rajskie.


Z tym Rajem to podpucha trochę — jest to nazwa nawet nie wiem czego — przysiółka? Kilku domów? Farmy? Dość, że występuje nie tylko na mapie, ale jest też oznaczone tabliczką "Paradise". Samo się rozumie, że musi to być miejsce warte selfika — sądząc po kilkuset zdjęciach przyczepionych do tej lokalizacji w Google Maps, tak jest. Jak Fucking w Austrii albo Złe Mięso nad Wdą. Jeszcze kilka kilometrów wzdłuż owej drogi i też byśmy dołączyli do śmiertelników, co widzieli Raj bez kopnięcia w kalendarz, ale darowaliśmy sobie, nie chcąc dołączyć do śmiertelników z rozpieprzonym zawieszeniem (tym bardziej, że w kontrakcie wynajmu auta mieliśmy chyba napisane, żeby nie jeździć po gruntówach). Było wystarczająco pięknie, by nie chcieć niczego więcej.

Północny koniec Jeziora Wakatipu
Jeszcze dalej za Paradise było kilka miejscówek, w których kręcono Władcę Pierścieni — sceny w Lothlorien, zdaje się. Nie tylko tabliczka zatem ściąga tam ludzi.
3 notes
·
View notes
Text
Nie patrz mi w oczy, bo to brama jest do piekła
Ludzi mam dosyć, nie od wczoraj, a od dziecka
Wybrałem drogę i ta droga jest przeklęta
Lecz nie żałuję, poszedłbym nią drugi raz
0 notes
Text
cały czas próbuje wierzyć ze najbliżsi mnie nie zdradzili
16 notes
·
View notes
Text
Droga do piekła

#samotnosć#samobójca#mysli samobojcze#samookaleczenia#samobojca#samookaleczanie#próba samobójcza#kodeina#lekomania
11 notes
·
View notes
Text
„Podobno droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami. Ile razy chcąc komuś pomóc jeszcze bardziej mu zaszkodziliśmy?”
~Rebelde, odc.108
3 notes
·
View notes
Text
Co jeśli... W wszechświecie którego jeszcze nie poznaliśmy jest portal, gdzie Bóg każe nam przez niego przejść, żeby być z nim na zawsze. Że czyściec, to jest droga do przebycia od ziemi do innego wymiaru w kosmosie. I ta droga trwa i trwa do póki nie dotrze dusza. A jak dotrze to idzie do tego portalu i zostaje u Pana Boga. A te dusze co nie dadzą rady tob albo zostają na tej drodze i się tułają cała wieczność albo przepadają do tak zwanego piekła.
2 notes
·
View notes
Text
Wolność
Do Lilith
I wiem, że w końcu się wyrwę
z objęć jego przestworzy.
I zejdę na ziemię.
Na barkach niebiańskich
wciąż będę nieść brzemię,
choć będzie ono lekkie niczym ogień,
co tak skrycie się w mej klatce żarzy.
Oby zabliźnił rany przez niebiosa nabite.
Oby wyparzył
ślady jego szatańskich dłoni
tak krwawo na mnie wyryte.
Wierzyć wciąż pragnę,
że wolność na mnie gdzieś czeka,
że nie mnie jednak
była pisana raju udręka.
Lecz widmo samotności
zdaje się mnie również gonić.
A przecież tylko szukam miejsca,
gdzie odgłosów połamanych skrzydeł
nie da się już dosłyszeć.
Gdzie Eden zdaje się już nie istnieć.
Jak dojść do ziemi,
która przyjęłaby duszę wygnaną?
Jak szukać dróg,
które nie istnieją?
A gdyby tak lepsze niebo odnaleźć?
Nowy szlak wyznaczyć.
Móc w tyle zostawić tak zwany raj.
A wraz z nim Strażnika mego więzienia.
Tego pierwszego, idealnego,
który miał być dopelnieniem
tak okrutnego przeznaczenia.
Uciec od piekła, jakim pozostaje Eden.
Znaleźć raj na ziemi.
Znaleźć upragnioną wolność.
Pokusę tak piekielnie bliską,
choć przez wieczność odległą.
Ubraną w czerń diabelską
za mną podążającą.
Zbliż się demonie.
Spal pozostałości światła
We mnie istniejące.
Pozostaw ciemność
Z twoimi cieniami współgrającą.
Pozwól mi być
twym największym grzechem,
gdy Ty byłabyś dla mnie wybawieniem
od życia wiecznego.
Zakazany owoc dla mnie został stworzony.
Od zawsze był mi pisany.
Tak samo jak wolność,
która samowolnie za mną podążyła.
Droga Ciemności,
Zaprowadź mnie do czeluści piekielnych
Przysięgam,
że gdy na ziemię zstąpimy
wtem skrzydeł mych
już nigdy nie dostrzeżesz,
jedynie dożywotnią wierność
względem upragnionej wolności.
Względem Ciebie.
Eve
7 notes
·
View notes
Text
-Cześć Jezus, Jeezus, Jesus, jak się wymawia?
-Nie wiem, według ciebie to ja nie istnieję, więc to chyba twoja sprawa
-Okej, kumam, bez złośliwości. Możemy porozmawiać?
-Możemy porozmawiać. Pewnie, że możemy porozmawiać - jesteś jedynym, który ma pytania
-Ej, bez złośliwości, prosiłem
Spędziłem na jakichś roratach połowę dzieciństwa
Więc możesz poświęcić mi chwilę z wieczności?
Będziesz mógł se wpisać, że to jest modlitwa
-Dobrze, pytaj
-I dobrze, pytam
-To pytaj
-Eh, to pytam
Jak to jest że niektórzy ludzie nigdy w nic nie wątpią
I dla nich świat na co dzień to jest taki oczywisty
I nie ważne, czy chodzi tu o wiarę, czy o wolność
To większości wystarczają tylko populizmy
Mi nigdy nie było po drodze z waszą książką
I nawet jeśli miałbym tym urazić religijnych
Spędziłem całe życie chyba gapiąc się w kosmos
I nie umiałem znaleźć na to wyjaśnienia w Biblii
Niektórym jest prosto, niektórzy są sztywni
Jak już im podano pod nos coś, to nie chcą być inni
Biorą homonto, orają tak mocno, bo człowiek jest owcą
Dla której ten świat nie jest dziwny
Ja zawsze byłem jedną wielką chodzącą wątpliwością
I trochę mnie to krzywdzi
Nie łykam tych twoich baśni, dziewicy matki, arki
Tego, że to niby z ciebie robią opłatki
I że twój starszy rzucił cię na Ziemię
Żeby cię gwoździami wbili na krzyż
W sensie, nie, że na krzyż, tylko na krzy- na-
-Wiem ziomuś
- Serio, bardziej prawdopodobny z tego wszystkiego dla mnie jest atak klonów
I tego, że płonący krzak, i że jak Jon Snow po trzech dniach wróciłeś zza grobu
Że wodę w wino... Swoją drogą, avengersie, świetna moc
Komu to ma pomóc? Ciągle łapie mnie podziw
Że odkąd żeś się urodził, to tak rzadko ktokolwiek pyta, o co w tym chodzi?
-Mogę?
Po pierwsze, to nie naszą książką, bo to wy se ją napisaliście
I patrząc na wszystkie poprzednie religie, to w sumie niezbyt ambitnie
Połowa z tego już była, drugą Wachowcy przepisali w "Matrixie", heh
I nawet im to wyszło mniej patetycznie
Ale po kolei, nazywaj mnie jak chcesz
Sporo miałem imion, pamiętam je pół na pół
Jako że to twój kawałek i twój tekst
Wyglądam najbardziej przystępnie dla twoich rodaków
Jestem, jak się domyślasz, po to żeby był ład na świecie
Czyli w skrócie, mam wam dać nadzieję
Że coś się stanie jak zdechniecie
-A coś się stanie?
-Nie wiem
Gdybym ci powiedział, to gdzie w tym zabawa
A tak to co niedzielę latacie poprzebierani, jak na kiepski karnawał
-Czyli miałem rację? Ludzie się mylą?
-Gościu, ludzie nigdy nie przestaną się mylić
Zamiast się zająć rozwojem, to się nakurwiają
Bo się gdzie indziej urodzili, albo, bo inaczej wyglądają
Albo, bo mają inne czapki
Wy klękacie co dzień do innego fikcyjnego bohatera
"Oh, za to zabijemy wasze matki"
Jakby wpuścić szczury do klatki, i czekać, jak szybko to zleci
Ale, jak powiedział Carlin:
"Nawet szczury nie ruchają swoich trupów i dzieci"
Trochę z was beka...
-Trochę tak
-A trochę tragedia
-Trochę tak
-Chcecie ratować świat, ale nie umiecie go przestać rozkurwiać
Trochę już czekam...
-Trochę tak
-Ale powoli zaczynam się godzić, że nie da się wierzyć w człowieka
Więc to ty mi powiedz, o co w tym chodzi?
Ogólnie to mógłbyś mi opowiedzieć
Po co mnie wymyśliliście?
-Dawno temu byłeś metodą na to
Żeby jakoś utrzymać nas w ryzach
Żebyśmy wierzyli, że istnieje wielki tato
Który nas ukara, jak się będziemy zagryzać
Ale że przeciętny człowiek to matoł
Któremu średnio idzie analiza
To się musiał pojawić kombinator
Który trochę stuningował ten design
I tak jedni mają chajs za to
Inni mają znak krzyża
I ze strachu co będzie po śmierci
Do konkluzji się wolą nie zbliżać
Ktoś wykorzystał nasze lęki
Żebyśmy za niego zbierali ryża
Baby na tacę rzucają dwusetki
Śmiejąc się z tych, które noszą hidżab
Co to jest hidżab?
-No, to jest taki na głowę, taki... to jest... nie poruszajmy może tego tematu teraz... nie, nie, zostawmy, zostawmy, nie dzisiaj, dobra, nie, nie dzisiaj
-Ja tylko potwierdzę, że całą waszą energię
Wcisnęliście w złe miejsce
Poświęćcie drugiemu człowiekowi serce
Zamiast błagać o miłosierdzie
Powtarzać styrany sentencje
Albo go nienawidzić za to, że ma inne podejście
I wtedy istnieje szansa, że to będzie trochę lepsze miejsce
-Nie będzie
-Nie będzie?
-Stary, nie będzie, tu nigdy nie zapanuje pokój
Mówiłem, że świat może być lepszy, nie idealny
-A zaraz przyjdą koledzy z tej bandy
Tej najgorszej, tej co jest pewna
I zaraz mi napiszą, że jestem szatanem
Albo że mnie szatan opętał
Że moje tatuaże to droga do piekła
W wierze, a zwłaszcza w kościele już dawno nie chodzi o Boga
I za same te słowa mnie proboszcz zwyzywa od pogan
Chcecie, by świat był lepszym miejscem?
To róbcie dla niego więcej
Nawet, jak musicie klęczeć
Chcecie mieć na ścianie cieślę?
To miejcie se na ścianie cieślę
Ale nie mówcie mi, że jestem gorszy, bo nie chcę
Nie chowajcie swoich dzieci przed moim dzieckiem
I nie definiujcie co ma być moim szczęściem
Może się spotkamy w niebie
A może w piekle
Nikt niczego nie wie na pewno
I nic, co robisz, gościu, nie jest święte
4 notes
·
View notes
Text
"Z jednej strony kusi diabeł, z drugiej anioł szepta
Bo to chuj, a nie recepta, tylko droga wprost do piekła..."
-Bonus RPK

#narcotics#diler#narkomanka#kreski#narkoman#narkomania#życie ćpuna#ćpunka#ćpuńska monotonia#ćpanie#ćpun#bonus rpk#cytaty z polskiego rapu#kryształ
23 notes
·
View notes
Text
Bo czasem tak jest, że wybuchają w nas bomby, rozrywa nas pełnia albo pustka. Bo czasem tak jest, że noce są trudne, zamyślone, nijakie. Że brakuje klucza, że nie można wyjść, że wszystko jest o kant dupy potłuc. Bo czasem tak jest, że wysiadają nerwy, pękają jak słonie różowe, świnki - skarbonki. I wydaje się, że żadna droga nie jest dobra, że każda prowadzi do piekła. Masz prawo potknąć się. Pomylić. Masz prawo mieć zły dzień, masz prawo krzyknąć do lustra: "gówno, mam już dosyć!" Masz prawo wywalić emocje - ten cały kurz z siebie. Odkurzyć serce. Znaleźć inną przestrzeń. Masz prawo. Poczuć ulgę, wypić dobrą kawę, pocałować zapach. Zły czas nie będzie trwał wiecznie. Zły dzień, zły wieczór. Wszystko minie, kiedy ze spokojem popatrzysz sobie w oczy i powiesz głośno: "przyjdzie nowy, nowy dzień i wierzę, że będzie piękny.
27 notes
·
View notes
Text
"Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi intencjami"
3 notes
·
View notes
Text
no offense but
to moja droga, z piekła do piekła
na scenie hamlet, skłuty w bok,
z którego właśnie krew wyciekła
w piąty krąg piekła piąty krok
o matko! o matko!
jakże mogłaś jemu sprzedać się tak łatwo?
wszak on męża twego zabił
zgładzi mnie, splugawi tron
zniszczy danię, lub ograbi
bijcie w dzwon
na trwogę! na trwogę! na trwogę!
nie wybieraj między rządzą swą a bogiem!
póki czas naprawić błędy, matko nie rób tego, stój
cenzor z dziewiątego rzędu - nie, w tej formie to nie może wcale pójść
6 notes
·
View notes
Text
“Are we going to carry on like this or are you going to give him back to me.”
Kenny McCormick x Self-insert fic
ENG: Again polish piece not sure i’ll ever translate, it’s better that lesser people will read this honestly.
licznik słów: 1264 czy z prośby: niep ostrzeżenia: ultra edgy ; wspominki o śmierci postaci ; pojebane aktywności kultystyczne
A/N: Następny vent fic ale z mniejszą ilością goryczy w kierunku innej postaci, nie ma tutaj żadnych kłótni hurrah! Jak zwykle postacie są aged up, wolę wspomnieć żeby nie było pisku ok XD fic nawiązuje do momentu w South Parku gdzie Kennego nie było bo autorzy oficjalnie go zabili na jakiś dłuższy czas.
To był oficjalny koniec, moment gdzie zabrakło go na dłużej niż następny dzień. To był mroczny okres gdzie grupka Stana szukała dla niego zastępstwa, bo on po prostu nie wrócił. Był dosłownie martwy. Chłopaki, tylko przejęci na początku, desperacko szukali zastępstwa na czwartego chłopaka grupy, od Buttersa aż po Tweeka. Nawet starali się załatać tą dziurę nią. ‘Deklem’, dziewczyną z jajami, jak oni. Nie rozumiała wtedy czemu po nich ta śmierć spłynęła jak woda po kaczce.
Wiemy wszyscy że South Park jest pełen gówna, nienormalnych wydarzeń, pitu pitu, jednak jedynie czego ona pragnęła z powrotem to głupich, zboczonych komentarzy Kennego, których nie doceniała dopóki go faktycznie nie zabrakło.
Obojętność chłopaków bolała ją bardziej niż cokolwiek innego, przez to nie mogła z nimi siedzieć ani chwili dłużej, szukając desperacko rozwiązania jej problemu. Najpierw zdecydowała się zajrzeć do Gothów za szkołą, mając nadzieję że dzisiaj będą skłonni do pomocy ‘normikowi’. Z opuszczoną głową podeszła i przykucnęła przed palącą grupą, delikatnie się uśmiechając. - Czego tutaj szukasz, normiku? - zaczął oschle Michael. - Potrzebuję waszej pomocy i to jak cholera. Wy byliście w sprawy okultystyczne, nie? - Ano! Co piątek siedzimy i robimy rytuały do mrocznego lorda Cthulhu. - odpowiedział Frikle, najmłodszy z grupy. Farbowana blondynka tylko potaknęła. - Mogłabym się do was dołączyć? Chciałabym się dowiedzieć tego i owego… - O nie, stara, nie ma mowy. Niedoświadczone osoby mogą doprowadzić do tragedii podczas sesji. - mruknął Pete, odgarniając grzywkę do tyłu zamachnięciem głowy. - Chyba rozumiem…? - mruknęła zawiedziona po czym wstała. - Dzięki, tak czy inaczej.
Jeśli nie oni, to trzeba szukać pomocy gdzie indziej - w internecie. Bo, no błagam, gdzie indziej szukać pomocy w South Parku w sprawy paranormalne. Możliwe że Jimbo i Ned by coś wiedzieli, ale zbyt się bała spytać. Po całkiem niedługim researchu wiedziała o której godzinie, w jakich warunkach i w jaki sposób przywołać demona. Mając nadzieję na pomoc od samego Szatana, bo podobnież był widywany przed jej przeprowadzką w South Parku, liczyła na najlepsze największym kosztem. Zadanie było nie lada wyzwaniem - poświęcenie jakiegoś zwierzęcia nie było najprostszą rzeczą z racji że nie miała żadnej farmy pod ręką, króliczka ubić by nie mogła, a duże zwierzę będzie się przecież szarpało. Więc jak ma to zrobić?
Głośno i wyraźnie było powiedziane “poświęcić”, więc niestety już martwe zwierzę nie wchodziło w grę. Czy naprawdę jest gotowa zabić żywe stworzenie by zobaczyć głupi uśmiech tego idiotycznie pięknego blondyna? Bardzo możliwe.
Jak to mawia amerykańskie przysłowie, “Go big or go home”, więc ona poszła totalnie ‘Big’. Przy niewielkim spacerku od South Parka była farma krów, i niestety ale jedna z muciek będzie ofiarą dzisiejszej nocy. Zaplanowała perfekcyjnie kiedy właściciel farmy idzie spać, jak wkraść się do farmy i zaciągnąć jedną z nich do kręgu jaki stworzyła wcześniej. Po zachęceniu krowy do podążenia za nią dała jej jedzenie zmieszane z lekami usypiającymi. Oczywiście usypiającymi do snu, nie do uśpienia zwierzęcia na zawsze, wtedy teoretycznie by ją zabiła, a to nie jest sposób jaki był wymagany. Nie miała pojęcia czy zwierzęcia nie będzie to bolało, ale była pewna że nie narobi chorego ryku żeby obudzić sąsiadów. Poderżnęła gardło zwierzęciu, krew się tryskała na prawo i lewo, a ona zaczęła mieć tysiące wątpliwości. Właśnie zamordowała bogu winne zwierzątko z tęsknoty do przyjaciela. Miała ochotę zwymiotować. Gdy miała ze strachu i obrzydzenia zwrócić swój komunijny rosół, poraził ją po oczach bardzo mocny strumień światła wychodzący z okręgu. Jej “”modlitwy”” zostały wysłuchane, mimo że zastąpiła kozła krową, pojawił się Szatan we własnej osobie w jej pustym garażu. (No, ogólnie pustym, teraz miał na środku rozwaloną, tryskającą z tętnicy szyjnej krowę. Ohydny widok.)
Szatan na początku rozejrzał się jakby rozgniewany po garażu, gdy dziewczyna siedziała na podłodze przy ścianie i patrzyła się w horrorze na pana piekieł. Rogaty widząc przerażenie nastolatki tylko odetchnął ciężko, jakby łapiąc rodzicielskiej cierpliwości. Jakby nie spojrzał, miał przecież syna mniej więcej w jej wieku, powinien wiedzieć jak sobie z tym poradzić. - Czy ty sama mnie nie przywołałaś? Dziewczyno, zabiłaś właśnie krowę, wszystko z tobą dobrze? To pojebane. - spytał z niedowierzaniem, po czym dodał, próbując poukładać sobie sytuację w głowie. - T...tak? - odpowiedziała niepewnie, myśląc że to będą jej ostatnie chwile. - Bardzo bardzo przepraszam o wielki panie piekieł, j-ja po prostu chciałam… - pociągnęła nosem, przecierając oczy. - Chciałam zapytać o mojego przyjaciela. Czy jest jakiś sposób by przywrócić go do życia? - Oh...straciłaś przyjaciela? - przyklęknął przy niej, patrząc na nią zmartwiony. Do czego dzieci przepełnione smutkiem nie są zdolne? - Jak się nazywał? - Kenny...Kenny McCormick. - Kenny...hm. Przyznaję, dawno go nie było w piekle, zastanawiająco dawno. - ...dawno? - No przecież, wy nie pamiętacie. Nieistotne. Chciałbym ci pomóc, kochana, ale losy Kennego nie leżą do końca w moich łapach... - ...nie? - Skarbie, nie wszystko co złe dzieje się przeze mnie, wiesz? Ten stereotyp jest okropnie chujowy i rujnuje mi już poszarpaną reputację. - Prze-przepraszam. - Jest dobrze, nie wiedziałaś. - poklepał ją delikatnie po główce, gdzie na początku wpadła w gorszą panikę przez jego gest, po czym po prostu się uspokoiła, dając mu robić co robi. Nie sprawiał jej żadnego zagrożenia jak na teraz. - Widzę, że jesteś bardzo wiele poświęcić dla swojego przyjaciela. - Nie zdążyłam mu tyle powiedzieć, plus Kenny był zbyt dobrą osobą by tak po prostu umrzeć, nie zasługiwał na to… - Tak jak ja i Bóg zajmujemy się sprawami śmierci, życie Kennego nie leży w rękach ani jednego z nas, moja droga. - ...a kogo? - Cthulhu. To ciężka sprawa, nie dogadywaliśmy się od dłuższego czasu, władza uderzyła mu do głowy… - Och, no żesz kurwa mać! - warknęła poirytowana, łapiąc się za twarz. - Ja tylko chcę znowu zobaczyć Kennego… - Jednakże...możliwe, że będę w stanie ci pomóc. - Naprawdę? - Naprawdę. Posłuchaj uważnie, Cthulhu nie słucha nikogo, absolutnie nikogo, więc możliwe że będzie wymagane użycie siły. Mogę ci użyczyć trochę mocy, a ty podjęłabyś się walki? Jeśli byś nie podołała, mogłabyś nieodwracalnie umrzeć, a przez podjęcie się paktu ze mną wylądowałabyś w piekle, ale mógłbym ci obiecać tam wygodę i brak cierpień? Ten konflikt z Cthulhu mi osobiście też nie leży, wyświadczyłabyś mi ogromną przysługę i mogłabyś odzyskać przyjaciela? Ta decyzja była czymś bardzo ważnym więc pozwoliła sobie poświęcić na to czas, który Szatan pozwolił jej sobie wziąć. Usiadł obok nastolatki i cierpliwie czekał, gdy ta niepewnie potaknęła mu głową w zgodzie. - Zgoda...to będzie trudne, nie jestem typem bohaterki. Jestem szczerze tchórzem. - Będę z tobą szczery, czasami lepiej jest być tchórzem i żyć dłużej, ale widzę że nie masz wiele do stracenia jak tylko spróbować, prawda? Ewentualnie spróbować ruszyć w życiu przed siebie i pogodzić się ze stratą. A najgorszym było dla niej właśnie pogodzenie się z taką stratą w postaci Kennego. Ma opcję pomocy mu, nie ma opcji że ją tak po prostu puści.Wystawiła dłoń na jej uścisk z samym królem piekła, gdzie ten z zawodem w sobie ją uścisnął. Ta mała dłoń była bolesna dla niego do trzymania, gdyż tak młoda osoba powinna martwić się o oceny w szkole a nie o to czy przeżyje walkę z innym mrocznym panem. W zamian za pomoc Szatan zgodził się posprzątać ten garażowy syf, po czym pomóc jej się trochę wyćwiczyć przed wyruszeniem.
Cóż, tutaj będzie miała materiał do opowieści żeby wetrzeć go w twarz Gothom. Jebać was, nonkonformiści, i czyja racja?!
Dostała również od jej nowego sojusznika i przy okazji zleceniodawcy potrzebne jej pieniądze na podróż do innego stanu Ameryki, gdzie przy oceanie, po ultra długiej podróży, mogła przywołać Cthulhu na świat ludzki ponownie by go zgładzić. Gdy ogromna bestia się pojawiła, wzniosła miecz ku niebu, kuty z męczeństwa i żalu najmroczniejszych dusz w płomieniach piekielnych, krzycząc drżącym, ale pewnym tonem:
“Zamierzamy dalej się pierdolić w tańcu, czy mógłbyś mi go już oddać?!”
“Mroczny pan” Cthulhu nie zamierzał chyba po prostu pójść jej na rękę.
5 notes
·
View notes