#cudotwórcy
Explore tagged Tumblr posts
0thislonelykiki0 · 2 years ago
Text
1 wizyta u następnego cudotwórcy który mam mi pomóc w,, zdrowej relacji z jedzeniem '' już to widzę, wyjdę uleczona a moje życie nabierze kolorów i będzie lepsze jej. Najbardziej irytujące są te same pytania niby tak zwyczajne ale denerwuja razy 100
3 notes · View notes
suprasl · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Poświęcenie kapliczki obok Monasteru
W niedzielę, 18 grudnia, w przeddzień święta św. Mikołaja Cudotwórcy, po zakończeniu Liturgii, odbyło się uroczyste poświęcenie kapliczki znajdującej się tuż obok Monasteru. Kapliczka jest poświęcona św. Mikołajowi. 
Dziękujemy Świętemu za wszelką pomoc, jaką wyświadcza dla Monasteru oraz dla ludzi, którzy proszą Go o pomoc!
0 notes
swiatogorcy · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ikony ze Świętej Góry Atos przybyły do Poznania
18 grudnia do cerkwi św. Mikołaja w Poznaniu przybyły dwie ikony bardzo znanych i lubianych świętych, dzielących się swoim bogactwem z potrzebującymi: Św. Mikołaja Cudotwórcy i św. Paisjusza Hagioryty.
1 note · View note
herbatka-z-cukrem · 5 years ago
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
lovelybibiart · 3 years ago
Photo
Tumblr media
Detale 💚💚💚 💚❤💚 💚💚💚 #handmadewithlove #handmadepolska #rekodzielnikpolski #smallbusiness #kobiecybiznes #cudotwórcy #domoweinspiracje #domowedekoracje #wyjatkowe_polskie_rekodzielo #rekodzielo #polskiprodukt #artystka #dodomu #summer #instaponiedzialek #kreatywnyponiedzialek #letniekwiaty #dladziewczynki #naprezentpomysl #girlroomdecor #makramowela #giftideas #recznierobione #sanok (w: Sanok) https://www.instagram.com/p/CS6-f0cMcLY/?utm_medium=tumblr
0 notes
audiobookpl · 4 years ago
Text
George Orwell - Rok 1984
Tumblr media
Wielki Brat Patrzy – to właśnie napisy tej treści, w antyutopii Orwella krzyczące z plakatów rozlepionych po całym Londynie, natchnęły twórców telewizyjnego show „Big Brother”. Czyżby wraz z upadkiem komunizmu wielka, oskarżycielska powieść straciła swoją rację bytu, stając się zaledwie inspiracją programu rozrywkowego? Nie. Bo ukazuje świat, który zawsze może powrócić. Świat pustych sklepów, permanentnej wojny, jednej wiary. Klaustrofobiczny świat Wielkiego Brata, w którym każda sekunda ludzkiego życia znajduje się pod kontrolą, a dominującym uczuciem jest strach. Świat, w którym ludzie czują się bezradni i samotni, miłość uchodzi za zbrodnię, a takie pojęcie jak „wolność” i „sprawiedliwość” nie istnieją. Na kuli ziemskiej są miejsca, gdzie ten świat wciąż trwa. I zawsze znajdą się cudotwórcy gotowi obiecywać stworzenie nowego, który od wizji Orwella dzieli tylko krok. Niestety, piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. A dwa plus dwa wcale nie musi się równać cztery. audiobooka czyta Jerzy Radziwiłowicz KLIKNIJ ABY POBRAĆ
1 note · View note
liberyanin · 5 years ago
Text
Chasydzi i cudotwórcy w Iłży
dzieciństwa pamiętam dwie legendy związane ze znanymi  cadykami i chasydami. Pierwszym z nich był Szymcha Bunam z Przysuchy, drugim bal-Szem Tow  z Chełma.  Dokładniej było odwrotnie bo przecież Bal Szem żył dużo wcześniej od Szymchy Bunama z Przysuchy. W każdym razie legenda opowiadała że Bal Szem miał w Iłży krewniaka którego kiedyś przejeżdżając przez miasto  odwiedził. W tamtych czasach hebrajczycy w mieście mieszkali w okolicy tak zwanej Żydowskiej Górki.   Natomiast ci którzy odstawali, czyli zwolennicy kabały, jak i ci niezbyt religijni, w okolicach obecnej ulicy Jakuba Starszego. Tam też mieszkał słynny Iłżecki kabalista Jakub [Jakub Kabalista] W każdym razie w Iłży w tamtych czasach „wszystko  było za darmo” Za darmo dostawało się od miasta drzewo na budowę domu, bo miasto otaczały ogromne lasy. Glinę na cegły i do zaprawy. Kamień. Więc jakiemuś znajomemu krewniaka Bal Szema  zostało po budowie domu sporo gliny, albo był garncarzem i nie miał co z nią zrobić. W każdym  razie dał w prezencie Bal Szemowi, cały wóz świetnej, najlepszej w Polsce Iłżeckiej gliny. I tak Bal Szem jechał sobie do Chełma swoim wozem i nie wiedział co z tą gliną ma zrobić, a nikt po drodze nie chciał jej kupić. Przyjechał do domu, kazał wyrzucić glinę na podwórze, a trochę jej wziął do domu ze sobą. I siedział sobie przy stole po kolacji i zaczął z tej gliny najpierw lepić kulki. I sam nie wiedział kiedy, jak zaczął lepić Golema. Dalej już znamy...https://liberyanin.wordpress.com/2018/11/08/chasydzi-i-cudotworcy-w-ilzy/
0 notes
revelstein · 2 years ago
Text
Spider Men z Lublina
Spider Men z Lublina
Pomnik który widzicie, ten powyżej, to oczywiście hołd dla niezwyciężonego ojca narodu, wizjonera, cudotwórcy i najwspanialszego inżyniera Kim Ir Sena, przed którym to cały koreański naród nabożnie klęka, cały w spazmach hołd mu oddaje, bo Kim jest bogiem i stwórcą wszechświata. (more…)
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
naukikatolickie · 3 years ago
Text
26 Luty - Żywoty Świętych Pańskich - Żywot świętego Aleksandra, Biskupa i Męczennika.
26 Luty – Żywoty Świętych Pańskich – Żywot świętego Aleksandra, Biskupa i Męczennika.
26-go Lutego.Żywot świętego Aleksandra, Biskupa i Męczennika.(Żył około roku Pańskiego 300). Gdy w Komanie, w Azyi Mniejszej, miano przystąpić do oboru nowego Biskupa, udano się z prośbą do świętego Grzegorza cudotwórcy, Biskupa w Nowej Cezarei, aby im odpowiedniego męża naznaczył. Grzegorz święty przybył osobiście do Komany, ale został niemile dotkniętym, słysząc, że mieszkańcy chcą mieć…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
antynarodowy · 7 years ago
Text
Co myślimy o “polskich obozach”
Głównym celem ustawy IPN jest zabronienie mówienia, że Polacy byli współodpowiedzialni za Holokaust. Mamy dla Was złe wieści Misiaczki. Niemal cała Europa z nielicznymi wyjątkami ponosi współodpowiedzialność za Holokaust, a Polacy są jej częścią. Zagłada nie byłaby możliwa bez panującej na całym kontynencie, rozbudzonej do granic przez lokalnych nacjonalistów, nienawiści do Żydów. To rzekomo oświecone narody Europy Zachodniej ochoczo ładowały swoich żydowskich współobywateli do bydlęcych wagonów, to w rzekomo czystej jak łza Polsce istniała pokaźna sieć donosicieli i szmalcowników. Wsadzanie ludzi do więzień za mówienie o tym, nie jest magicznym wehikułem czasu, który zmieni te fakty.
- Ale zaraz... mamy najwięcej drzewek w Yad Vashem! - Serio? 6 tysięcy na 35-milionowy naród to taki powód do chwały? - Ale w innych krajach nawet tylu nie było. - Prawda. Tylko w innych krajach nie było epicentrum Holokaustu. To w Polsce żyło najwięcej Żydów w Europie, to do Polski miliony Żydów trafiło. To tu było ich najwięcej i byli najbardziej zagrożeni. Siłą rzeczy, najwięcej z nich szukało pomocy. Szastanie liczbami bez uwzględnienia proporcji i kontekstu do niczego nie prowadzi. Oczywiście, byli Polacy heroicznie pomagający Żydom, ale nieporównywalnie więcej było tych, którzy ich nienawidzili i denuncjowali lub wyzyskiwali. Dwóch na trzech Żydów, którzy próbowali się ukrywać, zginęło - najczęściej przy współudziale Polaków. Większości społeczeństwa prawdopodobnie było to zupełnie obojętne, co się stanie z ich żydowskimi sąsiadami. W tym kontekście zupełnie absurdalnie brzmią słowa premiera Morawieckiego o tym, że cała Polska zasługuje na drzewko w Yad Vashem. Czy naprawdę zasłużył na nie kraj, w którym chwilę przed wojną liczne środowiska nacjonalistyczne, endeckie i katolickie fascynowały się "hitlerowską rewolucją"? Polska nie była oczywiście w tym odosobniona, podobny kult cudotwórcy Hitlera kwitł również na Zachodzie.
Kolejny argument, który możemy usłyszeć od zwolenników ustawy IPN jest taki, że za pomoc Żydom karano śmiercią. Prawda. Podobnie karano śmiercią za handel mięsem, co jednak nikogo przed tym nie powstrzymywało. Niezliczone badania terenowe, prowadzone przez ostatnie kilkanaście lat przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów / Polish Center for Holocaust Research (zrzeszające światowej klasy naukowców i historyków) nie pozostawiają cienia wątpliwości: Ludzie, który potencjalnie mogli Żydom pomóc się ukrywać, nie robili tego NIE ze strachu przed Niemcami, ale ze strachu przed swoimi sąsiadami, z powodu powszechnego antysemityzmu, który był tu obecny na długo przed wojną, a wojna go tylko rozpaliła do czerwoności. Jeśli ktoś w to wątpi, niech przeczyta raport promowanego przez IPN Jana Karskiego. Ale nie ten ocenzurowany, tylko pierwszą wersję. Zaraz to była jakaś pierwsza wersja? Otóż tak kochani przyjaciele z prawicy. A oto co baczny obserwator Karski w niej napisał: "Stosunek Polaków do Żydów jest przeważnie bezwzględny, często bezlitosny (...) ta kwestia stwarza jednak coś w rodzaju wąskiej kładki, na której przecież spotykają się zgodnie Niemcy i duża część polskiego społeczeństwa”. Antysemityzm nie skończył się zresztą na wojnie - tuż po niej przez kraj przetoczyła się fala pogromowa na ocalałych z Zagłady, a według wspomnień Marka Edelmana, Narodowe Siły Zbrojne (uznane dziś przez wszystkie partie za bohaterskie), zatrzymywały pociągi z obozów, by rozstrzeliwać Żydów.
A same "polskie obozy"? Nie wiemy, czy sprawa naprawdę wymaga komentowania. Określenia po raz pierwszy użył w 1944 roku polski bohater narodowy Karski. Czy używał go w innym kontekście niż używają go zagraniczni politycy i media dzisiaj? NIE. Czy naprawdę ktoś na poważnie sądzi, że Barack Obama lub setki innych polityków i dziennikarzy mówiących o "polskich obozach", twierdzi, że zbudowali je Polacy, a nie Niemcy? To oczywiste, że sformułowanie odnosi się - trzeba przyznać, że niefortunnie - do położenia geograficznego. I można zrozumieć noty dyplomatyczne, domaganie się sprostowań w mediach, które to wyjaśnią. Jednak wytaczanie najcięższych dział, stawanie na szali najważniejszych sojuszy politycznych, atak narodowej histerii, tylko dlatego, że wmawiamy sobie, że ktoś ma na myśli coś innego niż ma i nas to obraża - to już nie sprawa polityki, to sprawa dla medycyny. Temat jest zwyczajnie rozdmuchanym wyrazem głębokich, polskich kompleksów z jednej strony, a z drugiej wyrazem głębokiej niewiedzy o realiach międzynarodowej dyplomacji i PRu.
Na pewno nie można powiedzieć o Zagładzie, że pomagało w niej państwo polskie. Jest to kłamstwo. Na szczęście nigdy nie powstały dobrowolne formacje (choć był to plan części narodowców) współpracy z nazistami ani też kolaboracyjne instytucje państwowe. Rząd w Londynie próbowa�� nagłośnić co się dzieje z Żydami, wydawał wyroki śmierci na szmalcowników i wspierał społeczność żydowską. To, że robił to w sposób niezwykle powściągliwy (o czym pisał Aleksander Kamiński) oraz prawdopodobnie dla uzyskania wsparcia sprawy polskiej to już zupełnie inna kwestia i ocenę pozostawiamy lepszym historykom od nas. W ustawie nie chodzi jednak o sprostowanie kłamstw o państwie polskim, które mogą wynikać z pewnych nadinterpretacji. Chodzi w niej o czystą propagandę, wbicie ludziom do głowy za wszelką cenę, że Polacy są krystalicznie czystym narodem kochającym wszystkich i przez wszystkich krzywdzonym.
Ustawa zakłada nie karanie za działalność naukową. Ale kto będzie decydował, czym jest działalność naukowa, a czym nie? Nie łudźmy się, poseł Winnicki uchylił ostatnio rąbka tajemnicy, stwierdzając, że to co "szkaluje" Polskę nie jest działalnością naukową. Nawet jeśli założymy, że jakimś cudem coraz bardziej pogrążająca się w autorytaryzmie władza zapewni autonomię naukowcom, ustawa nadal będzie zamykała usta zwykłym ludziom pragnącym mówić prawdę. IPN jest insynuacją absolutnie skompromitowaną, nie mającą wiele wspólnego z uprawianiem historii, instytucją czysto propagandową. Musi to przyznać każda uczciwa osoba, bez względu czy ma poglądy prawicowe czy lewicowe. Można oddawać cześć żołnierzom podziemia, ale wynoszenie na piedestał akurat tych, którzy dopuścili się zbrodni na ludności cywilnej jest niedopuszczalne. Można nie zgadzać się z ideami Dąbrowszczaków, ale nazywanie ich "katami Stalina" jest kompromitacją każdego, kto chce uchodzić za historyka. Można wreszcie promować prawicowych historyków, ale czemu akurat tych związanych z ruchem neofaszystowskim? Dlaczego ktoś zapraszający historyków obnoszących się z faszystowskim znakiem Falangi, ma decydować, czy mówię prawdę historyczną, czy też mam trafić na 3 lata do więzienia?
Podsumowując, ustawa IPN jest nie tylko formą cenzury. Jest przejawem polityki totalitarnej. JEDNAK PRZEDE WSZYSTKIM jest wyrazem narodowej niedojrzałości do rozprawienia się z własną przeszłością. Dziecinną i naiwną ucieczką od tego, co i tak w końcu nas dopadnie. I najlepszym dowodem dla całego świata na to, że Polsce jednak antysemityzm w 2018 roku ma się świetnie. Wystarczy spojrzeć na komentarze pod dowolnym artykułem wspominającym tematy żydowskie, by zobaczyć naszych rodaków masowo wyrażających entuzjazm dla nowych obozów zagłady. Wystarczy włączyć telewizję publiczną, by zobaczyć, jak na porządku dziennym szasta się tam najbardziej antysemickimi kliszami. Jak mówi prof. Barbara Engelking, "Ludzką miernotę wynosi się do rangi cnoty i pozwala się ludziom, żeby byli złymi. W cenie jest podsycana przez PiS podłość." I dodaje: "Antysemityzm jest chyba częścią polskiej kultury: figura Żyda to nieodłączny element polskości. To jest ten emblematyczny Obcy. (...) Antysemityzm na co dzień lepiej schowany, czeka tylko na przyzwolenie, żeby się uaktywnić, co obserwujemy obecnie w Polsce niemal codziennie." No cóż, puszka pandory została właśnie otwarta, obyśmy się w porę wszyscy opamiętali, choć na to się nie zanosi.
Źródła: - Rocznik “Zagłada Żydów”, wydawany przez uznany na całym świecie zespół historyków Centrum Badań nad Zagładą Żydów - Wszelkie publikacje prof. Joanny Tokarskiej-Bakir, oparte na żmudnych, wieloletnich badaniach terenowych, ze szczególnym uwzględnieniem “Legend o Krwi” oraz “Okrzyków pogromowych” - Edelman Marek, “Zdążyć przed Panem Bogiem”, czyli wspomnienia naocznego świadka - Stefan Zgliczyński, “Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali” - Bożena Keff, “Antysemityzm. Niezamknięta historia” - Jan Grabowski, “"Ja tego Żyda znam!” Szantażowanie Żydów w Warszawie, 1939-1943" - Jan Grabowski, “JUDENJAGD. Polowanie na Żydów 1942-1945.” - Jan Grabowski, Dariusz Libionka, “Klucze i kasa” - Tadeusz Markiel, Alina Skibińska, “Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości?” - Alina Cała, “Żyd – wróg odwieczny?: antysemityzm w Polsce i jego źródła” - Alina Cała, Helena Datner, “Dzieje Żydów w Polsce: 1944–1968″ - Grzegorz Krzywiec, "Polska bez Żydów. Studia z dziejów idei, wyobrażeń i praktyk antysemickich na ziemiach polskich początku XX wieku" - Anna Bikont, “My z Jedwabnego” - Barbara Engelking, “SZANOWNY PANIE GISTAPO. Donosy do władz niemieckich w Warszawie i okolicach w latach 1940- 1941” - Barbara Engelking, Jan Grabowski, “Żydów łamiących prawo należy karać śmiercią!” -  Mirosław Tryczyk, “Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów” - Jan Józef Lipski, “Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Zarys ideologii ONR "Falanga”.“ - Tomasz Szarota, "U progu zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie” - Czesław Miłosz, “Wyprawa w Dwudziestolecie”
30 notes · View notes
osobypostacieludzie · 7 years ago
Photo
Tumblr media
Bazyli Moskiewski ( Bazyli Błogosławiony, Wasyl Błogosławiony ) - święty Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, jurodiwy.Według hagiografii Bazyli urodził się w rodzinie chłopskiej. W wieku 16 lat miał dobrowolnie porzucić rodzinę i udać się do Moskwy z zamiarem zostania jurodiwym. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, poruszając się od jednej cerkwi do następnej i sypiając przy różnych świątyniach. Umartwiał się, stale poszcząc, ograniczając sen, chodząc półnago i skuwając się kajdanami. Jeszcze za życia zyskał opinię świętego i cudotwórcy-uzdrowiciela – na prośby wiernych prorokował przyszłość, zapowiadając przyszłe kary dla grzeszników i nagrody dla osób wypełniających przykazania religijne. Szczególnie często miał pojawiać się w szynkach moskiewskich, gdzie ostrzegał przed skutkami spożywania alkoholu. Zyskał szacunek nawet u cara Iwana Groźnego. Po śmierci Bazyli Moskiewski został pochowany w pobliżu Bramy Spaskiej moskiewskiego Kremla. Ok. 30 lat później został uznany przez Rosyjski Kościół Prawosławny za świętego. Iwan Groźny postanowił uhonorować jego pamięć wzniesieniem na miejscu jego grobu zespołu cerkwi, znanego pod wspólną nazwą soboru Wasyla Błogosławionego. W obiekcie tym na stałe wystawione zostały relikwie jurodiwego. Na ikonach jest on przedstawiany nago, jako mężczyzna wychudzony i zaniedbany, w trakcie modlitwy.
0 notes
suprasl · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Szkoła niedzielna przy Monasterze w Supraślu
W ubiegłą niedzielę, 18 grudnia w Supraskim Monasterze odbyło się kolejne spotkanie dla dzieci. Tematem przewodnim było życie i cuda Św. Mikołaja Cudotwórcy. Dzieci oprócz wysłuchania odpowiedniej nauki, wykonywały także prace ręczne. 
Serdecznie zapraszamy w kolejną niedzielę!
0 notes
radiotokfm · 6 years ago
Audio
Komedie, które trzeba zobaczyć: Cudotwórcy, Dobre Miejsce, The Kominsky Method i Grace i http://bit.ly/2UY48lD
0 notes
Text
This slideshow requires JavaScript.
Poniższy fragment książki Leona Wasilewskiego, jednego z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego, poświęcony jest działalności przywódcy PPS w czasie rewolucji 1905 roku. Ziuk to pseudonim partyjny Piłsudskiego. Pisze o nim Wasilewski: „»Ziuk« (zdrobniałe od kresowego Józiuk – Józef), jak go poczęliśmy […] wszyscy nazywać za przykładem jego żony i jak go zawsze nazywano w rodzinie”. 5 grudnia 2017 roku obchodzimy 150. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego.
„Organizowanie sił bojowych PPS niemal całkowicie pochłaniało energię Ziuka w tym cza­sie. Jego stanowisko, streszczające się w dążeniu do systematycznego wytwarzania wielkiej siły zbrojnej, która by mogła odegrać rolę rozstrzy­gającą w decydującym momencie rewolucji, na­potykało na znaczny opór ze strony „lewicowego” kierownictwa partii. To ostatnie skłaniało się ra­czej do forytowania efektownych wyczynów terrorystycznych lub do sprowadzenia Organizacji Bojowej do roli „czyściciela”, sprzątającego szpie­gów i w ogóle pojedyncze jednostki, szkodli­we dla partii. Stąd ustawiczne polemiki na ze­braniach partyjnych, gdzie Ziuk musiał bronić swego stanowiska wobec kierownictwa „lewicowe­go” lub uzasadniać i propagować je przed szer­szym audytorium partyjnym. Odbywało się to nie tylko w zaborze rosyjskim, ale i na gruncie gali­cyjskim, gdzie znajdowała się właściwa baza dzia­łań Organizacji Bojowej, gdzie istniały periodycznie organizowane szkoły bojowe, skąd wysyłano bojowców na poszczególne akcje w Królestwie. Na tym tle Ziuk rozwinął nadzwyczajną energię: organizował, przemawiał, wykładał, urządzał kon­ferencje i skupiał dokoła siebie coraz większą liczbę gorących zwolenników, traktujących go ja­ko wodza.
Tak płynęły miesiące gorącego roku 1905. Ziuk coraz częściej i coraz dłużej przebywał w za­borze rosyjskim, a powracając do Krakowa, od­dawał się ustawicznemu „piłowaniu się” (jak nazy­wał dyskusje na zebraniach organizacyjnych) w sprawach bojowych. Skutkiem tego, pracując w zupełnie innym dziale roboty partyjnej, sty­kałem się z nim tylko dorywczo – i to głównie w chwilach jego odpoczynku, kiedy o sprawach partyjnych przeważnie nie mówiło się.
Godziny odpoczynku poświęcał grze w szachy, czasami grywał w winta, bardzo często rozkładał pasjansa i nie na żarty martwił się, kiedy pasjans nie wychodził. Nie widać było po nim zmęczenia, a w kole bliższych przyjaciół prowadził ożywione rozmowy, chętnie powracając do epizodów życia syberyjskiego lub innych wypadków swego życia. Tak kiedyś szczegółowo opowiadał o zachowywa­niu się w więzieniu po „wsypie” łódzkiej 1900 ro­ku. Mówił, że symulacja w Cytadeli udawała mu się świetnie i mogła wprowadzić w błąd nawet wytrawnego lekarza. „Mam talent aktorski – mó­wił – śmiejąc się”. Ale symulacja ta wymagała tak dużego natężenia nerwów, że czuł, iż po dłuższym czasie zwariuje niechybnie naprawdę. Toteż, przeniesiony do Petersburga, do szpitala Mikołaja Cudotwórcy, zupełnie przestał symulować obłąka­nego i myślał tylko o zorganizowaniu ucieczki.
Tymczasem w Rosji wrzenie rewolucyjne do­chodziło do swego apogeum. Gdzieniegdzie, zwła­szcza na kresach, przede wszystkim zaś w Króle­stwie (specjalnie w Zagłębiu Dąbrowskim) obok władz rządowych coraz większego znaczenia na­bierały miejscowe komitety partyjne. Zdawało się, że carat niebawem runie bezpowrotnie. Ziuk odnosił się do tych przewidywań sceptycznie, wy­chodząc z założenia, że rewolucja nie posiada sił, mogących serio walczyć z wojskiem.
W październiku wybuchł wielki strajk kolejo­wy, obejmujący całe państwo. Wywołało to pani­kę w kołach rządu rosyjskiego i w rezultacie ma­nifest 17/30[1], zapowiadający wprowadzenie kon­stytucji. My, przebywający na emigracji PPS-owcy, otrzymaliśmy od naszych władz warszawskich wezwanie do powrotu do „kraju” i wkrótce zna­leźliśmy się wszyscy w Królestwie.
Ziuk absolutnie nie wierzył w trwałość skutków przewrotu październikowego w Rosji. Na pęd do „legalizowania się”, który ogarnął znaczną część emigracji partyjnej po 30 października, zapatry­wał się bardzo sceptycznie i osobiście nie czynił w tym kierunku żadnych kroków, twierdząc, że wkrótce przyjdzie surowa reakcja i że te „swobo­dy”, które na razie rząd, skonsternowany wrze­niem rewolucyjnym, toleruje, będą niebawem cof­nięte. Toteż i po 30 października, tak samo jak i uprzednio, przebywał w zaborze rosyjskim nie­legalnie, nigdzie publicznie nie afiszując się, gdy tymczasem mnóstwo naszych towarzyszy zdekonspirowało się i zlegalizowało się, co ich wkrótce miało poprowadzić prostą drogą do… kozy.
[…]
Przez cały ten czas spotkałem Ziuka tylko prze­lotnie w Warszawie, gdzie się konsekwentnie konspirował, nie występując nigdzie publicznie. Po­chłonięty był sprawami Organizacji Bojowej i mó­wił o dalszym rozwoju walki rewolucyjnej.
Powróciłem do Galicji w przeddzień VIII Zja­zdu PPS, który miał się odbyć w lutym 1906 roku we Lwowie. Wewnętrzne rozbicie ideowe partii dochodziło już do szczytu rozwoju. Jedno­cześnie widoki dalszego biegu rewolucji w zabo­rze rosyjskim i w Rosji przedstawiały się bardzo niewyraźnie. Na VIII Zjeździe, bardzo licznym, „lewicowe” władze partyjne zmobilizowały wszyst­kie swoje siły, aby nie dopuścić do zwycięstwa „starych” z Ziukiem na czele. My, „starzy”, pra­gnący aż do ostateczności bronić jedności partii i nie dopuścić do rozłamu, występowaliśmy na zjeździe lwowskim bardzo powściągliwie. Naszym leaderem był Ziuk. Wygłosił on wspaniałą, przeszło godzinną mowę, w której bronił swego stanowiska w sprawie Organizacji Bojowej. Od­pierał wymownie dążenie do tego, aby stała się ona „bandą czyścicieli publicznych, wymiatają­cych bezustannie brudy carskie”, i za główne jej zadanie uważał przygotowanie możliwie wielkiej liczby organizatorów przyszłej walki zbrojnej, którzy by ubojowili całą partię i wszystkich towa­rzyszy partyjnych uczynili zdolnymi do szerokiej akcji bojowej. Bronił też samodzielności organi­zacyjnej OB. Mówił tak przekonywująco i mą­drze, że zdobył sobie posłuch nawet wśród skraj­nych „lewicowców”, pomiędzy którymi byli lu­dzie, po raz pierwszy go słuchający i wcale go nieznający.
Pamiętam, jak jakiś młody delegat z Pabianic czy Zduńskiej Woli, akurat siedzący przede mną, odezwał się półgębkiem:
– Wcale dobrze mówi, ale straszny mantyka… Kto to taki?…
W trakcie przemówienia Ziuka jedna z naczel­nych reprezentantek „lewicy” – dr Golde-Strożecka – puściła między „swoich” kartkę: „po mowie nie klaskać!”. Kartka ta dostała się do rąk przewodniczącego, dr. Hermana Diamanda, któ­ry ku powszechnej konfuzji „lewicowców” publicz­nie jej treść ujawnił.
I zjazd przyjął olbrzymią większością stanowi­sko Ziuka w sprawie Organizacji Bojowej, co by­ło niezaprzeczonym zwycięstwem „starych”. Na­tomiast w kwestiach programowych przyjęto uchwały dość mętne. Wprawdzie hasła niepodle­głości z programu nie usunięt o, ale uczyniono je zupełnie nierealnym. Uchwały bowiem brzmiały: „1) Partia dąży do utworzenia Niepodległej Repu­bliki demokratycznej. 2) Partia uznaje, że w dzi­siejszym okresie rewolucyjnym nie ma warunków umożliwiających zdobycie niepodległości i wobec tego w dzisiejszej rewolucji walki o zdobycie nie­podległości nie prowadzi. 3) Partia odrzuca myśl o powstaniu narodowym (wojnie polsko-rosyj­skiej) jako utopijną. 4) Partia prowadzi obecnie, wraz z proletariatem całego państwa rosyjskiego, solidarną walkę rewolucyjną, której celem jest: obalenie caratu i stworzenie na jego gruzach ustroju federacyjno-republikańskiego; stosunek federacyjny ustanowi Konstytuanta Warszawska w porozumieniu z Konstytuantą Petersburską”.
Toteż my „starzy” rozjeżdżaliśmy się ze Lwo­wa pod wrażeniem nieuniknioności rozłamu par­tyjnego. Rozłam ten nastąpił rzeczywiście w listo­padzie 1906 r. na IX Zjeździe PPS w Wiedniu. Nie byłem na nim, więc nie mogę ocenić wystą­pień Ziuka, który bronił Organizacji Bojowej, jako jej kierownik, przed wystąpieniami „lewicy”. Zjazd zakończył się, jak wiadomo, wykluczeniem z partii członków Wydziału Bojowego z Ziukiem na czele i wszystkich ich zwolenników.
Natychmiast po zjeździe wiedeńskim na konfe­rencji w Krakowie utworzyła się Frakcja Rewo­lucyjna PPS, która nawiązała nici tradycji dawnej, integralnie niepodległościowej Polskiej Partii Socjalistycznej i, jak wkrótce można było stwierdzić, skupiła w swych szeregach olbrzymią większość robotników, zorganizowanych w przedrozłamowej PPS.
Leon Wasilewski, Piłsudski jakim Go znałem, Warszawa 2013 (I tom serii 100-lecie niepodległości. Wspomnienia i pamiętniki). Wydane przez Muzeum Historii Polski.
Tzw. Manifest październikowy. Opracowany przez Siergieja Wittego, zapowiadał nadanie praw wyborczych, zwołanie Dumy, a  także swobody obywatelskie i amnestię.
Fotografia w tle: Józef Piłsudski 1921, zbiory Centralnego Archiwum Wojskowego, Wikipedia, domena publiczna.
HISTORIA POLSKA
„Naszym liderem był Ziuk”! Poniższy fragment książki Leona Wasilewskiego, jednego z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego, poświęcony jest działalności przywódcy PPS w czasie rewolucji 1905 roku.
0 notes
suprasl · 6 years ago
Photo
Tumblr media
Nocna agrypnia w Supraskim Monasterze
W nocy z 24 na 25 grudnia Cerkiew obchodzi pamięć św. Spirydona – biskupa Tremithus, świetego, którego relikwie znajdują się na greckiej wyspie Korfu.
W Supraskim Monasterze o godzinie 20:00 rozpoczęła się całonocna agrypnia – powieczerze z kanonem przed Eucharystią, wielka wieczernia z poświęceniem chlebów, jutrznia z czytaniem akatystu do świętego i modlitw przed Eucharystią.
Tumblr media
Uwieńczeniem agrypnii była Boska Liturgia, która rozpoczęła się kilka chwil po północy. Nabożeństwom ku czci Świętego Cudotwórcy przewodniczył JE biskup Supraski Andrzej.
Tumblr media Tumblr media
Idea nocnych nabożeństw zaczerpnięta jest z początków chrześcijaństwa, kiedy to pierwsi chrześcijanie potajemnie w katakumbach spotykali się, aby uczestniczyć całą wspólnotą w wieczerzy.
Tumblr media
Kolejna nocna agrypnia w Monasterze w Supraślu odbędzie się w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, kiedy cerkiew czci pamięć świetego Amfilochiusza Poczajowskiego. Jest to bardzo wyjątkowa, noworoczna noc. Warto jest poświecić ją kończąc stary, a rozpoczynając Nowy Rok, prosząc Boga o błogosławieństwo.
Serdecznie zapraszamy! Początek o godzinie 20:00
Tekst i zdjęcia: Paweł Iwaniuk
1 note · View note
radiotokfm · 6 years ago
Text
Komedie, które trzeba zobaczyć: Cudotwórcy, Dobre Miejsce, The Kominsky Method i Grace i
from Najnowsze audycje - Radio TOK FM http://bit.ly/2UY48lD via TOK FM
0 notes