#pomniki
Explore tagged Tumblr posts
revelstein · 3 months ago
Text
Ciężkie życie bohaterów
Łódzki sąd po ponad roku zajął się wreszcie sprawą pewnego studenta tamtejszej Politechniki, który ponad rok temu, a dokładnie 2 kwietnia 2023 roku, ochlapał nieco farbą stojący na Piotrkowskiej pomnik pewnego Polaka, swego czasu wodza opresyjnego państwa, słynącego od wieków z różnych złych rzeczy. Nie jest pewnie zaskoczeniem, że w związku z tym został oskarżony o przynajmniej dwa czyny, a…
0 notes
witekspicsoldpostcards · 6 months ago
Text
Tumblr media
Historic Battle Fields - monuments in USA.
0 notes
mpregspn · 11 months ago
Text
if we try hard enough we CAN make jan paweł adamczewski the most famous jan paweł in the history of poland
379 notes · View notes
polish-art-tournament · 25 days ago
Text
Tumblr media
@octarineblues kurde ja kocham te dymiące, ale moja babcia i matka akurat zawsze gadają, że one pękają i się rozlewają na pomniki 😭 więc w tym roku żadnego nie mamy 😭
22 notes · View notes
theophan-o · 9 months ago
Text
@nerdcastleyoutube, ponieważ na większość Twoich pytań już wyczerpująco odpowiedzieli @trylogia-po-prostu i @bazyl-szalony, pozwól, że ja skupię się na kwestiach związanych z Ukrainą. Od razu chciałbym podkreślić, iż jakkolwiek jestem profesjonalnym historykiem/historykiem literatury, nie zajmuję się naukowo ani XVII w., ani twórczością H. Sienkiewicza. Prowadzenie bloga "wspólnie z Bohunem" jest moją przestrzenią dziecięcej przyjemności, a zatem moje tu rozważania należy traktować przede wszystkim jak spostrzeżenia hobbysty-pasjonata.
Czy „Ogniem i mieczem” jest anty-ukraińskie? To temat bardzo złożony, na który wypowiadano się już wielokrotnie po obu stronach granicy. Jego podsumowanie znajdziesz w wyważonym materiale, który jest dostępny tutaj:
youtube
Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek przedstawiony przez Autora nagrania pomysł przygotowania nowego wydania krytycznego powieści wraz z jej przekładem na język ukraiński i z obszernym komentarzem naukowym zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy (historyków, literaturoznawców, itp.), wydaje mi się bardzo cenny, to nie podzielam do końca jego entuzjastycznego przekonania, że „Ogniem i mieczem” nie jest w żadnym możliwym aspekcie antyukraińskie. Uważam, że powieść tę należy postrzegać jako utwór, który nie jest antyukraiński, w tym sensie, że celem Henryka Sienkiewicza nie było stworzenie tekstu skierowanego przeciwko Ukraińcom. Efekt jego pracy może być jednak odbierany w różny, wielowymiarowy sposób, zresztą niezależnie od narodowości Czytelnika. Za dzieło antyukraińskie nie należałoby natomiast uznawać filmu: Jerzy Hoffman wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że od zawsze bardzo leży mu na sercu kwestia niepodległości Ukrainy, a swój film nakręcił zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, ku refleksji i pojednaniu. 
Dlaczego „Ogniem i mieczem” jest tak „delikatną” kwestią w kontekście relacji polsko-ukraińskich? Po pierwsze, należy pamiętać, że nie jest to fabuła z gatunku fantasy czy też legenda/baśń rodem ze średniowiecza, ale opowieść o prawdziwych, autentycznych wydarzeniach. Co więcej, wydarzeniach, które w ukraińskiej narracji na temat ojczystej historii zajmują bardzo ważne miejsce: powstanie Bohdana Chmielnickiego z 1648 r. traktowane tu jest jako swego rodzaju „wojna narodowo-wyzwoleńcza”, której efektem było (na mocy tzw. ugody zborowskiej z 1649 r.) powstanie Hetmanatu, pierwszego nowożytnego państwa ukraińskiego, jakkolwiek nie w pełni niepodległego, ale posiadającego pewien zakres autonomii w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na Ukrainie takie postacie jak Chmielnicki, Bohun czy Krzywonos to przede wszystkim bohaterowie ważnej epoki w dziejach ojczystych, którym stawia się pomniki i nazywa ich imieniem ulice, których wizerunki widnieją na ukraińskich monetach, banknotach, znaczkach, itp. I których uwieczniono w wielu ukraińskich tekstach kultury. Ich obraz w „Ogniem i mieczem” może być zatem trudny do zaakceptowania dla Ukraińców już choćby z tego powodu, że odbiega od wizji utrwalonej w ich własnej kulturze. Po polskiej stronie zachodzi zresztą czasem analogiczne zjawisko: pamiętam, że po premierze filmu w 1999 r. pojawiły się recenzje, których autorzy zarzucali J. Hoffmanowi, iż Bohdan Chmielnicki i Jeremi Wiśniowiecki (postacie te zostały przez niego świadomie zmodyfikowane w stosunku do przekazu powieści właśnie tak, by zbliżyć je do ukraińskiego imaginarium) pokazani zostali nie tylko w sposób sprzeczny z wizją Sienkiewicza, ale i z prawdą historyczną! Bohuna może i uwielbiają w Polsce pokolenie po pokoleniu tłumy serc białogłowskich (i męskich), ale i wielu z nich trudno jest zaakceptować fakt, iż nie był on biedną, kozacką sierotką z rozoranym nieodwzajemnioną miłością serduszkiem, ale też „atamanem i hetmanem”, ��pod którym dziesięć tysięcy mołojców chodzi” – co jest tym bardziej zastanawiające, iż informacje te znajdziemy przecież i w tekście Sienkiewicza…
Kolejna kwestia: „Ogniem i mieczem” nie jest tekstem historycznym, ale literackim, a zatem – w znacznym stopniu subiektywną wizją Henryka Sienkiewicza. Co więcej, tekstem skierowanym w pierwszej kolejności do polskiego czytelnika, powstałym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych schyłku XIX w. (w czasie „zaborów”, czyli w okresie, w którym Polacy nie posiadali własnej państwowości, a ich ruch narodowowyzwoleńczy kształtował się i krzepł w toku nieustannych zmagań o odzyskanie niepodległości i/lub zachowanie własnej tożsamości narodowej) oraz w ściśle określonym celu (przysłowiowe już „krzepienie serc”). Wizja wydarzeń z połowy XVII w. została zatem przez autora świadomie wymodelowana tak, by wpisywać się w cele powieści i odpowiadać gustom/potrzebom jej potencjalnych odbiorców. W rezultacie powstał tekst opowiadający o wojnie polsko-kozackiej, postrzeganej wyłącznie z polskiej perspektywy: Czytelnik ma śledzić bieg wydarzeń oczami bohaterów-Lachów, utożsamiać się z ich odczuciami i wrażeniami, podczas gdy stronę kozacko-ukraińską ustawiono w pozycji antagonisty, przeciwnika (i tu znów mamy różnicę z filmem, w którym obie strony miały zostać pokazane z tej samej, możliwie bezstronnej perspektywy).
Wydaje mi się, iż pewne wyobrażenie tego, w jaki sposób odbierać może „Ogniem i mieczem” (tekst, a nie film) Ukrainiec, daje lektura powieści ukraińskiego autora, Oleksandra Sokołowskiego „Bohun” (Олександр Соколовський, Богун). Jest ona obecnie dostępna w wielu księgarniach internetowych w Polsce, niestety, nadal nie doczekała się polskiego przekładu. Opowiada dokładnie o tych samych wydarzeniach co utwór Sienkiewicza (od jesieni „dziwnego” roku 1647 poczynając, a bitwą pod Beresteczkiem z 1651 r. kończąc), ale – jako tekst pisany po ukraińsku i dla ukraińskich Czytelników – z perspektywy bohaterów kozackich. W konsekwencji przekaz tej powieści wydaje się nam w wielu punktach lustrzanym odbiciem „Ogniem i mieczem”. Bohun – tytułowy i główny bohater powieści – został w niej wykreowany na „mentalnego bliźniaka” Sienkiewiczowskiego Jana Skrzetuskiego: to rycerz bez skazy, głęboko oddany ideom wolności i niepodległości, ponad które za nic nie przedłoży „prywaty”, nawet za cenę wielu osobistych wyrzeczeń i tragedii. Jednocześnie – dzielny wojownik, mądry wódz, a w sferze seksualnej – człowiek czysty jak kryształ. Jego narzeczoną Oksanę porywa natomiast, owładnięty „nieczystą żądzą” i pragnący ją „pohańbić” (choć trzeba przyznać, że podobny bardziej do Bogusława Radziwiłła z „Potopu” niż kozackiego watażki z „Ogniem i mieczem”) nie kto inny jak… Stefan Czarniecki. Ten sam, za którym w polskim hymnie narodowym dla ojczyzny ratowania mamy wrócić się przez morze, a z którym Bohun w swym prawdziwym życiu kilkakrotnie przy różnych okazjach krzyżował szable. Tło dla tych figur stanowią drugoplanowe postacie polskich żołnierzy, którzy – niczym czerń kozacka u Sienkiewicza – są zawsze skorzy do wypitki i wybitki, niekarni na polu walki, często owładnięci chęcią grabieży, a kobiety traktują przedmiotowo i bez jakiegokolwiek szacunku. Summa summarum – mamy tu taki sam świat przedstawiony, ten sam system wartości, ten sam wektor z tym samym kierunkiem, tylko jakby… z przeciwnym zwrotem.
Wracając natomiast do „Ogniem i mieczem” warto zwrócić uwagę, iż mamy w nim do czynienia z dwoma poziomami narracji. Gdyby skupić się wyłącznie na wypowiedziach polskich bohaterów powieści na temat postaci ukraińskich i ich opinie wziąć za poglądy samego autora (co zresztą może się zdarzyć przy pobieżnej lekturze tekstu, a tym bardziej – jej przekładu na język obcy), rzeczywiście można by odnieść wrażenie, iż jest to utwór antyukraiński. Ileż to razy nasi polscy rycerze nazywają w tekście Bohuna (jak i innych kozackich bohaterów) mianem „chłopa”, „chama”, „psa”, „biesa”, itp. lub też stosują innego rodzaju deprecjonujące i odczłowieczające określenia. Znaczące jest też ich nastawienie do Horpyny i Czeremisa, nota bene, jedynych staranniej zarysowanych, „nieheroicznych” postaci ukraińskich w powieści – chociaż źródła odnotowują Kozaczkę Dońcównę, w męskim stroju biorącą udział w bitwach (nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodziło w Twoim pytaniu o Horpynę i Czeremisa, ale spróbuję się tu do niego odnieść). Otóż, w rozdziale XXII tomu drugiego powieści Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian, trzech polskich szlachciców-rycerzy, z zimną krwią morduje dwie osoby, należące do grup, do których niekrzywdzenia/ochrony teoretycznie powinien zobowiązywać ich kodeks rycerski, tj. kobietę i człowieka niepełnosprawnego. Co więcej, nasi panowie robią to, chociaż Horpyna i Czeremis w niczym im w danej sytuacji nie uchybili, a ich jedyną „winą” była… lojalność: Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian wiedzieli, że Horpyna za nic na świecie nie zdradzi swojego przyjaciela (Bohuna), a Czeremis za nic na świecie nie odstąpi swej pani (Horpyny). Oboje musieli zatem zginąć, by Helena mogła stać się wolna. Sama kniaziówna Kurcewiczówna, tak głęboko brzydząca się okrucieństwem i rozlewem krwi, też nie ma zresztą z ich śmiercią większego problemu… Czy nasi bohaterowie zachowywaliby się w taki sposób, gdyby Horpyna i Czeremis byli, jak oni, Polakami? To chyba pytanie retoryczne.
W powieści mamy jednak jeszcze drugą perspektywę: narratora. A jest on trzecioosobowy, wszystkowiedzący, teoretycznie – obiektywny. I na tej płaszczyźnie dzieje się rzecz ciekawa: o ile w działaniach militarnych polski czytelnik „Ogniem i mieczem” podąża zazwyczaj za „polskocentryczną” perspektywą od początku do końca powieści, o  tyle jego odbiór wątku miłosnego jest często o wiele bardziej zniuansowany. Przy całej sympatii do Heleny i Skrzetuskiego, to Bohun jest wszak tą postacią, która skupia na sobie najwięcej uwagi i czytelniczego współczucia. To Bohun, ukraiński Kozak (a nie bohaterowie polscy) jest od momentu ukazania się powieści w 1883 r. ukochaną postacią wielu polskich czytelników płci obojga (w tym i Theophano-o). I był nią na długo przed przyobleczeniem się w fizyczne powaby aktora z filmu J. Hoffmana. Moim skromnym (choć zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne nieobiektywnym) zdaniem, w tym właśnie „przewrocie uczuciowym” objawia się największy talent pisarski Henryka Sienkiewicza. Czy tylko talent? Brakuje mi tu wyników pogłębionych badań naukowych (nie zostały jak dotąd przeprowadzone lub też ja się z nimi nie zetknąłem), ale jakoś tak intuicyjnie przeczuwam, że to swoiste rozdarcie między narzuconym sobie zadaniem „krzepienia serc” polskich, a współczuciem dla tych, którzy się w schemat Polaka-katolika z jakichś względów nie wpisywali, mogło być u Sienkiewicza spowodowane do pewnego stopnia własnym doświadczeniem. Jeśli wierzyć genealogicznej legendzie jego rodu (co ciekawe, potwierdzonej ostatnio przez badania genetyczne, którym poddał się prawnuk pisarza, Bartłomiej Sienkiewicz), autor „Ogniem i mieczem” nie był „czystej krwi” Polakiem, ale „po mieczu” potomkiem zasymilowanych Tatarów litewskich: jak Mellechowicze, za przedstawiciela której to rodziny przez pewien czas z powodzeniem uchodzi w „Panu Wołodyjowskim” Azja, syn Tuhaj-beja, czy Mirzowie, z których wywodzi się Selim, swego rodzaju „wersja próbna” Bohuna z „Małej Trylogii”. Może więc zatem czytelnicza miłość, którą skupia na sobie ukraiński Kozak Bohun (a z moich własnych „fandomowych” obserwacji wynika, że często jego admiratorami stają się w Polsce osoby doświadczające społecznego wykluczenia i dyskryminacji) jest odbiciem odczuć samego Sienkiewicza na temat losów wszystkich tych córek i synów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy spotkali się na jej terenie z niesprawiedliwością i odrzuceniem? Jak sam Bohdan Chmielnicki, pokrzywdzony w sporze z Danielem Czaplińskim o Subotów? Jak dowódcy kozaccy, którzy przed przejściem do jego obozu próbowali szukać swego miejsca w wojsku koronnym i zapewne nie raz, nie dwa słyszeli pogardliwe słowa swoich polskich, niekiedy nawet niższych stopniem kolegów „A co mi tam Kozak jakiś”?
Ostatnia sprawa (i tu postaram się odnieść do Twojego pytania o to, czy „Ogniem i mieczem” dobrze przybliża ukraińską kulturę Kozaków): Ukraina Henryka Sienkiewicza jest nie tyle Ukrainą Doświadczoną, ile Ukrainą Wyobrażoną, tj. w kreowaniu jej literackiego obrazu autor korzystał nie z własnych doświadczeń, lecz z przekazów innych osób. Badacze jego twórczości zazwyczaj utrzymują, iż przygotowując się do pracy nad powieścią przeprowadził on bardzo dokładną jak na ówczesne możliwości kwerendę źródłową. W oczywisty sposób większość materiałów, z którymi zdołał się zapoznać, musiała pochodzić od autorów polskich. W tekście powieści odnajdujemy zatem pewne nieścisłości w opisach kultury Kozaków ukraińskich połowy XVII w., które z różnym powodzeniem próbowano zresztą zniwelować w filmie. Weźmy chociażby kwestię instrumentów muzycznych. Faktycznie rozpowszechniona wówczas w środowisku kozackim bandura nie została w tekście Sienkiewicza wspomniana ani razu, podczas gdy bohaterowie ukraińscy grają na teorbanie, tj. instrumencie o sto lat późniejszym, stereotypowo kojarzonym jednak w Polsce z Kozaczyzną. Warto pod tym względem porównać przedstawienia ukraińskich Kozaków na obrazach artystów ukraińskich i polskich z drugiej połowy XIX w. Na tych pierwszych stepowi rycerze grają zazwyczaj na bandurze, na drugich (jak u Józefa Brandta) – na teorbanie. Mówiąc o Sienkiewiczowskiej Ukrainie Wyobrażonej nie mam jednak na myśli jedynie aspektów, wynikających ze specyfiki dostępnego pisarzowi materiału źródłowego. Niemniej istotną kwestią jest fakt, iż częstokroć pisząc o Kozakach (szczególnie wyraźne jest to w przypadku kreacji postaci Bohuna) nawiązuje on do obrazów i motywów, odziedziczonych po wcześniejszych twórcach polskich, takich jak Julian Ursyn Niemcewicz (któremu to zapewne zawdzięczamy wprowadzenie do literatury polskiej postaci Chmielnickiego i Bohuna), Antoni Malczewski czy też urodzony w Krzemieńcu na Ukrainie Juliusz Słowacki. W rezultacie kreacja postaci ukraińskich w „Ogniem i mieczem” bazuje nie tylko na przekazach z XVII w., ale wizjach polskich autorów pierwszej połowy XIX w., często mających bezpośrednią styczność z Ukrainą, ale jednocześnie odmalowujących ją w swoich utworach w sposób wysoce przetworzony, mitologizujących w zgodzie z estetyką literatury romantycznej.
Osobiście szkoda mi zwłaszcza jednej rzeczy: iż polskie wyobrażenie o kulturze kozackiej/ukraińskiej w XVII w. w znacznym stopniu kształtuje tekst, w którym niewiele miejsca poświęcono jakimkolwiek innym jej przejawom poza sztuką prowadzenia walk. Od  czasu do czasu pobrzmiewają w "Ogniem i mieczem" dźwięki ukraińskiej muzyki, tu i tam odnajdziemy lakoniczne wzmianki o "obsypywaniu złotem" śpiewaków-ślepców przez dowódców kozackich. Nasz zdeterminowany przez powieść Sienkiewicza obraz ukraińskiego Kozaka nie ma jednak zbyt wiele szans wyjść poza ramy archetypu stepowego rycerza. Do dziś pamiętam moje zdziwienie, gdy lata całe po pierwszym z XVII-wieczną kulturą ukraińską spotkaniu, wyrastającym z dziecięcej fascynacji „Ogniem i mieczem”, natrafiłem w literaturze naukowej na termin „barok kozacki”. Pamiętam ten dysonans poznawczy: jak nazwa stylu architektonicznego/prądu kulturowego mogła zostać skojarzona z Kozakami? Może przesadzam, może wprowadzam tu niepotrzebnie pewien anachronizm (wszak prawdziwi Kozacy-poeci, Kozacy-mecenasi to osoby żyjące w trochę późniejszym okresie, na progu XVIII w., jak choćby hetmani Iwan Mazepa i Filip Orlik). Z drugiej jednak strony w tym samym czasie, w którym Chmielnicki toczył swój spór z Czaplińskim, metropolita Piotr Mohyła zakładał w Kijowie uczelnię wyższą (znaną później jako Akademia Mohylańska), w Ławrze Peczerskiej pracowała typografia (drukarnia), publikująca cyrylickie księgi, a starszyzna kozacka sutymi datkami wspierała odbudowę monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach i innych, świeżo odebranych unitom prawosławnych świątyń. Nie byłoby więc wielką nieścisłością, gdyby Sienkiewiczowski Bohun, planując swój nieszczęsny ślub z Kurcewiczówną w Kijowie, sypnął zdobycznym złotem na pokrycie którejś z rzeczonych kopuł. Albo podarował swej ukochanej świeżo wydrukowany w Kijowie cerkiewnosłowiański modlitewnik, po cichu ufając, że za jego sprawą Helena, było nie było, potomkini Rurykowiczów, której ojciec dopiero co przeszedł na katolicyzm, przypomni sobie jednak wiarę przodków. Przynajmniej wywodzącemu się – jak Sienkiewicz – „po mieczu” z nie do końca polsko-katolickiej rodziny Theophano-o byłoby miło o tym w powieści polskiego autora przeczytać.         
29 notes · View notes
jazumst · 1 year ago
Text
Perfekcyjny Jazu domu
Żeby Was... Byliśmy na cmentarzu. Posłuchajcie:
Wstałem wcześniej żeby mi Piąty nie płakał. Na 9tą do kościoła se pojechał XD Zjadłem śniadanie i przygotowałem wszystko.
//
Poszło szybko i sprawnie. Z panią Matką to bym tam ze dwie godziny siedział i jeszcze się nawkurwiał. Z Piątym to był moment. Może nam łącznie ze wszystkim pół h zeszło.
//
Zrobiłem jeszcze małe zakupy i teraz mam zamiar się opierdalać. Wieczorem widzę się z królem Nadwornym.
//
Piąty dziwnie się zachowywał na tym cmentarzu. Tyle tam siedział, że zastanawiam się czy go czasem coś nie straszy.
//
Emerytów na cmentarzu znacznie powyżej normy. Widać, że zbliża się listopad. Nakurwiają pomniki aż miło.
14 notes · View notes
pinkpilatesgirl · 1 year ago
Text
dzień dobry!!🩷
wstałam dziś z lepszym humorem, spalam około 8h bo poslzam soac zaraz po 22:00🙈 to już chyba starość xd
chciałam zrobić sobie standardowa jogę ale okazało się że ojciec wziął laptopa (xd?) wiec improwizowałam i po prostu się porozciagalam, na koniec zrobilam 5-minutowa medytacje
będę mieć w miarę spokojny dzień bo jedziemy tylko w okolice łazienek królewskich oglądać pomniki i tez było losowanie że każdy musi odpowiedzieć o tej postaci co na nim jest więc będę się jeszcze uczyć teraz rano bo wychodzę po 8:30 z domu. O 10:00 się spotykamy i pan mówił że 11:30 do 12:00 skończymy i nas puści do domu wiec jeśli dobrze pójdzie do na 13:00 będę w domu
bede jechac też pociągiem (skm) więc będzie super luksusowo i spokojnie😻
ja sama już zrobiłam makijaż więc teraz tylko się ubrać wypić wodę z cytryna i w sumie będę ready także będę się uczyć tych informacji o pomniku co ja mam
miłego dnia!!🩷
14 notes · View notes
bibibubuuu · 11 months ago
Text
pomniki i rzeźby pokazujące cialo afrodyty sa naprawde sliczne. dlaczego wiec ja majac prawie takie same cialo czuje sie obrzydzona?
4 notes · View notes
naszemaldyty · 2 years ago
Text
Razem pokonamy kosmos
Tumblr media
Trzeba przygotować się na bardzo szerokie działania ze strony naszego króla w okresie przedwyborczym, aby stosować tryki manipulacji w zdobywaniu poklasku społecznego.  Na tym polega nasza polityka w której nie ma postępu, nie ma wizji, i nie ma rąk ani nóg do  czegokolwiek sensownego oprócz bycia na zdjęciach i generowanie pozdrowień urodzinowych na FB.  
Przybywają nowe drogie pomniki, i małe fundusze są parcelowane na cele społeczne, np. dożynki które obecnie nie cieszą się taką popularnością jak siedem lat temu. Król popada w niełasce wasali a to jest widoczne po ilości stoisk sołeckich. Święto plonów niech będzie w gminie, ale może zmienić gospodarza, to będzie koniom lżej.  Na pewno można będzie obserwować nowe odcinki asfaltu, chodniki i może nawet kolorowe tynki pod warunkiem że będą widoczne.  Przydatność może być różne oby były widoczne.  
Można spodziewać się kontynuację śliskich rąk i głupiego uśmiechu na każdym gremium królestwa.  Środki budżetowe naszego królestwa wydawane będą na poprawę wizerunku króla.  Zatrudniony fotograf będzie miał sporo roboty.  To ewenement w historii naszego królestwa. A poplecznicy ZOMO i ORMO będą nosić baldachim z napisem: „rozwiniesz swoje skrzydła”.  Przy pewnej aprobacie sługi owczarni król z radą mędrców nadal będą się bawić pieniądze Wasali.  
Ewidentnie, bez pomysłu, pracy, odpowiedzialności, można tłusto  żyć kosztem innych.   Można spodziewać obrazów króla na każdym płocie w każdym sołectwie, aby zaspokajać każdą ewentualną wątpliwość że ktoś może go nie pozna.  I niewątpliwie, wiele osób jest podatne na te tryki. Wystarczy popatrzeć na działanie apostołów naszych, którzy nie mogą czekać aby afirmować decyzje które są w gruncie rzeczy pozbawione sensu jeśli chodzi o nasze prawdziwe potrzeby społeczne.  Tylko Bóg wie co się stało z ich mózgami, bo na wspólnym gremium można spodziewać zgody na podbój kosmosu.  Ale nie potrafimy utworzyć spółki komunalnej która zajęłaby się racjonalnym zaopatrzaniem wodę bez coli i oczyszczaniem ścieków (no i też oszczędzane wydatki na VAT). Też nie będą pytań np. za co płacimy 17 tysiaka miesięcznie?, ani o szczegółach nabytych działek.
Raczej posągi na potęgę.  Nich długo żyje nasz sułtan.  
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Weekend w Lublinie: Co warto zobaczyć?
Lublin, stolica Lubelszczyzny, to miasto o wyjątkowej atmosferze, idealne na weekendową wycieczkę. Bogata historia, piękne zabytki i liczne atrakcje sprawiają, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Spacerując po ulicach, można poczuć ducha dawnych czasów, jednocześnie odkrywając nowoczesne oblicze tego miejsca. Co warto zobaczyć, planując krótki pobyt?
Stare Miasto – serce Lublina Stare Miasto w Lublinie to jeden z najlepiej zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Polsce. Warto zacząć zwiedzanie od Bramy Krakowskiej, symbolu miasta, która prowadzi na urokliwe uliczki pełne kamienic z pięknymi fasadami. Główny plac to Rynek, gdzie znajduje się charakterystyczny budynek Trybunału Koronnego – kiedyś centrum wymiaru sprawiedliwości, dziś miejsce organizacji wydarzeń kulturalnych. Nieopodal można odwiedzić kameralne muzea, galerie sztuki oraz urokliwe kawiarnie, w których można spróbować lokalnych specjałów.
Zamek Lubelski i Kaplica Trójcy Świętej Tuż obok Starego Miasta wznosi się Zamek Lubelski, który od wieków pełnił różne funkcje – od siedziby królewskiej po więzienie. Obecnie mieści Muzeum Lubelskie, gdzie można zobaczyć cenne zbiory sztuki, w tym słynny obraz Jana Matejki „Unia Lubelska”. W zamku znajduje się również Kaplica Trójcy Świętej, perełka sztuki gotycko-bizantyńskiej, której wnętrza zdobią unikatowe freski z XV wieku.
Podziemia Lublina – spacer w przeszłość Jedną z najbardziej oryginalnych atrakcji miasta są podziemne korytarze biegnące pod Starym Miastem. Trasa Turystyczna prowadzi przez dawne piwnice kupieckie i magazyny, pozwalając zgłębić historię handlu i życia codziennego w dawnym Lublinie. Przewodnik opowiada o licznych legendach związanych z miastem, co czyni tę wycieczkę wyjątkowo atrakcyjną dla rodzin z dziećmi.
Krakowskie Przedmieście i Plac Litewski Po intensywnym zwiedzaniu warto udać się na spacer Krakowskim Przedmieściem – reprezentacyjną ulicą miasta, pełną sklepów, restauracji i kawiarni. To doskonałe miejsce na odpoczynek i relaks w otoczeniu pięknej architektury. Na końcu ulicy znajduje się Plac Litewski, który przeszedł niedawno rewitalizację i stał się przestrzenią przyjazną mieszkańcom i turystom. Warto tu zatrzymać się, aby zobaczyć multimedialną fontannę i pomniki upamiętniające ważne wydarzenia w historii Polski.
Ogrody Botaniczne i Skansen Jeśli czas pozwoli, warto odwiedzić Ogrody Botaniczne UMCS, które zachwycają różnorodnością roślinności i stanowią doskonałe miejsce na chwilę wytchnienia. Alternatywnie można wybrać się do Muzeum Wsi Lubelskiej – skansenu, gdzie przeniesiemy się w klimat dawnej wsi polskiej. Drewniane chałupy, młyny, kościoły i wiatraki tworzą wyjątkowy klimat, który pozwala zrozumieć życie mieszkańców regionu w przeszłości.
Kultura i wydarzenia – Lublin żyje nocą Lublin to także miasto tętniące życiem kulturalnym. Liczne festiwale, takie jak Carnaval Sztukmistrzów czy Jarmark Jagielloński, przyciągają turystów z całej Polski. Wieczorem warto zajrzeć do jednej z lokalnych restauracji, aby spróbować dań kuchni regionalnej, takich jak cebularze czy pierogi z kaszą gryczaną, a później udać się na spacer oświetlonymi uliczkami miasta.
Podsumowanie Lublin to miejsce pełne kontrastów – historia spotyka się tu z nowoczesnością, a zabytki przeplatają się z żywą kulturą. Weekend w tym mieście to doskonała okazja, aby odkryć jego różnorodność i poznać wyjątkowy klimat. Bez względu na to, czy interesują nas zabytki, natura, czy lokalna kuchnia, Lublin ma wiele do zaoferowania każdemu odwiedzającemu.
1 note · View note
revelstein · 11 months ago
Text
Elity uporczywie psychiatryczne
Chyba we portalu wPotylice, choć pewności nie mam, bo z powodu mnogości szczujni, zaczynają one mi się mylić, tym bardziej, że piszą generalnie to samo, w identycznym klimacie, no więc powiedzmy, że było to wPotylce, gdzie głos zabrał niejaki Piotr Andrzejewski, prawnik i eks senator, ostatnio z woli pisprzyjaciół zaczepiony w Trybunale Stanu. Continue reading Untitled
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
delicatelystrangepolice · 28 days ago
Text
Taka mnie jesień uraczyła, że nie wiedziałam co robić z tymi wszystkimi uczuciami. Na takich wyprawach nie powinno być aż tak poetycko. Powinien padać deszcz, powinno zacinać chłodem, żeby człowieka trzeźwo przywoływało do rzeczywistości. Ale nie. Pogoda postanowiła być idealna, jak na złość. Aż prawie nie mogłam patrzeć na ten doskonały obrazek.
Sporo myślałam o Tarnowie w ciągu ostatniego roku. W sumie ogólnie dużo myślę o tym mieście. Nie wiem czy tak naprawdę ma dla mnie tak duże znaczenie, czy tylko wybudowałam sobie w głowie jego idealnie sentymentalny obraz. Może jedno i drugie. Próbuję czasem te dwie rzeczywistości ze sobą skonfrontować i ułożyć z nich całość. Jeszcze mi się to nie udało. Pewnie nie uda się nigdy.
Mam wrażenie, że Stary Cmentarz ukształtował mnie w ten dziwny sposób, który ciężko innym wyjaśnić. Czasem mówię ludziom „Ja tam lubię pogrzeby, jest w nich coś pięknego” i zwykle spotykam się z brakiem zrozumienia. Oczywiście, że mało kto rozumie to tak naturalnie. Mało kto spędził na nich tyle czasu co ja - w tak znaczący sposób.
Ja jednak spędziłam tam pół dzieciństwa. Takie mam wrażenie, chociaż realistycznie rzecz biorąc nie mogło to być aż tak dużo. Raz w tygodniu, przez kilka wakacji; może częściej, gdy nadarzył się jakiś pogrzeb. Gdy mieszka się z babcią częstotliwość odwiedzania cmentarzy statystycznie się zwiększa.
Nie wiem czemu ciągle tam byliśmy. Pamiętam, jakby to było codziennie. Babcia lała znicze z wosku i robiła wieńce z suszonych kwiatów. Chyba sprzedawali je z dziadkiem na targu – nikt dokładnie już tego nie pamięta. Mam wrażenie, że już tylko we mnie żyje to wspomnienie.
Cmentarz wydawał mi się naturalny i fascynujący. Ciche groby, małe alejki, zapomniane pomniki. Babcia opowiadała mi o ludziach, którzy tam leżeli – nikogo z nich nie znałam, ale lubiłam jak przywracała ich do życia tymi opowieściami. Stawali się dla mnie prawdziwi, trochę magiczni w tym swoim cichym niebycie.
Do tej pory największe wrażenie robią na mnie oczywiście groby dzieci. Jest w nich coś tak nienaturalnie smutnego, coś czego nie umiem opisać. Wciąż patrzę na daty ich śmierci – tak odległe, że aż nierealne. Dzisiaj i tak już by nie żyli,  śmierć zatrzymała ich jednak w czasie - na drugiej wiośnie, trzecim miesiącu, pierwszym tygodniu. Maleńkie groby z płaczącymi aniołami. Zatarte nagrobki, porośnięte mchem. Czarno-białe zdjęcie, które wciąż sprawia, że myślę o małym Julianie, z którym w dzieciństwie czułam to dziwne połączenie. On umarł, ja żyłam, chociaż byliśmy w tym samym wieku.
Babcia na tym cmentarzu też miała syna – wujka, którego nigdy nie miałam okazji poznać. Zawsze szlochała nad jego grobem – coś co wtedy wydawało mi się niezrozumiałe, bo ona nigdy nie płakała. Potem dopiero zrozumiałam, jak straszne musiało być odwiedzanie tego miejsca.
Dla mnie ten cmentarz jest wyjątkowy. Tak dobrze się tam czuję jakbym wracała do domu. Tak to już pewnie jest ze wspomnieniami z dzieciństwa. Wytłaczają te nieścieralne nigdy ślady.
Pięknie było zobaczyć ten cmentarz o tej porze roku. Latem mam wrażenie mniej ludzi tam chodzi – lato jest dla żywych, mniej jest czasu na wspomnienia. Teraz jednak było mnóstwo rodzin – i myślałam sobie jak ładne są te tradycje. Nawet jeśli momentami koślawe i tandetne – na co nam tyle sztucznych kwiatów i plastikowych zniczy? – to jednak wciąż się rodziny jednoczą nad zmarłymi. Spacerują i wspominają, kłócą się gdzie postawić kwiaty, a gdzie znicz. Czy ktoś już tu był w tym roku? Trzeba następnym razem przynieść łopatkę. Następnym razem trzeba by pomyśleć nad remontem.
Następnym razem.
Bo będzie następny raz.
1 note · View note
piasexpol · 1 month ago
Text
Piaskowanie kamienia – skuteczna metoda renowacji
Piaskowanie kamienia to jedna z najbardziej efektywnych metod oczyszczania i odnawiania powierzchni kamiennych. Proces ten polega na użyciu strumienia piasku lub innego materiału ściernego pod wysokim ciśnieniem, który usuwa zabrudzenia, porosty, osady czy nawet stare warstwy farby.
Dlaczego warto wybrać piaskowanie kamienia?
Efektywność – Piaskowanie pozwala na szybkie i dokładne usunięcie zabrudzeń, które wnikają głęboko w strukturę kamienia. Tradycyjne metody, jak szczotkowanie, często nie są w stanie usunąć uporczywych osadów.
Uniwersalność – Metoda ta sprawdza się na różnych rodzajach kamienia, od elewacji z piaskowca, przez granit, aż po marmur. Dzięki regulacji ciśnienia i rodzaju używanego ścierniwa można dostosować proces do delikatnych lub twardszych powierzchni.
Bezpieczeństwo – W rękach profesjonalistów piaskowanie jest bezpieczne dla struktury kamienia. Specjaliści dobierają odpowiednią siłę strumienia, by nie uszkodzić delikatnych powierzchni i jednocześnie skutecznie je oczyścić.
Estetyka – Dzięki piaskowaniu kamień odzyskuje swój pierwotny wygląd, naturalne kolory i fakturę, co znacznie poprawia estetykę budynku lub innej konstrukcji. Świeżo oczyszczone kamienne powierzchnie prezentują się jak nowe.
Kiedy stosować piaskowanie?
Elewacje budynków – Szczególnie w miastach, gdzie kamienne fasady narażone są na działanie zanieczyszczeń powietrza.
Pomniki i rzeźby – Piaskowanie pomaga w delikatnym oczyszczaniu zabytków i innych elementów architektury.
Ścieżki i chodniki z kamienia – Czyszczenie piaskowaniem pozwala usunąć brud oraz osady organiczne, które nagromadziły się przez lata.
Podsumowanie
Piaskowanie kamienia to świetny sposób na przywrócenie pierwotnej świetności zarówno nowym, jak i starym powierzchniom. Ta metoda, wykonywana przez fachowców, jest bezpieczna i efektywna, a jednocześnie pozwala zachować naturalne piękno kamienia przez długie lata.
0 notes
Text
Tumblr media
Erna Rosenstein, "Pomniki", 1955, olej, płótno, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
0 notes
1234567ttttttttttt · 2 months ago
Video
youtube
Niechciane pomniki zwycięstwa 1920. Kto z nimi walczy? | M. Modelska, Sk...
0 notes
robertmatola · 2 months ago
Text
Łódź pamięta. Pomniki, park, makieta. Tak miasto uwieczniło swoich żydowskich mieszkańców
http://dlvr.it/TDWwqZ
0 notes