#ciche myśli
Explore tagged Tumblr posts
nemuriiga · 10 months ago
Text
WYCZEKUJE MNIE W CIEMNOŚCI
Tumblr media
Momentami pragnę uciec od życia
Zabrać się w ramiona śmierci
Zatańczyć z nią noc lub dwie
A może nawet i wieczność
Tym wszystkim problemom uciec
Uczuciom i złym myślą
Kładę się na łoże i zamykam oczy
W głąb wiecznej nicości
Dlatego dziś zatańczę z jej kuzynem
A ona niech wyczekuje mnie w ciemności
~ nemuriiga
9 notes · View notes
wszczebrzyszynie · 2 months ago
Note
Hej generalnie czytałem trochę twoich postów z dns i tam wspomniałaś że najlepsze wspomnienie Balysa i Mikity to były ciche momenty "zanim ich rodzice zostali aresztowani i Minita wyrzucony za szkoły" i chciałem się zapytać o ten areszt, czemu zostali aresztowani, co z tego wyszło? Też czemu Mikita został wywalony? Nwm w sumie czy o tym wspominałaś czy nie ale nadal ciekawy jestem bo cała historia dns jest super fascynująca!
hejka. generalnie Apolonia należała do hmm organizacji, kółka, grupy artystycznej, ze względu na politykę nielegalnej, anty-carskiej, i w ramach tej grupy sprowadzali i dystrybutowali (?) nielegalną literaturę, za co Apolonia została aresztowana. W trakcie aresztu mocno zachorowała i ta choroba przyczyniła się później do jej przedwczesnej śmierci. W kwestii ojca Balysa pamiętam, że był aresztowany za coś wcześniej, ale muszę być tutaj szczery i powiedzieć, że nie pamiętam o co do końca chodziło xd także jeżeli są gdzieś na profilu stare wzmianki, to o to chodzi. Muszę sobie porządnie odświeżyć informacje jeżeli o nich chodzi W kwestii Mikitowej, to sprawa wygląda podobnie, został finalnie wyrzucony za posiadanie nielegalnych książek, ale on ogólnie był niesamowicie problematycznym uczniem i dla nauczycieli, i dla rówieśników (tutaj na myśli mam głównie jego niestosowanie się do zasad wyglądu, trochę pyskate zachowanie, no i jedna bardzo formatywna bójka), więc jego wydalenie było tylko kwestią czasu xd dziękuję bardzo za miłe słowa
39 notes · View notes
mrocznaksiezniczka · 6 months ago
Text
Tumblr media
Ból, który kryje się w milczeniu, Głębokie rany, niewidoczne znaki, Ciche łzy, co płyną w ukryciu, Cień w sercu, co nie zna odwagi. Noce bez snu, pełne ciemności, Walka z demonami własnych myśli, Blizny na skórze, echo samotności, Każde cięcie krzyczy: "Pomóż mi!" Dusza w rozdarciu, wołanie o ukojenie, Lecz cisza odpowiada zimnym spojrzeniem.
27 notes · View notes
fairycruenta · 1 year ago
Text
Nocą gdy gwiazdy w mroku świecą
Bezdenne myśli się kręcą
Sen ucieka
A łzy płyną jak rzeka
Bezlitośnie ciche krążą w myślach słowa
Pełna smutku moja głowa
Zegar tyka w nieskończoność
W sercu ciągnie się szarość
I głęboko w nim płynie czerń
I przekłuwa je jak cierń
13 notes · View notes
furiata · 14 days ago
Text
Rozdział 4: Dzień Szarego Nieba
Poranek przywitał miasto gęstą mgłą, zasłaniającą wszystkie znane kształty. Ulice były ciche, jakby powietrze zmęczyło się dźwiganiem szarości, której nie potrafiło z siebie strząsnąć. Ludzie mijali się szybko, ich spojrzenia były spuszczone, a kroki przyspieszone. Dzień wydawał się ciągnąć w nieskończoność, ciężki jak stal, choć dopiero się zaczął.
Anna stała na przystanku, nerwowo obracając w dłoniach stary klucz od domu, który zostawiła lata temu. Deszcz zaczął padać lekko, krople spływały po kapturze jej płaszcza, osiadały na policzkach, mieszając się z czymś, czego nigdy by nie przyznała – z pojedynczymi łzami, które uparcie wypływały, mimo że starała się je powstrzymać.
Praca nie przyniosła pocieszenia; tam, jakby wszyscy zapomnieli o istnieniu uśmiechu, każde biurko otaczała niewidoczna bańka ciężaru. Nawet ci, którzy zwykle tryskali energią, dziś mówili szeptem, jakby dzień zabrał im głos. Czasem Anna łapała się na myśli, że gdyby przestała się ruszać, wtopiłaby się w tę szarość, zniknęła gdzieś między liniami światła i cienia, nie zauważona przez nikogo.
Wieczorem, kiedy wróciła do mieszkania, światło ulicznych latarni ledwo przenikało przez okna. Usłyszała kroki sąsiada na klatce, ale nie odezwał się ani słowem. Usypiała w milczeniu, które zdawało się oblepiać ją ze wszystkich stron, nie pozwalając na najmniejszy oddech. Czuła, że ten dzień niczego nie przyniósł i niczego nie zabrał. Tylko szedł dalej, zostawiając ją w tym samym miejscu, jakby uwięzioną w zapomnianej klatce szarego nieba.
3 notes · View notes
linkemon · 2 months ago
Text
Never ending song (Yato x Reader)
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi. Zamówienia można znaleźć tutaj.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ᴄᴢᴇɢᴏ ᴘᴏᴛʀᴢᴇʙᴀ ʙʏ ꜱɪᴇ̨ ᴢᴍɪᴇɴɪᴄ́? ᴄᴢʏ ᴊᴇꜱᴛ ᴛᴏ ᴡ ᴏɢᴏ́ʟᴇ ᴍᴏᴢ̇ʟɪᴡᴇ, ᴊᴇꜱ́ʟɪ ᴡꜱᴢʏꜱᴄʏ ᴅᴏᴏᴋᴏᴌᴀ ᴍᴏ́ᴡɪᴀ̨, ᴢ̇ᴇ ᴛᴡᴏᴊᴇ ᴘʀᴢᴇᴢɴᴀᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴊᴇꜱᴛ ᴢ ɢᴏ́ʀʏ ᴢᴀᴘɪꜱᴀɴᴇ? ᴊᴀᴋ ᴡʏᴍᴀᴢᴀᴄ́ ʟᴀᴛᴀ ᴏᴋʀᴜᴄɪᴇɴ́ꜱᴛᴡ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ꜱɪᴇ̨ ᴜᴄᴢʏɴɪᴌᴏ? ᴛᴇ ᴘʏᴛᴀɴɪᴀ ᴋᴏᴌᴀᴄᴢᴀ̨ ᴡ ɢᴌᴏᴡɪᴇ ʏᴀʙᴏᴋᴜ ɪ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ]. ᴏʙʏᴅᴡᴏᴊᴇ ᴢɴᴀᴊᴅᴜᴊᴀ̨ ꜱᴡᴏᴊᴇ ᴡᴌᴀꜱɴᴇ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪ.
Tumblr media
Czerń nocy spowiła zaścielone trupami pole. [Reader] miała wrażenie, że spogląda na żałobny całun. Pod nim kryły się zmasakrowane twarze ojców, matek, córek, synów, braci i sióstr. Wszyscy patrzyli na siebie pustym wzrokiem. Ich oczy niczym szklane paciorki, które mogłaby nanizać na nitkę. Splecione krwawymi, nieschnącymi strugami krwi. Ziemia nie mogła już stać się bardziej czerwona. Być może dlatego niebieskie oczy Yaboku zdawały się wołać ją z daleka. Odcinały się na tle masakry. Jak niebo przed burzą. Jak błyskawice przecinające horyzont sekundy przed uderzeniem pioruna. Nie był jednak głośny. Jego katana nie wydawała nawet najcichszego dźwięku, zatapiając się w kolejnym ciele.  
Ciche jęczenie wydobyło się spod dawno martwego konia. Przygnieciony ciężarem rumaka mężczyzna wykrwawiał się w powolnym tempie. Pochylając się nad nim, w jego wzroku odnalazła jedynie bezbrzeżne przerażenie. Kimono wyglądało na podarte i postrzępione jeszcze przed walką. Odcięta ręka wciąż trzymała zaciśnięte w niej grabie. Musiał należeć do jednego z panów, którzy tę wojnę rozpętali. Nieważne, po której stronie konfliktu stał, skończyłby tak samo.  
— Jesteś — rzężący świst próbował przedostać się przez usta — shinigami? — spytał, drżąc.  
— Nie, ale śmierć to najlepsze, co mogę ci zaoferować — odparła bogini.  
Mężczyzna nieznacznie kiwnął głową.  
[Reader] nie musiała wzywać swoich shinki. Prawie nigdy nie wracały do swoich ludzkich postaci. Nie w chwilach, gdy wiedziały, że będą pracować od nocy aż po świt. Co przez ostatnich kilkadziesiąt lat zdarzało się niezwykle często.  
Czarne skrzydła zatrzepotały tuż przy jej uchu. Świat na moment zamienił się w chmurę piór. Kruki zabrały się do pracy. Przecięły skórę i wprawnym ruchem dzioba dobrały się do arterii. Głośnym skrzekiem oznajmiły koniec pracy. Zaraz potem zabrały się do zjadania padliny.  
Bogini omiotła spojrzeniem pobojowisko. Wszyscy leżący byli już w Yomi. Krwawy siennik, na którym złożyli głowę po raz ostatni. Miała ochotę odwołać shinki. Dlaczego ona musiała się tym zajmować? Czemu musiała patrzeć dzień za dniem na możnowładców walczących o ziemię? Wysłuchiwać modlitw ludzi błagających, by kruki zjadły trupy ich wrogów? Patrzeć, jak rzekomo honorowi samurajowie i córki hańbiące rodziny stają się padliną?  
— Ten był mój. — Oczy Yaboku pobłyskiwały niebezpiecznie.  
Wpatrywał się w mięso pokryte stadem much.  
— Błagał o łaskę — odparła kobieta z wahaniem.  
[Reader] dobrze wiedziała, co bóg Klęsk miał na myśli. To nie była sprecyzowana modlitwa, ale nie powinna na nią odpowiadać. Łaska nie leżała w jej gestii.  
— Jesteś związana z nieszczęściem tak jak ja. Musisz się z tym pogodzić. — Słowa cięły niczym naostrzona katana, ale były prawdziwe.  
Yaboku westchnął i usiadł na skraju masakry. [Reader] poszła za jego przykładem. Oparła głowę na jego ramieniu. Wydawała jej się wyjątkowo ciężka. Jakby natłok myśli rzeczywiście stał się fizycznym ciężarem, który trudno było unieść samemu.  
— Wciąż się nad tym zastanawiasz. — Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.  
Palce zbrukane krwią pogładziły jej policzek. Mimowolnie wtuliła się w znajomą dłoń.  
— Sama już sama nie wiem... Czasem myślę o tym, co by było, gdybyśmy byli kimś innym. Bogami Fortuny albo... po prostu czegoś innego. Szczęśliwszego.  
Te rozterki kołatały jej w głowie już od jakiegoś czasu. Patrzenie wciąż na ludzkie krzywdy odbijało się echem w jej umyśle. Nawet jeśli patrzyła na ich szczęśliwe momenty, nigdy nie mogła brać w nich udziału. Nie miała jak się do nich przyczynić. Zazdrościła tym, którzy obdarowywali ludzi przychylnością. Ich festiwale były głośne i radosne. Niczym fajerwerki rozświetlające noc. Ona przyjmowała ludzi w obdartej kapliczce. Zawsze ze złymi intencjami. Nikt dobry nie życzył innym bycia zjedzonym przez kruki.  
— Spójrz na mnie.  
Yaboku złapał ją delikatnie za podbródek. W jego głosie jednak tkwił cień rozkazu. We wzroku zaś stalowa pewność, że to, co powie, jest prawdą.  
— Jesteśmy bogami. Nasze przeznaczenie jest z góry zapisane. Nie ma sensu z nim walczyć. Wystarczy mu się poddać i wykonywać swoją pracę.  
[Reader] pokiwała głową. To był bóg, który się nie wahał. Ona też nie powinna.  
Tumblr media
Kwiaty wiśni tańczyły w chłodnym powietrzu, poruszane przez łagodny wiatr. [Reader] patrzyła na nie, jakby ujrzała je po raz pierwszy. Być może dlatego, że od dawna nie miała czasu naprawdę na nie spojrzeć. Wydawały się jednocześnie bardzo właściwe i tak bardzo nie na miejscu. Z tymi swoimi delikatnymi, białoróżowymi płatkami. Z dumnie powyginanymi, ciemnymi gałęziami. Kontrastowały z tym, co widziała w ciągu ostatnich kilku lat.  
Czym właściwie było kilka lat w boskim życiu? Powinny wydawać się niczym. Ulotnym trzepotem motylich skrzydeł. A jednak zdawały się jej ciążyć. Niczym grube, objedzone ludzkim mięsem kruki siadające jej na ramionach. Jej shinki plątały się obok w swoich ludzkich formach. Zdawały się być zdumione własnym ciałami. Czuła ich niepokój. Ich prawdziwe postacie wydawały im się niezwykle obce. Krążyły między drzewami i chłonęły wszystko dookoła, jakby widziały świat na nowo.  
Te oczy. Niczym chabry pośród wirażu kwiatów wiśni. Zawsze dostrzegała je już z daleka. Yaboku pośród tego ogrodu wyglądał jak zwiastun wojny. Tej, która nie tak dawno została zakończona jakimś traktatem. [Reader] jednak dobrze wiedziała, że ludzkie rozejmy nie trwają wiecznie. Zawsze przyjdzie ktoś, kto takowy złamie. Prędzej czy później zawsze przegrywają z własną chciwością. Wyciągają broń, dokonują krwawej masakry, po czym się godzą. A ona jak zawsze przychodzi posprzątać ich bałagan.  
— Wyglądasz niemrawo. — Yaboku przekrzywił głowę.  
— Jestem zmęczona — przyznała.  
Złapał ją za dłoń. Jego własna była niewiarygodnie chłodna. Jakby ciepłe promienie słońca nie mogły jej dosięgnąć.  
— Twoje imię nie zniknie z dnia na dzień. Możesz odpocząć. — Yaboku pociągnął ją za sobą. — Nie powinnaś się dręczyć.  
— Może masz rację. — Pokiwała głową, z wolna ruszając przed siebie.  
Nie mogła zapomnieć. Właściwie nie chciała zapomnieć. W trakcie wojny wzywało ją wiele osób. Stosy trupów rosły w takim tempie, że nie nadążała z pozyskiwaniem nowych shinki. Nie dawali rady ich przejeść. A jednak krzyk tej jednej matki zapadł jej w pamięć i palił umysł niczym gorące żelazo. To, co zrobili jej córce żołnierze, nie było możliwe do ubrania w żadne słowa. Dla zmasakrowanej, dygocącej z zimna i przerażenia dziewczynki, śmierć wymierzona przez Yaboku była niczym łaska. Gdy kobieta zrozumiała, co miało miejsce, padła przed kapliczką [Reader]. Niech kruki zjedzą te potwory w ludzkiej skórze — powtarzała w kółko jak mantrę. Bogini odpowiedziała. Żołnierze mieli jednak swoje życie. Własne rodziny pragnące zemsty. Powiadali, że czerwona nić symbolizuje miłość. Głęboko wierzyła, że to nieprawda. To był sznur nienawiści w kolorze krwi. Łączący pokolenia, przechodzący ponad podziałami i zaciskający się na szyjach kolejnych ludzi, gdy kruki wydziobywały ich wnętrzności. Niekończąca się historia.  
Hiro popatrzyła na [Reader] badawczo. Zaraz potem skierowała wzrok na Yaboku. Skrzyżowała z nim spojrzenie i odeszła w sobie tylko znanym kierunku. Bogini wiedziała, że shinki za nią nie przepada. Nigdy nie dogadywały się zbyt dobrze. Nora robiła wszystko, by przypodobać się ojcu. Nie miała czasu ani luksusu, jakim było zastanawianie się. Czasem zazdrościła jej tej zdolności. Do wykonywania zadań. Tak po prostu. Bez rozkładania ich słuszności na czynniki.  
— Prawie mogę zobaczyć trybiki obracające się w twojej głowie. — Yaboku stuknął ją prosto w czoło. — Taka jest nasza rola i praca. Zostaliśmy stworzeni do przynoszenia ludziom nieszczęść. Też czasem myślę, że chciałbym wywoływać ich radość z innego powodu niż mordowanie...  
— Naprawdę? — spytała w niedowierzaniu.  
To był pierwszy raz, gdy bóg kiedykolwiek dał po sobie poznać, że coś takiego krąży mu po głowie. Kilkaset lat temu nieustannie nad tym rozpaczała, ale teraz po prostu akceptowała obecny stan rzeczy. Jako coś, czego nie można zmienić. Z rzadka, w czasach największych tragedii, dopadała ją jednak melancholia. Co, gdyby była kimś innym?  
— Naprawdę. Jednak lepiej tego po prostu nie roztrząsać.  
Pocałunek był słodki. Zupełnie jak zapach dookoła nich. Jak gęsty miód spowijał zmysły. Pozwalał zapomnieć. Przynajmniej przez chwilę. Znajome wargi, w kąciku których wciąż kryła się reszta zaschniętej krwi. Czarne włosy, w które z taką łatwością mogła wpleść palce. Niebieskie oczy, w których tak łatwo było utonąć. Wystarczyło tylko zrobić krok.  
Tumblr media
Yaboku przewrócił się na drugi bok. Rozejrzał się po małej chatce. W delikatnym świetle dało się rozpoznać kontury. Nie żeby poza futonem cokolwiek w niej było. Nie miał zbyt wiele materialnych przedmiotów. Z zewnątrz dotarło do niego ciche krakanie. Zapewne shinki [Reader] wracały zmęczone swoimi zadaniami.  
Przyjrzał się swoim dłoniom. W mdłym świetle wydawały się niemal krwiste. Jakby posoka, którą zmył wczoraj, wcale z nich nie zeszła. Był do tego przyzwyczajony. Do drobinek pod paznokciami. Do nieustannego trybu czuwania. Do bezrefleksyjnego ścinania głów. Tymczasem teraz cień na ścianie przypominał ludzkie sylwetki. Szuranie dobiegające spod podłogi zdawało się szeptać. Jego własne ciało wydawało się nie należeć do niego.  
Potarł powieki z całych sił. Byle odgonić dziwne uczucie sennych mar kryjących się pod nimi.  
[Reader] wciąż spała. Oddychała miarowo. Blask wschodzącego słońca delikatnie rozjaśniał jej oblicze. Odruchowo wtuliła się w jego klatkę piersiową, co przyjął z dozą ulgi. Wyglądało na to, że śniła spokojnie. W przeciwieństwie do niego.  
Yaboku po raz pierwszy w życiu czuł strach. Był rozdarty. Nigdy wcześniej nie miał poczucia, że to, co robi, jest niewłaściwe. Przeżył setki lat swoim monotonnym życiem, pogodzony z przeznaczeniem. Teraz jednak w jego głowie kotłowała się myśl, że wcale nie musi tak być. Dojrzewała w nim przez ostatnich kilka lat. Tylko po to, by zacząć kwestionować wszystko. Słuszność nauk ojca, rad Hiro i jego własnych decyzji. Niczym wschodzące nad horyzontem słońce. Na granicy, jeszcze chowające swoją głowę, ale ukazujące pierwsze promienie, nie dając się zignorować.  
Chciał więcej. Pragnął czegoś lepszego. Dlaczego niby nie zasługiwał na przynoszenie ludziom radości? Czemu zawsze musiał oglądać ich tylko i wyłącznie w najgorszych momentach życia? Nie wiedział, czy to kolejna już wielka wojna przywiodła go do tych pytań. To, czego jednak był pewien, to niechęć do stanu zawieszenia. Musiał coś z tym zrobić. Podjąć jakąś decyzję. Czy dałby radę się zmienić? Czy w ogóle jest to możliwe?  
Był prawie pewny, że już chwyta się odpowiedzi na własne pytania, ale kilka dni temu zamordował cały klan Ma. Jeśli nawet shinki, które powinny być czystymi duszami, nie mogą uniknąć skażenia, to jaką szansę mieli ludzie? Czy są z natury skazani na bycie złymi istotami? Skoro jeden z Siedmiu Bogów Fortuny potrzebował jego pomocy, choć zajmuje się szczęściem, to czy to w ogóle miało sens? Może nawet na końcu takiej drogi czekałoby go jedynie rozczarowanie.  
— Coś knujesz — zaspany głos [Reader] dobiegł go jakby z opóźnieniem.  
— Skąd to przekonanie? — spytał.  
— Znam to spojrzenie, Yaboku. Wyglądasz, jakbyś walczył, ale nikogo tu nie ma, więc pewnie walczysz sam ze sobą — skwitowała bogini.  
Tak właśnie było. Czy jednak ta bitwa powinna ujrzeć światło dnia? Czy powinien jej powiedzieć? Wahał się jeszcze przez chwilę.  
— Muszę zniknąć na jakiś czas. — Waga tych słów dotarła do niego dobitnie dopiero po tym, jak je wypowiedział.  
— Co dokładnie przez to rozumiesz? — [Reader] podniosła się na futonie. — To ma jakiś związek z Bishamonten? Przecież wiesz dobrze, że to nie twoja wina. Wykonałeś to, o co poprosił cię Kazuma. To był twój obowiązek.  
— Muszę przemyśleć kilka spraw... Ojciec nie może wiedzieć, gdzie będę — zakończył niemrawo.  
— Yaboku, taka jest nasza rola. To do ciebie niepodobne, żeby nad tym rozważać i...  
Bóg posłał jej błagalne spojrzenie, pod wpływem którego umilkła.  
— Proszę, nie mów mu, kiedy zniknę. Przynajmniej przez jakiś czas.  
Wiedział, że jeśli ojciec zacznie go szukać, ona będzie jedną z pierwszych osób, do których się zwróci. Jako jedna z niewielu miała szansę szybko go znaleźć.  
— Obiecujesz, że znowu się spotkamy? — spytała [Reader] niepewnie.  
Nigdy, w ciągu kilkuset lat, nie miała miejsca taka sytuacja. Nigdy nie rozstawali się na zbyt długo. Nigdy nie rozstawali się z myślą, że to właśnie robią. Zawsze jakoś do siebie wracali. Nie potrzebowali planować spotkań. Nieuniknione było przebywanie na tyle blisko i często, że nawet nie przychodziło im to do głowy.  
Bogini gorączkowo zaczęła szukać czegoś w swoim kimonie.  
— Masz. — Wcisnęła mu do ręki drobną monetę.  
Pięć jenów odbiło się słabym blaskiem w świetle brzasku. Była to marna stawka, ale życzenie było życzeniem. Dlatego, próbując opanować łamiący się głos, powiedział:  
— Twoje modlitwa została wysłuchana.  
Tumblr media
— Więc to tu się chowałeś, Yaboku. — Nawet po kilkudziesięciu latach wciąż poznałby ten głos.  
Kofuku chciała coś powiedzieć, ale Daikoku wymamrotał coś niezwykle poważnym tonem i posłusznie zostawili go z [Reader]. Z chatki dobiegał zapach świeżo ugotowanego bulionu. Pewnie zjedzą ramen. Przyjemnie łagodne kluski w towarzystwie dodatków. Pobrzękiwanie misek zaczęło się zlewać ze śmiechem. Światło na górnym piętrze zgasło. Hiyori zapewne skończyła już uczyć Yukine. Wnętrze wabiło ciepłem. Jak przyjemny, rozgrzany piecyk pośród wieczornego mroku. Jesienny chłód dawał się we znaki. Resztki szarobrunatnych liści drżały na drzewach zupełnie jak bóg. Okrył się szczelnie chustą z nadzieją zatrzymania ciepła jeszcze przez chwilę.  
— Yato. Nazywam się Yato — poprawił ją. — Nie jestem już...  
— Tak, wiem. Przyszłam tu tylko i wyłącznie dlatego, żeby cię ostrzec. Hiro cię szuka.  
Nie były to dobre wieści. Jeśli szukała go nora, to zapewne ojciec również. Nie wiedział, co się z nim działo, ale miał nadzieję pozostać poza jego zasięgiem. Miał teraz nowe życie i nową rodzinę. Tę, którą wybrał sobie sam. Dla niego nie było w niej miejsca.  
— Dziękuję — odparł lakonicznie. — Nie musisz się martwić, dam sobie radę.  
— Właśnie widzę. Miałeś odejść na chwilę, a tymczasem zbudowałeś sobie całkiem nowe życie. — [Reader] wskazała głową w stronę chatki.  
Słowa niosły gorycz i wyrzut. Pozostawiały obrzydliwy posmak, choć to nie on je wypowiadał. Nie czuł się dobrze z tym, co zrobił. Zostawił ją samą. Choć się na to zgodziła, kilkadziesiąt lat bez odzewu nie było w porządku. Nie mógł jednak do niej dotrzeć, nie narażając się na bycie odkrytym przez ojca. A może też nie chciał? Powstrzymywała go niepewność, jak zareaguje na jego decyzję. Potem zaś wszystko potoczyło się w innym, lepszym dla niego kierunku. Wcale już nie miał ochoty zawracać.  
— Jestem teraz bóstwem szczęścia. — Wskazał na siebie palcem.  
Jego chropowate od pracy dłonie i śmierdzące potem dresy dowodziły, że zrobił coś ze sobą. Zapracował na to, co ma. Nawet jeśli nie było to wiele. Nie miał w końcu jeszcze własnej kapliczki, miał jednak coś równie ważnego. Dach nad głową i ludzi, którym na nim zależało.  
— Nie bądź śmieszny! — rzuciła [Reader] ze złością. — Byłeś i zawsze będziesz związany z nieszczęściem. Sam mi to mówiłeś. Dlaczego nie możesz po prostu zaakceptować tego, że nasz los jest z góry zapisany?  
Korony drzew ugięły się pod naporem silnego wiatru. Dawniej zaraz po tym nadszedłby kruczy skrzek. Bóg wiedział jednak, że [Reader] nigdzie nie ruszała się bez swoich shinki. Nie sądził, by wiele się w tej kwestii zmieniło. Mogło to znaczyć, że wcale ich już nie miała. To  nigdy nie wróżyło dobrze. Wiedział, w jakich sytuacjach zwykle tak się dzieje. Liczba jej wyznawców zapewne spadła. Obecnie, w czasach względnego pokoju, mało kto życzył sobie tak konkretnego bezczeszczenia zwłok, jakim było zjedzenie truchła przez kruki. To zaś mogło oznaczać tylko jedno. To, czego on sam najbardziej się bał i od czego tak rozpaczliwie próbował uciec. Zniknięcie. Zostanie wymazanym już na zawsze. Zapomnienie. Śmierć.  
— Myliłem się. Jesteśmy bogami. To my ustalamy, co jest właściwe. Dlatego mogę wybrać swoją własną ścieżkę.  
Ścisnął w kieszeni stare, wysłużone pięć jenów. Ciągle mówił sobie, że nie może nimi zapłacić, bo obecne monety wyglądały inaczej. Gdzieś w głębi serca jednak wiedział, że to nie jest jedyny powód. Nosił je cały czas przy sobie. Jako przypomnienie tego życia, które pozostawił za sobą.  
Wyciągnął rękę z kieszeni. Wcisnął pięć jenów w dłoń [Reader], po czym ją zamknął. Nie wiedział do końca, po co to robi. Może chciał w ten sposób przekazać jej tę część siebie, która pchnęła go do zmiany. Przecież dawno, dawno temu, też ją w sobie miała. Zanim zabiła ją ludzka złość, lata chciwości, zazdrość i morze przelanej krwi.  
— Yatooo! — Do jego uszu dobiegł głos Hiyori. — Jest potwornie zimno. Wchodź do środka. Wszyscy na ciebie czekają. — Wybiegła przed chatkę, by zaprosić go na kolację.  
Gdy się odwrócił, [Reader] już tam nie było.  
2 notes · View notes
papier-flowers-blog · 2 years ago
Text
głośny świat, ciche myśli.
~ David Jones
17 notes · View notes
impossibl3e · 2 years ago
Text
ciche poranki, głośne myśli
6 notes · View notes
wspomnienia12 · 1 year ago
Text
Tumblr media
Moje życie
Z pozoru ciche spokojne i monotonne, lecz po bliższym spojrzeniu na nie jest bardzo chaotyczne.
Jest ono również nieszczere i kłamliwe, lubi zadawać ból sobie i bliskim.
Przyzwyczaja się do codziennej szarej rzeczywistości, przyzwyczaja się do ludzkich charakterów.
Zabija zaufanie którym darzyło wiele osób, mam więc pytanie
Kto zamienić pragnie się za nie?
Ono chce się zmieniać, szukać ukojenia i prawdziwego szczęścia.
Więc walczy i brnie na przód z pozoru uniesioną głową, lecz znów pojawiają się kłujące myśli.
Sumienie znów przypomina o marnotrawnych ludziach , którzy czyhają z nieszczerym uśmiechem na twarzy.
Życie się nie poddaje i odgania te sytuacje , z sukcesem witać na kawie się pragnie , ma marzenia których nikt nie docenia...
3 notes · View notes
thelinethatmademefree · 2 years ago
Text
Głód narkotykowy - jak go rozpoznaję i jak sobie z nim radzę.
Głodów nie mam - aczkolwiek miałam. Dokładnie dwa lata temu. Malusieńkie, delikatne i ciche. Niemal niezauważalne. I to tylko i wyłącznie w postaci myśli. Kilka dobrych tygodni zajęło mi zrozumienie, że w ogóle ich doświadczyłam. Dla mnie to była zawsze akcja reakcja - smutno mi, chcę to zmienić, chcę zmienić stan świadomości. Ta potrzeba zniknęła w trakcie terapii.
Jest to przede wszystkim kwestia skali. Tutaj na grupie głody zostały mi przedstawione jako niemożliwe wręcz do zniesienia cierpienie. Ja tego cierpienia nie znam.
Kryształ nie leży na półkach sklepowych, nie widzę go w każdej Biedronce, w mojej pracy nikt nie bierze, bo pracuję sama we własnym domu.
Nie wystawiam się na kontakt z wyzwalaczami. Na co dzień narkotyki dla mnie zwyczajnie nie istnieją. Szczególnie, że nie potrzebuję ich ponieważ przestały być narzędziem.
Co ciekawe nigdy nie doświadczyłam snów narkotycznych. A przynajmniej nie w ciągu ostatniego roku. Gdyby tak było, na pewno bym to zanotowała. Mimo, że uwielbiam filmy i dokumenty o substancjach psychoaktywnych czy uzależnieniu nigdy nie wywołały one u mnie snów o tej tematyce.
Głody nie pojawiają się nawet gdy jest mi smutno i nawet gdy życie cyklicznie traci sens na kilka dni. A teoretycznie powinny. Czy to stabilność, siła woli, a może wynik leczenia? Nie wiem.
Nie mam sposobów na radzenie sobie z czymś czego nie doświadczam. Te kilka lat temu, gdy faktycznie byłam w stanie zawiesić się na chęci zażycia na co najmniej pół godziny, zwyczajnie znajdowałam sobie zajęcie. Nie musiałam rzucać się na jedzenie, wychodzić na spacer, szukać rozładowania na rowerze czy poprzez ćwiczenia. Wystarczyło pomyśleć o czymś innym, zastanowić się chwilę, włączyć grę, iść posprzątać, czy po prostu zmienić muzykę...
Głody nigdy nie były problemem. To dzikie emocje, brak stabilności i burdel w głowie były.
2 notes · View notes
nemuriiga · 10 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media
Kiedy wszystko się układa...
W końcu musi zawalić się świat
Zniszczyć cię ponownie
Testując ciebie
Wokół otoczenie
Każą ci wstać
Walczyć i przed siebie gnać.
Tumblr media Tumblr media
~ nemuriiga
3 notes · View notes
withercrow · 14 days ago
Text
[...] W pewnym momencie serce Rudzika załomotało mu boleśnie w piersi, a on zacisnął dłonie na lejcach konia starając się zdławić grymas. Po raz kolejny tego dnia dziwna mroczna aura zaczęła otulać jego ciało, a ciche podszepty zalewały jego umysł przyćmiewając jego własne myśli. Zapach śmierci wypełniający nozdrza rudowłosego zmienił się z dławiącego smrodu na zapach ekstazy, jak pyszny zapach perfum unoszący się subtelną mgiełką nad skórą pięknej niewiasty, wodząc go na pokuszenie. Słodki głos jego własnej żądzy szumiał mu w uszach jak matczyna kołysanka, nucąc grzeszne obietnice. „Zgiń, gnij, przepadnij boś z prochu powstał i tam winien jesteś wrócić. Zgiń, gnij, rozkładaj się a służyć będziesz lepszym celom albowiem stworzony zostałeś, aby zostać pożartym.” Rudzik wzdrygnął się kiedy głos w jego głowie stał się zbyt natarczywy i szybko pokręcił głową jakby próbował odgonić muchę brzęczącą mu nad uchem. Zachowanie rudzielca nie umknęło uwadze Dobromira choć ten nie chciał i nie miał zamiaru w żaden sposób reagować, przynajmniej na rzazie. Stojąc w tak niewielkiej odległości od towarzysza niemal mógł poczuć ciężar aury jaka unosiła się nad jego głową. Mroczną moc emanującą z jego ciała. Chociaż magia, w powszechnym rozumowaniu tego słowa, była wszechobecna w ich świecie, mało kto potrafił tak naprawdę się nią posługiwać. Ludzie zamieszkujący kontynenty najbardziej wysunięte na północ od centrum świata, w tym także ludzie z krajów wiecznej zimy praktycznie w ogóle nie mieli z nią styczności. Rudzik był jednym z tych wyjątków, który w dość ścisły sposób połączony był z magią. Inni, utalentowani w posługiwaniu się rzemiosłem magicznym mówili na takich jak on Mówcy. Wszyscy inni nazywali takich jak on nosicielami światła, gdyż nosili w sobie moc podarowaną im od samych bogów. Chociaż byli i tacy, którzy uważali, że magia pochodzi od demonów i to również nie było dalekie od prawdy. Rudowłosy jeździec napinał się i wiercił w swoim miejscu w siodle, a jego zęby zgrzytały o siebie kiedy zaciskał boleśnie szczękę. Jego soczyście zielone oczy po raz kolejny błysnęły w jasnych plamkach fioletu tworząc żarzące się pierścienie. Głos w jego głowie stawał się natarczywy, krew szumiała mu w uszach, a tętno znacznie przyspieszyło. Ciemna aura unosząca się nad mężczyzną stała się tak ciężka i gęsta, że można był ciąć ją nożem. Dobromir uważnie obserwował przyjaciela zaciskając dłoń na rękojeści oręża przygotowując się na wszelkiego rodzaju okoliczności tego co miało się wkrótce wydarzyć. Jednak w pewnym momencie klacz, którą dosiadał rudowłosy parsknęła głośno stukając kopytami o ziemię pokrytą grubą warstwą śniegu. Rudzik momentalnie wybudził się z amoku potrząsając głową. Wziął głęboki oddech i pochylił się w siodle głaszcząc dłonią swojego konia, a kąciki jego ust szarpnęły w słabym uśmiechu.
Tumblr media
1 note · View note
wordsofkinga · 3 months ago
Text
***
Nie potrafię już odróżnić dnia od nocy. W moim świecie czas zatrzymał się w miejscu, gdzie jedynym towarzyszem są moje myśli – ciemne i bezlitosne. Samotność nie jest tylko uczuciem; to jest jak nieustanny, niewidzialny ciężar, który ściąga mnie w dół, sprawiając, że każda chwila staje się torturą.
Gdy patrzę na siebie w lustrze, widzę odbicie osoby, która kiedyś marzyła o szczęściu i miłości. Teraz zamiast tego widzę kogoś, kto stracił siebie w wirze niekończącej się samotności. Każdego dnia staram się uśmiechać, próbując przekonać siebie i innych, że wszystko jest w porządku. Ale za tym uśmiechem kryje się pustka, która napełnia mnie coraz bardziej, niczym ciemność pochłaniająca światło.
Moje serce jest jak opuszczony dom – zimne, ciche i pełne echa dawno minionych chwil. Chciałabym znaleźć ukojenie, ale jak można znaleźć spokój, gdy każda noc przynosi nowe demony, a każdy dzień przypomina o tym, co zostało stracone? Czasami czuję się jak postać z książki, która utknęła na jednej stronie, nie mogąc przejść do kolejnych rozdziałów.
Samotność jest jak niewidzialny mur, który odgradza mnie od świata, sprawiając, że czuję się jakby żyła w klatce. Ludzie przechodzą obok mnie, ale ja nie potrafię nawiązać z nimi prawdziwego kontaktu. Ich słowa są jak szum w tle – bez znaczenia, gdyż w moim sercu nie ma miejsca na nic poza tym przytłaczającym uczuciem.
Marzę o dniu, w którym znajdę kogoś, kto naprawdę mnie zrozumie, kto dostrzeże tę część mnie, która jest głęboko ukryta pod warstwą obojętności. Ale w tej chwili, samotność jest moim jedynym przyjacielem – choć nie daje pocieszenia, jest zawsze obecna, przypominając mi, jak bardzo jestem sama.
Piszę to, nie licząc na to, że moje słowa sprawią, że poczuję się lepiej. Piszę, bo muszę dać wyraz temu, co tkwi we mnie, nawet jeśli nikt tego nie przeczyta. Może kiedyś znajdę drogę do wyjścia z tej pustki, ale na razie zostaję w tym milczącym świecie, szukając w nim jakiegokolwiek światełka nadziei.
1 note · View note
anioly-nieba · 5 months ago
Text
Odkrywanie medytacji przewodnika duchowego
Czy kiedykolwiek czułeś potrzebę połączenia się z głębszym poczuciem celu lub zrozumienia w swoim życiu? Być może słyszałeś o medytacji przewodnika duchowego, ale nie wiesz, od czego zacząć. Wiele osób szuka pocieszenia i jasności poprzez praktyki duchowe. Medytacja, zwłaszcza gdy jest prowadzona przez zasady duchowe, oferuje głęboką ścieżkę do wewnętrznego spokoju i oświecenia.
Zrozumienie medytacji przewodnika duchowego
Medytacja przewodnika duchowego to praktyka zakorzeniona w różnych tradycjach duchowych, której celem jest połączenie jednostek z ich przewodnikami duchowymi lub wyższymi jaźniami. Polega ona na wyciszeniu umysłu, często poprzez techniki skoncentrowanego oddychania lub wizualizacji, aby otrzymać wskazówki, mądrość i wsparcie ze źródeł duchowych. W przeciwieństwie do medytacji świeckiej, która może skupiać się wyłącznie na relaksie lub redukcji stresu, Przewodnik Duchowy Medytacja zagłębia się w sfery poza fizyczne, ułatwiając głębsze zrozumienie czyjejś duchowej podróży.
Rozpoczęcie od przewodnika duchowego może zapewnić strukturę i wskazówki. Przewodnik duchowy może być bóstwem, aniołem lub duchowym mentorem, który pomaga w poruszaniu się po zawiłościach sfery duchowej. Ta forma medytacji często zaczyna się od ustalenia intencji połączenia się ze swoim przewodnikiem, po czym następuje wejście w stan medytacyjny sprzyjający otrzymywaniu wiadomości lub spostrzeżeń.
  Korzyści z medytacji przewodnika duchowego
Korzyści z medytacji przewodnika duchowego są wielorakie. Oprócz redukcji stresu i relaksu, praktykujący często zgłaszają zwiększoną intuicję, jasność celu i poczucie wewnętrznego spokoju. Regularna praktyka może pogłębić duchowe połączenie, wzmacniając głębokie poczucie zgodności ze wszechświatem lub siłami boskimi. Dla początkujących te doświadczenia mogą być transformacyjne, oferując wgląd w rzeczywistość wykraczającą poza przyziemność i głębsze zrozumienie ich ścieżki duchowej.
  Medytacja duchowa dla początkujących
Dla osób, które dopiero zaczynają medytację duchową, kluczowe jest ustalenie rutyny. Zacznij od znalezienia spokojnej przestrzeni wolnej od rozproszeń. Usiądź wygodnie i zacznij od głębokich, celowych oddechów, aby zrelaksować ciało i umysł. Następnie ustal intencję połączenia się ze swoim przewodnikiem duchowym. Może to nastąpić poprzez ciche stwierdzenie intencji lub wizualizację spokojnej, zachęcającej przestrzeni, w której przewodnik może się z Tobą komunikować.
Kiedy zagłębiasz się w medytację, skup się na oddechu, aby uspokoić umysł. Pozwól, aby wszelkie myśli lub rozproszenia delikatnie przeminęły bez osądzania. Jeśli masz konkretne pytanie lub szukasz wskazówek w konkretnej sprawie, zadaj je swojemu przewodnikowi w ciszy. Pozostań otwarty na otrzymywanie spostrzeżeń, obrazów lub uczuć, które mogą pojawić się podczas medytacji. Ufaj procesowi i bądź cierpliwy wobec siebie, pogłębiając swoją praktykę z czasem.
  Włączanie medytacji przewodnika duchowego do codziennego życia
Aby zintegrować medytację przewodnika duchowego z codzienną rutyną, kluczowa jest konsekwencja. Początkowo staraj się o krótkie sesje, stopniowo wydłużając ich czas trwania, gdy poczujesz się bardziej komfortowo. Rozważ prowadzenie dziennika, aby zapisywać swoje doświadczenia, spostrzeżenia i wszelkie wiadomości otrzymane podczas medytacji. To nie tylko zwiększa Twoją świadomość, ale także pozwala na refleksję nad Twoją duchową podróżą.
Poza formalnymi sesjami medytacyjnymi włącz uważność do codziennych czynności. Pozostań obecny i uważny podczas wykonywania codziennych czynności, pozostając otwartym na znaki lub synchronizacje, które mogą zapewnić dalsze wskazówki od Twojego przewodnika duchowego. Pamiętaj, Duchowa Medytacja Dla Początkujących to osobista podróż, a każde doświadczenie jest wyjątkowe. Zaufaj swojej intuicji i pozwól sobie na eksplorację głębi swojego duchowego połączenia we własnym tempie.
Wniosek
Podsumowując, medytacja przewodnika duchowego to potężna praktyka zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych praktyków poszukujących duchowego wzrostu i wskazówek. Łącząc się z przewodnikiem duchowym, jednostki mogą odblokować głębokie spostrzeżenia, jasność i głębsze połączenie ze swoją ścieżką duchową. Jeśli jesteś gotowy, aby wyruszyć w tę transformacyjną podróż, odwiedź stronę anioly-nieba.pl/polski/default_pl.htm, aby zapoznać się z zasobami i wskazówkami dotyczącymi ulepszania swojej praktyki medytacji duchowej. Rozpocznij podróż w kierunku wewnętrznego spokoju i duchowego oświecenia już dziś.
Po więcej informacji:-
Autobiografia Jezusa Chrystusa
Archangel
0 notes
twilightresearch · 5 months ago
Text
Epoka Wiktoriańska
Mówiąc o epoce wiktoriańskiej, na myśli trzeba mieć okres rządów królowej Wiktorii Hanowerskiej, trwający od 1837 do 1901 roku. Czyli erę plasującą się między epoką gregoriańską i edwardiańską.
Napływ siły roboczej znacząco wpłynął na dynamikę rozwoju miast, a to z kolei sprawiło, że klasa średnia dość szybko stała się jedną z najistotniejszych i najszybciej rozwijających się warstw społecznych. Charakterystyczny styl życia klasy średniej lansował wartości rodzinne i przywrócił romantyczny wymiar miłości i związku małżeńskiego.
Nastąpił rozdział między domem a miejscem pracy – dom stał się strefą wypoczynku, w której żona dba o męża. Coraz większy nacisk kładziono na moralność. Szczególnie cenionymi cechami stały się odpowiedzialność, dobroczynność, dyscyplina w wychowaniu dzieci, skromność i samokrytycyzm.
W epoce wiktoriańskiej zaszły też istotne zmiany w sferze religii. W połowie XIX wieku nonkonformiści stanowili około 50 proc. wierzących. Rosła też liczba katolików. Mówiąc o religijnych zmianach epoki wiktoriańskiej, nie można nie wspomnieć o rosnącej popularności ateizmu (mimo że propagowanie tego poglądu było zakazane), zwłaszcza w środowiskach akademickich na południu królestwa.
Kobieta miała być skromną niewiastą, stojącą na straży „domowego ogniska”. Głową rodziny był mężczyzna. Po jego stronie leżało zapewnienie bytu rodzinie. Kobieta, jako żona, miała być posłuszna swojemu mężowi, dbać o wszystkie jego potrzeby i skupiać się na wychowywaniu dzieci. Musiała dbać o potrzeby męża także w sferze intymnej, przy czym sama nie mogła mówić o swoich pragnieniach.
W epoce wiktoriańskiej panowało przekonanie, że kobiecy pociąg seksualny jest chorobą. Czy istniało lekarstwo, które mogło uzdrowić damy przejawiające „niezdrowe zainteresowanie sprawami intymnymi”? Oczywiście. W takim przypadku lekarze zalecali zimne kąpiele.
W XIX wieku zwłaszcza w krajach anglosaskich wzrosła liczba zdiagnozowanych przypadków ataków histerii, na co w pewnym stopniu mogło wpłynąć znudzenie mieszczańskim stylem życia, reprezentowanym przez coraz szersze kręgi społeczne w zindustrializowanym zachodnim świecie. Pacjentki uskarżające się na różnego rodzaju problemy, często niezwiązane z zaburzeniami dysocjacyjnymi, wiktoriańscy medycy leczyli stymulacją seksualną, doprowadzając do orgazmu za pomocą wibratorów. Liczba tego typu przypadków gwałtownie spadła po roku 1910, gdy zjawisko upubliczniono w mediach. Do zaniechania tego typu praktyk przyczyniła się również wzmożona elektryfikacja gospodarstw domowych i związana z tym oferta domowych wibratorów w katalogach dla gospodyń, wcześniej dostępnych wyłącznie dla lekarzy.
Mężczyźni cieszyli się znacznie większą swobodą. Gdy mąż dopuścił się niewierności, kobieta nie mogła wnosić o rozwiązanie małżeństwa. Uznawano, że męskie potrzeby płciowe są naturalne, a cudzołóstwo nie było specjalnie piętnowane. Mało tego, mimo że homoseksualizm był wówczas karany więzieniem, w praktyce panowało ciche przyzwolenie na takie kontakty. Dotyczyło to jednak wyłącznie przedstawicieli wyższych sfer. 
O tym, jak dużą swobodę w kwestiach związanych z pożyciem intymnym mieli mężczyźni, najlepiej świadczy fakt, że prostytucja i choroby weneryczne stanowiły ogromny problem w wiktoriańskiej Anglii.
Niezależnie od obyczajów towarzyskich kulturalnego społeczeństwa, na stronach i w drukach sklepów Holywell ludzie mogli znaleźć historie i obrazy uważane za sprośne nawet według współczesnych standardów. Paski , orgie i chłosta to powtarzające się motywy, ale dalekie od najbardziej nielegalnych. I chociaż homoseksualizm był nielegalny w wiktoriańskiej Anglii, nie brakowało erotyki, która przedstawiała spotkania osób tej samej płci w obrazach i słowie pisanym.
Ograniczające społeczne kody wiktoriańskiej kultury ledwo ukrywały naturalne ludzkie pragnienia, które były widoczne, jeśli tylko znało się odpowiednie ulice, domy publiczne lub księgarnie, aby ich szukać. W swoim blogu „ Wojownicy z Yore ” mieszkająca w Wielkiej Brytanii autorka i badaczka epoki wiktoriańskiej Kate Lister wskazuje, że wiktoriańska pruderyjność funkcjonowała jako swego rodzaju maska ​​dla uporczywej erotycznej fiksacji, wyraźnie widocznej w pornografii pozostawionej przez wiktoriańskich.
Lister napisał: „Wiktorianie nie tłumili seksualności, byli nią wręcz zafascynowani i wszędzie widzieli nieprzyzwoitość; w jedzeniu, które uważali za zbyt „pobudzające”, w książkach, które uważali za zbyt fantazyjne, a nawet w potencjalnie pobudzających efektach jazdy na rowerze”.
0 notes
m0tyl3k4ny · 5 months ago
Text
Kraina luster ~ m0tyl3k4ny
W krainie luster, gdzie odbicia osąd,
Utkana w sidła własnych myśli.
Uzależnienie od wagi, moje ciche piekło,
Gdzie każda liczba to cios w moją duszę.
Waga serca traci znaczenie, gdy wagi rządzą dniem,
Strach przed brakiem kontroli, co duszę dręczy.
W odbiciach widzę tylko wady, które bolą,
Uzależnienie od wagi, moje ciche więzienie.
Stąpam po kruchych ścieżkach, gdzie każdy posiłek to walka,
Gdzie jedzenie to liczby, które ciągle mnie gnębią.
Ciało staje się wrogiem, a lustra sędziami,
Uwięziona w obsesji, gdzie każdy gram to przekleństwo.
Czy kiedyś odnajdę drogę do akceptacji siebie?
Czy odzyskam spokój, który gdzieś zgubiłam?
Uzależnienie od wagi, moje ciche piekło,
Ale gdzie jest klucz, by otworzyć drzwi do wyzwolenia?
1 note · View note