an81
an81
Bez tytułu
279 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
an81 · 5 days ago
Text
Tumblr media
250 notes · View notes
an81 · 6 days ago
Text
Tak bardzo chciałabym przestać Cię kochać, zraniłeś mnie bardzo i zostawiłeś, a mimo to moje uczucie do Ciebie pozostaje wciąż tak samo trwałe jak na początku.. dlatego to tak bardzo boli i utrudnia mi życie.
19 notes · View notes
an81 · 6 days ago
Text
„— Nie chodzi o to, że jestem zmęczona — mówiła. — To coś innego niż normalne zmęczenie po dniu pełnym zajęć albo zwykła senność. Mam wrażenie, że dźwigam jakiś ciężar i nie potrafię się od niego uwolnić.”
— Autor nieznany
187 notes · View notes
an81 · 7 days ago
Text
„To taka miłość, której nie pokona czas, odległość ani śmierć.”
— Marissa Meyer „Cress”
77 notes · View notes
an81 · 13 days ago
Text
"Im starszy jesteś, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że nie chcesz mieć niepotrzebnych dramatów lub wyczerpujących konfliktów. Po prostu chcesz mieć miejsce, w którym można poczuć spokój lub ludzi, którzy go generują."
170 notes · View notes
an81 · 13 days ago
Text
Za niektórymi ludźmi
tęskni się inaczej.
499 notes · View notes
an81 · 13 days ago
Text
Przegrałam kolejny raz. Dlaczego to tak musi przerastać.. zabierz ode mnie to co zostawiłeś zostawiając mnie bez słowa,bo z każdym dniem coraz bardziej mnie to zabija..
15 notes · View notes
an81 · 17 days ago
Text
Wróć kiedyś. Opowiesz mi o swojej nowej miłości, a ja może wspomnę o przelotnych znajomościach, które były lekiem na Twoją nieobecność.
4K notes · View notes
an81 · 2 months ago
Text
„Ktoś jest teraz na Ciebie zły, ponieważ wybrałaś siebie. Wybrałaś spokój zamiast dramatu, dystans zamiast braku szacunku, przestałaś walczyć o kogoś, kto nie walczył o Ciebie. I to całkowicie w porządku, że tak postąpiłaś, nie zapominaj o tym”
- psycholog Dorota Paczyńska
339 notes · View notes
an81 · 2 months ago
Text
"Żeby porozmawiać jak ludzie, trzeba być najpierw człowiekiem. I oprócz tego mieć też czas, a ja nie mam go dla ciebie do końca życia." - powiedziałam. I odeszłam.
Jak na złość cholernie wiało. Włosy lepiły mi się do ust, a pomiędzy nimi spływały mi z oczu obrzydliwe, słone łzy. Dopiero, gdy jego obraz zniknął mi z horyzontu, zatrzymałam się na środku ulicy i wyrzygałam wszystko, co czułam wprost pod swoje nogi. Pociągnęłam nosem. Podniosłam nerwowo wzrok, rozglądając się na boki, jednak nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Środek nocy ma to do siebie, że spotkać możesz wtedy głównie takich jak ty - zataczających teatralne kręgi i ugiętych pod własnym, żałosnym życiem. Ruszyłam przed siebie. Miłość ewoluować będzie razem z tobą przez całe twoje życie. Dzień po dniu odbywać będziesz podróż po odczuciach i definicjach. Najpierw pokochasz tak, że wszystko będzie cię boleć. Przez wiele miesięcy twoje serce błagać będzie o litość, a na samym końcu wyrzygasz całą tę miłosną żałość pod pijalnią wódki i piwa gdzieś koło 4 rano i powiesz sobie, że ostatni raz zrobiłaś sobie coś takiego. Słowa dotrzymasz - głównie dlatego, że już nigdy więcej nie znajdziesz w sobie sił, by kochać w taki sposób. Nie będzie ci się chciało. Nie będzie chciało ci się tak bardzo, że przez kolejne lata kończyć będziesz rozczarowana - miłość, która nie wykręca ci flaków będzie wydawała się mdła i miesiącami rozważać będziesz, czy to co czujesz, to w ogóle miłość. Finalnie uznasz, że miłości takiej, jak ta pierwsza już nie chcesz, ale taką, jak ta druga to o kant dupy roztrzaskać, bo skoro tobą nie miota jak opętaną to czy masz w ogóle prawo nazywać to miłością?
Był środek nocy w środku podłej, polskiej jesieni. Obrzydliwe łzy lepiły ci się do rzęs, a strawiona miłość do przemoczonych butów. "Miłości nie ma!" - darło ci się wszystko w środku jak obdzierane ze skóry prosię, które doskonale wiedziało, że jest, jest, bo gdyby nie było, to nie byłoby tu ani ciebie, ani tej pory, ani tego stanu. Wiedziałaś doskonale, że pokochasz jeszcze nie raz... i niczego tak bardzo nie chciałaś i nie mogłaś doczekać się jednocześnie.
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
95 notes · View notes
an81 · 2 months ago
Text
Nie wiedziałam, co mam z nim zrobić, bo nie byłam przyzwyczajona. Nie byłam przyzwyczajona do uwagi. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że ktoś interesuje się tym, czy jestem spokojna. Do tego, że ktoś dba, bym faktycznie taka była. Do tego, że ktoś sprawdza, czy na pewno jest, jak mówię. Do tego, że ktoś pyta, bo naprawdę chce wiedzieć... Nie byłam przyzwyczajona. Przerażało mnie to, naprawdę. Jemu jednak zależało na mnie na tyle mocno, że rozpracował mnie w moment. Nigdy nie wiedziałam, jak się w takich momentach zachować. Za każdym razem chciałam udawać, że wcale niczego nie odkrył, a wnioski, które recytował, nie mogły za żadne skarby dotyczyć mnie. Ja nie miewałam przecież gorszych momentów. Obruszałam się jak małe dziecko, a on patrzył na mnie z troską, wiedząc dobrze, że wcale sobie sama tego całego perfekcjonizmu nie wybrałam. Bałam się przed nim rozpaść. Wydawało mi się, że moje gorsze dni sprawią, że stracę w jego oczach na wartości. Wydawało mi się, że żeby być kochaną, muszę zawsze być tą spektakularną kobietą-rakietą, która w szpagacie podaje mu śniadanie. Nerwowo ścierałam z twarzy łzy, próbując je ukryć, a on brał mnie w ramiona i mówił, że najbardziej na świecie kocha we mnie właśnie to całe nieprzefiltrowane człowieczeństwo i że tak samo zachwyca się mną, jak wychodzę rano z domu na szpilkach, jak uwielbia siedzącą mnie na dywanie w jego za dużej koszulce i pożerającą łapczywie paczkę wieprzowych kabanosów, bo znowu nie poszłam w pracy na przerwę. To było absurdalne, ale naprawdę miałam poważny problem, by uwierzyć w to wszystko, co do mnie mówił. Jako dziecko publicznie popłakałam się raz. Wstyd, który wtedy poczułam sparaliżował całe moje dziecięce ciało do tego stopnia, że obiecałam sobie, że już nikt nigdy nie zobaczy mnie w takim stanie. Będę miała wtedy zaledwie 5 lat, a moich łez faktycznie latami nie zobaczy nikt. Będę zawsze pomalowana, wyprasowana, pokolorowana i przebrana w najlepszy nastrój, jaki tylko sobie skroję. Będę tą od linijki. Tą idącą zawsze środkiem korytarza. Zarażającą uśmiechem i dobrą energią. Tą zawsze na czas. Tą zawsze w punkt. Tą, która zawsze jest ponad i bardziej. Wzięłam głęboki wdech. Lata temu wydałam sama na siebie wyrok wyczerpującego perfekcjonizmu, a teraz stałam roztrzęsiona przed mężczyzną, który z uśmiechem na twarzy powtarzał mi jak krowie na rowie, że ja wcale tego wszystkiego nie muszę. Że to w ogóle nie jest tak, że takim kobietom jak ja nie przystoi mówić, że boli. Że to w ogóle nie jest tak, że takim kobietom jak ja nie wypada okazywać słabości, ronić łez i mówić, że to wszystko czasami bywa przytłaczająco trudne. Że on doskonale wie, że ja swoich kłopotów raczej nie przynoszę. Że on doskonale wie, że ja jestem stworzona do wystarczania sobie samej, funkcjonowania miesiącami ponad stan i osiągania najwyższych szczytów bez wsparcia kogokolwiek, ale, do cholery jasnej, to wcale nie jest okej. Trzymał mnie za moje okrągłe policzki i mówił, że on doskonale wie, że ja siebie nie znoszę takiej rozmemłanej i że to wspaniale, że jestem tak ambitna i tyle od siebie ciągle wymagam, ale mam sobie czasami pozwolić być małą i trochę bezbronną, bo inaczej zasadzi mi wielkiego kopa w moją jeszcze większą dupę. Parsknęłam i przewróciłam oczami. Uwielbiałam go za wiele rzeczy, ale to, że doskonale wiedział, jak rozluźnić wszystkie moje napięcia, powodowało, że nie wyobrażałam sobie mieć obok siebie kogokolwiek innego. Doskonale wiedział, co zrobić, żeby wszystkie moje paranoje przestały się drzeć jak zarzynane koty.
- Nie muszę ciągle błyszczeć, prawda?
- Nie musisz.
Uśmiechnęłam się, a on przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Bądź se tą rakietą, ile chcesz. Ja ją uwielbiam. Uwielbiam patrzeć, jak ci na czymś zależy, jak wkładasz swój cały wysiłek w swój rozwój, jak zawsze dajesz z siebie 300%, bo to cholernie rzadkie, dziewczyno. Jesteś zajebiście piękna, jak tak zapierdalasz, ale do kurwy nędzy, odpuść sobie co jakiś czas, dobrze?
Zawiesił się na kilka sekund na mojej twarzy.
- A jeśli nie będziesz w stanie odpuścić sama, to przyjdziesz wtedy do mnie. Odpuścimy sobie razem. Będziemy całą noc leżeć i odpuszczać. Odpuścimy jak będziesz chciała. Dobiorę się do tego twojego wiecznie spiętego tyłka i będziemy całą noc odpuszczać. Nauczymy cię tego. Odpoczniesz. Obiecuję.
Pocałował mnie w czubek głowy, a ja zamknęłam oczy. "Nie muszę". - pomyślałam. - "Nie muszę. Mogę uginać się pod naporem tego wszystkiego, co kocham, tego, o co się martwię, tego, za czym tęsknię i tego, na co nie mam wpływu. Mogę uginać się pod naporem tego wszystkiego, co dla mnie tak bardzo ważne i tego, co tak bardzo uwielbiam w tym pełnym absurdów świecie. Mogę odpocząć. Mogę tak po prostu zwyczajnie być. "
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
124 notes · View notes
an81 · 2 months ago
Text
Gdy pierwszy raz zaprosiła mnie do siebie, byłem niesamowicie przejęty. Dotarło do mnie, że pierwszy raz przebywać będę z nią w zamkniętym, przytulnym pomieszczeniu z przytłumionym światłem. Choć nigdy wcześniej u niej nie byłem, nie miałem wątpliwości, że przestrzeń, w której mieszka po prostu musi taka być. Nie pomyliłem się. Od wejścia poczułem ciepło. Powitała mnie w progu w swoim komfortowym stroju domowym, który i tak idealnie podkreślał wszystko to, co miał. Zaproponowała mi wodę, herbatę z syropem malinowym i gin z tonikiem o smaku białego bzu. Choć przyjechałem autem, czułem już, że będę po nie tu do niej jutro wracał. Po mieszkaniu poruszała się płynnie, w klapkach z puszkiem i w rytm grającego w tle jazz rapu. Złapałem się na tym, że obserwuję każdy jej ruch prawie obsesyjnie, jakbym nie chciał pominąć żadnego obrazu, którym na nowo mógłbym się zachwycić. Usiadła obok mnie na kanapie z kubkiem gorącej herbaty, stawiając na stoliku szklankę z drinkiem na później. Zawiesiłem się na jej lśniącej w półmroku, niesamowicie gładkiej skórze i popłynąłbym tą łódką daleko w górę rzeki fantazji, gdyby nie wybiła mnie z rytmu pytaniem "Jak minął mi dzień?". Utonęliśmy w rozmowie na kilka kolejnych godzin. Co jakiś czas zmieniała swoją pozycję, przekładając nogi, siadając sobie na łydkach lub opierając głowę na kolanach. W tej ostatniej wyglądała szczególnie uroczo, a przyjęła ją w momencie, w którym zacząłem opowiadać o swojej pierwszej dziewczynie z liceum. Jej wzrok wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że w pewnym momencie kompletnie zaplątałem się w tym, co mówię. Uśmiechnęła się delikatnie. Zamilkliśmy na prawie minutę, wpatrując się w siebie, a ja poczułem, że mam przed sobą kobietę, która zafascynowana jest każdym moim słowem. Chciała wiedzieć wszystko. Chciała wiedzieć, jak radzę sobie z presją. Czy zawsze wiem od razu, co powinienem zrobić. Czy miewam momenty zwątpienia, a jeśli tak, to jaki mam na nie sposób. Chciała wiedzieć, jaki smak lodów lubię najbardziej, po której stronie łóżka śpię i czy wiem już, kim chcę zostać jak dorosnę. Przy tym ostatnim śmialiśmy się dobre kilka minut. Koło drugiej w nocy opadła bezwiednie, opierając głowę na mojej klatce. Objąłem ją ramieniem i wziąłem głęboki wdech, zaciągając się kwiatowym zapachem jej miękkich włosów. Zorientowałem się, że nie pamiętam, kiedy ostatnio było mi tak przyjemnie. Zacząłem wtapiać się ciałem w jej kanapę, ramieniem w jej ciało i całą swoją duszą w jej zapach i ciepło. Dawno z nikim nie milczało mi się tak swobodnie. Marzyłem już jak szaleniec o tym, by ją całować, ale sama pewność tego, że nasz pierwszy pocałunek jest kwestią minut powodowała, że wydłużałem ten moment w nieskończoność. Był środek nocy, a ja siedziałem na kanapie kobiety, która już niedługo miała być moja. Choć leżałem totalnie zrelaksowany, w środku szalałem. Już była moja, choć oficjalnie jeszcze nie. Już szedłem z nią za rękę środkiem głównej ulicy, choć jeszcze nie. Już widziałem jak jej twarz wykrzywia się w krzyku, którego byłem dumnym powodem, choć jeszcze nic się takiego nie stało. Wiedziałem, że w jej głowie dzieje się ta sama historia, pomimo tego, że milczała na tej kanapie razem ze mną. W tym momencie wyciągnęła dłoń spod swojego ramienia i delikatnie wsunęła ją między moje palce.
- Hej.
- No hej.
Uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
121 notes · View notes
an81 · 3 months ago
Text
Już na zawsze będziesz częścią czyjegoś życia.
Ktoś nadal je coś co mu poleciłeś
Ktoś nadal słucha tej piosenki, którą mu pokazałeś
Ktoś nauczył się kochać dzięki tobie
Ktoś uśmiecha się, gdy przypomni sobie momenty z Tobą
Ktoś używa słów i zwrotów których Ty używałeś
Ktoś nadal chodzi w miejsca w których bywaliście razem
Ktoś nadal odwraca się, gdy poczuje zapach Twoich perfum
Ktoś nadal szuka Ciebie wśród innych
Ktoś nadal pamięta, że byłeś, kiedy nie było nikogo
Ktoś zawsze będzie darzył Cie sentymentem
322 notes · View notes
an81 · 5 months ago
Text
Jeżeli widok jej bólu nie dotyka twojego serca, jej łzy nie sprawiają, że sam zaczynasz płakać, widok jej smutku nie odbija się echem w Twoich myślach i nie reagujesz nawet, gdy widzisz, że trzeba, przez swoje ego czy złość, to nie masz prawa mówić, że ona coś dla Ciebie znaczy.
189 notes · View notes
an81 · 5 months ago
Text
On Cię nie kochał, może nawet nie lubił... Podobał mu się fakt, że byłaś cała dla niego. Uwielbiał uwagę, której dla niego poświęciłaś, uwielbiał fakt, że byłaś w stanie rzucić dla niego wszystko.
56 notes · View notes
an81 · 5 months ago
Text
"...bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności."
Paulo Coelho, Jedenaście minut
51 notes · View notes
an81 · 6 months ago
Text
Jeśli kiedykolwiek za mną zatęsknisz nie pisz, nie dzwoń. Zajmij się rzeczami przed którymi cię chroniła,: imprezuj jak najczęściej się da, pij do nieprzytomności, obracaj się w kręgu ludzi bez ambicji i planów na przyszłość, słuchaj swoich znajomych którzy zawsze wiedzieli lepiej, pisz do innych dziewczyn, "korzystaj z życia" dla fabuły, pal ile chcesz i miej swoje zdrowie w dupie, idź do koleżanek o które miałam się nie martwić i nie niszcz mojego spokoju.
20 notes · View notes