#PO$TA BOY$
Explore tagged Tumblr posts
Text
muszę w końcu zainstalować moskitierę bo mnie zaraz pokurwi
#pomocy szerszenie i osy chcą sobie zrobić we mnie gniazdo#komary to już tam jebać bo dziabnie raz i trochę swędzi ale te skurwysyny chcą mnie martwego#'oo niby taki amator owadów a os nie lubi' nie lubi bo się ich boi w chuj. i po to mi właśnie ta moskitiera żeby uniknąć niepotrzebnego#rozlewu owadziej krwi#tym bardziej że osy kurwa upodobały sobie mój plac i już od ok. 5 lat mnie terroryzują#gniazdo w ścianie na balkonie gniazdo w skrzynce z gazem gniazdo podziemne tuż przy wejściu do domu.... ta ich patodeweloperka mnie niepoko#anyway rant over niech mi ktoś przypomni że mam coś z tym zrobić w najbliższym czasie
1 note
·
View note
Text
myślę trochę nad rzeczami które są kluczowe a rozróżniają modern au DNS od oryginalnej historii i jedną z nich jest to że Ryba i Przemek zaczynają się przyjaźnić (i konsekwentnie chodzić ze sobą) dużo szybciej i w trochę innym ee czasie w ich życiu? pozostawiając ich w trochę dziwnym i trudnym dla nich punkcie, szczególnie dla Ryby z jego problemami z obsesją, dysonansem oczekiwań i rzeczywistości i ogólnymi problemami z radzeniem sobie z emocjami xd Okej to jest długie i Rybowe jest pod czytaj dalej jeżeli kogoś to ciekawi
Ryba w modern au bardziej ucieka się do przemocy niż w oryginale (konsekwencja wielu czynników głównie środowiskowych), wobec siebie i innych, no i tradycyjnie do uwagi od rówieśników (normalne i w oryginale i modern au po prostu w tym drugim ma więcej okazji). O ile modern au Mikita radzi sobie dużo lepiej psychicznie niż Mikita z oryginału, tak u Ryby jest na odwrót, co już jest tak bardzo źle bo Ryba w oryginale też sobie nie radzi najlepiej xd Wspominałem kiedyś o tym chyba ale główne outlety Ryby to przemoc (lubi się bić z innymi chłopcami nawet jeśli czuje się po tym źle, i psychicznie i fizycznie; w najlepszym wypadku ee coś dla zabawy po szkole za zgodą wszystkich, w najgorszym praktycznie forma zaawansowanego samookaleczania) i miłość (bardziej w takim niewinnym, wyidealizowanym znaczeniu, chociaż Ryba to Ryba on tak naprawdę zejdzie się z kimkolwiek i pozwoli robić ze sobą cokolwiek jeżeli tylko będzie czuć się chciany; całe szczęście nie miał żadnych traumatycznych sytuacji z tego powodu, ale jest to cecha która jest dla jego postaci i relacji jakie posiada ważna, bo bardzo się przelewa i na jego relację z Przemkiem, i z Miką), a że w modern au jest na dosyć słabej sytuacji w wieku tych 16 lat, to zaczyna niesamowicie na Przemku (który szybko staje się jego najlepszym przyjacielem) polegać, co samo w sobie nie jest super bo Przemek ma swoje głęboko zakorzenione problemy i nie wie do końca jak się zachowywać; nie jest świetnym oparciem dla Ryby i tak jak Ryba musi jeszcze dużo dojrzeć. Generalnie dla nich obu ta relacja jest jednocześnie super (bo się lubią i mają kogoś w swoim wieku na kim mogą polegać) i jednocześnie jest niesamowicie trudna do nawigowania, szczególnie kiedy ta granica między relacją stricte platoniczną a romantyczną zaczyna się zacierać. Przemek trochę boi się odezwać sam z siebie a Ryba woli się zabić niż powiedzieć co jest nie tak, zamiast tego wrzucając się w kolejny niezawodny outlet na wszystko za plecami Przemka, zanim ten się dowie i Ryba będzie czuć się jeszcze bardziej jak kompletny zjeb i wariat. Ogólnie relacja z Przemkiem zaspokaja Rybie potrzebę uwagi i bliskości (jako przyjaciel i ktoś w kim Ryba się może kochać; chociaż powiedziałbym że Ryba jest trochę zakochany w każdym w jego życiu) i jest dla niego bardzo, hm, odurzająca pod tym względem, bo jest relatywnie przyjemna, staje się trochę uzależnieniem, i nawet jeżeli sprawia mu jakieś przykrości, to Ryba jest mistrzem odkładania nieprzyjemnych myśli na półkę, do póki ta półka nie zapadnie się pod ich ciężarem. Gdybym pisał fanfik to skulminowałoby to się w jakimś kompletnym załamaniu psychicznym Ryby w którym przez przypadek zrobiłby sobie poważniejszą krzywdę (myślę że by go ciągnęło do wandalizmu i by rozbił szybę ręką kończąc z trochę silnym krwotokiem) i trochę nie mógłby uciekać dalej od rozmawiania o swoich problemach i by się musiał w końcu otworzyć na Przemka i by był wielki początek kompletnego codependency arc (win) który by później przeszedł w związek. boże dobra to wszystko brzmi trochę żałośnie okej to tyle Ryba nie ma depresji ani nic ma 16 lat i potrzebuje być chciany i kochany. okej to tyle pozdrawiam każdego kto to przeczytał papa feedback jest super jak coś kocham feedback
527 notes
·
View notes
Text
i might as well be drunk in love
“slut!” by taylor swift
benny cross x fem!reader / 1.4k words
idea: you’re drunk, and benny takes care of you after a long night out
tw: drinking, swearing, so fluffy it’s sickening
notes: this is my first big piece that I’ve wrote and omg it took FOREVER !! i haven’t been able to stop thinking about “the bikeriders” she literally consumes my every waking thought AHH !! anyway i hope you guys enjoy reading this:))
⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆
it’s just about 4 in the morning and you and benny just made it back home to your place. you’d been so busy this week due to picking up more shifts at the library so you would be able to pay off the rent by the end of the month, groceries, and afford to buy a little more thread to stitch up a pair of your jeans and the large tear on bennys jacket. not only was that stressful, but throughout the week you had to deal with some grouchy elderly women, preverted college boys (‘pinkos’ as zipco would call them), and multiple groups of chaotic elementary school students who were checking out their books for the semester, and only to have a slice of toast, scorching hot coffee with no milk OR sugar, and fucking prayer holding you together. so yes, this night out was a well deserved one. but who’s kidding? you needed that shit! now here you are, barely getting up the stairs to your apartment as benny holds onto you for dear life.
as you both stood outside of your apartment door, benny began digging for his copy of keys in his pocket while leaning you up against his side and adjusting his hold on your hip. he draped his jacket over you before you hopped onto his bike to head home, leaving him in his tattered sleeveless black shirt against the cold chicago air.
“sorry baby, turns out the key were in the other po-“ “y’arms are so pretty honey.. like-i like how they feel ‘round me” you cut him off with slurred words as you drunkenly gazed up at him.
“can’t believe i get to see them all t’time, for m’self, a-and nobody else gets ta have ‘em but me.. a’like when they hold me when it’s real cold..o-or hot.. or ‘round the pillows or the flowers ya get me.. or when ya’ cuddlin’ lula.. oh i hope she’s not t’cold, v’missed her so much.. she’s probably sad that her mama and daddy were gone all night-“ at this point benny could only chuckle as his girl jumped from talking about his arms to their sweet black cat lula, it made his heart swell.
once he got you into your apartment he began walking you straight towards your bed, as your giggles and drunk thoughts echoed down the hallway “no b-benny i don’t wanna t’sleep yet, i wanna watch t’bakin’ show on channel 6, they be makin some.. some of them valen..tines treats a-and i wanna try” you began to whine as benny sat you down at the edge of your bed, kneeling in front of you as he begins unbuckling the straps of your red kitten heels “yeah we can watch some baby, d’worry, jus’ wanna getcha out of these ‘nd this dress” “thought ‘ya liked me in this dress? grabbed these heels to match with em’” you said sadly, your eyes starting to droop.
benny looked up at you and could see the slight pout on your face, so he moved his left hand to caress your thigh “oh y’know i love this dress, but that tiny little nightie a’yours, that pretty pink flower in the middle that barely covers you up, takes the cake for me” he says as he moves closer to you “re-eally?” “yeah baby, she’s m’favorite” his voice gets muffled as he places some kisses on the tops of your thighs, still looking right back up at your sleepy eyes “but i love everythin’ that you wear.. especially when you wear nothing” he says with a smirk on his face, and had stopped your whining and shut you up instantly.
after getting your heels off benny helps you stand up to start taking off your clothes. the jacket was first to go, as he tossed it on top of your vanity chair. he then pushed the straps of your red gingham dress down which slowly began to fall to the floor. you were left in the dainty lingerie set you’d picked out for the night; the blush pink fabric with the lacy details matching the drunken flush on your face. benny takes his time to get a look at you, rubbing his callused hands up and down your sides. he knows that all the shifts you’ve picked up and the deadlines of payments have been making you stressed, so he just wants to take care of you tonight, although it won’t come close to repay you for all the sacrifices you make for him.
after benny unclasped your bra, he swiftly moved to your side of the bed and grabbed your linen night gown “arms up for me baby” you obliged, sleepily raising your arms above your head you momentarily close your eyes, enjoying the feeling of the soft fabric against your skin. but you felt something else. something running along your legs. was that fuzz? you didn’t wear socks with your heels tonight and benny already tossed your dress into the laundry bin. you were stumped until you heard a rumbling sound from beneath you. purring.
“oh lula! l-look honey s’lula! she’s purring up ‘gainst me!!” you gleamed to benny, as he too was receiving affection from lula. “she’s happy that her mama and daddy are back home, right honey? home?” benny ever so slightly teased, but out of love of his girls’ adorable rambles. “yeah. home” you said with a smile. now after changing benny walks you over to your side of the bed. he sat you down facing him, but paused briefly as he realized he forgot to take some of your jewelry off.
“one second mama, forgot to get this necklace and these hoops off, i know you sleepy but i’ll be quick” he said, quickly and gently taking them off “i told ya’ i ain’t sleepy.. gotta.. we gotta still watch our show ‘member?” “y’right baby, our show” a chuckle left his mouth; of course he remembered, but he wanted you to take the credit for remembering about it as you were fighting to stay awake. “what would i do without you baby? hmm?” “d’know ben-baby, but don’t worry, y.. ya’ have me” “and you have me baby. m’sweet baby” benny’s words became muffled as he held your jaw and kissed you deeply before placing your jewlery down on the nightstand. you were finally lying down after benny got you comfortable. he then quickly stripped down to his boxers and swapped his black shirt for a white wifebeater before joining you in bed.
just by looking at you he could tell that you were barely awake, but sticking to his word, he turned the tv onto channel 6, as clips of a dessert with chocolate and some kind of fruit in it come across the screen. strawberries? or raspberries? hell, cherries? he could not tell.
as the sounds of the baking show filled the room benny shifted you closer to him, so you could rest on his chest. “did you have a good time tonight baby? i know you’ve been excited about this meeting all week” he asked you softly. you let yourself finally close your eyes, knowing that it was okay to rest now “s’so fun.. ears are ringin’ a lil.. but had so fun with t’girls, and t’club,” benny notices that your sentences are making less sense as you are just moments away from knocking out, but he was able to make out one coherent sentence of yours before that “but i had t’most fun with ya’ tonight.. ya’ lit up m’whole night honey” seconds away from slipping into your own dream land, he had to admit, you saying that so effortlessly made his breath hitch in his throat. he didn’t have a care for anything outside the club until he met you, and you have completely flipped his life upside down because of it. it gave him meaning to ride home late at night knowing he was coming back home to you. it gave him purpose to always come back to you, regardless of what���s going on through his mind. you are there for him, you are there to care for him, laugh with him, cry with him, and to just love him for the person he is. you are there for him. you are it for him “and you light up my life baby, my light”
he reaches his hand over to turn off the little lamp on his side of the bed and when he turned his head back to look at you, you were fast asleep; soft snores leaving your mouth. he could only smile, knowing that you can get the deserved rest you’ve needed “love you so much sweet girl, with my whole heart” he kisses the top of your head as lula leaps onto the bed to join her mama and daddy for cuddles.
peace and quiet at last.
#hey yall..#im cooked#i just need a man#austin butler#austin butler x reader#benny cross#benny cross x reader#the bikeriders#the bikeriders x reader
372 notes
·
View notes
Note
thoughts about atenista conyo party boy hee and thomasian conservative reader na everytime nakikita ang e/o sa pop up or xylo. tas nagmomol na sa gedli (sana mapansin deprive na aq sa tagalog smut eh /hj)
GAGO TANGINA DJEKDJWKDJDJXBD
pairing: hee x reader 🔞🔞🔞🔞
warning:Dom Hee! Sub reader! bj, public sex if you squint, KABASTUSAN
Heeseung is everyone's dream. Isang sikat na Atenean. Pogi, matalino, mayaman, at reserved na tao. Kasali siya sa pitong sikat na magkakaibigan sa university. Kung saan gagawin lahat ng fan girls nila ang lahat mapansin lang nila, lalong lalo na ni Heeseung na walang pakialam sa kasikatan at sa mga lalake at babaeng nagkukumahog magpapansin sakanya.
Pagpatak ng Biyernes ay dito na nagsisimula ang kasiyahan ng pito. Maliban sa pagtambay sa court, tambay rin si Heeseung sa parties at clubs.
Heeseung chuckled and shut his phone. Aminin man niya o hindi totoo ang sinabi ni Jay.
He's been eyeing a girl from the club. Halos buong gabi siya hindi mapakali kakalinga at hanap and finally he found her. For Seung, she's sexy, alluring, napakaganda, nakakaulol. The way she laugh with her friends wearing a tight black dress that hugs her curves. The way she dances and enjoys the music that night hits different with him. Napakahinhin... sure marami na siyang nakitang mga babae sa clubs at parties. Pero lahat sila parepareho lang. Hindi maintindihan ni Heeseung ang nararamdaman basta at mahalaga makuha ka niya. And he did.
Sa condo niya, nakatuwad at inuungol ang pangalan niya.
"Napakahinhin mo sa labas, hindi nila alam puta lang kita." Hindi na kayo nakaabot ng kama at napunit na ni Heeseung ang suot mong dress na pinilit pasuot sayo ng kaibigan mo. Palagi kang tumatanggi sa mga parties na aya niya pero palagi ka rin nitong napapapayag.
Hindi mo rin alam kung anong pinainom sayo ng lalaking katalik mo at napapayag ka niya sa mga gusto niyang pagawa saiyo. Halikan sa madilim na parte ng clubs, blowjob sa comfort room ng parties, at kantutan sa parking lot. Wala ng pakialam kung yumuyugyog nang matindi ang sasakyan o may makakita man sainyo dahil hindi gaanong tinted ang sasakyan ng binata.
Hindi ka nagrereklamo dahil ginusto mo rin ito. Natatakot ka lang sa iisipin ng ibang tao dahil kilala ka bilang conservative na babae.
"Hee, t-tangina naman! please po" ungol mo nang sinagad niya ang pag ulos sa loob ng mainit mong puke. Wala na ring saplot si Heeseung maliban sa itim nitong t-shirt na sobrang bango.
"Napaka landi mong umungol, alam ba to ng mga kaibigan mo?" natawa si Heeseung ng maramdaman ang panginginig ng binti mo kaya lalo niyang binilisan ang pagkadyot sa puke mong naglalawa at namumula mula na.
Mahigpit ang pagkakahawak ni Heeseung sa magkabila mong bewang na tiyak na magkakaroon ng pasa kinabukasan.
Ramdam na ramdam mo si Heeseung sa loob ng puke mo at lalong nakadagdag sa sarap ng sensayon ang paglamas niya sa naglalakihan mong suso na paborito niyang kagatin at iwanan ng marka. Lalo nga itong lumaki dahil panay lamas niya nito.
"y/n malapit na ko, luhod na bilis" sabay hugot ni Heeseung ng kanyang titi sa loob mo at pwersahan kang tinapat sa namamasa niya titi at pinasok ito sa bibig mong nakaabang na. Heeseung released his load into your mouth.
Napakababoy ngunit napakasarap maging puta niya, inumin ang tamod niya at maging alipin niya sa kama. Nasisiraan ka man ng bait dahil sa libog pero yoon ang totoo. Iba ang mundo mo kapag kasama mo si Heeseung, at gusto mo kapiling mo nalang siya palagi.
"Tanginang bibig yan sarap kantutin, gusto mo yon y/n? kantutin ko bibig mo?" hingal ng lalaki at napatango ka nalang.
===============================
This is really short tangina. Tanginang writer's block to taon ata bago ako makaahon. Will probably write a part two.
or send me ideas and prompts sa ask! hehe
#nini thoughts#lee heeseung#nini ask#enhypen#heeseung enhypen#enhypen heeseung#lee heeseung enhypen#heeseung#filo smuts#enhypen filo smuts#enhypen au
226 notes
·
View notes
Text
Since you guys really liked my post about which songs from heathers fit the Billford Ship here's a part two though this time the songs are mostly just random ones I thought of and haven't really seen other people mention that much
The Moon Will Sing by the crane wise
Nobody by the crane wives
People Eater by sodikken
Mystery meat by sodikken
I Hold Your Hand In Mine by Tom Luther
Rät by Penelope Scott
And last but not least is this pretty old song from a very popular czech singer (because sometimes you understand that a song was not meant to be interpreted as being creepy but boy does it sound creepy to you)
Odnauč se říkat ne by Karel Gott
Lyrics with translation (if there's a / it's because I couldn't pick which translation I wanted to use so I used to both so it's two different translations of the same phrase)(🥺please read I translated it myself & tell me if you read them.)
-----------------------------------------
Tak se mi zdá, prostě to cítím
[So it seems to me, I just feel it]
Mohla bys být ta, co jsem hledal
[you could be the one I've been looking for]
Všechny, co dřív jsem znal, jsem rázem zapomněl
[all the ones I've known I've suddenly forgotten]
Jen úsměv Tvůj teď potkávám
[only your smile I now recognise]
Před Tebou módní hvězdy blednou
[Fashion stars pale before you]
I nejhezčí před Tebou zapadá
[even the most beautiful is setting]
A pokud chybu máš, tak jen tu jedinou
[and if you have a flaw, then only one]
Kterou chci napravit teď já
[which I now what to fix]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
To jediné ti nesluší
[that's the only thing that doesn't suit you]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
Mě vůbec bát se nemusíš
[you don't have to be afraid of me at all]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
I když se známe jenom chvíli
[even though we know each other just a moment]
Tvůj obraz můžu kreslit zpaměti
[I could paint you from a memory]
A jestli cítíš to, co právě cítím já
[and you're feeling what I'm currently feeling]
Pak to bude láska století
[then this will be a love of the century]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
To jediné ti nesluší
[that's the only thing that doesn't suit you]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
Mě vůbec bát se nemusíš
[you don't have to be afraid of me at all]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
To jediné ti nesluší
[that's the only thing that doesn't suit you]
Odnauč se říkat ne
[learn to stop saying no/unlearn saying no]
Mě vůbec bát se nemusíš
[you don't have to be afraid of me at all]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
Abys byla nejlepší
[for you to be the best]
Stačí to jedno jediné
[Just that one thing is enough]
Jinak budu muset
[or else I'm gonna have to]
Ohlídnout se po jiné
[look for another]
#me talking#billford#bill x stanford#bill x ford#ford x bill#stanford x bill#the book of bill#bill cipher#ford pines
29 notes
·
View notes
Text
Destinée Ensorcelée
Chapitre 3 : Bienvenue sur la route
⚝──⭒─⭑─⭒──⚝
La pièce était enveloppée d'une atmosphère chargée d'anticipation. Les murs, couverts de livres anciens et de symboles mystiques, semblaient vibrer au rythme des pensées d'Ivana. Elle faisait les cent pas, ses pieds glissant légèrement sur le sol en bois poli, tandis qu'Agatha l'observait avec un mélange de bienveillance et d'amusement.
« Ivana, arrête de marcher comme ça, » lança Agatha en s'approchant. « On dirait un enfant de quatre ans qui attend Noël. »
Ivana s'arrêta brusquement, levant les yeux vers Agatha. Son visage trahissait une lutte entre l'anxiété et l'envie de rire. Elle haussait les épaules, un geste à la fois de désespoir et de résignation.
« Je sais, mais c'est quand même stressant comme situation. On attend toutes les autres sorcières, et si quelque chose ne se passe pas comme prévu ? »
Agatha s'approcha un peu plus, une lueur de compréhension dans ses yeux. « Écoute, » répondit Agatha avec fermeté, « chaque sorcière ici a ses propres raisons de vouloir faire partie du coven ne t'en fais pas elle vont venir . »
Ivana hocha lentement la tête, commençant à se détendre sous le regard apaisant de son amie. « D'accord, d'accord.»
La pièce était éclairée par la lumière dorée du soleil couchant qui filtrait à travers les rideaux légers, projetant des motifs délicats sur le sol en bois. Agatha, avec ses cheveux châtains tombant en boucles autour de son visage, se tenait là, les bras croisés, un sourire espiègle sur les lèvres. Elle observait Ivana, qui était assise sur le canapé, ses jambes croisées, trahissant son agitation.
« De toute façon, tu as toujours été impatiente, » lança Agatha, son ton léger, presque taquin.
Ivana lâcha un rire nerveux, une note d'irritation dans sa voix. Elle leva les yeux vers Agatha, ses pupilles sombres reflétant une lueur de défi.
« Comme si tu avais été présente dans ma vie pour le savoir, » rétorqua-t-elle, un sourire amer se dessinant sur ses lèvres.
Agatha, toujours confiante, haussait les épaules, ses yeux pétillants d'une malice familière. « Oui, j'ai été présente durant une partie de ta vie, » affirma-t-elle, sa voix pleine de conviction.
Ivana, se redressant légèrement, plissa les lèvres, une ombre de tristesse traversant son visage. « Tu ne peux pas juger, vu que tu n'es pas restée longtemps dans ma vie, » dit-elle, sa voix tremblant légèrement.
Agatha, ne se laissant pas abattre, répliqua avec un éclat de rire. « C'est parceque ta très cher mère m'a jeté un sort. »
Ivana, les poings serrés, sentit une vague de frustration l'envahir. « Ça n'a rien à voir ! Wanda t'a jeté le sort de rester la voisine gentille mais envahissante, donc tu aurait très bien pu continuer à prendre des nouvelles de moi. »
Un silence pesant s'installa alors, rempli de non-dits. Ivana, bien qu'elle ne le formulât pas, se sentait abandonnée par Agatha. La douleur de la solitude s'insinuait en elle, lui rappelant que, malgré les rires et les souvenirs partagés, une distance invisible s'était creusée entre elles. Les souvenirs d'anciens éclats de rire résonnaient dans sa tête, mais la réalité de leur situation actuelle lui pesait lourdement sur le cœur.
Agatha ouvrit la bouche pour répondre à l'accusation d'Ivana, mais avant qu'elle puisse articuler une réponse, la porte du salon s'ouvrit avec fracas. Un groupe de sorcières entra, apportant avec elles une vague d'énergie et d'excitation. La pièce, déjà baignée de lumière dorée, sembla s’illuminer davantage à leur arrivée.
« Désolées pour le retard ! » s'exclama Jen, sa voix résonnant joyeusement dans l’espace.
« On a failli être en retard à la réunion, » ajouta Alice, une sorcière à la chevelure noire comme l'ébène, qui s'avança avec assurance. « Mais nous sommes là maintenant, et c’est tout ce qui compte ! »
Ivana, voyant Lucillia entrer dans le groupe, ne put s'empêcher de sourire. La jeune sorcière, bien plus jeune qu'Agatha et les autres, avait un air pétillant et une énergie contagieuse. Elle se tenait un peu en retrait, mais son regard brillant trahissait son enthousiasme.
☆○o。 。o○☆
Le coven passa le portail scintillant, un frisson d'excitation parcourant l'air. Ils se retrouvèrent soudain dans une forêt enchantée, baignée de lumière dorée. Les arbres, aux troncs tordus et aux feuilles multicolores, semblaient chuchoter des secrets anciens. Des fleurs luminescentes parsemaient le sol, illuminant le chemin de couleurs vives, et des petites créatures aux plumages éclatants voletaient entre les branches, ajoutant à l'atmosphère féerique.
« Regardez cette beauté ! » s'exclama Alice, ses yeux pétillants d'émerveillement alors qu'elle levait les bras comme pour embrasser la magie qui les entourait.
« Oui sublime. Aller nous devons commencer à marcher. »Dit alors Agatha
À ces mots, le groupe se mit en mouvement, leurs pas résonnant doucement sur le tapis de feuilles croustillantes. Lucillia et Ivana se retrouvèrent en tête, avançant avec curiosité sur le chemin sinueux qui s'étendait devant elles. Le doux parfum des fleurs et le chant des oiseaux créaient une mélodie apaisante. Alors qu'elles avançaient, Lucillia aperçut un détail fascinant.
« Attends, Ivana, » dit-elle, fascinée, en désignant le cou d'Ivana. « Ton tatouage, cette petite colombe, elle est super belle ! »
Ivana se tourna, un sourire timide illuminant son visage, ses yeux brillants de fierté. « Merci, Lucillia. C'est un symbole de purté pour moi. J'aime l'idée qu'elle me rappelle de rester honnête même dans les moments difficiles et de ne pas faire les même erreur que ma mère »
À quelques pas derrière, Agatha et Lilia observaient la scène avec une expression moins enthousiaste. Agatha plissa les yeux, un frisson d'inquiétude traversant son esprit.
« Je n'aime pas ça, » murmura-t-elle à Lilia, sa voix teintée de méfiance. « Elles semblent trop proches, comme si elles oubliaient pourquoi nous sommes ici dit à ta protégé de ne pas s'approcher d'Ivana. »
Lilia hocha la tête, ses pensées s'égarant dans les implications de cette nouvelle amitié. « Ma protégé ? Non mais je rêve. Retiens toi Agatha tu vas finir verte comme la sorcière de l'ouest. » répondit-elle, scrutant les alentours, comme si elle pouvait sentir une présence invisible.
Lilia se tenait légèrement en retrait, observant la dynamique qui se tissait entre Ivana et Lucillia. Bien qu'elle n'ait pas verbalement exprimé son accord avec les inquiétudes d'Agatha, une partie d'elle-même ressentait la même chose. Une tension subtile flottait dans l'air, comme si la forêt elle-même retenait son souffle, attentive à leurs émotions.
Lucillia, avec son sourire radieux et son énergie contagieuse, semblait incarner une lumière qui attirait Lilia. Chaque éclat de rire et chaque geste gracieux de Lucillia éveillaient en elle une curiosité et un désir d'approfondir leur lien. Lilia se sentait attirée par cette connexion inexplicable, comme si elles partageaient un secret que seules elles pouvaient comprendre.
Lilia, ne pouvait s'empêcher de ressentir une affinité grandissante pour Lucillia, une complice potentielle dans cette aventure magique.
Les couleurs vibrantes de la forêt semblaient refléter son dilemme intérieur. Les feuilles scintillantes dansaient au gré d'une brise légère, et les fleurs luminescentes éclairaient le chemin, tout en symbolisant la beauté et la fragilité des relations. Lilia se demandait si elle pourrait vraiment se permettre de laisser cette connexion avec Lucillia s'évanouir.
Elle se tourna vers Lucillia, qui était en train de ramasser une fleur éclatante, ses yeux brillants d'enthousiasme. Lilia sentit son cœur se serrer à l'idée de perdre cette opportunité. Elle voulait s'ouvrir à cette nouvelle amitié, mais les choses étaient compliqué.
Dans ce moment suspendu, Lilia prit une profonde inspiration, se promettant de trouver un moyen d'équilibrer ses sentiments. Elle se rendit compte que, même si elle n'avait pas encore trouvé les mots pour exprimer son accord avec Agatha, elle ne pouvait ignorer la magie qui se tissait avec Lucillia. La forêt, avec ses mystères et ses merveilles, devenait le témoin silencieux de ce combat intérieur, une toile de fond pour un choix qui pourrait changer le cours de leur aventure.
Agatha se tenait à l'écart, ses yeux rivés sur Ivana, qui riait avec Lucillia au loin. Une vague de mécontentement l'envahit, et elle ne pouvait s'empêcher de ressentir une pointe de jalousie. Leurs rires résonnaient dans l'air, mais pour Agatha, chaque éclat de joie de Lucillia était comme une flèche, transperçant le lien fragile qu'elle partageait avec Ivana.
Elle se remémora son enfance, lorsque le monde semblait plus simple. À l'époque où elle était encore 'Agnes', Agatha avait passé d'innombrables heures avec Ivana, tissant des souvenirs indélébiles.
Maintenant, en voyant Ivana s'épanouir en tant qu'adulte, Agatha ressentait une lutte intérieure. D'un côté, elle voulait voir Ivana heureuse, mais de l'autre, l'idée que quelqu'un d'autre puisse se rapprocher d'elle la dérangeait profondément. C'était comme si Lucillia menaçait de lui voler une part de ce qu'elle considéré comme précieux.
Agatha se questionnait sur ses véritables sentiments. Était-ce une simple possessivité, un écho de son attachement d'antan, ou bien une envie plus profonde de garder Ivana pour elle seule ? Cette ambivalence la tourmentait, et elle se sentait tiraillée entre le désir de protéger leur amitié et la peur de perdre Ivana au profit de Lucillia.
Elle observa chaque geste de Lucillia, chaque sourire échangé, et un sentiment d'inquiétude grandissait en elle. Agatha se demandait si elle pouvait vraiment faire confiance à cette nouvelle présence dans la vie d'Ivana. La forêt, témoin silencieux de cette lutte émotionnelle, semblait vibrer autour d'elle, accentuant la tension qui régnait dans son cœur.
☆○o。 。o○☆
La forêt n'était pas vide, loin de là. Une ambiance mystérieuse flottait dans l'air, presque palpable. À l'autre bout de la forêt, un homme se tenait là, silhouette énigmatique au milieu des arbres imposants. Il était vêtu de cuir, une tenue qui épousait parfaitement son corps, lui donnant un air à la fois dangereux et séduisant.
Son manteau noir, long et usé, flottait légèrement autour de lui, comme s'il était en harmonie avec le souffle du vent. Les coutures étaient délicates, ornées de motifs subtils qui semblaient raconter une histoire ancienne. Sous ce manteau, il portait une chemise sombre, et ses pantalons en cuir étaient ajustés, accentuant sa stature imposante.
Son visage était partiellement caché par une ombre, mais ses yeux brillaient d'une lueur malicieuse, presque hypnotique. Il avait des cheveux sombres, légèrement ondulés, qui tombaient sur son front, ajoutant à son allure mystérieuse. La forêt, avec ses bruits de feuilles et ses murmures de créatures, semblait se taire en sa présence, comme si même la nature reconnaissait la puissance qui émanait de lui.
L'homme mystérieux se tenait au milieu de la forêt dense, entouré de grands arbres aux troncs noueux, leurs feuilles bruissant doucement sous le souffle du vent. Soudain, il sentit une présence, une énergie sombre et familière qui envahissait l'air. Les sorcières approchaient, et leur aura maléfique perturbait l'harmonie de la nature autour de lui.
Il ferma les yeux, cherchant à se concentrer, imaginant un accueil horrible à leur donner, une confrontation qui pourrait faire trembler même les plus courageux. Dans son esprit, il voyait des ombres se mouvoir, des rires sinistres résonner dans la nuit.
Tout à coup, il ressentit une chaleur intense dans sa main. Sa dague, toujours à ses côtés, commença à s'illuminer d'une lueur éclatante, projetant des reflets argentés sur son visage marqué par l'angoisse. Le métal scintillait comme s'il était animé d'une vie propre, réagissant à la menace qui approchait.
"Non, c'est impossible..." murmura-t-il, sa voix tremblante trahissant son choc. Il ouvrit les yeux, fixant la dague avec une intensité renouvelée, réalisant que cet éclat n'était pas simplement un phénomène. Cela signifiait quelque chose, une connexion avec les sorcières, un appel à l'action.
Il se redressa, le cœur battant, prêt à affronter ce qui allait venir. L'atmosphère était chargée de tension, et il savait que le moment de la confrontation était proche. Les sorcières, avec leurs rituels et leurs pouvoirs, n'étaient pas là pour négocier. Il devait se préparer à défendre son domaine, à utiliser la force de la dague illuminée pour contrer leur magie.
☆○o。 。o○☆
Le coven avançait prudemment sur le chemin qui leur avait été indiqué, l’atmosphère chargée d’une tension palpable. Les arbres, sombres et tordus, semblaient chuchoter des secrets alors qu’elles progressaient, sans vraiment savoir où cette route les mènerait. Soudain, au loin, une silhouette se dessina : une maison isolée, ses fenêtres sombres comme des yeux vides.
« Il faudrait qu’on entre pour voir ce qui se passe, » proposa Alice, sa voix brisant le silence pesant. Elle se tourna vers ses compagnes, déterminée mais visiblement nerveuse.
Lucillia, les sourcils froncés, n’était pas rassurée par l’idée. « Et si c’est un piège ? » murmura-t-elle, ses yeux scrutant les ombres autour d’elles.
Mais alors, elle croisa le regard de Lilia, qui lui offrit un sourire apaisant. Ce simple échange lui redonna un peu de courage.Ivana, un peu en retrait, observa Agatha. Leurs yeux se rencontrèrent, et dans cette connexion silencieuse, une compréhension mutuelle s’établit. Agatha, avec un soupçon de bravoure, s’avança vers la porte. Elle prit une profonde inspiration, puis, avec une main ferme, elle saisit la poignée et l’ouvrit lentement. Le grincement de la porte résonna dans l’air frais du crépuscule, ajoutant une note de mystère à leur aventure.
Lorsque les femmes franchirent le seuil de la maison, une atmosphère étrange et fascinante les enveloppa. L’air semblait vibrer autour d’elles, chargé d’une énergie mystérieuse. À peine avaient-elles posé le pied à l’intérieur qu’un éclair de lumière éblouissant jaillit, les enveloppant dans un halo scintillant.
En un instant, leurs vêtements de tous les jours se transformèrent. Les robes colorées et les jupes légères se métamorphosèrent en armures brillantes, ajustées et ornées de motifs guerriers. Les cuirs et les métaux scintillaient sous la lumière, et chaque femme se retrouva vêtue d’une tenue qui évoquait la force et la bravoure.
Ivana :
Lucillia :
Le regard d'Agatha se posa immédiatement sur Ivana, captivé par sa présence. La pièce était baignée d'une lumière dorée, et chaque rayon semblait mettre en valeur la beauté d'Ivana. Son visage, délicatement sculpté, affichait un sourire qui illuminait son regard.
Ses cheveux, longs et ondulés, tombaient en cascade sur ses épaules, capturant la lumière et créant un halo autour d'elle. À chaque mouvement, ils semblaient danser, attirant encore plus l'attention d'Agatha.
À cette vue, un sourire involontaire se dessina sur les lèvres d'Agatha. Elle ressentit une montée d'admiration, une chaleur douce qui s'empara de son cœur. Ivana était non seulement belle, mais elle dégageait une sensualité naturelle, une confiance en soi qui la rendait encore plus séduisante. Cependant, cette pensée fit frémir Agatha. Elle secoua la tête, comme pour chasser cette idée de son esprit, consciente que ces sentiments pourraient compliquer leur liens. Son esprit était en émoi, tiraillé entre admiration et la crainte de franchir une ligne qu'elle ne voulait pas dépasser.
Lilia se tenait là, absorbée par la silhouette de Lucillia. Sa tenue de guerrière, faite de cuir et de métal, épousait parfaitement ses formes, accentuant sa beauté naturelle. Les détails de son armure, avec ses ornements délicats et ses inscriptions anciennes, racontaient une histoire de bravoure et de force. Chaque pièce semblait conçue non seulement pour la protéger, mais aussi pour mettre en valeur sa grâce.
Les épaules de Lucillia étaient recouvertes d'épaulières finement travaillées, qui brillaient sous la lumière ambiante, tandis que sa ceinture, ornée de runes mystérieuses, marquait sa taille avec élégance. Lilia ne pouvait s'empêcher de remarquer la façon dont les cheveux de Lucillia, tressés avec soin, tombaient en cascade sur son dos, ajoutant une touche de féminité à sa présence guerrière.
Alors qu'elle observait chaque détail, Lilia ressentit une montée d'émotions qu'elle n'avait pas anticipée. Son cœur battait plus vite et son esprit commença à vagabonder vers des pensées plus intimes, des scénarios qui la faisaient rougir. Elle se reprit rapidement, consciente du chemin que prenaient ses pensées.
Pour détourner son attention, Lilia s'éclaircit la voix et, avec une légèreté feinte, demanda :
"On doit s'attendre à quoi ?" Cette question, bien qu'anodine, était une tentative de ramener la conversation sur un terrain plus sûr, tout en cachant le tumulte qui régnait dans son esprit.
Alice se tenait au milieu du groupe, ses yeux scrutant les visages des autres, son esprit en proie à l'incertitude. Elle prit une profonde inspiration avant de s'adresser à ses amis.
"Je ne sais pas du tout," avoua-t-elle, sa voix trahissant une légère tremblement.
Elle se sentait perdue, comme si les réponses qu'elle cherchait se cachaient dans l'ombre des arbres qui les entouraient.Jen, qui se tenait à côté d'elle, tourna la tête vers Agatha, une lueur d'espoir dans ses yeux.
"Tu devrais savoir, Agatha," dit-elle avec une certaine impatience. "Tu as déjà fait la route, non ?"
Agatha, les bras croisés, baissa légèrement le regard, semblant peser ses mots.
"Oui, mais la route change en fonction du Coven," expliqua-t-elle, la voix empreinte de sérieux. "Je ne peux pas vraiment dire ce qui va se passer. Chaque fois, c'est différent."
Les autres échangèrent des regards inquiets, l'atmosphère devenant de plus en plus tendue. Alice sentit son cœur s'accélérer, l'angoisse s'installant dans son estomac.
"Et si on se perdait ?" demanda-t-elle, la peur transparaissant dans sa voix.
Jen hocha la tête, cherchant à apaiser l'atmosphère. "On va trouver notre chemin, ensemble," ajouta-t-elle avec un sourire encourageant, même si elle-même n'était pas si sûre.
Lucillia avançait lentement vers les étagères poussiéreuses, ses doigts glissant sur les couvertures des livres anciens. L'air était chargé d'une odeur de vieux papier et de cuir, et chaque pas qu'elle faisait semblait résonner dans le silence oppressant de la maison. Elle se pencha pour examiner un tome relié en cuir, ses pages jaunies par le temps, espérant y trouver une solution pour échapper à cet endroit mystérieux.
Pendant ce temps, Ivana, attirée par un objet ancien qui brillait faiblement dans un coin de la pièce, s'approcha avec curiosité. Elle découvrit un couteau au manche délicatement sculpté, dont la lame semblait scintiller sous la lumière tamisée. Elle le prit en main, fascinée par sa beauté.
"Regardez ça," dit-elle en se tournant vers les autres femmes, un sourire émerveillé sur le visage.
Mais à cet instant précis, un grondement sourd résonna à travers les murs de la maison, et le sol commença à trembler sous leurs pieds. Alice, surprise, leva les yeux vers Ivana, l'inquiétude se lisant sur son visage.
"Qu'est-ce que tu as fait ?" demanda Alice sa voix trahissant une panique grandissante.
Ivana, un peu déconcertée, secoua la tête. "Rien, j'ai juste pris ça," répondit-elle, levant le couteau pour le montrer, comme si cela pouvait apaiser la situation.
Les murs semblaient vibrer, et des livres tombèrent des étagères, créant un bruit assourdissant.
"Tu es sûre que ça ne vient pas de ce couteau ?" s'exclama Lucillia, ses yeux écarquillés par la peur.
"Je ne sais pas ! Peut-être que c'est un symbole ou quelque chose comme ça," répondit Ivana, son enthousiasme initial se transformant en nervosité.
Alice, qui observait la scène, intervint. "Mettez-le de côté, Ivana ! Peut-être que c'est dangereux," suggéra-t-elle, sa voix ferme mais teintée d'inquiétude.
Alors que Lucillia, Ivana et Alice reprenaient leur souffle après le tremblement, une lumière éclatante illumina la pièce. Subitement, une femme apparut, ses yeux flamboyants et son visage marqué par une détermination féroce. Elle leva les bras, et une flamme jaillit de sa bouche, illuminant la pièce d'une lueur inquiétante.
"Rendez-moi ce couteau !" cria-t-elle, sa voix résonnant comme un écho dans l'obscurité.
Les sorcières, terrifiées, échangèrent des regards paniqués avant de se précipiter vers une porte au fond de la pièce.
"Vite ! Dans la chambre !" s'exclama Lucillia,
Le coven se précipitèrent à l'intérieur, fermant la porte derrière elles juste à temps pour entendre le souffle de feu frapper le bois.
"C'est ce couteau qu'elle veut !" s'écria Lilia, les yeux brillants d'une détermination nouvelle. "C'est avec ça qu'il faut la battre !"
Ivana, le cœur battant, se tourna vers ses amies. "Dans se cas j'y vais !" déclara-t-elle, sa voix pleine de courage.
Agatha, la plus sage du groupe, s'approcha d'Ivana, posant une main apaisante sur son épaule.
"Non, attends ! Ce n'est pas une simple bataille. Nous devons réfléchir," tenta-t-elle de la dissuader, son regard sérieux. "Cette femme est puissante. Nous devons trouver un moyen de la neutraliser sans la provoquer davantage tu n'a pas de pouvoir.."
Ivana sentit son cœur se gonfler à ces mots. Elle savait qu'Agatha tenait à elle, mais elle ne voulait pas l'admettre. Elle plongea son regard dans celui d'Agatha, cherchant à déceler la profondeur de ses émotions. Les yeux d'Agatha brillaient d'une lueur protectrice, et Ivana ne pouvait s'empêcher de sourire, même si elle essayait de rester sérieuse.
"Attention, Agatha," commença Ivana, un ton taquin dans la voix. "Si je ne te connaissais pas, je dirais que tu t'inquiètes pour moi." Elle lui fit un clin d'œil espiègle, un éclat de malice illuminant son visage.
vana poussa la porte avec détermination, les gonds grincèrent légèrement, brisant le silence pesant de la pièce. Devant elles se tenait une femme au visage marqué.
"On ne vous a jamais dit que ce n'était pas bon de fumer ?" lança Ivana, sa voix pleine de défi, tandis qu'elle scrutait la femme avec une intensité qui ne laissait pas de place au doute.
La femme, visiblement irritée par le commentaire, esquissa un sourire sinistre avant de cracher une gerbe de feu, une flamme vive qui jaillit de sa bouche comme un dragon en colère.
Ivana, réagissant rapidement, brandit un couteau au-dessus de sa tête, le métal brillant à la lumière vacillante. Un mur de protection avec la lame, un éclat d'acier qui semblait défier les flammes.
À côté d'elle, Lilia tira Lucillia vers elle, l’enveloppant dans un geste protecteur. Elle avait besoin de sentir sa présence, de la savoir à ses côtés face à cette menace.
"Reste près de moi, Lucillia," murmura-t-elle, sa voix tremblante trahissant son anxiété.
Lucillia, bien que légèrement hésitante, hocha la tête, cherchant du réconfort dans la chaleur de Lilia.Agatha, en retrait, observait la scène avec une angoisse palpable. Ses yeux s'écarquillèrent alors qu'elle voyait les flammes danser, et son cœur battait la chamade. Elle savait que la situation devenait de plus en plus dangereuse, et chaque instant comptait.
La tension était à son comble, et le combat entre le feu et le métal semblait figé dans le temps, chaque personnage jouant son rôle dans ce drame inattendu.
☆○o。 。o○☆
L'épreuve était enfin terminée, et les sorcières se rassemblaient autour d'un feu de camp crépitant, la lumière dansant sur leurs visages fatigués. Les ombres des arbres environnants semblaient s'étirer et se contorsionner, comme si elles écoutaient attentivement les murmures des sorcières. La chaleur du feu contrastait avec l'air frais de la nuit, apportant un certain réconfort après les épreuves qu'elles venaient de traverser.
Ivana, assise légèrement à l'écart, fixait les flammes avec une intensité troublante. Ses pensées étaient en désordre, un tourbillon d'émotions qu'elle ne parvenait pas à mettre en mots. Les événements récents la hantaient : l'épreuve dans le labyrinthe de flammes, les visions troublantes qu'elle avait rencontrées, et surtout, la réapparition d'Agatha. Pourquoi maintenant ? Pourquoi ici ? Ces questions tourbillonnaient dans son esprit, la laissant perplexe et anxieuse.
Les autres sorcières discutaient à voix basse, partageant des histoires et des rires pour alléger l'atmosphère, mais Ivana se sentait déconnectée. Chaque rire semblait résonner comme un écho lointain, tandis qu'elle se débattait avec ses propres pensées. Elle se rappelait les moments passés avec Agatha, les secrets qu'elles avaient partagés, et la trahison qui avait suivi. La voir à nouveau, vivante et pleine de vie, était à la fois un soulagement et une source de confusion.
Dans son cœur, une question persistait : comment pouvait-elle faire confiance à Agatha après tout ce qui s'était passé ? La réponse lui échappait, et alors qu'elle regardait les étoiles scintiller dans le ciel, elle savait qu'elle devait trouver une solution, non seulement pour elle-même, mais aussi pour le groupe qui comptait sur elle.
Agatha s'approcha d'Ivana, ses pas légers sur le sol recouvert de feuilles mortes, le crépitement du feu de camp en arrière-plan. Elle observa le visage d'Ivana, marqué par l'inquiétude et la fatigue. Les flammes dansaient, projetant des ombres sur son visage, accentuant l'air préoccupé qui l'entourait. Agatha sentit une boule d'inquiétude se former dans sa poitrine.
Elle s'accroupit près d'Ivana, se penchant légèrement pour lui chuchoter doucement à l'oreille :
"Qu'est-ce qui ne va pas ?" Sa voix était douce, presque un murmure, comme si elle craignait de briser le fragile silence de la nuit.
Ivana tourna lentement la tête vers elle, ses yeux reflétant une lueur de gratitude mêlée à de la tristesse.
"Je suis juste fatiguée," répondit-elle, sa voix à peine audible, mais suffisamment claire pour qu'Agatha l'entende.
Elle lui offrit un fin sourire, un geste qui semblait cacher des montagnes d'émotions non exprimées.Agatha ne pouvait s'empêcher de ressentir une profonde empathie. Elle savait que la fatigue d'Ivana n'était pas seulement physique, mais aussi émotionnelle, le poids des événements récents pesant lourdement sur ses épaules.
"Je vais me coucher," dit Ivana en se dirigeant vers un coin plus tranquille, où elle pourrait réfléchir sans être dérangée.
Agatha la regarda s'éloigner, un mélange de préoccupation et de détermination dans son cœur. Elle savait que la nuit serait longue pour Ivana, mais elle espérait qu'avec le temps, elle trouverait la force de partager ses pensées.
Lucillia était assise près de Lilia, le crépitement du feu de camp illuminant leurs visages. Les flammes dansaient, projetant des ombres dansantes autour d'elles, créant une atmosphère chaleureuse malgré la fraîcheur de la nuit. Lucillia tourna la tête vers Lilia, ses yeux brillants de gratitude.
"Merci d'avoir veillé sur moi pendant l'épreuve," dit-elle, sa voix douce mais pleine d'émotion.
Les mots flottaient dans l'air comme des étoiles, et Lilia sentit son cœur se réchauffer à cette reconnaissance.Lilia, touchée par les remerciements de Lucillia, se pencha légèrement en avant. Elle posa une main réconfortante sur le genou de Lucillia, un geste simple mais chargé de sens.
"C'est normal," répondit-elle avec un sourire chaleureux. "Je veillerai toujours sur toi."
Lucillia leva les yeux, un mélange d'incrédulité et de soulagement sur son visage. "Vraiment ?" demanda-t-elle, sa voix trahissant une vulnérabilité qui la rendait encore plus touchante.
"Tu as ma parole," affirma Lilia, sa voix ferme et pleine de promesse.
Elle savait que leur amitié était un lien précieux, et elle était prête à tout pour protéger Lucillia. Le feu continuait de crépiter, mais pour elles, ce moment était tout aussi lumineux que les flammes qui les entouraient.
‿︵‿︵ʚɞ『FIN』ʚɞ‿︵‿︵
Merci à tous d'avoir pris le temps de lire ce chapitre. Si vous avez des idée pour le prochain je prend !
16 notes
·
View notes
Note
MAGANDANG ARAW POOOI nainlove po ako sa mga xfilipino!reader nyo!!! can it be Pavitr's next? thank you po have a great day!!!!!!!!
MAGANDANG MAGANDANG MAGANDANG MAGANDANG MAGANDANG ARAW POOOOOO (shit asa radyo beh LMAO) OOOO THIS IS SO CUTE! ngl, i think pav would be the favorite one of filo parents out of all the four :'>> BUT OK, HERE'S WHAT I GOT !!
pav x filipino reader
this boy, oh this boy........ yeah i'm pretty sure your parents would love him the minute they met him. he's so respectful and upbeat, HE GETS ALONE WELL WITH ALL YOUR RELATIVES MGEE, all your cousins want him and his hair, LIKE HE'S PROBABLY THE TYPE TO USE THE SHAMPOO SACHETS AND IT'D COME OUT STUNNING !!!
i think he'd get along really well with your younger cousins and your ates or female cousins, like idk, i just have a feeling he'd get along with them better than anyone else. OH AND HE'D BE THE FAVORITE OF YOUR LOLAS MAN, HE'S A LOLA'S BOY, YOU CANNOT TAKE THAT AWAY FROM ME.
oh and at karaoke? BEHHHH HE SLAYING OUT THERE, HE CAN SING MORISETTE AND REGINE FROM THE BOTTOM OF HIS HEART, he sings from the heart kaya ang ganda ng boses niya <333
+ he looks at you when he sings a filo love song
++ HE WINKS AT YOU WHEN HE GETS TO THE INTERLUDE
+++ HE WALKS OVER TO YOU AND HE ASKS TO DANCE WITH YOU AS HE SINGS !!!!!!!!!
when "awitin mo at isasayaw ko" comes on, HE TAKES YOU BY THE HAND AND STARTS GROOVING WITH YOUUU kahit sabihin mo di ka magaling sumayaw, wala siyang PAKE, SASAYAWIN KA NIYA KAHIT DI KA MARUNONG UY !!
he'd sing along, or hum if he doesn't know the lyrics, AND HE'D DIP YOU MID DANCE AND CHUCKLE WHEN YOU YELP AS HE DOES THAT BECAUSE HE JUST DOES IT OUT OF NOWHERE TO SURPRISE YOU
also he's the type to wake up super early and be super extra in telling your parents he's here to take you to school :>> like...... "hello po, tito, tita! nandito po ba ang aking tanging iniibig? sapagkat nandito ako upang ihatid siya sa kulunga-- ESTE..... sa school po :>"
man, he's always prepared for any emergency when he takes you out to school or back home, or anywhere, really. he's always got extra money to use when you wanna get an after school snack or maybe buy some school supplies for you in case you need something right away at para di ka na maabala ykyk
and he always has a go-bag, i'm pretty sure he was that kid at school na laging may dalang go-bag kahit tapos na mga fire and earthquake drills, and he'd ALWAYS be ready with stuff you need, he doesn't judge. your favorite snacks, bottled water, pamaypay, pads, power bank, all kinds of chargers, and ofc 25/8 pagmamahal sayo YIEEEEE
when you two walk home, he's always insisting to hold your hand the whole time. his excuse is sa sobrang ganda mo kasi, baka mawala ka sa kanya :< may magsteal sayo raw :> HE LOVES HOLDING YOUR HAND AND IS SO FREAKING GIDDY WHEN YOU HOLD HIM, especially when you rub the pad of your thumb on the back of his hand AHFEIJBVIRFVBRFBVRNORFOB deds na siya
he also never fails to do the "mano po" when he meets your parents, SIYA MISMO LALAPIT SA KANILA KAHIT HE JUST NEEDS TO BE AT THE GATE OF YOUR HOUSE, HE WILL PERSONALLY COME UP TO YOUR PARENTS AND GREET THEM AND GIVE THEM A MANO PO
he so freaking sweet omg,,, so sweet that if you two separated classes any school year after you two became a thing, HE IS THE TYPE TO COME TO YOUR CLASSROOM HABANG WALA PANG TEACHER TAS IHAHARANA KA NIYA <333
"mahal ko, i can't last a day without seeing you! please, huwag mo kong kalimutaaaaaaan!"
he's addicted to calling you mahal, because not only are your standards so high for a guy na SIYA LANG ANG TANGING STANDARD <333 but bc you truly are his mahal <333
"grabe, ang mahal namang mahalin ka......." (looks back at all the stuff he does for you) "......pero ang worth it talaga ng gastos ko if it means akin ka lang, mahal <333"
a/n: IN SHORT, PAV IS THE STANDARD, HE IS THE STANDARD <3333
#pavitr prabhakar#pavitr x reader#pavitr x you#pavitr x y/n#pavitr prabahakar x filipino reader#pav my beloved#spiderverse pavitr#atsv pavitr#pavitr fluff#pavitr headcanons
99 notes
·
View notes
Text
Czuje sie okropnie nie chodzę już nawet do szkoły.. wczoraj z moją przyjaciół byłam na zakupach a ona wpadła na przecudowny pomysł aby coś zajebac ja nie chcialam no bo wiedziałam że wpadniemy i to złe ale było już za późno.. oczywiście ona wpakowała to też mi do plecaka mimo że nie chcialam. Ochrona ja zabrała i mnie też potem z nami gadali my wysztko oddalysmy ona coś tam kręciła No ale ja pizdeczka się przyznałam o razu żeby nie gylo problemów chociaż ja wsm i tak nic nie zrobilam oprócz tego że jej pomogłam chowając to do mojego plecaka od niej.. wyszło że zajebala na 800 zł ale rozdzili to na nas obie żeby nie było przypqlu. Jeden z ochroniarzy był mily bo wkręciłam mu ze to dla jakiś tam niby starszych koleżanek które nam niby kazały i groziły i ten typ to lyknal koleżanka też brnęła w to. Za to drugi ochroniarz to po prostu kurwa straszył nas że pójdziemy do poprawczaka że w ogóle mamy przejebane i No (dobrze wiedziałam że nie mamy bo to nie taka duża suma(na nas dwie podzielona) i vo naj wyżej możemy mieć kuratora a i tak raczej nie) ale koleżanka z tak ma problemy w domu, anoreksję, samoopalacza się itp(jak ja) nie mam pojęcia czemu ale ona to im powiedizala. Po chwili poszła do łazienki bo jej pozwolili ale długo n wracala i okazało sie że podcięła sobie żyły. Ja wtedy wpadłam w taka panikę że nie mogłam się uspokoić wydrapalam sobie nadgarstki prawie do żył (foslownie patrząc na to widać żyły i jeszcze trochę i bym tych żył nie miala) I nie było to spowodowane żadnym przyapelem ani nic tylko bała się o przykaciolke. Na szczęście lub nie nic poważnego jej się nie stało I zyje noe było to na tyle głębokie aby miala umzec ale i tak zamknęli ja w psychiatryku na 2 tygodnie narazie. Mi nawet nie opatrzyli tych ran bo chowałam je aby nie zabrali mnie do karetki bo wiedziałam że na bank dowiedzieli by się o bliznach i wgl a nie chce trafić do szpitala. Ogólnie Ogólnie przyjaciółkę zabrała karetka I przyjechała policja i moja i jej mama. Jej mama pojechała z nią a moja mama bardziej niż tym co zrobilam była przejęta mną i to w jakim stanie byłam.. nie mogłam się uspokoić cała sie trzęsłam że strachu o przyjaciółkę. Potem mama gadała coś z policja że tam coś podpisać się musiala i że kurator tyło przyjdzie i nic wielkiego. Ogólnie potem ja wracałam z mama ona powiedziała mi że ona dobrze wie z eto nie był mój pomysł bo nawet mama mojej przyjaciółki (nasze mamy są dosyć blisko) powiedziała że dobrze wie że że był jej pomysł bo za dobrze mnie obie znaja. Mama mojej przyjaciółki spodziewała się nawet że ona jest Najebana lub cos (bo z nią tak jest i no). Moja mama mi powiedziala że bardziej by się spodziewała ze bym kogoś zabiła, pobiła lub zwyzywała niż coś ukradła bo mi niczego nie brakuje (trochę przerażające ale jestem psychiczna lekko(bardzoxD)) I no z mama nie mam przypalu ani nic bo No wie że to nie był mój pomysł a ja tylko kryłam przyjaciółkę. Ale mam okropne poczucie winy bo przeczuwałam że ona sobie coś tam zrób jak poszla z telefonem (wiedziałam o zyletce pod case'm)... nie wiem.. parę naszych znajomych pisało do mnie co się stało I ze wiedzą ale powiedziałam tylko jednej co do której mam pewność że nikomu iie powie bo nie wiem czy ta przyjaciółka chce żeby ktoś wiedział.. wiec no podsumowując prawie bym trafiłam do psychiatryka gdyby nie to że zakrywalam te ręce bluza mimo że że tak to było widać widać krew się lała strumieniami... teraz mam bandaze na rękach rękach tak boli że ledwo nimi ruszam...
A jeszcz ebardziej boli mnie fakt że mój przyjaciel? Z którym znam się przez dc i często gram po tym ja powiedizalam mu o wszystkim xpaniu, cieciu się, anie itd. Za każdym razem nie chce z emna gadac bo boi się że jestem po czymś... + jak mu to eszystko wczoraj napisalam t powiedizal że nawet mu się tego czytać nie chce i że że moja wina że przyjaciółka jest w psychiatryku bo dobrze wiedziałam o tej zyletce.. I że jestem nienormalna i to moja wina.. n wie już co mam zrobić
#lekki jak motyl#motyl#motyli#motylkowo#pamiętnik motylka#chudej nocy motylki#porady dla motylków#coquette#pamiętnik narkomanki#narkotyki#narkomania
12 notes
·
View notes
Text
6 października '24
Kolejny dzień sprzątania u kolegi. Zasnęłam jak zabita o 23, nie obudził mnie budzik o 8:00 i obudziłam się o 9:30. 10,5h snu 🙊 No ale jak już wspominałam, bierze mnie jakieś choróbsko, mam podwyższoną temperaturę o 0,6°C + no jednak wykonałam wczoraj ciężką pracę. O 10:00 starszy szykował się pójść pobiegać, a nagle z buta wjeżdżam nam zrobił kolega starszego z dzieckiem (fuj, nawet jeden z moich kotów się ich boi), że był niedaleko odwieźć dzieciaka na turniej i jedzie na chatę i nas zabiera. No ja mam obowiązki, ale za to ogarnęłam się szybko i miałam podwózke w obie strony.
Na zmianę czuję strach i spokój co do szukania pracy, codziennie wieczorem mam zacząć i tego nie robię. Jestem do dupy i jeszcze mam wymagania - pół etatu bez kontaktu z klientem i nie gastronomia. Powodzenia.
A nasze plany co do koncertu zmieniły się przez brak urlopu teraz na rocznicę ślubu (kasa ;)), więc jedziemy też na Motionless In White ale nie do Warszawy, a do Pragi, gdzie grają dwa dni później w styczniu. I nie na jedną noc, a cztery żeby sobie ten urlop odbić. Nawet 5 dni zrobi nam dobrze. I najlepsze jest to, że bilet wstępu jest tańszy, transport lekko droższy (chociaż Praga jest bliżej 40km) i nocleg lekko tańszy. Wyszło na to, że wyjdzie na to samo finansowo. Beka w sumie. Dobrze, że mają korony, a nie euro. Tylko boję się, że zaraz wykupią bilety i chyba pożyczę siano. Nocleg spłacam powoli na Klarnie.
Sign of life i Masterpiece męczę już od chyba miesiąca. Ale oba te utwory mają największą magię z teledyskami 😭✨
Wróciłam do domu i zasnęłam o 18:00 i obudziłam się jeszcze bardziej chora. Bardzo długo już nie chorowałam i widzę zależność w czasie, że prawie w ogóle nie przeziębiam się od kiedy nie piję w ogóle alkoholu.
Napisałam piękny poradnik leczenia objawowego (bo super sposobu na turbo wyleczenie w pół dnia jak w reklamach nie ma) i w sumie wyszedł mi z tego post, który zaraz Wam wstawię. Dla siebie nie produkowała bym się tak pięknie xD
W niedzielę zawsze ważę się rano na czczo - ale ta sytuacja z nieplanowanym gościem sprawiła, że zupełnie o tym nie pomyślałam.
Benzo przestało na mnie działać, biorę teraz raz na dobę 2mg klona, potem 1mg i 0,5mg po dwa dni. Więc mały detoksik. Jak będę źle się czuć, to wydłuże konkretną dawkę o dzień, dwa.
Właśnie zamówiłam cztery rzeczy w Dozie i niespełna 50zł robi papa
#blog motylkowy#motylki blog#pamiętnik motylka#blogi motylkowe#jestem motylkiem#motylki any#anadiet#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#lekkie motylki#porady dla motylków#tylko dla motylków#tw ana rant#anoresick#anor3c1a#tw ed ana#anor3cla#anoreksik#anorexies#chce byc chudy#chude jest piękne#chce byc perfekcyjna#chce byc idealna#chudosc#borderline blog#tw ana bløg#Spotify
12 notes
·
View notes
Text
Zaczynam dostrzegać to, jacy wszyscy jesteśmy tutaj żałośni. Nie mówię, że ktoś z nas jest tutaj głupi, chociaż może?? Chodzi mi o relacje z ludźmi, o to jak dajemy się dymać innym emocjonalnie za chwilę uwagi czy cokolwiek co nas będzie łudziło, że może jest na coś jakaś szansa, gdzie w rzeczywistości nic nie ma między nami a osobami, od której tej uwagi poniekąd rządamy.
Przykro mi się robi jak widzę jak jest u was chujowo z relacjami, ale totalnie was rozumiem. Ja też jestem teraz w relacji, która nawet nie wiem, na czym się opiera. Chociaż może…. Na monologu o klockach Lego, barely pytając o to, co u mnie w nie bezpośredni sposób, po czym brak zainteresowania tym, co dalej mam do powiedzenia i zmiana tematu, jeśli chodzi o jakiekolwiek uczucia.
Czuję się przy nim dobrze, poniekąd. Tylko teraz warto się zastanowić, czemu?
Dlatego, że daje mi uwagę, wiem, że mam kogo posłuchać, z kim pogadać. Dlatego, że spotka się ze mną raz na dwa miesiące, ale to i tak za mało. Zawsze na neutralnym gruncie, nigdy do mnie, zawsze albo w innym mieście albo u niego. Szczerze? Męczy mnie to, mam dość. Ale najgorsze jest to, że kiedy daje mi odrobinę uwagi, ja zapominam o tym, że nie raz powiedział mi coś, przez co było mi przykro, sprawiał, że czułam się odrzucona, zazdrosna i olewana. Zapominam o tym i wciąż go idealizuję. Nie wiem, czy boi się relacji bliższej niz ta teraz, ze mną, czy co? Nie rozumiem go, mam wrażenie, że między nami jest bariera, taka elastyczna, która pozwala mi go metaforycznie dotknąć, ale tak przez tą właśnie barierę, nie tak, żebym poczuła, że on coś czuje wobec mnie zamiast wyłącznie tego, co trzyma go ze mną.
Naprawdę, próbowałam złapać kontakt z jakimś innym gościem, wyszłam z domu kilka razy, bo a nóż widelec ktoś się trafi, może zapyta mnie o szluga i gadka się potoczy. Ja wiem, że żyje w delulu, ale szczerze miałam taką nadzieję gdzieś w głębi duszy. Ale nic z tego.
Naprawdę ciężko mi z kimś rozmawiać, żeby to miało jakiś sens. Ja naprawdę nie wybrzydzam, chciałabym po prostu kogoś, niekoniecznie faceta, kto sprawiłby, że bym się poczuła kochana, albo przynajmniej doceniona w tym, że jestem sobą, a raczej staram się być. Ale nikogo takiego nie poznałam od momentu, gdy mój “przyjaciel” po prostu się ode mnie odsunął, bo znalazł kogoś innego, nad czym wciąż ubolewam.
Chciałabym wszystkiego nie przekładać na to, że jestem ulana, ale nie potrafię. Jestem chujowym człowiekiem? Pewnie dlatego, że jestem gruba. Nikt mnie nie lubi? To dlatego, że jestem brzydka i gruba. Nie dostaję komplementów od NIEGO? To dlatego, że jestem brzydka i niewarta tego.
Najgorsze jest to, że ja wiem, gdzieś ta myśl się pojawia, że jestem warta najlepszych na świecie ludzi, którzy będą napawać do mnie taką samą miłością i energią co ja, bo ta pozytywna część mnie i ta, która chce kochać, jest we mnie dalej, jeszcze nie umarła.
13 notes
·
View notes
Text
Tatuaż i studia
09-05-2024
Mój pierwszy dzień z tatuażem. Pierwszym. Pierwszym ever tatuażem!
I to takim, że nie wahałam się ani chwili jak dostałam propozycję! Kurde, chyba właśnie tak powinnam się czuć robiąc tatuaż, nie? Po prostu patrząc na jakiś wzór, albo wyobrażając siebie (swoje ciało) z jakimś wzorze, albo myślisz o jakimś wzorze i radośnie, bez lęku, bez niepewności czujesz "tak, chcę to zrobić".
Zawsze mi się podobały tatuaże i ciała z tatuażami. I podziwiam wszystkich, którzy tatuaże mają! Bo zdecydowali się na wzór. Już nie mówię nawet o tych zapodawanych w dzieciństwie hasłach "A jak będziesz wyglądać z tym tatuażem, jak będziesz stara, tusz się rozleje, a skóra obwiśnie, wzór się znudzi?" - z tym od wielu, wielu lat mam mir. Po prostu pytanie wydaje mi się niezasadne: zadaje je osoba, która nie chce mieć tatuażu (lub boi się oceny, lub jest zależna od czyjejś oceny) osobie, która chce mieć tatuaż i ma pełną świadomość tego, że stanie się integralna częścią jej ciała, będzie się starzał razem z nią. To wybór. I to jest okay.
Nie wspominam też o tych wszystkich moich dawnych obawach, że to będzie WSTYD pokazać światu, że jestem fanką czegoś-tam (po do tej pory uśmiecham się z sympatią do obcych ludzi, który mają wytatuowany symbol Insygniów Śmierci z Harry'ego Pottera - prosty tatuaż, a jednak jest we mnie poczucie nostalgii i wspólnoty, taki kod kulturowy, który czuję). Tym moim młodzieńczym lęku przed wyobrażeniem sobie siebie samej 20 lat później: że przecież za 20 lat będę w ogóle w innym miejscu, z innymi przekonaniami i to będzie po prostu kompromitacja za którą może mnie spotkać ostracyzm by nosić na ręce/plecach/nodze symbol Yin-Yang (który bardzo za mną chodzi, uważam, że to symbol mojego życia, trochę drogowskaz, trochę wentyl bezpieczeństwa: w każdej nosy trochę światła, w każdym dniu trochę ciemności, w każdej chwili radości trochę smutku, w każdej chwili dołka iskierka szczęścia itp. I to przypomnienie, że tak bywa w życiu i że warto jest dążyć do osiągniecia balansu, który daje poczucie bezpieczeństwa... Naprawdę jak o tym piszę -nawet teraz- jako o swoim tatuażu, o symbolu jaki chcę mieć na sobie, a wracam do tego od jakichś 15 lat to czuję radość i spokój, przekonanie, że to jest coś MOJEGO, ale tak się złożyło, że przez te 15 lat jeszcze nie zobaczyłam projektu graficznego Ying-yang w takiej formie graficznej, żebym poczuła "to jest to, chcę by ta grafika była częścią mnie!")
Tym czasem teraz jestem te 15-20 lat później w swoim życiu, w ZUPEŁNIE innym miejscu i myśl o tatuażu wcale mnie nie opuszcza. A o dziwo opuścił mnie lęk przed oceną w tej sferze. :D Po prostu dawno, ale to dawno temu zaakceptowałam, że przecież za te lat będę w ogóle w innym miejscu - i to nie oznacza, że ta ja z przeszłości będzie przeze mnie oceniana i pogardzana za swoje decyzje. Bałam się, że będę dla siebie surowa i okrutna, jako "dorosła" (to chyba dużo mówi o czasach w jakich dorastałyśmy). A tym czasem z dzisiejszego punktu widzenia jestem dla tamtej siebie czuła i opiekuńcza, oswajam jej lęki i po prostu akceptuje jej decyzje: bo ja nie mam wpływu na to co ONA zdecydowała, a co stało się ostatecznie MNĄ. Ja mam wpłay tylko na siebie Tu i Teraz. I mam naprawdę duże przekonanie, że kobieta z przyszłości, którą się stanę będzie starała się być wyrozumiała i wspierająca dla moich decyzji podjętych TERAZ.
Bardzo to ciepła myśl.
No i właśnie...
Tatuaże.
Od jakiegoś czasu podobają mi się OGROMNIE dobrze zaprojektowane RĘKAWY. Całe rękawy na dziewczynach, wijące się od ramienia do dłonie, czasem po palce. Tak, jak tradycyjne hinduskie ozdobne tatuaże całych kończyn henną. Ale nie henną tylko tuszem, może nawet kolorowym. Nawet od 3 lat mam na radarze 2 artystów, którzy robią takie cuda, że wiem, że CHCE ten styl, ale nie zaproponowali czegoś, co by było MOJE... a zarazem nie odzywam się do nich sama w tej sprawie, bo, ech... No właśnie. Taka decyzja się kłuci się z moim poczuciem bezpieczeństwa.
Najpierw chcę - chciałam - sprawdzić czy tatuaże są faktycznie dla mnie?
Czy może tylko mi się wydaje, że są dla mnie...?
Dlatego MOŻE lepiej by było najpierw zdecydować się na maleńki tatuaż i zobaczyć jak wygląda proces gojenia? Dbania o tatuaż? Jak się czuję z tuszem pod skórą? Jak reaguje moje ciało? I czy faktycznie potrafię zintegrować tę ozdobę ze swoim poczuciem siebie, tego kim jestem (przecież to jest dla mnie najtrudniejsze: ja w ogóle przecież większość życia miałam dysmorfię, doświadczałam z tego i innych powodów traum na ciele, na skutek której moja psyche dokonała dysocjacji ciała od reszty "ja" - dla mnie nauka własnego ciała, które de facto mam od zawsze to wciąż NOWA i ciężka praca, jakbym uczyła się prowadzić nowy samochód; to wciąż łapanie się na integrowaniu go z pojęciem czucia siebie, z braniem go pod uwagę, z dbaniem o nie) itp.
No i miałam gdzieś od 2020 (jak @pantokratorka uczyła się tatoo i temat nam się przewijał w rozmowach, a @indira2004 pochwaliła się swoim wybranym wzorem i gotowością jego wykonania) w sobie dwa wilki: jeden mówił "Spróbuj coś małego, delikatnego, zobacz jak się z tym czujesz." W tym czasie drugi mówił "A pamiętasz ten folder w którym zapisałaś inspiracje tatuaży? Coś malutkiego tam jest, ale czy ty dziewczyno, dziewczyno widziałaś ile masz zaaaaaczepistyyyyych tatuaży całych rękawów? No po prostu cuda, weź rzuć tam okiem!".
No i nagabywana przez te dwa wilki nie podjęłam od tamtego czasu ŻADNEJ decyzji xD
Mam taką siateczkę fajną:
Ile razy w niej chodzę tyle razy słyszę, że ten mój pomysł z rękawami to byłby jednak świetny (niektóre osoby mówią o tym, jak z zaskoczeniem odkrywają, że to bluzeczka, a nie prawdziwe tatuaże). Mój chłopak ile razy mnie w tym widzi tyle razy powtarza, że byłoby mi pięknie z obydwiema rękami w tatuażach. Nawet, gdyby to był taki właśnie gradient kolorystyczny, jak ten na siateczce.
I to kuci, a myśli o tatuowanych rękawach mnie nie opuszczają.
Ale zaraz odzywa się ten pierwszy wilk "...coś małego...?" i znowu dopada mnie paraliż decyzyjny.
Aż kilka tyg temu moja kumpela ogłosiła, że szuka dawcy skóry na swoje pierwsze kroki - po szkoleniu i uzyskaniu certyfikatu przed dwoma miesiącami! - i to pierwsze kroki w konkretnej dziedzinie...
I jak to przeczytałam to poczułam ze spokojną pewnością, że chcę właśnie takie tatuaże mieć. :P
I zgłosiłam się.
Po konsultacji umówiłyśmy się na 2 tygodnie po moim powrocie z wakacji, aby skóra była nieco odpoczęta po kontakcie ze słońcem. Ja i tak latem się nie jestem w stanie opalić (na czerwono najwyżej - na brązowo barwią się tylko moje piegi) używam filtrów 50SPF, więc jestem idealnym obiektem próbnym na teraz, na wiosnę/lato.
Najlepsze teraz!
Mam dwa oblicza kolorystyczne od zawsze: latem złocę się od słońca: włosy nabierają złotego blasku, szaro-brązowe włosy rudzieją do miedzi, czasem do rudego-blondu (strawberry), a cała twarz, ramiona, ręce pokrywają się piegami. Brwi są śmieszne: jeżeli ich nie potraktuję henną to przechodzą od brązu w rudy i od rudości w BIAŁY, jak potraktowane wybielaczem, co rzuca się szczególnie w oczy za każdym razem jak się skalę na słońcu: ryjek w kolorze pomidora z kreskami białości. Mija lato, idzie zima, a ja blaknę: włosy, które rosną nie mają nic z rudości, te, które odbijają u nasady są brązowo-popielate, przetykane siwizną; białe brwi (gdybym nie farbowała ich henną) są zastępowane ciemno-brązowymi włosami, których w zasadzie nie muszę farbować na okres zimowy, a piegi bledną i znikają z twarzy, ramion, rąk, za to uwidaczniają się cienie pod oczami, siność skóry cienkiej jak papier...
Bardzo nie lubię zimy i siebie w wersji zimowej. Jakby ktoś wyłączył światło.
Całe szczęście są farby do włosów, korektory pod oczy i piegi można zrobić henną jak mi się chce z tym dziubać.
No i właśnie: teraz już piegów nie będę musiała dziubać!
:D :D :D
Mój pierwszy tatuaż wykonałam DOSŁOWNIE JEBNIĘTY NA CZOLE, i nosie, podbródku, policzkach, przy ustach. :D
:D :D :D
Kumpela poprawiła maszynką moje blednące po Turcji piegi! Tam, gdzie zwykle się pojawiają! Ich kształt, rozmieszczenie, ilość.
Teraz co prawda mam strupy na twarzy xD i boli bardzo.
Ale taaaaaak się cieszę! Tak fajnie!
Będę od teraz miała swoje piegi, jak promyczki lata, przez cały rok! A ja bardzo lubię w sobie akurat piegi!
Co prawdą boli teraz i nie mogę całować psinki, ale jeszcze kilka dni i będzie luzik :D
Czeka mnie jeszcze kilka spotkań w celu dopigmentowani. Cieszę się bardzo. :D
Muszę teraz poginać w czapkach - muszę sobie kupić nową baseballówkę, bo poprzednią zeżarł mi piesek jakoś rok temu xD
----
Studia.
Byliśmy wczoraj na spotkaniu. Pan chłopak od "cool kids" się nie pojawił, nie dał znać czy będzie czy nie. Nie dał znać czy woli być online czy na żywo. Dopiero jak przyszłam do domu zczaiłam, że typ dopiero na 11 minut przed spotkaniem powiedział, że będzie online i że jakiś pokój spotkania otworzył. No kurwa. A ja specjalnie i 6 maja i 7 maja dawałam mu znać kto i jak woli, prosiłabym aby się opowiedział co wybiera. Nie odpisał mi nic, aż do "za 11 minut zaczynamy umówione spotkanie"... Zła jestem. Ale też chyba czuję ulgę - chyba jednak nie chciałam z nim pracować.
Fajną mam ta grupę.
Będzie fajnie się pracowało - tym bardziej, że potem graliśmy w planszówki.
Potem niestety się dowiedziałam, że z jednego rozwiązania rezygnujemy bo stracilibyśmy prawa do zarabiania na naszym pomyśle. Nope. Nie pozwalam.
Poza tym... nie wiem czy to przez ten tatuaż, czy po prostu niedoleczone zapalenie pęcherza, ALE dzis w nocy nie mogłam spać, bo wstrząsały mną dreszcze. Boli. I krocze i twarz i zatoki.
Kupiłam dziś rzeczy na badania - jutro oddam do kontroli by jak najprędzej zaczęli mnie leczyć.
Z rzeczy jeszcze ciekawych - szef będzie się mnie czepiać... Ech. Wkurza mnie.
16 notes
·
View notes
Text
why did link have to get his arm back at the end of TOTK... why couldn't he have stayed one-armed... i'm aware they're likely not bringing that combination of open world + TOTK abilities in the next games but it would have been fun if in a game that followed the timeline settled in totk you could equip different prosthetic arms like you can shields, bows and wielding weapons... let Link have the mgsv venom snake's arm option of a rocket GoGo Gadget Poing Dans Ta Gueule arm... it would do a base amount of damage depending on its function (rocket/stun/fire/ice/...) and you could fuse things such as crystals and horns & the like to its detachable hand to increase damage... the people would fear the mute blonde boy if he stayed missing his arm for real. very sad.
#i haven't even played that game (celibacy gif NO MONEY) i just got vaguely attached to it through playthroughs#but it's like Let a character be missing an arm my god. they got dragons & time travel up in this bitch can't they keep an amputee.#neigh (blabbers)
18 notes
·
View notes
Text
puro pagbabago ung nararanasan ko the pas few months. im really going out of my comfort zone na🥹🥺 hirap nung una tbh pero, worth it naman.
malayo na ulit work ko sa bahay, lumuluwas na ako ulit nagawa ko na sya dati, pero this time nasa ncr na ako which is, di ko maimagine dati, kasi ayoko, kasi pakiramdam ko noon, hindi para sa mahihinang nilalang ang ncr, pakiramdam ko magkakasakit ako sa paligid mga ganyan, pero eto.. andaming hassle tbh hindi ako sanay sa polusyon na meron don kesa dito samin. mas masarap maglakad sa province kesa don, kasi kailangan mong tumingin sa daan mo kasi baka makaapak ka ng eat lalo jan sa munti. and, wala ako literal na kakilala. hindi pa naman ako madaling makipagclose, ung nangyare na last time na narinig kong chinichismis ako ng kasama ko sa tinutuluyan ko na kesyo "di raw ako kilala/nagpapakilala",.... hirap ako makipagkapwa tao pero depende kasi yon. kapag mabigat ang presensyang nararamdaman ko sayo, hindi kita papansinin agad.
mga bagay na akala ko hindi ko kaya, perong kayang kaya ko pala. looking back, gagi. duwag lang pala talaga ako, and palaging calculated risk lang ginagawa ko, i mean, ganon pa rin naman pero ngayon nagttake risk na ako ng malala hahahaha which means mas malakas na ang kumpyansa ko sa sarili ko na, magagawa ko ung goal ko gawin sa risk na yon. basta ang dami!
also, nakakatuwa lang how life, God, the universe, is guiding me thru meeting people along the way na mas makakapagpalawak nung kaisipan mo. sobrang galing lang, kasi they really leave a mark. been meeting strangers lalo sa work, sheeet. kailangan ko sila makita ulit at mayakap🥹thank you.
wala naman sa vocabulary ko ang pagsuko, madalas chumichill lang ako sa buhay, hindi masyadong pinaparamdam ang presensya, palaging nagtatago pero hindi talaga ako basta basta paaapi or papatapak kahit kanino, marami din akong nakilala na sobrang gaspang ng ugali, mas magaspang pa sa ugali ko!!! e ayoko ng nilalamangan ako. so, syempre pumapalag po ako. mukha lang akong chill pero di moko pedeng kantiin. salamat maderpader kasalanan nyo bat palaban ako silently.
last paragraph. hahahaha feel ko gulong gulo na utak ng mga tao sa paligid ko sa office. confused na siguro sila na ewan, kaya nakakatawa. nalilink ako sa mga babae sa office pota bwhahaha e alam kasi ng ilang kawork ko na accla akoooo bwhaha. and, meron akong crush na lalaki, saka babae. both pretty!!!! ung girl, sobrang alam nyo ung natutunaw ka kapag kausap mo sya? angganda kasi ng mata nya ang hirap nya hindi ka eye to eye contact kasi, sobrang maccaught nya talaga attention mo(ako lang siguro dahil crush ko sya) kasi angganda ganda nyaaa huhu. .. and this boi,bwhahaha kasama ko sya sa inuman kanina. paanong hindi ako malalasing eh sya nagtatagay sakin ?? sino ba naman ako para humindi sa kanya. cute cute nya e, tas ang touchy nyaa, palaging magkadikit bisig namin. hahahahaha madami pakong kwento tbh. itutulog ko nalang muna .hanggang sa muliii
7 notes
·
View notes
Text
8th grade ball
Canon EOS R6, 35mm F1.4 DG HSM | Art 012
[EN] At the eighth-grade dance, the girls dance with each other, and the boys hardly dance at all. This form of entertainment is still a bit strange at that age. It's like the first awkward steps. You go because you feel you should, but you're not really sure why. Or maybe I'm wrong, and you remember your own dance differently?
[PL] Na balu ósmych klas jest tak, że tańczą dziewczęta z dziewczętami. A chłopcy nie tańczą prawie wcale. Ta forma rozrywki w tym wieku jest taka dziwna jeszcze. Takie pierwsze koty za płoty. Takie idziesz bo wypada ale w sumie nie wiesz do końca po co. A może się mylę i ty własny bal pamiętasz inaczej?
#photography#fotografia#photographer#photo blog#mazury#photographers on tumblr#portrait#kobieta#portret#dziewczyna
11 notes
·
View notes
Text
3-7.04.2024
Środa to byłam na maksa zdołowana i totalnie zdeterminowana do zakończenia swojego życia
Do tego stopnia że dopuściłam się próby a nawet paru
Nie ogarniam jak udało mi się bez bólu dobić do żyły i tętnicy
Do teraz nie ogarniam
Wiem że jestem zdolna do tego ale że nie odczuwam bólu ?
Przeraża mnie to jak teraz o tym myślę
Chyba znowu się odcięłam ale od ciała po prostu
Żyje choć utraciłam bardzo dużo krwi przez co jestem zdziwiona że mimo tego udało mi się to wszystko ukryć
W czwartek chciałam tą próbę powtórzyć ale coś mnie powstrzymało
Miałam mieć wtedy premierę filmu na Disney+
I obejrzałam
I wiecie co ? Po tym filmie myśli uciekły w cholerę i wróciła mi jakby nadzieja
Czemu filmy animowane na mnie tak działają ? 😅
Film miał tytuł "Życzenie"
Zajebbiste. I czemu to miało się trochę do mojej niedawnej sytuacji ?! Disney czy ty mnie prześladujesz ? 😂
Może trochę spojler ale dobra xD
Ja tak to zrozumiałam że dziewczyna chce pomagać innym i to ją popędza (tylko że tam chodziło o spełnianie życzeń innych) królowa ją wspierała i życzyła powodzenia i miała rozmowę z królem który na początku był miły i się nią zainteresował a nawet trochę ją podziwiał a jak powiedziała o tym że chciałaby spełnić życzenie jednej osoby to on zrobił się nawet chamski twierdząc że życzenie tej osoby zagraża królestwu choć to nieprawda. Bardziej to życzenie zagraża jemu w ten sposób że poddani bardziej zainteresują się tą osobą niż nim. I tam było że jak ktoś powiedział swoje życzenie to potem ono należało do króla a ten kto powiedział był nieszczęśliwszy niż z marzeniem które powiedział bo zapomniał o nim. Dziewczyna była załamana że jej się nie udało a jej koza jej towarzyszyła i była jakaś piosenka. Po której przyleciała do niej jakaś magiczna gwiazda która spełnia życzenia. Król nie wiedział kogo to sprawka ale bał się że straci moc. I zaczął używać ostrych środków. (Księga czarnej magii) która jest zakazana. Potem król stał się okropny i dowiadując się do kogo przyleciała ta gwiazda to zaczął tą dziewczynę oczerniać choć jej najlepsi przyjaciele temu królowi nie wierzyli i się sprzeciwiali
No i cholera naprawdę szczerze widzę tu trochę swoją niedawną sytuację a ten film mnie umocnił że powinnam iść za swoim a nie słuchać innych. I co z tego że ktoś ma większą władzę niż ja lub jest starszy ? To nie znaczy że ten ktoś może robić co temu się podoba i krzywdzić osoby które tej osobie podpadły bo się z tą osobą nie zgadzają.
Podczas gdy reszta boi się konfrontacji z tą osobą przez to że ma władzę
Nie może tak być. Władza to nie wszystko
A nawet nic. To tylko etykieta
Zwłaszcza kiedy ktoś zachowuje się niesprawiedliwie wobec innych lub sprawia że są nieszczęśliwi czy przerażeni
I ludzie mi podobną rzecz którą też słyszałam w filmie później powiedziała jedna terapeutka.
"Nie pozwól innym sobą rządzić bo dobrze wiesz że w kwestii siebie to ty masz rację i z tym nikt się kłócić nie może "
I szczerze powiem że później zyskałam motywację do dokończenia obrazu i skończyłam !
Nadaje tytuł : Etapy życia
I tu chciałam pokazać czego doświadczałam całe życie.
Ten dom na samym dole to wczesne dzieciństwo gdzie często stykalam się ze śmiercią,nie było możliwości bym się wydostała i wtedy było też pełno strachu że nie przeżyje,było zimno i źle. Ten ocean z wielkimi falami to śmierć,przerażenie, niebezpieczeństwo. A dom drewniany z rozbitą szybą to poczucie niewystarczającej ochrony przed złem i dezorientacja bo nie wiesz co się dzieje. Zamknęli cię w ciemnym niebezpiecznym domu i nie wiesz o co chodzi
Wyżej jest tzw pusty dom. Czas w którym byłam totalnie bez emocji albo i w totalnym lęku. Czyli też okropnie ale większa świadomość co się dzieje. I to jest po prostu dzieciństwo jakie przeżyłam. Puste,straszne,bolesne i samotne
Ten dom wyżej to czasy nastoletnie oraz terazniejsze. Jest tu o wiele kolorowiej i jaśniej. Jest po części źle ale pojawiają się wreszcie tez te dobre momenty. Jest jeszcze większa świadomość więc chcąc mieć lepsze życie starasz się go zmieniać i o to chodzi z tymi roślinami i kolorami. I też jest więcej gwiazd co znaczy też że więcej nadziei
A ten na samej górze to jak sobie wyobrażam przyszłość. Że będzie dobrze nie będę samotna a szczęśliwa we własnym gronie i moje marzenia się spełnią
Myślę że w świetny sposób podsumowałam swoje życie
Później była ceramika i postanowiłam porobić z plasteliny. Poznałam nowe koleżanki i rozmawiałam otwarcie
Naprawdę po tym filmie mi się polepszyło 😂
I o to co zrobiłam z plasteliny
Są tu kwiaty,kębki trawy,drzewo,krzak i na pieńku akwarium
Nie wiem skąd taki pomysł ale myślę że mi wyszło
Następnego dnia odwiedziłam bibliotekę i pożyczyłam parę książek
I potem układałam puzzle na zajęciach
Wzięłam się później za oglądanie serialu szkoła
Całą noc
Jakoś fajnie mi się oglądało
A potem sama do szkoły poszłam
Choć przez okres gorzej się czułam
Ale super mi poszło w szkole choć byłam jakaś niecierpliwa bo się męczyłam jak oni coś robili a ja chciałam już już na szybko
Ale bardzo dużo plusów dostałam 🥰
Wybrałam się potem do biblioteki i tam bardzo miłe zaskoczenie
Zaczęła tam pracę bibliotekarka której 10 lat nie widziałam !
A to super kobieta bo to pierwsza osoba przy której pokazałam swoją wesołą i twórczą stronę
Tęskniłam za nią
Zawsze jak przychodziłam do biblioteki od tych 10 lat to jak dowiedziałam się że wyjechała i przeprowadziła się to byłam podłamana
I na jakiś czas przestałam czytać
A ta kobieta mi super humor poprawiła uwielbiałam ją i uwielbiam dalej 🤩
Naprawdę się cieszę że znów ją widzę
O dziwo ona mnie poznała mimo że wyglądam i zachowuje się kompletnie inaczej niż te 10 lat temu
A dziś zostałam w domu ze względu na okres i gorąc na dworze i przespałam pół dnia a potem czytałam i oglądałam na przemian
Naprawdę oszalałam. Jest dopiero 8 kwietnia a ja już jakieś 16 książek poleciałam 🙈
I chyba dziś za ostro się wczytałam bo łeb mnie boli
Więc chyba jutro ewentualnie jakąś książkę polecę
Ciekawe czy będzie koniec świata o którym wszyscy tak mówią teraz 😂
Pożyjemy zobaczymy
A z tą anoreksja to jest gorzej ostatnio ale może jest jeszcze szansa że się uspokoi ?
Okaże się
To tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
14 notes
·
View notes
Text
No. 25
Ja chyba jestem zbyt staroświecka na współczesne typy relacji. Albo mam zbyt bezpieczny sposób przywiązania i zbyt otwarty styl komunikacji.
W każdym razie nie rozumiem jak można przez ponad miesiąc bardzo intensywnie rozmawiać, poznawać się, pisać rzeczy, które wskazywałyby na tworzenie się unikalnej więzi, a potem dwa dni przed spotkaniem zniknąć i nawet nie dać znać, że do tego spotkania nie dojdzie. Nie jest to sposób komunikacji, który uszczęśliwiałby mnie w jakiejkolwiek relacji, ani przyjacielskiej, ani romantycznej.
A może to prostsze niż się wydaje. Bo wygląda na to, że ten pozornie ułożony człowiek, który twierdził, że jest w takim samym punkcie życiowym co ja, zaleczony ze swoją głową, z trudnymi doświadczeniami, z których wyszedł obronną ręką, wcale nie jest tak zdrowy, jak mu się wydawało. A ja nie mam siły na relacje, które wymagają takiego wysiłku.
Wiem jak to jest być w związku z osobą, która nie komunikuje, która tłumi emocje, której wydaje się, że wszystko jest git do momentu, aż pęka. Wiem jak rozmawia się z osobą w kryzysie psychicznym - strasznie, to jak chodzenie gołymi stopami po potłuczonym szkle. Myślisz tylko o tym, żeby komuś nie zrobić większej krzywdy, żeby jej stan się nie pogorszył, więc tak naprawdę nie możesz powiedzieć jak ty się czujesz: że chujowo i że ktoś sprawił ci przykrość, i że tak, czujesz się jak gówno i masz pretensje. Zamiast tego starasz się tylko nie pogorszyć sytuacji, nie skrzywdzić drugiej osoby, chociaż tak naprawdę to ona krzywdzi i siebie, i ciebie.
Wyczerpałam limit na takie relacje. Naprawdę nie mam już siły na coś takiego, szczególnie jeśli znaliśmy się ledwie miesiąc. To nawet nie jest takie poważne. Wszystko zapowiadało się dobrze, jako co najmniej fajna przyjaźń. Zgrywało pod wieloma płaszczyznami. Ale ja nie jestem od tego, żeby sklejać potłuczonych ludzi, to nie jest mój problem, że ktoś jest w bagnie, szczególnie, jeśli nie komunikuje i nawet nie oczekuje ode mnie pomocy.
Zrobiłam więc to, czego dawna ja nie zrobiłaby nigdy. Dawna ja powiedziałaby, że nie szkodzi, że rozumie, że innym razem, że trzyma kciuki za poprawę stanu i nie może się doczekać następnego spotkania. Dawna ja zaoferowałaby więcej wsparcia, telefon, przyjazd, ramię do wypłakania. Dawna ja podałaby serce na tacy po to, żeby ktoś mógł wbić w nie szpikulec do mięsa i rozkoszować się jego smakiem. Ale nie obecna ja.
Obecna ja napisała, że jest jej przykro, że bardzo się cieszyła na spotkanie, ale ze względu na doświadczenia życiowe nie wierzy już, że do tego spotkania dojdzie. Obecna ja napisała, że ma nadzieję, że osoba ma wsparcie i że pokona swoje demony w głowie. Obecna ja napisała, że chyba lepiej zakończyć relację na tym etapie, a jeśli kiedyś gwiazdy będą sprzyjać możemy spotkać się przypadkiem na kawę. Obecna ja odcięła się, nie była 'I can fix him' starter pack, postanowiła nie przejmować się tym, czy ta wiadomość sprawi, że osobie będzie gorzej, czy lepiej. Bo każdy z nas ma prawo, ale też i obowiązek zajmować się swoimi problemami, umieć prosić o pomoc, gdy jej potrzebuje i umieć komunikować o tym, co uwiera. Pomyślałam o sobie i o tym, czego sobie być może właśnie zaoszczędzam w przyszłości. A nie chcę po prostu się stresować, martwić, żyć w niepewności. Nie szukam relacji wyłącznie wirtualnych, a prawdziwego połączenia. Jeśli ktoś się tego boi, z różnych powodów, nawet być może uzasadnionych, to nie jest to osoba dla mnie.
A teraz, wiosno nadchodź. Wiem, że jesteś już za rogiem, nawet się zaczęłaś, ale liczę, że to była ostatnia zimowa lekcja. Pokazała mi, że umiem o siebie zadbać i literalnie wolę być sama, ze swoim gronem znajomych i przyjaciół, których znam od lat, niż nawet przechodzić obok możliwości potencjalnego skrzywdzenia.
Zobaczyłam kawałek cudzego życia wtedy, kiedy myślałam, że absolutnie nie mam na to przestrzeni. Czyli jednak mam, czyli moje serce jest w sumie otwarte. Nie zamarzło. Może uczę się na tyle szybko, że nawet nie muszę przychodzić na egzamin, żeby go zdać.
Wszystko będzie dobrze, wiem to, wszystko jest tak jak ma być.
7 notes
·
View notes