#Napisy Końcowe
Explore tagged Tumblr posts
Text
Hai hai^^
Byłam dziś w kinie na Deadpool i kurwa dawno tak dobrego filmu nie widziałam. Co prawda byłam niestety na dub bo sub był w godzinach w których nie mogłam iść ale tak czy siak bardzo mi się podobał 🥹 Zdziwiło mnie dlaczego tyle rodziców przyszło ze swoimi dzieciakami około 10 lat, biedne dzieci pewnie nie wiedziały na co się piszą XD Chciałam usłyszeć OST od Stray Kids bo wiem że Slash został wykorzystany na napisy końcowe i tak czekałam a tu kurwa instrumental jebneli i byłam jak 🧍🏻 co do kurwy XD Ale film over all bardzo fajny
Zjadłam dziś omlet a na obiad miałam tak obrzydliwe naleśniki, że mówię nah nie jem tego i jeszcze o 19 wypiłam małego szejka bo miał 230 kcal z tego co sprawdziłam
Byłam z siebie dumna tho bo koleżanki na film kupiły jakieś ciastka czy inne gówno a mnie nawet do tego nie ciągnęło więc jest progres
Chciałabym z diety wywalić pieczywo bo mnie wkurwia ale nie wiem czy mi się uda… mam nadzieję że tak
Jutro idę odwiedzić moich pacjentów w pracy i nie mogę się doczekać więc powoli zawijam spać. Nie wiem co mi się stało ale jestem okropnie zmęczona, muszę tylko dopić herbatkę bo zrobiłam sobie specjalną na trawienie^^
Pamiętajcie że was kocham, nie poddawajcie się, dacie radę!
🌼 Dobranoc, do jutra! 🌼
#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#będę szczupła#chce byc szczupla#chce być szczupła#gruba szmata#gruba świnia#grubaska#jestem gruba#tylko dla motylków#lekkie motylki#motylki blog#motylki any#lekka jak motyl#jestem motylkiem#motyle w brzuchu#az do kosci#chudej nocy motylki#chce byc lekka#nie chce być gruba#chude jest piękne#chudosc#chudzinki#chudzinka#za gruba#szczupłość
22 notes
·
View notes
Text
Chciałabym już własne napisy końcowe
#notatki samobójcy#samobójca#chude nogi#chude rece#cytaty o depresji#gruba swinia#grubasek#motywacja#rodzice#serce#złe samopoczucie#złe wspomnienia#złamane serce#zyletka#koniec
9 notes
·
View notes
Text
"W głowie masz śmierć, ona śmieje się w twarz, jak wszyscy... I czekasz już na swe końcowe napisy, czujesz się niczym..."
22 notes
·
View notes
Text
Longlegs (2024) (odmawiam uznania generycznego polskiego tytułu „Kod zła” za oficjalny) - kolejny film, który niezbyt mi się spodobał, ale nad którym warto się pochylić. Opowiada o próbie schwytania tajemniczego mordercy zwanego Długonogim (typowy Nick Cage przed wejściem pod prysznic). Jedynym dowodem jego istnienia są listy zostawiane na miejscach rodzinnych rzezi, a poza tym nawet nie wygląda na to, żeby brał udział w zbrodniach. Na papierze brzmi to na obiecującą intrygę, ale w rzeczywistości dostajemy trudne w oglądaniu psycho-dziwadło skupiające się na agentce FBI, która zdaje się mieć szósty zmysł, albo jak ktoś to określił, jest pół-medium. Z czasem oczywiście okazuje się, że dobór głównej postaci nie jest przypadkowy, ale nie na wszystkie pytania dostajemy odpowiedzi i można samemu się nad tym zastanowić.
Bardziej bezspoilerowo tego nie opiszę. To bardzo dziwny film, który część pokocha, a cała reszta znienawidzi, ale najlepiej samemu go doświadczyć zamiast polegać na cudzych opiniach. Mi się niezbyt podobał, ale warto było go obejrze��.
Poza tym to chyba pierwszy film, jaki widziałem, w którym napisy końcowe lecą z góry do dołu :P
2 notes
·
View notes
Text
3 grudnia [niedziela], 20:22
Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, potężny deszcz, taki, który jeszcze nigdy nie padał, deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. Zrób to szybko, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Zanim włączą się alarmy. Niech woda wyleje się z Wisły, niech rozleje się po obu brzegach, niech zatopi Pragę i Powiśle, niech zatopi Żoliborz i Targówek, Mokotów i Wawer. Niech pada. Niech wszystko zaleje woda, czarna, brudna, zimna. Niech płynie. Niech przykryje kamienice, ulice, wieżowce, skrzyżowania, niech po samą iglice przykryje Pałac Kultury i Nauki. Zatop nas, Boże, bo jeśli tego nie zrobisz, będziemy biegać tutaj w kółko, zderzać się ze sobą, uderzać w ściany, które sami postawiliśmy, będziemy wściekle szarpać tę brudną tekturę, z której to wszystko jest zrobione, aby wydusić z niej cokolwiek, miłość, pieniądze, nas samych, coś, czego tak naprawdę w ogóle tam nie ma, a jesli nawet jest, to zaledwie na chwilę, i znika szybciej, niż się pojawiło. (...) To bez sensu. Skończ to, Boże, bo to, co się dzieje, jest suche, jest ciche, jest bez puenty, jest smutniejsze niż zła komedia. Niech lunie i niech pada. Boże Przenajświętszy, niech pada.
Niech zaleje restauracje i burdele, niech zatopi biurowce i wynajęte biura, domy i mieszkania, niech zatopi kluby go-go, siedziby telewizji, agencje reklamowe, niech zatopi Ząbkowską i Marszałkowską, Puławską i Koszykową, Jana Pawła i Sobieskiego. Niech zatopi kościoły, wietnamskie budy, centra handlowe, bazary, szpitale, Palac Prezydencki, Uniwersytet Warszawski, bary mleczne, knajpy z sushi, niech zatopi kluby, te z placu Zbawiciela i te z Mazowieckiej (...). Zatop tych porządnych i zatop kurwy i frajerów. Zatop prawdomównych i zatop oszustów. Matki, ojców i dzieci. Zarobionych i biednych. Pryncypałów i podwładnych. Zatop nas, Boże, zabij nas, święć się imię Twoje. Zatop nas, bo nie zasługujemy na nic innego. Niech woda się wylewa, niech zabiera wszystko ze sobą do rzeki, w nicość, z prądem, do końca, bez końca, aż do morza. Przecież nic więcej się nie wydarzy. Być może dawno temu, bardzo dawno temu coś się wydarzyło, ale to było nieważne mignięcie, flesz w czarnej przestrzeni, po którym już dawno wyświetliły się napisy końcowe. (...) Zatop to miasto, abym w końcu przestał słyszeć szum, głuchy krzyk. Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów. Zatop mnie, bo ja tego nie chcę. (...) przecież nie ma na co patrzeć, Boże (...). Zatop ich wszystkich, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie wiedzą, kim są, bo wychodzą w dzień i w noc tak samo bezmyślni, tak samo oszukani jak małe dzieci, które wbiegają do ogromnego, rozświetlonego lunaparku i przez chwilę jeszcze biegną, unoszone przez muzykę, reflektory, odgłosy, dźwięki i melodie, śmiech klaunów, brzęk monet, ale po chwili zatrzymują się i stoją nieruchomo, nie wiedząc, co się dzieje, głuchnąc od hałasu, ślepnąc od świateł.
Wysłuchaj mnie, Boże Przenajświętszy. Wysłuchaj, chociaż nie mam nic, co mógłbym zaoferować Ci w zamian. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
(Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk)
#warszawa#modlitwa#fałszywość#kłamstwa#niezrozumienie#jakub żulczyk#ślepnąc od świateł#Bóg#hipokryzja#narkotyki#alkohol#uzależnienie
4 notes
·
View notes
Text
z nudów wlaczylem harrego pottera na tvn7 i oni dslw mieli jakis 10 minutowy segment reklamowy przed puszczeniem jakichs ostatnich dwoch minut filmu i dalej sa napisy końcowe zara sie zesram
0 notes
Text
Napisy końcowe przeoczyli w bramie koło bloku. Życie skarci lamusów no i złamie obiboków...
0 notes
Text
W jakich sandałkach na szpilce kobieta będzie wyglądać stylowo?
Isabella Fabbri weszła na kort tenisowy, a jej serce biło z niecierpliwości. Po kilku dniach odpoczynku była gotowa do powrotu do rutyny treningowej. Kolejny turniej był tuż za rogiem, a Isabella wiedziała, że musi dać z siebie wszystko.
Ale kiedy wymachiwała rakietą i doskonaliła swoje podania, zaczął się w niej rodzić inny rodzaj podniecenia. Był piątek, a jej facet zaprosił ją do kina i na randkę tego wieczoru. Isabella poczuła motyle w brzuchu, gdy rozważała możliwości.
Po intensywnym treningu wróciła do domu i zaczęła przygotowywać się na nadchodzący wieczór. Zdeterminowana, by wywrzeć trwałe wrażenie, Isabella wybrała czarną bluzkę z cekinami, która mieniła się w świetle. W połączeniu z czarną mini spódniczką, emanowała pewnością siebie i stylem.
Isabella zawsze dbała o szczegóły, a dzisiejszy wieczór nie był inny. Starannie dobrała eleganckie srebrne kolczyki, które doskonale uzupełniały jej strój. Jej fryzura była dziełem sztuki, a każde pasmo było starannie ułożone, aby podkreślić jej naturalne piękno.
Gdy Isabella wyszła z domu, nie mogła powstrzymać się od poczucia ekscytacji i tajemniczości. Noc niosła ze sobą obietnicę zarówno romansu, jak i przygody, co stanowiło wyraźny kontrast z intensywnością kortu tenisowego. To było tak, jakby wkroczyła do zupełnie innego świata.
Film był wciągający, a fabuła przeplatała się z własnymi emocjami Isabelli. Była całkowicie pochłonięta, nie mogąc oderwać wzroku od ekranu. Ale gdy pojawiły się napisy końcowe i światła się zapaliły, nie mogła przestać się zastanawiać, co będzie dalej.
Jej facet, ze swoim łagodnym uśmiechem i ciepłym uściskiem, zaprowadził ją do uroczej kawiarni na późny deser. Śmiali się i rozmawiali, rozmowa płynęła bez wysiłku. Isabella poczuła z nim głęboką więź, jakby znali się całe życie.
Ale gdy noc wydawała się idealna, dotarło do niej, że do następnego turnieju pozostało zaledwie 27 dni. Pasja, która napędzała jej karierę tenisową, zderzyła się z pożądaniem rozkwitającym w jej sercu. To była trudna równowaga, delikatny taniec między dwoma światami, których pragnęła być częścią.
Gdy Isabella żegnała się ze swoim facetem, jej duszę wypełniała mieszanka tęsknoty i determinacji. Nie mogła zaprzeczyć urzekającemu urokowi ich wspólnego czasu, ale nie mogła też zignorować ognia, który płonął w niej dla sportu, który kochała.
Noc zakończyła się pięknym wschodem słońca, rzucając złoty blask na skłócone serce Isabelli. Czytelnik pozostaje oczarowany, zastanawiając się, jaką decyzję ostatecznie podejmie - czy podąży ścieżką miłości, czy też całym sercem poświęci się karierze tenisowej?
Tylko czas pokaże, ponieważ Isabella Fabbri stoi na rozdrożu swoich marzeń, gotowa stawić czoła wszystkiemu, co przyniesie przyszłość.
0 notes
Text
WYDMY
(Wiersz powstał w ramach stypendium dla poetów i poetek Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie) |||
promienie palców
cienie spojrzeń
na piasku ciało
wygodnie zatopiony
w wydmie
ruch
oceanem ocen
oblane jak słońcem
topi się ubranie
lepkością życia
dotyka tlen
znak krajobrazu
– margines nieba –
leży na plaży
a ona chwali się skórą
na fali solą zaschniętą na udzie
na fali wiatrem
wietrzy wstążki spojrzeń
jak patrzą na horyzont pragnień
stając się wyraźni
w oku skanera
terenu welon nierówności
falochron wolności
przepuszcza cienie
tylko granice
grają w klasy
w kraju lato krótkie
jak spojrzenie
w głąb siebie
nie wychodzi
poza do zdjęcia
ciało mówi więcej
o myśleniu w
kraju
lato
krótka wyobraźnia
graniczy z cudem
utrzymać opaleniznę
aby poczuć się na wakacjach
od pochodzenia
opera z biennale w wenecji
kolorowe parasolki
słomiany zapał
znów na wyjeździe
napisy końcowe
a wydmy zadumane stoją
i biją brawo
mewami
1 note
·
View note
Photo
A fanart I did for Napisy Końcowe, a Polish pop-culture YouTube channel. One of the podcasters, Radosław Pisula, when asked about what a fantasy world he’d create look like said it would contain a majestic winged gorilla. And that’s all about that world.
I got an idea for this art that gorilla wings shouldn’t really have feathers, as apes don’t have them. Mammalian wings we know are bat wings, but those would look too spooky for a good creature like him. So while looking at gorilla photos for reference I finally decided to make the wings covered in fluffy gorilla-like fur. I called it pseudo-realistic Nolan-Snyder take version of the gorilla, as the NK main subjects are superhero movies and comics. Also kinda Old Man Gorilla 🦍
3 notes
·
View notes
Text
"Parę osób na nie, za to parę na tak, znowu ten stres jak zareaguje świat.
Pokój pełen łez, a ty całkowicie sam.
W głowie masz śmierć, ona śmieje się w twarz, jak wszyscy
I czekasz już na swe końcowe napisy, czujesz się niczym"
E V- Niezrozumiany
3 notes
·
View notes
Photo
The best team ever / napisy końcowe <3
#napisykoncowe#hogwart#hp#hufflepuff#griffindor#ravenclaw#slytherin#harry potter#elzbietamoyski#Illustration#drawing
55 notes
·
View notes
Text
"I czekasz na swoje końcowe napisy, czujesz się niczym.."
#zepsucie#zepsuty#stracony#jestem nikim#borderline blog#borderline problems#borderline pd#smutne życie#sam smutek#smutek#ból w sercu#ból wewnętrzny#ból istnienia#ból psychiczny#ból życia#cierpienie#brak motywacji#brak sił#brak chęci do życia#brak nadziei
10 notes
·
View notes
Photo
Tragiczne, ale wyśmienicie ukazane, losy rodu Finchów - What Remains of Edith Finch
Są takie gry, obok których przechodzę wiele razy, które wyjątkowo nęcą, ale i czekają cierpliwie na swoją kolej. What Remains of Edith Finch to właśnie jeden z tych tytułów, jakie musiały "dojrzeć" w mojej głowie, aż w końcu zawołałam: "Dość czekania! Muszę w to wreszcie zagrać!". Bez większej wiedzy, czego mam się spodziewać, skorzystałam z korzystnej promocji na zimowej wyprzedaży gier i natychmiast włączyłam pobieranie. Jeszcze tego samego dnia uruchomiłam grę, tym samym przenosząc się w świat Edith Finch. Ostatniej członkini nieszczęsnej rodziny...
To, co przytrafiało się Finchom, to połączenie ludzkich nieszczęść z wybujałą wyobraźnią
Edith, zaledwie siedemnastoletnia dziewczyna, po kilku latach od wyprowadzki powraca do rodzinnej posiadłości. Opuszczonej i zamkniętej, ale jednocześnie tkwiącej w czarze nieprzemijania, jakby od wyjazdu ostatnich mieszkańców minął tydzień. Jedynie tereny wokoło budynku są bardzo zaniedbane, pozbawione śladów czyjejś obecności i martwe. Natomiast cel Edith jest jasny już od pierwszych minut rozgrywki. Powróciła, żeby odkryć losy pięciu pokoleń Finchów, począwszy od prapradziada Odina Fincha, który usiłował przetransportować cały dom z Norwegii do Ameryki Północnej drogą morską. Kiedy nastolatka włamuje się (niejako) do dawnego miejsca swojego zamieszkania, jeszcze nie wiadomo, w jakiej formie zostanie ukazana, osoba po osobie, cała rodzina. Poziom zagracenia i duża liczba pomieszczeń sugeruje odkrywanie strzępków historii w stylu serii Life is Strange. Ale nie, jest jeszcze inaczej. Błyskotliwie, zaskakująco i nade wszystko niesamowicie emocjonalnie.
W pamiętniku Edith widnieje drzewo genealogiczne. Imiona oraz daty umieszczone na konarze i gałęziach oznaczają tych członków rodziny, w żyłach których płynęła krew Finchów. Imiona w listkach przynależą do ich małżonków. Kiedy opowieść o danym bohaterze dobiega końca, Edith nakreśla jego portret. Razem to aż trzynaście niesamowitych epizodów o różnej długości i każdy jeden jest oryginalny w swojej formie. Stykamy się więc z przybraniem zwierzęcej formy, wejściem w komiks, bajkowym imperium wykreowanym w czyimś umyśle czy zdarzeniem opowiadanym samodzielnie wykonywanymi zdjęciami. I tak dalej, i tak dalej... Poprzez listy, notki z dzienników i wiersze przenosimy się w świat i narrację postaci, o jakiej właśnie jest mowa. Niektóre sceny są krótkie, inne bardzo rozbudowane, niestety - co jest bardzo smutne - finał każdej z nich jest jednakowy. Schyłek życia i śmierć. Gwałtowna, tragiczna. Tak jak cały ród Finchów...
Szczegóły? Nie za bardzo chcę się w nie wdawać. Myślę, że największe wrażenie fabuła robi na graczu wtedy, gdy ten odkrywa każdy jej skrawek samodzielnie, o niczym wcześniej nie wiedząc. A dodam, iż fabuła jest bardzo filmowa i doskonale sprawdziłaby się w tym medium. Ciekawi, smuci, najpewniej co wrażliwszych odbiorców doprowadza do łez. W What Remains of Edith Finch zaciera się granica między rzeczywistością a fantastyką: legendami, siłą wyobraźni i domniemaną klątwą ciążącą nad Finchami.
Gra, która spełni dziecięce marzenia o ciasnych zakamarkach i tajemniczych przejściach w środku domu
Konstrukcja posiadłości Finchów jest doprawdy ujmująca. Poza główną częścią, nad domostwem wznoszą się kondygnacje dobudowywane w późniejszych latach, upchnięte jakby na siłę. Sypialnie należące do pierwszych mieszkańców zamykano na całe dekady po ich śmierci, nic nie wynosząc i nic nie zmieniając. Bardzo zaskoczyło mnie to, w jaki sposób Edith poruszała się po domu. Metodycznie, jakby jednocześnie znała i nie znała tej zdumiewającej siatki połączeń między pomieszczeniami. Korzysta z niskich i wąskich korytarzyków, najwyraźniej stworzonych z myślą o dzieciach, drabinek i schodków. Nie jestem w stanie wyrazić swej satysfakcji po ujrzeniu, jak nastolatka wychodziła z jednego pokoju, przeciskając się przez oszkloną szafkę z książkami, niską i raczej nie stanowiącą typowego schowka. Co ciekawe, używanie przez główną bohaterkę sekretnych przejść tylko wzmocniło poczucie, że dom stoi pusty i nawiedzany przez duchy przeszłości. Gdyby wchodziła i wychodziła drzwiami, odebrałoby to grze połowę jej wyjątkowości. Sama interakcja z przedmiotami jest intuicyjna i płynna.
Udźwiękowienie i inne smaczki
Co jeszcze mnie urzekło, to napisy pojawiające się na ekranie. Nie gdzieś u dołu, a wyławiające się z nicości i rozpływające po jakimś czasie, idealnie dopasowane do elementów widocznych akurat w grze. Stanowią one swoisty drogowskaz i uniemożliwiają pogubienie się. Napisy to zdania wypowiadane przez Edith, gdyż jest ona główną narratorką, ale i przez innych członków rodziny. Twórcy podeszli do zadania bardzo kreatywnie, wykorzystując w pełni potencjał na nadanie tej części gry roli równie ważnej, co wyśmienita głosowa gra aktorska. Tego właśnie oczekuję w grach, w których za klimat odpowiadają w dużej mierze ludzkie głosy i stopień wczucia się aktorów w swoją postać: profesjonalizmu w przekazywaniu uczuć, empatii i przekonania odbiorcy, iż jest się tym fikcyjnym tworem od stóp do głów.
Strona wizualna jest zaiste przyjemna dla oka. Grafika na wysokich ustawieniach ujawnia przyjemne detale, ładną kolorystykę i dopracowaną grę świateł oraz cieni. Ponadto każdy pokój zapada w pamięć, bo wyróżnia się czymś od pozostałych i nie ma dwóch podobnych do siebie pomieszczeń. Oczarowały mnie również efekty dźwiękowe, natomiast o muzyce nie jestem w stanie powiedzieć dużo. Wpasowuje się w klimat gry, jest subtelna i nie atakuje niepokojącymi partiami. I to mi wystarcza.
Inną interesującą rzeczą jest możliwy powrót do wybranej historii po ukończeniu fabuły. Jeżeli więc gracz chciałby się bliżej przyjrzeć któremuś z Finchów, nie musi przechodzić całej gry od nowa, a jedynie wybrać odpowiednią opcję w menu głównym i kliknąć na portret wybranego bohatera.
Co pozostanie po Edith Finch?
Nie upatruję w What Remains of Edith Finch wad. Ta historia porwała mnie bez reszty i chociaż nie jestem miłośniczką niedopowiedzeń, uważam, że w tym tytule są one wyjątkowe. Pozostawiają pole wyobraźni, a moja obecnie usiłuje poukładać sobie wszystkie te niezwykłe zdarzenia w jakiś logiczny (lub nielogiczny, ale ciekawy) ciąg. Nic dziwnego, iż niektórzy dzielą się własnymi teoriami. Gra jest dla mnie dziełem doskonałym. Od pierwszej sekundy po świetnie przygotowane napisy końcowe. Chociaż jej przejście zajmuje dwie czy trzy godziny, z mocą stwierdzam, że przejście jej dwukrotnie bądź trzykrotnie nie sprawi nikomu problemu. Wiem, że są osoby, które uważają What Remains of Edith Finch za tytuł przereklamowany i wyrażają swoje rozczarowanie. Jednak ja nic nie poradzę na to, że jego magia oplotła mnie od stóp do głów i jestem nim absolutnie urzeczona.
Gra została stworzona przez kalifornijskie studio Giant Sparrow i wydana 25 kwietnia 2017 roku z ramienia Annapurna Interactive. Oznaczona bardzo adekwatnymi tagami: bogata historia, atmosfera i symulator chodzenia, zdobyła ocenę przytłaczająco pozytywną na Steam i tytuł najlepszej gry 2017 roku w prestiżowym rozdaniu nagród BAFTA. Oczywiście nagród i odznaczeń jest znacznie więcej - w moim uznaniu zasłużenie. What Remains of Edith Finch trafia w poczet moich ulubionych gier. Będzie to pierwsza pozycja, jaką zaproponuję dowolnej osobie, która mimochodem rzuci, że chętnie zagrałaby w dobrą niezależną grę.
Do następnego!
#What Remains of Edith Finch#Giant Sparrow#Annapurna Interactive#2017 games#PC games#indie games#Steam games
2 notes
·
View notes
Text
26.06.2018 05:28
Czasem dopadają mnie nagle napady lęku.
Kładąc się spać oczywiście już po wschodzie słońca, zastanawiam się kiedy przed oczami pojawią się napisy końcowe, a moje życie zostanie podsumowane jakże szlachetną śmiercią (czytaj. Przez poślizgnięcie się na skórce banana, lub śmiertelne poparzenie przy przewracaniu naleśników). Kiedy myślę o moim życiu zaczynam nabierać wrażenia, że taka śmierć opisze idealnie moje osiągnięcia w życiu, i tak się tego boję. W sumie to nie do końca tak. Nie boję się śmierci, ale bólu. Chociaż święty chuj wie kto sam by mnie wyśmiał gdyby zobaczył kartkę z wypisanymi przyczynami śmierci. Wracając. To nie jest zwykły strach, towarzyszący małej dziewczynce „zaatakowanej” przez milimetrowego pająka. To jest uczucie jakby ten jebany pająk zyskał +100000 do wzrostu i czając się za rokiem tylko czekał na moment. Ty wiesz że skurwiel gdzieś jest, ale pytanie „gdzie?” Staje się bardziej filozoficzne niż biografia Sokratesa. Każdy wie o co chodzi. W kółko myślisz, zastanawiasz się, zadajesz pytania. Nauczycielka w szkole byłaby dumna! Może gdyby nigdy nie dowiedziała się, że chodzi tu o ciągłą wizje śmierci przyćmiewającą całą rzeczywistość.
Która i tak chujowa więc nie tracisz zbyt dużo :)
17 notes
·
View notes