Tumgik
#Gówniaki
Text
Chciałbym, żeby ludzie nie mieli dzieci tak bardzo, jak chcą, abyśmy w to wierzyli
Ponieważ demografia w mojej okolicy pokazuje coś wyraźnie innego
Wkrótce sracze przewyższą nas liczebnie
Przysięgam na bogów, że nie sprawisz, że będę im współczuć, kiedy podczas spaceru po osiedlu dostaję reakcję walki lub ucieczki.
PIEPRZĄ SIĘ WSZĘDZIE PRZEZ CAŁY CZAS
WRAZ Z LUDŹMI
Przysięgam, że moja nienawiść rośnie z każdym dniem, bo jestem tak cholernie przytłoczony
Nienawidzę tego miejsca, tej dzielnicy, tej okolicy, transportu publicznego, tłumów, dźwięków, widoków, zapachów, betonu, smogu, zanieczyszczeń, wyglądu ludzkiej twarzy, ludzkiej mowy i ubrań, i przestrzeni, i krzeseł, i łazienek, i powietrza, klimatyzacji, elektroniki i sztuczne oświetlenie, i ta kiepska, okropna nawet kawa, catering, sygnalizacja świetlna, ciągła CIĄGŁA obecność innych… Mam już dość, wracam do domu, mając wolne popołudnie i jedyne, co robię, to przewijam i przeglądam, teraz jest już 21:00 i niedługo muszę iść spać, żeby jutro zrobić to wszystko od nowa…. Nienawidzę nawet muzyki i konieczności słuchania na słuchawkach…
Wiedziałem, że pewnego dnia zacznę hamować, że mnie przytłoczy, że będzie ciężko.. Czy jest trudniej niż myślałem? Cóż, nie za bardzo. Ale nie wiem jak to rozwiązać i teraz, kiedy już się tu wreszcie zadomowiliśmy i zarabiamy na życie, mamy to zmienić już po 4 miesiącach? I właściwie posiadając tego miejsca przez ostatnie 3 lata…. Ale o bogowie, jak tęsknię za moim przeszłym życiem…
Tęsknię za samotnością, za spokojem, ciszą, za wolnością, za tym, że nie powodujem żadnego ruchu tylko swoimi, nie powodujem u nikogo akcji ani reakcji, tęsknię za przyrodą, zielenią, chłodnym powietrzem, spokojem mojego małego dziecka pokój, moje stanowisko komputerowe, drzewa, zapach, woda, przestrzeń, organizowanie rzeczy tak, jak chcę, praca w domu, praca poza godzinami 9:00 do 17:00, posiadanie wolnego czasu, kiedy tego potrzebuję, mój kuchenka mikrofalowa, wszystkie dzbanki i filiżanki do kawy, spieniacz do mleka, czas dla przyjemności, medytacja, niesłyszenie, jak ktoś oddycha, je, spaceruje lub po prostu istnieje. Tęsknię za brakiem rzeczy i bodźców. Tęsknię za dużym ekranem telewizora i czytaniem książek, tęsknię za małą lampką na ścianie i jej włącznikiem, który znajdował się tuż nad poduszką, dzięki czemu mogłem go włączać i wyłączać, leżąc na łóżku. Tęsknię za otwartym oknem na noc lub kiedykolwiek. Tęsknię za spokojnymi i kojącymi dźwiękami nocy, zamiast ciągle słyszeć samoloty, pociągi, autostradę i prace budowlane (mam wszystkie 4 w promieniu 100 metrów. Ok, lotnisko jest właściwie jakieś 5 km stąd, co oznacza, że samoloty latają tuż nad naszym budynkiem) .
Nienawidzę, jak w niedziele robi się ciszej, jakbym chciał po prostu odpocząć i rozłożyć się po całym dniu pracy, zamiast być zmuszony do „relaksowania się”, czyli marnowania czasu w określony dzień tygodnia.
Nienawidzę tego, jak inni dyktują mi codzienne życie i rutynę.
Jestem, kurwa, uwięziony.
A frustrujące jest to, że przez LATA miałem wrzeszczące dzieci i plac zabaw tuż za moim oknem – mieszkaliśmy na parterze, więc dosłownie obce dzieciaki biegały pod moim oknem, a czasem nawet do pieprzonego mieszkania. Kiedy W KOŃCU zdemontowali plac zabaw, a z placu zabaw wyrosły sraczki… Wyprowadziłem się, żeby przeżyć to wszystko od nowa.
Nie mogę tego przeboleć. Czy to jest karma?
1 note · View note
thyofthee · 10 months
Text
Gówniaki
2 notes · View notes
derichelieu · 11 months
Text
I have an infinite list of reasons why I don't ever want to have kids, and one of them is definitely the possibility of getting one that's a picky eater... Imagine putting effort into preparing nutritious home-made meals, and your piece of shit child says nuh nuh. One instance of that and I'd put them out on the street in a cardboard box
6 notes · View notes
Sirius, while cleaning a mess kid!Harry made: We need a slur for toddlers Remus: in polish we have "gówniaki", which roughly translates to "shitlings" Sirius: Perfect
649 notes · View notes
mothylarka · 11 months
Text
W Tigerze nie było (już) pajęczyn.
W Pepco też nie.
W Dealzie też nie.
Prawie żadnych ozdób do powieszenia i tylko kilka godzin.
Kupiłam włóczkę i "tkałam" pajęczynę na butelce oleju. Nie musi być idealna, ma zwabić gówniaki.
14 notes · View notes
swiatygrimangel · 27 days
Text
Tumblr media
Grim vs szczeniak.
Ja jak każda kobieta, uwielbiam małe zwierzątka . Nie ważne czy kote czy piesek. Sama mam 21 letnią kotkę. Ale to pod innym razem. W tą ostanią niedzielę mija już pierwszy tydzień jak siedzimy z szczeniakiem. Mam szczeniaka od 18.08. Zacznij od początku! Kilka miesiec temu zaczoł brat bobrząkiwqć że chce psa. Rozumieci3 facety 43 lata marudził że nie ma psa, bo mu smutno etc etc. Nie zgadziałysm się na to, tłumaczyłam żr mam starą kotkę i ledwie mnie stać na utrzymanie kota, a co dopiero psa. No i nie chciałam żeby koty w ostanie lata życia miała w stresie. Braciak męczył mame przy użyciu tik taka. Ale ta się wycwaniła że nie możemy cytuję " gadają z Grim, to jej mieszkanie". Z cisłości- tak mieszkanie zostało na mnie przypisane, dlatego żeby nie dostało w ręce komornika , bo mój brat debil ma kilku komorników na karku i nie ma zamiaru ich spłacać. Tak straciliśmy jebana działke której nikty nie lubił. Nie mam działki ale podatek musimy płacić ;(.
Wracają do szczeniak, brat zmienił strategie. Poszedły ojcowskim stylu- postawił nas czynem dokonanym. Ale na początku atakował mnie. Cały czas mnie męczył, ja mówiłam nie. Ale ostatnio mnie postawił dziwnej sytuacji że formie żartu za żartował że kupił psa. Ja uznałam to za żarty. Potem okazało że to nie jest żarty, bo zostawił zadatek. Mi się dostało że się zgodziałam- myślam że to żarty.
Ale nie , to nie był żarty. Jak gówniaki pojechał do domu do tej pizdy, to braciak przywiózł nam tego malucha amstaff. Nie mam nic do tej rasy, ale kurwa my mamy starą kotkę.
Od tamtej pory siedzimy z gówniakiem. Jest słodki, ale my mamy dość! Szczerze nawet nie wiem jak mam go wołać. Bo na początku miał na imię Nugat a teraz mam wołać Scoobie do.
Cały czas mam brudną podłogę, bo gówniak wszędzie robi, a nie ważne że wychodzimy z nim co 1 -2 godzin po 40 minut. Gryzie wszytsko co leci . Jak zwyczajnie szczeniak. Ale najgorsze że zaczepia moja Mili. Przypominam wam że ona ma 21 lat, na koncie 3 amstaff co dwa wchowala. Tylko było to 10 lat temu. Biedna jest osączoną, co jakiś czas jebnięta go w nos. Ale młody nie ogarnia "czaczy". Ona nawet nie może spokojnie zjeść czy iść do łazienki .
Najgorsze w tym wszytskim jest stosunek brata. Cwaniaczek pracuje po 10 godzin. A nim nie zajmuje się. Wraca do domu chwile pobawi się i wyjdzie na dwór gdzie go dyscyplinuje, tylko tak robi że pies boi się go, boi wychodzi na spacer. Cały nasz czas naukę idzie w pizdu. Gnojek nawet nie poświęca czas bo siedzi na smartfonie. HELLO! Więc czyj to pies? Moja mam nim zajmuje. Ja wychodzi z nim na spacer bo ona jest zmęczona( dobrze że mam urlop) kłóciłam się z bratem że nie może tak być że wzioł sobie zabawkę a nas obarcza obowiązkami. Ale do pustego łba nic nie dociera. I jeszcze formą tej dyscyplin. Rozumiem ta rasa ma bardzo wysoki poziom bólu. Ale kurwa to szczeniak nie może tak go karci. Wiem że to małżeństwo ma 9 tygodni i w głowie siano. Nie chcę się uczyć. Ale jego karcenie powoduje że pies się cofa i się boi.
Mieliśmy kilka dni progresu z załatwienie, po szczorajszym spacerze z debilem. Szczeniak znowu zaczoł załatwiać na dworze.
Mam tego dosyć! Nie wiem co będzie jak szczeniak spotka się z dziećmi brata? Nie wiem co będzie jak szczeniak zostanie sam z kotem.
Sama nie wiem co będzie dalej
0 notes
oc-spoilers · 3 months
Text
Sirius, while cleaning a mess kid!Harry made: We need a slur for toddlers Nadia: in polish we have "gówniaki", which roughly translates to "shitlings" Sirius: Perfect
#n
0 notes
seriously-mike · 6 months
Text
Witam państwa na Gali Piosenki Żenującej, gdyż ponieważ #odjebawszy po raz trzeci.
Gimby zapewne nie znają, jak to się kiedyś jeździło na rodzinne wczasy skurwiałym pomiotem lokalnej motoryzacji, dokonując przy tym logistycznych cudów takich jak upchanie do dwuosobowej wrotki w ciąży czterech osób, Fafika i walizek ze wszystkim co potrzebne na dwutygodniowym urlopie.
Tumblr media
Tytuł znowu podpierdolony z kopalnego memiszcza, i totalnie się nie spodziewałem, że wyjdzie aż taki rozpierdalacz. Poza tym że AI sepleni, zwłaszcza tam gdzie nie powinna, kawałek gniecie jak pojebany.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym unikając pracy nie przepisał tekstu tego i jeszcze dwóch kawałków od nowa. Tak więc Ważna Praca Koncepcyjna™ odjebana - może Nocnym Kochankiem nie jestem, ale wieczornym lowelasem raczej tak. Na dokładkę musiałem się zająć inżynierią dźwięku i masteringiem, bo kawałek nie chciał się kończyć i ręcznie doklepałem końcówkę z jednego ze spadów.
See! You! In Hell! I will be in Yuratha! Znów rydwan zagłady wyrusza w świat, Rodzina, walizki, pies, mały Fiat, To scenariusz który na pewno znacie, Jedziemy razem na wczasy w Juracie! See! You! In Hell! I will be in Yuratha! See! You! In Hell! To przebój tego lata! Co roku największy problem metala To lato, gdy słońce w łeb napierdala, A sposób najlepszy na upał tak dziki - Kowbojski kapelusz prosto z Afryki! See! You! In Hell! I will be in Yuratha! See! You! In Hell! To przebój tego lata! Piach w glanach, a browar wszędzie przepłacony, I będziesz mieć szczęście, jeśli nie jest chrzczony, Wszędzie śmierdzi rybą, gówniaki drą ryja, Te wczasy z rodziną to piekielna chryja! See! You! In Hell! I will be in Yuratha! See! You! In Hell! To przebój tego lata! Choć mogło gorzej być, uwierz mi stary, Bo na Mazurach chujnia, deszcz, komary, Choć lasy jak w Norwegii, jaki metal zniesie, Że pod namiotem siedzi i musi srać w lesie?! See! You! In Hell! I will be in Yuratha! See! You! In Hell! To przebój tego lata! See You, cowboy from Hell!
Oryginalny miks na stronie Wielkiego Automatycznego Dyskopolizatora:
0 notes
przykrasasza · 2 years
Text
Moja stara metafora:
Kiedyś mi przeszła taka myśl irytująca przez głowę albo może bardziej wrażenie albo odczucie, że się czuję jakby życie polegało na dziecięcej zabawie typu "w dom" albo "w wojnę" gdzie gówniaki po prostu naśladują starsze gówniaki ale przez siłę wyobraźni są w 100% zaangażowane. To, co wpłynęło na moją irytację, to że wszystkie te dorosłe gówniaki bawią się w ten cyrk i myślą, że to na prawdę i zmuszają mnie do udawania że to rzeczywistość, kurwa cyrk cyrk cyrk, tak się czuję z życiem, że ktoś zmusza mnie do udziału w zabawie która mnie nie bawi w ogóle i nie mam na nią ochoty bo chciałabym coś prawdziwego doświadczyć zamiast podtrzymywać cudzą zbiorową fantazję. Nie mam ochoty bawić się w dom ani w wojnę ani nic podobnego, nie mam ochoty bawić się w życie i te wszystkie konstrukty, chciałabym żyć ale nie wiem jak to się robi bo mnie nikt nie nauczył. Mogłabym jeszcze wymyślić własną zabawę ale nie wiem czy ktoś będzie chciał się w nią ze mną bawić a robić coś takiego w samotności to już szaleństwo
0 notes
liviathemenace · 2 years
Text
If you ever wonder how to insult a child remember this: Here in Poland we don't call kids little shits but rather "gówniaki", shitlings if you will. That's not all though - My grandmother, in her grace and wisdom, used to call me what could be translated to "A spawn of my ungrateful mother" and, later on in life " A God defying disappointed that shall repent in her arms or suffer in hellfire".
1 note · View note
Text
With bestie having a baby, i'm the last one standing among my friends who's not either married, with kids or both
1 note · View note
Text
Steph, tired of Damian's shit: We need a slur for toddlers.
Tim, also tired of Damian's shit: In Polish, there is "gówniaki", which roughly translates to "shitlings".
161 notes · View notes
infinityactual · 3 years
Note
⭐?! :)C
ok so the comfort food prompt where lasky makes john some soop.
Lasky's last name is Polish in origin, but he is obviously not from Poland and his family probably hasn't resided there or been there in hundreds of generations.
That being said, I feel like a handful of Polish bits and bobs have come and gone from the Lasky family through those generations, as a periodic interest in the family origins waxes and wanes, much as things tend to do today (at least in my experience). Older folks will want to remember their roots while the younger hotheads will want to abandon tradition.
One exception is an ancient recipe for rosoł, Polish chicken soup. Nobody knows who originally wrote it, and the original physical recipe is long gone. The recipe isn't precise, mostly just a set of guidelines and a list of ingredients with no measurements. Learning to cook it is an exercise in Just Knowing what's right, either by being taught or learning to make it oneself by trial and error or a mix of both. For tom it was a mix. He got some guidance from his mom when she was around and would make a batch, and from messing up in his own attempts over time.
One other thing that's stuck around is referring to one's children or sibling(s) as 'Gówniaki' or 'shitlings'.
Alongside that though, most of Lasky's personal background is steeped in the Southeast Asian creole culture of Mars which I'm still working on cobbling together. But like most people, he retains some shreds of his family's origin culture.
5 notes · View notes
mothylarka · 11 months
Text
Licznik gówniaków: 17 Na moim osiedlu raptem 14, ale przezornie wzięłam też trochę słodyczy ze sobą do pracy. Wracałam w podskokach i kiedy tylko weszłam na klatkę wiedziałam, że jestem już niemalże spóźniona. Najmłodsze, ślamazarne gówniaki były prowadzane przez opiekunów po schodach tarasując mi przejście do mojej pajęczej chatki. Wnioski: -dzieci są socially awkward, trzymałam wiadro i kazałam im sobie nakładać, a te brały czasem tylko po cukierku, dziękuję, do widzenia, odwrót, a potem wokalnie przypominały sobie, że w sumie to jeszcze są inne drzwi w tym korytarzu. Każdemu mówiłam, że może wziąć więcej, nie każdy się słuchał, -niektórzy rodzice asystujący swoim maleńkim pociechom robili wrażenie jakby unikali mojego wzroku i puszczali moje uwagi mimo uszu. To trochę tłumaczy dzieci, -z jakichś 30 mini paczek żelek zostało mi 6, z 10 lizaków został 1, oranżady HELENA (90 groszy w Biedrze :P) w saszetkach też zeszły. Trochę wątpię, by to była kwestia preferencji, bo znaczna część nawet nie zastanawiała się jakoś szczególnie nad tym co biorą, ale musiały celowo wyciągać to, co było w saszetkach, bo robiło wrażenie większego i łatwiejszego do złapania, jak mi się wydaje. W przyszłym roku albo im popaczkuję zwykłe cukierki albo kupuję rzeczy tylko w saszetkach, -wybił mi się jeden chłopak z grupki na oko 12-letnich (prawie za starych), który widząc moje wiadro z cukierkami był autentycznie rozentuzjazmowany, na moją zachętę, by wzięli więcej dla odmiany sięgnęli po więcej, a gdy wyciągnął tę całą HELENĘ za 90groszy, to doznał takiej satysfakcji, że musiał aż zrobił "łooooo" i unieść ją w zachwycie pokazując łup koleżankom. Potem powtarzał "dziękujemy" wielokrotnie i giął się w pasie jak urzędnik przed carem. Zatkało mnie, -był gówniak z pełnym słoikiem (?), który po otwarciu przeze mnie drzwi zaczął stękać, że nie ma gdzie ładować tarasując jednocześnie drogę koleżankom. Były i takie z workami, które brały po jednym cukierku. Dziś rano zdejmowałam pajęczynę i sprzątałam z korytarza papierki. Zostało mi jeszcze z 6 litrów słodyczy, ale podzieliłam je na "tematyczne, halloweenowe", "dorosłe/do kawy" i "inne". Boję się to trzymać w chacie na dłuższą metę, bo już wczoraj po powrocie z treningu N. usiadł przed wiadrem i jął jeść jednego po drugim. Schowałam pajęczynę na przyszły rok.
11 notes · View notes
oversensitivebeing · 3 years
Text
przepraszam że to takie chaotyczne ale nie moge już.
przeglądając stare wiadomości z moją przyjaciółką z podstawówki zauważyłam jak bardzo niedojrzała byłam i jestem. zawsze każdy gadał że mnie kopiuje bo to ja znajde chłopaka to ona za niedługo też xd jakby, to nie ma totalnie sensu i wczoraj doszłam do tego jaka ona zawsze była dojrzała i kochająca dla ludzi wokoło, ja tego nigdy nie widziałam tak teraz myśle. urocze przezwiska mimo wszystko budowały z kimś więź a ja myślałam że sie poprostu popisuje, chce być tą lepszą a teraz widze że to ja jej nigdy do pięt nie dorastałam. ogólnie to ona doszła w postawówce i no ludzie właśnie byli wobec niej bardzo sceptyczni w tym ja, i może to był jej mechanizm samozachowawczy że starała sie nawet nieświadomie 'iść za mną' bo ja miałam dosyć silną pozycje w klasie wtedy, chciała sie poprostu czuć bezpiecznie w tym nowym środowisku. a ja byłam okropna bo tego nie rozumiałam wtedy. owszem była upierdliwa a ja jako, pff chyba 10/11 letnie dziecko, miałam tylko no takie czemu sie tak uczepiłaś co ty chcesz. odpychałam ją a z czasem zostałyśmy przyjaciółkami xdd dalej jej nie rozumiałam, ale to dlatego że ona była poprostu dojrzalsza niż te wszystkie gówniaki razem wzięte w tej klasie. szybsze dojrzewanie w dzieciństwie u know.
przeglądałam też galerie na mess naszą, i tak były ss jak ze swoim chłopakiem pisała.
i dawno mnie tak nic nie dobiło. bo zawsze chciałam mieć z kimś taką relacje jak oni wtedy, żeby ktoś pomógł mi się otworzyć i bym mogła freely do kogoś pisać jak bardzo tą osobe kocham czy długie paragrafy do niej jak jest dla mnie ważna. ale tak nie jest.
to jest okropne, ja sie czuje z tym podle że wyobrażqm sobie jak tak komuś mówie a mam przecież chłopa. ale on jest całkiem inny. nie czułabym sie z tym komfortowo, jakby dopiero po tych 3 latach czuje że go dopiero poznaje. i z każdym dniem dochodzę do wniosku że to nie ta osoba, a ja sie boje zerwać. bo wiem że on mnie naprawde kocha, ja jego też ale to sie wypala u mnie.
a ja nie chce zostać poprostu sama.
i tkwie w tym, gubie sie i nie wiem co robić. bo nie chce go ranić, bo wiem że jestem jego odskocznią. ale i tak czasem sie czuje jak przedmiot.
czuje że jak sie z nią dzisiaj spotkam to sie poprostu porycze.
nie mam na nic siły, a to że wczoraj miałam binge w sumie bananowo-orzechowy nie pomaga. chce już ten jebany jadłospis i z niego brać jedzenie ale w malutkich porcjach. teraz zjadłam 2 tosty i chce mi sie płakać. spale je pewnie na chemii (luźna lekcja) bo nie daje mi spokoju to, że na starcie mogłam to rozpierdolić dzień.
bo przecież każdy poranek to nowy start, tak?
Tumblr media
2 notes · View notes
grimangelakum · 5 years
Photo
Tumblr media
Każdy z nas ma taki dzień  że wszystko idzie w Ch*j jebie na łęby.
Zacznijmy o tego że od poniedziałku w robocie dużo pracy,
dużo, za dużo..... która cześciowo nie była moja, tylko zaległa robota poprzedniej zmian.
Dodatkowo dwie koleżanki na Zwoleniu lekarskim...jedna symuluje a druga poważnie chora.
A dopiero początek dramy.
Jeszcze ta głupota ludzi, brak zwykłego rozsądku. a sama kontrolerka wieczne pretensje.
Wiecznie zmęczona, brak kasy na koncie, brak motywacji i wiecznie wkurzona.
A na poniedziałkowych tragach pracy żadnych konkretnych oferty pracy! 
Tak ze zmęczenia, nie cieszyłam z wolnego. A Onet olał  moją sprawie starego konta e-mailowego którym mam zarejestrowany Google Play.... Drama!
Portalach randkowych albo dziadki mnie podrywają albo Gówniaki szukające sponsora.
A czwartek było gorzej!
Po pierwsze miałam dużo pracy i nikt nie zauważył mojego ciężkiej pracy, tylko wytykanie moich błędów.
Do dodatkowo przylazł jakiś dziwny typ który pytał o zagubiony dowód mamusi . Frajerowi tłumaczyłam że może podejść po południu do kontroli, żeby dowiedzieć czy ktoś zostawił dokument.
Facet taki mi truł dupę, że pomyliłam się w wpłacie. ( prawie bym oddała kasę)
Facety w naszej rozmowy wyciągną, kosmiczne wnioski i k*rwa  nie wiem jak sobie za sugerował że “Ja niby” mu powiedziałam że może przejrzeć monitoring!
WTF! ja sobie nie przypomniał żebym coś takiego powiedziałam! Mówiłam że ma iść na Policje zgłosić sprawę.
Głupich naprawdę sieją!
Bo frajer wrócił i zrobił awanturę, obraził koleżanki z pracy i jeszcze agresywnie zachowała.
Zadzwonili do mnie i opieprzyli za coś co nie powiedziałam.
A dzisiaj Apogeum koszmaru!
Po budka o 4 rano! Bo zapomniałyśmy z mamą wydrukować szarfy!
I bawiliśmy jebaną Drukarką ( co dzisiaj z nią jest jeszcze jedna nie przyjemna sprawa) i pisaliśmy te gówienko. czyli cała godzinę.
Godzina 6 rano, byłam tak nie przytomna że jak jechałam metrem to zasnęłam....z metra Imielin pojechałam na Młocin!
Straciłam 40 minut życia dojazdy! a miałam być w pracy wcześniej żeby ogarnąć połowę roboty!
Ale nie udało mi się!
Cały dzień byłam zmęczona, rozkojarzona, ogłupiała wręcz.
Wpiłam dzisiaj 3 kubki z 2 pastylkami Szeń-Szenia.
Pracowałam powoli i spokojnie. Jak na ironie w padły ten frajer i robił burdę. Mnie nie zauważał więc jeden problem mniej.
Co później koleżanka załatwiła z nim sprawę, fakty sama też lepiej nie zareagowałam bo powiedziałam tej koleżance że nie powinna z nim gadać, bo ja rano mówiłam że ten koleś jest nie normalny. On przyjechał z Mamusią do urzędu załatwić sprawę której bez dokument nie może załatwić.
Nie ważne, ważne że koleżanka załatwiła gostka i ja stałam zła...
To że przeprosił ją, to był błąd bo powie przeprosić dziewczyn które był jego ofiarami.
Pod koniec zmian, zostałam zaproszona z kasy głównej na Nalewkę Babuni Domowej roboty.
Ja p*rdole to poważny był mój błąd!
Dostałam wypieków- alkohol plus zmęczenie równa się ZŁO
A tym czasie jak poszłam zostawić dokumenty ( pod pływem nalewki) zostałam wciągnięta dyskusje. Oczywiście kontrola mnie opieprzyła za wczorajsze plus za błąd dzisiejszy ( to był mały błady- jezzz każdemu się zdarza!)
To ta kobieta, jak zwykle zaczęła wytykać dziwne błędy które nie są błędami, wmawiać mi dziwne rzeczy.
No Helllo, jestem szybka ale czasami muszę zwolnić żeby coś wyjaśnić, albo na chwilę ogarnąć myśli.
Teraz mi wmawiają że 
a) gadam z klientami ( niby powinniśmy robić dobre relakcje klientem)
b) że długo rozliczam( a przecież ja ostania chodzie ze stanowiska- to norma że moja zmienniczka to osoba która godzinę później przychodzi)
c) że tydzień wzięłam dzień na żądanie i wytykano że jestem samolubna, bo nie przyszłam  do pracy....
Tutaj to była faktycznie samolubna sprawka, bo ja skłamałam że chcę Ten dzień na żądanie i z powodu zatrucia pokarmowego  się-Byłam zmęczona i doła miałam. Lepiej żebym przesiedziała w domu i płakała niż w pracy ryczeć.
Ta mi wypomniała “że jak ja miałam prawa dzień wolny” mówiąc że miałam sraczkę ....a ja tylko skłamałam że to zatrucie. Ale nie powinna tego wypominać, to jest moje dni na żądanie, i mam prawo je wykorzystać jak ja chcę!
d) że nigdy nie czekam aż ona zakończ dzień, jak jesteśmy na drugiej zmianie. Ciekawe bo jak każe to zostajemy, i nie uciekam.A czasami nawet wymyślała jakieś dodatkowe zadania żebyśmy dłużej siedzieli. Ale ona sama nas wygania!?
A potem ma pretensje że zostawiam ją!
e)No i tutaj najgłupsza pretensja świata! gotowi na tą rewelacje!?
Pretensje do tyczy tego że ja  po wydaniu przesyłki jeszcze raz skanuje list!
WTF!!!
Według niej to strata czasu! A przecież to tylko 1 minuta żeby szybciutko sprawydzić.
Na UP1 to było normą że tak się sprawydziało , przy czy dobrze wydałam lub nie pomyliłam numeru. Tam Adwokaci odbierali 20-40 sztuk listów! 
A tutaj obierają ludzie max 4 przesyłki!
O dziwo moja metoda nie jest  szkodliwa i jakoś nikt mi przez 10 miesięcy nie wytykał że komuś wydałam systemie listy a jest fizycznie! jakoś nie było błędów. 
Tak samo marudzi też z moją metodą stemplowania listów między klientami! tutaj to już nie z komentuje! Bo sory ja przyjmowałam miesięcznie 25 tysięcy listów przez jeden rok a ona ledwie przez jeden rok przyjmuje 2 tysiące!
f) Że wolno pracuje i nie wyrabiam z obowiązkami.
Nie jestem wolna! Szybko robię paczuszki, przyjmuje listy, trochę wolniej wydaje bo musze dziadostwo szafkach i może wolniej prowadzam kasę bo sprawydziamy 3 raz czy kasa mi się zgadza przy wpłacie ( bo to duże gotówki) ALEEE NIE JESTEM WOLNA!!
Czasami trzeba człowiekowi coś wyjaśnić, czasami trzeba pomóc, czasami zdarzają mi małe pogawędki raz na 1 miesiąc!
Ona mi wytyka coś co nie jest błędem! 
No cóź wysłuchałam je gadania, 3 lub 4 raz coś powiedziałam jej. I odeszłam....ale byłam pod pływem alkoholu więc mi przyglądała kiedy opieprzała koleżankę xD
Potem ogarnełam swoją robotę i w zemście nie skończyłam jednej robótki, tak ja to zrobiłam poprzednia zmiana, po której ja musiałam ogarniać od poniedziałku.
trochę ze mnie mała Suka, ale ja już jestem za bardzo pobłażliwa, ja też mam swoje limity.
Czas na gorszą cześć opowieść dnia!
Pamiętacie jak mówiłam że drugowaniu... będzie ciąg dalszy.
Dowiedziałam ostanie chwili że nianicze z mamą bratanków, trochę się ze złościłam ale stwierdziłam że przetrzymam.
Harmider godny Harmidomu. Ale mój zły dzień oszalał w monecie jak brat w padły do nas. Zjadły obiad i poszliśmy do tej piekielnej drukarki żeby sprawdzić co się dzieje ( bo trochę złe pracuje)
Ten to zaatakował że żle coś robiliśmy, ja mówiłam że robiłam tak jak on. Doszło do sprzeczki, aże mu obydwoje mam charakterki to nie dajemy do głosu.
Nagle brat zmienił do mnie ton i zaczął traktować mnie jak dziecko! zaczęliśmy drzeć się na siebie bo ten nie dawał do głosu! cały czas traktował jak 14 latkę. 
Cały czas mu przypomniałam że jestem dorosła i ma zmienić ton do mnie. ale ten mnie wysłał do mojego pokoju.
Kiedy powiedziałam mu że nie ma prawa wysłać do pokoju bo mieszkanie jest moje ( kontekście zameldowania) to ten zagroził że jak będzie utrudniał mi życie sprawie przepisania mieszkania. WTF - Te mieszkanie miało być na mnie przepisane! On dostał działkę! Zostało spłacone jego połowa! BA! nawet jest mojej mamie winny kasę! dlatego ma umowę że mama zabiera działkę. Ja nie kontynuowałam tego tematu.
Ten podniósł się i krzyczał że mam iść do pokoju, ja za nim poszłam i krzyczałam “że nie jestem Dzieckiem, NIE JESTEM Jego córką! że jestem dorosła i że ma zmienić ton”
Wybuchną na mnie, i wytraciłam mama żeby nas uspokoić. Ten na nią rykną a ja
Uderzałam go policzek!
Nie wiem co mnie wstąpiło!? czy alkohol? czy stress z całego tygodnia? czy sam fakty jak podratował mamę?
1 sekunda szoku ,a potem stało się coś co mnie przeraziło.
Mój brat mnie zaatakował! Mama mnie zastawiała, a ja stałam twardo!
Kiedy On kazała odejść ja tego nie zrobiłam i mówiłam “Nie”
Potem zrobił się agresywny, po słuchałam mamę i odeszła.
Ten ze wściekłość, zaczął mamie grozić że nigdy nie zobaczy wnuków, a to że Młoda ma z skasować numer itc. 
Ja już go nie słuchałam i poszłam sprzątać kuchnie, i robić meliskę.
To jest przerażające że mój brat, któremu broniłam dupsko, któremu zawszę pomagałam jak mogłam, że temu frajerowi kasę pożyczałam ( wieczne pożyczenie) ale on  MNIE ZAATAKOWAŁ! 
Zawszę był gwałtowny, nigdy nie chciał słuchać, od małżeństwa z tą Suką straciliśmy kontakty i nie umieliśmy gadać.
Ale to normalne jeśli jedna ze stron traktuję drugą jak dziecko.  Jak za krytykowałam lub powiedziałam prawdę to warczał a ja to miałam w dupie.
A teraz to nie przelewki! Mój brat musi iść do psychologa! 
Ja wiem że zachowuje się jak dziecko i mój wygląd sugeruje kilka latek mniej, ale ludzie tak nie może być że dorosły brat traktuje o 4 lata młodszą siostrę jak 14 letnią gówniarkę. 
Mam swoje zdanie, obserwuje ludzi i własne zachowanie ( nawet jeśli w piśmie nie widać). Analizuje swoje i innych błędy. Jestem osobą zamkniętą, trochę dwulicową, z niską samoocena frajerką i przestaje co raz bardziej ufać ludziom. ALE nikt nie ma prawa traktować mnie jak dziecko czy nastolatkę z powodu że lubię anime, oglądać kreskówki cz grać na konsoli. Ja przynajmniej mam jakieś za interesowania, ja nie udaje kogoś kim nie jestem. Nie kłamię tak żeby mieć korzyść. Wyszycy kłamię kiedy opowiadam jakieś opowiastyki po to żeby nie wyglądać na frajera. 
Nie podoba mi się , nie ważne czy to rodzina czy koleżanki z pracy oceniają mnie po ubiorze i zachowaniu! Nikt mnie nie słucha! Pierdolę czasami głupoty ale czasami każdy tak ma!
Najciekawiej jest że nie jest mi żal że go uderzyłam, nie wiem co czuje ale to nie żal! 
Nie mam zamiaru go przepraszać, pieprzyć drukarkę! On mnie traktuje źle i miałam prawo walczyć o moją godność.
Nie będę już mu współczuła, pomagała ani broniła. Będę go tak traktować jak on mnie, będzie powietrzem a gorszym będę tak samo dwulicowo traktować jak on traktuje mnie i mamę. Czyli będzie traktowany tak jak jak traktuje jego żonę- będę udawać miłą ale jednocześnie nie będę angażować w dyskuje.
Bo tak nie mam z nim o czym gadać!
Nie będzie z nim żadnej dojrzałej rozmowy do póki nie pójdzie do psychologa!
A jak skrzywdzi Bratanicę, to osobiście pozbędę jego prawy rodzicielskich. 
Nie nienawidzi ludzi , nienawidzę tej pracy, Nienawidzę mojej zakłamanej rodzin.
A dopiero jest piątek...a jutro do pracy.
3 notes · View notes