#Emocja
Explore tagged Tumblr posts
Text
Mohini Devi
Miłości, jak Ty słodko bolisz!
youtube
W szaleńczym galopie,
W pościgu ukropie;
Za myślą zbyt płochą,
By spocząć na laurach.
Emocja.
Tu sama.
Zstąpiła.
I wzniosła :
(Parnasu salony -
tam ostre slalomy -
wiązania puściły -
radością obrodziły).
Myśl nadal się boi,
Lecz ona nie stoi:
Śpi dla mnie.
Stłamszona dyskretnie.
Śni o Nim Innym – a nie ma ich wielu.
Strąceni – o mury rozbić się skorzy.
Nie mogą podołać swemu istnieniu.
Tym niemniej uchwycił -
Leciutko chce muskać,
Kolory brzoskwini dojrzewać cichutko.
Nie płacze już więcej:
- Że życie przemija;
- Że sufit mu płonie w powodzi złych bytów…
Ona i Ja
(w tym kadrze złączeni).
Nadają jaszczurom umyśle tekściki;
By zdążyć z miłością,
Nim burza doczesna wytrząśnie te myśli.
(Na razie w złym oku zaplatać się mogą).
Rozejdą się losy, jak nogi stonogi,
Gdy przyjdzie się zmierzyć z wyceną Tarota…
Nie-oby…
Tutaj jako KsiążęKsiężyca, 29.08.23., dom.
Poproszę jeszcze...
youtube
1 note
·
View note
Text

Zabawa malarska to prawdziwa przyjemność! Wchodząc w świat kolorów i pędzla, odkrywamy radość tworzenia. Bez względu na umiejętności, możemy oddać się tej pasji i czerpać radość z każdego kreślenia linii. Malarstwo to sposób na wypuszczenie emocji, odkrycie swojego wewnętrznego artysty i spędzenie czasu w sposób twórczy i relaksujący.
0 notes
Text
Hehe :3c Spoilery dla widmowej wolmości i w ogóle :3ccccc
NO TO TEN!!!!
Coś we mnie jest co masakrycznie zaczęło wyć jak zranione zwierzę kiedy tylko mi się V obudził i nie widziałam modliszek w sensie, hej, gdzie są??? No ale spoko, może to tylko chwilowe. Puszczą mnie i będzie gites i można będzie wrócić do najemnikowania i bycia legendą. no i naturalnie żart z mgs5 na temat bycia w śpiączce No i kwestia że jednak nie wrócimy do najemnikowania bo wszczepy nie działają.
No po czym zaczęłam dzwonić. I o jeżu chruście. Panam nie odbiera, Judy ożeniła się (dobrze dla niej!), River... Nie chce się już widzieć no i Kerry przez którego czułam się trochę olana. Ja wiem że ważny koncert i w ogóle. Ale no. To bolało.
No i jak wracasz do NC to w ogóle nie wygląda jak miasto które się znało sprzed dwóch lat. Generalnie to miasto jest chaotyczne ale....Nie aż tak. cieszę się że Del sobie dał radę lol. Stara uliczka od Misty's Esoterica nie wygląda znajomo, Vic pracuje dla Zetatechu i jedyne co zostaje dla V to zostanie.... Nikim. Po takiej ilości ciężkiej pracy jaką włożyliśmy. W sensie jasne, może mu się uda. Może zrobi coś innego wielkiego. I chcę w to wierzyć. Ale jak widzę jak w cinematicu dosłownie znika w tłumie.... Ten mój dureń umrze w wypadku, zadźgany przez jakiegoś żula albo coś. I czy to było tego warte? Czy poświęcenie tego wszystkiego było tego warte?....
Ale generalnie to sam dodatek to 19/11 Neo poleca i generalnie. Gites majonez.
#neo rants#phantom liberty spoilers#położyłam się i patrzałam w sufit. załamka </3#ciężko mi z tym. naprawdę. nie wiem czy jestem smutna czy wściekła czy gra tu jakaś trzecia sekretna emocja której nie mogę zidentyfikować
3 notes
·
View notes
Text
„Emocje to nie wrogowie, a wskaźniki. Emocje są jak system alarmowy w ciele, który mówi ci, kiedy coś jest nie tak. Gdy tłumimy je, tłumimy sygnały, które mogą nas poprowadzić do prawdziwej zmiany Każda emocja ma cel – nie bój się jej, pozwól jej nauczyć cię, czego naprawdę potrzebujesz”
- @paulineinaudi
#mądre myśli#mądre cytaty#mądre#emocje#mądrość#mądre słowa#mądrości życiowe#polskie cytaty#cytat po polsku#cytaty#cytat dnia#cytat#polski cytat#blog z cytatami
16 notes
·
View notes
Text
Ja bo za kazdym smutkiem, wkurzeniem i inna emocja sie obzeram. <<<<<<
#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#blogi motylkowe#chudej nocy motylki#motylki any#az do kosci#bede lekka#chce czuc kosci#chce widziec swoje kosci#chude jest piękne#lekkie motylki#będę motylkiem#bede lekka jak motylek#motylek any#jeszcze nie motylek
21 notes
·
View notes
Text
Wszystko jest coraz cięższe
Każdy oddech
Każda czynność
Każda emocja
Zostawiłabym to wszystko…
#cytaty#depressing shit#i'm sad#sadgirl#sorry for being depressing#depressiv#smut#tesknota#im sorry#milosc
14 notes
·
View notes
Text


piątek 22/11 | 4/28
zjedzone: 800 kcal; 9000 kroków; 25 minut tańca + 15 minut pilatesu
zamarzałam dziś żywcem przez cały dzień i obawiam sie ze bede musiala zaczac sie cieplej ubierac a ostatnio znienawidziłam chodzić w bluzach, za swetrami nie przepadam. jak tu żyć?
moja klasa była dziś na wycieczce i siedzieliśmy we czwórke na lekcjach. oglądaliśmy inside out 2 i każda scena z emocja anxiety wyglądała jak kręcona w mojej głowie
jedyne co ostatnio robię to piszę, piszę na zmianę z pisaniem
18 notes
·
View notes
Text
Lawendowe Lata
Rozdział 3. Bohater Quidditcha
— Remus! Remus, na litość boską!
Chłopak zamrugał kilkakrotnie i spojrzał na Lily Evans, szarpiącą go za rękaw swetra. Uśmiechnął się blado i dyskretnie upewnił, że nie powyciągała miękkiego materiału. Matka by go chyba zamordowała.
— Słucham?
— Czyli Syriusz mieszka z wami?
Remus skinął głową i wziął łyk osłodzonej herbaty z mlekiem.
— Hasam wyjechał z kraju. Mieliśmy wolne łóżko i William to załatwił.
— Jaki jest? — w głosie Lily wyraźnie można było wyczuć napięcie. Remus spojrzał na nią, zaintrygowany.
— Jeszcze nie bardzo go znam. Wczoraj trochę rozmawialiśmy, ale generalnie o głupotach — wyjaśnił. Cały wieczór James i William starali się wmówić Syriuszowi najbardziej niewyobrażalne plotki ze szkoły: od Komnaty Tajemnic po klątwę ciążącą na etacie profesora od obrony przed czarną magią. Remus z satysfakcją zauważył, że ich nowy kolega nie uwierzył w żadną z nich. — Czemu pytasz?
— No, wiesz… — Lily przechyliła głowę, celując wzrokiem w sklepienie. Jej piegowate dłonie zacisnęły się na kolanach, a szyja schowała między ramionami. — Jestem ciekawa.
Remus nie rozumiał randkowania. Doszedł do tego wniosku poprzedniej zimy, kiedy William zaczął umawiać się ze Ślizgonką z szóstego roku — ich chodzenie ze sobą trwało zaledwie kilka tygodni. Kiedy zobaczył, jak jego kolega całuje się z dziewczyną na powitanie, coś w żołądku Remusa zaprotestowało i najzwyczajniej w świecie go zemdliło. Od tamtej pory oczywiście oswoił się z myślą, że romans nie istnieje jedynie w książkach, które czytał na zmianę z mamą. Pomysł tego, że jego przyjaciele zaczną się z kimś umawiać, wciąż budził jednak jakiś niepokój, którego chłopak nie umiał logicznie wytłumaczyć.
Tego poranka, przy śniadaniu, coś w oczach Lily podpowiedziało mu, że chodzi właśnie o randkowanie.
— Co u Severusa? — Remus zmienił temat, a jego przyjaciółka od razu połknęła haczyk. Kąciki jej ust opadły, a ciało bardziej rozluźniło, jakby ze zniechęceniem. Lily przerzuciła długie włosy na plecy i wzruszyła ramionami.
— Sama już nie wiem. Niby wczoraj prawie się dogadaliśmy. Przeprosił mnie za swoje zachowanie, ale… — Dziewczyna pokręciła głową, ze zmarszczonym w irytacji czołem. — Później przyszedł ten głupi Potter i wszystko zepsuł.
Remus złapał się za kark. Zrobiło mu się wstyd, że był jedną z osób, które rozbawił psikus Jamesa. Oczy jego przyjaciółki pociemniały ze złości, kiedy zacisnęła blade usta w cienką linię. Remus niemal potrafił wyczytać z wyrazu jej twarzy ponure myśli. Nie mogąc znieść swojego onieśmielenia wobec jej zaciętej miny, odwrócił wzrok, starając się ułożyć jakieś taktowne zdanie, pasujące do sytuacji.
— Marlene? — spytał znienacka. Dziewczyna uniosła wzrok. — Czekasz na… kogoś?
Remus zmarszczył brwi, widząc błyszczące ekscytacją ciemne oczy Marlene. Koleżanka siedziała niespokojnie przed swoim talerzem, z dłońmi zaciśniętymi w małe piąstki. Pod wpływem pytania jej ramiona zadrżały, a na śniadej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
— Nie — odpowiedziała krótko. Remus przechylił lekko głowę, starając się wyczytać coś z sapania, z którym to słowo opuściło jej usta. — Po prostu postanowiłam coś sobie w te wakacje.
Remus zerknął na Lily, niemo prosząc ją o pomoc, ale dziewczyna wydawała się wciąż pogrążona w swoich mściwych myślach. Zwrócił więc ponownie wzrok na Marlene, bezwiednie nakręcającą loki na palec wskazujący.
— Gramy w trzy pytania? — zapytał, wyrywając przyjaciółkę z zamyślenia.
— Możemy.
— Chodzi o jakiegoś chłopaka?
Marlene uniosła brwi, a jej oczy otworzyły się w zaskoczeniu.
— Skąd wiedziałeś?
Remus wzruszył ramionami. Tak naprawdę to emocja wyzierająca z oblicza jego przyjaciółki była tak samo oczywista, jak w przypadku Lily, kiedy ta mówiła o Syriuszu.
Na tę myśl żołądek Remusa zacisnął się w supeł.
— Znamy go? — Chłopak po raz ostatni podjął próbę wciągnięcia w rozmowę Lily.
— Tak — odpowiedziała po chwili wahania Marlene. Przeczesała przy tym włosy i założyła je za ucho, spuszczając wzrok z zawstydzeniem. — Ale jeszcze nie wiem, czy coś z tego będzie!
— Hm.
Remus przeniósł wzrok na Lily, która ze zmartwieniem przyglądała się koleżance. Kiedy Marlene znowu na nich spojrzała, Lily zmusiła się do słabego uśmiechu. Remus nie wiedział, co mogło to znaczyć.
— Jest ktoś, kto bardzo mi się podoba od dłuższego czasu, ale nie miałam odwagi z nim porozmawiać — zaczęła wyjaśniać Marlene. — Więc doszłam do wniosku, że muszę się w sobie w końcu zebrać! Jesteśmy już na trzecim roku.
Remus skinął powoli głową. Zastanawiał się, czy powinien to zrobić z większym zrozumieniem dla rozterek przyjaciółki. Doszedł jednak do wniosku, że dziewczyna nawet na niego nie patrzy, zaślepiona przez swoje wewnętrzne postanowienie. Stwierdził, że to może nawet lepiej.
— Życzę powodzenia.
Marlene odwzajemniła jego uśmiech i skinęła głową, dopijając swój sok pomarańczowy. Remus zwrócił wzrok na Lily. Nie mógł zostawić w końcu ich rozmowy zupełnie bez odzewu. Ale kiedy otwierał już usta, żeby przeprosić przyjaciółkę, na jego ramieniu spoczęła czyjaś dłoń. Odchylił głowę w tył, napotykając na swojej drodze żółte ślepia.
— Gotowi na propozycję nie do odrzucenia?
— Nie, dziękuję. Źle ci z oczu patrzy. — Remus sięgnął po resztkę swojej herbaty, z niezadowoleniem stwierdzając, że zrobiła się zimna.
— Łamiesz mi serce.
— Idziemy na błonia — wyjaśnił Peter, przysiadając na ławce obok Remusa. — Gryffindor ma swój pierwszy trening, ale James obiecał, że będziemy mogli później polatać. Też jesteście zaproszeni.
— Chętnie się przejdę — zgłosiła się od razu Marlene, wyciągając w jego stronę dłoń.
— Lils? — William wziął się pod bok, wciąż trzymając w uścisku ramię Remusa.
— Ja spasuję. — Dziewczyna pokręciła głową i podniosła się z ławki stanowczym ruchem. — Jestem już umówiona.
— Z kim? — Remus odjął różdżkę od kubka i odnalazł koleżankę swoimi oczami.
— Na pewno nie z Potterem — prychnęła Lily, odchodząc bez oglądania się za siebie.
Remus westchnął, łapiąc się za kark. Czyli jednak jest trochę zła. Dopił podgrzaną herbatę.
— Chyba nie dasz się dalej prosić. — Dłoń Williama zacisnęła się na chwilę na jego ramieniu. Remus uśmiechnął się do niego lekko, przewracając oczami.
Po kwadransie wszyscy czworo wspięli się na drewnianą trybunę. Wiał wilgotny wiatr i Remus objął się ramionami, dygocząc. Doszedł do wniosku, że niewzięcie ze sobą kurtki było wielkim błędem, i z zazdrością wpatrywał się w przeciwdeszczowy płaszcz na plecach Petera. Niespodziewanie William owinął Remusa ramionami, siadając za nim w rozkroku. Przyciągnął go do siebie i nawet przez materiał koszuli i swetra Remus wyczuł ciepło ciała chłopaka na plecach.
— Nie jesteś aż tak wysoki, żeby to było wygodne, Wills.
— Jestem — w głosie Williama wyraźnie słychać było uśmiech. — Mam cię puścić?
— Nie — Remus złożył usta w dziubek i z pieczołowitością opatulił się ramionami przyjaciela, wypatrując, co dzieje się na boisku. — Chwila, chwila.
— James namówił Blacka, żeby z nimi pograł — William jakby czytał w jego myślach. — Wiesz, Donelan, Baily, Sparks i Astle skończyli szkołę i teraz mają braki w stałym składzie.
— Skoro tak, to czemu wypuścili tłuczki? — Remus prychnął, usilnie starając się zignorować bieganinę myśli w głowie.
— Fawcett pewnie znowu ma kompleks wielkości.
— Zawsze mu dokuczasz — zauważył Remus. Mimo że prędzej umarłby, niż przyznał się do tego choćby przed samym sobą, jego oczy wodziły uważnie za ciemną sylwetką nowego kolegi.
Postura Syriusza oczywiście wskazywała na to, że był sprawny fizycznie. Według Remusa w porównaniu do innych uczniów Hogwartu, nawet Patricka Browna i innych pałkarzy, wyróżniał się z tłumu. Do tego stopnia, że trudno było uwierzyć, że oprócz Quidditcha Syriusz nie uprawiał w swojej dawnej szkole innych sportów, wymagających więcej siły. Remus ocknął się, zdając sobie sprawę, że William mu coś odpowiedział. — Hm? Co takiego?
— Nic, nic. — Dłonie Williama wsunęły się pod pachy Remusa, wprawiając jego ciało w drżenie.
— Zabieraj łapy.
— Pamiętam, że masz łaskotki — William zachichotał w ramię przyjaciela. — Ale twój sekret jest ze mną bezpieczny.
Ponieważ starszy Gryfon nie postanowił wykorzystać słabości przeciw niemu, Remus nie nalegał i znowu przeniósł swoją uwagę na rozgrywkę.
Piper Bailey przemierzała boisko z kaflem pod ramieniem, kierując się w stronę bramek. By wyminąć Zacharego i innego piątorocznego Gryfona, którego imienia Remus nie pamiętał, zrobiła zwód w lewo i podała piłkę do Syriusza. Remus poczuł, jak ekscytacja wprawia jego serce w szybszy rytm. Chłopak poszybował w stronę obręczy i wykonał pewny rzut, odbity z gracją przez Harper — zapasową bramkarkę. Remus z podziwem zauważył, że postawa dziewczyny wyraźnie poprawiła się przez lato i zaczął zastanawiać się, czy Gryfonka w tym roku będzie starała się wywalczyć sobie miejsce w stałym składzie.
Dorcas wywinęła kołowrotka na miotle i przejęła kafla. Minęła z nim Syriusza, który obejrzał się na nią ze śmiechem. Remus pomyślał, że dziewczyna musiała coś do niego krzyknąć, by wywołać tak entuzjastyczną reakcję, i na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Dorcas leciała dalej, trzymając się nisko na miotle i z zawzięciem przyciskając piłkę do ciała. W pogoni za nią uczestniczyli Ethan z szóstego roku, a zaraz za nim James. Podczas kiedy miotła Ethana zdawała się nie być w stanie zmniejszyć dystansu pomiędzy nim a dziewczyną, James na swoim najnowszym Nimbusie wyprzedzał już kolegę z drużyny i z każdą sekundą był coraz bliżej schwytania Dorcas. Być może przez skupienie, z jakim grała ich przyjaciółka, a może przeczucie, Dorcas zanurkowała w dół i nim James to spostrzegł, wywinęła pętle w powietrzu, zostawiając go w tyle metr nad ziemią. Chłopak krzyknął za nią coś, co brzmiało jak przekleństwo, a powietrze przeciął głośny śmiech Gryfonki. Kiedy jednak spojrzała znów przed siebie, na widok Syriusza czekającego na nią na prostej do bramek, wesołość ugrzęzła jej w gardle. Remus aż wyprostował się ze strachu, widząc w dłoni nowego kolegi różdżkę.
— Bombardera! — krzyknął co sił w płucach Syriusz, celując w tłuczek nad ramieniem dziewczyny.
Pod wpływem strachu, a może siły wybuchu, sylwetka Dorcas zsunęła się z miotły. Dziewczyna zawisła przez ułamek sekundy w powietrzu. Po czym runęła w dół. Na szczęście reakcja Syriusza była natychmiastowa. Złapał trzon miotły dziewczyny i krzyknął coś, przerywając otępienie wszystkich obecnych.
Dopiero kiedy Dorcas podciągnęła się i na powrót usiadła na miotle, Remus zauważył, że zacisnął paznokcie na ramieniu Williama.
— Przepraszam — szepnął, nie mogąc oderwać wzroku od sylwetki Syriusza, masującego swój bark.
— Ale refleks. — Z głosu Williama Remus zrozumiał, że przyjaciel przyznaje to z niechęcią.
— Zupełnie nie zauważyłem tłuczka — syknął z przejęciem Peter, przytykając palce do ust.
— Patrick nie zareagował w porę — oświadczyła Marlene. Ton jej głosu sprawił, że Remus przeniósł na nią wzrok. Wpatrywała się w skupieniu w sytuację na boisku. — Leciał za tłuczkiem, ale był za wolny.
Postanowili dołączyć do kłócącej się na ziemi drużyny. Po chwili udało im się dosłyszeć ostatki rozmowy.
— Jayden, czego nie rozumiesz?! Mamy dwóch pałkarzy! Nie mogę być wszędzie w jednym czasie! — Patrick był wyraźnie wykończony, a z intensywnych kolorów na jego twarzy Remus wywnioskował, że było mu poniekąd wstyd.
— Ostatecznie nic się nie stało. — Między kapitanem drużyny i Patrickiem stanęła Dorcas. Oparła dłonie na ramionach chłopaków i pokręciła głową. — Ale póki nie znajdziemy dodatkowych pałkarzy, lepiej nie kusić losu, tak? — Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się do stojącego z boku Syriusza. — Nasz książę z bajki może nie złapać kolejnej księżniczki w opałach.
Black prychnął z rozbawieniem, ale nic nie powiedział. Remus w skupieniu przyglądał się jak kropla potu spływa po jego szyi i pod wpływem dziwnego impulsu złapał się za kark. Kiedy szare oczy spotkały się z jego własnymi, spuścił wzrok, czując zawstydzenie. Znowu jego głowa była pełna dziwnych, obcych emocji.
— Na dzisiaj koniec — przerwał ciszę Jayden, machając z niechęcią ręką. Odwrócił się i razem z drużyną skierował w stronę schowka na sprzęt.
— Jeszcze chwilę polatamy z kaflem, w porządku, Jay? — krzyknął za nim James, a kiedy siódmoroczny Gryfon mruknął afirmatywnie, zwrócił się w kierunku Syriusza. — To było super!
Syriusz uniósł brew, wyrwany z zamyślenia.
— Nie bądź już taki skromny. Mój wybawca! — Dorcas ze śmiechem rzuciła się na szyję Blacka.
— Kto to mówi? Podciągnęłaś się na miotle, jakby to był pikuś. Te ramiona chyba nie są do końca tylko na pokaz — odpowiedział na zaczepki Syriusz.
— Codziennie robię dwadzieścia pompek. — Dorcas zgięła ramię w łokciu i napięła mięśnie. — Jeśli role się odwrócą, też cię złapię.
— Chętnie się przekonam.
— Syriusz. — Kiedy Dorcas odsunęła się, James położył dłoń na ramieniu chłopaka, zwracając jego uwagę. — Grałeś w Quidditcha w Durmstrangu?
— Tak, ale nie byłem we wszystkich meczach. Mieliśmy w drużynie dużo świetnych graczy.
— Ciężko w to uwierzyć, jak się na ciebie patrzy. — James machnął dłonią lekceważąco. — Powinieneś do nas dołączyć.
— Tutaj się zgodzę. — Dorcas skinęła głową, wiążąc na nowo włosy w ciasny kucyk. — W kolejny weekend mamy eliminacje do drużyny.
— Słuchaj. — James trącił knykciami ramię starszego kolegi z powagą. — Myślę, że powinieneś się dostać. Po tym, co pokazałeś dzisiaj na boisku, Jay w ogóle nie powinien wymagać od ciebie żadnych dodatkowych sprawdzianów.
— Doceniam to. — Syriusz zachichotał nisko. — Ale to by było nie w porządku w stosunku do innych chętnych.
— Wiem, co mówię. Widzę w tobie wielki talent. Jesteś trochę, jak ja. — James splótł ramiona na piersi z poważną miną. Ta wypowiedź wywołała lekkie zawstydzenie Syriusza. Kącik jego uśmiechniętych ust zadrgał delikatnie.
— Aleś się zakochał — zauważyła Dorcas, wystawiając język do Jamesa.
— Kto to mówi? — James przewrócił oczami, ale na jego policzkach pojawiły się kolory.
— Przyłapana na gorącym uczynku — Dorcas westchnęła dramatycznie, a w jej oczach pojawiły się złośliwe iskierki. — A ty, Syriusz? Czy kiedy nasze dłonie się spotkały, nie poczułeś motylków w brzuchu i puls ci nie przyspieszył?
Dłonie Dorcas i Syriusza splotły się ze sobą.
— Puls na pewno przyspieszył, tak jak i tobie. Ale to dlatego, że prawie spadłaś z miotły.
— Ani krzty romantyzmu! — jęknęła Gryfonka, trącając ramię Syriusza.
Remus obserwował wymianę zdań między przyjaciółmi w ciszy. Nie potrafił wykrzesać z siebie słowa, ani zdobyć się na żarty z kolegami. William i Peter wsiedli już na miotły i także nie zwracali na niego uwagi. Remus nie do końca wiedział dlaczego, ale w jego głowie narodziło się naprawdę brzydkie uczucie, które bał się nazwać.
Niespodziewanie spojrzenia jego i Syriusza znowu się spotkały. Na twarzy chłopaka widniała konsternacja, a między brwiami powstała głęboka zmarszczka.
— Marlene? — odezwała się nagle Dorcas. Wszyscy trzej chłopcy zwrócili na nią wzrok, ale ona patrzyła gdzieś nad ramieniem Remusa. Zaraz też wyrwała dłoń z uścisku Syriusza i pobiegła za przyjaciółką, dróżką prowadzącą do szkoły.
— O co chodzi? — zapytał Remus po chwili ciszy.
— Chyba płakała — wyjaśnił niepewnie Syriusz. Ich spojrzenia znowu spotkały się na ułamek chwili, nim usłyszeli zbliżające się kroki. Remus obejrzał się za siebie i na widok chytrego uśmiechu, włos zjeżył mu się na głowie.
— Hej, Remus, przyszedłeś pooglądać, jak ćwiczymy?
— Cześć, Patrick. — Remus zdobył się na blady uśmiech. Już na samym początku ich znajomości zdał sobie sprawę, że upór starszego kolegi względem niego uniemożliwiał Patrickowi doczytania się w mimice Remusa takich niuansów, jak jego zawstydzenie czy niechęć. Nie było więc sensu zmuszać się do bardziej wiarygodnego grymasu. — Przyszedłem trochę polatać z przyjaciółmi.
— Jasne — odezwał się niemal natychmiast Patrick. — Zastanawiałem się, czy zagrasz ze mną i resztą drużyny w kręgle czarodziejów.
— Rozumiem. — Nie mogąc znieść intensywnego, emanującego entuzjazmem i uporem spojrzenia Patricka, Remus spuścił wzrok i objął się ramionami, próbując na szybko wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę.
— My nie jesteśmy zaproszeni, Brown?
Remus uniósł twarz, zaskoczony i wpatrzył się w uśmiechniętego półgębkiem Syriusza. Mógłby przysiąc, że szare oczy na chwilę zerknęły w jego kierunku, ale trwało to tak krótko, że równie dobrze mógł to sobie wyobrazić. Syriusz wpatrywał się w Patricka z przytłaczającym wręcz oczekiwaniem.
— Jasne, że jesteście — poprawił go Patrick. W jego głosie słychać było niedokładnie skrytą niechęć. — To impreza w Pokoju Wspólnym. Pewnie wszyscy zaczną się schodzić od siedemnastej.
— Może być fajnie — Syriusz uśmiechnął się czarująco, ale Remus bez trudu zauważył, że uśmiech nie sięgnął jego oczu.
☾☾☾
Remus nie lubił imprez. Tłumy wywoływały w nim dziwne uczucie osamotnienia. Nie był jak William, James ani nawet czasem Peter. Nie potrafił po prostu wtrącić się w czyjąś rozmowę i źle znosił uwagę skupioną na sobie. Oczywiście to wszystko miało wiele sensu, jak się nad tym zastanowić. Dlatego nigdy z tym nie walczył i wolał siedzieć w ciemnym rogu Pokoju Wspólnego, udając że czyta książkę, a tak naprawdę przysłuchując się morzu rozmów dookoła siebie. Jego przyjaciele doskonale o tym wiedzieli, więc jak zwykle nie zawracali mu głowy.
Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy w połowie historii starszego Prewetta, dotyczącej rzekomego smoka trzymanego w Banku Gringotta, przed jego twarzą pojawiła się szklanka z sokiem dyniowym. Uniósł wzrok znad stron książki i zatrzymał go na uśmiechniętych ustach Syriusza.
— Co czytasz? — zapytał chłopak, kiedy Remus przyjął napój. Przysiadł na podłokietniku zajmowanego przez młodszego Gryfona fotela i oparł ramię na oparciu, wprawiając tym Remusa w zakłopotanie.
— Nic ciekawego — zająknął się, ukrywając książkę za sobą. Za nic nie przyznałby się przed nowym kolegą do czytania romansów. — Jak oceniasz pierwsze dwadzieścia cztery godziny w Hogwarcie?
— Zaczynam żałować, że wcześniej tu nie trafiłem — Syriusz zaśmiał się melodyjnie. Ręce Remusa aż zadrżały od przypływu emocji, które ten śmiech wywołał.
— Wiesz… wtedy nie bylibyśmy na jednym roku i, kto wie, może nie zgadalibyśmy się tak dobrze, jak teraz.
Syriusz nie odpowiedział słowami. W jego spojrzeniu coś jednak się zmieniło, a uśmiech stał się bardziej łagodny.
— Grasz? — Syriusz przygryzł dolną wargę i wskazał kciukiem na stół, przy którym mały tłumek obserwował rozgrywki kręgli czarodziejów.
— Nie — Remus pokręcił głową. — Jakoś nie mam ochoty.
— Może chociaż posiedzisz ze mną. Ostatecznie nie znam tutaj jeszcze za dużo ludzi, a chętnie bym zagrał.
Remus wahał się przez chwilę. Co śmieszniejsze, nie z niechęci do wspólnej zabawy, ale właśnie dlatego, że perspektywa spędzenia czasu z Syriuszem bardzo mu się spodobała. W końcu zgodził się i obaj zajęli miejsca nad planszą. Sofa w Pokoju Wspólnym była bardzo długa, jednak mimo to Remus siedział ściśnięty obok dziewczyny z piątego roku, a Syriusz, tak jak na fotelu, zajął miejsce na podłokietniku, pochylony lekko w stronę Remusa, by jego głos mógł przebić się przez gwar zabawy.
— To trudniejsze niż pamiętam — zawyrokował Syriusz, po skończonej partyjce z Ethanem z drużyny.
— Według mnie poszło ci bardzo dobrze — pocieszył go Remus. — Kiedy ostatnio grałeś?
— A bo ja wiem? — zaśmiał się starszy chłopak. — Jak byłem jeszcze małym smarkiem grałem z jedną z kuzynek. Później z bratem, dopóki matka nie kazała skonfiskować gry. Mówiła, że jesteśmy za głośni.
— Och.
— Urocza kobieta, słowo daję — poprawił się Syriusz, widząc niepewny wzrok Remusa. — Tak naprawdę to wcale nie, ale taka już jest. To raczej historia na kiedy indziej.
Syriusz przyssał się do swojego soku dyniowego, a Remus poczuł dziwny żal w reakcji na jego oschły ton. A może z jakiegoś innego powodu? Ciężko było mu rozpoznać, skąd brały się wszystkie emocje w jego głowie, kiedy spędzał czas z Syriuszem. Część z nich, mógł dać słowo, pojawiała się równie niespodziewanie, jak znikała.
— W Pokoju Wspólnym często gramy w różne rzeczy. Dodatkowo mamy kluby gier. Możesz się zapisać do któregoś, jeśli chcesz nabrać wprawy.
— To nie dla mnie. Lubię pobawić się z innymi, ale po jednej rundzie mam dosyć — wyjaśnił Syriusz. — Mam nadzieję, że za to wyjdzie mi Quidditch.
— Chcesz wziąć udział w naborze?
— Raczej tak. Ty nigdy nie próbowałeś? Z tego, co widziałem, dobrze wyglądasz na miotle.
— Huh — Remus mrugnął kilkukrotnie, ignorując co słowa kolegi zrobiły z jego wnętrznościami. — Sport to nie mój konik. Lubię polatać od czasu do czasu, ale najlepiej czuję się�� robiąc co innego.
— Czytając?
— Na przykład — przyznał z niechęcią Remus i upił łyk ze swojej szklanki, uciekając wzrokiem na planszę do gry.
— Nie musisz się tego wstydzić.
— Wstydzić?
— Nie mam niczego złego na myśli. Po prostu brzmisz, jakby ledwo przechodziło ci to przez gardło. Uważam, że czytanie to rozrywka, jak każda inna.
— Mięśniak, ale wrażliwy? — Remus uniósł brew, nie mogąc powstrzymać lekkiego uśmieszku. Nie słysząc odzewu, zerknął w stronę Syriusza. Starszy Gryfon wpatrywał się w niego z zaskoczeniem.
— Nabijasz się? — spytał w końcu Syriusz, chichocząc. Jego śmiech jak zwykle wywrócił żołądek Remusa do góry nogami.
— Niewinne pytanie — wyjaśnił z uśmiechem Remus. Syriusz rozpoznał w jego głosie zachętę do droczenia się, co idealnie odzwierciedlił jego cyniczny uśmiech rozciągnięty jedynie w lewym kąciku ust.
— Hej, Remus, zagraj ze mną. — Przyjemny moment gwałtownie przerwało pojawienie się Patricka. Chłopak stanął nad Remusem i w odpowiedzi na jego zaskoczone spojrzenie, uśmiechnął się od ucha do ucha. — Nie daj się za długo prosić.
— Sam nie wiem. Dzisiaj jakoś nie mam humoru.
— Zawsze te same wymówki. — Patrick pokręcił głową, cmokając. — No, dalej. To tylko jedna partyjka.
Remus zacisnął dłonie w pięści, ledwo podtrzymując serdeczny wyraz twarzy. Dupek, pomyślał z niezadowoleniem, uświadamiając sobie, że pewnie ostatecznie i tak ustąpi namowom starszego kolegi. Patrick potrafił być bardzo męczący.
— Pokaż mu z jakiej gliny jesteś ulepiony, Remus — odezwał się niespodziewanie Syriusz. — Wygląda na trochę za bardzo pewnego siebie.
— Nie bez powodu — prychnął Patrick.
— To się okaże — wypalił Remus, nim zdążył się powstrzymać.
Obaj starsi chłopcy na niego spojrzeli. I tak było za późno, żeby się wycofać. Wzruszył więc tylko ramionami i obrócił zaczarowaną planszę w swoim kierunku, czekając aż Patrick zajmie miejsce naprzeciw niego. Siłą powstrzymywał się przed zerkaniem na Syriusza, którego uśmiech rósł wraz z liczbą tur.
Ostatecznie jednak zakłopotana twarz Patricka Browna po poniesieniu druzgocącej porażki była warta zachodu.
3 notes
·
View notes
Text
pranie włącz
Suszę emocje na słońcu, a one nadal są mokre. Odwirowuje w pralce, i wyciągam zmiętolone. Nawet pojechałam do Grecji - myślałam ze je tam zostawię. Te, które są nieprzyjemne, niekomfortowe. I choć bym ukryć chciała, to najcięższą emocja jest smutek. Chciałam go wywieść daleko stad.
#moje mysli#dla ciebie#zlote mysli#pisanie#pamietnik#nostalgia#wiersz#cytaty#moje przemyślenia#polska
2 notes
·
View notes
Text
Chyba jedyną rzeczą jaka mi została do pokochania to moje ciało bo wychodzi na to, że tylko to mogę kochać jak schudnę (nie będę mogła jej kochać jak się nie dostane do tego liceum)(nie mogę kochać rodziny bo robię im krzywdę żyjąc)(nawet swoich mysz nie kocham, po prostu są moje i mi na nich zależy)
Najgorsze jest to, że ja zupełnie inaczej postrzegam miłość niż inni. Dla mnie miłość to nie "emocja" lub uczucie, ale zachowanie w stosunku do drugiej osoby. Dlatego jakbym "kochała" kogoś to ta osoba by nie kochała mnie przez brak tego jebanego uczucia. Więc nawet jakbym wyznała jej swoje myśli to ona by nawet nie patrzyła na mnie jakbym ją kochała, tylko lubiła. Zaczyna mi się chora obsesja na niej, która skończy się gdy dostanę wiadomość że muszę iść do innego liceum. Mogłabym zrobić cały paragraf jak widzę ją w sowich oczach i jak bardzo jej pragnę. Najgorsze jest to, że nie wiem czy lubi baby. Nienawidzę tego.
5 notes
·
View notes
Text
Wkurwienie to nie emocja.
Wkurwienie to ja.
#ja pierdole#wkurwienie#kurwa#kurwa mać#gniew#mam kurwa dość#nienawiść#mam dość#jestem wściekła#złość#wkurwia mnie twój ryj
8 notes
·
View notes
Text
W tym roku postanowiłam, że będę wiecej czytać i faktycznie to robię...Staram się zajmować rzeczami, które mnie interesują i rozwijają. Niestety zaniedbałam regularną naukę na przedmioty, które nie pasjonowały mnie w równie intensywny sposób. Teraz zastanawiam się czy może nie mijam się z powołaniem (którego dalej nie potrafię określić), skoro zawalam sesję z wiodącego kierunku.
Może nie powinno być tak łatwo...? Wiem, przecież, że nawet jak coś lubię, to i tak muszę włożyć w to wysiłek, bo wtedy ewidentnie się rozwijam. Przedmiot czy zagadnienie musi ode mnie czegoś wymagać. Mojego wkładu, mojej pracy. Dlatego mimo wielu trudności dostrzegam jak się zmieniam pod wpływem wiedzy, którą zdobywam na HS, ale boję się poprawki, studiów i wszystkich formalności. Boję się, że nie zdążę. Jestem bezsilna wobec czasu.
Podczas egzaminów zawsze zdaje mi się, że każda zła emocja jest tą jedyną prawdziwą. Zapominam o rzeczywistym istnieniu wdzięczności i szczęścia jakie faktycznie daje mi wiedza, którą chłonę.
Pomału, ale chłonę.
:)
2 notes
·
View notes
Text
Piszę lepiej, kiedy robię zdjęcia
Zazdroszczę osobom, które mają pasję. Czasami nawet nie rozumiem tego oddania się jednej rzeczy i po prostu robienia jej przez każdą wolną chwilę. Nie potrafię zrozumieć bardziej tego, że naprawdę da się wybrać jedną rzecz. W końcu jest tyle ciekawych dyscyplin sztuki, tematów do czytania. Jak tu wybrać tylko jeden?
Moją fascynację wieloma wątkami naraz traktowałem raczej jako wadę. Bo za nim wkręciłem się w coś na dobre, już to porzucałem. Albo było ich tyle, że przytłaczała mnie świadomość: gdybyś zebrał cały ten czas, który poświęcasz na X i robił tylko Y — byłbyś najlepszy.
Kiedy jednak zacząłem poznawać cechy różnych form ekspresji, zrozumiałem, jak sztuka się przenika. Dlatego próbowanie nowych rzeczy nie jest wcale wadą. To najlepsze, co możesz zrobić dla swojej twórczości.
Wszystko tak naprawdę zależy od Twojej interpretacji i emocji, jakie wywołuje w Tobie tworzenie czegoś. Co czujesz, kiedy na przykład grasz na instrumencie, co czujesz, gdy widzisz szybującego ptaka na niebie, gdy robisz mu zdjęcie — te elementy możesz przekuć na swoją sztukę. Zauważysz, też, jak każda sztuka jest zbudowana.
Gdy interesowałem się rzeźbą i lepiłem coś w glinie, zrozumiałem, że jest to proces nadawania formy, tworzenia całości. Z kolei, kiedy robię zdjęcie, wyobrażam sobie, że jest to ważny element pewnej historii. W tym momencie poświęcam całą uwagę jednej chwili. A jaki będzie miała wpływ na resztę opowiadania? Tego nie wiem. Myślę, co się dzieje teraz. Natomiast rysowanie jest dla mnie wyobrażeniem zdarzenia, takim, jakimi chcę, by było lub takim jak je postrzegam.
Cały proces tworzenia to możliwość pokazywania rzeczy takimi, jakimi są, jakimi były lub jakimi będą.
W tym wszystkim pisanie postrzegam jako fundament mojej sztuki. Pisanie pozwala mi tworzyć. W pisaniu czuję się najlepiej. Pozostałe elementy konstrukcji budują informacje, jakie pozyskuje ze zrozumienia i interpretacji innych form twórczości.
Ciekawość nie pozwala mi zamknąć się tylko na jeden temat. Ta sama emocja pokazana w różnych formach sztuki może odkryć przede mną inne uczucia.
A ja chcę poznać je wszystkie.
#pisanie#pisarz#bloger#tumblrpolska#blog#polska#tumblr polska#art#tworzenie#sztuka#emocje#porady pisarskie#pasja
2 notes
·
View notes
Text
Dziś cię widziałam, to było piękne ale też trudne.. Wszystko wróciło, każda jedna emocja ta dobra i wspaniała jak i ta zła która zabolała. To tak jakby zjeść naraz cytrynę i cukier niby słodkie zabija tą kwaśność ale ty i tak podświadomie ją czujesz..
~P..~
6 notes
·
View notes
Text
Małgorzata Oliwia Sobczak - Szelest
co ja czytam?????? jakis dziwny kryminal wannabe przeplatany z erotykiem. literal dogshit
samo istnienie glownej bohaterki jest tak dziwnie niespojne..... niby taka super idealna i wszedzie sie szweda i jest seksoholiczka. okropna postac...i hate her sorry
i niby ma te swoje tragic backstory, ale ono nie daje niczego tylko jakies takie
dziwne throwbacks do tego jaka ona traumatized jest i flawed
to nie jest flaw. shes literally not at fault????? w sensie
to ona zdradzila meza ale ten maz jest pijakiem i mysli ze robi dobrze i to tylko ja usprawiedliwia ze jest super perfect swieta postacia
dziwna...
sam detektyw teez nie jest najlepszy shrug
niby dramatyczny jako postac a mysli o seksie z mloda kobieta ktorej nie zna totalnie
po czasie jego postac dostaje jakas glebie ale nie jest taki.....cool enough. LIKE ROZUMIEM ZE TA KSIAZKA NIE JEST DLA MNIE ale te postacie sa tak obrzydliwie jednowymiarowe...... traumatized perfect lady i dramatyk detektyw
brocken czlowiek x perfect lady romans they fuck i magicznie rozwiazuja sprawe swoja wspolpraca. wow??
obrzydliwie duzo w tym seksu. obrzydliwie. fabula idzie powoooli, wiecej jest w tej ksiazde zycia alicji niz samego kryminalu
sam kryminal w tym jest calkiem ok!!!! THUMBS UP!! sam koncept tej aplikacji i tego ze ktos zabija przez dane lokalizacje jest super fun!
tylko ze nie zostal zrobiony w pelni poprawnie... samo to ze aplikacja nie dziala dla specyficznych osob jest dumb. moglaby dzialac ale wysylac ich w totalnie normalne miejsca; to by dzialalo o wiele lepiej i dawaloby wiecej glebi konceptowi
poza tym ta ksiazka to dziwny slice of life z wyidealizowanymi ludzmi i ich pelnym seksu zyciem
co chwila podnosze wzrok i wzdycham. tak porzadnie. CO BRALA TA AUTORKA. CO JEST Z NIA NIE TAK
jeszcze sie okaze ze ten killer to jej byly to sie zalame
ok skonczylom to,, final thoughts? none. not really, badziej pytania
a) czemu ona nie mogla przemalowac wlosow? by nie byla podobna do innych zamordowanych. jakby. one mialy ten sam kolor wlosow co ona
b) czemu nie zainstalowala kamer w domu? przynajmniej kiedy zczaila ze ktos ja sledzi. yk. bo byla na celowniku i to bylo revealed dosc wczesnie w ksiazce
c) CZEMU ONA JEST TAKA ZAPOMINALSKA????? jakby ok rozumiem nie chciala pamietac wielu rzeczy ale litosci.... ma taki problem z przypomnieniem sobie kto to
szczerze mowiac spodziewalem sie nawet ze ta ulka to jednak ten killer i sie po prostu odnalazl jako trans chlopak. SHE DIED. IT COULD HAVE BEEN SO COOL CUZ LIKE NIENAWIDZILA ALICJI!! i z tym wypowiedzeniem jej imienia ten kurde
magiczny dzwiek(?) sylaby jak z emocja wypowiadala to imie
ale ten caly olek nie mial sensu jako postac. totalnie zero. nic dupa! no niby ma te fantazje o lalkach ale to w ogole sie nie laczylo z reszta jego postaci. to wszystko takie rozlazle ohydne blebbleefuj
tak jeszcze o stylu pisania tej sobczak
byl okeej, taki dramatyczny dosc; ale mi sie zajebiscie nie podobaly powtorzenia opisowe: "dotknal blizny", "jej wlosy jak u meduzy" "jasne oczy" bla bla
za duzo tego. wystarczy raz, serio
dwa razy max. trzy jak nikt nie widzi
1/10. chujniaaaa!!!!!
2 notes
·
View notes
Note
holds out my hand may i have the donny playlist pretty please
YOU MAY HAVE IT. ALL NICEYS LIKE:
🫀✨J emocja ✨🫀
[posting publicly in case anyone else wanted to see]
#mhac.txt#lou tag#CIFL#NEARLY FORGOT TO UNPRIVATE IT OOPS.#also if anyone who doesn't use spotify wants a youtube version i can make one :) <3#like i said i need to update it with new stuffs but. i'll do that laters
2 notes
·
View notes