#Cicha noc
Explore tagged Tumblr posts
mysli-zerwane-ze-smyczy · 10 months ago
Text
"Sen jest rozplątywaniem w zupełnej ciemności tego, co zostało poplątane w pełnym świetle".
Władysław Grzeszczyk
27 notes · View notes
gregor-samsung · 5 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Cicha noc [Silent Night] (Piotr Domalewski, 2017)
3 notes · View notes
eivorswife7 · 1 year ago
Text
Cicha Noc Golec Uorkiestry>>>
1 note · View note
cordeliaflyte · 1 year ago
Text
49 notes · View notes
zniszczonyprzezswiat · 10 months ago
Text
Cicha noc, głośne myśli.
46 notes · View notes
avemaria7 · 7 months ago
Text
Witam was kochani. To mój pierwszy post na blogu w którym opiszę wam swoją historię o tym, jak poznałam prawdę i jak Różaniec Święty mnie uratował.
Od samego początku byłam bardzo cicha i nieśmiała przez co nie miałam łatwego życia. Często byłam poniżana i wyśmiewana, a nie potrafiłam się bronić.
Po raz pierwszy w swoim życiu zbłądziłam gdy miałam 14 lat. Sięgnęłam wtedy po papierosy i wypadłam w zdemoralizowane towarzystwo. Słyszałam w głowie głosy które namawiały mnie do złego- między innymi kradzieży i wandalizmu. Trafiłam do szpitala psychiatrycznego w którym stwierdzono u mnie schizofrenię. Nie rozumiałam dlaczego. Twierdziłam że Bóg mnie pokarał, że muszę brać leki przez całe życie. Zwątpiłam. Coraz niechętniej chodziłam do kościoła, aż w końcu całkiem przestałam.
Najgorsze zaczęło się dziać w wieku 27 lat. Poznałam Mateusza. Mojego byłego już chłopaka który mnie nie szanował i poniżał. Ale o tym napiszę później.
Zaczęłam silnie wierzyć w zabobony i magiczne rytuały. Paliłam świece i zwracałam się z prośbami do bożków. Nosiłam też kamienie takie jak kwarc, cytryn, kryształ górski i wierzyłam w ich magiczną moc. Nosiłam również talizmany. Wśród nich był ying yang, pierścień atlantów. Ostatnim talizmanem który sobie sprawiłam z nadzieją odnalezienia szczęścia był pentagram, co okazało się OGROMNYM BŁĘDEM.
W moim życiu zaczęło wszystko się sypać. Byłam niekochana i poniżana przez swojego chłopaka, który wykorzystywał mnie finansowo i wogóle nie współczuł mi w cierpieniu.
Wtedy zdecydowałam się pozbyć wszystkich talizmanów, amuletów i kryształów. Poszłam do lasu i wyrzuciłam je. Wtedy MOJE ŻYCIE ZAMIENIŁO SIĘ W KOSZMAR. Nie mogłam spać, miałam koszmary. A mój były chłopak zamiast mi pomóc to wyrzucił mi leki i razem ze swoimi rodzicami śmiał się ze mnie.
Było tragicznie. Czułam że umieram bo nie spałam już 4 dzień. Pojawiły się ostre halucynacje w których widziałam diabła. Strasznie się bałam, a potem strach w dziwaczny sposób zniknął i przestałam być sobą. Śmiałam się w twarz byłemu i jego rodzicom, byłam agresywna i mówiłam rzeczy, których nigdy bym w normalnym stanie nie powiedziała. To było przerażające.
Na pomoc przyjechali mój brat i ojciec którzy zaniepokoili się dziwnymi wiadomościami które pisałam do nich o 3 w nocy i odwieźli mnie do domu.
W domu wezwałam karetkę pogotowia. Zgłosiłam się sama do szpitala psychiatrycznego. Czułam że jeszcze jedna nieprzespana noc i zamknę oczy na zawsze, co gorsza- trafię do piekła.
W szpitalu podano mi leki i znowu zaczęłam spać. Tam poznałam Sebastiana, mojego obecnego chłopaka. On po raz pierwszy podarował mi różaniec i przywrócił wiarę.
Zaczęłam się modlić. Zmieniać swoje życie. Pokonałam w sobie agresję i strach dzięki mocy Bożej i Jego miłosierdziu. Czułam się źle z tym że oddaliłam się tak bardzo od Boga. Zaszłam więc do kapliczki i tam był bardzo wyrozumiały ksiądz który przymknął oko na moje grzeszne serce i pozwolił mi przyjąć komunię świętą. Nadal słyszałam głosy lecz w kaplicy znalazłam krótki egzorcyzm- modlitwę do Archanioła Michała której później się nauczyłam na pamięć i modliłam się nią codziennie.
Cała moja droga do nawrócenia trwała 5 miesięcy. Bałam się pójścia do spowiedzi. W kościele znalazłam modlitwę do Matki Bożej Pompejańskiej. Zaczęłam odmawiać wszystkie części różańca przez 54 dni. Intencją moją była prośba do Maryi by mój chłopak przestał pić.
Do spowiedzi świętej przystąpiłam w ostatniej chwili gdy podczas odmawiania różańca miałam wizję: zobaczyłam po jednej stronie krzyż, po drugiej pentagram i usłyszałam głos: TWÓJ WYBÓR. ZDECYDUJ SIĘ. Wiedziałam już, Kogo wybieram. Pewne było dla mnie że Jezusa Chrystusa.
Teraz stałam się innym człowiekiem. Odstawiłam leki bo głosy odpuściły. Mam spokój głowy i zaczęłam odczuwać radość w pomaganiu innym. A mój chłopak przestał pić i podjął się terapii. Więc TAK, TO DZIAŁA! :) Przez cały czas odczuwam wielką opiekę i miłość Matki Bożej. Dziękuję Bogu że w moim życiu pojawił się człowiek, który naprawił moje życie a co najważniejsze- moją duszę.
Dziękuję Ci czytelniku jeśli dotrwałeś do końca. W następnym poście podam ową nowennę która mi pomogła. Jestem pewna że pomoże i Tobie.
11 notes · View notes
ryyks · 1 year ago
Text
Księżyc błyszczy jak Twoje włosy
A noc cicha i spokojna coś jakby szept
Nie potrafię spać bez Ciebie w nocy
Każda samotna wzbudza we mnie lęk
~Ryyks
36 notes · View notes
cayde07 · 3 months ago
Text
,, Echo złamanego serca "
Czasem noc jest trochę zbyt cicha by wytrzymać,
A księżyc spogląda jak obcy bez współczucia,
Z twojej dłoni wypadły mi wszystkie chwile,
Jak szkło pękające pod ciężarem słów.
Każdy dzień jest pustynią, każdy krok to rysa
Na kruchym sercu, co krwawi na wspomnieniach,
Wiem, że jesteś daleko, zbyt odległa by wrócić,
Lecz twoja obecność wciąż w snach mnie opętuje.
Twój uśmiech, jak łuk tęczy po burzy,
Dziś jedynie to iskierka w ciemności,
I czekam na ciebie, jak morze na wiatr,
Jak ptak na wolność, jak cień na słońce.
Bez ciebie ten świat jest jak karta bez słów,
Pusty i głuchy, pozbawiony znaczenia,
Czy można zapomnieć? Czy można się pogodzić?
Gdy jedyna miłość życia odchodzi.
Nie chcę pamiętać, a jednak wspominam
Twoje oczy, jak ocean pełen obietnic w którym mógłbym się utopić
Moje serce wciąż bije, lecz to nie ma znaczenia
Bo bije w pustce, bez ciebie, bez życia.
Więc tęsknię za tobą
Jak las za wodą i jak niebo za słońcem,
Wiem, że nie wrócisz, wiem, że to koniec,
Ale miłość w mym sercu jak płomień się tlący
Przez mrok przytłumiony lecz wciąż nie gasnący.
4 notes · View notes
perfectlif3 · 3 months ago
Text
Światło w cieniu
W cieniu własnych myśli W lustrze szuka prawdy, W odbiciu cichych słów. Piękno ukryte za mgłą, Zasłoną, którą sama zbudowała.
Noc jak każda inna, A jednak coś w niej pęka. Niepewność zostaje w kącie, Chwilą, która nie wróci.
On – obraz, sen niespełniony, Ideal, co serce skradł. Oczy, w które boi się spojrzeć, Ale dziś nie boi się nic.
Kroki niepewne, Ale serce bije jak dzwon. „Pójdę z tobą” – słowa wypowiedziane, Czy znajdzie w nich odpowiedź?
W jego spojrzeniu odnajduje, Odpowiedź, której nie szukała. Zgoda cicha, przyjęta jak dar, Chwila, co wieczność zmienia.
A może to tylko sen, Może tylko ona pamięta. Ale dziś jest odważna, Dziś pozwoliła sobie być.
2 notes · View notes
mrocznaksiezniczka · 1 year ago
Text
Tumblr media
Ciemna, cicha noc Czasoprzestrzeń się zatrzymuje Życie zwalnia Znowu zostaję sama Z oddali słyszę krzyki To moje myśli Dwa głosy toczą miedzy soba wojnę Mam ich dość Nie chce nikogo martwić Dlatego włączam muzykę By stłumić odgłosy walki
18 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year ago
Text
19.10.2023
Całą noc nie mogłam spać
Byłam zbyt pobudzona i miałam za duży natłok myśli
"jeśli na to nie pasuje ?"
"A co jeżeli fakt iż choruje psychicznie skreśla mnie z tego zawodu?"
"Co jeśli dostanę ataków padaczki podczas praktyk ?"
"Reszta klasy jest śmiała a ja zawsze cicha i zamyślona. Na co ja się pisze ? "
I w sumie tak całą noc. I nie wiem jak to opisać. Zero lęku ale właśnie ten natłok myśli w sumie podobny do ataków paniki. Choć ataku nie miałam ani jednego
Przed 7 myślę dobra pierdole ten sen
I coś tam zaczęłam czytać i robić notatki jakie bym zajęcia prowadziła
I tu znowu myśli że może powinnam zrezygnować xd
Jakoś godzinę przed wyjściem sobie pomyślałam : dobra tam
Jak mi się nie powiedzie życie tak jak chce to najwyżej mogę się zabić w ostateczności
I ludzie pomogło mi to
Do tego stopnia że pierwszy raz od dłuższego czasu było widać po mojej mowie ciała że jestem zdecydowana i pewna siebie
I tak myślę też : zależy mi ? Zależy. A jesli zależy mogę wszystko. Dla ambicji,celów,marzeń wszystko
I dojechałam i ja sobie przypomniałam jak ktoś mi gadał że nie dam rady to pokazałam temu komuś co potrafię
To w sumie podobnie było dziś. Moja koleżanka mi gadała że ja nie pasuje na to bo jestem za cicha i lękliwa
No i tak. Pytam się w rejestracji o praktyki a tu się dowiaduje że praktyki prowadzi moja Pani od malarstwa xD
To miało być jakieś robienie w konia czy jakiś test sprawdzenia czy mi zależy czy się poddam ? 🤣
No i na mój widok się ucieszyła i powiedziałam jej to a ona : a ja ? No dobrze. To zjaw się we wtorek i ci wszystko dojaśnie i masz być gotowa
I mnie tu już totalnie zaczynała strzelać euforia. Z paru powodów
I w takim stanie musiałam zajść do psychiatry
Przez to że byłam w takim stanie miałam super nastrój do żartów i nawet często żartowałam dziś u psychiatry
On tak się patrzył jak na wariatkę i jakby chciał zadać pytanie o treści " Co ci odbiło ? W manie wpadłaś ?"
Wyszło że tak. Mam:
Nawrót anoreksji
Nawrót dyssocjacji i coraz częstsze utraty kontroli nad ciałem i te głosy przeróżne i wychodzi że jestem niedaleko całkowitej dyssocjacji
Nawrót depresji (choć teraz przez te sytuacje to chyba będzie jazda choć nie wiem na ile xD)
Ale. Remisja w zaburzeniach lękowych 🥰
I on potem powiedział że szkoda że tu nie jestem bo by mnie przypilnował i jakoś dobrał te leki. A ja nagle wypalam że bardzo możliwe że w przyszłym tygodniu będę mieć tu praktyki
On tak się patrzy i się zaśmiał jakby chciał powiedzieć " boże nie wytrzymam z nią "
I on myślał że ja idę na asystentów zdrowienia
Ale szczerze jakoś mi to nie podpadło. Wolę już prowadzić terapię sztuką
Tymbardziej jak jeszcze nie wyzdrowiałam. To byłabym chyba asystentem zachorowania 🤣
No i dostałam ogólnie większą dawkę leku antydepresyjnego. I czuję że teraz może być jazda zaraz
I jeszcze silniejszy jadłowstręt bo te leki też trochę na to działają
Choć zaraz to pewnie dietetyk będzie mnie pilnować chyba jeśli tam będę parę dni w tygodniu a nawet prawie codziennie
No i na zakończenie psychiatra powiedział śmiejąc się
- Tylko żadnych numerów z próbami ani z szaleństwem bo cię dorwę
No i wróciłam na dół i tak mnie nosiło że myślałam że nie dość że będę skakać to że zaraz wyskoczę w powietrze,ba w kosmos z radości. I się uśmiechałam mocno,bardzo mocno. Przez co wszyscy psychologowie i pacjenci patrzyli się jak na wariata 😂
A ja nie mogłam się przestać uśmiechać i chciałam krzyczeć. Wstrzymywałam się choć to proste nie było
Dietetyk się na mnie dziwnie spojrzała też w zasadzie jak na wariata 😆
Coś tam usiłowałam rysować bo mam multum pomysłów
Jak zaczęły się grupowe byłam wyjątkowo chętna rozmawiać i popatrzcie że nie zasypiałam a nie spałam całą noc. Do tego poprzedniego dnia strasznie płakałam
A wiecie o czym gadaliśmy ? O snach. Mój kochany temat 😁
Filozofowaliśmy na temat snów
I tak się też zapytałam że skoro sny to wytwór naszego umysłu to dlaczego niektórzy mają prorocze sny. Jak było że próbujemy zrobić to co w naszych snach to nie zgodziłam się. Podałam nawet przykład.
Moja była już terapeutka miała syna. I mi się śniło że jej syn miał wypadek samochodowy. I ja miałam do niej zadzwonić następnego dnia bo miałam spytać na kiedy umawiamy się na sesje. No i tu się dowiaduje że jej syn miał dziś wypadek więc będziemy musiały przełożyć na inny tydzień
Inna sprawa jest taka że nie wiedziałam jak ten jej syn wyglądał a w śnie to zobaczyłam i któregoś dnia jak pokazywała mi zdjęcie zwierzaka z jej synem to takie o fuck że wygląda tak samo jak mi się przyśnił.
Zresztą to nie była jedyna taka sytuacja i do dziś mnie te sprawy zastanawiają
A jeszcze bardziej kwestia że często mi się śnią osoby które dopiero spotkam na swojej drodze. Mam tu na myśli osoby z którymi miałam później choć minimalny kontakt lub żywiłam później jakieś uczucia. A nie losowe osoby
Na poważnie po tej rozmowie o snach jeszcze głębiej nad tym rozmyślam
Bo to w sumie dziwaczne. Może ituicja ?
Ja potem idę na autobus i jak byłam w autobusie to zastanawiam się czy iść na tą imprezę. Ostatecznie poszłam
Była moja koleżanka której dawno nie widziałam i poopowiadaliśmy sobie to i owo
I wgl kolejna pozytywna rzecz że nie miałam tej nadwrażliwości słuchowej
Bo od 10 lat mam ten problem i każdy głośny dźwięk odczuwam jakby był prosto do ucha. I aż zatykam uszy
A dziś ? Cud się stał 😆
I koleżanki mnie namawiają do jedzenia ciastek ale przez to że mi było strasznie niedobrze odmówiłam
W którymś momencie widząc że parę osób tańczy pomyślałam sobie znów to : jak coś nie wyjdzie mogę to skończyć
I kolejny cud. Przez tą radość moją dzisiejszą muzyka mnie porwała i zaczęłam się bawić na imprezie. Reakcja koleżanek i terapeutki bezcenna
I boże pokazałam swoje zdolności taneczne 😆💃
Parę godzin się bawiłam i sporo kalorii poleciało. Koleżanka się mnie pytała skąd ja mam tyle energii a ja że nie wiem tak jakoś
Kolejna rzecz że nic dziś nie zjadłam. Nie jadłam nie spałam więc tymbsrdziej dziwne
Wróciłam później do domu i wzięłam się za sprzątanie
A potem zabawa z kotem
Tak wgl strzelają mnie wątpliwości. Że może ona nie chce mnie widzieć jako terapeutę bo jestem pacjentką ? Takie porąbane myśli mam
Jaka ta podejrzliwość jest chora 🙄
I ludzie dalej mnie usta bolą od uśmiechu. Już dawno się tak nie cieszyłam
I zamiast paść tymbsrdziej po lekach jak dawno wzięłam nasenne to ja mam dalej multum energii. I za Chiny nie chce mi się jeść
I wgl dziwne ale jak się ocknełam miałam rozbitą szybkę w telefonie na całego. Co ja do diabła zrobiłam ? 🤣
Jutro chyba się jeszcze wybiorę na zajęcia a potem wieczorem rodzinka z Anglii i moja kuzynka aaa ❤️
Także do zobaczenia kochani
Trzymajcie się 💜
14 notes · View notes
mysli-zerwane-ze-smyczy · 8 months ago
Text
Wyciągnęłaś mnie z psychicznego dołka, stopniowo odsunęłaś smutek, który mnie niszczył. Śmiechem i uporem przebiłaś ciszę, w której się zamurowałem...
Guillaume Musso
12 notes · View notes
pankracy · 8 months ago
Note
From the ask meme: 12, 14, 17, 20? :V
12. what’s some good advice you want to share?
I did already answer this one, but I can do it again! I definitely have more than one life advice that I actually adhere to. … …
Or I can say "do as I say not as I do" and go with, drink water. I've been trying to do this. No one look at me, it's hard. I got up to drink a glass when typing it, because I've been trying really really hard to keep doing this, this is a good advice and a good thing to do.
Idk. Easy & important things are super hard for stupid or not so stupid reasons sometimes. There is literally no gain in beating yourself over this easy thing being hard. That's my advice that I also try to adhere to.
14. what’s something you’ve always wanted to do but maybe been to scared to do?
Too many things to count and too personal to divulge just like that on this public site. My fears are deep, vast, and unfortunately often paralyzing.
17. name 3 things that make you happy
You! When it's 6PM and the sun is still there. Having energy. Cannot overstate how happy I am when the energy's there.
20. favourite things about the night?
No one wants anything from me. Perfect me time. (But watch out.)
The quiet. But not total silence! The sound of the gravel under the wheels is different at night. Just like the sound of steps outside. Under the covers I can even enjoy the cold air coming from the cracked-open window.
anyway I'm cringe but I'm free, here's my poem from six thousands years ago about the night. it sounds much better in Polish but it's been four thousands years more since I tried to translate poetry. this isn't it, but what can one do.
the night is hazy and orange the lampposts which stand symmetrically smile and lean down stroking my cheeks tenderly
it's a flat image with a soft solid air I rest my hand on it like on a warm window
I gently push forward I enter the landscape as if walking into a plush
no ground under my feet I don't notice the steps it's quite possible that they simply never existed
the night is bright and quiet
--
PL
noc jest mętna i pomarańczowa stojące symetrycznie latarnie uśmiechają się i pochylają gładząc mnie czule po policzkach
to płaski widok powietrze miękkie solidne opieram o nie dłoń jak o ciepłą szybę
prę wprzód delikatnie wchodzę w krajobraz jak w plusz
brak gruntu pod moimi stopami nie zauważam kroków całkiem możliwe że one zwyczajnie nigdy nie istniały
noc jest jasna i cicha
3 notes · View notes
mscoraline · 7 months ago
Text
Kartki z pamiętnika
Noc była cicha i samotna. Kładąc głowę na poduszce, odetchnęła ciężko na myśl o czekającym ją za kilka godzin nowym dniu, kolejnym początku tygodnia. Poniedziałki nadchodziły zawsze w zastraszającym tempie, nie dając żadnego wytchnienia. Były to dni, pojawiające się chyba najczęściej w całym tygodniu. Nie było przecież możliwe, żeby następowały z taką samą częstotliwością jak choćby czwartki, czy soboty. Przychodziły nagle, odbierając człowiekowi błogi spokój, jednocześnie zabraniając bycia zmęczonym. Bo przecież to dopiero początek. Nie powinno się być zmęczonym, zanim się nawet zaczęło.
Leżała tak, pragnąc jak najlepiej spożytkować przyznany czas. Nie było go wcale dużo. Najchętniej wracała myślami do niego. A raczej jego różnych postaci, odsłaniających codziennie nowe, nieznane wcześniej oblicza, z których każde było równie piękne, jak to poprzednie.
Zastanawiała się czy po raz kolejny znalazła się w tej pułapce, nazywanej przekornie uczuciem fatalnego zafascynowania. Przymknęła oczy, czując żal z powodu własnego stanu. Czy los nie mógł obdarzyć jej nieco mniej wybujałą wyobraźnią i nie tak bardzo głębokim życiem wewnętrznym? Czy zamiast tego nie mogła otrzymać jakichś zaawansowanych umiejętności językowych albo chociaż większej pewności siebie? W końcu, czy będąc już pokaraną tymi przymiotami, nie mogłaby mieć przy okazji… powiedzmy jakichś talentów artystycznych, przynoszących zysk, pomierny do przeżywanego cierpienia? W tym przypadku, byłoby to doświadczenie bolesne, lecz przynajmniej niezwykle dochodowe.
Marzyła, by przyszedł do niej w nocy, tak jak kiedyś. W obecnej rzeczywistości, kontakt przez sen był najbliższy, jakiego mogła doświadczyć. Pamiętała, jak niegdyś przechodzili razem przez jakąś próbę. Teraz nawet nie mogła sobie uzmysłowić, czym ona była i jaki miała cel. Zapewne wówczas wszystko było sensowne i oczywiste, lecz po jakimś czasie przestało takim być. Wtedy martwiła się bardziej o niego, niż o siebie. To musiało być prawdziwe uczucie. Lubiła o tym myśleć właśnie w ten sposób. Dokładnie widziała, jak chciał wchodzić do budynku, z którego cudem udało im się przed chwilą uciec. Po co? Zaśmiała się. Przecież to nie miało teraz żadnego sensu. Ale wtedy było inaczej. Przylgnęła do niego, obejmując z całych sił. Poczuła ciepło jego ciała, spokojny oddech, dotyk dłoni… Miała wrażenie, że mogłaby zostać w tych objęciach już do końca. Było to właściwe miejsce, którego szukała przez tak długi czas. Jego silna postać otuliła ją. Sięgała mu do ramion. I już wtedy wiedziała, że nie chce go więcej puścić. Były to maleńkie chwile prawdziwego szczęścia, którego tak jej brakowało. Z nim wszystko byłoby kompletne.
Ciepłe spojrzenie brązowych oczu, kręcone włosy, opadające na czoło, za duży sweter i narzucony w po��piechu prochowiec. Tę wersję lubiła najbardziej. Było w niej coś z niespotykanej w tych czasach zwyczajności. Jej właśnie tak rozpaczliwie (i na próżno) szukała w każdym napotkanym mężczyźnie. Jego spokojny, niewinny uśmiech, pozbawiony jakiegokolwiek pozy, czy nonszalancji. Pewna i silna postawa. Duże dłonie, przynoszące ulgę samym swoim widokiem. Melodyjny, niski głos, pełen jakiegoś uroku. Dojrzałość we względnej młodości… Wszystkie te cechy sprawiały, że z każdą sekundą coraz bardziej lękała się chwili, gdy go straci. A to przecież musiało nastąpić z chwilą powrócenia pełnej świadomości. Dobrze wiedziała, że wkrótce znów będzie samotna i pozbawiona oparcia. Dlatego westchnęła głęboko, zwiększając uścisk wokół jego pasa. Opierając głowę na jego piersi obserwowała, jak życie toczy się dalej, niczym akcja filmu sensacyjnego. A oni trwali w tej pozycji jeszcze przez chwilę. Przebudzenie przyszło stopniowo. Najpierw znikało otoczenie, aż w końcu zniknął on. Przez kilka minut wpatrywała się bez celu w sufit swojej sypialni. Nie myślała o niczym konkretnym, rozkoszując się ostatkiem błogiego uczucia spełnienia, które nieubłaganie zanikało. Odgłosy z kuchni i nikłe światło, wpadające do pomieszczenia zwiastowały początek nowego dnia.   
2 notes · View notes
kasja93 · 2 years ago
Text
Dzień dobry
Dopłynęłam do Ystad. Zaraz zjeżdżam z promu. Noc była spokojna. Nawet nie wiem kiedy mi minęła tak szybko zasnęłam. Ogromnym plusem był fakt, że nikogo mi nie dorzucili do kabiny zatem byłam sama. No i kajuta była wyjątkowo cicha
Na śniadanie zjadłam sobie dwa wafle ryżowe z toffi firmy Kupiec. Jakie to jest dobre :D moje kolejne „must have” jeśli chodzi o jedzenie
Tumblr media
15 notes · View notes
kingasiemion · 2 years ago
Text
Romeo i Julia – Akt 2, scena 2
Dedykowana publiczność:
Polacy, osoby od 12-go roku życia.
Nasza scena porusza problem pedofilii w Polskich kościołach. Pokazuje jak ksiądz może zmanipulować niewinną dziewczynkę.
Są czasy współczesne, w Warszawie, w kościele Montekinów właśnie skończyła się msza święta. Wszyscy opuścili już kościół oprócz nastoletniej dziewczynki oraz księdza, który przyjmuje ją do spowiedzi. 
Bohaterowie:
Romeo: ksiądz w średnim wieku
Julia: 13- to letnia katoliczka
Marta (głosy za sceną) – matka Julii, która opuściła kościół
Aktorzy:
Romeo: Tomasz Karolak
Tumblr media
Jest to bardzo znany polski aktor, który świetnie poradzi sobie w każdej roli. Jego obecność sprawi przywołanie większej publiczności. 
Julia: Roksana Węgiel
Tumblr media
Jest to piosenkarka, która idealnie nadaje się do tej roli, ze względu na swój wygląd wcieli się w nastolatkę. Dodatkowo na końcu wykona swoją piosenkę. 
Marta: Maja Ostaszewska – tylko głosy zza sceny
Muzyka:
Muzyka w przedstawieniu będzie budować napięcie. Na samym początku, kiedy ksiądz będzie wchodził do konfesjonału zacznie śpiewać chór kościelny. Piosenka na początku będzie bardzo cicha i powoli będzie zwiększała swoją głośność. W pewnym momencie będzie bardzo głośna, aż nagle kompletnie ucichnie. Wtedy zacznie się scena.
youtube
Po zakończeniu sceny i wyjściu księdza z konfesjonału, Julia zaczyna śpiewać piosenkę Roksany Węgiel „Anyone I want to be”. Pokazuje to jak dziewczyna została zmanipulowana przez Romeo.
youtube
Emotion
Nasza scena ma wzbudzić u widza niepokój.  Pokażemy scenę pomiędzy księdzem a nastoletnią dziewczyną. Chcemy pokazać ludziom, że takie sytuacje nie są okej. W związku z tym, emocje, które będzie odczuwać widz podczas oglądania spektaklu to jest niepokój, strach oraz złość. 
Atmosphere
Atmosferę podkreślimy używając muzyki, światła oraz tonu głosu aktorów. Aktorzy będą mówili dosyć cichym tonem, gdyż bohaterowie są na spowiedzi. Te elementy dodadzą również do napięcia. 
Efekty wizulane
Na scenie jest ciemno światło pada jedynie na aktorów. Będzie również efekt mgły, aby podkreślić tą jakby tajemniczość sytuacji, jaką jest spowiedź. Światło będzie w bardziej ciepłych tonach. Te elementy będą sprawiały, że zapadnie mroczność na scenie. 
Tumblr media
Scenografia
Jako miejsce, w którym dzieje się scena wybrałyśmy kościół, konkretniej konfesjonał, ponieważ pasowało nam to do tajemniczości jaką chciałyśmy osiągnąć. Wszystkie światła były by przyciemnione oprócz tych padających na bohaterów. 
Tumblr media
Kostiumy
Romeo:
Romeo jest księdzem, więc jego kostiumem jest sutanna. 
Julia:
Julię chciałyśmy przedstawić jako młodą, niewinną osobę, która zostaje zmanipulowana, z tego powodu postanowiłyśmy ubrać ją w jasną sukienkę w kwiatki. 
Tumblr media Tumblr media
SCENA DRUGA
Julia siedzi w konfesjonale, czeka na księdza. 
Wchodzi ksiądz, Julia pojawia się w okienku. 
ROMEO
Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany. 
Julia ukazuje się w oknie.
Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!
Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,
Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną
I bladą noszą jeno głupcy Zrzuć ją!
To moja pani, to moja kochanka!
O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!
Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?
Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.
Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.
Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy
Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,
Prosiły oczu jej, aby zastępczo
Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą.
Lecz choćby oczy jej były na niebie,
A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy
Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy
Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,
Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,
Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały. 
Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!
O! gdybym mógł być tylko rękawiczką,
Co tę dłoń kryje!
JULIA
Ach!
ROMEO
Cicho! coś mówi.
Anioło! mów, mów dalej, uroczy aniele;
bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz
jak lotny goniec niebios rozwartemu
od podziwienia oku śmiertelników,
które się wlepia w niego, aby patrzeć,
jak on po ciężkich chmurach się przesuwa
i po powietrznej żegluje przestrzeni. 
JULIA
Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
To przysiąż wiernym być mojej miłości,
A ja przestanę być z krwi Kapuletów. 
ROMEO
Mam–że przemówić czy też słuchać dalej?
JULIA
Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jest–że Monteki choćby tylko ręką,
Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
Pod inną nazwą równie by pachniało;
Tak i Romeo bez nazwy Romea
Przecież by całą swą wartość zatrzymał.
Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
Weź mię, ach! całą! 
ROMEO
Biorę cię za słowo:
Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
Sprawi, że odtąd nie będę Romeem. 
JULIA
Ktoś ty jest, co się nocą osłaniając,
Podchodzisz moją samotność?
ROMEO
Z nazwiska
Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;
Nazwisko moje jest mi nienawistne,
Bo jest, o! święta, nieprzyjazne tobie;
Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.
JULIA
Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło
Z tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany.
Jest żeś Romeo, mów? jest żeś Monteki?
ROMEO
Nie jestem ani jednym, ani drugim,
Jedno–li z dwojga jest niemiłe tobie.
JULIA
Jak żeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia,
A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich
Krewnych tu zastał…
ROMEO
Na skrzydłach miłości
Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
Bo miłość nie ma żadnych tam i granic;
A co potrafi, na to się i waży;
Krewni więc twoi nie trwożą mię wcale.
JULIA
Zabiliby cię, gdyby cię ujrzeli.
ROMEO
Ach! więcej groźby leży w oczach twoich
Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,
A będę silny przeciw ich gniewowi. 
JULIA
Na Boga! niech cię oni tu nie ujrzą!
ROMEO
Ciemny płaszcz nocy skryje mię przed nimi.
Lecz niech mię znajdą, jeśli ty mię kochasz.
Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci
Niż przedłużony zgon w braku twych uczuć.
JULIA
Kto ci dopomógł znaleźć to ustronie?
ROMEO
Miłość, co mi go doradziła szukać;
Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem.
Nie jestem sternik, gdybyś jednak była
Równie daleko jak ów brzeg, którego
Morze najdalsze podmywa krawędzie,
Śmiało po taki klejnot bym popłynął. 
JULIA
Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,
Widziałbyś na niej rozlany rumieniec
Po tym, co z ust mych słyszałeś tej nocy.
Rada bym form się trzymać, rada cofnąć
To, co wyrzekłam; ale precz, udanie!
Czy ty mię kochasz? Wiem, że powiesz: tak jest;
I ja–ć uwierzę; mimo przysiąg jednak
Możesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyzn
Śmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo!
Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie;
Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy,
To zmarszczę czoło i przewrotną będę,
I na miłosne twoje oświadczenia
Powiem: nie, w innym razie za nic w świecie.
Za czuła może jestem, o! Monteki,
Stąd możesz sądzić me obejście płochym;
Ufaj mi jednak, będę ja wierniejsza
Od tych, co bieglej umieją się drożyć.
Byłabym ja się była, prawdę mówiąc,
Także drożyła, gdybyś był tajnego
Głosu miłości mojej nie podchwycił.
Nie wiń mię przeto ani też przypisuj
Płochości tego wylania mych uczuć,
Które zdradziła noc ciemna. 
ROMEO
O! Julio,
Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale
Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki…
JULIA
O! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc
Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy;
I miłość twoja po takiej przysiędze
Mogłaby również zmienną się okazać. 
ROMEO
Na cóż mam przysiąc?
JULIA
Nie przysięgaj wcale;
Lub wreszcie przysiąż na samego siebie:
Na ten uroczy przedmiot mych uwielbień,
To ci uwierzę.
ROMEO
Jeśli szczera miłość
Mojego serca…
JULIA
Daj pokój przysięgom.
Lubo się cieszę z twojej obecności,
Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś,
Za nagłe one są, za nierozważne,
Podobne niby do blasku, co znika,
Nim człowiek zdąży powiedzieć: „Błysnęło”. 
Dobranoc, luby! Oby nam ten wonny
Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!
Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,
Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.
ROMEO
Także mam odejść nie zaspokojony?
JULIA
Jakiegoż więcej chcesz zaspokojenia?
ROMEO
Zamiany twoich zapewnień za moje.
JULIA
Jużem ci dała je, nimeś zażądał;
Rada bym jednak one mieć na powrót.
ROMEO
Chciałaż byś cofnąć je? Dlaczego? luba!
JULIA
Ażebym mogła oddać ci je znowu.
A przecież jest to żądanie zbyteczne;
Bo moja miłość równie jest głęboka
Jak morze, równie jak ono bez końca;
Im więcej ci jej udzielam, tym więcej
Czuję jej w sercu. 
Słychać w pokojach głos Marty.
Wołają mię. — Zaraz.
Bądź zdrów, kochanku drogi! — Zaraz, zaraz.
— Najmilszy, pomnij być stałym! — Zaczekaj,
Zaczekaj trochę, powrócę za chwilę.
wychodzi
ROMEO
Błogosławiona, o! błogosławiona
Po dwakroć nocy! Ale czy to wszystko,
Dziejąc się w nocy nie jest marą tylko?
Co tak lubego może–ż być istotnym?
JULIA
ukazując się znowu
Jeszcze słów parę, a potem dobranoc,
Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność
Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:
To mię uwiadom jutro przez osobę,
Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy
Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy
Całą mą przyszłość u nóg twoich złożę
I w świat za tobą pójdę w imię boże.
MARTA
za sceną
Panienko!
JULIA
Idę. — Lecz jeśli mię zwodzisz,
To cię zaklinam…
MARTA
za sceną
Julciu!
JULIA
Zaraz idę.
— Jeśli mię zwodzisz, o! to cię zaklinam,
Skończ te zabiegi i zostaw mię żalom.
— Jutro więc przyślę.
ROMEO
Jak pragnę zbawienia…
JULIA
Po tysiąc razy dobranoc.
odchodzi
ROMEO
Po tysiąc
Razy niedobra tam, gdzie ty nie świecisz.
Jak żak, gdy rzuca książkę, tak kochanek
Do celu swego pospiesza wesoły;
A gdy nadejdzie z kochanką rozstanek,
Wlecze się smutnie, jak ów żak do szkoły. 
odchodzi
JULIA
ukazuje się znowu
Pst! pst! Romeo! O, gdybym mieć mogła
Głos sokolnika, by tego maiża
Nazad przywołać! Przymus jest ochrypły,
Nie może głośno mówić, gdyby nie to,
Wstrząsłabym góry, gdzie się echo kryje,
I głos bym jego zrobiła chrapliwszy
Niż mój od rozbrzmień imienia Romeo!
ROMEO
Moja to dusza dzwoni imię moje,
Jak srebrny dźwięk ma nocą głos kochanki!
I jest–że słodsza muzyka na świecie? 
JULIA
Romeo! 
ROMEO
Luba!
JULIA
O której godzinie
Jutro mam przysłać?
ROMEO
O dziewiątej.
JULIA
Dobrze.
Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę,
Po com tu ciebie znowu przywołała.
ROMEO
Pozwól mi czekać, aż sobie przypomnisz.
JULIA
Zapomnę znowu, po co czekasz, pomnąc
O twojej tylko lubej obecności.
ROMEO
A ja wciąż czekać będę, abyś ciągle
Zapominała, sam zapominając,
Że mam gdzie inny dom jak tutaj.
JULIA
Wkrótce
Dnieć będzie: rada bym, żebyś już odszedł;
Nie dalej jednak jak ów biedny ptaszek,
Co go swawolna dziewka z rąk wypuszcza
I wnet, zazdroszcząc mu krótkiej wolności,
Jak niewolnika trzymanego w więzach
Jedwabnym sznurkiem przyciąga na powrót.
ROMEO
Chciałbym być biednym ptaszkiem w twoim ręku.
JULIA
O! ja bym zbytkiem pieszczot cię zabiła.
Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc!
Smutek rozstania tak bardzo jest miły,
Że by dobranoc wciąż usta mówiły. 
odchodzi
ROMEO
Sen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie;
Obym był nimi w tej błogiej godzinie! 
Spieszę do ojca Laurentego celi,
On mi pomocy i rady udzieli.
wychodzi
2 notes · View notes