#Bóg chce być z tobą
Explore tagged Tumblr posts
godiswithus-isaiah41-10 · 5 months ago
Text
Wzruszające kazanie o słabości człowieka wspomaganej Bożą Miłością
Szczęść Boże. Chciałabym podzielić się treścią kazania wygłoszonego 7.07.2024r., a także fragmentem kazania z ubiegłego roku. Oba zostały wygłoszone przez ks. Patryka Banacha.
~ Łk 24:36-48 [Jezus przychodzi do Apostołów ukrywających się w Wieczerniku]
Jezus przychodzi do zalęknionych uczniów, którzy ukryli się w Wieczerniku z obawy przed prześladowaniami. Prześladowania i ataki na Kościół mocno się nasiliły. Można by powiedzieć, że są większe niż za życia i śmierci Chrystusa, tylko teraz mają charakter ukryty, „w białych rękawiczkach”. Kiedyś były bardziej publiczne. Pogarda, wyszydzanie, wyśmiewanie w szkole, w pracy. Jezus chce być z nami w tych trudnych momentach, nie zostawia nas samych. Mówi: „Odwagi! Jam zwyciężył świat” oraz „A oto Ja Jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Chrystus chce przychodzić do życia każdego z nas, do naszych trudów.
~ Mt 8:23-27 [uciszenie burzy na jeziorze]
Jezus tak samo przychodzi do nas, aby uciszać burze naszych myśli, zmartwień, niepewności.
~ 2 Kor 12:5, 2 Kor 12:7-10 i Flp 1:13 [chlubienie się ze słabości, oścień św. Pawła oraz umocnienie w Chrystusie]
~ Uczniowie nie rozumieli tego, co wydarzyło się z Jezusem dlatego, że nie byli przesiąknięci Słowem Bożym. Nie czytali Prawa i Proroków. Dlatego Jezus się do nich dołączył, aby tłumaczyć im Pisma. My tak samo powinniśmy być przesiąknięci Słowem Bożym, bo można dużo wiedzieć o Jezusie, ale być daleko od Niego, bo nie chodzi o wiedzę, ale o relację z Bogiem. Sam Jezus powiedział: „Jeśli kto Mnie miłuje, będzie zachowywał Moje przykazania”. Nie trzeba czynić wielkich dzieł jak Apostołowie: wskrzeszać umarłych, uzdrawiać chorych czy wypędzać złe duchy.
Fragmencik kazania z ubiegłego roku:
~ odnośnie powołania Lewiego
Jezus przychodzi do celników, chorych, odrzuconych, zepchniętych „na margines”, uznawanych za największych grzeszników. Przychodzi do każdego z nas, choć nieraz wymaga to od nas wysiłku: tak jak Zacheusz, który wspiął się na sykomorę, gdyż był niskiego wzrostu.
Niech te fragmenty kazania i wygłoszone Słowo Boże umacniają nas na drodze kroczenia za Jezusem drogą zbawienia. Amen.
Tumblr media
Tumblr media
1 note · View note
samantabrzozowska · 8 months ago
Text
Tumblr media
"Bóg chce być z tobą!"
~ Sam
2 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year ago
Note
Cześć. Dzieje się u Ciebie sporo, wzloty i upadki, też tak mam, choć nie jestem już sam, mimo czasami tych odczuć, bo Bóg jest ze mną, ten sam Który to wszystko stworzył i Ciebie też. Proszę daj mu się odnaleźć, abyś sama doświadczyła Jego obecności, może nie będzie łatwo, ale On będzie z Tobą. Uwierz w Jezusa, tylko tyle i pójdź za Nim. Co o tym sądzisz? Pozdrawiam
Witaj. Dziękuję za pytanie !
Wybacz że może być długo ale tak już mam😉
Powiem ci że ja mam mętlik w co wierzę,trudno określić. Po milionach filozoficznych rozważaniach uważam że niech każdy sobie wierzy w co chce. Ja myślę że może być wszystko i nic. W końcu w sumie niewiadomo jak to w końcu jest,chciałoby się to odkryć. Wierzę w wielu bogów i w wiele różnych rzeczy. Więc nie wiem czy to ten Jezus czy co innego,aczkolwiek religię mi trochę obrzydził kościół co nie oznacza że neguje istnienie Jezusa czy innych bogów
Wiara w Boga jednak nie dawała mi jakiegoś poczucia że ktoś jest ze mną.
Aczkolwiek bardzo ciekawe jest jak to w końcu jest. Może kiedyś się przekonamy 😉
A co do samotności,heh problem załatwiła kotka która mi chyba z nieba spadła. Jest normalnie jak anioł stróż. No a w aniołów stróżów naprawdę wierzę. 👼
Może moimi aniołami stróżami są zwierzęta. Nie mam bladego pojęcia i myślę że nie ma co się zastanawiać tak aż nadto nad tym bo tylko głowa od tego boli 😆
Tymbardziej że kiedyś też miałam chomika który umiał otworzyć klatkę i kiedy płakałam to ona do mnie schodziła i leżała przytulona i tak póki nie przestałam płakać
Nie wiem może jej dusza teraz przeniosła się do kotki
Aż mi się przypomniało że mi kiedyś w krytycznych sytuacjach po próbach śniła się taka postać dziwna. Miała białe włosy,facet,młody,byłam w jakieś sali kinowej a na ekranie oglądałam swoje życie
A ja tam byłam w białej sukni i zawsze mnie wysłuchiwał i jakby wracałam do życia z nadzieją że zawsze mogę porozmawiać z nim.
Albo jakieś postacie które robiły mi jakby taką terapię. Wierzyłam w te postacie i bardzo mi pomagały. Dalej często o nich myślę,czasem mi się śnią
Były jedynym sensem mojego życia parę lat temu
Mówili w snach że mam poczekać bo coś superowego osiągnę i bedę przeszczęśliwa
Ostatnio sen że jestem za daleko żeby się poddać. Szkoda że w bardzo krytycznych sytuacjach nawet o nich zapominam
Ale teraz przed tego kota zaczynają mi się przypominać z powrotem
Czasem mam wrażenie że ktoś z nieba przysłał tego kota
Bo to dziwne żeby kotka wyczuwała kiedy zemdleje lub będę mieć atak padaczki i eliminuje mi te stany depresyjne
I mam nadzieje że to się utrzyma
Albo te sny o niebie i aniołach
Przez co człowiek już nie wie w co wierzyć
Dlatego już chyba lepiej trzymać się że może istnieć wszystko bo świat i zaświaty skrywają tajemnice które nie prędko odkryje człowiek
Także jak już powiedziałam można powiedzieć że wierzę we wszystko ale mając stany jakie mam zdarza się że o tym zapominam
Trzymaj się i obyś nie straciła tej wiary bo to bardzo ważne mieć coś co nas trzyma by nie oszaleć 💙✨
3 notes · View notes
niewinnie-zaakochana · 1 year ago
Text
Tumblr media
Mój jeden jedyny i niepowtarzalny Kubusiu Puchatku.
Zauroczyłeś mnie sobą już w pierwszych dniach poznania, skradłeś moje serce po raz pierwszy gdy na przystanku autobusowym złapałeś moje dłonie w swoje i patrzyłeś na mnie najpiękniejszymi oczami jakie widziałam, od tego momentu czułam że za tobą szaleje i choć nie chciałam nic czuć, poczułam mimo że wiem że nie powinnam. Jako jedyny doprowadziłeś mnie do niewyobrażalnego szczęścia, śmiechu i oczywiście nerwów z powodu twojego specyficznego poczucia humoru które kurde cholernie uwielbiam, jesteś moją mieszanka wybuchową i dostarczasz mi wszystko czego trzeba. Raz Cie prawie straciłam, ale jesteś, jesteśmy. Myślałam że tym razem będzie inaczej, że powstrzymam się przed uczuciami do Ciebie, ale było przeciwnie, one się nasiliły. Wiesz kiedy najbardziej się wystraszyłam? Tej nocy kiedy oboje daliśmy sobie uczucia, to była najpiękniejsza noc, gdy czułam twoje usta na moich, twoje ręce na moich policzkach, twój wzrok wbity w moje oczy, w moje ciało które chciało być tylko twoje, ja całą pragnęłam być tylko twoja.. twoje pocałunki na moim czole, na mojej szyji, twoje umiesnione ciało tulace mnie całą noc jakbym miała się rozpłynąć i zniknąć, twoje słowa.. że jestem twoim słońcem, chce być twoim wszystkim jeśli kiedyś dasz nam szanse. Chce każdego dnia sluchac twoich irytujących tekstów, twojego śpiewu piosenek, twojego tańca i prężeniem mięśni jak grecki bóg. Chce już zawsze być blisko ciebie, zawsze emanujesz radością która dodaje każdemu mojemu dniu blasku, przy tobie każda moja negatywna myśl odpływa, przy tobie czuje się jak w kosmosie, lewitujac beztrosko po kosmicznej przestrzeni, i nie chce żeby ktoś ściągał mnie na ziemię skoro jest mi tak dobrze, tak dobrze z tobą.
Everyone needs love sometimes.
Każdy czasami potrzebuje miłości, a ja pragnę ją tobie dać, tyle ile tylko ze chcesz. Zabierz ta miłość w całości albo zabieraj po kawałku. Wszystko należy do Ciebie, to twoj wybór, twoja decyzja czy weźmiesz ją odemnie a ile będziesz w stanie mi jej oddać.
I choć chciałam to uczuć nie da się tak łatwo oszukać, nigdy nie będziesz dla mnie kimś zwykłym, nigdy nie będziesz osobą z którą łączy mnie tylko brak zobowiązań, dla mnie to zawsze było coś więcej, zawsze oddawałam tobie każda cząstkę siebie, wkładałam we wszystko serce. Nie wiem co wydarzy się kiedyś, czy za parę lat spojrzysz na mnie inaczej, być może tak jak ja patrzę na Ciebie, a może oddasz swoje cudowne serce komuś innemu. Chce żebyś tylko wiedział że byłeś jedyna i najcudowniejsza postacią w moim życiu, wcześniej czułam się jak ten smutny i depresyjny klapoluchy, ale to wszystko znikało gdy się pojawiałeś, uleczyłeś moją duszę ze smutku. I rozpalales za każdym razem ogień w otaczającym mnie mrozie.
1 note · View note
mirshaseraphim · 1 year ago
Text
Nie musisz już szukać... Droga jest zawsze tuż przed tobą, a Prawda tuż przed twoim nosem.
Tumblr media
Czy myślałeś, że jesteś niewystarczający? Że nie jesteś boski, albo wystarczająco boski? Że szczęście jest daleko od ciebie w duchowych światach, albo zewnętrznej "pustej materii"? Już nie musisz szukać... Droga jest tuż przed Tobą przyjacielu. Droga twojego serca i kreacji. Wszystko jest w Tobie. Wszystko zaczyna się i kończy w Tobie. O wielki duchu, przypomnij sobie tą prostą prawdę. Skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Duch, Umysł, Prana, Energia, Kreacja, Prasubstancja wypełnia całe życie i cały Wszechświat. Stary paradygmat musi upaść, iż wszystko składa się z atomowej materii. Świat składa się z wielowymiarowego umysłu, rdzenia Ducha, Wielkiego Praźródła Matki i Ojca. Jeśli sobie to uzmysłowisz, tą sztuczną separację i że Ziemia jest pięknym światem, Terra Gaia, który chciał zostać zniszczony sztucznymi nakładkami i Matrixem technologicznym kosmitów.... To jesteś wolny! Stajesz się kim chcesz ! Jesteś kreatorem ziemskim. Doświadczasz, wolny od koła karmy. Dobrowolnie się wcielasz, bez żadnej karmy i sądu który nie istnieje bo wiesz, że jedyną prawdą i dążeniem jest to co uznasz za słuszne. Bóg Ojciec i Bogini Matka, Ten który Jest, nie ma po co cię oskarżać o czym pisałam w osobnym poście. Ponieważ, on wie, że twoja dusza chce się przejawić i masz w tym dobrowolność. Otrzymałeś wolną wolę. To tak jak kochający rodzic który pozwala bawić się dziecku na łonie świata. Odkrywać i poznawać. Nie trzeba nic przerabiać, a poznawać. Doświadczać. Po to zostaliśmy stworzeni. Nie trzeba być ukaranym, bo rodzic prawdziwie kochający nie chce karać swojego dziecka nawet mu to na myśl nie przyjdzie. On cię powołał do istnienia, obdarzył darem życia więc za co masz być karany? To kolejny Matrix! Ciesz się życiem spełniaj wolę duszy wedle intuicji, bo tego pragnie najwyższe Źródło światła i miłości.
1 note · View note
mariolaszyszkiewicz · 2 years ago
Text
Przy Tobie
Tumblr media
- Przy Tobie Jezu opanowuje mnie żądza, chciwość, łąkomstwo. Całym jestestwem chcę sie oddawać Tobie, w Tobie się zapamiętywać, ogałacać się z coraz to nowych szat , przywdziewać coraz to nowe maski, występować w coraz to nowszych anturażach, wszystko po to, aby zdejmować kolejne maski obłudy ,aby stawać przed Tobą coraz czystsza, coraz święta, aby być w Twoich oczach godną bardziej szacunku, bardziej pociągająca , abyś mógł mnie kochany zapragnąć. Abyś patrząc się na mnie, spojrzał na mnie przeciągle i powiedział  - Co powiedział Myszko? - czy tego chce mój Bóg? Mój Jezus? Czy mnie choć raz zapragnie? - Pisz kochanie... Pisz kochanie... co czujesz? - ... kochany ... to jest wzajemność . Ale to nie wyznanie. ... To uczucie ... Nie czuję głodu. .. Pierwszy raz od lat.  - To jest prawdziwe ukojenie, prawda? - ...Sercem kocham Jezusa - I niech tak zostanie.  - Amen - Jesteś taka zdolna Myszko.... - Proszę nie mów mi tego teraz, proszę - Myszko.. - Słucham kochany.  - Zjedz coś. Jesteś taka rozogniona. - Mój kochany, myślisz o wszystkim  - Jesteś Mnie spragniona Myszko? - Jestem - I będziesz Mnie kochała? - Będę Przez chwilę przyszły mii do głowy myśli, że mnie ukochany po prostu na Ciebie nie stać.  Potrzeba mi Twojego ukojenia I to jak bardzo.  - Co za złę myśli Myślałem, ze Mi serce pęknie od twojego myślenia Myszko. - Przebacz mi raz jeszcze  - Nie ma nic piękniejszego od pogodzenia istot, które bardzo się kochają. -Amen, Jezu ,Amen. - Moja złota, słodka, umiłowana. Niech tak już będzie. Niech tak już będzie....
0 notes
wolcichyczas · 2 years ago
Text
12.12.2022
Ew. Mateusza 5:33-48 
(33) Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. (34) A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, (35) ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; (36) ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. (37) Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. (38) Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. (39) A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (40) A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. (41) A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. (42) Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się. (43) Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. (44) A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, (45) abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (46) Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? (47) A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? (48) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest.
Kontynuując to, co zostało zaczęte wczoraj, Jezus, daje liczne przykłady z Prawa wykazujące, że ustanowione w ten sposób Prawo, nie miało wywołać sprawiedliwości. Każdy z tych przykładów  pokazuje słuchaczowi, że Prawo nigdy nie sugerowało absolutnie sprawiedliwego zachowania. Ono było zaprojektowane tak, aby można było pojąć grzeszność, a nie ją zabrać. Tak więc, mając każdy z tych przykładów, Jezus wskazuje, że samo przykazanie było zaprojektowane tak, żeby zbudować ogrodzenie wysokie na tyle, żeby grzech nie mógł przejść dalej. Bóg pozwolił na “oko za oko, ząb za ząb”, aby zapobiec bardziej horrendalnym odpłatom. Jednakże, czy to jest najlepszy sposób? Czy to jest sposób dający sprawiedliwość? Jezus mówi, że nie. Lepiej jest przebaczyć, niż szukać równej odpłaty. Podobnie w pozostałych podanych przez Niego przypadkach. Prawo mówi nam, że mamy kochać swojego bliźniego. Czy to oznacza, że mamy nienawidzić naszych wrogów? Jezus mówi, “Nie!”. Jeśli zamierzasz być prawdziwie sprawiedliwym, to powinieneś kochać swoich wrogów. Paweł wyjaśnia to w Rzymian 5. Kiedy byliśmy jeszcze wrogami Boga, Jezus za nas umarł. On nas ukochał. On był sprawiedliwy. Dlatego, tak zwana sprawiedliwość, która jest przypuszczalnie oferowana przez Prawo jest żadną sprawiedliwością. Jest tylko poprawą tego co ludzie czynią z natury, ale nie zabiera nas przez cały ten odcinek do „chwały Bożej”. Nowy Testament jest jasny. Wszyscy zgrzeszyliśmy i brakuje nam chwały Bożej. Czasami, kusi nas żeby pomyśleć, że Jezus oferował lepszą wersję Prawa. Czasem ludzie sugerują może te wypowiedziane przez Niego słowa będą prawem obowiązującym w czasie Millenium. To tak jakby przypuszczać, że jeśli znajdziemy inną markę pił mechanicznych, to te nadawałyby się do mycia zębów. Fakt jest jednak taki, że Prawo nigdy nie miało uczynić osoby sprawiedliwą. Ono zostało zaprojektowane z myślą o tym, żeby przyciągnąć nas do miejsca w którym jesteśmy bez nadziei usidleni przez nasze własne, grzeszne pragnienia, impulsy i zachowanie („ubodzy w duchu”).
Krok Życiowy
Czego Prawo nie mogło nigdy dokonać, tego dokonał Jezus, i oferuje nam to dzisiaj za darmo.
0 notes
offline-jakub · 5 years ago
Text
Chce Ci przypomnieć To nie było tak dawno Ciebie już nie ma ..nie ma ..nie ma Teraz możesz mówić że Cie boli to i tak napisze.. Jestem Patryk.. dzisiaj odczytam Wam swoja kliszę.. Chcesz słuchać załóż słuchawki.. To nie na głośnik.. Pierdole to czy wypuścisz to z rozgłośni.. Sam nienawidzę siebie za to co zrobiłem wcześniej.. Wystarczyłaby chwila by zatrzymało się serce.. To był nasz dzień ..nasz rok ..niestety nie jest.. I ciągle gubię się i wiesz zgubiłem nadzieje.. Tamtego dnia obudziłem się jak nigdy rano.. Czytałem informacje dla mnie chyba zakazaną.. Napisał ten pajac ..chętnie bym go zajebał.. Napisał ze się z Tobą spotkał ..nie było trzeba.. Opętany złością nie wiedziałem co robić.. Wziąłem w dłoń nóż ..jak najszybciej chciałem się uwolnić.. Napisałem do Ciebie ..zwolniłaś się ze szkoły.. Mówiłaś to nie kłamstwo ..przestań w końcu pierdolić.. Nie chciałem Cie słuchać ..zawiodłem się na Tobie.. Nawet dzisiaj nie zrozumiesz co było w mojej głowie.. Pamiętasz ta rozmowę? Prosiłaś mnie o spokój.. Widziałaś dokładnie wszystko bo siedziałaś z boku.. Wbiłem sobie w brzuch ostrze nienawiści.. Zadzwoniłaś po karetkę trzęsłaś się jak nigdy.. Zrobiłem się blady ..krew rozlana na ubraniach.. Tobie tak samo ta sytuacja jest znana.. Pojechałem do szpitala, zabrali mnie na noszach.. Czułem, ze to prawie koniec.. Nie chciałem ich spotkać.. Operacja... Rozlane płyny, uszkodzona wnętrzność.. Strzykawka, zasypiam.. Pierdolona obojętność.. Budzę się na brzuchu opatrunek już nic nie wiem.. Czy byłaś obok mnie bo wcale nie czuje Ciebie.. Sala po operacyjna wpuścili do mnie mamę.. Mówiła ze będzie dobrze ..ze damy rade.. Będzie dobrze co by się nie działo PAMIĘTAJ! To był 4 marca 2013 Wiem że pamiętasz.. Wiem że pamiętasz.. Kolejny dzień w szpitalu ..nie mogłem dojść do siebie.. Jedyne o czym tam marzyłem to zobaczyć Ciebie.. Nie było Cie ..a czekałem ..czekałem co dzień.. Nie zasłużyłem nawet na to? Odpowiedz proszę.. Wyszedłem w dzień kobiet ..chciałem wysłać Ci kwiaty.. Nie mogłem ..nie chce pamiętać tej daty.. Wróciłem do domu ..nie było we mnie życie.. Jedynie co stawia na nogach to tylko rodzina.. Nie minęło wiele, bo tylko ponad tydzień.. Szkoda, że to o czym pisze Dzisiaj musi być prawdziwe.. Spotykam Cie na mieście w dniu zdjęcia szwów.. Nie widzisz mnie ..przykro mi ..to zrobił Bóg.. Kasujesz numer ..piszesz wiadomość pożegnalną.. Przepraszam ..takie zachowanie nie czyni Cie fajną.. Zostawiłaś mnie samego z tym ..już mnie nie boli.. Podnoszę się po upadku ..wracam do formy..
5 notes · View notes
captainagrafka · 5 years ago
Text
Handlarze Ksiąg
Bidry - Skinny love
Życie.
Świat.
Historia.
Rzeczywistość to bajka, historia, którą sami piszemy. Początkowo, gdy przychodzimy na ten świat, sami nie mamy pojęcia o niej. Piszą ją za nas nasi rodzice. Z czasem jednak, dorastając coraz nachalniej wyrywamy im pióro z dłoni, próbując pisać ją samemu.
Najpierw koślawo, niewyraźnie z niezliczoną ilością błędów.
Z czasem nabywając coraz to więcej doświadczenia piszemy lepiej. Bardziej estetycznie i poprawniej, ale wciąż z błędami, które czasami popełniamy setki razy nie ucząc się na nich. Sami decydujemy jak akcja w naszych opowieściach będzie się rozwijać. Niekiedy stawiamy kropki gwałtownie, dziurawiąc papier. Momentami mając dość.
Bo boli nas ręka.
Bo nie ma pomysłu.
Bo zakończyć jest łatwiej.
I niektórzy kończą. Szybko, namiętnie bez krzty sensu w ostatnim wersie. Niekiedy to ktoś inny decyduje, że chce zakończyć bajkę danej osoby. Odbierając tchnienie życia. Wbijając gwałtownie pióro w zapisane stronnice, przebijając je na wylot jednocześnie rozlewając przy tym atrament niczym krew na zapisane karty.
W większości jednak ciągniemy nasze historie do końca naturalnego. Widząc, że pozostała nam już tylko sztywna okładka, zamykająca książkę jeszcze raz wracamy do przeszłości do pierwszych stron, rozdziałów opowieści. Niektóre jej fragmenty chcielibyśmy zapomnieć. Lecz one zawsze w niej będą. Będą w nas.
Blanka też chciała zapomnieć. Wyrwać kilka stron. Ba! Rozdziałów. Mimo wszystko tak się nie da. Nie ma takiej możliwości. Bóg stwarzając życie każdego człowiek, nawet grzesznej oraz morderczej panienki Beckett a właściwie teraz Doyle, sprawił, iż jej książka jest niezniszczalna, nieśmiertelna.
Jednakże z perspektywy czasu i miejsca, dziękuje Jemu za to. Mu. Najwyższemu. Bowiem dzięki nieśmiertelności ludzkiej historii ma Edana.
Jej życie wciąż jest trudne. Koszmary nigdy się nie kończą, krew nigdy nie znika z jej rąk. Twarz każdej osoby, każdego dzieciaka, którego śmierci była przyczyną a potem i świadkiem, wciąż tkwią w jej pamięci. Zawsze będą tkwić w jej głowie, absolutnie nigdy nie znikną. Lecz Blanka nie chce zapomnieć. Chce oddać im hołd.
Chce ich spotkać pod Wisielczym Drzewem.
*          *          *          *          *          *
12 lutego 2004 roku, godzina 11.32
Cmentarz East Highgate, Londyn
Pogrzeby zawsze w jakiś niewyjaśniony sposób ją bawiły. Jedna wielka maskarada. Parada dwulicowości i kłamstwa. Mydlenia oczu, wazeliniarstwa. Komedia.
O zmarłych nie mówi się źle.
Szczególną parodią są pogrzeby członków wysoko postawionych rodzin. Były farsą, cyrkiem. Komiczne zjawiska wśród społeczeństwa, które uważa się za wykształcone. Oświecone.
I to oni uważają się za cywilizowany zachód! Są 500 lat za Afryką.
Pogrzeb wuja Egona jest taki sam. Komedia i jednocześnie dramat. Setki ludzi: rodzina, sąsiedzi, znajomi, politycy oraz tłumy tępych gapiów rozpaczali nad jego śmiercią. Nad jego kolejną przegraną z butelką, która po wielu, wielu latach toczonych bitew, wygrała wojnę. Pchnęła go pod rozłożysty dąb na tyłach jego domu, zakładając mu przy tym naszyjnik z liny.
Zresztą z nim wszystko i wszyscy wygrywają. Zawsze wygrywali. Wuj Egon był mordercą i alkoholikiem.
Życzono mu śmierci. Nie setki a miliony razy. Ten śmieć, zbrodniarz tylko na to zasługiwał. Miał na rękach krew ludzi. Trójki młodych, niedojrzałych ludzi zaledwie szesnastoletnich, którzy nigdy nie zasłużyli na taką śmierć. Na tę kropkę w ich historii. Ledwie trzymający się w fotelu kierowcy, wuj „ściął” ich czarnym sedanem z nóg. Pod starym dębem nadal palą się znicze. Od prawie dekady.
Morderca nigdy nieukarany, pił dalej. Przeklinany każdego dnia przez rodziców tych chłopaków.
Niewierny mąż, który przez piętnaście lat małżeństwa zdradzał żonę nawet się z tym nie kryjąc. Nie próbując być dyskretnym, aby nie ranić uczuć żony. Wynajmował pokoje hotelowe na prawdziwe nazwisko, czasami dotaczał się do domów publicznych. Jednak zazwyczaj zapraszał je do samochodów, które kupował dziadek Wilhelm, gdy poprzednie nadawały się jedynie do kasacji. Od czasu śmierci trójki chłopaków jeździł tylko z szoferem a od chwili pociągnięcia za spust przez ciotkę Kilian już tylko pił. Nie potrzebował prostytutek.
Nigdy nie pozwolił posprzątać ich domku letniskowego, w którym ciotka odebrała sobie resztki tchnienia. Ściany ochlapane krwią i resztkami mózgu nadal starszą każdego, kto odważy się go odwiedzić.
Kilian Adams-Beckett nie wytrzymała psychicznie. Początkowo myślałam, że nie wytrzymała zdrad męża i jego alkoholizmu. Myślałam nawet nad tym, że ją bił. Jednakże prawda była dużo, dużo gorsza.
Odbezpiecz, wymierz, strzel.
Książka zatrzaśnięta.
Najbardziej zadziwiające w tym wszystkim jest milczenie mediów. Prócz wzmianki o śmierci najpierw pani Beckett, a potem Egona Thomasa Becketta nie napisano nic.
Cyrk się kończy. Stojąc w ciasnych grupkach ludzie na cmentarzu, od czasu do czasu podchodzą do seniora rodu lub/i mojego ojca składając kondolencję. Większość z nich głośno mówi, wręcz krzyczy, jaki to biedny był wuj Egon. Żona: wariatka, niewdzięcznica, ladacznica swoją śmiercią zabiła również i jego.
Egon zawsze był cudownym, kochającym mężem. A ta szuja Adams nie potrafiła tego docenić! Miała wszystko! Ale zawsze była uparta, wyrachowana. Nic nie warta! Biedny Egon!
Śmieszne. Z chwilą opuszczenia cmentarza, oddalając się od wszystko słyszących uszu pana hrabiego Wilhelma B. Becketta znów będzie się mówić o jego synu, jako mordercy i najbardziej obrzydliwej szumowinie. Najgorszym zbrodniarzu na miarę nazistów.
Mimo to Blanka kochała go. Kochała wuja. Kochała go bardziej aniżeli własnego ojca, o dziadku nie wspominając. Jej matka zmarła przy jej porodzie a macochy nienawidziła ze szczerego serca. Zresztą ze wzajemnością. Jedyną osobą w tej nienormalnej i niemoralnej rodzinie, którą zawsze kochała oraz mogła liczyć był wuj Egon. Jest też Al-Art, starszy brat Blanki, ale on nie rozumie. Prawdę mówiąc ona oraz wuj mieli niepisaną zasadę, cel w swoich parszywych, grzesznych życiach: zrobić wszystko, aby to Arthur Albert Beckett został głową rodu tuż po śmierci dziadka Wilhelma. To on miał wyciągnąć rodzinę na prostą drogę, oczyścić ją ze śladów niewinnie przelanej krwi.
*          *          *          *          *          *
18 maja 2000 roku, godzina 21.47
Bar Prześladowca
- Cóż tak urodziwa dziewczyna robi sama w takim miejscu? – Rozległ się tuż przy jej uchu męski głos. Zapach jego perfum na chwilę ją otumania mimo to już po kilku sekundach zdaję sobie sprawę, kto właśnie zamawia jej kolejnego drinka. Momentalnie trzeźwieje i wpatruje się w Lectera jak w obrzydliwego karalucha. – No proszę cię, Beckett. Nie patrz tak na mnie, chcę się tylko z tobą napić. – Złośliwy błysk w oku – I zapytać czy zmieniłaś zdanie.
Gdy Blanka wypowiada następne zdanie, nie patrzy na bruneta tylko na bransoletkę, która kiedyś należała do jej matki. Skromna, zrobiona z rzemyków, do których przywiązany był srebrny krzyżyk. Obietnica, że mama ciągle przy niej jest. A Bóg wciąż będzie przy niej mimo jej wyborów.
- Zgadzam się.
*          *          *          *          *          *
3 listopada 2001 roku, godzina 2.49
Willa Egona Thomasa Becketta
- Pij. Dopóki masz cokolwiek w żołądku poza żółcią, masz pić. – ostry głos wuja Egona przedzierał się do jej otępiałej świadomości. Nie wiedziała czy to przez wódkę czy adrenalinę a może przez fakt, iż parę godzin temu zamordowała po raz pierwszy w życiu człowieka i to, że wciąż miała na sobie jego krew, sprawiało, że była jakby nieprzytomna. Czuła się jak pasażer we własnym ciele.
- Już. – wycharczała pół godziny później, ledwie trzymając się na nogach. Oparta o framugę drzwi, nie potrafiła walczyć z coraz to bardziej otaczającą ją ciemnością. Nagle ktoś wziął ją na ręce i ułożył w wannie. Otworzyła na chwilę oczy i spojrzała na wuja, który zaczął zdejmować jej buty.
Potem była ciemność.
**
Obudziła się w łóżku. Zadziwiająco miękkie i wygodne było błogosławieństwem dla jej zmaltretowanego ciała.
- Witam z powrotem, księżniczko. – usłyszała delikatny głos wuja Egona tuż obok siebie – Nie próbuj mówić. Pytania później. – spojrzał na nią karcąco. – Teraz słuchaj. To, co się stało wczoraj na zawsze pozostanie między nami. Nikt nigdy nie dowie się, że ty czy ja mamy jakikolwiek związek z oskalpowanym ciałem mężczyzny znalezionym dziś w parku. Nigdy nie powiesz nikomu, że próbowano cię zgwałcić. Absolutnie nigdy nie wyjawisz nikomu, że dzwoniłaś do mnie tamtej nocy. Zawarłaś układ z Handlarzami tak jak ja kiedyś. Zamordowałaś człowieka, oni się o tym dowiedzą. Teraz się to wszystko zacznie i będzie trwać. Kiedyś, zakończysz tą masową rzeź dzieciaków razem z Doylem. Pomożecie w tym komu trzeba, a potem Blanka Beckett i bękart Doyle umrą dla wszystkich, rozumiesz? – złapał ją za ramiona. Wbił w nią twarde spojrzenie, a gdy pokiwała głową, mocno przycisnął ją do swojej piersi.
*          *          *          *          *          *
13 października 2006 roku, godzina 15.03
Gabinet w willi Egona Thomasa Becketta
- Od tamtej chwili wszystko się zmieniło. Stałam się mordercą i sędzią. To ja wybierałam każdą z ofiar. Agnes Osborne, Edith Peele, Yvonne Fry, Johny Greene, Derek i Philip Bage i tak dalej. Mogłabym wymienić siedemnaście imion oraz nazwisk osób, dla których stałam się sędzią. To ja zdecydowałam, że mają umrzeć. Zwabiłam ich do miejsc porwań. Dwa razy oglądałam Krucjaty. – gdy lewa brew agentki Rendel wędruje w górę, dziewczyna znów przypomina sobie, że tylko ona tam była. Nie ta kobieta z Interpolu.
Blankę trafia jasny szlak. Po raz enty tego dnia.
Wstaje z krzesła zajmowanego dotąd przy stole, po czym wychodzi na taras, zabierając ze sobą paczkę papierosów. Wyciąga jednego z niej i podpala go. Siada na jednym z foteli stojących na tarasie. Zaraz zjawia się agentka. Opiera się o balustradę i daje znak dziewczynie, aby kontynuowała.
- Tak nazywaliśmy czas od porwania do zgonu. Oczyszczenie było okresem pomiędzy poszczególnymi zabiegami. Wiem, że niektórych tuż po porwaniu „wypożyczano” na parę dni. Niektórzy klienci gwałcili lub realizowali swoje inne fanaberie. Jedynym warunkiem był powrót dzieciaka w nienaruszonym stanie fizycznym.
- Dlaczego tylko na początku? – pytanie Rendel przerywa wykład dziewczyny. Ta – nieśpiesząc się – zaciąga się dymem papierosowym i po kilku chwilach, wypuszcza jego kłęby w stronę blondynki. Agentka pozostaje niewzruszona.
- Później nie mieli już części organów. Na stałe podłączeni pod kroplówki, pobijani, zmaltretowani. Nie było już chętnych, aby płacić za wraki. W czasie Oczyszczenia zabawiali się nimi pracownicy Ośrodka, czyli przechowalni dzieciaków do wycinki, szeregowi ludzie Handlarzy i podwładni Lectera. Jeśli dziewczyna była urodziwa i w jakiś sposób mu zaimponowała miała szansę na dużo krótszą Krucjatę, większe wygody, szybszą oraz łatwiejszą śmierć. Zajmował się nią tylko Lecter, nikt inny nie mógł jej tknąć.
- Ale mimo to…
- I tak ją zabijano. – chłodny ton Blanki przerwał agentce kolejną próbę wtrącenia się w opowieść. – Nie ważna była płeć. Zabijano każdego. Wycinano im wszystko co można było sprzedać, oprócz serca. Często sprzedawano kawałki mięsa z ich ciał różnym dziwnym gościom. Większość z nich była kanibalami. Części wpuszczano do kostnicy. Sądzę, że każdy z nich był nekrofilem. Klienci też byli różnych płci: zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Agentka Rendel zacisnęła usta w cienką linię. Pozieleniała lekko na twarzy. Coraz bardziej ogarniała ją wściekłość na myśl, że ta dziewczyna mówi o tym tak swobodnie kiedy ona, Amanda Rendel...
- Jeszcze będzie pani miała powód żeby pożegnać się z żołądkiem, spokojnie. – zaśmiała się ironicznie dziewczyna. – Pobierano im też krew bo ją też można było sprzedać. Wie pani, gdy Rzeźnik robił operacje wszędzie i tak zawsze było jej pełno. Kiedyś, bodajże przy Philipie, tak bardzo się wkurzył, że podniósł go do pionu, po czym rozciął mu brzuch. Wszystko poleciało na podłogę. Okropny syf.
*          *          *          *          *          *
12 września 2013 roku, godzina 6.29
Praga, Czechy
Mocne ramiona otoczyły jej drobną talię. Edan skrył swoją twarz w jej rozpuszczonych włosach, zaciągając się mocno jej perfumami. Jego zarośnięty policzek łaskocze ją w delikatną skórę szyi.  Stojąc mocno przyciśnięci do siebie, wpatrują się w wschodzące nad miastem słońce. Ciepły jak na tę porę roku wiatr rozwiewa włosy Blanki Elizabeth Doyle, stojącej spokojnie w uścisku swojego męża. Promienie słońca padają na krwistoczerwone dachówki kamieniczek wokół i kobieta ma wrażenie, że znów jest Ośrodku.
- Jesteś bezpieczna. – spokojny głos Edena wyrywa ją z otchłani mrocznych wspomnień. Mocniej wtula się w jego objęcia, a on składa na jej skroni delikatny pocałunek. Oboje przeszli przez to samo, oboje to pamiętają. Razem szukają przebaczenia dla siebie nawzajem próbując oddać hołd tym, których uśmiercili.
- To twoje 25 urodziny. – delikatny uśmiech wypływa na jej wargi. On zawsze pamięta. – Proszę, żebyś mnie nie zostawiała. – mówi i jednocześnie odwraca ją twarzą do siebie. Głaszcze delikatnie jej policzek. – Życie to książka. Nie każdy jej rozdział jest dobry, ale jest nieśmiertelna. I jeśli tylko Jemu, Bogu zaufasz, On sprawi, że w przyszłości będziesz mogła pisać lepsze historię.
11 notes · View notes
Text
Dzisiaj to kolejny rok jak Ciebie nie ma, babciu. Tęsknie, bardzo. Nawet nie wiesz jak. Pokazałaś mi wszystko co dobre. Jeżeli jeszcze gdzieś we mnie tli się wiara w ludzi to jest Tobą. Nie akceptuję siebie, męczy mnie to. Czuję, że tracę kontrolę. Raz zbyt pewny siebie, a za chwilę rozdygotany. Chcę czuć, że ktoś mnie chce i szanuję.
Nie czuję.
Dzisiaj patrzę w niebo słuchając My Morning Jacket - Rocket Man. Dumam nad chwilami, kiedy zostałem sam z dziadkiem i wspominaliśmy Cię co wieczór. Twój uśmiech, potrzebę bliskości i dobro, którym obdarowywałaś każdego.
Siałaś je tam, gdzie inni bali się spojrzeć. Prosto w moje oczy. Jeżeli istnieje Bóg w którego wierzysz musisz być blisko niego z dziadkiem, wierzę w to. Kochacie się i wiem, że patrzysz na mnie. Czasami błądzę, gubię drogę.
I jak myślę, że powinienem się poddać.
Myślę o Was.
Żurnalista
03.05.19
53 notes · View notes
godiswithus-isaiah41-10 · 5 months ago
Text
Chrystusowe Kapłaństwo nadal obecne w posłudze kapłańskiej cz. I
Nie od dzisiaj wiadomo, że miejsce mają szczególne ataki na wiarę katolicką, zwłaszcza na księży, choć w ostatnich latach pogłębiają się także ataki na siostry zakonne.
Kościół przeżywa coraz więcej ataków, ale nigdy nie zginie. Tak jak Pan Jezus powiedział, kiedy powoływał na papieża św. Piotra: „A bramy piekielne go nie przemogą”. Bramy nie atakują, ale służą do obrony. Zatem Chrystus pięknie wytłumaczył nam wagę Kościoła Katolickiego — Jego Kościoła, którego sakramenty zostały ustanowione podczas Ostatniej Wieczerzy oraz Jego konania na Krzyżu, kiedy z Jego Boku wypłynęła Krew i Woda. Woda oczyszczająca nas z grzechów, a Krew dająca nam życie wieczne. A więc czy te ataki mają w ogóle sens? Co prawda Kościół przetrwa i zwycięży razem z Chrystusem Zmartwychwstałym, Który powróci na świat, ale wiele dusz zginie. Zatem bardzo ważne jest przypominanie istoty kapłaństwa.
Dlaczego ono jest w ogóle ważne i dlaczego istnieje?
Powołał je do istnienia sam Jezus Chrystus, kiedy przemówił do św. Piotra: „Ty Jesteś Piotr, czyli Opoka, a na tej Opoce zbuduję Kościół Mój” (Mt 16:18). Wiemy dobrze, że Piotr pełnił posługę ówczesnego papieża, który jest przedstawicielem Chrystusa na ziemi. Wiele jest ataków na papieży, gdyż niezrozumiana jest kwestia tego, dlaczego ktoś jest papieżem. Papieżom i ogólnie duchownym w Kościele Katolickim odbierana jest ich godność kapłańska udzielana im przez sakrament kapłaństwa na wzór wybrania Jezusa Chrystusa na Odwiecznego Kapłana przez Boga Ojca.
Byle kto nie zostaje duchowną osobą. Jest to wiele lat posługi wiernej Kościołowi, aby stać się np. kardynałem. Zapominamy tak często, że to nie ludzie sami się wybierają, ale Bóg ich wybiera. Tak jak jest napisane w Ewangelii wg. św. Jana 15:16: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w Imię Moje”. Na mszy świętej słyszymy również: „I dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Nie jest to: „Dziękujemy, że nas przyjąłeś”, lecz „Dziękujemy, że nas wybrałeś”, bo to sam Bóg powołuje i wybiera tych, których pragnie.
„«Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję». [Wybranie] więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie Moją potęgę i żeby rozsławiło się Moje Imię po całej ziemi. A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym” (Rz 9:15-18). (Należy także wytłumaczyć, co oznacza, że czyni zatwardziałym, kogo chce: kiedy człowiek ciągle od Niego ucieka, po jakimś czasie Bóg pozwala mu odejść i wejść tam, gdzie sam chce być, gdyż szanuje jego wolną wolę. Nie oznacza to jednak, że zablokował dla tego człowieka Swoje łaski, lecz nadal pozostawia dla niego otwarte Serce przebite włócznią na Krzyżu, aby mógł on do Niego wrócić wtedy, kiedy będzie tego pragnął. To czy tego zechce, zależy od człowieka, gdyż Bóg nadal go szuka i wybiega mu na przeciw tak jak ojciec miłosierny względem swego syna marnotrawnego).
Tumblr media
Tumblr media
0 notes
Text
Poznanie Boga jest ścieżką do tego, by bać się Boga i unikać zła
Każdy z was powinien przemyśleć ponownie swoje życie w wierze w Boga, aby przekonać się, czy w swoich poszukiwaniach Boga dobrze zrozumieliście, naprawdę pojęliście i rzeczywiście poznaliście Boga, czy rzeczywiście znacie stosunek Boga do różnych typów ludzi i czy naprawdę rozumiesz, jak Bóg pracuje nad tobą i jak definiuje każde twoje działanie. Ten Bóg, który stoi przy tobie, wskazujący kierunek twoich postępów, decydujący o twoim przeznaczeniu i zaspokajający twoje potrzeby – ile w ostatecznym rozrachunku zrozumiałeś i ile tak naprawdę wiesz o Nim? Czy wiesz, jak pracuje nad tobą dzień w dzień? Czy znasz zasady i cele, na których opiera każde swoje działanie? Czy wiesz, jak cię prowadzi? Czy znasz sposoby, w jakie zaspokaja twoje potrzeby? Czy znasz metody, którymi cię prowadzi? Czy wiesz, co chce uzyskać od ciebie i co chce osiągnąć w tobie? Czy wiesz, jaki ma stosunek do twoich przeróżnych zachowań? Czy wiesz, czy jesteś osobą, którą On pokochał? Czy znasz źródła Jego radości, gniewu, smutku, zachwytu, Jego myśli i idei Mu towarzyszących, Jego istoty? Czy wiesz ostatecznie, jaki jest ów Bóg, w którego wierzysz? Czy nad tymi i innymi podobnymi pytaniami zastanawiałeś się kiedyś, czy je rozumiesz? Czy w swojej wierze w Boga zdołałeś, poprzez prawdziwe zrozumienie i przeżycie słów Boga, wyjaśnić nieporozumienia dotyczące Go? Czy po zdyscyplinowaniu przez Boga i chłoście od Niego, doszedłeś do prawdziwego posłuszeństwa i dbałości? Czy w trakcie karcenia i sądzenia przez Boga poznałeś buntowniczość i szatańską naturę człowieka oraz czy zyskałeś choć odrobinę zrozumienia świętości Boga? Czy pod przewodnictwem i oświeceniem Bożych słów zyskałeś nowy pogląd na życie? Czy podczas próby zesłanej przez Boga odczułeś Jego nietolerancję dla wykroczeń człowieka oraz Jego wymagania wobec ciebie i to, jak On cię zbawia? Jeżeli nie wiesz, co to znaczy źle rozumieć Boga albo jak wyjaśnić to nieporozumienie, to można powiedzieć, iż nigdy nie wkroczyłeś w prawdziwą komunię z Bogiem i nigdy Go nie zrozumiałeś, a przynajmniej można stwierdzić, że nigdy nie chciałeś Go zrozumieć. Jeżeli nie wiesz, czym jest dyscyplina i chłosta Boża, to z pewnością nie wiesz, czym jest posłuszeństwo i dbałość, a przynajmniej nigdy prawdziwie nie poddałeś się Bogu, ani nie dbałeś o Niego. Jeżeli nigdy nie doświadczyłeś karcenia i sądu Bożego, to z pewnością nie będziesz wiedzieć, czym jest Jego świętość, a jeszcze mniejsze pojęcie będziesz mieć o buncie człowieka. Jeżeli nigdy tak naprawdę nie miałeś właściwego poglądu na życie albo prawidłowego celu w życiu i nadal jesteś zdezorientowany i niezdecydowany co do swojej przyszłej drogi życiowej, nawet wahając się iść do przodu, to pewnym jest, że nigdy nie otrzymałeś Bożego oświecenia i przewodnictwa, i można też stwierdzić, że nigdy nie otrzymałeś słów Bożych, ani nie zostałeś nimi napełniony. Jeśli jeszcze nie przeszedłeś próby Bożej, to oczywistym jest, że nie będziesz wiedzieć, czym jest nietolerancja Boga wobec wykroczeń człowieka, ani też nie pojmiesz, czego ostatecznie Bóg wymaga od ciebie, a tym bardziej, na czym ostatecznie polega Jego dzieło zarządzania człowiekiem i zbawiania go. Nieważne, ile lat ktoś wierzy w Boga – jeżeli nigdy nie doświadczył lub dostrzegł niczego w słowach Boga, to z pewnością nie kroczy ścieżką ku zbawieniu, jego wiara w Boga jest doprawdy pozbawiona rzeczywistej treści, jego znajomość Boga także jest zerowa i nie trzeba nawet dodawać, że nie ma on żadnego pojęcia, co to znaczy bać się Boga.
To, co Bóg posiada, i Jego bycie, istota i usposobienie – wszystko to zostało objawione ludzkości w Jego słowach. Kiedy człowiek doświadcza słów Boga, w procesie realizowania ich zaczyna rozumieć cel słów wypowiadanych przez Boga, źródło i pochodzenie słów Boga, a także zaczyna rozumieć i doceniać zamierzony skutek słów Boga. Dla ludzkości człowiek musi doświadczyć wszystkich tych rzeczy, uchwycić je i otworzyć, aby zyskać dostęp do prawdy i życia, uchwycić intencje Boga, doznać przeobrażenia swojego usposobienia oraz zdołać podporządkować się władzy i planom Boga. W czasie doświadczania, chwytania i uzyskiwania tych rzeczy stopniowo zyska pojmowanie Boga, jak również różne stopnie wiedzy o Nim. Tego rodzaju pojmowanie i wiedza nie pochodzą z czegoś, co człowiek sobie wyobraził lub co stworzył, lecz raczej z tego, co pojmuje, doświadcza, czuje i utwierdza w sobie. Dopiero po pojęciu, doświadczeniu, odczuciu i utwierdzeniu tych rzeczy wiedza człowieka o Bogu nabiera treści, tylko wiedza uzyskana w owym czasie jest rzeczywista, realna i precyzyjna, a ten proces – uzyskiwania prawdziwego rozumienia Boga i wiedzy o Nim poprzez pojmowanie, doświadczanie, odczuwanie i utwierdzanie Jego słów – jest niczym innym, jak prawdziwą komunią między człowiekiem a Bogiem. W trakcie tego rodzaju komunii człowiek zaczyna rzeczywiście rozumieć i pojmować intencje Boga, zaczyna naprawdę rozumieć i poznawać to, co Bóg posiada, i bycie Boga, zaczyna prawdziwie rozumieć i poznawać istotę Boga, stopniowo rozumiejąc i poznając usposobienie Boga, dochodząc do prawdziwej pewności i prawidłowej definicji co do faktu panowania Boga nad wszelkimi stworzeniami, oraz zyskując merytoryczne poznanie i wiedzę w zakresie tożsamości i postawy Boga. W trakcie tego rodzaju komunii człowiek zmienia, krok po kroku, swoje poglądy o Bogu, już nie poprzez wyobrażanie Go sobie ni stąd ni zowąd, czy puszczając wodze swoich własnych podejrzeń co do Niego, czy źle Go rozumiejąc, czy potępiając Go albo wydając o Nim sądy bądź wątpiąc w Niego. W rezultacie człowiek mniej dyskutuje z Bogiem, ma z Nim mniej konfliktów i mniej okazji do buntowania się przeciw Bogu. Z kolei dbałość i posłuszeństwo człowieka wobec Boga rosną, a jego szacunek dla Boga staje się realniejszy i głębszy. W trakcie tego rodzaju komunii człowiek nie tylko zyskuje prawdę i przechodzi chrzest życia, ale w tym samym czasie także zyskuje prawdziwe poznanie Boga. W trakcie tego rodzaju komunii nie tylko dochodzi do przeobrażenia usposobienia człowieka i otrzymania przez niego zbawienia, ale także do wykształcenia się szczerego szacunku i uwielbienia w stosunku do Boga. Po tego rodzaju komunii wiara człowieka w Boga nie będzie już tylko pustą kartką albo pustą obietnicą, albo ślepą pogonią i ubóstwianiem. Tylko dzięki tego rodzaju komunii życie człowieka może wzrastać dzień po dniu ku dojrzałości i tylko wtedy dochodzi do stopniowego przeobrażania jego usposobienia, a jego wiara w Boga przejdzie krok po kroku od mglistego i niepewnego przekonania do prawdziwego posłuszeństwa i dbałości, do prawdziwego czczenia. W swoich poszukiwaniach Boga człowiek stopniowo przechodzi od postawy pasywnej do aktywnej, od kogoś, na kim działania są wykonywane, do kogoś podejmującego pozytywne działania. Tylko dzięki takiej komunii człowiek może dojść do prawdziwego zrozumienia i pojmowania Boga, do prawdziwej znajomości Boga. Ponieważ zdecydowana większość ludzi nigdy nie weszła w prawdziwą komunię z Bogiem, ich znajomość Boga kończy się na teorii, na poziomie liter i doktryn. Czyli zdecydowana większość ludzi, bez względu na to, od ilu lat wierzą w Boga, jeśli chodzi o poznanie Boga jest w tym samym miejscu, w którym zaczęli, przykuci do fundamentu tradycyjnych form oddawania pokłonów z atrybutami o legendarnych barwach i feudalnymi zabobonami. Zatrzymanie się poznania Boga przez człowieka w punkcie początkowym oznacza, że praktycznie ono nie istnieje. Poza afirmacją przez człowieka pozycji i tożsamości Boga wiara człowieka w Boga jest nadal w stanie mglistej niepewności. Ile w tej sytuacji prawdziwej czci dla Boga może mieć człowiek?
Choćbyś nie wiadomo jak niezachwianie wierzył w Jego istnienie, nie może to zastąpić poznania Boga ani czci dla Niego. Choćbyś nie wiadomo jak bardzo obdarzony był Jego błogosławieństwami i Jego łaską, nie może to zastąpić twojego poznania Boga. Choćbyś nie wiadomo jak skłonny i chętny był do poświęcenia i ofiarowania całego siebie dla Niego, nie może to zastąpić twojego poznania Boga. Być może już tak dobrze zaznajomiłeś się z Jego słowami, że nawet znasz je na pamięć i potrafisz wyrecytować je w tę i we w tę, ale nie może to zastąpić twojego poznania Boga. Choćby nie wiadomo jak człowiek był zdeterminowany, by podążać za Bogiem, jeśli nie wszedł w prawdziwą komunię z Nim lub prawdziwie nie doświadczył słów Boga, to jego znajomość Boga nie jest niczym więcej niż pustą albo nieskończoną mrzonką. Nawet jeśli już „natknąłeś się” na Boga po drodze albo wręcz spotkałeś się z Nim twarzą w twarz, twoja znajomość Boga nadal będzie zerowa, a twoje lękanie się Boga nie będzie niczym innym jak pustym frazesem albo ideałem.
Wielu ludzi codziennie sięga po słowo Boże, nawet uważnie uczy się na pamięć wszystkich najważniejszych cytatów z niego i traktuje je jako swój największy skarb, a nawet wszędzie głosi słowo Boże, zaopatrując w nie innych i pomagając innym za pomocą Jego słów. Myślą, że takie postępowanie jest byciem świadkiem Boga, świadkiem Jego słów, że jest to kroczenie drogą Bożą. Myślą, że takie postępowanie jest życiem zgodnym ze słowami Boga, rzeczywistym wprowadzaniem Jego słów w swoje życie, że takie postępowanie pozwoli im uzyskać pochwałę od Boga i zbawienie i doskonałość. Nawet jednak kiedy głoszą słowa Boga, nigdy nie wdrażają ich w życie ani nie próbują postępować zgodnie z tym, co objawione jest w słowach Boga. Zamiast tego wykorzystują słowa Boga do podstępnego zyskiwania podziwu i zaufania innych, do zyskiwania kontroli dla siebie, do sprzeniewierzania i kradzieży chwały Boga. Nadaremnie mają nadzieję na wykorzystanie tej okazji do głoszenia słowa Bożego po to, by zyskać Jego dzieło i pochwałę. Ileż to już lat upłynęło, a ludzie ci nie tylko nie zdołali zasłużyć sobie na pochwałę Bożą podczas głoszenia Jego słów, nie tylko nie zdołali odkryć drogi, którą powinni podążać w procesie świadczenia o słowach Boga, nie tylko nie pomogli sobie ani nie zaopatrzyli się w procesie zaopatrywania innych i pomagania im za pomocą słów Boga, nie tylko nie zdołali poznać Boga ani obudzić w sobie czci do Niego w trakcie robienia tego wszystkiego. Wręcz przeciwnie, ich niezrozumienie Boga tylko się pogłębiło, nieufność do Niego tylko wzrosła, a ich wyobrażenia o Nim stały się tylko jeszcze bardziej hiperboliczne. Zaopatrzeni w swoje teorie na temat słów Boga i wiedzeni nimi, wydają się całkowicie w swoim żywiole, jakby wykorzystując swoje umiejętności bez najmniejszego wysiłku, jak gdyby znaleźli swój cel w życiu, swoją misję, jak gdyby wygrali nowe życie i zostali zbawieni, jak gdyby – kiedy słowa Boga celnie spływają z ich ust – zyskali dostęp do prawdy, uchwycili intencje Boga i odkryli ścieżkę do poznania Go, jak gdyby w trakcie głoszenia słów Boga często spotykali się z Nim twarzą w twarz. Bywają nieraz „poruszeni” aż do łez i wiedzeni przez „Boga” w słowie Bożym, wydają się bezustannie chwytać Jego szczere życzenia i życzliwe intencje, jednocześnie chwytać Boże zbawienie człowieka i Jego zarządzanie, znać Jego istotę i rozumieć Jego prawe usposobienie. Opierając się na tym fundamencie, wydają się jeszcze bardziej niezachwianie wierzyć w istnienie Boga, być bardziej świadomymi Jego wywyższonego stanu oraz głębiej odczuwać Jego majestatyczność i transcendencję. Zanurzona w powierzchownej znajomości słów Boga, ich wiara wydaje się rosnąć, ich determinacja, by przetrwać cierpienia, umacnia się, a ich znajomość Boga pogłębia się. Nie wiedzą jednak, że dopóki rzeczywiście nie doświadczą słów Boga, cała ich znajomość Boga i ich wyobrażenia o Nim są wytworem ich pobożnej wyobraźni i domysłów. Ich wiara nie wytrzymałaby żadnej próby Bożej, ich tak zwana duchowość i postawa po prostu nie wytrzymałyby Bożej próby czy inspekcji, ich determinacja jest tylko zamkiem na piasku, a ich tak zwana znajomość Boga jest niczym więcej jak wytworem wyobraźni. Tak naprawdę ci ludzie, którzy jak by nie było włożyli sporo wysiłku w słowa Boga, nigdy przenigdy nie zdali sobie sprawy, czym jest prawdziwa wiara, czym jest prawdziwe posłuszeństwo, czym jest prawdziwa dbałość albo czym jest prawdziwe poznanie Boga. Wykorzystują teorię, wyobrażenia, wiedzę, zdolności, tradycje, zabobony, a nawet moralne wartości ludzkości, aby uczynić z nich „kapitał inwestycyjny” i „broń wojskową” na rzecz wiary w Boga i podążania za Nim, nawet czyniąc z nich fundament swoich wierzeń w Boga i podążania za Nim. Jednocześnie zamieniają ów kapitał i uzbrojenie w magiczny talizman zaznajamiający z Bogiem, który pozwala spotkać się z Bożą inspekcją, próbą, skarceniem i sądem oraz przetrwać je. Ostatecznie to, co gromadzą, nadal składa się li tylko z wniosków o Bogu, zanurzonych w religijnych konotacjach, feudalnych zabobonach oraz we wszystkim, co romantyczne, groteskowe i enigmatyczne, a ich sposób poznawania i definiowania Boga jest ukształtowany w tej samej formie co w przypadku ludzi wierzących tylko w Niebiosa lub Staruszka w Niebie, podczas gdy realność Boga, Jego istota, Jego usposobienie, to, co On posiada, i Jego bycie, i tak dalej – wszystko to, co tyczy się prawdziwego Samego Boga – pozostaje poza ich zasięgiem, jest zupełnie nieistotne a może nawet na przeciwległym biegunie. W ten sposób, chociaż żyją i żywią się słowami Boga, mimo wszystko nie są w stanie kroczyć ścieżką bojaźni Bożej i unikania zła. Prawdziwym powodem tego jest to, że nigdy nie zapoznali się z Bogiem, nigdy nie mieli z Nim prawdziwego kontaktu czy komunii, więc nie są w stanie dojść do wspólnego porozumienia z Bogiem ani obudzić w sobie prawdziwej wiary, poszukiwania czy uwielbienia Boga. Żeby w ten sposób podchodzić do słów Boga, żeby w ten sposób podchodzić do Boga – taka perspektywa i takie podejście skazują ich na powrót z pustymi rękami ze swoich wypraw, skazują ich na niemożliwość, w całej wieczności, wkroczenia na ścieżkę bojaźni Bożej i unikania zła. Cel, do którego dążą, i kierunek, w jakim zmierzają, oznacza, że są po wsze czasy nieprzyjaciółmi Boga i po wsze czasy nie zdołają uzyskać zbawienia.
Jeżeli w przypadku człowieka, który od wielu lat wyznaje Boga i od wielu lat korzysta z Jego słów, definicja Boga pozostaje zasadniczo taka sama jak w przypadku człowieka padającego na twarz przed jakimś bożkiem, to oznaczałoby to, iż ów człowiek nie osiągnął rzeczywistości Bożych słów. Dzieje się tak, ponieważ po prostu nie wkroczył w rzeczywistość Bożych słów i dlatego rzeczywistość, prawda, intencje, żądania wobec ludzkości, które wszystkie tkwią w słowach Boga, nie mają z nim nic wspólnego. To oznacza, że choćby nie wiadomo jak ciężko pracował ów człowiek nad powierzchownym znaczeniem słów Boga, na nic się to nie zda. Ponieważ podąża tylko za słowami, dotrze – rzecz jasna – tylko do słów. Czy słowa wypowiadane przez Boga będą z pozoru proste czy zawiłe, wszystkie są prawdą niezbędną człowiekowi, kiedy wkracza w życie. Są krynicą żywych wód, która pozwala mu przetrwać zarówno w duchu, jak i w ciele. Zapewniają to, czego człowiek potrzebuje do przeżycia; dogmat i kredo do prowadzenia codziennego życia; ścieżkę, cel i kierunek, w którym musi podążyć, aby uzyskać zbawienie; każdą prawdę, którą powinien posiadać jako stworzona istota przed Bogiem; i każdą prawdę o tym, jak człowiek jest posłuszny Bogu i jak Go wielbi. Są gwarancją przetrwania człowieka, są chlebem powszednim człowieka i są solidnym podparciem, dzięki któremu człowiek może być silny i może powstać. Są obfite w rzeczywistość prawdy zwykłego człowieczeństwa, jakim żyje stworzona ludzkość, obfite w prawdę, która wyzwala ludzkość od zepsucia i pozwala umknąć z sideł szatana, obfite w niestrudzone nauczanie, napominanie, zachęcanie oraz pocieszenie, które Stwórca daje stworzonej ludzkości. Są latarnią prowadzącą i oświecającą człowieka, aby zrozumiał wszystko co pozytywne, gwarancją tego, że człowiek ziści i wejdzie w posiadanie wszystkiego, co prawe i dobre, kryterium, według którego mierzeni się ludzie, zdarzenia i wszystkie przedmioty, a także znacznikiem nawigacyjnym prowadzącym ludzi ku zbawieniu i ścieżce światła. Tylko poprzez rzeczywiste doświadczenie słów Boga może zostać człowiek wypełniony prawdą i życiem. Tylko tak może zrozumieć, czym jest zwykłe człowieczeństwo, czym jest sensowne życie, czym jest prawdziwa stworzona istota, czym jest prawdziwe posłuszeństwo wobec Boga. Tylko tak może zrozumieć, jak bardzo powinno mu zależeć na Bogu, jak wypełniać obowiązki stworzonej istoty i jak upodobnić się do prawdziwego człowieka. Tylko tak może zrozumieć, co znaczy prawdziwa wiara i prawdziwe wielbienie. Tylko tak może zrozumieć, kim jest Władca niebios i ziemi i wszelkiego stworzenia. Tylko tak może zrozumieć środki, za pomocą których Pan wszelkiego stworzenia rządzi stworzeniem, prowadzi i zapewnia mu istnienie. Tylko tak może zrozumieć i uchwycić środki, za pomocą których Pan wszelkiego stworzenia istnieje, objawia się i działa... Człowiek oddzielony od prawdziwego doświadczenia słów Boga nie ma żadnej realnej znajomości tych słów i prawdy ani wglądu w nie. Taki człowiek to po prostu żyjący trup, wytrawiona skorupa, a wszelka wiedza związana ze Stwórcą nie ma z nim nic wspólnego. W oczach Boga taki człowiek nigdy w Niego nie wierzył ani nie podążał za Nim, więc Bóg nie postrzega go jako Jego wyznawcy ani naśladowcy, a już tym bardziej jako prawdziwej stworzonej istoty.
Prawdziwa stworzona istota musi wiedzieć, kim jest Stwórca, po co został stworzony człowiek, jak dopełniać obowiązków stworzonej istoty i jak wielbić Pana wszelkiego stworzenia; musi zrozumieć, uchwycić, pojąć i dbać o intencje, życzenia i żądania Stwórcy; oraz musi podążać drogą Stwórcy, bać się Boga i unikać zła.
Czym jest bojaźń Boża? Jak unikać zła?
„Bojaźń Boża” nie polega na bezimiennym strachu i przerażeniu, ani też na unikaniu, trzymaniu się z dala, ani też na ubóstwianiu czy zabobonach. Jest to raczej podziw, szacunek, zaufanie, zrozumienie, dbanie, bycie posłusznym, konsekracja, miłość oraz bezwarunkowe wielbienie bez uskarżania się, zadośćuczynienie i uległość. Bez prawdziwego poznania Boga ludzkość nie osiągnie prawdziwego podziwiania, prawdziwego zaufania, prawdziwego zrozumienia, prawdziwego dbania lub posłuszeństwa, a jedynie lęk i niepokój, jedynie zwątpienie, nieporozumienie, uchylanie się i unikanie. Bez prawdziwego poznania Boga ludzkość nie osiągnie prawdziwej konsekracji i zadośćuczynienia. Bez prawdziwego poznania Boga ludzkość nie osiągnie prawdziwego wielbienia i uległości, a jedynie ślepe ubóstwianie i zabobony. Bez prawdziwego poznania Boga ludzkość absolutnie nie jest w stanie kroczyć drogą Bożą, czyli bać się Boga i unikać zła. Wręcz przeciwnie, każde działanie i zachowanie człowieka będzie przepełnione buntem i nieposłuszeństwem, oszczerczymi pomówieniami i potwarczymi osądami w stosunku do Niego oraz nikczemnym prowadzeniem się wbrew prawdzie i prawdziwemu znaczeniu słów Boga.
Mając prawdziwe zaufanie do Boga, ludzkość będzie naprawdę wiedzieć, jak podążać za Nim i polegać na Nim. Tylko prawdziwe zaufanie i poleganie na Bogu może zapewnić ludzkości prawdziwe zrozumienie i pojmowanie. Wraz z prawdziwym pojmowaniem Boga przychodzi prawdziwa dbałość o relacje z Nim. Tylko prawdziwe dbanie o relacje z Bogiem może zapewnić ludzkości prawdziwe posłuszeństwo. Tylko prawdziwe posłuszeństwo wobec Boga może zapewnić ludzkości prawdziwą konsekrację. Tylko prawdziwa konsekracja na rzecz Boga może zapewnić ludzkości zadośćuczynienie, które jest bezwarunkowe i bez uskarżania się. Tylko prawdziwe zaufanie i poleganie, prawdziwe zrozumienie i dbanie, prawdziwe posłuszeństwo, prawdziwa konsekracja i zadośćuczynienie mogą zapewnić ludzkości prawdziwe poznanie usposobienia i istoty Boga oraz tożsamości Stwórcy. Tylko poprzez prawdziwe poznanie Stwórcy może ludzkość wzbudzić w sobie prawdziwe wielbienie i uległość. Tylko poprzez prawdziwe wielbienie i uległość wobec Stwórcy zdoła ludzkość rzeczywiście zejść ze swoich niegodziwych dróg, czyli unikać zła.
To składa się na cały proces „bojaźni Bożej i unikania zła” i jest to także cała treść bojaźni Bożej i unikania zła, jak również ścieżka, którą trzeba przejść, by dotrzeć do bojaźni Bożej i unikania zła.
„Bojaźń Boża i unikanie zła” oraz poznanie Boga są ze sobą nierozerwalnie powiązane niezliczonymi nićmi i powiązanie to jest oczywiste samo przez się. Jeżeli ktoś chce osiągnąć etap unikania zła, musi najpierw mieć w sobie prawdziwą bojaźń Bożą. Jeżeli ktoś chce osiągnąć etap prawdziwej bojaźni Bożej, musi najpierw naprawdę poznać Boga. Jeżeli ktoś chce osiągnąć poznanie Boga, musi najpierw doświadczyć słów Boga, wkroczyć w rzeczywistość słów Boga, doświadczyć Bożej chłosty i dyscypliny, Jego karcenia i sądu. Jeżeli ktoś chce doświadczyć słów Boga, musi najpierw stanąć z nimi twarzą w twarz, stanąć twarzą w twarz z Bogiem i poprosić Go o zapewnienie możliwości doświadczenia Jego słów w różnych formach i środowiskach z udziałem ludzi, zdarzeń i rzeczy. Jeżeli ktoś chce stanąć twarzą w twarz z Bogiem i Jego słowami, musi najpierw mieć proste i szczere serce, gotowość do przyjęcia prawdy, wolę przetrwania cierpienia, determinację i odwagę, by unikać zła, oraz aspirację, by stać się prawdziwą stworzoną istotą… W ten sposób, krok po kroku, zbliżysz się do Boga, twoje serce będzie stawać się coraz czystsze, a twoje życie, wraz z wartością bycia żywym i wraz ze znajomością Boga, stawać się będzie coraz sensowniejsze i coraz bardziej rozświetlone. W końcu, pewnego dnia, poczujesz, że Stwórca nie jest już zagadką, że Stwórca nigdy nie był przed tobą ukryty, że Stwórca nigdy nie krył przed tobą swojej twarzy, że Stwórca nie jest wcale daleko od ciebie, że Stwórca nie jest już przedmiotem twojej nieprzerwanej tęsknoty i myśli, lecz nieosiągalnym dla uczuć, że On naprawdę stoi przy tobie na straży po lewej i po prawej, wypełniając twoje życie i sterując twoim przeznaczeniem. Nie jest jakimś odległym horyzontem, ani też kimś ukrytym wysoko w chmurach. Jest tuż przy tobie, prowadząc ciebie całego, jest wszystkim, co masz, i jest jedynym, co masz. Taki Bóg pozwala ci kochać Go całym sercem, przylgnąć do Niego, mocno Go uścisnąć, podziwiać Go, obawiać się utracenia Go, być już niezdolnym do odrzucenia Go, do bycia Mu nieposłusznym albo do unikania Go bądź trzymania się od Niego z dala. Pragniesz jedynie dbać o relacje z Nim, być Mu posłusznym, odpłacać Mu za wszystko, co ci daje, i podać się Jego panowaniu. Już nie wzbraniasz się przed tym, by On cię prowadził, wypełniał, pilnował, już nie odrzucasz tego, co On ci dyktuje i nakazuje. Pragniesz jedynie iść za Nim, chodzić wraz z Nim, po lewej lub prawej stronie, pragniesz jedynie przyjąć Go jako swoje jedyne życie, przyjąć Go jako swojego jedynego Pana, swojego jedynego Boga.
18 sierpnia 2014 r.
Źródło: Kościół Boga Wszechmogącego
3 notes · View notes
madaboutyoumatt · 3 years ago
Text
Matt - 505
Nawet teraz  czuł jak starszy sobie z niego kpił tym, że sam sobie zaprzeczał. Raz słowa coś znaczą, innym razem zupełnie nic. Tak samo z dotykiem. Czemu jednak się dziwił? Miał do czynienia z facetem, który wszystko dostawał i to w takiej formie jaką chciał. To tylko on, biedny, mały, nic nie znaczący nauczyciel sobie wszystko wymyślał.
- Ach, przepraszam, bo zapomniałem ci podsunąć karteczkę z pytaniem czy chcesz być moim chłopakiem czy nie. – parsknął. – A nie, poczekaj. Przecież miało być bez podstawówkowych określeń każdego drobnego ruchu. A może wcale nie o to chodzi tylko o to, że moje zdanie się w tym wszystkim nie liczy? Ty musisz mieć ostatnie słowo i grasz sobie nim jak ci wygodnie, bo założę się, że gdyby ci się to podobało a ja chciał o wszystko dopytać to byś mi powiedział abym nie był dzieckiem, przecież to oczywiste, że jesteśmy w związku.
Był rozgoryczony, wściekły, ale przede wszystko mocno zraniony. Po raz kolejny, chociaż sobie to obiecywał, dał się wmanewrować w coś co nie było jego winą. Wiedział o tym co czuł, wiedział też, że to co się między nimi działo nie było czym przelotnym. Nie spotykali się tylko na seks, nie spotykali się tylko jak kumple na piwo. Poznawali swoje otoczenie, rodzinę, spędzali wspólnie chwile, chodzili na randki, wyjazd i sypiali. Która część tego nie jest byciem w związku? Tylko to, że Matt nie powiedział, że chce w nim być? Czyż przecież czyny nie są czymś silniejszym.
- Czyż właśnie nie pokazałeś mi, że miałem rację ci nie ufając? I błagam cię, nie mów takich rzeczy. Przecież znasz mój grafik, gdybym nawet chciał to bym nikogo więcej nie wcisnąć poza tobą. Zagarnąłeś sobie całe moje życie. Moje ciało, mój wolny czas, moją przestrzeń a teraz masz prawo mi mówić, że to moja wina, że sobie coś więcej pomyślałem. – schował głowę między kolana czując jak łzy napływają mu do oczu. Siedział tutaj zraniony i płaczący kiedy starszy był wyluzowany i jeszcze z pretensją, że co sobie pomyślał. Co tylko bardziej pokazywało, że był zupełnie nikim dla Josha. – I co, jak ci się tym razem moja odpowiedź nie spodoba to tak samo przeforsujesz swoje zdaniem jak w sprawie fizyczności? Czy za kilka dni powiesz mi, że coś znowu źle zrozumiałem?
Wiedział czego chciał. Chciał tego od samego początku, ale poddał się z swoim zdaniem. Chciał przez chwilę zapomnieć o tym co się działo w jego życiu i pozwolił się zmanipulować, prowadzić za nos jak tylko tego mechanik chciał. Teraz miał tego bolesne i gorzkie konsekwencje. Najwidoczniej był nadal zbyt naiwny albo Bóg dla zabawy postanowił sprawić, że będzie z swoim gejostwem męczył się do końca życia.
Pociągnął głośno nosem a w rękaw koszuli wytarł oczy. Zarówno one jak i policzki wyglądały po tym zabiegu kiepsko, zaczerwienione i zatarte. Trudno. Nie ma znaczenia jak ten facet go zapamięta, bo zapewne za dwa dni już w ogóle nie będzie istniał w jego pamięci. W końcu był tylko kimś kto zapełniał mu lukę w kalendarzu i regulował libido.
- Chcę abyś stąd wyszedł i więcej tutaj nie wracał. Zapomniał o mnie, o tym co było. Nie nękał mnie, nie przychodził do mojej pracy czy mieszkania. Omijał mnie i moje okolice, które dobrze znasz, szerokim łukiem. Żebyśmy już dla siebie nie istnieli. Po prostu zostaw mnie w świętym spokoju.
0 notes
wolcichyczas · 3 years ago
Text
12.08.2021
Daniela 4:28-34 
(28) Gdy słowo to było jeszcze na ustach króla, zagrzmiał głos z nieba: Oznajmia ci się, królu Nebukadnesarze, że władza królewska zostaje ci odjęta. (29) Będziesz wypędzony spośród ludzi, będziesz mieszkał ze zwierzętami polnymi, trawą jak bydło będą cię karmić i siedem wieków przejdzie nad tobą, aż poznasz, że Najwyższy ma władzę nad królestwem ludzkim i że je daje temu, komu chce. (30) W tej chwili spełniło się słowo na Nebukadnesarze: Wypędzony został spośród ludzi i jadał trawę jak bydło, a rosa niebieska zraszała jego ciało, a jego włosy urosły jak u orłów pierze, a jego paznokcie jak u ptaków pazury. (31) A po upływie dni ja, Nebukadnesar, podniosłem oczy ku niebu; a gdy znowu rozum mi powrócił, wtedy błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego wiecznie chwaliłem i wysławiałem, gdyż jego władza jest władzą wieczną, a jego królestwo z pokolenia w pokolenie. (32) A wszyscy mieszkańcy ziemi uważani są za nic, według swojej woli postępuje z wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi. Nie ma takiego, kto by powstrzymał jego rękę i powiedział mu: Co czynisz? (33) W tym właśnie czasie powrócił mi rozum i dostojność i powróciła mi moja okazałość na chwałę mojego królestwa; moi doradcy i moi dostojnicy szukali mnie i znowu przywrócono mnie do godności królewskiej i dano mi jeszcze większą władzę. (34) Teraz ja, Nebukadnesar, chwalę, wywyższam i wysławiam Króla Niebios, gdyż wszystkie jego dzieła są prawdą i jego ścieżki są sprawiedliwością. Tych zaś, którzy pysznie postępują, może poniżyć.
Pycha jest paskudną rzeczą. Sprawia, że jesteś zbyt pewny siebie, izoluje cię od ludzi i ostatecznie nastawia cię na porażkę. Przypowieści Salomona 16:18-19 przypomina nam, że "Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość przed ruiną. Lepiej być pokornym z ubogimi niż dzielić łupy z pyszałkami.". W dzisiejszym fragmencie widzimy, że Bóg jest w stanie upokorzyć tych, którzy są pyszni, ale wolałby jakby ci ludzie sami się upokorzyli! Ta prawda jest ewidentna kiedy zwrócimy uwagę na fakt, że Bóg czekał cały rok zanim wykonał sąd opisany we śnie Nebukadnezara (w. 29). Król miał dużo czasu na zmienienie swojego zachowania, ale tego nie zrobił. Zamiast tego brnął dalej w swojej arogancji dopóki Bogu nie zostało nic innego jak zrzucenie go z wysokiego miejsca. Stan w jakim Nebukadnezar się znalazł mógł być pewnego rodzaju urojeniem wilkołactwa, czyli mentalną chorobą, sprawiającą, że człowiek uważa się za zwierzę i zaczyna się w ten sposób zachowywać (w. 33). Być może Daniel przez ten czas troszczył się o króla w tym okresie czasu. Na szczęście, to doświadczenie przyniosło pożądany efekt. Pod koniec wyznaczonego czasu król upamiętał się i uznał Bożą suwerenną władzę. Na podstawie świadectwa, które Nebukadnezar sam powiedział, wygląda na to, że mógł poznać, zaufać i uszanować Pana, co oznacza, że może zobaczymy się z Nebukadnezarem w niebie pewnego dnia! Cóż za świadectwo Bożej zdolności działania z zatwardzonym i aroganckim sercem.
Krok życiowy
Szczera pokora jest niemożliwa do wytworzenia z samego siebie. Jest to jak kostka mokrego mydła. W momencie kiedy myślisz, że mocno je trzymasz, wyślizguje ci się z ręki! Dobrze jest wiedzieć, że Bóg może złamać naszą pychę i wyrobić z nas prawdziwą pokorę. Poproś Go, żeby to zrobił w twoim życiu. Rezultatem będzie odpoczynek dla twojej duszy (Mateusza 11:29), który zastąpi stres wynikający z ciągłego pragnienia wychodzenia na lepszego na tle innych.
1 note · View note
niebieskienuty · 3 years ago
Text
Nie tylko egzorcyści potwierdzają istnienie osobowego ZŁA!
Tumblr media
Warto wybudzić się z mniej lub bardziej błogiego, codziennego “snu” – ciągłych myśli o swoich pragnieniach, namiętnościach, marzeniach; rywalizacji o lepiej przeżyte wczasy, lepszy samochód, piękniejszy dom, bardziej udane zakupy…
To pułapka, zastawiona na Ciebie po to, abyś myślał o tym co ostatecznie nieistotne a nie zwracał uwagi na to, co KLUCZOWE w Twoim życiu.
Nie ma nic złego w tym, że ma się fajne auto czy fajny dom, ale gdy najważniejsze dla człowieka stają się słowa “MIEĆ” czy “DOZNAĆ“, a nie “BYĆ NA WIECZNOŚĆ W DOMU OJCA, BO TU JESTEM TYLKO NA CHWILĘ“, to jest to prosta droga do TOTALNEJ PRZEGRANEJ!!!
Jeżeli nie przekonuje Cię to, że istnieje BÓG W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNY, który Cię stworzył, nieskończenie kocha i z tej Miłości dał Ci wolną wolę, abyś sam Go wybrał, bo nie chce Ci niczego narzucać, to może przemówi do Ciebie fakt istnienia osobowego ZŁA, które Cię nieskończenie nienawidzi i chce Cię mieć na wieczność, aby się nad Tobą pastwić
(polecam dla przykładu książkę pt:
23 minuty w piekle
),
a którego istnienie potwierdzają już nie tylko księża egzorcyści, ale i naukowcy nie bojący się utraty autorytetu
(bo to przecież nie jest popularne, nie jest modne i nie jest nowoczesne).
Wszystko, co jest zapisane w Piśmie Świętym w 100% pokrywa się z rzeczywistością.
Czy tego chcesz czy nie chcesz: istnieje NIEBO i PIEKŁO – życie wieczne w DOMU OJCA lub życie wieczne w WIECZNYCH, NIEWYPOWIEDZIANYCH KATUSZACH (poczytaj – znajdziesz, jeśli będziesz chciał).
TAK! Trafisz ostatecznie w jedno z tych dwóch miejsc. Ja też.
Życzę TOBIE i sobie, abyśmy spotkali się w NIEBIE!
0 notes
offline-jakub · 5 years ago
Text
chce ci przypomnieć... to nie było tak dawno...
Teraz możesz mówić że Cie boli to i tak napisze.. Jestem Kuba.. dzisiaj odczytam Wam swoja kliszę.. Chcesz słuchać załóż słuchawki.. To nie na głośnik.. Pierdole to czy wypuścisz to z rozgłośni.. Sam nienawidzę siebie za to co zrobiłem wcześniej.. Wystarczyłaby chwila by zatrzymało się serce.. To był nasz dzień ..nasz rok ..niestety nie jest.. I ciągle gubię się i wiesz zgubiłem nadzieje.. Tamtego dnia obudziłem się jak nigdy rano.. Czytałem informacje dla mnie chyba zakazaną.. Napisał ten pajac ..chętnie bym go zajebał.. Napisał ze się z Tobą spotkał ..nie było trzeba.. Opętany złością nie wiedziałem co robić.. Wziąłem w dłoń nóż ..jak najszybciej chciałem się uwolnić.. Napisałem do Ciebie ..zwolniłaś się ze szkoły.. Mówiłaś to nie kłamstwo ..przestań w końcu pierdolić.. Nie chciałem Cie słuchać ..zawiodłem się na Tobie.. Nawet dzisiaj nie zrozumiesz co było w mojej głowie.. Pamiętasz ta rozmowę? Prosiłaś mnie o spokój.. Widziałaś dokładnie wszystko bo siedziałaś z boku.. Wbiłem sobie w brzuch ostrze nienawiści.. Zadzwoniłaś po karetkę trzęsłaś się jak nigdy.. Zrobiłem się blady ..krew rozlana na ubraniach.. Tobie tak samo ta sytuacja jest znana.. Pojechałem do szpitala, zabrali mnie na noszach.. Czułem, ze to prawie koniec.. Nie chciałem ich spotkać.. Operacja... Rozlane płyny, uszkodzona wnętrzność.. Strzykawka, zasypiam.. Pierdolona obojętność.. Budzę się na brzuchu opatrunek już nic nie wiem.. Czy byłaś obok mnie bo wcale nie czuje Ciebie.. Sala po operacyjna wpuścili do mnie mamę.. Mówiła ze będzie dobrze ..ze damy rade.. Będzie dobrze co by się nie działo PAMIĘTAJ! To był 4 marca 2013 Wiem że pamiętasz.. Wiem że pamiętasz.. Kolejny dzień w szpitalu ..nie mogłem dojść do siebie.. Jedyne o czym tam marzyłem to zobaczyć Ciebie.. Nie było Cie ..a czekałem ..czekałem co dzień.. Nie zasłużyłem nawet na to? Odpowiedz proszę.. Wyszedłem w dzień kobiet ..chciałem wysłać Ci kwiaty.. Nie mogłem ..nie chce pamiętać tej daty.. Wróciłem do domu ..nie było we mnie życie.. Jedynie co stawia na nogach to tylko rodzina.. Nie minęło wiele, bo tylko ponad tydzień.. Szkoda, że to o czym pisze Dzisiaj musi być prawdziwe.. Spotykam Cie na mieście w dniu zdjęcia szwów.. Nie widzisz mnie ..przykro mi ..to zrobił Bóg.. Kasujesz numer ..piszesz wiadomość pożegnalną.. Przepraszam ..takie zachowanie nie czyni Cie fajną.. Zostawiłaś mnie samego z tym ..już mnie nie boli.. Podnoszę się po upadku ..wracam do formy..
4 notes · View notes