#zagłada
Explore tagged Tumblr posts
Text
23 notes
·
View notes
Text
Wszyscy jesteśmy tylko i wyłącznie ludźmi, dlaczego więc zadajemy sobie nawzajem tyle bólu, skazujemy się na cierpienie. Będąc istotami powstałymi na drodze ewolucji, niczym praktycznie niewyróżniającymi się od reszty zbiedzonego tłumu...
#cytat#prawdziwe życie#złość#nienawiść#emocje#blog z cytatami#zagłada#cytaty#śmierć#cytat o życiu#smutni ludzie#cytat o uczuciach#walka z emocjami
4 notes
·
View notes
Text
I'm happily allowed to make epithets for Marzanna so here are my ideas:
Śnieżanna - (winter, snow; girl name) over her winter domain
z kosą - (with a scythe) about her grains and agriculture domain
Śmiertka - (death; female) about her being a Queen of death
Nieumarła - (undead; female) about her domain over rebirth and seasons cycle
Czarownica - (witch) about her domain over witchcraft and divination
Mara - (nightmare, bad dream) about her domain over dreams
Zagłada - (destruction) about her domain over sickness and disease
#witchcraft#pagan#paganism#deity work#rodzimowiercza wiara#rodzimowierstwo#rodnovery#marzanna deity#marzanna devotee#marzanna#morana#morana devotee
18 notes
·
View notes
Text
Siemanko!
Dziś są moje urodziny :)
Zjechałam w piątek wieczorem do domu a że roboty nie było to „dobrodziej prywaciarz” wspaniałomyślnie zaproponował bym wyjechała do pracy w środę nad ranem. Oczywiście nic za darmo. Zapewne wrócę do domu dopiero 2 grudnia 😆
No, ale miałam czas przygotować sobie jedzenie. Głównie warzywa na patelnię usmażone bez tłuszczu, gotowany schab czy gotowane pulpety z piersi z indyka z marchewką oraz pietruszką. Zrobiłam też zupę dyniową z własne dyni 💪🏻😃
Zrobiłam też tort :) nie liczyłam kalorii, ale zrobiłam go w miarę fit. Dwa biszkopty na odżywce białkowej, do jednego dodałam wysoko procentowej czekolady w proszku. Galaretka malinowa bez cukru ze świeżymi malinami (od sąsiadki) oraz beza posłodzona stewią. Wszystko to okraszone różową czekoladą.
Zwierzaki zadowolone. Zdzisia i Zębolicha (KróloBarany) codziennie biegały po podwórku. Nocą Gryziu (pies) spał ze mną, więc Zębolicha był mega niezadowolony i co chwilę próbował dziabnąć Gryzia póki nie zabrałam tego szaraka na poduszkę 😆 króliki są bardzo terytorialne i agresywne jak mi się coś nie spodoba. Zdzisia zaś jak zawsze dawała się przytulać i odwdzięczała się buziaczkami. A jej mąż jak to Jerry tupał na mnie i pokazywał zęby. Po złapaniu na ręce oczywiście dawał się przytulać i całować. Koperek oczywiście świrował w najlepsze co widać na zdjęciu. On chował się w tunelu a Zdzisia i Jerry próbowali się do niego dostać szturchając tunel w najlepsze.
W niedzielę zrobiliśmy ognisko. Tofu z ognia było smaczne 😋
Od jutra zaczynam pilnować co jem. Na trasę kupiłam sporo mix sałat oraz warzyw.
Na wolnym zrobiłam sporo zakupów remontowych. Mamy niemal wszystko, więc już tylko jakieś niespodziewane rzeczy zostaną do kupienia, ale de facto remont w środku niemal mam zakończony.
@pozarta jak to zobaczyłam nie mogłam się powstrzymać by się tym nie podzielić xDDD zwłaszcza, że na urodziny sprezentowałam sobie dwie nowe pozycje od Lovecrafta „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” i „Przyszła na Sarnach zagłada opowieści niesamowite i fantastyczne”. Będę czytać w wolnych chwilach :D
W ogóle dla mnie dzień po moich urodzinach zaczynam okres Boże Narodzenie style. Czyli światełka i świąteczna muzyka na pełnej :)
Od jutra startuje z typowymi foodbookami i porządnymi restrykcjami.
38 notes
·
View notes
Text
[19.12.2024]
Dwa razy w roku sięgnąć dna to trzeba mieć talent. Przepraszam za mój brak kultury, porzuciłam pisanie na tak monstrualny okres czasu i nawet nie uraczę Cię czytelniku małym "dzień dobry" (chociaż czy był dobry skoro tutaj jestem?). Wstyd się przyznać lecz leży to w moim zwyczaju. Pewnego dnia nie przyszłam do szkoły, przestałam odpowiadać na wiadomości i nim się obejrzałam dzień zamienił się w miesiąc, miesiąc odmieniłam na liczbę mnogą więc mniej lub bardziej świadomie rzuciłam edukację. Chorobowy haj również podupadł więc niespełnione ambije oraz spalone mosty przejadłam w górze kalorii. Spasłam się mówiąc brutalnie co było kolejnym przysłowiowym gwoździem do mej trumny za życia.
Chwilowo było znośnie, odnowiłam parę kontaktów, zaczęłam leczenie farmakologiczne oraz zapisałam się do szkoły zaocznej. Niestety, "znośnie" nie jest stanem który mój mózg nauczył się akceptować, potrzeba włożenia kija do szprychy własnego, i tak powypadkowego, roweru była zbyt mocna. Z dnia na dzień odstawiłam leki, utrzymywanie internetowych relacji z osobami które jeszcze chwilę wcześniej widywałam na codzień stało się Syzyfową pracą a weekendowe oglądanie zgranej grupy w której byłam intruzem podsuwało mi do gardła żółć tak gorzką, iż łatwiej było uciec z zajęć niż mierzyć się z zazdrością o normalne życie, życie które nie tak dawno dotyczyło również mnie. Szukam sobie na siłę problemów? Poszłam tam aby ukończyć edukację na poziomie wyższym niż podstawowy a nie zawierać znajomości? Mam w sobie na tyle autokrytyki, że wstyd nie pozwoli mi zaprzeczyć. Lecz tutaj zmuszona jestem przytoczyć kolejną z mych ułomności- bierna świadomość. Z wielu rzeczy zdaje sobie sprawę, mam szerokie spojrzenie (prawie tak rozległe jak moja nieistniejąca obecnie talia) na sprawy lecz mimo to jakieś niewidzalne kajdany trzymają mnie przy kuli z napisem "beznadzieja". Psychiczna niezdolność do chociażby postawienia kroku na tej lepszej, zieleńszej trawie.
Skoro szczęście osiągam jedynie będąc nieszczęśliwą (jakież okropne lecz trafne zdanie) a moja niedola przyjmuje dwa oblicza- wybieram tryb obsesyjny nad apatyczny. Obżeram się, unikam ludzi oraz pracy, (głęboko zakorzenione przeczucie, iż wszystko czego się dotknę czeka zagłada więc nawet nie wystawiam rąk aby uniknąć tragedii) śpię snem morfinowym sprawiedliwym oraz przeżywam w głowie wymyślone scenariusze (dodam, iż na bazie serialu. Myśl o sobie jako wiodącej postaci i to nie daj Bóg szczęśliwej zbyt mnie obrzydza) lub czerpię z niedożywionego organizmu i jego wyżyn na które wznosi się aby przetrwać (mimo, iż mózg wyraża ujemną wolę przeżycia). Nigdy nie chodziło o próżność, estetykę mięsnej masy której nienawidzę oraz nie utożsamiam z wewnętrznym głosem niezależnie od rozmiaru... tego czegoś. Ostatnio wyjątkowo ciężko przychodzą mi określenia dotyczące ciała, unikam luster. Boję się podbródka który odzwierciedla grzech obżarstwa? Tak, lecz będąc szczerą jeszcze bardziej przerażają mnie oczy które napotykam w lustrze. Nieludzkie. Jałowe, zobojętniałe a jednak sprawiające wrażenie jakby coś głęboko za nimi było uwięzione.
Oficjalnie separuje się od motylkowych określeń, slangu czy jakkolwiek ktoś chciałby to określać. Nie czuję się częścią tej społeczności. Właściwie odnoszę wrażenie jakbym nakładała anorektyczny blackface aby przykryć inne problemy (które nazywam problemami aby za chwilę dodać, iż żadnych nie mam- chciałabym aby ten głos towarzyszący mi w egzystowaniu był bardziej spójny). Lecz jak powszechnie wiadomo siłę stanowi grupa. Samej ciężko mi zmotywować się do długotrwałego działania, sen, leki, alkohol i bezmyślne wpychanie do szpetnej gęby wszystkiego co jest pod ręką wydaje się prostsze, dostępniejsze. Ironicznie pisanie o własnej żałości oraz publikowanie tych paszkwili również przynosi swego rodzaju ulgę. Poczucie celu? W końcu bywały okresy gdy wylewałam się (nie tylko ze spodni) na elektroniczne karty tumblra codziennie. Co bardziej prawdopodobne, mimo świadomości o tym jak bezwartościowym trybikiem dla społeczeństwa jestem mam wrodzoną chęć zostania zauważoną oraz zapamiętaną a nie ma lepszego sposobu niż granie durnia w internecie. Rzecz raz rzucona w eter zostanie przez nań pochłonięta na wieki.
Czuję, że znalazłam się w miejscu gdzie powinnam urwać te małą sesję terapeutyczną. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, iż ten wpis jest najmilszą rzeczą jaka mnnie ostatnio spotkała - stęskniłam się. Może nawet troszkę cieszy mnie wizja jutra, kolejnych wyznań rzuczonych w elektroniczne głębiny, świadomości, że coś tam po sobie zostawiłam zamiast znów dać ulecieć tworom niespokojnego umysłu.
#nie chce być gruba#jestem gruba#gruba szmata#gruba świnia#grubaska#za gruba#gruba swinia#nie chcę jeść#nie jestem idealna#nie chce jeść#nie bede jesc#nie chce jesc#chcę schudnąć#chce byc idealna#chce widziec swoje kosci
2 notes
·
View notes
Text
Piękna brzydota
Wstajesz rano walcząc od nowa,
a rano znów czeka cię losu odmowa.
Wylewasz łez strumienie, aż na twych policzkach pojawią się soli kamienie,
tylko po to żeby rano wstać i walczyć o dobre mienie.
Udaj, że ruchy żyletką to tylko zabawa, a ćpanie prochów jak otwarcie na rok nowy szampana.
Czujesz?
Dalej, zanóż się razem ze mną w pojebanym świecie, uschniesz.
Ale spodoba ci się to, bo cierpienie to urocza zagłada, a śmierć romantycznym uczuciem mnie napawa.
Matka nadzieji choć piękna jest przytępa, zromantyzuj to kochana.
~xoxo hera
#wiersze#depressing art#narkotyki#zraniona dusza#ból psychiczny#ból#dead inside#dead poets society#always alone#feeling alone
6 notes
·
View notes
Text
23.08.2023
Pomerdały mi się dni kontrolnej wizyty u gina (myślałam, że dziś, a to jutro xD), ale nie ma tego złego - przy okazji zapisałam się na doroczną profilaktykę badania piersi. I przejechałam się na rowerze <3 W PEŁNYM SŁOŃCU (kocham lato).
Przymierzyłam piękne i wygodne sukienki - na razie nie kupuję nic, ale naprawdę jestem zachwycona dwiema.
Kontynuuję research na temat Czarodziejki z Księżyca i mam wrażenie, że wpadłam w kroliczą norę! Tego jest tyyyyle. I jako mangozjeb z '90 kocham serię Stars, mangę czytałam, ale nie wydawała mi się pociągająca tym czasem teraz, czytając wywiady z Naoko i twórcami animacji z lat '90 JESTEM TAK ZAJARANA!
Przede wszytskim jako dziecko po prostu chłonęłam, nie kwestionowałam, nie pytałam - ŻYŁAM emocjami, jakie wywoływała historia z ekranu. A teraz widzę zarazem tyle DZIUR FABULARNYCH i TYLE POTENCJAŁU do głębszej eksploracji, że... no znowu to wywołuje u mnie silne emocje i ciekawość! :D
Muszę chyba powtórzyć dokumentnie całe Sailor Moon, bo nadal nie rozumiem dlaczego ten serial nazywa się Sailor Moon podczas, gdy największym badassem i wymiataczem jest Sailor Saturn? Jak do tego doszło? W którym momencie coś się tak schrzaniło, że powstała bohaterka, która ma moc zniszczenia świata i resetu istnienia w galaktyce xD? I dlaczego ona ma się "przebudzać" (tj. być świadoma swojej mocy) i stawać w mundurku sailorki tylko wtedy, kiedy świat ma się kończyć? I dlaczego w takim razie jest nazywana "mesjaszem" (to ją nazywano mesjaszem? Czy to chodziło o coś innego? Nie pamiętam i jestem w tym trochę zagubiona, a trochę zirytowana niewiedzą) zamiast cholernym OMENEM i to takim, którego pojawienie się DOSŁOWNIE oznacza początek apokalipsy?? xD Nie wiem czy tu chodzi o to, że różni się moja interpretacja słowa czy roli Hotaru w serialu... Słowem: jeżeli biedna Hotaru staje się Czarodziejką z Saturna jest to jednoznaczne z tym, że wszyscy mają przesrane, bo nadciąga zagłada xD
Kolejna rzecz, która jakoś za dzieciaka była dla mnie OCZYWISTA i logiczna, a która za cholerę nie jest logiczna i logicznie wytłumaczona przez twórców to ILOŚĆ Sailor Pluto. Pluto pojawia się po raz pierwszy w serii R, będąc zarazem sojuszniczką ChibiUsy i zarazem jedyną dorosłą osobą, która naprawdę wie jakie zagrożenie czyha na młodą, a która nie może jej cały czas chronić, bo jest na służbie (kurde, cały pion dowodzenia w jej rzeczywistości się zawalił, wszystko poszło w pizdu, a ona trwa broniąc chociaż swój bastion) - wysyła ChibiUsę na łep swoim przyszłym rodzicom. Słowem ta Pu, którą zna ChibiUsa to jest laska służąca na Dworze jej matki, ta z przyszłości, ta z trzydziestego wieku. Więc - było dla mnie to oczywiste - inna, druga Pu/Setsuna musi istnieć w teraźniejszości. Nie? ALE Sailor Pluto jako strażniczka czasu i przestrzeni (i tu jest haczyk - przestrzeni, a więc MOŻE też multiwersów czy innych linii czasowych, ha!) w serii S pojawia się jako wybawicielka z opresji Urana i Neptuna, okazuje się, że ma trzeci talizman, który pozwala na przywołanie Graala (też fascynujące jak etos japoński - talizmany - połączono z etosem anglosaskim -rycerki okrągłego stołu, poczukiwanie Graala i przybycie "mesjasza" :P). Czyli ta sama Pu, która w serii R nie mogła porzucić swojego bastionu przy Wrotach Czasu (chyba tak to się nazywało), co było logiczne, bo wróg z tamtej serii podobnie jak Chibiusa cofał się do przeszłości, więc musiała być Hodorem tego świata (i była słabym Hodorem - co odcinek jakiś złol przez te drzwi przenikał z tego co pamięta). W serii S nikt nie zagrażał czasowi jako takiemu, więc Pluto dołaczyła do Urana i Neptuna, jako równorzędna ziomeczka (która zarazem już znała te laski, bo wszystkie były w tej przyszłości z której przybyła ChibiUsa - czyli ona znała przyszłe wersje tych sailorek, a one być może pamiętały jej poprzednie wcielenie sprzed wieków z tego Królestwa na Księżycu? - tego widz nie wie, bo serial tego nie mówi, ale MOŻE się domyślać :P hahaha - dla mnie jako dziecka to było jakieś takie oczywiste i logiczne). I nota bene chyba właśnie w tym samym sezonie umiera śmiercią bohaterską - ratuje od śmierci Harukę i Michiru w helikopterze zaatakowanym przez potwory. Zatrzymuje czas, czyli narusza jakieś tabu (kto wyznaczył tabu patronce czasu i przestrzeni? To byłoby fabularnie ciekawe do eksploracji...) i w wyniku tego złamania przepisów umiera. Jak pszczoła: użądlić może tylko raz i pada (tak samo działają moce Sailor Saturn). A w kolejnej seriii, Super S, tej z pegazem, pojawia się jako Setsuna - w sensie, że żyjąca dziewczyna, gdzieś pracująca/studiująca i już świadoma, że jak zechce może zmienić się w czarodziejkę i zatrzymać czas, że pilnuje czasu i przestrzeni. I to z tą laską jesteśmy do końca. Dla mnie było jasne, że to właśnie ta laska ma dożyć do trzydziestego wieku, że to ona w przyszłości będzie siedzieć na barykadzie pod Wrotami i to ona będzie emocjonalnym supportem ChibiUsy. A potem umrze zatrzymując czas w dwudziestym wieku podczas wybuchu helikoptera. ALE ludki zwracają uwagę, że ta laska ma już inne wdzianko niż tamta Setsuna. Dziura fabularna czy Setsuna z innego czasu i przestrzeni. :p?
Tego jest maaaaaaasę!
W tym bardzo przykre do czytania opowieści z kulisów powstawania bajki mojego dzieciństwa: geolożka i farmaceutka, która w szkole należała do kółka tematycznego omawiającego mitologię grecką napisała komiks dla dziewczynek, w których dziewczynki są bohaterkami, mogą sie zakochac, mieć przygody jak z legend i nosić przepiękne stroje z rodem z wybiegów najznamienitszych domów mody! Pozycja staje się hitem, wykupuje się prawa do ekranizacji - przy czym Naoko nie do końca traci wpływ na to jak ekranizacja będzie wygladać, ma wgląd do całego procesu, jej zdanie jest i będzie ważne ALE osobami decyzyjnymi jest grono mężczyzn, którzy chcę przedstawić swoją historię, po swojemu. I nawet śmieszkują w wywiadach, że to co najbardziej przeszkadza w tworzeniu marki "Sailor Moon" to kobieta, która ją stworzyła.
Bo Naoko była zaskakująco postępowa, myslała o takiej inkluzyjności jakiej wymaga się współcześnie, o reprezentacji, o feministycznych wartościach (oczywście jest w tej mandze MASĘ konserwatyzmu - to bezdyskusyjne). I to wkurzało...
:/
Anyway - fascynujące jest się tego dowiadywać i czynić notatki.
4 notes
·
View notes
Note
🎧 👁️👄👁️
For honesty's sake and because I contain multitudes, the first one that came up was this:
The first bm that came up was:
3 notes
·
View notes
Text
Jeśli nie mogę zmienić miasta, to przynajmniej zmieniam dom, średnio co cztery lata sprzedaję mieszkanie i kupuje albo wynajmuję inne, choćby dwie ulice dalej ... Bez wytchnienia. Ta jakaś łatwość tracenia wszystkiego, trudność pozostania w miejscu, jakbym nie ufała otoczeniu, uciekać, uciekać ... Nauczyłam się tego od was w dzieciństwie i teraz nie potrafię inaczej.
~Anna Janko:"Mała zagłada"
#anna janko#przemyślenia#życie#prawda#piękno#cytat o milosci#koniec#cytat o uczuciach#sztuka#cytat o ludziach
6 notes
·
View notes
Photo
Przeraża mnie przyszłość nie sama przez się, lecz w swych skutkach. Drżę na myśl o jakimkolwiek trafie, który może przyprawić mego ducha o to nieznośne wzruszenie. Nie boję się właściwie niebezpieczeństwa, boję się wyłącznie jego bezpośredniego woru - strachu.
Edgar Allan Poe, Zagłada domu Usherów
3K notes
·
View notes
Text
1 note
·
View note
Video
youtube
Ostateczna zagłada Afrika Korps. Czy była nieunikniona?
0 notes
Text
Wokół pogromu krakowskiego
Roman Gieroń Żydzi W czasie II wojny światowej zginęło ok. 3 mln polskich obywateli narodowości żydowskiej. W 1945 r. tymi, którzy ocaleli, wstrząsnęło zdarzenie, do którego doszło 11 sierpnia w Krakowie. Podczas zajść antyżydowskich zginęła 56-letnia Róża Berger, a co najmniej kilkanaście osób zostało poszkodowanych. Zagłada krakowskich Żydów Przed wybuchem wojny 25 proc. mieszkańców…
0 notes
Text
Światu grozi zagłada oraz to, że ludzie będą usuwani z Ziemi, July 2024
1 note
·
View note
Text
Z serii moje przemyślenia: Uwaga dziś będzie mnóstwo RAGE!
Czasem wstaje rano i zerkam w „okno na świat” zwane internetem. A tak, by czymś się zająć podczas leniwego sączenia kawki. I nadchodzi taki moment, gdy kawa nie jest mi już potrzebna a ciśnienie skacze do 200/100…
What the hell is wrong with You, guys?
Nikt postronny raczej nie zagłada w Nasze comminity tutaj. A jeśli już się zapędzi to dowiaduje się czym są zaburzenia odżywiania i jak bardzo MY chorzy na to dziadostwo mamy narąbane pod kopułą. Zatem śmiem twierdzić, że wszelkie Anonki piszące tutaj „zapytania” są od NAS i jadą na tym samym wózku co Ja czy Ty. Różnimy się tylko tym w jakim stadium jest nasza choroba. Jednak serio? Musimy sobie sami dopierdalać (z braku innego określenia), wiedząc, że niemal dosłownie wszystko może być triggerem, zapalnikiem, który rozsadzi nasz zdrowy rozsądek. Ręka, noga, mózg na ścianie i tylko jedna myśl: Fuck, Fuck, FUCK! Robie źle!
Jak można napisać komuś kto próbuje coś zmienić, że leci w przysłowiowe kulki i robić mu rozpiskę ile kalorii zjadł na podstawie wrzucanych Food Booków? Naprawdę? Kurwa naprawdę?
Najwyraźniej niektórzy tutaj są bystrzy jak woda w klozecie. Dla takich ciężkich przypadków, które zapewne mają problemy z czytaniem rozpisze to graficznie:
🤦🏼♀️🙅🏼♀️👎🏻👎🏻👎🏻🫵🏻🖕🏻🖕🏻🖕🏻👉🏻🚪
Naprawdę czasem zastanawiam się jak wiele zawiści, podłości, zazdrości i innych toksycznych uczuć jest w ludziach. Aż dziw, że się wam ten jad nie wylewa uszami. Łatwiej byłoby takie osoby rozpoznać i trzymać się od nich z daleka. Nie wiem. Jak ktoś chce być fajny to niech pomaga i wspiera a nie dopieprza innym. Jeśli się komuś nie podoba dany kontent osoby to po co śledzić i jeszcze pisać takie rzeczy? Gdzie podziała się empatia, współodczuwanie i chęć zrozumienia czy postawienia się na miejscu innej osoby? Wiecie i to nie jest coś w stylu: przewijam sobie Tumblr, natrafiam na jakiś post i w komentarzu coś tam wytknę zadając pytanie. Niee. Tu chodzi o kogoś kto śledzi w miarę na bierząco czyiś profil, wie z czym dana osoba się mierzy i wypierdziela komuś „zapytanie” z dowaleniem kaloryki. Nie kumam jak można tak zrobić. Może niektórzy są masochistami i lubią jak się im dosrywa wpędzając w gorsze samopoczucie, ale w normalnym przypadku, gdy ktoś się z czymś zmaga i walczy o siebie dowalenie może skończyć się naprawdę źle.
Ostatnio przeżywałam ciężkie chwile bo mój tata, którego kocham palnął głupotę w żarcie. Dotknęło mnie tak bardzo, że nie chciało mi się żyć. ED to nie jest choroba ciała a umysłu. To co się dzieje z naszymi ciałami to jedynie skutki choroby głowy. To tak jakby ktoś szczerze wyznał, że ma myśli samobójcze (i nie mówię tu o takich tekstach typu „jezu odwaliłam taką akcje, że ide się zabić) a w odpowiedzi powiedzieć „Yolo to weź żyletkę i się potnij tylko pamiętaj zrób tak a nie tak bo inaczej przeżyjesz”.
Masakra!
Wiele rzeczy, które tutaj czytam jest dla mnie trywialne, nie godne przejmowania się i tak dalej i tak dalej, ale wiecie co? Nie komentuje tego. Nie mam zamiaru kopać leżącego. Nawet jeśli wylądował na ziemi przez niezwiązane z lenistwa sznurówki. Nie podejdę i nie powiem „a dobrze ci tak!” Ani nie będę takiej osoby głaskać po głowie i dmuchać na stłuczone kolano. Po prostu to ignoruje. Bardzo często zastanawiam się nie dwa czy trzy raz a więcej zanim coś komuś napisze. Bo w naszym środowisku napisanie komuś „noo! Gruba akcja :D” może zostać odebrane negatywnie i wpędzić kogoś znów w tą czarną odchłań bez dna. W tą spirale negatywnych myśli i odczuć.
Może też zastanów się zanim komuś coś napiszesz? Dlaczego nie napiszesz tego ze swojego konta tylko używasz anonima? Czemu nie napiszesz do tej osoby na priv by pogadać tylko piszesz złe rzeczy w zapytaniu ukrywając swoją tożsamość? Jesteś na tyle odważny by pisać takie rzeczy to chociaż napisz to wprost a nie z ukrycia.
Według mnie opcja zapytaj anonimowo jest ogólnie dobrym zamysłem. Niektórzy się wstydzą o coś zapytać czy czegoś się dowiedzieć. Rozumiem to w zupełności! Jednak nie używajmy jej do dowalania, hejtowania czy dissowania. Bo takie zachowanie to czyste skurwysyństwo. Ha tfu! Gardzę takim zachowaniem. Mam naprawdę ogromne pokłady empatii, ale nie potrafię wczuć się w taką osobę. Jest to po prostu poza moimi możliwościami. A serio potrafię postawić się na miejscu prawdziwych mend i spojrzeć na świat z ich perspektywy. Ale dowalać komuś choremu na to samo co się ma? No to już jest szczyt wszystkiego.
Na tysiąc miłych słów wystarczy jedno negatywne by zaczęło to nas gryźć i wiercić dziurę w brzuchu. A później świat traci barwy a my znów widzimy tylko czerń i szarość. Mamy tendencje do zapamiętywania tych złych momentów. Jest to pozostałość po naszych przodkach by pamiętać, aby przykładowo nie wkładać łapy do ognia ponownie.
Często jesteśmy szczęśliwi a los pobłogosławił nam tak bardzo, że nawet tego nie zauważamy. Gdy cuda nas otaczają coraz ciężej je zauważyć bo bierzemy je za pewnik. A zapamiętujemy głównie doświadczanie smutku, panika i ogromny ból. Wyryte są one wręcz pod naszymi powiekami bo gdy zamykamy oczy niczym film na przyspieszeniu widzimy te najgorsze chwile.
Nie dokładajmy innym kamieni na stos pod którym leżą. Sama patrząc za siebie widzę drogę usłaną bólem, pełną porażek i przykrych doświadczeń. Naprawdę staram się codziennie nie przyglądać się cieniom, które rzucam a patrzeć wprost na te piękne, małe i drobne okruchy szczęścia. Bądźmy dla siebie bardziej uprzejmi. To nie kosztuje wiele. Pamietajmy, że to co wysyłamy w świat wraca do nas i tylko od nas zależy czy wróci dobro oraz pozytywne uczucie. Równie dobrze możemy oberwać czarną smołą w której zanurzony jest ten jad, którym opluwany innych…
#chce byc lekka jak motylek#motylek any#będę motylkiem#chce być szczupła#za gruba#chce byc lekka#dieta ana#gruba szmata#gruba swinia#tw ana diary#porady dla motylków#motylki any#lekka jak motyl#dieta motylkowa#chude rece#grubaska#jestem gruba#nie chce jeść#nie chce tyć#nie chce być gruba#gruba świnia#gruba krowa#nic nie smakuje tak jak chudość#chude nogi#chce być perfekcyjna#chce być lekka#nie jestem głodna#nie chce jesc#nie jestem glodna#jestem motylkiem
144 notes
·
View notes
Text
Dobrze, że ten blog nie jest zbyt popularny, bo to co napiszę to mogłoby być przysłowiowe wsadzenie kija w mrowisko: Netflixowy Awatar jest naprawdę bardzo dobry, a miejscami nawet lepszy od animowanego pierwowzoru.
Nie będę udawał, że jestem największym entuzjastą tej serii. Jest bardzo dobra i zasługuje na swoją popularność i status dzieła kultowego. Ale szczerze mówiąc trochę mnie gryzło, że w taki sposób przeplatały się tam 2 diametralnie różne wydźwięki: dziecięca, beztroska przygoda i mroczniejszy: walka ze spaczonymi duchami i złymi ludźmi z szalonym imperatorem na czele, tragiczne backstory o despotycznej rodzinie, zagłada całego narodu, konieczność dokonywania wielkich poświęceń dla dobra ogółu. Moim głównym problemem była postać tego głupiego pajaca Sokki, którego później w Legendzie Korry zastapił jeszcze gorszy Bolin. Przypadek podobny do Jar Jar Binksa - fajny film z irytującym elementem odrywającym widza od całej reszty. Na szczęście to było głównie pierwsze wrażenie, bo z czasem Sokka staje się nawet znośną postacią i można z powrotem delektować się nieźle wykreowanym światem. Oczywiście rozumiem, że to głównie serial o dzieciuchach dla dzieciuchów, więc nawet nie powinien być zabójczo poważny, ale odnoszę wrażenie, że serial aktorski trochę lepiej to zbalansował, zachowując przy tym większość pierwotnego wydźwięku.
Twórcy po prostu wykonali dobrą robotę, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jak trudny do zaadaptowania jest materiał źródłowy. Liczę na to, że kolejne sezony jeszcze bardziej podniosą poprzeczkę.
0 notes