#wypoczynek
Explore tagged Tumblr posts
ogrody-ilangory · 1 year ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Za każdym razem odkrywam tu coś nowego w sobie...
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
24 notes · View notes
arekmiodek · 2 years ago
Text
Rejs po rzece Eufrat. Muszę przyznać, że rejs ten był niepowtarzalny i magiczny zarazem, płynęliśmy w rejonie gdzie koryto rzeki otoczone jest szczytami górskimi, na niektórych z nich można zauważyć pozostałości fortyfikacji obronnych jeszcze z czasów starożytnych. W dorzeczach Eufratu już w czasach paleolitu mieszkali ludzie. Obszar ten, znany również jako „kolebka cywilizacji”, był miejscem narodzin wielu innowacji technologicznych, w tym pisania, koła, rolnictwa i nawadniania. To właśnie w tym regionie powstała starożytna Mezopotamia. Płyniemy w kierunku małej zatoczki, gdzie częściowo zostało zalane miasto. Teraz mamy czas na kąpiel oraz kawę lub herbatę po turecku. (Arkadiusz Miodek)
2 notes · View notes
robert7979 · 2 months ago
Text
Artykuł o domkach letniskowych
Tumblr media
Artykuł o domkach letniskowych. Marzysz o ucieczce od miejskiego zgiełku i relaksie na łonie natury? Własny domek letniskowy to idealne rozwiązanie! To inwestycja w komfort, wypoczynek i niezapomniane chwile sp��dzone z rodziną i przyjaciółmi. Firma Drewnolandia, specjalizuj��ca się w budowie wysokiej jakości domków letniskowych, oferuje bogaty wybór wariantów, dopasowanych do różnorodnych potrzeb i gustów. Odkryj urok posiadania własnego azylu i ciesz się bliskością natury w komfortowych warunkach.   Read the full article
0 notes
infozneta · 1 year ago
Link
Urlop w Święta i Sylwester na Kaszubach
Urlop w Święta i Sylwestra możecie spędzić w miejscu, które zachwyci was od pierwszej chwili. Powita was aleja starodrzewu i gościniec wtapiający się w otoczenie. Nieskażona natura – łąka, małe stawy, las okalający Zagaje, w nim – rozległe, głębokie jezioro. Tu otuli was cisza, zadziwi panujący wokół spokój. To może być początek niezapomnianych, świątecznych i sylwestrowych chwil.
Agroturystyka Kaszuby – Gościniec Zagaje – miejsce świątecznych i sylwestrowych wyjątkowych przyjemności
urlop w Święta i SylwestraGościniec Zagaje powita gości z kaszubską serdecznością i gościnnością. Zaprosimy was do wygodnych, dwuosobowych pokoi z przyległą łazienką. Pokoje w Zagajach zachęcają do odpoczynku swoim naturalnym wykończeniem nawiązującym do otaczającej budynek przyrody. Strefa ciszy w części mieszkalnej gościńca ułatwi skuteczny nocny relaks. Kanapy w przestrzeni wspólnej umożliwią naszym gościom odpoczynek po podróży przy filiżance herbaty, kawy lub naparu z zagajowych, świeżo zaparzonych ziół. Napoje i słodka przekąska zawsze są do dyspozycji w sali ogólnej.
Święta w Gościńcu Zagaje – kulinarna uczta i piękno dekoracji
Wigilia w Zagajach jest celebrowana z zachowaniem szacunku dla polskiej i kaszubskiej tradycji. Podkreślą jej znaczenie dekoracje przestrzeni, stołu i pięknie ustrojona choinka. Najlepsze jednak znajdzie się na wigilijnym stole. Potrawy przygotowane w miejscowej kuchni zaspokoją najbardziej wybredne gusty kulinarne. Oprócz zwyczajowych dań podamy także ryby wędzone w naszej wędzarni. Wędzone na miejscu mięsa i ryby, a także domowe sałatki zapełnią świąteczne salę jadalnianą swoim aromatem i zachwycą atrakcyjnym sposobem podania. Dopełnieniem zagajowej gościnności są ciasta wykreowane w naszej kuchni i pieczony na miejscu chleb. Tak zorganizowane Święta sprawią, że urlop pozostanie trwałym, pięknym wspomnieniem. Odpoczynek i relaks skutecznie naładują “baterie” na najbliższy czas.
Sylwester – urlop w Gościńcu Zagaje
Nie wszystkim odpowiada uczestnictwo w wystrzałowej nocy sylwestrowej w dużym mieście. Sylwester w Gościńcu Zagaje zaspokoi potrzebę celebrowania tego momentu w otoczeniu natury przepełnionej ciszą i spokojem. Umożliwi spędzenie pięknych chwil w towarzystwie najbliższych osób i niezakłóconą hałasami cywilizacyjnymi komunikację z nimi. W komfortowych warunkach noclegów w agroturystyce na Kaszubach, przy stole suto zastawionym różnorodnymi, przygotowanymi na miejscu daniami, zakończenie starego roku i pierwsze chwile nowego, 2024 roku będą niezapomnianym momentem w życiu.
Świąteczna atmosfera – również w czasie zabawy
Święta i Sylwester to nie tylko czas celebrowania zgodnego z obyczajem, To może być także czas zabawy. W Gościńcu Zagaje można urozmaicić pobyt w agroturystyce na Kaszubach grając w bilard, rzutki (darts), w różnorodne planszówki, korzystając z zagajowej biblioteczki. Co więcej, chwile spędzone z drugą osobą w saunie z aromaterapią pogłębiają stan relaksu osiągnięty dzięki możliwości cieszenia się urlopem w Święta i Sylwestra, bez konieczności zmagania się z samodzielnymi przygotowaniami do obchodów tego szczególnego czasu w domu.
Gościniec Zagaje – alternatywa dla przedświątecznej gorączki
Gościniec Zagaje na pięknych Kaszubach jest miejscem, gdzie można celebrować Święta i Sylwestra zgodnie z tradycją, w serdecznej i przyjaznej atmosferze, w otoczeniu przyrody, w bliskości z osobami, na których nam zależy. Magia miejsca i gościnność gospodarzy sprawią, że święta tutaj pozostaną w pamięci na długo.
0 notes
zdeslav7 · 2 years ago
Text
Tumblr media
Półmetek wakacji za nami! 🏝️
Okolice Balatonu w Wodzisławiu Śląskim potrafią wprowadzić górski nastrój tuż obok naszych domów.🌄
Jeziora🏝️, lasy🌲, parki🌳, rzeki🏞️, kąpieliska🏖️. Gdzie jeszcze na Śląsku można dobrze wypocząć?
1 note · View note
suerte-przewodnicy · 2 years ago
Text
1 note · View note
hotel-odys · 2 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media
Co oferuje Hotel Odys?
Ośrodek wypoczynkowy w Beskidach Hotel Odys jest to ośrodek, który znajduje się w miejscowości Tresna tuż obok Żywca. Dlaczego cieszy się tak dużym zainteresowaniem klientów? Między innymi ze względu na swoją lokalizację - tuż nad brzegiem jeziora Żywieckiego. Odys oferuje 150 wygodnych miejsc noclegowych w 40 pięknie urządzonych, całorocznych domkach szeregowych z łazienkami oraz centralnym ogrzewaniem. Warto wspomnieć, iż domki posiadają własną, zieloną przestrzeń oraz stoły i miejsce do grillowania. Na terenie ośrodka znajduje się pełnowymiarowa hala sportowa a także druga sala do zajęć ruchowych z lustrami gdzie można organizować na przykład zajęcia pilatesu czy jogi. Dodatkowo dla użytkowników ośrodka przygotowane jest boisko do siatkówki plażowej , przystań wodna i ścianka wspinaczkowa oraz bogata infrastruktura sportowa i rekreacyjna.
Idealny ośrodek wypoczynkowy w Beskidach - wypocznij z nami!
Chcesz zroganizować aktywny urlop dla całej rodziny czy grupy znajomych? A może interesuje Cię organizacja imprez integracyjnych i szkoleń czy konferencji biznesowych lub związanych z mindfullnesem? Ośrodek wypoczynkowy w Beskidach to odpowiednie do tego miejsce!
0 notes
turystycznepomorze · 2 months ago
Text
Wiele – Malownicza Wieś na Kaszubach: Przewodnik po Urokach Regionu
Wiele – Perła Kaszub wśród Zielonych Wzgórz Wiele to urokliwa wieś położona w sercu Kaszub, w województwie pomorskim, która zachwyca nie tylko pięknem przyrody, ale i bogatą historią. To miejsce, które przyciąga turystów swoją malowniczą scenerią, spokojem i bliskością natury. Wieś stanowi doskonałą bazę wypadową do zwiedzania okolicznych atrakcji turystycznych oraz do odpoczynku w otoczeniu…
0 notes
bigexpertavenue · 11 months ago
Text
Wypoczynek z psem w Sudetach: Góry Sowie
Sudety to piękny region Polski, który oferuje wiele możliwości wypoczynku zarówno dla ludzi, jak i ich pupili. Jednym z najpiękniejszych rejonów Sudetów są Góry Sowie, które słyną z malowniczych krajobrazów, licznych szlaków turystycznych i przyjaznych psom obiektów noclegowych.
Szlaki turystyczne odpowiednie dla psów Góry Sowie są rajem dla miłośników wędrówek z czworonogami. Znajdziesz tu wiele szlaków turystycznych o różnym stopniu trudności, które są odpowiednie dla psów. Jednym z najpopularniejszych szlaków jest Główny Szlak Sudecki, który prowadzi przez całe Góry Sowie. Szlak ten ma długość około 100 km i można go pokonać w kilka dni.
Innym ciekawym szlakiem jest Szlak Zamków Piastowskich, który łączy kilka zamków w Górach Sowich. Szlak ten ma długość około 50 km i jest idealny na jednodniową wycieczkę.
Przyjazne psom obiekty noclegowe W Górach Sowich znajdziesz wiele obiektów noclegowych, które są przyjazne psom. Możesz tu liczyć na wygodne pokoje, smaczne jedzenie i miłą obsługę. Jednym z najbardziej polecanych obiektów jest Jaworowy Stok, Dom w Górach Sowich. Innym godnym polecenia obiektem jest Apartament nad Stawem. Oba te obiekty znajdują się w miejscowości Jugów. Obiekty te oferują przytulne pokoje, a także ogród, w którym psy mogą swobodnie biegać.
Atrakcje turystyczne dla psów Oprócz wędrówek i odpoczynku w przepięknie położonych miejscach, w Górach Sowich możesz odwiedzić kilka atrakcji turystycznych, które są przyjazne psom. Jedną z takich atrakcji jest Zamek Książ, który znajduje się w miejscowości Książ. Zamek ten słynie z pięknej architektury i rozległego parku, w którym psy mogą swobodnie biegać.
Inną ciekawą atrakcją jest Park Miniatur, który znajduje się w miejscowości Kowary. Park ten oferuje miniatury znanych budowli z całego świata, a także specjalny plac zabaw dla psów.
Planując wypoczynek z psem w Górach Sowich, pamiętaj o kilku ważnych rzeczach: •    Zabierz ze sobą smycz i kaganiec dla psa. •    Zaopatrz się w wodę i jedzenie dla psa. •    Sprawdź, czy obiekt noclegowy, który wybrałeś, jest przyjazny psom. •    Upewnij się, że pies jest zaszczepiony i odrobaczony.
Wypoczynek z psem w Górach Sowich to doskonały sposób na spędzenie czasu na łonie natury. Malownicze krajobrazy, przyjazne psom obiekty noclegowe i liczne atrakcje turystyczne sprawią, że zarówno Ty, jak i Twój pupil będziecie się świetnie bawić.
1 note · View note
wojciech-kac · 2 years ago
Text
0 notes
eclecticfurynerd · 11 months ago
Text
Wyjazdy Dla Singli I Osób Bez Grupy Wczasy, Wakacje, Rejsy, Kajaki, Rowery, Narty Dla Singli I Osób Bez Grupy
Sprzedaży i marketingu zostanie zatrudniony na podstawie ich ogromnego doświadczenia w branży i będzie regularnie szkolony, tak aby był dobrze przygotowany do osiągnięcia swoich celów i ogólnego celu organizacji. Ponadto nowe aplikacje i nowe technologie ułatwiły biurom podróży i biurom podróży zebranie wszystkich potrzebnych danych i informacji, które pomogą im zaplanować i projektować na przyszłość. To, co teraz robią biura podróży, to dopilnowanie, aby dodawały prowizję do ceny biletów za każdym razem, gdy sprzedają swoim klientom. Przemysł turystyczny i turystyczny, do którego należą biura podróży, to duży i dochodowy przemysł w Stanach Zjednoczonych Ameryki i oczywiście na całym świecie. Przemysł turystyczny i turystyczny zapewniają miejsca pracy bezpośrednio i pośrednio niezliczonej liczbie przedsiębiorców na całym świecie.
Tumblr media
Nowości Na Kolonie Dla Dzieci W Polsce Na Lato 2024
Mamy dobrą pozycję i wiemy, że od pierwszego dnia otworzymy drzwi dla biznesu. Biura podróży generują również dochody ze sprzedaży polis ubezpieczeniowych związanych z podróżowaniem, sprzedaży przewodników turystycznych oraz sprzedaży walut obcych. Mimo to, warto zaznaczyć, że nie wszyscy klienci zgłaszają takie problemy.
Wakacje Z Biurem Podróży – Wybierz Swój Kierunek
Jedna z klientek, która skorzystała z usług Anex Poland, pochwaliła biuro za doskonałe zaplecze techniczne i szybką obsługę klienta. Inny klient docenił pomoc rezydenta w rozwiązaniu problemów, które pojawiły się podczas wakacji. Wiele osób chwali biuro za dobrze zorganizowane wycieczki, pomocnych rezydentów oraz szeroki wybór ofert.
Hotel Polonia Wrocław – 4 Dni Pobytu Ze Śniadaniami
Przeczytanie opinii różnych klientów pomoże Ci dokonać świadomego wyboru i znaleźć najlepszą ofertę dostosowaną do Twoich potrzeb. Jeśli zastanawiasz się i szukasz opinii, które biuro podróży wybrać na wczasy – Rainbow, Tui czy Itaka, to jesteś we właściwym miejscu. W tym artykule porównamy te dwa popularne biura podróży i pomożemy Ci podjąć najlepszą decyzję o wyborze najlepsze biura na wakacje. Wyszukując opinie klientów o biurze podróży Itaka, https://meatravel.pl/aktywny-wypoczynek-gdzie-znalezc-najlepsze-trasy-trekkingowe-i-szlaki-rowerowe/ można znaleźć wiele różnych opinii.
Klienci narzekają również na brak reakcji ze strony biura na złożone reklamacje. Jednakże, niektórzy klienci są zadowoleni z usług Sun&Fun, szczególnie z oferty wakacyjnej i cen. Skład demograficzny i psychograficzny biur podróży obejmuje ludzi ze wszystkich dzieł życia; nie ma wyraźnego rozróżnienia na te, które naturalnie potrzebowałyby usług biur podróży. Chociaż biuro podróży może postanowić skoncentrować się na klientach o wysokich dochodach, a inne biuro podróży może skoncentrować się tylko na klientach korporacyjnych.
Myśle że nie ma osoby która mogła by narzekać 😊 Kulig w Zakopanem był Świetny ! Zawsze możesz zmienić termin wycieczki, liczbę osób lub nawet ją anulować nawet na 24h przed z pełnym zwrotem kosztów. Dzięki temu dokładnie wiemy czego oczekują polscy turyści, znamy polską kulturę, polskie żarty i zwyczaje.
youtube
2 notes · View notes
infozneta · 2 years ago
Link
Hotel Dana – wyjątkowe miejsce na wypoczynek
Hotel w Szczecinie, położony w samym centrum miasta, to ponad stuletni budynek, który zdecydowanie nie jest zwykłym hotelem. Na zewnątrz zachował oryginalną formę, która niewątpliwie przyciąga spojrzenia przechodniów, a wewnątrz mieści stylowo zaadaptowane wnętrza. Elegancja w stylu retro jest znakiem rozpoznawczym Hotelu Dana, tworzącym niepowtarzalny klimat i zapewniającym niezwykłe wrażenia.
Doskonałe udogodnienia w Hotelu Dana
Hotel w Szczecinie oferuje 100 komfortowych pokoi, każdy z nich jest starannie zaprojektowany, aby podkreślić unikalny charakter hotelu. Jego doskonała restauracja, która jest jedną z najlepszych w Szczecinie. To miejsce, gdzie można skosztować dań kuchni polskiej i międzynarodowej. Kameralna strefa SPA, sala fitness oraz basen zapewniają miejsce do relaksu i odprężenia po dniu pełnym atrakcji.
Dobry wybór nie tylko na wypoczynek
Dla tych, którzy podróżują służbowo, hotel w Szczecinie oferuje centrum konferencyjne z pięcioma wyposażonymi salami, które idealnie sprawdzą się na każde wydarzenie biznesowe, od szkolenia w małym gronie po konferencję do 250 uczestników. A dla tych, którzy szukają miejsca na wyjątkowe okazje, Hotel Dana organizuje wesela i przyjęcia, na których może ugościć do 140 osób.
Hotel Dana to nie tylko miejsce z historią, to miejsce, które nadal tworzy historię. To miejsce, które oferuje nie tylko nocleg, ale całe spektrum doznań. Od smaku doskonałych dań serwowanych w restauracji, przez relaks w SPA, aż po profesjonalnie zorganizowane konferencje i wyjątkowe przyjęcia. Hotel Dana – miejsce, gdzie historia spotyka teraźniejszość.
Od chwili, kiedy przekraczasz próg tego wyjątkowego hotelu w Szczecinie, wkraczasz w świat, gdzie czas zatrzymuje się na chwilę, pozwalając doświadczyć czegoś więcej niż tylko noclegu w hotelu. Każdy zakątek tej ponad stuletniej konstrukcji wydaje się opowiadać historię – historię miasta, które przeżyło wiele epok. Hotel Dana to oaza ciepła, elegancji i luksusu, który łączy tradycyjną polską gościnność z najwyższymi standardami współczesnego hotelarstwa. Z łatwym dostępem do biznesowych i handlowych obiektów Szczecina, niewielką odległość od kluczowych atrakcji turystycznych, hotel w Szczecinie stanowi idealną bazę wypadową zarówno dla turystów, jak i osób podróżujących służbowo. Bez względu na to, czy jesteś tutaj na spotkanie biznesowe, romantyczny weekend czy po prostu chcesz zanurzyć się w historii i kulturze Szczecina, Hotel Dana jest miejscem, które zasługuje na twoją uwagę.
0 notes
piotrtymcio · 1 year ago
Text
Ełk
Tumblr media
Canon EOS R6, RF24-240mm F4-6.3 IS USM
ƒ/11, 240mm, 1/100s, ISO 100
10/10/2021
[EN] Isn't it beautiful? Weekend relaxation by Lake Ełk. Sunshine. Admittedly, it's a bit orange due to the drying leaves. Nevertheless, I would wish for such a weekend today.
[PL] Czy to nie piękne? Weekendowy wypoczynek nad jeziorem Ełk. Słoneczko. Co prawda, pomarańczowo od schnących liści. Mimo to takiego weekendu dziś bym sobie życzył.
6 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year ago
Text
O weekendzie na chillu, o podobieństwach do ojca, o niejasnych sygnałach od siostry, o spotkaniu budzącym mieszane uczucia, o spędzeniu miłego weekendu z osobami za którymi tęskniłam
11-09-2023
Bardzo dobry weekend za mną.
W sobotę odpoczęliśmy. Totalnie wychillowaliśmy. Pogoda była fantastyczna: gorąc powyżej 25*C i bezchmurne niebo. Wrześniowe słonko jest łagodniejsze i nie czuję już "lata", ale temperatura to wynagradzała. Fajnie móc leżeć na golasa w centrum miasta i prażyć się w słonku. Mam nadzieję, że troche nadrobiłam poziom wit D. Skupiłam się na tym, by zarówno sobie i mojemu chłopakowi przynieść ulgę i wypoczynek. Była sauna, była aromaterapia, było leżenie na słońcu (ja - nawet zasnęłam), w sali ciszy (on - nie zasnął, nie był w stanie, za bardzo denerwował się, że zaśpi, mimo tego, że pilnowałam czasu, zostawiłam go tam i po godzinie po niego wróciłam: nie mógł zarzucić kontroli, ale przynajmniej poleżał rozleniwiony, wykąpany, wygrzany i odcięty od masy niepotrzebnych bodźców). Było pływanie, masaż stóp na ścieżce sensorycznej, był masaż biczami wodnymi, a w domu - masaż olejkami.
Było jedzenie pyszności na balkonie, było dbanie o roślinki (czytaj: babranie się w ziemi, przycinanie, przesadzanie i podziwianie owoców - w tym roku pomidorki obradzają słabo, ale papryczki nam wyrosły fantastyczne. O. planuje w przyszłym roku posadzić ziemniaki... Nie jestem entuzjastką tego pomysłu xD, ale niech typ ma frajdę).
Hahaha! Przypomniało mi się! xD Po śniadaniu w sobotę O. woła mnie z kuchni (piekłam dynię na pure). Wchodzę do pokoju dziennego i zastaję taki obrazek: stolik kawowy odsunięty pod ścianę, pies siedzi na kanapie z pytająco przechyloną główką i patrzy na swojego pana, który odwala prostrację na panelach xD. LOL. I mój chłopak, z policzkiem przyklejonym do podłogi jęczy, że bardzo by docenił, gdybym go pociągnęła gwałtownie za skórę na placach, a potem pochodziła po jego plecach stopami, tak jak to robiła Pani Tajka podczas masażu tajskiego (podczas śniadania proponowałam mu umówienie go na ten masaż - uznał, że w naszej obecnej sytuacji finansowej to nie jest odpowiedzialne). xD I dlaczego mnie to bawi? Bo TYLE LAT kiedyś zarzekałam się, że nie zwiążę się z mężczyzną, który będzie miał cechy mojego ojca! xD A taki obrazek jak ten w sobotę bardzo dobrze koresponduje z moimi doświadczeniami życia: ojciec leżący prostracją na podłodze przy mnie lub przy wujkach domagający się "gwałtownego pociągnięcia za skórę na plecach" i zapewniający, że wie co robi, bo to właśnie przynosiło mu ulgę podczas wizyt u fizjoterapeutów sportowych (tata zawsze był bardzo aktywny fizycznie) i kręgarzy, a potem proponujący braciom i kolegom by teraz oni się położyli, a on zademonstruje jak to należy zrobić (a oni się kładli i odwalali cyrk xD i świetnie się bawili, co ja, jako nastolatka uważałam, za obciach ogromny). No to tego xD Miałam śmiechawkę taką, że nie mogłam się uspokoić zanim przyszłam do O. z ofertą pomocy.
Fakty są takie, że oczywiście fizjoterapeutką nie jestem i nie mam wiedzy jak uciskać by zrobić to dobrze, nie naruszyć nic co poruszanie nie powinno być, więc przy kręgosłupie mu nie uciskałam, ale trochę wymasowałam mu mięśnie pleców. Miał je twarde jak kamień. Dużo napięć. Mówił, że dopiero po serii rozciągania, a potem po spędzeniu ponad kwadransa na biczach wodnych poczuł w tych mięśniach rozluźnienie.
Martwię się trochę, bo to młody człowiek, a w piątek i w sobotę tak go bolało, że nie mógł siedzieć na kanapie oglądając serial. Leżenie na boku też uruchamiało ból. Musiał leżeć na wznak, albo na brzuchu. To jest niepokojące...
Kilka rzeczy mnie martwi po tym weekendzie - sprawa z mamą, z polityką, ze zdrowiem i z przypadkowo (i spontanicznie) nawiązanym/odnowionym kontaktem z osobą z bardzo trudnego momentu mojego życia. To ostatnie najbardziej: szliśmy z przyjaciółmi (których odwiedzaliśmy i z którymi spędziliśmy fantastyczny dzień, zrobiliśmy sobie piknik) na spacer, po parku i NAGLE usłyszałam głos. Zdumiewające jest to, że w niedzielnym zgiełku na zatłoczonej alejce byłam w stanie wyodrębnić w ogóle ten jeden głos. Parczaną alejką mijała nas setka ludzi, a ja ten głos wyłapałam jakoś tak zaskakująco wyraźnie, coś we mnie się obudziło, organizm silnie zareagował - trochę jakby ekscytacją (a teraz sama nie wiem czy komfortowe towarzystwo przyjaciół nie zaburzyło odczytu tego co dawało znać ciało? Poczułam bardzo silną reakcję, przyspieszyło tętno, poczułam się zaalarmowana, zaczęłam się rozglądać, coś zaczynało świtać w głowie - nie wiedziałam SKĄD to uczucie i kierowana ciekawością próbowałam obadać co się ze mną dzieje, a może to jednak było zaalarmowanie, może podświadomy/nieświadomy sygnał od ciała, że jestem w sytuacji w której konieczna jest wzmożona czujność? Może to nie było coś, co uruchomiło się z radości czy serdeczności, a z nieufności i strachu? Teraz sama nie wiem).
Zlokalizowałam źródło dźwięku: na szerokiej alejce mijała nas rodzinka: mężczyzna w krótkich spodenkach, mała, może 5-7 letnia dziewczynka o blond włosach spiętych w kucyk, podskakująca przed swoją mamą oraz właśnie mama: wysoka, szczupła, blond-włosa kobieta w okularach i zwiewnej, letniej sukience maxi szukająca czegoś w obszernej plażowej torbie i w atmosferze sympatycznej, ciepłej, zaprawionej humorem wymiany zdań dyskutująca z córką. Mówiła tak charakterystycznym głosem, ale obcym tonem. Pamiętam jej głos pełen arogancji, wyższości, ale też niepewności... i nie myślałam o tej osobie od lat! Ta osoba, którą z tym głosem łączę w mojej pamięci wyglądała tak bardzo inaczej: gotka o czarnych włosach, czarnym ubraniu, o mocnym i charakterystycznym makijażu, w gorsetach, w glanach... A wszystko to pamiętam jak zza mgły, jakoś tak odlegle. To osoba z najtrudniejszego okresu w moim życiu: ze studiów, z tej paczki, która w moim odczuciu mnie zawiodła, od której usłyszałam wiele przykrych rzeczy, które nie potrafiły (bo były zbyt młode, a może problemy zbyt dojrzałe) zrozumieć co się ze mną dzieje, które obrabiały mi dupę czyniąc ze mnie sensację. Z okresu gdy moja mama miała wylew, a ja próbowałam efektywnie studiować, pracować, być rodzicem dla młodszej siostry i zajmować się rehabilitacja mamy. Z tego okresu gdy i ja i ta osoba miałyśmy 20-21 lat i byłyśmy u progu dorosłości, z pierwszymi dorosłymi problemami, wątpliwościami i głupimi wyborami. Z tego okresu, który wyparłam na lata z pamięci, dokładnie na ponad na dekadę, który mi się zatarł, którego fragmenty przypomniały mi 2,5 roku temu. To w jej wynajmowanym mieszkaniu studenckim miała miejsce tak bardzo rzutująca na mojego całe życie sytuacja z jebanym marynarzem! A jednak wczoraj, nim zdążyłam to wszystko poskładać, zastanowić się, przeanalizować co czuje ciało, skąd ta ekscytacja i czy nie jest ona przypadkiem powiązana ze stresem, z raną, po prostu przyglądałam się mijając alejką na tę obco wyglądającą blondynkę w kwiecistej sukience, która żartowała z córeczką szukając czegoś w torbie i wyłowiłam z pamięci jej imię. Tylko imię! Nie to skąd je znam! Ani kim jest ta kobieta. Nie jak bardzo bolał mnie koniec tej relacji. Nawet nie powiązałam jej z inną, bliższą mi przyjaciółką z tamtego okresu i z Marcelem, którego chciałam odszukać przecież, bo czuję, że mu akurat jest winna kilka słów, powinien ode mnie usłyszeć kilka "przepraszam" i kilka "dziękuję". Tak czuję. Ale wtedy, w parku, będąc zadowolona, czując komfort, na spacerze, idąc z moim chłopakiem za rękę, rozmawiając z moimi serdecznymi przyjaciołmi z którymi spotkanie to sam relaks - NIC z tych rzeczy nie wróciło. Po prostu: silna reakcja na brzmienie głosu jakiejś obcej kobiety. Jestem zaskoczona, że je pamiętałam - usłyszenie jej głosu jakoś to w mojej głowie połączyło, nagle pojawiło mi się skojarzenie z kimś w gorsetach, w czarnych włosach, a potem IMIĘ i rzuciłam "Marianna?*" (zmieniłam ofc). Sama byłam zaskoczona, że je pamiętam. Kobieta się zatrzymała. Odwróciła. Zaczęła rozglądać. Ja się wyszczerzyłam w uśmiechu, nadal czując dużo i biorąc to za ekscytację (a nie za stres - jak teraz myślę, że ciało czy tam podświadomość mi to podpowiadały).
Patrzyła na mnie długo. Bardzo długo. A ja też nagle wiedziałam, że "razem studiowałyśmy" - powiedziałam podchodząc z rozwartymi ramionami (idiotka - taki odruch, jakby odzyskanie fragmentu układanki "to przyjaciel" wyłączało wszystkie systemy obronne, no tak, V., ale fragment układanki na którym się przejechałaś! aaaargh - jestem zła, że tak bez filtra i z pełnią zaufania podeszłam do kogoś, bez weryfikacji czy po tych ponad 10 latach nadal bym uważała tę relację za dobrą). I dopiero jak kobieta o jasnych włosach, reagująca na imię "Marianna", patrząca na mnie dotąd pytająco ROZPOZNAŁA kim jestem to zobaczyłam na jej twarzy wstrząs, a potem mieszankę strachu, zawstydzenia i niechęci. Ale podeszła do mnie. Przytuliła mnie chłodno, bardziej poklepała po plecach, było w chuuuuj niezręcznie, ja już w tym momencie zaczęłam się stresować: przeskoczyłam z tej serdecznej ciekawości i zaskoczenia, że nie tylko rozpoznałam kogoś z etapu życia, który wyparłam z pamięci, kiedy miałam załamanie nerwowe, ale do tego pamiętałam imię, pamiętałam, rozpoznałam głos... a w tamtym momencie zaczęłam się bać. Czuć odrzucenie, czuć potrzebę chronienia, przypomniałam sobie, że to ona mi mówiła, że nie da mi notatek do skserowana "bo do szpitala latam, zamiast iść na wykłady tak, jak ona" i że to w jej kuchni, w jej domu, miała miejsce sytuacja z marynarzem... Odstąpiłyśmy od siebie nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Widziałam jak ona jest bardzo niepewna, czujna jak duża trzyma rezerwę wobec mnie. Miała spojrzenie jakby zobaczyła ducha - było na niej wypisane dużo niepewności, strachu. Moje serce też wystrzeliło: strach, strach, strach! Poczucie, że nie chcę tu być, że czuję się niechciana, niepasująca, nierozumiana, odległa, upokorzona, wyśmiana, zdradzona - generalnie wszystkie te uczucia, które czułam będąc 21-latką, która straciła mamę i próbowała na 100% w dorosłe życie, której problemów nikt nie rozumiał. Przypomniałam sobie dlaczego kiedyś tej dziewczyny wcale nie wybierałam za swoim pierwszy kontakt (tj. takie cechy, jak pochopna ocena i poczucie, że ona wie lepiej co ktoś myśli - ALE TO BYŁO KIEDYŚ, teraz nie wiem jaka ta kobieta jest). Przypomniałam sobie, że ona była przy tym, jak miałam... nie wiem czy to "atak", ale jak w akcie nieproporcjonalnej do sytuacji furii podczas załamania nerwowego wyrzuciłam Marcela paczkę fajek do kosza i zamknęłam się na godzinę w kiblu rycząc tak, że zdzierałam gardło. Z bólu, z samotności, ze złości, ze strachu - z przeciążenia tym wszystkim zdając sobie sprawę, że zachowuję się, i wcześniej zachowałam się jak osoba szalona i czując wstyd z tego powodu, czując, że jeszcze bardziej odstaję, że nigdzie nie pasuję i nie daję już z tym rady.
To ona tamtego dnia - jej głos, donośny, o dobrej dykcji - obwieściła całej naszej grupie z pogardą "no patrzcie kto tu idzie", słyszałam to idąc przez parking do naszego instytutu odprowadzana spojrzeniami całej około 20-osobowej grupy studentów, w ciszy, bez uśmiechów (teraz, po terapii i na terapii zrozumieć potrafię, że ci młodzi ludzie widzieli, że jestem w dramatycznej sytuacji życiowej, ale dla nich mierzenie się z tym co czuję, co robię, co przechodzę to było coś niemożliwego do zrozumienia), bez odpowiedzi na moje "cześć" - w ciszy. Ja szłam z teczką na ramieniu pod górę przez wielki parking odprowadzana w pełnej napięcia ciszy, wyczekiwaniu osób stojących i siedzących na podwyższeniu, na schodach i gzymsach, na tarasie. Palących fajki. Rosło we mnie napięcie, byłam zła, że na mój widok wszystkie beztroskie rozmowy zgasły, byłam zła, że nie mogę żyć tak jak oni, bezpiecznie, byłam zła, że byłam przyczyną gaśnięcia uśmiechów, że na każdym kroku wszyscy traktowali mnie inaczej, że żadna część mojego życia nie jest już taka jak przedtem... I wtedy z tego obserwującego mnie z góry tłumu rówieśników wyłamał się Marcel - wyszedł, zszedł po schodach, aby zaproponować mi papierosa. Szedł z uśmiechem, normalnie - ale ja to zinterpretowałam jako szyderę (bo taką mieliśmy relację... tym czasem on był jedyną osobą, która miała jaja by traktować mnie normalnie i by zaproponować mi przyłączenie się do rówieśników - w końcu wszyscy palili). I jego gest również mnie striggerował: bo przyczyną wylewu mojej mamy było nic innego jak palenie papierosów. I wtedy na moment zwariowałam. Furia we mnie się obudziła. Wyrwałam mu gniewnie paczkę malboro, przełamałam na pół, wbiegłam na schody, wyrzuciłam do kosza rwąc znienawidzone papierosy i pobiegłam się zamknąć w kiblu, bo było mi WSTYD i byłam PEŁNA emocji tak bardzo, tak bardzo bolało, że potrzebowałam RYCZEĆ jak zwierzę. Dwie koleżanki weszły za mną do kibla. Przynajmniej dwie z nich słyszałam siedząc zamknięta w kabinie i RYCZĄC na pełne gardło. Jedna chciała się upewnić czy nie potrzebuję więcej husteczek. Druga - ta z którą byłam kiedyś najbliżej - dała mi do zrozumienia, że przesadziłam, że zachowuję się jak pojebana i że jak już wyjdę stamtąd to mogę iść na zajęcia do sali takiej i takiej, jeżeli tym razem w końcu uznam za stosowne by się pojawić na zajęciach, zamiast domagać się "specjalnego traktowania" - miała ból dupy o to, że ustawiłam sobie tak grafik z prowadzącymi ćwiczenia i wykłady, że mogłam chodzić wyjątkowo na zajęcia innych grup tylko "po to, aby zaliczyć konsultację", albo dostawałam od profesorów slajdy z wykładów tak, abym mogła w tym czasie pracować i w niektóre dni dojeżdżać do szpitala na rehablitację mamy - dziewczyny uważały, że niesprawiedliwie mam lepiej, że one są poszkodowane, a ja po prostu "unikam" wykładów. Teraz jak o tym myślę to przejmowanie się ich opinią było idiotyczne - ale przejmowałam się. Bardzo. Czułam się tak bardzo samotna. To była przez pierwszy rok studiów moja paczka, wspólne imprezy, nauka, domówki, wycieczki, lumping, kolokwia itp A potem najwięcej niechęci i niezrozumienia spotkało mnie z ich strony, to bolało... Najwięcej zrozumienia okazało mi prymuska z roku i mama dwójki dzieci - też z roku: wcześniej z nimi nie utrzymywałam kontkatu, a one dały mi swoje notatki do skserowania, nauczyły tego czego nie miałam szansy nauczyć się z wykładów, wyjaśniały, zaprosiły do siebie - przeznaczyły na to swój prywatny czas, to one do mnie podeszły z propozycją po tym, jak słyszały jak moja wówczas najbliższa kumpela, od tamtego momentu kumplująca się ze wspomnianą Marianną obrabiały mi publicznie dupę opowiadając o tym, jaka ze mnie wariatka i księżniczka, jak bardzo domagam się specjalnego traktowania. Ech... No i z tego kibla jak wyszłam po godzinie to nigdy na zajęcia nie dotarłam. Wróciłam do domu - zawstydzona, czując się poniżona, odepchnięta i wiedząc, że odpierdoliłam też grubą akcję z tymi Malboro. I jednocześnie czując nieopisany ból i żal...
A wczoraj NAGLE zalała mnie mieszanka emocji, jakieś takie zrozumienie skąd rezerwa Marianny wobec mnie i jakiś niesmak na myśl o tym, że sama ją tak serdecznie powitałam. Niezręcznie w chuuuuuuuuj. Ale czułam, że może warto będzie pogadać, ale w innych okolicznościach, tym bardziej, że z perspektywy czasu inaczej się patrzy na własne czyny z okresu początków dorosłości - wszyscy wtedy głupoty robią, sami sami poplątani we własnych uczuciach, a co dopiero odkodowywanie cudzych. [Poza tym ona może mieć namiary na Marcela - i potwierdzić mi czy typ żyje czy nie żyje; przypominam, że jak go szukałam to natknęłam się w jego rodzinnej miejscowości na nagrobek z jego nazwiskiem i imieniem, ze zgadzającym się rokiem urodzenia oraz datą śmierci sprzed kilku lat] A przede wszystkim teraz byłam w odwiedzinach u przyjaciół i na tym doświadczaniu chciałam się skupić. Poprosiłam, aby mi dała na namiary na siebie. Z rezerwą - obydwie niezręcznie, obydwie zachowując się jakbyśmy dźgały się patykami i sprawdzały czy ta druga nie pogryzie, wykonując pełne wahania ruchy dałyśmy sobie wzajemnie namiary na siebie.
I potem do końca dni miałam wątpliwości czy dobrze zrobiłam...? Czy ja serio chcę, aby ta osoba znowu miała dostęp do mojego życia?
Czułam strach.
I czułam niepokój.
Czy ta spontaniczna chwila jest warta stresu? A z drugiej strony: czy to co się we mnie teraz odzywa lękiem to faktycznie jest coś aktualnego czy coś w przeszłości? Coś (ktoś? Jakaś dawna wersja mnie?) nauczona liczyć się ze zdaniem koleżanek z grupy? Ktoś bardzo samotny i przestraszony, a zarazem spragniony wsparcia, zrozumienia i miłości? Tyle, że ja, ta ja-z-teraz mam i wsparcie, i zrozumienie, i miłość. A blisko mam fantastycznych ludzi z którymi przyjaźń pielęgnuję od dekad.
No nie wiem... wciąż o tym myślę.
Czuję bardzo dużo sprzecznych uczuć, które najłatwiej zebrać pod etykietą: niepokój i wątpliwości.
Nie napisałam do niej.
A ona nie napisała do mnie.
Jedynie przyjęła mnie do znajomych.
Ot - i tyle.
A to dla mnie i tak za dużo...
Odnośnie przyjaciół: tęskniłam.
Było cudownie. Bardzo tęskniłam. Wybraliśmy się na piknik, przygotowaliśmy z O. jedzonko, oni też. Ja upiekłam piernik i ciasto dyniowe (wyszedł zakalec, więc ogłosiliśmy je mianem "dałni" jak "browny", ale jak zakalec z dyni - "downy" xD), mój chłopak upiekł przeeeeepyszną focaccię z oliwkami, do tego ajwar, banany, winogrona, a O. zrobił jeszcze koreczki (też wchodziły super z ajwarem). Moi przyjaciele przynieśli piwo i sałatkę. Leżeliśmy w parku na kocyku, pod łagodnym słońcem i słuchaliśmy o ich przygodach.
Było sympatycznie. Kumpela zmienia pracę po 13 latach - nie szukała pracy, ale praca szukała jej i to już w kolejnym miejscu. Dużo emocji, dużo rozkmin. Wspieram i zazdroszczę (to inna branża niż moja, nie czuję zawiści, ale w obecnym miejscu w życiu trudno mi się słucha o sukcesach aplikacyjnych osób, które czynnie nie aplikowały nigdzie, po które praca zgłosiła się sama). Kumpel natomiast był milczący i pełen rezerwy, bo pierwszy raz poznawał nową osobę, on tak ma. O. natomiast prędziutko wszedł w sympatyczną rozmowę - jak zeszło na samochody to chłopaki o niczym innym mogliby nie mówić. A potem jak w końcu mógł się podzielić swoimi niedawnymi osiągnieciami sportowymi to snuł opowieść tak, że mi się klatki epickiego filmu układały przed oczami xD Fascynująco i elektryzująco! Po prostu aż żałowałam, że mnie tam nie było! Spełniają się ludzie nasi szczęśliwi. <3
Przyjaciele śmiali się trochę początkowo, że przyjechałam z "dzieckiem" - bo WIDAĆ różnicę wieku między nami, ale potem mi napisali, że strasznie fajny ten mój chłopak, faktycznie bardzo ogarnięty i mentalnie w ogóle nie czuć różnicy między nami. Że sympatyczny typ.
Weszliśmy na temat polityki, trudnych startów i łatwych startów w dorosłe życie, o pracy, ustroju, emigracji, imigracji, zakupie nieruchomości, ziemi, o tym jak ciężko z mieszkaniami, jak się nie wjebać w olbrzymi kredyt itp. No, dołująca dla mnie rozmowa.
Trochę mniej dołująca, a bardziej taka skłaniająca do rozkmin była ta dotycząca ich przebojów z teściami - rodzce ziomka to trudne ludzie, a on ma schemat działania, który go samego obdziera ze sprawczości. Oczywiście on tego nie widzi, a nie moją rolą jest go terapeutyzować. Jest całkiem otwarty w mówieniu o tym, że wiele dawnych nawyków zmienił i dopiero teraz widzi je jako krzywdzące, ALE nadal jest uwikłany w kontakty rodzinne i nadal bywa ciężko. Początkowo też chciałam im opowiedzieć jak to jest u mnie, oni też pytali o rodziców O. i ich reakcję na naszą różnicę wieku. Ale chyba ich zaskoczyłam? To znaczy chyba oczekiwali sensacyjnej opowieści jak ich własna, a obecnie nie mam ani weny na sensacyjne opowiadanie, ani siły czy energii w sobie na to (jestem tak energiczna jak flaki z olejem, bleh, nie mam siłt) ani nie czuję, że mogłabym w tym momencie powiedzieć coś bulwersujacego na temat zachowania moich teściów lub moich rodziców, a przynajmniej nie w kontekście analogicznym do ich problemów: póki co nikt nie próbuje przekraczać granicy naszego związku. A przynajmniej nie mogłam sobie przypomnieć nic poza tym, że mama O. też - jak mama ziomka - bardzo przeżywa, że dzieci wyfruwają z gniazda i układa się na nowo z nowym etapem w jaki wchodzi jej życie: dom bez dzieci, pół wieku na karku, więcej czasu z partnerem, dbanie o zdrowie. Nawet w tej sprawie do mnie zadzwoniła, aby się wygadać - czym zaskoczyła syna ogromnie, bo jego mama prawie NIGDY i z NIKIM nie mówi o emocjach jakie przeżywa, wszystko kisi w sobie. Gdy ja zaczęłam, a O. uzupełnił tę opowieść to moi przyjaciele patrzyli na nas ja na kosmistów. W sumie nie wiem czy chodzi o kontrast "to takie relacje mieć się da?" - No póki co się daję. Czy może zakładając, że nie mówię otwarcie? Nie wiem. Wyznałam im, że jestem od kwietna jakoś świadoma, że nie łapię balansu między spotkaniami z jego rodziną, swoją rodziną, z jego przyjaciółmi, moimi przyjaciółmi, czasem każdego dla siebie, czasem na rozwój, na ćwiczenia, na pracę - że wszystkiego zrobiło się za dużo w stosunku do czasu jaki mogę na to przeznaczyć i się w tym gubię. Myślę, że albo tłumaczyłam to zbyt niejasno, albo tak flegmatycznie, że nie oddałam wcale poziomu poczucia tracenia sterów z rąk. Pytali mnie co z rodziną O. jest problemem - wyznałam, że są zbyt INTENSYWNI. Sympatyczni, serdeczni, chcący być razem, ale szanujący zarysowane granice, ale głównie INTENSYWNI. Za intensywni, jak na moje standardy, wciąż się docieramy. I tu temat umarł... A już zupełnie nie było komentarza, gdy DOKŁADNIE w tym momencie mój telefon zawibrował: okazało się, że mama O. życzyła nam udanego dnia i przesyłała zdjęcia: byli z mężem na 50-tych urodzinach przyjaciółki, której zmontowała na szybciutko tort-kanapkę (olbrzymi tort w kształcie kanapki, z chleba tostowego i maaaaaaasy świeżych warzyw w środku, ozdobiony na wierzchu obrazkiem kwiatów z mozajki z pomidorków koktajlowych, kolorowej papryczki, kapek majonezu, pietruszki i szczypiorku - no uśmiech sam na buzi rośnie, jaka to kreatywna babeczka! ) :D Moje ziomeczki to przyjęli z takim "o wow, masz bardzo ciekawą mamę" - i tyle. Jakby nie do końca zdecydowali czy takie smsy to dobrze czy źle... Może powinnam była to poprzeć przykładem? Nie wiem. Bardziej się czułam na słuchanie wczoraj, niż mówienie. Jestem przebodźcowana i łatwo tracę energię.
Koniec końców pod wieczór - przyjaciele i O. niezależnie od siebie wyznali mi odpowiednio: w treści smsów po pożegnaniu i podczas drogi powrotnej do domu, że w tym towarzystwie i w taki sposób odprężyli się tak bardzo, tak wypoczęli, zrelaksowali się, wychillowali i dali odpocząć bolącym plecom, że po prostu czują wdzięczność, serdeczność, spokój. Że bardzo miło w tym naszym towarzystwie się spotykać, że jest bezpiecznie, dobrze, serdecznie i jest akceptacja. Że trzeba powtórzyć. Fajnie. Naprawdę fajne popołudnie.
... ja cieszę się, że ich odwiedziłam, bo tęskniłam. Od 2 lat się nie widzieliśmy. Ale nie wypoczęłam. ZNOWU zapomniałam, że mam szybciej wyczerpującą się baterię socjalną i zwyczajnie od pewnego czasu byłam bardziej milcząca, uciekająca w siebie, nieobecna duchem, chociaż obecna ciałem - być może dzięki temu byłam lepszą słuchaczką, ale niczego tak nie pragnęłam, jak zapaść się w jakimś ekwiwalencie "pokoju ciszy": naprawdę doceniłam leżenie na trawie i słuchanie fantastycznie snutych opowieści.
WAŻNE:
Rano pojechaliśmy jeszcze zawieźć naszą sunię do mamy na psiakajki (przyjaciele mają psiaka, który nie lubi gości na 4 łapkach). Mama szczęśliwa. Kupiła niuni zabawkę, którą niunia już porwała tego samego dnia xD. Zostawiliśmy mamie słoiczek ajwaru i jedną rynienkę piernika - zrobiłam dwa rodzaje: klasyczny z orzechami i kakao oraz nieklasyczny, z różowym barwnikiem, z duuuuuużą ilością żurawiny, płatkami kokosowymi i migdałami. A stamtąd pojechaliśmy odwiedzić SIOSTRZEŃCA!
Mój chłopak ma mieszane uczucia i nie rozumie (i obawia się trochę) moich reakcji i rozkmin jakie we mnie budzi temat i widok siostrzeńca. W ogóle fakt, że młody istnieje. Bo jak na kobietę, która wchodziła w ten związek z postanowieniem "nie chcę mieć dzieci" mam totalnie hopla na punkcie młodego. Wyjaśniałam mu, że nie ogarniam JAK moja siostra, jak osoba, która WSPÓŁISTNIEJE w mojej jaśni zarówno jako wredna kobieta w wieku 30 lat, jako zapłakany w przedszolu maluszek w wieku lat 3, jako nastoletnia tancerka itp, itd - tak dużo życia, tak dużo uczuć, tak wiele barw, niuansów, tak wiele DNA wspólnego życia, dorastania, komfliktów, potrzeb, żali, ran, miłości - to wszystko co tworzy wyjątkową osobę "MOJĄ SIOSTRĘ" było w stanie wraz z jej mężem stworzyć, a potem wydać na świat nowego człowieka. To jest dla mnie TAK MAGICZNE! O ile koncepcja rozmnażania, biologii jest dla mnie naturalna, oczywista itp o tyle połączenie tego z tym, że MOJA SIOSTRA w 9 miesięcy upichciła W SOBIE nowego człowieka to dla mnie jak BIG BANG! Nie ogarniam!
Przed drzwiami czekał na nasz Szwagier z pieskiem - kochana moja włochatka się z nami wytulała. Plan był taki, że ma się wyskakać i wyszczekać na dworze by młodego nie budzić, ale ledwo weszliśmy do domu to pobiegła do łóżeczka młodszego braciszka (cudzkiego), usiedła obok, odchyliła łepek i zawyła jak wilk xD. Taka dumna starsza, futerkowa siostrzyczka! :D Siostra na nią fuknęła, ale koniec - Króliczek się obudził! :P
I wtedy dostałam go na rączki! <3 (a Lusia została wygnana do ogrodu, skąd poszczekiwała z pretensją xP)
Pierwszy raz trzymałam go i z nim podskakiwałam! :D
Potem siostra i Szwagier demonstrowali nam karmienie i to jak świetnie radzą sobie z zaleceniami specjalistki od laktacji - jak niuniuś pięknie je. Chwalili chłopczyka, że taki dzielny jest, że tak mu trudno ssać, a mimo to próbuje. I z pobłażliwością opowiadali nam o tym, jaki niuniuś jest niecierpliwy. Kochają tego maluszka i mają sami w sobie masę cierpliwości wobec jego trudności. Wyczekany, wychuchany. Jak pączek w maśle będzie miał <3.
No i króliś-szumiś już jest pobrudzony czymś. Podobno ratuje dupę na spacerach i nocą, bez niego ani rusz. Najważniejsza zabawka. :D Straaaaaaasznie mnie to cieszy. <3
Dla siostry przyzieżliśmy taki sam zestaw piernikowy jak dla mamy: czyli rynienka z piernikiem pół na pół: klasyczny i z żurawiną, oraz tartę dyniową na kruchym spodzie, a O. przywiózł im też większy kawałek focacci i ajwar (moi rodzice też dostali). Znowu nam jęczeli, że przywozimy im tak dobre jedzenie, że możemy wpadać częściej. Miło mi.
Potem sis karmiła i wyznała, że chciałaby aby wpadała częściej, że liczyła, że zostaniemy znacznie dłużej. Że powinnam była zobaczyć karmienie, że liczyła, że młodemu się odbije i po tym zobaczę jaki z niego słodki niuniuś - jak jest najedzony, ale jeszcze nie senny, to już uśmiecha się, wyciąga łapki. Że to najlepszy czas.
Ech.
No i ręce mi opadają, bo spędziliśmy u nich 1h. Nie pogadaliśmy długo, bo spora część z tego czasu sis i Szwagier ogarniali płaczącego maluszka. Ale my też mamy limity... Ech... A do tego siostra przecież ostatnio umówiła się ze mną tak, że prawie godzinę siedziałam z psem w ich sypialni, gdy była u nich jakaś spóźniona położna... no... Mój czas też jest ważny. Z drugiej strony narzekała przez tel na rodzinę Szwagra, którzy mieli kilka tygodni przyjechać w odwiedziny by zobaczyć dzidziusia "tylko na chwilę", a byli u nich bite 5h, przez to zarówno oni i młody ominęli drzemki... Myślałam, że 1h czasu na odwiedziny to spoko, tak zrozumiałam, tak założyłam. Na to karmiąca siostra fuknęła "Villuś, nie, możesz wpaść na dłużej, po prostu oni przesadzili. Teraz ty nie przesadzaj. Wpadaj na dłużej niż na chwilę!" Ech... No nie dogodzisz.... i dopiero po tej wizycie pojechaliśmy do moich znajomych na piknik...
O Oppenheimerze wcale nie myślałam (teraz spojrzałam o czym ostatnio pisałam - nope, więcej przemyśleń nie mam, film fajny, rozrywkowy, mojego życia nie zmienił, do refleksji większych nie nakłonił - albo po prostu nie mam na to przestrzeni).
5 notes · View notes
astroczad · 3 days ago
Text
Znaczenia domów. 1. dom: głowa/twarz/ciało fizyczne, oczy i uśmiech. Nasza tożsamość. Inni nas postrzegają. Nasze narodziny. Znaki wrodzone/pieprzyki i blizny. Charakter. Perspektywa/wygląd. Początki. Ego. 2. dom: gardło/szyja/głos. Zasoby i wartości osobiste. Posiadłości fizyczne. Samoocena. Pieniądze/dochód. Bezpieczeństwo. Kultywowanie. Substancja. 3. dom: ramiona/barki i dłonie. Styl komunikacji. Szkoła podstawowa. Czytanie/pisanie. Intelekt. Rodzeństwo i kuzyni. Bezpośrednie społeczności. Transport. 4. dom: klatka piersiowa/piersi/brzuch. Rodzina/przodkowie. Korzenie/tradycje. Życie prywatne. Dom. Domowość. Matka/opiekunka. Fundamenty. Dziedzictwo. Komfort/relaks. 5. dom: serce/kręgosłup/splot słoneczny. Przyjemność. Kreatywność. Romans. Dzieci/pierworodne dziecko. Samoekspresja. Humor. Wypoczynek/rozrywka. 6. Dom: Układ pokarmowy/jelita: Opieka zdrowotna/dobre samopoczucie. Codzienne czynności. Znani wrogowie. Zatrudnienie/umiejętności. Współpracownicy. Spójność. Siła/odwaga. 7. Dom: Układ moczowy/nerki/pęcherz moczowy. Relacje 1 na 1. Partnerzy biznesowi. Partnerzy małżeńscy. Umowy/zobowiązania. Kompromis. Ludzie/rzeczy, które przyciągamy i do których jesteśmy przyciągani. 8. Dom: Układ rozrodczy/narządy płciowe/odbyt. Sekrety/kłamstwa. Śmierć. Osąd. Transformacja. Długi/podatki. Wspólne zasoby. Świadome lęki. Instynkty/intuicja. Okultyzm. 9. Dom: Biodra/uda/wątroba. Ideologia/filozofia. Dalekie podróże. Ekspansja/eksploracja. Wiedza. Duchowość. Sprawy zagraniczne. Systemy wierzeń. Kultura. 10. Dom: Kości/szkielet/zęby/skóra. Reputacja. Wizerunek publiczny. Zawód. Skupienie/ambicja/motywacja. Ja zawodowe. Rząd. Autorytet. Postać ojca. 11. dom: układ krążenia/żyły/łydki/kostki. Wysiłki grupowe/dobroczynność. Przyjaźń. Prezenty/pomoc od innych. Innowacja. Technologia. Praca socjalna. Tęsknota. Znajomi. 12. dom: stopy/węzły chłonne. Instytucje. Nieświadomość. Koszmary/sny. Zdolności psychiczne. Karma. Samounicestwienie. Lęki. Prywatność/schronienie. Pokój. Wybaczenie
House Significations
1st House: Head/ face/ physical body, eyes and smile. Our identity. Others perception of us. Our birth. Birth marks/ moles and scars. Character. Perspective/ outlook. Beginnings. Ego
2nd House: Throat/ neck/ voice. Resources and personal values. Physical possessions. Self-esteem. Money/ income. Security. Cultivation. Substance
3rd House: Arms/ shoulders and hands. Communication style. Primary school. Reading/ writing. Intellect. Siblings and cousins. Immediate communities. Transportation
4th House: Chest/ breasts/ stomach. Family/ ancestors. Roots/ traditions. Private life. Home. Domesticity. Mother/ care taker. Foundations. Heritage. Comfort/ relaxation
5th House: Heart/ Spine/ Solar Plexus. Pleasure. Creativity. Romance. Children/ first born child. Self-expression. Humor. Leisure/ entertainment
6th House: Digestive system/ intestines: Healthcare/ wellness. Daily routines. Known enemies. Employment/ skills. Coworkers. Consistency. Strength/ courage
7th House: Urinary tract/ kidneys/ bladder. 1-on-1 relationships. Business partners. Marriage partners. Contracts/ commitments. Compromise. People/ things we attract and are attracted to
8th House: Reproductive system/ genitals/ anus. Secrets/ lies. Death. Judgement. Transformation. Debts/ taxes. Shared resources. Conscious fears. Instincts/ intuition. Occultism
9th House: Hips/ thighs/ liver. Ideology/ philosophy. Long distance travels. Expansion/ exploration. Knowledge. Spirituality. Foreign affairs. Belief systems. Culture
10th House: Bones/ skeleton/ teeth/ skin. Reputation. Public image. Occupation. Focus/ ambition/ motivation. Professional self. Government. Authority. Father figure
11th House: Circulatory system/ veins/ calves/ ankles. Group efforts/ charity. Friendship. Gifts/ help from others. Innovation. Technology. Social work. Wistfulness. Acquaintances
12th House: Feet/ lymph nodes. Institutions. Unconsciousness. Nightmares/ dreams. Psychic abilities. Karma. Self-undoing. Fears. Privacy/ refuge. Peace. Forgiveness
3K notes · View notes
turystycznyninja · 5 hours ago
Text
Oman - miejsce na niezapomniany urlop w marcu Oman w pierwszym tyg. marca / unsplash.com / Shefaali rafeeq Masz wolne od pracy, a Ty nie wiesz dokąd wyjechać? My natomiast wiemy! Perfekcyjnym pomysłem w najbliższym miesiącu będzie Oman. W trakcie wakacji w Omanie zaskoczymy się nie tylko doskonałymi warunkami atmosferycznymi. Więc co czym warto się jeszcze zająć? Zwiedzać!. Szczególnie polecane miejsca, które warto jest zobaczyć to np.: Dżabal Szams, Kahf al-Huta jak również Bimmah Sinkhole. Najlepszy urlop Oman last minute bez dokładnego poznania destynacji, do której udało nam się przybyć mogą pozostawić pewien niedosyt. Jednak zwiedzanie nie jest rozrywką dla wszystkich. Zdajemy sobie sprawę, że sporo podróżników wylatuje na wakacje wyłącznie w celach relaksacyjnych, a w tym przypadku pogoda Oman będzie bardzo dobra do pluskania się w basenie hotelowym. Słupki na termometrze w Omanie w pierwszym tygodniu marca pokażą nam doskonałe 26 ° C. To zapewnia, że jakiekolwiek swetry czy bluzy powinniśmy pozostawić w Polsce. Pamiętaj jednak, że niezbędne będą stroje kąpielowe, ponieważ w marcu w Omanie temperatura wody wyniesie aż 24 stopni, a w dzień będziemy mieli do wykorzystania aż 12 godzin pełnych słońca i szansę opadów na poziomie w granicach 3 procent. Uważasz, że można wymarzyć sobie lokalizację z lepszymi warunkami na wyjazd?. Wyjątkowe miejsce na wypoczynek - Panama Panama w pierwszym tyg. marca / unsplash.com / Aljoscha Laschgari Próbując odnaleźć destynację z pogodą, która pozwoli Ci na relaksujący, niezapomniany wypoczynek, rozważ oferty do Panamy. Istnieje kilka powodód, które przyczyniły się do tego, że destynacja ta jest umieszczona na kolejnym miejscu w rankingu portalu Turystyczny Ninja, jaki nawiązuje do doskonałych miejsc na wylot w tym miesiącu. O tym, że jest to kierunek doskonały świadczą głównie pozyskane przez nas analizy pogodowe, które według naszych informacji powinny w marcu osiągać w marcu wartości: temp. w trakcie dnia - 28 stopni Celsjusza, temperatura wody - 26 stopni, szansa na to, że podczas naszych wakacji będzie padał deszcz - 10%. Aby odnaleźć najbardziej popularne Panama last minute oraz Panama all inclusive można skorzystać z Turystycznego Ninja, w którym stale aktualizujemy zaawansowane listingi dla wielu lokalizacji. Należy też wspomnieć, że Panama to miejsce, w którym wolny czas możemy spędzać nie tylko przy basenie, ale również na aktywnym wypoczynku. Pośród szczególnie rekomendowanych atrakcji znajdziemy np.: Parque Nacional Soberanía jak również Escudo de Veraguas. Inne kierunki, jakie warto rozważyć w pierwszym tygodniu marca Poza destynacjami, o jakich udało nam się wspomnieć powyżej, jest jeszcze kilka kolejnych, w których słupki termometrów będą wskazywały znakomitą wysokość temperatury. Dane atmosferyczne dla następnych miejsc możesz znaleźć na końcu tego wpisu. Wymienione przez nasz serwis kierunki mogą pomóc Ci podczas wybierania kierunku na perfekcyjne wakacje w marcu w słonecznych krajach.
0 notes