#wycieczka życia
Explore tagged Tumblr posts
Text
#kocham cię#zakochana#moje uczucia#kocham go#szczęśliwa miłość#jestem szczęśliwa#razem#szczęście#kochanie#moje szczęście#wycieczka życia#łzy w oczach#twoje oczy
2 notes
·
View notes
Text
biedronka reklamuje się w czechach zachęcając do pojechania godzinę w jedną stronę by zrobić u nich zakupy ; ; ;
#śmieję się ale żeby nie było ja wielokrotnie machałam tą trasę w drugą stronę żeby zrobić zakupy w libercu (skąd jest to zdjęcie)#no ale. ja na moich zakupach wychodzę lepiej niż wycieczka do BIEDRONKI#nie wierzę że dwie godziny z życia i 80 przejechanych kilometrów może być mniej warte niż oszczędności finansowe jakie się osiąga#paliwo jest drogie?????
36 notes
·
View notes
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 9 (28.05.2024)
-> Niedzielna wycieczka - złapany MAN NG313 #3322 i więcej!
Na początku maja, jak co roku, startuje sezon turystyczny. Wiele zabytkowych pojazdów budzi się z letargu i wyrusza na podbój swych ojczystych tras by przyciągnąć miłośników starszego taboru, a także potencjalnych zwiedzających. Za szczegółową atrakcję w moim mieście uchodzą linie 36 oraz 100, uruchamiane w każdy weekend na przestrzeni pięciu miesięcy, aż do września. Do grona pasażerów tymi znanymi liniami niedawno zaliczyłem także samego siebie. Oto moja relacja z pierwszej w tym roku wyprawy na "trzydziestce szóstce" i "setce".
19 maja 2024. Zapragnąłem w coś sobie pograć, obejrzeć ciekawą produkcję czy cokolwiek innego, żeby zapełnić wolny czas. Nie posiadałem jednak chwilowo dostępu do komputera i pół dnia przeleżałem w łóżku z telefonem w dłoniach. Nie miałem prawie żadnego pomysłu jak spędzić ten dzień, ale myślałem sporo o linii autobusowej 100, na której bardzo chciałem spotkać MAN'a NG313 #3322. Egzemplarz ten, z tego co przeglądałem, podobno wyjechał znowuż na "setkę", jak się okazało, w drugi weekend z rzędu i początkowo nie chciało mi się w to wierzyć by ten sam autobus gościł na linii drugi raz z rzędu - z tego co mi się bowiem wydawało, co każdy weekend wyjeżdża z reguły co innego i pojawiający się ten sam tabor co z ubiegłego weekendu zdarza się bardzo rzadko. Postanowiłem wyjść na miasto i przekonać się, jaka jest prawda. Ledwo wyrobiłem się na przystanek skąd miał odjechać wóz, a okazało się, że #3322 naprawdę kursował! Nie ukrywam, że cieszyłem się z tego powodu, tym bardziej, że w poprzedni miniony weekend nie miałem zupełnie możliwości przejechania się nim ze względu na całodzienne i wyczerpujące plany filmowe, na których musiałem uczestniczyć, jednak za drugim razem nic nie stało już na przeszkodzie by udać się w podróż. Lekko zdyszany, ale szczęśliwy, wsiadłem do upragnionego przegubowca, zająłem miejsce siedzące tuż za trzecią parą drzwi i wkrótce czekało mnie już tylko najlepsze - słuchanie jak kierowca wrzuca kolejne biegi, rozpędza się do coraz większych prędkości i hamuje. Moje uszy, delektując się dźwiękami wspomnianego wozu, ucieszyły się na tyle, że w trakcie jazdy kilkukrotnie zbierało mi się na płacz... Niby zwyczajny, normalny dwudziestodwuletni wóz, a jednak przejażdżka nim bardzo mnie satysfakcjonowała i tak naprawdę nie żałowałem ani jednej sekundy tam spędzonej. Swojej wyprawy nie chciałem jednak kończyć na linii 100 i po tym gdy wysiadłem z osiemnastometrowego pomieszczenia na kółkach, ażeby dostarczyć sobie jeszcze więcej wrażeń z tego fajnie rozwijającego się niedzielnego popołudnia, przerzuciłem się na linię tramwajową 36. O ile wybór spośród zabytkowych autobusów okazał się bardzo ubogi (kursowały tylko dwie różne sztuki), to linia 36 oferowała już znacznie bogatszy wybór spośród aż czterech szynowych wozów. Mimo zatem dwukrotnie większych możliwości w przeciwieństwie do linii 100, zapolowałem tylko na jeden tramwaj, a wybrańcem okazał się widoczny na zdjęciu Konstal 13N o nr taborowym 407, który niezaprzeczalnie kojarzy mi się z pięknymi, beztroskimi czasami dzieciństwa. Czasami takimi, w których spotkanie takiej oto słynnej "parówki" czy też "stopiątki" (Konstala 105Na) było absolutną normą. Wkrótce wszystkie zabytki z tego dnia zameldowały się w swoich domach (zajezdniach), a ponieważ nie chciałem jeszcze kończyć wyprawy, próbowałem jeszcze przez kolejne ok. dwie godziny złapać coś ciekawego ze współczesnego taboru, choć niestety nie było mi już dane przejechać się czymś nadzwyczajnym spośród setek nowoczesnych Swingów, Hyundai'ów i nie tylko.
Czy wyprawa mi się podobała? Jasne! Przyznaję, że pojawienie się na mieście jednego z moich ulubionych pojazdów było jednym z niewielu powodów, dla których zdecydowałem się wyjść z domu. W innym przypadku zapewne leżałbym nadal w łóżku i możliwe, że nie wstałbym z niego. Mam nadzieję złapać #3322 jeszcze wiele razy, a może na linię 100 wyjedzie drugi z moich ulubieńców - Jelcz Mastero #4942? Na pewno skorzystałbym z okazji! Ogólnie przejażdżki komunikacją miejską i dźwięki przemieszczających się wozów często mnie rozluźniają i pozwalają mi choć chwilowo się odprężyć i cieszyć się z życia.
#z życia wzięte#kartka z pamiętnika#mój pamiętnik#mój tekst#moje życie#moje myśli#retro#historia#nostalgia#moje przemyślenia#samotne życie#samotność#chcę być szczęśliwy#introwertyk#myśli#brak motywacji#chęć#brak miłości#brak sił#przeszłość#uśmiech przez łzy#życie#czas#cytaty#autobus#tramwaje#tęsknota#transport#czas wolny#emocje
7 notes
·
View notes
Text
14.01.2024
Spacer po rynku jest bardzo multisensoryczny niż wystawa multisensoryczna Van Gogha.
Myśląc o tym od września poszliśmy na wystawę Van Gogha na MTP. Bardzo wiele osób polecało, łącznie ze znajomymi. Bardzo się zawiedliśmy. "Multisensoryczna wystawa". Nazwa wskazuje włączenie wielu zmysłów. A co było? Ze 12 obrazów, bardzo pobieżna, skrócona historia życia, sala z 3 ekranami, gdzie wyświetlane były obrazy, czytane 3 fragmenty listów do brata. Tyle.
Multisensoryczna oznacza wielozmysłowa, pobudza wiele zmysłów. A to? To było zwykłe. Klasycznie, wzrok, odrobinę słuch. Nie angażuje człowieka.
Poszliśmy zobaczyć piękny rynek, bo jest. Chociaż tak bym tego nie określiła. Raczej jest większość płyty głównej. Na środku wykopki, ulice wokół rynku też nie zrobione. Z ciekawostek mamy na płycie rynku 3 kluby go-go.
Ta wycieczka była multisensoryczna: mogłam poczuć pod stopami nowy bruk, obejrzeć go, posłuchać jak obcasy odbijają się od niego, dotknąć, powąchać. Każdy mój zmysł mógł brać udział w tej wspaniałej przygodzie.
4 notes
·
View notes
Text
Przymiarki do przeprowadzki
Czas na czarno-biały wpis bez zdjęć, żeby nie cukrować za bardzo. Wspaniałe krajobrazy to jedno, a drugie to szara codzienność wypełniająca większość czasu. Wtedy powracają pytania, czy to wszystko ma sens i czy da się tu utrzymać życie na poziomie, powiedzmy, nie urągajacym godności.
Ostatnio załatwiałem prąd i internet do mieszkania. Chyba mi się udało, tzn. w niedzielę, jak będę pobierał klucze, mam zadzwonić pod jakiś numer 0800... i jak się dodzwonię, to mi włączą zdalnie. Wczoraj próbowałem się wbić na infolinię tego dostawcy, czas oczekiwania 2 godz. Udało się dzisiaj o 7 rano.
Jak dobrze pójdzie, to będę miał co podłączyć do tego prądu - lodówkę i pralkę może mi sie uda załatwić. Jak nie, to jakiś czas będę jadł kanapki.
Stół też by się przydał. Łóżka. Potem jakoś przewieźć te graty. Z tym największy problem. Czemu te Kiwusy muszą targać klamoty ze sobą, nie narobili jeszcze tyle mebli, pralek i lodówek, żeby powstawiać do tych swoich wilgotnych, zimnych chałupek? Wojny nie mieli przecież, Niemiec nie zbombardował, Rusek nie ukradł!
Nie wiem w sumie, co mnie bardziej drażni - to, że muszę załatwiać podstawowe rzeczy do życia, czy to, że z każdym nowym nabytkiem kotwica zagłębia się bardziej. I gdzieś tam rodzi się myśl, że to nie jest taka tylko długa wycieczka, jak się z poczatku zdawało, tylko początek czegoś większego, nieznanego.
Sam chciałem, nikt mi nie kazał.
I znowu, k..., piszę bloga zamiast się zająć czymś pożytecznym. Prokrastynacja do kwadratu.
2 notes
·
View notes
Text
Już jutro zaczynają się 13. Targi Książki Regionalnej Silesiana. To najlepsze miejsce, gdzie można poznać dorobek wydawniczy Dolnego Śląska, szczególnie publikacje wydawanych przez małe, mniej znane wydawnictwa. Można też spotkać autorów wielu z nich.
Oferta książek na targach jest bardzo różnorodna. Są publikacje związane ze wszystkimi aspektami życia na Dolnym Śląsku: od przewodników, poprzez kulturę, gospodarkę, aż po beletrystykę. Jest też sporo imprez dodatkowych, na które obowiązuje wstęp wolny. Oto część z nich.
16 maja (czwartek), godz. 11.30 – KL Gross-Rosen – historia wrocławskich podobozów – prelekcja multimedialna kustosza z Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy.
godz. 18.00 – Filmowy Wrocław – prelekcja połączona z premierą przewodnika „Filmowy Wrocław. Rynek i jego okolice" autorstwa Małgorzaty Urlich-Kornackiej i Bogdana Bernackiego – przewodników miejskich.
17 maja (piątek), godz. 17.30 – Filmowy Wrocław – Rynek i jego okolice – wycieczka z przewodnikami miejskimi i autorami książek o tematyce regionalnej: Małgorzatą Urlich-Kornacką i Bogdanem Bernackim .
godz. 18.00 – Tajemnica zamkowej biblioteki w Zamku Książ – prelekcja pracownika Zamku Książ w Wałbrzychu.
18 maja (sobota), godz. 10.00 – Osobliwa rodzina Sobiescy – spotkanie z regionalistą, dziennikarzem, autorem książek o Dolnym Śląsku – Markiem Perzyńskim.
godz. 11.00 – O czym szumią drzewa? Drzewa w mitach i legendach, przysłowiach i wierzeniach ludowych – spacer rodzinny z Martą Miniewicz, autorką książek dla dzieci oraz przewodników po Dolnym Śląsku, przewodniczką dolnośląską oraz członkinią Stowarzyszenia TuiTam we Wrocławiu. Zbiórka przy wejściu do Parku Staromiejskiego, przy Teatrze Lalek.
godz. 12.00 – Spotkanie z Karoliną Kubilus - autorką książek dla dzieci, m.in. „Miki Klapnięte Uszko" oraz „Timo, gdzie jesteś?" dla dzieci w wieku 6-10 lat.
godz. 13.00 – Spotkanie autorskie z Jackiem Bierutem – wrocławskim poetą i wydawcą.
godz. 15.00 – Elementy grozy w literaturze Dolnego Śląska – spotkanie z pisarką dolnośląską Nadią Szagdaj, autorką wielu książek z gatunku kryminału i grozy.
godz. 17.00 – Sprzymierzeniec – czyli dokąd zmierza ludzkość – spotkanie autorskie z Bartoszem Rdułtowskim i promocja książki „Sprzymierzeniec”.
19 maja (niedziela), godz. 10.00 – Znałem tu wiele miejsc i wielu ludzi – wycieczka śladami Marka Hłaski po Wrocławiu. Prowadzą dr Kamila Sowińska oraz Małgorzata Urlich-Kornacka –przewodniczka miejska, autorka książek o Wrocławiu. Zbiórka przed Dolnośląską Biblioteką Publiczną.
Stoiska z książkami będą znajdowały się w namiocie ustawionym na placu Solnym, który od 16 do 19 maja będzie otwarty od 10:00 do 19:00. Spotkania autorskie, ogłoszenia wyników konkursów, wystawy, warsztaty i prelekcje będą odbywały się w Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej (Rynek 58).
Na podstawie informacji prasowej Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej im. Tadeusza Mikulskiego we Wrocławiu.
0 notes
Text
Teraz zaczyna się wycieczka po ważnych, ale nie tak ważnych jak główna trójka, bohaterów. Czy robię to dlatego, że nie wiem jakie cytaty wybrać? Może. Czy robię to dlatego, że czuję się przytłoczona, że zmieniam koniec książki i jestem niepewna czy się spodoba? Jest taka szansa. Czy robię to dlatego, że próbuję nie myśleć o tym, że jestem w pracy i nie mam zbytnio możliwości pisać dalej bo ciągle ktoś coś chce? Tak, oj bardzo tak.
Jeśli ktoś zapamiętał naziwsko głównej bohaterki (co oczywiście nie jest konieczne, ale uważam, że nazwiska sprawiają, że postaci są bardziej realne) to już dostrzega powiązanie. Arina Vero to mama Lorety. Wychowywała ją bez ojca, ponieważ typ ulotnił się z jej życia jeszcze zanim dowiedział się o ciąży.
Istotnym na tym zdjęciu jest zarówno tytuł, jak i zdjęcie, żeby dowiedzieć się czegoś o Arinie. Nie będzie to coś groundbreaking dla historii... Ale posłuży za istotny przykład tego, jak kraj zmienił się na przestrzeni lat po niefortunnych atakach. Więcej nie powiem 🤭
I tak, wiem że użyłam utworu nie tego samego wykonania co na zdjęciu, ale tam jest tego tyle, że trochę się podsyłam czy w ogóle jest ta wersja (tak jak nie było piosenki Memfisa :/). Ale generalnie wychodzi ja to samo więc bym powiedziała, że nie ma tragedii 👍
0 notes
Text
Wyrusz w podróż do Holandii autobusem!
Czy kiedykolwiek marzyłeś o wycieczce do Holandii? Cóż, teraz masz szansę, a czy jest lepszy sposób na zwiedzanie tego pięknego kraju niż autobusem! Holandia to kraj znany z malowniczych krajobrazów, oszałamiających pól tulipanów i uroczych wiatraków. A dzięki wygodnej wycieczce autobusowej możesz usiąść, zrelaksować się i cieszyć się wszystkim, co ma do zaoferowania to niesamowite miejsce. Wskocz więc na pokład autobusu Holandii i przygotuj się na przygodę życia!
Jedną z najlepszych rzeczy w podróżowaniu autobusem w Holandii jest wygoda, jaką oferuje. Dzięki dobrze połączonej sieci dróg i autostrad można łatwo dotrzeć do wszystkich głównych miast i miasteczek w kraju. Niezależnie od tego, czy chcesz odwiedzić tętniącą życiem stolicę Amsterdamu, czy też zwiedzić urocze domy nad kanałami w Delft, holenderski autobus zabierze Cię tam wygodnie i stylowo. Nie musisz martwić się o poruszanie się po nieznanych ulicach lub znalezienie parkingu; autobus wysadzi Cię bezpośrednio w miejscu docelowym, pozwalając Ci w pełni wykorzystać czas na odkrywanie tego czarującego kraju.
Kolejną zaletą podróżowania autobusem po Holandii jest możliwość zobaczenia kraju z wyjątkowej perspektywy. Podczas podróży przez wieś będziesz mógł podziwiać zapierające dech w piersiach widoki kultowych wiatraków, pól tętniących życiem tulipanów i uroczych wiosek rozsianych wzdłuż kanałów. Bus do Holandii zabierze Cię z utartych szlaków, pozwalając odkryć ukryte skarby i doświadczyć prawdziwej esencji holenderskiej kultury. Od odwiedzenia tradycyjnych targów serowych w Gouda po zwiedzanie historycznych miejsc w Hadze, każdy przystanek podczas wycieczki autobusowej będzie wspaniałą przygodą.
Ale nie chodzi tylko o miejsca docelowe; podróżowanie autobusem po Holandii to także szansa na poznanie innych podróżników z całego świata. Holenderski autobus przyciąga turystów z różnych środowisk, których łączy wspólna pasja do odkrywania nowych miejsc i zanurzania się w różnych kulturach. Będziesz miał okazję poznać nowych przyjaciół, podzielić się historiami i doświadczeniami oraz stworzyć wspomnienia, które pozostaną na całe życie. Sama podróż autobusem staje się ekscytującą częścią podróży, ponieważ nawiązujesz więzi z innymi podróżnikami i wymieniasz się wskazówkami i rekomendacjami dotyczącymi podróży.
Po co więc dłużej czekać? Spakuj walizki, wskocz na pokład holenderskiego autobusu i wyrusz w niezapomnianą podróż po Holandii. Od tętniących życiem miast po malownicze krajobrazy - w tym kraju każdy znajdzie coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy jesteś miłośnikiem historii, przyrody, czy po prostu lubisz chłonąć lokalną kulturę, wycieczka autobusowa po Holandii przekroczy wszelkie Twoje oczekiwania. Przygotuj się więc na przygodę jak żadna inna, odkrywając ten uroczy kraj autobusem!
1 note
·
View note
Text
Prison Island Zanzibar! 😉
Zobaczcie baobab - „Drzewo Życia”, szanowane przez mieszkańców Afryki, jest drzewem które daje schronienie, pożywienie i wodę zarówno dla ludzi, jak i zwierząt.
Jest symbolem siły, płodności, mocy, ochrony i długiego życia. Potrafi przetrwać w najtrudniejszych warunkach. Jego siła życiowa przejawia się w niezwykły sposób. Jest w stanie przeżyć nawet po oderwaniu kory, co jest bardzo rzadkie wśród drzew…
#stylzycia #czasnawakacje #wakacje #wakacje2023 #zanzibar #tanzania #afryka #beautybloger #love @robert_krupinski #wycieczka #prisonisland #prisonislandzanzibar #wyspa #wyspawięzienna #wyspażółwi #wyspażółwizanzibar @czesiekally @toxpix9 #michaśzzanzibaru @michas_z_zanzibaru #żółwie #żółwielądowe #baobab #drzewobaobabu
0 notes
Text
Jak dbać o zdrowie w dzisiejszych czasach.
Dbanie o zdrowie jest niezbędne do prowadzenia szczęśliwego życia. Dbanie o swoje ciało może pomóc Ci zachować zdrowie, poprawić zarówno fizyczne, jak i emocjonalne samopoczucie i ogólnie doprowadzić do lepszej jakości życia. W tym artykule omówimy kilka porad dotyczących dbania o zdrowie i jak zastosować je w codziennych czynnościach.
Najważniejsze jest, aby nadal być aktywnym. Wykazano, że częste ćwiczenia zapewniają wiele pozytywnych efektów zdrowotnych, takich jak poprawa zdrowia serca, kontrola wagi i niższe ryzyko rozwoju chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca i rak. Ćwicząc nawet tylko 30 minut dziennie z umiarkowaną intensywnością, można znacznie poprawić swój ogólny stan zdrowia. Wybierz aktywność, która sprawia Ci przyjemność i włącz ją do swojej codziennej rutyny, niezależnie od tego, czy jest to szybki spacer, wycieczka na siłownię czy zajęcia taneczne.
Oprócz aktywności fizycznej kluczowe znaczenie ma spożywanie zdrowej, zbilansowanej diety. Spożywanie dużej ilości owoców i warzyw, pełnych ziaren, chudego białka i zdrowych tłuszczów jest konieczne, aby to osiągnąć. Ogranicz spożycie przetworzonej żywności, słodkich napojów i alkoholu, ponieważ mogą one powodować przyrost wagi, wysokie ciśnienie krwi i inne problemy zdrowotne. Twoje ogólne samopoczucie wzrośnie, a ryzyko rozwoju chorób przewlekłych zmniejszy się dzięki zrównoważonej diecie.
Wreszcie, ale nie najmniej, nie lekceważ potrzeby uzyskania wystarczającej ilości snu. Brak snu może powodować wiele problemów zdrowotnych, w tym zwiększony stres, przyrost wagi i osłabienie układu odpornościowego. Sen jest niezbędny zarówno dla naszego zdrowia fizycznego, jak i emocjonalnego. Aby upewnić się, że otrzymujesz odpoczynek, którego wymaga Twoje ciało, ustal spójną rutynę snu i cel 7-9 godzin snu na noc.
Według badań, ludzie, którzy praktykują zdrowe nawyki, takie jak regularne ćwiczenia, odżywcza dieta i odpowiednia ilość snu, mają niższe ryzyko rozwoju chorób przewlekłych i częściej żyją dłużej i zdrowiej. Według badań opublikowanych w Journal of the American Medical Association, osoby prowadzące zdrowy tryb życia miały o 65% niższe ryzyko zachorowania na raka i o 82% niższe ryzyko śmierci z powodu chorób układu krążenia. Również osoby, które regularnie ćwiczyły miały mniejsze ryzyko depresji i lęku niż osoby, które tego nie robiły - wynika z badania, które zostało opublikowane w International Journal of Behavioral Nutrition and Physical Activity.
Podsumowując, utrzymanie dobrego zdrowia jest kluczowe dla prowadzenia szczęśliwego i satysfakcjonującego życia. Możesz obniżyć ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych i poprawić swoje ogólne samopoczucie poprzez włączenie do swojego codziennego harmonogramu regularnych ćwiczeń, dobrej diety i odpowiedniego odpoczynku. Aby mieć pewność, że dbasz o siebie najlepiej jak potrafisz, pamiętaj, aby zwracać uwagę na swoje ciało i dostosowywać się w razie potrzeby.
1 note
·
View note
Photo
Włochy na wiosnę - czy warto?
Wiosenna wycieczka do Włoch to idealny czas z wielu powodów, między innymi ze względu na temperaturę, która sprawia, że dni spędzone na zwiedzaniu są przyjemniejsze. Wiejskie miasteczka i wsie budzą się do życia, kwiaty kwitną, a pyszne wiosenne produkty zachęcają do spróbowania niesamowitych potraw. Czas Wielkanocy przynosi również wyjątkowe uroczystości i tradycje w całych Włoszech. Latem we Włoszech tłumy są o wiele większe, niż wiosną, w rzeczywistości liczba odwiedzających w czerwcu jest dwukrotnie większa, niż w marcu, co nie jest zaskakujące! Pamiętaj, żę generalnie turyści są skoncentrowani w kilku obszarach - Rzymie, Florencji, Wenecji, Toskanii i na Wybrzeże Amalfitańskim, oblegane są również camping nad jeziorem Garda czy na południu kraju.
Wygodne zwiedzanie a camping nad jeziorem Garda
Proste prawa podaży i popytu podpowiedzą Ci, że gdy jest duży popyt i liczba odwiedzających, ceny rosną, szczególnie w przypadku lotów i zakwaterowania, które zwykle są największymi kosztami podczas podróży. Podróżuj wiosną, a znajdziesz znacznie lepsze oferty hoteli i lotów. A może wybierzesz się do Włoch samochodem? Jest to ciekawa opcja a camping nad jeziorem Garda czy w innej części Włoch z pewnością Cię zachwyci! Przekonaj się sam na stronie: https://lux-camp.pl/wlochy/jezioro-garda
0 notes
Text
6 notes
·
View notes
Text
rytuał
podróż. jestem naiwnym wielbicielem idei, że warto wykorzystywać dany czas na doświadczenie jak największej ilości rzeczy. mimo to czuję, że ani jednej komórki w moim organizmie nie ciągnie do owego wyjazdu. może przyczynia się miejsce - znane mi od lat kilku, a tak obce sercu. może to tęsknota przedwcześnie się wyjawia - do osób, których kocham; do muzyki, którą wykonuję; do wszystkiego co mi wygodne i przyjemne tu gdzie stoję. jednak, wycieczka do stolicy nie wywoływała we mnie takiej niechęci. różnica jest jedna: moja kompania. oprócz standardowej grupy obojętności (rodziny, do której należę [bo swoją rodziną bym tego nie nazwał]) dołącza do nas trójka ludzi nieprzyjemnych. nazywam ich tak, bo każdy członek tej grupy jest uzależniony od czegoś innego, a przebywając w szerszym gronie będzie musiało się ograniczać, co sprawi że będą sprawiać ludziom dookoła taki dyskomfort, jaki oni odczuwają w środku. nie obwiniam ludzi za uzależnienia. wierzę, że bierze się to z niedoborów. współczuję alkoholikom, ćpunom i hazardzistom. pomimo tego, nie pomogę każdemu ani nie mam zamiaru, ponieważ tak duża część uważa, że nic nie robi źle. nie potrafi przyznać przed sobą, że potrzebuję pomocy a co dopiero przed kimś gotowym pomóc. nie jest to mój obowiązek przekonywać postrzelonego o kuli w nodze - nie będę się poświęcał. kiedy mówię o poświęceniu, myślę o tym samym poświęceniu co ludzie starożytnych religii. gdzie oni ubijali zwierzęta, aby zdobyć łaske boga, tak ja (a zarazem duża część ludności) ubijam swój czas, szczęście, charakter i pasję aby żyć bez większych problemów. praca, z której nic nie zyskuje; ludzie, którzy mnie nie uszczęśliwiają; miejsca, które mi się nie podobają. więcej niż połowę swojego życia stracę na te rzeczy, tylko aby druga połowa nie była piekłem. niestety, poświęcenie jest już tak wdrożone w społeczeństwo jak i nas, że bez tych strat możemy stracić dom, głodować, nie mieć możliwości samorealizacji. skoro i tak tracimy tyle siebie samych, jaki jest sens poświęcić się dla kogoś innego? nie mówię tutaj o pomocy; kiedy mamy możliwość jest to korzystne i dla drugiej osoby i dla nas. poświęcenie różni się tym, że jakakolwiek satysfakcja z pomocy jest nieporównywalna do szkód osobistych. oznacza to niedobór czasu na samorealizacje, relacje i inne potrzeby. jak już wcześniej wspominałem, niedobory powodują uzależnienia, ponieważ próbujemy (podświadomie) zastąpić to czego potrzebujemy. osobiście to znam - kilka lat wstecz byłem uzależniony od jedzenia; nieustannie poświęcałem swój komfort dla dobra ludzi wokół mnie, a jedzenie podświadomie kojarzyło mi się z wygodą. myślę, że egoistyczne* byłoby powiedzenie że człowiek nigdy nie powinien się poświęcać. ostrzegam tylko, żeby się pilnować przy poświęcaniu. *kwestia egoizmu jako rzecz dobra albo zła to sprawa na inny dzień
6 notes
·
View notes
Text
Ostrzeżenie
Doceniajcie trzeźwość…
To będz_e taki pierwszy mój wpis gdziekolwiek ale mam nadzieję że docenicie. Chcę pomóc szczególnie osobom które mają zaburzenia psychiczne i chcą się od nich oderwać. Zacznę od tego że narkotyki czy odurzanie się wam wcale nie pomoże, i może wyda wam się to takim pierdoleniem jak w szkole z policjantem ale no postaram się aby tak nie było.
Podzielę się z wami moją historią… Generalnie ostatnio w życiu miałem dużo stresu, nie czułem się najlepiej szczególnie że na co dzień zmagam się z różnymi lękami i bardzo chujowym nastrojem to stresujące sytuacje też wcale nie pomagały. Mieszkałem wtedy totalnie sam a moje życie to była jedynie praca i zamulanie przed komputerem, brak przyjaciół, znajomych, dziewczyna mnie zostawiła jakiś czas temu… Ogólnie samotność plus monotonia, a dodatkowo stres związany ze studiami i przyszłością. Zacząłem ćpać
Właściwie wróciłem do tego… Zaczęło się w sumie dawno od kodeiny w gimnazjum jak mi wszedł nihilizm i nie chciałem żyć, zresztą kodeina wykończyła mojego najlepszego przyjaciela i wiem jakie to ścierowo. Potem miałem przerwę bo odciąłem się trochę od środowiska i skupiłem się na swoich “zainteresowaniach”. Na studiach spróbowałem zioła z kolegami, wiadro było walone, ogólnie przyjemnie mnie zamulało i git, potem sam zacząłem się upalać ale nie jakoś bardzo, nawet nie za bardzo klepało ale pomagało usnąć i przespać więcej niż jebane 2-3 godziny. Straciłem potem kontakt do zielska, ale szybko pojawiła się alternatywa - kodeina Oczywiście było kulturalnie, wycieczka po aptekach i filtrowanie aby nie brać całego syfu dorzucanego do tabletek. W sumie to mnie odcinało i dawało sen podobnie jak zielsko. W końcu zaczęło się robić nie dobrze, zamiast do sklepu po jedzenie szedłem po aptekach, cały czas bolały mnie kości, czułem brak witamin ale zajebanie leana było ważniejsze niż dobry obiad. Stan był straszny, ale nie mogłem usnąć a potrzebowałem najbardziej odciny, żeby tylko kurwa nie myśleć, żeby tylko kurwa nie czuć. Odpłynąć i chuj, jebać wszystko. Robiłem pojebane miksy bo jak mnie przestawało klepać to jechałem po bandzie i gorzki smak przepijałem piwem a jak wiadomo koda plus alkohol może nas wykończyć i to szybko. Ale wydawalo mi się że działało… Najgorsze że nie widziałem tego, jak bardzo jestem odcięty, straciłem wiele kontaktów bo nie odzywałem się do nikogo, a potem nikt nie chciał odezwać się do mnie i spotkać, zajebałem trochę sprawę ze studiami i nauką, straciłem wszystkie swoje pasje oraz rzeczy które mnie cieszyły i samo nakręcająca się karuzela rozpędzała się. Myśli o tym żeby ze sobą skonczyć wcale nie znikły, czułem po prostu że nie chce żyć ale nie chce mi się nic z tym zrobić, płakałem wewnątrz, chciałem krzyczeć ale było tylko przykucie do krzesła. Potrafiłem też sobie zrobić krzywdę pod wpływem. Przeprowadziłem się, mieszkam z kumplem i generalnie martwił sie o mnie, dawał mi jedzenie, był naprawdę pomocą której potrzebowałem ale nie doceniałem wciąż tego, mój stan się poprawił, ale dalej jechałem na opiatach. Ostatnio doszło do sytuacji gdzie miałem bardzo dużo stresu, trząsłem się w nocy jak nie zajebałem purple dranka. Musiałem zrobić projekt na uczelnię i przestałem na parę dni ładować. Gdy dostałem zaliczenie wydawało mi się że stres odszedł a był jedynie ukrytą tykającą bombą. Kolega zaprosił na spliffa, zapalilismy ze współlokatorem
Piekło. Totalnie mnie pospwawało, ujebało mi fazę. tak mnie wyjabało że nie byłem w stanie przejśc z balkonu do pokoju. Czułem jakbym płonął a ktoś siedział mi na głowie, nie mogłem nawet się położyć a gdy już udało mi się rozłożyć nie mogłem wstać. Kolega totalnie nie widział co się ze mną dzieje, pytał się mnie czy nie umieram a ja nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć, tak mnie pospwawało. Wszystko szło jak w filmie poklatkowym, było mi gorąco ale nie byłem w stanie zdjęć bluzy, nie czułem rąk nóg. Zostałem wtedy jak zwykle sam ze swoimi myślami, ze świadomością tego jaki jestem chujowy i żałosny.
Poranek również nie należał do najłatwiejszych, faza trzymała się mnie do jakiejś 15 a paliłem przed 19… W pracy tak mnie odcinało że szef powiedział abym wypierdalał, na szczęście bez konsekwencji. Po paru dniach doszedłem do siebie i wiem jedno na pewno, że długo już się nie odurzę pod wpływem stresu czy złych myśli. PAMIĘTAJCIE! UŻYWKI SĄ DLA LUDZI, NIE JEST TO ZŁO KTÓRE JAK WEŹMIESZ TO UMRZESZ ALE OSTROŻNIE.
Narkotyki w złym stanie odbiorą wam wszystko, nawet gdy wydaje wam się że już nic nie macie. To nie działa tak że was poskłada i przestaniecie mysleć czy czuć smutek. Dragi tylko spotęgują wasz stan sprzed palenia, i tak wiem, co ciało to reakcja ale nie może być pewni tego że wam nie wejdzie krzywo. Druga sprawa że zabijanie myśli ćpaniem to najkrótsza droga do kurczowego trzymania się życia, strachu o nie a ciągłego ryzykowania. Jeżeli chcecie czuć się dobrze to obejrzyjcie film, posłuchajcie muzyki, zadzwońcie do bliskiej osoby czy poczytajcie ciekawostki ale żadne używki nie są rozwiązaniem problemów tylko wprowadzi was w patologie.
Uwierzcie, w trzeźwości człowiek lepiej walczy sam ze sobą. Miło będzie jak zreblogujecie czy pokażecie komuś kto się stacza, może uratujecie bliską osobą. Możecie napisać też na pw czy anonimka, z chęcią odpowiem. i to nie tak że nigdy więcej nie zapalę czy nie wywale syropu na kaszel ale na pewno nie w stanie jakim jestem obecnie czy podobnym
15 notes
·
View notes
Text
Potrzebujemy zbiorowego, globalnego działania
13 listopada br. ogłoszono utworzenie wokół archipelagu Tristan da Cunha największego, w pełni chronionego rezerwatu morskiego na Oceanie Atlantyckim, czwartego pod względem wielkości rezerwatu wodny na świecie. Nowa morska strefa ochronna ma powierzchnię 687 tysięcy kilometrów kwadratowych - to obszar ponad dwukrotnie większy od terytorium Polski.
To obszar unikalny pod względem przyrodniczym - siedlisko rekinów sevengill, albatrosów zółtodziobych, burzyków, pingwinów skalnych, wielorybów czy rekinów. „Nasz łańcuch czterech małych wysp zamieszkuje wiele unikalnych gatunków” - można przeczytać na stronie internetowej prowadzonej przez mieszkańców Tristan da Cunha - „Niektóre z nich nie rozmnażając się nigdzie indziej na Ziemi. 80% światowej populacji subantarktycznych fok futerkowych rozmnaża się na naszym archipelagu, podobnie jak ponad 90% światowej populacji pingwinów skalnych. Można zauważyć południowe wieloryby i ich cielęta, a także rzadko widywanego wieloryba pasterskiego. Nasze wody to certyfikowane łowisko homara (Jasus tristani), od którego zależy lokalna gospodarka. Dzięki temu zrównoważonemu rybołówstwu społeczność jest w dużej mierze samowystarczalna: homar zapewnia ponad 80% dochodu wyspy i od tego zależy nasz styl życia”.
Na 90 procentach wód otaczających Tristan da Cunha zabronione zostało prowadzenie połowów, wydobywanie piasku i górnictwo głębinowe. Prowadzenie zrównoważonych połowów będzie dozwolone jedynie dla lokalnych mieszkańców, na obszarze stanowiącym 10% lokalnych wód wyspy.
Po ogłoszeniu nowej strefy ochronnej obszar oceanów objętych ochroną przez Wielką Brytanię wynosi 4,3 miliona kilometrów kwadratowych. To jeden procent powierzchni światowych oceanów, obszar 17 razy większy od Wielkiej Brytanii. Archipelag dołącza do innych brytyjskich terytoriów zamorskich, które chronią swoje wody w ramach programu Blue Belt: Wysp Wniebowstąpienia, Brytyjskiego Terytorium Antarktycznego, Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego, South Georgia i South Sandwich Islands, Wysp Pitcairn i Święta Helen.
- Grozi nam śmierć naszych mórz. Podgrzewamy je, zwiększamy kwasowość i każdego dnia wypełniamy je plastikiem dławiącym żółwie, trującym delfiny, zamieniającym nasz ocean w ogromne pływające wysypisko śmieci. Dlatego cieszę się, że Wielka Brytania obejmuje obecnie ochroną ponad 4,3 miliona kilometrów kwadratowych światowego oceanu - powiedział premier Boris Johnson, cytowany przez rządowy portal gov.uk - Wzywam inne narody, aby przyłączyły się do naszej projektu ochrony 30 procent światowych oceanów do 2030 roku. Potrzebujemy zbiorowego, globalnego działania, jeśli mamy pozostawić w spadku świat równie wspaniały i wspaniały jak ten, który odziedziczyliśmy.
Ważną rolę w doprowadzeniu do ochrony tak wielkiego obszaru morskiego odegrało Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (RSPB - The Royal Society for the Protection of Birds). Przez ostatnie dwie dekady RSPB ściśle współpracowała z lokalną społecznością w Tristan da Cunha i prowadziła istotne badania w celu doprowadzenia do długoterminowej ochrony obszarów morskich otaczających wyspy.
- Ta mała społeczność jest odpowiedzialna za jedno z największych osiągnięć w dziedzinie ochrony przyrody w 2020 roku. Jesteśmy ogromnie dumni, że mogliśmy współpracować z naszymi przyjaciółmi z Tristan da Cunha, programem rządu brytyjskiego Blue Belt i innymi partnerami, aby uzyskać to wiodące na świecie oznaczenie. To ochroni jedno z najbardziej dziewiczych środowisk morskich na naszej planecie, zamieszkałe przez dziesiątki milion��w ptaków morskich, zagrożone rekiny, mało znane gatunki wielorybów i szybko rozwijające się populacje fok - stwierdziła Beccy Speight, prezes RSPB. Zapewniła, że nowa strefa ochronna będzie „klejnotem w koronie brytyjskiej ochrony mórz”.
W przyszłym roku Wielka Brytania będzie gospodarzem Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP26). Odbędzie się ona w Glasgow w listopadzie 2021 r. Zaproszeni przez rząd Wielkiej Brytanii światowi przywódcy będą rozmawiać o możliwości zintensyfikowania współpracy w walce ze zmianami klimatycznymi, tworzeniu nowych form ochrony morskiej różnorodności biologicznej i zwalczania zanieczyszczenia oceanów plastikiem.
Tristan da Cunha - grupa wysp wulkanicznych na południowym Atlantyku, położona w połowie drogi między Afryką Południową a Ameryką Południową - około 2,5 tys. km od wybrzeża Kapsztadu w RPA , 2,2 tys. km od Wyspy Świętej Heleny i 3,5 tys. km od wybrzeży Falklandów. Największa z nich - Tristan da Cunha - ma średnicę 11 km i powierzchnię 98 km kw. Wszystkie mają powierzchnię 207 km. kw. To terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii, w którym znajduje się najbardziej oddalona osada ludzka na świecie.. Liczy około 250 stałych mieszkańców. Na wyspie Gough znajduje się stacja mateorologiczna (25 lat temu wpisano wyspę Gough na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO). Jest to brytyjskie terytorium zamorskie z własną konstytucją. Na głównej wyspie nie ma lotniska - jedynym sposobem podróżowania na wyspę jest sześciodniowa wycieczka łodzią z Republiki Południowej Afryki.
Blue Belt - program prowadzony przez rząd brytyjski, wspierający brytyjskie terytoria zamorskie w zakresie ochrony i zrównoważonego zarządzania ich środowiskami morskimi. Program ma umożliwić realizację międzynarodowego zobowiązania przyjętego przez Global Ocean Alliance, zgodnie z którym do 2030 roku status morskich obszarów chronionych ma uzyskać 30 proc. światowych oceanów. Do sojuszu przystąpiły jak dotąd 32 kraje świata.
Opracował (raj)
youtube
Żródła: Brittanica.com, NASA, gov.uk, National Geographic”
2 notes
·
View notes
Text
To niesamowite.
Jak my się bardzo boimy. Odpowiedzialności, przyszłości. Tego, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani. Że ani nie jesteśmy na właściwym miejscu, ani w odpowiednim czasie.
To w sumie tragikomedia. Że bardziej boimy się wziąć kota ze schroniska niż zgubić kartę, telefon, klucze do domu. Że nie wyobrażamy sobie mieć do opieki kogoś więcej niż tylko siebie. Że nie wiemy czy możemy kupić telewizor na raty, a co dopiero samochód czy mieszkanie. Czy jesteśmy gotowi kupić działkę i jeździć tam kilka razy do roku, żeby ją podlać lub coś zreperować. Zwlekamy z przemalowaniem sypialni i drobnymi naprawami nie-naszego mieszkania, co by się nie przyzwyczajać do tych czterech kątów i nie dać od siebie namiastki zaangażowania.
Mamy niemal trzydzieści lat, nasi rodzice w tym wieku mieli już małych nas, albo przynajmniej mieli nas w planach.
A my?
Ciągle przeliczamy, kalkulujemy, zastanawiamy się
CZY MOŻE TO NAS NIE PRZEROŚNIE?
Nie jesteśmy w stanie radzić sobie z większym zaangażowaniem, uciekamy niczym mysz przed kotem od słów „kocham cię i chcę mieć z tobą dzieci”. Niepojęte dla nas jest, jak można się komuś w pełni oddać i zaufać. Odkryć wszystkie warstwy, podać się na tacy. Bez ozdób i przybrania.
Bo jak to możliwe, że ktoś nas będzie chciał? Że postanowi się nami zaopiekować i wspólnie walczyć z całym złem, które nas dotyka. Że ktoś nas pocałuje na dzień dobry i doceni twarz bez pudru i różu na policzkach. Że powie, że możemy obciąć włosy lub zmienić ich kolor, bo to przecież nie jest najważniejsze.
Nie wierzymy w oszczędzanie pieniędzy. Tak samo jak nie wierzymy w oszczędzanie siebie dla kogoś. Robimy wszystko na 100 lub 0%. Wchodzi w to w pełni lub zwyczajnie nie ryzykujemy. Boimy się niepowodzenia, odrzucenia, tego, że coś się uda a my sobie z tym nie poradzimy. I będzie trzeba to robić dalej i dalej się starać.
Śnią się nam złe rzeczy, takie, które wymagają odpowiedzialności. Droga wycieczka na wczasy kupione 6 miesięcy wcześniej, droga w oddali bez zakrętu, dziecko, które trzeba przewinąć, scena, na której musimy wygłosić mowę. Rozstanie, które jest nieuniknione, przeprowadzka do innego mieszkania, rata za kredyt i samochód w leasingu.
Nie dbamy już o siebie jak kiedyś, nie planujemy razem życia i nie robimy tak, żeby żyło się nam najlepiej. Jesteśmy zmęczeni unikaniem odpowiedzialności i wyszukiwaniem kolejnych wymówek, żeby czegoś nie zrobić i nie dokończyć. Ale nikt z nas tego nie powie otwarcie, nie zrobimy żadnego ‚coming out’u. Będziemy żyć w narastającej frustracji i szukać u innych tego, z czym sami nie możemy się oswoić. Liczymy na to, że ktoś podejmie rękawice do walki z nami i naszymi obawami, tymczasem nikomu się nie chce.
Bo zawsze może być później. Bo zawsze może być lepiej. Bo zawsze może być bardziej odpowiedni moment na kolejny krok. Bo po co sobie mieszać w życiu, bo po co się starać.
Po co myśleć o przyszłości, skoro teraz żyje się nam względnie dobrze?
Paulina Hofman
5 notes
·
View notes