#wołaj
Explore tagged Tumblr posts
Text
boję się że twój wzrok to błękit morza a moje serce przyspiesza tylko gdy spada w otchłań
boję się że twój głos to spokojny szum fal a ja nigdy nie przestanę
czekać na huragan będziesz szeptał
a ja patrząc w dal dalej będę słyszeć wrzask
boję się że twój dotyk to ciepły promień a ja chcąc się sparzyć znowu wejdę w ogień
wtedy proszę
nie idź za mną
nie wołaj nie ratuj
pozwól mi spłonąć
#bede idealna#ból#chce byc idealna#jestem zmęczona#kartka z pamiętnika#nie jestem idealna#sorry for being depressing#strach#moje myśli#samobojca
4 notes
·
View notes
Text
nie widze na oczy, nawet w cartierach
ze sobą bary, nie wołaj kelnera
0 notes
Text
" zostaw mnie, nie kuś, nie mów, nie wołaj, daj skołatanym myślom odpocząć już pora
Oddaj choć moment, nie widzisz że tonę?Pozwól mi usnąć, chce wyrwać się koniec.Nie chce juz o Nie! me oczy zmęczonetętno zbyt szybko, wysycham płonę jak gąbka chłonę, choć nie chce bo cietpie boli mnie serce, łeb pęka weź mnie wiesz nie odejdę daj chwile wytchnienia, chwila nie zmienia twego stanu skupienia
bez znieczulenia zabijesz, mnie nie mam szans na obronę więc wracam pochlone wszystko co oddasz mnie zmusić nie można do znienawidzonych doznań rozczulasz jak można tak żyć weź mnie zostaw daj spokój w końcu nie odbieraj wszystkiego ja nie chcę tego "
0 notes
Note
cześć, jest szansa na barbarę lopez i olivię munn? <3
hey ❤️ podrzucam barbarę oraz olivię! mam nadzieję, że się spodobają i gdybyś chciała kolejne, wołaj śmiało! 🐰🐣💐
0 notes
Photo
Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj, Bo ta już we mnie bez głosu, A jeśli milczę, nie przeto mnie połaj, Kwiatów ty nie chciej od kłosu! Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy, A miłość moja, bracie, dwuskrzydlata, Od uwielbienia do wzgardy. Gdy w głębi serca purpurę okrutną Wyrabia prządka cierpienia, Smutni — lecz smutni, że aż Bogu smutno — Królewskie mają milczenia. Zostań Patronem Pieśniarzy i wspieraj nas stale! 59 1090 1522 0000 0001 2074 8477 Fundacja Pieśniarze Ambitna kultura potrzebuje Twojego wsparcia, tak jak nasz klub. Prosimy, przekaż darowiznę w dowolnej wysokości i dołącz do ekskluzywnego grona darczyńców Pieśniarzy! :) z wysokich okien, poważnych korytarzy, cudownych manowców, ciemnych uliczek własnych zmartwień, z beztroskich szos, szerokich łanów, ze szczytów rozpaczy, z przytulnych domów, strażniczych wież… - ot, po prostu... Jesteśmy tu, w ciemnym pokoju w mieście Wrocławiu, w bramie pod błękitną gitarą, sekretnego przejścia czasu: boskiej prawdy i lucyferycznej iluzoryczności - w podwórku ogrodu Luizy - na przystanku mijających pięknych chwil, naprzeciwko Konia z połamanymi nogami, gdzie się gra piosenkę autorską, poezję śpiewaną, bluesa, jazz i to co, poza tym, gdzie - co najważniejsze- można spotkać wspaniałych ludzi. Jesteśmy i czekamy na sygnał od Ciebie. :) najlepsze jest zlecenie stałe. Serdecznie zapraszamy! Wrocław, ul.Szewska 68a. www.piesniarze.info https://www.facebook.com/Piesniarze/ https://www.instagram.com/donatpiesniarze/ https://youtube.com//PiesniarzePoezjaMuzyka https://at.tumblr.com/piesniarze/ #piosenkaautorska #openmic #konkurs #autorskie #wroclaw #poezjaśpiewana #wsparcie #folkmusic #pieśniarze #folk #muzykanażywo #gitara #mecenatsztuki #prośbaopomoc #wiersze #liveperformance #samotność #PrawdaDobroPiękno #acousticmusic #acoustic #pomoc #poezja #wiara #polska #patronat #jacekkaczmarski #przemysławgintrowski #zbigniewherbert #livemusic (w: Pieśniarze) https://www.instagram.com/p/Cnjebu8rbRx/?igshid=NGJjMDIxMWI=
#piosenkaautorska#openmic#konkurs#autorskie#wroclaw#poezjaśpiewana#wsparcie#folkmusic#pieśniarze#folk#muzykanażywo#gitara#mecenatsztuki#prośbaopomoc#wiersze#liveperformance#samotność#prawdadobropiękno#acousticmusic#acoustic#pomoc#poezja#wiara#polska#patronat#jacekkaczmarski#przemysławgintrowski#zbigniewherbert#livemusic
0 notes
Text
Ty, który to czytasz, wiedz, że ja wiem, kim jesteś. Czuję cię przez skórę, czuję twoje spojrzenie. Znam słowa, jakie wypowiadasz i myśli, które myślisz. jestem tobą, a ty jesteś mną, jesteśmy sobą nawzajem. Za chwilę znów damy porwać się życiu, pozwolimy napełnić się strachem. Zapragniemy kupić wszystko, co jest do kupienia. Przekonać do swoich prawd resztę świata. Zapłaczemy z rozpaczy, że ktoś nas opuścił, że coś nam odebrał. Opęta nas chęć zemsty. Wylegniemy na ulice, żądając wolności, wskażemy winnych naszego nieszczęścia… Kiedy tak się stanie, a ty pierwszy odzyskasz przytomność, zawołaj mnie przez moje warstwy. Wołaj dopóty, dopóki nie wrócę do siebie, do ciebie, do ciszy.
---------------------------
You who are reading this, know that I know who you are.
I can feel you through my skin, I can feel your gaze.
I know the words you speak And the thoughts you think.
I am you and you are me, we are each other simultaneously.
In a moment, we will again let ourselves be carried away by life, let ourselves be filled with fear.
We will want to buy everything there is to buy.
To convince the rest of the world of our truths.
We'll weep in despair that someone has abandoned us, that they have taken something from us.
We will be possessed by the desire for revenge.
We will take to the streets, demanding freedom, pointing out those responsible for our misery….
When that happens, and you first regain consciousness, call me through my layers.
Keep on calling until I return to myself, to you, to silence.
0 notes
Text
Słowo Boga do nas
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. (J 14,12-14)
Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. (2 Tm 1,7-9)
Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna (Rz 8,28n).
Szukajcie woli Pana i Jego mocy, zawsze pragnijcie być w Jego obecności (Ps 105,4).
Wołaj do Mnie, a odpowiem ci, oznajmię ci rzeczy wielkie i niezgłębione, jakich nie znasz. (Jr 33,3)
W Bogu dokonamy czynów pełnych mocy: i On podepcze naszych nieprzyjaciół. (Ps 60,14)
Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. (Ef 2,10)
Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia (Flp 2,13-16a).
0 notes
Text
Wołaj jeszcze głośniej!
Czytałam parę dni temu bardzo znaną historię w Ewangelii Marka.
Jezus wraz z uczniami i wielkim tłumem wychodzi z Jerycha drogą przy której siedzi niewidomy żebrak, Bartymeusz.
Bartymeusz woła do Jezusa o ulitowanie. Jednak ludzie wokół niego próbują go uciszyć. Może im przeszkadzał, a może mieli inne powody.
Poprzez ich reakcję, ten potrzebujący człowiek mógł dać się zniechęcić i znów poczuć się gorszym i niegodnym. On jednak nie poddaje się, ale wybiera drogę determinacji:
„Lecz on jeszcze głośniej wołał: ‘Synu Dawida, ulituj się nade mną!’”
Mk 10,48b
Bartymeusz woła jeszcze głośniej. Jezus zwraca na niego uwagę i na Jego prośbę uzdrawia. Następuje wymarzony happy end!
Jednak ta historia mogła się zakończyć zupełnie inaczej.
Co by było, gdyby Bartymeusz posłuchał głosów zniechęcenia i zamknął usta? W Jego życiu kompletnie nic by się nie zmieniło. A może nawet poczułby się jeszcze gorzej, bo możliwość uzdrowienia przeszła koło jego nosa.
Jak często masz nadzieję, że może jednak zmiana Twojej sytuacji jest możliwa, ale zaraz pojawia się wiele głosów – czy to myśli, czy ludzi – które próbują Cię zniechęcić i przekonać, że nie ma szans?
Kiedy stajesz w takim punkcie jak Bartymeusz, nie daj się zatrzymać, nie daj wyrwać sobie resztek wiary i nadziei, ale uchwyć się ich i zawołaj do Boga jeszcze głośniej!
I bądź pewien, że On tylko czeka na to, by Ci pomóc:
„A Ty widzisz trud i boleść,
patrzysz, by je wziąć w swoje ręce.”
Ps 10,14
Nim się obejrzysz, Ty także usłyszysz Jego słowa:
"Co chcesz, abym ci uczynił?"
Mk 10,51
1 note
·
View note
Text
Tak mówię do dziewczyny: Nie wwódź mnie w bór ciemny, Nie wołaj po imieniu, nie patrz oko w oko, — Bo nigdy nie wiadomo, co za stwór tajemny Z mroku na świat pod ludzką przychodzi powłoką. A nuż jestem odmienny, niźli tobie chce się, — Niż ten, którego tulisz w niemej pieszczot skardze. Poznasz mię nad jeziorem — i w polu i w lesie — A nie poznasz na łożu, nie poznasz przy wardze.
Bolesław Leśmian, Powieść o rozumnej dziewczynie: I; Napój cienisty, 1936
2 notes
·
View notes
Text
Nie wołaj o pomoc, nawet nie zamierzaj
No, bo tylko ból tworzy człowieka
18 notes
·
View notes
Text
Nie wołaj o pomoc, nawet nie zamierzaj, no bo tylko ból tworzy człowieka
Fukaj
16 notes
·
View notes
Text
Noszę się na czarno Mr White
Czystą jakość ma brudny rap
Numer jeden potem dużo zer
Wołaj na mnie ziomek Hajsenberg
#polski cytat#rap cytaty#cytaty ćpanie#amfetamina#kreski#cpanie#methamphetamine#ćpunka#narkotyki#ćpun#dragi#narkomanka#narko#pieniądze
15 notes
·
View notes
Text
Zostaw mnie, nie kuś, nie mów, nie wołaj. Daj skołatanym myślom odpocząć już pora. Oddaj choć moment nie widzisz że tonę?!
20 notes
·
View notes
Text
Siedzę z fajką w ręce jak wielki przegrany tego piekła. Obserwuje pokój jakby coś do mnie szło. Pewny siebie a może tak zmęczony, że już nawet nie próbuje uciekać. Na stole stoi wódka. Razem zerkamy na siebie. Żadne z nas do końca nie wie czego się po sobie spodziewać. I czy przetrwamy tą noc. Biorę ją ze sobą wszędzie - nietkniętą. Czarna dziura chce mnie zassać. Wszystko wypada z rąk. Znajomi proponują wyjścia, imprezy, prezenty. Niedługo święta chyba powinniśmy się cieszyć. Zamiast kolęd nasze czarne serca wystukują pogrzebowy klasyk. Fajerwerki na niebie. Krew spływa na ziemię. Nie wołaj mnie dzisiaj. Dziś nie istnieję.
@s0ullessboy13
22 notes
·
View notes
Text
17:04
"Myśli samobójcze, samookaleczenie"
Zostaliśmy zadysponowani wraz z policją. Na miejscu czekały już dwa patrole. Nieduże mieszkanie na dziewiątym piętrze. W zasadzie to melina. Do windy wraz z nami wsiadły dwie dziewczynki.
-Na które piętro?
-Na dziewiąte.
-Tak myślałam - odpowiedziała jedna z nich.
Chwile później weszliśmy do mieszkania. Smród, kiła i mogiła. Typowe miejsce wyczekiwania na flachę.
- Cześć
- Cześć - przywitaliśmy się z policjantami, którzy przybyli na miejsce.
W dużym fotelu siedział niewielki mężczyzna w średnim wieku, na obu rękach miał założone opatrunki.
- Wy założyliście panu te opatrunki?
- Tak, tak - odparł policjant kiwając głową.
- I co? Będzie szycie?
— Na lewej na pewno. Na prawej to nie wiem, wy lepiej ocenicie.
- Okej. Pokazać te ręce!
Mężczyzna nieśpiesznie spełnił polecenie. Spojrzeliśmy na ręce, potem na siebie.
- Kiedy to było?
— Nad ranem, koło 8.
- I teraz wzywacie?
- No tak, myśleliśmy, że zejdzie.
- I co? Zrobiłeś to bo chciałeś się zabić?
- Tak, nadal chcę.
- Dobra, dane jeszcze wezmę. Pan Andrzej K, lat 41, PESEL (...) - notowałem dane w tablecie - No to zawijamy go na cerowanie i psychiatryk. - powiedziałem do policjanta, najstarszego rangą.
Rany były głębokie, ale stare i częściowo pokryte tkanką oraz brudem. Ponadto pacjent cierpiał z powodu polineuropatii, prawdopodobnie wywołanej chorobą alkoholową, do której przyznał się od razu. Dane, pakowanie do karetki i jazda. W szpitalu udało się go sprawnie przekazać, także uciekliśmy na stację odpoczywać. Dyżur wkrótce dobiegł końca, a ja miałem w perspektywie 24h czasu wolnego.
Następnego dnia przyszedłem o godzinie 18:30. Dyżur nocny zaczyna sie o 19:00, jednak przychodzimy szybciej, żeby poprzednia zmiana miała czas przeskoczyć na kolejny dyżur, albo zwyczajnie pojechać szybciej do rodziny. Ponadto jako kierownik zespołu odbieram i zdaję poglądowy raport o stanie karetki, czy też lokalnych szpitali. Liczę narkotyki, sprawdzam sprzęt itd. Więc warto zrobić rekonesans przed podjęciem dyżuru.
18:40
"Myśli samobójcze, agresywny, pod wpływem alkoholu, chodzi z butelką w ręce"
- Pojedziecie? - zapytała moja zmienniczka z dniówki
- Mogę jechać, tylko na kierowcę czekam - odparłem poklepując ją po ramieniu.
Wiedziałem kto dzisiaj ze mną jeździ. Młody chłopak, niewiele starszy ode mnie. Poznałem go kiedy sam byłem studentem, a on od roku pracował w systemie. Szybko się skumaliśmy i jego nazwisko na liście obecności sprawiło, że odczułem sporą ulgę. Nawet jakby przyszło nam jeździć całą noc, to chociaż w dobrym towarzystwie i z wieloma tematami do rozmów.
W końcu wpadł na stację, szybkie logowanie do systemu i możemy ruszać. Dotarliśmy na miejsce. Poczekaliśmy na policję i przystąpiliśmy do działania. Pacjent wytłumaczył całą sytuację, dostał kartę i dobrowolnie oddał się w ręce policji. Wróciliśmy na stację, sprawdziłem sprzęt, spisałem narkotyki, naskrobałem raport, generalnie, zrobiłem wszystko to, czego wcześniej nie zdążyłem z powodu wezwania. Wziąłem się za kanapkę i wtedy wpadło zgłoszenie.
20:43
"Pod wpływem alkoholu, myśli samobójcze."
Adres wskazywał na Komendę Miejską Policji.
- Co jest? Przed chwilą go zabierali, ma kartę, jest nawalony, musi wytrzeźwieć.
-Nie ma opcji, że go weźmiemy, null, zero szansy.
- Musimy być twardzi.
Nastawieni bojowo wsiedliśmy do karetki i za kilka minut byliśmy w areszcie. To już druga moja wizyta w tym miejscu. Na szczęście znowu w roli gościa.
- Facet jest już trzeźwy - powiedział strażnik otwierając drzwi celi.
- Andrzejek? To my się widzimy ponownie! - rozłożyłem ramiona, tak jakbym chciał przywitać mężczyznę z celi przytulasem.
- To on u was na wytrzeźwienie wylądował czy jak? - dopytałem strażnika.
- No w zasadzie to tak.
- No to słuchaj Andrzej, rozumiem, że podtrzymujesz myśli samobójcze?
- Tak, dokładnie. - Odpowiedział mężczyzna wstając z pryczy.
- No dobra, robimy parametry na szybko i jedziemy.
Przebadaliśmy go, zebraliśmy podstawowe informacje i zabraliśmy z aresztu. Po drodze zebraliśmy teczkę z rzeczami, ubraliśmy mu buty. Kiedy weszliśmy do karetki i podziękowałem dyżurującemu w areszcie, który pomógł nam dotaszczyć Andrzeja do auta i zamknąłem drzwi.
- Dobra Andrzej, sprawa jest prosta. Ty nie robisz maniany w karetce, a ja załatwiam Ci przyjęcie na oddział.
- Dobrze... Dziękuję.
- No to super, siadam z przodu, jak coś to wołaj.
Ruszyliśmy w daleką podróż do zakładu psychiatrycznego. Mimo sporego dystansu zleciało nam szybko na rozmowach o zmianach jakie zaszły w naszych życiach przez ten czas. Mój kompan znalazł miłość, którą sukcesywnie rozwija i pielęgnuje. Ja zostałem samotnym wilkiem, którego serce już dawno poszło w inną stronę niż on sam.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce zacząłem dopytywać Andrzeja o jego decyzję.
- Jak to się stało Andrzej? Wyglądasz na ogarniętego faceta.
- Pracowałem w Holandii. Wróciłem za babą. Wzięliśmy ślub, aż w końcu sie puściła. Była awantura. Wyrzuciła mnie 3 tygodnie temu z domu.
- Rozumiem. Słuchaj... Tutaj pomogą Ci stanąć na nogi. Ale nie ma nic bez Twojej pracy. Musisz odstawić gorzołę.
- Odstawię - odpowiedział Andrzej kiedy odpinałem go z noszy.
"Ta jasne" pomyślałem, lecz nie powiedziałem tego na głos. Krótka gadka o tym, na co należy zwrócić uwagę u Andrzejka i z powrotem na stację.
Sytuacja Andrzeja nie jest najlepsza. Ba, powiedziałbym nawet, że jego historia jest smutna. Z drugiej strony... Jest zakrapiana alkoholem, regularnie. Co za tym idzie, nie jest mi go żal. Bo prawdopodobnie sam ufundował sobie taki los. To nie tak, że pił, bo go zdradzono i wylądował na ulicy. Pił od lat i to widać na pierwszy rzut oka.
Wielu dałoby wszystko, żeby mieć taką szansę w życiu jaką miał on. I wiem, że łatwo oceniać mi to z zewnątrz, zwłaszcza, że ja miałem jeszcze większą szansę od losu. Ale przynajmniej póki co, nie chciałem jej przechlać.
6 notes
·
View notes
Text
Maska
Znowu zamykam oczy, przywdziewając maskę, oddycham głęboko.
Znowu uśmiechnięta, promienieje w blasku słońca.
Znowu wszyscy widzą to szczęście wypisane na twarzy,
lecz to nie szczęście, to maska na twarzy.
Wracam do domu padnięta tym życiem, krzyżowana przez ojca, klękam i ryczę.
Nikt mnie nie słyszy, duszę się życiem, zamknięta w pokoju, zamknięta przez życie.
Ból jest tak silny, rany pękają, na twarzy łzy się wylewają.
Zwijam się z bólu...Pełzne jak żmija.
Po podłodze tak zimnej...zlewam się z nią.
Wstaję z podłogi, wyciągam szkło, nalewam wódki i ryczę wciąż.
Uciekam z domu, biegnąc na most, staje nad ziemią, szybując jak ptak,
oddycham....
Urywkami przeszłość swą widzę , przyszłości nie ma! Skok!
Lecz nagle duch mój woła o pomoc:
nie rób tego! zadzwoń! wołaj o pomoc!
Telefon odebrał, głosem wodząc do domu, lecz to nic nie dało...
Błagam nie mów nikomu!
Znowu sama, zasypiam, myśląc o moście.. noc dłuży się okropnie.
Rano wstaje...ubieram spodnie..
Znowu przywdziewam maskę... żyję okropnie.
14 notes
·
View notes