Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Mając Boga jesteś na wygranej pozycji
Czytam właśnie kolejne historie z 2 Księgi Kronik.
Pojawia się tam postać króla Judy – Abiasza.
Nie miał idealnego startu jeśli chodzi o wiarę. Jego ojciec (król Roboam za którego panowania nastąpił podział Izraela na Królestwo Judy i Królestwo Izraela ze względu na bunt Jeroboama), choć momentami miał przebłyski poddania się Bogu i jego królewstwo było schronieniem dla tych z Królestwa Izraela, którzy naprawdę chcieli służyć Bogu, jest podsumowany jednak negatywnie:
„Jednakże postępował źle, albowiem nie skłonił swego serca, aby szukać Pana.”
2 Krn 12,14
Kiedy Abiasz objął tron i po pewnym czasie wyruszył do walki z królem Izraela Jeroboamem (Abiasz ma o połowę mniejszą armię!), wygłasza najpierw pełną Bożego autorytetu mowę, z której wynika, że stoi mocno w wierze. Jest także świadomy słabości swego ojca:
„był młodzieńcem bojaźliwego serca”
2 Krn 13,7b
Jak widać Bóg dotknął jego serca i pomimo nieprzychylnego dziedzictwa pokolenia rodziców (a to oni są przecież przede wszystkim odpowiedzialni za przekazanie wiary swoim dzieciom) zobaczył ich błędy i sam poszedł dobrą drogą. Napomina także do tego królestwo Jeroboama. Mówi, że stało się źle, że kapłani i ludzie chcący służyć Bogu zostali wygnani. Że to jest zła droga, którą poszli wybierając pogańskie bożki.
Ogłasza też z pełną mocą:
„Dla nas Pan jest naszym Bogiem i nie porzuciliśmy Go.”
2 Krn 13,10a
Oraz:
„A oto z nami na czele Bóg i Jego kapłani oraz trąby sygnałowe, aby grzmiały przeciwko wam, Izraelici. Nie walczcie z Panem, Bogiem waszych ojców, albowiem nie powiedzie się wam».”
2 Krn 13,12
Jeroboam próbuje otoczyć wojska Roboama. Co jednak robią ludzie Abiasza?
„Obrócił się wówczas Juda, a oto czeka go walka i z przodu, i od tyłu. Zawołali zatem do Pana, a kapłani zadęli w trąby. Wtedy wszyscy z Judy podnieśli okrzyk bojowy i gdy oni krzyczeli, Bóg pobił Jeroboama i całego Izraela wobec Abiasza i pokolenia Judy. Uciekli potem Izraelici przed Judą, a Bóg oddał ich w ręce Judy.”
2 Krn 13,14-16
To naprawdę niesamowite! Abiasz ma przed sobą dwa razy większą armię, ale kiedy staje w Bożym autorytecie, BÓG SAM się z nią rozprawia!
Nie ważne jak wygląda Twoje duchowe dziedzictwo, co przekazali albo czego nie przekazali Ci rodzice, dziś możesz stanąć w autorytecie i rozprawić się ze wszystkimi Twoimi wrogami. I to nie swoją mocą, a Bożą!
Photo by Pro Church Media on Unsplash
2 notes
·
View notes
Text
Czyste i prawe serce
Kiedy lata temu byłam w klasie maturalnej okazało się, że jeśli jakaś osoba miała zdany zewnętrzny egzamin z języka obcego (np. First Certificate z angielskiego) nie musiała w ogóle przystępować do ustnego egzaminu maturalnego z tego języka, a dodatkowo wybierając ów język jako pisemny przedmiot dodatkowy, mogła także go automatycznie zaliczyć. Ponieważ wielu uczniów miało zdane takie certyfikaty, odpadły im dwa z pięciu obowiązkowych egzaminów.
Sęk w tym, że ja nie miałam takiego zdanego egzaminu w kieszeni. Po pierwsze nigdy mnie do tego samej nie ciagnęło, po drugie nawet gdybym chciała, możliwe, że byłoby to dla mojej rodziny na tamten czas za drogie.
Kiedy uświadomiłam sobie, że jako jedna z niewielu będę musiała zdawać wszystkie egzaminy, było mi przykro i szczerze mówiąc zaczęłam zazdrościć wszystkim tym, którzy mieli mieć łatwiej. Starałam się jednak pozbyć tej zazdrości, bo nie podobała się Bogu.
Rozmawiałam o tym z rodzicami i doszliśmy do wniosku, że choć zostało niewiele czasu, wciąż mam możliwość zdać taki egzamin i że znajdą się na to finanse. Jeśli zdam, nie tylko zaliczy mi to egzamin z języka na maturze, ale też będzie potwierdzeniem moich zdolności językowych liczącym się np. przy szukaniu pracy.
Udało się! Zdałam zewnętrzny egzamin z języka niemieckiego! I to w dosłownie ostatnim momencie, aby zgłosić to w szkole i być zwolnioną z językowych egzaminów na maturze.
Tego dnia, kiedy otrzymałam pozytywny wynik egzaminu w codziennych czytaniach mojej wspólnoty przypadł Psalm 73. Jego pierwsze zdania przemówiły do mnie wyjątkowo:
„Jak dobry jest Bóg dla prawych,
dla tych, co są czystego serca!
A moje stopy nieomal się nie potknęły,
omal się nie zachwiały moje kroki.
Zazdrościłem bowiem niegodziwym
widząc pomyślność grzeszników.
Bo dla nich nie ma żadnych cierpień,
ich ciało jest zdrowe, tłuste.
Nie doznają ludzkich utrapień
ani z [innymi] ludźmi nie cierpią.”
Psalm 73,1-5
Tak, omal się nie potknęłam. Zaczęłam porównywać moje życie z życiem innych. Wiedziałam jednak, że nie jest to dobre i starałam się uporządkować to przed Bogiem – oczyścić moje serce. Wtedy Bóg okazał swoją wielką dobroć i dał mi pomysł i możliwość podejścia do egzaminu!
Ta historia skończyła się tak, że Bóg dał mi dokładnie to co innym.
Nie zawsze jednak tak się dzieje i musimy nauczyć się cieszyć tym co mamy.
Kiedy porównujemy się z innymi i zaczynamy zazdrościć do naszego serca wkradają się niedobre emocje. Bóg jednak ponad wszystko ceni prawość. I on nas do niej uzdalnia.
Bez względu na wszystko, strzeżmy naszego serca by było czyste i prawe, bo tak jak mówi inny fragment Pisma Świętego z niego wypływa życie.
„Z całą pilnością strzeż swego serca,
bo życie ma tam swoje źródło”
Księga Przysłów 4,23
Photo by Debby Hudson on Unsplash
1 note
·
View note
Text
Fakty vs. prawda
Napisała do mnie uczestniczka konferencji na której miałam wykład do singielek. Była nim zachęcona i podzieliła się też swoimi przemyśleniami.
M.in. tym, że usłyszała od jednego z chrześcijańskich mówców, że faktem jest że jest niewystarczająca ilość dostatecznie dobrych mężczyzn i po prostu dla części z nas nie będzie mężów. Wniosek jest taki, że musimy się po prostu z tym pogodzić.
Zaczęłam o tym myśleć głębiej i doszłam do wniosku, że coś tu nie gra.
Choć statystyki ilości mężczyzn ‘na poziomie’ rzeczywiście mogą być obecnie nam nieprzychylne, czyż Bóg nie jest większy niż każde ludzkie statystyki?
Czasem na moich wykładach wspominam o różnicy między prawdą a faktami:
*Fakty są takie, że może być mało odpowiednich mężczyzn.
*Prawda jest taka, że Bóg się o nas troszczy i ma dla nas najlepsze i jeśli ma zaplanowane dla nas małżeństwo, to sobie i ze statystykami poradzi 😀
To On ma ostatnie słowo 🙂 A mała liczba odpowiednich mężczyzn tylko skłania mnie do modlitwy za nich - od kilku lat modlę się aby powstawali w mocy i wierze! 🙂
I tu idealnie pasuje fragment jednego z Psalmów:
„Twoja sprawiedliwość odpowiada nam cudami,
Boże, nasz Zbawco,
nadziejo wszystkich krańców ziemi
i mórz dalekich,”
Psalm 65,6
Tam gdzie dzieje się niesprawiedliwość, gdzie zły próbuje zniweczyć dobre plany Boże względem nas, Bóg ma asa w rękawie – cuda! Nie jest niczym ograniczony, więc może czynić rzeczy niemożliwe. On jest naszą niezawodną nadzieją!
A więc statystyki statystykami, ale ja nie będę nimi żyła! Wybieram trzymanie się Boga i Jego obietnic!
Photo by Zoe Deal on Unsplash
2 notes
·
View notes
Text
Bo Bóg był z nim
Wraz z moją wspólnotą czytamy obecnie 1 Księgę Kronik.
Pierwsze jej rozdziały stanowią spore wyzwanie, bo są spisem różnych imion i rodów. Jakakolwiek akcja rozpoczyna się dopiero około rozdziału 10. A jednak uświadomiłam sobie jak cenne są takie spisy – dzięki temu możemy poprowadzić kompletną genealogię od Adama i Ewy aż do Jezusa! Nie na tym jednak chciałam się dziś skupić.
Kiedy w Księdze zaczyna się coś dziać, najpierw możemy przeczytać fragmenty historii Saula i Dawida.
Jedno zdanie o Dawidzie poruszyło mnie szczególnie. Krótkie, a jak treściwe:
„Dawid stawał się coraz potężniejszym, bo Pan Zastępów był z nim.”
1 Księga Kronik 11,9
Żyjemy w świecie, w którym potęgę mierzy się sferą wpływów, ilością zasobów materialnych i siłą fizyczną.
Dawid choć właśnie stawał się dokładnie taki w oczach świata, był zupełnie inny. Źródło jego potęgi znajdowało się gdzie indziej.
Kiedy Bóg polecił Samuelowi namaścić kolejnego króla po Saulu, Samuel był zaskoczony, kiedy okazało się, że Bóg wybrał niepozornego rudego chłopaka, a nie wyjątkowego w oczach ludzkich młodzieńca.
„Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce».”
1 Samuela 16,7
Serce. Postawa. Motywacje. Relacja z Bogiem. Jego bliskość. To się liczy najbardziej. To jest źródłem prawdziwej potęgi.
1 note
·
View note
Text
Wołaj jeszcze głośniej!
Czytałam parę dni temu bardzo znaną historię w Ewangelii Marka.
Jezus wraz z uczniami i wielkim tłumem wychodzi z Jerycha drogą przy której siedzi niewidomy żebrak, Bartymeusz.
Bartymeusz woła do Jezusa o ulitowanie. Jednak ludzie wokół niego próbują go uciszyć. Może im przeszkadzał, a może mieli inne powody.
Poprzez ich reakcję, ten potrzebujący człowiek mógł dać się zniechęcić i znów poczuć się gorszym i niegodnym. On jednak nie poddaje się, ale wybiera drogę determinacji:
„Lecz on jeszcze głośniej wołał: ‘Synu Dawida, ulituj się nade mną!’”
Mk 10,48b
Bartymeusz woła jeszcze głośniej. Jezus zwraca na niego uwagę i na Jego prośbę uzdrawia. Następuje wymarzony happy end!
Jednak ta historia mogła się zakończyć zupełnie inaczej.
Co by było, gdyby Bartymeusz posłuchał głosów zniechęcenia i zamknął usta? W Jego życiu kompletnie nic by się nie zmieniło. A może nawet poczułby się jeszcze gorzej, bo możliwość uzdrowienia przeszła koło jego nosa.
Jak często masz nadzieję, że może jednak zmiana Twojej sytuacji jest możliwa, ale zaraz pojawia się wiele głosów – czy to myśli, czy ludzi – które próbują Cię zniechęcić i przekonać, że nie ma szans?
Kiedy stajesz w takim punkcie jak Bartymeusz, nie daj się zatrzymać, nie daj wyrwać sobie resztek wiary i nadziei, ale uchwyć się ich i zawołaj do Boga jeszcze głośniej!
I bądź pewien, że On tylko czeka na to, by Ci pomóc:
„A Ty widzisz trud i boleść,
patrzysz, by je wziąć w swoje ręce.”
Ps 10,14
Nim się obejrzysz, Ty także usłyszysz Jego słowa:
"Co chcesz, abym ci uczynił?"
Mk 10,51
1 note
·
View note
Text
Nie bój się, wierz tylko!
Czytałam dzisiaj po raz kolejny historię Jaira i jego wskrzeszonej córki, tym razem widzianą oczami św. Marka. Ta historia jest na tyle ważna, że opisuje ją każdy z czterech Ewangelistów.
Jair, przełożony synagogi przychodzi do Jezusa, pada do Jego stóp i usilnie błaga, aby uratował jego córkę od śmierci:
„Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”
Mk 5,23
Jest zdeterminowany i wierzy w moc Jezusa.
Jezus idzie z nim, a za nimi całe mnóstwo ludzi.
Nagle Jezus zatrzymuje się i zaczyna robić dochodzenie, kto się Go przed chwilą dotknął. Uczniowie uważają to za kuriozalne, bo przecież ciagle napiera na niego tłum ludzi. On jednak usilnie chce dowiedzieć się, kto to konkretnie był – czuł bowiem, że wyszła z Niego moc. Wtedy z tłumu wyłania się przestraszona kobieta, która opowiada jak była od 12 lat chora na krwotok i nikt do tej pory nie umiał jej pomóc. Jezus chwali jej wiarę i potwierdza, że uzdrowienie będzie trwałe.
Ta cała sytuacja zabiera jednak cenny czas. Co czuje Jair, kiedy o życiu jej córki mogą decydować sekundy? Czy zdążą? Czy nie będzie już za późno?
Chwilę potem najczarniejszy scenariusz staje się dla Jaira rzeczywistością. Przychodzą jego domownicy z druzgocącą informacją:
"Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?"
Mk 5,35b
Koniec. Świat Jaira się zawalił.
W tym momencie jednak słyszy słowa Jezusa:
„Nie bój się, wierz tylko!”
Mk 5,36b
Na przekór okolicznościom, Jezus stara się wtłoczyć w niego nową nadzieję. Kontyunuują drogę.
Kiedy dochodzą do domu Jaira, słychać tylko płacz i zawodzenie. Jezus próbuje ich uciszyć zapewniając, że dziewczynka tylko śpi.
Te słowa brzmią jak jakaś farsa i wywołują tylko kpiny. Przecież wszyscy widzą martwe ciało dziewczynki.
Jezus nie przejmuje się ich reakcjami i idzie wykonać swoje dzieło. Biorąc tylko matkę i ojca dziewczynki oraz swoich trzech uczniów idzie do jej pokoju. Tam w zaciszu bierzę ją za rękę i wypowiada te znane słowa:
„"Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!"”
Mk 5,41b
A ona wstaje, co wprawia wszystkich w zdumienie.
Ok. Tą historię całkiem dobrze znamy. Czego jednak możemy się z niej na nowo nauczyć?
Dziś zwróciłam szczególnie na domowników Jaira. Najpierw przynoszą informację o śmierci córki, a potem wyśmiewają się z Jezusa i Jego słów. Dla nich rozdział jest zamknięty. Wszystko się skończyło. Nadzieja umarła wraz z tą dwunastoletnią dziewczynką.
Tych domowników przyrównałabym do nagatywnych myśli, ale też do ludzi nas otaczających, którzy sami zwątplili, że coś się zmieni w Twojej sytuacji.
Jezus pokazuje jednak, że nawet najgorsze okoliczności może zamienić w dobro!
Jak często stajemy na miejscu Jaira. Mamy konkretny problem – choroba nasza, albo kogoś bliskiego; niemiłosiernie przedłużające się panieństwo; długie poszukiwanie pracy; trudności w relacjach z małżonkiem czy przyjacielem; albo jakiś inny poważny problem (sam go nazwij). Do pewnego momentu masz nadzieję, że Ci Bóg pomoże. Z determinacją chwytasz Go za rękaw i ciągniesz, aby zainterweniował. Wierzysz, że to zrobi. Wierzysz w Jego moc. Wierzysz, że Ci to obiecuje – osobiście, ale też przez całe mnóstwo obietnic w Piśmie Świętym. Trwasz wiernie w modlitwie.
I nagle coś idzie nie tak, Jezus tak jakby się zatrzymał i nie idzie dalej w Twoją stronę. Tak jakby zajął się czymś zupełnie innym i zupełnie o Tobie zapomniał. Wciąż wyczekujesz, ale powoli wkrada się zwątpienie. Czy On naprawdę zadziała? Czy się nie spóźni?
I wtedy ‘domownicy’ – myśli w Twojej głowie, albo bliscy zaczynają mówić: nie ma już nadziei, ta kwestia już umarła, nigdy nie wyzdrowiejesz, nigdy nie założysz rodziny, nie masz szans na dobrą pracę, Twój problem (wstaw swój) nigdy się nie rozwiąże.
Jezus jednak Cię nie zostawił, choć Ci się mogło tak wydawać. On wciąż jest w drodze by rozwiązać Twój problem. Widząc Twoje zmaganie interweniuje natychmiast:
„Nie bój się, wierz tylko!”
Mk 5,36b
Odganiasz złe myśli i znów chwytasz się tej nadziei. Kontynuujesz drogę z Jezusem, aby rozwiązał Twój problem.
I kiedy już jesteś tuż tuż, znów zderzasz się z atmosferą beznadziei i niewiary. Cały Twój dom – Twoje wnętrze – lamentuje: nie ma już nadziei, ta kwestia już umarła, nigdy nie wyzdrowiejesz, nigdy nie założysz rodziny, nie masz szans na dobrą pracę, Twój problem (wstaw swój) nigdy się nie rozwiąże. Takie są przecież fakty! Idź sam zobacz – to umarło!
Jezus znów wkracza do akcji i próbuje uciszyć te wszystkie głosy w Tobie i wokół Ciebie: to nieprawda! To nie umarło! To wciąż żyje! Jest nadzieja! Myśli w Tobie jednak próbują to wyśmiać. Przecież to głupstwo co On mówi!
Jezus wie jednak, że wciąż jest nadzieja! Ale żeby wskrzesić daną kwestię na nowo, potrzebuje oddzielić Cię od tego negatywnego nastawienia! Bierze Cię za rękę, wyciagając z tej atmosfery zwątpienia, zamyka drzwi i w zaciszu przemawia słowa życia do Twojej sytuacji. To co umarło powstaje do życia! Otrzymujesz zdrowie, zakładasz rodzinę, dostajesz dobrą pracę, rozwiązuje się Twój konkretny problem!
Nie daj się zatrzymać niczemu i nikomu! Żadnej myśli zwątpienia, żadnej osobie ogłaszającej nad Tobą przegraną w jakiejś dziedzinie. Ani także poczuciu, że Jezus się gdzieś zapodział i nie idzie w Twoim kierunku. On wciąż jest z Tobą na tej drodze. On Cię na niej wspiera szczególnie w najtrudniejszych momentach! On chce zwycięsko rozwiązać Twój problem!
Photo by Brooke Cagle on Unsplash
1 note
·
View note
Text
Z kim przebywasz?
Niedawno w moich codziennych czytaniach Biblii znów trafiłam na Psalm 120.
Jego końcówka brzmi tak:
„Zbyt długo mieszkała moja dusza
z tymi, co nienawidzą pokoju.
Gdy ja mówię o pokoju,
tamci prą do wojny.
Psalm 120,6-7
Czytałam kiedyś psychologiczny artykuł z którego zapamiętałam jedną ciekawą kwestię. Ludzie z którymi się spotykamy dzielą się na trzy grupy:
- tych, którzy mają na nas dobry wpływ – ‘plusują’ nas, czyli są inspiracją, zachętą, dodają nam siły, nadziei, itd. Są to np. bliscy zaufani przyjaciele;
- tych, którzy mają na nas neutralny wpływ – spotkanie z nimi ani nam nic specjalnie nie daje, ale też nas nie dołuje w żaden sposób. Przykładem mogą być ci, z którymi mamy krótkotrwałe interakcje – np. w sklepie;
- tych, którzy mają na nas negatywny wpływ – ‘minusują’ wysysając z nas energię i radość; to także ci, którzy potrzebują naszej pomocy i jest to dla nas obciążające.
Dla naszego zdrowia psychicznego potrzebujemy balansować nasze kontakty z ludźmi różnych typów. Nie możemy ani się zbyt przeciążać trudnymi jednostkami, ale też nie służy nam przebywanie tylko w ciepłej i bezpiecznej atmosferze.
Autor Psalmu 120 zauważył, że jego balans został zachwiany i pragnie to zmienić.
Czy zastanawiałeś się nad tym z kim przebywasz najczęściej, a więc kto ma na Ciebie największy wpływ? Czy Twoje kontakty z ludźmi są zbalansowane? Czy starasz się być dla innych zachętą, czy raczej ich dołujesz?
Dziś wokół nas jest sporo trudnych, obciążających nas relacji. Pamiętajmy zatem, by jako antidotum otoczyć się także tymi dobrymi, życiodajnymi bliskimi nam ludźmi. A nade wszystko czerpmy codziennie ze źródła życia, siły i radości jakim jest Bóg i Jego Słowo!
Ps. Na zdjęciu Beata – moja przyszywana izraelska Babcia, pełna Bożej mocy cudowna kobieta, za którą jestem Bogu bardzo wdzięczna! Za każdym razem na maxa mnie ‘plusuje’! :)
0 notes
Text
Psalm 112
Ten psalm dodał mi tak wiele otuchy, gdy przeżywałam trudności.
Boże, Ty obiecujesz, że jeśli tylko będę liczyć się z Tobą, prawdziwie respektować Ciebie i Twoje zasady, to Ty zapewnisz mi szczęście. Owo błogosławieństwo zleje się także na kolejne pokolenie – OBIECUJESZ, że moje potomostwo będzie potężne na ziemi. Wow! Do tego OBIECUJESZ, że zapewnisz dobrobyt w moim domu.
OBIECUJESZ też wspierać, abym była w stanie być łagodna, miłosierna, sprawiedliwa i była światłem rozświetlającym ciemności ludzi żyjących w prawości.
OBIECUJESZ, że jeśli będę żyła uczciwie oraz będę otwarta na wspieranie innych w ich potrzebach, będzie mi się dobrze wiodło, będę stabilna, nie będę bała się niepomyślnych nowin, a moje serce będzie mocne i stateczne, bez lęku – bo ufam Tobie – aż pokonani zostaną moi przeciwnicy! A do tego OBIECUJESZ sławę. Trochę ciężko to przyjąć, skoro mam pozostać pokorna. Ale może to oznacza np. to, że będę znana z uczciwości? Może być :)
Końcówka psalmu podsumowuje krótko inną opcję – gdybym wybrała drogę występności, bez Ciebie, czeka mnie tylko marnienie i niezaspokojone pragnienia. Nawet nie warto się nad nią zastanawiać!
Wybieram życie w przyjaźni z Tobą! I czekam na wypełnienie Twoich OBIETNIC. I mam do tego solidną podstawę!
„Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są tak.”
2 List do Koryntian 1,20a
Alleluja.
Alef
Szczęśliwy mąż, który się boi Pana
Bet
i wielkie upodobanie ma w Jego przykazaniach.
Gimel
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi:
Dalet
pokolenie prawych dozna błogosławieństwa.
He
Dobrobyt i bogactwo będzie w jego domu,
Waw
a sprawiedliwość jego przetrwa na zawsze.
Zain
Wschodzi w ciemności jako światło dla prawych,
Chet
łagodny, miłosierny i sprawiedliwy.
Tet
Dobrze się wiedzie mężowi, który lituje się i pożycza,
Jod
postępuje w swych sprawach uczciwie.
Kaf
Na pewno się nie zachwieje;
Lamed
sprawiedliwy będzie w wiecznej pamięci.
Mem
Nie będzie się lękał niepomyślnej nowiny;
Nun
mocne jego serce, zaufało Panu.
Samek
Serce jego stateczne lękać się nie będzie,
Ain
aż z góry spojrzy na swych przeciwników.
Pe
Rozdaje - obdarza ubogich,
Sade
sprawiedliwość jego będzie trwała zawsze;
Kof
potęga jego wzmoże się ze sławą.
Resz
Widzi to występny, gniewa się,
Szin
zgrzyta zębami i marnieje.
Taw
Pragnienie występnych wniwecz się obróci.
Psalm 112
1 note
·
View note
Text
Życie w pełni w obliczu trudności
Czytając Księgę Jeremiasza dotarłam do jednego z bardzo znanych fragmentów Biblii, wspaniałej obietnicy:
„Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie.”
Jeremiasza 29,11
Odkryłam jednak coś na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. Ta obietnica jest poprzedzona pewnymi warunkami.
"To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela, do wszystkich uprowadzonych do niewoli, których pozwoliłem uprowadzić z Jerozolimy do Babilonu: Budujcie domy i mieszkajcie w nich; zakładajcie ogrody i spożywajcie ich owoce! Bierzcie sobie żony i rodźcie synów i córki! Wybierajcie żony dla waszych synów i dawajcie córkom waszym mężów, by rodziły synów i córki; pomnażajcie się tam, a niech was nie ubywa! Starajcie się o pomyślność kraju, do którego was zesłałem. Módlcie się do Pana za niego, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność.”
Jeremiasza 29,4-7
Sytuacja w której Bóg mówi do narodu Izraelskiego wygląda tak, że naród właśnie trafił do niewoli do Babilonu. I co ciekawe, Izraelici znaleźli się tam z Bożym przyzwoleniem. Czemu? Wcześniejsze rozdziały Księgi Jeremiasza mówią jak bardzo odeszli oni od Boga i musieli ponieść tego konsekwencje.
Co ciekawe, w tej niewoli Bóg zachęca ich do życia w pełni – do budowania domów, sadzenia ogrodów, zakładania rodzin, rodzenia dzieci. Co więcej Bóg mówi im, aby starali się o pomyślność tego kraju. Czyli zamiast narzekać i próbowac tylko jakoś przetrwać, Bóg mówi, aby nie zwracali uwagi na trudne okoliczności, ale żyli pełnią życia, a tych co ich uprowadzili w niewolę zamiast przeklinać, aby błogosławili. Niesamowite!
I jeśli tak będą postępować, Bóg obiecuje, że czas niewoli się ostatecznie skończy i wypełnione zostaną wszystkie dobre plany względem Izraela
„To jednak mówi Pan: Gdy dla Babilonu upłynie siedemdziesiąt lat, nawiedzę was i wypełnię na was swoją pomyślną zapowiedź, by was znów przyprowadzić na to miejsce. Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie.”
Jeremiasza 29,10-11
Jaką lekcję możemy wyciągnąć z tego dla nas?
Może czasem czujemy się jak w niewoli – okoliczności życiowe są bardzo trudne. Czasem jest to zupełnie nie zawinione, a czasem może są to konsekwencje naszych złych wyborów. Bez względu na to, Bóg zachęca nas, abyśmy w tym punkcie życia w jakim obecnie jesteśmy, żyli w pełni – nie poddawali się, ale posuwali się do przodu, przynosząc dobre owoce. A wierny Bóg obiecuje nam, że czas tych trudności się skończy! I przyjdzie wypełnienie wszelkich Jego dobrych zamierzeń względem nas. Bo Jego zamiary względem nas naprawdę są pełne pokoju, a nie zagłady, aby nam zapewnić dobrą przyszłość! :)
Niech to wypełni Cię przedświąteczną nadzieją! :)
0 notes
Text
W objęciach Ojca
„Szczęśliwy, kogo wybierasz i przygarniasz:
mieszka on w Twoich pałacach.”
Psalm 65,5a
Jestem wybrana przez samego Boga. Jestem przez Niego przygarnięta Jego silnymi i kochającymi ramionami. Tu pojawia mi się od razu w głowie ilustracja z książki „Nie tak jak u zbójców” Ursuli Marc*. Kolana Króla, Ojca i Jego silne ramiona to miejsce przynależności i poczucia bezpieczeństwa dla głównego bohatera, zbójeckiego chłopca Tomka, który zostaje uratowany i przeniesiony do Królestwa Boga.
Bóg nie tylko przeniósł mnie jak Tomka do swego Królestwa, ale dał mi nową tożsamość – uczynił mnie domownikiem swego Pałacu. To co jest Jego, jest i moje. Bez żadnych ograniczeń!
Gdy czasem o tym zapominam i próbuje mnie atakować mentalność biedaka, chcę za psalmistą zawołać:
„Niech nas nasycą dobra Twego domu,
świętość Twojego przybytku”
Psalm 65,5b
Chcę być zawsze przesycona atmosferą Bożego Królestwa – m.in. bezwarunkową miłością, bezkresnym pokojem i radością bez miary. Ale przede wszystkim Jego obecnością. Dlatego świadomie rezerwuję sobie codziennie czas, aby posiedzieć na Bożych kolanach, przytulić się, opowiedzieć co u mnie, ale też wysłuchać co On ma mi do powiedzenia :)
Daj się zaprosić i Ty na Jego kolana :)
*Książka i audiobook „Nie tak jak u Zbójców” są obecnie w promocji na Psalm18.pl :)
https://psalm18.pl/nie-tak-jak-u-zbojcow
https://psalm18.pl/nie-tak-jak-u-zbojcow-audiobook
0 notes
Text
Zatrzymaj się na chwilę
Kiedy zapędzam się w codzienne obowiązki, jestem zmęczona i braknie mi sił, często przypominam sobie fragment jednego z psalmów:
"Zatrzymajcie się, i we Mnie uznajcie Boga
wzniosłego wśród narodów, wzniosłego na ziemi!"
Psalm 46,11
Zastanawiam się wtedy, czy nie zagubiłam gdzieś po drodze Pana Boga i Jego mocy, którą nam oferuje.
Moja Mama lubiła to obrazować mówiąc, że kiedy polegamy tylko na naszych siłach to tak jakbyśmy używali miksera niepodłaczonego do kontaktu – kręcenie nim wymaga mnóstwo siły i bardzo męczy. Kiedy jednak podłączymy się go do kontaktu, wszystko samo zaczyna pięknie działać. Podobnie w naszym życiu – kiedy działamy ‘podłączeni’ do Bożej mocy, nie tylko przynosimy lepsze efekty, ale też jesteśmy mniej zmęczeni.
Warto się zatrzymać by sprawdzić, czy na pewno wciąż jesteśmy w bliskiej łączności z Panem Bogiem i polegamy na Jego mocy.
1 note
·
View note
Text
Ze Stwórcą u boku
Czy masz czasem wrażenie, że choć bardzo pragniesz podążać Bożymi drogami, możesz niechcący minąć się z Jego wolą, Jego dobrymi planami dla Ciebie?
Wierzę mocno, że jeśli kochamy Boga i całym sercem Go szukamy, spędzając z Nim codziennie czas, nie rozminiemy się z Jego wskazówkami.
Skąd takie moje przekonanie?
Na przykład z poniższego wersetu, zostawionego nam w Psalmie 32:
"Pouczę cię i wskażę drogę, którą pójdziesz;
umocnię moje spojrzenie na tobie.
Psalm 32,8
Cóż za wspaniała obietnica. Bóg nie tylko powie nam gdzie i jak mamy podążać, ale też będzie nam towarzyszył. I to nie w byle jaki sposób – umocni bowiem spojrzenie na nas, będzie wspierał i chronił.
To ogromny przywilej mieć Stwórcę u swego boku każdego dnia, słuchać Jego pełnych mądrości rad, którymi chętnie się dzieli i być pewnym Jego ochrony.
0 notes
Text
Celebruj życie
Wciąż na nowo przypomina mi się szczególna rada, którą moja mama otrzymała wiele lat temu od Ingrid Trobisch – misjonarki, autorki wielu książek, mówczyni i współzałożycielki międzynarodowej organizacji Family Life Mission, w której polski oddział jestem zaangażowana.
Ingrid powiedziała mniej więcej tak: „Mariolu, my kobiety szczególnie potrzebujemy codziennie karmić nie tylko ciało, ale też i duszę. Kiedy mam ostatnie dwa złote, złotówkę wydaję na to co potrzebuje moje ciało, czyli jedzenie, a za drugą złotówkę kupuję sobie np. kwiaty. Moja dusza też potrzebuje się nasycić. W końcu jestem Bożą Córką – Córką Króla”.
Innym razem zachęcała, aby celebrować posiłki – zatrzymać się na chwilę, ładnie nakryć stół, udekorować potrawy. To Bóg wymyślił, że człowiek potrzebuje się regularnie odżywiać. Czemu nie mamy się więc delektować smakami, ale też wyglądem potraw i stołu? To także karmi naszą duszę. Dawid mówi w Psalmie 23, że Bóg zastawia przed nim stół i że jego kielich się przelewa – Bóg nie tylko daje to co najbardziej potrzebne, ale syci bez ograniczeń.
Mądrości Ingrid głęboko zapadły w moje serce. I nie tylko jako kolejne dobre zasady do wypełniania, ale rzeczywiście doświadczam jak wiele radości przynosi kupienie sobie świeżych kwiatów na stół, czy ładne podanie posiłku, nawet jeśli jem go sama. Zawsze wywołuje to uśmiech na mojej twarzy i raduje wnętrze :)
Tak, dusza też potrzebuje odpowiedniego posiłku :) Nie zagłodźmy jej. Celebrujmy życie!
0 notes
Text
Wołaj wytrwale
Jedną z ostatnich rzeczy, jaką przypomniała mi Mama, zanim Bóg niespodziewanie wziął ją do Nieba, była zachęta do usystematyzowania moich próśb modlitewnych. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie często bywało tak, że jak ktoś prosił mnie o modlitwę w jakiejś sprawie, bardzo szczerze i ochoczo deklarowałam wsparcie, a chwilę później już o tym nie pamiętałam. Bardzo chciałam się też regularnie modlić w przeróżnych ważnych dla mnie sprawach czy w intencji bliskich mi osób, ale z tą regularnością bywało różnie.
Moja mama nauczyła mnie, że ważne rzeczy trzeba zapisać, aby nam nie umknęły.
Dwa lata temu opuściłam się w prowadzeniu takiej listy. Przechodziłam przez bardzo trudny okres w życiu i regularna walka modlitewna w innych kwestiach niż moje aktualne wyzwania zdawała się mnie przerastać. Parę miesięcy później byłam już w nieco lepszym stanie i właśnie wtedy Mama spytała czy pamiętam o liście modlitewnej.
Postanowiłam powrócić do tego wspaniałego przypominacza o aktualnych potrzebach moich i ludzi wokół.
Właściwie to ma dwie listy.
Pierwsza jest podzielona na dni tygodnia. Umieszczam w niej stałe intencje. Np. w poniedziałki modlę się za członków mojej rodziny, we wtorki o nawrócenie moich jeszcze niewierzących przyjaciół (imiennie), a w czwartki o dobrych mężów dla moich znajomych singielek.
Druga lista to sprawy bieżące – osoby potrzebujące pilnej modlitwy w temacie zdrowia czy jakiś wyzwań, a także moje konkretne potrzeby. Przy każdej intencji umieszczam datę, a potem gdy temat zostaje zakończony odnotowuję to także aktualną datą. W ten sposób widzę jak Pan Bóg w konkretny sposób działa i mogę Mu za to dziękować.
Werset z Biblii, który mnie szczególnie zachęca do trwania w codziennej modlitwie brzmi następująco:
„Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając na niej wśród dziękczynienia”
Kol 4,2
Podkreśla on to, o czym już wspomniałam, że proszenie jest ściśle związane z dziękczynieniem. Dziękuję Bogu, bo mnie wysłuchał w jakiejś sprawie, ale także wciąż prosząc już mogę dziękować, że On chce odpowiedzieć i przez wiarę ogłaszam, że zadziała.
Prawdą jest, że duża część ludzi jeśli w ogóle zwraca się do Boga, to robi to właśnie w swoich potrzebach, czyli egoistycznie. Zauważając to, nie popadnijmy w drugą skrajność i nie dajmy się okraść z przywileju zwracania się do naszego Dobrego Ojca w codziennych sprawach.
Bóg jest godny tego, aby Go kochać i przede wszystkim wychwalać za to kim jest, z samego faktu, że jest Bogiem. Ogromną radość sprawia Mu także nasze dziękczynienie. Ono też pozwala utrzymać nasze serce w pokorze. Bądźmy więc hojni w uwielbieniu i dziękczynieniu.
Ale w życiu osoby wierzącej jest też szczególne miejsce na modlitwę proszącą. Wołali do Niego bohaterowie Starego i Nowego Testamentu. Wołał do Ojca także sam Jezus. I naprawdę się działo!
Nasza postawa trwania w modlitwie pokazuje Bogu (a także nam samym), że naprawdę nam na czymś zależy i On to honoruje. I bardzo chętnie poruszy niebo i ziemię by nam pomóc! :)
Wołajmy więc wytrwale i oczekujmy mnóstwa Bożych cudów! Nasza modlitwa zmienia rzeczywistość! :)
#wołaj#prośby#proszenie#uwielbienie#modlitwa#Bóg#odpowiedź#dziękczynienie#wdzięczność#cuda#gorliwość#wytrwałość
1 note
·
View note
Text
Stwórca i stworzenie
Przedzieram się ostatnio przez Księgę Izajasza. Tak, piszę ‘przedzieram się’, bo momentami nie jest łatwa w zrozumieniu ;) Ale za to jak już się zrozumie, to jest w niej mnóstwo zachęty i niesamowitości – np. różnych proroctw o Mesjaszu, które wypełniły się w osobie Jezusa.
Dziś czytałam początek rozdziału 45, a w nim taki oto fragment:
„Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą,
dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych!
Czyż powie glina temu, co ją kształtuje:
Co robisz?"
albowiem jego dzieło powie mu: "Niezdara!"
(...)
Tak mówi Pan,
Święty Izraela i jego Twórca:
"Czyż wy Mnie będziecie pytać o moje dzieci
i dawać Mi rozkazy co do dzieła rąk moich?”
Iz 45,9; 11
Zaczęłam myśleć od razu o samoakceptacji, o tym jak często nam coś nie pasuje w naszym wyglądzie, ale też w szeroko pojętym naszym wnętrzu. Czy kiedykolwiek narzekając na jakieś (w naszych oczach) niedoskonałości ciała, czy naszego sposobu bycia pomyśleliśmy, że kwestionujemy tym samym dobre Boże dzieło, a co za tym idzie samego Stwórcę? Nie mówię tu o kompleksach, które wynikają z nieodpowiedniego stylu życia, bo tych Bóg na pewno nam nie przeznaczył (za to chętnie pomoże nam się ich pozbyć o ile tylko Go o to poprosimy). Mam na myśli raczej kompleksy wynikające z cech na które nie mamy do końca wpływu.
Bóg kontunuuje swoje przesłanie dalszymi słowami Księgi Izajasza:
„To Ja uczyniłem ziemię
i na niej stworzyłem człowieka,
Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo
i rozkazuję wszystkim jego zastępom.
To Ja wzbudziłem go słusznie
i wygładzę wszystkie jego drogi.”
Izajasza 45,12-13a
W tym pięknym poetyckim opisie Bożego procesu twórczego zostajemy zapewnieni, że jesteśmy uczynieni słusznie, po prostu dobrze.
Ty, ja i każdy inny człowiek!
Co więcej Bóg nie poprzestaje na zapewnieniu, że stworzył nas dobrze. Dodaje także, że chce wygładzić nasze drogi. Co za zachęta! Czasem czuję takie okropne wyboje na moich życiowych drogach... A Bóg sam wychodzi mi naprzeciw i chce pomóc, aby je wyrównać :)
Dziękuję Bogu za Jego życiodajne słowa, pełne mądrości i zachęty, przywracające Jego prawdę na nasz temat. Nasyćmy się tą prawdą :)
0 notes
Text
T-shirt od Boga
Kiedy porządkowaliśmy rzeczy po mojej Mamie, jako jedną ze znaczących pamiątek wybrałam t-shirt, którego chyba nigdy nawet nie założyła. Żadna markowa firma, a jednak unikalny napis: „NO ONE WILL TAKE AWAY YOUR JOY”. Postanowiłam potraktować go jako pewien manifest – utrata ukochanej Mamy to ekstremalnie trudny czas, jednak pomimo tego nie dam sobie odebrać radości życia.
Nie oznaczało to, że nie muszę przejść żałoby. Owszem, to bardzo ważny i potrzebny czas. Postanowiłam jednak nie dać się ostatecznie pokonać smutkowi ani zdołowaniu.
Cały czas (a minął właśnie rok) przychodzi ogromna tęsknota i łzy, i to jest normalne gdy traci się kogoś tak bliskiego, ale pomimo tych okoliczności wybrałam patrzenie wprzód i radość w Bogu. On JEST tuż obok mnie, daje nadzieję i nowe siły na każdy dzień i wciąż ma najlepsze plany dla mojego życia.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy często zakładałam tą koszulkę, świadomie trzymając się jej przesłania. Dodawało mi to otuchy.
Aż któregoś dnia kilka tygodni temu, zdejmując ten t-shirt z wieszaka na pranie, zauważyłam mały szczegół. Na samym końcu napisu, bardzo małą czcionką, znajduje się coś jeszcze, jak się okazało jego sedno: J 16:22.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Czyżby był to odnośnik do Pisma Świętego? Chwyciłam szybko Biblię, otworzyłam na Ewangelii Jana i przeczytałam głośno:
„a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać”
Jana 16,22b
Opanowało mnie wzruszenie i radość. Uswiadomiłam sobie bowiem, że są to słowa samego Jezusa! Mówi je do uczniów w kontekście Jego powtórnego przyjścia na ziemię. Że obiecuje, że kiedyś zakończy się wszelki smutek.
Tu i teraz jednak, ta zwyczajna koszulka nabrała dla mnie jeszcze głębszego znaczenia. Nadruk na niej okazał się nie tylko moją symboliczną deklaracją, że chcę żyć dalej w Bożej radości, ale okazał się najprawdziwszymi słowami Jezusa skierowanymi prosto do mnie. Zachętą prosto z Nieba.
Ta zaskakująca sytuacja po raz kolejny utwierdziła mnie jak bardzo Pan Bóg troszczy się o nas i ze wszystkich stron zsyła zapewnienia o swojej miłości.
Bądźmy wrażliwi, bo Bóg może przemówić do nas nawet w najmniej oczekiwany sposób ;)
0 notes
Text
Miejsce ukojenia
Każdy z nas doświadcza na co dzień różnych zmagań. Często są to sprawy mniejszego kalibru, nie tak istotne, a jednak szczególnie gdy nagromadzi się ich wiele, potrafią zaburzyć wewnętrzny ład i radość życia. Do tego co jakiś czas znienacka atakują nas naprawdę duże problemy. Te niekiedy potrafią trwać bardzo długo i przysparzać dużo stresu.
W każdych zmaganiach – bez względu na ich trudność – jest jedno miejsce, które daje mi prawdziwe ukojenie.
„u Ciebie chronię swe życie:
chronię się pod cień Twoich skrzydeł,
aż przejdzie klęska.”
Psalm 57,2 b
To miejsce to Boża obecność.
Kiedy wczoraj wieczorem usiadłam na balkonie by wreszcie dokończyć zaplanowane czytanie Biblii, moje myśli były rozbiegane w wielu kierunkach, także dotyczących aktualnych problemów. Skupiłam się jednak na Bożym Słowie.
I wtedy przeczytałam następujący fragment:
„I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg,
Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi;
oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:
cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!”
Izajasza 25,9
I to był jeden z TYCH momentów, kiedy Słowo Boże przeniknęło mnie do samej głębi.
Choć fragment ten tyczy się głównie ostatecznego powrotu Jezusa na ziemię, wierzę, że jest dla nas aktualny tak samo i dziś. Bo w zbawczym dziele Chrystusa mieści się o wiele więcej niż tylko nasze pójście kiedyś do nieba. On wykupił dla nas aktualne, tu i teraz kiedy wciąż mieszkamy na ziemi, wybawienie we wszelkich trudnościach!
Delektując się przepięknym ciepłym wieczorem, pozwoliłam aby te żywe słowa wsiąkły głęboko w moje serce – w moich zmaganiach, tych wielkich i tych małych nadejdzie niebawem czas wybawienia i radości! A nastąpi to dlatego, że zaufałam Temu, który nigdy nie rzuca słów na wiatr!
A do momentu kiedy wciąż muszę walczyć, chcę być nieustannie ukryta w Bożej Obecności.
Ps. Tekst na zdjęciu to utwór wyjątkowego dla mnie zespołu Fisheclectic (http://www.fisheclectic.com/).
2 notes
·
View notes