Tumgik
#tym seeley
Text
Tumblr media
Captain America - Unforgiven #1 (2023)
Marvel
1 note · View note
pop-culture-diary · 1 year
Text
Lepszy niż Batman (?)
Tumblr media
„Nightwing. Tom 1: Lepszy niż Batman” scen. Tim Seeley, rys. Javier Fernandez, wyd. Egmont
Ocena: 2 / 5
Niestety się zawiodłam. Komiks ma kilka zalet, głównie dotyczących relacji międzyludzkich (Dick i Damian, Dick i Bruce, Dick i Barbara) i ciekawych pomysłów (balansowanie na granicy dobra ze złem, postać Raptora), ale jeszcze więcej irytujących minusów (nadmiar źle wprowadzonej ekspozycji, kreska, sposób przedstawienia głównego antagonisty).
Zacznijmy od zalet:
Bardzo fajnie pisana relacja Dicka z Damianem Waynem; Damian pojawia się tylko na kilka scen, ale to wystarcza, żeby odpowiednio pokazać to jak bardzo Dick go kocha i jak wiele jest w stanie dla niego zrobić. A to, że Damian jest gamerem i gra na batkomputerze to już po prostu czyste złoto.
Urocza jest też relacja Dicka z Barbarą Gordon. Szczególnie podobał mi się wątek z umówieniem się na dachu, co Barbara uznała za wstęp do superbohaterskiej akcji, a Dick planował randkę. Barbara jest też pierwszą osobą, która jest w stanie wypomnieć Dickowi jakie popełnia błędy i próbować go naprowadzić na dobrą drogę.
Bruce Wayne jest tu bardzo dobrym ojcem, który potrafi nawet porozmawiać z Dickiem o uczuciach, czy zapewnić go, że mu ufa. Choć z drugiej strony kilka razy na przestrzeni tego dość krótkiego komiksu przypomina mu superbohaterską zasadę, której nauczył go, gdy Dick zaczynał jako Robin, więc to zaufanie wybrzmiewa jak pusty frazes.
To powiedziawszy trochę nie rozumiem tytułu, bo koniec końców wygląda na to, że to Batman miał rację, a Dick się mylił, więc ‘Lepszy niż Batman’ wybrzmiewa jak żart, albo przekonanie samego Dicka, które odbiega od prawdy.
Kolejną zaletą są zmagania Dicka z samym sobą. Główny motyw komiksu to to, że Nightwing niejako wchodzi pod przykrywkę i udaje, że pracuje dla Parlamentu Sów, by go pokonać od środka. Mi akurat się ten wątek nie podoba, ale o tym później. Dość, że dzięki niemu dostajemy Dicka, który balansuje na granicy dobra ze złem i musi decydować co jest w stanie poświęcić, by osiągnąć swój cel. Tu pojawia się bardzo dobrze zrobiona scena na statku Parlamentu, który Nightwing z Raptorem odbijają od porywaczy. W ładowni przewożeni są uchodźcy, których Sowy chcą wykorzystać do niewolniczej pracy i Dick orientuje się, że nie może im pomóc, bo w ten sposób zaprzepaściłby cały plan. Dociera to do niego, gdy niesie na rękach dziewczynkę, która ucieszyła się z widoku superbohatera. Problem polega na tym, że scenarzysta, chyba nie chciał ostatecznie popchnąć Dicka w stronę zła, bo ze wszystkich trudnych decyzji się wycofuje. Morderstwo okazuje się być jednym wielkim przedstawieniem (co z jednej strony jest ładnym dowodem na to, że Dick ma jakiś plan i będzie kombinował ale z drugiej wybrzmiewa jako pójście na łatwiznę), a uchodźcy zostają uratowani, a dziewczynka znów cieszy się na widok Nightwinga.
I największy plus, czyli Raptor, który zostaje wprowadzony jako pracownik Parlamentu, który ma współpracować z Nightwingiem i jednocześnie mieć na niego oko. Raptor jest bardzo ciekawą postacią, bo nigdy do końca nie wiadomo czym się kieruje i czego tak właściwie chce. Gdy robi coś pozostnie dobrego, trudno zgadnąć, czy nie ma w tym drugiego dna. Zarówno Dickowi jak i Barbarze wydaje się, że go rozgryźli, ale oboje są w błędzie. To powiedziawszy robienie z Raptora znajomego mamy Dicka i wyciąganie z kapelusza historii jak to Mary Greyson była kiedyś złodziejką wydaje mi się przesadą. Czy naprawdę wszyscy musza mieć jakieś powiązania z już istniejącymi postaciami?
Niestety pojawia się też kilka rzeczy, które jak na mnie można zaliczyć na minus tego komiksu. Pierwsze dwie są bardzo subiektywna, mi akurat nie pasuje ta kreska. Postaci zmieniają się ze strony na stronę, są do siebie zbyt podobne (Dick i Bruce są prawie identyczni, mimo różnego pochodzenia i wieku). Do tego nie jestem fanką robienia z Dicka szpiega. Jak na mnie on się do tego po prostu nie nadaje, jest zbyt ekspresyjną i radosną postacią, a już na pewno za bardzo lubi teatralność, by dało się go nazwać subtelnym. Choć trzeba przyznać, że wątek schodzenia pod przykrywkę i zdradzania swoich ideałów jest rozegrany inaczej niż zwykle w pop kulturze, bo Dick nie robi tego w tajemnicy przed swoją rodziną, nikt nie wątpi w jego lojalność, a Bruce od początku zdaje sobie sprawę, że Nightwing robi to wszystko, by chronić Damiana i świat.
Ale wracając do minusów. Najbardziej rażący to ekspozycja. Jako że „Lepszy niż Batman” jest pierwszym komiksem z nowej serii, można by pomyśleć, że nie będzie wymagał dużo wcześniejszej wiedzy. Niestety wymaga i twórcy musieli ją jakość czytelnikowi dostarczyć, dostajemy więc stronicowe streszczenie wcześniejszych wydarzeń, co jest dla mnie całkowicie zrozumiałe. Tyle tylko, że to nie koniec. Sporo ekspozycji pojawia się też w narracji prowadzonej przez Nightwinga, a nawet w dialogach. Nie byłoby to tak rażące, gdyby wprowadzało tylko niezbędne informacje. Pojawia się jednak wspomnienie Heleny Bartinelli, o której najpierw mówi się stronę, a która pokazana jest na jednym kadrze, będącym wspomnieniem i nie ma żadnego wpływu na akcję komiksu. Tego wstępu i komentarzy jest po prostu za dużo.
Kolejna sprawa to brak emocji. W pewnym momencie komiks odnosi się do innego albumu, w którym umiera znacząca postać, dość Dickowi bliska. Dick w żaden sposób na to nie reaguje. O ile rozumiem, że nie mógł nic powiedzieć otwarcie,  bo pozostaje wtedy pod maską Nightwinga, to nie poświęca zmarłemu nawet myśli, a przecież niedawno były dwie strony poświęcone Helenie Bartinelli. Można by to tłumaczyć tym, że to w końcu komiks o Nightwingu, ale kilka osób z Bat rodziny pojawia się w nim na tyle często, że zdanie czy dwa to nie byłby problem.
I na sam koniec przeciwnik. Pod sam koniec komiksu głównym antagonistą Nightwinga jest człowiek pokrzywdzony przez system, który nie znosi bogatych przedsiębiorców i uważa, że to oni są źródłem problemu i niszczą społeczeństwo. Nightwing oczywiście obala jego tezę (pięściami, nie argumentami) i wysyła go do szpitala. I nie ma tam ani chwili zastanowienia czy Zły nie ma przypadkiem ma racji. Zamiast tego komiks skupia się na sposobach w jaki próbuje osiągnąć swój cel i bardzo łatwo sprowadza go do roli psychopaty i brutala, który jest w stanie poświęcić cywili, żeby osiągnąć swój cel (taki sam cel, który stawia sobie w tym komiksie Nightwing). Ciekawy wątek jak na coś napisanego przez wielką korporację. Teoretycznie można by bronić tego wątku i twierdzić, że chodziło w nim nie o samą motywację tylko o środki użyte do osiągnięcia celu, ale to rozumowanie wydaje mi się trochę naciągane.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
0 notes
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Captain America - Unforgiven #1 (2023)
Marvel
0 notes
Text
Tumblr media
Captain America - Unforgiven #1 (2023)
Marvel
0 notes