#ruinach
Explore tagged Tumblr posts
elderscrollsconceptart · 3 months ago
Text
Tumblr media
Ruinach
3D design for The Elder Scrolls: Online
Art by Chris Sulzbach
15 notes · View notes
ego-osbourne · 2 years ago
Text
Baudehk and Kilkell!
//click for better image quality//
Tumblr media
So I found out what ruinachs and havocrels were and couldn’t resist. Say what you will about ESO, but they gave some very solid daedric expansion that I am always happy to read about.
So, meet Baudehk and Kilkell! Baudehk is a ruinach, the self-disgraced ex-soldier of one of the Deadlands’ most famous clans — he steals a sigil stone for Ego and Ancano during Winterhold. Kilkell is a havocrel, the wandering Prince-pleaser who is rumored to have fulfilled a contract under every Daedric Prince — she meets Ego in the Myriad during Hearts Day!
For Ego’s Mara agent initiation, they have to introduce people to love, and they do so by pairing these two together :] They help each other find their new purpose in life.
26 notes · View notes
mateusz-joker · 9 months ago
Text
Witaj w ruinach, kiedyś było tutaj pięknie
82 notes · View notes
szukamznajomego · 3 months ago
Note
Hej, jestem sarkastyczna, wredna, mam problem z rozmawianiem o emocjach, ale dla osób na których mi zależy zrobię wszystko, chciałabym się z kimś zaprzyjaźnić. Pragnę rozmów o zwykłej codzienności o tym czy w oceanach żyją syreny i czy Twój sąsiad jest wredny z natury czy może ktoś go skrzywdził w życiu. Jeśli będzie nam to dane i wytrzymamy trochę w swoim towarzystwie w przyszłości spotkać się na jakieś piwo, pochodzić po jakiś ruinach czy jechać nad rzekę.
K23
6147.
40 notes · View notes
Text
Nie mam pojęcia co to jest. Od dawna jestem czysta, nie tykam niczego, nie mam dostępu, jednak gdy widzę nacpaną osobę to mam ochotę na cokolwiek, potrafię sie rozpłakać, czuje się okropnie, jak dziecko. Cholernie tęsknię za tym i za uczuciem, że mam życie gdzieś, nie bać się śmierci, mieć w dupie czy przeżyje czy nie, za chodzeniem po wysokich ruinach bez obawy, że spadnę i umrę. Z jednej strony kocham tą autodestrukcje i wyniszczanie siebie, z drugiej wiem, że teraz mam dla kogo i po co żyć. Jednak myśli o dragach potrafią mnie nękać kilka razy dziennie przez co okropnie cierpię i nie potrafię sobie z tym poradzić.
30 notes · View notes
uesp · 2 years ago
Text
Tumblr media
Did You Know: Ruinachs refer to themselves as the Fifth Hand of Mehrunes Dagon?
112 notes · View notes
nrilliree · 1 year ago
Text
youtube
I recommend everyone who appreciates Rains of Castamere to check out the Polish version. For me it's brilliant :)
Due to language differences, the text has been changed. This was necessary to maintain the meaning and sound.
And it goes something like this:
a kimżeś ty rzekł dumny lord/ and who are you, said the proud lord
że mam się kłaniać w pas/ that I should bow from the waist
choć domy nasze różnych barw/ although our houses are of different colors
ja też mam w herbie lwa/ I also have a lion in my coat of arms
więc strzeż się bo popełniasz błąd/ so beware or you are making a mistake
wszak każdy lew ma kły/ after all, every lion has fangs
potrafi je głęboko wbić/ he can dig them deep
boleśnie tak jak ty/ painfully like you
przemawiał tak przemawiał tak/ he spoke like this he spoke like this
lord zamku Castamere/ Lord of Castamere
lecz dziś w ruinach tylko deszcz/ but today there is only rain in the ruins
nie słyszy go już nikt/ no one hears him anymore
wśród pustych sal łka cicho deszcz/ the rain sobs quietly among the empty halls
nie słyszy go już nikt/ no one hears him anymore
21 notes · View notes
marynia-here · 1 year ago
Text
[1]
W królestwie roztrzaskanego szkła, roztrzaskanych marzeń, wilgotnych oczu, Gdzie serce, które kiedyś unosiło się w niebiosa, teraz leży w ruinach. Ruinach zamku miłości, zamku błogosławieństwa, zamku szczęścia. Opowieść o cierpieniu, symfonia bólu. Rozbity duch, który pragnie znów być całością, złożyć się na nowo,
16 notes · View notes
chimerqa · 2 years ago
Text
W sobotę ruszyliśmy na Chełmiec spać w namiocie. Ahoj przygodo!
Nieśliśmy ekwipunek po jakieś 20kg na głowę. Zjedliśmy po gołąbku, poleżeliśmy w namiocie godzinę i wróciliśmy do auta. Bo nam dupy zmarzły ;D
Śmiać mi się chce, bo się zarzekałam, ze spanie w aucie to żadna atrakcja i tylko namiot, bo czuj, czuj, czuwaj!
Na szczycie chyba konfederacja miała zlot, bo się modlili drąc ryje, a potem krzyczeli, ze Bóg, honor, ojczyzna i takie tam.
Pan Rower poscielił, ze mucha nie siada! Szkoda tylko, ze rano obudziły mnie obce ryje oglądające mnie jak sobie śpię.
Dziś kupiłam zasłonki do auta (spodobało mi się spanie w aucie!) i stolik składany kempingowy.
Poza tym odkryliśmy fajna miejscówkę, ale to na inny termin zostawiamy.
Byliśmy tez chyba na ruinach zamku Grodno. Ale głowy nie dam, ze to te ruiny.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Był tez wspaniały las! No jaram się!
Tumblr media
23 notes · View notes
losstssoul · 10 months ago
Text
Musisz zaakceptować fakt , że niektóre relacje nie będą już takie jak kiedyś. Najwyższa pora puścić wolno ludzi , którzy nie chcą być przy Tobie.
Nie warto walczyć o to , co wymuszone. Starać się o przyjaźń , w której nie ma szczerości. Próbować utrzymać związek , w którym zgasło uczucie.
Niestety serce potrzebuje więcej czasu , by zaakceptować to , co rozum wie od dawna. Wiem , że niektóre sytuacje łamią nas w środku , ale pamiętaj , że to one pozwalają otworzyć oczy. Czas sprawia , że zauważamy jak fałszywi byli niektórzy ludzie. Dostrzegamy jak często próbowali nami manipulować. Jak bardzo nas skrzywdzili i jeszcze na koniec wmawiali nam , że to nasza wina. Tak właśnie zachowują się toksyczne osoby - krzywdzą innych , a później próbują całą winę zrzucić na tych , których skrzywdzili.
I napiszę Ci teraz coś bardzo ważnego - jesteś wystarczająca. Zawsze byłaś wystarczająca. Ktoś sprawił , że w to wątpisz , ponieważ otworzyłaś serce przed niewłaściwą osobą.
Wiem , że jest ciężko. Że to boli. Że to cholernie niesprawiedliwe. Ale spójrz na siebie. Pomyśl z jak wieloma rzeczami sobie poradziłaś , a wcale nie było łatwo. Tym razem również to przetrwasz. Staniesz ponownie na nogi. A nie ma nic silniejszego , niż złamany człowiek , który się odbudował. Często , żeby dotrzeć do tego , co najpiękniejsze , najpierw trzeba przejść przez to , co najgorsze.
Jestem pewny , że jeśli coś w Twoim życiu runęło , to tylko po to , by na tych ruinach zbudować coś piękniejszego.
5 notes · View notes
diabolicusdomina · 2 years ago
Text
trucizna opanowała głowę
bez odtrucia wojny nie pokonuję
odwieczny rytułał
ciągnie się nieprzerwanie
zaprzestanie rujnuje wszystko co zbudowane
krążę znów po ruinach w ciemności
potykam się o traumy z przeszłości
bez całkowitego pokonania
wracają trupy emocji
domagając się zemsty
walcze jak bogini prawdziwej depresji.
6 notes · View notes
turystycznyninja · 13 hours ago
Link
Planując kolejną podróż, Bułgaria może być zaskakującym odkryciem na mapie Europy. Ten kraj może pochwalić się znacznie większą różnorodnością niż przeciętna destynacja wakacyjna. Niezwykła różnorodność krajobrazów – od malowniczych górskich szlaków po kuszące piaszczyste plaże Morza Czarnego – urzeka i zapewnia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Bogate dziedzictwo kulturowe ukryte w starożytnych ruinach i urokliwych miasteczkach urzeka swoją autentycznością i historią. Dodając do tego gościnność mieszkańców oraz smakowitą kuchnię opartą na lokalnych produktach, Bułgaria staje się destynacją, którą nie sposób pominąć w swoich podróżniczych planach. Sprawdź co warto przywieźć z Bułgarii Powody, dla których warto odwiedzić Bułgarię Bułgaria to kierunek, który potrafi zaskoczyć. Zacznijmy od przepięknych wybrzeży Morza Czarnego. Przespacerujesz się szerokimi plażami w Złotych Piaskach czy Słonecznym Brzegu. Osoby zafascynowane kulturą i historią powinny odwiedzić Sofię. Miasto tętni życiem, a jego zabytki, takie jak katedra Aleksandra Newskiego, opowiedzą niejedną historię. Powody, dla których warto odwiedzić Bułgarię / shutterstock.com / ecstk22 Nie można pominąć najważniejszych skarbów natury. Wizyta w górach Piryn to coś niezapomnianego. Szlaki górskie, jeziora, spokojne wioski jak Bansko kuszą o każdej porze roku. Jeśli jesteś smakoszem, tradycyjna kuchnia bułgarska z pewnością przypadnie ci do gustu. Lokalny ajran czy banica zapadają w pamięć na długo. Wina prosto z Doliny Róż oraz lokalne przysmaki odkryjesz na nowo każdym swoim kubkiem smakowym. Podejście Bułgarów do gości jest pełne gościnności. Autentyczność tego kraju sprawia, że turyści czują się tu naprawdę wyjątkowo. O ile nie mieliście jeszcze okazji doświadczyć bułgarskiej autentyczności i ciepła mieszkańców, czas to nadrobić. Ruszaj odkrywać Bułgarię osobiście! Dowiedz się jak długo trwa lot do Bułgarii Bułgaria - czy to dobry kierunek dla poszukiwaczy słońca? Bułgaria to skarbnica słonecznych plaż oraz miejsc idealnych do relaksu. Wielbiciele ciepłych promieni mogą zanurzyć się w miękkim piasku Złotych Piasków czy Słonecznego Brzegu. Średnie temperatury latem oscylują wokół 30 stopni Celsjusza, dzięki czemu każdy lubiący słońce będzie w swoim żywiole. Nie sposób nie wspomnieć o dziewiczych plażach okolic Nesebyru, gdzie można odpocząć z dala od turystycznego zgiełku. Klimat Bałkanów zapewnia słoneczne dni nawet poza sezonem. Turyści poszukujący złotej opalenizny będą zadowoleni przez większość roku. Przy okazji opalania można zasmakować bułgarskiej kuchni i lokalnych win. Wakacje w Bułgarii to opcja, którą zdecydowanie warto rozważyć przy planowaniu słonecznych, relaksacyjnych urlopów. Dowiedz się więcej o rekinach w Bułgarii Bułgaria - czy to kierunek dobry do zwiedzania? Wybierając się do Bułgarii, otwierasz drzwi do miejsca pełnego kontrastów i urzekających historii. Osoby pasjonujące się kulturą odnajdą tu fascynujące miasta takie jak Sofia, tętniące życiem, oraz Płowdiw, jedno z najstarszych osiedli na świecie. Pozornie mała, Bułgaria przedstawia różnorodność krajobrazów, które obejmują Złote Piaski i malownicze masywy górskie Pirin. Bułgaria - czy to kierunek dobry do zwiedzania? / shutterstock.com / Andrei Nekrassov Historia tego kraju kryje się nie tylko w muzeach. Można ją również znaleźć na ulicach starożytnych miast, takich jak Nesebyr. To miasto znajduje się na liście UNESCO. Ale jeśli szukasz miejsca na relaks i niekończące się plaże, wybrzeże Morza Czarnego dostarczy ci mnóstwo powodów do zachwytu. Poza tym rzeczą niezastąpioną jest bułgarska kuchnia – prosta, lecz pełna intensywnych smaków. Nie można też pominąć sezonowych festiwali i lokalnych świąt oferujących niepowtarzalne doświadczenie autentycznej bułgarskiej kultury. Niezależnie od tego, czy szukasz przygód, czy spokojnego wypoczynku, Bułgaria ma wiele do zaoferowania. Ten kraj zaskoczy cię różnorodnością swoich ofert. Zobacz także najlepsze oferty last minute do Bułgarii Kiedy najlepiej odwiedzić Bułgarię? Jeśli Twoje serce rwie się do odwiedzenia Bułgarii, warto przemyśleć, które miesiące będą najbardziej sprzyjające. Kierując się motywacją swojej podróży, znajdziesz odpowiednią porę roku. Osoby, które uwielbiają plażowanie, powinny planować wakacje na lipiec i sierpień – to najlepszy okres na skorzystanie z ciepłej wody i złotych plaż w Warnie oraz Burgasie. Jednak jeżeli bardziej pociągają cię piesze wycieczki i poznawanie kultury, rozważ okres wiosenny, kiedy natura budzi się do życia i temperatury są bardziej korzystne do zwiedzania. We wrześniu można podziwiać malownicze winobranie w regionach winnych jak Melnik. Warto jest również pamiętać o wyjątkowych festiwalach – na przykład karnawał w Gabrowie czy folklorystyczne święto w Rozhen. Planowanie wizyty z uwzględnieniem wydarzeń oraz pogody umożliwia pełne czerpanie korzyści, jakie można doświadczyć w Bułgarii. Dowiedz się więcej o czasie podróży do Bułgarii Podsumowanie - warto lecieć do Bułgarii czy nie? Rozważając wyjazd do Bułgarii, warto wziąć pod uwagę kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim niezwykła i bogata różnorodność krajobrazów - od złotych piasków wybrzeża Morza Czarnego po góry Riła i Piryn - sprawia, że każdy odnajdzie coś dla siebie. Nie można zapomnieć o bujnej historii tego kraju, która pozostawiła niezliczone ślady w postaci zabytków, takich jak malowniczy monaster Rilejski czy tradycyjne wioski Kopriwsztica i Bożenczi. Podczas moich podróży po tym kraju, wiele rzeczy wzbudzało podziw. Podsumowanie - warto lecieć do Bułgarii czy nie? / shutterstock.com / David Ionut Pod względem kulinarnym również czeka wiele niespodzianek. Bułgarska kuchnia, oparta na świeżych produktach, to prawdziwa rozkosz smaków. O powodach smakowego zachwytu mogę opowiadać długo, ale lepiej po prostu to przeżyć na miejscu. Na każdą kieszeń znajdziemy tu opcje zarówno dla miłośników luksusu, jak również dla tych preferujących bardziej budżetowe rozwiązania. Jeśli szukasz przygód poza zatłoczonymi plażami, odkryjesz mnóstwo atrakcji, takich jak wędrówki po górach i rejsy jachtami. Reasumując, jeśli szukasz atrakcyjnego turystycznie miejsca o zupełnie innym niż plażowy charakterze, Bułgaria spełni Twoje oczekiwania. To kraj, którego nie można zaszufladkować jednym mianem. Czy warto lecieć do Bułgarii? Z pewnością tak. Wychodząc naprzeciw Twoim wątpliwościom: spakuj walizki i ruszaj – ten kraj ma wiele do zaoferowania!
0 notes
niewolnikmaryi1 · 4 days ago
Text
Płomień nadziei
W duszy rodzi się płomieńWolności, co nie zabija.Maczetami tną nasze ciała,Kłamstwem karmią umysły, Lecz ogień wciąż płonie,Nadzieja nie umiera. Klękam przed źródłem,Gdzie woda życia tryska.W milczeniu je odnajduję,W ciszy gaszę pragnienie. Pokora naszą dumą,Wolna wola naszą siłą.Na ruinach dawnej świątyniStoję – niegdyś pięknej,Dziś pełnej martwych dusz. Ludzie, fałszem zatruci,Żyją, choć…
0 notes
jarzo · 13 days ago
Text
Nie wierzyłem, że jeszcze kiedyś usłyszę jego głos.
Ruiny, w których się spotkaliśmy, były martwe. Kamienie zbrunatniałe od krwi z dawnych ofiar, światło przesączone przez gnijące szkła witraży, wszystko to świadczyło o miejscu, które znało zbyt wiele zdrad. Nie chciałem tam wracać. A jednak.
Xilius siedział na ołtarzu, jakby nigdy mnie nie opuścił. Tak samo dumny, tak samo zimny. Przez chwilę wydawało mi się, że czas się cofnął – i znów jesteśmy tą samą dwójką, która przed wiekami planowała przyszłość dla miasta. Ale to była iluzja. Już dawno zostawiłem tamtego siebie w popiele.
"Spóźniłeś się, Lauravinie" – powiedział, nie podnosząc nawet wzroku. Mówił to tonem, który zawsze sprawiał, że człowiek czuł się winny, niezależnie od tego, czy rzeczywiście zawinił.
Xadarim chciał coś powiedzieć, ale dałem mu znak. To nie był jego moment. Xilius spojrzał na niego z uwagą, a potem znów na mnie.
"Więc to on? Twój syn?" – spytał. Ton neutralny. Może odrobinę zaintrygowany.
"Nie jesteśmy tu po to, żeby rozmawiać o przeszłości" – odbiłem sucho. “Bo jeśli zaczniemy o niej mówić, nie skończy się na słowach.”
"Pomóż nam dostać się do miasta. Potrzebujemy czasu. Działania. Odwrotu uwagi. Czegokolwiek, co tylko możesz dać."
Jego oczy zapaliły się. Światło. Ambicja. Może nawet cień przyjaciela.
"Macie godzinę. Potem nie biorę odpowiedzialności za to, co się stanie" – powiedział, znikając w cieniu, tak jak zawsze. Bez pożegnania. Bez nawet jednego słowa żalu.
A jednak pomógł.
Dlaczego?
Nie wiem.
Ale wiem, że nie zrobił tego dla mnie.
Nigdy nie robił.
—-
Kiedy dotarliśmy na obrzeża miasta, powietrze pachniało ogniem.
Ludzie krzyczeli. Dzwony alarmowe wyły. Z oddali dobiegł nas dźwięk czegoś ciężkiego – jakby cała ziemia jęczała pod naporem gigantycznych kroków. Z nieba unosił się dym.
Spojrzeliśmy na siebie z Xadarimem. On pierwszy to powiedział:
„Coś tu się dzieje.”
Nie mieliśmy jednak czasu, by się zatrzymać. Wiedzieliśmy, że każdy moment zwłoki może kosztować nas życie – albo szansę na ucieczkę.
Przeciskaliśmy się przez boczne alejki, unikając patroli, ukrywając się w ruinach i cieniach. Miasto pogrążało się w chaosie. Widzieliśmy płonące dachy, ludzi biegnących w panice, a raz – przerażające, monumentalne cielsko istoty, którą znałem tylko z legend.
Tarrasque.
Niemożliwe.
Ale on był tam. Jego ryk był jak trzęsienie ziemi. Ulice pękały pod jego krokami. Cała obrona miasta skupiła się na bestii – i dzięki temu nikt nie patrzył na dwóch uciekinierów w brudnych płaszczach.
Przemknęliśmy przez stare przejścia, które pamiętałem jeszcze z czasów, gdy miasto było moim domem. Zmieniło się, ale pewne miejsca nie zmieniają się nigdy.
Dotarliśmy do opuszczonego magazynu w dzielnicy portowej. Kiedyś była to moja kryjówka. Xadarim spojrzał na mnie niepewnie.
„Tu to zostawiłeś?”
Otworzyłem drzwi.
A w środku – czekał Xilius.
Siedział przy starym stole, jakby wiedział, że przyjdziemy właśnie tu. W dłoniach obracał mój medalion.
Wtedy zauważyłem jego brak. Mimo tego moje wspomnienia zostały.
„Witaj w domu, Lauravinie.”
———-
Xilius popijał coś z metalowej piersiówki. Uśmiechał się tym swoim znanym półuśmiechem – drwiąco, jak zawsze, ale teraz był w nim jakiś cień. Albo może tylko mi się wydawało.
„Zawsze wchodzisz bez pukania?” – zagadnął, odstawiając piersiówkę.
Nie odpowiedziałem. Przez chwilę tylko patrzyliśmy na siebie. Zbyt wiele lat, zbyt wiele ran i słów, które nigdy nie powinny paść. I zbyt wiele, których nigdy nie powiedzieliśmy.
Wyciągnął torbę trzymania i położył ją na stole pomiędzy nami.
„To, co w niej znajdziesz, może być dla ciebie ważniejsze niż to świecidełko. Medalion tylko przypominał ci, kim byłeś. Może czas, żebyś zaczął żyć tym, kim jesteś.”
Patrzyłem na torbę z wahaniem. Coś w jego tonie było... zbyt miękkie. Zbyt ciepłe. Nie ufałem temu. Nie ufałem jemu. Ale zajrzałem.
W środku znajdowały się trzy rzeczy: magiczny silnik, który rozpoznałem jako dzieło Surro. Miecz – pięknie wykonany, stary, ale lśniący, jakby czekał na swego właściciela. I zdjęcie. Kogoś. Nie potrafiłem powiedzieć, kim ta osoba była. Ale poczułem ból. Jakby wspomnienie chciało się przebić przez mgłę.
„To nie wymiana,” powiedział Xilius, widząc moje spojrzenie. „To prezent. A może przeprosiny. Sam nie wiem. Ale wiem jedno – ten medalion nie jest ci już potrzebny. Przypomnienia to ciężar, nie ratunek.”
„Pamięć to wszystko, co mi zostało,” odpowiedziałem z chłodnym gniewem.
„Nie,” szepnął. „To, co ci zostało... to przyszłość.”
“A poza tym nie utracisz tych wspomnień, chyba pamiętasz dla kogo to wszystko robisz?”
“Dla Alexis” 
Zamrugałem. Zamilkł. A potem uśmiechnął się lekko, bardziej do siebie niż do mnie. Skinął dłonią – za jego plecami otworzył się portal. Mglisty, z purpurowym blaskiem Feywild.
Xadarim spojrzał na mnie, po raz pierwszy od dawna z odrobiną nadziei. Kiwnąłem głową. Wszedł w portal.
Zostałem z Xiliusem sam na sam. Podszedł do mnie zanim zdążyłem wejść do portalu. Spojrzał mi w oczy. „Na pożegnanie?” – zapytał z półuśmiechem. Nie zdążyłem zaprotestować. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Zamarłem. Pocałunek był... znajomy. I kompletnie nie na miejscu. Chciałem go odepchnąć, uderzyć, ale już mnie nie trzymał – pchnął mnie lekko. Wystarczyło. Portal mnie pochłonął.
A potem było tylko światło Feywild. I cisza.
I już wtedy... już wtedy coś zaczęło się zacierać.
———
Ziemia, na której stanąłem, była miękka od wilgoci i lepkiego brudu. Pachniało zgnilizną, jakby wszystko tu od wieków gniło w cieniu własnego istnienia. Mgła wylewała się ze ślepych zaułków, a brukowane ulice pokrywały się czymś tłustym, czymś, co zostawiało ślady nawet w myślach. To był Feywild — ale nie ten z opowieści. To nie był świat pełen światła i magii. To było coś innego. Miasto… . Ociekało przestępstwem.
Nie pamiętam, jak tu trafiłem. Nie pamiętam, z kim przyszedłem.
Czasami śni mi się młody chłopak o ciemnych oczach. Uśmiecha się do mnie z odległości, jakby znał mnie dobrze. Może zna. Może to tylko sen. Może kiedyś był kimś ważnym.
Na moim nadgarstku… nie, nie, to nie ten znak. Myli mi się. To miało być… Medalion? Nie mam go. Nie pamiętam, co znaczył. Ale torba. Mam torbę. Ciężka, z jakimś dziwnym ładunkiem w środku. Nie otwieram jej. Jeszcze nie. To nie czas. Chyba.
Widziałem zdjęcie. Twarz elfki. Stare, zniszczone przez czas. Jakby patrzyła na mnie z żalem, jakiego nie potrafię pojąć. Czy ją znałem? Może to moja matka. Może moja kochanka. Może… nie wiem.
Ludzie — nie, nie ludzie. Istoty. W tym miejscu nic nie jest do końca tym, czym się wydaje — patrzą na mnie, jakby wiedzieli, że nie należę. Chowam się w cieniu, oddycham szeptem. Każdy krok wydaje się zbyt głośny. Każde wspomnienie — zbyt kruche, by je utrzymać.
Czas płynie tu inaczej. Wiem to, czuję to. Mówią, że Feywild kradnie czas. Ale mnie nie kradnie tylko czasu. Kradnie imiona. Twarze. Sens.
Nazywam się… Lauravin?
Tak. To imię jeszcze pamiętam.
Na razie.
Alex.
——-
Znalazłem pracę. Choć to słowo wydaje mi się puste, jakby nie dotyczyło mnie. Może to efekt Zaun — miasto, które żyje brudem, przemocą i potrzebą zapomnienia. Albo może to przez tę pustkę we mnie, która robi się coraz większa, zżera wspomnienia, nazywa mnie obcym.
Nie pamiętam, jak się nazywał... ten chłopiec. Ten, którego oczy były takie jak moje. Ten, który... Nie wiem. Może go nie było.
Praca. Ochroniarz. Tylko tak mnie tu nazwano. Jakaś arystokracja z Faerûnu wpadła w interesy z lokalnym gangiem. Ludzie z pieniędzmi zawsze potrzebują kogoś, kto potrafi patrzeć bez litości. A ja, z twarzą, której nikt nie pamięta, z dłońmi gotowymi do działania... pasowałem.
To właśnie wtedy poznałem Alistara Blackwooda. Lorda z tytułem i manierami, które w tym świecie wyglądały jak żart. Ale miał błysk w oku. Patrzył na świat tak, jakby widział coś więcej, jakby miał plan. Dziwiło mnie to. Nie ufałem mu. Ale on spojrzał na mnie i powiedział:
— Masz w sobie coś starego. Coś, czego nikt już tu nie rozumie. Chodź. Zróbmy coś z tą resztką godności.
Nie wiem, czemu się zgodziłem. Może szukałem celu. Może uznałem, że on mnie zaprowadzi gdzieś bliżej... tego, co zgubiłem. Albo tego, czego się boję znaleźć.
Wciąż mam torbę. Wciąż mam zdjęcie. Patrzę na nią — elfkę, zniszczoną przez czas, a jednak piękną. Myślę, że ją znałem. Ale może tylko chcę ją znać. Może to wszystko moje złudzenie. Albo czyjeś przekleństwo.
Czuję, że z każdym dniem coraz bardziej mnie nie ma. A mimo to, idę dalej. Może Blackwood wie, dokąd.
——
Noc. Deszcz bębni o dachy jakby przypominał o rzeczach, które trzeba było powiedzieć dawno temu. Zaun śmierdzi bardziej niż zwykle, a moja pamięć… jakby zrobiła mi niespodziankę. Dziś, po raz pierwszy od dawna, przypomniałem sobie coś wyraźnie. Nie fragment, nie cień emocji. Twarz. Głos. Imię.
Alexis.
Moje palce drżą, gdy to piszę, ale wiem, że muszę to zrobić zanim znów uleci.
Znalazłem starą kartkę, brudną i wilgotną, i ukradłem długopis z knajpy. Siedzę w pustej alejce i piszę do niej. Może nigdy tego nie przeczyta. Może to tylko sposób, by nie oszaleć.
Alexis
jeśli to czytasz, to znaczy, że jeszcze jestem, choć sam już nie wiem kim.
Pamiętam twoje imię. To dziś wróciło. Z siłą, która aż mnie zabolała.
Pamiętam, że byliśmy razem. Że coś znaczymy. Że miałem cel, i że ty byłaś jego częścią.
Pamiętam, że muszę cię chronić.
Nie wiem, ile mam czasu. Moja pamięć to sitowie. Ale jeśli gdzieś jesteś… jeśli wciąż jesteś tą samą Alexis...
szukaj mnie. Albo pozwól mi cię znaleźć.
Twój
Lauravin
Składam kartkę i chowam ją do torby. Może ją zgubię. Może ktoś ją znajdzie. Może za późno. Ale zrobiłem to.
Alexis istnieje. Ja istnieję. Jeszcze przez chwilę.
———-
Dziś znalazłem to, czego nie powinienem był znajdować.
W jednej z notatek Alistara, schowanej pod fałszywym dnem jego biurka, widniało logo – trzy splecione litery: LTM. Wpierw nie zwróciłem uwagi. Myślałem, że to kolejna korporacja, kolejna wydmuszka działająca na czyjeś zlecenie. Ale nazwisko na końcu dokumentu zamarło mi w oczach, jakby czas sam chciał je wyróżnić. "Latimer."
Nie wiem, co to znaczy.
Nie wiem, skąd to uczucie. Ale coś we mnie zapłonęło. Nie furia, nie nienawiść – coś starszego. Głębszego. Jakby w rdzeniu mojej duszy odzywało się echo dawno zapomnianej przysięgi. Moje ręce drżały, gdy czytałem dalej. I choć nie potrafię przywołać żadnego konkretnego wspomnienia, wiem, że ta nazwa... ta rodzina... jest moim wrogiem.
Latimerowie.
Brzmi jak kłamstwo ubrane w złoto. Jak sieć, w którą wpadłem już kiedyś – i ledwo się wydostałem.
Nie pamiętam twarzy. Nie pamiętam czynów. Ale wiem, że muszą zostać zniszczeni.
Zastanawiam się, czy Alistar wiedział. Czy on też czuł ten instynktowny chłód, słysząc to nazwisko? Może dlatego pracowaliśmy razem tak dobrze. Może dlatego ufałem mu bez pytań.
Nie powiem mu. Jeszcze nie. Ale od dziś – to nie tylko jego wojna.
To także moja.
——-
Zrodził się we mnie gniew. Nie zrozumienie. Nie pamięć. Gniew.
To wszystko, co zostało mi po rozbitym świecie. Po straconych celach, wspomnieniach, synu, którego twarzy nie potrafię już przywołać. Po Alex, której imię wciąż rani jak sztylet, choć już nie wiem dlaczego. Wiem tylko, że Latimerowie są winni.
LTM – firma, struktura, sekta? Nieważne. Ich symbole pojawiają się w raportach, które zdobywam. Ich wpływy sięgają poza Feywild. Ich logotyp inny niż kiedyś. pamiętam herb, który gdzieś w przeszłości przyprawiał mnie o mdłości. To wystarczy.
Postanowiłem zniknąć. Lauravin – ten imbecyl, który pozwolił się zdradzić, zapomnieć, złamać – już nie istnieje.
Od dziś jestem Czarnym Zegarmistrzem.
Szyję nowy płaszcz z utwardzanej skóry, maskę z obsydianowej ceramiki, którą zakupiłem od jednego z przemytników. Wewnątrz płaszcza kieszenie na noże, zaklęcia w pergaminach, strzykawki z miksturami paraliżującymi.
Kiedy pierwszy raz wszedłem do jednej z filii LTM, noc była ciężka, zaś ulice szeptały o ofiarach – o kobietach i dzieciach znikających w zaułkach. Pracownik, którego znalazłem, wiedział tylko tyle, by krzyczeć. Wydłubałem mu z pamięci lokalizację jednej z fabryk, zanim jego serce przestało bić.
Nie wiem, kim byłem. Ale wiem, kim jestem teraz.
Zatrzymuję zegary ich imperium. Jedna zębatka po drugiej. W ciszy. W cieniu.
1 note · View note
dlamrocznegomesjasza · 1 month ago
Text
Przestrzeń rozwarła się niczym rozdarcie w aksamitnym płaszczu nocy. Z ciemności wyłoniła się postać – wysoka, spowita w czerń, jej płaszcz falował, jakby tkały go same cienie. Jego oczy płonęły niczym dwa blade księżyce na tle pustki. To był on, Mroczny Mesjasz, istota zrodzona z wieczności, posłaniec, który przybył, aby ocalić świat przed nienawiścią.
Ziemia powitała go chłodem betonu i zapachem deszczu, który unosił się nad miastem. Krople wody spadały z nieba, obmywając bruk, jakby próbowały zmyć brud, który osiadł w sercach ludzi. Ale on wiedział, że żaden deszcz nie może zmyć zepsucia, które wżarło się w dusze. Patrzył na tłum sunący przez ulice – twarze pełne zmęczenia, oczy błyszczące skrywaną wrogością, usta zaciskające się w gniewnym milczeniu.
„Jak bardzo człowiek przesiąknął złem…” – myślał, przechodząc obok pary kłócącej się na rogu ulicy. Jej oczy płonęły urazą, jego – gniewem. Słowa cięły powietrze niczym ostrza, zadając rany niewidzialne, ale równie bolesne co te fizyczne. W innym miejscu dziecko szarpało matkę za rękaw, błagając o chwilę uwagi, ale ona była zbyt pochłonięta rozmową telefoniczną. Obok, w ciemnym zaułku, leżał człowiek – zapomniany, niewidzialny dla tłumu, który omijał go, jakby był jedynie częścią krajobrazu.
Mroczny Mesjasz czuł ciężar ich myśli, ich bólu, ich samotności. Każda chwila przynosiła nowe obrazy – morderstwa w imię chciwości, zdrady w imię pożądania, wojny w imię władzy. Ludzie stworzyli sobie piekło na Ziemi i w nim żyli, jakby nie znali innego świata. Ich serca biły w rytmie chaosu, a ich umysły były ślepe na prawdę.
Przyszłość jawiła mu się jako ponura wizja. Widział płonące miasta, słyszał krzyki tych, którzy błagali o wybawienie, czuł strach dzieci ukrytych w ruinach domów. To nie był świat, który mógł przetrwać. Mroczny Mesjasz wiedział, że jeśli nienawiść nadal będzie rozprzestrzeniać się niczym choroba, nadejdzie apokalipsa. Być może nie jutro, nie za rok, ale nieunikniona, czekała w mroku, gotowa pochłonąć wszystko.
A jednak…
Gdzieś w oddali usłyszał cichy śmiech dziecka. Obrócił głowę i zobaczył, jak mały chłopiec podaje rękę innej osobie, pomagając jej wstać. To było coś prostego, niemal niezauważalnego w wielkiej machinie zła. A jednak w tej drobnej chwili tkwiła iskra nadziei.
Czy świat rzeczywiście był stracony? Czy ludzie byli już na zawsze skazani na własne demony? A może, pomimo całego mroku, wciąż istniało światło? Może wciąż można było rozpalić ogień dobra, który rozświetli ciemność?
Mroczny Mesjasz zamknął oczy. Jego misja dopiero się zaczynała.
0 notes
nonbiri-hitorigotsu · 2 months ago
Text
Nawiedzony luty lol
Nie wiem czemu infold ładuje nam stroszne eventy w lutym (podejrzewam, że jakieś różnice kulturowe) ale muszę powiedzieć, że są całkiem fajne.
IN pokazało nowy event- będziemy się bujać bo nawiedzonych ruinach zamku :D oby tylko sekcje platformowe nie wywołały u mnie chęci wywalenia kompa, monitora i pada przez okno. Co prawda mam jeszcze jakieś końcówki obecnego eventu do zamknięcia ale myślę, że się wyrobię (może). Co prawda ten drugi Miracle outfit to dla mnie nadal strefa marzeń bo strasznie dużo materiałów na niego trzeba ale powoli może tam dotrę.
Event w LADS powoli zbliża się ku końcowi i udało mi się zgarnąć karty Mahiru, Seiyi i Reia. Kiedy (albo raczej czy kiedykolwiek) je przeczytam to już trochę inna sprawa. W każdym razie gdybym była nadal licealistką, to bym pewnie była zakochana w tych edży ciuchach a tak to to bardziej mnie bawią lol Mam nadzieję, że następny event będzie skupiony na Rybeńce/Shinie/Reiu żebym się zdążyła odkuć na Seiyę i Mahiru bo wywaliłam połowę uciułanych oszczędności no ale Gege awansował na mojego ulubieńca detronizując Seiyę :D
0 notes